• Nie Znaleziono Wyników

Z nieznanej korespondencji zesłańczej Bronisława Piłsudskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z nieznanej korespondencji zesłańczej Bronisława Piłsudskiego"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Zbigniew Wójcik

Z nieznanej korespondencji

zesłańczej Bronisława Piłsudskiego

Niepodległość i Pamięć 3/2 (6), 153-160

(2)

Zbigniew Wójcik

Z nieznanej korespondencji zesłańczej

Bronisława Piłsudskiego

W D ziale Rękopisów Głównej Biblioteki Litewskiej Akadem ii N auk w W ilnie zachował się zespół listów Bronisława Piłsudskiego z lat 1887-1914, pisanych do zamieszkałej na Litwie ro­ dziny (sygn. F 161-49). Pierwsze z nich adresowane były do ojca Józefa, a późniejsze zw ykle do siostry Zuli (Zofii). Są także listy pisane do brata Ziuka - Józefa Piłsudskiego.

Z obowiązku Bronisław Piłsudski w okresie więzienia i w latach katorgi m usiał pisać po ro­ syjsku. To co chciał wysłać podlegało cenzurze. W liście w ysłanym w więzieniu w Twierdzy Pietropawłowskiej 30 m arca 1887 roku cenzura ingerowała pięć razy. D ozorcy na Sachalinie z pew nością byli mniej uważni. M im o to Bronisław Piłsudski korzystał z każdej okazji, by prze­ kazać na kontynent inform acje bez wiedzy miejscowego nadzoru. W zespole korespondencji za­ chowały się trzy listy wysłane nielegalnie, pisane - rzecz zrozum iała - po polsku. Dostrzegam y w nich wyraźne ograniczenia autocenzorskie. Od 1894 roku pisał listy do rodziny po polsku.

O statni z nich pochodzi z 1898 roku, gdy był ju ż na osiedleniu w R ykow skoje. N ie zn a­ my przyczyny braku korespondencji zesłańczej z lat 1899-1905.

T rzy z zachow anych listów pisał zesłaniec w czasie przym usow ej podróży statku na Sa- chalin: z O dessy -

8

czerw ca, z M orza Śródziem nego (w ysłany zapew ne z Suezu) - 14 tego m iesiąca i z S ingapuru - 10 lipca 1887 roku. Już to sam o zdaje się w skazyw ać, iż w yrażona przez S tefana Ż erom skiego w U rodzie życia sugestia, że B ronisław P iłsudski na statku był przyw ódcą buntu - je st fikcją literacką.

P ierw szy z zachow anych listów z m iejsca katorgi w o sadzie R ykow skoje w środkow ej części Sachalinu m a datę 26 w rześnia 1887 roku. P iłsudski w tedy był ju ż po m iesięcznej kw arantannie w porcie A leksandrow skoje na zachodnim w ybrzeżu w yspy. W R ykow skoje przebyw ał na katordze, a później na osiedleniu {posieleniu) przez d w anaście lat. Ju ż od p o ­ czątku zesłaniec m usiał być łubiany przez kolegów i przyjaciół, skoro trzy z w ysłanych do rodziny listów z om inięciem m iejscow ej cenzury dotarły do rodziny. P ierw szy z nich z 23 m arca 1888 roku, przyw iózł na kontynent niejaki Iw anow , drugi z 1 p aździernika 1891 roku - zaprzyjaźniony sm otrytiel (naczelnik policji), a ostatni z

6

sierpnia 1894 roku, ksiądz A dam S zpigonow icz. W trzecim z tych listów odnotow ał przybycie na w yspę proletariat- czyka H ilarego G ustkiew icza. T am też zam ieścił interesującą inform ację: "W tem o trzym u­ je nasz naczelnik rozporządzenie zbierać kolekcje flory, fauny, m inerałów itp. w sw oim okręgu dla niedaw no odkrytego m uzeum w C habarow sku. P rzysłano też i 100 rs.". D odał przy tym , że miał ogromne opory z podjęciem się tej pracy, ale koledzy wsparli go sw ą wiedzą przyrodniczą.

(3)

154 Zbigniew Wójcik

Z listu pisanego do siostry Zuli (Zofii) 20 października 1894 roku wynika, że od tygodnia był w Aleksandrowskoje, gdzie się zatrzymał u proletariatczyków Płoskich. 22 czerw ca 1895 roku doniósł siostrze, że zamierza pisać artykuł o Giliakach (Niwchach). List ten zresztą, podob­ nie ja k poprzedni, pisał po polsku mając zezwolenie na korespondencję bez cenzury.

W liście do siostry z 17 września 1895 roku jedno interesujące zdanie: "Ziuk [Józef Piłsud­ ski] przysłał znowu kartkę z dwóch wierszy złożoną". 12 sierpnia 1897 roku tej samej adresatce zwierzył się, że pragnie ju ż opuścić Sachalin. M im o to w Rykow skoje był jeszcze 21 września

1898 roku, gdzie powstał ostatni z zachow anych listów z zesłania na Sachalinie.

P ozostałe listy pisał B ronisław P iłsudski d o rodziny na L itw ę z E uropy. N ajstarszy z nich, zaw ierający w ażne inform acje o je g o zam iarach tw órczych, pisany był zaraz po p rzyjeździe do G alicji praw dopodobnie w końcu 1906 roku.

Zespół opiekuńczych listów Bronisława Piłsudskiego do rodziny zasługuje na staranne opraco­ wanie jako źródło historyczne do dziejów wkładu Polaków do rozwoju cywilizacyjnego rosyjskiego Dalekiego Wschodu. W pewnym stopniu ich treść wzbogaca naszą wiedzę o wyspie-więzieniu w końcu XIX w. Istnieją wprawdzie doskonałe książki o katordze sachalińskiej Antoniego Czechowa

1

i Własta Daraszkiewicza , ale pisarze ci - z konieczności - zawęzili swój obszar obserwacji do anali­ zy stosunków: nadzór policyjny - więźniowie kryminalni. Zresztą opracowania tych autorów zostały ocenzurowane, a książka Daraszkiewicza uzyskała wcześniej zgodę władz na druk w Kongresówce (i po polsku), a później dopiero (po rosyjsku) w głębi imperium.

Trzy listy Bronisława Piłsudskiego

Z zespołu korespondencji, liczącego łącznie 165 kart, w ybrano trzy listy pisane po p o l­ sku. P ierw sze dw a to w spom niane ju ż listy, które zesłaniec p rzekazał na kontynent przez Iw anow a i zaprzyjaźnionego naczelnika policji. Z w łaszcza pierw szy z nich stanow i w ażne źródło historyczne, dotyczące w ogóle losów w ięźniów p olitycznych na S achalinie. W artość tego przekazu je s t bezdyskusyjna, m im o braku zakończenia listu.

T rzeci z przedstaw ionych listów pisany był w Z akopanem bodaj pod koniec 1906 roku, tzn. zaraz po przyjeździe P iłsudskiego do G alicji. T reścią sw ą je s t on je d n a k ściśle zw iąza­ ny z okresem pobytu piszącego na zesłaniu we W ładyw ostoku oraz z m ateriałam i badaw ­ czym i, które grom adził na Sachalinie.

1

. 23 m arca 1888 r. R ykow skoje.

D rogi O jcze! K orzystam ze sposobności, którą mi łaskaw ie udziela p. Iw anow , by napi­ sać Ci kilka słów otw artych, niż to, co pisałem Ci przez cenzurę naszej m iejscow ej w ładzy. - W tych dniach tylko otrzym ałem T w oją karteczkę, adresow aną do K orsakow skiego p o stu ' i m am do napisania tego listu zaledw ie kilka dni, które przy m oich w arunkach życia

stano-1 Najnowsze, lecz niepełne, wydanie książki A. Czechowa pt. Sachalin , ukazało się w Warszawie w 1995 r. 2 W. Daraszkiewicz, Sachalin, Warszawa 1899 (kolejne wydanie w 1900 r.).

(4)

w ią zbyt m ałą ilość czasu, by m ożna było napisać co starannie. P rzebacz w ięc m i je że li znajdziesz m ało zw iązku; postaram się ja k najwięcej przesłać w iadom ości, których nie m o­ głem lub nie chciałem pisać w listach cenzurow anych. - Jeszcze razem z pierw szym listem pisanym z Sachalinu j a posłałem list p o polsku do C iebie pod adresem o jca chrzestnego. Tam opisałem położenie początkow e tutaj, teraz w ięc to om inę. W ziąw szy w szystko w og ó ­ le, położenie m oje je s t znośnem w porów naniu z tem i, ja k iem one m ogło być. L ecz czy mi lżej z tym - to w ielkie pytanie.

P ew ność, że tyle ludzi je s t w gorszych okolicznościach, m oże w e m nie w yw ołać tylko w iększą cierpliw ość, lecz nigdy ulżyć i zm niejszyć cierpienia. - R oboty nie tylko ciężkiej, lecz żadnej na S achalinie na próbow ałem . Z am iast ze strachem oczekiw anej ciężkiej pracy fizycznej, j a m ęczę się ciągle bezczynnością, brakiem zajęcia, które zapełniłoby m i czas, dałoby mi w ew nętrzne zadow olenie, że j a na św iecie nie je ste m nieużyteczny, i nie pozw a­ lałoby mi tak często oddaw ać się sm utkow i, tęsknocie i rozpaczy. O d sam ego przyjazdu zo­ staw ili nas 5-ciu sam ym sobie, chociaż i form alnie byliśm y zapisani w stolarni i drugich w arsztatach. Jeden stał się kancelistą. D latego nie przyjąłem p roponow anego m iejsca w kancelarii, pisałem ju ż i zupełnie teraz nie żałuję. - C hodzić nie na roboty, a do w arsztatów naw et przestaliśm y pow oli i sam i. Tak sam o też było z tem , iż p rzenieśliśm y się z ogólnego num eru

4

do pokoiku, gdzie pracow ał rzeźbiarz.

M oże być zrobiono by to sam o dla nas bo generał w A leksandrów ce je szc ze pom ieścił nas do takiegoż pokoiku i tam na roboty nikt nas nie posyłał. - Prędko, w kilka tygodni po przyjeździe [do R ykow skoje] lub najw yżej koło m iesiąca j a m iałem cały dzień sw obodny i m ogłem go w ięc tak użytkow ać, jak b y m chciał, a m ożliw ości ich w ypełnienia praw ie żad­ nej, energii i w ytrw ałości zbyt m ało, by m ogły one zw yciężyć w szystkie niesprzyjające okoliczności i przeciw ności. - M ieć zajęcia i to obow iązkow e, które pochłonęłyby m oją uw agę i ochotę, było ciągle m oim pierw szym życzeniem . Z początku sam ego zaproponow a­ no lekcje u urzędników , co j a przyjąłem z ochotą, lecz generał nie pozw olił. Sam p o stara­ łem się w leźć do tutejszej szkoły narodow ej6. C hciałem bezpłatnie pom ag ać tutejszem u na­ uczycielow i, lecz też otrzym ałem odm ow ę ze strony w ładz. G m in a tutejszych przesied leń ­ ców

7

i w łościan proponow ała m i płatne m iejsce pisarza gm innego. P ołożenie je g o je s t bar­ dzo w pływ ow e, bo starosta byw a zw ykle niepiśm ienny. - C hciano człow ieka, którem u m oż- naby zaufać, że pieniędzy gm innych trw onić nie będzie. K ilk a razy p roszono m ię i p o w ia­ dali, że naczelnik [okręgu] nic przeciw tem u nie m a i zostaw ił na m oją zgodę.

P ensji płacą 60 rs. w rok. - N ie przyjąłem tego obow iązku, p om im o to, iż i tam m ógł­ bym być użytecznym i m arzyłem ju ż, ja k przysporzę gm inie jej w łasnych sum i zaproponu­ ję urządzić nieco użytecznego. - L ecz z jed n ej strony p ow strzym ała m ię bojaźń za to, że m oja działalność będzie poczytyw aną za chęć propagandy itp. Z drugiej zaś to, iż nie cała gm ina m ię w ybrała, ale tylko część je j, druga zaś chociaż m niejsza je st tego zdania, iż starosta

4 N um er - tu sala 5 A leksandrowskoje. 6 Tzn. ludowej.

(5)

156 Zbigniew Wójcik

i pisarz na to się i naznaczają by popraw ić sw oje interesa. - Z o stałem w ięc znow u bez

zaję-o

cia. Z now u zaczęto proponow ać lekcje i na koniec uczę córkę tu tejszego sm otritiela , p rzy­ g otow uję j ą do 1-szej lub 2-giej klasy w ładyw ostockiego żeńskiego gim nazjum . P raw da j e ­ szcze z sam ego praw ie przyjazdu w ziąłem 3 m alców uczyć. T eraz m am ich ju ż w ięcej, do

8

-iu. W każdym razie i to zbyt m ało dla m nie zajętego czasu.

K siążek trochę m iałem od sam ego przyjazdu; dostałem w A leksandrów ce [A leksandro- w skoje] kilka, a potem z tutejszej biblioteki dostaw ałem to przez drugich, to na koniec przez sołdata zaw iadującego biblioteką, a teraz legalnie z p ozw oleniem w ładzy i kapitana w ojennego, bo biblioteka należy do Tym ow skiej w ojennej kom endy. - K siążek tam p o rzą d ­ nych nie ma; oprócz rom ansów francuskich i literatury rosyjskiej są m iesięczniki niezłe za ostatnie

6

lat. C zytać w ięc byłoby co, lecz ja k z jednej strony nie m ogę być zadow olnionym czytaniem jed n em , z drugiej - sam o to czytanie stało się niem ożliw em dzięki w arunkom , w których się znajdow ałem . Jesienią w ychodziłem ciągle w po le lub do p o b liskiego lasu i tam zajm ow ałem się czytaniem, lecz przyszły błota, a potem mrozy i ja przykuty zostałem do swoje­ go pokoiku. Jak tu myśleć o zajęciu, gdy ciągle siedzi kilka ludzi i jeden świszczę, drugi śpiewa, trzeci stuka młotkiem i dłutem, a czwarty ciągle się zwraca z pytaniam i. Z początku ogrom nie

O

się niecierpliwiłem, starałem się m ilczeć i wszczynać rozm ow y serjoźne , chciałem wszystkich zaprząc do wspólnej chociażby pracy umysłowej. Lecz koledzy moi dysputów żadnych nie lu­ bią, wspólne czytanie kończyło się zw ykle zaśnięciem, a w sieroźniejszym się zagłębianie (opi­ sami referatów itp.) i słyszeć nie chcieli. Żarty i śmiechy, gaw ędy o swoim położeniu, o tutej­ szych ludziach i inne były bez końca. Czułem, że powoli zacząłem się psuć, że i j a nie m ogę płynąć przeciw wodzie. - Z Jawaczowym , którym też odczuw ał podobne położenie z początku staraliśmy się zająć. Powtarzaliśmy razem fizykę, bo książkę m ieliśmy, tłum aczyliśm y z nie­ m ieckiego i francuskiego, Ewangelowa, i on mnie uczył astronomii, lecz to nie ciągnęło się dłu­ go; on jako fanatyk religijny marzy o tłum aczeniu i poprawianiu tłum aczeń rosyjskich biblii. Znalazł kilku religijnych i oczytanych na świętych rzeczach i zaczął z nimi cały czas przepę­ dzać; potem zaś otrzym ał miejsce pracy w meteorologicznej stacji, jako pom ocnik dla tutejszej felczerki, która tem zawiaduje w R ykow skim 10. - Śpiew a on w cerkwi i uczy się śpiewu w chó­ rze, przepisuje nuty - i ma zwykle całe dni zajęte zupełnie.

W je d n y m z nam i pokoiku m ieszka rzeźbiarz, o którym pisałem . Je st to m łody je szc ze człow iek 20 lat, zabił sw ego p ryncypała pijany za ciągłe niedopłacanie pensji m ajstrom . W katordze je s t

6

-ty rok. T rzym a się solidnie i m oralnie je s t dość rozw inięty; żył w przeszłym roku w A leksandrow sku z tam ecznym i politycznym i. U czyłem go po niem iecku, lecz dzięki atm osferze panującej u nas zajęcia nie szły i dotychczas nie idą regularnie. - S fera, w której ciągle przebyw ać m usiałem , tak mi dokuczała, że każdy raz, ja k w chodziłem do sw ojego pokoiku ja k ie ś nieprzyjem ne uczucie opanow yw ało mię. W yrw ać się na pryw atne m ieszka­ nie, gdziebym m ógł być je d e n stało się dla m nie je d n y m z silniejszych życzeń. L ecz d otych­ czas żyjemy po staremu, jeżeli nie jeszcze gorzej. - Z początku ja trzym ałem się i nie tak m oże wszystko odczuwałem , bo byłem osłabiony drogą, a potem chory, i nie zupełnie jeszcze

rozglą-8 Zapewne córki naczelnika policji, z którym stosunki zesłańców politycznych nie układały się najlepiej. 9 Poważnie /ros./.

(6)

dałem się koło siebie, a teraz coraz mi gorzej, bo czuję, że i sam się popsułem , rozkultuiłem [!] się, stałem się ślamazarnym, apatycznym. - W alczę wpraw dzie ciągle z sobą, drugich też sta­ ram się pobudzać do lepszego życia, lecz to mało pomaga. Tow arzystwa brak najwięcej daje mi się odczuwać. Żałowałem, że nie zostawili mnie w Aleksandrowsku, potem ogrom nie żałow a­ łem, że nie przeprow adzono Aleksandrowskich tutaj, ja k chciano tak zrobić, bo niby w porcie politycznych trzym ać nie można, teraz ciągle oczekuję, czy mi przyszłą kogo na statkach. - M o­ że znajdę kogoś, któryby stał choć trochę bliżej mnie. - W szak i z tymi kolegami jestem nieźle.

Z daje się, że um iałem w zbudzić w nich dla siebie pew ien szacunek, lecz ja czuję się cią­ gle je d n a k i ciężko mi okropnie. - Jestem w esołym i m am je d y n ą przyjem ność w ów czas, gdy otrzym uję od was listy. - Z listam i m iałem nieprzyjem ność w przeszłym m iesiącu. N a­ pisałem do każdego z rodzeństw a osobno i do C iebie O jcze, tak iż w yszedł list dość gruby. R azem z tem napisałem do Z iuka pierw szy list, m ając je g o a d re s

1

*. B utakow nie odesłał li­ stu, a oddał zastępującem u m iejsce generała; który nie w iadom o ja k postąpi. P rosił go by odesłał pryw atne nazad, jeżeli uzna, że pisać nie m ożna. B utakow , ja k m i m ów ił potem , nic tam nie znalazł, lecz lękał się posyłać grube listy, by nie zw racać uw agi rosyjskiej adm

ini-12 stracji. W skutek czego m oże i on otrzym ał w ym ów kę i ja m ogę bardzo ściśnionym w ko­ respondencji. - Z listam i, które otrzym ujem y postępuje nasz naczelnik bardzo d elikatnie i dyskretnie. W ogóle trafiliśm y na bardzo dobrego naczelnika, bo od niego zależym y. Sm o- tritiel m ało dla nas znaczy, chociaż z nim ciągle się w idujem y. B utakow ju ż 4 m iesięcy ja k nie był w naszym pokoju i to na m inutę i rzadko kiedy rzuci nam słów ko. - G dyby nie B

uta-I ^

kow i nie to że tu m ało czynow ników - m ieliśm y nieprzyjem ności, bo sm otritiel nie b ar­ dzo, zdaje się, nam sprzyja. Jest to człow iek niesam odzielny, dający posłuch w szystkim plotkom , a tutaj je s t to głów ne zajęcie w ielu - zbierać plotki i rozpuszczać dalej.

U taić się nic nie może, a rozchodzi się jak zwykle za prawdę, i to czego nigdy nie było. - My, szczególniej z początku, przedstawiamy ciągle jeden z w ażniejszych przedm iotów plotek. - Butakow nie znosi ich i w ypędza precz wszelkich plotkarzy, lecz smotritiel m a kilku patentow a­ nych, oprócz "nadzyratieli"14, którymi też zbytecznie się powoduje. - W edług wszystkich da­ nych trzeba przypuszczać, że władza zadowolniona [dalszego ciągu listu brak]15.

2

.

M oi drodzy! Tak się złożyło, że j a nie m ogę w am napisać obszerniej przez okazję, która się zdarzyła. Jedzie sm otritiel M ało-T ym ow skiej fo rm y

16

(sąsiedniej z R ykow ską) je d n eg o okręgu. Jedzie na urlop

6

-io m iesięczny. B ędzie w Petersburgu. U niego m ożecie dużo się dow iedzieć w iele rzeczy o S achalinie i o m ojem życiu.

-11 Józef Piłsudski był wówczas na zesłaniu w Kirensku nad Leną we Wschodniej Syberii. Czynił starania o prze­ niesienie się do brata Bronisława na Sachalin, na co władze nie wyraziły zgody.

12 Tzn. skrępowany (ros.). 13 Urzędników.

14 Donosicieli.

15 List zapisany został atramentem dwustronnie na karcie złożonej. Pismo bardzo drobne, czytelne. Sygnatura F 161 - 49, karty 36-37.

(7)

158 Zbigniew Wójcik

Znaleźć go będzie łatwo w adresnym stole. N azywa się Dmitrij Sergeević Klimov. - M ożna będzie poprosić kogo ze znajomych, najlepiej młodzieży, bo kolegów zapew no ju ż moich w Pe­ tersb u rg u ] nie ma, by zaszli do niego lub dowiadywali się kiedy on będzie w Petersburgu, bo chce on być jeszcze w M oskwie i w Kijowie. Bardzo być może, że wróci on nazad na Sachalin. - W każdym razie bardzo byłoby mile, byście jeżeli nie zdarzy się kom u z was osobiście, to po­ prosili kogo, by zaszedł do niego. On je st na tyle porządny człowiek, że nic go nie ścieśni [tzn.

17

nie skrępuje] . - C óż wam pisać więcej niż to mogę w zwykłych listach. G dyby był czas, to znalazłoby się, a teraz to sam nie w iem co ważniejsze. - Czy otrzym aliście co przez Obakiewi- czów. Znajom y ich wszak jeździł do Rosji, a nie wiem, czy spełnił to co mi obiecał, bo nigdy nie wspomnieliście, że otrzymaliście, choćby słowem. - Prosiłem koniecznie oddać karteczkę któremu z bliskich towarzyszy. Ziutak [Kazik] i Adaś powinni wiedzieć pam iętać, z kim byłem bliżej. Tylko koniecznie, chociażby u was stosunków z nimi nie było. Tylko co widziałem się z K limowem. On obiecał sam zatelegrafować, kiedy on będzie w Petersburgu, byście nie przepu­ ścili czas. Piszcie częściej, nie zapominajcie o mnie. - Jeszcze mam pół godziny czasu. Przy­ szedłem do domu z kancelarii i m ogę spokojnie pisać.

18

K artkę Cioci Stefce proszę jak k o lw iek odesłać i uw iają ja k i kiedy m oże ona posłać m i list. - T racę głow ę, czuję że nic nie piszę, i że piszę zbyt sucho, że nie m ogę napisać tak jak b y m chciał, ja k czuję. C hciałbym przeliczyć tych w szystkich krew nych, znajom ych, któ­

rych w m yślach teraz starałem się w spom nieć i którym posyłam szczery uścisk. - D o w idze­ nia, bądźcie zdrow i, piszcie. Z obaczycie się z K lim ow em . - W asz na zaw sze

B ronuś

1

-go oktobra [18]91 r

.19

3.

D roga Z uleczko, oto nareszcie jestem kilka dni w Z akopanem w śród sw oich. W ydaje mi się je szc ze to dziw nem , trudno się osw oić, że to je s t praw da, że ju ż zaczęło się now e życie, do którego się rw ałem i m arzyłem .

Tak nie jest tu jeszcże ten szczęty kraj rodzinny, jak nasza Litwa. Lecz tu dużo ludzi co się czują sami cudzo, co nie mają silnej i szerszej łączności z tą ziemią, lecz zawsze to już Europa, to Polska.

C iągnie m nie niezm iernie dalej ku naszym stronom i w am w szystkim m oi D rodzy. I

kie-20

dyż to nastąpi? Z atrzym ałem się u Z iuków i w krótce pojedziem y do K rakow a. Tutaj za­ pew ne zasiądę do pracy.

Otrzym ałem przed samym odjazdem [ze Lwowa] twój list przesłany przez D ra D ybow skie­ go21. Dziękuję ci serdecznie za niego, tak ju ż dawno nie m iałem żadnych od w as w iadom ości,

17 Możemy domyślać się, że Piłsudski uczył jego dzieci. 18 Stefania Lipmanowa.

19 List pisany atramentem dwustronnie. Zespół F 161 - 49, karty 57-58. 2 0 Marii i Józefa Piłsudskich.

21 Prawdopodobnie Benedykt Dybowski, bo on tu został wymieniony, przywiózł list Piłsudskiemu z Litwy. Nie wykluczone zatem, że po przyjeździe z Europy Zachodniej, był on jakiś czas we Lwowie u Dybowskiego. Ze zdania umieszczonego niżej ze słowami "otrzymałaś w zeszłym roku z Syberii" wnosić można, że spotkanie z Dybowskim odbyło się w 1906 r. Jest to zatem rok powrotu Bronisława Piłsudskiego do Polski.

(8)

był to list od C iebie praw ie po dw óch latach przerw y... N o ju ż w szystko przeszło i w chodzę na now e ścieżki życiow e, które ju ż chyba z w aszym i się daleko ro zchodzić nie będą. - Teraz do pytań praktycznych. Proszę Cię bardzo o przysłanie mi w szystkich posyłek, które o trzy­ m ałaś w zeszłym roku z Syberii. Są mi one potrzebne, bo tam są notatki. M a się rozum ieć

99

listy w szystkie też chciałbym otrzym ać. - N ie w iem adresu Z iu iak a , a chciałbym go prosić by zaszedł do M uzeum E tn o g ra fic z n e g o ] w Petersburgu i odebrał posłane tam posyłki z m ojem i książkam i i je d n ą z w ałkam i do fonografu. T e w szystkie są rów nież mi potrzebne.

A zatem uściskam ja k najm ocniej C iebie z całą rodziną, A dania, Janka, L udkę, M anię, Helę, C iocię je d n ą i drugą i trzecią i w szystkich krew nych i starych przyjaciół.

Z aw sze was kochający B ronuś P.

C ałuję specjalnie w szystkich dzieciaków tw oich, które m ają być ślicznym i dziećm i,

za-23

sługującym i na to by ich kochał stary w ujaszek .

Kilka zdań kom entarza

W yżej przedstaw iono drobny fragm ent korespondencji zesłańca do rodziny. W ybór li­ stów nie upow ażnia do w yciągania daleko idących w niosków . M im o to niektóre z poruszo­ nych przez piszącego spraw zasługują na krótki kom entarz.

1. W brew obow iązującym przepisom w ładze m iejscow e traktow ały zesłańców p olitycz­ nych bardzo w yrozum iale. W m iarę m ożliw ości starano się ich odseparow ać od w ięźniów pospolitych. Praktycznie przestępców stanu - ja k ich nazyw ano - nie posyłano do przym uso­ w ych prac fizycznych. Raczej starano się w ykorzystać ich w iedzę oraz um iejętność pisania do niezbędnych prac w kancelariach w ięziennych, urzędach gm innych itp. G eneralnie je d ­ nak zakazyw ano podejm ow ania przez nich pracy w szkołach ludow ych.

2. W ięźniow ie polityczni m ieli zakaz korzystania z bibliotek, które zresztą funkcjono­ wały je d y n ie w jednostkach w ojskow ych. W ładze w yspy nie zakazyw ały natom iast czytania książek, które zesłańcy m ieli u siebie bądź je zakupili. G ubernatorstw o w yspy nie zakazy­ w ało zesłańcom politycznym korespondencji, choć listy były cenzurow ane, a z pew nością także konfiskow ane.

3. N ajw iększą karą dla w ięźniów politycznych - naw et w brew zam ierzeniom w ładz - by­ ła bezczynność. N a ogół w iększość z nich poddaw ała się losow i. Z pięcioosobow ej grupy, w której na początku P iłsudski przebyw ał w w ięzieniu w R ykow skoje - dw óch podjęło się je d n ak opracow ania podręcznika fizyki (z dostępnych opracow ań w ję zy k u rosyjskim i in­ nych). W niedalekiej przyszłości m iało to im zaow ocow ać, gdy podjęli pracę obserw atorów na stacjach m eteorologicznych.

22 Kazimierz Piłsudski.

(9)

160 Zbigniew Wójcik

4. B ronisław Piłsudski od początku pobytu na w yspie starał się uczyć innych. N ie m ając praw a pracow ać w szkole ludow ej założył w łasną, nieoficjalną. B yła to je d n a k szkółka to le­ row ana p rzez zw ierzchników . Z czasem zesłaniec stał się znanym pedagogiem i naw et ek s­ pertem w ładz gubernialnych w spraw ach szkolnictw a na w yspie24.

5. W ięźniów politycznych w ładze w yspy na ogół starały się lokow ać z d ala od portów . M iało to ograniczyć liczbę ucieczek. M im o to inform acja P iłsudskiego w pierw szym z przedstaw ionych listów o jed n y m dniu sw obody, zdaje się św iadczyć, iż był to w łaśnie dzień podjętej próby ucieczki. Jeżeli tak było istotnie to w zm ianka S tefana Ż erom skiego, p rzedstaw iona w U rodzie życia, o podjętej przez P iłsudskiego próbie o p uszczenia w yspy m iałaby realne uzasadnienie.

6 . W różnych m iastach i osadach w iejskich na Sachalinie Polacy w końcu X IX w. służy­ li w w ojsku oraz adm inistracji. B ronisław P iłsudski z pew nością z nim i kontaktow ał się. W listach w spom inał np. o pobycie księdza katolickiego oraz przybyciu na zesłanie proletariat- czyków . M im o to na co dzień posługiw ał się w yłącznie języ k iem rosyjskim . Z tego w zględu do je g o polszczyzny zaczęły się zakradać rusycyzm y. W iele czasu starał się pośw ięcać na opracow anie treści listu. W eszło to w naw yk, który zaow ocow ał podczas opracow yw ania w yników przyrodniczych i hum anistycznych opracow ań naukow ych.

7. W rosyjskiej adm inistracji w yspy byli ludzie, którzy starali się pom agać zesłańcom politycznym . To oni głów nie B ronisław ow i P iłsudskiem u ułatw iali kontakt z ro d zin ą zam ie­ szkałą na Litw ie. Oni także organizow ali, ja k m ożna się dom yślać z drugiego z p rzed sta­ w ionych listów , doręczanie listów pryw atnych z dom u.

8 . Sądzi się, że B ronisław Piłsudski w 1905 roku opuścił R osję nielegalnie. T reść o sta t­ niego z przedstaw ionych listów nie rozw iązuje tej kw estii jed n o zn aczn ie. W skazuje jednak, że zesłaniec w yniki sw oich badań etnograficznych na D alekim W schodzie przed w yjazdem do Japonii przesłał do rodziny na L itw ę oraz do M uzeum E tnograficznego w P etersburgu, gdzie zostały zdeponow ane. Tym sam ym ow a w ycieczka była starannie ob m y ślan a i zreali­ zow ana. S ądząc je d n a k z zachow anej korespondencji w ładz z 1913 roku25 je g o w yjazdu nie traktow ano ja k o ucieczki, w yrażając zarazem pozw olenie na p ow rót do R osji.

D odajm y do tego, że siostra B ronisław a Z ofia w ystąpiła do M uzeum E tnograficznego w P etersburgu o odesłanie zdeponow anych tam kolekcji P iłsudskiego. P rzysłano je j m .in. ko­ pie o zalidow e fotografii tubylców Sachalinu. O becnie znajdują się one w B ibliotece G łów ­ nej L itew skiej A kadem ii N auk w W ilnie26.

2 4 Szerzej na ten temat w artykule A. Kuczyńskiego i W. Łatyszewa O działalności pedagogicznej Bronisława Piłsudskiego /prezentacja źródeł/, "Etnografia Polska”, t. 37, 1993, z. 3, s. 29-44.

25 Biblioteka Główna Litewskiej Akademii Nauk w Wilnie, sygn. F 161 - 33a. 26 Tamże, sygn. F 161 - 42.

Cytaty

Powiązane dokumenty

2 lata przy 38 to pestka… Izrael był na finiszu i to właśnie wtedy wybuch bunt, dopadł ich kryzys… tęsknota za Egiptem, za niewolą, za cebulą i czosnkiem przerosła Boże

Jechałam pospiesznie do domu, ignorowałam pytania i prośby męża i trójki dorosłych dzieci, szłam do kompute- ra i starałam się przypomnieć sobie wszystko, co tego dnia

nieszczęśliwą minę, że obelgi więzną mi w gardle. I im dłużej doktor Dusseldorf milczy ze swoją zmartwioną miną, tym bardziej ja czuję się

Na wolontariacie w SZLACHETNEJ PACZCE Damian nauczył się jak zarządzać projektem – zrekrutował zespół kilkunastu wolontariuszy, którzy odwiedzali rodziny

na stałe do programów sympozjów naukowych Pol- skiego Towarzystwa Kardiologicznego, Towarzystwa Internistów Polskich, Towarzystwa do Walki z Kalec- twem oraz Polskiego

Wybrano formułę stanowiska prezydium komisji stomato- logicznej WIL.Aby jednak nie zawracać sobie głowy zwoływaniem prezydium, ryzykiem, że się nie zbierze albo, nie daj Boże,

osobno da zawsze tylko jedną trzecią prawdy - a pdnię dojrzy tylko ten, kto zechce, pofatyguje się i przyjedzie naprawdę zainte- resowany krajem zwanym

Wcześniej nie [było wiadomo], to było pewne zaskoczenie, że to w Lublinie się w zasadzie zaczęło. Data i miejsce nagrania