• Nie Znaleziono Wyników

Instancja ostatniej nadziei

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Instancja ostatniej nadziei"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Jerzy Milewski

Instancja ostatniej nadziei

Palestra 3/6(18), 72-83

1959

(2)

JERZY MILEWSKI adwokat

Instancja ostatniej nadziei

R ozw ażania n iniejsze poświęcone są in sty tu c ji rew iz ji nadzw yczajnej. T rudno pow iedzieć, żeby tem ato w i tem u polska lite ra tu ra iip u b lic y sty k a p raw nicza nie pośw ięcała sporo uw agi. F u n d a m en ta ln a praca prof. Ste­ fan a K alinow skiego, ro zp raw y prof. H abera, kilkadziesiąt pozycji p u b li­ cy stycznych o m aw iają dość szczegółowo pro b lem aty k ę tej in sty tu c ji p rocesow ej.

Zw rócić wszakże należy uw agę na dość c h a ra k te ry sty c z n y szczegół. Dość bogata lite ra tu ra zajm u je się albo zagadnieniam i głów nie te o re ­ tycznym i (p atrz np. sły n n ą polem ikę Schaff-K alinow ski o istocie r e ­ w izji nadzw yczajnej: środek nadzoru czy n adzw yczajny środek odw o­ ław czy?), albo p ro b le m aty k ą de lege ferenda (p atrz np. ogłoszony o s ta t­ nio w „ P raw ie i Ż yciu”— bardzo ciekaw y zresztą — a rty k u ł sędziego G rossa). Rzadsze n ato m iast są opracow ania zajm ujące się p r a k t y c z - n ą stro n ą zagadnienia z pozycji de lege lata.

T aki w łaśnie cel m a a rty k u ł n iniejszy. Chodzi w nim o dw ie głów ­ nie rzeczy: po pierw sze — o przed staw ien ie sy tu acji z pozycji p ra k ­ tyk a, po d ru g ie — o sform ułow anie pew nych p o stulató w w płaszczyź­ nie de lege lata. R ealizacja tych postulatów nie w ym aga ż a d n y c h zm ian ustaw odaw czych. Chodzi jed y n ie o zm ianę try b u urzędow ania w zakresie załatw iania tego ro d zaju spraw .

Na koniec — dw a zastrzeżenia.

Jak k o lw iek istn ieje w iele elem en tó w w spólnych w in sty tu cja ch r e ­ w izji nadzw yczajnej w edług k.p.k. i k.p.c., to jed n a k zasadnicza p ro ble­ m aty k a ty ch in sty tu c ji je s t dość odrębna. O drębność ta p ły n ie z dw óch źródeł: z pew nych odm ienności ustaw ow ej koncepcji i — przede w szystkim — z różnicy m a t e r i i . D latego też zaznaczam od razu, że chodzi m i o k a r n ą rew izję nadzw yczajną.

I d ru g ie zastrzeżenie. Uw agi n iniejsze — jak zaznaczyłem — są p i­ sane z pozycji adw okata p ra k ty k a , k tó ry siłą rzeczy m a ograniczony

(3)

obraz obserw acji. Z tego w łaśnie p u n k tu w idzenia dokonyw ane były „ u stalen ia fak ty c zn e ” niniejszego a rty k u łu . Być może z innego p u n k tu w idzenia należałoby na pew n e sp raw y spojrzeć inaczej i inaczej je re ­ jestro w ać. Sądzę jed n ak , że dla każdego te m a tu będzie z korzyścią, jeśli oglądać go będziem y z m ożliw ie n ajróżniejszych p u n k tó w w idze­ nia. A lbow iem , ja k m aw iał pew ien niedoceniany dziś m yśliciel, każdy p u n k t w idzenia je s t na swój sposób ograniczony i dobrze je s t wzbo­ gacać obraz przez oglądanie go z różnych pun k tó w w idzenia.

1. C z y kryzys postępowania re w izy jn eg o ?

K ierow nicze cżynniki polityczne p ań stw a stale ak c en tu ją konieczność przyspieszenia postępow ania karnego. Społeczna słuszność tego p o stu ­ la tu — samego w sobie — nie budzi chyba n ajm n iejszy ch w ątpliw ości. Nie w a rto tu pow tarzać całej bogatej a rg u m e n ta c ji tego p o stu latu . W arto n a to m ia st zwrócić uw agę na pew ien a sp ek t często niedoceniany, często zaś o m aw ian y w sposób opaczny. R ozpow szechnił się bowiem , niestety, pogląd, że ze s tro n y oskarżonych i obron y istn ieje ten d e n c ja do „prze­ ciąg an ia” spraw y, pogląd u jm u jąc y problem przyspieszenia postępow ania k arn eg o w sposób antagonistyczny: in te res społeczeństw a w ym ag a p rzy ­ spieszenia postępow ania karnego, in te res oskarżonych — odw rotnie, w y­ m aga „ p rzew lek an ia” postępow ania. W ydaje się, że geneza tego p o p u lar­ nego n ie ste ty poglądu je s t nastąpująca.

Isto tnie, nie da się zaprzeczyć, że w w y jątk o w y ch (napiszm y może raczej: w pew nych, nielicznych) w ypadk ach rzeczyw iście oskarżony z jak ich ś w y jątk o w y ch przyczyn dąży do „przew leczenia” spraw y. Te w y ją tk o w e w y pad ki są jask raw e, rzu cają się w oczy i sk łan iają do uogólnień. N iebezpieczną w szakże rzeczą jest budow ać uogólnienia na zjaw iskach jeśli nie zdecydow anie w yjątkow ych, to w każdym razie pozostających w zdecydow anej m niejszości. W y jątki m ają to do siebie, że p o tw ierd zają regułę. A reg u ła jest taka, że oskarżeni raczej pragną, aby sp raw a ich została ostatecznie rozstrzy g nięta. S k łan iają ich do tego d w a zasadnicze czynniki: 1 — n a tu ra ln e p ragn ienie do jakiegoś u stab ili­ zow ania sy tu a c ji życiow ej, k tó ra w okresie postępow ania k arn eg o z n aj­ d u je się n iejak o „w zaw ieszeniu”, 2 — n a tu ra ln e prag nien ie przecięcia n ie kończącego się niepokoju o w łasny los. W śród trzy d ziestu m oich k lie n ­ tów , k tó ry ch sp ra w y ak tu aln ie zn ajd u ją się w postępow aniu rew iz y j­ nym , a te rm in ro zp ra w y w yznaczony nie je st (klienci pozostają na w ol­ ności), przeprow adziłem błyskaw iczną ankietę: „Czy chciałby pan, aby

(4)

74 J E R Z Y M IL E W S K I Nr 5

te rm in ro zp raw y rew izy jn ej b y ł w yznaczony ja k n ajprędzej — ja k n a j­ później — ew en tu aln ie, czy je s t to p a n u ob ojętn e?” Otóż dw adzieścia c z te ry osoby w ypow iedziały się za tym , aby sp raw a ich została ro zp ozn a­ na ja k n a jry c h le j, czterech — ab y n ajp óźn iej, d la dw óch zaś było to rze ­ czą obojętną. Nie w iem , ja k dalece re p re z e n ta ty w n a je s t ta m o ja „ a n ­ k ie ta ”, m am jed n ak w szelkie rozsądne p o d staw y przypuszczać, że i w in ­ nych k an celariach sy tu a c ja p rzed staw ia się podobnie. Sam o przez się je s t zrozum iałe, że ci oskarżeni, k tó rz y ro zp ra w y re w iz y jn e j oczekują w w ię­ zieniu, są zain tereso w ani w najszybszym jej rozpoznaniu (kres niepokoju). W su m ie dojść należy do w niosku, że m y ln y i uproszczony je st pogląd, iż in te re s oskarżonych zm ierza do „ p rzew lek an ia” sp raw y . Jego genezą je s t zbyt pochopne uogólnianie sy tu a c ji w y jątko w y ch (za to jask ra w o rzucający ch się w oczy), je s t w nioskow anie o p a rte n a nie zaw sze słu szn ej zasadzie pars pro toto.

P rz ep ra sza m za tę d y g resję, ale sądzę, że z w ielu w zględów, a zw łasz- czy ze w zględu na rozpow szechniające się m y ln e poglądy, pośw ięcenie p a ru słów tem u problem ow i było konieczne.

W róćm y do głównego n u rtu naszych rozw ażań. Otóż, ja k pow iedzie­ liśm y, a k tu a ln ie rządzące czynniki polity czn e postaw iły słuszny ze w szechm iar p o stu la t p r z y s p i e s z e n i a postępow ania rew izyjnego.

S k o n fro n tu jm y te ra z z ty m p o stu la te m d w a fak ty , k tó ry ch oczyw istoś­ ci przeczyć nie sposób.

1. R ozpoznaw anie sp ra w rew izy jn y ch je s t rzeczą nadzw yczaj tru d n ą . S m ięm zaryzykow ać tezę, że jeśli chodzi o sędziego, to przygotow anie s p ra w y rew izy jn ej i jej n a le ż y te przep ro w adzenie w ym aga m n iej w ięcej ty le czasu co przygotow anie i p rzeprow adzenie analogicznej sp ra w y w pierw szej in stan cji. N ie n ależy się sugerow ać znacznie krótszym , w po­ ró w n an iu z pierw szą in stan cją, czasem trw a n ia ro zpraw y. Rzeczywiście, p rzeprow adzenie ro zp raw y rew izy jn ej trw a krócej niż w pierw szej in ­ s ta n c ji [choć p rzy solidnym refe ra c ie i n ależy ty ch w y stąpien iach stro n sp ra w a n iew ątp liw ie pow inna potrw ać p rzeciętnie ze dw ie godziny; że ta k n ie je s t w prak ty ce, że przew ażnie stro n y „ d zięk u ją” za re fe ra t itp. — to już inna (i raczej sm u tn a) spraw a], ale nie zapom inajm y, że n ie ­ porów nanie dłuższy i bardziej skom plikow any je s t proces przy go tow y ­ w ania się sędziego do rozpraw y, daleko w iększe tru d n o ści n a su w a ją się przy sporządzaniu uzasadnienia w yroku. P rzecież niem al w każdej s p ra ­ w ie w y łan ia się jak iś p roblem p raw ny, bardzo często zn a jd u jem y pow o­ ły w an ie się na orzecznictwo, polem ikę z e k sp erty za m i itp.

2. W edług m oich obliczeń n a jednego sędziego w w ydziale k a rn o -re w i- z y jn y m sąd u w ojew ódzkiego p rzy p ad a od 800 do 1000 sp ra w rocznie.

(5)

W sum ie m ożna ted y m ów ić o n a ra sta n iu pew nych elem entów k r y ­ z y s u orzecznictw a rew izyjneg o: z jedn ej stro n y m am y słuszn y postu­ lat przyspieszenia postępow ania (postulat słuszny — po d k reślm y to jeszcze raz, gdyż jest to p raw d a z rzęd u c eterum censeo nin iejszy ch roz­ ważań, nie ty lk o z p u n k tu w idzenia o g ó l n o s p o ł e c z n e g o , lecz także z p u n k tu w idzenia olbrzym iej większości o s k a r ż o n y c h ) , z d ru g iej stro n y —■ w ielkie przeciążenie w ydziałów re w iz y jn y ch w są ­ dach w ojew ódzkich. M am w rażenie, że w ładze państw ow e n ie zrezygnują z realizacji p o stu la tu stałego, nieugiętego przyspieszania postępow ania karnego. I chyba tak a postaw a je s t słuszna. Lecz jeśli tak, to m usim y przyjąć jako rzecz udow odnioną: zwłaszcza w ak tu a ln ej sy tu a c ji r o ś ­ n i e n i e b e z p i e c z e ń s t w o u chybień po pełnianych w d ru g iej in stan cji.

F a k t ten rz u tu je to sposób zdecydow any na problem doniosłości spo­ łecznej funkcjonow ania m echanizm u rew izji nadzw yczajnej.

P ro b le m a ty k a ta s ta je się m n iej paląca, gdy w w ydziałach rew izy jn y ch p an u je spokój: jej w aga ro śn ie w m iarę ożyw iania się pracy w ydziałów rew izyjnych, w m iarę n a ra sta n ia trudności w tychże w ydziałach.

To w łaśnie w specyficzny sposób a k tu a liz u je całe zagadnienie.

2. N a jp o w a ż n ie js z a w ad a now elizacji

W tej sy tu acji pojaw ia się k o lejna now elizacja k.p.k., k tó ra sporo uw agi poświęca w łaśnie in sty tu c ji rew izji n adzw yczajnej. Pow iedzie­ liśm y ju ż w yżej, że a k tu a ln a sy tu acja w w ydziałach rew izy jn y ch czyni szczególnie isto tn ą p ro b le m aty k ę rew iz ji nadzw yczajnej. Ż adna w ypo­ w iedź oficjalna nie stw ierd zała powyższego zw iązku. Czy je d n a k zw ią­ zek te n nie istnieje? Czy też m oże ustaw odaw ca m iał go na uw adze, lecz oficjalni au torzy now elizacji nie uw ażali za stosow ne zw iązku tego akce­ ptow ać? Nie p ró b u ję odpow iadać na to pytanie. F a k t pozostaje faktem : w św ietle o b i e k t y w n e j sy tu a c ji zw iązek m iędzy nab rzm iew ający m kryzy sem postępow ania rew izy jn eg o (w znaczeniu w yżej sform ułow anym ) a dużą uwagą, jak ą u staw odaw ca poświęcił rew izji nadzw y czajn ej, w y ­ d aje się być dość oczyw isty.

Co uw ażam za najw ięk szą w adę dokonanej now elizacji (oczywiście w zakresie in sty tu c ji rew iz ji nadzw yczajnej)? Otóż za n ajw iększą w adę do­ k on anej now elizacji u w ażam nierozstrzygnięcie problem u: k i e d y o r g a n u p r a w n i o n y d o z ł o ż e n i a r e w i z j i n a d z w y ­ c z a j n e j m a o b o w i ą z e k t a k ą r e w i z j ę z ł o ż y ć ?

(6)

76 J E R Z Y M IL E W S K I Nr 6

A by unikn ąć nieporozum ień: ścisłe określenie sy tu acji, kiedy o rgan u p raw n io n y m a obowiązek w nieść do Sądu N ajw yższego rew izję n a d ­ zw yczajną — je s t czym ś w gruncie rzeczy o d r ę b n y m od k w estii p*o d s t a w rew iz ji.n a d z w y c z a jn e j. Opinio c o m m unis doctorum s tw ie r­ dza, że p o d s t a w y rew izji nadzw yczajnej w k.p.k. są identyczne z p o d ­ stawam i. rew izji, tzn. w łaściw y organ m a p r a w o w nieść rew iz ję we w szystkich w ypadkach przew idzianych w art. 371 k.p.k. Ale jest to jedn a ty lk o stro n a m edalu. D rugą stro n ą je s t odpowiedź nie na py tan ie ,,k i e d y m o ż e ” , lecz na p y tan ie ,, k i e d y m u s i ” .

Co m ów i na ten tem a t p rak ty k a ? P ra k ty k a postępow ania p rz y zakła­ d a n iu rew iz ji nadzw yczajnych w skazuje na dw a 'm om enty: 1) że p ra k ­ tyczn ie o rg a n y w łaściw e opierają sw e rew izje na przesłankach z art. 371 k.p.k., 2) że nie w e w szystkich w ypadkach istn ien ia uchybień p rze­ w idzianych w art. 371 k.p.k. są sk ładane rew izje nadzw yczajne.

I d latego rozstrzygnięcie pytan ia: kiedy (zakładając oczywiście, że w d an ej, praw om ocnie zakończonej spraw ie są uchybienia przew idziane W a rt. 371 k.p.k.) m ogę się spodziew ać, że w niosek m ój będzie przez w łaś­ ciw y organ załatw iony pozytyw nie, a kiedy na to nie m ogę liczyć — je s t podstaw ow ym p y tan iem , na k tó re pow inny odpowiedzieć przepisy p raw n e o rew izji nadzw yczajnej.

M ożna tu sobie w yobrazić trz y rozw iązania:

1) o rg an y w łaściw e zakład ają rew izję w edług swego uznania,

2) org an y w łaściw e zakładają rew izję we w s z y s t k i c h w ypadkach u jaw n ie n ia się przesłan ek z a rt. 371 k.p.k. („zak ład ają” — to zna­ czy m u s z ą założyć, gdy uchybienie zostanie w ykazane),

3) organy w łaściw e zakład ają rew iz ję pod dw om a w aru nk am i: są p o d­ sta w y z a rt. 371 k.p.k. oraz zachodzą jeszcze jak ieś inne dodatkow e p rze słan k i (tak ja k je s t o ty m m ow a np. w k.p.c.).

K ażda z pow yższych w e rsji m a sw oje zalety i w ady. Nie zam ierzam ich tu ta j om aw iać. Chodzi m i tylko o zaakcentow anie, że istn ieje poważna lu k a w reg u la cji praw n ej tej in sty tu cji, że ustaw odaw ca, reg u lu jąc sze­ reg raczej drugorzęd n y ch i m niej isto tn y ch kw estii, nie uregulow ał k w e stii pierw szorzędnej i n ajisto tn iejszej.

Co robić? Czy dom agać się jeszcze jednej now elizacji? Może to byłaby droga najsłu szniejsza. Ale człow iek trochę cierpnie na m yśl o nowej u staw ie o zm ianie kodeksu postępow ania karnego. D latego w ysuw am in­ ną propozycję. Myślę, że w yżej w skazany problem , tj. kiedy o rgan w łaś­ ciw y m u s i założyć rew izję n a w niosek zaintereso w anej osoby, m ożna tak że rozstrzygnąć jakoś w drodze p rak ty k i. Przecież życiu praw nem u nieobce je s t k ształtow anie się pew nych zasad w drodze precedensów ,

(7)

w drodze p rak ty k i, zw yczaju. T akie „praw o zw yczajow e” (używ am tego te rm in u w cudzysłow ie, by uniknąć nieporozum ień z praw em zw yczajo­ w ym w k lasycznym pojm ow aniu tego pojęcia) je s t doniosłym ź r ó d ­ ł e m p r a w a i m yślę, że polska m y śl praw nicza doby obecnej n iezbyt słusznie zdeprecjonow ała to źródło.

O tym , jak to k o n k re tn ie m ożna sobie w yobrazić — niżej.

3 . N a jp o w a ż n ie js z a zaleta now elizacji

Co je s t n ajpow ażniejszą zaletą dokonanej now elizacji?

Żeby nie było nieporozum ień: żadnych efek tyw n ych zalet tej n o w eli­ zacji nie widzę. W iele się m ów iło o „w zm ocnieniu p raw s tro n y ” . Nie sądzę, aby rozszerzenie w ątpliw ego bardzo praw a sk ład an ia w niosków o założenie nadzw yczajnej rew izji na k rew n y ch i pow inow atych oskar­ żonego w zm acniało w czym kolw iek „p raw a s tro n y ”. W ty c h k o m en ta ­ rzach zaw iera się n a w e t do pew nego sto p n ia nielogiczność: „ p raw a s tro ­ n y ” — to p raw a przysługujące stron ie. P rzyznanie p ra w p rzy słu g u ją ­ cych stro n ie także in n ym osobom nie m a nic w spólnego z p raw a m i s tro ­ ny, a tym bardziej z ich „w zm ocnieniem ”. Je śli cokolw iek zostało „w zm ocnione”, to raczej w zm ocniony został chaos w ty m zak resie (słusz­ nie n a ten tem a t iro nizu je M arian M a d e y w sw ym a rty k u le „Babci nie podoba się w y ro k ”, ogłoszonym w „P raw ie i Ż yciu” n r 23/1958 r.). W ątpię rów nież, czy ograniczenie dopuszczalności skład ania wniosków do w łaściw ych organów (niedopuszczalność sk ładan ia w niosków do P ierw szego P rezesa Sądu Najwyższego) je st jakim kolw iek „w zm ocnie­ n ie m ” p ra w stro n y .

N a m arginesie: w y d aje m i się, że w ogóle now elizacja, w prow adzając w zm iankę o w nioskach stro n o założenie rew iz ji nadzw yczajnej, niczego w łaściw ie nowego nie w prow adziła. P ra k ty c z n ie rzecz biorąc, w nioski składano i przedtem , teoretycznie zaś — organy w łaściw e z m ocy K on­ sty tu c ji (art. 3, a rt. 5) były obow iązane ro zpatrzyć szybko i sp ra w ie d ­ liw ie podania o założenie rew izji nadzw yczajnej. T en sam obowiązek w y n ik a ł z przepisów o postępow aniu ad m in istracy jn y m , ja k rów nież

z u ch w ały R ady P a ń stw a i R ady M inistrów w przedm iocie sk a rg i za­

żaleń. Dodać należy, że te ostatnie przep isy są n aw et bard ziej korzystne, gdyż u sta n a w ia ją term in , w k tó ry m sp ra w a pow inna być „załatw io n a” (jeden m iesiąc).

T oteż w ypow iedzi d o p atru jące się w dokonanej now elizacji jakow e- goś „w zm ocnienia p raw s tro n y ” nie w y d ają m i się słuszne.

(8)

78 J E R Z Y M IL E W S K I N r 6

P o w ta rza m raz jeszcze: żadnych e fe k ty w n y c h zalet dokonanej now e­ lizacji nie widzę. W idzę n ato m iast pew ną zaletę potencjalną, zjaw isko, k tó re w chw ili obecnej sam o w sobie nie posiada żadnego w iększego n e ­ gatyw nego czy pozytyw nego znaczenia, m oże n ato m iast m ieć ogrom ne znaczenie w przyszłości. M am tu na m yśli i n s t y t u c j o n a l n e o d ­ d z i e l e n i e w ypadków , kiedy rew izję zakłada się w i n t e r e s i e s t r o n y , od w ypadków , kied y rew izję zakłada się w i n t e r e s i e p a ń s t w a , oddzielenie postępow ania n a w n i o s e k od postępow a­ nia z u r z ę d u .

P rz eja w ia się to (em brionalnie) w pew nej odrębności u p raw n ie ń P re ­ zesa Sądu N ajw yższego i analogicznych u p raw n ie ń M inistra S p raw ie­ dliw ości i P ro k u ra to ra G eneralnego.

W tej chw ili je s t to jed y n ie niejasn y , m g listy k o n t u r . Zapocząt­ kow an ie procesu, którego dalsze losy są n iejasn e i tru d n e do p rzew i­ dzenia.

Zw rócić należy uw agę na c h a ra k te ry sty c z n e zjaw isko. J a k zdołałem ustalić, w spom nianą odrębność postępow ania na w niosek i postępow a­ nia z u rzędu obrońca (jeśli w idzi w ty m jak iś interes) może om inąć, k ie ru ją c odpow iedni w niosek o założenie rew iz ji nadzw yczajnej do p re ­ zesa sąd u w ojew ódzkiego lu b do szefa w ojew ódzkiej p ro k u ra tu ry ; jeśli jed e n lub d ru g i zostaną przekonani, że w y ro k zasłużył sobie na rew izję nadzw yczajną, to sam i sk ie ru ją odpow iedni w niosek i postępow anie po­ toczy się „z u rzęd u ”. Tego ro d zaju p ra k ty k a n iek tó ry ch adw okatów , zwłaszcza prow in cjo n alny ch , m a niew ątp liw ie, z p u n k tu w idzenia obro­ n y in teresó w k lien ta, sw oje d odatnie stro n y .

P o w tarzam : w tej chw ili odrębność postępow ania na w niosek i postę­ pow ania z u rzędu je s t raczej teoretyczna. A le m im o w szystko widzę w tej odrębności zapowiedź dalszej ew olucji. Ew olucji — w jak im kie­ ru n k u ?

4. Projekt sędziego G rossa

K a p ita ln y je s t p ro je k t sędziego S.N. S tan isław a G rossa ( S t a n i s ł a w G r o s s : Spór o rew izję nadzw yczajną, P iŻ n r 1/1959 r.). C y tu ję ten p ro je k t dosłow nie:

,,(...) Z am iast w noszenia rew izji nadzw yczajnej w in te resie strony przez M in istra Spraw iedliw ości lub P ro k u ra to ra G eneralnego, praw o sk ła d a n ia tak ie j rew izji p rzy zn aje się sam ej stronie, z ty m jed n ak , że u sta n a w ia się do tej czynności przym us adw okacki oraz że możność sko­ rz y s ta n ia z' p raw a złożenia rew iz ji nadzw y czajnej uzależniona je s t od

(9)

zgody M inistra Spraw iedliw ości. M in ister Spraw iedliw ości udzieli zgody n a w niesienie rew izji n ad zw y czajn ej, o ile opiera się ona na przew id zia­ n y ch w praw ie przyczynach. P odstaw y rew iz ji nadzw yczajnej ogranicza się do przyczyn niew ażności postępow ania oraz do innych rażących n a ­ ru szeń praw a, o ile z tego rod zaju naru szen iam i łączy się dotkliw a szkoda (...)”

W dalszym ciągu swego p ro je k tu sędzia Gross p rze w id u je ograniczenie

p raw a w noszenia rew iz ji nadzw yczajnych term in a m i oraz ty m , że od w yroków Sądu N ajw yższego rew izje n adzw yczajne przez stro n y zakła­ d an e być nie mogą.

P a rę słów o p ro jekcie sędziego Grossa. J e s t to p ro je k t realisty czn y . 1 ten realizm jest jego najw iększą zaletą. O drzuca on n a jb a rd zie j (nie ty lk o m oim zdaniem...) pożądane z m erytorycznego p u n k tu w idzenia rozw iązanie: tró jin stan cy jn o ść.

Czy tró jin stan cy jn o ść lepiej g w a ra n tu je p raw a oskarżonych niż sy stem dw óch in stancji? Oczywiście! P ięcioinstancyjność g w a ran to w ałab y te p raw a jeszcze b ardziej. A le znow u każda dodatkow a in sta n c ja ham o ­ w ałab y tem po w y m iaru spraw iedliw ości.

W k tó ry m ś jed n a k punkcie m usi być za w a rty kom prom is m iędzy po­ s tu la te m g w aran cji p ra w oskarżonego a p o stu la te m szybkiego w y m iaru spraw iedliw ości. Dziś w y razem tego kom prom isu je s t d w uinstancyjność. A m oże by spróbow ać takiego kom prom isu: niech proces polski będzie „dw u i pół in sta n c y jn y ” . D ając in icjaty w ę w niesienia rew iz ji n ad zw y­ czajnej stro n ie (która też ponosi cały tru d technicznego je j opracow a­ nia), zabezpiecza się p ro je k t G rossa przed pieniactw em . Tam ę pie- n ia c tw u kładzie k o n tro la ze stro n y M in istra Spraw iedliw ości.

D ając oskarżonem u „szansę ostatn iej n adziei” , p ro je k t G rossa zabez­ piecza się przed przedłużan iem procesu w y m iaru spraw iedliw ości przez zak reślen ie k ró tk ich term in ó w złożenia rew izji nadzw yczajnej. Odnoszę te ż w rażenie, że Gross zakłada, iż założenie tak iej rew iz ji n ad zw yczajn ej nie pociąga za sobą w strzy m an ia w ykonania k ary.

Myślę, że p ro je k t sędziego Grossa je s t n ajb ard ziej rea listy cz n y m i k o n stru k ty w n y m p ro g ra m em de lege jerenda. W każdym razie pow i­ n ie n się on stać p u n k tem w yjścia do d y sk u sji nad rew izją nadzw y czajn ą.

5. C o można z d z ia ła ć dziś?

Piszę o projekcie sędziego G rossa tak obszernie nie d lateg o tylko, że osobiście bardzo m i się podoba. U w ażny C zytelnik n iew ątp liw ie pam ięta, że n ie jest zadaniem niniejszego a rty k u łu snuć rozw ażania de lege f e

(10)

-80 J E R Z Y M IL E W S K I N r 6

renda. Chodzi raczej o co innego: o rozw ażenie tych m ożliw ości p o p raw y

obecnego sta n u rzeczy, k tó re istn ieją na gruncie, aktu alnego sta n u p ra w ­ nego.

W ty m kontekście rozw ażania nad p ro je k tam i u staw odaw czym i sę­ dziego G rossa nie w y d ają się w cale paradoksalnym i. A lbow iem w iele z założeń p ro je k tu G rossa m ożna ju ż w p r a k t y c e realizow ać bez zm iany istniejącego sta n u praw nego. Bo zważm y tylko:

1. Czy jak ik o lw iek przepis p raw n y sto i na przeszkodzie, aby adw o­ kaci m ia st am orficznych „po d ań ” czy „w niosków ” o założenie rew izji nadzw y czajn ych sporządzali p r o j e k t rew izji nadzw yczajnej w ta k ie j form ie, w jak ie j by chcieli, aby to uczynił M inister Spraw iedliw ości lu b G e n e raln y P ro k u ra to r? P ro je k t ten w ysyłałoby się zam iast „p o d an ia” czy „ w n io sk u ” albo obok „podania lub w n io sk u” w c h a ra k te rz e załącznika. W ydaje się, że ż a d e n przepis nie stoi tem u na przeszkodzie. B yłoby to n a to m ia st w ielkim n iew ątp liw ie u łatw ieniem dla M in istra S p raw ied ­ liw ości czy P ro k u ra to ra G eneralnego. Osoba załatw iająca tak ą sp ra w ę może się ograniczyć do le k tu ry rew izji i spraw dzenia jej z m a te ria łe m dow odow ym , sam o zaś opracow anie rew izji odpadałoby. Osoba ta zatem jed y n ie ocenia już przygotow aną spraw ę, a nie o pracow uje jej.

2. Czy jak iko lw iek p rzepis p raw n y stoi na przeszkodzie, aby ta k opracow any w niosek adw okacki sk ład any był prezesow i w łaściw ego są­ du I in stan cji, k tó ry by następnie ekspediow ał te n w niosek (w raz z a k ta ­ mi) do w łaściw ego organu? Sądzę, że ż a d e n przepis p ra w n y tem u na przeszkodzie nie stoi, n ato m iast takie rozw iązanie sp raw y w znak o m ity sposób przyspieszyłoby postępow anie. J a k bow iem pow szechnie w ia­ domo, znaczna część czasu p rzy załatw ian iu w niosków o n adzw yczajną re w iz ję pochłaniana je s t przez korespondencję w sp raw ie nadesłania a k t sądow ych do w łaściw ego organu, decydującego w sp raw ie w niosku o założenie rew izji nadzw yczajnej.

3. Czy jak ik o lw iek p rzepis p raw n y uw łacza zasadzie zw iększenia od­ pow iedzialności adw okata za sporządzony p r o j e k t re w iz ji n adzw y­ czajn ej? Z adaniem sam orządu adw okackiego je s t m . i. dbać o n ależy ty poziom zaw odow y ad w o katu ry. N iew ątpliw ie sporządzenie p ro je k tu r e ­ w izji nadzw yczajnej należy do rzęd u n a jtru d n ie jsz y c h czynności zawo­ dow ych adw okata. M utatis m u tandis m ożna tu m ów ić o trudnościach podobnych trudnościom przy sporządzaniu kasacji. J e s t to więc czyn­ ność bardzo odpow iedzialna. Istn ieją w szelkie p rze słan k i p raw n e k u t e ­ m u, aby w razie oczywiście bezzasadnych w niosków adw okackich (tj. adw okackich p ro jektó w rew izji nadzw yczajnej) ingerow ały w ładze sa­

(11)

m o rz ą d u adw okackiego, a w w ypadk ach szczególnie rażących m ożna by te ż rozw ażyć n a w e t k w estię re p re s ji d y scy p lin arn ej w sto su n k u do lek ­ kom yślneg o adw okata.

4. Czy jakikolw iek przepis p raw n y w yłącza w p row adzenie zasady u z a s a d n i a n i a decyzji odm ow nej w przedm iocie założenia re w iz ji

nad zw y czajn ej? J e s t rzeczą dość skom plikow aną odpowiedzieć na p y ta ­ nie: w edług jak iej p ro ced u ry ro zp atry w ać postępow anie z pow odu w nio s­ k u o założenie rew iz ji n ad zw yczajnej? Czy należy stosow ać tu p ra w i­ d ła p ro ced u ry k a rn e j, czy też p raw id ła p ro cedury a d m in istra c y jn ej?

N ie zam ierzam odpow iadać na to py tan ie, skądinąd ciekaw e. J e s t bo­ w iem rzeczą obojętną, czy zastosujem y p rocedurę karn ą, czy też proce­ d u r ę a d m in istracy jn ą, gdyż ta k w jednym , ja k i w d ru g im w y p a d k u

w ład za nie uw zględniająca w niosku zdaje się m ieć obow iązek u z a ­ s a d n i ć sw oją decyzję. W praw dzie i dziś form alnie m ożna m ów ić o uzasadn ien iu [tekst na druczku: ,,(...) albow iem nie znalazł p o dstaw •do założenia rew iz ji nadzw yczajnej (...)”], lecz chyba d la każdego je s t rzeczą jasną, że ten lakoniczny zw rot wcale uzasadnieniem nie jest. T ak w ięc z ducha i lite ry p raw a polskiego w ynika nie ty lk o m o ż n o ś ć u z a sa d n ian ia decyzji w om aw ianych spraw ach , lecz tak że o b o w i ą ­ z e k ich uzasadnienia. W prow adzenie takiego k o n sekw entnie realizo ­ w an eg o obow iązku m iałoby bardzo doniosłe znaczenie. Poza m om entem -doraźnym (konieczność sporządzenia uzasadnienia sk łan ia do b ard ziej an ality czn eg o spojrzenia na spraw ę, stw arza jakąś ręk o jm ię n a le ż y te j sta ra n n o śc i, um ożliw ia k o n tro lę decyzji) trzeb a tu też w idzieć m o m e n t sz ersz y . Otóż takie „orzecznictw o” M in istra S praw iedliw ości lub P ro ­ k u r a to r a G eneralnego w ypełniałob y w 9posób isto tn y lukę w istn ie ją ­ c y m p raw ie i w skazyw ałoby, w jak ic h sy tu acjach M inister sk ło nny je s t

rew iz ję nadzw yczajną założyć, a w jak ich nie.

J a k ie konsekw encje spow odow ałaby realizacja w yżej w spom nianych po stu lató w ? Można od raz u pow iedzieć, że rozw ój p ra k ty k i w w yżej w sk a z a n y m k ieru n k u w p ew nym sto p n iu (em brionalnie) zrealizow ałby p ew n e koncepcje sędziego Grossa:

a) sędzia Gross p o s tu lu je 'w p ro w a d z e n ie w tej m ierze zasady, że sa­ m a stro n a sporządza rew izję nadzw yczajną, M inistrow i zaś pozostaje k o n tro la tej rew izji. Rzecz oczyw ista, w ym aga to dalszej now elizacji k .p .k . Mój p ro je k t staw ia rzecz połowicznie: stro n a sporządza p ro je k t rew iz ji nadzw yczajnej. J e st to już jed n ak pierw szy krok, w ram a ch s t a r e j ustaw y, w k ieru n k u koncepcji Grossa. Jednocześnie składan ie tego p r o je k tu prezesow i w łaściw ego sąd u i w ysyłan ie go w raz z ak ta m i pro

(12)

82 J E R Z Y M IL E W S K I NX 6

w adzi do dalszego upodobnienia sy tu a c ji do tej, k tó rą p ro p o n u je G ross. W m oim projekcie w szystko się dzieje ta k , jak b y rzeczyw iście adw o­ k a t zak ład ał rew izją nadzw yczajną, k tó re j d alszy los leży w ręk u M inis­ tra . Ja sn e , że rzecz się n ie sprow adza do sym boliki, istn ieją bow iem p rzy ty m rozw iązaniu pew ne realn e korzyści (znaczne p rzyspieszenie p ostępow ania, u łatw ien ie pracy w łaściw ym organom ). A to już je s t coś;

b) sędzia Gross postulu je w prow adzenie przym usu adw okackiego przy zak ład an iu rew iz ji nadzw yczajnej. Rzecz jasna, w ym aga to now e­ lizacji u staw y . P ierw szy m jed n a k p rak ty c zn y m k rokiem ku now elizacji to p e w n e w y o d r ę b n i e n i e ty ch spraw , w który ch działa ad ­ w okat, od m asy in n y ch spraw , n adanie w nioskom adw okackim innego tr y b u n iż w nioskom pozostałym . I znów trzeb a podkreślić, że nie ch o­ dzi tu o czczą sym bolikę, ale o posunięcie, k tó re stw arza realn e korzyści i d la o rg an u właściwego do założenia rew izji nadzw yczajnej, i dla sam ej s tro n y . S tw ierd zić należy, że nie jest rzeczą godną pochw ały, iż w nioski adw okackie o rew izję nadzw yczajną leżą na tej sam ej półce i są ro z ­ p a try w a n e w tym sam ym try b ie co w nioski — że użyję uszczypliw ego, lecz tra fn e g o zw rotu p. M ariana M adeya — „babci, k tó rej się nie podo­ ba w y ro k ” . W spom niane w y o d r ę b n i e n i e nie jest jakim ś u p r z y ­ w i l e j o w a n i e m , lecz p ro sty m sk u tk ie m dw óch faktów : 1) że s p ra ­ w y „adw o k ack ie” są już w znacznej m ierze opracow ane i załatw ien ie ich je s t łatw iejsze o raz 2) że spraw y „adw okackie” wchodzą do M ini­ s te rstw a ju ż razem z ak ta m i sądow ym i.

No i p rzed e w szystkim — że w nioski adw okackie opraco w yw ane są n a z a s a d z i e o d p o w i e d z i a l n o ś c i . Je śli „spraw y adw okackie” m ają m ieć o d ręb n y try b załatw iania, jeśli m ają w yodrębniać się z tego potoku „p ró śb ” i „zażaleń”, to bazą tego p raw a m usi być obowiązek. Obo­ w iązek — to znaczy przede w szystkim w d a n y m w ypadku odpow iedzial­ ność. Sam fak t, że adw okat ponosi szczególną odpow iedzialność za treść sporządzonego przez się w niosku o rew izję nadzw yczajną, za treść spo­ rządzonego p ro je k tu rew iz ji nadzw yczajnej, staw ia wniosek adw okacki w nieco in n y m w ym iarze, nad aje m u w yższą — i słusznie — rangę. Sądzę też, że w im ię dobra naszych k lien tó w adw o katu ra nie zaw aha się p rzy ją ć takiego w yzw ania;

c) sędzia G ross postuluje określenie podstaw rew izji nadzw yczajnej. P o d staw y te byłyby w sto su n k u do podstaw zw ykłej rew izji k w a l i ­ f i k o w a n e (nieważność, szczególnie pow ażne n astępstw a uchyb ienia, niedopuszczalność zaskarżania w yroków S N.). Oczywiście w prow adzen ie

(13)

ta k ic h 'k w a lifik o w a n y c h pod staw w ym aga now elizacji ustaw y. Ale w p ro1- w adzenie obow iązku szczegółowego uzasadniania decyzji w przedm iocie w niosku o założenie nad zw y czajn ej rew izji w prow adziłoby — w ram ach a k tu a ln ie obow iązującej u staw y k a rn e j procesow ej — pew ne „orzecz­ n ictw o ” M in istra Spraw iedliw ości w tej m aterii, rzucając snop św iatła n a k ry te ria uw zględniania w niosków o założenie rew izji nadzw yczajnej I ta k zostałby postaw iony k ro k nap rzód w k ieru n k u realizacji program u sędziego G rossa;

d) p ro je k t sędziego G rossa zm ierza do p rzyspieszenia postępow ania -w zak resie rew iz ji n adzw yczajnej. P o stu lu je on w prow adzenie ustaw o ­ wych term in ó w dotyczących stro n y , k tó ra m a złożyć rew izję. To, rzecz jasna, w ym aga zm iany u staw y. M ożna jed n ak popróbow ać „zaatakow ać n ia ” całego p ro b lem u z in n ej stro n y : od stro n y w ykorzystania p rak ty c z ­ n ie istn iejący ch w ram ach a k tu a ln ej u staw y m ożliw ości przyspieszenia postępow an ia (np. w niosek razem z ak tam i idzie do w łaściwego o rg a ­ n u ifcp.).

6 . Ku n o w e liza cji organicznej

Z w ykło się u nas p rzeciw staw iać pojęcie rozw ażań de lege lata ro zw a­ żaniom de lege ferenda. P rzeciw staw ien ie to, ja k każde zresztą przeciw ­ staw ienie n a św iecie, je s t w zględne. Z pew nego p u n k tu w idzenia rozw a­ żania de lege lata, zwłaszcza pod k ą te m w idzenia: co w granicach i s t n i e j ą c e g o stan u rzeczy uczynić m ożna, by się zbliżyć k u tem u stanow i, ja k i uw ażam y, że pow stać pow inien — łączą się nierozerw alnie

i rozw ażaniam i de lege ferenda.

W łaśnie tak ą m etodę o b rałem przy rozw ażaniu sp raw „in stancji o statn iej n ad ziei”. Za n a jtra fn ie jsz y p ro je k t de lege ferenda uw ażam p ro je k t sędziego G rossa. M iejm y nadzieję, że przy k tó re jś now elizacji w cieli się on w życie. Z adanie w tej chw ili polega nie tylk o na tym , aby w szech stro n n ie rozw ażyć i uargum en to w ać te n p ro je k t, l e c z a b y u k s z t a ł t o w a ć p r a k t y k ę t a k , b y w y s z ł a o n a n a s p o t ­ k a n i e n o w y m r o z w i ą z a n i o m u s t a w o d a w c z y m , a b y w p e w n y m s e n s i e p r z y g o t o w a ł a j e.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zamek z piasku, otoczony fosą.. Jutro zaczynają się

Również sekw encje tRNA archebakterii za sa ­ dniczo różnią się od sekw encji tRNA z innych organizm ów (np. trójka iJnpCm, zam iast trójki TtyC* w ramieniu

Opiekuj się pan mym chłopcem, daj mu możność pójść w życiu naprzód, jeżeli rząd nie zechce tego uczynić... Zaremba przedstaw ia rozprawę

Kronika

chodzenia roślin nagozalążkowych, musimy przeto zwrócić głów ną uw agę na kłodzinia- ste (Cycadeae), które ze w szystkich żyjących roślin kw iatow ych

Dziś żadna nauka n ie m oże się pom yślnie rozw ijać w odosobnieniu od warsztatów innych nauk.. Brak samodzielnych studyjów psychologicznych u nas, niewątpliwie

W oda, z topienia śniegu tego pochodząca, schodząc w głąb ziemi, cedzi się w piaskach; wydobywając się przeto na powierzchnię, jest zupełnie czystą i

szcza się we w nętrze rośliny, a następnie, do środka się dostawszy, powoli rośnie dalej 1 z zarażonego się posuwa miejsca, bakte- ry je, gdy zabrnąć zrazu do