• Nie Znaleziono Wyników

Dziennik Gospodarski Krakowski. 1807, T. 3, nr 6

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dziennik Gospodarski Krakowski. 1807, T. 3, nr 6"

Copied!
136
0
0

Pełen tekst

(1)

VI.

Z P I S A R Z Ó W F R A N C U S K I C H 0 Pielęgnowaniu szczególnem Pszenicy od

iey zasiania az do sprzątnienid do Szpi/clerzów .

T R A K T A T .

j E ^ . o zeb raw sży ćałą feoryą o r ż b y i n d w o z ó w 1 d a w s z y całe uwiadomienić potrzebnć iak nd- l e ż y p rzy g o to w ać z ie m ie , nie zoftaie t y l k o od­

pisać rozmaite gatunki p s z e n i c y , sposób i ć y u p r a w y , w y b ó r nasienia, p e w n e obchodzenie się z nią ż e b y ią zachow ać od chorób i o w i - d ó w ; sposób i ć y zbioru i przechowania w s z p U klerzach.

T

C Z E R W IE C , Roku 1807.

R O L N I C T W O .

(2)

R O Z D Z I A Ł I.

0 rozm aitych gatunkach p szen icy*

I P a n Linneusz nazywa pszenicę Triticum i mies'ci !ą w gromadzie trzynitkowe'y w rzędzie dwt^otworym fin Classe triandria , diginia.) (*) Prawdziwe cechy ktdre rdżnią pszenice od innych roślin bliskich tego rodzaiu są: że maią kielich składany z dwdch pokrywek (valoulis) zamykaiący częfto trzy k w ia ty ; pokrywki są- jaykowate brzuchate.

D wie pokrywki (value) prawie rdwne I wielkości kielicha zaftępuią mleysce liftkdw kielichowych (petalarum) ; wnątrze ieft płaskie a zewnątrze brzuchate kończące się małym gro*' cikiem.

( * ) Lubo Francuscy pisarze nigdy nie zapomina- ią mówiąc o roślinach, naypierwey mówić iak ie Tonmefort u rzą dza , że iednak u nas bardziey iefl używany Linneusz, i X. Kluk swóy Dykcyondrz roślinny, do którego się i ia ile bydź może odwoływam w iego ukła­

dzie żro b ił, przeto klassyfikacyą Tameforta zofiawuiąc Francuzom, podług Linntusza tylko rośliny klassyfikować będę.

(3)

N itk i p ó łk o w e śą t r ż y ; słupki o w o c o w e dwa odłanlante koń czące sie blizną pierzaftą.

Żiam ó albo nasienie i e d y n j podługowa- t e , ja y k d w a te W ypukłe z dw óch ftro ń , w k l ę - kłe z tyłu a z p r ż e c iw n ć y lirony żłó b k o w ate.

K w ia t y 1 nósiona d ź w ig ! kłoś p o w sz e c h n y ; a ten składa się z m ałych kło sk ó w O cztórech lub pięciu ziarnach podług gatunków.

P. Linneusz l i c z y sześó gatunków iedno^

ro czn y ch a p ię ć długotrw ałych ( v l v a c e s ) o t d ich mianowania.

I. Pszenica ja r ! ( tritłcom aeftivum) . J ś f kielich niies'ci Cztery k w i a t y zliftkam i al­

bo piewami bardzo brżuchatemi, gładkiemi słożonemi: iedna na drugą nakszt!łt dachówki a których k o ń c z y f to ś d są z długiem! o- ściami.

II. Pszenica Ózima (tritłcum h ybernum ) ma równie kielich z czterema kwiatami iak da­

chów k a zachodzącem i, które k ie d y ziarno * doyrzówa opadają ź w y c z a y n i e nie są ośćl- fte. W niektórych okolicach F r a n c y i na­

z y w a ją ią T o u z ilk .

t a

(4)

III. Pszen ica A ngielska u X. KlUka. ' ( T r it i - cum turgidum) ma k ie lic h y czterokwiato- - w c brzycjaate, w e ł n i f t e ; kłos i e y w i e l k i ,

s k l a d a n j, bgałęzifty z długiemi bardzo o- ś c ia m i.l r

I V . Pszenica Polska (Triticum polonicum) mię­

d z y lisciami kielichowemi są dwa k w i a t y ; k a ż d y m ały k ło s e k , ma osćie bardzo dłu­

g ie ł ząbkowane. -

Uwaga. T a Pszenica Polską nazwana.

ieft pew n ie Podgórska, bo Sandomirka i Pro- szo w k a ieft zupełnie gładkd to ieft nieościfta.

Ejia tego tdż pie'rwszą oftką zowfa.

V . Pszenica. Orkisz pospolicie u nas Orkiszem ZWand (T riticu m s p e tta ) . J e y kłos ieft nieco zg n iecio n y nie o ścifty , Jeżeli z r n i e ft takim te d y Jna krótkie osoie i ty lk ó od w ierzch u, ( ą nds jednak są dosyt! ościfie or- . k is z y , dld czego teź plewy dld bydła nie są z iiick. bardzo z d a tn e ) . K ie lich y maią . po czte'ry . k w i a t y z k tó rych dwa ty lk o

rzadko .trzy są płodne.

V I . Pszenica iedno komorkou-ą ( Triticum mó- n o - co c e u m ) . J d y kłos ieft k r ó tk i, dzieli

(5)

się. zia d w o i e , po obu ftronach ma oście cienkie i bardzo długie; kłoski małe z k tó ­ rych się p o w sz e c h n y składa małą po tr z y k w ia t y , ale t y l k o ieden ieft płodnym.

Gatunki długotrw ałe ( V i v a c e s ) .

I. Pszenica zliściam i u sitowia ( Triticum jun- c e u m ). Słoma ie'y w y s o k a na iednę lub d w ie ftopy opatrzona w liście Wąskie, spoi dem b iaław e , trochę oftre, k o ń czyfte i z a ­ w in ięte po krawędziach. K ło sk i w kłosie pow szech n y m skłądaią się z pięciu i sze­

ściu k w ia t ó w z w y c z a y n i e bez o ś c i ; p l e ­ w y mają g rzb iety karbowane w yd atn ie.

II. Pszenica nadmorska ( T ritic u m maritimum).

Słpma nie ma t y lk o pięć łub sześć c a l ó w , p r z y swoich członkowaniach spodnich, k o ­ lankowata maiąca kilka liści gła d k ich , le ­ d w ie na dinią s z ćr o k ic h ; kłos ieft chudy , nieco p r z y spodku gałęzifty ; kłoski małe są zgniecione, i maią znaczną oftrość. R o ­ śnie w krainach p o łu d n io w ych po nad mo-

Kzem. . .

(6)

I I L Pszenica P e rz ( T r itic u m repens). J d y korzenie poczłon k ow au e f bardzo czołgają­

ce się w ziem i; w y p u szc za ją słomy profłe l if t k o w a n e ; i e y liście na dw ie lub tr z y l i ­ p ie szdrokie, m iękkie, zielone a po w ie r z ­ chu ko ń czyfte ale nię ościftę: ta rośliną ro­

śn ie kpło p łotów.

Uwag a. T a roślina rośuije i m n oży się

•fiie siana aż Dad to w polach nie dobrze upra­

w n y c h , ieft ona p raw dziw a karą B o ż ą , gdzie w z ię ł a górę ale gdzie in d z ie y o n ie y w i ę c e y w y p a d n ie ipówić,

I V . Pszenica delikatna ( Tritieum tęnelluin) . Korzenie ma w ło s k o w a t e , słomki drobne ntekie i l i ś c i a f t e ; liście g ła d k ie , zielone n a y w i ę c e y na linią szero k ie; kłos chudy w kształcie n it k i, prawie c a ły z ie d n e y ftrony osadzony nasieniem z g n ie c io n y , nie­

k ie d y w szlim a k a z a k r ę c o n y , z a w sze ości- fty.

V . Pszenica z kwiatami po ied n ey ftronie (T r i­

ticum unilaterale) . Linnęusz robi z nidy gątunęk osobny; W s z e la k o możni spisie

(7)

ią uważać iako odmianę poprzedzaiącćy*

R ó żn i się ty lk o od n ie y przez k ie lic h y k w ia to w e ułożone przemiennie , po ied n ćy Aronie i że nie długo na kłosie trwaią.

T e p ięć gatunków długo-trwałe'y p sze ­ n ic y nie zatrudniają gospodarza w celu z y s k u , ale może ktos' p o w ied zieć , ż e w miarę u praw y i pomnażania sięwu możnaby się d oczekać z cza­

sem zb iorów z y s k o w n y c h . J u ż naprzód z pe­

rzem nikt pew n ie doświadczeń nie przedsię- weźmie ; nieszczęs'cie dla ogrodu, dla roli it.d._

gdzie się zagnieździł. Inne chyba z tr a w y b y ­ ł y b y p o żyte czn e ra i, ale ich ziarna b y ł y b y za­

w sz e nikczemnemi,

A l e roztrząs'niymy s z c z e g ó ln ić y k o rz y - ftne gatunki p sz e n icy które' się choduią; zape­

w n e to każdego, rolnika iiłotnie zainteressuie.

Co się t y c z y ż y t a , sążjuicy, i in n y ch roślin, z n an ych pod imieniem zboża w og.ólnas'ci, bę­

dzie w nałtępuiących oddziałach p r z y w i e ­ dzione.

1 K lim a, ziem ia, u praw a, w ie le dzi&łaią J| na gatunek ziarna , tak dalece : iż, niepodo^

bna iw an ow ie Itałych cech m ięd zy te'm co na-

(8)

g y w a m y zbożem ościftóm , i n a c z e j wąsatćm i gładkićm. W s a m e j iftocie , te gatunki ogro­

d o w e , n aw et drugiego rzędu odmieniają poftać l e ż e li się tak można w y r a z i ć , ie że li będą p rze­

niesione z iednego kraiu do d ru giego, chodo- w an e albo na górach albo w r ó w n ia c h , na brze­

gu Oceanu lub Szródziemnego m o rza , albo WŚzrdd lądu ftśłego. T o przeifioczenie albo p rze k ształce n ie , które sprawia k lim a , sprawiś T u p r a w a ; i dla tego w t ó y lub o w e j z ie m i, po p e w n e j liczb ie l a t , oftka na przykład psze­

nica ftaie się gółką i przeciw nie. T o się ma rozumióó i o barwie każdego ogrodowego ga­

tunku zboża- ...

M i ę d z y wąsatkami albo oftkami uważaią ż os'ciami długiemi lub krótk iem i, gładkiemi lub Oftremi, albo lekko kolczyflem i z kłosami pła- skiemi lub graniaftemi, co do b arw y ziarna z ko­

tami słomianego, żółto-złotaw ego, czerwonego, b ifłego koloru; na koniec co do kroiu m n ie j w i ę c d y grube, m n i e j w i ę c e j zaokrąglone lub podługowate byw aią pszenice. T ę samę po- ftrzegaią różnicę co do koloru j kroiu go łych pszenic.

(9)

Różnią ieszcze zboża na Ozime i Jare.

O zim i sieią się z w y c z a y n i e W Wrzes'niu i Pa­

ździerniku x p rzez zimę leżą w z ie m i; zkąd też i nazwisko n o s z ą ; drugie n azyw aią iaremi, które się z w io s n y zasie'waią.

Uwaga. B yw a ią gatunki p sz e n icy w Kra­

k o w s k i e j obuiątką zwane'y , którą raz się pod iesień, drugi raz na wiosnę sieie. A l e c z y l i osobny lianowi gatunek c z y l i ieft t y lk o odmia­

ną ? ieszcze nie doświadczono.

Grubos'ó ziarna nie ceehuie ł e p i ć y ga­

tunku. N a p rzy k ład Autor dzie'ła ( l a M ai­

son ruftiąue) m ó w i, ż e ziarno P s ze n icy tou- zelle z w a n ó y ieft grubszćm iak inne'y pospo- l i t e y p s z e n ic y , k ie d y ten że gatunek w Pro*

w a n c y i i Langwedoku i t. d. ieft drobnióy- s z y m , ale może to b y d ź t y l k o zamianą n a ­ zw isk . B o nie każda pszenica gółka ieft pszenicą tou zelk, a nawet ten oftatni gatunek w półn ocn ych p row incyach F ran cy i ieft niezna­

n y m , a ie że li kied y b y ł w p r o w a d z o n y , tak daleko odmienił kształt swego ziarna i kolor i ż nie ieft do p o z n a n ia ; ieft bowiem daleko b ie ls z y na południu niż-na półn ocy.

(10)

Po tych u w lga ch ieft rzeczą niepodobną, a p rzy n a y m n iey bardzo trudną o z n a c z y ć na­

zw iska rozmaitych odmian iakie się w pszeni­

c y .-nadlrzaią, N a le ża ło b y każdą pod swe'm o- kiem zasia'ć, chodować i ą , i dopiero doskona­

ł y dać o p i s ; ale na c d ż b y się zdała n ayw ię- k s z ! scisłość t ć y p r i c y ? ieżełi nie na to ż e b y napisać i ż na tern lub owóm p o l u , u tego lub Owego O b y w a t e l a , w takim lub. ow ym kształ­

cie pokazała się p s z e n ic a , ktćra po kilku zasie'- w ach gdzie in d z ić y nie będzie miała aqi kształ­

tu , ani wielkos'ci pie'rwi!ftkowa z a s iin e j , W i ę c e j powiem zasićy przed zimą iarą psze­

n i c ę , a z o b lc z y s z i a k i skutek na w ić lk o ść ziar­

na sprawi zima; i śmiem mówić że tą jar! psze­

nica kilkokrotnie siana przed zimą i w d o b rej ziemi dobrze u p ra w n e j nabędzie i kształtu i w ielkości z im o w ć y ; ( tak w ię c zdaie się prży- z w yc z a io n o pszenicę jarą do przemiennego raz na zimę drugi raz na wiosnę siewu ; i zdaie się Że w e F ran cyi nieznaiomy ieft ten gatun ek);

bo iuż dowiedziono że roślina która l e ż y c z te ­ r y lub p ię ć miesięcy w i ę c e y niż. inna w ziemi daleko l e p i e j owcęuie.

(11)

N ie chcę ia dla tego [twierdzić iż n41? ż y równo i w ie d n y m czasie siśó ozime zb oża i iare: te oftatnie s§ z gatunków ogrodowych odrodzonych od pierw szych : n d le ży vyięc z nie­

mi obchodzió się podług ich przyrodzone'y p o­

t r z e b y , i ieft rzeczą ftateczną ż e zb io ry ozim e nasion na w iosnę sianych będą z ł e , bo gatu?

nek z b o ż i nie nabył własności ftałe'y odrodze­

nia się; ale po nieiakim czasie nabędzie i c h , równie iak k ie d y jare z a sie w y ftaią się ozi?

memi.

Pan Lin neu sz w w y l i c z o n y c h iuż i opisa­

n y c h gatunkach nie m ówił o z n a n ć y p s z e n icy pod imieniem Barbaryiskiey , Smirmńskiey,

cudowney pszenicy óbfitości którą Bsuckin ozna­

c z y ł wyrazami: 'Triticum spica multipłięi. R ó ­ żn i się od in n y ch pszenic p r ze z swoię słomę siln ieyszą , liście dłuższe a nadewszyftko przez sw o ie gałęzifte k ł o s y , to ieft że na dole kło- su powszechnego w ych o d zą n ow e t r z y , c z te ry a nawet is ze s 'ć ; co składa gatunek ia k b y sno- peczka. Olivier de Serres , którego w yp ad a z ukontentowaniem w spom inać, mówi “ ż e

»> w y d a ie w ie lk i kłos płaski z b o k ó w iego w y -

(12)

„ chodzą po k a ż d e j ftronie t r z y lub cztóry

„ kłoski na krótkich szypu łkach robiące razem ,, w ie lk i bukiet na iedne'y ło d y d z e poftawio-

„ n y 5 ale i e tego ziarna ciężk o doftać m o żn a ,

„ gospodarz nie moża na nim żadnego rachun- ,, ku ro b ie , chociaż bardzo w ię le w yd aie.

„ T a pszenica w y d a ła mi z ieSńego ziarna ćzte'rd?ieści zasia w szy ią w ogrodzie; ale }, w roli z w y c ż a y n e j dała dwanaście do pię-

„ tnaftu. Daie ćhie'b bardzo, dob-ry-i-smaczny ,, n e tak biały iak z in n ó y p s z e n i c y , bo roa- iąc Otrębę grubą i nieprzytosłą do ziarna,i ,V z ciężkością dale się inle'ó na mąkę iakiey na j, b iały chle'b potrzeba , przeto w sz y ftk o prze- ,', t ! b i! się na mąkę i - nie oddaie t y lk o mało Otrąb. J akók ołw iek ta wada nie ieft niew y- .,, godną w gospodarftwie.”

W D z ie le ; Pamiętniki T o w a r z y f t w a R o l­

niczego w Rouen T o m I. karta 123 mówią o gatunku p sze n icy p r z y w i e z i o n e j ze Szłąska.

Pan D tm enil Cófte Autor doftrzeżehia mówi.

,V K o r z y ś ć iaką mieć można ż gatunku który ia radzę p sz e n icy , ieft: że nie podlega r d z y , ,V‘ 6' czóta się przekonałem choduiąc tę roślinę.

(13)

„ N ie łatwo się z w a l a , maiąc mięsiftą słomę ?

„ która się pochyla, za wiatrem i gniie jak si-

„ towie. N ie m c y w i e l e z n i e j z y s k u ią , prze*

„ rabiaią ią na Sieczkę i daią bydlętom.”

„ D o ch o d y tćm są w ię k s z e z tó y pszenl?

„ c y , ż e w y d a ie obfitsze ż n iw a , niż inne w e

„ F ran cy i chodowane z w y c z a y n i e ; w ię c ó y

„ zam ykd -m ąk i, i daię bardzo dobry chleb ,

„ chociaż w s a m e j r z e c z y mąka ieft trochę

„ kropkowata*”

„ N a l e ż y młócie to zb o że na b e c z c e , bo.

„ ieft za delikatne ż e b y zniesło młócenie ce-

„ parni.” .

„ Sposób chodowania tego ziarna ieft nay-

„ ł a t w i e j s z y m , n a le ż y ie siać zawczasu w zier

„ mi t łu fte j i dobrze u p r a w n e j, i siad ią gę-

„ s'ciej iak inne.”

Żem n ie w id zió ł nigdy tego gatunku mó­

w i X. Rozier i że go Autor nie opisuie, nie wiem c z y nie n a le ży do którego z w y ż e j opi­

sanych gatunków.

Pan Duhamel w swem D z ie le pod tytułem Orż,ba ziemi T o m V , karta 440 mówi o p s z a T n ic y z n a n e j , w G en ew ie pod imieniem obh

(14)

tosci (abohdatice) któr& iednak nie ieft pszeiiicą.

tSudowńą z Barbaryi a óa katcie 233 tegoż Tomu o p sz e n icy H is z p a ń s k ić y , któ rey ziarno ieft twar­

de , p rze źro czy fte iak r y ż i ańa mało otfąb.

N ie żnam ni iednego ni drugiego. B y d ź m oże ż e to ieft T b z e l la w s w y m wydoskonalenia Ilanib,

Pow tarzam , każde K r^ leftw o, każda Fro^

t o in c y u , każde klima ma swoie Szczególne i w ła ściw e gatunki; N ie w ątp liw a ż e robione p ró by w szelakie w zamianie sie'wów , przeż co skończono na zasiewie te'y psźen icy, która się fta- te c z aie le p ló y udawała i l e p i e y akk lim atyzow ała.

Sążnica to ieft pszenica źażem z żytem nie ieft osobnym gatunkiem, ieft ona w w i ę k s z e y lub m n ieyszóy proporcyi mfęszana.

R O Z D Z I A Ł tli.

O S i e w a c h >

§ 1. O potrzebie zam iany tiiwów,

X 3 oWÓd n ń y o c z y w iftsz y ż e pszenice które Sleiemy są gatunkami ogrodowemi albo drugie­

go rzędu, ieft ż e w yftawiaią potrzebę odmiany

(15)

nasion- Jednak n iektórzy Pisarze krótko mó­

wią: uprawiay dobrze swoią rolą, s ić y wswo-*

im czasie, a unikniesz p otrzeby szukaó vr są­

siedzkich wioskach ziarna do sićwu. M i m o t ć y r a d y , na'yftatecznićysze dos'wiadczenie dow o­

dzi iak ieft rzeczą z y s k o w n ą odmieniać p rzy - naymuićy ćo t r z y lata pszenicę sićwną, N ie idę w r o l n i ć t w ie za żadnemi przesądami: cho­

ciaż przypuszczam za dóbre sposoby wprowa*

dzone w p o w ia t y , zoftawiam sobie iednak wolnos'ć poddać ie n o w y m doświadczeniom , ż e b y można w y r a ź n ie ocenić ich zasługę lub b r a k , z a w s z e ftósownie do pow iatu, bo ile razy chcemy r z e c z y u o gćln iać, m ylem y się i w błąd in n y c h wprowadzam y.

Śmiem p o w ie d z ie ć , ż e podług tego sądze­

nia sposobu, zawszem poftrzęgał że t ć ż samo ziarn o , przez kilka naftępnych lat siane w i e - dnychże polach podleie mimo naw et dogo­

dnych do dobrych urodzaićw pogód.

M oże b y d ź ż e są w y l ą t k i w tćm poddaniu ogólnem, i te to może b y ł y p r z y c z y n ą że Od­

mianę sie'w<5w Zaczęto uważać za niepotrzebną.

A l e ż po logicznemu' mówiąc w y ią tk i nie c z y -

(16)

nią prawa , bo nie masz prawidła b e z wyią*

tku. N i e w ątp liw a że w ty c h przypadkach, które iako p raw dziw e przypuszczam naylepsze w yd aią zboża n ow o odmieniane z a s ie V y . Bez p o trzeby b y b y ło p rze k o n y w a ć d łu ż e y o po­

trzebie nabycia n o w y c h nasion, wprowadzę?

aid odmiany i c h , bo to iuż c a ł y świat uznał nie ty lk o w K o l n i & w i e , ale naw et w ciągiem doświadczeniu w ogrodnictwie.

§ a. Z k ą d p d lei* o nasiona się ftaraĆ?

S t a t e c z n ą leiprżecZ ą ż e ten lub ć w gatunek p s z e n icy podoba sobie b a rd z ie j w t ć y lub o w ć y ziemi. N a yp ierw szą w ię c to rzeczą b y d ź po­

w in no na którą rolnik u ważać i którą zn ać b y powinien. Rzadką ieft rzeczą ż e b y Ekonom lub W łas'ciciel ś w ia tły w czasie ieszcze ftoią- c yo h z b ć ż w polu , nie przebićgł nai t r z y lub c z te r y mile okolic na koło. W t e y n ie d a le ­ k i e j po d ró ży p rzy p a trz y się ziarnu ziemi i gatunkowi z b o ż a , i iak ty lk o zn a y d zie ftdso- wnos'ć z swą rolą i piękność ziarna bez chwa- f tć w rosnącego, ani długo m yślić powinien

ż e b y

(17)

ż e b y nie miał zakupić zboża t y le , ile mu do sić- wu potrzeba będzie, nawet d r o i ć y niż b y midł sw o ić przedać.

Dalekim ieftem od tego , żebym m!ał radzić sprowadzenie zboża z oddalonych krain: i i . N ie wiadom y ieft roli gatunek na iakióy się u- rodziło. 2re. Klitna pew n ie ieft odmiennćm, a przeto zboże wrośnieniu p ew n ie może uoier- p ićć z ty ch przenosin (o so b liw ie le że li ieft z ciepleyszego w z im n i ć y s z e prżeprowadzonćm).

Naprzykład pszenica Barbaryjislta, albo cudo­

wna przenieslon! nagle z południa na półn oc lęka się mrozów b ard zićy n iż w sz e lk a inna pszenica. Ż e b y ie'y na ftracene nie w yfta- w i a ć , probow anoią siać równo z iaremi zboża­

mi, ale zbiór chybił, le c z akklimatyzuiąc po tro­

sze to zboże uda się w naszych p ó łn o c n y c h kra- iach tak d o b rze, iak i w s w y m rodowitym . N ie można m ó w ić , ż e b y się czasem sz cz ę ś li­

w e chociaż nagłe przen osin y nie u d a ły ; ie- dnak są r z l d k i e , i rolnik pospolicie ieft ubo­

gim, obciążonym daninami, ż e b y c z y n i ł dó- U

C Z E R W IE C . Roku 1807.

(18)

świadczenia k o szto w n e częfto bez potrzebne a nayazęs'ciey utratne. N a l e ż y to do własclcie- l ó w bogatych robić podobne dośw iad czen ia ; ftaną się ońl dobroczyńcam i kraiu z którego lia y la w n ićy s z e ciągną dochody.

W pow szechności n ie n a le ż y lękać się ftraty ieżeli się doftaie nasienia z kraiu, gdzie grunt ićft p ł o n u i e j s z y na grunt z y z n i e y s z y ; ziarno zyskuie na t e m ; ale ieżeli z z y z n e g o gruntu przenosi się na p ł o n n y , gatunek się od­

radza , bo ieft ogrodowym. N ie można d osyć oftrzegać względem t e y ró ż n icy 'gatunków tak b otaniczn ych iak o g r o d o w y c h ; słu ż y ona za zasadę w sze lk ic h nasion.

ż a w s z e ieft rzeczą z y s k o w n i e j s z ą w y b ić - rac nasiona z co raz b liż s z y c h p ó łn o cy pow ia­

t ó w , pew n ie udadzą się l e p i e j na południu, Nasiona z gruntów na brzegach morskich albo z okoiic im bliskich na kilka m i l , mogą się n a yd aley p r ze w o z ió , aby ich ty lk o nie siać. w klimacie daleko bardzo oiepleyszćm.

Maią one w sobie só l, i a k i e j w in n y ch zbo­

żach nie ma;sz.

(19)

§. 3- 0 wyborze zasiewów.

j \ 1[niemania są ieszcze podzielone. P. d e la Bretonnerie w swem dziele: Korrespondencya y ń e y3ka, a które' warte' b y d ź częfto cytowandni mówi: „ Poftrzeżono że pszenica skurczona

„ puszcza kieł bardzo dobrze; ieft tańsza, z y - ,, skow n id y przeto w yp ad a taką kupi w a ć do ,, siewu , równie iak pszenicę w pół przero-

„ słą ( c z y l i co iuż za częła k ie ł p u s z c z a ć ) ; ” zgadzam się na o s z cz ę d n o ś ć , a nawet i na ła­

tw o ść w puszczaniu k ł a ; ale pytan ie całe' koń­

c z y się na tdm, c z y l i ta pszenica, k ;e d y w s z y - ftkie okoliczności są rów n e w y d a tak mięsiftą słom ę, tak w y s o k ą , tęż sarnę liczb ę o d n ó g, k ło s y i ziarno rów n ie piękne? W id zia łe m mó­

w i X. Rozier zboże z zasianych pośladów do­

s y ć piękne', iednak nie b y ło do p orów n an ii z zbożem na p r z y l e g ły c h polach. M o ż e że są w y ią t k i, które potwidrdzaią podanie P. de la Bretonnerie, przeto tdż nie p rzeczę skutku.

Jednak md zdanie ieft, ż e nie n a le ży oszczę­

dzać ż e b y sobie można na sie w przysposobić naywybornieyszdgo i z w sz e lk ic h o b c y c h ni-

U a

(20)

sion w y c z y s z c z o n e g o z b o ż a , lakierni są, ma- to n ó g, w sze lk ie g a t u n k i - g ro ś z k ó w , w y c z e k i in n y ch z pokolenia m3iąodgo m o t y l k >we k w i a ­ tki i in n y c h ; prócz ż e te oftatnie zyftępuią mieysce zboża zasiandgo, niszczą ieszcze w swdm sąsiedztwie słomę, O p a t rz y ło ie p r z y ­ rodzenie w w ąsiki któremi się c z e p ia ią w s : y- ftkiego co z ziemi w y r a f ta i co napadała. T e wąsiki okręcaią się koło słomy, ściskaią ią i du­

szą; p rzez co tamuią ż y w n o ś ć dla k ło s ó w p r z y ­ z w o itą , a c z ę S o rościągaią się na t r z y lub c z te ­ r y k ę p y p sz e n icy ; co nie ieft rzeczą mało zna­

czącą. Prócz s z k o d y którą te rośliny zbożu w y r z ą d z a ła , spadlaią ieszcze iego g a tu n e k ani w ia n ie , ani m ł y n k i , ani przetaki nie potrafią go o c z yśc ić.

Mniemam w ię c 'n a y m o c n ie y . i A. Ż e b y się wyftarać o gatunek p sze n icy iaka s ę przez do­

świadczenie naylepsza w t e y lub o w d y roli u- daie ; a re. Ziarno n a y z d r o w s z e , naygrubsze , ieft naylepszem do s i e w u ; gcie. Pszenica o- swobodzona od w szelk ieg o gatunku obcych ziarn ; iednem słowem n ayczyftsza ieft n a y w y - bornieyszą. Śmiem mówić ż e iuż ieft dowie-

(21)

d zio n e , że pszenica pełn ó, z d r o w i daleko le- pie'y niepogody i odmiany powietrza w y t r z y ­ maj że ie y w e ge t3c y a będzie siłnićysza i do­

skonalsza, niżeli z ziarna podłego.

N ie k tó rz y pisarze dodają że pszenica po^

iedzona w ozęs'ci od różnego robaftwa ieft do­

bra do s ić w u , mówiąc że te o w ad y nie napo- czyn aią k łó w albo g u zik ó w równie iak w gro­

chu. Zapewne takie nasienie kieł p u ś c i, ale c z y l i ż po rozsądne'mu m yśląc , możnó w ie r z y ć , ż e przyrodzenie' bezpotrzebnie o to c z y ło ten kieł iftotą m ączn ą , a która podczas puszczania kła ł b ie się cukrowy i m le czn ą ? N ie w id ze- m yż? że ta iftota ieft; mamką k ł a , aż póki się nie zspus'ci w ziemię w celu znalezienia pra­

w d z i w e j żywnos'ci dla roślin y? D o św ia d cze ­ nia Xdza tąncelet - d o w io d ły , ż e owad nie psuie zupełnie całe y m ączn ey ifto t y , i ż e ten m ały szczątek doftarcza micrne'go p o ż y w ie ą id k ło w i i w y w i i a się iak m o ż e , to ieft n ik c z e ­ mny. N iech ml kto pokaże iedno p sze n icy ziarno ogołocone zupełnie z iftoty m ą c z n ć y , I któremu nie zolłał ty lk o k ie ł ; niech go w sa­

dzi w ziemię z w szelk ą ftarannorfćią, śmiem

(22)

p o w ie d z ie ć że ieżeli p u k n ie , w k tó ry ko lw iek po puknieniu dzień uschnie. Kilkokrotnie do­

św ia d cza łe m , może kto in n y b y ł , sz cz ę śli­

w s z y m nadem nie; ale nie wiem iak się z t e j obchodził.

P rzy p u śćm y na moment; że tak na g r y z io ­ ne ziarno Kieł p u s z c z a , ż e gospodarftwo iakie' t a k i ć , daie mu p ie r w s z e n S w o ; możnaż r z e c z y podobne z niepewnemi p o r ó w n y w a ć , osobii~

w i e , k ie d y w yp ad a ż y ć a dochodu p ło d ó w s w ć y ziemi a to wsęyftito dla d r o b n e j ekono­

miki?

R zadko można zn ałćsć p s z e n i c e , k tó rćb y ’ ziarno w ziarno b y ł y iednakie, naprzykład albo

cała b iałe, albo całę c zerw o n e i t. d. Za p r z y ­ c z y n ę t e j mięszaniny naznaczają: że ieżeli się jeaen gatunek nie u d a , drugi się udać może i Zbiór bliaio ic-den z a w sze będzie corocznie.

T o rozumowanie ieft ty lk o p o z o r n e j. N ie le ­ p ie j ż e by b y ł o zasiać iedno pole zbożem ktć- re mu przyftoi a drugię d r u g i e j ? i tak naftę- pnie. Mięszaiąp tak nasiona gatunku ogrodo­

w e g o w sz y ftk ie się odrodzą, bo Wcz.asie k w i ­ tn ien ia , p e łe k upładniaiący pada z iednego na

(23)

drugi gatunek, i z tąd w yp a d a że pszenica gołka ftaie się oftką, żółta odradza się na czer­

w o n ą , i t . d . iednem 'słowem w sz y ftk ie naby- waią odmian i w kolorach i w poflaeiach iakich nie miały. Z tąd powflaią o w e mięszane od­

miany drugiego rodzaiu, które znow u co rok się przemieniają. N ie ż a łu y o c z ó w , poflrze- g a y , a sam się o ty ch prawdach przekonasz.5

N ie k o szto w n y sposób i bardzo ł a t w y j o nabycia pięknego ziarna do siewy , p rzez có s:ę nawet uniknie w sze lk ic h o b cych nasion i przyid zfe się do gatunku iaki mied kto chce , ieft; poftawiókobietę albo chłopa m ięd zy d w ie ­ ma żniwiarzami. K o b ie ty i dzieci maiąc mały sierpek , iedno nie będzie ucinało ty lk o n śy- p ęk n ieysze k ło s y p s z e n icy w plewie, c z e rw o ­ n e j , inne w b i a ł e j , i n n e w ż ó ł t ć y , inne w ą ­ sate, inne gołe i t. d. Ż e zaś z ied n ey k ę p k i podnosi się w ie le z d z ie b e ł, w y b ić ra ć się bę­

d ą, ty lk o takie, które są r.ay drobnicy sze , zró«.

bią z nich m niey3ze lub w ię k s z e snopki, takim:

będzie w y g o d n i e j , z a w sze osobno różne ga­

tunki składaiąc. T e osobno każde w ym łó co - ne nie cepami, g d y ż b y się w szy ftk ie w y b i ł y

(24)

składać się będą w osobnych albo naczyniach albo sąslekach. Ż e b y ie w y m łó c ić d osyć ieft w z i ą w s z y snopeczek w d w ie ręce uderzać mo­

cn o o ł a w ę , kamień kraw ęd ź m uru, lub be­

c z k o w e w o n t o r y ; w t e d y same t y lk o grube' ziarno i n ay d o yrzałszć padać będzie. R az t y l ­ k o przewiane zachowa się ’ każde' osobno do p r zy s z łe g o sie'wu. Ziarno w ty c h snopeczkach pozoftałe nie z g in ie , bo się rosscielą m ięd zy inne z w y c z a y n e snopki. T y m sposobem po­

w ię k s z ! się koszt żn iw a o kilku l u d z i , ale się z y s k u ie na nabyciu ziarna naywybornićysze'go .zoałe'go pola i n a y le p ió y z w sze lk ic h n!sion

ęh w a fto w ych o czy szczo n e g o .

D aleko taki sposób ieft mnie'y kosztow nym , n iże li w y b ie la n ie na ftole po zi!rku. Jedna t y lk o z tego oftatniego sposobu ie ftk o rzy s'ć, że się p o d c z a s de'szczdw lub k ie d y i n n ć y roboty nie m a, zatrudnią ludzie. A l e ż w którym że folwarku nie b y ł o b y co lepszego dać ludziom to b ie ?

(25)

R O Z D Z I A Ł V . / 0 czasie i sposobie ia k się Pszenica

sieie.

I S i e d y ziemia Ieft iuż ftarannie uprawną iak się w Traktacie o uprawie ziemi p o w ied ziało, k ied y się nabyło dobrego do sle'wu ziarna , z w a ­ pniło ps enicę sp; sobem iak się powie', kie­

d y rzecz będzie o szrodkach zabespieczaiących ią od chordb ktdrym p o d l e g i ; nie zoftaie tyl-

. ) ko siad.

§ i , K iedy się sia t powinno ?

1 ' o zadanie b y ło wielkim przedmiotem badań pisarzdw R oluićtw a ; a ieden ty lk o rzut oka na w ielk ą przyrodzenia księgę b y ł doSatecznym do iego rozwiązania.

Każda roczna roślina kraiowa w sc h o d z i, rożnie, k w i t n i e , d o y rze 'w a , umie'ra albo w ię- dnieie w ftałey epoce czasu , ‘chyba ż e b y p o ­ rządek pdr b y ł zm ien io n y p rzez pos'piech ich lub spóźnienie'. N a początku w io s n y kwitną ia o y n t y w ogrodach, n arcyssy po łąkach a

(26)

konw ailie w lasach &c. koniec każda rośli­

na ma s w ó y o zn a czo n y cr.as wftósunku cie­

pła atmosfery która go otacza. Każda pora, k a ż d y miesiąc, możnąby naw et p o w ied zieć że k a ż d y ty d z ie ń n ow e wySylia ziarna, i n ig d y , c h y b a b y s ię z d a r z y ł n a d z w y c z a y n y p r zy p a ­ dek; ich w e getacy a nie ieft z ie d n e y pory na drugą przeniesiona. Z tąd pochodzi ta szczęśli­

w a rozmaitość roślin i k w ia tó w która nasze w io sk i ozdabia. Jeżeli tedy każda roślina p o­

dlega pra;wu właściwemu , pszenica nie pow in ­ na podlegać ty lk o s wołem u i nie może b y d ź w y ię t ą % pow szechnego prawa przyrodzenia.

W same'y r z e c z y niech kto pizebiegnie w L i ­ p c u , Sierpniu i W rześn iu pole okryte' ścier­

nią po ż n i w ie , c z y l i ż nie poftrzeże że spadłe pod czas zbioru ziarka powschodzą? w sza k iak sję ty lk o z d a rzy w szród W rześn ia d e s z c z , każde ziarko puknie i w schodzie zacznie. N a le ż y dobrze z w a ż y ć , że epoki o ktorycheśm y nad-' mienili zależą w ie le od klimatn, i nie ieft

rqriie'y rzeczą p ra w d z iw ą , że puszczanie kła nie naftąpi, ie ż e li ftopień otaczającego ciepła nie będzie taki ,• iaki przyftoi gatunkowi ziar-

(27)

na. T ó y się to wlas'nie trzeba c h w y ta ć epo*

ki', którą naznacza ifta n o w i natura; t a t o w ła ­ śnie epoka dała mtćysce zasiewom p sz e n icy ia-

r e y na w io s n ę , bo w t e d y ftopleń ciepła atmo­

sfery ieft równym albo prawie rów n ym iaki b y ­ w a pospolicie w W rzes'n iu .

T a k te d y działanie natury ieft w o l n e m , a ieft gwałtownćm k ie d y p ó ź n i e j sieiem y, n.p.

ku koiicowi Października, w Liftopądzie lub w Grudniu, k ied y się z d a r z y ł y g łó w n e p rze ­ szkody wsie'wach. W s z e la k o i tak pszenica puka, w s c h o d z i, i chociaż n i e r y c h le j siana-, równie dochodzi, bo roślin y rów n ie iak z w i e ­ rzęta maią pew ną liczb ę dni do noszenia pło­

du , to ieft p ie'rw ej niż do doyrzałodci p rzy i- dą. A le co oznacza ten czas noszenia płodu w roślinach ? oto ftopień ciepła atmosfery: na- przykłąd z a s i e j s zp in ak , c y k o r y e i t. d. w i e ­ cie dopie'ro i w kraiach gorących , prawię w y ­ chodząc z ziemi póydą w zia r n o , to się ze wszyftkiemi roślinami dzieie. Idąc przeto od początk u, k tó ry przyrodzenie w skazało po­

dług ok o licy i klimatu, pew n ie się nie pome'- lemy. L e p i e y b y naw et b yło uprzedzić epo-

(28)

kę siania o kilka dni niżeli ią spaf niać. Jeże­

li kto żąda do w o d ó w dokładnych t y c h podań dosyó ieft p r z y p a t r z y ć się iak sieią w kraiach p o ło ż o n yc h na północ E uropy. Potrzeba tam ż e b y w pięciudzieSiąt a n a y w ię c e y w osmdziesiąt dniach b y ł y role zaprawione, zb o ż ć zasiane, w y ­ rosić, doy rzałć i zżęte. W żadnym b a r d z ie j ku południu Kraiu nikt nie otrzyma tak skorych zbio­

rów . P r z y c z y n a ieft profta; w ty c h półno­

c n y ch kraiach , słońce w lecie ieft nad po zio ­ mem prawie przez godzin dwadzieścia c z t e r y , i tak ieft ia s n o , że o s a m e y pó n o c y tak mo­

żna c z y ta ć iak k ied y u nas słońce zachodzi.

C ie p ło ted y u trzy m y w an e bez p r z e r w y w no­

c y , nie c z y n i żadnego spóźnieni! w rośnie- niu ż y t a , i przez ten krótki cza? przebie­

ga w sz y ftk ie ftopnie, przez które to zboże prze­

chodzić powinno. A l ę leżeli w t e j epoce zda­

rzą się zimne deszcze lub w i a t r y , zbiór ieft p raw ie ż!d n y m i zamiaft zboża zbie'raią trawę.

W r ó ć m y się do s ie w ó w naszemu położeniu w ła ś c iw y c h .

W c z e ś n e s i e w y są n ay lep sze zaw sze ftó- sow nie do klim atu , bo im d łu ż ć y roślina mię-

(29)

szka że tak rzekę w z i e m i , l e p i e j się korzeni a ziarno ieft pełń iejszdm . J e ż e li kto chce do­

wodu , niech rzuci oko na r o ś l i n y , które się same zasiały. Ż e takie zboże szio za prawa­

mi p rzy ro d ze n ia , słoma iego ieft piękna i buy- rsa. A le ktoś powie że takie z b o ż e ieft same', że mu bliskie rośliny nie odeymuią ż y w n o ś c i przeto musi w y b u i a ć , ieft to poniekąd prawdą;

ale trzeba z d ru gie j ftrony uważać ż e rośnie w prawdzie w ziemi dobrey ale nie uprawney;

brak w ię c t e j w y r ó w n a korzys'ci pie'rwsze'y.

W y p a d a te d y ż e krzak albo kępka ieft dobrze ży w io n a , bo puszcżanie kła w ziarku i w ege- tacya nie p r z e c iw iiy się prawu przyrodzenia.' Uważaiąft to podanie o zbożu sobie same'mu od- dandm iako o g ó ln o ś ć , zdaie mi się ż e bę-

/

dzia łatwo w y c ią g n ą ć lic zn e z tąd w nioski.

Druga korzys'ć z w cze śn e go sie'w u,ieft, że rzadko się trafia że w porze k ie d y natural­

nie w schodzi p s z e n ica , ż e b y de'szcze b y ­ ł y o b fite , a zatćm ma się d o sy ć c z a s p , sie'wy daldy ciągnąć. Jak t y lk o częfte naftaną ddszcze, co się podczas p ó ź n y c h sie­

w ó w zdarzać z w y k ł o , nie zoftaie t y l k o za-

(30)

siewać iarą pszenicę , ieżeli się spoźniłd z Sić- wem o z im e j. Co znow u ieft niepodobnem w niektórych kraiach ia k np. W p o łu d n io w e j . F ran eyi. Tam ciepło naftępuie po c ie p l e , we- getacya pośpiesza nagle a czeflo w końcu M a ­ ja w y p a d ł o b y o d b y w ać żn iw o słomy ch u d e j

1 prćżhey w ziarno.

W ła ś c ic ie le m a ł e j rozległości ziemi Są po­

wszechnie panarrii czasu sńryeh s ie w ó w ; ina- fczćy się po w ielk ich folwarkach zdarza, gdzie 2 każdą rzeczą trzeba się śp ieszyć i tara się nic prawie riie rachuie na szpetnym czasie. Z le zrozumiana oszczędność przymusza ż e b y nie mie'ć ty lk o taką liczbę pługów i Czeladzi ile ściśle do u praw y t e j rozległości w ielkiego fol­

warku potrzeba; ziemia np. będzie 1 albo bar­

dzo sucha, czeka się na czas dogodny , be'szcz lub posuszą nie przeftaie, pora siewu nadcho­

dzi , iuż d a l e j spóźniać nie można , b yd lęta są prZewzięte robotą, rola nic do r z e c z y zorana, ziarno ź le p r z y k r y t e , zagrzebane' w błocie al­

bo w prochu , i le s z c z e gospodarz chce mieć obfity urodzay ! Ż e b y w czas lub na czas za ­ siać, n a le ż y mieć j parobków i zaprząg prze-

(31)

ch od zący ścisłą p o t r z e b ę , na te d y poprzednie roboty zrobią się bez p ośpiech u , bez p rzy k ro ­ ści w czasie n a y p rz y z w o its z y m ; a ieżeli kto może mićć tego w szy ftk iego nad to ( c o się.

bardzo rzadko zdarza) czem u żby nie orać w i ę ­ c e j razy iak z w y c z a y ? Zbiory nadgrodziłyby znacznie tę pracę.

G dybym nie dla w ielu krain pisał ale dla iedn*go p o w ia t u , p o w ie d z ia łb y m , sie y n. p. w W rześn iu łub Październiku ( u nas w Krakowskim nawet tego nie m ożnaby po-

i'

w ie d z ie ć ) ; ale k ie d y idzie o r o z le g ło ś ć , wielu k r a ió w , w skazać epokę ih te cz u ą nie zw ażaiąc na tę iaką w y z u a c ź i p r z y ­ rodzenie o czćm m ćw lło się w y ż e y , b y ł o b y to w błąd w łaściciela w p row ad zić. Moment ten z a le ż y od klimatu; ieszcze raz p o w tarzam , i puszczanie dobrowolne kła p sz e n icy wska- zuie g o , k a ż d y pow iuien u c z y ć się i c z y ta ć w s w y c h w ła sn y ch p o la c h , ż e b y go znaldzł.

N ie k ie d y z b y te c z n e sucho w połu dn iow ych kraiach c z y n i, w y ją t e k z te'go p raw id ła, bo ziarno nie zuayduie w ziemi potrzębn ćy do s w e j w e ge tac y i w ilg o c i; ale i tam g d y b y kto

(32)

uważał przez kilka lat w c ią ż , z n a la z łb y ten moment.

N ie mogę się uwolnić od ukontentowania w p r z y wiedzeniu w yią tk u z teatru Roinićtwa O li vi era de Serre, pew n ie nay!epsz,e'go dzie'ła iakie ma w t y m gatunku Francya. „ Jeżeli są

„ w rz^4z>e g ° sP°darskim c h y b y (od iakich nic ,, na tym św ięcie nie ieft w y ię te m :) t e d y w ,, czasie s ić w u * bo jak ak o lw ie k kto sobie za-

„ dał pracą ciągiem całego roku w orżble i

„ uprawie ziemi ch o ćb y n a y l e p s z ć y , w s z y - ,, ftko się to na nic nie z d a , ieżeli się nietra-

„ fi na dobrą porę do sie'wu bądź mokrą bądź

„ suchą ftósownie do szczególnego przyrodze-

„ nia ziarna łakie'y potrzebuie. Ziemia zw il- ,, żona p rzez poprzedzające d ć s z c z e , a pote'm

„ osuszona p rzez naftępuiącą p o g o d ę , ftaie się

„ zdatną do odebrania s ie w u , i ziarno w t e d y

„ łatw o k ie ł p u s z c z a , w sch od zi nie będąc w y -

„ ftawionem na napas'd m ró w ek, ow ad ó w i in - ' „ n ych zw iórzątek które go ziad aią; tym spo-

„ sobem w i ę c e y z y s k a m y że d ł u ż ć y zoftaiąc

„ w ziemi ż e b y w egeto w ało siłnie'y, nie bę-

„ dzie przyduszonem od c h w a ftó w , które przez

» upra-

(33)

„ u priw ę i żiemi dobyte nie będą się m o gły ,, przyiąĆ z p r z y c z y n y niedoftatku w ilgo ci.

,, Insza rz e cz nie zaradzi temu c e l o w i , t y lk o

„ p iln o ś ć , ż e b y źa i e y pomocą u c h w y c ić prź- ,i w d z i w y moment, p rzy z w o it ą do sie'wu. porę,

„ z naywięksżą go ódbyw aiąc usilnoscią i prd-

„ c ą ; lę k a y m y się ż e b y d ćszćze jesienne na- ,, padłszy na naszą robotę nie odesłały rias da-

„ leko ku z im ie , a p rzez to nie sp ra w iły ndm ,, w i e l k i e j szkody. Śtarożytnos'ć m ćw i do ,, tego: k ż e li chcesz dóbr ze dęć nie lękdy się

„ zaw czasu siu?. Si tu v e u x bien mołssorier*

ne crains de trop toft semer. Jeflies'my w ięd ,* przymuszeni przyspieszać nasze s ió w y w ń a -

„ dziei korzys'ci. N a y le p s i gospodarze nau-

„ czeni długiem doświadczeniem gardźą poźne-

„ mi sie w a m i, chociażby miały b y d ź z y s k o -

„ wnemi, w o lą c r a c z e j ż e b y krescencyą n. p.

,, spalić n iż e lib y miała swoią óbfitos'cif rolnl-

„ ka gorszyć. G d y ż taki sie'w rzadko daie

„ dobre w y p a d k i , a r z d d z ie j ie szc ze trafia się

„ ż e b y z łe b y ł y urodzaie z siewu w cze sn e go W

C Z E R W IE C . Roku i^oy.

(34)

„ w dobrym czasie odbytego; Maiąc iednak

„ w zgląd na własności ziemi i klima, można ,, siać w czesliie łub p o ź n o ; w sze la k o zaw sze

„ l e p i e j pospieszać niż spaźniać s i ć w y ” ,, Jak zaczną w ie s i e n i pierw sze liście o- ,, padać same przez się: ofłrzegaią nas że nad-

„ chodzi pora siewu: paiąki ziemoe podobnież

„ p rzez swoie dzićto oftrzegaią. nas że czas

„ nadszedł rzucać w ziemię ziarno; bo nigdy

„ nie robią t e j p a ię c z y n y w ie s i e n i , póki się

„ niebo nio usposobi do przyspieszenia puka-

„ nia w n ow o zasianym ziarnie ( Autor p rzy- pisuie patąkom co innym p rzy czy n o m fiz y ­ cz n y m przyp isać n ależy ) ; co łatw o widzie'ć

„ p rze c iw światłu s ło ń c a , które pokazuie i

„ nitki i płucienka ty ch ow ad ó w rospoftar, ,, te' na ziemi i czepiaiące się po trawni-

„ kach. Jeft to p o w szech n ! nauka , którą mo-

„ żna podać w szy lłk im narodom w iak im k o l-

„ w ie k bądź c z y wzimne'm, c z y w c ie p łć m ,

„ c z y w umiarkowane'm klimacie, a którą pro-

„ fto w skazuie dobroczynna natura, która cho-

„ ciaż nikczeinnemi i podlemi rzeczam i w z y -

„ w a nawet próżn iaków ż e b y d o k o ń czyli bez

(35)

„ ż a d n e j z w ło k i śwe dzidło: Jeżeli ieft sześć

„ tygodni na s ie w y a nie w i ę c e j , zaczyn ając

„ o d 15 W rz e śn ia aż do ió g o Października

„ w okolicach umiarkowanych, ieżeli się to ie-

„ szcze zdarzy na schodzie k s i ę ż y c a , te d y

„ właśnie dobrze: podług pospolitego mniema- ,, nia dobrych r o ln ik ó w , k tó rz y ten czas nay-

„ w y śm ie n itszy zow ią dobrym księżycem . ” Dogodność czasu w p ł y w a w z a s i e w y , nie zaś dobry k s ię ż y c bądź na n o w i u , bądź w p ełn i, bądź na schodzie. W s z e la k o rozmaite położenia w iakich się z n a y d u ie , w p ły w a j ą na atmosferę w powszechności.

§. 1. Uprawa p rzed sićwem.

J e ż e l i się orało w p r z y z w o it y m c zasie , ie ż e ­ li b y ła gęfta nrżba i k rzy żo w a n a ukośnie , z ie ­ mia podczas siewu będzie kon ieczn ie dobrze p o d zie lo n ą , spulchnioną i bez b r y ł e k ; iednem słowem usposobioną do p rzy ięcia ziarna mają­

cego się i e j p o w ie r z y ć , ie że li t y lk o u ld w y nie sklepały powierzchni ziemi, na t e d y ieft czas jeszcze ią na now o orać. i d . dla id y

W a

(36)

spulchnienia. 2re. ż e b y k ieł nie b y ł przydu- s z o n y od brył twardych. 3 «'e. ż e b y korzo­

nek mógł się iak n a y g łę b ić y roipiągać i rpsliu- Ka łatw o przenikać przez b ry łk i ziemne które ią p rzy kryw ała- 4£i*. na koniec ż e b y ziemia b y ła przerobiona bądź w z a g o n y , bądź w skła­

d y bądź w p ła s z c z y z n ę to ieft zupełnie płasko, nie siać ty lk o w ś w ie ż o oraną ziemię. Jeżeli ieft rola orana w zagon y łub składy r z ę d y dla sieiącego są oznaczone , ieżeli w p ła szczy zn ę , trzeba ie o z n a c z y ć . Na ten koniec , c z ło w ie k k tó ry sieie, idzie od iednego końca roli w ftro- ńę w którą ma siad, robi pewną liczb ę kroków wftawia t y c z k ę i to samo robi w t r z e c i e y c zę ­ ści w srzodku w dwóch tróykąch i na drugim końcu długości p o la; niek ied y m n i e j , niekie-, d y W ię c e j potrzeba ty c z e k . Sie'wacz lub in­

n y c z ło w ie k prowadzi za sobą lekki płużek do tego ty lk o p r z e z n a c z o n y , przeoruie c a ł ć j o l e poprzek podług w y t k n ię t y c h t y c z e k , i odzna­

cza t-ym sposobem w sz y ftk o , co może przed po­

łudniem , lub popołudniu zasiać. I znow upo- ftępuiąc od- oftatniej t y c z k i d a lćy mierzy kro­

kami i na now o t y c z k i w y f t a w i a , i tak naftę-

(37)

pnie aż póki całego pola nie o d zn ac zy ( te g o w s z y f t k i e g o , kied y są za g o n y i u w ro cid , nie potrzeba).

M ie jscam i nie brózduśe się takich oddzid- ł ó w , ale na to m ie js c e w t y k a się pomiotła słomiape w iśn iach podobnych do p ierw szych . Jednak p ie rw szy sposób ieft l e p s z y bo brózda w yorana małym phiżkiem i w p r z e c i w n e y kie- rownosći do brózd orżb y zaftandwid daleko le- p e j oko sie'wacza w c a ł e j długosći pola, p r z e z fco daleko r ć w n ić y ęieie, znayduiac się iak w alei o zu aczo n ó y bocznemi brózdkami. Pomio­

tła w prawdzie oznaczają dobrze aleą, 3le ż e są dosyć odddlone iędne od d ru gich , nic się

»

m ięd zy k a ż a m i dwiema nie z n a y d u i e , c o b y kierowało okiem.

T e n p łu żek składa się z dwdch ramion lek­

kich z łą c z o n y ch u podftawka iak się ł ą c z y spo­

dek u kary alę z b liż o n y c h okrągło w mićyscu gdzie się md osadzać m ały lemiesz na 8 do 10 caló w dłygi a w nayssćrszem m ieyscu na 3 , gruby zas' na 6 do 8 lin ii, c z ło w ie k ftaie w śzrodku , trzymając dwiema rękami dwa płużka ramiona, ciągnie go za sobą nie spuszczając o­

(38)

ka z t y c z k i lub z p o m i i t ł a , tak idąc wyoru?e małą b ró zd ę , któ re y kolor w y r a ź n ie się daie w id z ie ć p rzez w ie le dni r ć ż n y m od koloru ziemi roli d a w n i e j n i e c o o ran e j. T a praca nie ieft dla robotnika c i ę ż k a , a oznacza iak Eay- w y r a ź n i e j alee.

K a ż d y sie'wacz ma s w ó y z w y c z a y , albo w p r a w ę , i z ciężkością m ógłby ją porzucić.

Jeden sieie w śzród alei s z e r o k ie j na sążeń p ó ł idąc p ó ł pow racając, in n y na dwa równie idąc i wracając się. T e n drugi sposób ieft le­

p s z y , bo sie'w n i e , ieft tak gęftym.

D o b r y sie'\vacz ieft człOTnekiem szaco- w n y m , i mało ich zn a y d źie ż e b y umieli siać .równo! J e ż e li ma siać gęfto pow in ien is'ć po mału ; r z a d k o , te d y s p ie s z n i e j , bo potrzeba ż e b y brał z a w sze iednęż ilość ziąrna w r ę k ę , i ż e b y ią iednoiD ynie rozrzucał. Jeżeli odmie­

nia otwartos'c swoich ( ia k m ó w ią ) g arszci, iuż się gubi i pole nie ieft iednoftaynie zasianem.

§ a. O ilości iaką należy rozrzucać nasienia na powierzchnią daną.

j^eft til wielkie zadanie rolniczć a podobno najtrudniej szó do rozwiązania; zawisło od tak

(39)

wielkie'/ l ic z b y okoliczn ości ftósownych w o- gólnosci. do atmosfery , w szczególności do k l i ­ matu , do gatunku ziemi dobróy, szrednie'y lub p o d ł d y , do położenia na w zgórku lub równi, do gruntu z przyrodzenia suchego lub mokrego i t. d. w yp a d a w ię c przeltać na ogólnos'ciach.

Przypuszczam że sposób siania w iakie'y o k o lic y ieft wypadkierir d ośw iad czen ia, mie'y- soowe'go’5 i w t e y o k o licy chociaż z r ó żn y ch gruntów z ło ż o n d y , w r z u c i się w ziemię ie- d i ę ż ilość p s z e n i c y ; ieft w ię c koniecznie z ie ­ mia nad to iedna obsiana, druga w p r z y z w o i ­ te'/ p r o p o r c y i; na koniec z n a y d u ią się takie że nie są dosyd. P o w ie się w ięc: k a ż d y z osobna gospodarz, zna naturę s w e y roli i iniarkuie w y - ,sie'w: d alby Bóg ż e b y tak b y ło ! N a w ielkie'y liczb ie ; l e d w i e można z dw óch lub trzech zro­

bić -wyjątek, reszta naśladow ców będzie szła za z w yc z a ie m o k o l i c y ; to się codzień i w s z ę ­ dzie widzi.

W e ź m y za przy k ła d pole p e w n d y ro zle­

gło ści; ieft prawie niepodobna, ż e b y całe' je­

dnakiego b y ło ziarna, ż e b y nie miało smugów albo bardzo dobrych albo podle'yszych. Do»

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na rachunku oprocentowanym 6% w stosunku rocznym znajdowała na początku się kwota 30000 zł.. Po upływie roku zaczęto pobirać z konta corocznie

Przekonanie nay- doskonalsze ieft , że Szafran nie ieft kraiową w tych Prowindya.ch rośliną, i nie winna się ty l­. ko ftaraniom iakie koło niey mieć n ależy, nie

J 5 VjLędży tyszyftkidmi roślinami, które się świdżo daj bydlętom, należy bez wątpienia zrobić wybór w miarę ich dobroci, i w miarę samych bydląt którym

które to Towarzystwo odebrało, wydrukowa- nycfc..?. Drugi sposób uprząta do pewnego

Proftć doświadczenie mogło go przywieść aa tego odkrycia, dosyć było przygnieść głowę pszczoły w dwóch palcach , kropla miodu któ- raby się była natychmiaft

kształtu graniaftego albo koftkowego, miała dwa ucha i mieściła dwadzieścia garcy

łą pow ierzchnią dla zrdwnania idy doskonale.. Pora orania zależała ieszcze od iakosci ziemi.. Mimo ęzęłlo powtarzanego spulchniania poftrzegali że rośliny po

[r]