• Nie Znaleziono Wyników

"O kryteriach realizmu w badaniach literackich", Alina Brodzka, indeks zestawiła Irena Orlewiczowa, Warszawa 1966, Państwowy Instytut Wydawniczy, Instytut Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk, „Historia i Teoria Literatury. Studia”, komitet redakcyjny

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""O kryteriach realizmu w badaniach literackich", Alina Brodzka, indeks zestawiła Irena Orlewiczowa, Warszawa 1966, Państwowy Instytut Wydawniczy, Instytut Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk, „Historia i Teoria Literatury. Studia”, komitet redakcyjny"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Ignacy Trostaniecki

"O kryteriach realizmu w badaniach

literackich", Alina Brodzka, indeks

zestawiła Irena Orlewiczowa,

Warszawa 1966, Państwowy Instytut

Wydawniczy, Instytut Badań

Literackich Polskiej Akademii Nauk...

: [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 59/2, 412-418

(2)

412

R E C E N Z J E

m ateriałem konfrontowane, sprawiają, iż dzieło to jest w istocie rzeczy sw oi­ stym pam iętnikiem uczonego, co narzuca się tym bardziej w n astępstw ie ch ęt­ nego posługiw ania się przez autora formą pierwszej osoby w w ypow iedziach. No i te liczne polem iki, dyskusje, sprzeciwy, opozycje i aprobaty czy przyzw o­ lenia, pełne osobistej pasji, zaangażowania w tem at i sprawy literackie! Ten bogaty, soczysty język, ten w łasn y styl, po którym można poznać autora! W szystko to sprawia, że Nauka o literaturze, książka w niejednym kontrow er­ syjna, nie jest suchym w ykładem , lecz ogromnie żywą i sugestyw ną dyskusją profesora Juliana Krzyżanowskiego z historią, z tem atem , z sobą i z czytelnikiem .

Jan T rzy n a d lo w sk i

A l i n a B r o d z k a , O KRYTERIACH REALIZMU W BADANIACH LITE­ RACKICH. (Indeks zestaw iła I r e n a O r l e w i c z o w a ) . (Warszawa 1966). P ań ­ stw ow y Instytut W ydawniczy, ss. 268, 4 nlb. Instytut Badań Literackich Polskiej Akadem ii Nauk. „Historia i Teoria L iteratury”. Studia. Kom itet Redakcyjny: J u l i a n K r z y ż a n o w s k i , K a z i m i e r z W y k a , S t e f a n Ż ó ł k i e w s k i . Sekretarz Kom itetu Redakcyjnego: A n i e l a P i o r u n o w a . [Seria:] „Historia Literatury”, 19. Redakcja serii: M a r i a J a n i o n, J a n K o t t , Z o f i a S z m y d t o w a .

„Pewnem u chłopcu, przytacza R. Jakobson anegdotę w artykule O realism u

V urneni, otóż pew nem u chłopcu postawiono następujące zadanie: w yleciał z klatki ptaszek; w jakim czasie dotrze do lasu, jeżeli leci z taką a taką szyb ­ kością, zaś odległość m iędzy klatką a lasem w ynosi tyle i tyle? Wówczas chłopiec zapytał: a jakiego koloru jest klatka? Ten chłopiec, dodaje Jakobson, b ył p raw ­ dziwym realistą” 4

S tyl bowiem realistyczny, kom entuje anegdotę V. Ehrlich, jest niczym innym jak w łaśn ie tendencją do drobiazgowego, „m etonim icznego” opisu, do nadm ier­ nego użycia zewnętrznego szczegółu, do pełnego w ykorzystania techniki przedsta­ w ienia r e a l i ó w .

Skonfrontujm y ową definicję z „wyznaniem w iary” A liny Brodzkiej, z h a s­ łem, m ającym w m anifestacyjnym skrócie uzasadnić pośw ięcenie całej książki s p r a w o z d a n i u z teoretycznej tekstury kilkunastu w ybitnych książek lite r a ­ turoznawczych.

»»[—] pytanie o sens realizm u w literaturze [...] w ykorzystane jest jako okazja, która prow okuje do refleksji nad w ieloukładow ą problematyką kultury, warunkujących ją w ięzi i dynam izujących konfliktów . [...] skłania do analizy powiązań m iędzy strukturą społeczeństw a a w izją św iata poszczególnych o so ­ bowości społecznych. [...] uwzględnia gatunkową naturę człowieka i fun kcjon o­ w anie jego m yśli, charakter w ielorakich w ytw orów ludzkich i sw oistości różno­ rodnych form kom unikacji” (s. 7).

W konfrontacji tych dwóch postaw uderzy nikłość, płytkość, niem al b an al­ ność pierwszej propozycji w obec perspektyw „antropologii realizm u”. Tym bardziej iż ostatecznym sensem Jakobsonowskiej anegdoty byłoby takie ujęcie stylu r e a li­

1 V. E h r l i c h , Gogol and K afka, Note on Realism and Surrealism. W zbio­ rze: For Roman Jakobson. Mouton 1956.

(3)

stycznego, które sugerowałoby m ożliwość arbitralnego, w ramach tej techniki, w yboru szczegółów, realiów niepotrzebnych i irrelewentnych.

I w tym m om encie refleksji Ehrlich zadaje n iew inne na pozór pytanie, które rzuca nagle na cały problem nieoczekiwany snop św iatła i pozwala, gdy się zgłębi odpowiedź na nie, ująć w e w łaściw ych, zdaje się, proporcjach za­ starzały dylem at realizmu.

„Irrelevant to w h at?” — pyta Ehrlich. I odpowiedź, która w tej ogólnikowej form ie jest zarazem odpowiedzią badacza i czytelnika: sfera opisu (setting), n astaw ienie na detale i realia, może być uważane za nadwyżkę, redundancję, jed yn ie z punktu w idzenia p r z e b i e g u s a m e g o o p o w i a d a n i a , a k c j i , f a b u ł y w utworach m ieszczących się w wachlarzu: powieść łotrzykowska, pow ieść w alterskotow ska, X V III-w ieczna powieść angielska i francuska oraz „realistyczna” powieść X IX -w ieczna.

Dodajm y tu na prawach znaczącej dygresji, iż pytanie o realizm bywało z zasady pytaniem o form ułę p o w i e ś c i . Poezji, z niew ielom a wyjątkam i, n ie staw iano w tak kłopotliw ej sytuacji. Zresztą w yjątki m ówią sam e za siebie. P ierw szy — rosyjskie spory o realizm toczone w kręgu „Sowriem iennika” i Czer- nyszew skiego. Drugi — próba przym ierzenia form uły realizmu do poezji w pu­ blicystycznej praktyce „K uźnicy”. Jak pamiętam y, po zabiegach takich poetycki odpowiednik realistycznej epiki okazywał się jakowym ś pseudoklasycznym po­ tworkiem , leżącym w p yle na trzeciorzędnych traktach w spółczesnej literatury i realizow anym przez A. N. Pleszczejewa czy J. Millera.

Można się zastanaw iać nad korzeniami tych niepowodzeń. W yjdźmy od n aj­ banalniejszego dziś założenia, iż w poezji każdy, począwszy od fonemu, poziom struktury języka, jeżeli n ie znaczy w sposób analogiczny do w y r a z u , to przynajm niej m oże poddawać się operacjom s u g e r u j ą c y m znaczenie. W poezji zatem, gdzie w szelk ie zabiegi językow e mogą się stać celem sam ym w sobie, nie m a m owy o f u n k c j o n a l n o ś c i w znaczeniu podporządkowania w szystkich planów języka jednej g a t u n k o w e j dominancie. W poezji, jak dowodził Tynianow, dominantą m oże stać się w szystko, każdy elem ent struktury języ­ kowej.

Inaczej w powieści, gdzie istn ieje wyraźna gatunkowa dominanta (przynaj­ m niej w, genetycznie biorąc, w yjściow ej postaci gatunku). Dominantą tą jest oczyw iście akcja, fabuła, którą z językow ego punktu widzenia można określić jako zhiperbolizowamą konstrukcję zdaniową: bohater i przynależne mu okreś­ lenia odpowiadają podm iotowi; czynności i stany bohatera są analogią orzecze­ nia; także pozostałym elem entom pojedynczego zdania rozwiniętego można przy­ porządkować nieprzypadkow e odpowiedniki w konstrukcji i uwarunkowaniach fabuły. Z antropologicznego natom iast punktu widzenia akcję, fabułę można — podobnie jak zdanie — definiować jako s f o r m u ł o w a n i e prymarnej sytuacji ludzkiej, a m ianow icie ciągłego naruszania przez człow ieka stanu równowagi w pozaludzkim i społecznym otoczeniu. W tym znaczeniu pełnoprawne jest rozu­ m ienie dom inanty gatunku powieściowego jako arystotelesow skiego m ythosu.

Podobnie w ięc jak w zdaniu ustalić można syntaktyczne reguły chroniące jednoznaczność, a przynajm niej zrozumiałość okresu, zaś na szczeblu wypowiedzi istnieją retoryczne w skazów ki kierujące ekonomią mowy, tak w „gatunkowej logice” pow ieści odnaleźć można tendencję do ochraniania gatunkowego sensu, tzn. do w yraźnego uw ypuklania roli m ythosu na tle innych niezbędnych — jak w zdaniu niezbędne są okoliczniki i przydawki — elem entów konstruujących, a w ięc opisu (setting). W klasycznej zatem form ule powieści istn ieje napięcie,

(4)

414

R E C E N Z J E

nie zaś statyczne w spółistnienie pomiędzy elem entem narracji i elem entem opisu, napięcie skierow ane n a k o r z y ś ć akcji, fabuły i dążące do fun kcjo­ nalnej organizacji elem entów konstrukcyjnych względem gatunkowej dominanty. Dopiero w tak zarysowanej „rdzennej” sytuacji gatunkowej pow ieści można zadawać*pytania o realizm.

I tu, obok — tradycyjnie od w. X IX przyprawiającej badaczy o ból gło­ w y — domeny w ieloznaczności, w iek X X, jak świadczy o tym książka Brodzkiej, dorzucił jeszcze nader kłopotliw e pseudonim owanie.

Książka Brodzkiej dowodzi bowiem , realizm em nazyw ano w szystk ie aspekty zarysowanej w yżej podstawowej sytuacji gatunku powieściowego.

Jedną tradycję reprezentuje przytoczony na w stęp ie sposób m yślen ia Ja- kobsona, podjęty potem przez W elleka i Warrena, Ehrlicha i innych badaczy am erykańskich znajdujących się pod w pływ em szkoły praskiej. Zabieg reali­ styczny jest, w edług tej tradycji, rozbudowaniem elem en tów opisu kosztem elem entów fabuły. Opis, będąc opozycją m ythosu (a w ięc sw oistej paraboli), konstruuje się w sposób antym etaforyczny, tak by zachować w szelkie „naturalne”, niem etaforyczne relacje, a w ięc opozycje m iędzy takim i kategoriam i jak ludzkie—pozaludzkie, całość—część, ożyw ione—nieożywione. To w łaśn ie, ta ten ­ dencja do zachow ywania naturalnych relacji, jest uprawdopodabniającą cechą opisu, cechą realizm u pow ieściow ego, lub — i ta oboczność w iele tu w y ja ś­ nia — powieściow ego naturalizm u.

Inny aspekt struktury gatunkowej powieści nazywa realizmem ta tradycja badań nad powieścią, którą nazwać by m ożna „archeologiczną”, a która próbuje odtworzyć historycznie czyste, pierwotne postacie form powieściowych. Tu należą w ięc tacy badacze, jak H. Leviin, I. Watt, R. W illiams czy W. Kożynow.

Najbardziej jaskraw e przeciw staw ienie m iędzy opisem a realizmem fabu ły zawierają, n ie om ówione zresztą szerzej przez Brodzką, prace Wadima K ożynowa, który stara się znaleźć nie ty le już antropologiczne, ile ściśle socjologiczne d eter­ m inanty i znaczenia gatunkowej dominanty pow ieści (teoria „ludzi w oln ych ”, ich w ędrów ek i odbicie tych zjawisk społecznych w strukturze fabularnej p o­ wieści).

Naw et pozornie niezgodne z proponowaną w yżej podstawową dychotom ią rozdzielenie, dokonane przez lana W atta pomiędzy „realizmem przedstaw ienia”

(„realism of presentation”) i „realizmem ujęcia” („realism of assessment”) (zob.

s. 79— 82), da się sprowadzić do zasadniczej opozycji m iędzy setting a m ythos. Pojęcie „realizmu przedstaw ienia” zawiera bowiem zarówno definicję realizm u jako umodelowania św iata fikcyjnego zgodnie z „naturalnym i” kategoriam i, jak też takie rozum ienie realizmu, w którym jest on zgodnością gatunkowej istoty powieści z rzeczyw istym , historycznym uwarunkowaniem społecznym człow ieka (dla Watta ow ym historycznym bodźcem ukształtowania się fabularnego wzorca powieści były narodziny indyw idualizm u nowoczesnego w Europie, a zwłaszcza w Anglii X V III-w iecznej). „Realizm ujęcia” natom iast jest — drugorzędną raczej — obserwacją, iż m ożliw e jest w ystęp ow an ie w pow ieści w f o r m i e d y s k u r s y w - n e j (a nie, jak pisze Brodzka, w opozycji do norm formalnych) tendencji do ujm owania św iata w niem etaforycznych kategoriach.

Z punktu w idzenia zarysowanej w yżej podstawowej dychotomii interpretow ać można również w czesne prace Lukâcsa. Jego Dusza i fo rm y oraz Teoria powieści są w łaśn ie próbami przeprowadzenia, z neokantowskich pozycji, fenom enologii istoty gatunkowej pow ieści, w której najgłębszym antropologicznym sensem fabuły jest, w edług „m łodego” Lukâcsa, przetransponowanie na zabieg form alny sytuacji

(5)

poszukiw ania w artości przez jednostkę obdarzoną czy też dotkniętą, jak m ówi R. Girard, „pragnieniem m etafizycznym ” („désir m étaphysiqu e") w św iecie w ar­ tości zdegradowanych. Jakkdlwiek też byśm y uznali, z dzisiejszego punktu w idzenia, definicję Lukâcsa za zbyt abstrakcyjną — opartą na niedostatecznym m ateriale i ahistoryczną, to, w łaśn ie dzięki pracom Watta, R. W illiam sa, Bachtina, K ożynow a i Hausera, możemy skonkretyzować historycznie i socjologicznie reflek sję nad genezą i znaczeniem tej dominanty gatunkowej powieści, jaką jest splot postaci bohatera z czynami, których dokonuje w danym sobie świecie.

Jednocześnie jednak zwrócenie refleksji ku historycznej genezie sensu przy­ daje nowych w ym iarów problem atyce realizmu. Zasadnicza bowiem staje się już nie kw estia, który z aspektów struktury gatunkowej m oże przybierać cha­ rakter realistyczny, lecz — próba odpowiedzi na pytanie, w j a k i s p o s ó b następuje um odelowanie św iata w edług wzorca przyjmowanego za naturalny. W grę zatem wchodzi problematyka mimesis.

I tutaj najjaskraw iej uwidaczniają się konsekw encje dwóch, przytoczonych w k w estii realizmu, stanowisk modelowych.

Jest rzeczą znam ienną, iż stanowisko, zgodnie z którym znaczenie ma w yłącznie realizm opisu, prowadzi w problem atyce mim esis do rozwiązania bezkonfliktow ego. Dla Ehrlicha i Warrena „świat przedstaw iony” w sposób realistyczny — podziela n ie ty le system ow e, ile statystyczne cechy „świata p rzedstaw ianego”, i to nie ty le sam ego świata, ile tzw. racjonalnych kategorii, w których św iat ten ujmować m oże zdroworozsądkowy światopogląd. Krańcowym przykładem tego stanow iska jest „probabilizm” Henryka Markiewicza (zob. s. 233—239).

Inaczej dzieje się w łon ie tej tendencji, która warunków realizmu szuka w akcji, fabule, a w ięc w gatunkowej dom inancie powieści. Jest bowiem rzeczą niezw yk le trudną pozostawać tutaj w ramach bezkonfliktowej „teorii odbicia”. Skoro fabuła jest z istoty swojej parabolą, to odpowiedniość m iędzy „znaczącym” a „znaczonym” — m iędzy hiperbolą zdania a bytem społecznym czy egzystenc­ jalnym — nie da się zawrzeć w prostej form ule „naśladow nictwa”. Jeżeli można m ówić o odpowiedniości, to, po pierwsze, odpowiedniości jedynie

zm ediatyzow anej, sztucznie stworzonej. Po drugie zaś, jeśli m ożna m ówić o od­ powiedniości, to jedynie pomiędzy materiami, które dają się porównać. Sama zaś „naga” postać tekstu powieści z „nagą” rzeczywistością porównać się nie da. Każda odpowiedź na pytanie o realizm gatunkowej dominanty po­ w ieści m usi rozwiązać te dwa dylem aty. Jak ukazuje książka Brodzkiej, tylko drugi dylem at znalazł badaczy godnych jego znaczenia. Problem pierwszy, pro­ blem dotyczący system atycznej topiki chw ytów fabularnych, dopiero obecnie znajduje sw oich badaczy: w e francuskim ośrodku na Sorbonie, kontynuującym pionierskie przedsięw zięcia W. Proppa. Natom iast wachlarz odpowiedzi na d yle­ mat drugi w ykazuje uderzającą i zgodną z progresem nauk społecznych praw i­ dłowość. Jest nią m ianow icie przejście od rozumienia mim esis jako odpowied­ niości pomiędzy treścią wyobrażeń o rzeczyw istości a „obrazami” zawartymi w dziele, do porównań między strukturami: strukturą fabuły i strukturalnym m odelem rzeczyw istości. Ostatnim dokonaniem znaczącym w tej dziedzinie jest oczyw iście dzieło Goldmanna. I jednocześnie — ty le słychać pod adresem Gold- m anna zarzutów. Brodzka m. in. stwierdza, iż hipoteza homologii strukturalnej nie stanow i w ystarczającej „podstawy umożliwiającej skonstruow anie socjo­ logicznej teorii pow ieści. Dokonana przez autora analiza reifikacji stosunków

(6)

4 1 0 R E C E N Z J E

ludzkich i jej w yników pustoszących osobowość społeczną nie nakłada się bowiem w dostatecznej m ierze na problem atykę sw oistą dzieła literackiego [...]” (s. 208).

W ydaje się jednak, iż jaw na nieadekw atność Goldmannowskiej form uły realizm u jako hom ologii struktur infrastruktury społeczno-ekonom icznej i superstruktury literackiej — ma źródło głębsze i trudniej może uchwytne. Na drodze bowiem m iędzy „lustrzanym ” a „strukturalnym ” rozumieniem mim esis zatarło się gdzieś i zgubiło w yjściow e założenie badań nad realizmem — to m ia­ nowicie, iż samo pojęcie realizm u ma sens o tyle, o ile dotyczy historycznie określonego gatunku literackiego, powieści, konstrukcji posiadającej im manentną gatunkową logikę i sw ą w łasną, integralną historię rozwoju. Jeżeli hipotetycznie rekonstruować drogę owego „zagubienia”, sw oistej „alienacji” reflek sji nad realizmem , to, jak się w ydaje, dotrzeć można do źródeł wspom nianego już pseudonim owania jednym term inem różnych, aczkolwiek sam ych w sobie istot­ nych, problemów. Punkt, w którym m ożliwy jest początek takiego m yślow ego „poślizgu”, stanowi decyzja, iż fabuła, jako dominanta, „istota” powieści, powinna odzw ierciedlać „istotne” cechy rzeczyw istości pozaliterackiej. W takim rozum ieniu „realizm ” odnajduje swój filozoficzny, tj. scholastyczny, a w ięc opozycyjny do „nom inalizmu”, sens. Jednocześnie dokonać się m oże następująca w olta m yślo­ wa: skoro „realizm” jest odbiciem istoty rzeczywistości, najistotniejszych cech i konfliktów epoki, to nazwa ta nie może być ograniczona do sam ej powieści, w każdej bowiiem literaturze, w każdej epoce i w każdym gatunku literackim śledzić m ożna odpowiedniość literatury i rzeczyw istości pozaliterackiej. Zatem nie — powieść realistyczna, lecz realizm literatury każdej epoki, a w ięc realizm biblijny i homerycki, średniow ieczny realizm figuralny i w czesnorenesansowy realizm „udręki ludzkiej”, realizm starożytny i realizm nowożytny. To, oczy­ w iście, Auerbach. „Realizm” staje się tu pseudonim em w szelkiej zbieżności m o­ tyw ów literackich i „sposobów przedstaw ienia” z dominującym kulturow ym stylem epoki i specyficznym dla tego stylu „sposobem przeżyw ania”. W form ie nieco zw ulgaryzowanej — to, oczyw iście, Garaudy.

Dalszą konsekw encją „scholastycznego” pojmowania realizm u jest n a stę­ pujący, hipotetyczny, proces m yślowy: skoro m ówić należy o „wielości realiz- m ów ”, każdy z om awianych zespołów tekstów — czy to będzie dzieło R acine’a, Pascala czy R obbe-G rilleta — należy, kosztem nawet ich gatunkowej specyfiki, doprowadzić do postaci porów nyw alnej z „istotą” rzeczywistości, którą, zgodnie z post-Lukócsow ską interpretacją Marksa, jest każdorazowy dla danej epoki stan sił w ytw órczych, ich w p ływ na stosunki w ytwórcze, zaaw ansow anie fety - szyzmu tow arow ego i procesów reifikacji oraz odbicie tego stanu w „wizji św iata” poszczególnych „osobowości klasow ych”. W Goldmannowskiej w ersji „realizm ” przekształca się z terminu dotyczącego gatunkowych cech pow ieści w pseudonim p r o c e s u b a d a w c z e g o dążącego do socjologicznego, w duchu specyficznie rozumianej m arksow skiej m etodologii, ujęcia literatury.

Trzeci w reszcie proces pseudonim owania w ypływ ający ze „scholastycznego’ rozum ienia realizm u m oże zaistnieć w ówczas, gdy z przesłanki zakładającej, iż realizm jest odzw ierciedleniem za pomocą struktury literackiej — istoty rzeczy­ w istości, w yciągnąć w niosek natury pragm atycznej, taki m ianowicie, iż pozna­ nie „historycznej istoty rzeczyw istości” powinno służyć jako narzędzie m o­ delow ania praw dziw ie realistycznej literatury. To — oczyw iście, w krańcowym uproszczeniu, „w ielki realizm ” Lukâcsa. Tutaj „realizm ” jest pseudonimem w ie l­ kiego problemu zależności pomiędzy opisową a normatywną stroną literaturo­ znaw stw a, badaniem a w artościowaniem , syntezą a programowaniem.

(7)

Trzy w ielk ie nazw iska i trzy pseudonimy. Czy nie jest to w ystarczający powód, by ulec m istyfikacji?

W ydaje się, iż autorka książki O kryteriach realizmu w badaniach literackich w zakresie przedstawionych tu przez nas m odelow ych opozycji sym patyzuje w yraźnie z tym i postawam i, które w zrozumiałej chęci nobilitacji problemu realizm u rozszerzają zakres tego pojęcia poza w yjściow e odpowiedzi na pytania 0 gatunkow ą istotę powieści. Jednocześnie jednak Brodzka zdaje sobie doskonale sprawę z trudności, jakie nastręcza takie pseudonim owanie równoległych do problem atyki realizmu, lecz niejednoznacznych z nim, zagadnień — jedną nazwą. D latego też poddaje k rytyce w iększość om awianych koncepcji, zarzucając im bądź jednostronność (Lukâcs, Goldmann), bądź niekonsekw encję (Auerbach), absolutyzację jednej tendencji rozwojowej (Brinkmann) lub eklektyzm (Garaudy).

Najbardziej jednak uderza fakt, iż Brodzka krytykując poszczególne kon­ cepcje przeprowadza subtelną operację, która polega na w ytykaniu „nadużyć” 1 „w ypaczeń” danej teorii lub m etodologii za pomocą argum entów obu stron zarysowanej w yżej, wykluczającej się, opozycji. Finezyjnie np. użytkuje autorka sprzeczność argum entacji w przedstawianiu antynom ii opisu i wartościowania, zarzucając z jednej strony Lukacsowi (s. 180) zbytnie uschem atyzow anie bada­ nego m ateriału w celu dobitniejszego przedstawienia krytycznego ideału litera­ tury (dychotomia awangarda-realizm), z drugiej zaś strony w ytykając Garau- dy’em u zbytnie poddanie się eklektycznej analizie dzieł literackich, opartej na niepewnym kryterium „m itotw órstw a”, i unikanie precyzyjnych, mogących k ształ­ tować literaturę, kategorii realizmu (s. 226—228).

Przykładem takiego postępowania jest też przem ienne w ykorzystyw anie argum entów ukrytych w obu członach innej nieredukowalnej opozycji: anty­ nomii pomiędzy specyficznością literatury a m ożliwością sprowadzenia litera­ tury do zjawisk pozaliterackich. Goldmannowi np. zarzuca Brodzka zbytni determinizm i pesym istyczną w izję ludzkiej świadomości, skazanej na nieunik­ nione „zafałszowanie” i egzystowanie jako „medium” historii, jak również (co się z takim stanow iskiem logicznie wąże) przepom inanie przez autora Le Dieu

caché sp ecyfik i „środków przedstawiania” jako prymatu załamującego św iado­

mość i ideologię. Z drugiej jednak strony w ytyk a np. Curtiusowi (s. 16) i S tai- gerowi (s. 17) traktow anie struktury literackiej jako przedmiotu „prywatnego opisu estetycznego”.

Bądźmy dobrze zrozumiani. Finezyjna dialektyka krytyczna A liny Brodzkiej nie jest celem sam ym w sobie. Jeżeli dobrze rozumiemy jej intencje, ideałem , który służy za nić przewodnią książki, jest taka postać nauki o literaturze, która potrafiłaby r o z w i ą z a ć naszkicowane w yżej antynomie. I nieprzypadkowo kończy się ta książka sprawozdaniem z dorobku naukowego Stefana Żółkiew ­ skiego. Propozycje autora Zagadnień s ty lu są w łaśn ie przeniknięte intencją zsyntetyzow ania takich sprzeczności, jak w artościow anie i opis (koncepcja „stylu k ulturow ego”) czy specyficzność literatury i jej zależność od struktur pozali­ terackich (propozycja s t y l i s t y c z n e g o traktowania pojęcia realizmu, jako sposobu przedstawienia zawierającego uzm ysłow ienie struktury zjawisk).

W ydaje się jednak, iż taka nadrzędna intencja literaturoznawcza n i e m u s i się w iązać na zawsze i ostatecznie z kategorią r e a l i z m u . Przeciwnie, w iąza­

nie się term inem o pochodzeniu opisow ym może, w dzisiejszym stanie zaawan­ sow ania i kom plikacji przytoczonej problem atyki badań literackich, skierować całe gałęzie zainteresowań literaturoznawczych na zbyt ujednolicone — by nie powiedzieć: uschem atyzowane — drogi. Niech za przykład posłuży raz jeszcze

(8)

418

R E C E N Z J E

opozycja: opis badawczy—w artościowanie, synteza—programowanie. Lektura książki Brodzkiej skłaniałaby do pseudoheglowskiego sądu, iż w ystarczy dobrze obrana m etodologia badań literackich (której zapleczem byłaby w łaściw ie obmyślana teoria rzeczywistości), by problem aktywnego kształtowania realistycznego stylu literatury dał się z powodzeniem rozwiązać. Nieobca jest nam wiara w kreacyj­ ność aktów m entalnych, lecz baczni jesteśm y zarazem na liczne sytuacje fru- stracyjne, których są one często źródłem. Sądzimy zatem, iż stosunek między badaniami literackim i a aktyw nym kształtowaniem stylu kulturowego stanowi relację bardziej n i e w p r o s t , niżby to z lektury książki Brodzkiej mogło w ynikać, i że alegoria psychoanalitycznego stosunku terapeuty do pacjenta (badacz i krytyk oraz polityk kulturalny — literatura) jest tu alegorią w ielce instruującą, zakłada bowiem o d w r a c a l n o ś ć stosunku pacjent—uzdrowiciel oraz, co w ażniejsze, stałe korygowanie w stępnego, zarysowanego w pierwszej analizie tekstów, programu naprawy.

Toteż dyskusja nad „kryterium realizm u” jest nadal otwarta. Czy zgadzać się na pseudonim owanie tym terminem w iększości żywotnych problem ów litera­

turoznawczych? Czy ograniczyć go do jasno określonych i w ąskich ram pro­ b abilistycznie rozumianej techniki opisu? Czy też, wychodząc od dynam icznej koncepcji pow ieściow ej istoty gatunkowej jako napięcia między dominantą fabu­ larną a pozostałym i elem entam i struktury powieści, uznać za realizm każdo­ razową zgodność pomiędzy dom inantą a elem entam i podporządkowanymi, wiedząc, iż w procesie historycznym dominanta jest rów nie zmienna jak form y podpo­ rządkowania? To są propozycje. Gdzie szukać ustaleń?

Ignacy Trostan iecki

PROCES HISTORYCZNY W LITERATURZE I SZTUCE. MATERIAŁY KON­ FERENCJI NAUKOWEJ, MAJ 1965. Pod redakcją M a r i i J a n i o n i A n i e l i P i o r u n o w e j . (Warszawa 1967). Państw ow y Instytut W ydawniczy, ss. 400, 4 nlb. Instytut Badań Literackich Polskiej Akadem ii Nauk. „Historia i Teoria Literatury”. Studia. K om itet Redakcyjny: J u l i a n K r z y ż a n o w s k i , K a z i ­ m i e r z W y k a , S t e f a n Ż ó ł k i e w s k i . Sekretarz Komitetu Redakcyjnego: A n i e l a P i o r u n o w a . [Seria:] „Historia Literatury”, 18. Redakcja serii: M a r i a J a n i o n, J a n K o t t , Z o f i a S z m y d t o w a .

1

Dla nauk hum anistycznych, w szczególności zaś dla nauk poświęconych badaniom nad sztuką (włączając tu również i literaturę), pojęcie procesu h isto­ rycznego posiada znaczenie zasadnicze. Od sposobu jego konstrukcji bowiem zależy metoda generalnego system atyzow ania całokształtu twierdzeń notujących poszczególne, ustalone przez badacza, fakty. Jeśli w ięc przyjmiemy za w sp ó ł­ czesną m etodologią nauk, że zasadniczym kryterium, które odróżnia luźny kom p­ leks przekonań składających się na określony obszar zdroworozsądkowej w iedzy pozanaukowej od w iedzy naukowej, jest w łaśnie sposób owego system atyzo­ w ania tw ierdzeń, to m usim y z kolei uznać konkluzję, iż od konstrukcji pojęcia procesu historycznego zależy m etodologiczny status wiedzy o sztuce, a zatem — jej istn ien ie jako zespołu dyscyplin naukowych. Co więcej, dzisiejsza, coraz bardziej oddalająca się od pozytywizm u filozofia nauki nie jest już skłonna przy­ pisyw ać faktom ustalanym przez poszczególne twierdzenia priorytetu poznaw

Cytaty

Powiązane dokumenty

od­ był się piśfemny egzam in

[r]

dzieci pozostających pod nadzorem sądów

W w y­ niku tak zorganizowanej pracy następuje eliminacja zleceń przekazywanych bez­ pośrednio aplikantom przez innych członków zespołu, oo pozwała patronowi

Pogląd ten nasuwa pewne uwagi. Po pierwsze, trudno wymagać od stron, by w momencie zawierania umowy przedwstępnej znały już dokładnie wysokość odszkodowania,

Pod tym kątem widzenia dokonuję też wy­ boru problemów-wątlków w pełnej świadomości, że jest to wybór pozostawiający poza .płaszczyzną wprowadzenia wiele

Nie wydaje się możliwe stanowisko, że sprzedaż spółdzielczego prawa do lokalu nabytego w drodze przydziału spółdzielni jest jednak źródłem przychodu w

VI Chyba niezbyt fortunnie sformułowany został art. Zadba o to niewątpliwie Naczelna Rada Adwokacka. Czy nie było lepiej przyjąć sformułowanie, że przepis