• Nie Znaleziono Wyników

Żółta Mucha Tse-Tse. R. 2, nr 29 (2 czerwca 1930)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Żółta Mucha Tse-Tse. R. 2, nr 29 (2 czerwca 1930)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Nr. 29 RoK II

MUCHA

O CU , Ć?

N u m e r w y c h o w a w c z y

/ rzekł mędrzec sanacyjny:—„Niesiemy przed Narodem oświaty kaganiec”, jak

mówi nasz wieszcz, Adam Mickiewicz!

(2)

Z E S Z Ł O R O C Z N E K O M P L E T Y je sz cz e do by c' a (o st at nl e 15 sz tu k) TF l lu n p u Y ^ ce ni e zł. 7 (s ie d m ) Z . k J Ł j i J IV 1 U xl I w R e d a k c ji , Z ło ta 4 0 , te le fo n 102- 18 .

2 Ż Ó Ł T A M U C H A

Pomajowe wychowanie

Cztery lata już przeszło minęło w tym maju, Odkąd twórczość radosna rządzi w naszym kraju;

Od czterech lat nas przeto różni „lepsi goście"

Wychowują w zasadach zrodzonych na moście.

Pilnie bowiem się stara regime pomajowy Zaprowadzić w każdziutkiej dziedzinie tryb nowy:

W sądownictwie, w B. G. K., oraz w Kasach [Chorych, (W nowym trybie się mają też odbyć wybory, To znaczy, że jak każe pomajowa racja,

Wszystkie mandaty zgarnąć powinna... sanacja), Pozatem są nowości w kwestji honorowej: — Walczy się energicznie z... zbytostremi słowy,—

Naprzykład: ten co pewną sumę zdefraudował, Co przeszastal grosz publiczny, — coś długo bu-

(dował, —

Chodzi wolno po świecie, zaś jego czynowi Daje miano się nowe... — jest „dlużen skarbowi".

Temu, który wyborcze wyrabia „fokusy".

Przyznaje się, że tworzy genjalne „uzusy", Kto grosz bankowy w „kontach" rozdaje sanacji, Jest bardzo czci dziś godnym szefem federacji...

Słowem, gdzie się nie spojrzeć, choć kraj tonie (w nędzy,

„Tym panom" jakoś nigdy nie braknie pieniędzy.

Bo to jest też zasada czysto pomajowa: — Jest dobrze, póki „forsę” ma partja... mostowa.

W takich oto więc zasadach Kształcić nam się dziś wypada, — By kraj wiedział, że tam racja, Gdzie sanator i sanacja... Este

Rozmowy w barze „pod 13“

— Czemu to zawdzięczać wyjątkowe wy­

różnienie „Żółtej Muchy" w komunikatach P A.T .’a, w sprawie ostatniej konfiskaty.

Widocznie myślano, że uda się wywołać oburzenie na za rzekomą „blużnierczą" ilustrację .Żółtej Muchy", zapomniano jednak o tem, że~

komunikatów P. A. T. a nikt już poważnie nie bierze.

*

— Czy wiesz, jakie ślady pozostawia Cen­

zura, konfiskując. „Żółtą Muchę".

— Owszem, żółte plamy!

*

— Czyś słyszał kiedy o zwycięstwie pa­

sy wnem?

— Przecież to niemożliwe!

— Dotychczas! Ale sanacja wszystko zmie­

nia, więc i ostatnio ogłosiła urbi et orbi zwy­

cięstwo B. B. przy wyborach na Wołyniu, dzięki wstrzymaniu się zwolenników swoich od głoso­

wania, co nawet spowodowało porażkę przeciw­

ników, a tryumf list nie polskich.

*

— Słyszałeś o kamieniu, który się nazywa Seinfeld?

— Chyba Feldstein?

— Nie, Seinfeld, bo na nim się nareszcie potknął i dokumentnie przewrócił osławiony sędzia śledczy Luxenburg!

*

— Co powiesz o wystąpieniu Czechowicza z klubu B. B

— To, co się zwykle w takich razach mówi:

„z tonącego okrętu szczury pierwsze uciekają".

*

— Kogo uważasz dzisiaj w Polsce za naj­

ważniejsze osoby, persona grata, że się tak wyrażę?

— Bezsprzecznie ministrów Pry stora i Cara, gdyż są aż podwójnym kamieniem węgielnym:

dla rządu — podstawy i chluby, dla Sejmu — obrazy i nieudolności.

K oresp o n d en cy jn y U n iw e rsy te t S an a cy jn y

Wykład IV; Handel, p rz e m y sł i inne perkaliki według prof. Kwiat-Kryzysowskiego

Rozwój ekonomiczny państwa pozostaje w ścisłym związku z charakterem jego rządów. W krajach, o systemie parlamentarnym, panuje zawsze i wszędzie nędza, natomiast jedynym i koniecznym warunkiem dobrobytu jest dyktatura.

Jeżeli chodzi o nasze pańatwo, zauważamy stale „po­

głębiający" się dobrobyt* Ludzie się bogacą. Czyż nie jest wystarczającym przykładem legendarny wprost Kon. Prawie każde przedsiębiorstwo w Polsce — kona, każda fabryka — kona; oczywiście wszystko to stale dzieje się z wybitną po­

mocą Ministerstwa I, które dobrze rozumie swoje zadanie.

Od nazwiska wyżej wspomnianego Kona powstaje u nas no­

wy termin ekonomiczny: Konanie — czyli intensywny wzrott dobrobytu.

Jedną z oznak dobrobytu ogólnego jest 'doradca ame- ryka ński, na którego zaangażowanie mogliśmy sobie pozwo­

lić. Jest to człowiek bardzo sympatyczny: Gdy potrzeba pie­

niędzy, mówimy tylko: Dawaj... To samo mówimy, gdy cho- dzi o rady, jak kultywować nasz wspaniały rozwój ekono­

miczny. i to jedno wspaniałe, magiczne słowo Davey wy­

starcza nam w zupełności.

, Rozkwit Handlu i Przemysłu zależy od czynników na­

stępujących:

1) Zamknięcie granic dla wymiany towarów z zagra­

nicą. (Traktaty handlowe są bardzo niebezpieczne, bo czyż ekonomista-polityk, choćby nawet był pułkownikiem, może przewidzieć, że np. Niemcy podniosą cła).

2) Należy koniecznie budować w wzmożonem tempie porty handlowe, aby można było wywozić jaknajwięcej emi­

grantów; gdyby zostało w Polsce 5 — 10 miljonów ludności, dobrobyt wzrósłby niepomiernie.

3) Ubrać wszystkich w perkaliki. Będzie to miłe i po­

żyteczne. Jakim malowniczym obrazkiem będzie np. posie­

dzenie Sanacyjnych Mężów Stanu w perkalikowych kimonach z deseniem w fijołki...

D o b ro czyn n ość

Chwalił płatnik magistrat, że był dobroczynny, Słysząc to, ktoś zapytał, w czem jest tak u- (czynny? Nawet bardzo , rzekł płatnik, bo wszak za po- (datki.

Nie żądał bym je wyprał, lecz wziął brudne...

(spodnie.

Mi-nos.

(3)

List małego Józia do dziadka

Kochany działku!

Podobno babcia nSanacja“ (jak tatóś muwi) dogorywa. Czyto aby prawda, bo ja chciałbym bardzo wspułczóć działkowi w nieszczę­

ściu. Ano, cóż robić, fszystko się kończy „i na kobietę koniec zafsze przyjść mósiu, jak muwił B a j- drowski na odczycie dla klas młod­

szych „o nowoczesnej kobiecie Tatuś muwi, rze babcia dla tego krutko porzyje bo jest cien- żarna w grube grzechy, ale ja tego ńie rozumiem, bo przecierz mamy takiego Boy a (znam go z odczytuj i z lektury dóhowej), ktury jest od łych spraw najlep­

szy lękasz. Tatuś muwi, że jesz­

cze hyba pomugłby nasz Bartel;

ale on teraz zajenły wydawa- nierfl fóndószu na uzdrowiska za­

graniczne i niema czasu. Copraf- da jeden znajomy endek mówił mi, rze jest ruwnież możliwe za­

trucie ex • kremowe. Ale ja nie Wieże, bo ja mogie jeść sam krem i mam zdrowy rzołondek! No, ale

Tak to bywa

R az Wszystkie owcze nacje Stworzyły organizację, M ającą na celu, Pośród zadań wielu, jak to orzekła gromada, Przed wilkiem bronić stada.

Słowem powstała Organizacja wspaniała.

I mogłaby, powiem śmiele.

Zdziałać wiele, — Ale — przepadła z kretesem, Bo... b a r an był prezesem.

Rzecz to prawdziwa — / w życiu tak zwykle bywa, Ze organizację taką lichobierze.

Gdzie baran siedzi przy sterze.

Na Grochowie

Feluś! jak tu trafić z Gro­

chowskiej na Belwedersko?

— Przez trzeci most, frajerze.

kończę, zo mószę iść na politycz­

ny mecz w klipę, a dzisiaj grajo:

Franek Rewolwer (P P S .) contra Beniek Bojówka [BBS.)

Całuję działka

Wnók Józio.

Radośni Tw órcy z Otwocka

Krakowiak Otwockie sanatory.

Szukając wielkiej chwały.

Za cudze złota wory Kasyno budowały..

„Gospodarczy sposób”

To najlepsza rhda, Budowa kolosów

„Taniuśko" wypada...

Kasyno skończone:

Miejskie kasy puste, Mieszczony zbiedzone, —

Wierzyciele tłuste.

A W tym gmachu czarów Chcą jeszcze na wety

U moralnie* naród Z pomocą rulety.

Chałupa wciąż pusta — Projektów tysiące',

Choć wielki gmach stanął, Korzysta zeń... słońce.

Niech się nikt nie złości: - Gmachy dziś są w cenie, A może w przyszłości Tam będzie... więzienie.

W y c h o w a w c a

W ychow anie,— jak to określił pewien wy­

bitny pedagog, jest sztuką djabelnie nudną, stworzoną dla ludzi o anielskiej cierpliwości.

— „Właściwie, jeżeli bąki nie słuchają, — mówił tenże wychowawca, — to dlatego, że na­

uczyciel jest nudny albo głupi I dlatego, trzeba im dać dwa miesiące wakacji, aby wypoczęły od tego nauczyciela".

1 jeszcze coś ze złotej serji tego wycho­

wawcy: „Nie trzeba wymagać od wychowawcy, by kochał dzieci, niby swoje własne. Wystarczy, jeśli ten będzie je kochał, jak te psy, koty, a już im krzywdy nie zrobi. Powinien też na­

zywać je po imieniu: W ładzio Kazio i t. d — a nie „kretynie*4, bowiem one rozumieją, że o ile się takim nie urodziły, to robią się kretynem do­

piero po sześćdziesiątce-

Tyle o tym wychowawcy. Wspomniałem o nim, jakoże miał serce proste i uświadomienie niemniej proste, ale dobre. Taka sobie „prze­

ciętność" doskonała, która na „swojej niwie“ je­

dnak jest rzadkością, jako że genjuszów wogóle niema. Wspomniałem o nim i dlatego, by go odróżnić od tych „opatrznościowych11 misjonarzy wychowania.

Taki „opatrznościowy” — między nami mówiąc — jest wśród nas. Ma w sobie coś z Herostrata i coś z Heroda, i dlatego mu kom- plimentują (ci zjadliwi i ci nabożni) per „postać historyczna". Otóż „postać11 ta uwzięła się wy­

chować naród.

Mam wrażenie, że stary pedagog, o którym mówiłem wyżej, nie zbudowałby się nim. Po­

kiwałby może głową, przeżegnałby się może

krzyżem świętym i wyszeptałby za Mickiewi­

czem „a kysz!u Zaś, gdyby przeczytał jego czer woniakowe prace z dziedziny wychowania, może poleciłby „duszę” Bogu albo... policji oby­

czajowej...

Bo niby co za wychowawca ten Heros (trat), nietyle cierpliwy, co cierpiętliwy, który nahodował w sercu latorośli przeróżnych, niby ideałów mocarstwowych, nadczłowieczych i in­

nych, — latorośli, co ostatecznie, nietyle w sercu, ile na wątrobie, koniecznie chorej, wykwitły i marnieją. — Co za wychowawca, ten Herod, który, miast dwu miesięcy, daje „wychowankom”

dwanaście miesięcy wakacyj, bo w sam raz na taki okres w roku wydołał się im obrzydzić, i to z jaką zachwycającą łatwością, i który, jeżeli coś umie „ponad wszelkie pochwały”, to tylko

„żołądkować się”. Wreszcie, co za wychowawca ten, który nie może się nauczyć kochać swoje

„dzieci”, niby te psy, koty — jak zaleca stary pedagog, a tępi je (coprawda, równie bez skut­

ku), — jak te Niemce.

Że on nie lubi swoich wychowanków, — to wiadomo. A to i dla tego, że oni między in­

nymi mają i ten „brzydki” zwyczaj, że się prze­

drzeźniają:— „Fajdany”—dobrze— a co jeszcze? .

„Idj oci” Pi, pi, i to wszystko?!!

Wtedy wychowawca bierze „dziatwę” —

„na podstęp". — „Oto jest przedemną miska z kremem, — przy silnej woli da się zjeść — No, kto tam ma silną wolę”?

„Hąhaha” — grzmi wtedy cały chór—„sma­

cznego, smacznego”. I wtedy, miast wychować, rozbisurmania się tylko wychowanków...

No i cóż to za wychowawca?!— Dajcie spo­

kój. Niema on o tem zielonego pojęcia!!..

7Z

O

T .

Z C/5

*

9 ^

§ 50 - Cfl c

8 N

>

CA

a w a h

§ 9

£ 3 50

3- N

Ć/3 g. X - >

00 CO

00 Ki 1

g-o

^ cd

o

£ 3 3 3

§ S-*

3— ^

B) C S

§ . * 8 F^cD f

- 3 C Od

! * = • 03 ^ S E N

s O O 0 (t 0Q (I

0

O E 5*

» r+ 2 . 5* u* o c t

D- 0> 3

3

CL S.

5* o

O

N 3

N D. -f 3- X' 0 Qoq o.

£T o-r1-

=3

0 A 0Q O

* u* O c

N

Ł 0

*0 !T M

N

O sr 0Q P r* c 7T 0* 3

CS

PT O-

£ . 0 O 7T

*1

N

0 9

er

o*

(4)

4

Ż Ó Ł T A M U C H A

U K Ł U C I A

Podobno M. W . R. i O. P. ma wkrótce po­

lecić, jako obowiązującą w szkołach lekturę, wszystkie dzieła May a, a to ze względu na po­

krewieństwo nazwiska autora z miesiącem, od którego rozpoczęła się nowa era wychowawcza.

*

Dowiadujemy się, że jeden z „najgorliw szych“ starostów zabroni] wyświetlania filmów z udziałem znanej gwiazdy Moy- Wong ze wzglę­

du na możliwą omyłkę drukarską względnie złośliwe figle, jakie opozycja mogłaby płatać, usuwając ostatnią literę nazwiska owej chińskiej divy filmowej.

*

Jak się okazuje, nie tylko Mickiewicz prze­

widział owe opatrznościowe 44, — lecz i inuni cypalność Krakowa, — a priori czcząc współ czesną wielkość przez nadanie jednej ze swych ulic nazwy Sławkowskiej.

*

Podobno, wobec wyczerpania się „starych metod pracy“,—wymyślono nowy „uzus“: obecna sesja sejmu nie będzie zamknięta — lecz „przy mknięta

Pat i Patachon po przeczytaniu depesz o zjeżdzie w Gdyni oraz całego szeregu innych nie mniej wyróżniających się informacji naszej Paticznej, założyli energiczny protest przeciwko używaniu ich poważnych nazwisk przez niepo­

ważne instytucje.

Rada miejska zamierza na jednem z naj­

bliższych posiedzeń rozpatrzyć wniosek radnych z B.B. i B B S . w sprawie zmiany nązwy mostu Poniatowskiego, na most „Jutrzenki swobody '.

*

Podobno po ostatniem oświadczeniu mar­

szałka Trąmpczyńskiego — jedna z gazet „sa­

nacyjnych zamierza wprowadzić stałą rubrykę pod tytułem: „To nie on, — to Leon”.

A kto się nie przejmie.

Instrukcją takową, W takt hymnu dostanie Laseczką gumową. Zygstan.

NIE K ŁA D Ź UCHA... *

na marginesie procesu Seinfelda Spowiedź oskarżonego.

Jeszcze jako mały brzdąc, pod sypialnią stałem [drżąc, I podsłuchiwałem, kto co chce?!)

Lecz mnie spotkał straszny cios, bo dostałem (drzwiami w nos, A mamusia wykrzyczała mnie: —

Nie kładź ucha, nie kładź ucha, nie kładź ucha [między drzwi!

Nie kładź ucha, nie kładź ucha, bo go jeszcze

* [przytną ci.

Wszystko można, lecz zostrożna, Słuchaj dalej, ale przyrzeknij mi: —

Nie kłaść ucha, nie kłaść ucha, nie kłaść ucha [między drzwi...

Potem wśród , San Herrschafty**, piłem wciąż [„Bruderschafty.", 1 słyszałem nowinek dużo:..

A po głowie myśl mi szła, będę „P A T “ ja lub ( „ Is k r a 1', Chociaż oni przestrogą służą: —

Nie kładź ucha, nie kładź ucha i t. d.

*

Premjer rozmóweczkę ma, a ja telefony dwa,—

W ięc podsłuchiwałem, co on chce?)?

Biuletyn napisałem, miast pochwał usłyazałeni, Luxenburga, co mówi do mnie:

Nie kładź ucha, nie kładź ucha i t. d.

Najnow sze uzupełnienia e n cy k lo p e d ii

p odręczn ej

Centrolew—nowy przyrząd do przepłukiwa­

nia i przesiewania ministrów.

Bartel — premjer, wieczny tułacz.

Switalski — Sanacyjny „Cycero", Dobrzański — „człowiek z gumą“.

W ilk i ba ra n ,

W królestwie zwierząt zbrodnia nadto często (znana) Gdy zamordować chciano pewnego barana, Rzekł wilk: „ja na to nigdy nie wydam rozkazu".

Uderz w stół, — a nożyce ozwą się odrazu.

M o ra ł — sanacyjne metody wychow ania

I. II. , j

Na wiecu trzy słowa, Zato, w myśl umowy, Wszyscy tam śpiewają, Ich hymn pro-majowy...

Zjechał poseł z Bebe I wiec• zaczynają, Pod grozą laseczek

Ludzie się zbierają.

wiecowego

III.

(5)

Z w ie lk ie g o iwiała>

Na święta przyjechał do

| do domu syn, który dla ukoii - L czema praktyki zawodowej [ przebywał kolejno w kilku

większych miastach.

Przy kolacji ojciec kichnął.

Syn zachowuje się tak, jakgdy- by tego kichnięcia nie słyszał.

— A toś się wyuczył wielkim świecie, nie wiesz, że jak kto kichnie, to sie mó­

wi „na zdrowie".

Ojcze , to przestarzały zwyczaj. Teraz na szerokim świecie możesz pęknąć z kicha­

nia, a nikt słówka nie piśnie.

Z m a rtw ion y .

Coś taki smutny?

W idzisz, mój rachunek za elektryczność w tym mie­

siącu wyniósł J zł. 20 gr.

To bardzo mało , powinie­

neś się raczę/ cieszyć.

— Tak, ale żonie, która jest w Zakopanem, pislałem, że ca­

łe wieczory spędzam w domu.

Sprytny. Z d z iś .

Mamo, zagramy w cyrk, ja będę słoniem.

— A ja?

Ty, mamo, będziesz pu­

blicznością, co rzuca słoniowi cukierki i ciastka.

Sanacyjny kodeks moralnoaoi filmowej

Partyjny Blok Be-Be należy niewątpliwie de najbar­

dziej pracowitych klubów sejmowych. Interesuje się ży-

! ciem gospodarczem wsi i miast, troszczy się o interesy ' konsumenta 1 producenta, dba o każdą dziedzinę pracy społecznej, ba, — zajmuje się nawet praoą ustawoda­

wczą,..

I to nawet wtedy, gdy Sejm jest na przymusowym .urlopie*, gdy inni posłowie urządzają od czasu do czasu : tylko... herbatkę...

Otóż „Kino“ donosi, że do laski marszałkowskiej Wpłynął wniosek, podpisany przez p. p. posłów: Sajnocę, Jaruzelskiego, Dobrzańskiego, Kosydarskiego i towarzy­

szów z Be-Be, zalecający związkowi producentów filmo­

wych w Polsce przestrzegania 7 przykazań, mających za­

pewnić „moralność* sanacyjną na ekranie.

Przykazania owe brzmią, jak następuje:

1) Nie wolno w filmach pokazywać pija­

ków, chyba, że jest to potrzebne dla charakte­

rystyki postaci z czasów „radosnej twórczości".

I-go czerwca upływaitermin naszego 'k'o n-

k u r s u .

„Genjalny wychowawca * współ­

czesnych mieszkańców stolicy Polski.

p/z pasterz ślepy, głuchy, lub nad „filozofją* biada,

\yUewilki,a nie duchy, w owczych skórach niszczą stada.

2) Wszelkiego rodzaju „sa­

nacyjne typy", będące W kolizji z prawem, muszą być przedstawiane W ten spo­

sób, by budziły sympatję publiczności.

3) Nie wolno gloryfikować .opozycji",lecz brać za bohaterów do wszelkich komedii, fars, opere­

tek i t. p. ludzi z sanacji, jako jedynie odpowie­

dnich do odegrania każdej roli w tego rodzaju filmach.

4) Nie wolno filmować tematów, opartych na zdradzie ideałów w życiu politycznem. Wyją­

tek stanowić mogą jedynie filmy, przedstawiające

„sanacyjną ewolucję" zapatrywań, jako walkę z...

partyjnictwem.

5) Wszelkie nadużycia, zaginięcia, akty zemsty, napady, samobójstwa, poje­

dynki i t. p. sprawy należy przedstawiać, jako sanacyjną „konieczność", podyktowa­

ną „wyższą racją stanu”.

6) Do każdego filmu zagranicznego należy ^dorobić" przynajmniej dwa dodat­

ki z życia radosnej twórczości czasów pomajowych.

7) Nie wolno pokazywać w filmach chorych umysłowo, by nie dopuścić do ja­

kichkolwiek aluzyj, względnie wybuchu spontanicznego entuzjazmu ze strony pu­

bliczności.

Z a g a d k i a k tu aln e

/. Pluć w twarz im można, satyrą, ( chłostać:

Przyjmują wszystko,—byle pozostać?

2. Za dużo wiedział—zły los podzielił?—

(Złośliwi mówią — że się zastrzelił?

3. Sługa powolny—pieniądze trwonił,—

Sejm %o dosięgnął — lecz Ktoś*

( obronił?

4. Obrońca ludu , gest czyni Pański, Malswoie domy książę afgański.

5. Ma służyć prawdzie, łże jak najęta,

Wielbi sanację — i ekskrementa?

(6)

6 Ż Ó Ł T A M U C H A

g ! i S 0 N i * O B «

b a

js

O §3

U V

. W N?

0) B °

“ “ *

.5 -M o .2

10 i f? Z

■o-o':

c ( i

N U

O a

S

-O TJ

•w oj W S B Ł* fc - .2 . O " a I E 8

^ ■ 5 H f

® . - -13

<fi.5 8 4

C S 6

» * J Z .5. « 0 . 2 b &

E V 8 J

« (U e (0 S e * - f w i»

t f U

C

5ł T3

*C M

6 o & 2 -O rt ift O O.

S 1 0

a *?

Gf) 0 P Ć

>* o W - |

n

5 o tf)

■% 3 .'X.

■ N O

*P» C-M

N ® P ‘ o -a : o , 0 £ {SS 2 O t i

» c «

0 « 2 h fl T*

01 i - -o

■ * £ o

I * , N ^ N * ii

"

dc

O > 4 O v S r n

S

n (d s f i J

<0 ar (C "e

0)

•O fia O ?

L

O (0 e co

O T3

— ta

„ C

J2 £.2 « ę o N c 5<

w •— O

a £ a

.s o

•N

O O

u

E * S .S 3 i B « o ł* 3 O*

‘O J* N i i 2 3 j »

Pieśń dziadow ska

Jadom nasze Sanatniki Jendroplanem do Afryki,

Wieżom lam wielgachne sumy, Chcom zakupić wszyćkie gumy.

Tera guma ul wielgiej modzie, Wszędzie: —z tyłu i na przodzie, Bez niej wiec ani wybory.

Ona daje bebkom fory.

Poletyka, czy zabawa, ■ Zara gumowa rozprawa, Nawet W Sejmie, powiadajom, Gumę na pamiątkie dajom.

/ ta gumo— elastyka To jest nasza poletyka!

R ozbrojen ie Ciągle piszą gazety: — Wojna ętraszna! Niestety!

Rozbrojenie na wety!

Już podnoszą się krzyki: - Konferencja! W yniki:—

Rozbrojenie tej kliki!

Potem wieści wojskowe: — Pancerniki trzy nowe!

Świetne bomby gazowe!

Dalszy ciąg ci obwieszczę:

Chodzi czapla po desce, A powiedzieć ci jeszcze...

Najodpow iedniejsze W czasie uroczystości państwowej w matem , prowin Cjonalnem miasteczku orkie stry cechów i stowarzyśzeń grają na przemian hymn na­

rodowy, tylko orkiestra stra­

żaków gra wciąż „Z dymem pożarów"

.

Na zapytanie, dla­

czego nie grają mazurka Dą­

browskiego , odpowiedzieli:

„My, jako strażacy uw aża­

my, że to dla nas najodpo­

wiedniejsze".

Majowe m elodje J u ż m inął maj, 1 3 maj,

W ięc radość W sercu ' wzbiera, B o ć czwarty to z kolei maj, Ja k sanacyjny wyrósł raj I ludziom wciąż doskwiera.

M ajo w y szał, majowy s z a ł O g a r n ą ł dzisiaj {Fjebe,

Z e chociaż kiedyś „m ocno" stal, K orfanty im na Śląsku d a ł Porządnie poznać siebie.

P rz e z o rn y

Dlaczego pan srę me że­

ni, panie Adolfie?—pyta przy­

jaciela swego męża pani W an­

da.

Paht\ Małżeństwo, to nie­

bo lub piekło. Na niebo me zasłużyłem, a w piekle sam być nie chcę.

Jojne F a jd a n k e n d u fł się żali

Fajdenkenduft nie lubi poli- tykie, to un wam dżysz powi takie naturalne historję. Faj- dank enduft — to niby ja, zanim sze wprowadziułem do Warsia- wie, to ja miuł interesu w Ko­

zie Wólkie. Ja szy pitam, kto nie zna Kozie W ólkie!?

To w Kozie Wólkie»buł wójt, co miuł Wonsy, jak stary fjakie - ru za kacapski czasy, a oczy, to un miuł jak zbój Z wiglondu, to un miuł straszne szyła — Po- schoff. To ten wójt miuł cztyry krzyży i un cały dzień nic nie robiuł, tylko bił w pisk swoji lu- dży z gmyny. Sze kio skarżył, że Wysoki podatki, to un benc jemu W pisk. To un nic nie mówiuł.

przedał krowę i płaczuł podatku.

To kioszy inszy jemu szi skarżuł, co wójtu krowy jemu pogriżli ko-

nicziny,— to un benc jemu w pisk.

To temu chłop nie zbirał koni- czine w ten rok, bo jemu k°niczi- ne wójta krowy zjedli. Ale un szy nie skarżuł i gezuch nie pisał. •

7 o wójt mówił do wszistkie ludzy, co w Kozie Wólkie jest poziondek. bo jemu Wsistki stu- chajo. A Fajdenkendult, co sprze­

dawał wódki We Wszy, wi, co wójt buł bardzo zadowolniony ze swój systema. „Raz w pisk“ — duys yst a gite system“, — to wójt mówił pod hajrem.

To ten wójt miał synu Ten synu to buł Scieniak, a ganc an- dere Mensz jak oczec. Un bul ■ , chude, małe, i ja wim Warum? Bo raz Wójt piuł do późne noc w moi szynku, potym szy przewró- czuł, a jak Wstał, to un szy i~:K - złoszczył i mówiuł:— „ja moje żo- ne zrobi d ż i e c k o T o i un zro- j ::

biuł temu ścieniak. ; 1 Ale temu ścieniak, to jemu oczec tiżnauczał „a gite system—

raz w pisk", To jak stary umi- rat, to un jeszcze buł taki stasz- ny, co ludży jemu słuchał, coby jego syn zrobili Wójt. To ten ścieniak potrzebnał bucz ulójt i un zaczął od pirszy dżeń „a gi­

te s y s t e m T o teraz ja opowim, co ja wydżał na moi własny

oczy. ^

Przychodży do gmyny chłopu pnial i szy temu pita, co jego gezućh Wparł jest załatwiony o ten dowodu oso :’2i(iź bysty. To ten ścieniak dał chłopu (Sli w pisk. Nu, ale chłop szy scie- Jł i niaku nie bał i dał jemu „naf’7 odwrytkje". To Fajdankienduft moży powiedżycz, co ścieniak wiencg poczuł od ten chłop■

Nu—wu yst, „a gite system ja szy pitam? Dla starego to bul

„a gite system", bo un miałsżyłe- Ale dla ścieniak, — takiemu słabi•

zne — to buł kajn system.

Potem to temu wójtu czensto tak biuło- Bo ludży mówili:•

gite system na wójt".

To ja mówi, co naszy system j ( muszy pasowacz do nasz kara• i p,nJr kter, jak pantofyl do numer nogi ['

Potemu jak ja potrzebnił przy ,-■»

jechacz do Warsiawe

" ,A\

jjia :1 if| m i r:d :s,<

■j i m

ń u; n

sze n |d<

Jo Se Wii

i il

'■ 'KU

Z obron y adwokackiej*

/ było r«‘L ^9 wolucje majowe, to ja mówi:

gite system“ i szy pitam, co i en'| ^0

dży dali. f-

■■ y.

> M ój klijent całą noc tru•

dził się nad rozbijaniem kasy ' ogniotrwałe/... > to, przeświet- ny sądzie, jest bardzo ciężka „:Pi K praca, a w dodatku żadna C !i

praca nie hańbi. I

i l !

(7)

D Z I A D Y P O NI A J O W E W icek i W acek {Nowe, poprawione i zaktualizowane

!kChór konserwy bebeckiej (po- - [nuro):

i Pusto W skarbie, rządzie,

i [wszędzie, —

Bryndza była, bryndza będzie,

aj . 1 Chór pułkowników :

' Póki Dziadek idzie z nami, Wszyscy będziem ministrami.

Guślarz'.

Zamknijcie drzwi od senatu I od sejmu (daj go katu!).

Chociaż u nas głupio wszędzie, li jednak tak nie zawsze będzie, r (miesza w kotle)

Patrzcie! Be Be nasze liaslo, u Wrzasnęło, buchnęło, zgasło,

Mąż się jakiś tam podnosi,

«|p O premjera urząd prosi...

j| On to jest czterdzieści cztery, A imię jego... Walery...

(Wszyscy radośnie...):

jt Słabek! Słabek! Słabek!..

ij Słabek-.

li; Wśród nas najlepiej zagości Ten, co może łamać kości, Sejmo władztwo też wywali, A nasze rządy utrwali...

' Guślarz (daje mu tekę):

1 Idź do Sejmu, Słabku młody, Opozycji narób szkody, ]a ci dodam godne grono, Byś miał sprawę ułatwioną;

Jnęb parlament, jak kot mysz,

; Teraz idź, a kysz! a kysz!!

(Słabek znika) . Chór (jak wyżej) t Guślarz:

Teraz inne młode duchy, Przyjdźcie, sanacyjne zuchy, Mówcie, który czego pragnie, J Kto bez pensji, kto co łaknie;

, Są urzędy i posadki, — i Śmiało zatem, śpieszcie dziat-

K , [ki...

Po chwili;

Spójrzcie tu, na ręce moje,

wydanie „Dziadówa A . Mickiewicza.) Czy widzicie chjopiąt dwoje Niby amorek z amorkiem, Tak Car igra z mym Prystor-

[kiem, A! Prystorek był już smutny, Że go spotkał los okrutny, Kasę Chorych wskazał ręką I do Slabka szepnął miękkp:

„Ratuj Słabku, ratuj", kwili,

„Mnie z posady wysadzili".—

Lecz się nie martw, mój [Prystorku, Będziesz'męczył się do wtorku, Potem skończy się twa bieda, Slabek krzywdy zrobić nia da, Tylko cicho siedź, jak mysz..

Teraz idź, a kvsz! a kysz!!...

Chór (jak wyżej) Guślarz:

Północ! patrzcie tu. na ręce, Idą groźne potępieńce, Co nam służą muskularni, A tymczasem są posłami.,.

Idzie pierwszy z duchów na- , [szych, Ten się nie da połknąć w ka- [szy!

Bucha od niego gorzałka, W ręku zaś gumowa pałka, Choć wygląda, jak twór boski, To nasz zacny Idzikowski!

Obok niego kroczy typek Znany z bójek: zwie się Hipek Jaruzelski, członek Strzelca, Wprawdzie minę ma wisielca, Lecz pozatem serce złote I rozumie swą robotę!.,.

Każdy z nich do „teki" z ci- [cha Beznadziejnie ciągle Wzdycha, Lecz, według mego rozkazu, Kto nie miał ^teki" ni razu, Ten, jak słońce hen, na nie-

[bie, Na „ministra" będzie chlebie.

Koniec,

ODPOWIEDZI REDAKCJI

P* Karol W-iecz... - W arszaw a — Za nadesłanie paru udatnych „kawałków* dziękujemy. Drukujemy je czę sciowo juz w tym numerze.

Omega — Ostrów — Ostatnio otrzymujemy listy Pańskie bez opóźnienia i, zdaje się że wszystkie. Za utwory dziękujemy.

OK. O. -t- W a rszaw a - Nadesłany utwór niecen­

zuralny, — konfiskata pewna — więc idzie... do kosza. Są

„autorytety* w Polsce, których nawet w przenośni dotknąć nie wolno!

Van Osset — Wa rszaw a — Propozycję zasadni­

czo akceptujemy, siłą rzeczy ze skutkami. . na przyszłość.

Prosimy przybyć osobiście lub skierować do nas upoważnio~

ną osobę

W

godzinach

4 — 5

pp. w poniedziałki lub czwart­

ki, elem omówienia szczegółów.

P« K arol Wf — W arszawa — Część nadesłanych utworów nadaje się do druku; umieszczamy je w bieżącym numerze,

P, St- Pogorzelska — Magnuszew ~ Reklamo­

wane numery dosłaliśmy* wyjąwszz 17» UJ,

2 0 ,- 2 4

i

2 6 ,

które uległy konfiskacie i takowych nie posiadamy.

B E Z P Ł A T N I E ! CZYTELNIKOM

„ŻÓŁTEJ MUCHY"

J e ż e li c i

brak energji, równowagi, jeżeli cierpisz moralnie i nie znasz wyjścia—napisz imię, nazwisko, rok

i

miesiąc urodzenia, kawaler, żonaty, wdowiec, ilość osób najbliższej ro­

dziny — napisz również szczerze

i

otwarcie, co jest główną przyczyną twoich cierpień, a otrzymasz bez­

płatnie od uczonego psycho-grafo' loga Szylera-Szkolnika, autora prac

naukowych, redaktora pisma HŚwit“, analizę charakteru*

określenie zalet, wad, zdolności i przeznaczenia, szereg rad i wskazówek, jak żyć, czynić i postępować, aby zwy­

cięsko przeciwstawić

s ię

losowi, poznasz kim jesteś, kim być możesz! Adresuj: WARSZAWA, PSYCHO-GRAFO- LOG SZYLLER - SZKOLNIK, REDAKCJA „ŚWIT* NO­

WOWIEJSKA 32—6. — Ogłoszenie niniejsze i 75 gr« — znaczkami pocztowymi na przesyłkę, załączyć do listu. —

Przyjęcia osobiste płatne godz. 11—3 i 4—7 wiecz.

i n

I o* rt>

pr

p

p

W aćuil Zgadnij, jakie jest podobieństwo między krową i pre- mjerem?

— Niema, ba i być nie może.

A widzisz, że jest, bo się nawet mówi: „Która krowa dużo ryczy, — mato mleka daje“ i »Któ­

ry premjer dużo gada, kiepsko rządzi“.

O m yłka

Przez omyłką zatrzy­

mano wiąźnia o tydzień dłużej, niż przewidywał wyrok.

Bardzo mi przykro uniewinnia sią naczelnik wią­

zi ema.

' Nic nie szkodzi, odpowiada więzień Niech tylko pan dyrektor ten tydzień zapisze na moje konto, to bądą o ty­

le króóei odsiadywał przy­

szłą karą.

i H “ o S

3

*5"

9 c* >i

-• 3

N S

O im.

O Ou N . n ’ ^

O N 3 £

2. 3

£ * o ► rr o3 JT

» pj

* *

co. 7T

r-

9

3 a

a ’

K i

* (A. N S " ? P-

3 * 2 CS

S' D . - a .

o n

N

< "

Z as a

• mmi O M ja a o i/} g-

rw o 5‘

CO »

co

&

O n- pr

B>

■n O TT . E

o H

" O

o N *

o N

3 P

(8)

8 ż ó ł t a M u c h a

i 1 N CS

■N £}

* ° ^ o JS o o. w

(8 C

h » £

s O

•2 . 5 ^ 3 S 5 o Z

i

*

< N j

£ «• (8 o O -*

. _. O V)

“ CS

•N s£ 6 I i *

•o -5 «

* >> £

» « n 0) £ TJ

* N

0/

N

M ° 2 ^

‘O _

W4 4 J

N

•2 5 ‘ 3 o >> .5

>» -c e _0 t) (8

« £ 6 c S o — i O £

3

<v ~ . i n * c -

> » i

W c

2 T c g C3 g C/D -=

•Ń h~^

H

<1

H

i *

NI O

<c

* N O

-ijfi

* ć ?

CO

> » N U 0 > "3

£ X5 cd

ca

<N o

N 1 f f ?

•**« I.

o ® a> =

> -s

Z CYKLU: „METODY WYCHOWANIA*,

A d r e s R e d a k c j i i A d m i n i s t r a c j i : W a r s z a w a , Z ł o t a 40, t e l . 1 0 2 - 1 6 .

R e d a k to r o d p o w ie d z ia ln y : L u d w ik P o k le w s k i- K o z ie łł. W y d a w c a : T o w . W y d . „ S W A S T *

•tDrukarni* Społaczna, W «rpęiręję^Uc Grzybowski 3|5 Te). 20f.SQ,

Następny numer

„Żółtej Muchy"

poświęcony będzie

„Z ielo n y m Św iątkom 11

W a r u n k i p re n u m e ra ty (w ra z z p rz e s y łk ą ): k w a r ta ln ie zł. 2,50,— p ó łr o c z n ie z ł. 4,5-),— ro c zn ie z ł. 8,00,— , Z a g r a n ic ą 100°,1o d r o że j. K o n to w P-K-O. Nr. 17440. P rz e s y łk a p o c z to w a o p ł o n a ry cza łte m . C e n y o g ło s z e ń : C a ła k o lu m n a (2 s z p a lto w a ) — 300 zł. , |) k l— 150 z ł. '|j— 75 z ł. 'I

j

— 40 zł. M a r g in e s — 50 zł.

Dziś najlepsze wychowanie, To sejmowe hartlowanie, Albo studja znów na łorze, Przy cnym... totalizatorze...

Tam panuje„wyścig pracy".

Gotówkowy obrót.. cacy...

Bo oddawna Polska cała

Na „wyścigach“ się chowała.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jeżeli ci brak energji, równowagi, jeżeli cierpisz moralnie i nie znasz wyjścia—napisz imię, nazwisko, rok i miesiąc urodzenia, kawaler, żona­. ty, wdowiec, ilość

Bo tam, gdzie o kieszeń własną się rozchodzi, Potęgi Narodu łatwo się nie zrodzi!.... Liga

Dowiadujemy się, że ze względów naekono- mję czasu oraz by ułatwić i uprościć urzędowanie panu Komendantowi miasta, toczą się petrakta- cje

pułkowników, rozważana jest sprawa powołania do życia ministerstwa na- prawy konjunktur, które będzie sanować (przez desygnowanie rzeczoznawców pułkownikow- skich)

czuji przez brody, co grzeji. Jak wiater fruwa, to mi podnoszy icki, niech im fruwa. Powietrzy jesi \ dobry, to irzebno wistawicz płucy, ■ bo Edelszwanc doktór mówi, co

Dlatego wprost nieoceniona jest kategorja prawa niepisanego; bo można się zawsze powołać, że istnieje jakiś zwyczaj, a jeżeli naród lub jego

Studenci — to najgorszy materjał obywatelski, któremu ,u% zdaje, że ich 10 czy 13 lat nauki oraz zapał młodzieńczy upoważnia do interesowania się

Przejeżdżający przez Berlin ks, Rad • Para-Rampa wyszedł na dworcu do specjalnego wysłannika Kurjera Czerwonego w czapce, żywo przypominającej nasz strój naro-