• Nie Znaleziono Wyników

Dziennik Gospodarski Krakowski. 1807, [T. 4], nr 8

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dziennik Gospodarski Krakowski. 1807, [T. 4], nr 8"

Copied!
148
0
0

Pełen tekst

(1)

DZI

GOS P d KRJKd

p r z e z

F E T , I X A R A D W A - S I ( f Filozofii Doktora w Szkole G H rń ey Aiur Krakowskićy Mechaniki i Hidrodynamiki |

stażonego Profejśora,

w K R A K O W I E 'vr Drukarni T e k l i Gn-blow ey.

(2)
(3)

VIII.

R O L N I C T W O .

D a lszy ciąg Traktatu o pielęgnowaniu Fszenicyt

Z P I S A R Z Ó W F R A N C U S K I C H .

Sposoby zapobiegaiące chorobom pszenicy.

J a k ty lk o Pan T il le t doszedł że śnieć zara­

ź l iw a , ndyokropnićysza choroba pszenicy md własność psucia nayzdrowszćgo nawet ziarna;

'">• /■' ' 1 '

n ie m y ślił w i ę c e j iak ty lk o nad szukaniem le- karftwa na n ię , i to nie b y ło bezpożytecznćm l Z wszyftkich sposobów przez niego u ż y t t c h ;

żdden l e p i e j się nie udał i ftatecznie nie po­

kazał się b y d ź dogodnieyszym , iak mięsrani- ńa z popiołu i wdpna niegaszóne'go. Przytocź-

K R O Z D Z I A Ł IX.

SIERPIEŃ. Roku 1807;

(4)

my to przygotowanie prżedsiewnć; nie możnaby go dosyć częfto przypominać każdemu gospo­

darzow i, ile że mało mu cz y n i zatrudnienia, a w ą tła , ktorć ieft zasadą tego działania łatwo mu doftać; nad to użycie tego sposobu ieft pro- fte, łatwe i prawie nie kosztowne: nawet gdy­

b y ziarno nie b y ło zarażone śniecią łagodną lub zaraźliw ą, albo koślaw izną, ług o którym m!my mówić nie może tylk o dla nasieni! bydź bardzo korzy ftn ym , bo ie wzmacnia i ftawi!

w ftanie znoszenia wszyftkich psót powietrza.

W y b r a w s z y llągiew do cedzeni! łu g u , zam y k! się otwór d o ln y , do którego się z w y ­ kło wprawiać rurkę d l! odpuszczania cieku do k o t ł a ; na dnie ftągwi p o ło ż y się kilka kaw ał­

k ó w drewien któreby się k r z y ż o w a ł y ; co ieft m iejsca z b y t n ie j o pokryw a się płutnem mo- cnćm f a k , iż iego krai* przechodzą krawędzie ftągwi i przez którć nrcby prócz w o d y nie przechodziło; w syp u ie się 160 funtów (ro zu­

mie się francuskich przeszło ^ funta naszego Krakowskiego maiących ) popiołu z grubćgo i zdrowćgo d r z e w a , lub 240 funtów 2 drobne'go a nawet w i ę c e j ieżali drzewo było w wodzie

(5)

s p łd w ia n ć, do któ rłgósię w l e w ! 320 butelek^

z których każd! kwarcie Krakowskie'/ w y ró - w n y w ! , w o d y : ten wymiar w y fta rczy na 8 settersów albo f korca (m uid) p s z e n ic y , co' w y n o si blisko 9 korcy Krakowskich. Zoftawia śię popiół i wodę przez tr z y dni tak zmięsza- n e , które się kiedy niekiedy poruś*y kiiem ; po cze'm otwie'r£ się czopek u spodniógó d n a, a na iego mieysce wprawia się rurka, dla odce- dzatii! tego ługu do kotła pod którym się ogied rbspala. Za każdym razem iak się kocieł na­

pełni , naiłw a się w o d y na popiół który się kilkokrotnie z nią mięsza , ten ług c a ł y , p ow i­

nien b y d ź tak c ie p ły m , iak b y w d grzanym na chufty.

W tedy iuż się ług z kotła nie leie na ftą- giew p o p ie ln ą , ale w inną próżną albo w be­

czki ; ale kiedy woda w l ! n ! na popiół iuż się do reszty z c e d z a ; zoftawi! się ie y częs'ć którą się w tym samym kotle w a r z y aido n i ł y w rzu­

ca się 20 funtów wópna niegasźone'go, ż e b y się w niey zupełnie rospusciło; mięsz! się zn o w u tę wodę w ipien n ą z ługiem popielnym pier- we'y w yczerpanym ,' popiół pozoftały w płu-

K a

(6)

tnie iuż W ięcó y na ług nie s łu ż y ( s ł u ż y ć iednak m oże na popraw ienie g r u n t u ) } Chcąc go mieć do w^pnieliia ziarna na n o w o , trzeba się o no­

w y ftarać. K i e d y się ma d o s y ć w ie lk ie na­

c z y n ia j m o ż n i ługu na w ie ie razem k ó r c y zbo­

ża p rzysp o so bić ; nie idzie o nic t y l k o o p o ­ w ię k s z e n i e , w ftosunku w y m ia r ó w popiołu*

w o d y i wapna.

M o żn a zamiaft robienia ługu umyślnie, za ­ c h o w a ć w o d y która do moczenia chufł s ł u ż y ł a , i k t ó r i le s z c z e c z ę ś ć soli popielne'y t r z y m i w rOśpuszczeniu, k t ó rć y się do nie'y u ż y ł o ; że p O p ioły doftarczaią i ć y i o fu n t ó w na Centnar blisko , m o żn a b y ią zaftąpić te'm wątłetn * al­

bo wodą^ Gospodarftwo os'wićcOne p o w in n o p r z e w o d z i ć w ty c h zaftępowaniach iedne'y idio­

t y ża d rtigj; a ż e b y t y l k o t e , które w ch od zą w skMd ługu , b y ł y w wry z n a c z o n y m ftosunku, i td w y f t a r c z y .

U ż y c i e ł u g u .

L o s , wspom nioną p s z e n i c y w s y p i e się w b e - - c z k ę lub ftągiew która obeym uie p r z y g o t o w a ­

n y łu g ; za m ięszasię kiiem kilkok rotn ie i z b i e -

(7)

rac się będzie z wićrzchu lekkie ziarna , obce i szkodliwe dla sie'wu które się na powierzchni.

I m a

p o k d żą; małe o dwóch uchach koszyki maiące 8 do 10 calów głębokosći zatdpiąe się będą w f t f g w i , napełnią się pszenicą, którą się ie­

szcze zamiesza kiykięm w momencie, kiedy się ią wyinioayac będzie. K ied y się dobrze rasćią- gnie na podłodze ż e b y uschła, przewróci się przynaymnie'y raz przez dzień aż do momentu sie'wu. T y m spo.se/bem wszyftkie zidrka psze­

n ic y namokną i napoią się ługiem; w szelki in­

n y sposób nie dopełnia tak dobrze zamierzone­

go celu , i ten ieft tylk o i e d y n y , kto'ręgoby po- winui gospodarze Używać. ( * )

( * ) Wapnienie iejl iedynym sposobem przy goto wu- iącym nasienie który nam się zdaie użytecznym wkraiachpółnocnych, i naymocniey go zaleca­

my, bo sypiąc ziarnu .w gnoiówkę ozy wioną wa­

pnem, iejleśmy pewni że nie zasieiemy tylko wyborne ziarno , bo tylko takie które nie iejl tkniętem śniecią bądź łagodną, bądź zaraźliwą;

i które iejl p ełn e, opada na dno jlągwi, w te­

d y , kiedy każde maiące, iaką wadę spływ?

na wierzch; 2re. pukanie ziarna przez to iejl szczególniey przyspieszonym ,• i to zachowuię ie od zgnicia w gruncie mokrym lab spłuka­

nym pr zez ciągłe deszcze i de ie pszenicy czas nabycia przed zimą więcey mory w kratach

(8)

Jeżeli sposób ochrlniaiący i szrodek iaki się do tćgo przedsiębierze, nie sprawia pożą­

danego skutku, tedy tómu winno wapno któ­

rego się u ż y ł o , i które' pewnie b y ło ladaiakie, albo że się go ifinie'y w zię ło do łu g u , lub ną k o n ie c, że się zaniedbało iakićy oftrożnos'ci w złożeniu ługu albo w pławieniu ziarna; bo iuż niem o żn ! wątpić żeb y ten sposób p ław ie­

n i! p szenicy nie b y ł nie ome'lne'm lćkarftwem , nie tylk o na ie'y choroby, ale nawet innyęh zbo­

ż o w y c h roślin.

północnych. 3cie. Ta skorupka kunsztowna odraża i owady i ptaki, które by ią chciały pożerać; 4te. tamuie się podług upodobania

« egetatyą wapnioney pszenicy, przesypując iq w prochy 'wapiennym i wyjlawiaiąc na wol­

ne powietrze kiedy się iey z ługu dobywa, 5te. tern działaniem zachowuiesię ziarno od śnieci, Wszyjlkie te korzyłcie zaleca Arihour Toung i inni pisarze rolnictwa, którzy pra­

wdziwą cenę naznaczoią, a bardziey wzgar­

dę iakiey warte wszyjlkie płyny do dania płodności ziarna, i ich składy które obiecu­

ją pociwóyne żniwa bez uprawy i nasienia.

Orzbo i nawozy bydlęce i roślinne, niemniey przemiany zasiewów, te są prawdziwe bo- gattw wieyskich źródła. ,

(9)

Uwagi nad lekarflwem przeciw chorobom psze­

nicy.

JL>atwo domyślić się można że ieżeli ług ma b y d ź powszechnie używ anym w kraiach drzę- w o w y c h , iako naymniey kosztow ny i naysku- tecznie'yszy w przedmiocie który sobie zamie- rzd m y, b y ł b y niepodobnym do użyciA dłA s w d y wArtości w kraiach gdzie p opioły są nad to drogie.

W wszelkich okolicach gdzie rolnicy mo­

gą mie'ć łatwo morską w o d ę, Używaią ie y na mićysce ługu ; . inacze'y sól. kuchenną albo sa­

letrę rospuszczaią w w odzie; są kraie gdzie u- ży w a ią ury n y i gnoiu z zwięrząt p ognitych , s a d z y , p o m y i, gnorówki, w o d y bagnifldy, na mieyscę popiołówr; ale we w szylikiah tych przypadkach nie należy przępominać o wapnie;

bez n ić g o s o le , wątła roślinne albo zw ielzęce, w itanie zgniłości, nie miałyby dosyć ftałości ani dzielności do zepsucia początków zaraźli­

w y c h skażonćgo nAsieniA i do służeniA mu za nawóz. Zdaie się nawet że wapno w w ielkiey ilości ieft w ftanie zaftąpieniA wszyftkie'go.

(10)

Jakim kolwiek sposobem ług wywie'ra swe działanie na pszenicę skażoną, bądź że roskła- d ! i psuie początek zarazy kombinuiąc go lub ulotniaiąo, bądź że nie działa tylk o iako ciek spłukuiący pe'łek śnieci zaraźliw e'y, zaw sze ieft rzec'zą pewną że wspom niony. c z y ni skutek,

i że przyimuiąc w szyftkie c z y n y które P . T il- let pozbidrał, ieft dowiedzionem , że rolnicy k tó rzy całe'y Używaią przezorności do p* wygo­

towania swoich zasiew ów i do n ieu żyw an i! ża­

dnego gnoiu w k tó ryb y zarażona słoma wscho­

d z iła , nie w idzą nigdy sw ych żn iw puftoszo- n ych od chorób. B y ło b y w ię c do ż y c z e n ia , ż e b y b y ły nakazane od rządu próby urzędowe z tym ługiem , a to w każddy krainie króleftwa

Z przygotow aniam i któreby zap aliły u m ysły, i

ż e b y za zbliżeniem się sidwów^, plebani w ie y - s c y w zię li sobie za przedmiot nauki pafterskie'y, mówienie p te y rz e c z y tak pożyteczn e'y w spo­

sobie do zrozum iem ! d l! w ło sci!n łatw ym . Ż e wapnienie i ługi składane i u żyte p rz y ­ zw o itym sposobem zabespieczaią ziarna od ow a­

dów i chorób, dodaią im razem w ięcd y ż y wnos'ci, jŁa ęóż się niekiedy udaiemy do tych cudów u-

(11)

pładniania, k tó r e . w ię c e j wegetacyi szkodzą, niżeli ie'y pomdgaia ? Rolnićtwo nieszczęściem ma swoich szarlatanów iak i inne w szyftkie u- mieiętności; ale znowu szczęściem ma począ­

tki p e w n e ; w iele w ięc na tem z a le ż y ż e b y się mieć na oftrożności przeciw ludziom z se­

kretami, którzy z zapału korzyftaią, a łatw o­

wierności na złe używaią.

Niech w szyftkie te śmićszne recepty, te mniemane specifica tak wynoszone pod niebio­

sa przez niewiadomców, będą w ypędzo ne na tviecznos'ć z naszych elementarnych książek, bo niewyrachowane szkody sporządzić mogą na wzroft rolnictwa i na kieszenie gospodarzy rol­

ników: nie dopuszcz-aymy, tylko co się wydaie b y d ź dowiedzione'm i codzienne'm doświadcze­

niem ftwierdzone'm: w ybierdym y ziarno do sie'- w ó w , namaczaymy ie zawsze gnoiówką, w któ- rćy b y śm y ugasili wdpno, a ieżeli okoliczności nds przynaglaią użyd do siewu ziarna skażone'go przez śnieć albo inną chorobę, nie przepomindy- my nigdy pławić ić w wspomnianym ługu, ież-li Sobie ż y c z e m y mie'ć obfite i zdrowe z b io r y , te oftrożności które zdrowa fizyka potwićrdzd da­

(12)

leko w i ę c e j zn ac zy ć będą, niż ow e wszyftkie specifica, które nigdy rzetelnych powodzeń nie m ia ły ; poznanie gruntu doskonałe', n ś w o z y , orzba, przygotowanie i zaprawa nasion: oto są głów ne kunsztp ze wszyftkich n!ypie'rwszego, m axym y.

R O Z D Z I A Ł X.

O cza sie, o sposobie rzęcid pszenicy i o układaniu ity w (logi^

O D D Z I A Ł P I E R W S Z Y .

O czasie, przyzwoitym r żn iw a , i sprzątaniu zb ó i z pola.

J u ż słoma bierze na siebie p o zło tę, iuż zażuł- k łe kło sy pochylaią się ku ziemi i oddaią hółd C e r e rz e ; iuż pszenica zdaie się us'mie'chaó na w e jr z e n ie rolnika i trzeba bydź właścicielem ż e b y uczuć w szyftkie przyiemnos'ci tych rosko- szn ych momentów ; własna chęć zysku w ch o­

dzi tam za c o ś ; ale ml się zdaie iż sentymćnt miłości w łi s n ć y ieft silnidyszym. M o w i z po­

ciechą ieden do drugiego: oto pszenica którą

(13)

Sam siałem , idy pięknosfć moiey się pracy w in ­ na ; szczęśliw e obłąkanie s ię ! którć zapominać każe o trwogach o nudnościach iakie rolnik w y ­ cierpiał od momentu kiedy ziarno b y ło oddane z ie m i, aż do zb ioru! T a przyrodzona pocie­

cha nie ieft ieszcze doskonale c z y fta , ieszcze pszenica ieft n ap n iu ; b u r z i, grad, w momen­

cie może naysłodsze'go ukontentowania prze­

w róci , z n isz c z y i zgubi nadzieię i zb iory te ­ go w ła śc ic ie la ; w ie le ż to nie w idzem y takich p rzy k ła d ó w ! ieżeli uniknie w ic h ró w , ależ zno- łvu assydyj k siężyco w e znayduią się w pun­

ktach porównania dnia z nocą ; trwoga powra- c i , bezuftanne de'szcze zaleią, położą i zgno- ją iego p lo n y, J eżeli przez now e kombinacye ty ch punktów k s ię ż y c o w y c h , niebo powraca p ogodn ć, znow u rolnik w id zi odradzającą się d li siebie miłą nad zieię, i pociecha s'wietnieie na iego t w a r z y , może to na krótki c z a s , oso­

bliw ie w południow ych okolicach. C iepło dziennć ieft pożelaiącem , wiatr afrykański At"*, roco od W ło ch ó w zw a n y z ia w ii s ię , przysu- sza p lew k i w które się ziarko o b w iii ; otwiera­

l i się i prawie w momencie, w ied n ym d n iu ,

(14)

ziemia ieft obsypaną ziarnem , które ieft czę ­ ścią a niekiedy połową całego zbioru. T ak ie to są niespokoynos'ci bez uftanku odnawiaiące się , które morduią umysł i kołyszą fortunę rol­

n ika, aż póki pszenica nie ftanie na boisku lub w ftodole. M ięszkańcy miaft spokoyni w sw y ch domach mówią so b ie: zimą będziemy w tym roku trochę droże'y chle'b p ła cie, i nie raczą rzucie litosciwe'm okiem na los o w ych bie'dnych gospodarzów , o w ych ubogich rolników , k tó ­ r z y i pie'rwsze swoie prace, na koniec swoie iedyne sposoby u trzym yw an i! się z nędzną częftokroć liczną familią utracaią, C złow iek b y w a częftokroć niesprawiedliwym kiedy ieft dalekim od obrazu nieszczęsęi!.

T e n ęd zy p rz y k ła d y , nad to częfto po­

w ta rz a n e, są nauką oftrze'gaiąeą; d la c z ó g o ro - ftropny wdascicieł ziem i, który ma przezornos'ć, nic nie zaniedba co b y go mogło ochronie od podobnych nieszczęsC w części lub całkow icie.

W c ze śn ie bardzo zbie'r! pieniądze i potrzebną żyw nos'ć na karmienie i zapłatę rzn iw i!rzó w ; zboże za z w y c z a y ieft w tym czasie droższć niż w reszcie roku. W Maiu z a c z ą w s z y , a nawet

(15)

i wczes'nie'y daie zadatki naiemnikom ( * ) ro­

bi z niemi um owy a nawet robi ie na piśmie w przytom ności św iadków . Jeżeli zaciągnie na dłuźe'y j nie będzie mógł iuż w ybrać co le ­ p szych rzn iw ia rz ó w ; dobrych iuż kto in o y za­

mówił , ladaiacy będą mu przepisyw ać prawo bo się będzie chcąc nie chcąc do nich przym u­

szonym udać > a nawet płacąc ich drogo, zb ie­

rze poźnie'y swe zb o ża, n izin n i w oko licy go­

spodarze, a nawet naygorze'y. N ie radzę ia ż e b y dla te'gd w cześn iey zamawiał robotników, ż e b y ich tan ićy płacił niż warta sprawiedliwie ich praca; J eżeli bowiem w y h a w ie m y sobie poty którym się ci biedni nie raz o k ry ią , tru­

dności iakie w Miesiącach naygorętszych roku znosić będą m usieli, zaw sze zgię­

ci , zaw sze w schylaniu g ło w y ku zie m i,

V

w położeniu ciała naybardziey morduiące'm, któż się nie zgodzi na t o , chyba g d y b y mi3ł

( * ) Toby sit # nas rzadko mogło udać, gdzie chłop nie md wtdmnrci, gdzie mu dla iego nędzy, czyfio nie Jiatku ufać nie można. , gdzie Dziedzic biliszym iejł ndymii, gdzie by na­

wet bez iego zezwolenia nie można podobnych Układów robie.

(16)

duszę ftólówą: że nigdy nadgroda nie ieft spra-' w ió d liw iey w y słu ż o n ą , i pieniądze lepie'y z y ­ skane?

FierW ey niż się żniwa za cz n ą , n ależy bo­

isko na nowo u tło c z y ć , w o z y , zaprzęgi m ićć, rów nie iak inne sprzęty gospodarskie w ftanie rtaylepszyfn. L en iw i włas'ciciele drogO zapła­

cą ch y b y nie dozoru w naym nie'yszych szcze­

gółach.

O D D Z IA Ł D R U G I.

O Rzniwidrzach Uch zapłacie.

S p o s ó b zbiorów odmienia się co kray. W ie- dnym rzn iw ilrze na dnie pracuią, którym p rze­

w o d zi przednik ż pom iędzy nich w y b r a n y , w drugirri na s z tu k ę , zapłata odmienia się ro­

zmaicie: mićyscarai płacą od w ysianćgo ziarna, a rzn iw iirze są obowiązani pszenicę p o ło ży ć i zw iązać ią w sn o p y , to oftatnie' odbywają ko- b ićty idąc za rzniwiarzami. G dzie indzie'y lu­

dzie w p ew n e 'y liczbie robią układ szćzególn y, p rzez k tó ry obowięzuią się z r z ą ć , sprowadzić do ftodół (w ła ś c ic ie l d o ftirczi w o z ó w ) , w y -

(17)

m łó cić, zw iać i czyftć iuż zboże znie'sć do szpiklerza. T a c y z w y c z a y n ie nie byw aią pić- niądzmi płatni. Mie'łvaią naprzykM d 2 ,3 i 4 miarki na 20 ; to ieft w łaściciel bierze 16 a re­

sztą dzielą się robotnicy. W innych okolicach daie się im 7 na 2 0 , co z a le ż y od m nieyszdy lub w ię k sz e y lic z b y zbiegaiących się do rzni- w a rob otn ikó w , do nich iuż n ależy ży w ien ie ich własne'.

K ied y możn£ zrobić w ybór i kiedy się nie ieft pod potężnóm prawem zw yczaiu iakiego p ow iatu , lepie'y ieft u ż y ć oftatniego szrodku, bo ieft interessem naiemnika. 1 i . dobrzerząć;

2re. dobrze w iązi ć ; 3 cie. dobrze na polu prze­

wracać ; 4£e. tak zboże w fte'rty układać, że b y dćszcz przyftępu nie m ia ł; 5(e. p rzyzw o icie ie młócić i w ićić; na koniec pan nie może z ich p r z y c z y n y nie tracić, b e z części ftra ty, któ­

ryby ich nie dotchnęła, a z tego wzaiemnego interessu w spóluć dla ftron dobro w yn ika.

N d ygo rszy sposob ieft płacić i ż y w ić rzni- w i!rz ó w dziennie. N ie są oni prawie nigdy z ży w n o ści k o n te n ci, piią w iele (w e Fran cyi w ino ieft pospolitym napoiem i bardzo tanim),

(18)

mało robią bo znayduią w t ł m sw ó y zy sk że b y robota iak n aydłużey t r w a ła , a iak tylk o słota się zdarzy , nie przychodzą do roboty , snopki gniią w p olu , a zbiór na tćm ciłrpi.

Jeżeli się hórtem godzemy na pieniądze o młóckę i w i ś n i e , cóż się trafiać' z w y k ło ? Oto rzniwiarz spiesząc się nie zgina się tak nisko p rzyrzy n a słomę na ftopę w y ż e 'y z ie m i; iak b y d ź może n a y w ię c e y chce zabrać w garszć sło­

my , nie może ie y dobrze ścisnąć, bez uwśgi zarzyna sie'rpem; zoftaie w ięc w iele słomy z kło­

sami albo p o rzu c o n ły albo przez uwiianie się prętkie' ręki złam aney, albo z kłosów otrąconły, zboże na gśrszcie źle układane; kto w iąż e sno­

p y wiąże ie p rę tk o it. d. a właściciel przez ta­

ki pośpiech szóftą a nawet i piątą część swóie- go żniwa utrścś.

Co się t y c z y młocki i m łynKO w ania, ma­

ło z a le ż y najemnikowi c z y li zboże zoftaie w k ło ­ sie, c z y ieft ć z y f t ć , nie ieft on dla tćgo m n iey p ła tn y m , i iemu t ł ż o w i ę c e y nie chodzi.

D ł u ż ć y nad tćm zatrzymśłem się , bo ćhćąc się przekonać o sposobie naylepszym dla w ła-

* ściciela; w szyftkich próbowałem , i śmiem za­

pewnie

(19)

pewni*; że n aylepszy ieft, płacić robotnikom zbożem lub pie'niądżmi, ftanowiąc zapłatę na miary. W takim przypadku naiemnik nie po­

trafi właściciela skrzyw dzić. ( * )

O D D Z I A Ł T R Z E C I . O narzędziach do żniwa służących

NT-arzędzia używ ane w e Francyi do zbiorii zboża są sie'rp i kosa (tesam e co i u nśs). Ich kształt co kray to ieft odmienny.

§ i. O S i e r p i n

S i e r p do rzęcia zboża składa się ź klingi fta- l o w ć y w połkoła ż a k r z y w io n ć y , k tó r e j ko^

nieć Spodni ieft osadzony w rękoieść drewniak L

( * ) Te sposoby W niewielu mićyscach u nas mo­

głyby się przydać, gdzie przy nie wielkiey ludności zbieramy gdzie i iak możemy rzni- widrzów bandosami zwanych. lVszelakó

•Widziałem w Sandeckiem gdzie koloniści ru- sińów nahórt od morgu godzili, a widm te na Ukrainie dawniey z trzeciego nawet sno­

pka , ciężko było do samego żniwa znaleśi, ludzi.

S lE R P I E N . Roku i g o j

(20)

—- x6a —- ( \ " - > - i

Jn ą , pręt przechodzący przez rękoieśc albo się zagina albo nituje. W wielu krainach klinga sle'rpowa ma nacinane ząbki nakształt piłki (w łaśnie tak; ieft u nas używ an ym ) i te są bar-' dzo drobne; w i n n y c h ten siórp nie ma tylk o oftrą g ło w ie n k ę , którą sobie .żniwiarz osełką podług, potrzeby zaoftrza; k tó y sierpa ieft po­

dobnież rozmaitym; w ie d n y c h krzyw izn a ieft prawdziwdm p ółkolem , w innych łuk krzyw f- z n y roschodzi się sze'roko w końcach, w iednych llycznd k r z y w iz n y p rz y rękoieści ieft piono­

w ą do n i e j , w i n n y c h robi mały kąt z trzon­

kiem , tak że rźniwiarz nie taką ma potrzebę schylania się nisko,, a iednak b l i ż e j ziemi za­

rzyna. Szćrokos'c i długosC oftrza ieszę;ze by-' wd różną m iejsc am i, odległość' końca w ierz­

chniego Od spodniego nie przechodzi 8 do 10 calów a grubos'ć ie'go równie iak szrednica pół­

kola ieft ftósowną , gdzie in d z i e j znowu otwór teft na 15 calów do 18; a sze'rokos'c mie'wd t y ­ le l i n i i , w iele calów szrednica ; grubos'c zas' na dobrą linią , od tylca i otwór półkola bardziej ieft rozwartym niż w poprzedzającym.

(21)

§ 2. O K o s i e .

I; I C i ó s a od ddwna znana składl się z w ie l- kie^ klingi ftalow ćy na trz y palce albo blisko sze'rokićy nieco zak rzy w io n ey i opraw nćy na końcu kiia maiącego dwa łokcie długos'ci, ina- c z ć y k o ńska, w którego szrodku oprawid się raczka kulkę, a niekiedy rożkiem zw a n i. M o­

ż n i w n ie y uwdżać osobno ty le c k tó ry ieft na ftronie przećiw ne'y oflrzli, i kto'ry słu ży do

■wzmocnienia ie'y w c a łć y długos'ci; i ogon ko­

s y w m ićyscu ie'y naysze'rsze'm, który słu ży do id y osadzenia na ko*sisku za pomocą piętki i o b rączki, które przeszkddzaią ogonowi w y ru ­ s z y ć się z m ićysca tuleiu, gdzie ieft w praw ion y i klinem drewnianym zagłobiony.

II. Kosa do sieczenia ż y ta i owsa ieft ze w szyftkiem podobna co się t y c z y klingi do pier- w s z ć y , różni się ty lk o dodatkiem do kosiska.

Przypus'ćroy położonć^kosisko na ziemi rów nie iak i kosę oftrzem na dół. K linga będzie do pow ićrzcbni ziemi ukośnie n achylon i ; na koń­

cu kosiska gdzie ieft klinga osadzond w szcze­

pia się za pomocą czo p k a , kaw ałek drzewa lek-*

h a

(22)

kiego wysokiego na ftopę blisko a grubigo na c a l , wszczepia się zas' pionowo do kosiska, w odległości równey z kosą idą dwa pręciki z drzewa lekkie'go i suche'go, którym się daie tę sarnę k rz y w iz n ę iaką ma kosa i które się ro- ściągaią aż do dwóch tróick ie y długości. Ż e ­ b y zrobić mocnieyszem drzewo któró te dwa pręciki dźwiga wydlubuie się dziura druga w ko- sisku o ftopę odległości od p ie 'r w s ż ły , w tę dziurę wprawia się ieden koniec drewna a drugi oprawiś się w dziurze zrobione'y w kati- cu.wiehzchnini owe'y sztuki w którey są osadzo­

ne pręciki. Bez tego dodśtku , ży to , owies i podobno przepadałyby i kład ły b y się na ziemi Zmierzwione , kiedy za pomocą tych pręcików, (które u nas gratami zowią.) a ca ły przydatek tajd do kosy grabkami, gromadzą się słomki po­

rządnie , i układaią się obok siebie t a k ; że ro­

botnik zbie'raiący garśzcie, który wiąże snopy, mało ma trudności w ich robieniu.

III. W wielu mie'yscach Flandry? daw njćy A uftryackićy kosy przeznaczone do sieczenia k on iczyn różnią się od dwóch poprzedzających;

ich głownie są krutsze, i s z e rs z e , osadzone pionowo w kosisku przez wzgląd na ich powierz-

(23)

chnią płaską, a to nie ma iak 12 do 15 calów.

Kosierz trzyma tę rękoies'ó w praw dy rę ce , u- derza w spodki koniczu is'cina go nisko ; w le~

w e y ręce trzyma in n y k iy 'n a ftdpję długi opa-‘

trzon y w hak żelazn y na szes'ć. calów d łu g i;

tym hakiem nagina’ konicz i podcina za razem kosą. W miarę poftępowania hak słu ży mu do zbićranid i zbiiania w kupki k o n ic z y n y ; dia czego, iak ty lk o zesiekł na sążeń długo an afto- pę szćroko, całd koniczyna znayduie się zgro­

madzoną w ię d n ę kupę. T o działanie o b e j­

dzie się bez grabienia, do które'go pospolicie u żyw a się kobićt i dzieci.

I V . W idziałem blisko Zutphen w H o łla n d y i (m ów i P. Parmantier) k o sę, mało co od tć y odmienną któróy w- Flandryi używ aią i którą opisałem,, różni się od nie'y swoią rękoiescią dłu­

gą ną p ółtrzeęiey do trzech ftóp; w końcu w y ż ­ szym te'go kosiska ieft kaw ałek drzewa nie co n a c h y lo n y , długi blisko na os'm calów a szero­

k i od trzech do czterech. Kosiarz kładzie swą rękę prawą u wierzchu rękoiesci niże'y nńe'y- sca za k rzy w io n eg o , a w yciągaiąc ią do zasie- czen id , kawdłek drzewa p rzyp raw n y do kosi-

(24)

ska przylega do przednie'y części ręki która mu słu ż y za podporę: głownia kosy ieft do naszych podobna. T e n sposób bardzo mi się szybkim w y d a w a ł a nawet poftrze'g3łem ż'e kosiarz Hol- lenderski mnie'y się mordował iak nasi. Jego ty lk o sama ręka pracuie, kiedy zw y cz a y n a ko­

sa całe kosiarza ciało w uftawicznym i pracow i­

tym ruchu utrzymuie.

V . M ięd zy Arnhem i Zutphen kosa dopiero opisani odmienia S'ę ty lk o co do w ierzchnióy

I ^ J ~ / .

ęzęsci sw e y rękoiesci. T a ieft tak kolanko­

w ata że ręka koszącego chw yta całkow icie ta kolanko a iego w ielki palec le ż y i opierf się na kosisku same'm. W końcu w y ż sz y m kolan­

ka ieft znowu drugi podobny do dopie'ro opisa­

nego kaw ałka drzewa p rz y poprzedzaiące'y kosie. • ■ . r , ' ,

§ 3- Sposób P. Duhamel, iaki podaie do kosze­

nia pszenicy.

!J S F ic nie ieft skorszógo i bardzióy oszczędne'ge nad sposób przepisany p rzez Pana Duhamel co się t y c z y koszenia pszenicy. O to P. Duha­

mel mówi.

(25)

„ U łożenie ciała kosiarza, ieft rzeczą wóżną:

„ kosząc łąkę i o w s y , kosiarz kroczy i depcze

„ po dwóch rów n oległych liniach swemi noga-

„ m i, które przemiennie za sobą posuwa za ka- ,, żdym zasiekiem kosy. W koszeniu pszeni-

„ c y , s'cieszka tego robotnika nie powinna b yd ź

„ w y d ep tan i tylk o iedną lin ią, bo on pow i- ,, nien tak iednę przed drugą nogę ftaw iae, a-

„ żeb y za każdem kosą posiekiem le w i noga

„ która zoflala w ty le , ftrąciła prawą naprzód,

„ położenie to człow ieka iefl podobne'm do tó-

„ g o , k ied y fechtuiący z floretem w ręku za-

„ czyn a swoie ćw iczenie. Takie'ułożenie cia- ,, ła ieft nieuchronne'm kiedy się tey kosy u- ,, ż y w a ; robota tym ’ sposóbem idzie' skorzey ;

„ kied y podług zw y czaiu kosiarz b y łb y bar- dzo zmordowanym i iego siły zn iszczo n e.”

O tó ż Mechanizm te y roboty z pszenicą, p rzyp u ściw szy że ieft profta i kosi się w roku porządnym co do urodzaiów zb óż , od leży do­

dać iż Roszący powinien się z swą robotą tak kiero w ać, iż b y miał wiatr p o le w e y A ronie, bo w ted y o c zy w iśc ie zboże ieft pochylonćm na k o s ę , a przeto można ie bliże'y ziemi zasió-

(26)

kac: odpóf wiatru iakokolw iek ieft lekkim o- pićra ograbki pszenicę zasieczoną, a zasiek al­

bo garszć lepie'y ieft i p ręcćy rzucond na pszte- nicę ieszcze ftoiacą, z kąd ią układaiący garsz- cie robotnik zbie'ra.

W ia tr z tyłu kosiarza nie i ft w p ra w d zie przeszkadzającym do sieczenia’ p s z e n ic y ; ale Rosiek nie ieft tak porządnie grom czonym p rzez g rab k i, zaw sze się cos'kłosów r u z iv . c i , a nay- w iększa ieft nieprzyzw oitoóć że tenże posiek oparty przez rzucenie o pszenicę ftoiącą nie znayduie do,syć p o d p o ry, a częfto od wiatru pow alonym b y w a na ziem ię, co zbie'raiącemu gdrszcie robi trudność i sp ó źn ien ie, a przeto b ez zm ierzwienia się nie obe'ydzię.

W ia tr z przodu nic nie wart: ieft p r z y c z y ­ ną utraty ścierni i w ielkiego rozrzucenia kłOr sów . N a koniec wiatr z prawe'y ftrony naygor- szćm to działanie c z y n i ; w ted y s'cie'rń zoftaie w ysokd a w p o lu ^ ty le g in ie zm ićrzwionego zbo­

ża , iż się zdaie 'że nie b y ło zbieranem.

K ied y pszenica ieft p och ylon ą, pow inien

|ą kosiarz podcinać z ftrony pochylenia ie'y z ie- 'WrY W W f > co ten sam skutek zrobi nawet

(27)

169

- V * ’ ’• ■ ’ " - ’ ’ " . •.

w c z a s s p o k o y n y , iąk gd yb y wiatr z le w e y iego ftrony powiewał.

Jeżeli pszenica ieft powaloną nie ieft ła- t w ą 1 rzeczą kosie w s z ró d n i e j ; bo układaiący garszcie bez uftanku b y łb y zatrudniony odwi- kływaniem pokosu z pomiędzy nie sieczoney pszenicy: rzut oka dobrego kosiarza na sztukę którą sióę przedsiębierze poda mu sposób nay- le p s z e jo iego kierowania się w s w e j robocie;' jeżeli ma sobie dogodny w ia t r , nie omieszka z niego korzyftać. Sposób z w y c z a y n y ieft pod­

cinać pszenicę z ftrony idy zakrzywienia i rzu­

cać ią pokosami, tak! robota ieft porządniej- s z ! , w t y le kosiarza nie widać ścierni i pole zdaie się b y d ź łąką.

N ie możn! prawie dag ż a d n e j rady iak sidc potrzeba zboże zupełnie od siót i wiatrów zm ierzwione; w y p a d ! ie zasićkać z kądkol- w iek się podoba, zawsze iednak z ftrony pochy­

lenia , albo iakb y'w iatr b y ł z tyłu koszącego, tym sposobem nie traci się w ięcd y ścierni, iak b y się traciło w powalone'm zbożu.

Korzyście z tego sposobu s ą ; ż s praca ko- siirza nie ieft tak przykrą iak żniwiarzów w cza­

(28)

sie pełnym upałów. K ied y pszenica iuż ieft:

zdatn! do zbioru, dobry żniwiarz ledwie zbie­

rze swym sierpem p ół morgu na d z ie ń , gdy kosiarz w ftosunku s w e j siły i zręczności mórg a ńswet półtora sprzątnie, bez zmordowania.

N ie ma w p r a w d z ie zatrudnienia z zbióraniem garszci, bo go w te m w y ręcza inny robotnik;

ale też za to musi częfto swą kosę oftrzyc a te'm c z ę s c ió y , kiedy pszenica ieft rzadką. Prócz tego musi z końca zasieczonóy ła c h y przecho­

dzić na drugi. W s z y ftk o to/zabiera czas kto-' r y w yró w na czasowi iakiego potrzebuie rzni-

w i! r z sićrpowy do składania za kilkokrotnym

/ ' 0 «

zawodem garszci, i mniemam ż e b y nikt nie mógł temu p r z e c z y c , że przez to porównanie dwóch zatrudnień, robota cała' ieft o trzy pią­

tki mniey pracowita: do tego n ależy dodać że położenie ciała rzniwiarza w porównaniu z ko­

siarzem ieft nieskończenie p rzykrzejszehi.

Druga nieprzyzwoitosc od k t ó r e j tak! ro­

bota ochrani! , ieft kaleczenie częfte' rąk. rzni- w i!rz ó w od grotów oftu , głogu , i innych szko­

d liw y ch i rażących roślin.

(29)

W y p a d a ieszcze z te'go dęiałaniA. id . Ż e się nabywa więce'y słomy. ort. Ż e tra w y w sie­

czonych polach odnawiała się I daią wysmię- pite' paflwisko po żniwach. 3cie.. Ż e karmę ła­

t w i e j chwytają kro w y i o w c e ; dos'wiadczenie bowiem pokazuie co r o c z n ie , że k ro w y daią skąpo mleka w pićrw szych po zaczętem rzni- w ie tygodniach, bo pasącym się po w y s o k ię y ście'rni wchodzą te ucięte słomy w nozdrze, kłuią ie i przymuszają do przebiegania z tćgo p o la , że b y mogły znales'ć traw ę, gdzieby tey n ie w y g o d y nie ciórpiały.

MożnAby przeciw uwagom i doftrzeżeniom Pana Duhamel zarzucić, że kosa wytrąca ziar­

no pszenicy ży ta i o w s a ; ten zarzut nie ieft gruntownym, doświadczenie przeciwnie nas przekonywA. Rzniwiarz musi chw ytać lew ą ręką pewną ilos'ć zbożA, iego ręka ftaie się szrodkipm rozległos'ci kołowe'y którą opisuie podftawek słomy którą trz y m a ; w y c ią g i pra­

w ą rękę opatrzoną wsie'rp który ku sobie pro­

w adzi ; tak że oddAleńsze słomki są bliżey zie­

mi poderżnięte niż bliższe. Zarżnięcie w ię c

(30)

sierpem ieft nierówne , bo oftatnie słomki są ra- cze'y złamane iak zerzęte, a częftokroć tylk o w y rw an e , ieżeli rzniwidrz nie ieft w p r a w n y , w takie'y okoliczności kło sy podpadaią ftrzą- śnieniu mimo tego że zgromadzone ręka obe'y-

muie. W ie m y że orvies bardzo łatwo się w y ­ trząsa ; iednak w całć y Flandryi, Pikardyi i t. d.

sieką go w s z ę d z ie , i znaydują ten sposób za ndylepszy. Jeżeli zw ażem y kosiska długość i ieszcze same'y k o s y , nad tu położenie kosidrza i chyżosć z iaką kosa przebie'ga rozległość potrze­

bn ą, zobaczemy że z daleka swoie zacięcie pro­

wadzi a to nie uderza profto słomek, ale śli- zgaiąc się po nich zrzy n a ie bez trącanid. D o ­ wodem te'go ieft, że słoma pada na drugą a po­

tem na o w ę , która nie ieft ieszcze obaloną.

W s z a k ż e nie można p rz e c zy ć doświadczeniu.

! J eż eli użyiem y kosy pod liczbą II. cięż- sze'y w p ra w d z ie niż pie'r\vsza. Kosidrz nie po- trzebuie naiemnika za sobą do zbielania garszci.

Zasieczond pszenica pochyla się na grabki i ten sdm raz kosy odnosi ią, kładzie, rościąga i w garszcie p łytkie układd na ziemi z ftrony prze-

(31)

c jw n ć y ftoiącey ieszcze pszenicy. T y m spo­

sobem wielu kosiarzów może siec razem;

dosyć na te'm będzie ż e b y p ierw szy o kilka kroków uprze'dzał drugiego i tak paftępuie, unikaiąc ż e b y koniec kosy nie zaciął nogi za nim będącego ; nie potrzeba w ię c e y kobiet do wiązania snopków , iak ich potrzeba do zwy«

czaynego rzniwa.

T o dos'wiadczenie nie ieft trudnem że b y go sobie kto sp ró b o w a ł, a łatwo się każdy o korzys'ciach z nie'go przekona. N a ten ko­

niec trzeba się o wielu ochoczych i dobro­

w o ln y ch kosiarzów w y fta ra ć , przyrzec im uczciwą nadgrodę nai przekorę że tak rzekę rzniwiarzów , i ftarać. się o w szelkie sposoby zw yciężenid w ludziach uprzedzeń okrutnego zw yczaiu. Jeżeli kto iuż p rzyszedł do tego że md kilku w praw nych kosidrzów, iuż nie zo- ftaie iak na hórt godzić się o zbiór z iednćy ftrony z kosiarzami z drugiey z rzniwiarzamly ale żawSze o tern trzeba pamiętać że ci ofta*

tni zoftawią i długą ścierń i w iele kło*

(32)

só w ’ na p n iu , chcąc swą robotę przyspie- szy ci ( * )

( Dalszy ciąg w nafłępuiącyck N um erach.)

II.

( * ) U nas tuż przędę uprzedzenie przynaymniey między dziedzicami po większej części prze­

ciw koszeniu jęczmienia i owsa uftaie, do cze­

go n e mało pomogły słotne lata i drogi na- iem ludzi do rzniwa, ale nieszczęściem wie­

śniacy którzy znayduią trudność w nabyciu grabek, albo ślepo do dawnych zwyćzaiów przywiązani, wolą daleko wiecey w czasie

żniwa na zapłatę i żywienie naiemników ło ­ żyć. niż małym kosztem odwiedzić okolice gdzie tuż kośba na grab ki ieft pospolita i gdzieby i łatwo i tanio tego sprzętu doftać mogli. O sieczeniu pszenicy i żyta mało Ho a nas pomyśli chociaż wielu gospodarzy wie i e się to gdzie indziey pomyślnie odbywa. A zdż rada Pana Duhamel ocuci gospodarzono że przez chęć chwalebną doświadczenia za- thęcaiąc nadgrodą młodych para ków. ha- ią przy sobie siec ,• zapewne wpoCzątku uda się nie naylepiey, ale z czasem i cierpliwo­

ścią , gdy ci m łodzi ludzie nabędą zręczno­

ści wynadgrodzą Panu za dany im sposób zyskania więcey zarobku.

(33)

II.

M E C H A N I K A .

D A L S Z Y C I Ą G z P I S A R Z Ó W F R A N C U S K I C H .

o G O S P O D A R S T W I E

T R A K T A T

T bOr b t y c z n y i Pr a k t y c z n y.

o N a r z ę d z i a c h R o l n i c z y c h .

O p o s ó b zaprzęgania bydląt zaprzężnych do o pługa nie ieft wszędzie ieśfnakim ; z w y k l e się k ażd y ftosuie do zw yczaiu m iejscow ego , nie wchodząc w to c z y li ieft dobrym c z y złym . W niektórych kraiach konie lub muły zaprzę­

gają iedne przed drugie rzędem, vr innych

(34)

zaprzęgaią ie parami: ieżeli kto nie ma tylk o trz y konie a ieżeli ich ieden przed drugim nie z a ł o ż y , zało ży ich parę od. kolec , t.zecidgo w szydło to ieft iednego przed parą d y s z lo ­ w y ch .

D o s y ć pospolicie w o ł y zaprzęgała się pa­

rami, osobliwie gdzie głowami pług ciągną;, w ted y grządziel sp o czyw a na iarzemku p rzy- więzane'm na ich rogach. W niektórych mićy- scach ciągną ieden przed drugim ; i w tedy ta­

kie' iarzemkó ieft bezpotrzebne'm, daią im szle lub iarzma graniafte w koło s z y i , do których wiążą linki z dyszlem lub orczykiem złączone.

K ied y się ie parami zaprzęga, nie zaw sze się im'zakłada iarzemkó (*)■ W e W ło sz ec h cią­

gną karkami tak iak konie ( to nie ieft p o ­ w s z e c h n e j ; bo widziałem ie za rogi w wielu mie'yscach zaprzęgane) daiąc im gatunek nara- mników zdatnych dowiązania linek.

Ż e b y zaciążnć bydło sprząc dobrze do płu­

ga, tak ie'n ależy rosporządzić że b y każde' 2 oso­

bna iak b y d ź może nźyrównie'y ciągnęło. Je­

żeli opór który się ma z w y c ię ż a ć ieft równo

) rozdzie-

( * ) U itdsiarzmami zowiemy*

(35)

r o z d z ie lo n y , mnidy się każdemu w szczególno­

ści czuć daie, i p rzeciw n ie, ie ż e lib a r d z ie jie - dno iak drugie p rzyciska, obciążone bardzidy mocnidy się morduie, a przeto diugo nad s iły prdcy od d zielon ej dla siebie w ytrzy m ać nie ieft w flanie. W zaprzęganiu bydła do ciągu p!ram i, konieczną ieft rzeczą ż e b y równie cią­

g n ę ły irażem ieżeli ró w n ey są s i ł y ; nawet le­

żeli iedno ieft słabszćm , ciągnie ile może i w ię- c d y , iak g d y b y było w le j c u , bo się przymusz!

będącćmu obok w yrów nać. K ied y się zaś iednoi przed drugićm zaprzęgaią; będącć p rz y dyszlu zaw sze się ndymocniey do ciągu p r z y k ła d ! , beż uftanku się morduie, kiedy inne opieszale cjąi gną i nie poszarpuią ty lk o czasami,’ szczegól- nidy kiedy bicz poczuią.

J eżeli się cztdry konie do pługa zaprzęg!;

potrzeba koniecznie ich sposób zaprzężeni! o- dmieniać, i te którd b y ł y w ldycu rano zakład dać po południu do d y s z la ; tak w ięc p r!c ! ró­

w nie dzieloną będzie i ieden nie zmorduie się bardzidy iak drugi. Ż e b y to w y k o n a ć , wyp«*

M

S IE R P IE Ń . Roku 1807.

(36)

da zarlz z początku , iak się ie wprawia do cią­

gu , p rz y z w y c z a ić na przemiany do zaprzęgu w dyszel lub w le'yoe, ż e b y się nie narowiły przez iednoftayne siebie zaprzęganie. Taoftro- żnos'c ieft nadewszyftko iftotną dla m u łó w , któ­

re niybardzióy narowom podległe nie zawsze się powoduią w oli w o źn icy . Jeżeli w skła­

dzie cztórech koni dwa są młode i rącze, ż e b y ie pokonać trochę, trzeba przez piórwszó przed­

południe za ło ży ć te do d y s z la , bo zaprzągłszy ie do l ó y c a , kiedy są w y p o c z ę te i s'wióże, a- b y ie tylko z a c ią c , oddadzą s-ę sw ó y ż y w o ś c i, a będące w dyszlu z wielką ciężkością, potra­

fił y b y ie wftrzymac , orzba b y łab y nie rów n ą, bo oricz nie b y łb y w ftanie rządzie iak się na­

l e ż y swym pługiem.

K ied y zaprząg, bydląt ieft dobrze wpra­

w n y w ciągnienie p łu g a , łatwo oracz potrafi powodować' cztórema; piórwsza para oftrzeżo^

n i biczem , poftępuie i zw rica się bez trudno­

ści p rz ysz ed łszy na ftaienezysko. Jeżeli zas nie są dobrze w p ra w n e , nie możni się obóy^ó b e z poganiacza, w ted y oricz będzie trzymał nogi płużne i kierował pługiem, poganiacz idąo

(37)

z ldyco-tfenil będzie ie żaciilał i k ie ro w lł iak wypadnie.

W licznym zaprzęgu, nie wszyftkie b y ­ dlęta są iednakO do ciągu O p ra w n e ; ieżeli mię­

d z y niemi są młode i bardzo r ą c z e , b y ło b y nie- bespieczeńftwem, zaiprzęgać ie same. N a l e ż y przeftrzegać że.by składu płużnego z bydląt bar­

dzo młodych nie r o b ić , k ie d y b y się rozigrały, hicby ich wftrzymać nie mogło , iuż w tedy nie podobna rządzić podług avóH pługiem, ie że lib y ślę orało, ted y nierówno i bardzo nagle. K ie ­ d y chcemy bądź muły młode wprawiać do orzby, maią by d ź zaprzęgane z ftarsiemi i dobrze w ro­

botę wprawiónemi, iuż p rz yz w y cz a io n e do i- s'0il -w pługu swóiemi krokami miarkuią ż y wos'ć łnłodych.

W i ę c ć y ieft korżys'oi z zaprzęgani! pira­

nii bydląt niż iedne przed drugić nie tylkóf d li tógo że się zyskuie całą ich siłę na Z w y cię że ­ nie oporów, ale nawet d li oracza i doskonałości roboty, id . K iedy konie plrami ciągną, Orlcz się mnićy morduie rządzeniem p łu g a , bo za­

przęg odbywając robotę równo nie wftrząsa się Phrg a przeto lemiesz z swe'y Icierownosoi ni*'

M a

(38)

, uchodzi ni zmnieyszd lub powiększa swćgó za­

głębienia. sre. K ied y zaprzęg ieft dobrze ć w i­

c z o n y , ieden ora'cz może powodować czworo bydła parami za p rz ężo n eg o , maiąc wszyftkie pod ręką , za naymnie'yszym z iegó ftrony zna­

kiem pospićszaią lub się Zwracaią podług po­

trzeby. N ie potrzebuie poganiacza k tó ryb y p r z y p ićrw szyeh bydlętach is'ć musiał dła pód-1 cinania i obracania ich na ftaienczyskach; co ieft nieochronnćm kiedy się iedne przed drugić zaprzęgają , bo pićrwsze bydlę ieft nad to od oracza oddalonćm. gcie. Uprawa ieft fbrćmniey- s za , w szyftkie brózdy są iednako szćrokie j głębo kie, bo zakróy lemiesza ieft nieprzerwa­

nie iednoftaynym a to że ciągnićnie ieft rć- wnem.

Zaprzęgając w iele bydląt iedne przed di*u- g iem i, prócz że potrzeba dwóch' ludzi do ka- żdćgo pługa , co ieft przedmiotem w y d a tk u ; ieszcze ieft trudnos'ć w zwracaniu ich na ftaien­

czyskach; rzadko się zdarza że b y pola grani­

czące z gruntem który się orze n i e b y ł y uszko­

d zo n e , kied y są zasiźne; potłoczą ie k o n i e , czego uniknąć nie można przez długość' za-

(39)

i S t

p rz ę g u , prócz tćgo do usiłowania iakićgo po- trzebuie zaprząg, żeb y przemógł opór iaki przedftawid ciśnienie ziemi na pług, mało się przykładaią pićrwsze bydlęta; to które' ieft w d y ­ szlu znosi prawie podwóyną pracą w miarę le- niftwa pidrwszych. T e n sposób zaprzęgania koni rzędem , nie przyftoi tylko uprawie ziem, które orąc wypada kiedy są dobrze dćszczem rozmoczone, tym sposobem ziemia ieft mnie'y deptaną. Jeżeli chcemy orać ziemię, która ieft między dwiema rzędami roślin , aby się z b liż y ć ku nim, zaprzęgaią się bydlęta iedno przed dru- gić ; i to ieft zw y cz ay n ćm wkraiach gdzie w in ­ nice są sadzone w szpalerki oddzielone pasami z ie m i; bez tego sposobu nie mużnażby się do­

s y ć z b liż y ć ku s'cianom szpalerów że b y w k o ­ ło latorośli poruszyć ziemię.

R O Z D Z I A Ł II.

0 sposobie prowadzenia pługa dla upra•

mania ziemi.

-L V ó w n o £ c o r z b y , głębokos'ć b r ó z d y , odwra­R

canie ziemi ze spodu na w i ć r z c h , zaw isły od

(40)

sposobu prowadzenia i rządzeni! pługiem, Od- b y w ! się orżba r ó w n i , kiedy w szyftkie skiby ktdre lemiesz wyoruie są równoległe, i kiedy brózdy są iednako głębokie. G dy ziemia ieft dobrze wzruszona; kiedy powierzchni! ieft do­

skonale przew róconą, uprawa ieft w takim do­

skonałości ftopniu , iakiego rolniftwo w ym agi.

O r i c z znać powinien gatunek pługa iakie­

go używr! i iakos'ć ziemi iąką uprawia. T a wiadomość ieft nieodzowną że b y rządzić płu­

giem w celu p rz y z w o itć y uprawy ziemi. N iż się zapocznie ziemia , układa on sw ó y pług iak b y d ź ułożonym p o w in ie n , ż e b y zakrawał iak się n ! l e ż y ftósownie do gatunku ziemi iaką się m i upraw iać; na ten koniec kładzie grządziel pa kolcach w w y s o k o ś c i, iaka przyftoi zakrc- i o w i żądanemu; to ieft ieżeli chce ż e b y iego orżba b y ła głęboką , winien nieco grządziel na przodek posunąć, bo otwór kąta iaki cz y n i grządziel z powie'rzchnią ziemi będąc m n ie j­

szym , lemiesz zakrawa mocnićy i bardzićy się zagłębi!. Przeciwnie ieżeli ma orać p ł y c e j , posuw ! d alćy na przodek grzą d ziel; kąt fta- WSzy się bard ziej otwartym, lemiesz nie za*

(41)

krawi tak głęboko ziemi iak kiedy ieft oftrze'y- s z y m , bo podnosząc grządziel podnosi się i le­

miesz. W miarę w y o r y w a n ii pie'rwsze'y ski­

b y daie się zariz w id z ie ć , c z y li grządziel ieft więce'y niż na'leży wgo'rę podniesionym, c z y m n ićy? K ied y pług ieft bez kolco'w podnosi się lub zniż£ grządziel zagłębiając w szparze, gdzie czop iego w c h o d z i, k lin y ; które iego położenie miarkuią. Ż e b y go podnies'ć ude­

rza się kilka razy młotkiem w klin spodni w y ż ­ s z y zoftawuiąc nie s'cis'niony ; przeciwnie chcąc go z n i ż y ć , pobiia się wie'rzchni że b y go za­

głębie , przez co się grządziel opuszcza na dół.

T o przygotowanie zrobiw szy z a c z y n i swą sztukę gruntu oracz pokładać i zakrawa pier­

wszą skibę podnosząc a razem przyciskaiąc no­

gi pługa tak: iż usiłowanie które' robi, kieruie na przód przymuszając lemiesz do zakroienia.

Jak ty lk o podszedł pod skibę, w miarę iak pług poftępuie uważa c z y li ziemię orze iak n£- l e ż y głęboko; ieżeli nie? wftrzymuie pług dla wpuszczeni^ go głębie'y cofaiąe grządziel z na­

sady , i wsuwając go n an ię ieżeli zakrawś g łę ­

(42)

boko. Jeżeli iuż pług podług potrzeby orze przeftaie n aciskać, iuż się na ted y trudni sa«

mćm kierowaniem lemiesza w linii proftóy, trzymaiąc zaw sze nogi p łu g a , ż e b y się ani w prawą ani w lew ą nie oddaldł mimo oporów pa iakieby mógł w drodze sw ó y napaść i któreby go pewnie z b o c z y ł y gd yb y się oracz zapomniał i nie kierował go tym że tak rzekę ftyrem.

Chocidż iuż pług dobrze ziemię z a k ro ił, i lemiesz idzie w kierownosći, iaką mu dano, o- rdcz iednak nie powinien przeftawać opiórać się na nogach płużnych l ż e y iednak niż w t e d y , k ied y zaczynał skibę zawsze swą siłę kieruiąc ku ftronie d eski, że b y lepióy odwracał ziemię Ze spodku nawiórzch. K ied y lemiesz nie md t y lk o iednę deskę po prawe'y ftronie, 'd ziała­

nie oracza opiećaiąpego się na nogach pługa ieft te'm p otrzebnieysze, że to ieft naypewnie'yszym szrodkiem do otworzenia szerokióy brózdy i kopanid dobrze z iem i, ż e b y ią rozdzielić i spulchnić.

Jeżeli oracz spoftrzegd w ciągu swoióy ro­

b o t y , że pług nadto bierze lub mało; to ieft jŁe lemiesz idzie głębióy iak potrzeba, lub p ły -

Cytaty

Powiązane dokumenty

chodowanie' pomorańcz ieft iuż uftRone i drzewo ftało się kraiowem... Sama tylk o woda skombino- wand i pomagana od dziajaćzdw

Podobne do gębki zatrzymuią ie i ftaią się tylu drążkami, które przeszkadzają zjednoczeniu się b ryłek... Potrzeba drzewa ieft tam bardzo

P rzez kom ory z k tó rych się takie ule składają, daie im się przeftronnośc przyzw oita i proporcyonalna do ludności osady, Slaby... Taki Jkształt w użyciu

co układa grunt do śzrodwagi, po czem krzy- iuie się i znowu to samo się powtarza , tak się cała powierzchnia robi płaską.. tak tedy powierzchnia naftępnie raz

Przekonanie nay- doskonalsze ieft , że Szafran nie ieft kraiową w tych Prowindya.ch rośliną, i nie winna się ty l­. ko ftaraniom iakie koło niey mieć n ależy, nie

J 5 VjLędży tyszyftkidmi roślinami, które się świdżo daj bydlętom, należy bez wątpienia zrobić wybór w miarę ich dobroci, i w miarę samych bydląt którym

które to Towarzystwo odebrało, wydrukowa- nycfc..?. Drugi sposób uprząta do pewnego

Proftć doświadczenie mogło go przywieść aa tego odkrycia, dosyć było przygnieść głowę pszczoły w dwóch palcach , kropla miodu któ- raby się była natychmiaft