• Nie Znaleziono Wyników

Byliśmy nadzieją ówczesnych seniorów - Waldemar Michalski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Byliśmy nadzieją ówczesnych seniorów - Waldemar Michalski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

WALDEMAR MICHALSKI

ur. 1938; Włodzimierz Wołyński

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, Zrzeszenie Studentów Polskich, środowisko literackie

Byliśmy nadzieją ówczesnych seniorów

Klub Studencki działał przy Zrzeszeniu Studentów Polskich, przy Radzie Okręgowej.

Trzeba pamiętać, że do ZSP i do Rady Okręgowej wchodzili studenci z jednego i drugiego uniwersytetu, także jako członkowie władz ZSP. Swoją działalnością więc w jakiejś mierze integrowaliśmy społeczności studenckie z obydwu uczelni.

Podkreślam, że nie było to intencją ówczesnej władzy. Bo w latach sześćdziesiątych ona robiła wszystko, żeby obydwa uniwersytety oraz środowiska naukowe i studenckie skłócić, poróżnić i je sobie przeciwstawić. Także pod tym względem nie byliśmy pupilami władzy.

Natomiast stało się to, co pod koniec lat sześćdziesiątych stało się w całym kraju:

mocno przykręcono śrubę polityczną. W Warszawie wybuchły bunty studenckie. W Lublinie chodziliśmy na spotkania autorskie czy posiedzenia Klubu z programem, który wpisywał się w nurt demokratycznej próby przywrócenia normalności życiu społeczno-kulturalnemu miasta Lublina. Myślę, że zostało to dostrzeżone przez ludzi profesjonalnie zajmujących się tutejszą literaturą. Bo później większość z nas znalazła się w Związku Literatów Polskich.

Byliśmy nadzieją ówczesnych seniorów: Kazimierza Andrzeja Jaworskiego, Wacława Gralewskiego, Konrada Bielskiego czy nawet pani Marii Bechczyc-Rudnickiej, która –mimo osiemdziesięciu lat –zawsze nas bardzo wspierała swoim młodzieńczym duchem. Oczywiście w razie kłopotów właśnie w niej mieliśmy osobę, która nas broniła tam, gdzie trzeba. Nie mówię już o tym, że jak odbywały się posiedzenia Klubu Studenckiego czy Koła Młodych, to pani Maria Bechczyc-Rudnicka potrafiła przynieść rosyjski koniak. Nie było to pijaństwo, ale sympatyczne podkreślenie międzypokoleniowej więzi.

(2)

Data i miejsce nagrania 2013-03-15, Lublin

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Redakcja Maria Buczkowska

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Natomiast ludzie, mieszkańcy, bardzo lubili go, on był taki gospodarski, i na pole poszedł, i tam tego... przyjacielski względem

Lepiej ubrałem się w sobotę i święta, bo na święta miałem inne ubranie.Ja ostatni opuściłem dom, bo wszyscy już mieli rodziny, mieli dzieci i oni już mieszkali

W każdym bądź razie było tak, że nas szukano, szukał nas rektor Szkoły Teatralnej, którym wtedy wydaje mi się, że po raz pierwszy był [Jerzy] Stuhr; ale mogę się mylić.. Z

Wtedy ktoś z sąsiadów Polaków, którzy jechali z nami, zaprzągł drugiego konia i wóz wydostał się z koryta Bugu na drugi brzeg.. Jechało wtedy

Również za pośrednictwem organizacji młodzieżowej ZMS-u dostaliśmy papier na wydanie trzech serii poetyckich pod wspólną nazwą „Lubelskie Prezentacje Poetyckie”

Kiedy się chwiała sytuacja „Profili” to doszliśmy do wniosku, że trzeba stworzyć grupę o określonym profilu społecznym i moralnym z inspiracji chrześcijańskich.. Już prawie w

W Kole Młodych Związku Literatów Polskich doszliśmy do wniosku, że środowisko literackie jest tak ciekawe i aktywne, że warto pomyśleć o wydaniu tomików wierszy,

To była absolutnie abstrakcja, która niezupełnie dała się przekładać na coś konkretnego, na coś czytelnego dla przeciętnego odbiorcy.. Dras swoją poezją wybijał się