• Nie Znaleziono Wyników

Dzwonek, 15 października 1926

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Dzwonek, 15 października 1926"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

15-go październik* 1926.

ZWONEK

Gazetka dla dzieci

Bezpłatny dpdatek tygodniowy.

Marsz Młodzieży.

(Na tratę: „Jak to na wojence ładnie") Do szeregu, dzielna młodzi!

Spieszmy wszyscy, jak się godzi:

Płoń do dłoni, ramię w ramie, A pośrodku nasze znamię.

Wysuń nogę, podnieś rękę!

A nie zważaj na trud, mękę, Boć nam trzeba się hartować.

Sity nasze wypróbować!

A kto ćwiczy nogi, barki.

Będzie zwinny, będzie szparki.

Nie ulęknie się przeszkody, Pójdzie w ogień i do wody.

Zuch, kto dzielność ma i siły, Komu drogi kraj nasz miły;

Kto swych braci kocha szczerze.

Kto w obronę słabych bierze.

Zuch z podłością walkę toczy, Mów? prawdę prosto w oczy;

Zuch nie cierpi kłamstwa, zdrady.

Wiernie trzyma się gromady.

Naprzód, naprzód! polska młodzi!

Spieszmy razem jak się godzi, Ręka w rękę, ramię w ramię, A pośrodku nasze znamię!

(2)

2 <5X®<5XEM5?Ffö(5?f?&<5^£3M5X'&<5tv£l)<5?v5B

Św. Franciszek a zwierzęta.

W przypadającą 700-ną rocznicę śmierci św. Franciszka z Asyża opowiem wam z życia tego wielkiego przyjaciela zwierząt kilka szczegółów. Ukochał on niezwykle zwierzęta, które mu się też wielka miłością odwdzięczały.

Ody św. Franciszek po raz pierwszy poszedł na wzgórze Alwtrno, otoczyła go chmura ptaków, a obsiadły mu głowę, ramio­

na. piersi i ręce i dzióbkiem i skrzydełkami objawiały mu swą ra­

dość z jego przybycia. Gdy innym razem tam dotąd znów zaszedł, to samo sie powtarzało i <o za każdym razem. Zwłaszcza sokół pewien zjawiał się stale i głośno dobijał się dzióbkiem do drzwi i to nawet w nocy, kiedy to święty czas trawił na modlitwie. Później, gdy św. Franciszek osłabł wskutek postów i bezsennych nocy, sokół zmienił o tyle swoje zachowanie,, że dopiero o brzasku dnia przybywał i cichutko dopominał się o wstęp do chaty świętego.

Podczas pobytu św. Franćiszka w Pieti nad jeziorem pewien rybak podarował mu ptaka wodnego. Święty potrzymał ptaka chwilę w ręku, poczcm go puścił, aby uciekł. Tymczasem ptak ani drgnął! Wtedy św. Franciszek podniósł oczy ku niebu, poczem pobłogosławił ptaka, rozkazując mu, aby odleciał: ptak głośno oka­

zywał swą radość i puścił się w powietrze.

Znanem jest zdarzenie, kiedy to św. Franciszek wstąpił w gromadkę ptaków, które się koło niego zgromadziły i przed nim nie uciekały a wobec których św. Franciszek swym sposobem dzie­

cięco nabożnym wypowiedział kazanie. Ptaszki uważnie się przysłuchiwały i odleciały dopiero wtedy, gdy ich pobłogosławi1?.

Zwierzęta, zwłaszcza ptaszki nie tylko kochały wielkiego świętego, ale były mu też posłuszne. Przy kościółku Najśw. Marii Anielskiej mieszkał na drzewie figowem świerszczyk. Zlatywał zaraz na wezwanie świętego Franciszka, siadywał na ręku jego, a gdy mu kazał śpiewać na chwałę Bożą, świerszczyk zaczyna-’

śpiewać " to tak długo śpiewał, dopóki go św. Franciszek nie po błogosławił.

Innym razem znów spotkał św. Franciszek młodzieńca, któ­

ry7 niósł większą ilość małych synogarliczek na targ na sprzedaż.

Zaraz miłosierne serce świętego wzruszyła dola biednych zwierzą- tek, więc, rzekł do młodzieńca: „Nie czyń tego! Nie oddawaj na tak okrutną śuycrć zwierzątek, które w Piśmie św. są wyobrażę- ptem nabożnych dusz niewinnych; nie sprzedawał ich okrutnikom, m&sy » otótó mi $», bł&g&m efe o tor

(3)

SX86X96Xe>S7rasX5>SXeX5XS(S7ra 3 SX5XgX96XS(äX@6XB6X3S?KaSX»

Młodzieniec wobec serdecznej prośby ustąpił od zamiaru swego i wręczył gołąbki świętemu. Ten wziął je na kolana, głas­

kał pieszczotliwie, mówiąc do nich:

„Moje najmilsze synogarliczki, moje ukochane siostrzyczki!

Pragnę was uratować od śmierci, dam wam dach nad głowę, aby­

ście żyły podług woli Stwórcy, lęgły i mnożyły się ku radość ludzi!“

Wziął ptaszki do domu, zrobił im gniazdko, aby mogły zno­

sić i wysiadywać jajka. Ody młode gołąbki wylęgły się, św. Fran­

ciszek ogromną odczuwał radość z tego i wszyscy bracia zakonni razem z nim się cieszyli. Młode ptaszki wraz z rodzinami stale fruwały w pobliżu klasztoru i odlatywały, szukając żeru, dopiero wtedy, gdy ich św. Franciszek pobłogosławił. Młodzieniec ów.

który tak ochotnie mu ptaszki podarował, doznał największej na­

grody za swój dobry uczynek. Wstąpił on pierwszy do zakonu Braci Mniejszych i doczekał się sławy wielkiego świątobliwego zakonnika.

Najpiękniejsze zdarzenie zaszło przy śmierci św. Franciszka Byto to pod wieczór, krótko po zgonie św. Franciszka. Wtem nagle zjawiło się mnóstwo skowronków, które zazwyczaj uni­

kają ciemności. Okrążały dookoła klasztór wesołym świergotem, okazywały swą świętą radość ze szczęśliwego zgonu swego świą­

tobliwego przyjaciela i z jego chwalebnego wyniesienia w niebie.

Widzimy z życia wielkiego świętego przyjaciela zwierząt powrót życia i przyjaźni ludzi do zwierząt, jaki panował w raju.

Oby te przykłady z życia tego wielkiego świętego w wa­

szych sercach, dzieci kochane, wzbudziły ochotę naśladowania gc w miłości ku zwierzętom i nie czynienia im nigdy z rozmysłem krzywdy.

Dziwny sen.

Ud wielu, wielu lat już stara Krystyna, szwaczka domowa, szyła u państwa Dworskich, którzy mieszkali koło Gdańska. Gdy dzieci Dworskich zaczęły uczęszczać do szkół, Krystyna szyła cór­

kom suknie skromne, a chłopcom nieraz naszywała wielkie łaty na przetarte spodnie, a i bieliznę, z której wyrastały, przedłużała aby jeszcze jakiś czas służyła. Zresztą nigdy nie zabrakło roboty dla Krystyny, gdyż po każ dem praniu wielki stos samych pończoch wymacał nasra wy, a tę pracę Krystyna szczególnie lubiła. Na-

(4)

6?>^>ia!TOg^i9gy.a<D^afexa<3grs 4 (S^sxevsa^xas^r^rss^eaBC pi aw i pończoch bardzo jej szła od ręki, wolała ją od szycia now-e?

odzieży i łatania podartej. Nie zważała bowiem Krystyna na zmia­

ny mody, sama od lat nosiła jedną i tę samą czarną pelerynkę, ozdobioną szaremi perłami, tak, też córki państwa Dworskich, nie bardzo się cieszyły, gdy matka Krystynie poleciła uszyć dla nich jaką nową sukienkę.

Pomimo tego dzieci starą Krystynę bardzo kochały, gdyż znała dużo ciekawych bajek i powiastek. Dzieci chętnie przesia­

dywany w pokoiku, w którym zazwyczaj szyła, każde z nich ubie­

gało sie o załatwienie dla niej sprawunków, każde chętnie zano­

siło jej podwieczorek, byle tylko u niej móc pozostać na chwilę i zarzucać ja pytaniami co do dawnych czasów.

Dzieci dorostały, więc chłopcy szli do wyższych szkół, ale i wtedy z wielką radością w czasie wakacji odwiedzali starą Kry­

stynę v. pokoiku, gdzie szyła.

Dziewczynki jeszcze zażyłej z nią obcowały. Krystyna nau­

czyła je łatania i naprawiania, a wtedy ona, choć zazwyczaj dużo dzieciom przepuszczała, była bardzo wymagającą, bardziej łiawet od samej matld. Starsze córki państwa Dworskich powychodziły za mąż i poopuszczały dom rodzicielski. Pozostała tylko najmłod­

sza, która łatwo mogła zastąpić w pracy Krystynę. Ale pani Dwor­

ska rzekła do córki najmłodszej, Heleny:

„Po pierwsze tak przywykłam do spokojnej Krystyny, że brakby mi jej wsprost było, a po drugie, Krystynie potrzeba za­

robku, bo z czegożby żyła."

Krystyna doszła już do sześćdziesiątki i na miejscach, w których długie lata szyła, nieraz zastąpiono ją młodszą siłą. Po­

czątkowo rada była z tego, że tedy owędy miała wolny dzień od pracy, gdyż oczy zaczęły niedomagać, więc mogły trochę wypo­

cząć. Ody jednak tych dni wolnych było coraz więcej, poczciwa Krystyna przekonała się, że jej nie chcą brać do szycia i często łzy ukradkiem spadały na robotę, bo ją bolało, że już niezdolną była zad >wolić ludzi swą pracą. Głośno jednak nie biadała, ani szem­

rała.

Wreszcie i w domu Dworskich przybrakło dla niej pracy.

Kazano jej teraz robić pończochy na drutach, ale i na to osłabione oczy nie wystarszały. Chcąc usunąć swe cierpienie, udała się Krystyna na dłuższy czas do "lecznicy. Tam o mej pamiętały daw­

niejsze chłebodawczynie a najczęściej odwiedzała ją najmłodsza córka Dworskich. Chora też najbardziej Helenie się ucieszyła, do­

pytywała sie szczegółowo o każdego członka rodziny, prosiła, aby

(5)

•2xsex9<2x9e>36ie9ex96x9exs 5 exeexsexsexsexse^^

jej pozostawić łatanie i naprawę po praniu, gdyż chętnje przyjdzie do szycia. Pamięć ją też już opuszczała, mięsZaj, % szłość z teraźniejszością, dopytywała się n. p. czy chłopcy N bardzo porozdzierali swe spodnie i prosiła, aby pani Dwor$j’. % h-

leü ’ ' Ł-J” " s

:ze tylko poczekała do czwartku, wtedy napewno już lecznicy.

Niestety nie przyszła ona juź do szycia, gdyż wprost nicy oddano ją do domu dla starców, do szpitala. z '•%

Pańs rwo Dworscy szybko po sobie poumierali, dz;£c.

szły się po święcie, a interesem zajęła siE najmłodsza córka h r°źl

naimfnrłc^ci- z'Arlffl Hplpina 'i?i

itcJ

W,

najmłodsza córka Helena.

Wybuchła wojna, która wielki przewrót na całym . wywołała. Helena teź ciężkie kłopoty przechodzić musiała < ' ct a*

cai.k!nm ^nnr.mniała n starmi Ttrv-stimin w c-TiniitaliY- _ p.i. ,

całkiem zapomniała o starej Krystynie w szpitalu. Czas s \ ^ szybko i nieraz Helena robiła sobie wyrzuty, że nie pam; 'u;

staruszce postanawiała też pójść do niej, ale nigdy zamiary ^ .u nie wykonała. Zresztą Krystyna w końcu tak jiiż zdzieciyu, &

odwiedzin nawetby może wcale nie zauważyła.

Pewnej nocy Helena dziwny miała sen: Śniło jej

Krystyna wyszła za mąż i zamieszkała dawną swoją -iadet% ^ *1/' lena więc poszła do niej i rzeczywiście zastała tam starus^'^

kiegeś mężczyznę o bardzo miłym wyglądzie, którego ^r, 1 przedstawiła jako swego męża. Opowiedziała Przytem smutno było w przytułku, gdzie ją nikt już nie odwiedźZe»

jeszcze tyła rodzina Dworskich, to nie czuła się tak ~ ^ ^ gdy raz po raz ktoś z niej ją odwiedzał, ale gdy wszyscy p \ß

2S*' &

rali, pragnęła mieć kogoś bliskiego, z którymby mog}a PoH wiać o dawnych czasach, któryby jej czytywał z Źywotó'/"-' ^ 1 tych, lub z Goffinego o Mszy św. Oczy jej bowiem już ,, były liche. Na czole nosiła też ochronę zieloną i towar? ü 1 prowadził ją za rękę jak niewidomą. Heleny Dworskiej k ^ ó nie poznawała, gdyż o niej mówiła, jak o zmarłej.

Helena zbudziła się i w pierwszej chwili nie mogfe się należycie, nie wiedząc, czy istotnie była u Krystyny w" ; i ; ii' kaniu dawnem. Oprzytomniawszy całkiem ujrzała sie

wiedziała, że zamążpójśde Krystyny i odwiedziny u niej byj snem.

Taka jednak ogarnęła Helenę ochota zobaczenia

* yHtö 3

staruszki, że skoro nastał dzień jasny, wybrać się do szpiki ''ł(i 11 szedłszy pod bramę, zauważyła tam mnóstwo lodzi.

w,'6[

äüp9l

°Cba B5]

;lE<

(6)

o *V. c) SXä 6.V.c> (5 6 (5Mc) ioXc!hS*^

atów z krzyżem i chorągwią, a wreszcie i księdza, a za którą niosły w bieli ubrane dziewczęta.

ir^a zapytanie Heleny, czyj to pogrzeb, odpowiedziano:

‘szwaczkę Krystynę chowamy!“

zdawało się, że ze wstydu i żalu zapaść się w ziemię 'y (jorzkie łzy wylewając, przyłączyła się do orszaku. Za*

ifi^yszia, za późno!!

r'° późaiei opowiadano jej, że Krystyna przed śmiercią całkiem jcała świadomość i o wszystko się przytomnie dopytywała.

(istnie wspominała wobec siostry, która ją pielęgnowała:

(r fidyby Helena Dworska już też nie umarła, byłaby już na*

’’[unie odwiedziła!“

i Helena żyła jeszcze i zapomniała o niej, a teraz żal przy , jjiewczasie.

3 X Lmietajcie dzieci, że nigdy nie należy dobrego uczynku od*

™ f gjyź niewiadomo, czy jaki wypadek lub śmierć nie prze*

P*’ ttTnu, a wdzięczność trzeba i najbiedniejszemu okazywać

f

placzego liście opadają w jesieni?

igcie zielone dla rośliny są ważnemi narządami; w nich p zami-eniają się z powietrza i ziemi wydobyte surowce ta-k, i być użyte do rozbudowy całego ciała rośliny. Listek

^ ldeir i Płucami drzewa. Do tej pracy przetwórczej list- 1 p\ ^‘rZeba przedewszystkiem światła i wody. Słońce daje i«. wodę wchłania korzeniami roślina z ziemi. W roślinie eP« jKi»1*0; §ci się rodzaj wodociągu: rurami wodoc. są węzły naczyń jjftjj M^gi-wy liści. Roślina wciąga w górę wodę, a wskutek ciepła

Sip

% ' 3ti

3il,

%(

N

„# ‘ ’‘wyparowuje się ciągle woda z liści. Gdy więc w jesieni jgjs/ei porze drzewo już nie zdoła dostatecznej ilości wody

^ wydostać, natenczas liście odrzuca, które mu się już na i>:?nrzydawają. Poprzednio jeszcze wszelkie cenne soki, za- ,ir,ic^ njCh, odprowadzono do gałęzi; gdyż mają one być na zużyte do tworzenia nowych liści. Liście wysychają, na*

^„ego koloru jesiennego wskutek odumic rania barwnika a u końca łodygi liścia tworzy się cienka warstwa kor*

^nrźez którą już do liścia nie dochodzą żadne soki żywotne.

# a ta łatwo się nadziera; wystarczy nieraz lekki podmuch P ^jększa kropla deszczu, aby urwać liść od gałęzi. Z tegc

wiec liście ooadaia w jesieni

(7)

DZWONECZEK

1

Jak św. Jan Kanty dopomógł sier<

Na targ do Krakowa spieszyła się dziewczynka ^ pi^

fota, która służyła u pewnej pani w Łobzowie. Pani ta sieroty nie pochwaliła za dobrą pracę, ani dobrego słowa ' dla niej, tylko stale ją gromiła i ganiła. Codziennie s’e targ kleparski musiała zanosić wielki dzban z mlekiem» F wać je a za zebrane pieniądze za kupować krup, soli

trzcbnych rzeczy. Tego poranku o świcie znów Marysia- ^ udała się do Krakowa. Przy drodze na słupie wisiał °Dr M 5

krótki paciorek zatrzyj' goK p.ń nrzA-nflóflłn święto

Bożej; codziennie Marysia na

przy obrazie. W następny dzień przypadało święto więc dziewczynka po łakach przydróżnych nazbierała . kwiatków, clicąc przybrać obraz wiankiem. W tern z rfi knął jej się dzbanek i wszystko mleko wylało się na df°^r joń pacz ogarnęła biedną sierotkę, bo wiedziała co ją czeka t

Żałobne trzymała próżny dzbanek w reku, a łzy rzęsisty spływały po twarzy. Mijali ja spieszno ludzie, dążący 1,3 .je-"' nikt z nich nie zapytał się jej ani o powód smutku, ani ja P

’dobrem słowem.

pan, ffit Wtem zwolna idąc, przystąpił do niej sędziwy v■ ^ ’y wprawdzie Marysia nie znała, którego znał jednakże ^ y, k, ków. Był to bowiem wielki uczony, kapłan świąt0 b i Kanty. Mieszkał w Krakowie i udzielał nauk w wyżs^^.

łach. a gdy w późnym wieku umarł, został świętym u^f j(A Kościół obchodzi jego święto w dniu 20 października-

wie zwłaszcza uroczyście obchodzą to święto, nabożni ^ bywa sie w jego dawniejszem mieszkaniu zamień łonem \ ^ ^

Spojrzał na Marysię miłosiernie i zapytał o i

/ tern i słowami:

„Dlaczego plączesz, dziecino droga? Bóg widzi.

Wyznaj mi szczerze, a może będę ci mógł dopomóc! ^ I dziewczynka otarła fartuszkiem zapłakane ocZ-' J działa, jakie miała nieszczęście.

Święty Jan Kanty dotkną? rękźł główki dziecka* , a

twarz, w górę, mówiąc:

ofacz W. skoro rak bardzo kochasz Matk*

P

(8)

ibje^ni

8 ^.V»® o*V.^)o*r«c/tf>Tl2i0'Ti&ü.Tö»V*l>6*WÖ

nie obroni. Zaczerpnij teraz z Wisty do dzbanka wody,

a

c^z się, że cię Matka Boża pocieszy . .

I! ’‘.'r.j !er°tka zaufała i pospieszyła ku rzece, zanurzyła dzbanek S, *1*. Pomodliła się szczerze i przed Janem Kantym postawiła czystą wodą. Święty mąż krzyżem dzban pobłogosławił, i:'' Js'0 szczerze i długo, a gdy modlitwy ukończył, dzban Usł swych przyłożył. I woda w mleko się przemieniła,

^ięty rzt^i jo dziewczynki, gdy mu dziękowała za cu-

?rzeiTiiamę wody na mleko:

' ziecinp, mnie nie dziękuj. Marii złóż dzięki, Ona cię w , Pocieszyła, Ona ci w mleko przemieniła wodę.

do nóg rzuciła się świętymu, rozweseliła się jej Pobiegła radośnie ku domowi i odtąd codziennie obraz u P°Że' Przystrajała świeźemi kwiatami.

i' taj .ari ^6g za przyczyną Najświętszej Matki Swojej ulitował n Niej sierotki dlatego, że wiernie Ją kochała i modliła się

jeszcze innych cudów działo się za życia świętego

‘"'hę,,, eg0> a jeszcze więcej po śmierci tego świętego, który

jest

^'Odzieży kształcącej się na wyższych szkołach.

^ Sumienny Oleś.

f> 0ftka: »Olesiu, co masz jutro rano do czynienia?"

e S' »Muszę jeszcze żal wzbudzić za kilka drobnycS

^ q . Ostrożny.

' LC‘«c: „Powiedz mi, Henio, kogo więcej kochasz,

^ mnie >5“

enio: „Ej, nie powiem, bobym 'dostał baty.“

^ Dobry sposób.

vv ^u i; Kaziu, czy twój braciszek już mówi?

/Mko

.vat-IU,, czy IW 17.1 uiawowŁ jut, muwti

r tyj]/ł°: Nie. wujku, on wcale nie potrzebuje mówić, bo ty]j^° rozkrzyczy się porządnie, otrzymuje wszystko, • bu K T' ^Pryśleć można.

n u c z y c i e 1: Ziemia jest okrągłą i obraca się state

;go "J'-iei: ciernia uRictsm < wiav« ^>v ^—

j Jednakowoż nie opadamy z niej, powiedz mi, Janku?i m.,xvwuz imc i/pauciiiiy /v *

",11 ek: Bo byśmy się potłukli.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wybrano formułę stanowiska prezydium komisji stomato- logicznej WIL.Aby jednak nie zawracać sobie głowy zwoływaniem prezydium, ryzykiem, że się nie zbierze albo, nie daj Boże,

Przesłanie to jest wspólnym głosem Kościołów zrzeszonych w Polskiej Radzie Ekumenicznej oraz Konferencji Episkopatu Polski.. Zostało one wypracowane w ramach prac

Wykonawca zobowiązuje się do dysponowania odpowiednimi środkami technicznymi i organizacyjnymi, umożliwiającymi Wykonawcy spełnienie wymogów RODO (gwarantującymi ochronę

Lapbook jest „książką” tematyczną, którą tworzy się na dany temat i w której tworzeniu uczeń aktywnie uczestniczy.. Dzięki lapbookom uczniowie

Jeśli chłopcy są przyjaciółmi, przyjaźń ich nie # 4 długo, gdyż o byle cc się zaraz pobiją, lub pokłócą się, tak, po raz muszą się znowu godzić, tym czasem nasze

? sobje r.az Puk zatelefonował do czarownicy i powiedział jej, Zyczył Muk. Zaledwie powiesił słuchawkę, już usłyszeli .lrn się arr,i°chodu, który się przy nich

A może jeden lub drugi z was kiedyś dostąpi łaski u Pana Boga, że przez swą karę też się stanie świętym jak św..

Stworzenie mechanizmu przenoszącego wąskospecjalistyczne profile do szpitali specjalistycznych wielo- profilowych – podział świadczeń zgodnie z klasyfikacją świadczeń wg