• Nie Znaleziono Wyników

Gazeta Pogranicza 2017, nr 3 (5).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Gazeta Pogranicza 2017, nr 3 (5)."

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

GAZETA „Co tam Panie w polityce”

rozmowa z radnym gminy Głogówek Piotrem Bujakiem str. 7

i wybudują

Co i gdzie?

przeczytasz na str. 3

POGRANICZA

Co

biegało

po pograniczu

255 mln. lat na zep'S o

str. 8 str. *6

temu.

Zarządzanie SPRZEDAŻ

Wspólnotami NIERUCHOMOŚCI

M ieszkan i owym i ł WCJX©S oŁt^ T -

Grlrttw*M±k*

i

tel. 665 030 527, 665 137 081

www.domexglucholazy.pl

OGŁOSZENIA DROBNE GRATIS !!!

SZCZEGÓŁY

tel. 884 635 333,

reklama@gazetapogranicza.pl

(2)

2

ZIMA KONTRATAKUJE-

Wprawdzie mówi się, że „kwie­

cień plecień bo przeplata, trochę zimy trochę lata”, ale nikt nigdy nie brał tego na serio. Tym razem to powiedzeniesprawdziło sięide­ alnie. Jednodniowa śnieżyca przy­ szła tak nagle,jak szybko zniknęła.

Pozostawiłapo sobie jednakzwały śniegu i piękny grudniowy krajo­ braz.

Marzec był wyjątkowo ciepły, a wiosna zaczęłasię dużoszybciej niż powinna. Przed 21 marca tem­ peratura już zaczęła sięgać ponad 20°C. Nie obeszło się jednak bez deszczowych dni, które tempera­ turęnieco obniżyły.Pogodna aura wróciła podkoniec miesiąca i zna­ leźli sięnawetśmiałkowie, którzy założyli krótkie spodenki. Święta Wielkanocne też wypadły trochę bardziej mokro i zdecydowanie zimniej, ale wszyscy znów ocze-

Od jakiegoś czasu pojawia się ten sam problem, a mianowicie glony i sinice. Zbiornik retencyj­ ny w Nysie od paru lat borykasię z tymproblemem, a ci którzy ko­ rzystali i chcą korzystać z rekre­

acyjnej kąpieli w nim, od paru lat są zmuszeni sobie tego odmówić.

Żadna przyjemność z pływania w plątających się glonach między nogami.

W tym roku sytuacja ma się zmienić z racji zakończenia odno­ wy tamy. Jej zły stan, atakże nie­ korzystny stan wałów przeciwpo­ wodziowych, powodował wpływ zanieczyszczeń do zbiornika i co się z tymwiązało, przymus utrzy­ mywania niskiego poziomu wody.

Większość urządzeń hydrotech­ nicznych podczas powodzi w 1997 r. zostały dość mocno poturbowa­ ne i przez kilka lat również był

kiwali powrotu słońca. Cóż jak to z pogodą bywa, zamiast słońca zaserwowała namgwałtowne i na­ prawdęobfite opady śniegu... Głu­

chołazy, Konradów, Jarnołtówek, Pokrzywną i Moszczankę zasypało całkowicie. Śniegbył mokry i cięż­ ki, szybko więc zaczął się topić, ale nie obeszło się bez złamanych drzew i samochodów w rowach.

Choć szybko jechać się nie dało, znaleźli się tacy, którzy z zimą przegrali nawet przy małychpręd­ kościach. Jedynymi „cieszącymi się” z warunków na drodze byli właściciele aut, którzy nie zmienili opon zzimowychna letnie.

Miejmy nadzieję, że tym razem dobra passa pogodowa nie zawie­ dzie nas w długimajowyweekend, naktóryjużwszyscyszykujągrille i planują wyjazdy. Gdzienie gdzie widać już spacerujące ulicą bocia-

Znikną glony ?

prowadzony ich remont general­ ny. Wszystko to na pewno w jakiś sposób wpłynie na stan zbiornika, tylko czy będzie to zauważalne już w tym roku? Mirosław Ara- nowicz z Agencji Rozwoju Nysy podkreśla,że terazmożna podnieść poziom wody, jednak trzeba pa-

ny, więc być może w końcu nado­ bre nadejdziejuż wiosna.

Aleksandra Brzozowska

miętać,że jest to głównie zbiornik retencyjny, a funkcja rekreacyjna jest jedynie elementem dodatko­ wym.

W tym roku przeprowadzony ma zostać także remont kąpieliska miejskiego, który skutkować bę­ dzie napewno większymitłumami nad jeziorem. W związku z tym konkurs Miss Plaży, który zawsze odbywał się tradycyjnie na kąpie­ lisku, będzie miał miejsce nad je­ ziorem na plaży w Skorochowie.

Miejmy nadzieję, że stan zbior­ nika pozwoli wszystkim plażo­ wiczom w tym sezonie popływać już w dużo lepszych warunkach, zwłaszcza, że zapowiadasię w tym roku tłumnelato nad jeziorem.

AleksandraBrzozowska

Jechał kosiarką

z prawie 3 promilami alkoholu we krwi...

Choć to tylko kosiarka i wyda­

wałoby się to śmieszne, jazda nią pod wpływem alkoholu na pewno niewróżynicdobrego. Niepomy­ ślał o tym pewien prudnicki miesz­ kaniec, który przemierzałulice ta­ kimwłaśniesprzętem,ale zprawie 3promilamialkoholu wekrwi!

Było około godziny 18:00, gdy uwagę policji przykuło dość spe­ cyficzne zachowanie 39-letniego mężczyzny jadącego na kosiarce, który po przebadaniu alkomatem okazał się pijany. Twierdził, że dopiero co odebrał ją od mechani­ ka i wraca do domu. Mężczyzna

Ważny krok

dla programu „Mieszkanie Plus” w Nysie

104 mieszkania - tyle zostanie wybudowanych w ramach pro­ jektu „Mieszkanie Plus”. Bur­ mistrz Nysy - Kordian Kolbiarz

10 kwietnia podpisał umowę, która jest uwieńczeniem pro­ jektu, do którego w listopadzie ubiegłego roku przystąpiła Nysa.

Podpisana umowa umożliwia start pracom budowlanym. Pierw­ sza łopata prawdopodobnie zosta­ nie wbita już w te wakacje. Miejsce wcześniej zlokalizowanenamiesz­

kania, todziałka, na której obecnie znajduje się komis samochodowy na ul. Franciszkańskiej. Aktualnie ciągle trwają prace projektowe, które mają na celu zapewnienie jak najmniejszych kosztów tej in­

westycji. Czynsz za m

2

mawyno-

był już wcześniej karany za jazdę po alkoholu i w wynikutego stra­ cił prawo jazdy 10 lat temu. Tym razem grozi mu aż 2 lata pozba­ wienia wolności i kara grzywny.

Choć taka kosiarkarozwija pręd­ kość jedynie plus minus 10 km/h, to nie wyklucza tego, że brak ko­ ordynacji, upośledzenie zręczności i myślenia, jakie wywołuje spoży­ cie dużej ilości alkoholu, nie wy­ wołaniebezpiecznegowypadku.

AleksandraBrzozowska

sić w granicach 10-20 zł, co daje ceny najmu niższe aż 40 - 50 % niż rynkowe. Jak było wspomnia­ ne na początku, rządowy program ma zagwarantowaćmieszkania, na starciedla tych „najbardziej potrze­ bujących”. Decydować o tym mają specjalne punkty, które naliczane będą na podstawie przedstawio­ nych potrzebnych do zgłoszenia dokumentów. Starać o mieszkanie mogą się rodziny, osoby planujące rodzinyorazosoby samotne, nieza­ leżnieod wieku. Nysa jest jednym

z 30 miast w całej Polsce i jedy­ nymna Opolszczyźnie, którebierze udział w projekcie.

Aleksandra Brzozowska

(3)

Czesi wybudują...

W Nysieszykują się kolejnedro­ gowe inwestycje. Władze powiatu nyskiego w ramach współpracy transgranicznej z Czechami pod­

pisały umowę z wykonawcą robót budowlanych na przebudowędróg.

- Tym razem przetarg wygrała firma czeska. Będzie ona realizo­ wać odcinek przed Białą Nyską, przez całą wieś, aż za Koperniki.

Jest to jużdrugietap i wprzyszłym roku będziemykończyćtęinwesty­ cję - tłumaczy Czesław Biłobran, nyskistarosta.

Kwota przeznaczona nato przed­

sięwzięcie w tym roku wyniesie ponad 5mln zł. Dzięki tej inwesty­ cjizwiększy siękomfortpieszych, rowerzystów oraz kierowców poru­ szających się tą trasą.

- Firma zacznie swoje zadanie budową ronda. To będzie oczy­ wiście wierzchołek góry lodowej naszej inwestycji, bo zostanie tak­ że zmodernizowana nawierzchnia drogi, zostaną zrobione pobocza oraz wybudowane nowe chodniki wewnątrz wiosek: Biała Nyska, Morów i Koperniki. Dlamieszkań-

ców przemieszczających się z Mo­

rowa do Kopernik wybudujemy bezpieczny azyl pieszo-rowerowy - mówi Daniel Palimąka, członek ZarząduPowiatuNyskiego.

Na trasiepojawi się także nowe oświetlenie oraz minimalny stan­

dard szerokości 5,5 mnawierzchni.

Czeskiwykonawcaniekryje zado­ wolenia ze współpracy z powiatem nyskim.

- Jest to nasz sukces, że wy­ graliśmy ten przetarg. Bardzo się cieszymy, że możemy realizować prace w powiecie nyskim. Niedłu­

go chcielibyśmy wejśćnaten teren i rozpocząć budowę - dodaje Ste­

fan Orlej, dyrektor polskiego od­ działu M-SILNICE a.s.

Program polsko-czeskiej współpracy transgranicznej na lata 2014-2020 obejmuje dofinansowanie działań m.in. z zakresu wzmacniania do­

stępnościkomunikacyjnej regionu, rozwoju infrastruktury drogowej oraz działań związanych z dzie­

dzictwem naturalnym i kulturo­ wym regionu pogranicza polsko -czeskiego.

KrystynaLicznar

Subregion Południowy proponuje...

Przedsięwzięcia związane z od­ nawialnymi źródłami energii oraz planygospodarki niskoemisyjnejto szansa na poprawę jakości środo­ wiska, w którym żyjemy.W związ­ kuz tymgminymają możliwość na dofinansowanie czynionychwtych tematachinwestycji.

Między innymi o odnawialnych źródłachenergii oraz efektywności energetycznej rozmawiano podczas spotkania członków Subregionu Południowego zprzedstawicielami

Wojewódzkiego Funduszu Ochro­

ny Środowiska i Gospodarki Wod­ nejwOpolu.

- Każda gmina będzie musiała się rozliczyć z efektów ekologicz­

nychi żeby dotrzymaćtego, co zo­ stało zapisane w audytach energe-

tycznych trzebatrzymać cały czas działania gmin oraz proponowano rękę na pulsie -tłumaczy Dariusz nowe rozwiązania.

Grabowiecki specjalista ds. do­

radztwa energetycznego WFOŚi- KrystynaLicznar GW wOpolu.

Jak podkreśla Edward Plicko, współpraca z subregionem ukła­

da się pomyślnie. W ramach RPO burmistrz Białej ubiega się między innymi o termomodernizację bu­

dynków Zespołu Szkół w swojej miejscowości.

- Dla nas subregionjest po czę­

ści źródłem dofinansowań, przede wszystkim unijnych. Jesteśmy w trakcie składania wspólnego wniosku o termomodernizację bu­

dynków zespołu szkół w Białej.

Jest szansa napozyskanie 600 tys.

zł.

W najbliższym czasie powinien pojawić się nabór wniosków dla gmin na plany gospodarki nisko- emisyjnej. Podczas spotkania pod­ sumowano także dotychczasowe

Oni wiedzą, gdzie warto się zareklamować.

A ty?

Prywatny detektyw

Ś wiat O kien

i D rzwi

kom, 539 944 448

www.nysa.sos.pi

telefon: 601-772 5ĎĚ

email: dfltektyw@nysa.ws.pl

602 051 472 tel./fax 77 547 42 75 GtuchoJazy

www.kanankl.pl u L b ^. W smwy

MIEJSCE NA TWOJĄ REKLAMĘ

tel. 884 635 333

(4)

4

Oddadzą pieniądze?

Parkomaty w Głuchołazach, o którychniedawno było dość gło­

śno w związku znielegalnie pobie­

ranymi opłatami, zostały już zlikwi­

dowane. Na razie nie dosłownie.

Jakwidać nazdjęciu obok owinięto je folią, by niktjuż nie myślał, że musi płacić za parkowanie. Nato­ miast wszelkie znaki informujące oistniejącychdo niedawna strefach płatnego parkowania rzeczywiście zniknęły z głuchołaskich placów i ulic. TomaszHankus, który przed ich „usunięciem” prosił o doku­

mentację dotyczącąprzynależności dróg przy których znajdowały się strefypłatnego parkowania, docze­ kałsię odpowiedzi i bezsprzecznie miał rację.

Wszyscy głuchołazianie pamię­ tająjaknaglepojawiła sięuchwała odnośnie zniesienia stref płatnego parkowania na sesji Rady Miasta, a jeszcze szybciejją zlikwidowano.

Pomysł padł zaraz potym, gdy do gminy początkiem marca wpłynę­

ło pismo Tomasza Hankusa z za­

pytaniem, które drogi są drogami publicznymi, czyli przynależą do którejś z kategorii dróg krajowej, wojewódzkiej, powiatowej lub gminnej. Odpowiedź otrzymałjuż po uchwaleniu ustawy i zlikwido­ waniu stref, czyli miesiąc później odzłożeniapisma.Dziwnasprawa zwłaszcza, że gmina tłumaczyła się, że potrzebuje czasu na skom­

pletowanie dokumentów, a w tym czasieusunęłacałąstrefę parkowa­

nia. Takim działaniem wydała na siebiewyrok.

Po otrzymaniu odpowiedzi oczy­ wiście przypuszczeniasiępotwierdzi­

łyi trzy miejsca,gdzieobowiązywa­ ły opłatyza parking, nieznajdowały się przy drodze publicznej. Mowa o parkinguna ul. Moniuszki (przy targowiskumiejskim), parkingu na ul. gen. Sikorskiego (na przeciw­

ko „Kratera”) oraz dużym parkin­

gu przy drodze krajowej nr40 (na łączeniu ulic Grunwaldzkiej i Cu­

rie-Skłodowskiej, przy saliGOSIR -u). Hankus przewidział, że gmina spróbuje kombinowania, dlatego wcześniej, wraz z radnym Wanic- kim, wystosowali pismo z proś­

bą o usunięcie nieprawidłowości.

Dzięki temuterazmająmożliwość zaskarżyć uchwałę, która de facto byłaniezgodnazprawem.

W ustawie o drogach publicz­ nych podane jest,że drogą publicz­ ną jest droga krajowa, wojewódz­

ka, powiatowa lub gminna i każda podlega odpowiedniemuorganowi.

Wtymwypadkunie wystarczy tyl­

kozaznaczyć drogę jako gminnąna miejscowym planie zagospodaro­

wania przestrzennego. Wymagane jest zaliczenie jej poprzez ustawę rady gminy, ale po zasięgnięciu opinii właściwego zarządu powia­ tu. Wszystko wskazuje na to, że sprawatrafidosądu administracyj­

nego i skutkować to może tym,że gmina zmuszonabędzieoddaćnie­ legalniepobranepieniądze.

Aleksandra Brzozowska

Dni Nysy już za miesiąc! Co tym razem?

Weekend 19 - 21 maja znów zwiastuje dobrą zabawę ! To już XXIV edycja Dni Nysy, które zazwyczaj niosą ze sobą mnó­ stwo emocji i najlepsze gwiaz­ dy polskiej estrady. W tym roku na finał wystąpi m.in. Mi­

chał Szpak i zespół Happysad!

Piątek 19 maja - zagrają Ka- zaki - czyli członkowie Biało­ ruskiego Teatru Muzycznego RADA, który przedstawi program ludowy dotyczący muzyki ko­

zackiej. Potem zebranych rozba­

wi znany polski artysta Marcin Daniec. Na koniec dnia zapre­

zentuje się zespół LACHERSI.

Sobotę 20 maja - muzycznie rozpocznie lokalny zespół HO­

RYZONT , a zaraz potem ze­

spół „Sztywny Pal Azji”. Tego dnia do Nysy zawita też grupa COMA, znana m.in. z utwo­

rów „System” i „Spadam”.

W finałowąniedzielę 21 majana scenie wystąpi zespół Siggi Davis orazHappysad, a głównągwiazdą

tegorocznych Dni Nysy będzielau­ reat Eurowizji Michał Szpak, gdzie zaśpiewał swój utwór „Color of yourlife”.

Trzy dni atrakcji jak za­

wsze dla wszystkich dorosłych i dzieci. Tradycyjnieopróczmuzy­ ki imprezie towarzyszyć będą róż­

nekonkursy i zawodydla publicz­ ności.Nysaserdeczniezaprasza !

Aleksandra Brzozowska

IV

BIALSKA PARADA

I A

ORKIESTR DĘTYCH

21 maja 2017

0 1 łI H fi Jf fl»fc

BĚtnufVflrtno1 ul ruJii'.!

£ gftcU. H$Q

FRÍrrrjtM.ir'3.,nnsin n* "irrpjif

* . i- ■ -

■ LrzrH/.S ChLlłc-.li MJ'T.iii. '■

- T ■<■■> ■. ' r Í/tU-

-Vjf.1 (Jń i"--Tur i-y Łj:rri ■ :r

■ęrtJfpjjil^ęt+ V^ni-1-.i "4i—*^-ł-j-

fcD-r.Li OrtiRJiłPt:ł

^£T(ř¥ MAiOAETM

« hlJkkł« M<vfwU i IBd ■AlH frrtpuiywp

■ Ajt ■ i Kjij|_-ki_-rt . r ■ jjy ů -b K ■ jp-l /r NTA-TJA. IN '.TRLIMI HTĎW MyZtWftCKI

’ ... . k pRołogodz. 20.3ÍI

KONCERT

-"■.p:.-.i

' 2 d I us 1

MIEJSCE NA TWOJĄ REKLAMĘ

tel. 884 635 333

reklama@gazetapogranicza.pl

(5)

Egzamin na „prawko w Nysie

bardzo prawdopodobny...

Na początku majazapadną osta­ teczne decyzje w sprawie powsta­ niafilii WORD-u w Nysie. Przed­ stawiciele samorządu powiatu, województwa oraz Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowegopodpi- szą porozumienie i prawdopodob­ nie już od września przyszli kie­ rowcy będą mogli sprawdzić swoje umiejętności nadrogach Nysy.

Jak podkreśla Daniel Palimąka, członek Zarządu Powiatu Nyskiego nie ma żadnych przeciwwskazań, aby w Nysie można było zdawać egzaminynaprawojazdy.

- Mogą być tu egzaminowani kierowcy w kategoriiA,B, M. Mu- simy spełnićtylko pewne warunki, asą onewłaśnie w fazieuzgodnień.

Przede wszystkim plac manew-

POKONAJ DEPRESJĘ!

Tegoroczny Światowy Dzień Zdrowia poświęcony była tema­ towi walki z depresją. Uczniowie Zespołu Szkół Medycznych, we współpracy ze Starostwem Powia­

towym i Powiatową Stacją Sani­ tarno-Epidemiologiczną w Prudni­ ku, dwunastego kwietnia w parku miejskim zorganizowali obchody poświęconetemu wydarzeniu.

rowy musi być dostosowany do określonych kryteriów - tłumaczy Palimąka.

Decyzje muszą zapaść także w szczegółowych kwestiach funk­ cjonowaniafilii -wymiaru dni, go-

-Depresja to choroba, która jest jeszcze tematem tabu w naszym społeczeństwie. Doprowadza ona do wielu tragedii, często samo­ bójstw. Małosię o niej mówi,uzna­ wana jest za sprawę wstydliwą.

Częstochoreosoby ukrywają swój stan,nie mówią otym co naprawdę czują, apóźniej jest jużniestety za późno -mówi Sabina Wencel, na­ uczyciel ZSM w Prudniku.

dzin oraz miejsca zdawania egza­ minów, także tych pisemnych.Jak relacjonuje, członek Zarządu Wo­ jewództwa Opolskiego, Szymon Ogłaza oferta ze strony powiatu nyskiego jestna tyle atrakcyjna, że jeszcze w tym rokuinwestycja po-

»; n

■ 1 ? 1

k±T

1

~9| 1

V . i

'

Organizatorzywydarzenia pod­ kreślają, że przygotowując tę im­ prezę chcieli zwrócić uwagę na temat depresji oraz uświadomić społeczeństwu, że tę chorobę, jak każdą inną, należy leczyć. Jedną z metod walki z depresją jest ak­ tywność fizyczna, w związku z tym podczas happeningu odbył się bieg solidaryzującychsięzchorymi.

winna zostaćsfinalizowana.

- Musimy jeszcze przeanalizo­ wać sieć drogową Nysy pod ką­ tem tego, aby wszystkie elementy egzaminu w terenie mogły się tam znaleźć.

Jednak jak zapewnia dyrektor opolskiegoWORD-u, Edward Kin­

der Nysa posiada drogi, na których będzie można zrealizować wszyst­

kie zadaniaegzaminacyjne.

-Biegowi nadaliśmy hasło „Po­

konaj depresję”, chodziło o soli­ darność z osobami chorującymi na depresję - tłumaczy Partycja Ostrowska Kleszno, nauczyciel ZSMw Prudniku.

Młodzież przedstawiła także te­ atr ulicznydotyczącyproblematyki depresji orazkrótki pokazudziela-

-To duży plus, ponieważ nie wszystkie miastatakąinfrastruktu­ rę posiadają. Musimy teraz ustalić pomiędzy stronami, kto za co jest odpowiedzialny, kto przygotowy­ wałby zaplecze infrastruktury do normalnego funkcjonowania od­ działu - dodajeKinder.

Według wstępnych szacunków koszt przygotowania filii WOR- D-u w Nysie może wynieść nawet kilkasettysięcy złotych.

Krystyna Licznar

nia pierwszej pomocy w przypadku podjęciapróby samobójczej. Wob­ chodach brali udział uczniowie ze szkółzPrudnikaorazLubrzy.

Krystyna Licznar

(6)

6 GFmr FO^ül

„Jest taki order - jedyny na świecie

Na głuchołaskim Skwerze Kawalerów Orderu Uśmiechu pojawiła się kolejna tabliczka.Tym razemto wyjątkowe wyróżnienie trafiło doprzyjacielanajmłodszych obywatelinaszegokraju - Marka Michala­ ka.Rzecznik PrawDziecka nie krył wzruszenia,życzącswoimpodopiecznym słońca i radościna codzień

Order Uśmiechu todlaPana spo­ re wyróżnienie?

Przede wszystkim bardzo się cieszę,że Order Uśmiechu ma tutaj takie szczególne miejsce. Głucho­ łazy mają takie szczególne prawo do tego, żeby ten Order promo­ wać i promować siebie Orderem Uśmiechu, bo to dzisiajjestmarka światowa, międzynarodowa. Order jest najpiękniejszym elementem pokazującym, że dzieci potrafią odpowiedzialniekorzystać z prawa do wyrażania swojego zdania. To jest jakbypierwszewypełnienie te­

stamentu Janusza Korczaka, który się otobardzo wyraźnie upominał.

Także przyjazd do Głuchołaz, by­

cie tutaj i jeszcze takie zaakcento­

wanie tego toduża radośći bardzo sięcieszę.

To kolejna Pańska wizyta wGłu­ chołazach, po raz pierwszy odwie­

dził PanGłuchołazy,kiedypowsta­ wała aleja?

Byłemwtedy z takąkrótkąrobo­ czą wizytą, aleGłuchołazy mam w pamięci, ponieważjeszcze w daw­

nych czasach, jako wychowawca w Centrum Przyjaźni Dziecięcej, przywoziłem tutaj dzieci na kolo­

nie. Wchodziliśmy na górę Chro­ brego, zwiedzaliśmy różne miej­

sca. Terazjadąc do Głuchołaz, w momencie adnotacji na portalu społecznościowym, że zmierzam w kierunku Głuchołaz, moi wy­ chowankowiezaczęli pisać komen­ tarze, że te kolonie były najpięk­ niejszymi chwilami w ich życiu, właśnietewGłuchołazach.

WspomniałPan, ze chętnie wes­ prze Pan tęgłuchołaską aleję,w po­ staci kontaktu do innych osób?

Myślę, że jest to bardzo ważne,

aby kawalerowie Orderu Uśmie­ chu wiedzieli, że to właśnietutaj w Głuchołazach ta idea się narodzi­

ła. Wygranie konkursu spośród 43 tysięcy prac to naprawdę wielkie osiągnięcie. Dziś jest organizowa­ nych wiele konkursówi proszę mi pokazać,którycieszysię takdużym zainteresowaniem. A spośród tylu prac, wygrywa praca dziewięcio­

letniej dziewczynki z Głuchołaz.

Wtedy w świat idzietaidea Orde­ ruUśmiechu. Tę odznakę zpokorą przyjmują najwięksi tego świata, każdy z nichmówi, że to najpięk­

niejsza rzecz jakaichw życiu spo­ tkała. Przykładem może być Irena Sendlerowa.Jednarzecz, która jest warta zauważenia to fakt,żekażde dziecko jest ważne. Nad każdym warto się pochylić, zapytać jaki ma problem. Warto stawiaćczoła,żeby te problemy rozwiązywać. Także ta moja deklaracja, że jeśli trze­ ba będzie, w którymś momencie, to ja się bardzo chętnie włączę w kolejne dzia­ łania, którebędą

przysparzały radość dzieciom. To nie chodzi o to, że jest aleja sław.

Chodzi oto, że dzieciaki mają po­

czucie swojej sprawczości. To jest coś co beznich niemiałbymiejsca.

Jakie są najważniejsze prawa dzieci, o których dorośliczęsto za­

pominają?

Każde prawo jest bardzo ważne.

W prawachczłowieka nie rozgrani­ czamy, czy któreś jest ważniejsze, któreś mniej ważne. Oczywiście

fundamentalne - toprawo do życia, bo bezniegotrudnomówićo kolej­

nych prawach. A kiedy dziecipyta­ my o ich najważniejsze prawo, to 90% z nich odpowiada, że przede wszystkim jest to prawo do wy­ rażania własnego zdania. Za tym idzie sygnał dlanas, że mydorośli często o nim zapominamy. Order Uśmiechu jest takim wskazaniem, ze dzieci potrafią odpowiedzialnie zniego korzystać.

PROSIMY O POMOC DLA MATEUSZA!

Mateusz Jończyma bardzopoważną wadęwzroku, jest dzieckiem niedowidzącym; widzi tylkozarysy osób czybardzo dużych przedmiotów. Cierpinazaniknerwuwzrokowego, ajegochorobapostępuje.Ostatnio poja­ wiła się szansa na zahamowanierozwoju choroby. Klinikaw Rosji podjęła się przeprowadzenia operacji wszcze­

pienia do oczu specjalnegobiomateriału,codaje nadzieję na, choćbyczęściową, poprawę widzenia. Koszt po­ bytuwklinice, serii badańoraz samychzabiegów, których ma być kilkajestbardzo wysoki. Rodzina Mateusza nie jest wstanie sama zgromadzić potrzebnych środków,dlatego wszystkichludzi dobrej woli prosimyopomoc.

Mateusz toniezwykłychłopiec, dlategowszelkie wsparciedla niego zaprocentuje wprzyszłości. Będzie inwe­ stycjąwucznianiezwykle pracowitego o wysokimpotencjale intelektualnym, dużychmożliwościach,aprzede wszystkimułatwi mu naukę i realizacjęmarzeń.

Wpłatyna rzeczMateusza możnadokonywać na konto

Fundacja Sedeka ul. Grzybowska 4 lok. 132, 00-131 Warszawa nrkonta: 93 2490 000500004600 72871845

Z dopiskiem:

tytułprzelewu: 11265 - Grupa OPP - Jończy Mateusz

(7)

„Co tam Panie w polityce” rozmowa z

radnym gminy Głogówek

Piotrem Bujakiem

W kolejnym odcinku programu „Ja Tylko Pytam” w TVPogranicza gościem był najmłodszy radny gminy Głogówek - PiotrBujak. Roz­ mawialiśmy m.in. o pracy radnego, mowie nienawiści w Internecie oraz trudnej reformieszkolnictwa w Głogówku. Rozmowadostępna jest na www.tvpogranicza.pl

Jest Pan najmłodszym radnym gminy Głogówek. Często młodzi ludzie bojasię wchodzić w brudny świat polityki, zdarza się ze dzia­

łalność polityczna uderza w naj­ bliższych, czy Pan nie miał takich obaw?

Faktycznie jestem najmłodszym radnym gminy Głogówek, ale jed­ nakjużnie takim młodym.W ska­

li ogólnopolskiej w samorządach mamy wielu radnych, którzy są młodsi ode mnie.Wystarczy spoj­ rzeć na jedną radną zpowiatu pru­

dnickiego lub na wiceprezydenta Opola, Marcina Rola. Jest dwalata młodszy ode mnie, takżenie uwa­

żam, żeby wiek odgrywał tujakąś kluczową rolę.Tak samo myślę, że moment inicjacji politycznej, tego zaangażowania - zarówno w wy­ miarze biernym i czynnym - jest kwestią indywi­

dualną dla każdej jednostki. Jedne mogą być goto­

we do powzięcia działalności poli­ tycznej w wieku osiemnastu lat, czy nawet jeszcze wcześniej, inne mogą nie chcieć

tego robić do końcaswojego życia.

Tyle w kwestii wieku. Natomiast, co dotych różnychobciążeń, które niesiezasobądziałalnośćpolitycz­ na,oczywiściepewnesiępojawiły.

Jednak chciałbym zauważyć, że wchodząc w świat polityki z góry zgodziłem sięna reguły,które nim rządzą,także niemożna miećtutaj do nikogo pretensji. Owszem zo-

Ja na krytykę, nawet na najbardziej zjadliwą jestem

otwarty.

stały wytoczone przeciwko mnie sprawy sądowe, które wygrałem.

Myślę, żebyłato forma wywierania presji, żebym w pewnych aspek­ tach zaprzestał swojejdziałalności politycznej.Zupełnienieskuteczna.

Co do wpływu działalności poli­ tycznej na najbliższych, mamtaką własną etyczną zasadę, że tematu rodzin moich przeciwników poli­ tycznych nie poruszam.Niezawsze jest to przestrzegane wobec mnie, alemuszęsięz tym pogodzić.

Kilkakrotnie poruszał Pan na swoim blogu sprawę hejtu tzw.

mowy nienawiści kierowanej wPańską stronę, czy mogęprosić okomentarz w tej sprawie?

Przede wszystkim musimy so­ bie postawić mocne rozróżnienie pomiędzy hejtem,akrytyką.Ja na krytykę, nawet na tę najbardziej zjadliwą jestem otwarty. Uwa­ żam, że może ona dy­ namizować zmiany, m.in. w mojej działal­ ności publicznej czy też wskazywać nowe drogi, czy fakty, któ­

rych do tej pory nie dostrzegałem. Nato­ miast hejt jest czymśkarygodnym, z czym powinniśmy walczyć. Taką tendencję obserwujemy w skali ogólnopolskiej wśród celebrytów czy polityków. Coraz częściej wy­

taczane są powództwa przeciwko hejterom. Podjąłem ze swojej stro­ ny podobne działania, wtej chwi­ li trwa dochodzenie przeciwko tej osobie, która bezprawnie dopuściła

się posądzenia mniem.in.o działa­ niakorupcyjne.

Rządzący pozostawili wprowa­ dzeniereformyoświatyna barkach samorządów, jak gmina Głogówek radzisobie z tym problemem?

Niechciałbymoceniać tej zmia­ ny pod względem jakościowym i tego aspektujakbędzie przedsta­

wiałasięsiećszkół. Natomiast war­ towspomnieć, żepodczasostatniej sesji rady miejskiej obserwowa­ liśmy, niestety żenujący spektakl.

Władze naszej gminy zaprezen­ towały swoją głęboką arogancję.

Zaczęło sięodtego,żeprzedstawi­ ciele władzy nie chcieli przesunąć sesji na godziny popołudniowe, takżeby mogli w niej uczestniczyć zainteresowani mieszkańcy. Skoń­ czyło się na tym, że praktycznie niktniechciałichsłuchać. Na sesji padały takiesłowa, jakm.in.to, że powinna się wypowiedzieć tylko jedna osoba spośród przedstawicie­ li licznie przybyłych rodziców.Nie może byćna to naszej zgody.My jakogmina powinniśmy być otwar­ cinadyskusjęz naszymi mieszkań­ cami.

Dość ostro krytykuje Pan dzia­ łalność obecnego burmistrza Gło­ gówka,czyto tylkodlategoze chce Pan objąć jegourząd?

Nie, absolutnie. Demokracja stworzyła po to opozycję, żeby rozliczała rządzących ze swoich poczynań. Ja staram się wykony­ wać najlepiej jak potrafię obowią­ zek radnego opozycyjnego, mówi się też w mediach lokalnych, że lidera opozycji. Jestem wspierany przez klub Mniejszości Niemiec­ kiej, który także angażuje się w tę działalność opozycyjną. Gene­ ralnie chciałbym zauważyć, że ta krytyka nie jest krytyką dla samej krytyki. Onajestpocoś. Dzisiaj ży- jemy w takichczasach,że jednost­ ki samorząduterytorialnegomuszą ze sobą konkurować. A co nasza gmina będzie mogła zaoferować naszym mieszkańcom - bądź przy­ szłym, potencjalnym mieszkańcom - w porównaniu do innych jedno­ stek samorządu terytorialnego?

Czy będzie to kolejny meleks, czy pusteniszczejącetargowisko?

Kilka słówo tychgłośnych spra­ wachpustego targowiska oraz za­

kupu meleksów. Był Pan przeciw­

ko temu zakupowi?

Generalnie dochodzimy do ta­ kiej sytuacji, że w gminie Głogó-

wekzostała stworzona swoista ga­ leria osobliwości. Mamy meleksy, mamy puste targowisko. Mamy skatepark, z którego korzysta nie­ liczna grupa mieszkańców. Nie­ stety nie mamy inwestycji tzw.

twardych. Nasza gmina jest skana­ lizowana tylko w niewielkim pro­ cencie, drogi systematycznie nisz­ czeją, nie ma czynionych żadnych działań, aby ściągnąć konkretnych inwestorów, którzy mogliby stwo­ rzyć nowe miejscapracy.Tak więc nie możebyć zgody na urządzanie igrzysk, zanim zapewnimy miesz­ kańcom coś konkretnego.Mówiąc metaforycznie- konieczny do życia chleb.

W Prudniku Stowarzyszenie Prudniczanie monitoruje aktyw­ ność radnych, Pan sam podsumo­ wuje swoja działalność na blogu czy uważa Pan że to ważna i po­ trzebna rzecz dlawyborców?

Tak, regularnie publikuję spra­ wozdania z mojej własnej działal­ ności. Uważam, że w momencie, kiedy zostałem wybrany do peł­ nienia funkcji radnego, jak gdyby zawarł się między mną, a moimi wyborcami swoisty kontrakt, któ­ ry obliguje mnie do tego, aby pu­ blikować dla mieszkańców m.in.

efekty mojej pracy oraz kierunki, w których podąża moja działal­ ność. Myślę, że jest to prakty­ ka, która powinna wejść w krew większej liczbie radnych. Jak to będzie zobaczymy, mam nadzieję, że z czasem i w miaręprofesjona- lizowania się samorządów tak się właśnie stanie. Co do stowarzy­ szenia Prudniczanie, wyrażam głę­ bokąnadzieję, że jego członkowie wniedalekim okresie czasu płynnie przejdą z sektora pozarządowego do bieżącej polityki gdyż właśnie takich ludzi namtrzeba. Młodych, zaangażowanych, a przede wszyst­ kim zainteresowanych sprawami publicznymia grupa takich aktywi­ stówjestniestetyciągleniewystar­ czająca.

ZdobyłPanstopień doktora nauk politycznych, czy ukończone stu­

dia w danym kierunku pomagają w pracy radnego?

Nie chciałbym tutaj stwierdzić, że wykształcenie jednoznacznie wpływa na jakość pracy radnego.

Można być świetnie wykształco­ nymczłowiekiem i słabym radnym i odwrotnie. Z mojej perspekty­ wy mogę powiedzieć tylko tyle, że doktorat zacząłem pisać zanim

zostałem radnym. Natomiast naj­ prawdopodobniej fakt, że moja praca doktorska została napisana z dziedzin nauko polityce w pew­ nym sensie wpływa na jakość i sposób sprawowania przeze mnie mandatum.in.dlatego, że przecież ciągle obracam się w kwestiach szeroko rozumianej polityki - lo­

kalnej czy centralnej.

Czypracaradnegototrudna pra­ ca, ile czasu pracuje pan Probono?

I jak to wypadana tleinnych rad­ nych?Czywyglądatotak jak w ra­

porcie o aktywności radnych spo­ rządzanym przez Stowarzyszenie Prudniczanie, że aktywnie udziela się tylko kilka osób, a reszta za­

szczycasesjetylko obecnością?

Punktem wyjścia niech będzie takie stwierdzenie, że żaden radny niepracuje probono.Każdy radny zaswoja pracę ma wypłacaną tzw.

dietę. Jeśli by zaśuznać,żetadieta stanowi rekompensatę zautracony zarobek w momencie, w którym sięprzebywana sesjach to funkcja ta jest opłacalna w jakimś stopniu.

I teraz tylko kwestia tego, jak się do tego podchodzi, bo możnapre­ zentować dwa podejścia. Ja jestem zwolennikiem takiego, że pracuję nie tylko na sesjach ale także po godzinach swojej pracy zawodo­ wej. Spotykam się z mieszkańca­

mi, przygotowuję w ich imieniu różne pisma, interpelacje, projekty uchwał, zapytania. Natomiast jest też druga szkoła, moim zdaniem bardzo zła, takich radnych, którzy nie aktywizują się na sesjach ani poza nimi. Zamykają za sobą drzwi gdy przewodniczący zamknie ob­ rady imówią "do widzenia". Tego kierunkuniepochwalam.

Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.

RozmawiałaKrystyna Licznar

(8)

8 GAZET*-'

WEHIKUŁ CZASU

Pogranicze 225 milionów lat temu.

Pamiątka dalekiej przeszłości kości z Krasiejowa.

Zanim w roku 1986 odkryto słynne dzisiaj stanowisko paleon­ tologiczne z epoki triasu w odle­ głymodnaszego regionu oniecałe 60 km Krasiejowie, stosunkowo mało jeszcze wiedziano o tym, jak w owej pradawnej epoce mezozo- icznej wyglądała okolica nazywana w naszych czasach opolszczyzną.

Oczywiście znana była już cał­

kiem dobrze geologiczna historia naszychokolic, ale wiadomości na temat zamieszkujących jąw daw­ nych epokach dziejów ziemi istot żywych były już znacznie mniej dokładne. Odkrycie w Krasiejo- wie pokładu iłów z zachowanymi w wielkich ilościach skamienia­ łościami poszerzyło naszą wiedzę - przynajmniej jeśli idzie o trias.

Wybierzmy się więc na „krótką”

wycieczkę w czasie (odrobne220 milionówlat wstecz),by zobaczyć, jakwówczas prezentowało się na­ sze pogranicze i jego sąsiedztwo.

Krasiejowskie wykopaliska od­ kryły bowiem przed nami świat fascynujący, zupełnie odmienny odwspółczesnego,ale bujnyi tęt­ niący życiem. Mimo niewyobra­

żalnej przepaści czasowej, która nas od niego dzieli, wiemy już, dzięki wytężonej pracy uczonych paleontologóweksplorujących ska­

mieniałości w Krasiejowie i innych podobnych miejscach (bo jest ich w naszym regionie więcej) i ich kolegów zajmujących się geologią, całkiem sporo najegotemat.

Najpierw może sprecyzujmy, o jaką właściwie epokę chodzi.

Nazwa trias niewiele zapewne mówi przeciętnemu czytelnikowi.

Jak, być może, niektórzy pamięta­ ją dzieje Ziemi dzieli się na eony te z kolei na ery, dzielone dalej na okresy, te zaś jeszcze na mniejsze

Í<OWC W»ÍC

>

jsce i /<OW.A ^%ł"W»OSj

To już 33 Muzyczne Święto KwitnącychAzalii. Przez pięć kolejnych piątkóww zamku wMosznej roz­ brzmiewać będądźwiękimuzyki klasycznej. Ilość miejscpodczas koncertów jest ograniczona.

Festiwal rozpocznie się 28 kwietnia. O godzinie siedemna­ stej nastąpi otwarcie wystawyprac malarskich Krystyny Sojki, pt.

„Melodia Duszy”. Godzinę póź­

niej odbędzie sięKoncert Pokoleń podczas, którego zaprezentują się Magdalena Pikuła (sopran), Wero­

nika Rabek (mezzosopran), Jadwi­ ga Rappe (alt), Mariusz Rutkowski

odcinki, zwane wiekami. Intere­ sujący nas okres należy do eonu zwanego fanerozoikiem, erymezo- zoicznej, okresu triasu i jego piąte­

go w kolejności (od początku triasu licząc) wieku zwanego karnikiem.

Ten dość enigmatyczny dla laika zapis mówi nam, że skamieniało­ ści owepowstałyokoło220 do225 milionów lat temu.

Eramezozoiczna, doktórej nale­

ży trias, większości z czytelników skojarzy się zapewne z wielkimi gadami-dinozaurami- panujący­

mi na lądachw czasiejej trwania.

Ale w triasie epoka dinozaurów dopiero się rozpoczynała, okres bowiem ich największego rozkwi­ tu obejmuje dwa kolejne jej okre­

sy, czyli jurę i kredę. Dinozaury wprawdzie powstałyjuż w triasie, i to właśnie mniej więcej w inte­

resującym nas czasie, ale musiało minąćjeszcze kolejne 20 milionów lat nimopanowałylądyZiemi. Nie oznaczato jednak, że na Zieminie było wielkich gadów - przeciwnie, wiele ich grup, później wypartych przez dinozaury i wymarłych,wów­ czasosiągnęłonajwiększy rozkwit.

Dominującą wówczas grupą były gady ssakokształtne, przodkowie dzisiejszych ssaków, które werze dinozaurów gwałtownie wymarły, nie wytrzymując z nimi konku­

rencji. Wsiądźmy więc do nasze­

go wehikułu czasu...i wysiądźmy z niego w tym miejscu, gdzie kie­ dyś będzie stało miastoPrudnik.

Przenieśmy się wczasie,wstecz o 220 milionów lat...

W miejscu, gdziestoimywznosi się niewysoki, alerozległypłasko­ wyż.Tewzniesienia to pozostałość po pierwszych geologicznychpro­ cesach, które stworzyłynaszegóry, Sudety. Jeszcze o wiele wcześniej, w poprzedniej erze - paleozoicz-

(fortepian). Po krótkiej przerwie zaprezentująsiętakże Bartosz Ko- ziak (wiolonczela) oraz Justyna Danczowska (fortepian). Pierwszy piątek majatoKoncert Jubileuszo­

wy w wykonaniuKonstantegoAn­ drzeja Kulki oraz Camerata Vistu­ la. Kolejny, trzeci koncert należeć będzie do małżeństwa Ewy i To­ masza Tomaszewskich, pt. „Kon­

nej - potężna siła zwnętrza Ziemi wypiętrzyła w tym miejscu całkiem pokaźne góry. Góryte jednak są już wtriasie znaczniezniszczoneprzez erozję ipozostał z nich tylko ten płaskowyż. Niema jeszcze żadne­ go śladu obecnej rzeźbyterenu, nie maBiskupiej Kopy ani Jesioników.

Upłynie jeszcze kolejne 200milio­ nów lat zanim ponownie zadziałają siły wypiętrzające, które w miejscu

tego dawnego płaskowyżu utwo­

rzą góry znane teraz jako Sudety Wschodnie. Jest ciepło, około 30 stopni i świeci słońce (gdyby- śmy posiadali czuły przyrząd do mierzenia jego blasku to wykry­

libyśmy, że świeciono słabiej niż obecnie o około 10 % - wynikato zfaktu, żejasnośćnaszej gwiazdy stopniowo rośnie wraz z jej wie­

kiem.) W tym bowiem okresie te­

ren ten znajduje sięznaczniedalej napołudnie niż obecnie, około 40 stopnia szerokości północnej, czy­ li około 10 stopni bardziej na po­

łudnie niż teraz. Klimat panuje tu ciepły,podzwrotnikowy, z dwiema tylkoporami roku - wilgotnąi su­ chą. Deszczu jednakspada tyle, by nie powstawał step czy sawanna,

certując Razem”. Natomiast dzie­ więtnastego maja zaprezentuje się MateuszDrewnowski, wykonujący Recital Mistrzowski na fortepia­ nie. Podczas ostatniego koncertu usłyszeć będziemożna „Rozmowę dwóch pianistów”, czyli Barbary Hortyńskiej oraz Wojciecha Wró­ bla.

Krystyna Licznar

ale mogłyrosnąćlasy.

Krajobraz wokół nas jest dość przyjemny: stoki łagodnego wznie­ sienia porastagęsty las, wktórym rosną liczne drzewa szpilkowe, cał­

kiem podobne do swych obecnie znanych dalekich krewnych. Mię­

dzy nimi pojawiają się też podobne do współczesnych palm ( i żyjące na świecie także w naszych cza­

sach) sagowce, a gdzieniegdzie

widać też ulistnione drzewa- są to krewniacy współczesnych miło­ rzębów. W runie tego lasu bujnie rozwijają się wszelakie paprocie, skrzypy i widłaki. Wszędzie peł­ no zieleni, alecoś czyni ten widok obcym dla naszych oczu. Pochwili zastanowieniawiemyjużo co cho­

dzi - nigdzieniema żadnych kwia­ tów! Nictylkowiatropylnedrzewa iglaste, paprocie, widłaki, skrzypy i inne rośliny zarodnikowe. Małe i duże, drzewiaste, zielne i krze­ wiaste-ale żadna z tychroślinnie kwitnie. Przyczyną tego jest to, że jeszcze żadneroślinykwiatowenie powstały - musi upłynąć jeszcze

150 milionów lat,bypojawilisię na Ziemi ichprzodkowie-nastąpi to dopieropod konieccałej ery mezo-

zoicznej, w kredzie. Z powyższe­ go wynika kolejny brak - nie ma wpowietrzu motyli, choć owadów jako takich niebrakuje.Wśródsze- ścionogów dominują chrząszcze, pokaźnychczasem rozmiarów, ale w powietrzu unoszą się teżważki i inne latające owady. Wrunie le­ śnym można też natknąćsię na inne bezkręgowce - całkiem podobne do współczesnych - ślimaki lądo­

we,wije(między nimi ogromne,30 centymetrowe, formy podobne do współczesnych nam skolopendr) i rozmaite pajęczaki,w tym skor­ piony.

Korzystając z wehikułu, kieru­

jemy się wzdłuż niewielkiego stru­

myka napółnoc. Naglew koronie pobliskiego drzewa zwraca naszą uwagę dziwne stworzenie, przy­ pominające skrzyżowanie współ­ czesnychnamnietoperzyzwężem.

Jest todługi i smukły gad, długości około 80 cm, posiadającyrozpiętą między nogami atułowiem błonę lotną. Takoto napotkaliśmy przed­

stawiciela gatunku Ozimek vo- lans. Stworzenie to jest spokrew­ nione z grupą gadów latających -pterozaurów,które w następnych epokach zawładną niepodzielnie powietrzem. Stwór zdziwionym wzrokiem śledzinas- ispłoszony, skacząc zkonaru drzewa oddalasię lotem szybowcowym wbezpieczne miejsce.

Dalsza wędrówka zaprowadzi nas w okoliceznaczniewilgotniej - sze,a potemnadbrzegi ogromnego jeziora,gdzie napotkamy najpotęż­

niejszego drapieżnika tej okolicy, aleto już w następnym artykule...

Jacek Rakoczy Na ilustracji:

Rekonstrukcja szkieletu Ozimek volans.

Autorzy: Jerzy Dzik, Tomasz Sulej

(9)

Z wizytą w czeskiej restauracji

Święta Wielkanocne za nami, czas błogiego lenistwa i obżarstwa dobiegł końca. Z naszych stołów poznikały świąteczne kolorowe jajeczka, tłuste kiełbaski, żurki, babki piaskowe, sałatki na bazie majonezu i wiele innych polskich tradycyjnych pyszności, na które ponownie przyjdzie nam czekać całyokrągluśki rok.

Niektórzyz nas są troszkę zmar­

twieni, ponieważ obwód w pasie się powiększył i jakby tego było mało, trzeba przecież wrócić do rzeczywistości oraz codziennych obowiązków. Jednak są i tacy, któ­

rzyodetchnęli z ulgą,ponieważjuż niemoglipatrzećna wszystkiewy­ żejwymienionebombykaloryczne i już zaczęli sięzastanawiać, czym by tu innym uraczyć

podniebienie, co nie miałoby nicwspólnego zwyżejwymienionymi polskimi, tradycyjnymi specjałami.

Osobiście należę do tej drugiej grupy osób, natomiast z tą pierwszą solidaryzuję się jedynie z tym, że pasek od spodni zapi­ nam o dziurkę dalej Tak, trudno, ale cóż zrobić jak skosztować wszystkiego się chcia- ło! Na szczęściejestem zapalonym biegaczem i ze spalaniem kalo

rii nie mam większego problemu, więc zaraz po świętach postano­ wiłem razem ze swoją piękniejszą połówką wybrać się na obiad do pobliskiego miasteczka u naszych południowych sąsiadów. Krótko i zwięźle -zachciałomisię knedla.

A knedla nie uraczysz...

Pocztą pantoflowądowiedziałem się, że parę miesięcy temu została tam otworzona nowa restauracja o wdzięcznej nazwie„Na Palubě”, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza „Na Pokładzie”. Pomyśla­ łem, że super, dlaczego nie! Opinie o restauracjidobre, wystrój bardzo ładny i faktycznie, można się tam poczuć jak na pokładzie jakiegoś eleganckiego statku rejsowego.

Usiedliśmy, poprosiłem o jídelní lístek, czyli po naszemu o kartę dań i dosłowniemniezamurowało!

Przewracam kartkami kilka razy.

Najpierw spokojnie, bez paniki od przodu do tyłu, potem od tyłu do przodu. Powoli zacząłem ze złości zalewać się zimnym potem. I co widzę? A raczej czego nie widzę?

Skandal! Nie ma mojego knedla!

Nawet z tego wszystkiego udzielił

mi się czeski klimat i burknąłem sobiecichutko pod nosem „sakra!”, czyli po naszemu „cholera!”. Już czort z tym, że nie było w karcie svíčkovej na smetanie, ale żeby w ogólenieserwowaliknedla? Baa, nawet smażonego sera z frytkami dla mojej piękniejszej połówki nie było. Nosz kurde, szok i niedowie­

rzanie! Pomyślałem sobieod razu, że to tak,jakby w karcie polskiej restauracji zabrakło schabowego.

Zdruzgotany, z drżącym głosem, prawie z płaczem zapytałem kel­ nera co i jak i faktycznie. Grzecz­ nie i kulturalnie wytłumaczył, że specyfika tej restauracji polega na tym, że serwuje się tutaj głównie, zresztą jak na nazwę przystało, ryby i owoce morza. Nawet pro­

ponowana pizza i mocniejsze trun­

ki, po których spożyciu można się pewnie poczućjaknapokładziena otwartym i wzburzonymmorzu nie poprawiłomi nastroju.Cóż,grzecz­ nie podziękowałem przypomina­ jąc sobiepo chwili pewienartykuł, w którym było napisane, że staty­

styczny Czech spożywawięcejryb i owocówmorzaniżPolak.I jakna ironię, nie mając przecież dostępu do morza! Trudno, knedlaodbiłem sobie gdzie indziej, smażony ser tam również serwowano, więc nie ma tego złego, co by nadobre nie wyszło. Na rybkę pewnie kiedyś tamwrócimy.

Anegdota o zupie

W trakcie pisania tego tekstu przemknęło mi przez myśl, że jak jużjesteśmy przy temacie związa­

nymzczeską restauracją, to chęt­

nie podzielę się z czytelnikami Gazety Pogranicza zabawnymi sytuacjami, które osobiście mi się wnichprzytrafiły.

Jedna z nich miała miejsce,kie­ dy to wspólnie ze znajomymi ze studiów- jeszcze jako początkują­

cy studenci filologii czeskiej i do­

piero uczący się języka naszych sąsiadów - odbywaliśmy stażpeda­ gogiczny w jednej ze szkółpodsta­ wowych w Jeseníku. Mająctrochę czasu, zabrałemichna pieszą wy­ cieczkę do uzdrowiskowej części miasta,słynnej za sprawą Wodnego Doktora -Vincenta Priessnitza.

Ponieważ w pewnym momen­

cie wszystkim zaburczało w brzu­ chu, jednogłośnie postanowiliśmy wejść do pierwszej lepszej restau­ racji i coś przekąsić. Usiedliśmy, podeszła kelnerka, podała namjí­ delnílísteki spragnieni pożywienia zaczęliśmy łapczywie zaglądać do karty dań. Chcieliśmy skosztować czeskiejzupy (polévky). Pamiętam, że zamówiłemwtedyčesnečkovou (czosnkowa),kolegačočkovou(so- czewicowa), koleżanka gulášovou (gulaszowa) a drugakoleżanka, bę­

dąca święcie przeko­

nana, żezamawia zupę buraczkową, zamówiła burčák (czyt.burczak).

Popatrzyliśmy na siebie z lekkim uśmiechem, potem na niąi solidar­ nie postanowiliśmynie wyprowadzać wygłod­

niałej koleżanki z po­

pełnionego błędu. Po kilku minutach, kiedy wszyscy dostali zamó­

wione zupy, koleżanka bardzo sięzdziwiła, jak zamiast upragnionej buraczkowej, kelnerka podała jej kieliszek czerwonego,sezonowego wina. Cóż,przynajmniej z kolo­ rem trafiła.

Rachunek proszę!

Kolejnasytuacja miała miej - sce w grudniu, kiedy to razem z kolegą, także zafascynowa­ nymCzechami i kulturą czeską, postanowiliśmy zrobić sobie weekendowy „męski” wypad w czeskie góry. Zdecydowali­

śmysię na Karlową Studzienkę i zimowe zdobycie najwyższe­

go szczytu Moraw - Pradziada.

Po udanej i zakończonej sukcesem wyprawie, troszkę zziębnięci, zawitaliśmy do re­ stauracji. Tam rozgrzaliśmy się tradycyjną czeską śliwowi­ cą i zjedliśmy solidną kolację.

Następnego dniapodczas drogi powrotnej do Głuchołazzatrzyma­ liśmy się jeszcze naobiadweVrb- nie pod Pradziadem. Kiedy przy­

szłakolej nazapłatę, kolegachciał spróbować swoich sił i samodziel­ nie poprosić kelnerkę o rachunek.

Ponieważ języka czeskiego w ogó­ le nie zna (choć przy wspólnych

wyprawach zawsze stara sięprzy­

swoić kilka słówek), zapytał mnie jak masiędotegozabrać.Zapropo­ nowałem mu jeden znajprostszych możliwychwariantów, aby po pro­ stu powiedział do kelnerki „chtěli bychom zaplatit” (czyt. „chtjeli bychom zaplatit”). Kolega zna per­

fekcyjnie angielski i francuski, to byłem przekonany,że i z tymkrót­ kimi nieskomplikowanym czeskim zdaniem sobie poradzi.

Przez chwilęzaczął sobie w kół­

ko powtarzać „chtjeli chychom zaplatit, chtjeli bychom zaplatit, chtjeli bychom zaplatit” i nagle, nie wiadomo skąd, przy stoliku poja­

wiasię uśmiechniętakelnerka. Ten zestresowany, oczami wpatrzony w kelnerkę prosi o rachunek sło­

wami: „chtjeli bychom napletek”! Skąd ulicha wziąłten „napletek” to ja nie mam bladego pojęcia.Robiąc ostatni łyk kawy,parsknąłem śmie­

chem, koleganiewiedząco co cho­

dzi popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem,akelnerka takżetroszkę zdezorientowana tą całą sytuacją, błądziła uśmiechniętym wzrokiem raz na kolegę, raz namnienie wie­

dzącwogóle ocochodzi. Gdy się uspokoiłem, szybko przejąłem ini­

cjatywę i udało się sprawnieuregu­ lować rachunek, natomiast pierw­ szą czynnością, którą zrobiłem po przyjeździe do domu, byłozagląd­

nięcie do słownika czesko-polskie- go. Po chwili odetchnąłem z ulgą.

Na szczęście nie znalazłem w nim żadnego czeskiego odpowiednika do nieszczęsnego polskiego „na­

pletka”. Robercie, gratuluję odwa­ gi, ale z Twoim czeskim musimy jeszcze solidniepopracować.

Zapotrzebą...

Ostatnia sytuacja którą opiszę należy do moich ulubionych i ra­ czej nigdy mi się nie znudzi. Wy­

korzystuję ją zawsze z pełną pre­

medytacją zabierając znajomych, głównie płci męskiej, na czeski obiad i oczywiście, jakżeby ina­ czej, na piwo. Z góry zaznaczam, że zawsze staram się wybierać takąrestaurację, wktórej wiem, że oznaczenie w toalecie sprawi, że ten niewinny żarcik w 99% przy­ padków się sprawdzi. A po piwie, to efekt murowany! Dlaczego? Po wychyleniu kufelka, ajużnajlepiej dwóch, pełny pęcherz przypomni o swoimistnieniu i zachce się, pi- sząc wprost, siusiu.Aczłowiek nie wielbłąd, siusiać przecież musi, więc po pewnym czasie zaczyna rozglądać sięza toaletą.

Tak jakoś dziwnie się składa, że pierwszą osobą, która zostanie zapytana o lokalizację toalety,jest udająca niewiniątko moja skrom­ na osoba. Cóż, będąc koleżeński zawsze wskażę kulturalnie dło­

nią miejsce, w którym znajduje się upragnione WC, a pozostałym towarzyszom przy stoliku (jeże­ li oczywiście tacy są) mówię, aby bacznie obserwowali idącego za potrzebą nieszczęśnika.

I teraz najlepsze o czym oczy­ wiście „zapomniałem” wcześniej poinformować. W tej restauracji oznaczeniewtoalecieinformujące, która część należy do pań, aktóra do panów, często Polaków idących za potrzebą wprowadza w lekkie zakłopotanie. Otóż na jednych drzwiach jest napisane „Dámy”, czyli po naszemu „Panie” a na drugich „Páni”, czyli odpowied­ nik czeskiej liczby mnogiej „Pano­ wie”.

Pokrótkiej chwi­

li zawszenadchodzi to, na co tak cier­

pliwie czekam. To zdezorientowanie.

Ten wzrok i mina nieszczęśnika wo­ łająca bezgłośnie o pomoc w stylu

„pomóżJacku, chce mi się siusiu, ale nie wiem gdzie!”.

Widok bezcenny!

Jednak jak już za­

łatwi swoje sprawy i wróci do stolika, zawsze pocieszam go słowami, że te­ raz już przynajmniej wie, jak się czują Czesi widząc w polskichre­

stauracjach kółeczko i trójkącik.

Dla nichtakie oznaczenie to praw­ dziwa chińszczyzna, która potrafi im przysporzyć podobnegokłopo­

tu.

Jacek Borgul

(10)

io / hKflíVCU

Gimnazjaliści ...

Gimnazjaliści wypisują długopisy, przepacają koszule i walczą ze stresem. Dlaczego? Wminionymtygodniu (20 - 21 IV) w gimnazjach powiatównyskiego i prudnickiego uczniowie klas trzecich przystąpi­ li dotestów. Największaliczba egzaminowanych była w gimnazjum nr2 w Nysie -136 osób. W kraju liczba tawyniosła blisko 350 tys.

W środę uczniowiedoświadczali ,,burzy mózgów” nad testem z histo­ rii i wiedzy o społeczeństwie. Z kolei w czwartek zmierzyli się z częścią matematyczno - geograficzną. W ostatni dzień egzaminów - piątek spróbowaliswoichsił w znajomościjęzykówobcych.

W czwartek, uczennice Gimna­ zjum nr 1 w Prudniku podzieliły się wrażeniami po pierwszych te­ stach oraz planami co do swojej przyszłości po ukończeniu szkoły.

J. jest w wieku lat 15 i M. o rok starsza.

Jak wrażenia?

J.- odpowiada z początku nie­ pewnie - wydaje się mi, żedobrze.

Później wkrada się trochę entu­ zjazmu i pewności - mam nadzieję, że damy radę. Przygotowywały­ śmysiędługo, więcmam nadzieję, że damyradę -dodała M..

Od kiedy zaczęłyście przygoto­ wania?

J. - Takie ,,konkretne” około miesiąca, dwóch temu,nietylko na lekcjach, ale teżw domu. Dodatko­ wą inicjatywą było tutaj samodziel­ ne rozwiązywanie arkuszy testo­

wych. Na lekcjachpowtarzałyśmy materiałz IIIi II klasy.

Jak udało się ,,pierwsze starcie” zegzaminami,czybyły jakieś pro­

blemy?

M. - chyba dobrze. Z tego co sprawdzałyśmy to w miarę poszło nam z kilkoma błędami, ale przeży­ łyśmy-dodała J. J.- zhistoriiwy­

dawało się mi, żebyłamprzygoto­ wana, bo powtarzałam daty ibyłam nauczona,ale patrząc na arkusz,nie przydały się mionetak za bardzo, wiele można było wywnioskować tutaj ztekstu źródłowego.

Tutaj nie pozostaje minic inne­ go jak się zgodzić. Po przejrzeniu arkuszu z części ,,humanistycznej” zauważyłem, że odpowiedzimożna było wyczytać z materiałów źró­ dłowych zawartych w pytaniach.

Nie oznacza to jednak,że nie trze­ basię doniego przygotowywać. Co więcej, test ,,uruchamia myślenie” i wymaga czytania ze zrozumie­ niem.

J.-,,poległam”na prostszychza­

daniach,atetrudniejsze,,jakoś tam przeszły”.

M. - raczej nicnie sprawiło mi większego kłopotu.

J iM. - byłyśmy przygotowane na to, czego spodziewać się nate­ ście.

Jakie planypo gimnazjum?

J. w imieniu swoim i M. daje do zrozumienia,żejeszczesię wahają.

J. -Nie jesteśmyjeszcze zdecydo­ wane, czy chcemy iść gdzieś tutaj w Prudniku, czy wybierzemylicea, czy tutaj zostajemy.

Dziewczęta zakładają, że idą drogą w kierunku wyższego wy­ kształcenia - czyli najpierw li­ ceum, później szkoła wyższa. Czy rozmawiały z rodzicami na ten temat - co jest lepsze - technikum i zawód, czy studia? Czy wybór jest ich dowolną decyzją i niktje do niej zmuszał?

J. wskazuje na ,,wolny wybór”, że może ,,wybrać swojądrogęży­ ciową”. Jejdecyzjapokrywa sięze zdaniem rodziców, byposzła do li­ ceum, apotemnastudia.

M. - będę brać pod uwagę opinię rodzicóworaz dojazd.

Jaki profil wybierzecie w li­ ceum?

J. - myślęnad biologiczno- che­ micznym, matematycznym albo językowym (w grę wchodziangiel­ ski).

M. - zastanawiam się nad pro­ filem biologiczno - chemicznym, albo sportowym.

Rozmyślałyście już jakie studia wybrać, bo pod profilewybiera się pod kątem kierunkustudiów?

J. - przypomina, że oprócz tego, że idzie sięnakonkretny kierunek, można wziąć różne rozszerzenia, że będąc na profilu biologiczno - chemicznym można sobie wziąć rozszerzenie z WOS - u i Histo­ rii. Zdradza, że rozmyślała nad pójściem po liceum w kierunku kosmetologii, charakteryzacji do teatrów, jakichś filmów. To jest ,,droga,którąchciałabywybrać''.

M. waha się jeszcze nad swoją drogą.

A coz ,,najwierniejszymprzyja­ cielem” - stresem?

J. - wczoraj się nie pojawił do­

póki nie dostałam arkusza. Dzisiaj jest jużspokojniej.

Jaka była rola nauczycieli w wa­ szym wyborach? Czy pedagodzy próbowalipokazaćWam wasze do­

bre strony, w czym jesteście najlep­ sze?Czy proponowali jakiwybrać kierunek?

J. - przypominamsobie rozmowę z panią odhistorii, którazachęcała mnie do pójściana kierunkiścisłe, bo zauważyła, że na rynku jest to

bardziejopłacalne iłatwiejw nich o własnyrozwój.

M. - wielu nauczycieli mówi, żeby wybierać te przedmioty ścisłe, że po prostu, potemma się lepszą pracę, łatwiej znaleźć ją w ogóle, niż po ukończeniu studiów huma­ nistycznych.

A co doradzająrodzice?

J. - Kiedyś byłam bardzo ukie­ runkowana na sport, odnosiłam sukcesy i mogłam iść na AWF.

Jednak potemmogłabymmieć pra­ cę jedynie w szkole, czy też jako trener, bądź menadżer sportowy.

Niejestto jakaś bardzo ,,opłacalna kwestia” - podkreśliła. Lecz jeżeli jestemdobra w jakiejś tam sprawie i można toukierunkować,dlaczego nie pójść tą drogą - dodała.

M. - AWF ,,jest teraz modny” i rozmawiałam z rodzicamina ten temat. Wychodzi na to, że dużo osób idzie naten kierunek. Jakza dużo osób będzie na tym AWF-ie - wiadomo nie będzie gdzie pra­ cować. Zastanawiam się też nad dziennikarstwem.

Wypowiedzi moich rozmów­ czyń napawają optymizmem, ale pojawia siętakżetroskaoich przy­ szłość. Tojestdługadroga i wyma­ ga jeszcze wielu egzaminów i do­

staniasię do szkoły. Po egzaminach już niedługo koniec roku. Czas płynie, a do nieuchronnej reformy edukacji coraz bliżej. Co przynie­ sie? Pewnie ktośbędzie spać dłu­ żej, a ktoś będzie niewyspany. Ktoś będzie miał więcej czasu, a ktoś za mało.Ktoś zostanie na miejscu, innyznowu będzie musiał pokony­

wać kilometry.Jednibędą spokoj­

niejsi, inni zaś bardziej nerwowi.

Ktoś zaoszczędzi, a ktoś będzie musiałwięcejpłacić, w końcu ktoś na tym straci.Naszych trzeciokla­ sistów jeszcze to ominie ,,pójdą starym systemem”. Najważniejsza w tym wszystkim powinna być chyba przyszłość dzieci?

RafałKorus

(11)

Piwo to najpopularniejszy na­ pójzarazpowodzie i herbacie.Nic więc dziwnego, że jest spożywany zawsze bardzochętnie przy każdej okazji. Rodzajówpiwa jest bardzo wiele i istnieje zasadnicza różnica międzypiwem fabrycznym a kla­ sycznym browarem. Pochodzący z Prudnika Arleta i Grzegorz Zie- mianowie swój Browar Stu Mo­

stów otworzyli w 2014 roku we Wrocławiu, aby pokazać jak wy­ gląda produkcja klasycznego rze­

mieślniczegobrowaru.

Państwo Ziemianowie udowad­

niają, że ważniejsza jest jakość, a nie ilość. Na początku lutego otrzymali 3 złotemedale !Ich piwo ART#Oatmeal Hoptart warzony wraz z BristolBrewing otrzymało tytuł „Best new beer in theworld”

w kategorii „Best New Beer 2016” a przy okazji jeszcze dwa złote tytuły w kategorii „Germanic Tra- dition/Sour Ales” oraz „Low/Mo- deratealcohol”, za najlepsze piwo niskoalkoholowe. Jest to wielki sukces dla pary wywodzącej się z Prudnika, która spełnia swoje marzenia, a przy okazjitworzynaj­ lepszepiwo na świcie.

Browar Stu Mostów jest człon­

kiem Dolnośląskiej Izby Rzemieśl­ niczej, a ze względuna tak dobre piwo, także pierwszym polskim członkiem The Brewers Associa­ tion, czyli amerykańskiej firmy, która zajmuje się promowaniem i ochroną małych browarów rze­

mieślniczych. Wszystko zaczęło się od szukania pomysłu na ży­ cie - wtedy pojawił się pomysł na browar. Wraz z pomocą firmy BranKon, która zapewniła dobrej jakości sprzęt i duże wsparcie do­

świadczeniem, udało się rozkręcić biznes. Dobór klasycznej techno­ logii miał pokazać, że na pewno

niebędzie to zwykłafabrykapiwa.

Jeszcze przedotwarciem w browa­ rzejuż odbywałysię spotkania bro- warnikóworaz różnorodnych gości z zagranicy. Otwarty został, także pub,w którympodczas raczenia się piwemi kosztowania potraw moż­

naobserwowaćcałąprocedurę wa­

rzenia piwa.Cotydzieńszef kuchni wprowadza nowe menu,adodatko­

wo co miesiąc powstają nowe dania dedykowane konkretnym piwom.

W browarze samodzielnie tworzo­ ne są precle, pieczywo na zakwa-

sie, musztardaiocet. Wszystko na oczach biesiadującychprzy piwie, kawielub czymś słodkim. Chodzi o to, aby rozróżnić piwowarstwo rzemieślniczeod koncernowego.

Produkowane są trzy rodzaje piwa- MarkaWRCL, MarkaSA­

LAMANDER oraz ART Creative Collaboration. Każde z nich po­

wstało na bazie historii i posia­ da wiele gatunków. Początkowo sprzedawane miało być tylko na Dolnym Śląsku i wwojewództwie opolskim. Jednak po 6 miesią-

cach istnienia sprzedawane było aż w pięćdziesięciu miejscach we Wrocławiu w tylu samo w całej Polsce. Obecnie w samym Wro­ cławiujest już około 200 stałych punktów, z którymi współpracuje browar.

Właściciele browaru podkreśla­

ją,że najważniejszy jestrynek lo­

kalny i to na nim każde piwo ma swoją premierę. Dopiero później transportowane jest w pozostałe miejsca w Polsce i za granicędo Czech, Austrii, Holandii i Rosji.

Nazwa browaru ukazuje właśnie jego cel, czyli budowanie mostów między ludźmi, miastami i kultu­ rami.

Zainteresowanych odsyłam na naprawdę bogatą stronę interneto­

wą (https://100mostow.pl), gdzie można się również dowiedzieć o możliwości zwiedzeniabrowaru.

Aleksandra Brzozowska

(12)

12 ÄiTA-/ FO^ül

Kalabria - „Chrystus zatrzymał się w Eboli

Kiedy przejeżdżałem z Sorrento do Salerno wykutąw skale trasą - CostaAmalfitana, byłem zachwy­

cony architekturą miast wiszących nad wodą morza. Mieniące się w słońcukopuły obiektów sakral­

nych strojone malowaną ręcznie ceramiką (majolika) oraz wybie­ lone fasady budynków, współ- brzmiałyz dominującymi nad nimi wapiennymi skałami i dzikąnaturą przeróżnych kolorów i odcieni zie­

leni.Amalfi- stolica niegdyś silnej republiki morskiej. Tutaj powstały prawa morskie, które były przy­

kładem dla późniejszych potęg:

Pizy,Genui, Wenecji, to także tutaj Flavio Gioia stworzył mechanizm busoli. Od Salerno na południe wzdłuż morza, rozciąga się dosyć rozległa nizina południowej Kam­

panii. Na jej pastwiskach pasająsię smukłe, rogate zwierzęta -to bufa­ la.Z jej mlekawytwarza się rodzaj najlepszej i najdroższej mozzarelli.

Zatrzymałem się w okolicach Pa­

estum. Wniewielkiejtawerniemia­ łemokazjęposmakować przepysz­

nej sałatki - mozzarella z bufali, słodki pomidor, oliwa z oliwek i świeża bazylia, do tego młode, czerwone regionalne wino, jak mnie zapewniano, z najlepszych kantynwinnychu podnóża Wezu­ wiusza. Na drugie danie małeryb­ ki morskie - alici, w oliwie z ostrą papryczką peperoncino, a na deser cafe i słodycz likieru z cedro (gi­ gantycznejcytryny).

Wróciłem pamięcią do antycz­ nych Pompejów, gdzie na rogach ulic do dzisiaj zachowane są ka­

mienne lady barów szybkiej obsłu­

gi, a w nich umieszczone amfory, niegdyś wypełnionewinem,piwem i sosem garu. Goście handlowe­

go miasta w podróży mieli okazję przekąsić coś dobrego, korzystając

z przygotowanego menu. Zatłoczo­

na mała tawerna, w której zaspoko­ iłem głód,właściwieniczym się nie różniła od tamtejszych pompejań- skich,a zasada barów szybkiej ob­ sługi pozostałado dzisiaj.Paestum, czyligrecka Poseidonia, to następna

„oaza” doskonałości architektury świątyń greckich,lecz niestetybez

skutku poszukiwałem tu słynnych róż z Paestum, które byłyinspiracją poezji pisanej w różnychzakątkach świata. O mafii pomyślałem prze­ jeżdżając obok miasta Eboli. Tutaj według CarlaLevimiałzatrzymać się Chrystus, adalej - co? Czyżby otchłań zła?Przekraczając granicę północno-zachodniej Kalabrii, by­

łem oczarowany i tylko w duchu

powtarzałem słowa „niewypowie­

dziane piękno”. Przepiękna Kam­ pania, Wergiliuszowa Arkadia, to preludium do cudów natury,jakie spotkaćmożna w Kalabrii.Dziwię się CarloLevi, że w swojej powie­ ści„Chrystuszatrzymał się w Ebo- li”, życie południowejspołeczności postrzega tylko, jako zbiór nie­

szczęść i problemów oraz życie w zaszłości mitów i posłuszeń­

stwie feudalnym władzom. Gdy zajrzałem do miast i środowisktego regionu, także kultur albańskich osiadłych tutaj odXV wieku,kiedy rozmawiałemi pytałem o postrze­ gany przezautora problem z tutej - sząspołecznością, nie zauważyłem

w całej prostocie i szczerości wy­ powiedzi oraz zachowaniu tych ludzi, jakiegokolwiek lamentu.

Zgadzam się,że taki styl bycia, nie jest zgodny zduchem współczesnej Europy,jednakże czy życie w otu­

linie mitów jest dla kogokolwiek krzywdzące?Pamiętam dzień Bo­ żego Ciała w małym miasteczku kalabryjskim Sangineto Paese. Je­ dyny kościół w centrum roztacza­ jącego się na wzgórzumiastai oko­ ło 250 mieszkańców, bo tylu liczy Sangineto. Ze świątyni wychodzi procesja, a na czele idzie ksiądz (pleban), wójt miasta (pan) i szef pobliskiego ośrodka turystycznego nad morzem, którego przedstawię jako- CAPO.

Ta bardzoważna dlażycia i roz­

woju miasta „trójca” osobistości zafundowała mieszkańcom i przy­

bywającym z okolicturystom noc­

nąfestę. Prawdziwa baśniowa noc.

Przywitanie wszystkich oraz zapro­ szenie na kolację, która odbywała się pod gołym niebem, naplacyku głównym przed kościołem(dodam,

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dzię ­ ki temu zagrałem już drugi koncert na Dni Prudnika, było ze mną całe miasto i to jest najlepsze uczucie jakie może mi to wszystko zrekom ­ pensować, także

Jeśli już jesteśmy przy ustawach oraz protestach - protesty odbyły się także w związku ze zmianami w sądownictwie, co się Pani nie podoba w tych proponowanych

cji i warunkowo umorzył na rok próby postępowanie karne wobec myśliwego spod Prudnika, który przez wiele miesięcy znęcał się nad swoim psem - posokowcem ba ­ warskim. Musi

Tak ­ że siedliska tych grzybów wyraź ­ nie się różnią - muchomor, jak już pisałem, unika lasów sosnowych, podczas gdy gąska jest gatunkiem charakterystycznym

wać, w pierwszej kolejności Panu Bogu, bo trzeba pamiętać, że rol ­ nik wykonuje swoją pracę, pro ­ wadzi technologicznie zasiewy, zbiera, ale żeby miał co zbierać, to

Na ich prośbę staramy się, żeby w tym roku oprócz słodyczy czy artykułów spożywczych, były również zabawki, bo im bardzo tego brakuje w ich placówkach

Jest rzeczywiście na przednówku dużego inwestora, który mógłby się pojawić i dlatego jeszcze nie decyduje się na wpusz­..

A ponieważ ten sklep (którego nazwy niestety zdradzić nie mogę) jest bardzo dobrze zaopatrzony w tego typu materiały, a u naszych południowych sąsiadów tej sieci