• Nie Znaleziono Wyników

Występy w kościołach - Wiesław Kaczkowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Występy w kościołach - Wiesław Kaczkowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

WIESŁAW KACZKOWSKI

ur. 1950; Tomaszów Lubelski

Miejsce i czas wydarzeń Świdnik, PRL

Słowa kluczowe Świdnik, PRL, stan wojenny, Herody, Boże Narodzenie, teatr, reakcje społeczeństwa, niebezpieczeństwo, opozycja

Występy w kościołach

Do Świdnika nie [była] taka prosta sprawa pojechać całym zespołem. Przyjechał po nas samochód – jakiś żuk [czy] nyska – mikrobus, nie było śniegu, był mróz i jechaliśmy na skróty przez pola, po grudzie, żeby nie jechać drogą, żeby ktoś nas nie zatrzymał. Wtedy w Świdniku był w budowie kościół, on był troszeczkę na uboczu wtedy i w tym kościele mieliśmy mieć dwa przedstawienia dla dwóch grup. Sporo było ludzi. Pamiętam, żeśmy się przebierali w te kostiumy i ja zauważyłem, że ktoś chodzi za [oknem], bo [kościół] był mocno przeszklony. Trochę żeśmy się zaniepokoili i pytamy, kto tam chodzi – jeden z panów, który tam organizował te przedstawienia mówi: „Spokojnie, nasi pilnują”. Daliśmy [te przedstawienia]; były to wzruszające momenty, bo płacz, bo brawa – takie sytuacje. Oczywiście po ostatnim przedstawieniu długie rozmowy, trochę wódki trzeba było wypić, żeby odreagować.

[Występowaliśmy] również w kościele świętej Agnieszki przy ulicy Kalinowszczyzna.

To chyba tak się odbyło, że ksiądz był u nas po kolędzie i ja go zagadnąłem tak ni stąd, ni zowąd: „A może by ksiądz u siebie przyjął herody?”, „Jakie herody?”, „No, mamy takie wojenne herody” – powiedziałem mu pokrótce jak to wygląda. „A proszę bardzo. Oczywiście zorganizuję widownię, nie bójcie się, będą sami pewni ludzie”. I [przedstawienie odbyło się] nie w jakimś domu parafialnym, tylko w kościele. [Było]

dużo ludzi, przebieraliśmy się w jakimś pomieszczeniu od strony głównych drzwi wejściowych, tak że mieliśmy takie wejście wszyscy razem na scenę – wszyscy w kostiumach weszli pierwsi, a na końcu szedł Wacek Biały jako zomowiec i tak poszedł pomruk po kościele, było trochę szoku, trochę zdziwienia: „Boże, co tu zomowiec robi? Kto wpuścił zomowca?”.

(2)

Data i miejsce nagrania 2006-12-06, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Herody były nagrywane, filmowane, były robione zdjęcia, ale to robili ludzie z widowni, nawet nie wiedzieliśmy kto to robi, z tym że mieliśmy pewność, że nie [są to]

Te wyjazdy do rodziców na święta były takim rytuałem, ale wtedy ten wyjazd był szczególny, bo jechaliśmy jakimś zdezelowanym autobusem kilka godzin, ponieważ co parę kilometrów

Miał grać Andrzej Ganczarek, co by dodało splendoru jeszcze, że tu mamy znanego pieśniarza ze sobą, ale to było niemożliwe, bo te herody były w Lublinie, a on był

Ale okazało się, że nawet ci, którzy przyjęli to obywatelstwo, [to] tam był taki catch, taki chwyt, taki trik, o którym nie wiedzieli, nie mieli pojęcia.. A gdzieś tam był

Wtedy ja, Jurek Dobosz i Janusz Kazarel, wiedzeni nie wiem czym, naiwnością może trochę, że musimy się włączyć, skoro w Gdańsku coś się dzieje, strzelają do ludzi, [a]

Ja się opiekowałem grupą ze Lwowa, Jurek Dobosz się opiekował grupą chyba z Wilna, były jeszcze jakiś tam przyplątany chłopak z Danii z Kopenhagi, ktoś tam jeszcze, już

[Braliśmy udział w] „Wiośnie Teatralnej” i tłumy waliły do nas w [19]74, bo gdzieś w kwietniu chyba był Białystok, a „Wiosna” była zawsze w maju, na przełomie kwietnia

Szef był numerem 1, potem było chyba do 7, czyli musiało być ich tam siedmioro cenzorów. Pani Basia Koterwas miała znakomite pomysły wydawnicze [i] wymyśliła wydanie wierszy