Roman Kaleta
"Starożytność grodzieńska" :
nieznany wiersz Trembeckiego
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 50/3-4, 543-550
ROMAN KALETA
„STAROŻYTNOŚĆ GRODZIEŃSKA“ NIEZNANY WIERSZ TREMBECKIEGO
Zachęcony publicznie przez Juliusza W iktora Gomulickiego \ podaję do druku nieznany dotychczas utw ór Trembeckiego pt. S ta
rożytność grodzieńska. A utograf wiersza zachował się w kodeksie
rękopiśmiennym Biblioteki Kórnickiej (sygn. 1367), należącym on giś do Izabeli Czartoryskiej.
Potrzeba zaznaczyć, że wiersze znajdujące się w omawianym ko deksie nie były wpisywane jak do sztambuchu, ale na rozmaitego form atu i gatunku ćw iartkach papieru, które dopiero potem zo stały razem zebrane, zszyte i oprawione, składając się na okazały tom, wypełniony przeważnie rękam i poetów puławskich lu b z P u ławam i zaprzyjaźnionych. W łaśnie na jednej takiej ulotnej kartecz ce, oznaczonej przez bibliotekarza paginą 96, udało mi się roz poznać własnoręczne pismo wielkiego poety.
Wierszyk jest krótki i w efekcie zabawny. Przeczytajm y go w całości zaraz na wstępie, albowiem w dalszym ciągu wywodów przyjdzie nam się odwołać raz i drugi do jego tekstu:
S T A R O Ż Y T N O Ś Ć G R O D Z IE Ń S K A
Gdzie pochodzisto górka wznośi się przyjemna, Nad brzegami bystrego źielonym i Niemna, Stoi dom ciężki ziemi, bez ozdob i zbytków,
W liczbie jednak sław niejszych m ieszczony przybytków. W nim m ięszkiwał, w nim umarł ow Bohater Dakow, Który w ezw an y berło piastow ać Polakow,
Łącząc roztropną radę i czynność do mocy, Dawał prawa klęczącej przed sobą Połnocy. Pew nie ten dom był niegdyś chędogi sprzętami, Ale czas niew zględnym i w yżarł one kłami.
1 J. W. G o m u l i c k i , Skarga na Romana Kaletę. W: Podróże po S zpar
544
K O M A N K A L E T AZ yd el się ty lk o został z k rótszej nogą m iary, C zerw go stoczył, sp ojen ia z m ie n iły się w szpary. D rogie nam b y ć p o w in n e w sz y stk ie z niego trzask i, B atory na nim siad ał, a p o ty m B ie la sk i *.
* P o eta ten pod b y tn o ść sw oją teraz w G rodnie m ięszk a ł w sta ry m zam ku.
Czy omawiany rękopis prezentuje rzeczywiście autograf Trem beckiego? I czy ten autograf można ogłosić jako wiersz właśnie tego poety?
Pismo Trembeckiego nie jest tak charakterystyczne, jak np. zamaszyste autografy Stanisława Augusta, Krasickiego czy
sieją-R ękopis S ta r o ży tn o ś c i g ro d z ie ń sk ie j. W łasność B ib lio tek i K órnickiej, rkps 1367, k. 96.
N I E Z N A N Y W IE R S Z T R E M B E C K IE G O 545 cego literk i drobnym maczkiem Kniaźnina. Jest ono zbliżone b a r dziej do kaligraficznej m aniery epoki, nie w tym wszakże stopniu co np. czystopisy Zabłockiego, który — jak przystało na w y traw nego kancelistą — toczył swoje pióro po papierze niemal z po prawnością nakazaną przez podręczniki szkolne.
W omawianym przypadku pismo Trembeckiego można rozpoznać dość łatwo, jeśli się porówna tekst Starożytności grodzieńskiej z po dobizną pierwszego lepszego, ustalonego już autografu. Poeta ten znakował bowiem kreseczkam i zmiękczenie liter podatnych są siedzkiemu oddziaływaniu samogłoski i. On jeden spośród w szyst kich w ybitnych wierszopisów drugiej poł. XVIII wieku! Znako wanie podwójnej palatalizacji — na co pierwsi zwrócili baczną
uwagę Tomkowicz i M odelski2 — jest typowym znamieniem au tografów Trembeckiego. W odnalezionym wierszu konstatujem y istnienie tej właściwości już w pierwszych trzech wersach, w w y razach: w z n o s i , z i e l o n y m i , c i ę ż k i .
Rozpoznaliśmy autograf, ale własnoręczny zapis poety nie musi przecież przesądzać na jego korzyść autorstw a. O przynależności do Trembeckiego wiersza Starożytność grodzieńska powinna nas przekonać dodatkowa argum entacja typu historycznego i analiza artystyczna.
Wiersz musiał powstać w Grodnie i to w czasie, kiedy bawił tam zarówno Trembecki, jak i będący przedmiotem jego zabawy generał Józef Bielawski.
Udało nam się dowieść, że obydwaj poeci przebywali razem w Grodnie tylko jeden raz, mianowicie w r. 1796, w czasie pobytu w tym mieście na w ygnaniu króla Stanisław a Augusta.
Trembecki, wpisany na oficjalną listę ludzi składających dw ór królewski, przebyw ał w Grodnie przez cały okres pobytu m onar chy, a więc od 12 stycznia 1795 do 15 lutego 1797, kiedy to zdetronizowany Poniatowski, zaproszony przez cara Pawła, w yru szył w podróż do P etersburga.
Król zamieszkał w Grodnie w tzw. zamku nowym, zbudowanym nad brzegiem Niemna przez Augusta III; poecie wyznaczono kw a terę w niezbyt odległym tzw. zamku starym . Wiemy o tym z
lek-2 S. T o m k o w i c z , Erudycja Trembeckiego. P r z e g l ą d P o l s k i , 1880, t. 50, s. 171. — T. E. M o d a 1 s к i, Nieznane uwag i marginesowe St.
Trembeckiego. W: Studia staropolskie. K sięga ku czci A. Briicknera. K ra
ków 1928, s. 612.
R O M A N K A L E T A
tu ry słynnych raportów generała Eliasza Bezborodki, który z pole cenia K atarzyny sprawował nad wygnańcami dozór wojskowy i śle dził każde ich poruszenie. Oto np. pod datą 4 lipca 1795 (kalenda rza juliańskiego) notował m. in.:
Król przed obiadem chodził do starego zamku i był u szam belana Trembeckiego.
Bielawski przyjechał do Grodna dopiero 14 lipca 1796. W ra porcie Bezborodki z tego dnia czytamy:
Król przez cały ranek zatrudniony b ył w gabinecie z przejeżdżają cym z Egiptu do Petersburga księciem w łosk im R uspoli i zatrzym ał go na obiad; byli również na obiedzie u króla: rektor Poczobutt, kanonicy: Strzecki i Jurewicz, pp. Bielaw ski i Trembecki. Podczas obiadu król raczył rozm awiać o starożytnościach Egiptu.
Szczególną uwagę m usi zwrócić jeszcze następujący dopisek: K ról pozw olił kw aterow ać B ielaw skiem u w starym zam k u 8.
Okolicznościowy pobyt Bielawskiego w Grodnie trw ał zapewne blisko trzy miesiące. W rap ortach Bezborodki ostatni raz nazwisko jego w ystępuje pod datą 27 października (starego kalendarza), kiedy to głównodowodzący w ojsk rosyjskich relacjonując przyjazd do Grodna najstarszej siostry królew skiej, inform uje w raporcie, że w asystencji P ani K rakow skiej przyjechali m. in. dwaj księża francuscy, którzy ulokowali się „w starym zam ku u p. Bielaw skiego“ 4. Mniemamy, że Bielawski opuścił Grodno rychło po w y mienionej dacie. Wypłoszyli go może w łaśnie ci dw aj księża fran cuscy, czyniąc m u pobyt w zajmowanej stancji m niej wygodnym. U siłujem y bodaj w przybliżeniu określić datę pożegnania się Bielawskiego z królem, gdyż z przypisu autorskiego wynika, że wiersz został ułożony dopiero p o w y j e ź d z i e generała z Grodna. Przypom nijm y, że o pobycie Bielawskiego w starym zamku in form uje Trem becki używ ając czasu przeszłego:
Poeta ten pod bytność swoją teraz w Grodnie m i ę s z k a ł w sta rym zamku.
Omawiany drobiazg poetycki został ułożony przez Trembeckie go niewątpliwie z m yślą o rozw eseleniu nieszczęśliwego, zapada-* D ziennik hrabiego E liasza B ezborodki. W książce zbiorowej: K róla S ta
n isław a A ugusta ostatn i p o b y t w G rodnie. Poznań 1878, s. 165. * T a m że, s. 178—178.
N IE Z N A N Y W IE R S Z T R E M B E C K IE G O 547 jącego raz po raz na zdrowiu, zdetronizowanego króla, którem u, jak mógł, starał się zaprzątnąć um ysł już to literaturą, już to zagad nieniam i naukowymi. Świadczy o tym zorganizowany zapewne przez niego tu rniej poetycki na tem at K io p k a5, świadczą próby czynione nad w ynalezieniem steru do balonów p o w ietrznych6. Te jego zabiegi znano współcześnie naw et w odległej Warszawie — jak tego dowodzi interesująca wzmianka w gazetce pisanej tu taj pod datą 10 kw ietnia 1796:
Dam y od W iednia, które przez W arszawę ledw o przejechały, to jest księżna ekspodkomorzyna Tyszkiew iczowa i Aleksandrowiczowa, w Grod nie stanęły, tam przyczyniły liczbę bawiących króla; a ten m ałym i roz rywkam i czasem jest bawiony, najczęściej przez p. Trem beckiego7. O m aw iany przez nas utw ór stanow i niejako dopełnienie mniej lub bardziej poważnych zabaw literackich, licznych drw in i tu rn ie jów, które kosztem Bielawskiego urządzali sobie w długim przecią gu lat m inionych najprzeróżniejsi poeci stanisławowscy. Zapisał w nich swój udział i Trembecki. Obok niego czepiali się autora
N atrętów lub brali go w obronę (niekiedy pozorną) przed zjadliw y
mi paszkw ilantam i tacy poeci, jak Węgierski, Wybicki, Stanisław Kostka Potocki, Niemcewicz i in n i8. W chwili kiedy Trem becki dokładał swój, zapewne ostatni, w ierszyk do sławnej Bielawscia- dy, imię generała posiadało już w literatu rze tak duży ładunek
6 W zięli w nim udział oprócz naszego p oety J. C h r e p t o w i c z (por. tegoż Portret K iopka szpica. T y g o d n i k W i l e ń s k i , 1818, t. 5, s. 112) oraz M. W o l s k i (por. tegoż Na obraz K io b k a [!], pieska króla Stan. Augusta. W a n d a , (W arszawa) 1820, t. 1, s. 55).
6 S. T o m k o w i c z , Z w iek u Stanisława Augusta. Kraków 1882, s. 69— 72.
7 Ossolineum, rkps 6621 I, 3, s. 133.
8 „Zabawę w B ielaw sk iego“ opisał najobszerniej J. K o t t w artykule Trembeciana ( P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , XLI, 1950). Zawarte tam ma teriały w zbogacił R. K a l e t a o scenkę, pt. Zejście Bielawskiego do p r e -
w e t u , pióra S. K o s t k i P o t o c k i e g o (zob. A n egdoty i sensacje o b yc za jo w e w ie k u Oświecenia w Polsce. W arszawa 1958, s. 52). Ostatnim, w ielce
zaskakującym naukowym przyczynkiem do B ielaw sciady jest ustalenie przez J. W. G o m u l i c k i e g o faktycznego autorstw a głośnego i długo przypisy w anego Trem beckiem u listu poetyckiego Do K ajetan a Węgierskiego (inc.: „Łubom nie jest w ierszopis, w iersz poważam w ie le “). Z precyzyjnej analizy językow ej i artystycznej, w spartej przekonyw ającym i argum entam i histo rycznym i, w ynika, że ów patriotyczny m onitus w yszedł spod pióra J. W y - b i c k i e g o . (Wiadomość powyższą podaję na podstaw ie odczytu uważnie w ysłuchanego w e w rocław skiej Pracowni O świecenia IBL 28 stycznia 1959.)
548 R O M A N K A L E T A
błazeństwa, że wystarczyła o nim tylko wzmianka, aby na ustach współczesnych odbiorców poezji wywołać uśmiech.
Trudno nam w tej chwili powiedzieć, czy zarozumiały jako po eta i mieniący się szczególnym w ybrańcem Apollina generał w y rów nyw ał komicznej sławie również w życiu osobistym. Jesteśm y skłonni przyjąć, że raczej nie. Zupełnie bowiem serio trak to w a no go w tow arzystw ie osób św iatłych i wysoko postawionych; wszakże przyjaźnią darzył go sam monarcha. Że Bielawski był człowiekiem oświeconym i normalnym, dowodzą tego wreszcie i jego dobrze napisane wiersze (skoro autorstw o kilku z nich przez dziesiątki lat przysądzano Trembeckiemu). Być może, miał on w sposobie zachowania się i w wyglądzie zew nętrznym pew ne dziwaczne znamiona mogące służyć dowcipnisiom za pretekst do złośliwych ucinków i podtrzym ujące opinię urobioną m u przez braci po lutni. Zdaje się na to wskazywać H enryk Rzewuski, k tó ry właśnie u schyłku XVIII w., jako paroletnie chłopię, widywał czę sto Bielawskiego w asyście swojego ojca i obraz jego postaci u trw a lił sobie w najrańszej pamięci:
Wielu dawnych znajomych mego ojca znajdujących się w tenczas w W arszawie przychodzili go nawiedzać. Te w szystk ie figury, po pol sku lub francusku ubrane, snują się nieraz przede mną jakby mary. W tym tłum ie mało którego z nich po szczególe pamiętam . Dwaj jednak z nich utknęli w mej pam ięci tak, że zdaje się, iż na nich patrzę. Jeden Rybiński, biskup kujawski, z powodu fioletow ych pończoch, które m nie w ielce zadziwiały, drugi ów sław ny B ielaw ski, autor w ielu komedii, niegdyś tak prześladowany dowcipem złośliw ym W ęgierskiego. B ielaw ski nosił ogromną fryzurę i zawsze asystow ał m ojemu ojcu, ile razy ten obiadował w oberży. N ie było dnia, aby się u nas nie pokazał, a mój ojciec w ielce go lu b ił9.
W ierszyk Trembeckiego, zakończony dowcipnie przez niespo dziewane zestawienie nazwisk: króla Batorego i Bielawskiego, za w iera we w nętrzu treści poważne. Jest przede wszystkim formą zażalenia poety na własne w arunki mieszkaniowe. Były one — jak wiemy z odnalezionej niedawno korespondencji — nie do po zazdroszczenia. Na niedolę swoją w starym zamku grodzieńskim uskarżał się Trem becki królowi w liście z 10 lipca 1796 tym i słowy:
Horacjusz, który w e w szystkim (prócz poezji) w ych w ala śrzedniość, uczy mię, iż dobrze jest obejść się bez pysznego m ieszkania budzącego
9 H. R z e w u s k i , Wspom nienia z XVI11 wieku. D z i e n n i k W a r s z a w s k i , 1851, nr 142, z 29 VIII.
N IE Z N A N Y W IE R SZ T R E M B E C K IE G O 549
zaw iść, ale też i plugaw ego unikać należy. To, gdzie się znajduję, znośnym byćby mogło, gdyby tylko w czasie deżdżów do izby mi nie ci akio.
Sąsiedztw o zaś mam takowe: z jednej strony zgromadzenie w sze l k iego rodzaju chorób, czyli innym słow em lazaret. Z drugiej strony: ko lega mój Strzembosz, podziuraw ionym i drzw iam i oddzielony, u którego przez cały boży dzień albo śm ianie gw ałtow n e, albo w adzenia się i prze- k lęctw a, albo śpiew ania, albo krzyki i płacze dziecinne. Z trzeciej stro ny: liberia królew ska, u której dzień niby spokojny, w ieczór w h ała sach. Zbytkiem w zięte napoje czynią u nich em etyku skutki, a w nocy zw yczajniejszą odchodząc drogą, w m oje drzwi obrócone, śrzodkiem izby do m nie płyną.
Strych, prawem p rim i occupantis przyw łaszczony od kotów, biega niem i bolesnym czy radosnym wrzaskiem noc poznać daje 10.
Z relacji Trembeckiego widać, że stary zamek był budowlą zaniedbaną, chylącą się ku u p ad k o w in . Do wyszczególnionych w liście braków z odnalezionego wiersza można by przyłączyć
jeszcze biadanie na b rak umeblowania,
Osobiste pretensje poety zostały w utw orze zamaskowane tak spraw nie, że można je było wyświetlić jedynie przy pomocy m a teriału dodatkowego. Przesłoniła je bowiem zupełnie pięknie za wiązana myśl historiozoficzna o zmienności losów ludzi i narodów. A utorow i naszemu przyszło oto asystować na w ygnaniu królowi wydziedziczonemu z tronu i mieszkać w tych samych murach, k tó re wzniósł i szczególnie polubił m onarcha sław ny z tego, że daw ał praw a „klęczącej przed sobą Północy“ 12. Tej samej Półno cy, która teraz wzięła nad Polską górę. Przyw ołany wiersz dowodzi dum y narodowej Trembeckiego — i odwagi. Pisał go przecież pod strażą bagnetów zaborcy, pod okiem płatnych szpiegów.
W arto zwrócić uwagę na funkcję m etafory ukrytej w w yrazie „Północ“. Stanowi ona przykład chw ytu poetyckiego m askujące go treści polityczne, które podane w sposób bezpośredni mogły grozić piszącemu przykrym i następstwam i. Oczywiście, literaci
10 J. P l a t t , Nieznane listy Stanisława Trembeckiego w zbiorze Ja
błonny. P a m i ę t n i k L i t e r a c k i , 1954, z. 3, s. 274—275.
11 O postępującym upadku zabytkowej budow li można się przekonać z notatki umieszczonej w kilkanaście lat później w G a z e c i e L w o w s k i e j (1812, nr 43, z 29 V): „Stary zamek [grodzieński] głębokim rowem otoczony, zniszczony tak dalece, że jedno tylk o skrzydło jeszcze zam ieszkane być m oże“.
12 Bardziej szczegółowy opis historii zam ków grodzieńskich oraz sam ego m iasta w okresie pobytów tam że ostatniego naszego króla znajdzie czytel nik w pracy A. J..., Sta nisła w August w Grodnie. P r z e w o d n i k N a u k o w y i L i t e r a c k i , 1875, t. 1 s. 61.
550 R O M A N K A L E T A
w. XIX, zwłaszcza piszący w okresie spotęgowanych prześladowań, m etaforykę tego rodzaju doprowadzą — jak to niedawno pokazał sensacyjnie na przykładzie twórczości Norwida Juliusz W iktor Go- m u lic k i13 — do form zakonspirowania nie m ających chyba odpo w iednika w twórczości jakiegokolwiek innego narodu.
Już po jednorazowej lekturze odnalezionego wiersza poznać pióro poety znakomitego, cyzelującego po m istrzow sku każdy w y raz, każdy zwrot, każde zdanie. Na sam ym w stępie m usi dzisiaj jeszcze budzić podziw smakosza literackiego usytuow anie w m iej scu, gdzie „przyjem na górka wznosi się pochodzisto“ starego zamku grodzieńskiego, jako „domu ciężkiego ziemi“ .
Zapewne długo mozolił się znakom ity sztukm istrz języka nad oryginalnym określeniem niszczącego działania czasu. Znam y jego uczulenie artystyczne ujaw nione dokładnie na ten sam tem at kil kanaście lat wcześniej. W następujących okolicznościach.
W roku 1782 doszła do W arszawy wieść, że cesarz austriacki kazał uczcić zwołanie stanów galicyjskich wybiciem medalu, na którym polecił się ogłosić królem „Galicji i Lodom erii“. Zm artw ie nie Stanisław a Augusta z tego powodu koił zapomniany dziś poeta- żołnierz, Wojciech Jakubowski, następującym dwuwierszem:
Jeżelić marmur w proch idzie i głazy, Zetrze i te czas zuchwałe w yrazy.
Zobaczmy teraz tenże sam motyw, ten sam dw uwiersz udosko nalony, przetw orzony do niepoznaki przez Trembeckiego:
Czas, który w cienkie blachy ściera spiże, Tchem swym nieznacznie i te znaki z liż e 14.
Co w omawianym przez nas w ierszu zrobił czas z meblami, którym i niegdyś musiał być „chędogi“ stary zamek grodzieński? Oto „niewzględnym i w yżarł one kłam i“.
Odnaleziony w ierszyk z satysfakcją włączymy do kodeksu wierszy Trembeckiego jako urzekającą m iniaturkę poetycką, ujaw nia się w niej bowiem „szczęśliwa nad mową polską w ładza“, którą tak chwalił w wierszach Trembeckiego, w młodości wyuczonych na pamięć i przez całe życie podziwianych, nie byle kto, bo sam Adam Mickiewicz.
13 J. W. G o m u 1 i с к i, O p o d w ó jn y m dnie w a r sza w sk iej poezji Norwida. Odczyt w ygłoszony 30 I 1959 na posiedzeniu T ow arzystw a im. A. M ickie w icza w e Wrocławiu.