• Nie Znaleziono Wyników

Praca w drukarni Wojewódzkiego Domu Kultury w Lublinie - Wiesław Kaczkowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Praca w drukarni Wojewódzkiego Domu Kultury w Lublinie - Wiesław Kaczkowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

WIESŁAW KACZKOWSKI

ur. 1950; Tomaszów Lubelski

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, Wojewódzki Dom Kultury, drukarstwo, Oficyna Wydawnicza WDK, cenzura

Praca w drukarni w Wojewódzkim Domu Kultury w Lublinie

Znienacka w 1976 roku znalazłem się w Wojewódzkim Domu Kultury. Twardowski pojechał do Zamościa, bo tam dostał robotę, a wcześniej pracował w Wojewódzkim Domu Kultury i mówi: „Słuchaj, ja się przenoszę do Zamościa, to ty idź na mojej miejsce.”. I tak zupełnie przypadkowo się znalazłem w Wojewódzkim Domu Kultury i nie miałem pojęcia, co tam będę robić? On mówił, że on tam się zajmuje wydawnictwami i tak to się zaczęło. Od pierwszego dnia, od razu wszedłem do pomieszczeń, gdzie były maszyny drukarskie, dla mnie zupełnie tabula rasa, pojęcia nie miałem, do czego to służy i co z tego można wyciągnąć, co można z tym robić.

Tam były działy wtedy. Jak ja przyszedłem był dział wydawniczy, był dział amatorskiego ruchu artystycznego, to się tak nazywało chyba ARA, była biblioteka, była administracja i tyle. Po niedługim czasie struktura została spłaszczona i powstały stanowiska samodzielne, tak zwane. [Kiedy] przyszedł dyrektor Edward Hanaj, [to] za jego czasów były stanowiska samodzielne, czyli każdy podlegał tylko dyrektorowi, sam wytyczał sobie pracę. Z wyjątkiem oczywiście biblioteki, administracji i drukarni, gdzie byli kierownicy. W [swoim] zakresie czynności miałem prowadzenie książki zamówień, robienie korekty druków i miałem na swojej głowie cenzurę, musiałem do cenzury chodzić, zanosić, zostawiać, iść potem, jak już łaskawie cenzor przejrzał, przeczytał, jak drobna rzecz, zaproszenie [to] na miejscu [czytał] i pieczątkę stawiał, jak większe, to zostawiało się [i] za 2, 3 dni przyjść i przychodziłem, stawiał pieczątkę

„Zezwolenie na druk”. Był taki czas, że się nosiło jakieś formularze, tabelki, gdzie u góry było „winien – ma”, liczba porządkowa, data i to musiało być ocenzurowane.

(2)

Data i miejsce nagrania 2012-11-15, Lublin

Rozmawiał/a Marek Nawratowicza

Redakcja Weronika Prokopczuk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

dużo ludzi, przebieraliśmy się w jakimś pomieszczeniu od strony głównych drzwi wejściowych, tak że mieliśmy takie wejście wszyscy razem na scenę – wszyscy w kostiumach weszli

Trzeba było całe systemy wyłączać jak się szło gdzieś na rozdzielnię, żeby przygotować miejsce pracy.. Wtedy zatrudnić się [w fabryce] nie było w

Wyjeżdżałem skąd i otrzymałem zadanie do przekazania ustnego, nigdy na żadnym papierze, ponieważ to były rzeczy, które były ogromnym ryzykiem. Gdyby cokolwiek

Nie mieliśmy z czego [żyć], to ja jeździłem taksówką, jakieś dziesięć czy dwanaście lat, a później zlikwidowałem to i otworzyłem, jak Gomułka przyszedł do

Ja się opiekowałem grupą ze Lwowa, Jurek Dobosz się opiekował grupą chyba z Wilna, były jeszcze jakiś tam przyplątany chłopak z Danii z Kopenhagi, ktoś tam jeszcze, już

[Braliśmy udział w] „Wiośnie Teatralnej” i tłumy waliły do nas w [19]74, bo gdzieś w kwietniu chyba był Białystok, a „Wiosna” była zawsze w maju, na przełomie kwietnia

Typografia jest niemalże taka samo praktycznie od czasów Gutenberga, tak samo offset jest od dłuższego czasu, [odkąd] go wynaleziono jest mniej więcej na tej samej zasadzie

Jak była taka potrzeba, to też sam składałem i czasami zdarzało mi się drukować na tej tak zwanej prasie dociskowej Victorii, gdzie się czcionkę dociskało do