• Nie Znaleziono Wyników

Dzieje i problematyka prasy lelewelowskiego Zjednoczenia Emigracji Polskiej w latach 1837-1839

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dzieje i problematyka prasy lelewelowskiego Zjednoczenia Emigracji Polskiej w latach 1837-1839"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

Cygler, Bogusław

Dzieje i problematyka prasy

lelewelowskiego Zjednoczenia

Emigracji Polskiej w latach 1837-1839

Rocznik Historii Czasopiśmiennictwa Polskiego 6/2, 40-60

(2)

D Z IE JE I PR O BL EM A TY K A PR A SY LELEW ELO W SK IEG O

ZJED N O C ZEN IA EM IG RA CJI P O L S K IE J W LATACH 1837— 1839

J e d n ą z głów nych idei przyśw iecający ch Lelew elow i w jego dzia­ łalności politycznej n a em ig racji było zjednoczenie, scentralizow anie — ja k sam się w y ra ż a ł — całej q u asi-d em o k raty czn ej rzeszy w ychodź­ czej w celu zachow ania jej politycznego c h a ra k te ru i jednolitego oddziaływ ania na kraj*. Dlatego też w szystkie jego w ysiłki i sta ra n ia zm ierzały do zrealizow ania owego zadania. Nie udało m u się tego do­ konać ani n a po czątku e m ig racji pod egidą K o m itetu Narodowego P o l­ skiego1, ani też później pod sk rzy d łam i kadłubow ego se jm u e m ig ra c y j­ nego czy Młodej P olski m im o usiłow ań połączenia się jej z T o w arzy ­ stw em D e m ok ratyczn y m Polskim i W ęg la rstw e m 2.

N ieudane p ró b y nie zniechęciły L elew ela do p odjęcia w 1 8 3 6 .r., szczególnie po zniknięciu z em ig racy jn ej w idow ni Młodej Polski, jeszcze jednej in ic ja ty w y połączenia całego w ychodźstw a w yznającego zasady dem o k raty czn e3. A kcja zjednoczeniow a rozpoczęta przez u k r y ­ ty ch w szeregach T ow arzystw a D em okratycznego Polskiego lelew eli- stów m ia ła n a celu, zgodnie ze w skazów kam i ich m istrza, n a jp ie rw zreorganizow anie zazdrośnie strzegącego swej odrębności org an izacy j­ nej TDP, a gdyby to zawiodło, rozbicie go i u tw orzenie na jego g r u ­ zach szerokiej p la tfo rm y ideow o-politycznej zjednoczenia d em o k ra ty c z ­ nej części emigracji.

* A r ty k u ł n in ie jsz y oparty został na an a lizie treści o m a w ia n y c h c z a so p isœ , a rch iw a lia ch ze Z b iorów C zartoryskich w K r a k o w ie oraz na opracow an iach M. S teck iej, A . L e w a k a , M. T yrow icza, M. H an d elsm a n a , B. C yglera i innych.

1 В. С y g i e r , D z i a ł a l n o ś ć J. L e l e w e l a w K o m i t e c i e N a r o d o w y m P o l s k i m w l a ­ t a c h 1831-1832, „G d ań sk ie Z e sz y ty H u m a n isty c z n e ”, Seria: H istoria, 1965, z. 5, s. 41— 78.

2 M. S t e c k a , U k ł a d y T o w a r z y s t w a D e m o k r a t y c z n e g o z M ł o d ą P o l s k ą (1834),

„P rzegląd H isto r y c z n y ”, 1919— 1920, t. 22, s. 156— 175.

3 S p ra w a ta je s t d osyć szeroko p rzed sta w io n a w pracy: В. С y g i e r , Z j e d n o ­ cze ni e E m i g r a c j i P o l s k i e j 18371846, G d a ń sk 1963. .

(3)

Koncepcję tę p o p a rł gorliw ie sztab i głów ny ośrodek dy sp o zy cy jn y lelewelistów , z n a jd u jąc y się w Ogóle B rukselskim , k iero w a n y bezpo­ średnio przez samego m istrza. O środek ten w y stąp ił z szeregiem odezw do em igracji, k tó ry c h au to re m był przew ażnie L elew el4. Szkicow ały one ele m en ty p ro g ra m u społeczno-politycznego i s tr u k tu r ę o rg an iz ac y j­

n ą przyszłego Zjednoczenia. O środek brukselski, złożony głównie

z m łodopolaków, po przyłączeniu się do ru ch u zjednoczeniowego p rze ­ chw ycił w nim n a ty c h m ia st inicjatyw ę, stając się głów nym i istotnie znaczącym ośrodkiem m y śli p o lity czn ej5. Lelew el zaś rozpoczął now y etap swej działalności politycznej jako c e n tra ln a osoba form ującego się Zjednoczenia. Trzecim ośrodkiem lelew elow skim , usilnie p o p iera ją ­ cym akcję scentralizow ania w ychodźstw a, była m łodopolska g rupa fro n d u ją ca w Ogóle Londyńskim . L ea d ere m jej był A. N. Dybowski, re d a k to r i w ydaw ca „R e p u b lik a n in a ”, pierw szego w Anglii p ism a w ję­ zyku polskim, ukazującego się od 7 stycznia 1837 r.

Na całości ru ch u zjednoczeniowego i jego p ro g ra m ie całkowicie za­ ciążyła indyw idualność J. Lelew ela, i to nie jako p o lity k a ani też dzia­ łacza społecznego, k tó ry m z n a tu r y swej nie był, ale L elew ela — h i­ storyka, szukającego w przeszłości swego n aro d u u zasadnienia dla jego zadań w przyszłości6. „E m ig racja p o w in n a połączyć się przeszłością i przyszłością — pisał pod jego w p ły w e m G ordaszew ski w »Spraw ach Em igracji« — te n w ęzeł będzie ty lk o trw a ły , stały, w ielki, będzie nową zorzą dla n a ro d u naszego. Tak jest. H istorią i jej n a stęp stw am i połączyć się należy [...] G dy się n a przeszłość i przyszłość zgodzimy, n a historię i jej następstw a, zjednoczenie w n ajw y ższy m sw ym a r t y ­ kule będzie dokonane, połow a m isji e m ig racji dopełniona”7.

Id entyczną ideę p ropagow ał „ P o la k ” . „Rozkrzew iać w śród braci sło­ wo dem okracji, dyskutow ać, rozbierać zasady, opinie w ieku; h isto ry cz­ ną w ykazać dążność społeczeństwa; nowego p o rzą d k u rzeczy odrodzonej Polski położyć podstaw y; jed n y m słow em — grom adzić i porządkow ać żyw ioły nowej społecznej sy n tezy o p artej n a całej h isto ry czn ej p rz e ­ szłości narodu polskiego [...]”8.

Tw orzące się Zjednoczenie E m igracji Polskiej było owocem p racy prow adzonej z w ielkim w ysiłkiem n a p rzestrzen i la t 1834— 1837. Idea

4 M a n i f e s t P o l a k ó w ' z n a j d u j ą c y c h się w B e l g i i , B r u k se la 29 listo p a d a 1836; S t o ­ w a r z y s z e n i P o l a c y w B r u k s e l i do e m i g r a c j i p o l s k i e j , B r u k se la 19 czerw ca 1837; S t o w a r z y s z e n i P o l a c y w B r u k s e l i do e m i g r a c j i p o l s k i e j , B ru k sela 24 lip ca 1837. 5 „D em okrata P o ls k i” , t. 1, s. 2; cz._2, s. 71. 6 A. L e w a k , C z a s y W i e l k i e j E m i g r a c j i , [w:] P o l s k a , j e j d z i e j e i k u l t u r a , W arszaw a 1930, t. 3, s. 219; J. L e l e w e l , L i s t y e m i g r a c y j n e , w y d . i w s tę p e m poprzedziła H. W ięck o w sk a , K ra k ó w 1949, t. 2, s. X II.

7 „ S p ra w y E m ig ra cji”, cz. 1, s. 9. · 8 „ P o la k ”, 3 V 1837, s. 2.

(4)

scentralizow ania w y ch od źstw a b yła n a em ig racji p o pularna, zwłaszcza w śród „półśrodkow ców ”9, k tó rz y d o p a try w a li się w niej korzyści dla sp ra w y em ig racy jn ej i k rajo w e j, m ia ła też w ty m czasie w ie lu odda­ nych sobie zwolenników.

Doniosłą rolę w jej prop ag o w an iu od eg rały czasopisma. Z daniem Kom isji K oresp o ndency jn ej w P o itiers — ośrodka koord y n u jąceg o dzia­ łania jednoczącej się em igracji — m ia ły one w pły w ać na k ształto w an ie się przekonań ideow o-politycznych w d u c h u dem o k raty czn y m , a co za ty m idzie, przyciągać do form ującego się Zjednoczenia niezdecydow any odłam w ychodźstw a polskiego10. K om isja . K o resp o n d en cy jn a zdaw ała sobie też spraw ę, że in form acja p raso w a opatrzona odpow iednim k o ­ m e n ta rz e m może odegrać dużą rolę w k sz ta łto w an iu opinii publicznej. Tylko w y d arzen ia i p ro b le m y znane publicznie m ogą stać się przed m io ­ tem powszechnego zain tere so w a n ia 11.

„ P O L A K ”

P ism em re p re z e n tu ją c y m w ty m okresie n ajb ard ziej rad y k a ln e po­ glądy w ru ch u zjednoczeniow ym był, w sp o m n ian y już, u k a z u ją c y się w P a ry ż u od 3 m a ja 1837 r. „ P o lak ” . Tłoczono go w d ru k a rn i B o u r­ gogne et M a rtin e t p r z y ul. Ja c o b n r 30. B yła to d ru k a rn ia francuska, k tó ra zajęła pierw sze m iejsce w ru c h u d ru k a rs tw a polskiego na em i­ gracji polistopadow ej12. Pism o składało się z 4 części, fo rm a tu 8°. P a ­ ginacja ciągła od 1 do 280. Część I obejm ow ała okres od 3 m a ja do 29 lipca 1837 r. Poszczególne n u m e ry „P o lak a” w ychodziły trz y razy na miesiąc w te rm in a c h nie oznaczonych. Cena pojedynczego egzem ­ p larza w ynosiła 50 centym ów . K w a rta ł, o b e jm u ją c y 9 broszur, m iał w zależności od m iejsca p o b y tu n a by w cy różną cenę. D la osób zam ie­ szkałych w P a ry ż u — 4 fra n k i, dla zakładów e m ig racy jn y ch — 2,5 fr„ dla prze b y w ają cy c h poza gran icam i F ra n c ji — 5 fr.

Część II obejm ow ała okres od 19 sierp n ia 1837 r. do 24 m a ja 1838 r. Po w yjściu n u m e r u 5 części II z 20 paźd ziern ik a 1837 r. n a stą p iła przeszło sześciomiesięczna p rz e rw a w w y d a w an iu „P o lak a ” . R ed ak cja m otyw ow ała ją opieszałością n iek tó ry ch p ren u m e ra to ró w i w y n ik a ją ­

9 W y ja śn ien ie term in u „p ółśro d ek ” podają: F. P e p ł o w s k i , S ł o w n i c t w o i f r a ­ z e ol o g i a p o l s k i e j p u b l i c y s t y k i o k r e s u O ś w i e c e n i a i r o m a n t y z m u , W arszaw a 1961, s. 236; B. B a c z k o , N i e k t ó r e w ę z ł o w e p r o b l e m y r o z w o j u p o l s k i e j m y ś l i p os t ę p o ­ w e j i społ ec zne j, [w:] Z d z i e j ó w p o l s k i e j m y ś l i f i l o z o f i c z n e j i s po łe cz ne j X I X w . ,

W arszaw a 1957, t. 3, s. 16— 17; S. K i e n i e w i c z , Rec. pracy: H. G r a j e w s k i ,

K o m i t e t E m i g r a c j i P o l s k i e j 1848, „P rzegląd H isto r y c z n y ”, 1961, z. 1, s. 186. 10 В. С y g 1 e r, Z j e d n o c z e n i e E m i g r a c j i P o l s k i e j . . . , s. 49.

11 D o E m i g r a c j i P o l s k i e j , G m i n a P o i t i e r s , P oitiers 22 w r z e śn ia 1837.

12 L. G о с e 1, D r u k a r n i e p o l s k i e n a e m i g r a c j i 18321862, W arszaw a 1958, s. 28— 31.

(5)

cym stąd opóźnieniem w pływ ów pien iężn y ch oraz n ie p rz y ja z n y m i p ism u zabiegam i przeciw ników Zjednoczenia13. O tym , że re d a k c ja m ia ła kło­ p o ty finansowe, świadczą choćby zamieszczane bardzo często n a końcu poszczególnych n u m eró w p rzy p o m n ien ia dla p re n u m e ra to ró w o koniecz­ ności nadsyłan ia zaległych opłat. Z kłopotów ty ch w y b a w iła red ak cję gm ina Zjednoczenia w N arbo n ne (depart. Aude), udzielając pom ocy finansow ej, a ty m sam ym p rzy czy n iając się do w znow ienia dalszej publikacji. Część II pism a tłoczono w d ru k a rn i M au ld e’a i R enou — spadkobierców P in a rd a . Cena pism a, m im o iż nie była w ysoka, dla przeciętnego e m ig ran ta stano w iła jed n a k dosyć pow ażną kw otę. Toteż we w znow ionym 6 n u m erz e z 3 m a ja 1838 r. red a k c ja zaw iadom iła odbiorców o obniżce ceny, Część o b ejm u jąca k w a r ta ł m iała więc. tera z kosztować 2 fr., a całość dotychczas w y d an y ch egzem plarzy (18 poszy- tów) — 3,5 fr., p ojedyncza zaś b roszura — 30 centym ów ,

Część III obejm ow ała okres do końca 1838 r. i ponow nie tłoczona była w d ru k a rn i B ourgogne et M artin et, podobnie zresztą ja k i część IV,

obejm ująca rok 1839. '

Pism o rozsyłano pocztą do poszczególnych odbiorców i do ośrodków em igracyjnych. W m y śl założeń w ydaw ców odbiorcy m ieli p rzesy łać przedpłatę na poszczególne poszyty, jed n a k red a k c ja w y sy łała też egzem plarze bez spełnienia tego w a r u n k u p rzez p ren u m e ra to ró w .

„P o lak ” b y ł red ag o w an y i w y d a w an y p rzez M ichała Chodźkę14, Ju lia n a M ieczkowskiego15, Fran ciszk a Zaw adzkiego16 i F e rd y n a n d a Ro­ gińskiego17. Bardzo krótko, bo zaledwie miesiąc, w spółpracow ał z nim i rów nież G. H. N iew ęgłow ski18.

G łów nym celem pism a obok p ro p ag a n d y konieczności scentralizo­ w ania się w ychodźstw a było szerzenie w m asie em ig racy jn ej pojęć dem okratyczn y ch i republikańskich, rozw inięcie d y sk u sji wokół kw estii ustrójow o-społecznej przyszłej Polski oraz w ykazanie, że P o lsk a jest

13 „ P o la k ”, 3 V 1838, cz. 2, s. 121. 14 P o l s k i s ł o w n i k b i o g r a f i c z n y , K r a k ó w , .t. 3, z. 1, s. 388; M. T y r o w i c z , T o w a r z y s t w o D e m o k r a t y c z n e P o l s k i e 18321863. P r z y w ó d c y i k a d r y c z ł o n k o w s k i e . P r z e w o d n i k b i b l i o g r a f i c z n y , W arsza w a 1964, s. 88—90. is T y r o w i c z , op. ci t. , s. 433. 16 O p. cit., s. 800. 17 A. K r o s n o w s k i , A l m a n a c h h i s t o r i q u e o u s o u v e n i r d e l ’E m i g r a t i o n P o ­ l on ai se, P a ris 1846, s. 364; T y r o w i c z , op. cit., s. 575. T ak i skład zespołu r e d a k ­ cy jn eg o — z w y ją tk ie m n a z w isk a Ju lia n a M ie c zk o w sk ieg o — p od a je dobrze p o in ­ fo r m o w a n y „N ow orocznik D e m o k r a ty c z n y ”, P aryż 1842, s. 179, oraz S. Z i e l i ń s k i ,

B i b l i o g r a f i a c za s op i sm p o l s k i c h za g r a n i c ą 18301934, W arszaw a 1935, s. 89. 18 „W iadom ości K r a jo w e i E m ig r a c y jn e ”, nr 16, z 12 V II 1837, s. 67. B. L i m a ­ n o w s k i p o d a je nadto, że do red a k cji n a leża ł p o czą tk o w o krótko Jan C zyński, a później r ó w n ież C zesław P ien ią żek , zob. H i s t o r i a d e m o k r a c j i p o l s k i e j , W arszaw a 1922, cz. 2, s. 112. '

(6)

w stanie bez obcej pom ocy w yw alczyć sobie niepodległość. ,,Lud pol­ ski — pisano — jest jed y n ą rew o lucji potęgą zdolną po k ru szy ć jarzmo, pod k tó re zdrada i obca przem oc ugięła jego niepodległe czoło”19. U k a ­ zanie się „ P o lak a ” i głoszone przez niego zasady d em o k raty czn e zjed­ n a ły m u w ielu zw olenników 20.

„S P R A W Y E M IG R A C JI”

W ty m sam y m m n ie j więcej czasie co „ P o lak ” pojaw iło się w B ru k ­ seli w sie rp n iu 1837 r. pism o rów nież gorąco popierające ideę zjedno­ czenia w ychodźstw a pt. „S p raw y E m ig racji”. Tłoczone było w d ru k a rn i H. Kałussow skiego i P au szy p rz y ulicy Chausse d ’Ixelles n r 280. Była to polska firm a założona z in ic ja ty w y L elew ela w B ru k seli w 1837 r. Ż yw ot jej był jed n a k n a d e r k ró tk i. Po dwóch zaledwie lata ch H. K a- łussowski, zniechęcony trudnościam i, u pro g u b an k ru c tw a , zlikw idow ał ją i w yjechał do Stan ó w Zjednoczonych A. P .21 Pism o przeznaczone było dla Polaków w Belgii, F ra n c ji i Anglii. Rolę ag en ta prasow ego w P a ry ż u pełnił dla „S p raw E m ig ra cji” E u stach y Januszkiew icz, a na prow incji — J a n Koszutski. W Londynie agentem pism a był A. N. D y ­ bowski. Na ich adres polecała red a k c ja w ysyłać pieniądze.

„ S p raw y E m ig ra cji” skład ały się z dwóch części, fo rm a tu 8°. Część I obejm ow ała okres od sierpnia do g ru d n ia 1837 r. i zaw ierała 192 strony, część II — od stycznia (brak dziennej daty) do 14 tego m ie ­ siąca 1838 r„ liczyła 36 stron. Pism o w ychodziło n iere g u la rn ie cztery raz y w miesiącu. Cena k w a rta ln a w ynosiła 3 fran k i. Na pierw szej stronie drugiej części znajdow ała się w in ie ta podobna do tej, jak ą posłu­ giwał się K o m ite t N arodow y Polski J. L elew ela w 1832 r.: nad h erb a m i Polski i L itw y s z ta n d a ry A m eryki, Anglii, Włoch, Niemiec, Belgii i Wę­ gier z napisam i — wolność, równość, niepodległość, b rate rs tw o ; pod spodem zarzucona kotw ica.

„S p raw y E m igracji” w y d aw ał i red ag o w ał Franciszek Gordaszew - ski22, w y stę p u ją c y też pod pseud o n im em „G ow orek” . Został on celowo ściągnięty do B rukseli przez tam te jszy c h m łodopolaków jako d aw n y członek K o m itetu Stałego Młodej Polski i jeden z czołowych jej dzia­ łaczy oraz b yły w spółw ydaw ca „Tygodnika Bezansońskiego” . Był więc człowiekiem pióra, a o to chodziło głównie gm inie brukselskiej. Sam

19 „ P o la k ”, 1837, cz. 1, s. .15. P ro g ra m p o lity c z n y p ism a został sp recyzow an y w a rty k u le W i a r a p o l i t y c z n a „ P o l a k a ” , tam że, cz. 1, s. 9— 13.

20 A r c h iw u m G łó w n e A k t D a w n y ch w W arszaw ie. Z esp ó ł O stro w sk ich z U jazdu (dalej: A G A D W w a ZOU), rk p s 216. L ist W. K rasiń sk ieg o do A. O strow sk iego, P aryż 7 m aja 1837 r.

21 G о с e 1, op. ci t. , s. 21. , 22 P o l s k i s ł o w n i k b i o g r a f i c z n y , t. 6, z. 37, s. 298—299.

(7)

F. G ordaszew ski n ap o ty k ał jed n a k w stolicy Belgii szereg trudności. Nie mógł znaleźć p ra c y zarobkow ej, m ieszkał bez pozwolenia pod obcym nazwiskiem . P ra g n ą ł więc wrócić do F r a n c ji23.

W pierw szy m num erze pism a w ezw ano T ow arzystw o D em o k raty czn e Polskie, gm in y Zjednoczenia, G rom adę G rudziąż oraz Ogóły, aby n a d ­ syłały swoje ro zp ra w y o przyszłości Polski, em ig racji i jej zadaniach. Zobow iązyw ano się ogłaszać in d y w id ualn e u w ag i z w y ją tk ie m tych, k tó re re d a k c ja uzn a za przeciw ne postępowi, spraw iedliw ości i n ied e­ m okratyczne. Zamieszczać m iano wiadomości polityczne z Polski, obcych k rajó w i z życia em igracji, przedstaw iać przegląd d y sk u sji em ig rac y j­ nych, doniesienia literackie oraz p ry w a tn e . „Nie podziałam i zam ierza­ m y sobie zjed nyw ać sy m p atię — pisał w y d aw ca — nie pobłażaniem przyciągać Rodaków, ale praw dą, spraw iedliw ością i czystą m oralnością. Nie p rzeciw osobom, lecz przeciw w adom w alczyć z a m ierz a m y ”24.

U kazanie się „S p raw E m ig ra cji” wyw ołało zadowolenie m łodopola- ków rów nież w e F rancji, k tó rz y m niem ali, że J. Lelew el w sp ó łp racu je z ty m pism em . Ten jed n ak nie chciał angażow ać się bezpośrednio po­ przez zamieszczanie na jego łam ach w łasnych arty k u łó w , oddziaływ ał tylko na pismo pośrednio2*.

„PO LA C Y N A TU Ł A C T W IE ”

„ S p raw y E m ig ra c ji” od 15 stycznia 1838 r. zm ieniły ty tu ł na „Polacy na T u łactw ie”26. Cel i zasady pism a pozostały je d n a k te same. Do re ­ dakcji został dokooptow any tylko W a le n ty Zw ierkow ski27. Pismo to tłoczono nadal w d ru k a rn i H. Kałussowskiego. Składało się z dwóch tomów. K ażdy z nich, fo rm a tu 8°, zaw ierał po 160 stro n i sk ład ał się z 20 poszytów. Cena jednego tom u w ynosiła 6 franków . Tom składał się z dwóch części, w ychodzących co trz y m iesiące. K ażda część kosztow ała 3 fr„ jeden egzem plarz — 30 centym ów . Z apow iadano n a k ła d w w yso­ kości 300 egzem plarzy. Pism o w ychodziło od 15 stycznia do 10 listopada 1839 r. Na k arcie ty tu ło w e j zam iast w in ie ty ze „S p raw E m ig ra cji” za­ mieszczono obrazek p rze d staw ia jąc y idącego w poświacie księżyca w ę- d row ca-tułacza i poszczekującego n a ń psa.

23 A G A D W w a ZOU, rk p s 179. L ist kpt. F. G o rd a szew sk ieg o do A. O s tr o w ­ skiego, 7 w r z e śn ia 1837 r.

24 „S p raw y E m ig ra cji”, 1837, cz. 1, s. 2. 25 L e l e w e l , L i s t y e m i g r a c y j n e . . . , t. 2, s. 156.

26 Z m ianę ty tu łu red ak cja m o t y w o w a ła tym , że osta tn ie d w a i pół arkusza p ism a zostało sk o n fisk o w a n e na gra n icy z rozkazu m in istra p rzez str a ż n ik ó w fr a n ­ cuskich. Zob.: „ P o la cy na T u ła c tw ie ”, t. 1, cz. 1, s. 27. N o w y ty t u ł m iał w ię c za­ p e w n e zd ezo rien tow ać w ła d z e fr a n c u s k ie i u m o ż liw ić p ism u d o cieran ie do em ig ra n - 1ów p o ls k ic h w e Francji.

(8)

We w stęp ie zapowiedziano w iększe zainteresow anie się p o lity k ą państw , na tere n ie k tó ry c h z n a jd u ją się skupiska em igrantów polskich, zwłaszcza F ran cji, bez m ieszania się jed n a k w jej spraw y, b y nie n a ra ­ żać się n a re p re sje ze s tro n y rządu. Mimo to pismo doznawało ,,[...] w przejściu do F ra n c ji w ielkich tru d n o ści — pisał G ordaszew ski — i nie będąc całkowicie w zbronionym , częściowo, i to znacznie, w s trz y m y ­ w ane zostawało na po cztach ”28.

„K O R E SP O N D E N T E M IG R A C JI P O L S K IE J ”

W reszcie od 10 m a ja 1838 r. zaczął w ychodzić w P a ry ż u d ru g i obok „ P o lak a ” perio d y k p o pierający ru c h zjednoczeniow y w ychodźstw a pt. „K orespondent E m igracji P o lsk ie j” . Z b ra k u funduszów nie był d ru k o ­ w any, lecz w ychodził jako litografia, w y k o n y w an a w d ru k a rn i B o u r­ gogne e t M artin et. N ak ład p ism a był bardzo m ały, toteż stanow i ono obecnie rzadkość. Całość' składała się z trzech części fo rm a tu 8° i obej­ m ow ała w sum ie 266 stron. K ażda część składała się z 12 poszytów i ko­ sztow ała 2 franki. P rz e d p ła ty przesy łan o na adres J. Lutosław skiego — P ary ż, ulica St. Jacq u es 267. P ierw szą część „ K o resp o n d en ta” p re n u m e ­ rowało 48 stały ch abonentów : osób p ry w a tn y c h , zakładów em ig racy jn y ch i gm in Zjednoczenia, d ru g ą zaś —; 5429. Pismo w y d aw ano n iereg u larn ie. Redagow ane było przez J. A. P o try ko w sk ieg o 30 i J. Lutosław skiego31. Spośród w ym ien io ny ch organów p raso w y ch „K o resp o n d en t” był n a j ­ m niej rad y k aln y . Nie uchroniło to go je d n a k p rz e d atak am i ze stro n y przeciw ników Z jednoczenia32. P ow stanie jego p r z y ję te zostało -z e n tu ­ zjazm em przez „ P o la k a ”, k tó ry z tej okazji pisał: „D ziennikarstw o em i­ grac y jn e zyskało jednego, w ięcej p racow nika; opinia narodow a — w ie rn y organ; zjednoczenie tu ła c tw a — gorliwego stro n n ik a ”33.

„K orespon dent E m igracji P o lsk ie j” głosił, że jego zasadą jest „rozsze­ rzenie opinii przez znaczną większość em igracji w y zn aw an ej, pow ołując całe polskie tu łactw o do zjednoczenia pod chorągw ią w szechw ładztw a ludu polskiego i do działania”34. Dużo m iejsca poświęcał „ K o resp o n d en t”

28 A G A D W w a ŻOU, rk p s 179. L ist kpt. F. G o rd a szew sk iego do A. O s tr o w ­ skiego, 17 sierp n ia 1838 r.

28 B ib lio te k a C zartoryskich w K r a k o w ie (dalej: Czart.), rkps 5345, s. 13. 30 Ibid,., rk p s 5339, s. 57; T y r o w i c z , op. c i t . , s. 544; Z i e l i ń s k i '(o p . cit.,

s. 67) zam iast P o tr y k o w sk ie g o p od a je b łęd n ie P o tr y n o w sk ie g o i dołącza do zespołu red a k cy jn eg o F. G ord aszew sk ieg o .

31 B rak jest d a n ych b iograficzn y ch d o ty czących tego em igranta. 32 Czart., rk p s 5345, k. 111.

33 „P o la k ”, 1838, cz. 3, s. 152. ' 34 „K orespondent E m igracji P o ls k ie j”, 1838, t. l,.c z , 1, s. 3.

(9)

polem ice z „ D em o kratą P o lsk im ” — o rg an e m TDP, i „ K ro n ik ą E m ig ra ­ cji P o lsk ie j” —· p ism em obozu C zartoryskiego. Zam ieszczał też wiado­ mości z k r a j u i z inn y ch państw , w k tó ry c h p rze b y w ali em igranci polscy.

*

* *

W szystkie te p ism a odeg rały dużą rolę w p o m y śln y m rozw oju Z jed ­ noczenia w ty m ok resie35. K om isja K orespondencyjna, doceniając rolę prasy, w zyw ała pow stałe już gm iny, b y z gorliwością w sp ie ra ły pism a publiczne służące spraw ie połączenia się e m ig racji36. Sam a też zajm o­ w ała się ich kolportażem . Ż y w ot ty ch organów p raso w y ch był jed n ak k ró tk o trw a ły i w a h a ł się w g ran icach od jednego do trzech lat. Składało się na to k ilk a przyczyn. P rzed e w szy stk im b rak było funduszów . Mówił o ty m w p ro st F. G ordaszew ski, żądając w sparcia m ate ria ln e g o dla pism e m igracyjnych, sum iennie p o p ierający ch sp raw ę ojczystą i pom agających scentralizow aniu się tu łactw a. Dopóki zaś Zjednoczenie nie ustanow i swego urzędow ego organu prasow ego, proponow ał uch w alen ie jednorazo­ w ej składki dla w sparcia periodyków już w ychodzących37. K om isja K o re­ spondencyjna za jedną z głów nych przy czy n b ra k u p o d sta w y m ate ria ln e j pism uw ażała ich rozdrobnienie. U trzy m an ie bow iem k ilk u periodyków było dosyć uciążliw e, jeśli się zważy, że ciężar ten spoczyw ał zw ykle n a jednych i tych sam ych p ren u m e ra to ra c h . K om isja więc doszła do w nio­ sku, że pism a te p o w in n y połączyć się w jed en organ prasow y, k tó ry b y kon ty n u o w ał p ro p agan d ę ich celów i zasad38. M usiała niew ątp liw ie zdawać sobie też sp ra w ę z tego, że ta m nogość ty tu łó w p ism p o p ie ra ją ­ cych ideę scen tralizo w an ia em igracji w cale nie jest dowodem in te n sy w ­ ności p ro p a g a n d y ideow o-politycznej, lecz w p ro st przeciw nie, dowodzi w ew nętrznego rozdarcia i skłócenia39. P ism a te bow iem b y ły organam i właściwie p ry w a tn y m i i jako tak ie nie po d leg ały jed n o lity m c e n tra ln y m dyrektyw om . Różniły się też m ię d z y sobą p u n k te m w idzenia n a szereg

spraw . .

In n ą przyczyną efem erycznego żyw ota ty c h pism b y ły n iezw ykle uciążliwe, nierzadko w ręcz d y sk ry m in ac y jn e p rzep isy p ra w a prasow ego, szczególnie francuskiego. W ydaw cy więc, chcąc un ik n ąć odpow

iedział-35 В. С y g 1 e r, Z j e d n o c z e n i e E m i g r a c j i P o l s k i e j . . . , s. 69. 315 P i s m a K o m i s j i K o r e s p o n d e n c y j n e j w P o i t i e r s , 27 styczn ia 1838, s. 2. 37 „P olacy na T u ła c tw ie ”, 1838, t. 1, cz. 1, s. 65. . 38 Czart., rk p s 5334, K o m i s j a K o r e s p o n d e n c y j n a Z j e d n o c z e n i a E m i g r a c j i P o l s k i e j do G m i n y V à l - d e - G r a c e , P o itiers 1838. 39 S. К a 1 e m b к a, P r a s a T o w a r z y s t w a D e m o k r a t y c z n e g o P o l s k i e g o . Z a r y s ■ d z i e j ó w w y d a w n i c z y c h 18321863, „R oczniki B ib lio te c z n e ”, W ro cław 1963, t. 7,. z. 1—2, s. 107.

(10)

ności p raw n e j, większość sw ych periodyków w ypuszczali w form ie poje­ dynczych arkuszy, w te rm in a c h nie określonych, oznaczonych często tylko liczbami kolejny m i dla tw orzenia z nich to m u 40. N iezw ykle ciekawie brzm i w tej spraw ie ra p o rt policji fran cu sk iej z r. 1837, p rzesłan y am b a­ sadzie carskiej w P a ry ż u i następ n ie znaleziony w aktach III oddziału tajn e j policji rosyjskiej. „Z arząd policji — czy tam y w n im — zaw ia­ da m ia n y jest stale o każdej now ej publikacji, o jej d u ch u i dążności, o nazw iskach i zam ieszkaniu ich redaktorów . Zaleca on czuwać tro sk li­ wie nad tym i, k tó rz y zasługują na uw agę szczególną. Ilekroć po jaw ia się nowe pism o lub n u m e r pism a już znanego, zaw ierający a rty k u ł treści n a g a n n ej względem rządu francuskiego lub zbyt n ien a w istn y w zględem Rosji, zarząd sta ra się bezzwłocznie zakom unikow ać go m in istro w i spraw w e w n ętrzn y c h lub też kierow ać do sądu. W sk u tek tego w iele już pism polskich zakazan o”41.

P r a s a zjednoczeniow a — obok p rop ag an d y za połączeniem d e m o k ra ­ tycznej części em ig racji polskiej w jedno ciało polityczne, k r y ty k i stan o ­ w iska T ow arzystw a D em okratycznego broniącego zawzięcie swej o d ręb ­ ności i całości i polem iki z p rasą obozu ary sto k raty czn o -lib eraln eg o — d yskutow ała też szereg problem ów niezw ykle ab so rb u jący ch w ychodź­ stwo. Na czoło w ysuw ała się niew ątp liw ie sp raw a w alki narodow ow yzw o­ leńczej i ściśle z nią związanego m odelu społeczno-ustrojowego przyszłej niepodległej Polski oraz środków w iodących do jego zrealizowania. E m i­ g racja — w edług niej — p o w stała z rew o lu cji listopadow ej, za k tó rą walczyła, pow inna więc odegrać czołową rolę w odzyskaniu niepodle­ głości Polski. „E m igracja m usi Polsce podać miecz w dłonie, p iersiam i w ła sn y m i pierw sze razy w szystkich jej w rogów p rz y ją ć [...] poświęcić się”42. Ja k o w a ru n e k możliwości skutecznego działania w ty m k ie ru n k u postaw iono konieczność scentralizow ania się w szystkich żywiołów dem o­ k ratycznych, uw ażając to za „najp ierw szą z potrzeb e m ig rac y jn y ch ”43. Je d y n ie bowiem zjednoczona em igracja będzie m ogła w ypełnić sw ą m i­ sję, tj. przygotow ać i dać hasło do w alki, k tó ra rozegra się „m iędzy Polską a tymi, co ją rozszarpali, m iędzy lu d em a tym i, co ludow i od­ wieczne zaprzeczają p r a w a ”44. Siłą rew olucji będą m asy ludow e i do nich będzie należał w y b ó r rządu. Dopóki, jed n a k lud jaw nie nie p rz y ­ stąpi do w alki i nie w yłoni z siebie narodow ego rządu, em igracja, i to

40 A. K r a u s h a r , Z d z i e j ó w e m i g r a c j i p o l i s t o p a d o w e j w e F r a n c j i , [w:] E c h a p rz es zł oś ci , W arszaw a 1917, s. 496. 41 O p . ci t. , s. 495. 42 „ P o la k ”, 1837, cz. 1, s. 7, 107— 108; por. „ S p ra w y E m ig ra cji”, 1837, cz. 1, s. 50— 51. 43 „ P o la k ”, 1837, cz. 1, s. 2. 44 T am że, s. 14. .

(11)

nie cała, a jedy n ie d e m o k ra ty c z n y jej odłam, jak o część polskiego ludu, jest n a tu ra ln ą jego re p re z e n ta n tk ą 45. L ud był p rz y ty m ro zu m ian y czę­ sto jednoznacznie z narodem , czyli ogółem m ieszkańców ziem polskich, posiadających p ra w a o b y w atelsk ie46. Nie zawsze jed n a k ta k było. Nie­ raz te rm in e m „ lu d ” oznaczano tylko w łościan i plebs. L elew el znów pod pojęcie „ lu d u ” podciągał nie tylk o te dwie w a rs tw y społeczne, lecz rów nież i szlachtę. W tak im pon ad klaso w y m rozum ieniu lu d u w y stę p o ­ wało w iele ahisto ry zm u , idealizacji — u jm o w an ia go często jako n ie­ zm ienny w swej doniosłości czynnik historyczny; w y stę p o w a ły w reszcie oceny roli lu d u w procesie dziejow ym z p u n k tu w idzenia realizacji h i­ storycznej m isji narodu. W ogóle w ty m zakresie w p iśm iennictw ie em i­ g ra c y jn y m istniał duży chaos, k tó r y n iejed n o k ro tn ie uniem ożliw iał jasne rozum ienie rzeczy47.

W ludzie widziano jedynego w szechwładcę, którego w ola je s t p r a ­ wem. Rząd tra k to w a n o jako r e p re z e n ta n ta i w ykonaw cę woli n a ro d u — ludu. P rzed m io tem jego działalności m iał być in te re s narodow y, źródłem postępow ania — w ola ogólna. Rząd te n n ie m ia ł kierow ać ludem , a ty lk o adm inistrow ać, zaw iadyw ać jego spraw am i, rządzić indyw iduam i, „ in d y ­ w idua bow iem mogą złe robić, lu d zaś nie m oże”48.

Przyszła odrodzona P olsk a m iała być rzecząpospolitą dem okratyczną, jed n ą i nierozdzielną, rozciągającą się na obszarze od O d ry do D n ie p ru i od B a łty k u po K a rp a ty . Tylko ta k a Po lsk a m oże stać się faktycznie m ocarstw em i spełnić sw ą dziejow ą m isję, tj. stan ąć n a czele całej Sło­ w iańszczyzny i przynieść fak ty czn ą wolność ludom E u ro p y 49. P o s tu la t takiej Polski pozbaw iony był wów czas c h a ra k te ru nacjonalistycznego, n a w skroś postępow y, u d erzał bezpośrednio w istn ieją cy wówczas w E u ­ ropie układ polityczny, n a straży którego stało św. p rzy m ierze z trz e m a m ocarstw am i rozbiorczym i na czele. Nie w y ja śn io n a jed n a k była sy tu a c ja ziem litew skich i rusk ich i ich związek z rd ze n n ą Polską. Czy m iała to być inkorporacja, federacja, czy m oże autonom ie regionalne? Sądzić jed ­ nak należy, że podobnie jak L elew el w ypow iadano się za fed eralizm em politycznym ty ch ziem, zap ew n iający m sam oistność oddzielnym narodo­ wościom i sam orząd prow incjom . W jego koncepcji Polska n ie ‘b y ła bo­ w iem p a ń stw em należącym w yłącznie do jednego n a ro d u polskiego, lecz była fed e ra cją p a ń stw o w ą pow stałą z dobrow olnej unii różnych narodów

łączących się na zasadzie w spó lno ty in teresó w 50. '

45 „ S p raw y E m ig ra cji”, 1837, cz. 1, s. 50— 51.

46 T ak ie u jęcie term in u „ lu d ” pochodzi z U s t a w y M ł o d e j P o l s k i , z października 1834 r., par. 32. ·

47 M. H a n d e l s m a n , A d a m C z a r t o r y s k i , . W arsza w a 1948, t. 1, cz. 2, s. 209. 48 „ P o la k ”, 1837, cz. 1, s. 7.

49 Tamże, s. 13. . . . L i m a n o w s k i , op. ci t. , s. 18.

(12)

Na łam ach „S p raw E m ig racji” i „P o lak a ” toczono też d y sk u sję n a tem at, czy Zjednoczenie pow inno n a jp ie rw w y b ra ć s\yą władzę naczelną, tj. Kom itet, a po tem w ydać m a n ife s t — czy odw rotnie. Pierw sze z pism stało na stanow isku, że m an ifest zaw ierający szerokie uzasadnienie h i­ storyczne p ow inien poprzedzać fak ty czn e zjednoczenie em igracji. Zga­ dzało się to całkowicie z p rzek o n an iam i L elew ela w tej spraw ie. Dopiero po ukazaniu się tego m an ifestu należałoby przystąpić do w y b o ru w ładzy ce n traln ej dla w ychodźstw a, k tó rą p ro po n u je się nazwać „ R e p rezen tacją Uciemiężonej P o lski”51.

Na in n y m stanow isku stan ął n ato m iast „P o lak ”. Dowodził on m ia n o ­ wicie, że m anifest pow inien być uw ieńczeniem dzieła zjednoczenia em i­ gracji i pierw szy m jej w y stąp ien iem na zew nątrz. K ażdy b o w iem m an i­ fest pow inien być ukoron o w an iem jakiegoś fak tu , u k azan iem istnienia czegoś, co już jest do działania gotowe, a zarazem p rze d staw ie n iem p e w ­ nych dążeń i potrzeb, k tó re go sk łan iają do określonych kroków . M anifest m usi więc stać się pierw szym słow em Zjednoczenia E m igracji do N aro d u i Europy, w y d a n y m przez K o m itet N arodow y52. K o m itet te n m ia ł być w ładzą naczelną dla e m ig racji i k r a ju , jego zadaniem zaś „odrodzenie Polski polityczne, w yw ołane socjalnych swobód h a słe m ”53.

Zdaniem pism a „Polacy na T u ła ctw ie ” em igracja w in n a też p rzy g o ­ tować w k r a j u g ru n t pod „gm ach d em o k ra ty c z n y ”. B łędem bow iem i złu­ dzeniem b y ło b y w ierzyć w zw ycięstw o dem o k racji bez zm ian w istn ie ją ­ cych obyczajach i m oralności. P ierw szy m w a ru n k ie m zm ian y u s tro ju nie może być więc obalenie ary sto k racji, ale u p rzed n ie przygotow anie naro d u na tak im poziomie m o ralny m , ab y stał się „godny” p rzy ję cia wolności i równości. Było to rów nież zgodne ze stanow iskiem Lelew ela, k tó ry często apelow ał do poczucia m oralnego i społecznego oraz rozsąd­ k u szlachty, licząc n a jej uśw iadom ienie p o lity czn e54.

„ K oresponden t E m igracji P o lsk ie j” zalecał ty m czasem zjednocze- niowcom doskonalenie um ysłów w ed łu g tej lu b owej szkoły filozoficz­ nej. Dowodził, że em ig racja nie jest w stanie przewidzieć, „jak a teoria da się najła tw ie j zastosować do p otrz e b lu d u polskiego”55. U zależniał to od okoliczności tow arzyszących odrodzeniu ojczyzny. Na razie in d y w id u ­ alna dyskusja w okół ty c h k w e stii w pism ach periodycznych przy n io słab y nieocenione korzyści tu ła c tw u 56. Na łam ach „Polacy n a T u ła ctw ie ” G or- daszewski w ypow iedział się w pro st na te n tem a t, stw ierdzając: „[...] co

51 „ S p raw y E m ig r a c ji”, 1837, cz. 1, s. 49, 52. 52 „ P o la k ”, cz. 3, s. 161— 162. 53 „ S p ra w y E m ig ra cji” , 1837, cz. 1, s. 159. 54 J. L e l e w e l , P o l s k a , d z i e j e i r z e c z y j e j , P oznań 1864, t. 20, s. 221— 229. 55 „K orespondent E m igracji P o ls k ie j”, 1838, t. 1, cz. 1, s. 29. 56 Loc. cit.

(13)

do w ia ry naszej politycznej i m o raln ej, odpowiadam y, że K s i ę g i l u d u L a- m enego [!] są ew angelią naszą [...]”57

O bydw a p e riody k i wychodzące w P ary żu , tj. „ P o lak ” i „K orespondent E m igracji P o lsk ie j”, w yp o w iadały się zgodnie za u dzieleniem p rzy sz łe ­ m u rządowi, tzn. K om itetow i N arodow em u Polskiemu', ja k n a jro zleg lej- szych a try b u c ji w ład zy i skierow ania jego działalności n a k ra j. E m ig ra­ cja za p ośred nictw em ta k pojętego rządu m ia ła b y przygotow ać rew olucję w Polsce i dać hasło rozpoczęcia „w ojn y n a ro d o w e j” rów nocześnie w ca­ łym k raju . Nie zastanaw iano się jed n a k nad tym , że chciano obdarzyć przyszły K o m itet olbrzym im i atry b u c ja m i, p rze ra sta ją c y m i siły i obiek­ ty w n e jego możliwości. Rozum iał to doskonale L elew el i g m ina b ru k se l­ ska, k tó ra pisała pod a d re se m K om isji K oresp o n d en cy jn ej r e p re z e n tu ją ­ cej takie w łaśn ie stanow isko w kw estii k o m p ete n cji przyszłego K om itetu: „przeciążacie U staw ę form am i, w ikłacie w n iepotrzebne więzy, tw orzycie władze, zaprow adzacie rządy, sądownictwo. F o rm y do niczego nas nie doprowadzą, rządy, sądow nictw o są niepodobne w e m ig rac ji”58.

T aka uzu rp o w an a w ładza K o m ite tu n ieje d n em u też członkowi Z jed ­ noczenia w yd a w ała się śm ieszna i niedorzeczna. Śm ieszna, bo n a w y p a ­ dek pow stania w k r a ju n aród nie będzie oczekiwać n a przybycie rząd u z P a ry ża ; niedorzeczna, bo nikom u nie wolno było pozbaw iać n aro d u p rzysługujący ch m u p ra w i ograniczać jego woli59.

Z daniem p rasy popierającej Zjednoczenie K o m itet N arodow y m iał pracow ać nad oswobodzeniem P olski drogą rew o lu cji politycznej i spo­ łecznej. P ierw sza z nich oznaczała u w olnienie k r a ju od zaborców i u tw o ­ rzenie jednej Rzeczypospolitej. W iem y już, że siłą n apędow ą rew olucji m ia ł być lud. K to m ia ł być je d n a k jej k iero w n iczą siłą? O tw arcie w tej kw estii w ypow iedział się tylko „K o resp o n d en t E m ig racji P o lsk ie j” , sta­ w iając szlachtę n a czele ogólnonarodowego pow stania. W edług niego, a zgodnie z . poglądam i Lelew ela, szlachta to „część lu d u polskiego od wieków repu b lik an ck a, w k tó re j się cała in telek tu aln o ść n a ro d u z a m y ­ k a ”60. Pom im o licznych błędów położyła ona duże zasługi dla ojczyzny i dziś jest n a w e t jeszcze „w ęzłem ” połączenia różnych p ro w in cji pol­ skich. Przyczyną, że dotychczasow ym p o w stan io m nie to w a rz y sz y ły re ­ fo rm y socjalne, był fakt, że cały w ysiłek kierow ano jed y n ie na odzyska­ nie niepodległości narod u . Teraz szlachta „ ja k zw y k le” da in ic ja ty w ę do pow stania, poniew aż stoi n a czele ru c h u niepodległościowego i sam a żąda uobyw ateln ien ia chłopa. J e s t ona k la s ą w y kształconą i „prędzej

57 „P o la cy na T u ła c tw ie ”, 1838, t. 1, cz. 1, s. 5.

58 P i s m a K o m i s j i K o r e s p o n d e n c y j n e j w P o i t i e r s , nr 639, IX , s. 2.

59 O d p o w i e d ź n a o d p o w i e d ź k i l k u c z ł o n k ó w g m i n y P o i t i e r s do Z j e d n o c z o n e j D e m o k r a t y c z n e j E m i g r a c j i P o l s k i e j , P o itie r s 3 w rześn ia 1840.

(14)

p o jm ie zasady, potrzebę zupełnej re fo rm y so cjaln ej” . To n a k ła d a obo­ w iązek prow adzenia ak cji p ropagandow ej nie ty lk o w śród chłopów, ale i w śró d szlachty. Myśl e m ig rac ji p o w in n a przejść do lu d u za jej pośred­ n ic tw e m 61. Tak m n ie j w ięcej w y g ląd ało uzasadnienie hasła: „przez szlachtę dla lu d u ”.

Przeciw ko k o m u jed n a k m iała być skierow ana rew o lu cja społeczna? P rz e d e w szystkim przeciw ko tym , k tó ry c h obw iniano o zaprzepaszcze­ nie ostatniego pow stania, obrońcom p rzy w ile ju — a ry s to k ra c ji82. W ypo­ w iadano się też za rew o lu cją jak o specjalnego ro d zaju lek arstw em . S zlachta może jej uniknąć, gdy się połączy z ludem , w p rze c iw n y m w y ­ p a d k u nie będzie zbrodnią „poświęcenie m ałej cząstki dla szczęścia n a ­ ro d u całego”63. Takie p o tra k to w a n ie rew o lu cji społecznej było również zgodne ze stanow iskiem L elew ela w tej spraw ie. „Przem oc i gw ałto w ­ ność nie zawsze s k u te k osiągają — pisał on. — Zrobić o perację gw ałto w ­ nie, przem ocą w ydrzeć pan o m i oligarchom n a rzecz włościan, jaki sk u ­ t e k ? ”64 „K oresp o nden t E m igracji P o lsk ie j” u w ażał w ręcz atakow anie s z la c h ty za najw iększy nierozsądek, „gdyż tylk o znikom ą jej część m oż­ n a zaliczyć do zacofanych półgłówków, co się w sw ych p e rg a m in a c h k o c h a ją ”, a i na ty ch m ożna w y w rzeć w iększy w p ły w „ b ra te rs k im gło­ s e m ” niż „w yklęciam i k o te ry jn y m i”65.

H asła rew olu cji i p rze m ia n socjalnych b y ły więc dla propagatorów Z jednoczenia nie celem, a jedynie środkiem m ają cy m pobudzić m asy lu d o w e do wzięcia udziału w pow staniu. P rzy szły K o m itet N arodow y P o lsk i m iał hasła te obwieścić w sw ym m anifeście, lecz w prow adzenie ic h w życie m iano pow ierzyć sejm ow i rew o lu cy jn em u , pow o łan em u do życia dopiero po odzyskaniu p rzez dw ie trzecie k r a ju wolności poli­ tycznej.

P ra sa propag u jąca zjednoczenie em ig racji daw ała jed y n ie nadzieję, .-a nie gw arancję, że p rzy sz ły sejm rew o lu c y jn y zaprow adzi w Polsce zrów nanie w szystkich klas i że b raterstw o , równość i wolność b ę d ą pod­ s ta w ą przyszłej niepodległej ojczyzny. W szeregu a rty k u łó w przew ijało

się też wiele e g alitary sty czn y ch sfo rm u ło w ań o ch a ra k te rz e w yłącznie d e k la raty w n y m . W yraźnie było widać dysproporcję m iędzy rew o lu cy jn ą w zasadzie teorią a n a d e r u m ia rk o w a n y m i propozycjam i prak ty czn y m i. W szystkie pism a zgodnie stw ierdzały konieczność łączenia sp ra w y w y ­ zw olenia narodow ego ze sp ra w ą ludu, ze sp raw ą rew olucji a n ty fe u d

al-61 Tam że, s. 84— 86. 82 „P olacy na T u ła c tw ie ”, 1838, t. 1, cz. 1, s. 64. 63 Tam że, s. 111. . 64 „ P ielgrzym P o ls k i”, 1833, s. 117; J. L e l e w e l , M y ś l i z p o w o d u p i s m a .M . K u b r a k i e w i c z a . . . -65 „K orespondent E m igracji P o ls k ie j” , 1838, t. 1, cz. 1, s. 87.

(15)

nej, lecz dla rozw inięcia tego p ro b le m u nie w y su n ięto k o n k re tn e g o program u, zgodnego z du ch em haseł. P o w stan ie „ogólnonarodow e” i „jedność n a ro d o w a ” w. ro zu m ien iu p ra s y Zjednoczenia oznaczały fa k ­ tyczne podporządkow anie ru c h u wyzwoleńczego szlachcie, a w ięc i uza­ leżnienie od niej biegu rew o lu cji społecznej. Staw iało to ty m s a m y m pod znakiem zap y tan ia w szystkie jej następstw a.

P ra sa Zjednoczenia poruszała też na sw ych łam ach n ajb a rd zie j p a­ lący p ro b le m epoki — p ro b le m ągrarno-chłopski. Tak ja k i w sp ra w ac h - poruszonych w yżej sta ła ona n a gruncie A k tu i U sta w y E m ig racji Z jed ­ noczonej. S p ra w a oddania chłopom ziemi n a własność była n a jd ra ż liw ­ szym p u n k tem , dlatego starano się ją ta k ująć, ab y szlachta nie w id ziała w ty m zam achu n a swój s ta n posiadania, a chłop o trz y m ał z ap ew n ien ie dostania ziemi. Takie p o tra k to w a n ie te j kw estii w ynikało z sam ego c h a ra k te ru Zjednoczenia, k tó re pragnęło, pogodzić in te re s szlachty z d ą­ żeniam i chłopów. Szlacheccy dem okraci i szlacheccy liberałow ie, stan o ­ w iący zasadniczy trzon tej organizacji, uw ażali rew olucję a g ra rn ą zą zło ostateczne, k tóreg o należy uniknąć. Łudzono się więc, że lik w id a c ją antagonistycznych przeciw ień stw klasow ych n astąp i d ro g ą ew olucji66.. Nic więc dziwnego, że zachw alano p ru sk i sy stem reg u la cji chłopów , k tó ra ,,[...] pociągnęła jak n ajp iękn iejsze skutki. Chłop ze swoim dzie­ dzicem żyją tera z bardzo serdecznie, u sta ła styczność niewolnicza, a je s t

historyczna, językow a i uzasadniona na skłonnościach, p rz y m io ta c h

i w adach jednakow y ch [.,.]”67 .

Nieco inaczej k w e stię t ę u jm o w ał „ P o lak ” . W ychodząc z oświecenio­ w ej teorii p ra w n a tu r y stw ierdzał, że „ n a tu ra stw arzając jeste stw a , stw orzyła im sposoby zachow ania, istnienia. Dla życia m aterialn eg o roz­ kazała ziemi w ydaw ać owoce. Ziem ia p rzeto jako źródło życia jest d la w szystkich jeste stw i do nikogo w szczególności nie należy. Z iem ią więc nie może być w yłącznie n iczy ją własnością, ja k pow ietrze, ogień, woda. Ziemia, na k tó re j m ieszka naród, jest własnością n a ro d o w ą ”68. A utor tego a rty k u łu n a ty c h m ia st jed n a k dalej w y stęp o w ał przeciw k o w spólnej własności ziemi, dowodząc, że człowiek, ab y m ógł się rozw ijać i swobodnie działać, m usi być wolny, a wolność i niepodległość może m u zapew nić jedyn ie in d y w id u aln e posiadanie w a rs z ta tu i jego narzędzi. O ddaje więc ty m sam y m ową niczyją własność w ręce poszczególnych jednostek. „ P o lak ” równocześnie jed n a k uważał, że chłopi, k tó rz y od niepam iętnych czasów k rw ią sw oją i p o tem zraszali ziemię, p o w in n i p rzestać wreszcie tuczyć próżniaków sw oją p racą i stać się „w łaściciela­ mi u p r a w i a n e g o g r u n t u , b e z ż a d n y c h o p ł a t , c z y n

-06 „P olacy na T u ła c tw ie ”, 1838, t. 1, cz. 1, s. 111. 07 T am że, s. 7.

(16)

s z u , p a ń s z c z y z n y , s z a r w a r k ó w , p o d w ó d i i n n y c h o b o w i ą z k ó w p o d d a ń c z y c h , słowem, b e z ż a d n y c h w a ­ r u n k ó w , pod k tó ry m i uposażenie to włościan m iałoby się u sk u tecz­ nić”69. Z tego jed n a k w ynikało, że tak ie nadanie g ru n to w ej własności chłopom wyłączało bezrolnych. Zgodnie więc z poglądam i L elew ela p la ­ nam i uw łaszczenia nie ty k an o w łaściw ych g ru n tó w dworskich, k tó re m iały pozostać bez zm ian i uszczupleń p rz y dziedzicach. Uwłaszczenie jed n ak m iało być bezw arunkow e, tj. w olne od opłat i w szelkich w ynagrodzeń ze s tro n y chłopów. Czy było to więc rów noznaczne z n iew y n a g ra d z a- n iem dotychczasow ych właścicieli, k tó ry c h g r u n ty zm niejszą się o część oddaną chłopom? Nie daw ano na to stanow czej odpowiedzi. S p ra w y te pozostawiono do rozstrzygnięcia sejm ow i w przyszłej niepodległej Polsce.

C h a ra k te ry sty c zn a i bardzo w y m o w n a jest rea k c ja „P o lak a” i „K o­ resp o n d e n ta ” n a a rty k u ł „K ro n ik i E m ig racji P o lsk ie j” , k tó ra pisząc o projekcie A k tu i U staw y O rganicznej Zjednoczenia z 15 k w ie tn ia 1838 r. wnosiła zastrzeżenie ty lk o do jednego jej p u n k tu , a m ianowicie, że A kt Zjednoczenia w y d a je w y ro k na w szystkich właścicieli dóbr ziemskich, zubożając ich przez b e zw aru n k o w y podział ich spuścizny70. „ P olak” i „K o respo n den t E m igracji P o lsk ie j” zamieściły, w odpowie­ dzi podobne w swej treści a rty k u ły . Pierw sze pismo rep lik u ją c p o d k re ­ ślało, że „ n ik t z n a s nie m yśli skazyw ać na żebractw o jak ąk o lw iek część Narodu, Lud je s t sp raw ied liw y — ziemia polska może w yżyw ić w szyst­ kich swoich m ieszkańców, nikom u na niej nie zabraknie chleba [...]” Po obdzieleniu g ru n ta m i chłopów „pozostanie jeszcze zadosyć ziemi na u try m a n ie dzisiejszych Panów , a N aród w yrzecze ostatecznie, czyli w y ­ właszczenie ich m a być także b e z w a ru n k o w e ”71. „K o resp o n d en t Em i­ gracji P o lsk ie j” ze zdziw ieniem p y tał, gdzie „ K ro n ik a ” znalazła stw ie r­ dzenie chęci pozbaw ienia własności w szystkich właścicieli dóbr ziem ­ skich. Zapew niał, że członkom Zjednoczenia ani to p rzez m y śl nie p rz e ­ szło: „chcem y — głosił — aby rząd w ra z z rozpoczęciem w o jn y o nie­ podległość ojczyzny ogłosił w szystkich chłopów tru d n ią cy c h się u p ra w ą roli właścicielam i ziemi, n a d k tó rą p r a c u ją ” , jak również, aby obiecał nadanie na własność ziemi tym , k tó rz y jej nie m ają, a w ezm ą udział w pow staniu. Z iem ia t a m a pochodzić z folw arków w d a w n y c h dobrach królew skich oraz z odłogów. J e s t jej — zdaniem „ K o resp o n d en ta” — ta k dużo, „iż m ożna by nią obdzielić rów nież i obcych p rzy b y szó w ”72. P ro g ra m a g ra r n y w ujęciu p ra s y Zjednoczenia zapow iadał więc uwłaszczenie chłopów w chw ili rozpoczęcia pow stania. Miano wów czas

69 Tamże, cz. 3, s. 189.

70 „K ronika E m igracji P o ls k i e j ”, 1838, t. 7, s. 214. 71 „P o la k ”, cz. 3, s. 189.

(17)

znieść pańszczyznę i inne pow inności feudalne, ziemię zaś, k tó rą chłop dotąd upraw iał, dać m u na własność. Staw ianie m g listy c h zapew nień dan ia chłopom bezrolnym , k tó rz y w ezm ą u dział w pow staniu, ziemi z dóbr narodow ych bez n aru szan ia g ru n tó w folw arcznych nie stanow iło żadnej gw arancji, że sy tu a c ja tej części ludności ulegnie zasadniczej

zmianie. .

P ra sa Zjednoczeniow a E m igracji Polskiej obok zagadnień teo re ty c z - no-propagandow ych staw iała sobie rów nież zadania prow adzenia w alk i polem icznej z obozem a ry sto k ra ty cz n o -lib e ra ln y m i T o w arzy stw em De­ m o k ra ty cz n y m Polskim . M ianem a ry sto k ra tó w darzy ła w szystkich zwo­ lenników po lity k i A dam a C zartoryskiego, bez w zględu na ich faktyczną przynależność klasow ą. W iniła więc ich za up ad ek p o w stan ia listopado­ wego, za ham ow anie p o stęp u na drodze ku oswobodzeniu Polski, w resz­ cie za próby organizow ania legii polskich i fry m arczen ie k rw ią w y ­ chodźców, k tó ra ty lk o do k r a ju p o w in n a n ależeć73.

Chcąc ośmieszyć po lity k ę C zartoryskiego w te j o statn iej spraw ie uciekano się n a w e t do oręża sa ty ry , czego najlep szy m dow odem jest zamieszczony p rzez „P o lak a ” L i s t G r z e g o r z a W a w r z y n i o k a , nap isan y przez jednego z re d a k to ró w tego pism a w pseudoludow ej g w arze74.

A ry sto k rację polską tra k to w a n o jako „jed n ą z gałęzi spróchniałego pnia a ry sto k ra c ji e u ro p e jsk ie j”, m ającą wspólne z nią cele i dążenia i w spólny w przyszłości koniec: „M iędzy ludem ·— pisano — a a ry s to ­ k ra c ją nie m a pojed n an ia — jest w alka ś m ie rte ln a ”75.

Pismo „Polacy na T u łactw ie” polem izując z jed n y m a rty k u łe m za­ m ieszczonym w „W iadomościach H istorycznych i L ite rac k ic h ” ·— orga­ nie re p re z e n tu ją c y m opinię polityczną czartoryszczyzny — tra fn ie i p r e ­ cyzyjnie analizowało i dem askow ało lib e ra ln o -a ry sto k ra ty c z n y c h a ra k te r obozu H o te lu L a m b e rt i jego p ró b y zadzierzgnięcia sojuszu z burżuazją, którego początki sięgają jeszcze epoki przedlistopadow ej. Dostrzeżony je s t z p e łn y m realizm em i ostrością polityczną c h a ra k te r tego p rzy m ie ­ rza b u rżu azji i obszarnictw a jako siły a n ty lu d o w ej i oceniony jako m a ­ n e w r polityczn y polegający na w y su w an iu b u rżu azji w roli „sp ó jn ik a” m iędzy a ry sto k ra c ją i ludem , p rzy stoso w an y do p rze m ia n zachodzących w h iera rc h ii klas ówczesnej E u ro p y 76. „Niech opatrzność uchow a Polskę na zawsze od sta n u trzeciego — pisano na łam ach tego pism a — od tej

73 „ P o la k ”, 1837, s. 7, 96. . 74 T am że, s. 61— 63.

75 „ P olacy na T u ła c tw ie ”, 1838, t. 1, cz. 1, s. 64. Por. „ S p raw y E m ig ra cji”, 1837, cz. 1, s. 11.

76 N. A s s o r o d o b r a j , W s p r a w i e k r y t e r i u m p o s tę po wo ś ci w h i s t o r i i h i s t o ­ r i o g r a f i i . (W z w i ą z k u z k s i ą ż k ą M . S e r e j s k i e g o o K . B. H o f f m a n i e ) , „ K w artaln ik H is to r y c z n y ”, 1953, nr 4, s. 161.

(18)

ary sto k ra c ji pieniężnej [...] Nie, nie chcem y tego nieszczęśliwego spój­ nika, ja k go nazyw a dziennik faryzeuszów , tej najniebezpieczniejszej zawady, jaka jest na p lacu b itw y w śró d dwóch o d pychających sił: p rz y ­ w łaszczeń i p r a w a ” . I dalej: ,,[...] gdy lud objaśniony, n iecierp liw y za broń chw yta — sta n trzeci użycza sił m nogich w ład zy uciskającej, łączy się z siłą przyw łaszczenia przeciw ko p ra w u i spraw iedliw ości; te n spój­ nik, te n łącznik, o d skak u jący od stro n y ubogiej dom agającej się należ­ ności, przy le p ia się do szlachty i w śród chwili niebezpieczeństw a ta rg u je się z nią o nowe dla siebie ustąpienia, grożąc opuszczeniem, p rzy stą p ie ­

niem do lu d u ”77. . ' · . ■

P ra sa zjednoczeniowa, chcąc zaktyw izow ać em ig ran tó w dotychczas obojętnych politycznie, ro zp a try w a ła też m odel dobrego ob y w atela i p a ­ trioty. S tw ierdzała, że m ianem p raw d z iw y ch o byw ateli m ożna jedynie nazwać ludzi Oddanych w pełni życiu politycznem u, zn ających swe p ra w a i p o trz e b y publiczne, posiadających duże w yrobienie patrio ty czn e i wysoką świadomość narodow ą. Za to, że chłop nie zawsze re p re z e n tu je te w szystkie p rzym ioty, winić należy „system a ry sto k ra ty cz n y , k tó ry z edukacji zrobił przy w ilej, zam kn ął w c ia sn y m obrębie ru ch um ysłowy, bogaczom tylko p rz y s tę p n y m uczynił doskonalenie się” . Pismo jed n ak stw ierdza, że „lud w. ogólności n ie jest obcy życiu publicznem u. P rz e ­ ciwnie, życie publiczne jest głębokie i czynne w usposobieniu ogólnym. Miłość Ojczyzny, sum ienne przekonanie o równości i odpowiedzialności w spólnej są głęboko w korzenione w m asy. Można śm iało pow iedzieć,. że

p a trio ty z m jest w ogólności św ietniejszy, pośw ięcenie czyściejsze

w ludzie”78. - . · ■ ■ ■

Szczególnie dużo uw agi poświęcała p rasa Zjednoczenia E m ig racji Polskiej walce z T ow arzystw em D em o k raty czn y m Polskim . W ynikało to stąd, że władza naczelna TD P w ypow iadała się zdecydow anie przeciw ko lelew elow skiej koncepcji scentralizow ania się em igracji, a zwłaszcza zwalczała sam ą m yśl połączenia T o w arzy stw a D em okratycznego ze Zjednoczeniem . Czyniła to przed e w szystkim z obaw y rozpłynięcia się ideologicznego w szeregach b ezb arw n ej politycznie E m igracji Z jedno­ czonej. TD P uw ażało się bow iem za jed y n ie d em o k raty czn y oddział em igracji i odm aw iało tej cechy innym . Słusznie w y ty k ało zjednocze- niowcom, że potępienie Czartoryskiego nie jest jeszcze dow odem p rzy ­ jęcia zasad dem okratycznych, a jeżeli już dążą oni do scentralizow ania tu ła c tw a w yznającego te zasady, to i ta k będą tylko stow arzyszeniem , związkiem, bo nie zjednoczą całej e m ig racji79. „P o lak ” , o dparow ując te ataki, rów nież nie bez racji stw ierdzał, że jeżeli C en tralizacja w ierzy

. 77 „ P olacy na T u ła c tw ie ”, 18.38, t. 1, cz. 1, s. 72. - .

78 Tamże, s. 34-35. v , .

(19)

w bliskie pod jed n y m godłem w Tow arzystw ie zjednoczenie, ty m sa­ m y m przypuszcza, że zasady d em o k ra ty c z n e są pow szechnie w em igracji

p rz y ję te 80. ■. - .

Z arzucano też C entralizacji, iż „przy p ad k o w y m okoliczności zbie­ giem ” stanęła na czele T ow arzystw a, boi się i nie u zn aje k ry ty k i, po ­ czyna sobie a rb itra ln ie i-p o d y k tato rsk u , dufnie sądzi, że „tylko w To­ w arzystw ie D em o k raty czn y m p rzech o w u je się cała żywotność naro d u

polskiego, spoczyw ają przyszłe jego losy”81. ,

S ta ra n o się wbić k lin niezgody m iędzy m asy członkowskie TPD a Centralizację. „Chcecie em ig rację poświęcić — pisano pod ,adresem ty ch pierw szych — am bicji kilk u ludzi niedołężnych, nie m ający ch żadnego w yobrażenia, co jest Polska, co jest ludzkość [...]”82

Znacznie bardziej kom prom isow o w stosunku do. T ow arzystw a Demo­ kratycznego ustosu nk o w ały się . „ S p raw y E m ig ra cji” . Pism o to p o d k re­ ślało, że nie uważa, ab y TD P m u sia ła się rozwiązać, chodzi jedynie o jego w spólne działanie ze Zjednoczoną E m igracją. P od ad resem zaś C entralizacji red a k c ja pisała: „wcale nie m ieliśm y na celu ganić jej za to, iż spiesznie budow anego i bez ładu, bez przyzw oitej p ow agi Z jedno­ czenia nie p o tw ierd z a ”83. Takie stanow isko pism a w ynikało stąd, że było ono najściślej zw iązane z Lelew elem i g ru p ą m łodopolaków brukselskich, dążących tera z do p rzekształcen ia Zjednoczenia w związek fed eracy jn y , ob ejm ujący w szystkie dotychczas istniejące u g ru p o w an ia dem okratyczne na em igracji, godząc się n a w e t na zachow anie ich odrębności organiza­ cyjnej; Je d y n ie p ro g ra m ideöw.o-polityczny m iał być wspólny. Nic więc dziwnego, że pism o stało na stanow isku, iż „nie E m ig racja w T ow arzy­ stwo, lecz Tow arzystw o w E m igrację w ejść p o w in n o ” . W zywało, by TD P samo „dało początek i inic ja ty w ę zjednoczenia narodowego, nie

klubow ego”84. t

Pismo „Polacy n a T u łactw ie” kontynuow ało linię polityczną „Spraw E m igracji” , s ta ra ją c się drogą p ersw azji i p rzek o n y w an ia pozyskać TD P i jego C entralizację dla idei zjednoczeniowej. Proponow ało nawet, aby K om isja K o resp on d en cy jn a porozum iała się z C entralizacją, licząc na pozytyw ne k ro k u tego w yniki. P odkreślało nadal, że nie p ragnie rozbicia TDP, ale chciałoby widzieć „dw a b ra tn ie h u fce ” połączone pod ludow ym sztandarem . W zywało do „n iesp ieran ia się o pierw szeństw o k ro k u ” , ale uzgodnienia wspólnego działania. Poniew aż Tow arzystw o D em okratyczne Polskie obawiało się n ajw ięcej „o czystość zasad dem o­

80 „ P o la k ” , 31 V III 1837, s. 18, 76, 95, 98— 99, 100. 81 Tam że, s. 34. .

82 Tam że, s. 96. -83 „ S p ra w y E m igra cji”, 1-837, cz. 1, s. 11.

(20)

k ra ty c z n y c h ” i lękało się, aby „niejednorodne żywioły em ig racy jn e związku nie sk rz y w iły ” — pismo p ro p o n u je więc, aby Zjednoczenie przedstaw iło m u sw oją u staw ę — n ajlepszą g w arancję jego d em o k ra­ tycznych zasad85.

„K orespondent E m igracji P o lsk ie j” n ato m iast w iern ie w tó ro w ał „Po­ lakow i” w ata k a c h na Centralizację. Usiłował n a w e t polem izow ać z „De­ m o k ra tą P olskim ” , k tó ry jed n a k w yniośle oświadczył, że nie znalazł w „K orespondencji E m igracji P o lsk ie j” żadnej stro n y zasługującej na k ry ty c z n ą analizę i uwagę. Za najw łaściw szą więc rzecz uw ażał „m niej niż poziomej gadaninie m ilczeniem odpow iadać”86.

P ra s a Zjednoczenia E m igracji Polskiej poświęcała też w iele uw agi spraw ie swego stosunku do religii i Kościoła Katolickiego. Zaznaczała ona, że nie m a zam iaru zwalczać religii jako takiej, „bo lud polski nigdy nie odstąpił Boga” , lecz w y d a je w o jn ę „papistcm jako b ro n ią c y m bez­ praw ia i grabieży, jako p rac u jąc y m dla najpotężniejszego w roga nasze­ go, dla M oskwy, k tó rą Rzym nie odstąpi, dopóki będzie p o tężn a”87. F. Gordaśzew ski w a rty k u le K a t o l i c y d z is ie js i, zamieszczonym na łam ach „Spraw E m ig ra cji” , sta ra ł się dowieść, że ówczesny katolicyzm nie tylko swą form ą, ale w p ły w am i i działalnością „przestał być p o trzeb ą ludzkości” , h a m u je bow iem drogę postępowi, jest narzędziem ucisku, szerzy ciem notę, n ak azu je posłuszeństw o ty ran o m , istn ieje nie dla ludz­ kości, ale dla siebie, „dla m aterialn eg o zysku sw ych u rzęd n ik ó w h ie r a r ­ chicznych, oszpeconych łakom stw em , złą w iarą, tolerow anych, u ż y ty ch przez rządy do w idoków u jarz m ie n ia ludzkości [...]” Ongiś katolicyzm dążył do połączenia na łonie Kościoła w spólnotą relig ijn ą różne n a ro ­ dy — „dziś w y k lin a Polaków, w y b ijają cy c h się spod jarz m a in n o w ier­ cy — c a ra ” . K atolicyzm coraz bardziej jed n a k traci swą władzę, już tylko w Rzym ie pozostał jego blask, gdzie „papież nieczysty, ziem sko- ściom poddany, p o tak u je, pochlebia różnow ierczym mocarzom ; pokorą, uległością niechrześcijańską, nieew angeliczną oku p u je pozwolenie siedze­ nia nieużytecznego w swej tia rz e ”88.

B yła to w y ra ź n a a lu zja do p ra k ty k i w zyw ania przez ówczesnego p a ­ pieża G rzegorza XV I pom ocy zbro jn ej A u strii do tłu m ien ia ogni rew o lu ­ cyjnych w pań stw ie kościelnym i p o d trz y m y w a n ia swej św ieckiej w ła ­ dzy n a h ab sb u rsk ich bagnetach. G ordaszew ski stw ierdzał, że nie m ożna uznać katolicyzm u za siłę mogącą się przyczynić do w yzw olenia n ie­ podległej P olski i usam ow olnienia jej ludu. „K atolicyzm — pisał — nie

85 „P olacy na T u ła c tw ie ”, 1838, t. 1, cz. 1, s. 63— 68. 86 „D em okrata P o ls k i”, t. 1, cz. 4, s, 183.

87 „ P olak ”, 1838, cz. 3, s. 185.

(21)

jest podstaw ą narodow ości Polski, a m n iej jeszcze żyw iołem usam o-

w olnienia”89. .

Podobną, lecz o nieco szerszym z a k ro ju p ro b le m aty k ą zajm ow ał się rów nież F. G ordaszew ski w piśm ie „Polacy n a T u ła ctw ie ”. Doszedł on do wniosku, że „ ta k p rotestan ty zm , ja k katolicyzm , oba ułomne, niebo- skie, nieludzkie w sw ych dążnościach i widom ej postaci, doskonale odpo­ w iad ają [...] despotycznym potrzebom . Tak doskonałym in stru m e n te m ucisku i ciem noty jest w A u strii katolicyzm , ja k Kościół ewangelicki w P rusach, jak w Rosji schizm a”90. A u to r u sta la więc wspólne cechy f u n k c ji różnych w yzn ań i Kościołów. S nując dalej swe rozw ażania do­ chodzi do stw ierdzenia, iż ,,[...] histo ry czn e i rozum ow e w ytłum aczenie rozm aitych i rozm aicie u ż y ty ch religii zawsze [jest] na korzyść tyranów , nigdy dla szczęścia lu d ó w ”91. Ze szczególną zawziętością zwalcza zakon jezuitów za szerzenie ciem noty, nienaw iści w yznaniow ych, pełnienie obowiązków szpiegowskich, w y ko rzy sty w an ie spowiedzi dla d enuncjacji politycznych oraz głoszenie w szkołach w ierności i ślepego posłuszeń­ s tw a dla władz i cesarza „z zapom nieniem O jczyzny i ro d ze ń stw a ”92. P ra sa Zjednoczenia zgodnie stw ierdzała, że kato licy zm w swej obec­ nej form ie absolutnie nie odpowiada w spółczesnym w ym ogom epoki. Obrazowo porów nyw ała go do sta re j szaty, zużytej, p o d artej i z b ru k a - nej, k rw ią n a w e t zbryzganej, z k tó re j nie da się już zrobić nowego odzienia „stosownego naszej epoce, dniom rozjaśnienia, potrzebom i d u ­ chowi dzisiejszych społeczeństw ”93. K r y ty k a k u rii rzy m sk iej pokryw ała się więc całkowicie ze stanow iskiem Jo ach im a L elew ela w tej spraw ie.

Ten kryty czny, n e g a ty w n y stosunek p ra s y Zjednoczenia do k leru i Kościoła katolickiego sta je się zrozum iały, jeśli w eźm ie się pod uwagę ocenę pow stania listopadowego daną przez papieża G rzegorza XVI w głośnej encyklice C u m p r i m u m , z 9 czerwca 1832 r.

P ra sa Zjednoczenia, oprócz problem ów p o ruszonych wyżej, żywo rów nież zajm ow ała się w ydarzeniam i, k tó re m iały m iejsce w k raju . Po­ daw a ła jed n a k często wiadomości nie spraw dzone, zaczerpnięte nieraz z gazet obcych lub fikcyjne korespondencje z Polski. T endencyjnie też w y ­ olbrzym iała w y p adk i w k raju , m ają ce pozory ru c h u niepodległościowego. Było to więc odzw ierciedlenie jed y n ie prag n ień , bądź też pisanie dla pokrzepienia serc. P ra sa owa p rag n ę ła również, ab y jej a rty k u ły „były pow ażne i w olne od w rzasków , k tó re nikogo nie uczą, a tylko jątrzą

89 Tamże, s. 74.

90 „P olacy na T u ła c tw ie ”, 1838, t. 1, cz. 1, s. 89. 91 Loc. cit.

92 T am że, s. 41, 89. 83 Tam że, s. 92.

(22)

i n a ra ż a ją ”94. Nie zawsze to się jed n a k udaw ało, zwłaszcza w polemice z c entralizacją T D P czy obozem Czartoryskiego.

O ceniając prasę Zjednoczenia E m igracji Polskiej, n ależy stw ierdzić, że przyczyniła się ona do w y ja śn ie n ia w ielu problem ów absorbujących w ychodźstw o polskie, upow szechnienia zasad d e m o k raty czn y ch i po­ m yślnego rozw oju E m igracji Zjednoczeniow ej w ty m okresie. Zasługi te podkreślili na w e t jej przeciw nicy polityczn i95.

94 Czart., rkps 5345. L ist F. K o ło sso w sk ie g o do red a k cji „K orespondenta E m i­ gracji P o ls k ie j”, z 9 sierp n ia 1838 r.

Cytaty

Powiązane dokumenty

nej przez gazomierz w warunkach pomiaru oraz innych parametrów, takich jak temperatura i ciśnienie gazu, a także dokonuje podziału na przeliczniki typu 1 i typu 2.. nik bateryjny)

maksymalny poziom skali), zachowując reguły postepowania jak w punkcie powyżej. d) Po potwierdzeniu poprawności dokonanej kalibracji („The sensor has been success-

Pole elektryczne wytwarzane jest między płytkami odchylania pionowego V, do których przykłada się regulowane napięcie z zasilacza stabilizowanego Z 1 (patrz Rys 3).. Obwód

Nieprawda, widzieli, Nawet się wzburzyli - Trzeba coś uczynić.... Czas płynął,

serw acji w odniesieniu do K siężyca daje jego terminator (linia, gdzie przylegają do siebie oświetlona przez Słońce i nie ośw ietlona część tarczy). Istnienie

Opiekuj się pan mym chłopcem, daj mu możność pójść w życiu naprzód, jeżeli rząd nie zechce tego uczynić... Zaremba przedstaw ia rozprawę

szcza się we w nętrze rośliny, a następnie, do środka się dostawszy, powoli rośnie dalej 1 z zarażonego się posuwa miejsca, bakte- ry je, gdy zabrnąć zrazu do

Dostęp do mieszkań w tbs-ach jest ograniczony przez niską podaż, warunki najmu, poziom docho- dów i partycypację finansową oraz brak środków publicznych przeznaczanych na