• Nie Znaleziono Wyników

Rzeczpospolita w drugiej połowie XVIII wieku : typ państwa i zmiany formy rządu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rzeczpospolita w drugiej połowie XVIII wieku : typ państwa i zmiany formy rządu"

Copied!
41
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

BOGUSŁAW LEŠNODORSKI

RZECZPOSPOLITA W DRUGIEJ POŁOWIE XVIII WIEKU. TYP PAŃSTWA I ZMIANY FORMY RZĄDU

I

BURŻUAZYJNA HISTORIOGRAFIA USTROJU WOBEC TZW. OKRESU STANISŁAWOWSKIEGO

Jest rzeczą znamienną, że w przeciwieństwie do początków feudaliz­ mu, po części także w przeciw ieństw ie do „złotego w ieku“ w Polsce, do okresu tzw. dem okracji szlacheckiej — prac dotyczących zagadnień praw nych okresu, który w edług dawniejszej popularnej terminologii określa się m ianem „stanisławowskiego“, mamy bardzo niewiele. Po­ za gruntow nym studium R. R y b a r s k i e g o o skarbowości w dobie rozbiorów czy doskonałym studium H. J a b ł o ń s k i e g o o sądzie krym inalnym wojskowym w czasie pow stania 1794 r. przew ażają r a ­ czej przyczynki. Najczęstsze są opracowania popularne nader w ątpli­ wej wartości, poświęcone głównie K onstytucji 3 maja. Do pewnego stopnia ratow ał poważniej myślących prawników, zajm ujących się schyłkiem feudalizmu w Polsce, R u t k o w s k i . Nie mógł on jed­ nak — z n atu ry rzeczy — całkowicie ich wyręczyć.

Jakie były przyczyny tego niepokojącego zjawiska?

Łączą się one z zasadniczymi założeniami programowymi i tenden­ cjami panującym i przemożnie w dawniejszej historiografii dziejów państw a i praw a polskiego. Oczywiście, nie idzie tu o krytykow anie wy­ stępującego u wielu badaczy i dającego piękne w yniki wyraźnego za­ miłowania do mediewistyki. Idzie nam tutaj o uw ydatnienie pewnych burżuazyjnych (a raczej feudalno-burżuazyjnych) założeń progra­ mowych, które z wielką siłą w ystąpiły na przełomie X IX i XX wieku, a więc w erze daleko posuniętego kapitalizm u przechodzącego w sta­ dium im perializm u; dalej zaś — o form y w yrazu tych programów w

(3)

żuazyjnej historiografii ustroju, praw a i doktryn. Te założenia progra­ mowe to: znam ienny odw rót od epoki upadku szlacheckiej Rzeczypospo­ litej i skierowanie zainteresowań naukowych na wczesny okres feuda­ lizmu; obiekty wisty cznie pojęte badania nad rozwojem „procesu histo­ rycznego“ ; nacjonalistyczny p u nkt w idzenia na zachodzące w drugiej połowie XVIII stulecia przem iany i staranne zacieranie antagonizmów i konfliktów klasowych; wreszcie zainteresow anie przede w szystkim stroną biograficzno-psychologiczną. Nie trzeba dowodzić, że wszystkie te założenia programowe były dla historii ustroju Polski wręcz szkodli­ we. Rozpatrzmy je pokrótce w powiązaniu z ich czołowymi przedsta­ wicielami.

Twórca nowoczesnej, burżuazyjnej historii ustroju Polski, O s w a l d B a l z e r , w swoim podaniu habilitacyjnym — m emoriale — wnie­ sionym w 1884 r. do Rady W ydziału P raw a U niw ersytetu Jagiellońskie­ go przedstawił w sposób zupełnie w yraźny pierwsze z wymienionych tu założeń programowych, których — jak pisał — „zamierzał przestrze­ gać w w ykładach“. 1 Wiemy zaś, że Balzer bardzo konsekwentnie prze­ strzegał w całej twórczości naukowej pierwszych młodzieńczych zało­ żeń. I tak podkreśla on, że niesłusznie, jego zdaniem, zwracano u nas w dotychczasowych podręcznikach praw a polskiego i w pracach specjal­ nych uwagę głównie na stosunki praw ne w późniejszych okresach dzie­ jów Rzeczypospolitej, przeważnie w wiekach XVI do XVIII. W przeci­ wieństwie do tej praktyki, „licząc się z nowym prądem w nauce praw a polskiego... zam ierzałbym — pisze Balzer — w wykładzie moim, nie le­ kceważąc oczywiście dziejów praw a polskiego z czasów nowszych, zwró­ cić baczną uwagę na rozwój instytucji praw nych w Polsce średniowiecz­ nej, ażeby w ten sposób zyskać podstawę do zrozumienia i oceny ich w czasach późniejszych“. O obiektywistycznym rozumieniu przez Bal­ zera procesu historycznego będzie jeszcze mowa. Trzeba tu jednak pod­ kreślić przede wszystkim niepokojące i zgubne dla dalszego rozwoju historii ustroju Polski w okresie późnofeudalnym przesunięcie całego ciężaru badań na okres wczesnofeudalny. Należy podkreślić, że Balzer w ysunął ten program w chwili, gdy wbrew jego tw ierdzeniu nie było żadnych nieomal większych i poważnych prac dotyczących historii ustroju Polski w okresie schyłku feudalizm u i oligarchii m agnac­ kiej.

Drugie programowe założenie tego uczonego dotyczyło badań nad „rozwojem instytucji praw a polskiego w związku ich przyczynowym“

1 Obszerne fragm enty ogł. P. D ą b k o w s k i : O. Balzer, życie i dzieła, 1934, str. 27 i nn.

(4)

RZECZPOSPOLITA W DRUGIEJ POŁOWIE XVIII W. 131

i „wykazywania, że poszczególne fazy, jakie instytucje te przechodziły, nie były czymś przypadkowym, oderwanym, że przeciwnie, dzieje ich stanowią jedną organicznie, ściśle ze sobą związaną całość“. Praw da, że Balzer postulował równocześnie badania nad uw arunkow aniem „oby­ czajowym, ekonomicznym, społecznym i politycznym “. Pom ijając już jednak idealistyczne wysunięcie na pierwszy plan „zapatryw ań“, a więc poglądów i idei, przed „stosunkam i i dążnościami“, trzeba zwrócić uw a­ gę, że balzerowskie pojmowanie rozwoju owej „organicznej, ściśle ze sobą związanej całości“ życia narodowego wykazywało zarówno w pro­ gram ie jak i w praktycznym w ykonaniu wszelkie cechy burżuazyjnego obiektywizmu. Co oznacza·to pojęcie, o ty m najlepiej poucza L e n i n :

Obiekty w ista m ówi o konieczności danego procesu dziejowego; m ateria­ lista stwierdza ze ścisłością istnienie danej form acji społeczno-ekonom icznej i w ytwarzanych przez nią stosunków antagonistycznych... Obiektywista m ó­ wi o „tendencjach historycznych nie do przezw yciężenia“ ; m aterialista m ówi o klasie, która „rządzi“ danym ustrojem ekonomicznym, stwarzając takie a takie form y przeciwdziałania innych klas... N ie ogranicza się m aterialista do wskazania konieczności procesu, lecz tłum aczy, jaka m ianow icie form a­ cja społeczno-ekonom iczna nadaje treść tem u procesowi, jaka mianowicie

klasa określa tę konieczność. 2

A oto konsekwencje zarysowanego tu stanow iska Balzera w k o nkret­ nym zagadnieniu w yodrębnienia czy nie w yodrębnienia okresu drugiej połowy XVIII wieku. W przeciw ieństw ie do B o b r z y ń s k i e g o , któ­ ry w ogóle przeciwny był w yodrębnianiu tak lub inaczej pojętego okre­ su reform, gdyż w jego obrazie dziejów Polski tego czasu poza aktem konstytucji majowej dominowały ponure barw y upadku państw a — po­ gląd Balzera na to zagadnienie ulegał zmianom. Aż do roku akademickie­ go 1905/6 w ykładał on, że „od początku panow ania Stanisław a A ugusta można liczyć czw arty okres“ — w jego systemie periodyzacji. Później wyodrębniał tylko tzw. przez siebie „zaczątki okresu czwartego“, ale rozpoczynał je od roku 1788. W głośnej dyskusji z K u t r z e b ą za­ znaczył jeszcze, że w yodrębnienie całości okresu drugiej połowy XVIII wieku jest spraw ą do dyskusji. Nie przyjm ując istnienia jakichś okre­ sów przejściowych, to znaczy w spółistnienia obok siebie i w walce ze sobą różnych norm i instytucji, w spółistnienia przede w szystkim róż­ nych układów społecznych i wzajemnego ich ścierania się, nie um iał Ďalzer pogodzić ze sobą w ram ach jednego okresu takich aktów, jak reform y Czartoryskich z 1764, praw a kardynalne 1768 i Ustawa 3 m aja 1791. Ale wchodzi tu w grę jeszcze inny wzgląd, a mianowicie coraz mocniejsza u B alzera tendencja polityczna do gloryfikowania U staw y

2 W. I. L e n i n : Treść ekonomiczna narodnictwa i jej krytyka w książce P. Struwego, Dzieła, t. I, W arszawa, 1950, str. 433.

(5)

3 maja. I dlatego na miejsce „zaczątków okresu czwartego“ wpro­ w adził on wreszcie „punkt zw rotny (jak podkreślał dobitnie), od którego rozpocząć można okres czwarty, okres państw a (co znowu pod­ kreślał) nowożytnego“. Tym punktem zw rotnym było ustawodawstwo Sejm u Czteroletniego.

Fałszywie pojęty wywód walorów ustaw y trzeciego m aja w yprow a­ dził Balzer przed szerokim forum publicznym w stulecie uchwalenia ustawy, w roku 1891, w głośnym odczycie we Lwowie. Zam iast zaostrza­ jącej się w alki klasowej i w alki o b yt państwowy, zam iast kształ­ tow ania się początków układu kapitalistycznego i współczesnego, b u r­ żuazyjnego narodu — weszły do historii u stro ju Polski w ujęciu Bal­ zera tylko takie elem enty jak: ewolucyjne przygotowanie reform, ano­ nimowe odrodzenie narodowe, wzmożenie się tendencji solidarystycz- nych. Jeśli idzie o samą konstytucję, to właśnie, zgodnie z zaznaczonym pojęciem burżuazyjnego obiektywizmu, stan rzeczy, który m iała ona wytworzyć, uważa Balzer za „przejściow y“ — w znaczeniu zapocząt­ kow ania godnej pochwały ewolucji — ale i „konieczny“. 3

Do czego prow adziły takie koncepcje polityczne, o tym świadczy parę

następujących przykładów. W rozprawie pt. Z zagadn ień u s tr o jo w y c h

P olski uznaje Balzer ustrój wprowadzony przez K onstytucję 3 m aja za

„przeciętny ustrój ówczesnego państw a zachodnio-europejskiego“, zesta­ w iając ustrój Polski wyłącznie z ustrojam i sąsiednich krajów, tj. Austrii, Czech i Węgier. Popełnia przy tym rażące nieścisłości, na przykład w porównaniu: „W roku 1781 Józef II znosi w swoich krajach poddań­ stwo osobiste, w 10 lat później staje w Polsce konstytucja, uznająca pełną wolność osobistą chłopa...“ 4 W pływ takich koncepcji nie ograni­ czył się do aktualnego w chwili ogłoszenia tej pracy stanowiska polskich ugrupow ań ziemiańskich i burżuazyjnych w Galicji, znalazł swoje kon­ sekw encje w zupełnych, jak wiadomo, bredniach, które wypisał C h o ­

ł o n i e w s k i w swoim osławionym D uchu d z ie jó w P olski już po

r. 1918.

Mógłby ktoś powiedzieć, że są to spraw y zupełnie przebrzm iałe. S ta­ nowisko takie nie byłoby słuszne. Oto w okresie dwudziestolecia autory­ tet Balzera uspraw iedliw iał niejako kilkakrotnie wypowiedzi Józefa

3 L. S i e m i e ń s k i : Podział historii ustroju Polski na okresy, odb. z, księgi ku czci O. Balzera, str. 13; Skrypt w ykładów uniwer. B a l z e r a , wyd. pośm., 1935, str. 405; Z powodu nowego zarysu, Kwartalnik H istoryczny, 1906, str. 8, 57; O kilku kw estiach spornych, Kwartalnik Historyczny, 1907, str. 36 i in.; Przegląd w ykła­ dów, 1925, str. 5. Reform y społeczne i polityczne Konstytucji 3 maja, Przegląd P ol­ ski, 1891, str. 480.

(6)

RZECZPOSPOLITA W DRUGIEJ POŁOWIE X V III W. 133

Siemieńskiego, czołowego apologety szlachetczyzny i autora progra­ mowo pojętych analogii pomiędzy Rzeczpospolitą feudalną i republiką burżuazyjną dwudziestolecia. 5 A utorytet Balzera w płynął na to, że jeden z jego uczniów, L u d w i k E h r l i c h , w ystąpił w roku 1925 w K s ię d z e p a m i ą tk o w e j ku czci O sw a ld a B alze ra 6 z dalszym, progra­ mowym rozszerzeniem jego tez, wyłożonych we wspomnianej poprzed­ nio pracy. Rozprawa E hr licha w tej księdze stanowić może pouczający przykład, do czego może prowadzić opacznie pojęta metoda historycz- no-porównawcza. Oto szerząc nadal k u lt K onstytucji 3 m aja Ehrlich zestawia z sobą poszczególne, najzupełniej oderw ane od siebie in sty tu ­ cje, nie zaś całość ustroju różnych krajów ; w ten sposób nie daje w łaś­ ciwego obrazu, jeśli idzie o syntezę. Nie koniec na tym. Sugestyw ny wpływ Balzera doprowadził jeszcze po tej wojnie do słusznego w w yni­ ku, ale błędnego w sposobie dowodzenia w ystąpienia Z. K a c z m a r ­ c z y k a z postulatem w yodrębnienia okresu stanisław ow skiego.7 A utor operował jeszcze pojęciami „zmian technicznych w aparacie władzy państw ow ej“ i „zupełnego unowocześnienia u stro ju “ w K onstytucji 3 maja.

Jeszcze słowo o stanow isku S t a n i s ł a w a K u t r z e b y . W po­

szczególnych w ydaniach K o r o n y obserw ujem y podobne zmiany jak

u Balzera. K utrzeba wycofał się z przyjętego w początkach swojej p ra ­ cy naukowej wyraźnego w yodrębniania okresu reform w drugiej po­ łowie XVIII w ieku 8, ale zachował przy tym znacznie większy um iar w ocenie niż Balzer; zajm ując stanowisko mieszczańskiego realizm u krytycznego, nie w yodrębniał tak silnie jąk Balzer reform samego ty l­

ko S e jm u . Czteroletniego. Równocześnie autor K o r o n y nie zapomniał

o ustroju Rzeczypospolitej w edług konstytucji grodzieńskich ani o rzą­ dach pow stania Kościuszki (ten ustęp rozwinął w ostatnim , 8 w ydaniu

K o r o n y A d a m V e t u l a n i ) . Stanowisko K utrzeby wywołało n a ­ m iętny sprzeciw mocno idealizującego obraz K onstytucji 3 m aja S i e ­ m i e ń s k i e g o .

Szlachecko-burżuazyjne założenia programowe Balzera i jego szkoły prowadziły do faktycznego zaniechania istotnie naukow ych badań praw ­ nych nad XVIII wiekiem. Późniejsze zaś burżuazyjno-nacjonalistyczne założenia program owe W ł a d y s ł a w a K o n o p c z y ń s k i e g o ,

6 Ustrój Rzeczypospolitej Polskiej, 1922; Konstytucja 3 m aja, wyd. 2, 1921 6 Na m arginesie pracy O. Balzera: Z zagadnień ustrojow ych Polski, 1925, t. I, str. 255 i nn.

7 Czasopismo Prawno-H istoryczne, 1948, t. I, str. 91 i nn.

8 Por.: K ilka k w estii spornych, Kwartalnik H istoryczny, t. X X , str. 625 i nn. oraz kolejne w ydanie podręcznika: Historia ustroju Polski, t. I.

(7)

mimo wielkiego w ysiłku badawczego tego uczonego prowadziły znów do fałszywego obrazu. I tak w podręczniku Konopczyńskiego, w roz­ dziale o w ew nętrznych źródłach słabości Rzeczypospolitej znajdujem y stw ierdzenie: „Niebacznie, zbyt wyrozumiale pozwolono rozwijać sią wszelkim rozbieżnościom w ew nętrznym dualistycznej Rzeczypospolitej. Czy źródłem tej wyrozumiałości był nasz szlachetny liberalizm? Ow­ szem, ale były i inne przyczyny. Brakło energii na centralistyczne za­ chcianki, więc zostawiono dzielnicom i grupom społecznym swobodę stanow ienia o sobie. K w estii narodowościowej w świadomości -szerokie­ go ogółu w ogóle nie było... Racjonalnej kolonizacji z myślą o utw ier­ dzeniu kresów wschodnich przy Rzeczypospolitej nie prowadził żaden rząd, podobnie jak nikt nie zabiegał o sprowadzanie z zachodu umie­ jętnych rzemieślników i bogatych kupców... Taki brak nacjonalizmu w znaczeniu nowoczesnym, dodatnim czy ujem nym , jako obrony wła-, snej narodowości lub potępienia innych, nie może nikogo dziwić w w ie­ ku XVII i XVIII, zanim się pojawiła idea narodowa...“

Doszukując się przyczyn takiego stanu rzeczy na kresach Rzeczypo­ spolitej, a także rozkładu w Polsce centralnej, dochodzi Konopczyński do operowania idealistycznym pojęciem jakiegoś „rozrzedzenia“ k u ltu ­ ry narodowej w wieku XVII i na początku XVIII oraz jej „zgęszcze- n ia“, można by powiedzieć, w okresie reform dwóch Stanisławów: Ko­ narskiego i Poniatowskiego. Oto pisze: „Na podkładzie sielskiego, zie­ miańskiego żywota w przestw orzach wschodnich, przy ekstensywnej gospodarce, wśród bezm iaru pól, gajów, łąk i wód rozwinęła się iście polska beztroskliwość i obojętność na wszystko, co nie zagraża wprost naszemu domowemu szczęściu. Bez w ielkich namiętności, bez całopal­ nych ofiar, bez tragicznego szamotania się z losem, bez targających du­ szę wątpliwości płynęło miękko życie staropolskie. Rozrzedzona ludność żyła jakby jakąś rozrzedzoną kulturą. Nie było tam ani śm iertelnej w al­ ki, ani intensyw nej n a m iarę zachodnią pracy...“ 9

W przeglądzie stanow isk i kierunków badań panujących w historio­ grafii burżuazyjnej trzeba uwzględnić jeszcze jedno -z założeń progra- mowo-badawczych — założenie tym istotniejsze, że nie byli od niego wolni także ci historycy, którzy w zasadzie zajmowali stanowisko postę­ powe, pod niektórym i względami zbliżone do pozycyj marksistowskich. Założenie to można określić m ianem biograficzno-psychologicznego. Przypom nijm y spostrzeżenie H i p o l i t a G r y n w a s e r a , dotyczące historiografii okresu porozbiorowego: „K ardynalny brak opracowań, poświęconych dem okracji (sc. polskiej w w. XIX), w ypływ a z ogólnych

(8)

RZECZPOSPOLITA W DRUGIEJ POŁOWIE X VIII W. 135

wad historiografii porozbiorowej. Najmłodsza to i najm niej naukowa z naszych historiografii. Panujący w niej dotąd kierunek biograficzny czy jednostkowo-psychologiczny polega na zajmowaniu się głównie w ybitniejszym i jednostkam i i ich poszczególnymi wysiłkami, a w dal­ szej swej konsekwencji prowadzi do zajmowania się tym i dziedzinami życia historycznego, w których jednostka zdaje się odgrywać rolę wy­ łączną i twórczą...“ 10

Otóż to spostrzeżenie G rynw asera można odnieść do badań nad prze­ m ianam i praw no-ustrojow ym i i doktrynalnym i w w ieku XVIII. Tak np. często zastanawiano się nad rolą Stanisław a A ugusta w dziedzinie reform y ustroju, nie zajm ując się właściwie samym ustrojem ; toczono spory na tem at postępowości Kościuszki, K ołłątaja czy Potockiego w okresie Insurekcji, nie badano natom iast gruntow nie ich dzieł; nie badano — poza jednym U niw ersałem Połanieckim, a i to pobieżnie — ustaw odaw stw a pierwszej polskiej rew olucji o niektórych znamionach burżuazyj no-demokratycznych.

Ale kto po cytowanym tu spostrzeżeniu czyta dalej D e m okrac ją

szlach ecką G rynwasera, widzi, iż — w przeciwieństwie do swych prac

z dziedziny ustroju gospodarczego — nie czyni on tu w gruncie rzeczy nic innego niż wielu historyków burżuazyjnych,. którym zarzuca kie­ runek biograficzno-psychologiczny. Przedm iotem rozbioru G rynwasera w tej rozprawce są dalej przede wszystkim poglądy, i to dość przypad­ kowo w ybrane, różnych polskich pisarzy i polityków, choć oczywiście postępowość autora w yraża się w analizie ich źródeł klasowych.

Z podobnym zjawiskiem spotykam y się w pracy A d a m a P r ó c h ­ n i k a D e m o k r a c ja K o ś ciu szk o w sk a . Ta poważna skądinąd praca operu­ je nie pojęciem wypadkowej sił, którą według klasyków marksizmu, w edług Engelsa, jest każdy fakt historyczny, ale pojęciem kompromisu traktow anego na płaszczyźnie „zgody“ psycho-socjologicznej. Według Próchnika więc: „Można śmiało powiedzieć, że K onstytucja 3 m aja nie tylko nie odpowiadała potrzebom i interesom pokrzywdzonych, ale nie można jej naw et uważać za w yraz najgłębszych przekonań jej autorów i twórców... Kierownicy reform atorskiej m yśli w Polsce pragnęli bo­ wiem za wszelką cenę uniknąć groźnego starcia, oddalić bezpośrednie

niebezpieczeństwo.“ 11 K rytykując Próchnika nie wolno oczywiście

twierdzić, iżby autorzy U staw y majowej czy przywódcy Insurekcji na jej skrzydle prawicowym nie kierow ali się pragnieniem kompromisu. Ale nie był to wyłącznie kompromis wyrozumowany, kompromis

ce-10 Demokracja szlachecka, str. 9.

(9)

Iowy, a więc ustępstwo z dalej idących zamierzeń. Był to kompromis, jeśli już nadal używać tego słowa, w znaczeniu owej „wypadkowej sił“, w znaczeniu starcia sprzecznych prądów naw et w postawie jednego i tego samego działacza.

W przeciwieństwie do tego rodzaju założeń programowych i m eto­ dycznych praw idłow e rozwiązanie określonego w ty tu le referatu zagad­ nienia — tj. typu państwa, który stanow iła Rzeczpospolita szlachecka w drugiej połowie XVIII stulecia, i zachodzących w nim zmian formy rządu — zapewnić mogą następujące założenia o różnym zresztą cięża­ rze igatunkowym:

1. uchwycenie przem ian w stosunkach produkcyjnych, a więc współ­ istnienia i walki różnych, ścierających się z sobą układów społecz­ no-gospodarczych;

2. uchwycenie w ścisłym z nimi związku elementów różnej ideologii praw no-ustroj owej ;

3. ustalenie każdorazowego — w chwili podejmowania takich czy innych sform ułow ań praw nych — kierunku i napięcia zaostrza­ jącej się w alki klasowej;

4. ustalenie aktualnego n a danym etapie napięcia w alki o utrzym a­

nie, przywrócenie, albo urealnienie niepodległości i analiza

przyczyn tej walki.

Praw idłow a odpowiedź n a te zagadnienia uzależniona jest od odpo­ wiednio pogłębionej i nowej podstaw y źródłowej, k tó ra w tym refera­ cie jest jeszcze dość skromna: zarówno dlatego, że jeszcze wciąż pozo­

staje wiele nie wyzyskanych, a naw et ■—■ można zarýzykowac takie

tw ierdzenie -— n ieznanych często m ateriałów archiwalnych, jak i dla­ tego, że w analizie tej nie zostały jeszcze w sposób wyczerpujący w y­ zyskane źródła posiadające szczególne znaczenie dla zagadnień ustroju i prawa, a mianowicie:

a. źródła tzw. (według terminologii praw a burżuazyjnego, zre­ sztą niewłaściwej dla form acji feudalnej) praw a publicznego w różnych jego odgałęzieniach i praw a prywatnego;

b. źródła praw a ogólnokrajowego, rozwijanego przez powołane do ustaw odaw stw a organy państwowe, oraz praw a partykularnego, dominialnego, rozwijającego się na drodze ustaw odaw stw a w ła­ ścicieli latyfundiów magnackich i na drodze zwyczajowej.

Dlatego też w ysunięte tu postulaty spełnione zostały n a razie tylko po części.

(10)

RZECZPOSPOLITA W DRUGIEJ POŁOWIE XVIII W. 137

II

ROZKŁAD FEUDALIZM U I PRÓBY JEGO ODRODZENIA

W znakom itym dziełku F r a n c i s z k a S a l e z e g o J e z i e r ­ s k i e g o W y r a z y p o r z ą d k ie m abecadła zebran e, stanowiącym nasz pol­ ski, swoisty encyklopedyczny słownik filozoficzno-społeczny wieku, znajdujem y pod hasłem „Drogi“, następujący ich opis:

Uw ażając zaś drogi w Polsce co do wygody, te jak czynią przykrość jadą­ cemu, tak powinny wyrządzać narodowi naganę, ponieważ ze w szystkich stron cierpieć m usi podróżny, już gdzieby można 23 m il przejechać, trzeba przejeżdżać 30, bo ten i ów JWPan dla swojego m iasteczka intraty, starał się obrócić pocztę i trakt. Przy tym na w szystkich drogach mieszkają kam ie­ nie, przedwieczne dziedzice dokuczenia kół, korzenie poprzek i podłuż prze­ chodzą drogę dla trzęsienia w pojeździe, piasek i błoto zostają na swoich m iejscach jeszcze od czasów potopu, gałęzie nie obcięte, żeby zawsze głow ę schylać i oczy zamrużać, sośnią gdy w iatr w yw róci, trzeba się drapać po krzakach, om ijając ją. Jednym wyrazem twierdzić można, że drogi naw et w stolicy jak w dzikim narodzie.

N ie trzeba w yciągać dróg robionych z w ym ysłem bogatych narodów, bo zaw sze w olę, że się koń i w ół zapoci ciągnąc po ziem i ciężar, jak żeby czło­ w iek się pocił na w ielki w ydatek kosztow nych dróg, ale żeby dróg nie spro­ stow ać,'kam ieni nie sprzątnąć, gałęzi i korzeni nie powycinać, grobli i m o­ stów nie porobić, to jest wybór najobrzydliwszego niedbalstwa, popartego n a ło g iem .12

Obraz Polski, k tó ry jędrnym swym słowem odmalował Jezierski, jest obrazem zarówno bazy feudalizm u jak i feudalnego ustroju praw no­ politycznego, feudalnego typu państw a, zdecentralizowanego, zanied­ banego w skali ogólnej, rozbitego na magnackie państewka, nie m ają­ cego ani rynku ogólnonarodowego, ani władzy centralnej, a zatem pań­ stwa feudalnego, w którym uległ w ynaturzeniu ustrój rządów stano­ wych, a nie rozwinął się, zduszony w swych zarodkach, zalążek kró­ lewskiego absolutyzmu. A równocześnie na tym ważnym przecież dla całości życia gospodarczego i politycznego odcinku rysuje się niski stan techniki w szerokim tego słowa znaczeniu, rysuje się niechęć do dalej

idących zmian, do tak lub inaczej pojętych e kspe n sów , do budowy no­

wego gmachu — w przenośni już — państwowego, natom iast chęć ty l­ ko przebudowy czy napraw y starego.

Próby reform, mające swe źródło w samej Polsce a nie na dworze saskim A ugusta II i jego rządu, sięgają, jak wiadomo, ostatnich la t pa­ nowania A ugusta Mocnego. To próby nowych ludzi, „młodszych“ grup m agnaterii uczestniczących we wzmagającej się walce o władzę z do­

12 N iektóre w yrazy porządkiem abecadła zebrane... Warszawa, 1791 (z przed­ m ową Kołłątaja).

(11)

tychczasowymi potentatam i; w alka taka jest dla ustroju oligarchii mag­ nackiej znam ienna i właściwie stała. Przy zbiegu przem ian gospodar­ czych i wzmożenia się interw encji państw obcych w spraw y polskie, noszących znamię coraz bardziej brutalnego i jaskraw ego naruszania suwerenności, te dążenia reform atorskie, o których mowa, prowadziły do restauracji władzy centralnej. Zdanie Konopczyńskiego, iż „w zra­ stało nowe pokolenie statystów , przyzwyczajone do widoku klęski i po­ niżenia, pełne wątpliwości na punkcie złotych swobód, ale też bez go­ towych drogowskazów na przyszłość, bez gotowego ideału konstytucyj­ nego“ 13 — polega na nieporozumieniu. Czartoryscy, którzy — poza chyba A ntonim Potockim — byli pierwszymi konsekw entnym i rzecz­ nikam i reform spośród polityków polskich w ieku XVIII, mieli zupeł­ nie w yraźny i gotowy ideał konstytucyjny. Tylko że, jak jeszcze w ska­ żę, ideał ten był nierealny n a gruncie polskim, bo obcy, bo możliwy w kraju, który przeszedł już jedną, choć ograniczoną rew olucję burżua-

zyjną. Mowa o Anglii.

Rozpatrzmy w ystąpienie Czartoryskich. W edług słów Zygm unta

Augusta, fr a tre s e t consanguinei Jagiellonów zaczęli się dźwigać z n a­

der skromnych podstaw. Pierw szy przywódca „fam ilii“, ojciec póź­ niejszego króla, Stanisław Poniatowski, niegdyś żołnierz cesarski, a po­ tem generał szwedzki, był wręcz — jak słusznie pisał Konopczyński — parw eniuszem i dorobkiewiczem. Sami Czartoryscy, wśród nich zwłasz­ cza A ugust Aleksander, w rozmaity sposób dochodzili do poważnego m ajątku i m ajątek ten rozbudowali dzięki zapobiegliwości i gospodar­ ności do sporej pod koniec stulecia potęgi m aterialnej. W toku tych za­ biegów w ystąpili też do w alki z wszystkimi dawnymi rodami magnac­ kimi, zwłaszcza w Koronie z Potockimi, dziesięciokrotnie z początku bogatszymi. Takie epitety Konopczyńskiego, iż Poniatowski był „ry ­ cerski a zręczny, przebiegły a szlachetny“ 14 — nie mówią wszystkiego wyraźnie. Czartoryscy nigdy w w ieku XVIII nie podjęli w swych do­ brach akcji oczynszowania chłopów ani ich uw alniania, ale, podobnie jak ks. A nna Jabłonowska, ulepszali technicznie i organizacyjnie gos­

podarkę rolną w swoich dobrach, uspraw niali ich adm inistrację, roz­ w ijali akcję opiekuńczą „dobrego“ pana feudalnego nad chłopstwem i rozw ijali lub usiłowali rozwijać swoje stosunki handlowe. Jakkolw iek nie znam y dokładnie system u rządów Czartoryskich w ich m ajątkach, organizacji tych m ajątków , to jednak można zaryzykować twierdzenie, że reform y owe — podobnie jak słynne reform y księżnej pani na Koc­ ku i Siemiatyczach — w ykazyw ały cechy typowe dla tego rodzaju

13 D zieje Polski nowożytnej, t. II, str. 194. 14 tamże, str. 195.

(12)

RZECZPOSPOLITA W DRUGIEJ POŁOWIE XVIII W- 139

przedsięwzięć. Księżna pani bardzo dokładnie reglam entow ała życie i pracę swoich poddanych, co wobec arbitralności i barbarzyństw a pa­ nującego — mimo oświeconego w ieku — w innych m ajątkach, było pew­ nym postępem. Równocześnie obwarowała ona swoje reform y surowymi sankcjam i karnym i, które m iały odstraszać od naruszeń jej praw a domi­ nialnego. W przedmiocie uw alniania chłopów mówiła zupełnie to samo, co w jakiś czas później ks. Adam: nie można się śpieszyć i nie należy maluczkim w głowach przewracać. Dosłownie:

Nadać zupełną wolność chłopom n ie w law szy w nich przez edukację co­ kolw iek św iatła — jest to rozwiązać ręce ludziom, którzy by nie w iedzieli, czego się chwytać, a stąd w iększa rozpusta, hultajstw o i pijaństwo n ieza­ wodnym byłyby sk u tk iem .13

Powróćmy jednak do Czartoryskich. Stara, reakcyjna m agnate­ ria z jednej strony wzmagała — n a krótki tylko, przynoszący korzyść dystans — ucisk i wyzysk chłopstwa oraz bliskich położeniem chłop­ stw u mieszczan w zbiedniałych pryw atnych osadach miejskich, a z d ru ­ giej strony rozbijała resztki aparatu władzy państwowej i sprzedaw ała siebie i te resztki obcym mocarstwom. Fam ilia zaś już pod koniec panow ania A ugusta II w ystąpiła z programem, który częściowo został zrealizowany w roku 1764 — z program em centralizacji władzy pań­ stwowej, uspraw nienia działań sejmowych, wzmocnienia· władzy wy­ konawczej. W program ie tym chodziło, jak wiadomo, o zaprowadzenie

rządów większości, a więc o usunięcie lub ograniczenie lib e r u m v e to ,

o ustanow ienie stałej między sejm am i i posiadającej władzę wykonaw ­ czą rady rezydentów spośród senatu i szlachty, wreszcie o przebudowę urzędów centralnych: hetmańskiego, podskarbiowskiego, kanclerskiego w duchu kolegialnym. W szystkie te reform y m iały na celu centralizację państw a i zabezpieczenie go przed samowolą magnatów, zwłaszcza m i­ nistrów. Popraw ę rządu wzmocnić m iała urzeczywistniona nieco później popraw a edukacji, uspraw nieniu stosunków handlowych służyć miało skrócenie procesu sądowego. Uniezależnienie kościoła polskiego od Rzy­ m u i jego nu ncjatu ry w W arszawie miało prowadzić do związania go z aparatem władzy państwowej, a zatem i do wzmocnienia tego aparatu.

I trzeba stwierdzić, że choć skrom ne to były zamysły reform i choć jeszcze skrom niejsze były doraźne ich efekty ustawowe w latach 1764 do 1775 w dziedzinie organizacji sejm u i budowy nowej adm inistracji, to przecież uspraw niony, zdolny do działania (przynajm niej do pewne­ go stopnia) aparat państw ow y prowadził do stopniowego jednoczenia krajów Rzeczypospolitej. Uległ podważeniu system oligarchii magnac­

(13)

kiej. Usiłowanie jednak znalezienia drogi w yjścia z tego systemu, z sy­ stem u rozbitej władzy państwowej i faktycznie izolowanych od siebie gospodarstw latyfundialnych, nie oznaczało jeszcze w żadnej mierze naruszenia podstaw państw a typu feudalnego. Nie było zmian w tym kierunku w dobrach pryw atnych Czartoryskich i nie występowali oni z takim program em w skali ogólnokrajowej. Ale też był to dopiero pierwszy etap i dopiero pierwszy stopień dążeń i przem ian postępo­ wych.

Ideologiem tych przem ian był S t a n i s ł a w K o n a r s k i , począw­

szy od broszury R o z m o w a ziem ia n in a z s ąsiadem z roku 1733. W tej

to broszurze Konarski atakow ał warcholstwo posłów, którzy nie do­ puszczali naw et do obioru m arszałka sejmu, przy czym celował oczy­ wiście w ich mocodawców oraz brał w obronę przed zarzutam i prze­ ciwników Stanisław a Poniatowskiego jako rzekomego przedstawiciela dem okracji szlacheckiej, prześladowanego przez oligarchię. Broszura zamówiona była przez Czartoryskich·* Pełniejszy program znalazł się

po latach w dziele K o n a r s k i e g o O s k u te c z n y m rad sposobie, któ­

rego ostatni tom u jrzał światło dzienne w r, 1763. A utor pisze, że w za­ kresie urządzeń parlam entaryzm u angielskiego zasięgał rad ks. Adama

i wylicza szereg kwestii szczegółowych, dotyczących m. in. regulam inu obrad. Ale ważniejszy był oczywiście ogólny związek tego dzieła z po­ lityką Czartoryskich. Różne pisma Konarskiego zaw ierały wszystkie istotne elem enty tej polityki. W ymieńmy niektóre.

A więc w pierwszym z cytowanych pism K onarski skierow uje atak przeciwko tym, którym się zdaje, że „zamiast n aturalnej krw ie m ają w żyłach sam jakiś likw or z p u rp u r cedzony“. Za atakiem tym ukryw ali się mimo starych tytułów Czartoryscy, jako do pewnego stopnia dorob­ kiewicze, a w każdym razie nowi ludzie w świecie odgrywającej aktyw ­

ną rolę m agnaterii. W znam iennych R o zm o w a c h w c ie k a w y c h i p o ­

t r z e b n y c h , w filo zo ficzn ych i p o l i ty c z n y c h m a teria ch w C olle g iu m No- biliu m m ian ych , które ogłosił Konarski, co najm niej jako ich redaktor i w spółautor w latach 1760—62, zarysowuje się przed nam i program przem ian wczesnokapitalistycznych w systemie gospodarki rolnej i program organizacji m anufaktur wprowadzanych w rygorystyczne zresztą.ram y feudalne. W stosunku do chłopów i sług postulowano tutaj zaledwie tylko „litość i serce ojcowskie“, natom iast właściciele ziemscy zmienić się mieli w yraźnie w organizátorovy produkcji, a więc wyjść z dotychczasowego kwietyzm u. I tak w rozmowie „Na czym dobro i szczęście Rzeczypospolitej zaległo“ czytamy następujące wezwanie do szlachty-producentów:

Nie do lem iesza, nie do radła i brony tw oje uform owane ram iona — i nie ta jest tw oja praca, ale rząd roztropny, poznanie doskonałe dóbr swoich,

(14)

RZECZPOSPOLITA W DRUGIEJ POŁOWIE XVIII W. 141 rada i industria, skąd profit być może, wczesne dyspozycje, lustracja i objeż­ dżanie sw ych w łości, egzam inow anie w szystkiego, ustaw iczny dozierających dozór, to jest w łasne gospodarstwo i praca pana.

W tym też utw orze znalazło się tw ierdzenie, że W arszawa powinna się stać „środkiem i sercem handlów Rzeczypospolitej“ jako port zbior­ czy, w iślan y .18

T rak tat Konarskiego O s k u te c z n y m ra d sposobie nie potrzebuje tu taj kom entarzy z w yjątkiem chyba dwóch uwag. Po pierwsze, szerzył on zasadę sejmowładztwa, a więc skupienia w sejm ie dem okracji szla­ checkiej, ośrodka władzy o zasięgu szerszym niż samo ustawodawstwo. I należy stwierdzić, że jeden z efektów tej idei znalazł swój w yraz w ustawodawstwie z 1764 roku, jeszcze na konwokacji. Dlatego też na­ wet form alnie rok 1764 przyjąć możemy jako początkową granicę okre­ su reform, gdyż przyjęto wówczas, że ustaw y w ydane w czasie bezkrólewia zachowują swą moc także po objęciu tronu przez nowe­ go elekta, bez jego zgody. A zatam m onarcha polski przestał być w te­ dy — jeszcze przed Ustawą 3 m aja — koniecznym form alnie współczyn­

nikiem ustaw odaw stw a sejmowego. 17

Ale, jak wspomniano ná początku tego rozdziału, Czartoryscy, a do­ dajmy, że i nowy elekt — wbrew zdaniu Konopczyńskiego — mieli „gotowy ideał konstytucyjny“. I to dość wyraźny. Tym ideałem był ustrój angielski n a ówczesnym etapie jego rozwoju, ustrój, z którym Czartoryscy swoją, a Stanisław A ugust swoją drogą zapoznali się b ar­ dzo gruntow nie. Inna sprawa, że o istotnym przeszczepieniu go na grunt

polski w całej jego treści feudalno-burżuazyjnej nie mogło być oczy­ wiście mowy. O ks. Adamie pisał K arol York, syn kanclerza lorda H art- wick, do Poniatowskiego, iż „on lepiej rozumie konstytucję angielską aniżeli wielu z tych, którzy m ają prawo głosowania w parlam encie b ry ­ tyjskim “. Ks. A ugust wysłał swego syna na naukę do Anglii, podobnie jak parweniusz Poniatowski swego, jako do kraju, w którym najlepiej można się nauczyć „wojny — powie później Stanisław A ugust — po­ lityki, m arynarki, prawa, ekonomii publicznej, literatu ry wszelkiego rodzaju“. Książę Adam, jak wiadomo, skończył raczej tylko na teore­

tyzowaniu i rozmiłował się w literaturze. Inni jednak Czartoryscy

i Poniatowscy w patrzeni byli w Anglię jako we wzór m onarchii feu- dalno-konstytucyjneji P ragnęli też gorąco naw iązania z nią stosunków handlowych, faktorii, traktatów i t d . 18

10 Wg J. N o w a k a - D ł u ż e w s k i e g o : Stanisław Konarski, 1951, str. 196. 17 Volumina Legum, VII, 314(2).

18 Na podstawie nie ogłoszonej drukiem pracy H. W a n i c z k ó w n y - W e- r e s z y c k i e j o k s . Adam ie Czartoryskim.

(15)

W przeddzień swojej elekcji stolnik litew ski przygotował rozprawkę,

która pod niew innym tytułem A n e c d o te h istoriqu e i w formie mod­

nego podówczas rodzaju literackiego — rozmów um arłych — (prze­ m awiał tutaj nie bez powodu jako reform ator ustroju W ładysław IV) m iała zawrzeć w sobie całkowity program reformy. Właśnie w duchu angielskim. Rozprawka nie została ukończona, ale do w yrażonych w niej idei powrócił Stanisław A ugust w toku ostatecznych przygoto­ wań konstytucji m a jo w e j.19

Sami Czartoryscy pozostawali też w najściślejszych stosunkach z przedstawicielam i brytyjskim i w W arszawie. Tylko że specyfika pol­ skiego układu społecznego czyniła u nas z angielskiego ideału fikcję, jedną z wielu m istyfikacji, które zapam iętale rozwijano u schyłku XVIII stulecia. Na tym etapie nie istniała realna możliwość przeprowadzenia w Polsce komprom isu feudalno-mieszczańskiego, chociażby naw et z tak silną jeszcze, jak podówczas w Anglii, przew agą w nim elementów feu­ dalnych. Nie dojrzały do tego stosunki produkcyjne. Oto i dowód, że nadbudow a ideologiczna może przyspieszać czy ułatw iać przem iany w bazie, ale nie może ich całkowicie wyprzedzać.

K onarski zaś, widząc potrzebę „opieki“ nad chłopem ze strony pana feudalnego, nie widział jeszcze w ogóle — spraw y miejskiej mimo wcześniejszych w ystąpień w tej spraw ie takich statystów, jak Antoni Potocki.

III

SIŁY ROZSADZAJĄCE SYSTEM FEUDALNY I DRUGA PRÓBA REFORMY

Odgórny ruch reform atorski, zainicjowany przez Czartoryskich i, m i­ mo wszystkich jego załamań, przez króla, k tóry — są na to dowody — pragnął gorąco odegrać rolę zbawcy ojczyzny czy to w stylu W ładysła­ wa IV, czy na modłę angielskiego władcy podług słynnego wówczas

trak tatu lorda B o l i n g b r o k e Th e Patriarch al K in g — ruch ten

napotkał oczywiście gwałtowne sprzeciwy ze strony tych żywiołów mag­ nackich, które pod różnymi płaszczykami (m. in. patriotyzm u w w y­ daniu staroszlacheckim i reakcji katolickiej) doprowadziły do paro­ krotnych konfederacji wymierzonych przeciw próbom zaprowadzenia rzekomego despotyzmu, a więc do radomskiej, barskiej i wreszcie ta r- gowickiej. W okresie wielkiego stosunkowo napięcia pierwszego ruchu reform atorskiego dochodzi do sform ułow ania w 1768 i 1775 r. praw kardynalnych, które stanow iły w ynik dłuższego n u rtu rozwojowego

(16)

RZECZPOSPOLITA W DRUGIEJ POŁOWIE XVIII W. 143

w ram ach najpierw dem okracji szlacheckiej, później oligarchii magnac­ kiej, ale teraz zdyskontowanego przez obóz magnacki. Stanowiąc za­ porę dla wszystkiego, co obozowi tem u groziło jako „nowe“, co n aru ­

szałoby ustrój oligarchii, to jest w szczególności dla prób obalenia lib e ­

r u m v e to , praw a kardynalne dopuszczały zresztą takie dalsze zmiany praw ne i taką rozbudowę ap aratu władzy rządow o-adm inistracyjnej,

jakie nie naruszały zasad u stro ju feudalnego (tak np. zniesienie iuris v i ­

tae e t necis panów dominialnych nad ich poddanym i niewątpliw ie

miało postępowy sens społeczno-gospodarczy, w niczym jednak nie na­ ruszało istotnego interesu klasowego szlachty).

Ale na przestrzeni szóstego i siódmego dziesięciolecia XVIII wieku zaznaczyły się w Polsce znacznie dalej idące przem iany społeczne, no­ we dążenia gospodarcze, zaostrzenie w alki klasowej na wsi w ram ach poddaństwa chłopów, a po części także i w miastach, w ystąpiły nader pobudzające w pływ y ideologiczne Oświecenia i racjonalizmu, wreszcie zaznaczył się wstrząs ekonomiczny i polityczny, wywołany pierwszym rozbiorem. Możności przeprow adzenia reform dopatryw ali się ich rzecz­ nicy i stronnicy dw oru w protektoracie rosyjskim. Ośrodkiem inicja­ tyw y ustawodawczej i aparatu władzy rządowej, który ulegał zresztą nadal przebudowie, stała się Rada Nieustająca. Powstanie jej, charak­ ter urządzeń i działań wiąże się ze starciem różnych tendencji. Ze stro­ ny starej oligarchii była ona pomyślana jako średniowieczny wydział stanowy krępujący do ostatecznych granic władzę królew ską i wszel­ kie „zdrożne“ zamysły reform. W koncepcji króla i szeregu członków Rady z Ignacym Potockim na czele, Rada odegrać m iała — przeciwnie — rolę pozytywną. Stąd zawiłe starcia przed jej pow staniem i w toku usta­ lania jej kompetencji. Znienawidzona ze względów politycznych, zohy­ dzana później przez skrajnych „patriotów “ jako narzędzie wpływów rosyjskich, Rada N ieustająca odegrała pozytywną rolę w kształtow aniu innej niż dotąd adm inistracji, można by powiedzieć: w ogóle adm ini­ stracji rządowej, odpowiadającej, przy wielu różnicach, instytucjom państw zachodnich sprzed okresu Rewolucji.

Po zawarciu porozumienia między rodami Pogoni i Pilawy, a więc między zawziętymi do niedawna wrogami: Czartoryskimi i Potockimi, doszło do sform ułowania program u, który stanowi wyraz drugiego n u r­ tu. drugiego kierunku odgórnych dążeń reform atorskich. W odróżnie­ niu od kierunku wykreślonego pierw otnie przez Czartoryskich i Ko­ narskiego, ten drugi n u rt był już bardziej pogłębiony ideologicznie. Był też, co tłum aczy różnica paru dziesiątków lat i przem ian ogólnych, b ar­ dziej unowocześniony. Pew ne zewnętrzne, ogólnikowe sformułowania przejął on od fizjokratów francuskich, by przykryć nimi polską treść klasową, i od praw ników włoskich, którzy nie produkując właściwie nic

(17)

nowego przetapiali jednak w wyższej form ie idee angielskie i idee francuskiego fizjokratyzm u, dostosowując je do potrzeb i dążeń ruchu reform atorskiego u schyłku feudalizm u w państew kach włoskich. Po­ przez podróże naukowe Potockich, K ołłątaja czy Franciszka Salezego Jezierskiego do Włoch pewne wpływy tej myśli, n u rtu nowego odrodze­ nia Italii przenikają n a g ru n t polski, do drugiego z nurtów reform ator­ skich, którego czołowym w yrazicielem stał się w końcu Ignacy Potoc­ ki, i do postępowego i patriotycznego odłamu średniej szlachty, na przed­ stawiciela którego wyrósł Kołłątaj. Nie w arto i nie należy wdawać się tutaj badania nad filiacjam i idei tego typu, które to badania umiłowała sobie nade wszystko — pełna naiwności historiografia burżuazyjna. Nie oznacza to zresztą, by należało je usuwać. Podkreślenie związku z m y­ ślą angielską i fizjokratyzm em francuskim , k tó ry — musim y to sobie uświadomić — był nie tylko prądem ekonomicznym, lecz kształtow ał —

jak to znakomicie w ykazał K a r o l M a r k s w swej H istorii d o k t r y n

cały światopogląd; dalej, związku z praw niczą m yślą włoską, myślą Filangierich i Beccarii; równocześnie zaś podkreślenie braku (poza za­ pożyczeniami werbalno-frazeologicznymi) istotniejszych „wpływów“ takiego Jan a Jakuba Rousseau czy M onteskiusza — to wszystko uw y­ datnia jeszcze bardziej specyfikę polskiego procesu historycznego.

I g n a c y P o t o c k i , główny później autor Ustawy 3 maja, w ystę­ puje z program em ogólnouetrojowym jeszcze w roku 1772 na łamach czasopisma Z a b a w y p r z y j e m n e i p o ż y te c zn e . Jest to program tro ja­ kiej własności: osobistej (czyli swobody ruchów i przedsiębiorczości),

własności rzeczy ruchomych oraz nieruchomych w związku z potrze­ bami układu kapitalistycznego, znajdującym i swój w yraz ideowy w fi­ lozofii praw a natury. P raw a n atu ry przyczyniają się do awansu miesz­ czaństwa, nie m ają jednak naruszać zasadniczej pozycji stanu szlachec­ kiego w Polsce. Oto co pisze Potocki:

Równość nie bierze się w tyra m iejscu za chimeryczną i naw et podług porządku naturalnego niepodobną równość m ajątków i dostatków, ale jed y­

nie za tę równość, która każdemu człow iekow i w społeczności żyjącem u daje rów ne prawa do w olnego i bezpiecznego używania w łasności w zględem osoby, m ajątku i zarobku swego...

A w czym mu b rakuje „co do sił na utrzym anie się przy tej własno­ ści, w tym nagradza powaga rządu“. Cóż ona zapewnia? „Powaga rzą­ du“ wyrazić się ma w odpowiednio uspraw nionej, zdolnej do działania w ładzy ustawodawczej i w mocy egzekwowania praw, jak i wreszcie w zabezpieczeniu porządku społecznego od wewnątrz, o czym nie zapo­ m ina autor, i od zew nątrz przez siły zb ro jn e .20

(18)

RZECZPOSPOLITA W DRUGIEJ POŁOWIE X VIII W. 145

Pierwsze to w ystąpienie Ignacego Potockiego łączyło się z próbą roz­ w inięcia w W arszawie ruchu prawniczego, k tó ry miał być ujęty w ra­ m y „zgromadzenia osób wiadomych praw a krajowego i praw obcych“. W ystąpienie to nie było zresztą czymś w yjątkowym , było natom iast

znam ienne i typowe dla „postępowej“ m agnaterii.

Zm ieniające się zwolna stosunki produkcyjne w kraju, potrzeba in ­ tensyfikacji rolnictw a i rozbudowy przemysłu, potrzeba rozwoju han d ­ lu, rosnąca fala czynnego oporu chłopów przeciwko uciskowi i wyzys­ kowi feudalnem u, wreszcie potrzeba otw arcia i ujednolicenia rynku

krajowego ■—· obok szeregu innych jeszcze względów — doprowadziły

do głośnej ze względu na swój efekt końcowy próby kodyfikacji, podję­ tej pod patronatem ekskanclerza, członka grupy Czartoryskich, A n- d r z e j a Z a m o y s k i e g o . Nasi praw nicy-pozytywiści XIX wieku, ale i niektórzy praw nicy XVIII, wykazali dobitnie niedołężność kody­ fikacyjną autorów zaprojektowanego zbioru praw . Równocześnie w ie­ my już dzisiaj, że głównym spraw cą obalenia p rojektu była n un cjatura papieska w Warszawie. 21 Dla analizy jednak przem ian zachodzących na tym etapie szczególnie znam ienna była istotna treść zaprojektow a­ nych tu norm i funkcja społeczna instytucji z różnych działów prawa. Zwracano u nas zazwyczaj uwagę na tę część projektu, która· dotyczyła położenia chłopów,.np. — w ślad za ówczesną kontrakcją — na w zm ian­ kę o możliwości zamążpójścia szlachcianki za chłopa. Wzmianka ta wy­ nikła zresztą z wadliwej redakcji stylistycznej kodeksu. Znacznie waż­ niejsze są natom iast dwa stwierdzenia, które należy wyprowadzić z ca­ łości norm projektowanego kodeksu:

1. Pod niew inną form ą zbioru praw sądowych k ry ła się ciągnąca się

w zarodku co najm niej od 1764—66 roku próba umocnienia przez nor­ my praw ne zaczątków układu kapitalistycznego i początków kom pro­ misu feudalno-mieszczańskiego. Znamię to nosiły przepisy o wolności chłopów pozostających w stosunku kontraktow ym do dziedzica i o moż­ ności opuszczania g run tu przez niektóre dzieci chłopskie w celu pójścia do miasta. Podobnie było z przepisami o pewnej reglam entacji przez' państwo stosunku \pomiędzy dziedzicem i chłopem, pomiędzy panem i służbą, o kontroli ekonomów pańskich. Przepisy o m anufakturach i spółkach handlowych, przepisy prowadzące do łączenia ze sobą ele­ mentów feudalnego i burżuazyjnego praw a własności, norm y z zakresu zobowiązań, dotyczące np. ochrony wierzyciela, prawo wekslowe, uspraw nienie postępowania sądowego — prowadziły, oczywiście także do tego samego celu. Jakże charakterystyczny był tu np. drobny pozor­ nie przepis, iż praw nicy bez względu na stan, a więc adwokaci

miesz-21 Ł. K u r d y b a c h a : D zieje Kodeksu A. Zamoyskiego, 1951, str. 130 i nn.

(19)

czańscy, przedstawiciele wielkiej burżuazji i inteligencji mieszczańskiej, mieliby możność zajm ow ania wszelkich stanowisk aż po ławy poselskie i urzędy m inisterialne włącznie.

2. Równocześnie jednak kompromis szlachecko-mieszczański b ynaj­

mniej nie m iał prowadzić do równości obydwu stron. Przy zapewnie­ niu mieszczaństwu praw a przedkładania jego postulatów sejmowi, w ła­ dza polityczna pozostać m iała przy szlachcie. Dzierżenie stanowisk przez szlachtę było przy tym uzależnione jeszcze od cenzusu m ajątko­ wego. Pragnienie zaś projektodawców i ich rzeczników, by wieloklasowe i wielonarodowościowe społeczeństwo, chłopstwo i służbę wszelkiego rodzaju we wsi i w mieście utrzym ać w karbach feudalnych, wyraziło się najdobitniej w części dotyczącej praw a karnego. Praw o to, stano­ wiące zawsze ostre narzędzie klasy panującej, tutaj, w kodeksie Za­ moyskiego, w erze hum anitarnej szkoły w praw ie karnym , w erze Oświecenia, obnażało całą swoją treść klasową. Było okrutne i groziło mocno rozbudowaną serią represji karnych tym, którzy odważyliby się naruszyć porządek społeczny. 22 Z ustępów tych aż wieje groza, k tó ­ ra staw ała widać przed Zamoyskim i biskupem Szembekiem, jak przed przedstawicielem średniej szlachty, Wybickim, mimo całego jego pa­ triotyzm u i now atorstw a, jak wreszcie przed mieszczańskim adwoka­ tem W ęgrzeckim — groza rew olucji chłopskiej i niesubordynacji za­ lążków proletariatu: służby wiejskiej i miejskiej.

W przeciwieństwie do pochwał ze strony Tadeusza Czackiego próba kodyfikacji Zamoyskiego spotkała się z ujem ną oceną ze strony Koł­ łątaja. Zabrał tu głos zarówno działacz i pisarz polityczny jak i dobry praw nik, późniejszy prom otor prac nad kodeksem Stanisław a Augusta.

Oto w uwagach nad pierw szym tomem książki C z a c k i e g o O p o l ­

skich i lite w s k ic h p r a w a c h zaznaczył K ołłątaj:

Jestże pisarz [Czacki — B. L.] przekonany w ew nętrznie, że dzieło, które podano pod im ieniem Andrzeja Zamoyskiego było dobre? Że go można było przyjąć? Czyli też rzuca kw iat na grób tego cnotliw ego obywatela? Zamoy­ ski godzien zaw sze wspom nienia od dobrych, ale dzieło, które pod jego im ieniem chciano narzucić, czyniłoby krzywdę w iekow i i n arod ow i.23

Opinia K ołłątaja w ynikała zapewne z ujem nej oceny technicznej redakcji dzieła, ale w ynikała też: 1. z różnicy stanowisk politycznych, 2. z rozwoju w ydarzeń i przemian, które zachodziły w Polsce w owym czasie w coraz szybszym już tempie.

22 Druk w spółczesny i przedruk W. D u t k i e w i c z a , 1874.

(20)

RZECZPOSPOLITA W DRUGIEJ POŁOWIE XVIII W. 147

IV

„PÓŁŚRODKI“ W DOBIE SEJMU CZTEROLETNIEGO

I znowu na przestrzeni dziesiątka la t 1780— 1790 zaszły dalsze zmia­ ny. N arastał układ kapitalistyczny. Zaostrzała się w alka klasowa na wsi. Rozwijał się jedyny w Rzeczypospolitej wielkomiejski ośrodek, ja­ kim była Warszawa. Procesy te uległy w tym czasie szczególnemu przyspieszeniu przez wzmożoną w alkę nowej ideologii ze starą, reak­ cyjną, a także ze stanowiskiem wielu um iarkowanych. Niech wolno bę­ dzie odwołać się raz jeszcze do J e z i e r s k i e g o . W dykcjonarzu,

o którym była tu już mowa, pod hasłem K się g a rn ie czytamy:

W w ieku naszym , w przeciągu dwóch lat [mowa o początku obrad Sejmu Czteroletniego — B. Ii.], w iele przeszło pism przez druki, iż m ówiąc przez niepodobieństwo, gdyby w Polsce publiczna księgarnia, która (osobliwie w materiach politycznych) roiła się tak, jak roją się pszczoły, nigdy by w ię ­ cej z niej n ie w yleciało książek; skutki ośw iecenia w ieku X V III dają się w i­ dzieć, ale też obfitość szczególniejszych wydarzeń daje do tego o k azją.24

W ostrej walce z reakcyjną grupą m agnaterii i sporą, przeważającą masą średniej szlachty zarysowały się w dobie Sejm u Czteroletniego trzy główne kierunki m yśli reform atorskiej. Nie można sprowadzać ich do wspólnego mianownika. Dopiero w ustaw ie rządowej i w szeregu ustaw szczegółowych zbiegły się one w formie kompromisu, albo ra­ czej — według Engelsa — w „wypadkowej sił“ .

Pierw szy z tych kierunków to dawniejszy jeszcze, tylko że ponowio­ ny i pogłębiony ideologicznie kierunek postępowej, umiarkowanej m agnaterii, której wyrazicielem stał się ostatecznie Ignacy Potocki. Pod wieloma względami nawiązywano tu taj do całego dotychczasowego

rozwoju, w czym uw ydatniła się —■ oczywiście, w przeciwieństwie do

opozycji hetm ańsko-staroszlacheckiej — pew na linia ciągła, cechująca w ystąpienia reform atorów spośród m agnaterii. W arto przecież przy­ pomnieć, że u początku Sejm u Czteroletniego z pew nym i projektam i re­ form występował jeszcze Szczęsny Potocki, zanim ustąpił miejsca Igna­ cemu. Na zamówienie C zartoryskich'w styczniu 1788 r. w ystąpił po raz pierwszy, jako zakulisowy projektodawca, obrotny Włoch, Scypio P iat- toli z fantastycznym , jakby się mogło wydawać, projektem , w którym oddawał rządy w ręce kw atuorw iratu magnatów, tyle że w swoim rodzaju postępowych. P iattoli łączył w swym projekcie ideę rodzimej polskiej oligarchii z niektórym i innym i ideami zaczerpniętym i na od­ mianę ze źródeł am erykańskich i francuskich. W ymarzonym bohate­ rem projektowanego system u rządów miał być nie kto inny jak wciąż

(21)

jeszcze „szlachetnie zapowiadający się“ Szczęsny. Jednakże tylko jed­ na z w yrażonych tu myśli m iała pewne szanse realizacji w ówczesnym, nowym układzie stosunków międzynarodowych i gry politycznej — mianowicie myśl aliansu z Prusam i. I może jeszcze druga, k tó rą w łaś­ nie sformułował P iattoli w powiedzeniu, iż „w pierw trzeba się stać czymś, by można było liczyć na szlachetność mocarstw sojuszniczych“. Miejsce protektoratu rosyjskiego miał zająć również ryzykow ny alians z Prusam i pod patronatem A n g lii.25

Ale lata dziewięćdziesiąte to nie były już czasy, w których projekty ustrojowe, ograniczone li tylko do zmian w systemie oligarchii m agnac­ kiej, miały przed sobą realne widoki. Mowa oczywiście o zm ianach po­ stępowych. Czegoś więcej w ym agały zarówno w arunki i stosunki we­ w nętrzne jak i państw a obiecujące Rzeczypospolitej poparcie przeciw Rosji, ale i żądające — jak Anglia i P rusy — w sposób mniej lub b ar­ dziej dwuznaczny, zawsze z zachowaniem wszelkiej rezerwy, umocnie­ nia aparatu władzy państwowej. Czegoś więcej w ym agała wreszcie sa­ ma spraw a niepodległości, to znaczy czegoś więcej niż aukcji wojska i snucia nowych, rzekomo zbawiennych intry g dyplomatycznych. Nowa sytuaćja w ymagała pogłębienia zmian od strony praw a i ustroju, prze­ de wszystkim zaś uwzględnienia procesu powstawania, formowania się nowoczesnego, burżuazyjnego narodu. Jeszcze jedna konfedera­ cja szlachecka mogła być tylko środkiem do celu. Jeszcze jedna re­ form a porządku sejm owania czy ustroju tego lub innego organu w ła­ dzy państwowej mogła być tylko pożytecznym, choć jednym z wielu, ogniwem dalej idących zmian. Jak daleko — o tym znowu decydować m iał cały splot w arunków w ew nętrznych i zewnętrznych, a u ich pod­ staw y przede wszystkim układ klasowy.

W świetle cytowanych już poprzednio młodzieńczych wypowiedzi Ig­ nacego Potockiego czy w świetle jego w ynurzeń wobec Stanisław a Au­ gusta w czasie Insurekcji, o których jeszcze będzie mowa, czy w świetle ogólnej orientacji mniej lub bardziej postępowej części polskiej mag­ naterii, nie można przywiązywać nazbyt wielkiego znaczenia do wielu deklaracji tego polityka, noszących piętno pewnego wzorowania się na przem ianach zachodnich, zwłaszcza na przem ianach pierwszego, najzupełniej początkowego okresu Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Z pewnością bardziej szczere były wypowiedzi K ołłątaja, pozytywne w stosunku do tych przem ian i do formowania się monarchii burżua­ zyjnej.

Znajdujące się w samym rdzeniu praw a koncepcje i instytucje w łas­ ności i wolności nosiły — mimo domieszek burżuazyjnych, mimo od­

(22)

RZECZPOSPOLITA W DRUGIEJ POŁOWIE X VIII W. 149

woływania się do kontraktów dobrowolnych, które m iały uszczęśliwić

ochoczo pracujące klasy zależne ■— silne, nie zatarte niczym piętno

feudalne. N aw et K ołłątaj zaprojektuje w pew ien czas później, by umo­ wy dziedzica z chłopem były dla pierwszego z nich doczesne, tym cza­ sowe, dla drugiego — wieczyste, co oznaczało, że inicjatyw a należy ty l­ ko do właściciela ziemskiego. Cóż mówić o Potockim!

W urządzeniach samej władzy państwowej, pod naciskiem, jak w ia­ domo, zarówno sytuacji międzynarodowej jak i w ew nętrznej, myśl re­ formatorów poszła w kierunku podniesienia autorytetu tronu, wzmoc­ nienia rządu centralnego i rozbudowy arm ii oraz skarbowości, ale również w kierunku w yraźnej, zdecydowanej przewagi, omnipotencji sejm u szlacheckiego, tego sejmu, którego władzy nie mogły przysłonić żadne etykietki, pozornie wzięte z monteskiuszowskiego system u po­ działu władzy.

N a drugim stanowo-klasowym skrzydle formował się.tymczasem pro­ gram mieszczański, program wielkiej burżuazji, której wyrazicielem stał się — zanim jeszcze ułożono przy współudziale K ołłątaja akt zjed­ noczenia się miast i m em oriał do czynników rządzących — M i c h a ł Ś w i n i a r s k i , pisarz Rady Miejskiej starej Warszawy. Idąc do pew ­

nego stopnia w ślad za odrzuconym w roku 1780 Z b io r e m p r a w sądo­

w y c h autor W iadom ości o p ie r w i a s tk o w e j m ia s t zasadzie w Polsce

stwierdzał, iż reform a ustroju m iast i praw mieszczańskich stanowi ważną część nowej „form y rządu“ : z niem ałą erudycją jasno i zwięźle, a bez uniżoności formował on postulaty wierzchołków mieszczaństwa. Podobnie jak to było w kodyfikacji Zamoyskiego, postulaty te obejmo­ wały: reprezentację w sejmie, niezależne sądownictwo miejskie, moż­ ność nabyw ania dóbr ziemskich, prawo do szarż wojskowych, gospodar­ cze podniesienie miast, m. in. przez zerw anie z systemem cechowym. Zarówno to w ystąpienie jak i „pactum tow arzystw a“ miast, tj. zaw arty przez nie, choć na życzenie króla nie utrzym any na stałe związek, miały wielkie znaczenie, dowodziły jednak równocześnie — przy całym wzro­

ście, ale i ciągłej jeszcze słabości m iast —■ postawy um iarkowanej,

oferty kompromisu czy bloku wobec co żywszych umysłów szlacheckich. P ostulaty m iast zostały po części spełnione. Trzeba jednak stwierdzić, że w ostatecznej redakcji praw a o m iastach jak również ustaw y o ich urządzeniu w ew nętrznym niektóre tezy przedstawicieli mieszczaństwa pozostały nadal nieuwzględnione. A więc projekty miejskie przew idy­ wały uchw alanie „wilkierzy, czyli plebiscytów lokalnych porządków w ew nętrznych“, a prawo zniosło ostatecznie autonomię miast. P rojekty te znały nazwę „posłowie m unicypalni“, a nie „plenipotenci“ i w pro­ wadzały tych posłów w prost do sejmu, a ostatecznie wprowadzono ich boczną drogą przez komisje rządowe. Asesorowie do komisji skarbowej

(23)

i municypalnej, czyli późniejszej komisji policji, mieli być powoływani przez posłów miejskich, a nie, jak później, przez sesje prowincjonalne szlacheckiego sejmu. Do komisji porządkowych lokalnych wchodzić m ia­ ło czterech komisarzy miejskich, liczbę tę zmniejszono później do trzech. I wreszcie nie uwzględniono w pełni postulatu miast, ażeby n a­ dać chłopom swobodę opuszczania gruntu.

Nasilenie zatem elementów burżuazyjnych w podejmowanej na grun­ cie polskim próbie kompromisu feudalno-mieszczańskiego. było nadal skąpe. Dążenia reform atorskie były w yrazem dokonujących się prze­ mian, ich zaś ograniczenie wpływało na to, że w w ysuwanych koncep­ cjach reform dominował nadal feudalny typ państw a i dominowała w nim szlachecka form a rządu. Dość charakterystyczna też była dw u­ torowość prac konstytucyjnych: praw o o miastach, układane na osob­ nym torze, włączono co praw da do konstytucji, ale już samo jego osob­ ne ułożenie, a zatem i odłączenie do pewnego stopnia spraw y miejskiej od zasadniczej przebudowy ustroju, także miało swoje znaczenie. Za­ gadnienie miejskie traktow ano odrębnie nie tylko ze względu na tech­ nikę ustawodawczą, gorszą czy lepszą, ale także ze względów ogólnych, zasadniczych. I teraz kompromis dochodził do skutku na zasadzie nie­ równości stron.

I wreszcie kierunek postępowej części średniej szlachty. P rzedsta­ wicielem jej jest Hugo K ołłątaj. Ale nie dlatego, by jego myśl rzeczy­ wiście reprezentow ała stanowisko szerszych mas średniej szlachty. Zda­ nie takie jest niedopuszczalne z tej chociażby przyczyny, że poglądy K ołłątaja rozw ijały się. L i s t y A n o n im a nie stanowią jednolitej całości, przeciwnie: stanow ią obraz przem ian politycznych i społecznych, jakie zdołały zajść w tak krótkim okresie czasu, kiedy sytuacja m iędzynaro­ dowa i w ew nętrzna zmieniała się z miesiąca na miesiąc. K ołłątaj ^roz­ począł k arierę polityczną od zaoferowania swoich usług Michałowi Po­ niatow skiem u i od związania się z Czartoryskim i i Potockimi. Także

on zaczyna L i s t y A n o n im a we wspomnianej tu taj sytuacji od po­

chwały nie kogo innego jak... męża opatrznościowego, Szczęsnego Po­ tockiego. Ale kończy na wypowiedzeniu zasadniczej w alki oligarchii magnackiej w całej jej masie, jakkolwiek nad ustaw ą rządową współ­ pracow ał nadal z postępowym magnatem, Ignacym Potockim i wy­ w ierał nieodparty w pływ na zbliżonego do m agnaterii Stanisław a Ma­ łachowskiego. Doszedł do idei bloku szlachecko-mieszczańskiego, do ostrej kry ty k i krzyw dy chłopskiej i istotnego pogłębienia n u rtu pa­ triotycznego, cechującego zalążki tworzącego się burżuazyjnego naro­ du. 20 Dlatego m. in. nie szedł on po linii w tłaczania co bogatszych i wy­

26 Bliżej przedstawiam stanowisko K ołłątaja w artykule: U źródeł m yśli poli­ tycznej H. Kołłątaja, Pam iętnik Literacki, 1950.

(24)

RZECZPOSPOLITA W DRUGIEJ POŁOWIE X VIII W. 151

różniających się mieszczan przez nobilitacje do stanu szlacheckiego. Kompromis m iała zawierać szlachta i — w yraźnie — mieszczanie. W ca­ łej tej koncepcji średnia szlachta m iała odegrać rolę hegemona prze­ m ian postępowych w walce z m agnaterią i starą form ą rządu, czy ra­ czej nierządu.

Polskę — pisał Kołłątaj — można uważać za odziedziczoną przez k ilk a­ dziesiąt możnych fam ilii, które pańskim i nazywali, a resztę szlachty jak pospólstw o ludzi wolnych, którymi się w ysługiw ała oligarchia możnych w czasie anarchii... Trudno znaleźć rodzaj służby, którego by ubogie lub spodlone pospólstwo szlacheckie nie p odejm ow ało.27

Jego reform atorstw o zaczęło się od tego punktu, ale rozwija się da­ lej. A równocześnie — obok niemałego realizm u krytycznego w ocenie rzeczywistości polskiej i zagrożenia niepodległości — zaznaczyły się u K ołłątaja w pływ y sytuacji międzynarodowej, złudne nadzieje pokła­ dane w Anglii, w Prusach czy Szwecji. Także i te względy prowadziły do skontrastow ania dwóch ugrupowań: w arstw y magnackiej i blo­ ku szlachecko-mieszczańskiego, podejmującego pew ien patro n at nad chłopstwem. Tylko że wielkie masy średniej szlachty, konserw atyw ne, bierne, nie wyglądające poza opłotki swych parafii czy wsi, wycho­ wane w szkołach jezuickich, terroryzow ane przez oligarchię magnacką i wojska państw najezdniczych, nie m iały ani ochoty, ani obiektywnych w arunków do odegrania roli klasy-oswobodziciela. Stąd w ytężony wy­ siłek K ołłątaja i odwoływanie się do wszelkich środków, aby zmo­

bilizować opinię szlachecką. Stąd usiłowania reform atorskie na po­

lu szkolnictwa, stąd działalność publicystyczna, plan swoistej reform y rolnej królewszczyzn, mającej przynieść nadzielenie ziemią sporej licz­ by szlachty, także drobnej, szaraczkowej. Miało to służyć do pozyska­ nia tej grupy dla program u reform i równocześnie miało umocnić jej pozycję zarówno od strony oligarchii, jak i od strony plebsu — plebe- jów-chłopów i plebejów z miasta. Stąd wreszcie usilne prace K ołłątaja nad kodyfikacją prawa, k tó ra — rozumiał to dobrze — stanowi jedno z ważnych narzędzi przebudowy społecznej. Tutaj rozw ijał K ołłątaj za­ sadnicze idee połączenia ze sobą — na wyższym stopniu, niż to mgliście wyobrażał sobie Potocki — feudalnych i kapitalistycznych elementów starego i nowego praw a własności i wolności, obrotu, stosunków kon­ traktowych.

W w ystąpieniach K ołłątaja, ulegających stopniowo — jak już. zazna­ czono — zmianom i pogłębianiu, zbiegły się wszystkie zasadnicze w ątki reform atorskie: w alka z oligarchią i koncepcja bloku szlachecko-miesz­ czańskiego, ograniczony klasowo stosunek do chłopstwa i wreszcie

Cytaty

Powiązane dokumenty

Results: Although it is shown that the DKI-FWE model parameter estimation problem is ill-conditioned, DKI-FWE was found to describe the data significantly better compared to

The most common approaches to the determination of the co-ownership shares are based on equality, relative size or relative value of each condominium unit, or a combination of such

Nastgpnie, chc4c stworzyi odwolania do rzec4,wistoSci stricte tekstowej, wykorzystuje kategorig wplywu pochodzqc4 z zal<resubadari tradycji literackiej, a zaraz

W tej sytuacji autor poszedł słuszną drogą, ograniczając się do prostych zestaw ień w tablicach danych źródłowych, obejmujących produkcję i ekspensę zbóż

На основании описей ярмарок и торговых трактов, опубликованных в „Дзеннику Хандлевым” и календаре 1776 г., составлена приложенная карта ярмарок на

A total of 241, 391, and 206 extracellular proteins were identified in the poplar, wheat straw, and HAT fun- gal cultures, respectively, as summarized in Fig.  1 , where the

Wśród 45 ziemian, obecnych wówczas w Lublinie, 28 (62,2%) było właścicielami tych dóbr, które od początku XX wieku pozostawały we włada niu jednej rodziny 8. W owych

Autorka odżegnuje się od koncepcji determinizmu technologicznego, który zakłada, że nowe technologie narzucają sposoby komunikowania się, myślenia i działania, a opowiada się