• Nie Znaleziono Wyników

Dziennik Gospodarski Krakowski. 1806, [T. 1], nr 2

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dziennik Gospodarski Krakowski. 1806, [T. 1], nr 2"

Copied!
146
0
0

Pełen tekst

(1)

- " a r i

IL

X , I S :X 0 3 P A B

S i o A u - i g o ś .

DZIENNIK

GOSPODARSKI

K R A K O W S & L

p r z e z

F E L I X A R A D W A $ S K I E G O , Filozofii Doktora te» Szkole Główmy Akademii Krakowskiey Mechaniki i Htdrodynamiki wy­

służonego Profefsorai

w K R A K O W I E w Drukarni T e k l i Griiblowey.

(2)
(3)

II.

R O L N I C T W O #

D A L S Z Y C I Ą G z P I S A R Z Ó W F R A N C U S K I C H

O G O S P O D A R S T W I E

R O Z D Z I A Ł f i .

W id o k i R zym ian ftósownie do rolnictwa, czy­

li były w związku z widokami polity*

cznemi R ządu P

j u ż się dowiodło W poprzed zającym R o z d z ia ­ le że Romplus i Nunla p o łą c z y li prawa rolni*

Cze z prawami p o lityczn em i R zą d u , i ullano- W ili dla rękoimii ich połączenia porządek i ob­

rządki R eligii. T a k i b y ł duch R zym u pod Królmi ięgo. L ud rzym ski nie n iy s lił, ied yn ie

T R A K T A T

T b o r e t y c ż n y i Pr a k t y c z n a.

K

LIST O PA D , Rek#

(4)

W te d y o w o y n ie i z d o b y c z a c h , iak. w czasach R z e c z y p o s p o litć y . M o żn a b y p raw ie p o w i e ­ d z ie ć , że sama potrzeba opatrzenia sw oiego b ytu kładła mu broń w r ę k ę , przym uszanie go do p rzy w ła szcze n ia sobie cudzego żniwa!.

P o w y z b y c iu się K r ó ló w , O b y w a te le za ­ m ierzający p rzy iśó do doftoieńftw R z e c z y p o ­ s p o l i t ą i rządzenia n ią , u ż y li sp o so b ó w , ż e ­ b y zy sk a li sp rzyian ie ludu. P rzyb rali się w g o rliw o ść i w ducha p a try o ty z m u , poftaw ili się z ftrony ludu i żądali pow ięk szen ia sw y c h w łasn ości. T a k ą drogą poszedł Licyjłiiusz Sto­

lo , a przed n in yw ielu utorowało drogę do do­

pięcia zam iarów sw oich , W ie le ż ta Hiftoryd nie podaię nam podobnych p rzykład ó w ? a w s z y ­ ftkie dow odzą, że ie ż e li iaka k o rz y ść w y n ik ła dla ro ln iftw a rzym skiego , te d y ta n ig d y nie' w ypadła drogą proftą ; i to n ig d y nie b y ło d zie ­ łem R z e c z y p o s p o litó y , ale skutkiem g o rliw o ­ ści interefsowanty sz cz e g ó ln y c h osób. D o s y ć ieft c z y ta ć bez uprzedzenia Hifioryją, u c z y ć się ro zw ażać p r z y c z y n y ty c h w ie lk ic h zda­

rzeń , ż e b y się o te y p raw d zie przekonać.

(5)

1 4 7

!.'■ ' .-I.

G d y b y b yło połączen ie kon ieczn e prśw' p o lity c z n y c h i praw r o ln ic z y c h ; g d y b y R z y ­ mianie uw ażali rolnićfcwo iako zasadę itałą p o ­ m yśln ości P ań ftw a, p e w n ie b y ich nie pożerała w y n io sła c h ę c , zd o b yw an ia i rządzenia całym s'wiatem. W ie le ż krw i r o z le w u ! iakie Zm nie'yszenić lic z b y ro ln ik ó w ? g d y ż ż e b y b y ­ ło b yd ź żołnierzem trzeba b yło b y d ź w ła ścicie ­ lem. W y o b ra ż e n ie M onarchii p o w s z e c h n ć y , które głaskało tak bardzo w yn iosłość' tego kró­

lującego ludu , b yło ie s zc z e iednem pode'yściem, którego u ż y w a li in trygan ci. R a d zili n ow e w o y n y , ż e b y p r z y w o d z ili w o y sk o m , albo że ­ b y oddalili z łona fto licy t y c h , k tó ry ch m ieli w p o d ey rzen iii, albo k tó rz y ich w zro fto w i przeszkad zali. T a k te d y prawa p o lity c z n e ; ró w n ie iak prawa R o ln ik ó w b y ły dzićłem za­

ufania zysk an ego (p rze z s z cz e g ó ln y c h O b yw a - t e ló w , g d y ż d ą ż y ły do ich k o rzy ści.

N ie w yfta w ia ią ć sobie pod tą poftaćią przed ­ m io tó w , b y ło ż b y rzeczą podobną w y ł o ż y ć sp rzeczn ości dziw otw O rne które napotykam y m iędzy prawami i poftępow aniem tego ludii ? PtaWo zakazuie posiadać w ię c ć y iak fto w ieR

K ss

(6)

kiego b yd ła i 500 o w ie c ; iak g a p b y praw o .mogło odiąć w ła ścic ie lo w i w o ln o ść p rzy ro d zo ­ n ą karmienia na- s w e y ziem i t y le b yd ła ile ie-

go inUrefs w ym agał. In n e praw o zabraniało przem ieniać ziem ie orne na łą k i, w m yśli z a ­ p e w n e ż e b y zboża niezabrakło , ale c z y liż w ó ł potrafi upraw iać r o lą , ie ż e li ieft g ło d n ym ? Senator n iep o w in ien b y ł m ieć ty lk o iednę łód ź i ciężar ładunku b y ł o zn a czo n y. Z a w sze w ih yśli zam ydlenia o c z ó w lu d o w i, cena ż y w n o ś c i i w in a ieft u ftan ow ion ą; nakłady na ftó ł, na p o g rzeb y ułożone i t. d. N ie b y ło ż b y rossądnie'y i zg o d n iey z zdrow ą po­

lity k ą zabronić ty c h niezm iernych rozdaw ek zb oża ceną n iższą nad w artość ? B y ł to spo­

sób n ayp ręd szy zniechęcen ia ro ln ik a , d la c z e ­ go nie mogąc w idzie'ć w ynadgrodzenia za sw e prace przem ienił sw e pola na sady i ogrod y iarzyn n e , bo iuż natedy nie lękał się niebe- , sp ie czn y ch w yp a d k ó w konhirrencyi, którą z b y . te k i w yn io sło ść zrząd zała. N akon iee niepo- zoftało ty lk o udać się z a g r a n ic ę , mie'ć N egę- c y a n t ó w , G a u lć w , H is z p a n ó w , A fryk -an ó w , ż e b y ieść chlćb w P \ .zy m ie , m ożna było po­

(7)

w ie d zie ć że R ząd nie m y ś lił, ty lk o o ż y w ie ­ niu S to lic y i że reszta Pańftwa nie b yła w ś r ta iego uwagi. Jednak to ieft ten lud, którego w ie lk ic h w id o k ó w i p o czą tk ó w ro ln ic z y ch w ie lb ić nie przeftaiem y.

Ogromna ro zległo ść dóbr Stanu R z e c z y ­ p o s p o lite j albo b yła uftępowana za c z y n s z e , które przeftano płacić, albo ie d zierżaw ion o na p ięć lat. T e n krótki czas D z ie r ż a w y b y ł bar­

dzo Dobrom s z k o d liw y . D z i®rżawca daleki od tego ż e b y ie popraw ił dla z y s k y , na co miał mało czasu , p od obn y do p iia w k i w y s s a ­ w s z y co lepszego opuścił; o p łaty w szelk ieg o ga­

tunku poftapow iono po p y b lic zn y c h gościńcach, rów nie iak po w szy ftk ic h w ie lk ic h m iaftach, i nie można b yło zrobić kroku ż e b y nie napaść na tłu szczą ftrażników . T a r y ffy opłat nie b y ­ ł y ty lk o D zierżaw com cełł w iadom e z kąd zdzie'rftwa w ich odbieraniu arbitralne a z tąd n a y p o tężn ieysze k r z y w d y . R z ą d z c y P ro w in - c y o w despoci w p o w ierzo n ych sobie O kręgach b y li dla ludu n ayokrop n ięyszym biczem . Pod pozorem kwaterunku ż o łn ie r z y , ż y w n o ś c i dla nich, u trzym yw an ia gościń ców i t. p. ro ln ik b ył

(8)

u cis k a n y , trapiony i nużony# O t ó ż to ó w lud.

p anuiący tak uwielbiany j ó w lud k tó ry nie­

gdyś' obchodził uroczy ftos'ci na czes'ć p rze zn a ­ c z o n y c h do upraw y w o ł ó w , k tó ry poftawił św iątynią Boftwu nawozu , (które znano pod Imieniem Sterpatus) że go nauczyło u ż y w a ć p o g n o ió w ! Co się pow ied ziało, d ow od zi o c z y - wis'cie że zarąz po królach Syftema R o ln ićtw a nie miało zw jązk u z ukjadem p o lity c z n y m R z ą ­ du rzymskiego: nad to że k ie d y te dwa przed­

m ioty nie łączą się w jak im kolw iek kraiu, je g o phwała i swjetnos'c ieft przemiiaiącą a p o w o ­ dzenie nię może b y d ź .trwałem.

R O Z D Z I A Ł I I I ,

N a częm się zasadzało Rolnictwo Rzymskie P

D o s y ć się dowiodło ż e pod czas założenia R a ń ftw a , lud poddany prawom przez Romulu- sa przepisanym, b y ł to lud naiemników i nie- w o ln ik ó w k tó ry z siebie zrzucił jarzmo. Spo­

sób lego ż y c i a , mało się różnił od dzikich Hord Amerykańskich. N ie umieli p iec chlebą a mą­

dry i rossądpy Muma nauczył ich p ra ż y ć kru- y y y Poź.uie'y irnię Pison albo Stępnik nadali

(9)

temu , który wynalazł Stępory do tłuczenia ziarna na grubą mąkę.

Żeby mieć prawdziwe tego ludu wyobra­

żenie dosyć ieft rzucić* oko na dzieła Katona, - Kolum elli, Wirgiliusza i t. d- wchodzą oni w naydrobnieysze szczegóły i ftwićrdzaią to wszy- ftko, co się w poprzedzaiących Rozdziałach powiedziało, równie iak to, ęo się ieszcze ma.

n jćw ić.

O Z i e m i a c h ,

Jłj^fiemie były uprawiane pługiem , który W ir - gili bardzo dobrze opisał i którego w południo­

wych tak Francyi iak W łoch krainach dotąd używaią. Zaprzęgano do piego w oły nie ko­

nie. Rzymianie wpoźnićyszych dopićroRze- czypospolitey czasach, nauczyli się od mię- szkańęów Gallii Gysalpińskie'y używać pługów z kolcami ze wszech miar daleko lepszych iak pie'rwszy. Role iednego roku bywały zasiót

wane, drugiego leżały ugorem,

O N i w o z a ch.

Cw/ho.ciaż iuż we Francyi i w Anglii używa­

no matglu, Rzymianie iednak nie potrzebowali

(10)

go nigdy, , ale na co się ich dowcip nadzwy- pzaynie silił to żeby mogli doftac innych po- gnoiów. T e które z Kloak rzymskich zakupo- Iirano, kosztowały rocznie blisko 6,000,000 Z i: polsk. Kurniki ich i gołębniki doftarczały im wiele. Że prarvp polowania odrębnie do Właścicielów zienń należało, zwierzyna tak była rzadka iak z a jró ló w w eFraneyi koło Pa­

ryża nawet, pospolity. Lucjzie maiętni swoie pćdworzą drobip\ve pomnożyli i wychowywa­

li mnoftwo kuropatw, kwiczoło'w i wszelkie­

go rodzaiu ptallwa, takie podwprza pomnaża­

ły nawozy. Kiedy ich ilość na rozległość pól nie była doftateczną zasiewano pgrodowiny a nawet 1 ży ta , ą iak czas kwitnienia przemi­

nął, przyorywano ie pod skibę, j tak pokry­

te gniły i służyły przyszłym żniwom za na­

wóz. Jeszcze ten sposób w niektórych Pro- wincyach francuskich ieft używanym a szcze- gólnićy w okolicach Lugdunu w gruntach.krze- jnieniftych i jałowych. Łubip biały pokrywa tam ugory kiedy na nie k o le j przypada. U Rzymian ścierń na miejscu palono i bydlęta y/plnjrp powjęt;rzii szałąspwały, igdqe'm słp-

(11)

w e m nic nie- opuszczono ż e b y pom n ożyć na­

w o z ó w . M ięszk ań cy Flan d ry i i A r t e z y i , ie-t d y n i są k tó jy ch poftępowanie można z Rzy^

mianami porównać'.

O Z b o ż a c h *

zymianie pod imieniem P s ze n icy (frumerw tum) zaym owali w sz y ftk ie zb o ż o w e roślin y

( plantas graminosas) które w y d a w a ły ziarno na mąkę do iakiegokolw iek iedzenia lub na chleh z d a tn e ; w ted y dopićro, k ie d y porobili w ielk ie o b c yc h kraiów z a b o r y , k ie d y złoto i bogaćtwa R z y m n ap e łn iły , p r z e z n a c z y li zboża na ży-i wnos'ó koniom. Jęczmień w Marcu i w Jesie­

ni siany b y ł u njch pospolitym. Far (dotąd niedocieązony gatunek zb o ż a) zaftąpił m ieysce Jęczmienia i Kolumella l i c z y ł czte'ry faru ga­

tunki. T o ziarno naybardzidy b y ło szacow a­

n e , trzymało zaw sze rząd p ie 'r w s z y , i p rze­

kładano go n ad to ; co my dzis' pszenicą n a z y ­ w am y. Pliniusz d o n o si, że Far niedbał na tę- gos'ć zim y (a le ż też zima włoska w porówna­

niu z naszą nie może się n igd y tęgą n a z y w a ć ) i co. dod aie, zdaie się b y d ź 'r z e c z ą hadzwy*

(12)

e z a y n ą , to to, że Far lubi.mieys.ce kredowe i w ilg o tn e równie iak suohe i c ie p łe , dla tego n a z y w a go bardzo twardym. N ie znam y te­

raz t e y z b ó ż o w e y rośliny. N ieb yfaż ona ga­

tunkiem jęczmienia ulepszonego przez uprawę albo też dobrowolnie rosnącego ? są podobień- ftwa do tęgo. A l e c z y l i znow u ta odmiana powróciła się do swego pierwiaftkowego fta- nu ? c z y l i ftraciw śzy ha uprawie albo z in n e y ia k ie y p r z y c z y n y odrodziła s ię , nie można tw ie rd z ić . T ło m a c ze Pjsarzów rzym sk ich za- miaft obias'nienia trudnos'ęi, ies^cze ią b ard ziey zaćmili. N ie ieftże far gatunkiem jęczm ienia ( u F ran cu zó w 1’O rge escurgęo n)? porówny-;

w aiąc opisanie faru p rzez ftarożytnych i zbił-, żaiąc do cech wspomnionego jęczmienia z n a y - duie się iakies'podobieńflwo. R zym ianie iak nam donosi Kolumefla zasiewali tr z y gatunki z b ó ż p raw d ziw ie tak z w a n y c h , iedno n a z y ­ w a li robur zboże czerwone c i ę ż k i e ; drugie;

ż y t o sihgo albo zboże białe; trzecie nakoniec leemas , triticiim trimtjłre pszenicę trzechijiie- fńęczną, którą Francuzi z o w ią bUtremois. Z&-.

gięw orkiszu zea., s p ita równie iak prosa.; b y ł

(13)

bardzo znaczny w okolicy W e ro n y , Pizy i ' wTtampanii.’ Rachowano cztery gatunki tego.

co nazywano panis, czerwone, białe, czarne purpurowe. Proso i pdnis były tylko znane za czasów Juliusza Cezara, Żyto mało ważo­

no , iego mąkę mięszano z mąką fa r u i przy­

kład Piemontskich mięszkańców którzy z nie­

go róbili chleby, żadnego na umysłach R z y ­ mian nie zrobił wrażenia. Jak to czasy od- mieniaią wyobrażenia ludzkie? Dzisiay przy- naym niej trzy czwórki ludzi w Europie' nie iedzą innego prócz żytnego chleba.

O . W arzyw ach ( de Leguminibus. ^

' " W innym to słowo (warzywo), bierzemy ro­

zumieniu od iarzyn: warzywem gdzie in d zie j nazywaią np. banie, kapufty, cybule, któ­

rym się imię ogrodowin dawać powinno. Pod imieniem więc w arzyw ( Leguminum) znali Rzymianie bób, groch biały, szocowicę, wszel­

kie gatunki grochów i t. p. Sie'w tych ofta- tnich był bardzo używanym. Służył łubin zą pokarm ludziom i bydlętom: mniemam że w ca*, J e j Europie Korsykanie tylko dotąd zasiehyaig,

(14)

łubin na pokarm. Mięszaią z niego mąkę z o- liw ą śmierdzącą i to ciafto pieką a niekiedy tylko tęż mąkę z wodą i solą zaczynioną.

0 j a r z y n a c h .

J E ^ .z e p y , rzad kw ie , ch rzan y , bardzo lu b ili R zym ian ie iK o lu m ellam ó w iąc o kapuście, m ówi że -ią . rów n ie lud iak i. kró lo w ie szacow ali. Ja­

ko ten N aród ż y ł p ospolicie Jarzynam i, tak ła­

tw o sobie w yfta w ió do iak w y so k ie g o ftopnia doszła uprawa ró ż n y ch o grod ow in , k ie d y w o- ftatnich R z e c z y p o s p o litć y czasach w ie lk a części p ó l w ogrodniki i sady przem ieniła się była, W w ię k sze s z cz e g ó ły w ch o d ząc za dalekoby- śmy się zapęd zili.

O Ł ą k a c h ,

JE^.zymianie wiele wychowywali' b y d lą t, a same tylko w oły były przeznaczone do płu­

ga. Potrzeba więc było mieć niezmierne łąki, a przeto o nie nayiftotniey karali się. Mimo iednak ich niezmiernej rozległości ieszcze im piewyftarczały; wypadało więc udać się do

•Jtyńsztownego traw zasiewania i. do wszelkie­

(15)

go gatunku roślin uprawy, któreby były dla bydląt doftarczały żywności. Jakoż czytamy że ten czynny Naród siewał umyślnie żyto , żeby go zsiekał zielono: łubin, którego ziar­

no dawał, bydłu, piórwe'y iednak przez wiele dni w wodzie wym oczyw szy, żeby mu odiął gorycz. Siśli ieszcze tak nazwane farag o , co dziś ieft mięszaniną zbóż różnych albo pośla- dów z faru - ięczmienia z bobem grochem" i sie'rpem , co potdm w miarę potrzeby zrzyna- no , po skończonym z takiego pola użytku po­

kładano gO pod zboże. Lucerna była główną ich łąk kunsztownych zasadą , czyli znali espdr- setę niewiadomo, Koziorożec chociaż od iednóy i drugiey podlejszy ftarannie iednak od R z y ­ mian był zasiewany. Niepotrzebną byłoby rze-*

cza o bazylii (ocymum) mówid, którey uży­

wanie ieszcze za ćzasów Pliniusza uftało.

O W innicach i Drzewach oliwkowych!

7

JL-Je podług mego zamiaru niewiele o rośli­

nach które' naszemu Klimatowi nieprzyftoią, mówić przedsięwziąłem,' przeto o chodowaniii W innic u Rzymian równie o 'Oliwkowych

drzewach nie tu mówić nie będę.

(16)

O D D Z IA Ł T R Z E C I.

W id o k i ogólne o Rolnictwie we Francyi.

R

ównie tu o Rolmćtwie ile bydź- może któ­

re te same bez zbytkowego pielęgnowania pło­

dy wydaie , iakie wydawać kray nasz może , mówić przedsięwziąłem, przeto o chodowaniii takich które tylko w Południowej Francyi u- dawać się z w y k ły nic mówić niewypada.

W ie le okoliczności przykładało, się do u- ftanowienia rozmaitych sposobów Rolni&wa we Francyi, iedne są moralne, drugie fizy­

czne.

r o z d z i a ł i. O Okolicznościach Moralnych*

T e okolicznosći Winny się rozmaitych Rzą­

dów zasadom, którym w różnych czasach pod­

legała Francy!: Prowincya miała swoich Hra­

biów, DelfinatD elfinów , Burgundya i F , anche comte swoich Książąt i Hrabiów, Szampania Hrabiów, Normandy! iAngulem Książąt, Na- . warra Królów i t d. R olnidw o tych krain za- , leżało od rozmaitych urządzeń Panuiących: im

(17)

bardziey urządzenia były zakazowe , tełnmnióy Rolnićtwo kwltnęło.

Żeby prawdziwe naftępftwo sposobów Rol- nićtwa w tych kraiach uftanowić, należałoby cófnąó się aż do czasów wftecznych, i zwa­

żyć przez iakie Narody te okolice zaludnione lub zawoiowane były. Poftrzeglibysłny że Fo- ceyczykowie wprowadzili swćy sposób i zw y- czaie w Okolice Marsylii; Grecy i Feniczczyko- . wie do Agdy i Narbonny i t. d. Rzymianie do całego prawie Krdleltwa; a Narody Północne które nakształt potoków zalały Północną Fran- cyą do n ie j przynieśli śwoie zwyczaie. N a­

zwiska techniczne w ięzyku pospólftwa zacho­

wane dotąd w wielu okolicach, pokazttią ięzyk pierwiaftkowy od którego pochodzą; charakte­

ry rozmaitych ludów w płynęły Szczególnićy i w R olnićlw o.

N ie ieft rzeczą bardzo użyteczną zatrudnić się tu1 dłużćy podobnemi badaniami, służyłyby one. bardziey do iłifto ry i niż do,PraktykiR ol- n i& w a, lub iego wydoskonalenia. Ókoliczno- s'ci nie są te same dzisiay, ziemia się przez za-

? mulenia odmięniła. wielkie zasłony pp częs'ci

(18)

się z n iży ły , stawy powysychały, ptiśzczektó- fe przed tćm całe króleftwo pokrywały w y ­ cięto i t. d. Ziemia dzisieyszey Francyi mało ieft do owćy podobną iaką Przodkowie upra­

w iali spokoynie, kiedy ich Rzymianie naie- chali i podbili; niezoftała tylko massa. Sto­

pień ciepła lub zimna Klimatowi zwyczaynego, przyrodzenie płodów i sposób uprawy skoń­

czyły na tem, że uftanowiły układy stalsze roi- niftwa w rozmaitych okolicach.

Kommunikacyd która się nieżnacznle przez wzaiemny handel płodów uftanowiła, przenie- sła ieszcze pewne praktyki uprawy z ied nej Prowincyi do drugiey. Kiedy się w iedney o- kolicy poftrzeże sposób szczegulnego np. ora­

nia i toż się w in n e y bardzo dalekiej okolicy w id z i; należy wnieść, że iedna naśladuie dru­

gą , i że się to winno szczęśliW y i że tak rże- kę godziwćy kradzieży. Szafran może za przy­

kład służyć.

01ivier de Serre wydał w Roku ł6oo Swćy

Teatr R olnićtw a, ieft oli naydawniejszym o rzeczy rolniczćy we Francyi Pisarzem, mówi o kraiach., gdzie cybułki szafranowe’ choduią: i

(19)

przywodzi Niemcy, W ęgry; co się tyczy FraiŁ*

cyi przeftaie na wskazaniu kraiu Albigeois któ­

ry będąc w sąsiedztwie z Pireneami i tych gór pracowiterni rolnikami, łatwo wnieść można , że chodowańie szafranu przeszło naftępnie ź tamtąd do Hrąbftwa Awenio.tiU i do Prowincyi, w reszcie przechodząc Z południa na półnod przez Angulem, G a tin ó ir, Normandyą , trafi­

ło nakoniec do Anglii it . d. Przekonanie nay- doskonalsze ieft , że Szafran nie ieft kraiową w tych Prowindya.ch rośliną, i nie winna się ty l­

ko ftaraniom iakie koło niey mieć n ależy, nie utrzymuiehię tam tylko z pomocą kunsztu. T o . samo ma się rozumieć o Kukurycy ąlbo Pszeni- oy Tureckie'y„ przeszła ona 2 Albigeoi do S ain- tonge, dq Angulem i t. d. Żieitiniaki przyszedł­

szy pierwiaftkowo z Pensylwanii do Irlandyi, prżyięfy ie Brytania, Lotaryngia, A lz a c y i) Franche Comtó, Lugdunu okrąg, Delfinat i W Roku 1766. bardzo mało sadzono ie w- okolicy Paryża. W Angulem nie dla czego innego ie ZaSadżają, tylko żeby się młode wieprzaszki

%■

L I S T O P A D . Roku x3o(ń

(20)

O D D Z IA Ł D R U G I.

Układ U p ra w y P. Tuli Rolnika Angielskiego*

J P a n T u li zapewnia że swe działanie kiero­

w a ł, i swoie doświadczenia tyczące się upra­

w y ziemi, wykonywał podług początku mecha­

nizmu rośnienia. T a wiadomość przymusiła go wprowadzili nowy sposób uprawy \ który mnie*

!ma. bydź użyteczniejszym iak daw ny, ile że .do rośnienia sądzi go bydź ftósownióyszym.

N iż e li przyftąpie'my do opisu cząftkowego ie­

go początków uprawy, trzeba poznaó iego mniemanie o mechanizmie rośnienia w ogólno­

ści, żeby sądzie q związku iego praktyki % teoryą.

D A L S Z Y C lA G P O C Z A T K O W O G Ó L N Y C Hc c O uprawi© Ziemi.

niemi karmiły-- B y ło b y rzeczą bardzo łatw ą p rzy w ie ść w ie le p rzy k ła d ó w , aleb yśm y się od naszego przedmiotu daleko oddalili.

( Dalszy ciąg wnafiępuiących Num erach.)

(21)

I. O Mtchaniznńe. rośnienid.

P i s a r ź ten uważń kofzońki roślin iakiedyii®

organa przeznaczone do przeniesienia soków potrzebn ych do ich wzroftu i liście iak organa do odrzucania zbytku soku roślinnego , k tó ry ­ b y ich w zroftowi przeszkadzał. Korzenie w ię c są karmicielami iedynemi dodaiącemi roślinom ż y w n o ś c i p r z y z w o it e y . I z te'y to p r z y c z y ­ n y spulchnieni^, n a w o z y , skrapiania dzialaią szcże g ó ln ió y na korzenie i Z temi częściami ma­

ją p ow in ow aćtw o oa yb liższe;

P i s a r z A n gielski r ó ż n i dwa gatunki korze­

ni w w s z e l k i c h ogólnie r o ś l i n a c h , f t ó s o w n i e do kierunku i c h w ziemi. Jedne n a z y w a koł­

kow ate,^ ( p i v Q t a n t e s ) d r u g i e ezołgaiącę się ( r a m p a n t e s . )

Korzeń który się r o ś c ią g a ; pomnaża po-$

dług P .T u lL u ft a ułatwiaiące karmienie rośliny.

Ż e b y miał łatwość' rosciągania się, p otrzeba ż e ­ b y się z n a y d o w ał w ziem i maiącóy w s w y ć b dząftkaćh mało spoynos'ci. Rosciąganie się w ięc korzeni podług tego pisarza ieft iftotnie potrzebne do w e g ę t a c y i i wzroftu roślin; gdy*

Ł a

(22)

«=“ i ó ą

b y to niemiało m ie js c a , ziemia która ie otacza.

W prętce w yczerp an a z so kó w nie b y ła b y ,W sposobności doftarczania ic h , które Ssać w siebie bez uftanku pow inna.

Pisarz A n g ie lsk i nieznał d osyć p rzezn a­

czen ia korzeni. Podług sw ego mniemania o ich c e lu , P. T u li uftanawia potrzebę u p ra w y , ż e b y p rzeszk o d ził p rze z częfte oranie i w łó ­ czen ie sp ćyn o ści cząftek zie m i, ż e b y nieprze- szkadzała rosciąganiu się korzon ków . U praw a ma ie szcze inną k o rzy ść ftósowną do wzroftu ros'nienia: narzędzia do upraw y potrzebne prze- ryw a ią częflo pierw iaftkow e k o rze n ie ; niepo- dłużaią się one iuż w i ę c e j , ale w yd aią zna­

c zn ą liczb ę in n y ch które się rosciągaią w z ie ­ mi św ieżo p o ru szo n e y , iak g d y b y n ow e orga • aa do ssania które niosą w szró d ciała to ślin y .obfitość soku roślin n ego, którego przedte'm nie

m iały dla niedoftatku kanałów ssących.

T u ście w praw d zie ieft bardzo potrzebne roślinom . P. T u li 0 t e j praw dzie przekona- n y , nie wacha się u w źżać ibh iak organa, bez .których w ielka ich c zę ść niem egłaby się utrzy­

m yw ać. Podług tego w ię c p o czą tk u , gani

(23)

■jzwyczay ro ln ik ó w , k tó rzy każą spisać owca*, jmi zboża pod pozorem nadto w ie lk ie y buyno-' s'ci; ale że uprawa nie ma żadnego b ezprze- grodnego zw iązku z tą częścią roślin , zoftawiń F izyk o m rosftrzygnienie zad an ia, c z y l i lis'cie nie są ty lk o organam i, p rzez które roślina p o ­ z b y w a się obfitości s o k ó w , albo c z y li i one nieprzykładaią się do roslńenia? biorąc w sie­

bie p rzez o tw o ry na s w e y p ow ierzch n i wilgo©

z A tm osfery,

I I. O “kam ieniu się roślin.

'. i

Pan T u li uważa ziem ię przem ienioną w proszek naydrobnie'yszy iako głów ną częs'ć kar­

mienia roślin z p r z y c z y n y że się przem ieniają w ziemię p rzez sw o ie zepsucie. In sze pier- w ia ftk i, to ieft sole , p o w ietrze , ogień , w o ­ d a, niesłużą podług niego ty lk o do dania z ie ­ mi przygotow ania p rzez które zdolną się ftaie do karmienia roślin. Sole np. rozdrabniaiąc, cząftki ziemi że b y m ogły b yd ź potem łatw o w ciągane p rzez kanały korzonk ow roślin nych, w oda w ciągaiąc , dzieląc , kombinuiąc sw oie częs'ci drogą burzenia (ferm en tation is;) Lp<R

(24)

pow ietrźB i ogień dając ftopieri pjikyzw G ity d ziałan ia, są przyczyn ą, że części w chod zą

I

w ftap burzenia. Z b y te k ty ch piórw iaftków ieft p rze c iw n y ro śn ien iu ; k ied y p rzeciw n ie w ie lk a ilo ść ziemi nigdy roślin nie nadweręża, aby ty lk o n ie b y ła padto spoyna,

Z ilo ścią1 w o d y i ftopniem cie p ła , które są potrzebne do rośnienia ro ś lin , ftósownie do

1 s

iph rozm aitych gatun ków ; pan T u li rozumie że możnś kannie w sz e lk i gatunek ro ślin , po­

niew aż w yphfiw uiem y w naszych klimatach o- bec płod y ziem i które się przeto znayduią zu­

p e łn ie w in n ć y od ziem i o y c z y fte y . Jakiego^

kp lw ie k ipft p rzyrodzen ia iftota, która do ro­

śnienia słu ży j jeft on u siebie p rzekon an y ż e "

tą ieft iedną dla w szy ftk ich gatunków. T e n w ątek (mąteria) ied n orad n y, k tó ry w p ły w a w rhśnienie w szelk ich płodow ziem nych które się iftotnie.różnią m iędzy sobą , sw ym kształ­

tem własnościam i i smakiem, bierze kon ieczn ie różn e poftacie zaw sze ftósowne do rozam itych gatunków . G d yb y każda roślina rosła z so­

k ó w któreby dla n i e j odrębnie b y ł y zd a tn e , p y lo b y rzeczą bardzo » ieu żyte czn ą p o z w o lić

(25)

o d p o czyw a ć ziemi po w ydaniu iakiego płodu » d o syćb y b yło odmienić gatunek roślin ; każdś- b y dlź siebie brała część ifroty sobie ftdso*

w n e y , nieprzyn osząc szko d y t e j , ktćrab y i e j m ie jsce zaftępowała. A le dośw iadczenie u»

c z y podług P. T u li. id . że ziemia która w y ­ dała żn iw o , nie w y d a drugiejo ty lk o mierne , ch ociażby i ziarno b yło odm ienione, kied y się zaraz zasiew a bez w ynadgrodzeniń -utraty p rzez p rzy z w o itą uprawę. 2re. Z e ro ślin y różnego gatunku bardzo sobie szkodzą w ie d n e jż e z ie ­ mi. G d y b y ted y soki b y ł y szczeg ó ln e dla ka­

żdego gatunku, ta n ieprzyzw oitos'ć jiiem iałaby*

m iejsca. Z te g łf w niosku zdaie się że P. T u li zapomniał p r ó ż n ic y kształtu korzeni krorą na­

zn a czył. K o n iczyn a łączna c z y liż sźkodzi in ­ nym trawón) na łące ? Jego w n iosek ieft bar?- dzq błędny.

W u praw n ćy ziemi w ielu ro ln ików z w y - cz ą y p ię sieią jęczm ień ałbp ow ies po zbiorze p s z e n ic y , nie zaś pszenicę. N ie idzie z.atetq.

m ówi P. T u li że b y się ziemia w yczerp ała z so­

k ó w w ła ściw y c h p s z e n ic y , i ż e b y ić y .niezo^

ftały ty lk o t e , które jęczm ien io w i lub ovp§Qs

(26)

w h przyjftoią. T e ro ślin y nie tak p ieszczon e pie wymagają uprawy, ziemi kilkokrotnehn spul­

chnieniem , iak potrzeba uprawiać na p szen icę;

tak d a lece, że dosyci ieft dwa ra zy spulchniać ż e b y się dobrze u d a ły , co nie ieft d o syć na p ierw szą. G d y b y się miało dosyć czasu do u- p ra w y jakby p r z y z w o ic ie należało na pszeni­

c ę , tak b y się udała iak inne zboża. P r z y ­ muszeni w'ięe jeflęśm y siać gatunek ziarn a , któ­

re nle\yyęiąga t y le u p ra w y , chociaż ziemia nie ieft w yczerpan ą z s o k ó w , któ rych potrzebuie dla ro ślin p o ży te czn y c h .

N o w izn a w p ie rw szych kilku latach w y - daie zb io ry bogate. Z k ąd że "ta urodzayność ? g d y ż b y pow in na b yd ź w y c z e rp a n ą , w yro d zi- w s z y s i ę w t r ś w y w ten c za s, k ied y n iebyła uprawną. P. T u li odpowiada że n ien ależy te y z y z n o ś c i p rzy p isy w a ć sokom szczególn ym a-

I

■ni gatunkow i roślin zasianych którym ieśzcze phwafty nieodębrały pokarmu, g d y ż dla nich ten że n ieb ył ftó so w n y ; ale d o b re j uprawie da- tie y te y ziemi że b y w y w ik ła ć p o czątki zy*

m \ śe i.

(27)

Ż tego ’ rozumowania b a rd z ie j pozornego iak gruntownego P. T u li w nosi. 1 d. Ż e w s z e l­

ka ziemia doftarcza rozmaitym gatunkom roślin Soków'-, których m n ie j w ięcÓ y potrzebuią ftó- sow nie do ich gatunku. 2re. Z e w szy ftk ie ro­

ś lin y ż y w ią się iednemiż sokami i że różność smaków o w o có w n a le ży p rzypisać różnym u- kładom soku roślinnego w organach ro ślin y.

3 cie. Ż e ro ślin y przeszkódzaią sobie n aw zaiem w ied n eyże ziemi , g d y ż w sz y itk ie usiłuią sw o ­ je korzenie p rzyd łu żać , dla przyciągnienia so­

k ó w karm iących każdemu gatunkow i p rzyia- zn ych ,

Pan T u li uwdżaiąc cząftki ziemi iak c z ę ­ ści zaw ióraiące soki w ła ściw e roślinom w s z e l­

kim d o ro sliien ia, ieft przekonanym że n iem o­

żna im ułatw ić położenia z y s k o w n e g o , ż e b y z niego k o r z y fta ły , iak k ie d y ziem ię uprawie- m y , a tak p r z y g o to w a w s z y , spulchniać ią bę­

d ziem y podczas ich wzroftu. P rzekonan y , że ziem ie w ogólności są dosyć z y z n e p rzez sie­

bie sam e, m y ś li: że ro ln icy mnioj^się p o w in ­ ni zatrudniać ich nawożeniem iak uprawą , że ­ b y spulchnianie pomogło korzeniom dla łatwe^

(28)

6—5=3 17®

g o zbierania soków rozlan ych obficie w w s z e l­

kim praw ie gatunku ziemi.

W Y Ł O Ż E N I E S P O S O B U U P R A W I A N I A G R U N T Ó W P O D Ł U G P. T U L L . T O uprawach i narzędziach do tego potrzebnych»

J P a n T u li nierozumie ż e b y iedenże pług b y ł zd a tn y do w s z ę lk ie y upraw y iak iey różne z ie T mie p otrzebu ją, bez w zględu na ich gatunek, rów n ie na gatunek ziem i iakie im przyftoią, N ie w s z y ftk ie pługi zd aw ały mu się narzędzia­

mi zdatnemi do dopełnianić-piaw dziw ego w t e j m ierze c e lu , w y m y ś lił ich d w a , któremi mnie­

ma że potrafi podzielać le p ić y ziemię i spul­

chniać ią g łę b ie j; jeden p rze zn a czy ł do upra­

w y ziemi c i ę ż k i e j , drugi do le k k ię y . W z o ­ ry ich w im ym Oddziale będą wskazane.

Ż e b y u z y z n i ć ziem ię R o ln ik A n g ielsk i

§ądzi że k o n ie c z n ie musi bydź.pom nażane spuR Glinianie, bądź d l! p rzy g o to w a n ia , bądź d l!

y p ra w y ro li; z a p e w n ia ż e ob yd w a rów nie są do ziemi c ię ż k ie j i lekkie'y. T łd r

(29)

Uiaezy Kn się iak naftępuie. “ Ziemia e ię ż k l ie ft, któróy cząftki są tak zbliżone, że ko- ,, rzonki nie mogą ichprzenikaó ty lk o z w i e l - ,, ką trudnością. Jeżeli ted y korzonki nie mo-

„ gą się rosciągać w oln o w ziem i, nie będą j, przyciągać pokarmu tak potrzebnego rośli-

„ nom , które przeszed łszy przez omdlenie zu-

„ pełnie się w y n is z c z ą . K ie d y się w ię c po- ,, dzieli ziemia w miarę spulchnienia, k ie d y

„ się odrobiny oddzielą iedne od drugich, ko-

„ rzonki będą mogły się roschodzió, w o ln o ,, przechodzić pomiędzy małemi otworami i

„ ssać soki tak do wzraftania roślin potrzebne

„ podnosić się będą silnie. P rzeciw n ie p rzy -

„ c z y n y spulchnienia są równie p o ż yte cz n e w ziemi l e k k i e y ; ż ę i c h wadą są znaczne prze-

„ ftworki m iędzy i e y cząftkami, i w ie le z nich

„ niemaią z sobą spóinićfcwa, korzonki prze-

„ chodzą przez nie i nie przylegaią do odro- ,, bin z ie m i, zate'm nieprzyciągaią żadnego po- ,, karmu, a częfto znow u nie mogą się roscią-

„ gnąc z niedoftatku przechodu. K ie d y się

„ przyszło przez pomnażaną uprawę do roz- dzieleni4 bryłek ziem i, pomnaża się $rft-

(30)

„ brie p rzeftw ory kosztem w ię k s z y c h , korze- ,, nie które na ó w czas maią w oln ość roscią-

„ gania się , w slizgu ią się m ięd zy b ryłki cier-

„ piąć nieiaki opór k tó ry ieft potrzebnym że- b y się p o z b y ły soku karmiącego zamkniętego

„ w ziemi k tó ry iednak nie ieft dosyć zna-

„ czn ym ż e b y przeszkadzał rosciagnieniu ko-

„ r z e n i.,,

Pan E w e ly n k tó ry z P . T u li iedno m yśli

^e samo rozdzielen ie odrobin ziem i w yftarcza do zrobienia ie y z y z n ą , zapew n ia że ie że li się rozetrzę na proch pew na ilos'ó ziemi która p rzez rok b yła w yftaw io n ą lia p o w ietrze i ie ż e li się ią częfto p rze w ra ca , będzie zdatną do ż y w ie ­ nia w szelkiego gatunku ro ślin ; zkąd P. T u li nienaylepiejy w n o si, że z y z n o śc n ie z a le ż y t y lk o od podzielenia b r y łe k , a przeto że im W ięcey ieft uprawiana ziemia te'm ftaie się zy*

Z nieyszą. N ie n ależy się w ięc ograniczać, o- s.obłiwie co się t y c z y ziemi c ię ż k ię y , trzema Jub cztebejna spulchuieniami, iak z w y c z a y przed Siew em ; są o ko liczn o ści, gdzie potrzeba dale­

ko w ię k szd y ich l i c z b y , i na ted y ziemia w y ­ daję dalekp w ię ć e y iak g d y b y była ?n aw o żo ­

(31)

ną. P isirz zapew nia że dośw iadczenie zaw sze potw ierd ziło prawdę co się t y c z y c z ę fte j u- p raw y.

Z rozm aitych sposobów u praw y z ie m i, to ieft: płasko, w składy i z a g o n y ; P. T u li p rze­

kłada te oftatnie, iako z y s k o w n ie js z e co do płodów.

R ó żn i on dw a gatunki orania, to ie ft:

.przygotow ania i u praw y. Fie'rw śze p rzy g o to ­ w u j ziem ię do odebrania nasienia , drugie da

v_, <

utrzymania b ryłek w rozdrobnieniu przeZ czas rośnienja ż e b y korzonki m iały łatw ość rozra- ftania się. W ym ag a on p rzyn a ym n iey po- C-zwórnego orania , dla p rzygotow an ia ziem i do .siew.u; p ierw sze chce mieć w p o źn e y iesieni przez które radzi ru szyć ziem ię w głębokie ski­

b y , ile id y gatunek p o z w o li; drugie w M ar­

cu ie że li pora roku do tego zdatna, trzecie w C z ć r w c u , a Czwarte w Sierpniu. T a liczb a oraczki może w y fta rczy c w ziemi n ierod zącćy w ie le c łiw a ftó w ; p rze c iw n ie , n a le ży c z ę ś c ie j orać ż e b y ie w ygu bić. W ziemiach tęgich', g lin n y c h , iło w a ty c h , zakazuie w ch o d zić % pługiem w czasach d ż d ż y fty c h , g d y ż . konia 1

(32)

i bydlęta kopytam i zn aczn ie ieu tłacżaią; m nićy ieft n ie p rzyzw o ito ści w uprawie ziem le k ­ k ic h , kied y są mokre. Jednak mniema że nay- lep sze Uprawy są t e , które się odbyw aią, w czasach ani bardzo s u c h y c h , ani bardzo ino- krych . L ep idy ieft orać ziem ię w sucho iak w m okro; w p ie'rw szym lianie niem ożn a w ni- czćm przeszkadzać urodzayności g ru n tu ; mo­

żna w p ra w d zie śzkodow ac n a rw an iu płu gów , ale u żyw aiąc czte'ro-trzu słow ych , m ożna nie- p rzy z w o ito sć i za ra d z ić ; k ie d y w drugim zda­

rzeniu ftw ardzasię ziemia p rzez co przeszkadzd Się rosciąganiu korzon ków .

P rzez sposób iakim P. T u li dzieli sztukę ziem i do z a s ić w ó w , łatw o ią można uprawiać ż e b y ułatw ić ros'nianie. U ż y w a on na teli ko­

niec m otyk i' ko n n ćy, którą przeprow adza przez g rzęd y zoftaw ione po m ięd zy zdgonami. P ićf- w sz ą taką uprawę odbyw a w M a rcu , i w ie le in n y ch aż ku żn iw o m , ale zaw sze ftósownie do spoynosći gruntu i iego m n iejszeg o lub w iększego zachw aszczenia.

(33)

II. O 'Źdiifwie gruntów.

bJie kontent z ż w y ć z a y n e g o sposobu sie­

w u P. T u li, i p rzekonan y że częs'ć ziarna a l ­ bo się zakopuie g łęb o k o , albo iefl nadto p ły ­ tko zagrzebana, uakoniec że ieszcze w ie lk i częs'ć nie ieft równo zasiani , nasż Pisarz w y ­ m yślił n ir z ę d z ie , które nazw ał D r il c z y li S ii- itiadlu, to robi brózdki, a w te się wsie'wa ziarno W p r z y z w o it e j odległości iedno od drugiego i zagrzebuie w głębokości n ils ż y t ś y . T o te**

d y narzędzie rozdzióła ilo ść potrzebną nasie­

nia na ziemi i zagrzebuie ip. Ż e nie w sz e lk ie ziarno puszcza w ie d n ćy że głębokos'ci s w ó y kiełek,, przeto sie'wadfo tak się pow innd narzą­

dzać', ż e b y flósow nie do t e j w łasności m n ie j W ię c e j głęboko mogło go puszczać. P. T u li żą*

da ażeby k ażd y robił Swoie d o św iad czen ie*

ż e b y się sam zap ew n ił w iak iey trzeba głębo­

kości mieścić ziarno ż e b y w ze szło i rosło. Ra®

dzi u ży w a ć (n śrzęd zia do sadzenia) Sadowi*

dła z kołkami na 1. 2. 3. 4 ' całe i t . d. odległe- ifli, ktoreby było w p ych an e w ziem ię, r ó ż n i długos'ć w ep ch n iętych ty ch kołków oznaczona!

w calach o zn a czyłab y głębokość d ziu r, w k t « j

(34)

reby się podług ró żn ych prób ziarno w p uszcza­

ło. Z a p e w n iw s z y się p rzez d o św iad cze n ie , iak głęboko które ziarno pow inno b y d ź zagrze­

bane ż e b y pukało i wschodziło można iuż sie- wadło tak u ło ż y ć , ż e b y zagrzebyw ało ziarno w p r z y z w o i t e j głębokości.

D zie lą c rolą na za go n y albo na składy dzie­

l i ią znoAvu na grzęd y w których się zasiew a­

ją 3 lub 4 rzęd y ziarna, zoftawiaiąc m ięd zy

^kładami lub zagonami grzędę nie sianą w ce­

lu uprawiania roślin w miarę ich rosnienia na grzędzie za sia n ej. Szerokość ty c h próżn ych -grzęd , różni się w miarę różności r o ś l i n ; na .grzędy m ięd zy zasianą pszenicą dosyć ieft 5.

lub 6 ftóp. Ż e siewadło pow inno b y d ź takU -!

łożone i ż b y rozdzielało mnidy w i ę c e j ziarna po zagon ie, ftósownie do kkżdego gatunku chce Pisarz a że b y uważać mieysce które powinna silna roślina zaftąpic iakiego ią bądź gatunku s ie ie m y , g d y ż mniema że idąc za iego sposo­

bem rośliny dochodzą do naylepszego iak b y d ź może ftanu.

Ż e b y skutkami dow iódł p raw d y tego p o­

czątku P. T u li p rzy w o d zi dośw iadczenie, w ła ­ sne

(35)

Sne ż e b y się przekonał o dobroci tego poftępd*

w an ia z uprawą i zasićw em wspom nionym . Posadził ziem niaki z w y c z a y n y m sposobem w gruncie chudym ale dobrze znaw ożonym ; dru­

gą p o ło w ę zasadził grzędami i obory w ał czte'ry ra z y p rzez czas bycia Ziem niaków w ziemi,

•Ziemniaki p ierw szym sposobem sadzone zda­

w a ły się w p ra w d z ie z początku w sch od zić le- p ie y ; p ó ź n iły iedńak sadzone iego sposobem i uprawiane tak dalece p o p ra w iły s i ę , iż zbiór z nich b y ł bardzo o b fity m , k ied y drugie nie- w artały naw et ż e b y ie w y k o p y w a ć . J esżćżg to iednak n ie b ył p o w ćd ż e b y z tego dośw iad­

c z e n i! w n ie ść że się i z zbożem udać to sa~

mo p ow in n o. M u sielibyśm y długo c z y te ln ik a zatrudnić chcąc dow idść błąd tęgo mniemania.

M ieysca p rzez P. T u li zoftaWiond mię- dz.y temi składami albo zagonam i, p on iew aż p o w in n y b y ły b yd ź uprawiane podczas w zro- ftu r o ś lin , radzi ie zofiaw iać zn acZ n ieysze na ro ślin y w y so k ie w słomę lub ło d y g i, a naw et i na te które d łu żćy rriaią zoftawać w ziemi niż ha niskie i które się prędko sprzątaią. Psze--

M ,

^ ^ . . . _. • . .

L I S T O P A D Roku ly s A

(36)

A

■kica np, p rzez w zgląd na w yso k o ść słom y i na ćżąs ie y zoftawania w z łe m i, w ym aga szśi- s z ś y grzęd y n iż inne zboża ( zapewne, w yla­

wszy) żyto które ma wyższą słomę od pszeni­

cy,-) zoftaw ia Pana T u li Szerokość z w y - Czaynie sześć ftóp na grzędę m ięd zy zagona­

mi pskenicą zasiśnemi. Po zim ie k śże o- raó raz tę grzędę m iędzy żasiśw em w celu u- p r a w y konną m otyką; ziemia która stwardnia­

ła rozdrabnia się tą upraw ą, p rze z co się uła­

tw ia korzonkom sposobnos'0 rosszerzania Się.

P . T u li mnieflia iż w ie le na tśm zyskuią ro śli­

n y , k ie d y tr z y lub c z te r y ra zy orz? się w k o ­ ło nich podczas ich podnoszenia s i ę , rurki ko­

rzo n k o w e doftaią w te d y ż y w n o śc i potrzebne'y do rozw iiania się i w yd aią k ło sy bardzo plen*

he. P , T u li każe zaw sze oftatni rśz wżru- szy ó ziemię., w czasie kied y kłos za czyn a się

"układać, ,w przekonaniu że to ieft moment w którym n a y w ię c ć y potrzebuie ż y w n o ś c i, na k tó rś y b y mu zabrakło g d y b y się ta oftatnia U- praw a opuściła.

Autor nieuważa w yb o ru ziarna dó siewu iako r z e c z y oboiętney dla spodziew anego plo*

(37)

h łi, ż w y ć z a y n ie on przekładś na ten cdi ziar'=

nci z lepszego gruntu n iżeli ieft ten k tó ry się ma zasiew ać. Obidra ziarno z roli dobrze ite plaW ńdy r a ć z e y , fiiżeli ź lś u p ra w n e j. N a koniec zapew n ić że idąc za tym iego n ow ym sposobem, iuż na dal niożna się o b eysć b eż odmiany z a s ie w ó w ; g d y ż iego sposób u p taw y ieft n a y żd ó ln ie y sży do W ytępienia w sze lk ic h chw aftów i usposobienia roślin do w yd an ia do­

brego gatunki! Ziarna.

Podług w ię c tego W ywodu ieft rzeczą pe~

Wną że P. T u li uważa n a w o zy iako bardzo niepotrzebne, że b y m iały w p ły w a ć w ufodząy*

hość z ie m i, W ierzy że sama uprawa roli w y- ftarcza. do w yd aw an ia n a jo b fitszych zbiorów .’

Ż e b y siewy- odbyć w p r z y z w o ite y porzd Czasu, P. T u li ftósuie się do ró żn y ch ziem i gatunków ; kied y są le k k ie , odbyw a s ie w y ża- faz pb skoń czon ych ż n iw a c h , przeciw nie' w ziemi tę g ie j sićć radzi w Październiku.- N ay- przód że ią orże w cdiii upraw y W sk ib y głę­

bokie i szero k ie; 2 że g d y b y b yła w cze*

sniey zasianą ftw ard n iałaby; a przeto korzon*

ki z ciężk o sćiąb y się rozszerzały. N ie siei«

M n

(38)

o i i b a r d z o p o z n o , ż e b y r o ś l i n y m i a ł y c z a s d o w z m o c n i e n i a s i ę a p r z e t o w y t r z y m a n i a p r z y * k r o ś c i p o r y .

P a n T u l i u p r z e d z a z a r z u t s p o d z i e w a n y p r z e c i w i e g o n o w e m u s p o s o b o w i u p r a w y , i ż n i e m a s z r o k u ż e b y n i e w y d a w a ł a z i e m i a o z i ­ m y c h l u b i a r y c h z b i o r ó w . Ż e b y z a s i a ć o z i - m i n ę , z a ł o ż y ł p o c z ą t e k ż e n a l e ż y p o t r ó y n ć m l u b p o c z A v ó r n e m o r a n i e m w c z a s i e k i e d y n i e f o d z i u p r a w i a ć , p o d ł u g t e g o A v i ę c u k ł a d u n i e b y ł o b y r z e c z ą p o d o b n ą z a s i e V a ć c o r o c z n i e t e y - y e s a m e y s z t u k i p o l a . O d p ó A v i ą d a n a t o P a n T u l i i ż n i e d l a c z e g o i n n e g o A\ry m a g a t y l o k r o * t n e y u p r a w y , t y l k o ż e b y t e m u c ć l o w i p r z e z S A v ó y s p o s ó b z a r a d z i ł . P r z y i ą A v s z y i e g o p o ­ c z ą t k i i w p r o w a d z i w s z y w d o ś w i a d c z e n i e , z i e m i a w g r z ę d a c h k t ó r ą s i ę p o d c z a s w z r o f t u r o ś l i n u p r a w i a ł o z n a y d u i e s i ę r o z d r o b n i o n ą d o ­ s k o n a l e ; t a k , ż e i e f t i u ż w f t a n i e p o j e d n e j l e s z c z e l u b d w ó c h o r a c z k a c h u k ł a d a ć s i ę w z a -

X _ ' -

g o n y i s k ł a d y . P r z e c i w n i e i e ż e l i k t o c h c e ' s i a ć i a r e z b o ż e , i e s z c z e m a w i ę c e j c z a s u ż e * b y p r z y g o t o w a ł z i e m i ę k t ó r a n a w i o s n ę z a s i e ­ w a ć p r z y p a d a .

(39)

i S i

M y ś li P- T u li źe g ę ś c ie j siać n a le ży w ziemi le k k ić y niż w t ę g i e j , gdyżrozraftaią się korzonki l e p ie j w pie'rw szey niż w d ru giej.

Jeżeli zb oże ieft. bardzo gęfte, w ziemi tę g ie y łatwo się z w a la , kied y rz a d k ie , w ziem i le k ­ k i e j chw afty się w zm ogą i na koniec go zagłu-

i sza. J e szcze zw aża na syp k o ść lub spoyn ość r o li, że b y g łę b ie j lub p ł y c e j p rz y k ry w a ć zbo­

że ; w t ę g ie j w ię c e j go nad cal nie p rzy k ry - w a ć , k ięd y go w le k k ie j na 2 i 3 cale zako- puie z p r z y c z y n y że w t e j d ru g ie j ł a t w ie j w ilgo ć potrzebna do rozw iiania się k ła , i dal­

szego roślin wzroftu paruie.

Na końcu zim y orzą się grzęd y pamięta­

jąc zaw sze ziemię z skiby pokładać na ftronę ro­

ślin ; n iekied y ieszcze raz się ta ziemia upra­

w ia przed zim ą , ieżeli ro ślin y p u ściły kilka piórek. Jeźpli ziemia ieft bardzo ubita k ied y zboże jdzie w słomę, pow tarza się oraczka^"

trzecia znow u się przedsiębierze k ied y się iuż ma w kłos r o z w ija ć ; częfto ieszcze się czw ar­

t y raz uprawia., ieżeli clrwafty buyno się w zm a­

gała. W ftósunku gatunku gruntu ftanowi l i ­ czbę u praw ; każe c z ę ś c ie j takow e o ra ć , k t ( j

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

J 5 VjLędży tyszyftkidmi roślinami, które się świdżo daj bydlętom, należy bez wątpienia zrobić wybór w miarę ich dobroci, i w miarę samych bydląt którym

które to Towarzystwo odebrało, wydrukowa- nycfc..?. Drugi sposób uprząta do pewnego

Proftć doświadczenie mogło go przywieść aa tego odkrycia, dosyć było przygnieść głowę pszczoły w dwóch palcach , kropla miodu któ- raby się była natychmiaft

kształtu graniaftego albo koftkowego, miała dwa ucha i mieściła dwadzieścia garcy

łą pow ierzchnią dla zrdwnania idy doskonale.. Pora orania zależała ieszcze od iakosci ziemi.. Mimo ęzęłlo powtarzanego spulchniania poftrzegali że rośliny po

Podstawą procesu edukacyjnego jest komunikacja w relacji nauczyciel – – student i to ona będzie przedmiotem dalszych rozważań, uporządkowa- nych za pomocą metafory

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencja Wywiadu, Państwowa Straż Pożarna, Komenda Główna Policji, Biuro Ochrony Rządu, Straż Graniczna,. Prezes Urzędu Transportu