• Nie Znaleziono Wyników

Zaimek "tutaj" ­ co można powiedzieć?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Zaimek "tutaj" ­ co można powiedzieć?"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

                        The following ad supports maintaining our C.E.E.O.L. service 

 

 

Zaimek "tutaj" ­ co można powiedzieć?

«The pronoun here ­ what can be said»

by Krzysztof Tomanek

Source:

Anthropos? (Anthropos?), issue: 23 / 2014, pages: 37­41, on www.ceeol.com.

(2)

37

anthropos?

NARRACJE DLA GÓRNEGO ŚLĄSKA, CZ.II.GÓRNY ŚLĄSK - ZAPIS

NR 22/2014 ISSN1730-9549

Krzysztof Tomanek

Zaimek "tutaj" - co można powiedzieć?

Przypomina to trochę obietnicę, którą można by nosić z tyłu głowy, jak obrys drzwi, kiedy nie możemy się obrócić, przeczuwa się tylko chłodny kontur - to taka intuicja;

doświadczenie zwierzęcej czujności i strachu. Taki Śląsk nie zwykł objawiać się w intensywności idiomów, które byłyby zdolne podtrzymać ciężar dużych opowieści. On raczej czeka historii intymnych. Wszystkie stereotypowe ujęcia - brud, familoki czy inne uwspółcześnione protezy recepcji, nie mogą i nie powinny zresztą chyba, siłować się w konkurencji, żeby określać cokolwiek bardziej i pełniej. Zresztą podobne projekty raczej tłumią lichą amplitudę tych drgań, które są ledwie wyczuwalne. W zasadzie cenniejszy jest właśnie deficyt, którego "tutaj" można doświadczyć. Deficyt, który przynosi inny podział ciężarów i proporcji. To wobec niego człowiek zdaje się być osamotniony i pozbawiony silnej asekuracji zewnętrznego środowiska (martyrologii). Ten deficyt; ten brak, eksponuje intymność.

W intymności poznanie przychodzi raczej bez porywów, czy też zachłanności odkrycia - wyznaczania terytorium. Miejsce wyznacza się, korzystając z aparatu, który sytuuje się u zbiegu anatomii i topografii. Podobnie jak czyni się to w dzieciństwie wybierając z jakiegoś powodu bliższy fragment kartki; fragment któremu bezzasadnie ufamy. Dlatego rysujemy tam dom, albo szkołę - one później będą tworzyć odcinek, który nigdy nie powinien przeistoczyć się w precyzyjną siatkę kartograficzną.

W sposobie recepcji, w jakiej przychodzi spotykać się z Górnym Śląskiem, jest olbrzymia dawka trzewiowej cielesności. Samotność i porzucenie pozostawiają człowieka blisko rytmu własnego oddechu. To przestrzeń własna, która staje na przekór samej sobie nie przyznając się, że jest pokrewna..., że łączy ją tak wiele z krajobrazem obcej przestrzeni porzuconej, leżącej u zbiegu odmiennych sposobów przyjmowania świata; rozumienia. Z miejscami przy torowiskach, gdzie pozostawia się bezpańskie atrybuty - to mogą być

Access via CEEOL NL Germany

(3)

38

fragmenty drogi znikąd donikąd, płaty asfaltu bez przeznaczenia albo samotne żelbetowe przęsła. Wszystkie one często zdają się wyznaczać nieobecność ciężaru. One mogłyby przecież podtrzymywać - są wykwity egzemplifikacji. Te wszystkie miejsca spina coś..., jakby protoseksualne napięcie - asocjacyjna linia pomiędzy obawą i pragnieniem dekonspiracji, i kamuflażem. Jest w tym coś niepokojąco podłego - te miejsca prowokują;

przyciągają atrakcyjnością swojego bezprawia. Budzą lęk podobny miejscom zbrodni, przestępstw i aktów natury seksualnej właśnie. Pozostawia się tu odchody, a innym razem porzuca martwe zwierzęta bez zakopywania.

Te rejony są bardzo bliskie ciału, jego skłonnościom. Są lokalne do szpiku; do samych trzewi. Są równie niepoznane i pozostawione poza świadomością, jak ciało ze swymi niewerbalnymi dyktatami, dla których nie możemy znaleźć uzasadnienia, bo wynikają wprost z osobniczej specyfiki i konstytucji. Niechybnie musi prowadzić to ku temu, co absolutnie swoiste w podmiotowości, z drugiej zaś, paradoksalnie pozwala zlać się z nieprzytomnym wzorcem - jedynym z emblematów zastępczych, dzięki którym możemy okiełznać tę potwornie bliską nieświadomość, jaka jest nami o nas. Jej próby, emanacje, mity jednające z wielością i powszechnością. To świat, który w każdej formie wypowiedzenia, w każdym przejawie pozbawia nas czegoś istotnego. Nie przekłada się na język. A co najważniejsze jest aksjologicznie różny od systemów oferujących sprawne narracje. Słowo: "ojczyzna", choć musi być wypowiadane z głębin tego świata, swoje znaczenie odnajduje dużo dalej. W jakiś sposób zrozumiane zostaje dużo dalej, a także dużo później - na szerszym kręgu uogólnień.

Choć wtedy można myśleć o sobie jak o kimś bardziej dojrzałym i dobrze już sytuowanym, jednakże i wtedy nie przestaje doskwierać szyderstwo jakie odczuwamy. Bynajmniej nie przynosi to satysfakcji czy ukojenia.

Kiedy używam słowa: "pomiędzy", żeby w naiwny sposób dopomóc sobie, "po ludzku" scentralizować tę amorficzną otchłań, zdaje sobie sprawę, że to: "pomiędzy" jest nieadekwatne. Korzystając ze słowa "pomiędzy", popychamy to, co lokalne w kierunku konfrontacji. Jednakże konfrontację zapewnić może tylko świadomość szerszej perspektywy - a ja w tym opisie poszukuję lokalności w jej wymiarze intymnym, kiedy to "coś" nie wykracza poza siebie, kiedy zostaje w arcybliskości ze sobą samym. To tak jakby mówić o rogatkach rozproszenia, rogatkach nieuzasadnionych żadnym z centrów. Rogatkach, których logika i zdrowy rozsądek pozbawiłyby szans na istnienie - pozostaje wyłącznie niezasadne przeświadczenie, że coś jest; jest jakieś - potrzebuje pozorów, a "tutaj" na Śląsku widmowych terminów.

(4)

39

Inna natura - zmiana znaczenia przyrody na Górnym Śląsku

Wydaje mi się, że przyroda przestała stanowić rodzaj tła. To nie znaczy, że pozbawiona jest własnej specyfiki, jednak poprzez ekspansję roli przemysłu została zepchnięta nawet nie do roli antagonisty tegoż, tylko raczej do roli jednego z niedookreślonych obszarów; jednej z alternatyw bezpostaciowości; kolejnego z rozlicznych i często chwilowych uporządkowań. Jej znaczenie nie jest niepodważalne, daje się swobodnie przekształcać; destruować - jest formą przemysłu.

Nie podlega kształtowaniu zamierzonemu, celowanemu w jej przetworzenie - nadania nowego porządku. Widmo jej niepełnej, transparentnej ekspozycji powstaje samorzutnie - pragmatyzm przekształcania nie ma w perspektywie długofalowych zmian w określonym kierunku. To raczej doraźna potrzeba chwili, której konsekwencje stają się szybko bezpańskie i przestają funkcjonować w rodzimym systemie, ale nie przestają szukać kontekstów, nowych, a co ciekawe, rozlicznych i często odrębnych aksjologii. Do podobnego porzucenia dochodzi w samym obrębie pojęcie "przemysłu", kiedy to zostaje opuszczone przez swój źródłosłowowy pierwiastek ludzki i rozprzestrzenia się w nieokreślonych kierunkach.

To musi prowokować do technofobicznego rysu w jego obrazie. Ta bezkierunkowość dezintegruje. To ona pozwala człowiekowi na krótki, arcylokalny rys poznawanego świata - rys dokonywany cieleśnie - w ciele i poprzez ciało. Tak jak odczłowieczony przemysł (odmyślowiony) porusza się w krótkiej perspektywie doraźnej korzyści - tak i "tutaj"

człowiek konstruuje właśnie ów krótki odcinek między domem a "czymś" (pracą, szkołą, sklepem, kościołem), to tendencja uniwersalna jednak odcięta od świadomości tego uniwersum, przesunięta w intymność.

Tak jakby świadomość poprzedzona została prostym i krótkim odcinkiem - kierunkiem, w którym podążamy z nadzieją. Tak jak nowe miejsca to najpierw tylko fasady kamienic i charakterystyczne drzewa między budynkami, na które napiera płaska przestrzeń nieznanego - z czasem wyzbywamy się pewności, że da się przeniknąć opisem tę przestrzeń (ale nie porzucamy nadziei).

Co można powiedzieć?

Zawsze zdawało mi się..., a może raczej wyobrażałem sobie kogoś, kogo można mianować określeniem "Europejczyk Środkowo-Wschodni". Wyobrażałem sobie postać nieostrą; rozmytą w szarym krajobrazie. Ta wizja opierała się na kanwach romantycznych historii. Wyobrażałem sobie jakąś rzewność, a po części tępotę nieprzytomnych spojrzeń i konieczność, nade wszystko konieczność; przymus, wobec którego nie sposób, a nawet brak

(5)

40

sensu, żeby stawiać opór. I o ile wioski na północ i północny wschód od etnicznego Górnego Śląska - rejony wokół Częstochowy, Szczekocin, Zawiercia, o ile tam bez trudu wychwytuje się w krajobrazie to charakterystyczne rozmycie; nieostrość konturu między człowiekiem a przyrodą; otaczającym go smętnym żywiołem. Choć "żywioł" to nie jest może najlepsze słowo - chodzi o ten moment końcowy aktywnej świadomości, która z zaangażowaniem rejestruje; selekcjonuje i konfekcjonuje, ostatnie z nielicznych uliczek ni to wsi, ni to miasteczka, a później zaczyna się pole i stare kobiety na pałąkowatych nogach wystających ze zdeformowanych miednic. One są jak chwilowy punkt odniesienia, kiedy tak stoją (nie kiedy idą, a może to nie ma znaczenia), ich płeć jest sprawą drugorzędną. Czasem na moment coś wyrywa z totalności, w jakiej przychodzi się łączyć z tym tworem; konglomeratem przyrody i płytkiej, chwilowej podmiotowości, która bywa tu jak przebłysk, przejaśnienie.

Piszę o tym, żeby z owym wyobrażeniem o Europejczyku Środkowo-Wschodnim, zestawić wyobrażenie o Górnoślązaku (kimkolwiek w istocie by nie był). Jego antropomorficzna sylwetka jest przecież o wiele bardziej wyrazista. Głowonogi twór przemierza swoją dobrze określoną, schematyczną i zbudowaną z dużą konsekwencją przestrzeń. Jednak ten sylwetowy emblemat jest zupełnie pusty i transparentny - prześwieca przezeń na wylot schematyczny konstrukt jego rzeczywistości - jest taki jak ona - praca - dom , dom - kościół - szkoła - ogródki działkowe - ten ruch przynosi poczucie sensu, ale to sens powinowaty owadziemu natręctwu - ten sam rodzaj aktywności dostrzec można u owadów, które z bliżej nieznanej przyczyny przemierzają źdźbło trawy tam i z powrotem. Piszę o tym nie po to, by wyłącznie powielać stereotypy, bardziej potrzeba mi ich do tego, żeby w ogóle mówić o czymś tak nieobecnym. Więc jeśli ten na wskroś fizjologiczny i lokalny głowonóg - ludzkie ciało, część świata, która powtarza swój schemat, pary nóg, pary rąk, tułowia i głowy - jednocześnie pozostaje tym czymś skrajnie swoistym i lokalnym..., Ten niewerbalny, mięsny odruch powoduje pozostawanie w świecie najbliższym. Precyzyjnym i niesprecyzowanym.

Wszystko, co wykracza poza instynkt przeczucia, zaczyna konstruować narrację - rodzaj projekcji i kreacji odrywającej się stopniowo od doświadczalnego spostrzeżenia, dla którego nie ma miejsca w powszechnym języku, bo tego miejsca tam być nie może. Można liczyć tylko na drobne tropy wychwytywane w przelotnych przeczuciach.

Przypominam sobie jak jedna z moich znajomych umieściła na popularnym portalu społecznościowym informację dotyczącą sklepu spożywczego, jaki został otwarty w budynku nieczynnej synagogi. Sytuacja zdarzyła się w małej miejscowości. Właściciel sklepu początkowo deklarował, że uruchomi tam coś na kształt instytucji kulturalnej - centrum

(6)

41

kultury, ale zwyczajnie nie było koniunktury na tego typu inwestycję. Dlatego wybrał wariant, który mógł przynieść zyski. Komentarze internautów były jednoznaczne: "nowy Holocaust", "granda", "to jest skandal", "jak można było? ". Wszyscy zgodnie odczytywali ów postępek sklepikarza w kontekście zagłady Żydów. Pojawiały się także odniesienia do Jedwabnego.

W świecie, w którym każdy drobny gest podąża asocjacyjnie w stronę potężnych narracji, nie ma miejsca na zwykłe gesty. Rozmaite interesy polityczne, społeczne, biznesowe, aż w końcu powszechność i łatwość docierania (nawet tylko w sformatowanej formie przekazu) do globalnego odbiorcy, powoduje, że zastanawiamy się nad możliwymi narracjami dla Górnego Śląska. Jednak odczuwam, że przestrzeń lokalna skazana jest na posługiwanie się protezami narracji - najlepiej by były wymienne, bo kiedy tylko się zużyją, będzie można posłużyć się nowym, lepszym wariantem. I ta funkcja jest akurat bardzo praktyczna, bo w dynamice swoich przemian pozostawia uczucie niespełnienia, sztuczności i chciałoby się tę obcą część po prostu odrzucić, ale cóż..., skoro z nią da się więcej. Wydaje się, że problem narracji dla Śląska łatwiej rozegrać w języku publicystki i myślę, że to dlatego problemu jest znamienne.

Górny Śląsk, często mi się tak wydaje, ulega płytkim, hasłowym tendencjom. Na moment staje się jakiś, ale w tym dookreśleniu, opowiedzeniu, pozostaje (co zdaje się cechą powtarzalną i trwałą) powierzchowny. Człowiek "tutaj" ma przed sobą dom, kościół, podwórko - bez znaczenia, co znajdzie się pod tymi hasłami w przyszłości.

Często widzę Śląsk jako obszar umieszczony na rubieżach narracji, obszar podlegający niekontrolowanej transformacji, która jest trochę przypadkowa, a trochę stanowi wypadkową zewnętrznych wpływów i tendencji. Umocowanie; centrum stanowi ludzkie ciało, którego intymność, kontur, a przede wszystkim dyktat pozawerbalnych, nieuświadomionych praw wynikających z indywiduum ciała, z jego konstytucji, wciąż pozostają jedynie w sferze podejrzeń. Przestrzeń życiowa dziedziczy poprzemysłową skłonność do szybkich i pragmatycznych przemian.

Śląsk w cielesności jest w jakiś sposób nieobecny i paradoksalnie, żeby zachować tożsamość, żeby ją zdobywać, musi pozostawać w tej nieobecności. To, co lokalne jest opowieścią o nim, opowieścią, której nie ma i być nie powinno.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dzięki internetowej ofercie teatralnej możliwe jest też wracanie do spek- takli już kiedyś zobaczonych na żywo („Mam możliwość przypomnienia sobie widzianych

Najczęściej spotykaną postacią nadmiernej potliwości jest pierwotna nadpotliwość pach.. Dotyczy ona mniej więcej połowy wszystkich przypadków

Za część pieniędzy można by zatrudnić dodatko- wych diagnostów laboratoryjnych (liczba badań zle- canych w centrach onkologii przy chemioterapiach jednodniowych i w poradniach

uczeń przedstawia główne cechy położenia, wielkości, układu przestrzennego oraz znaczenie Paryża lub Londynu jako światowej metropolii; uczeń przedstawia położenie Londynu

• Doustny test prowokacji jest podstawowym narzędziem rozpoznawania alergii na białka mleka krowiego (BMK). • Wskazania

Aby odczytać liczbę minut, można pomnożyć razy 5 liczbę znajdującą się na zegarze, którą wskazuje wskazówka.. Przedstawia się to następująco: 1 na zegarze to 5 minut, 2

Jak podkreślił SądApelacyjny w swym uzasadnieniu, odwołanie obwinionej podlega odrzuceniu z uwagi na niedo- puszczalność drogi sądowej, która wyklucza rozpatrywanie przedmioto-

I to w obrębie sześciu sąsiedzkich powiatów, w przeciągu lat dwóch” (Metoda 1888: VIII). X−XXI) wyjaśnia, czym jest wynaleziona przez niego sindomia 3 : „Która w