• Nie Znaleziono Wyników

Pamiątka 700-letniego Jubileuszu Klasztoru Staniąteckiego dnia 15-tego września 1929 roku

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Pamiątka 700-letniego Jubileuszu Klasztoru Staniąteckiego dnia 15-tego września 1929 roku"

Copied!
56
0
0

Pełen tekst

(1)

PAMIĄTKA

700-LETNIEGC) JUBILEUSZU

KLASZTORU STANIĄTECKIEGO

DNIA 1 5 -TEGO WRZEŚNIA 1929 ROKU

1929

NAKŁADEM PP. BENEDYKTYNEK

W STANIĄTKACH

(2)
(3)
(4)

y v

„ Ś w . O. B e n e d y k t 1'

. N ie ch będ z ie B ó g we w s z y s t k i e m u w i e l b i o n y "

(5)

PAMIĄTKA

700 - LETNIEGO JUBILEUSZU

KLASZTORU STANIĄTECKIEGO

DNIA 1 5 -TEGO WRZEŚNIA 1929 ROKU

1929

NAKŁADEM PP. BENEDYKTYNEK

W STANIĄTKACH

(6)

Tłoczono w Drukarni św. Wojciecha w Poznaniu.

-f.J. W/-

(7)

P R Z E D M O W A .

Siedem set przeszło lat m ija, ja k wśród drzew i krzew ów , na skraju p u szczy niepotom ickiej stanął pierw szy na polskiej ziem i klasztor PP.

B en e d yk ty n ek .

M iejscowość ta, uświęcona p obytem św. W o j­

ciecha, otrzym ała na jego pam iątkę nazwą „Sta- niątki".

Fundatorowie tego klasztoru, których jedyna córka była zarazem pierw szą jego ksienią, zm arli w opinji świątobliwości, a pochowani wraz z córką p rzy kościele staniąteckim , od 700 lat od okolicznej ludności doznają czci jako „Bło­

gosław ieni'.

Z biegiem w ieków , klasztor razem z żeńskim zakładem w ychow aw czym pom yślnie się rozw i­

jał pod szczególną opieką B ożą i hojną szczo­

drobliwością papieży, oraz królów polskich.

U k ry ty jed n a k w zacisznem ustroniu, z a ję ty jedynie w yśpiew yw aniem chw ały B o żej i pracą nad wychowaniem m ło d zieży, nie ubiegał się wcale o rozgłos w szerokim świecie i dlatego dziejów swoich drukiem nie ogłaszał.

D ziś w sza kże, k ie d y klasztor nasz we w rze­

śniu b. r. będzie obchodził 700-letnią rocznicę

istnienia sw ych czcigodnych murów, k ie d y cały

(8)

4

zakon b e n e d yk tyń sk i obchodzi głośny w całym świecie jubileusz 1400-lecia założenia pierw ­ szego opactwa na M ontecassino p rzez św. O. B e ­ ned ykta , godzi się upam iętnić te chwile u roczy­

ste i przypom nieć to, coby w pamięci lu d zk ie j z biegiem czasu mogło się zupełnie zatrzeć.

N iechaj więc ta skrom na praca o klasztorze naszym idzie w świat; niech ta pam iątka głosi chwałę Boga i cześć N ajśw . P a n ny Staniątec- kiej, niech równocześnie będzie w yra zem w d zię ­ czności dla błogosławionych Fundatorów na­

szych, k tó rzy w szystko co m ieli oddali kla szto ­ rowi, aby w dzień i w nocy Bóg b ył uwielbiany.

PP. B e n e d yk ty n ki

w Staniątkach r. 1929.

(9)
(10)
(11)

R ozdział I.

F U N D A C JA KLASZTORU.

F undatorem k laszto ru staniąteckiego b y ł K le­

mens, k asztelan krakow ski — z m ożnego rodu Jaxów , h erbu Gryf — pan na R uszczy i Klim un- towie, oraz jego m ałżonka R ecław a, córka k a ­ sztelana opolskiego.

J e d y n ą córką tej świątobliw ej rodziny była urodziw a W izenna, k tóra od najm łodszych lat w zgardziła św iatem — pragnąc się poświęcić na w yłączną służbę Bożą,

Roztropni rodzice, upew nieni o praw dziw em pow ołaniu do wyższych rzeczy swojej jedynacz­

ki i pragnąc jedynie jej szczęścia, nie opierali się córce wcale, lecz zasięgnąw szy ra d y dośw iad­

czonych w tem osób, a osobliwie A nd rzeja, bi­

skupa płockiego, i W ierzbięty, B enedyktyna na Tyńcu, rodzonych braci Klem ensa, postanow ili oddać ją na służbę Bogu i ufundow ać klasztor dla zakonnych panien, o d d ając równocześnie w szystkie swoje m ajętności, około stu w łości na jego uposażenie, a zachow ując sobie w doży­

wocie ty lk o jed n ą wieś M odlin.

Pierw szy kam ień pod k laszto r położono ro ­ ku 1216, kościół zaś został ukończony w roku

1228 pod wezwaniem św, W ojciecha.

(12)

6

K ronika klaszto rna opisuje, że zam iarem Fundatorów było zbudow ać k laszto r na górze

„W innicą" zw anej, w śród pięknego lasu, skąd na całą okolicę uroczy ro ztacza się widok — i tam też zaczęto k łaść -fu n d a m e n ta , najpierw pod kościół, a potem pod klasztor. Lecz dziw na rzecz się działa, bo w nocy jakaś niew idzialna ręk a do trzeciego razu p rzenosiła w szystkie n a­

grom adzone m ate rja ły z W innicy n a m iejsce nizinne, mniej pozorne, na którem tera z klasztor stoi.

Poznali wszyscy, że to w łaśnie m iejsce, nie od ludzi wybrane, P an Bóg sobie upodobał i na niem bez oporu kościół i klaszto r fundow ać k a ­ zał. A le nie bez drugiego cudu: Bo to m iejsce było zwane „Chrościem ", dla zarośli i bagnisk wielu, nietylko ludziom, ale i zwierzętom niedo- stępnem z pow odu wielości płazów . P rzyleciało więc stado bocianów, które, w ybierając i dusząc owe gady, odnosiły je na puste m iejsca, a oczy­

ściwszy owo m iejsce, odleciały. S tarożytny ob­

raz, przechow yw any w S taniątkach, p rze d sta ­ wia to zdarzenie.

T rad y cja ta tłum aczy, dlaczego klasztor sta- niątecki, wbrew zasadzie benedyktyńskiej: ,,Be- nedictus colles", B enedykt wzgórza — lubił, stoi nie na pobliskim lesistym pagórku, lecz w ni­

zinie.

Przyszłość okazała, jak opatrznościow e było to położenie klasztoru, w czasie bowiem kilk a­

krotnych napadów nieprzyjacielskich, u k ry ty za

(13)

W id o k f r o n t o w y k l a s z t o r u .

(14)

1

. . S.

(15)

7 lasam i łatw iej uszedł ich oka, a w czasie w ojny światowej w r. 1914 — przez ośm dni bom bar­

dowany — tylko dzięki swemu położeniu un ik ­ n ą ł całkow itej zagłady.

K lem ens i R ecław a m ieli tę pociechę, że oglądali w ykończony kościół i klasztor, którego budowniczym b y ł W ierzbięta, biegły architekt, uczony i pobożny m nich na Tyńcu, — W izennę pierw szą ksienią staniątecką i zgrom adzenie pięknie się rozkw itające. Zewsząd bowiem g a r­

nęły się doń pobożne i urodzeniem znakom ite dziewice, pragnące służyć Bogu w zakonie,

W ierzbięta został przeznaczony przez swego o p a ta na zwierzchnika duchownego do Stanią- tek i nietylko opiekow ał się now ą fundacją, ale jeszcze więcej pracow ał n ad zaszczepieniem i utw ierdzeniem ducha benedyktyńskiego w m ło- dem zgrom adzeniu.

K ilka la t m inęło, — ,,K iedy K lem ens i R ec­

ław a — opow iada kronika — w podeszłym bę­

dąc wieku, dziedzica imienia swego już nie ocze­

kiw ali; spodobało się jednak P a n u Bogu o b d a­

rzy ć ich synem, Czem będąc niepom ału z a fra ­ sowani, dali o tem znać Ksieni, córce swojej — i jakieby imię synowi n a chrzcie św. dać, onej się radzili".

W izennę wieść ta zatrw ożyła: b ała się bo­

wiem odbierać klasztorow i to, co raz na chwałę Bożą ofiarow ane zostało.

U dała się zatem do chóru, a u p ad łszy na ko­

lan a m odliła się gorąco, aby Bóg tą spraw ą tak

(16)

8

pokierow ał, by żadna obraza Boska stąd nie po­

w stała. W tem w zrok jej p a d ł n a w ielki k ru cy ­ fiks, naprzeciw k raty chórowej um ieszczony i u sły szała głos z krzyża: ,,D ajcie mu imię Do- ju trek".

N atychm iast W izenna w y sła ła do rodziców posłańców z poleceniem , aby braciszka nazw a­

no ,,D ojutrkiem “. Zdziwili się nieco p aństw o kasztelanow ie tak niezw ykłem imieniem, lecz ufni w świątobliwość córki, uczynili jak kazała.

N a drugi dzień po chrzcinach dzieciątko um arło.

„Pan Bóg synaczka onego do chw ały niebieskiej powołał, a rodziców w pobożnem przedsięw zię­

ciu um ocnił; z czego się radow ali, iż córkę ich jed y n ą duchem proroczym obdarzyć rac z y ł".

Za staran iem W ierzbięty, otrzym ał k laszto r swe zatw ierdzenie po w ieczyste czasy od p a ­ pieża Innocentego IV, roku 1253,

W izenna, nazw ana „A bbatissa", t. j, „K sie- ni“ — z przyw ilejem dożyw otniego przełożeń- stwa, noszenia pierścienia i złotego krzyża, oraz używ ania w czasie niektórych uroczystości k la ­ sztornych p a sto ra łu i noszenia sobolowego k o ł­

paka, jako stro ju tradycyjnego ówczesnych nie­

w iast polskich, co się przechow uje w iernie po

dzisiejsze czasy.

(17)

K o r y t a r z k l a s z t o r n y z p o c is k a m i

z c z a s u b o m b a r d o w a n ia .

(18)
(19)

9

R ozdział II.

RZUT O K A N A D Z IE JE KLASZTORU.

W potężnym ogromie siedmio wiekowym p rz e ­ w aliło się n ad m uram i k laszto ru staniąteckiego wiele chwil ciężkich, ale i prom iennych, — P r a ­ stary klaszto r był świadkiem całej niem al hi- storji Polski. W idział potęgę ojczyzny, gościł w swych m urach jej w ładców i królów i świę­

tych P atron ów — p a trz a ł na rozkw it i pom yśl­

ność narodu. A le też razem z narodem cierp iał i bolał, w idząc u stóp swych ro zdartą, k o n ającą ojczyznę, chwile jej poniżenia i klęski.

Dwa razy T atarzy n a p a d ali na klasztor, w r.

1241, kiedy w bitwie pod Chmielnikiem poległ jego fundator, Klem ens. — Dziewięć raz y łupili i rabow ali go Szwedzi w X V II wieku. K onfede­

raci barscy chronili się w nim przed M oskalam i;

napoleońskie w ojska zostaw iły tu swoje ślad y.

Okropne chwile przechodził k laszto r w r. 1846, podczas rzezi galicyjskiej i ty lk o cudem ocalał przed bandam i rozjuszonego chłopstw a.

N ajstraszniejsze jednak niebezpieczeństw o groziło Staniątkom podczas o statniej, światowej wojny, od 8 do 16 grudnia 1914 r., kiedy w oj­

ska austrjackie bom bardow ały ulokow anych w podworcu klasztornym M oskali, P raw dziw y huragan ognia i żelaza szalał nieprzerw anie dzień i noc przez cały tydzień n a d klasztorem , 41 pocisków wielkiego1 kalib ru nań padło, zie­

m ia drżała, m ury się chw iały od fundam entów ,

(20)

10

sklepienia i ściany pękały. G ran at zabił na m iejscu dwóch Księży Jezuitów : O. W ojciecha P łu k asza i O. J a n a Kurczą, którzy się pośw ię­

cili tu zostać na te sm utne chwile d la pociechy ludności. — W szystkie zakonnice w yjechały z k lasztoru i były rozesłane w bezpieczne m iej­

sca na ten czas najgorszy. W klasztorze pozo­

s ta ła tylko Przełożona z jed ną Siostrą konw er- ską, chroniąc się — w raz z w ylękłym ludem okolicznym, który w raz z swym dobytkiem szu­

k a ł p rzy tu łk u w klasztorze — do kaplicy cu­

downej M atki Boskiej B olesnej, tej sam ej, któ­

r a przed siedm iuset la ty ocaliła Bł. W izennę i jej zakonnice od Tatarów . Tu m odląc się gło­

śno i śpiew ając, b łag a ła m iłosierdzia Bożego.

K lasztor nie runął, ale cudownie, za przyczy­

ną M atki N ajśw . ocalał, chociaż mocno uszko­

dzony i podziuraw iony; budynki zaś gospodar­

cze zo stały spalone i doszczętnie zniszczone.

M inęła straszna w ojna, zaw ierucha uspoko­

iła się nareszcie. K laszto r i w szystkie zabudo­

w ania folw arczne odbudowano, zakonnice szczę­

śliwie pow róciły z tułaczki; konwiktorki, roz­

proszone po dalekim świecie, znowu się zjechały do daw nej swej siedziby, w szystko pow róciło do dawnego ład u i cicha p rac a rozpoczęła się zno­

w u w klasztorze.

Prom iennym , najpiękniejszym dniem pam iąt­

kowym dla całych Staniątek był dzień 21 w rze­

śnia 1924 r., radośnie zapisany w sercach za­

konnic i tu tejszej ludności, bo w dniu tym od­

(21)

11 b y ła się w spaniała uroczystość K oronacji cu­

downego obrazu M atki Boskiej B olesnej, przez Księcia M etropolitę krakowskiego, A dam a S te ­ fana Sapiehę, przy w spółudziale innych Księży Biskupów, licznego duchow ieństw a i n iep rzej­

rzanej okiem liczby w iernych.

R ozdział III, Z A D A N IE KLASZTORU.

C ałe życie zakonnic staniąteckiego klasztoru odpow iada w iernie h a słu benedyktyńskiem u

„O ra et labora". Święty nasz p a trja rc h a żąd a od dzieci swoich, by serce ich było ustaw icznie przy Bogu a ręce p rzy pracy, bo w ten sposób całe ich życie zamieni się w m odlitwę.

Chór zakonny, t. j. publiczne uwielbianie Boga w dzień i w nocy w spólną psalm odją, to najw ażniejszy obowiązek każdej Benedyktynki, n ad który nie może być nic p rzek ład an e. To też w szystkie Siostry wysoko cenią sobie tenże urząd anielski i zaszczyt, że mogą imieniem ca­

łego Kościoła w ystępow ać i za cały św iat w y­

nagradzać P. Bogu, oraz w kornych m odłach błagać o zmiłow anie dla siebie i dla całej lu d z ­ kości.

Uroczą chw ilą d la zakonnic staniąteckich jest

Jutrznia. C ały świat ciemnością nocy okryty,

cisza wokoło, ludność w śnie pogrążona — lub

(22)

12

najcięższe zbrodnie się dokonują — a tu n a d any znak, w jednej chwili cały klasztor się oży­

wia, m igają po celkach słabe św iatełka, m niszki 0 północy swój spoczynek p rzery w ają i rączo z d ą ża ją do chóru, aby w podniosłej psalm odji 1 ślicznych hym nach, wespół z Aniołam i, otacza­

jącym i Boży przybytek na ziemi, wielbić U tajo ­ nego pod postacią C hleba Jezusa, by w ypraszać naw rócenie grzesznikom, w ytrw anie spraw iedli­

wym i wybaw ienie duszom zm arłych.

K iedy zaś w uroczyste Święta, podczas tej Ju trz n i nocnej odezw ą się w szystkie dzwony, za g ra ją organy i z piersi zakonnic, licznie zgro­

m adzonych, zabrzm i dziękczynne „Te Deum lau- d am u s“ — to już dusza szczęśliwa, jakby w przedsionku nieba była, nie może dość na- dziękow ać Bogu, że ją z m iłosierdzia swego r a ­ czył przyprow adzić do tego cichego ustronia zakonnego, aby Go przez całe życie swoje uw iel­

biała i cześć Mu sk ład ała.

Drugim obowiązkiem zakonnym, opartym n a regule, jest praca nad wychowaniem i w ykształ­

ceniem m łodzieży. Z ajęciu tem u z całem po ­ święceniem o d d a ją się zakonnice, nie szczędząc trudu, a częstokroć naw et z narażeniem w łasne­

go życia czuw ają na każdym kroku nad m ło­

dzieżą sobie powierzoną, aby ją wyrobić na dzielne Polki, chlubę Kościoła, w łasnej rodziny i ukochanej O jczyzny.

T oteż po krótkim naw et pobycie w z a k ła ­

dzie, wychowanki bardzo n a korzyść się zm ie­

(23)

13 n iają, a rodzice uradow ani z w dzięcznością dzię­

k ują klasztorow i za pracę nad ich dziećmi.

Trzecie zadanie k lasztoru — to uczynki mi­

łosierd zia d la biednej ludzkości; — i pod tym względem , ile ty lko możebne, robi się ustaw icz­

nie. K lasztor utrzym uje i w spiera ochronki, d o­

pom aga biedniejszym klasztorom , żywi stale m iejscow ych ubogich i utrzym uje darm o, lub za zniżoną o p łatą w konwikcie sieroty. W czasie w ojny ostatniej w łasnym swym kosztem po dwa- kroć w klasztorze urządził i utrzym yw ał szpi­

tal d la rannych żołnierzy i osobno dla legjoni- stów, których pielęgnow ały zakonnice, pozostałe w klasztorze.

Po zwinięciu szpitala, p rzy jęło Zgrom adze­

nie na wychowanie i w ykształcenie bezpłatnie grom adkę bezdom nych sierotek w ojennych, któ­

re w m urach k lasztoru znalazły ciepło rodzinne i czułą opiekę.

Pięknem też dziełem staniąteckiego k laszto ­ ru jest m oralne w spieranie innych Zgrom adzeń zakonnych, z jakiem spieszył im w chwilach n a j­

cięższych.

K lasztor W ileńskich B enedyktynek m iał już

przejść w cudze ręce, gdyż staruszki zakonnice

z a czasów moskiewskich by ły już na wym arciu,

a rząd nie pozwolił przyjm ow ać nowych k an d y ­

datek. Za porozum ieniem się więc z duchowną

w ładzą i z tam tejszą przełożoną, dnia 23 czerw ­

c a 1910 r. 5 zakonnic w yjechało ze S tan iątek do

W ilna, gdzie po przebytych trudnościach z cza­

(24)

14

sem otw orzyły szkołę i do dziś dnia w ybitnie p rac u ją nad w ykształceniem m łodzieży, m ają c obecnie u siebie liceum z p raw em publiczności, do którego garnie się cała inteligencja w ileńska.

U dało się też naszem u klasztorow i po d łu ­ gich staraniach uzyskać od rzą d u polskiego sk a­

sowany p rze d 50 laty klasztor P P . B enedykty­

nek w Nieświeżu, fund acji R adziw iłłow skiej, z a ­ m ieniony na koszary wojskowe.

Dnia 21 czerw ca 1920 ro ku w yruszyło grono zakonnic staniąteckich z całym taborem z a p a ­ sów gospodarskich, bydła, mebli i w iktuałów do Nieświeża n a now ą fundację. Ks, Biskup Łoziń­

ski, duchowieństwo i cała ludność tam tejsza, niezm iernie się cieszyli z przybycia zakonnic.

Poniew aż Siostry były nauczycielkam i, więc po osiedleniu się i przełam aniu pierwszych tru d ­ ności, otw orzyły w klasztorze najpierw elem en­

ta rn ą szkółkę ludow ą; później, po u stąpieniu bolszewików, w b rak u sił profesorskich, sam e uczyły chłopców w tam tejszem Gim nazjum . W reszcie w ostatnich czasach uzyskały pozwo­

lenie założenia u siebie Sem inarjum nauczyciel­

skiego żeńskiego z praw em publiczności, a p rzy niem czteroklasow ej szkoły ćwiczeń, których dyrek tork ą zam ianow ano przełożoną tam tejsze­

go klasztoru, zasłużoną zakonnicę staniątecką, Siostrę A nnę Ildefonsę Jaroniów nę,

T rzecia placów ka otw arła się d la naszych zakonnic w W arszaw ie. N a usilne bowiem proś-

| by P P. Sakram entek i ich Duchownej W ładzy,

(25)

K o ś c i ó ł s t a n lą t e c k i.

(26)
(27)

15 w ysłano ze Staniątek dwie zakonnice, dnia 27 w rześnia 1927 r., n a lat trzy, gdzie ku w ielkie­

m u zadow oleniu tam tejszego Zgrom adzenia owocnie p racu ją, ciesząc się serdeczną sy m p a tją całego otoczenia.

R ozdział IV,

KOŚCIÓŁ KLASZTORNY.

Kościół staniątecki zbudow any jest w stylu gotyckim, W jednym z bocznych o łtarzy z n a j­

d u je się cudowny K rucyfiks, który przem ówił do Bł, W izenny i od tąd zachow ał rozchylone usta.

Obok, przy kościele, jest m ała, pom roczna kaplica M atki Boskiej B olesnej, słynącej liczny­

mi cudami, ozdobiona w otam i za doznane łaski.

Ten m ały, skrom ny przybytek M arji słusznie nazwać m ożna „P otężn ą fortecą", broniącą k la ­ sztor od w szelkich niebezpieczeństw i nieszczęść codziennych. Tu przed obrazem Panienki N a j­

świętszej zakonnice zanoszą codziennie swe go­

rące m odły; tu zgina kolana najo bo jętn iejszy naw et człowiek; tu p ły n ą szczere m odły i dzie­

cięce postanow ienia z niewinnych serc stanią- teckich konw iktorek; tu ludek okoliczny, sp ra ­ cowany i biedny, zanosi swe błagania — a M a- r ja do każdej duszy, z Serca swego, przeszytego siedmioma mieczami, w lew a balsam ukojenia, pociechy i wielkiej ufności, że się od Niej od­

chodzi z dziw ną radością i weselem serca.

(28)

16

P racę duchowną w kościele staniąteckim prow adzą od szeregu la t z wielkiem pow odze­

niem i skutkiem Przew ielebni Ojcowie Jezuici, m ający tu taj sw oją rezydencję. Z ich wielkiego poświęcenia się korzy sta nie tylko poczciwy lu ­ dek wiejski, cisnący się grom adnie na nabożeń­

stw a i do konfesjonałów , ale i zakonnice i kon- wiktorki, których spow iednikam i są ci zacni O j­

cowie. P o n adto odbyw ają się jeszcze w kościele co roku rekolekcje ludowe i inne zebrania bractw , zaprow adzonych tu taj kanonicznie.

W ielką dogodnością d la m iejscow ej ludności jest możność uczęszczania na nabożeństw a do kościoła staniąteckiego, gdyż nie p o trzeb u ją od­

byw ać drogi do odległej parafji, co szczególnie d la osób wiekowych, w czasie niepogody, było­

by bardzo ciężko.

R ozdział V.

SZKOŁA PRZY STA N IĄ TE C K IM KLASZTORZE.

Od samego początku istnienia klasztoru spo­

tykam y w nim m łode dziew czątka, oddaw ane tu n a wychowanie. B yły to przew ażnie córki szla­

checkie z zam ożnych rodzin, a że klasztor ten należy do n ajstarszy ch żeńskich na ziemi pol­

skiej klasztorów , trudniących się wychowaniem, więc też wychow ał — rzec m ożna — całe szere­

gi polskich dziewic, m atron i m ałżonek, które

(29)

K a p lic a M a t k i B o s k ie j B olesn ej.

(30)
(31)

potem znów swe córy p rzy sy łały tu taj n a d a l­

sze kształcenie, bo w tedy jeszcze ani wyższych szkół, ani pensjonatów świeckich nie było.

W ykształcenie to było odrębne od dzisiej­

szego. O bejm ow ało inny zakres przedm iotów i polegało więcej na w yrobieniu pięknego u ło ­ żenia, uszanow ania d la starszych, pobożności, zapraw ianiu do delikatnych haftów i robót — niż na nabyciu obszernych wiadomości nauko­

wych, jakkolw iek i te także udzielane były.

Ówczesne wychow anie klasztorne cechow ała przedew szystkiem w ielka prostota, głęboka r e li­

gijność, gorliw a pobożność, w ielka skrom ność i w stydliw ość — a przytem sk rzętna pracow i­

tość, zw łaszcza w zajęciach kobiecych.

W ychow anka klasztorna, a przytem szla­

checka, dygnitarska córka, m usiała szanować godność swojego im ienia przez praw dziw ą, dzie­

wiczą skromność, złączoną z powagą. Je j n aj- m ilszem tow arzystw em było koło rówieśniczek, pod opiekuńczem okiem m istrzyni-zakonnicy, k tó ra sam a z wysokiej pochodząca rodziny, p rzodow ała delikatnością postępow ania, a suro­

wość klasztornej karności — łagodziła m acie­

rzyńską w yrozum iałością dla m łodych elewek.

G odzina za godziną m ijały w śród poważnych m urów klasztornych.

P oranny dzwon w zyw ał m łode grono do w spólnych m odłów i na M szę św. W ygodne a skromne ubranie m łodych wychowanek, do d a­

w ało im niezrównanego wdzięku. P ro ste a z d ro ­

_________________________________________________ 17

(32)

18

we pożywienie utrzym yw ało i rozw ijało fizyczna siły; ruch i świeże w iejskie pow ietrze różow ało żywym rum ieńcem te m łodociane oblicza, wiecz­

nie uśmiechnięte, wiecznie wesołe i szczęśliwe, nie znające jeszcze trosk życia codziennego, a w patrzone w swój pierwowzór, w N ajśw . P a ­ nienkę, do której m iłość w szczepiano w, nie od zaran ia życia.

K ronika wspomina, że w początkach p rz y j­

m owano do klasztoru na wychowanie dzieci w 3-cim, 4-tym i 5-tym roku życia. Je d n e z nich zostaw ały zakonnicami, inne w racały do swych domów po ukończeniu edukacji.

Szkoła ta pierw otna n o siła nazw ę „Szkoły szlacheckiej" — a dzieci w niej zapisane, obok nazw iska własnego, m iały przypisane stanow i­

sko ojca. Są to m iłe daw nej Polski u rzęd y i go­

dności, jako to: „stolników na, łowczanka, woy- ska krakow ska, miecznikówna, podczaszanka, burgrabianka, starościanka, generałów na, cze- śnikówna, szam belanów na, sędzianka" i w iele innych.

Że wychowanie p anien przy klasztorze sta ­ niąteckim sięga b ard zo daw nych czasów, oprócz zapisków kroniki, dowodzi jeszcze to, że kiedy w r. 1599 k a rd y n a ł Je rz y R adziw iłł, Biskup Krakowski, w izytow ał klasztor — w ydał nie­

które rozporządzenia dla p anien świeckich i dla ich prefekty. W regule, drukow anej w r. 1646, w objaśnieniach dla nowicjatu, są także p rze­

pisy co do szkoły.

(33)

S a la r e k r e a c y jn a .

(34)
(35)

19 O d pierw szej zatem połowy X III wieku ro z­

poczyna się długi szereg m łodych dziewic pol­

skich, p rzesuw ający się rok rocznie aż do n a ­ szych czasów przez k orytarze klasztorne, uczą­

cych się, pod w yłącznem kierownictw em i opie­

ką zakonnic, sumiennego sp ełniania swoich obo­

wiązków w rodzinie i O jczyźnie.

W r. 1774, za przełożeństw a Ksieni Łojow- skiej, na żądanie cesarza Józefa II, zamieniono p ryw atną szkołę szlachecką na rządow ą i otwo­

rzono osobną szkółkę dla dzieci wieśniaczych.

W r. 1787 tenże sam cesarz przybył do Sta- niątek i egzam inow ał tak panienki szlacheckie, jako też i w iejską szkółkę. B ył b ard zo zado­

wolony, że szlachcianki dobrze um iały po nie­

miecku; natom iast, w iejskie dzieci uw olnił od nauki języka niemieckiego. K azał szkołę n a p ra ­ wić kosztem kasy cesarskiej i przeznaczył w tym celu dłuższe w akacje. Dobry stan szkoły zabez­

pieczył klasztor staniątecki od kasaty.

O d tąd rozpoczęły się w izytacje naszej szko­

ły przez różne osobistości ze Lwowa, K rakowa, W arszaw y i niejednokrotnie w yrażano życzenie zaprow adzenia podobnych szkół po m iastach.

Przybyw ało też od tego czasu coraz więcej klas.

W r. 1855 oddzielono szkółkę w iejską od k la ­ sztoru, została tylko w yższa szkoła żeńska, już w r. 1877 jako ośmioklasowa. W latach od r.

1861 do 1871 były p rz y klasztorze kursy p e d a ­

gogiczne, przygotow ujące na nauczycielki, które

(36)

20

potem przyłączono do kursów w Krakowie, dla braku odpowiedniego lokalu w klasztorze.

S taniątecka szkoła cieszyła się zawsze u zn a­

niem najw yższych w ładz krajow ych. Do w iel­

kiego rozkw itu doszła za rządó w K sieni Bogu­

m iły Duwall (1808— 1842). Ksieni ta, znana nie- tylko z wysokich cnót zakonnych, ale też ze z n a­

kom itych czynów obywatelskich, b y ła osobą w y­

soko w ykształconą i już jako m łoda zakonnica odznaczała się św ietną m etodą, wybitnem i zdol­

nościami i nad er korzystnie w szkole pracow ała.

Później, zostaw szy przełożoną, w ielką troskli­

wością otoczyła szkołę, k tó ra za jej rządów do tak pięknego doszła rozkw itu, że pochw ały z a ­ noszone do W iednia ściągnęły tu w izytę cesarza Franciszka I, w raz z cesarzow ą K aroliną, p o d ­ czas ich pobytu w G alicji 1817 r. Chcieli się oni naocznie przekonać o postępie uczenic i sami egzam inowali panienki z wielkiem swem zado­

woleniem i uznaniem .

W roku 1824 zw iedził szkołę syn cesarza Franciszka I, arcyksiążę F ranciszek Karol, wo­

bec którego odbył się popis uczenic z najw ięk- szem jego zadowoleniem.

W 1836 roku przybył n a egzam in szkoły sta- niąteckiej arcyksiążę F erd yn and , gubernator G a­

licji; później bywali tu jeszcze dla zw iedzenia

szkoły nam iestnicy Galicji, jak baron Rosetti,

hr. Gross, hr. Gołuchowski, hr. Taffe, książę

Lobkowitz, A rcybiskup warszaw ski, J a n P aw eł

W oronicz i inni.

(37)

l- s z a K o m u n ja św. k o n w i k t o r e k s t a n ią t e c k ic h .

(38)
(39)

Również za przełożeństw a Ksieni U rszuli C zajkow skiej (1834— 1863) poprzednio prefekty, szkoła staniąteck a coraz więcej się rozw ijała, a w uznaniu zasług tej Ksieni około wychow a­

nia m łodzieży, cesarz F ranciszek Józef I udaro- w ał ją złotym krzyżem , w r. 1862 podczas w spa­

niałej uroczystości jej wręczonym,

W roku 1884 szkoła staniątecka obchodziła stuletni jubileusz swego istnienia, jako rządow a, podczas którego były w ygłaszane podniosłe mo­

wy z wielkiem uznaniem i w dzięcznością d la ca­

łego klasztoru.

Ksieni Genowefa Łazowska otrzym ała roku 1893 od papieża Leona X III specjalne uznanie i błogosławieństwo za to, że z um ysłu z a trzy ­ m uje skrom niejszy zakres w ym agań i u rząd ze­

nia zakładu, aby ułatw ić przez to średnim k la ­ som społeczeństw a możność kształcenia swych córek w klasztorze w duchu religijno-narodo- wym.

W m iędzyczasie, dla różnych powodów w y­

zbyto się szkoły rządow ej i przem ieniono ją na pryw atną, trzym ając się planów dla szkół w y­

działow ych w znacznie rozszerzonym zakresie.

Pryw atnie też przeprow adzano z proszącem i o to uczenicam i kursy sem inarjalne, po których ukończeniu dziewczynki sk ład ały m aturę w rzą- dowem Sem inarjum nauczycielskiem żeńskiem w Krakowie, zawsze z bardzo dobrym wynikiem.

P o zm artw ychw staniu Polski, tak dużo było

zgłoszeń do zakładu, że d la b rak u m iejsca nie

_________________________________________________ 21

(40)

22

m ożna było w szystkich uczenic przyjąć, tem b a r­

dziej, że klasztor, pomimo iż sam zn alazł się w ciężkich w arunkach finansowych — odbudo­

wa po zniszczeniu wojennem, daniny, podw yż­

szone do m aximum podatk i i t. d. — p rzy jm o­

w ał jednak dzieci naw et bez opłaty, aby podać rękę dobroczynną tym, którzy w trudnem zna­

leźli się położeniu.

To też w r. 1922 u k a z ała się nagląca po trze­

ba powiększenia gm achu szkolnego. I znowu obecna Ksieni usu nęła na dalsze czasy wszelkie inne klasztorne potrzeby, a z trud em wielkim dobudować k a z a ła na daw nej szkole piętro, by móc wygodniej pomieścić w iększą ilość wycho­

wanek.

W tym to czasie zamieniono daw ną szkołę w ydziałow ą na 7-mioklasową szkołę powszech­

ną, stosując się do w ym agań nowych program ów szkolnych. I znowu jak daw niej, sp o tk ała się szkoła z uznaniem i zadowoleniem w ładz szkol­

nych i z łatw ością o trzym ała niezbędne w tych czasach praw o publiczności.

Poniew aż kilka uczenic, kończących w łaśnie szkołę powszechną, prosiło o przygotow anie ich tu ta j do m atu ry sem inarjalnej, zam ierzano więc założyć p ryw atne sem inarjum nauczycielskie.

Zaczęto przeto od kursu pierwszego, a n a stę p ­

nego roku były już dwa. N iespodziew anie je d ­

nak zaniechano daw niejszej myśli, a szkole n a ­

dano zupełnie inny kierunek. K u rato rjum k ra ­

kowskie postanow iło bowiem utw orzyć z naszej

(41)

szkoły G im nazjum żeńskie, d ające dziewczętom oprócz w iedzy szkół średnich, także i wiedzę w łaściw ą ich niewieścim obowiązkom w p rzy ­ szłości.

Z zam iarem tym zwrócono się do Ksieni sta- niąteckiej w m aju 1923 r., prosząc o zgodę na utw orzenie G im nazjum ziem iańskiego w szkole klasztorn ej. W ykonanie jednak zam ierzonego planu niełatw o dało się uskutecznić. O dczuw a­

no bowiem nietylko brak odpowiednich sił n a u ­ czycielskich, ale także nie wiadom o było, w ja ­ ki sposób trzeb a połączyć i uzgodnić dw a te od ­ rębne, a stanow iące d la siebie całość zakresy nauki szkoły średniej i gospodarczej.

A le jak dawniej k laszto r w spraw ach, m ają ­ cych na oku jedynie chw ałę Bożą i dobro O j­

czyzny, za nic sobie m iał w szelkie trudności, tak i w owej chwili mimo przeszkód, z ochotą i z z a ­

pałem p o d jął się trudnego i ciężkiego zadania.

C hodziło tu przecież o to, by d la odrodzonej O j­

czyzny wychować kobietę, któ rab y p rzy logaryt- m ach um iała także ułożyć budżet domowy, a um iejąc tłum aczyć O w idjusza i H om era — z niem niejszą um iejętnością p o trafiła zająć się całem gospodarstw em .

O d w rześnia 1923/24 roku szkolnego zaczęło więc istnieć, obok siedm ioklasowej szkoły po­

w szechnej, pięcioletnie G im nazjum — jako I

c zy li IV k lasa gim nazjalna. P o dwóch latach

próby i mozołów u d a ło się ułożyć plan y nau ko ­

we, które zostały przez W ład ze zatw ierdzone,

_________________________________________________23

(42)

24

a G im nazjum otrzym ało I-sze praw o publicz­

ności.

Z końcem roku szkolnego 1925 zw iniętą zo­

sta ła szkoła powszechna, a ro zw ijające się Gim­

nazjum pięcioletnie zam ieniono na Gim nazjum ośmioklasowe, którem u w ładze szkolne n ad a ły nazwę „Ziem iańskie gim nazjum żeńskie im. św.

Scholastyki P P . B enedyktynek w S tan iątkach ".

Uczenice p o b ierają przedm ioty szkolne w e­

dług program u gim nazjum hum anistycznego, a oprócz tego n abyw ają w zakresie niezbędnym d la każdej kobiety w iedzy gospodarczej, w e w szystkich kierunkach, jak: w gospodarstw ie do- mowem, m leczarstw ie, pszczelnictwie, ogrodni­

ctwie, chowaniu drobiu i t. d.

Obecnie, w r. 1929, już druga m atu ra odbyła się w staniąteckiem gim nazjum z pom yślnym rezultatem dla w szystkich uczenic i z wielkiem uznaniem dla całego zakładu, że tak p rak ty cz­

nie kształci i cnotliw ie w yrabia swoje wycho­

w anki n a dzielne córy Kościoła, rodzin i O j­

czyzny.

R ozdział VI,

B IB L JO T E K A KLASZTORN A.

Z pośród licznych starożytnych ksiąg — przyw ilejów królów polskich nadanych klaszto­

rowi — pisanych na pergam inie, przechow yw a­

nych pieczołowicie w bibljotece klasztornej, za­

sługują na wspom nienie:

(43)

N a j s t a r s z e z 7 rę k o p i ś m i e n n y c h k a n c jo n a łó w , p r z e c h o w a n e w b ib ljo te c e k l a s z to r n e j.

(44)
(45)

a) 3 duże graduały i antyfoniarze, z pośród których jed en był napisany i bogato ilum inow a­

n y przez 0 0 . Benedyktynów tynieckich w r.

1536.

b) 7 rękopiśm iennych kancjonałów , zaw iera­

jących przeszło 400 pieśni polskich i łacińskich z m elodjam i na 2 i 5 głosów. Je d e n m a p o d an y rok 1586 — inne pochodzą z la t 1637, 1707, 1754 i 1758,

c) Różne stare druki, jak : „G odzinki o N ie- pokalanem Poczęciu N, M, P an n y z roku 1628

(II w ydanie).

B ogaty ten zbiór dawnych pieśni, dotąd je­

szcze nie wyzyskany, opracow uje obecnie W . K siądz W. Świerczek z K rakow a.

_________________________________________________ 25

R ozdział V II.

PRZEŁOŻEŃSTW O KLASZTORU.

K lasztorow i staniąteckiem u, w edług polece­

nia Reguły benedyktyńskiej, przew odniczy P rz e ­ łożona, obrana dożywotnie przez Zgrom adzenie i konsekrow ana po elekcji przez B iskupa diece­

zjalnego, a nosząca ty tu ł ,,Ksieni“. M a ona do

pom ocy w swych zajęciach przeoryszę i inne

urzędniczki, przez nią obierane, gdyż, w edług

woli św. O. Benedykta, w ła d z a w klasztorze m a

być p a trjarc h aln a , a Zgrom adzenie m a tw orzyć

jed n ą duchowną rodzinę i we w szystkich p o trz e ­

bach swoich odnosić się do Ksieni, k tó ra z tro ­

(46)

2 6

skliwością dobrej m atki pow inna wszystkiem kierow ać tak, aby był P an Bóg pochwalony.

Przez tych 7 wieków istnienia klasztoru, trz y ­ dziesta dziew iąta Ksieni obecnie rz ą d y w kla­

sztorze spraw uje. Dziwnie O patrzność Boża czu­

w a nad Zgromadzeniem , bo zaw sze dobiera mu przełożone odpow iednie czasowi, w którym się przeżyw a, tak, że la ta ich rząd ó w naznaczone są bez w y jątku pięknym i czynam i, przynoszący­

mi chlubę całem u klasztorow i.

K ronika ze czcią i w dzięcznością wspom ina ich imiona, błogosław iąc Boga, że d a ł S taniąt- kom takie wielkie dusze, z bezgranicznem po­

święceniem czuw ające nad dobrem duchowem i m aterjaln em klasztoru.

N iezatartem i głoskam i w yryły się w pamięci klaszto ru szczególnie imiona:

Pierw szej Ksieni, Błogosławionej W izenny

— córki F undato ra, k tóry w szystko co posiadał najdroższego poświęcił na chw ałę Boga i dobro klasztoru.

Potem sław nej, powszechnie uw ielbianej, z wielkich czynów głośnej Ksieni Bogumiły Du- w all.

D alej cichej, o anielskiej dobroci, Ksieni Zo- fji Boryszew skiej.

A wreszcie, w roku 1906 zm arłej, nieodżało­

w anej Ksieni Genowefy Łazowskiej, k tó ra nie­

przeliczone dobrodziejstw a w czasie swych d łu ­

gich rząd ó w w yśw iadczyła klasztorow i. Osoba

ta o wielkich zaletach rozum u i serca „ z astała

(47)

27 S ta n ią tk i w alące się, drew niane, a zostaw iła m u­

row ane", Zgrom adzenie zaś, duchowo silne, w pełnym rozkwicie w yrobienia i zakonnej cnoty.

„Cześć ich pam ięci!"

Zakonnic w klasztorze jest zw yczajnie po ­ n a d 50. D zielą się one n a dwa chóry, t. j. Sióstr chórowych, zajm ujących się chw ałą Bożą w chó­

rze oraz wychowaniem dzieci i Sióstr konwersek, używ anych do różnych zajęć domowych i do go­

spodarstw a. Je d n ak w szystkich zakonnic n aj- pierwszym obowiązkiem jest — cześć oddaw ana Bogu i w łasne uświątobliw ienie przez zajęcia, zlecone im z posłuszeństw a.

R ozdział V II.

KO ŃCOW E SŁOW O.

Cud to Boży widoczny, że ten p rasta ry k la ­

szto r staniątecki, nad którego m uram i tyle p rze ­

sunęło się chwil ciężkich i strasznych w ciągu

siedm iu wieków, stoi jeszcze nietknięty, p rz e ­

trw aw szy n ap ad y pohańców, rabunki dzikich

T atarów , Szwedów, Kozaków, oraz okropne

bom bardow anie w roku 1914. Stoi on spokojny,

ufny w d alszą przyszłość, bo tu ta j o b rała sobie

siedzibą sw oją ukochaną N ajśw iętsza Panienka

B olesna od samej fundacji i czuwa troskliw ie

n a d całym klasztorem , a w krytycznych chwi­

(48)

28

lach o słania go płaszczem swej opieki, aby się m u nic złego nie stało.

N ad fu rtą k lasztoru nie nadarem nie Błogo­

sław ieni fundatorow ie w yryli w kam ieniu ten napis: „Si Deus nobiscum, quis contra nos" — i ufność ich nie zo stała zawiedziona, bo siły pie­

k ła całego nie zd o ła ły zaszkodzić tem u p rzy b y t­

kowi m odlitw y i cnoty, gdyż Bóg czuw ał nad nim.

J e s t obietnica, dana św, 0 . Benedyktowi, że Zakon jego do końca św iata w iernie sta ł będzie przy C hrystusie Panu; — więc p atrzm y z ufno­

ścią w przyszłość, jakąkolw iek ona będzie, bo przecież niepodobna, aby te czcigodne m ury, tak przez siedm wieków uświęcone i w ym odlo­

ne, których k ażd a cegiełka jest niejako „reli- kw ją przeszłości" — runąć kiedyś m iały, lub by ły zbezczeszczorie niegodziwą ręką.

Za wszystko, co ten św ięty przy by tek do­

znał w ciągu swego istnienia z ręk i Bożej —

niech będzie cześć i uw ielbienie nieu stan n e P a ­

nu, k tó ry obiera sobie m aluczkich, aby poniżyć

mocnych św iata tego!

(49)

O g r ó d zakonny.

(50)
(51)

SPIS ROZDZIAŁO W

S tro n a

P r z e d m o w a ... 3

I. Fundacja k l a s z t o r u ... 5

II. Rzut oka na dzieje k la sz to r u ... 9

III. Zadanie k la s z to r u ... 11

IV. Kościół k la szto rn y ...15

V. Szkoła przy staniąteckim klasztorze . . . 16

VI. Bibljoteka klasztorna ... . 2 4 VII. P rzełożeństw o k la s z to r u ... 25

VIII K ońcowe s ł o w o ... 27

(52)

...

(53)
(54)
(55)

* f t S l £ C A R N T A x

r L n j ~^-n -r L n jT J T r u T _ r ^

ANTYKWARIAT

S L H 9 2 6 7 2 ==

X X X X X X X X K : K X t t X X X X ł ^ y M W

(56)

I 81599

Tłoczono w Drukarni św. W ojciecha w Poznaniu.

/

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ze na końcu świata ten zakon przy Kościele świętym katolickim Rzymskim wiernie będzie stał, i w wierze prawdzi­.. wej wielu będzie

Ci ubodzy ludzie być może nie mają nic do jedzenia, może nie mają domu do mieszkania, ale wciąż mogą być wielkimi ludimi, kiedy są duchowo bogaci i kochają

Grupy otrzymują kalendarze z różnych lat – tak, aby każdy zespół opracowywał ½ roku – oraz karty pracy i arkusze papieru milimetrowego (jeden arkusz A3 dla jednego

Pamiętajcie, że jest to praca grupowa, więc dobrze ją sobie zorganizujcie, szczególnie czas pracy - może już po kilku obliczeniach warto zastanowić się nad punktem 2..

Lecz ponieważ tymczasem biskup postanowił dom na górze kaplicznej (Kapellenberg przy Prudniku) powiększyć i zamienić na klasztor, przybycie Franciszkanów się

Mechanizm leżący u  podstaw podwyższonego ciśnienia tętniczego u  osób z  pierwotnym chrapaniem nie jest w pełni wyjaśniony, ale może mieć związek ze zwiększoną

mających na celu wzajemne zacieśnienie kontaktów między inżynierami i technikami Polski i Czechosłowacji dodać jeszcze należy ścisłą współpracę NOT i SIA

Na przełomie grudnia i stycznia mieszkańcy Dziećkowic będą mogli się podłączyć do kanalizacji.. Cena za odprow adzenie ścieków do miejskiej kanalizacji ma być