• Nie Znaleziono Wyników

Do liceum chodziłem w latach 60. - Stanisław Bałdyga - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Do liceum chodziłem w latach 60. - Stanisław Bałdyga - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

STANISŁAW BAŁDYGA

ur. 1945; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, dzieciństwo, edukacja, Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych

Do liceum chodziłem w latach 60.

Wtedy kiedy poszedłem do Liceum Sztuk Plastycznych na ulicy Grodzkiej, rodzice przenieśli się na LSM. Mieszkaliśmy na ulicy Grażyny. Byliśmy jednymi z pierwszych mieszkańców. Tam stało tylko kilka bloków. Stamtąd chodziłem do liceum.

Uczęszczałem do niego w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych. Szkoła była niesamowita. Malutka –wszyscy się znali. Obojętnie, czy ktoś chodził do pierwszej czy piątej klasy. Nas było około stu osób. Potem liceum się rozbudowało. Kiedy byłem uczniem, to uczyły się tam dwie klasy pierwsze. Już jedna była druga, tylko dzielona na pół na przykład na chemię, fizykę. Bo uczyło się około czterdziestu osób.

Przedtem było dwa razy po trzydzieści, a piątą klasę kończyło siedemnaście osób.

Nas było dwadzieścia cztery osoby –stanowiliśmy jedną z liczniejszych klas, która kończyła liceum.

Pamiętam jeszcze, że na dwa czy trzy lata wprowadzano zmianę kulturalno- oświatową. I jak byłem w pierwszych klasach, to ta zmiana się kończyła. Potem z powrotem wróciło liceum sztuk plastycznych. Kiedy chodziłem do tego liceum, to uczono myślenia plastycznego. Nie było jeszcze uzawodowienia, tak jak później.

Dyplom robiło się z malarstwa, rysunku i kompozycji. (Później, jak już tam pracowałem i wprowadzono uzawodowienie, to trzeba było toczyć jakiś kołek czy coś tkać –to drugie robiły dziewczyny.) Rysunek to była postać. Malarstwo –martwa natura. Na kompozycję robiliśmy plakat, ale nie pamiętam już jaki. Był jakiś temat.

Nie wiem, czy nie dotyczył szkoły. Robiło się takie trzy punkty. Zdawało się też jeszcze historię sztuki.

Dużo zawdzięczam liceum. Ustawiło nas i ukształtowało. Poza tym bardzo ciekawą historią był kontakt z muzeum. Mogliśmy tam wchodzić, pokazując legitymację szkolną, i popatrzeć na obrazy. Potem kilka osób, które często chodziły do muzeum, już znali i nie trzeba było nawet legitymacji. Miałem ulubione obrazy. Na przykład obraz [Aleksandra] Gierymskiego, który jest do dzisiaj. Chodziłem patrzeć na niego, bo jak coś musiałem rozwiązać, to miałem ten kontakt. Wtedy to był mój mistrz

(2)

zaświatów.

Data i miejsce nagrania 2012-03-16, Lublin

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Transkrypcja Maria Buczkowska

Redakcja Maria Buczkowska

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Arcus znajdował się obok muzeum, przez ścianę.. Kiedy upadł w latach osiemdziesiątych, to przebito ścianę i

I przy domach, które są po tamtej stronie ulicy Weteranów, dzisiaj są garaże, stoją samochody, a przedtem stały budki, w których trzymano kozy. Pamiętam, w dzieciństwie dla mnie

Szkoła była drzewiana, było tam siedem klas, czy osiem, bo ja do ósmej nie chodziłem. Było tak i nieraz siedem,

Moje prace były kupowane też z wystaw gdzieś poza Polską. Przychodziły propozycje, że za tyle i

Papież przy każdym się zatrzymał i z każdym zamienił kilka słów –dosłownie, ponieważ wszyscy byliśmy tak przejęci, że traciliśmy mowę.. Pytał, kim jesteśmy, co

Tam się chodziło, bo można było kupić różnego typu słodycze, jakieś cukierki –kukułki czy raczki –wodę sodową, lemoniadę.. Były tam tego

Przychodził, dzwonił –uderzał w metalowy pręt, który dawał odpowiedni dźwięk –i krzyczał: „Noże ostrzę” Miał takie specjalne kółko.. My, dzieci, wybiegaliśmy

I w poprzek, tam gdzie obecnie jest parking i jezdnia, nad rzeką, był właśnie plac, gdzie robiono liny –przeważnie z konopi, ale też z lnu.. To była chyba jakaś