• Nie Znaleziono Wyników

.M 39. Tom VIII.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ".M 39. Tom VIII."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

.M 39. Warszawa, d. 29 Września 1889 r. Tom VIII.

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

PRENUMERATA „W SZECHŚW IATA."

W Warszawie: rocznie rs. 8 k w artaln ie „ 2 Z przesyłką pocztową: rocznie „ 10 półrocznie „ 5

Prenum erow ać m ożna w R ed ak cy i W szechśw iata i we w szystkich k sięg arn ia ch w k ra ju i zagranicą.

Komitet Redakcyjny stanowią: P. P. Dr. T. Chałubiński, J. Aleksandrowicz b. dziek. Uniw., K. Jurkiewicz b. dziek.

Uniw., mag.K. Deiko, mag.S. Kramsztyk,W ł. Kwietniew­

ski, W. Leppert, J . Natanson i mag. A. Slósarski.

„W szechśw iat11 przyjm uje ogłoszenia, k tó ry c h treść m a jak ik o lw iek zw iązek z n au k ą, n a następ u jący ch w arunkach: Z a 1 w iersz zw ykłego d ru k u w szpalcie albo jego m iejsce pobiera się za pierw szy ra z kop. 7 '/ji

za sześć następ n y ch razy kop. 6, za dalsze kop. 5.

iLdres ZESed-ałccyi: ICra^owskie-Przedmleście, USTr GS.

B) A rist. P o h lia n a Duch.

'U n a tu r, wielk.

D) A rist. gigantea, M art. e t Zucc.

3/ 2o n atu r, wielk.

A) A ristolochia Cham issonis D uch.

3/i6 nat. wielk.

C) A rist. b rasiliensis M art. e t Zucc.

3/*> n a tu r, w ielk.

Fig. 1. KOKORNAKI B R A Z Y L IJS K IE .

(2)

fil 4 * W SZ EC H ŚW IA T . Nr 39.

ARISTOLOCHIA

CZYLI

Pom iędzy roślinami wijącemi się, które w ystępują w naturze, jak o liany (pnącze), a hodowane w ogrodach stanowią piękną ich ozdobę, niepoślednie zajm ują miejsce arystolochije (Aristolochia L.), zwane po- polsku kokornakam i. Zasługują one na bliższe poznanie, nietylko ze względu na szczególną ich postać, ale również ze w zglę­

du na osobliwą budowę kwiatów, oraz zja ­ wiska życiowe ściśle z tą budową związane.

K okornaki, jakkolw iek dość często hodo­

wane w ogrodach, tak mało są znane ogó­

łowi, że kilka słów im poświęconych, nie będzie bez interesu dla czytelników W szech­

świata.

K okornaki (Aristolochia) w yróżniają się, ju ż na pierwsze wejrzenie, ogólnym p okro­

jem , kształtem liści i oryginalną postacią kwiatów, które u wielu gatunków' przypo­

m inają różnych kształtów fajki, co też zje­

dnało niektórym gatunkom (Aristolochia Sipho) nazwę „fajeczek”. Są to przeważ­

nie krzewy wijące się, rzadziej podkrzewy lub zioła, o łodygach często podziemnych kłączowatych, — nadziem na łodyga najczę­

ściej cienka i mało rozgałęziona. U g atu n ­ ków, rosnących w krajach podzw rotniko­

wych, łodyga kokornaka jest drzew iasta i grubsza i posiada budowę w ew nętrzną na­

der charakterystyczną, zastosowaną do spo­

sobu wznoszenia się tych roślin, przez okrę­

canie się około drzew, pionowo rosnących.

Łodyga taka drzew iasta (np. u A ristolochia cymbifera, M art.) jest na powierzchni po­

kry ta dość grubym pokładem korka, który nie tw orzy w arstw współśrodkowych, ale porozdzielany jest podłużnem i brózdami, bardzo głębokiemi, na oddziały. P o d k or­

kiem leży łyko i miazga, dość praw idłowo ułożone, głębiej zaś drew no, k tó re tworzy wokoło rdzenia walec powstały ze spłasz­

czonych blaszkowato części drzew nych (wiązek włóko - naczynnych), porozdziela­

nych szerokiemi promieniami rdzeniowemi,

tym sposobem drew no przyjm uje tutaj postać wycinków promienisto ułożonych, w których nie znać wcale słojów i które rozdzielają się na zewnętrznym szerszym końcu na drugorzędne promienie. Liście arystolochii są pojedyńcze, naprzemianle- głe, dość rozm aitych kształtów, między in- nemi: jajow ate, nerkow ate, sercowate i t. p.;

zwykle kilka nerwów głównych roschodzi się dłoniasto od podstawy liści, od ogonka, a następnie tworzą one siateczkę. W łaści­

wych przylistków brak praw ie zawsze,

wt miejsce ich, u wielu gatunków napoty­

kać się dają utwory, położone naprzeciwko liści.

K w iaty mają zupełne, samotne, lub wy­

rastające grupam i w kątach liści, koloru zielono-żółtawego, brunatnego lub ciemno­

brunatnego, niekiedy jaskraw o prążkowane, w rzadkich w ypadkach obdarzone mdłym zapachem. Czasem kwiaty są olbrzymieli rozm iarów, ja k np. u Aristolochia grandi- flora Sen. i A rist. Goldieana Hock., docho­

dzą one do 60 cm długości i 28 cm szero­

kości. Ok wiat pojedyńczy, przy podstawie nabrzm iały, banieczkowato rozdęty, nastę­

pnie zwęża się w rurkę, mniej lub więcej kolankowato zgiętą, która kończy się brze­

giem, już to wywiniętym płasko, ju ż też po­

dzielonym na dwie, a naw et na trzy klapy.

Zawiązek owocowy dolny, walcowaty, lub wielościenny, 4 —6 komorowy, w komorach liczne zalążki, ułożone w dwa szeregi.—

Z zawiązka w yrasta szyjka dość krótka, kończąca się blizną (znamieniem) obszerną, tarczow atą, o brzegu klapowato podzielo­

nym. Pręcików sześć (rzadko pięć lub zna­

cznie więcój), nitkam i zrośniętych z szyjką, tak, że pylniki siedzą z tego powodu pod znamieniem, albo w równych odstępach, albo też zbliżone po dwa do siebie.

Aristolochia należy do roślin dichoga- micznych, w których jed n e części kwiatu (słupek), rozw ijają się prędzej od innych (pręciki) i przy tem, w skutek szczególnego osadzenia pręcików, pyłek kwiatowy m o­

że być przeniesiony na bliznę tylko przy współudziale owadów; znajdują się też dro­

bne muszki, które czynność przenoszenia pyłku kwiatowego czyli zapylenia w kwia­

tach kokornaka uskuteczniają. Najlepiej znane (opisane dokładnie przez H ildebran-

(3)

Nr 39. W SZECH ŚW IAT. 615 da) jest przenoszenie pyłku kwiatowego

czyli zapłodnienie u krajowego gatunku kokornaka pospolitego, Aristolochia Clema- titis, którego dokonywają małe m uszki.—

U gatunku tego (fig. 2 i 3) kwiaty w yra­

stają. po kilka na kątach liścia i każdy kw iat ma zawiązek owocowy dolny (z).

Okw iat zielonawo-żółtawy banieczkowato rosszerzony (&) przy podstawie, w tem wła­

śnie miejscu, gdzie znajduje się szyjka z przyrośniętem i do niój pręcikami i blizną czyli znamieniem (fig. 3); dalej okwiat zwęża się w rurkę (Jc) i kończy brzegiem (p ) kla-

Fig. 2. K aw ałek łodygi (i) i ogonka liścia (l), z k%ta którego w y rasta pięć kw iatków (k) A risto- loohia C lem atitis, d w a z kw iatków w zniesione ku górze (n a praw o i lewo) m łode, jeszcze niezapło- dnione, trzy zaś zw ieszone ku dołowi zapłodnione;

z zaw iązek dolny, b okw iat banieczkow ato rossze­

rzony, k r u r k a zwgżona, p b rzeg przedłużony.

Muszki przynoszą pyłek kwiatowy na swem ciele z innego kwiatu, wypijają miód, a niemogąc wydostać się, dość żwa­

wo wewnątrz nabrzm iałej części okwiatu poruszają się i wtedy przyniesiony pyłek pozostawiają na bliźnie czyli znamieniu słupka danego kwiatu, którego pręciki po­

siadają pylniki jeszcze zamknięte. Skoro pyłek przyniesiony przylepi się do znamie­

nia, brzegi tego ostatniego zaginają się ku

peczkowato wydłużonym. Ponieważ kw iaty niezapłodniońe są do góry wzniesione (fig. 2) i posiadają okwiat otw arty, drobne muszki, poszukując miodu, wchodzą przez rurkę wąską okwiatu do nabrzm iałej jego części, w którój mieszczą się miodniki oraz pręci­

ki i blizna. Na ścianach ru rk i okwiatu znajdują się długie włoski osadzone w ten sposób (fig. 3 ic), że drobne owady mogą łatwo wejść do wnętrza kw iatu, ale napo- wrót wyjść nie mogą.

górze, a wtedy to pękają pylniki w kwiecie zapłodnionym i muszki, które niecierpliwie się poruszają, pokrywają się pyłkiem ze świeżo pękniętych pylników. Jednocześnie zachodzą zmiany w rurce okwiatu, włoski bowiem, które dotąd wstrzymywały wyjście owadów, więdną, przyjm ują brunatne za­

barwienie i opadają. W tedy muszki opu­

szczają kwiat i z nowym pyłkiem na ciele wchodzą do następnych, jeszcze nieodwie-

Fig. 3. Podłużne przecięcie kw iatu A ristolochia C lem atitis; z zaw iązek owocowy dolny, pp pręciki przyrośnięte do słupka, a znam ię czyli blizna,

w w łoski w ru rc e okw iatu, m m uszka.

(4)

6 1 6 W SZEC H ŚW IA T.

dzanych, kwiatów, ażeby na ich blizny prze­

nieść pyłek. K w iaty zaś, które zostały za­

płodnione, zwieszają się ku dołowi i zamy­

kają wejście do okw iatu wystającym b rz e ­ giem.

Je st bardzo prawdopodobnem, że sposób przenoszenia pyłku i u innych gatunków Aristolochia, które mają podobnie zbudo­

wany okwiat, jest taki sam, ja k u A ristolo­

chia Clematitis L , mianowicie zaś u A ri­

stolochia longa, u A. rotunda, a naw et u A.

Sipho i u A. tomentosa, u których forma okwiatu, włoski i stosunek pręcików do zna­

mienia (blizny) jest podobny.

Owocem arystolochii jest torebka, pę­

kająca szparami podłużnem i i rospadająca się na kilka części; nasiona liczne.

Znanych jest około 180 gatunków a ry ­ stolochii, rosnących w różnych częściach świata, w krajach gorących i um iarkow a­

nych. Szczególniej liczne gatunki arysto­

lochii rosną w krajach gorących i praw ie wszystkie są wijące się. Niektóre gatunki były używane w medycynie, a mianowicie kokornak pospolity czyli powojnikowy (Aristolochia Clematitis), a szczególniej zaś kokornak wężownicowy (A. Serpentaria L.), który jest rośliną zielną, trw ałą, o łodydze podziemnej, kłączu dość długim i guzowa­

tym. Liście ma sercowato-jajowate i okwiat ciemno czerwono-fijoletowy, o brzegu trzy- klapowym. N iektóre znów gatunki mają sławę środków skutecznych przeciwko uką­

szeniu wężów jadow itych, np. w Am eryce południowej Aristolochia m axim aL., A. bra- siliensis, A. cymbifera i t. d.

Do najozdobniejszych form należą gatun­

ki na załączonym rysunku umieszczone, zmniejszone dość znacznie. Są to g atu n k i, rosnące dziko w Brazylii:

Aristolochia Chamissonis Duch. (fig. 1 A) posiada liście podłużnie sercowate, o ner- wacyi pierzastej, kw iaty na długich bardzo szypułkach, okwiat fajeczkow aty, o brze­

gu dwudzielnym, górna działka wydłużona i ostro zakończona, dolna ucięta i zaokrą­

glona.

Aristolochia Pohliana Duch. (fig. 1 B).

Liście ma sercowate, o nerw acyi dłonia- stej, opatrzone przy listkam i zaokrąglonemi, okwiat w podstawie rosszerzony, nabrzm ia­

ły, o brzegu dwudzielnym, górna działka

bardzo długa i szczupła, dolna krótsza ale ostro zakończona.

Aristolochia brasiliensis M art. et Zucc.

(fig. .1 C). Liście nerkow ate z przylistkami sercowatemi, okwiat fajeczkowaty, o brze­

gu dwudzielnym, działka górna większa od dolnój, rosszerzona na końcu i zaokrąglona, dwudzielna, dolna zaś wąska, lancetowata, kwiaty duże, większe od liści.

A ristolochia gigantea M art. et Zucc.

(fig. 1 D). Posiada kwiaty okazałe, zna­

cznie większe od liści, umieszczone na długich szypułkach, okwiat w nasadzie nabrzm iały, dalej się zwęża szyj ko wato i na brzegu mocno się rosszerza, tworząc tarczę owalną w jednem miejscu nieco wciętą, tar- czowaty brzeg ma 25 cm długości i 10 cm szerokości, liście sercowate, o nerwacyi dło- niastej.

W naszych ogrodach najczęściej hodowa­

ny jest kokornak drzewny, Aristolochia Sipho L ’H erit, zwany pospolicie „fajecz­

kam i”. Jestto roślina wijąca się, do 10 me­

trów wysoka, o liściach sercowatych, du ­ żych (2 0 cm szerokie), jasnozielonych, udzie­

lających nader gęstego cienia, kw iaty żółto- brunatne, nieduże, kształtu fajeczek. K rzak ten służy do okryw ania altan i murów. R ó ­ wnież często kokornak ten puszczają po wy­

sokim słupie i wtedy tw orzy wspaniałą ja ­ snej zieloności piramidę.

Ze stare] arytmetyki.

Żadne książki zapewne tak szybkiej nie ulegają zagładzie, ja k podręczniki nauko­

we, przeznaczone dla uczniów; z książką, używaną w szkołach naszych przed trz y ­ dziestu choćby laty, dziś trudno się już spotkać, a dawniejsze tego rodzaju zabytki należą do istotnych rzadkości bibliograficz­

nych. W szczególności ciekawe są daw ­ ne podręczniki m atematyki elementarnej, przedstaw iając ważne znaczenie dla histo- ryi nauki, a zwłaszcza nauczania. Znany w swoim czasie zbieracz książek matematy­

(5)

Nr 39. WSZECHŚW IAT. 617 cznych, profesor Szkoły Głównej, Julijan

Bayer, wydał przedruki starych książeczek Solskiego i Grzepskiego, z których pierw ­ sza zawiera wykład arytm etyki wierszem, druga obejmuje początki gieometryi. Ksią­

żeczki te szybko roschwytane zostały i za­

poznały ogół z całą naiwnością dawnego sposobu pisania. Bardziej wszakże zaba­

wny wyjątek ze starej książki francuskiej zamieściła przed pewnym czasem ,,"Revue Scientifique”. Książka ta, bardzo dziś rzad­

ka, napisana przez mistrza Estienne de la Roche diet Yille Franche, obejmuje wy­

kład arytm etyki i gieometryi, a długi jej tytuł wylicza różne tablice, dodane do książ­

ki w celu ułatwienia rachunków, tyczących się kupna i sprzedaży. W ydrukow aną zo­

stała w nowem wydaniu w Lugdunie 1538 roku. W spomniany wyżej wyjątek, zamie­

szczony w Revue Scientifique stanowi p ier­

wszy rozdział książki, traktujący „o tem, co to jest liczba, o jój własnościach i doskona- łościach”. C harakterystyczny i zabawny ten rozdział wskazuje, ja k stopniowo tylko nauka nowoczesna oswobadzać się mogła ze średniowiecznych osłon scholastycznych i teologicznych. Podajem y tu ten osobliwy ustęp dawnój książki, jakkolw iek w prze­

kładzie na język nowoczesny traci on jednę z charakterystycznych cech swoich:

Liczba według Euklidesa na początku 7 księgi: E st m ultitudo ex unitatibus compo- sita... Tak więc liczba jest zbiorem jednej lub kilku jedności. I postępuje in infinitum przez dodanie jedności... jedność jest pier­

wiastkiem i zasadą liczb. A tak mówi Boe- cyjusz w swojej arytmetyce. Niemniej je ­ dność jest najwyższą i najdoskonalszą ze wszystkich liczb, które są. W niej bowiem w potencyi mieszczą się własności i dosko­

nałości wszystkich liczb. A bez niej żadna rzecz być nie może. I mówią logicy, że je ­ dność jest jedną z sześciu zasad transce- dentalnych. Obejmuje bowiem wszystkie rzeczy, które mają byt. Stąd ma ona wszel­

ką własność liczby. Je st bowiem doskona­

łą ja k 6, jest linijką, kwadratem, sześcia­

nem, pierwiastkiem k w a d ra to w y m i sze­

ściennym, pierwiastkiem z pierwiastku. A że jest tak wielkiej godności i świetności, obrał ją Stwórca za swoję istotę, gdyż jest jed y ­

nym Bogiem Stwórcą całego świata. Jest

jedno dobre prawo: a mianowicie prawro chrześcijańskie, podzielone na dziesięć przy­

kazań. I jedna dobra wiara: a mianowicie wiara chrześcijańska, która się składa z dwu­

nastu artykułów. I tyle innych godności i doskonałości.

Dwa jestto liczba wielkiego pierwszeń­

stwa i użyteczności, którą Bóg zachował w kilku ze swych dzieł. Gdyż najpierw stworzył światło i ciemność. Potem stwo­

rzył dwie wielkie bryły świecące, a miano­

wicie słońce i księżyc. Słońce, aby świeciło w dzień, a księżyc, aby świecił w nocy. P o­

tem stworzył wszystkie zwierzęta w po­

dwójnej płci, to jest męskiej i żeńskiej. P o ­ tem stworzył mężczyznę i kobietę i nadał im kilka członków podwójnych, a miano­

wicie dwoje oczu, dwoje uszu, dwoje noz­

drzy, dwa ramiona, dwie ręce,, dwie nogi i kilka innych dla użytku ciała ludzkiego.

A potem tyle namiętności, których ciało lu­

dzkie doznaje, jak radość i smutek, nadzieja i obawa, głód i pragnienie, gorąco i zimno;

picie i jedzenie, sen i czuwanie, zdrowie i choroba, życie i śmierć. A tak samo wszy­

stkie zależności są utworzone przez podwój­

ność, ja k stwórca i stworzenie, ojciec i syn, creans et creatum, producens et productum, abstractum et concretum etc. A także wszelkie sprzeczności, ja k dobroć i złość, cnota i występek, nauka i nieświadomość, mądrość i głupstwo, praw da i kłamstwo.

Tak więc po jedności więcej jest rzeczy utworzonych przez dwa, aniżeli przez ja k ą ­ kolwiek liczbę wyższą.

Trzy jest najgodniejszą i najdoskonalszą po jedności ze wszystkich liczb. Ja k to m ó­

wi stara maksyma: Omne trinum perfectum.

A doskonałość ta nie wypływa ze składu trzech, ja k to ma miejsce co do 6. A le przez wielkie i wysokie tajemnice, które się mie­

szczą w tej liczbie. A najpierw podobało się Bogu Stwórcy być w trzech osobach.

To jest mianowicie Ojciec, Syn i Duch świę­

ty. Spodobało mu się stworzyć trzy hije- rarchije, a w każdej hijerarchii trzy rzędy aniołów. Są trzy rzeczy w Jezusie C hry­

stusie: a mianowicie boskość, dusza i czło­

wieczeństwo. Ksiądz tworzy trzy części dro­

giego ciała Jezusa Chrystusa przy mszy.

T rzy stany święte śpiewają mszę, a miano­

wicie ksiądz, dyjakon i poddyjakon. Trzy

(6)

razy śpiewają, Sanctus, Sanctus, Sanctus i A gnus Dei podczas mszy. Trzem a gwoź­

dziami przybity był błogosławiony O d k u ­ piciel Jezus C hrystus do krzyża Są trzy stopnie pokuty, są trzy stopnie odkupienia, a mianowicie post, jałm użna i modlitwa. Są trzy cnoty teologiczne, a mianowicie w iara, nadzieja i miłość. Jest trzech nieprzyjaciół duszy, a mianowicie świat, ciało i dyjabeł.

Człowiek grzeszy trzem a sposobami, a m ia­

nowicie sercem, ustam i i czynem. Człowiek obraża trzy istoty, a mianowicie Boga, sa­

mego siebie i swego bliźniego. Bóg rozło­

żył wszystkie rzeczy w edług liczby, cięża­

ru i miary. T ria erant in archa: virga, manna et lex mosayca. T rzy miejsca są przeznaczone dla człowieka po śmierci:

a mianowicie raj, czyściec i piekło. T rzy śluby czynią bracia mniejsi, gdy stają się zakonnikami, a mianowicie ubóstwo, posłu­

szeństwo i czystość. Są trzy zasady n a tu ­ ralne potentia, obiectum et actus. Są trzy dusze, t. j. roślinna, czuciowa i myśląca.

Są trzy władze duszy rozumowej, t. j. wola, pamięć i pojęcie. Ciała mają trzy wymia­

ry, t. j. długość,szerokości wysokość. Św iat jest podzielony na trzy części, t. j. A zyją, E uropę i Afrykę. Tak więc ujaw nia się wyborność i wspaniałość tój godnej liczby trzy.

Cztery jest pierwszą liczbą kw adratow ą i jest wielkiego szacunku i potrzeby. A n a j­

pierw Bóg Stwórca stw orzył cztery żywio­

ły, t. j. ogień, powietrze, wodę i ziemię.

Z czego wypadają cztery własności, t. j. cie­

pło, zimno, suchość i wilgotność. Z czego się rodzą cztery hum ory, t. j. krew , cholera, flegma i melancholija, które są przyczyną czterech kom pleksyj, t. j. krw istej, cholery­

cznej, flegmatycznćj i melancholicznój. cztery pory roku, t. j . wiosna, lato, jesień i zima. I cztery okolice nieba i świata, t. j.

wschodnia, zachodnia, połnocna i południo­

wa. I każdój okolicy odpowiada jeden w iatr główny... Są cztery cnoty główne, t. j. rostropność, wstrzemięźliwość, spraw ie­

dliwość i męstwo. Je st czterech ewangie- listów by zapewnić wiarę Jezusa Chrystusa.

I czterech głównych doktorów kościoła, by potrzym ywać wiarę, t. j. święty A ugustyn, Grzegorz, Hieronim i święty Am broży.

Pięć jest liczbą wielkiej wygody i u ż y ­ 618

teczności: najpierw bowiem Stwórca stw o­

rzy ł pięć ciał prostych, t. j. niebo, ogień, powietrze, wodę i ziemię. I nigdy nie mo­

że się znaleść więcej brył foremnych, które mają podstawy równe. Potem dla użytku naszego dał nam Stwórca pięć zmysłów n a ­ turalnych, t. j. visus, auditus, gustus, tactus et odoratus. I pięć palcy u ręki i u nogi.

I aby nas okupić poniósł pięć ran na krzy ­ żu, a na całej powierzchni ziemi jest pięć stref według Sacrobosco na jego sferze.

Sześć jestto pierwsza i najgodniejsza z liczb doskonałych. Ponieważ przez zło­

żenie jej części wielokrotne wydają swą ca­

łość, ja k 3, 2 i 1, które są sześciu '/2, 'h i '/o- Zebrane razem czynią 6, które są ich sumą.

Dlatego jestto liczba doskonała. Ma inną doskonałość, gdyż jest liczbą kołową. J e ­ żeli bowiem zakreślimy koło cyrklem, okręg koła zawiera całkowicie 6 razy otwór rze ­ czonego cyrkla.... Za szóstym razem rze­

czona nóżka cyrkla wróci do pierwszego punktu. A tym sposobem wrraca zawsze sama w sobie. E t semper idem ipse est. Je st jeszcze inna doskonałość, dlatego, ż e je s t sześć zasad transcendentalnych, t. j. unum, bonum, verum, res, aliąuid et ens. I dla tych wielkich dokładności i godności zacho­

wał ją Stwórca w swych dziełach, stworzył bowiem wszystko w sześć dni. I dlatego liczba ta winna być nazwana bardzo dosko­

nałą między doskonałemi, ja k to mówi św. A ugustyn w 30 rozdziale I I księgi De Civitate Dei.

Siedem jestto liczba wielkiej prerogaty­

wy i osobliwości, ja k zapewnia św. A ugu­

styn w 31 rozdziale rzeczonej księgi. A to z powodu swego składu, który jest potrój- ny, gdyż najpierw składa się z 1 i 6, które są tak wielkiej doskonałości, ja k wyżej po­

wiedziano; albo z 3 i 4, które są także w iel­

kiej godności i poważania; albo z 2 i 5, k tó­

re są tak wielkiej użyteczności i wygody.

I dlatego, że w swoim składzie zawiera tyle liczb godnych, doskonałych i wielkich za­

let, Bóg Stwórca zachował ją w dziełach swych tak cudownych. Gdyż stw orzył 7 planet, 7 metali, 7 barw i 7 smaków. A kie­

dy wszystko stw orzył w ciągu sześciu dni, wypoczął siódmego, co jest rzeczą wielkiej tajemnicy. A stąd jest 7 dni tygodnia, je s t 7 cnót głównych, t. j. 3 teologiczne i 4 k a r­

Nr 39.

W SZECH ŚW IA T.

(7)

dynalne. Je st innych 7 cnót przeciwnych siedmiu grzechom śmiertelnym. Je st 7 darów Ducha świętego. Je st 7 dzieł miłosierdzia cielesnych i 7 dzieł miłosierdzia ducho­

wych. Je st 7 sakramentów. Je st 7 stopni w świętym kościele. J e st 7 wieków w czło­

wieku. Je st 7 okien, przez które wyziera dusza człowieka; t. j. dwoje oczu, dwoje uszu, dwoje nozdrzy i usta. Je st 7 dni między nastąpieniem choroby a dniem k ry ­ tycznym. Je st 7 klimatów na ziemi miesz­

kalnej.

Osiem jest pierwszą liczb;} sześcienną i jest też 8 błogosławieństw.

Dziewięć jestto druga liczba kw adrato­

wa i jest też 9 rzędów aniołów i 9 razy śpiewa się kyrie eleyson podczas mszy.

Dziesięć w edług niektórych jest liczbą doskonałą, nie dla składu swego ja k 6, ale

dlategOj że zawiera zamknięte w sobie wszy­

stkie liczby proste i wszelkich własności, ja k parzyste, nieparzyste, doskonałe, niedo­

skonałe i jest początkiem wszystkich liczb złożonych z dziesiątek i także jako podsta­

wę naszego prawa dał Bóg Mojżeszowi 10 przykazań i rosporządził oddawać Bogu dziesięcinę.

Jedenaście jest liczbą nieparzystą pierw ­ szą niezłożoną.

Dwanaście jest liczbą wielkiego pierw­

szeństwa i użyteczności. A jakkolw iek jest liczbą niedoskonałą, nadm ierną, niemniej jest wielkiego użytku. Gdyż może się zu­

pełnie podzielić przez 6, które jest jego '/ 2, przez 4, które jest jego y3, przez 3, które jest jego '/t i przez 2, które jest jego '/0.

I dlatego błogosławiony odkupiciel Jezus C hrystus raczył zachować tę liczbę, obiera­

jąc 12 apostołów dla ugruntow ania i nau­

czania świętej w iary katolickiej. K tórzy dla jej ugruntow ania ułożyli 12 artykułów wiary. I na ich wzór panowie kościołów katedralnych ustanawiają 12 perpetualii dla ciągłego służenia Bogu Stwórcy, 12 chó­

rów dla śpiewania hymnów Bogu i świę­

tym. Również dla wygody tój liczby do­

brzy rządcy miast obierają zwykle 12 ra d ­ ców, aby czuwali nad policyją dobra publi­

cznego. Podobnież filozofowie astrologo­

wie czasów dawnych, doświadczając i roz­

ważając natury i wpływy niebieskie, po­

dzielili niebo na 12 równych części, które

Nr 39. 619

zostały nazwane 12 znakami. I przyznali każdemu wpływ własny przez subtelne złą­

czenia i ustanowili 12 miesięcy w roku dla większej dogodności.

A to wystarcza o własnościach liczb w szczególności.

T. X.

OGÓLNE ZARYSY

W E D Ł U G

(Alfreda (Russel allacea.

(Dokończenie').

2. Prowincyja Australijska wraz z Tas- maniją. Chociaż A ustralija zajmuje zna­

czną przestrzeń w kierunku południka,, ros- ciąga się bowiem wraz z Tasm aniją od 10°

do 43° szer. połudn., niemniej jednak po­

siada faunę dość jednolitą. Najbogatszą jest część zachodnia, gdzie też występuje najwięcej wybitnych typów australijskich.

Znacznie biedniejszą jest część południowa, to jest W iktoryja, najuboższą zaś jest Tas- m anija, której fauna zbliżona jest do fauny A ustralii południowej, gdyż wyspa ta do­

piero przed niedawnym stosunkowo czasem oddzieliła się od lądu. Wreszcie północna część A ustralii posiada wiele typów papu- azyjskich, które tutaj napłynęły z Nowej Gwinei.

Ssących posiada A ustralija 160 gatu n­

ków, z których 3 jednoodchodowych (Mo- notremata), 102 workowatych (Marsupialia), 23 nietoperzy, 31 myszy i 1 drapieżny, a mianowicie rodzaj psa zwanego difigo, który dostać się tu musiał przez pośredni­

ctwo człowieka. Z ssących na uwagę za- sługuje workowaty wilk australijski (Thy- lacinus cynocephalus), największy szkodnik ze wszystkich miejscowych czworonogów.

Zwierz ten dzięki ciągłemu prześladowaniu ze strony osadników jest niew ątpliw ie bli­

skim zaginienia. Ciekawym jest także wom- bat (Phascolomys wombat), przypominający

W SZECHŚW IAT.

(8)

620 W SZECH ŚW IA T. Nr 39.

rozwiniętemi siekaczami nasze gryzonie.

Kolczatka (Echidna)należy do rzędu jedno- odchodowych, w którym oprócz niój spoty­

kamy tylko inny jeszcze rodzaj, a m ianow i­

cie dziobaka (O rnithorhynchus).

Ptaków liczy ta prow incyja 630 g a tu n ­ ków, z których 485 lądowych. Oczywista rzecz, że największy procent wypada na wróblowate (Passeres), których spotykamy tu 306 gatunków. Doskonale też są. tu re ­ prezentowane papugi (60 gatunków ). G o­

łębie, w stosunku do Nowój Gwinei, mają w A ustralii nielicznych przedstawicieli (24 gatunki).

Spomiędzy ptaków wspomnieć wypada ziemną papużkę (Geopsittacus), zamieszku­

jącą A ustraliją zachodnią. W północnój części lądu spotykam y nogale (Megapodii) oraz kazuara, oba rodzaje właściwe także prowincyi A ustro-M alajskiój. Oprócz k a ­ zuara posiada jeszcze A u stralija inny, w ła­

ściwy sobie, rodzaj strusiow atych, a miano­

wicie emu (Dromaeus). Spomiędzy śpie­

wających najw ybitniejszym je s t ptak ■— lira (M enura superba), posiadający olbrzymi ogon w kształcie liry. W reszcie rodzaj Po- dargus z rodziny kozodojów odznacza się bardzo silnym dziobem. Olbrzym ten w sw o­

im rodzaju łowi nietylko owady, lecz i m niej­

sze ptaki.

3. Prowincyja Polinezyjska zajmuje p rze­

strzeń 5000 mil angielskich, poczynając od wysp Złodziejskich na zachodzie, a kończąc na wyspach M arquesas na wschodzie. P o ­ mimo tak znacznój rosciągłości fauna tój prowincyi mało jest urozmaiconą. Tysiące wysepek, rossianych po oceanie Spokojnym, mają tę wspólną cechę zoogieograficzną, że brak je s t na nich zupełnie zwierząt ssących, a gady są nadzwyczaj rzadkie. W yspy Sandwich posiadają faunę dość różną od reszty Polinezyi, wskutek czego W allace dzieli prow incyją Polinezyjską na Poline- zyją właściwą i wyspy Sandwich.

Polinezyja właściwa podzieloną być m o­

że na cztery grupy: 1. W yspy Fidżi, Tonga i Samoa, posiadające w sw’ój avifaunie 41 rodzajów, z których 17 właściwych A u stra­

lii, 9 — polinezyjskich, a reszta bardziój kosmopolitycznych. 2. W yspy T ow arzy­

skie i Marquesas liczą zaledwie 16 rodza­

jów , między niemi 5 — australijskich, a 4 —

polinezyjskie. 3. W yspy Złodziejskie i K a ­ rolińskie są bardzo mało znane pod wzglę­

dem faunistycznym; niemniój jednak wy­

mienić można 10 rodzajów australijskich i 2 — polinezyjskie; rodzaj zaś Acrocepha- lus jest właściwy tój grupie. Wreszcie Nowa K aledonija i Nowe H ebrydy stanowią niejako przejście od A ustralii do Papuazyi.

Na 30 rodzajów ptaków lądowych, grupa ta posiada 18 — australijskich. Jeden rodzaj (Rhynochetus), stanowiący oddzielną rodzi­

nę (Rhinochetidae), spokrewnioną z czapla­

mi, zamieszkuje wyłącznie Nową Kaledo- niją. Ciekawy ten ptak jest bliski zagi- nienia.

W yspy Sandwich liczą 11 rodzajów i 18 gatunków ptaków lądowych. Z tych 11-tu rodzajów niemniój ja k 7 jest właściwych wyspom Sandwich; wszystkie siedem n a ­ leżące do typu australijskiego lub poline­

zyjskiego. Pierw iastek amerykański jest tu reprezentowany przez sówkę (Asio acci- pitrinus), która dostała się tu z Am eryki południowój zapewne przez pośrednictwo wysp Galapagos. Z innych tworów zwie­

rzęcych tylko muszle są tu jakotako repre­

zentowane, a pomiędzy niemi rodzaj Acha- tinella, właściwy wyspom Sandwich liczy aż 300 gatunków.

W allace przypuszcza, że wyspy te stano­

wią resztkę dawnego lądu, na poparcie cze­

go przypom ina, że cały szereg wysepek i ra f ciągnie się w kierunku północno-za­

chodnim, oraz ku Kalifornii. W ażnym do­

wodem na poparcie tego zdania jest także znajdowanie się na szczytach niektórych gór archipelagu Sandwich roślin, właściwych strefom umiarkowanym.

4. Prowincyja Nowo-Zelandzka obejmuje dwie wielkie wyspy, stanowiące Nową-Ze- landyją, oraz wysepki: Norfolk, L orda H o- wego, Kermadec, Chatham, A uklandzkie i Malcaryjskie. Nowa Zelandyja leży cał­

kowicie w gorętszój części umiarkowanego pasa, a dzięki znacznój wilgotności klim atu, posiada na całój przestrzeni rozległe lasy, które ją wyróżniają od suchój i jałowój A u­

stralii. Dzięki położeniu swemu Nowa Że­

la,ndyj a zaliczoną być musi do typowych wysp oceanicznych; od A ustralii dzieli ją przestrzeń 1200 mil angielskich, a taż sama odległość mierzy się pomiędzy Nową Ze-

(9)

Nr 39. W SZECHŚW IAT. 621 landyją i Nową, Kaledoniją. Z głównych

rysów zoogieograficznych tćj prowincyi wy­

mienić należy zupełny prawie brak ssących, oraz wielkie ubóstwo gadów, ryb słodko­

wodnych i owadów.

Z ssących spotykamy tu tylko dwa nie­

toperze, należące do dwu różnych rodza­

jów, właściwych wyłącznie Nowój Zelan- dyi. Jeden z nich spokrewniony jest z for­

mami australijskiem i; drugi zaś zdradza sil­

ne powinowactwo z amerykańską, rodziną wampyrów (Phyllostomidae).

P ta k i reprezentow ane są na Nowćj Ze- landyi przez 145 gatunków, z których tylko 57 lądowych, należących do 34 rodzajów.

Z nich 16 jest właściwych Nowćj Zelandyi, a dodać jeszcze należy 5 rodzajów ptastwa błotnego i wodnego, co razem uczyni 21 r o ­ dzajów, niespotykanych gdzieindziej. Od­

rzuciwszy rodzaje szeroko rozmieszczone, wszystkie inne zdradzają pokrewieństwo z formami australijskiem i. Niemnićj jednak Nowa Zelandyja posiada aż trzy rodziny ptaków właściwych tćj grupie wysp, a mia­

nowicie: Nestoridae (właściwa rodzina pa­

pug, reprezentowana przez jedyny rodzaj Nestor), dalćj Stringopidae nadzwyczaj cie­

kawe nocne papugi, reprezentowane rów­

nież przez jedyny rodzaj Stringnps; a wre­

szcie nieloty nowo - zelandzkie (Apterygi- dae). I w tćj rodzinie spotykamy tylko je ­ den rodzaj Apteryx, znany niewątpliwie większości naszych czytelników.

Pew ne stopniowanie w pokrewieństwach ayifauny nowo - zelandzkićj z australijską i polinezyjską, uwydatniające się znajdow a­

niem nietylko pewnych rodzin pokrewnych, lecz także rodzajów i gatunków, wykazuje, że Nowa Zelandyja od bardzo dawnego cza­

su aż po nasze dni pozostawała i pozostaje pod wpływem tych dwu dystryktów , a na­

wet niektórzy ornitologowie utrzym ują, że mały ptaszek (Zosterops lateralis) przed niedawnym dopiero czasem dostał się na Nową Zelandyją. Mnićj prawdopodobnem jest twierdzenie, jakoby dzisiaj dwa gatunki kukułek odbywały rokrocznie przeloty z j a ­ kiejś grupy wysp Polinezyjskich na Nową Zelandyją.

Wyspa N orfolk posiada 15 gatunków pta­

ków lądowych, z których 8 australijskich.

Z pozostałych siedmiu 3 należą do rodza­

jów australijskich, 1 do kosmopolitycznego rodzaju Turdus (drozd), a wreszcie tylko 3 ptaki zdradzają pokrewieństwo z nowo­

zelandzką avifauną, a mianowicie: Nestor productus, zaginiony w ostatnich czasach rodzaj papug, Cyanorhamphus rayneri (zro­

dziny papug szeroko-ogoniastych), a w re­

szcie zaginiony gatunek kurki wodnćj (No- tornis alba), którego dwa tylko egzempla­

rze istnieją w muzeach. Obecność tak nie­

lotnych ptaków jak Nestora i Notornisa na wyspie Norfolk wskazuje dobitnie, że by­

ła ona kiedyś przyłączoną do Nowój Ze­

landyi.

Wyspa Lórda Howego leży w połowie d ro ­ gi między A ustraliją i wyspą Norfolk. P o ­ siada ona wodnika, należącego do n o w o ze­

landzkiego rodzaju Ocydromus. Widziano tu nadto jakiegoś białego ptaka, który mógł­

by być owym, zaginionym na wyspie Nor­

folk, Notornis alba, a w takim razie uprze­

dnie połączenie wyspy Lorda Howego z Nową Zelandyją byłoby wtedy widocz- nem.

W yspy Chałham odległe są o 450 mil od wschodniego pobrzeża Nowćj Zelandyi.

G rupa ta posiada 13 ptaków lądowych.

Wszystkie, z wyjątkiem jednego, należą do rodzajów nowo zeladzkich i wszystkie z wy­

jątkiem pięciu— do gatunków n o w o -z e - landzkich. Jedyny rodzaj właściwy tćj grupie wysp jest wodnik, opisany przez ka­

pitana H uttona pod nazwiskiem Cabalus modestus. W spomniane poprzednio rodza­

je nowo - zelandzkie Stringops i A pteryx zamieszkiwały przed niedawnym czasem wyspy Chatham, lecz wyginęły około 1835 roku.

Wyspy Auklandzlie leżą o 300 mil na po­

łudnie od Nowćj Zelandyi. Uboga ich avi- fauna liczy zaledwie sześć gatunków p ta ­ ków lądowych, z których trzy należą do gatunków now’o-zelandzkich, a trzy są w ła­

ściwe tćj grupie wysp, która nadto posiada jeden właściwy sobie rodzaj kaczki (Neso-

netta aucklandica).

Na zakończenie wspomnieć należy słów kilka o gadach i ziemnowodnych prowincyi Nowo-Zelandzkiój. Węży niema tu wcale;

z ziemnowodnych zaś spotyka się tu jedyny rodzaj właściwy tój prowincyi, a m ianow i­

cie Liopelma. Jaszczurek zato liczy No­

(10)

R 2 2 W SZEC H ŚW IA T.

wa Zelandyja 12 gatunków , spomiędzy któ­

rych na osobną wzmiankę zasługuje H a t- teria punctata, osobliwa tem, że stanowi przejście od jaszczurek właściwych do k ro ­ kodyli, a nadto budową żeber zbliżona jest do ptaków. Rodzaj ten stanowi nietylko od­

dzielną rodzinę, lecz naw et oddzielny rząd (Rhynchocephalina) i j est niew ątpli wie reszt - ką jak iejś bardzo starej grupy, zamieszku­

jącej niegdyś obszerniejszą przestrzeń zie­

mi. W reszcie spomiędzy ryb słodkowo­

dnych prow incyja Nowo - Zelandzka liczy siedem rodzajów, między którem i Retro- pinna nie spotyka się gdzieindziej. Ryba ta należy do rodziny łososiowatych i jest jedynym reprezentantem tój grupy na pół­

kuli południowćj. Niemniój ciekawem jest rozmieszczenie węgorza (A nguilla latiro- stris), który spotyka się w Europie, Chi­

nach, Indyjach zachodnich i na Nowój Ze­

landyi!

Początek fauny nowo-zelandzkiej jest dla nas dość jasny. Znajdowanie się na w y­

spach: Norfolk, L orda Howego i Chatam- skich niektórych nowo-zelandzkicli typów ptaków nielotnych dowodzi, że wyspy te stanowiły niegdyś wraz z Nową Zelandyją jeden ląd, równający się pod względem ob­

szaru dzisiejszej A ustralii, od której oddzie­

lonym był kanałem szerokim ledwie na kil­

kaset mil angielskich; stąd też objaśnić so­

bie możemy napływ licznych form austra­

lijskich na Nową Zelandyją. W spomniany ląd rosciągał się prawdopodobnie bardziej ku południowi, aż poza wyspy M akaryjskie, a tym sposobem, zbliżony do lądu antarkty cznego mógł otrzym ywać im igrantów z A m e­

ryki południowej zapomocą lodów pływ ają­

cych w okresach zimnych, lub wprost przez pośrednictwo lądu antarktycznego— w okre­

sach gorących. Niema też potrzeby przy­

puszczać, aby A ustralija, A fryka południo­

wa i A m eryka południow a stanowiły ongi jeden ląd, ja k tego dowodzi kapitan H utton, opierając się na znajdow aniu się ptaków strusiowatych w trzech tych częściach świa­

ta, gdyż grupa ta ptaków powstała, ja k się zdaje, na półkuli północnej, a zresztą przod­

kowie ich mogli latać i dopiero następnie organy lotu zaniknęły im w skutek nieuży- wania. Przeciwnie, obecność dw u a nawet trzech rodzin tych ptaków na Nowej Zelan-

dyi dowodzi bardzo dawnej izolacyi tej g ru ­ py wysp, co jeszcze potwierdza się brakiem zupełnym węży, dla których klim at No­

wej Zelandyi byłby najzupełniej sprzyja­

jącym.

O pierając się na niektórych danych, mo­

żemy do pewnego stopnia odtworzyć prze­

szłość obszaru australijskiego. Praw dopo- dobnem jest, że w bardzo dawnych cza­

sach — w okresie drugorzędowym — ląd australijski łączył się z lądem półkuli pół­

nocnej, a wówczas napłynęły doń zwierzęta workowate. O dtąd jed nak pewną jest p ra ­ wie rzeczą, że A ustralija była aż po nasze czasy oddzieloną od reszty lądów, a wsku­

tek izolacyi rozwinęły się na niój rozmaite typy workowatych i jednoodchodowych (Monotremata). Podczas okresu trzecio­

rzędowego ląd australijski rosciągał się p ra­

wdopodobnie bardziej ku północo-wscho­

dowi, obejmując Papuazyją, oraz wyspy Salomońskie, a może nawet i wryspy Fidżi.

Jednocześnie musiał się też bardziej ros- przestrzeniać ku południowi i ku zachodo­

wi. W iele światła w tym względzie rzu ­ cają poszukiwania paleontologiczne prof.

Mac Coy w W iktoryi. Znalazł on m iano­

wicie liczne skamieniałości morskie z epoki eocenicznej i miocenicznej, zupełnie podo­

bne do gatunków europejskich z tego same­

go okresu, a między niemi niektóre wielo- rybowate, ryby i małże morskie. T a jed n o ­ litość fauny morskiej pochodziła stąd m ia­

nowicie, że w epoce eocenicznej, a osobli­

wie miocenicznej półkule północna i połu­

dniowa posiadały klim at znacznie gorętszy, aniżeli dzisiaj, co p. Belt objaśnia mniej- szem nachyleniem osi ziemskiej do eklipty- ki. Dzięki temu ujednostajnieniu klim atu na znacznych odległościach od równika, niektóre formy morskie mogły się rospo- strzeć od wysp B rytańskich, aż po Bengal i dalej przez pobrzeża Malajakie do A u­

stralii.

Ja n Sztolcman.

Nr 39.

(11)

Nr 39. W SZECH ŚW IAT. 623

P RZYCZYNE K

DO C ZIN N O ŚC I

OŚRODKÓW NERWOWYCH 0 RYB

(D okończenie).

Godnemi uwagi są ruchy kołowe, obser­

wowane po uszkodzeniu mózgu środkowego u bokopływów (P le u ro n e ctid a e ): flonder, skarpów i języków morskich. Te niesyme­

tryczne zwierzęta zaczynają, wówczas p ły ­ wać w kółko, lecz w płaszczyźnie pionowej, nie zaś poziomej, ja k inne ryby; przytem z powodu utracenia zdolności utrzym yw a­

nia równowagi padają ciągle na bok, zamy­

kają oczy i pływ ają w kierunku wskazówki zegarkowej, lub w przeciwnym, zależnie od togo, czy operacyja była dokonaną z lewej, czy też z praw ej strony.

U ryb chrząstkowych (żarłaczów) je d n o ­ stronne uszkodzenie mózgu wywiera taki sam wpływ, ja k i u kościstych. Jednostron­

ne zniszczenie (w zgórków wzrokowych) międzymózgu wywołuje przejściowe ruchy kołowe w kierunku nieuszkodzonej części.

Jednostronne uszkodzenie rdzenia kręgo­

wego nie powoduje żadnych przymusowych ruchów; conaj wyżej powstaje skurcz mięśni w miejscu przekroju, mogący wprowadzić w błąd pod tym względem.

Na mocy tych doświadczeń, Steiner wy­

powiada zdanie, że „ruchy przymusowe po­

wstają wskutek jednostronnego uszkodzenia takich tylko części mózgu, które zostają w bespośrednim stosunku do ogólnego ru ­ chowego ośrodka, że zatem, mogą one po­

wstawać tylko tam, gdzie istnieje ogólny ośrodek ru ch u ”.

A by lepiej udowodnić to swoje twierdze­

nie, Steiner, między innemi, wykonał nastę­

pujące oryginalne doświadczenie nad rdze­

niem kręgowym żarłaczów: wywoływał on najpierw u nich ruchy przymusowe przez uszkodzenie mózgu środkowego, a później, po upływie mniej więcej 24-ch godzin, od­

cinał im głowę. Pozostały tułów wykony­

wał dalej zupełnie takie same ruchy, jakie wykonywało poprzednio zwierzę, niepo-

zbawione głowy. Należało jednak ucinać głowę nie wcześniej, ja k po upływie dzie­

sięciu godzin od pierwszej operacyi. To dziwne zachowanie się tułowia Steiner ob­

jaśnia wpływem podrażnień, które przez pewien czas (między pierwszą a drugą ope- racyją) oddziaływały z mózgu na podległe mu ośrodki rdzenia kręgowego i wnioskuje stąd, że zdolność odtwarzania ruchów czyli pamięć należy uważać za ogólną własność zwojów rdzenia kręgowego i wogóle każdej komórki zwojowej.

Na zasadzie tych doświadczeń nad czyn­

nościami mózgu ryb w związku z faktami, znanemi z morfologii, Steiner stara się wy­

jaśnić znaczenie mózgu rybiego.

Mózg żarłaczów uważa on za całkiem analogiczny mózgowi żab. W mózgu ryb kościstych brak części, znajdującej się u po­

przednich między przednim a środkowym I mózgiem (międzymózgu). W prawdzie May-

! ser nadał tę nazwę pewnej małej części ich

; mózgu; nie udało mu się jednak udowodnić drogą doświadczalną, czy rzeczywiście za­

sługuje on na tę nazwę ze względu na swe czynności.

W ielki mózg żarłaczów jest ośrodkiem węchu ryb, ponieważ wycięcie jego pociąga za sobą zupełnie takie same zmiany, ja k wycięcie płatów węchowych, t. j. zaburze­

nia węchu i przyjmowania pokarmów. Na poparcie tego twierdzenia można przyto­

czyć odkryty przez Balfoura fakt, że zało­

żenie wielkiego mózgu przypada u zarodka jednocześnie z założeniem jam ek węcho­

wych. W ychodząc z tego punktu, Steiner uogólnia swe twierdzenie i dochodzi do wniosku, że wielki mózg kręgowców roz­

winął się filogienetycznie z ośrodków wę­

chu.

U ryb kościstych mózg środkowy, czyli ośrodek wzroku przyjął na siebie czynność bodźca przy przyjmowaniu pokarm ów, co spowodowało zmniejszenie się mózgu w iel­

kiego.

Dalej, biorąc za przedm iot do porów ­ nania mózgowie i rdzeń kręgowy, Steiner stara się określić stopień pokrewieństwa po­

między różnemi gromadami ryb. Z punktu widzenia morfologicznego najprostszą rybą jest żarłacz. Jego ośrodki nerwowe skła­

dają się z mózgowia i rdzenia kręgowego

(12)

624 W SZECH ŚW IA T. Nr 39.

Mózgowie Steiner określa, „jako ogólny ośrodek ruchu, będący jednocześnie w zwią­

zku z nerwem przynajmniój jednego wyż­

szego zmysłu”. Rdzeń kręgowy żarłacza posiada zdolność miejscozmienności w każ­

dym metamerze (dzwonie).

Jeżeli posuniemy się od żarłacza do wyż­

szych ryb, przekonamy się, że w filogiene- tycznym rozwoju rdzeń kręgow y tracił sto­

pniowo swą zdolność miejscozmienności, po­

czynając od części głowowój; u trata ta po­

suwała się ciągle k u części ogonowój. P ł a ­ szczki, naj bardziój spokrewnione z żarła­

czami, posiadają jeszcze miejscozmienność w rdzeniu kręgowym, ja k również i ryby kostołuskie, kościste zaś, wyjąwszy wę­

gorza, utraciły ją w zupełności. U mino- gów nie można jeszcze zauważyć stopnio­

wanej utraty, lecz jedynie rów nom ierny ubytek pobudliwości w całym rdzeniu. To też zajm ują one w szeregu kręgow ych rów ­ nie niski stopień, ja k i żarłacze. Lance- tnika, którego ośrodki nerwowe nie są je s z ­ cze nawet zróżnicowane na rdzeń kręgowy i mózgowie, należy też umieścić na najniż­

szym stopniu między kręgowcam i. Nie można jed n a k przypuścić, że on pow stał z minogów drogą zw yrodnienia, ponieważ te ostatnie utraciły już w części zdolność pobudliwości w rdzeniu; rdzeń zaś lance- tn ika posiada jeszcze całkow itą zdolność miejscozmienności dla wszystkich metame- rów (dzwonek).

W nioski swe zam yka Steiner rzutem oka na rozwój filogicnetyczny (rodowy) syste- matu nerwowrego, z którego widać, że roz­

wój ten objawia się w przenoszeniu się ośrodka miejscozmienności do przodu. Im bardziój jest rozw inięty system at n erw o ­ wy, tembardziój rdzeń kręgow y jest za­

leżny od mózgowia i ostatecznie cał­

kiem utraca swą pierw otną sam odziel­

ność.

Dodatkowo w swych badaniach Steiner zajął się rosstrzygnięciem pytania, czy zni­

szczenie przewodów łukow atych ucha wy­

wołuje ruchy przymusowe, czy też nie? Od czasu pierwszych badań F lourensa w ykona­

no na tem polu mnóstwo doświadczeń; py­

tanie jednak pozostawało nierosstrzygnię- tem, doświadczenia bowiem daw ały sprze­

czne wyniki. Doświadczenia Steinera mia­

ły też niejednakowe skutki. Za przedm iot do nich wziął on sobie ucho żarłaczów, po ­ nieważ jego chrząstkowata budowa i po­

wierzchowne położenie kanałów łukow a­

tych ułatw iały wielce zadanie. Steiner prze­

cinał powierzchownie kanały i wyjmował trzy kanaliki błoniaste wraz z banieczkami;

po zamknięciu się rany zwierzęta pływTały prawidłowo, bez żadnych zaburzeń w ru ­ chach. Po otworzeniu dłutkiem przedsion­

ka i wyjęciu zeń białych ciałek wapiennych, które leżą przy jego przedniój ścianie, ryby bez w yjątku wykonywały ruchy przym uso­

we, zwykle tarzały się na stronie opero- wanój. Steiner zmienił to doświadczenie w ten sposób, że, po otworzeniu przedsion­

ka, nie wyjmował ciałek wapiennych, lecz tylko szarpał je pincetem. Po zamknięciu się rany, ryby znów wykonywały ruchy przymusowe. W reszcie ostatnie doświad­

czenie polegało na tem, że, po wyjęciu prze­

wodów błoniastych, napełniano pozostałą przestrzeń parafiną; to jednak wcale nie w y­

woływało zaburzeń.

W żadnym z tych doświadczeń nie doty­

kano bespośrednio mózgowia, a jedn ak wy­

niki niektórych z nich m iały zupełnie taki sam charakter, ja k przymusowe ruchy po uszkodzeniu mózgu. Obserw ując uważnie operowane ryby, Steiner zauważył, że r u ­ chy przymusowe zjaw iały się tylko wtedy, jeśli w czasie operacyi ryba często m rugała oczami. To m ruganie było niezbitym do­

wodem bólu i może być objaśnionem jed y ­ nie przez podrażnienie jakiego nerw u czu­

ciowego. Takim nerwem u ryb będzie nerw twarzowy (n. facialis), który szczel­

nie przystaje do słuchowego i podrażnienie tego ostatniego mogło przenosić się m echa­

nicznie i na nerw twarzowry i powodować objaw y bólu. Możemy jednak przypuścić, że analogicznie podrażnienie nerw u słucho­

wego przenosi się i na rdzeń przedłużony i wywołuje w nim zmiany, dostateczne do spowodowania ruchów przymusowych.

Ostatecznie zatem zaburzenia w ruchach po mechanicznem drażnieniu przedsionka ucha można sprowadzić do pośredniego drażnie­

nia rdzenia przedłużonego i nie mamy potrzeby przypuszczać, że przewody ł u ­ kowate lub przedsionek ucha mają jaki-

Cytaty

Powiązane dokumenty

14 lutego 2003 r. minęło pięćdziesiąt lat od faktycznego powołania do życia Ze- społu Adwokackiego nr 15 w Warszawie przy ul. Formalnie zespół ten został powołany uchwałą

(15), badając wpływ warunków świetlnych w czasie wzrostu roślin na następczą intensywność fotosyntezy liści Vi- cia faba L., też otrzymali wyższą aktywność fotosyntetyczną

To ostatn ie osiąga się przew ażnie przez tym czasow e zajęcie m ienia rucho­ mego, którego dokonuje m ilicja obyw atelska, przew ażnie przy okazji dokonywania

Przestrzeganie terminu jest istotne, ponieważ dopiero po tym, jak wszyscy uczestnicy zajęć ją wypełnią będę mogła przygotować harmonogram prezentacji na zajęcia, a

Zmiany rynkowej pozycji medium powinny w sposób wyraźny uwidocznić się na obu rynkach obługiwanych przez media, a więc na rynku odbiorców, rynku który przede wszystkim

(Zrób zdjęcie zadania i wyślij na messengera lub pocztę. elektroniczną – zadanie to

rożytnych autorów i w przypiski własne zaopatrzył, spisem ważniejszych wydań dzieła, wspominanych w niem Lekarzy, opisanych przez autora operacyj chirurgicznych i

[r]