Monika Świerkosz
Feminizm korporalny w badaniach
literackich : próba wyjścia poza
metaforykę cielesności
Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 1/2 (109/110), 75-95
2008
Feminizm korporalny w badaniach literackich.
Próba wyjścia poza m etaforykę cielesności
Po co zadaw ać p y tan ie o zw iązek m iędzy tek stem literac k im i ciałem ? Czy li teraturoznaw stw o pow inno w sposób system atyczny i m etodologicznie określony te relacje badać i na jakim poziom ie: w ew nątrz czy zew nątrztekstow ym ? Czy cie lesność te k stu to dosłowna cielesność autora lub czytelnika, czy też b ardziej m e ta foryczna „cielesność” sam ego słowa? P ytaniem jednak zasadniczym jest nie tylko „czy”, ale bardziej „jak” literaturoznaw stw o pow inno badać relacje m iędzy dys k u rsa m i i ciałam i. W idać to n ajlep iej na przykładzie fem in izm u , k tó ry m usiał zatoczyć koło, by m óc pow rócić do m iejsca, w jakim m ów ienie o ciele okazało się znów n ieb an a ln e i stym ulujące do staw iania now ych p ytań. Choć b ad a n ia gendero- we okazują się w w ielu p rzy p ad k ach tra fn ą strategią, często w tej dziedzinie spo tykam y się z ryzykow nym rozrzedzeniem dyskursu, spow odow anym b rak ie m m e todologicznej konsekw encji i spójności, która jest niezbędna, jeśli chcem y kategorię cielesności faktycznie uczynić c e n tru m b a d a ń n a d tek stem (tak jak m a to m iejsce w p rzy p a d k u b ad a ń n a d płcią). L iteraturoznaw stw o (fem inistyczne w szczególno ści) zorientow ane na tę p roblem atykę p rze d tym rozm yciem pow inno się b ronić - inaczej krytyka fem inistyczna czy genderowa będ zie ogłaszać kolejne m anifesty „sym bolicznej cielesności”, a w najlepszym razie produkow ać b ardziej lu b m niej ciekaw e studia n a t e m a t c i a ł a w lite ra tu rz e 1. C iało używ ane w dyskursie
N ie oznacza to, że dla nich nie m a m iejsca w dyskursie literaturoznaw czym ; w ręcz przeciw nie - prace na tem a t ciaia i cielesności o tw ierają pew ne in terp retacy jn e fu rtk i, do tąd niedostrzegane. T ak jest na p rzykład w znanej i cenionej książce K rystyny K łosińskiej na tem at wczesnych powieści G ab rieli Z apolskiej zatytułow anej Ciało, ubranie, pożądanie (eFK a, K raków 1999).
literaturoznaw czym w yłącznie jako kategoria in te rp re tac y jn a ulega b ardzo szyb ko w y ek sp lo ato w a n iu , po czym n a s tę p u je z reg u ły p ro ces jego m etafo ry zacji, um ożliw iający w ytw arzanie „now ych” in te rp re tac ji. W znanym artykule G rażyny Borkowskiej Metafora drożdży. Co to jest literatura/poezja kobieca?2 zaw arta jest, jak sądzę, kw intesencja m yślenia o ciele spod zn a k u écriture féminine, które to m yśle n ie zdom inow ało polski dyskurs fem inistyczny lat 90. i wywiera n a ń wpływ także dziś. Borkowska analizu je w n im literack ą dyskusję pisarzy (głównie kobiet) dw u d z ie sto le c ia m ię d z y w o je n n e g o to c z o n ą na ła m a c h „W ia d o m o ści” d o ty c zą cą przeestetyzow ania kobiecych tekstów. Rzecz rozbijała się o m etaforę, której jedne b ro n iły (Przybyszewska, uznając ją za form ę m aski artystycznej, chroniącej kobie- ty -p isark i p rze d społecznym potęp ien iem ), in n e zaś ostro atakow ały (Krzywicka w głośnym tekście Kobiecy jazgot, czyli przerost stylu). Jak zwykle p rzenikliw y Irzy kow ski w tekście Metaphoris i złota plomba tę kobiecą stylistykę m etafory nazw ał „tatuow aniem n ask ó rk a ”, sam pew nie nie w iedząc, jak b lisko jest sedna p ro b le m u. M etafora bow iem okazała się być tym , co stopniow o zabijało cielesność, ma- terialność kobiecych tekstów. To, co początkowo było twórcze i oryginalne, szybko uległo skonw encjonalizow aniu; żadnej m etafory n ie m ożna przecież rep ro d u k o wać w nieskończoność. Tym czasem rów nież krytyka fem inistyczna lat 60. utknęła w m artw ym p u n k cie, chcąc uczynić z ciała „żywy te k st”, autentyczny, absolutnie tożsam y z realnym zapis kobiecego dośw iadczenia. Tekst Borkow skiej, k tó ry w la tach 90. w Polsce był praw dziw ym odkryciem , już sam ym ty tu łem rów nież w pisu je się w te n n u rt m yślenia o zw iązkach m iędzy ciałem i tek stem kobiecym , który pow oli w yczerpuje swoje możliwości. Z drugiej strony w skazuje on, niejako na m arginesie, drogę wyjścia z tego krytycznego (i m etodologicznego) im pasu. D zi siaj in sp ira cji należałoby szukać gdzieś w obrębie „literaturoznaw stw a korporal- nego”3, któ re zm ierza do uczynienia z ciała kateg o rii te k stu a ln ej, stru k tu ra ln e j,
2 G. Borkowska Metafora drożdży. Co to jest literatura/poezja kobieca?, „Teksty D ru g ie ” 1995 n r 3-4, s. 31-45.
3 Jego p ro jek t będę rozwijać w dalszej części artykułu. Sam term in stw orzony przeze m nie na p otrzeby tego wywodu odw ołuje się założeń k orporalnej teorii n arracji (definiującej ciało jako kategorię stru k tu ra ln ą tekstu) oraz do fem inizm u korporalnego E lizab e th G rosz (w sferze ontologii ciała), tu m .in. Space, Time and
Perversion: Essays on the Politics o f Bodies, R outledge, N ew York an d L ondon 1995; Volatile Bodies. Toward a Corporeal Feminism, B loom ington, In d ian a U niv ersity Press
1994. B ardzo w ażne dla m nie było połączenie tych projektów na zasadzie kom plem entarności. Podstaw ą stała się tu teo ria korporalnej n arracji D an iela Pundaya, poniew aż jest ona p róbą w spółczesnego korporalnego d y skursu teoretycznoliterackiego. In sp iro w an y jed n ak stru k tu ralizm em , p ro jek t ten ma rów nież tendencje do nad m iern e j u niw ersalizacji (tu: n ieuw zględniania aspektów płciowych) oraz teoretyzacji opisyw anych elem entów . C ielesność traktow ana jest tu, zgodnie z założeniam i, w yłącznie jako kategoria narracy jn a, nie zaś podm iotow a, co ogranicza znacznie nasze pole refleksji nad tym problem em . Por.: D. P unday
Narrative Bodies: Toward a Corporeal Narratology, Palgrave M acm illan, N ew York
form alnej, n arracyjnej - jakkolw iek by ją nazwać - z te k stu zaś somateskst, w k tó rym ciało „F unkcjonuje [...] jako cen traln a kategoria organizująca m aterię i kształt (som a)tekstu: jest im a g in a riu m , zespołem argum entów i znaczeń, stru k tu rą reto ryczną i estetyczną, a także fu n d am e n tem tożsam ości”4. W tym w spółcześnie w i dzę szansę dla rozw oju fem inistycznych dyskursów cielesności, któ re jed n ak m u szą n ajp ierw przekroczyć swoje w łasne granice - granice m etaforyczności.
„Pisz siebie! Tw oje ciało musi stać się słyszalne!”
- ślepy zaułek drugiej fali fem inizm u
H isto ria cielesności opow iedziana z p erspektyw y (zachodniego) fem in izm u okazuje się być h isto rią b ardziej skom plikow aną i dw uznaczną, niż by m ożna po czątkow o przypuszczać. N ie tylko dlatego, że nie istn ieje żadna kom p letn a i nie- kw estionow alna definicja „ciała”, lecz rów nież dlatego, że tru d n o mówić o ko n k retnym , realnym i m a teria ln y m ciele poprzez dyskurs. N apięcie pom iędzy tym , co n a tu ra ln e i kulturow e, realne i dyskursyw ne, w yrażalne i niem ożliw e do w yra żenia, dla fem in izm u jako ru c h u społecznego i pew nego filozoficznego dyskursu p rzy jm u je postać faktycznych dylem atów. Jak mówić o k u lturow ych zjaw iskach (jak na przy k ład u przedm iotow ienie kobiety, jej ikonizacja), nie zapom inając o ich społecznych, boleśnie fizycznych konsekw encjach (jak przem oc seksualna, abor cja, p o rn o g ra fia...)? C iało, obok pojęcia p o d m io tu (z którym jest w sposób zasad niczy zw iązane), jest chyba najb ard ziej kontrow ersyjnym i am biw alentnym te r m in e m w teo rii fem inizm u, poniew aż było ono i często n ad al jest nie tylko źródłem uw ięzienia k obiety w sferze stereotypu, psychicznego (i nie tylko) zniew olenia, lecz i źródłem jej em ancypacji i autokreacji.
W spółczesny fem in izm zw raca jed n ak uwagę, że choć o kobiecym ciele dysku tow ano wiele i burzliw ie, to „ontologicznie nie zostało ono jeszcze pom yślane” . N a przeszkodzie staw ał tu bow iem red u k c jo n izm tradycyjnej dualistycznej filozo fii w pisującej ciało w p orządek przedm iotow y, n adający m u n ieodw racalnie ze w nętrzn y sta tu s wobec p o d m io tu i jego duchow ej głębi. Chcąc zaś mówić o specy ficzn ie kobiecych dośw iad czen iach z w łasnej perspektyw y, fe m in istk i m u siały w pierw zredefiniow ać filozoficzną (ale również egzystencjalną) kategorię podm iotu. C iało w tym procesie rozpoznaw ania swojej podm iotow ości odegrało rolę
kluczo-rozważać cielesności, oddzielając jej od p odm iotu. To ontologie po d m io tu bowiem w piynęiy na nasze w yobrażenia cielesności, które z n a jd u ją n astęp n ie swoje p otw ierdzenie w sposobach m ów ienia o ciele.
U. Śm ietana Od écriture féminine do somatekstu, „Przegląd F ilozo ficzn o -L iterack i” 2003 n r 1 (3), s. 153-171 (169). Św ietny tek st a u to rk i, choć często przyw oływ any w lite ratu rze p rzed m io tu , trak to w an y jest niestety b ardziej jako próba opow iedzenia h isto rii pro b lem u niż jako au to rsk a propozycja wyjścia w literaturoznaw stw ie i krytyce fem inistycznej poza dotychczasow e dyskursy cielesności.
wą - jednocześnie fu n d ato ra i poręczyciela autentyczności Ja. W szystko zaś po to, by przyw rócić ciału /k o b iec ie głos w k u ltu rz e , któ ra do tej po ry spychała je na m argines m ilczenia. G dzie te n p ię k n ie i szlachetnie skonstruow any p ro jek t za czął pękać? F em in istk i drugiej fali (głównie francuskie teoretyczki écriture fém ini ne) z jednej strony poszukiw ały w spólnej w szystkim kobietom tożsam ości w opar ciu o ich dośw iadczenia biologiczno-psychologiczne, z drugiej strony p raktycznie w yelim inow ały realne ciało z d y skursu przez m nożenie jego kulturow ych, m etafo rycznych obrazów. W ynikało to generalnie z dogm atycznego, redukcjonistyczne- go podejścia do pojęcia esencji, k tó rą p o ddano u niw ersalizacji i m ityzacji. W efek cie doprow adziło to do m etaforyzacji kulturow ego dośw iadczenia ciała i sposobu m ów ienia o nim . C ixous, choć w swych żarliw ych m an ifestach nawoływała do k o n c e n trac ji na ekspresji ciała jako źródle kobiecej tw órczości, ostatecznie jed n ak m yślała o ciele jako o pew nej figurze. Prześw iadczenie o bezpośredniej i dosłow nej tożsam ości ciała kobiecego z tek stem m ożliwe było do u trzy m an ia tylko w tym sensie, że m a te ria ln y p o rządek ciała został w tłoczony w dyskursyw ny p orządek tekstu. S tąd fem in istk i drugiej fali prześcigały się w b u d o w an iu coraz to now ych m etafor cielesności na oznaczenie procesu twórczego. „P isanie k rw ią”, „pisanie m lekiem M a tk i”, „pisanie b iałym a tra m e n te m ”, „ciało-w-ciało z m a tk ą ”, „rodze nie te k s tu ”, „pisanie ciała” - w szystko to tekstow e w cielenia jednej h ip e rm eta fo ry - ciała.
K rytyczną reakcją na ahistoryzm i naiw ny biologizm esencjalizm u było odej ście od kateg o rii realnego ciała i p erso n aln ie rozum ianego p o d m io tu oraz za stą p ie n ie ich kategorią „re p re zen tac ji”5. Po przełom ie p o stm odernistycznym cieles ność postrzeg an a była głów nie z perspektyw y swej p o w ierzchni, okazyw ała się k olejnym te k ste m k ultury, za któ ry m żadna n atu ra ln o ść , n eu tra ln o ść , pierw ot- ność się już nie kryła. C iało zostało zredukow ane niem al w yłącznie do swego k u l turow ego p rzedstaw ienia. R ealne p roblem y społeczne w ynikające z p rze d m io to w ego u ży w a n ia c ia ła z o s ta ły o p isa n e w k a te g o ria c h d y sk u rsu . B io lo g ic zn ie m a teria ln e ciało w p o stm odernistycznej krytyce fem inistycznej stało się w stydli wym anachronizm em , przestało być interesu jące i ważne.
Stopniow o zaczęły się pojaw iać jed n ak takie teoretyczki, któ re z p rzekonania o k o nstruow alnym ch arak terze sam ego pojęcia „ n a tu ry ” i „n a tu ra ln o śc i” wyciąg nęły in n e w nioski niż p o stm o d ern istk i. C iała (ani p odm iotu) nie należy dyskredy tować jako kateg o rii filozoficznych, trzeba je zredefiniow ać w sposób n ied u ali- styczny. To w łaśnie założenie stało się p u n k te m wyjścia now ych te o rii p o d m io tu
5 E. H yży Kobieta, ciało, tożsamość. Teorie podmiotu w filozofii feministycznej końca
X X wieku, U niversitas, K raków 2003, s. 55. K onflikt ten dai po czątek toczącej
się na przeiom ie lat 60. i 70. dyskusji esen cjalistek z k o n stru k cjo n istk am i, a n astęp n ie w latach 80. przy b rał postać p o lem iki m iędzy zw olenniczkam i koncepcji różnicy (płciowej) a zw olenniczkam i teorii społeczno-kulturow ego rodzaju (gender). N ie m a tu jed n ak m iejsca na do k ład n ie jszą analizę tego fu n d am en taln eg o dla rozwoju fem in izm u sporu. O dsyłam więc do książki Hyży, ^ która rzetelnie śledzi etap y jego trw ania.
w filozofii fem inistycznej, spośród których zwłaszcza jedna w ydaje się szczególnie in teresu jąca - teoria k o rporalnej podm iotow ości E lizab eth G rosz6.
G rosz w swojej książce po d zn am ien n y m ty tu łem Volatile Bodies. Toward a Cor poreal Feminism, zwraca uwagę, że w konsekw encji przyjęcia dualistycznej w izji
p o d m io tu ciało utraciło całą swoją m aterialność, stało się przezroczystą, a b stra k cyjną ideą dla filozofii, a dla k u ltu ry (zwłaszcza masow ej) niem ym i bezw ładnym przedm iotem . Zjaw isko cielesności (a przez to i podm iotow ości) dopiero w tedy będzie m ożliw e do opisania, gdy owa „lotność” (wyrażona an gielskim p rzy m io tn i kiem „volatile”) ciał zostanie zastąpiona przez ich korporalność. (ang. „corporeal”, któ re zachow uje etym ologiczny zw iązek cielesności z „rzeczyw istością”, m aterial- nością)7. D opiero więc lata 90. przyniosły w filozofii fem inistycznej spodziew any naw rót do cielesnej m aterialności, z któ rą dyskurs, po la tac h pozornej n e u tra liz a cji, m u siał znow u się zm ierzyć.
Feministyczna ontologia ciała
Za główny cel, jaki staw ia Grosz fem inizm ow i k o rp o raln em u , uznać trzeba re definicję i re-konceptualizację ciała w k u ltu rz e, polegających na uw zględnieniu jego podw ójnej te k stu a ln o -m ate rialn e j ontologii, w ynikającej z jego d w ubieguno wej aktyw no-pasyw nej in sk ry p cji w obszarze społecznym . In n y m i słowy, Grosz przypom ina, że nie w ystarczy pytać o to, „jak” ciało przejaw ia się w k u ltu rz e, lecz „czym ” ono jest. To fu n d am e n taln e ontologiczne pytanie m usi zostać zadane, by analiza cielesności w ogóle m iała jakiś realn y sens. Próbując jed n ak odpow iedzieć na pytanie, czym we w spółczesnej filozofii jest ciało, Grosz m ówi w yraźnie o ko nieczności wyjścia poza opozycję w nętrza i zew nętrza, a więc p o d m io tu i p rze d m iotu. C ały w ysiłek australijsk iej filozofki zm ierza do w skazania na nierozerw al ny i nieprzedstaw ialny w schem acie b in a rn y m związek cielesności i podm iotowości. P róba zdefiniow ania ciała jako kateg o rii filozoficznej jest dla fem in izm u k o rp o ralnego pierw szym i ab solutnym w aru n k ie m przeprow adzenia „eksperym entu in w ersji”, k tó ry jednocześnie okazuje się być analizą stającego się, cielesnego Ja. C iało zatem , pow iada G rosz, jest:
k o n k retn ą, m aterialn ą, ożyw ioną o rganizacją tk an k i m ięsnej, organów, nerw ów i s tru k tu ry kostnej, która uzyskuje pełnię, spójność i form ę dzięki psychicznej i społecznej in skrypcji pow ierzchni ciała, [które jest] o rganicznie, biologicznie „ n ie k o m p le tn e ”; jest n iezd eterm in o w an y m , am orficznym zb io rem n ieu p o rząd k o w an y ch m ożliw ości, które
H yży w cytow anej już książce na tem a t koncepcji po d m io tu we w spółczesnym fem inizm ie (głównie anglojęzycznym ) analizuje też in n e pro jek ty fem inistyczne m .in. J u d ith B utler, C h ristin e Battersby, Susan B ordo, Rossi B raid o tti czy D onny H araw ay, które łączy jeden cel: wyjście poza p u łap k ę d u a liz m u m etafizycznego. C hoć w ydaje m i się sensow ne używ anie nazw y „k o rp o raln y fem in izm ”, żeby nie mnożyć term inologicznych „bytów ”, w dalszej części posługuję się tłum aczeniem znanym z książki E. Hyży.
w ym agają społecznego tren in g u , uporządkow ania, d ługoterm inow ego „adm inistrow ania”. C iało staje się 1 u d z к i m c i a ł e m , ciałem , które w spółw ystępuje i pokrywa się z p rze s trzen n ą form ą duszy, ciałem , które określa granice w łasnego dośw iadczenia i p o d m io to wości, tylko poprzez ingerencję m atki oraz, ostatecznie rów nież, Innego (re p re z en tu ją cego język - i reguły rządzące społecznym p o rząd k iem ).8
To w łaśnie relacja z In n y m , o parta na p rag n ie n iu , czyni ciało zap isan ą i m ożliw ą do kulturow ego odczytania „głębią”. W ykorzystuje tu Grosz, rzecz jasna, psycho analityczne koncepty, czyniąc je jednak p u n k te m wyjścia do zbudow ania kom p letnej k orporalnej ontologii p odm iotu. K rytykuje ona p aradygm at kartezjań sk i, który z p o d m io tu uczynił chore, m ilczące, odgraniczone od rzeczyw istości i w łas nego ciała cogito. G rosz nie odw ołuje się zatem do tej trad y cji filozoficznej, ale do fem inistycznej koncepcji p o d m io tu pragnącego - desidero, zaczerpniętej z książki Rossi B raid o tti Nomadic Subjects. Embodiment and Sexual Difference in Contempora ry Feminist Theory9. P odm iot p ragnący z n a tu ry swojej jest retrospektyw ny: m oże pow iedzieć, kim jest, jedynie dzięki sp o jrze n iu w stecz na to, gdzie był lu b jak w cielał swoją tożsam ość. Desidero to podm iot, k tóry nie m oże m ilczeć, poniew aż snucie (au to )n arracji jest dla niego kw estią być albo nie być. To rów nież podm iot, który nie m oże żyć w sam otności, poniew aż tylko wobec kogoś Innego m oże się konstytuow ać (a w łaściwie próbować to uczynić, bo niekoniecznie te n proces m usi się pow ieść). Grosz w pisuje w te n fem inistyczny m odel korporalnego p o d m io tu rów nież psychoanalityczny koncept „m apow ania J a ”, k tóry jest niejako w arunkiem autorep rezen tacji: „Ego jest jednocześnie m ap ą cielesnej p ow ierzchni i odbiciem obrazu innego ciała. C iało Innego dostarcza ram y dla rep rez en ta cji w łasnego”10.
N igdy jed n ak obraz p o d m io tu w yłaniający się z tej kartograficznej relacji nie będzie id ealnym odbiciem cielesnej pow ierzchni, poniew aż pow staje on w w yniku podw ójnej percepcji: zarów no zew nętrza, jak i w nętrza, któ re jest rów nież obiek tem o g lą d u 11. M apow anie Ja jest o p arte na w zajem nej relacji m iędzy pow ierzch n ią ciała a jego głębią. M apa Ja, choć zapisana w dwuw ym iarow ej płaszczyźnie, otw iera się na trójw ym iarow e p rzestrzenie. Z atem ego kry stalizu je się na skutek działan ia dw óch podw ójności: w ym iany optyki pom iędzy Ja i nie-Ja oraz n a k ła d a n ia się obrazów pow ierzchni i głębi.
G rosz, pow ołując się na prace psychologów, n eu ro c h iru rg ó w i psychiatrów , p rzypom ina, że analizując zjaw isko cielesności jako pewnego podm iotow ego
fe-E. G rosz Space, Tim e..., s. 104.
G rosz pozostaw ia jed n a k m ożliwość dla subw ersyw nej (perw ersyjnej) realizacji tego schem atu staw ania się. C iało nie zawsze m usi być dośw iadczane p rzez po d m io t jako „lu d zk ie”, ta k jak p o d m io t nie zawsze m usi budow ać tożsam ość w oparciu
o poczucie w łasnej graniczności w zględem św iata (i Innego).
R. B raid o tti Nomadic Subjects. Embodiment and Sexual Difference in Contemporary
Feminist Theory, C o lu m b ia U niv ersity Press, N ew York 1994.
10 E. G rosz Space, Tim e..., s. 38.
n o m e n u , n ie m ożem y m ów ić o w yraźnych g ran ic ac h o d d zielający ch p o rzą d ek przedm iotow y od podm iotow ego z przy n ajm n iej dw óch powodów. Po pierw sze, już sam e osm otyczne zdolności naszego ciała k o m p lik u ją proces dem arkacyjny, służący u sta le n iu koniecznych granic korporalności człowieka w celu ochrony Ja p rze d inw azją Inności, zew nętrzności. C iało rozszerza i kurczy swoje granice tak, że jego obraz jawi się ostatecznie jako: „e kstrem alnie p ły n n y i dynam iczny; jego g ranice, krańce, k o n tu ry są osm otyczne - posiadają zauw ażalną siłę w chłaniania i w ydalania zew nętrza i w nętrza w n ieustającej w ym ianie”, poniew aż: „cokolwiek wywodzi się czy em anuje z ciała w dalszym ciągu pozostaje częścią obrazu ciała. Głos, oddech, odór, fekalia, krew m e n stru aln a , uryna, n asien ie n ad a l są częścią obrazu ciała, naw et gdy są oddzielone w p rze strzen i od tego ciała” 12.
Po drugie, ciało n ie jest rad y k aln ie i jednoznacznie oddzielonym od rzeczyw i stości ko n ten erem , który w iężąc duszę, jednocześnie w ięzi i siebie. Jak utrzy m u ją psychologow ie, poza ty m i g ran ic am i ciała, które dośw iadczam y za pom ocą zm y słu w zroku, rozciąga się cały obszar k o rporalnej p rze strzen i p odm iotu. To dzięki niej i w jej obrębie odbywa się nasz k o n ta k t z otoczeniem . Poza ciałem rozpoście ra się też sfera k u lturow ych wpływów, które k sz tałtu ją go w procesie ikonizacji, n ad ając m u pew ne znaczenia i rozpoznaw alne formy. W tw orzeniu tró jw y m iaro wego obrazu cielesności p o d m io tu odgrywają rolę: „przeżyw ana przestrzenność w ew nętrznych doznań, społeczna p rzestrzeń interpersonalnych relacji i obiektywna prze strzeń kulturow ych (włączając naukow e i artystyczne) r e p re z e n ta c ji...” 13.
By uciec od p u ła p k i dw uw ym iarow ego filozoficznego red u k c jo n izm u , feno m en cielesności opisuje Grosz na trójw ym iarow ym m odelu w stęgi M óbiusa - figu rze nieskończoności - gdzie jedna jej część odpow iadałaby pow ierzchniow em u dośw iadczeniu cielesnem u, które zostało pod d an e inskrypcji zew nętrznej, k u ltu rowej czy społecznej, druga zaś sięgałaby w głąb, sym bolizując m aterialny, „tró j w ym iarow y” aspekt cielesności. Oczywiście, istotą w stęgi M óbiusa jest n ied o strze galne, ale i n ie u n ik n io n e p rzechodzenie jednej jej części w drugą, n ierozerw alność m aterialn ej obecności ciała i jego kulturow ych w yobrażeń - jest to najw ażniejsze założenie w k oncepcji Grosz. C hce ona przezwyciężyć parad y g m at dualistyczny, przeprow adzając kulturow y eksperym ent inw ersji, rodzący się z prześw iadczenia, że: „wszystkie cechy i sk ła d n ik i podm iotow ości m ogą być rów nie adekw atnie wy jaśnione, p rzy użyciu cielesności p o d m io tu jako odniesienia, co przy użyciu jego św iadom ości bąd ź nieśw iadom ości. W szystkie efekty głębi i w nętrza m ogą być w yjaśnione w kategoriach inskrypcji i przek ształceń cielesnej pow ierzchni p o d m io tu ” 14.
Z atem dośw iadczenie kulturow ego odw rócenia polega tu na analizie pow ierzch n i p o d m io tu poprzez kategorię cielesnej trójw ym iarow ości, a w nętrza subiectum
12 Tam że, s. 79. 13 Tam że, s. 80.
przez to, co w jego „warstwie naskórkow ej” zostało społecznie, kulturow o w y tatu owane. G rosz przeciw staw ia się tu zarówno uprzyw ilejow aniu psychicznego w nę trza człow ieka w zględem jego fałszywej, pozornej pow ierzchni, jak rów nież p ro w okacy jn em u k o n c e n tro w a n iu się jedynie na zew nętrznej stro n ie cielesności. W swoim p rojekcie dąży do połączenia w ym iaru indyw idualnego, jednostkow ego ciała z w ym iarem uniw ersalnym , abstrakcyjnym , w pew nym sensie in sty tu cjo n al nym . N ierozdzielność tych dwóch porządków - n atu ra ln eg o i kulturow ego - jest tu w aru n k ie m bezw zględnym : „Zaprzeczę, że istnieje «realne», m a teria ln e ciało z jednej strony i jego różne k ulturow e i historyczne przed staw ien ia z drugiej. Jest m oim tw ierd zen iem w całej książce, że te rep rez en ta cje i kultu ro w e inskrypcje całkiem dosłow nie k o n sty tu u ją ciała i jako ta k ie pom agają je p rodukow ać”15.
W tym m iejscu fem in izm k o rp o raln y w znaczący sposób różni się od fem in i zm u drugiej fali, który, z w yraźnej predylekcji do psychoanalizy, definiow ał ciało jako p rew erbalne, przed k u ltu ro w e i n atu ra ln e . Écriture féminine opierało się w d u żej m ierze na tych sam ych dualistycznych konceptach, rew aloryzując to, co w tr a dycyjnym plato ń sk o -k artezjań sk im p aradygm acie opatryw ane było zn ak iem u jem nym . Choć pro b lem ro zróżnienia m iędzy „ n a tu rą ” i jej „In n y m ” (k u ltu rą, historią) jest kluczow y dla fem inizm u, gdyż pozwala obalić biologisty czn e/n atu ralisty czn e p rzesłan k i sankcjonujące opresję kobiet, to jed n ak nie m usi ono być dokonane w ram ach dualistycznego system u opozycji b inarnych. Grosz stawia na nieantago- nistyczne i niered u k cjo n isty czn e rozw iązania, zdając sobie spraw ę z tego, że ciało zawsze, choćby w u jęciu najb ard ziej afirm atyw nych, pozostanie obszarem am bi- w alencji jako jednocześnie przyczyna opresji kobiet i obietnica ich em ancypacji. K orporalność p o d m io tu czyni ona c e n tru m refleksji fem inistycznej na znak p ro te stu wobec zarów no rady k aln eg o , społecznego k o n stru k ty w iz m u , dla którego m a teria ln e ciało znika po d pow ierzchnią rep rezen tacji, jak tych teorii, w którym jest ono postrzegane jako predyskursyw na, czysta m a teria pierw otna wobec po rzą d k u kultury. T ym czasem u Grosz ciało jest n ieredukow alne ani do przedspo- łecznego bytu , an i do kulturow ego efektu, jest zapisaną, ale otw artą i przejściow ą k o n stru k cją o ch arak terze interak cy jn y m i tw órczym 16.
Jak to się przek ład a na relacje m iędzy ciałem i językiem ? Czy ciało we w spół czesnym dyskursie fem inistycznym jest postrzegane jako źródło znaczenia, czy raczej jako sam znak? Co oznacza dla fem in izm u wyjście poza m etaforykę cieles ną i na ile m ożliw e jest faktycznie pozostaw ienie w dyskursie m iejsca dla m a te rialnego, niew yrażalnego być m oże ciała? Czy krytyka fem inistyczna wypracow ała
15 Tam że, s. X. D zięki takiej defin icji ciała, któ ra jednocześnie mówi o jego tek stu aliz acji i m ateria lizacji w tekście, m ożliwe jest odczytanie lite ra tu ry w kategorii „so m atek stu ”, w którym doszukać się m ożna śladów obecności ciała. 16 G rosz nie pisze je d n a k o sposobach d z ia łan ia pod m io tu , o tym , jak może on
subw ersyw nie przeciw staw ić się przym usow i w cielania ról określonych społecznym ko n trak tem ani też o zdolnościach ciała do staw iania opo ru każdej władzy, rów nież tekstu. W tym m iejscu k o rp o raln y p ro jek t p o d m io tu m ógłby zostać w zbogacony
swoje m etody analizy tek stu , które pozw oliłyby jej wyjść w b ad a n ia ch literac k ich poza um ow ne granice m etaforyki? A jeśli nie, to gdzie w arto szukać inspiracji?
W stęga Möbiusa - ciało na granicy tekstu. Próba
G dzie jest m iejsce ciała - w ew nątrz czy na zew nątrz dyskursu? To pierw sze, wyjściowe i fu n d am e n taln e pytanie, jakie staw iają sobie zw olennicy korporalnej te o rii n a rra c ji (i te k stu literackiego w ogóle). Choć, jak tw ierdzi D an iel Punday, „ciało rep rez en tu je to, co jest na zew nątrz narracyjnego p o rzą d k u dośw iadczenia. [...], pozostaje koniecznie na zew nątrz -perm a n en t locus, z którego n arrac ja w yra sta” 17, nie jest to w żadnej m ierze jednoznaczne, odkąd sam o ciało m oże być od czuw ane jako owo permanent locus18. C iało to pierw sze m iejsce zam ieszkania p o d m io tu i jego p u n k t o rientacyjny na świat. To rów nież główny rezonator dla każdej opow ieści p o d m io tu , ale i k u lturow y znak ograniczoności p o d m io tu wobec świata i Innego. K orporalna teoria n arrac ji nie dąży do zniesienia jej w ew nętrznej sprzecz ności, nie wycisza jej, w ręcz przeciw nie, teoria ta u p a tru je swój początek w łaśnie w tym p arad o k saln y m m iejscu, w któ ry m ciało ukazuje się w swej podw ójnej: tek- stu a ln o -m aterialn ej ontologii: jako coś, co jednocześnie jest i nie jest dyskursyw- ne, a więc coś, co n iezm ien n ie pozostaje poza opowieścią, w arunkując jednak przez to jej pow stanie. In n y m i słowy, k o rporaliści są przek o n an i, że „to, co czyni ciało ta k istotnym dla n a rra c ji i dla naszych sposobów m yślenia o p isa n iu i czytaniu to sposób, w jaki w ydaje się ono s k u t e c z n i e o p i e r a ć t e k s t u a l n e j r e p r e z e n t a c j i 19 M ówiąc jeszcze inaczej, w artość ciała dla ak tu opow iada nia realizu je się w jego zrealizow anej „in n o ści”- jego m ożliw ości przyjm ow ania subw ersyw nych przedstaw ień, które „pow inny znaleźć się poza system em re p re ze n ta c ji” . W tym sensie ciało staje się realn ą, znaczącą częścią tek stu , nie zaś jedy nie kolejną „figurą obecności” w ytw arzaną w procesie zew nętrznego oznakow a nia. D zieje się ta k dlatego, że ciało w sposób am biw alentny zn a jd u je się na granicy tego, co w ew nętrzne i zew nętrzne, w yrażalne i niew yrażalne, podporządkow ane w ładzy i wobec niej zbuntow ane. Pom iędzy tym i b ie g u n am i m ożliw ości zn ajd u je się przestrzeń , w której opowieść o ciele okazuje się pękać, załam yw ać, p rzem iesz czać, rozsuw ać.
N arra to lo d z y k o rp o ra ln i zadają dwa podstaw ow e pytania: jak ciało jest używ a ne jako składnik, elem ent danej h isto rii oraz jak ciało doprow adza do sposobu m ów ienia o n arrac ji. Z atem pierw szy pro b lem dotyczy związków stru k tu raln y ch , w ew nątrztekstow ych, które m ają rów nież n iezaprzeczalny w ym iar „realny”, bo w iem kultu ro w e sposoby m yślenia o ciele w pływ ają rów nież na kształt fabuły, re lacji czasoprzestrzennych czy w ystępujących w dziele postaci. D ru g i zaś dotyka
17 D. P u n d ay Narrative B odies..., s. 88.
111 A.P. K erby N arrative and the Self, In d ia n a U niv ersity Press, B loom ington 1991, s. 39-40.
raczej pro b lem u zew nętrza te k stu , szeroko pojętego ak tu o d bioru dzieła sztuki, w którym cielesność odgrywa isto tn ą rolę. Recepcja n igdy nie jest pozbaw iona swej k onkretności i fizyczności, a perspektyw a ciała odbiorcy wobec te k stu dosłow nie i w p rze n o śn i pom aga tek st ukonstytuow ać20. W projekcie tym przesuw am y się więc od analizy niem al w d u ch u stru k tu ra ln y m do swoistej h erm e n eu ty k i, zasta naw iając się, w jaki sposób dany tekst zaczyna znaczyć dla danego czytelnika rów nież w kontekście egzystencjalnym , a więc i fizycznym . Jak się okazuje, dwa dyle m aty teo rii n arrac ji k o rporalnej odpow iadają podw ójnej optyce p atrz en ia na sam o ciało, któ re E lizabeth G rosz ujęła figurą wstęgi M óbiusa.
N arra to lo d z y k o rp o ra ln i zw racają uwagę na jed n ą z m ożliw ych zw iązanych z ciałem am biw alencji. Z jednej strony, jak udow adniał H yden W h ite, w społe czeństw ach przed n arracy jn y ch , gdy istn iał jedynie dyskurs, to w łaśnie ciało i jego p otrzeby oraz zw iązane z ich n iezaspokojeniem poczucie niebezpieczeństw a u n ie m ożliw iało w ytw arzanie społecznego ce n tru m - gw aranta ciągłości. Ż adna n a rra cja nie m ogła pow stać, dopóki owo poczucie b ra k u nie zostało zastąpione poczu ciem koherencji, spójności i k o n tin u u m . Z drugiej zaś strony ciało z oczywistych powodów zawsze było owym permanent locus podm iotow ego um iejscow ienia w świę cie, stając się przez to źródłem poczucia ciągłości i spójności, z których początek bierze każda n arracja.
W arto tu jed n ak pow iedzieć o rzeczy b ardzo istotnej, a pom ijanej przez kor- p oralistów - nie piszą oni o rów nie interesu jący m i w ażnym (a m oże w ręcz n a j w ażniejszym w b ad a n ia ch teo retycznoliterackich) tro p ie n iu m om entów załam y w ania się am bitnego p ro je k tu przyw racania ciału jego m aterialn o ści w dyskursie. In n y m i słowy, P u n d ay nie w spom ina o sytuacji w artej uwagi z perspektyw y każ dego d y skursu przyglądającego się relacjom w ładzy (w tym też fem inistycznego), k iedy to jed n ak ciało p oddaje się, w brew naw et naszym intencjom , całkow itej tek- stualizacji, figuralizacji. N arrato lo g ia ko rp o raln a m ów i o p rzełam yw aniu p ły n n o ści d y sk u rsu przez ciało, staw ian iu przez niego s k u t e c z n i e m aterialn eg o oporu wobec to k u n arrac ji, sprow adzając te m o m e n t y (bo z pew nością b u n t ciała wobec słowa jest czym ś m om entalnym , często chwilowym i jedynie p rze j ściowym) do pew nych statycznych m odeli, zapom inając o „n a tu rz e ” każdego p ro cesu subw ersji: jego dynam ice, zm ienności (w u jęciu G rosz jednoczesności) i
nie-20 Tam że, s. 9. A u to r zaznacza rozdźw ięk m iędzy dw om a teoretycznym i szkołam i: narrato lo g ii i Nowego H istoryzm u w opisie relacji ciało - tekst. Podczas gdy pierw sza o p eru je raczej abstrakcyjnym i m odelam i, m a problem y z historyczną d efiniow aną k o n k retn o ścią cial, d ru g a postrzega ludzkie ciało jako „przestrzeń, w której poszczególne k o n flik ty m ogą być obserw ow ane w o brębie d y skursu czasu ”, un ik ając uogólnień, pozostaw ia je zawsze tylko w d a n y m m om encie historycznym . W idząc za autorem „słabości” obu koncepcji, p o stan o w iłam ... w ykorzystać obie, jako teorie niew ykluczające się w zajem nie. P u n k tem zbieżnym byłaby tu myśl E lizab eth G rosz, która u daw adnia, że m ożliw a jest teoretyczna analiza podwójnej ^ fenom enologii ciała, zarów no od strony u niw ersalnej, abstrakcyjnej jak i fizycznej,
przew idyw alności. K orporaliści nie przyw iązują zatem wagi do b u n tu n ie u d a n e go, niedokończonego (a m oże stłum ionego), co z p u n k tu w idzenia fem in istek (jak choćby Ju d ith B utler) jest dla p o d m io tu znacznie w ażniejsze. Grosz by zaś doda ła, że nie chw ile klarow ności pozw alają cielesnem u Ja uzyskać p rze strzeń do ko n stytucji, ale w łaśnie m om enty zm ieszania, am biw alencji, rozm ycia.
Jak m ogłaby w yglądać analiza zjaw iska jednoczesnego op ieran ia się ciała tek- stu alizacji i jego poddaw ania się w ładzy te k stu w praktyce? Przyjrzyjm y się od tej strony jednej z pow ieści Je an e tte W interson Zapisane na ciele. Już sam ym ty tu łem w skazuje autorka obszar swoich artystycznych zainteresow ań: jest n im ciało, jak się początkow o w ydaje, ko ch an k i n a rra to ra b ąd ź n a rra to rk i21, Louise, na którym zapisana zostaje w sensie m etaforycznym burzliw a, choć i b an a ln a h isto ria m iłos nego tró jk ąta. Jak się jed n ak okazuje, te n sym boliczny proces inskrypcji w sposób całkiem dosłow ny pow ołuje tę b o h aterk ę do życia jako postać literack ą i podm iot. Jest ona częścią m iłosnego dyskursu, n ie funkcjonuje autonom icznie jako zam k n ię ta, dokończona całość. Istn ieje, jeśli w p am ięci n a rra to ra /k i zostanie ona odtw o rzona poprzez dotyk. Zw iązek te n m a jed n ak ch a ra k te r dw ustronny, to znaczy, rów nież k o rp o ra ln a pow ierzchnia n a rra to ra /k i jest naznaczona m in io n ą, ale n ie za p rzec za ln ą obecnością p o żąd an eg o Innego: „O puszki tw oich palców za m ie niły się w czcionki, w stukujesz p rzekaz w m oją skórę, w stukujesz znaczenie w m oje ciało. [...] N ie spodziew ałam się, że L ouise p o trafi czytać dotykiem . P rz etłu m a czyła m n ie i n ap isała w łasną k siążk ę” (ZC, s. 71).
W tej koncepcji ciało, choć w aru n k u je w yłonienie się podm iotow ości, nigdy jej nie w yprzedza, poniew aż nie jest traktow ane jak surow y biologiczny m ateriał; nie m a bow iem takiego ciała, k tóre nie byłoby już sam o w sobie zapisane przez jakieś inne Ja. Tak jak L ouise, któ ra tłu m aczy i pisze na nowo n a rra to ra /k ę , n a d a jąc nowy sens jej podm iotow ości, sam a jest rów nież efektem cielesnego dyskursu, jaki ją stworzył. N iem ożliw e jest wyjście poza te n w aru n k u ją cy układ, m ówi W in terson, ta k jak nie m ożna dostrzec, w którym m iejscu wstęga M óbiusa p rzechodzi od pow ierzchni k u głębi.
M otyw mapy, po który często sięga W interson, również stwarza możliwość opisu podwójnej ontologii ciała i p odm iotu poza ekskluzyw ną logiką binaryzm u. D zięki niej ciało m oże być transportow ane w czasoprzestrzeń, która z kolei jest n ieu stan n ie przez nie w chłaniana. To w łaśnie w zw iązku z tym sprzężeniem zw rotnym dochodzi to w yłonienia się p odm iotu korporalnego, który, aby zakorzenić się w p rzestrzeni świata, m usi zostać zakorzeniony w p rzestrzeni ciała. Jak zapisana w dw uw ym iaro wej płaszczyźnie m apa, która otwiera się na trójw ym iarow e możliwe przestrzenie, tak ciało, choć wytw arzane jest przede w szystkim jako obraz, reprezentacja, odsyła nas w głąb siebie i na zew nątrz, m odelując relacje po d m io tu ze światem . M
apowa-21 J. W in terso n Zapisane na ciele, przel. H. M izerska, R ebis, P oznań 2000 (dalej stosuję sk ró t ZC). W oryginale powieści pleć n a rra to ra jest od początku do końca
nieokreślona, co w języku polskim jest gram atycznie niem ożliw e. Po polsku
n ie staje się u W in terso n synonim em w zajem nej, pow tarzanej i w ielokrotnie p rze pisyw anej relacji p o d m io tu z Innym . C iało wówczas jest m a teria łem , na którym zapis te n się dokonuje. Zawsze pozostanie ono jed n ak niedokończonym p ro jek tem stw orzonym poprzez sedym entacje, naw arstw iania, przem ieszczenia.
M apa p e łn i jed n ak w n a rra c ji tej pow ieści funkcję podw ójną - jest zarazem n arzęd ziem do osiągnięcia celu, jak i sam ym celem . C iało ko ch an k i to zatem jed nocześnie w skazów ka, zaszyfrow any kod k ie ru jący do m iejsca ukrycia jakiegoś cennego skarbu, i sam o to poszukiw ane m iejsce. W te n oto sposób niezauw ażalnie p rze ch o d zim y od pow ierzchniow ego w yobrażenia ciała jako nakreślo n ej siecią k artograficznych znaków m apy do trójw ym iarow ego przedstaw ienia istniejących w g łę b i ciała n ie zn a n y ch obszarów. Inskrypcje, któ ry m i pokryte są nasze ciała, stanow ią swoisty przekaz Innego, zapisany w języku cyw ilizow anym - posłu g u ją cym się kodem sym bolicznym lub też pierw otnym - będącym dosłow nym znacze n iem m iejsc szczególnych na ciele22. W in terso n zn a jd u je się gdzieś m iędzy tym i dwoma sposobam i m ów ienia o ciele. Choć inskrypcje, ja k im ono jest poddaw ane, m ają ch a rak te r kulturow y, to jed n ak są one rów nież fizycznym śladem , jaki pozo staw ia po sobie p o żądanie Innego-siebie. R ozdzielenie tego, co n atu ra ln e , od tego, co kulturow e, staje się niem ożliw e, choć jednocześnie to, co te k stu a ln e, n igdy nie stanie się tym , co seksualne.
Wydawać by się m ogło więc, że W in terso n znalazła swój artystyczny sposób na w yzwolenie ciała i po d m io tu spod redukującej i restrykcyjnej w ładzy słowa i p rze d staw ienia. Sięgnięcie po m otyw „m apow ania J a ”, do którego odw ołuje się E liza b e th G rosz, okazuje się z jednej strony sposobem na p o kazanie faktycznego, m a terialnego zw iązku cielesnego p o d m io tu z In n y m i św iatem , z drugiej przedstaw ia nową form ę zniew olenia przez z a m ie n ia n ie ciała w obraz. M apow anie, zam iast okazać się czynnością dotykow ą, w brew w oli n a rra to ra /k i stało się kolejną w zro kową form ą eksploracji o biektu pożądania, traktow anego jak te re n swoistej kolo nizacji. C iało ukochanej, w yobrażane p o d postacią m apy kryjącej pod swoją p o w ierzchnią fascynujący świat nieznanego, zostaje zaanektow ane przez p odm iot i co w ięcej, zabezpieczone p rze d ew entualnym odkryciem go i odbiciem przez in nych. Czy W in terso n pow raca zatem do reto ry k i b in arn o ści, nie um iejąc wyjść w opisie relacji Ja - In n y poza granice opozycji p o dm iot - p rzedm iot? T rudno odpow iedzieć na to pytan ie, gdyż jak się zdaje, w Zapisane na ciele p isark a mówi, że m iłość i łącząca się z nią n am iętność jest zawsze ro dzajem kolonizacji, zaw łasz czenia. P rzed kryjącą się w niej przem ocą ochronić m oże jedynie w zajem ność, polegająca na o d rzu cen iu i p rzekroczeniu jednoznacznie określonych pozycji p o d m io tu i p rze d m io tu w zw iązku: „Louise, w tym jednoosobow ym łóżku, w jask ra wej pościeli o dnajdę m apę niczym poszukiw acz skarbów. S penetruję cię, zgłębię, a ty, jeśli zechcesz, jeszcze raz m n ie w chłoniesz. P r z e k r o c z y m y s w o j e g r a n i c e i s t a n i e m y s i ę j e d n y m n a r o d e m ” (ZC, s. 18, podkr. m oje - M.Ś.).
M e ch a n izm p erc ep cji k o n stru u je W in terso n w o p arc iu o m odel tran sg re sji, w któ ry m za ta rc iu ulega granica m iędzy patrzącym i obserwowanym . In n y m i sło wy, obiekt oglądu w tym u jęciu odw zajem nia, nie tylko zaś odbija, w zrok, stając się rów nież aktyw nym uczestn ik iem procesu p atrzen ia. Ten dynam iczny i fuzyjny m odel percepcji, uzn an y za kulturow o kobiecy, przeciw staw ić m ożna tradycyjne m u voyeurystycznem u, statycznem u m odelow i m ęskiem u, zawsze im p lik u ją ce m u przyjęcie określonych ro dzajem płciow ym pozycji dom inującego, aktywnego m ęż czyzny i podporządkow anej m u, b iernej k obiety23.
Czy jednak W in terso n się to udaje? Czy idea absolutnej w zajem ności i rów no ści podm iotów m oże w ogóle być zrealizow ana, jeśli po d m io t p ragnący z n a tu ry swojej okazuje się być to ta lita rn y m i zachłannym : „N ie p rag n ę łam w yłącznie cia ła Louise. C hciałam jej kości, krwi, tk an ek , oplatających ją ścięgien. A bym m ogła ją zatrzym ać dla siebie, gdy czas pozbaw i jej skórę odcieni i s tru k tu ry ” (ZC, s. 45).
N aw et gdy w ydaje się, że n a rra t or/к а rezygnuje z własnego, pryw atnego szczę ścia, skazując się na m ęki cierp ien ia w im ię dobra drugiego, w konsekw encji oka zuje się, że jest to kolejny kom pensacyjny m ech an izm odzyskiw ania w ładzy n ad ukochaną. W idzim y to w yraźnie, gdy w Zapisane na ciele n a rra to r/k a rezygnuje z posiadania L ouise żywej, ale niedoskonałej, bo p rzem ijającej, w ystawionej na niszczycielskie działan ie choroby, by m óc ocalić ją w dyskursie m iłosnym i w p a m ięci jako p ię k n y obraz. O d pierw szej do o statniej stro n y pow ieści L ouise nie p rzestaje być rep rezen tacją, ideą, prerafaelick ą fantazją. Co w ięcej, fakt, że n a rra cja rozpoczyna się w m om encie, gdy L ouise jest już nieobecna, pow oduje jej rze czywiste uw ięzienie w tym w izerunku. B ezpośrednią przyczyną znik n ięcia u k o chanej jest w pow ieści sam a choroba, która spow odowała „śm ierć” realnej Louise i zabicie jej w dyskursie. C horoba opiera się rep rez en ta cji, dlatego L ouise m usi stać się opow ieścią o sobie, śladem odciśniętym na skórze, p ięk n ą literack ą fikcją. Stopniow o jej tw arz za m ie n ia się w gładką tra n s p a re n tn ą p ow ierzchnię lu stra , w której n a rra to r m oże odnaleźć jedynie w łasne odbicie.
P lato ń sk i ideał odnajdyw ania w m iłości jedności, jak się okazuje, był najw ięk szą fikcją - to n a rra to r/k a jest „ a u to rem ” ukochanej, stw orzonej na w łasne p o d o bieństw o słow am i „Kość z m ojej kości, ciało z ciała”, w k tó ry ch zatraca się zdol ność ro zd z ie le n ia rea ln o śc i i p ro jek c ji: „N ie m ogłam jej odnaleźć. N aw et nie p o trafiła m się do tego przybliżyć. Tak jakby L ouise n igdy nie istn iała, jak postać z książki. M oże ją w ym yśliłam ? - N ie, ale usiłow ałaś. N ie była tw oja, żeby ją m oż na było tw orzyć” (ZC, s. 162).
23 E.A. K aplan Woman and Film. Both sides o f the Camera, R outledge, L ondon 1983, s. 31. „K obiety o d b ierają i od d a ją spojrzenie, ale nie p o trafią m anipulow ać, grać n im ” w przeciw ieństw ie do m ężczyzn, którzy za pom ocą w zroku zaw łaszczają i u p rzed m io taw iają swój p rzed m io t oglądu. Taki podział na m ęski, aktyw ny
voyeuryzm i odpow iadający m u kobiecy pasyw ny e k shibicjonizm w ziąi się
z rozm yślań F reu d a nad zjaw iskiem scopofilii. Zob. też L. M ulvey Visual Pleasure and
Jedynym sposobem p rzeciw działania terrorow i zaw łaszczania jest tu w ysadze n ie subiectum z jego n a d rz ęd n ej pozycji p rzez w prow adzenie podw ójnej optyki podm iotow o-przedm iotow ej tak , by te dw ie perspektyw y p atrz en ia następow ały po sobie, w ybijając czytelnika/w idza z jego ustalonej pozycji obserw atora. W in te rso n udaje się przełam ać trad y cy jn y system rep rez en ta cji ciała rów nież poprzez „ u p rz estrze n n ie n ie” cielesności, to znaczy rozlanie się jej poza k o n tu ry obrazu. Podw ójny sta tu s ontologiczny ciała jako p ro dukującego swe p rzedstaw ienia i p ro dukow anego poprzez nie, k o m p lik u je relacje czasoprzestrzenne. Czy jest bow iem tak, jak tw ierdził N ew ton, że to sposób, w jaki defin iu jem y m aterię, d eterm in u je nasze w yobrażenie p rze strzen i czy m oże odw rotnie, jak dow odził E in stein , że to p rzestrzeń , k tó rą obserw ujem y za n im dośw iadczym y siebie sam ych, narzuca nam później sposób percypow ania własnej cielesności? Grosz podkreślała w swoim eseju Space, Time, and. Bodies te n n iezaprzeczalne k u lturow y zw iązek teo rii p o d m io to wych z koncepcjam i fizyków na te m at n a tu ry czasoprzestrzeni. Z asady N ew tona, przedstaw iające człowieka jako p u n k t w pustej przestrzen i, uczyniły z niej płasz czyznę geom etrycznych linii, odcinków, p rom ieni pokryw ały się z refleksjam i K anta na tem at p odm iotu, który m usi nałożyć na świat aprioryczny system kategorii czaso p rzestrzennych, by uczynić go dostępnym dośw iadczaniu. E in ste in ze swoją te o rią w zględności, u jm u jąc ą czasoprzestrzeń jako zakrzywiony, n-w ym iarow y ob szar n ie u sta n n y ch zm ian, w fizyce dokonał p rzew rotu porównyw alnego do tego, jaki uczynił w filozofii F re u d i psychoanaliza w prow adzając do niej p odm iot n ie świadomy, wielopoziom owy, cielesny (więc trójw ym iarow y)24:
K onstytucja wyobrażonej tożsam ości po d m io tu w fazie lu stra u stala prow izoryczną toż samość, która nadal w ym aga stabilizacji, uporządkow ania i przyjęcia przez p od m io t w so- cjosym bolicznej pozycji, w której może on zaangażow ać się w sym boliczną i lingw istycz n ą w ym ianę z inn y m i. W ytw arza ona rów nież w aru n k i do z aistn ien ia najw cześniejszych i najbardziej prym ityw nych w yobrażeń dziecka o m ilieu, kontekście, otoczeniu i lo k ali zacji. In n y m i słowy, w aru n k u je i czyni dla dziecka m ożliw ym najw cześniejsze w yobraże n ia p rzestrzen i i czasu.25
O braz ciała, bez którego L acanow ski p o d m io t nie m oże się konstytuow ać, jest dostępny jedynie w kontekście czasu i przestrzen i, które określają p o rządek sym boliczny, dyskursyw ny. I odw rotnie, rów nież czasoprzestrzeń staje się dla Ja do stępna dopiero przez dostrzeżony w niej obraz ciała. Bowiem nie tylko p rzestrzeń zostaj e w chłonięta przez ego, by umożliwić m u wytworzenie autoreprezentacj i ciała, ale rów nież te n obraz jest p rojektow any na otaczający świat, by uczynić go m ożli wym dla p odm iotu. N ie sposób określić jednoznacznie, co jest przyczyną, co zaś
24 E. G rosz Space, Tim e..., s. 100. Zjaw isko to obserw ujem y rów nież i dziś, kiedy dostrzec m ożna w yraźny zw iązek m iędzy pom ysłam i cybernetyków
a p o stm odernistycznym i defin icjam i podm iotów rozproszonych, w irtu aln y ch , nieskończonych, n ieu sta n n ie przem ieszczających się.
skutkiem . W idać to doskonale na om aw ianym w cześniej koncepcie m apow ania, ta k fu n d am e n taln y m dla k o n sty tu cji Ja i świata (w tym literackiego).
Tymczasem, jak zauważył D aniel Punday, choć z narratologicznego p u n k tu wi dzenia pytanie o to, jak ciało/podm iot w chodzi w przestrzeń tekstu, jest pytaniem 0 możliwość istnienia jakiejkolw iek n arracji, to relacje te na poziom ie analizy teo- retycznoliterackiej traktow ane były jako oczywistość. Przy bliższej analizie okazuje się jednak, że związki m iędzy ciałem p odm iotu a przestrzenią literacką nie są prze zroczyste. Jak kiedyś zauważył Bachtin, napięcie pom iędzy ciałem pryw atnym i p u blicznym kształtuje relacje czasowe w obrębie każdej n arrac ji26. To w łaśnie tej opo zycji zaw dzięczam y w ogóle pow stanie pow ieści now ożytnej zasadzającej się na ro zróżnieniu m iędzy czasem w ew nętrznym i zew nętrznym oraz odpow iadających im przestrzeni: pryw atnej i publicznej. F undam entalna (choć dziś możliwa do znie sienia) dla naszego sposobu m yślenia o otaczającym świecie opozycja publicznego 1 pryw atnego początek swój bierze z cielesności. N arracyjna kategoria czasu z n a tu ry swej m a ch arak ter korporalny, ponieważ zasadza się na w ytw orzeniu idei w nętrza i zew nętrza w oparciu o centralną pozycję ciała. Relacje czasowe są w ogrom nym stopniu uform ow ane w związku z w yobrażeniam i ciała w k ulturze, są wraz z rela cjam i przestrzennym i fizyczną tk an k ą narracji, jej „m ięsem ”.
U W in terso n w yobrażenie czasu w sposób ścisły odpow iada k oncepcji korpo- ralnego p o d m io tu i p rze strzen i go otaczającej. W Zapisanym na ciele „u cieleśnie n ie p rz e strz e n i” (a zarazem „u p rz estrze n n ie n ie ciała”) m a n ieb ag ateln y wpływ na ukształtow anie relacji czasoprzestrzennych. P isarka, zaprzeczając prostej opozy cji m iędzy w nętrzem i zew nętrzem , głębią i pow ierzchnią, pub liczn y m i p ryw at nym , zaprzecza rów nież lin earn o ści ludzkiego dośw iadczenia, tw ierdząc, że ch ro nologiczny m oże być jedynie dyskurs, w któ ry m je zam ykam y. W Zapisane na ciele narracja prowadzona jest w czasie „nieskończenie teraźniejszym ” . W ydarzenia toczą się spiraln ie, nie zaś w lin ii prostej, co oznacza, że pow racają one do n arra to ra , niosąc za każdym razem in n y sens. N arracja „nieskończenie te ra źn ie jsz a” czyni z procesu le k tu ry n ie d o m k n ię te koło, w któ ry m wciąż pow raca pytanie: „czy o n i/ one spotkają się jeszcze?” . Za każdym jed n ak razem p y tan ie to oznacza coś in n e go, rodzi kolejne m ożliw e scenariusze. Zapisane na ciele kończy się ta k im zdaniem : „Ta h isto ria zaczyna się w łaśnie tu, w tym o b skurnym pokoju. [...] N ie wiem , czy to jest szczęśliwe zakończenie, ale oto jesteśm y w olni, a p rze d n am i otw arta p rze strz e ń ” (ZC, s. 162-163).
A kt opow iadania obnaża tu swoją k onstruow alną, literac k ą n a tu rę , poniew aż „zdarzenie i akt opow iadania zdają się b e z u sta n n ie plątać ze sobą niczym akroba- c i”, a oddzielenie początku od końca staje się niem ożliw e. Tok n arrac ji, który nie
O '
00
26 D an iel P u n d ay takie ciało nazywa „ u n ru ly bo d y ” - „ciałem w ym ykającym się k o n tro li”, które nie jest b ynajm niej synonim em ciała natu raln eg o , dzikiego, wyzwolonego, m aterialn eg o naw et, lecz raczej jest „dyskursyw nym o b iek tem ”, skonstruow anym , by znaczyć coś w o d n iesien iu do „generał b o d y ” - „ciała ogólnego, pow szechnego”, k tó rem u jest ono przeciw staw ione.
pozw ala n am pow iedzieć w yraźnie, gdzie te n tekst zaczyna się, a gdzie kończy, świadczy o tym , że ciało nie poddało się zu p ełn ie tekstu alizacji. Opowieść - jak ciało - n igdy nie zostanie rozw inięta do końca.
W in terso n sprzeciw ia się przym usow i trak to w an ia m itu arche jako źródła każ dej opow ieści poprzez utrzym yw anie fabuły w continuum czasowym , gdzie p rze szłość nie jest rozdzielona od teraźniejszości czy przyszłości. W Zapisanym na ciele n a rra to r/k a nie jest w stanie przeciw staw ić się naporow i w spom nień, które stają się jej/jego teraźniejszością. To rów nież przeszłość te rroryzująca podm iot, każe m u stw arzać u spokajającą wizję przyszłości. Czas tęsknoty i p o żądania jest p a k tem , jaki przeszłość zaw iera z przyszłością, gdy teraźniejszość przestaje faktycz nie m ieć już znaczenie: „K iedyś otw orzyłam stary n o ta tn ik i w ypadła z niego k a rt ka [...] Z ostaw iła m i ją na stole w B ritish L ib ra ry pięć lat w cześniej. To było zaproszenie na kawę o czw artej. W łożę płaszcz, wezm ę garść drobnych i przyjdę do zatłoczonej kaw iarni. Ty też tam będziesz, praw da?” (ZC, s. 133).
W koncepcie pożądania, które tu jest nie tylko tem atem pow ieści, ale i siłą stru k tu ru ją c ą tekst w to k u jego n arrac ji, kryje się p aradoks nierozerw alności lęku p rze d bólem u tra ty i m asochistycznej przyjem ności jego ciągłego dośw iadczania, um ożliw iającym ostateczne „przepracow anie swej żałoby” . P aradoks ten , k tó ry odzw ierciedla podw ójną n atu rę ciała jako takiego, podkreślony został również przez Petera Brooksa w Reading fo r the P lot (1984). W postfreudow skiej w ersji paradoks te n przybiera form ę napięcia m iedzy oporem i po żąd an iem tkw iącym i w seksual nej cielesności podm iotu. Brooks przenosi dwie kategorie psychoanalityczne: pęd do śm ierci i p ęd erotyczny, sym bolizow ane przez T anatosa i Erosa, na g ru n t nar- ratologiczny, m ają one wyznaczać czasoprzestrzenne bieguny akcji. C ielesność n a r racji bierze się z tego, że „Poczucie początku [...] m usi w pew ien w ażny sposób determ inow ać poczucie ko ń ca”27. In sty n k t śm ierci i zasada przyjem ności spoty kają się na poziom ie fabuły w jej opóźnieniu, reta rd a cji, zatrzy m an iu , pow tórze niu. Powstająca zgodnie z dynam iką pragnienia fabuła jednocześnie zawiera w sobie zarów no obietnicę spełnienia, jak i m arzen ie w iecznego trw ania w n ie sp ełn ien iu .
Czy narratorow i/с е pow ieści udało się w ypełnić p u stk ę po stracie ukochanej? O dpow iedź będzie zawsze ta sam a. N ie, poniew aż dyskurs m iłosny zm usza p rag nący p odm iot do zapisyw ania „pustej stro n y ” m a terią słowną i jednocześnie u d a rem n ia tę próbę zatrzym ania nazw anego, poniew aż ,Jfocham Cię w ym ierzone jest przeciw językowi, przeciw zn a k o m ”, choć bez n ic h nie m oże istnieć28. A bsoluty- styczne, zachłanne, desperackie p o żądanie z pasją nekrofila zm usza n a rra to ra /k ę do ciągłego odkopyw ania obrazu k ochanki z pokładów pam ięci, na przek ó r ułom
-27 P. Brooks Reading fo r the Plot. Design and Intention in Narrative, H arv ard U niversity Press, C am b rid g e, M A 1992, s. 94.
28 M.P. M arkow ski Dyskurs i pragienie, w stęp do: R. B arthes Fragmenty dyskursu
miłosnego, przeki. i posi. M. Bieńczyk, W arszaw a 1999, s. 21. N iew yrażalność „jest
Q w aru n k iem m ożliwości pra g n ien ia, tak jak p rag n ien ie jest w a ru n k iem m ożliwości O ' d y sk u rsu ” (s. 18).
ności słów, które nie pam iętają, zn iekształcają i rozm yw ają. L ouise jed n ak pozo staje n ad al podw ójnie m artw a - jest nieobecnością, p u sty m m iejscem w opow ie ści, jest rów nież śm ierteln ie chora na raka. D la n a rra to ra /k i proces przyw oływ a n ia m aterialn o ści tego ciała jest tyleż ro dzajem k om pensacji po u trac ie ukochanej, co koniecznością uw olnienia siebie od śm ierci. T erapia poprzez p rag n ie n ie rodzi się w m asochistycznym pędzie k u p o w tórnem u przeżyciu tra u m y rozstan ia i w dą ż e n iu p o d m io tu do reintegracji.
D elineacja czasu w ynikająca z jego zw iązku z cielesnością, m aterialn o ścią, jest sposobem staw iania oporu w ew nętrznej dynam ice narracji. W jednej z powieści W in terso n m ów i w prost o konieczności w alki z żyw iołem narracji:
Zaw sze istn ieje niebezpieczeństw o p isa n ia autom atycznego. N iebezpieczeństw o sam o- sięp isan ia w stronę takiego zakończenia, które ż ad n ą m ia rą nie pow inno być opow ie dziane. W pew nym m om encie opow ieść zaczyna się toczyć m ocą rozpędu, n ab iera w e w nętrznej pew ności i robi wszystko, by cię przekonać, że rysujące się zakończenie jest jedynym m ożliwym . Jest w tym n ieu ch ro n n o ść i u tra ta k o n tro li, które z jakiegoś pow o d u przynoszą ulgę. To byl twój tekst, ale teraz już sam się pisze.
Stop.
Przerw ij tę n arrację. Z aprzecz w szystkim h istoriom opow iedzianym do tej pory [...] i p o staraj się przedstaw ić swą opowieść inaczej - w innym stylu, z innym rozłożeniem a k centów - przew ietrz elem enty zdław ione zużyciem całych w ieków i n a d a j n i e c o c i e l e s n o ś c i d r y f u j ą c e m u ś w i a t u . (ZC, s. 49)
W in terso n w opow iadanych h isto ria ch nie poszu k u je autentyczności w zn a czeniu oryginalności, nie łu d z i n ad zieją odnalezienia siebie w „cudzym słow ie” ani też stw orzenia całkow icie nowej n arrac ji, któ ra w yzw oliłaby udręczone Ja od p rzy m u su p o w tarzania w ciąż tych sam ych słów. Z aprzeczenie, o k tó ry m mowa w pow yższym cytacie, kryje się w geście tran slato rsk im , przekładającym i p a ra frazującym każdą fabułę tak, by wydobyć z niej, a tym sam ym i z tran slato ra, p o te n cja ln ą w ieloznaczność. Co niebyw ale istotne dla naszych rozw ażań, jest to rów nież w arunek, aby przyw rócić n a rra c ji za traconą korporalność. D latego ta k często sięga W in terso n po dyskurs m iłosny, k tóry najsiln iej chyba został skonw encjona lizow any zarów no w kodzie nadaw czym , jak i odbiorczym . Jej n ajb ard ziej odw aż n y ek sperym ent k u lturow y w Zapisanym na ciele, w któ ry m m iała ona przełam ać ro m an ty czn o -sen ty m en taln y idiom w yznania m iłosnego oraz stereotypow y i de te rm in isty c zn y sposób m yślenia o p ic i i seksualności, p otw ierdził jedynie złud- ność takiego przedsięw zięcia. Zapisane na ciele nie jest w istocie fiaskiem , powieść ta, sięgając śm iało do trad y c ji p o pularnego i wciąż pogardzanego ro m an su , spro wokow ała dyskusję o n a tu rz e m iłości i jej języka, co nieczęsto się zdarza we w spół czesnej lite ra tu rz e . Je d n e klisze kultu ro w e zw iązane z tym obszarem , ta k ie jak m ałżeństw o, w ytarty fotel, kapcie, ro d zin n e życie, n a rra to r/k a w ym ienia, in n e z ko lei, ta k ie jak m it „zabijania ko ch an k i w sz tu k ę”, m it sam opośw ięcenia się, m it idealnego zespolenia czy w reszcie sam m it u tra ty m iłości jako w aru n k u każdego praw dziw ego ro m an su zostaną uruch o m io n e w brew jego/jej woli, co dowodzi, że uzyskanie k o n tro li n a d stereotypam i czy absolutne wyzbycie się ich jest najw
ięk-szym kłam stw em . W m iłości próżno szukać oryginalności, sam o w yznanie: „Ko cham C ię” jest już cytatem , a jed n ak nie przeszkadza to kochać szczerze. N ie da się rozdzielić d y skursu m iłosnego od samej m iłości, ta k jak nie m ożna zaprzeczyć k ryjącem u się w n ic h pow tórzeniu, chyba że za cenę w ypow iedzenia29. Wydawać by się m ogło zatem , że W in terso n p o d d aje się naporow i języka, k tó ry poprzez w łaściw ą sobie konw encjonalizację zabija dośw iadczenie, zwłaszcza cielesne, p rze m ieniając je w słowo, w sztukę. Jed n ak p arad o k saln ie w swym n ieu d an y m p ro jek cie przyw rócenia słowu cielesności autorka odkryła m ożliw ości wejścia ciała w ob szar n arracji. Trafnie u jm u je to Jean-L uc N ancy, m ówiąc, że dążenie w stronę ciała to rodzaj „napięcia dyskursu, który dotknąć siebie m oże jedynie poprzez d o tk n ię cie ciała (co oznacza, że roztrząsa sam siebie, jednocześnie s t a j ą c s a m e m u s o b i e n a p r z e s z k o d z i e i w t e n s p o s ó b d o c i e r a d o g r a n i c y s e n s u )”30. Odbywa się to zaś w kolejnych etapach: „najpierw - roz p isanie naszego ciała. Jego na-zew nątrz-w pisanie, w e j ś c i e w p o z a t e k s t , będące ru ch e m najb ard ziej w łaściw ym rozpisyw anego te k stu , podczas gdy sam tekst został już porzucony, pozostaw iony na g ranicy sam ego siebie”31.
Przenosząc te n sposób m yślenia na relacje m iędzy au to rem i tek stem oraz p o zostając w tej samej optyce p atrz en ia , w której zew nętrza te k stu nie m ożna od dzielić od jego w nętrza, okaże się, że w tej granicznej p rze strzen i „pom iędzy” zn a j du ją się ciało, a przez nie tekst, autor i sam czytelnik.
Tak jak każde dośw iadczenie lekturow e, rów nież i ko rp o raln a teoria n arrac ji opiera się na istn ie n iu swoistego p a k tu m iędzy czytelnikiem i autorem . Jednym z najciekaw szym eksperym entów fo rm aln y ch , jak ich dokonała W in terso n , jest użycie SN Zapisanym na ciele nieokreślonego płciow o n a rra to ra do opow iedzenia wtłoczonej w ram y konw encjonalnego ro m an su h isto rii m iłosnej. G atunek, k tó rym posłużyła się tu pisarka, wym aga jednoznacznego oznaczenia płci bohaterów , poniew aż odbiór jest tu ściśle zw iązany z w ejściem czytelnika w fikcyjny świat poprzez jego identyfikację z postacią lub n arrato rem . A stosowany n ad e r często pierw szoosobow y typ n arrac ji, w zm acniając poczucie szczerości, autentyczności opow ieści, um ożliw ia tę id e n ty fik ac ję, b e z p o śred n io o d d ziału jąc na em o cje32. W in terso n zatem prob lem aty zu je akt lektury, zm ieniając rodzaj relacji m iędzy odbiorcą, a nadaw cą z konw encjonalnego na dynam iczny. Jednocześnie, zachow a na cielesność n a rra to ra , objaw iająca się nie p oprzez opis jego fizyczności, lecz poprzez niebyw ale intensyw ny dyskurs pożądania, pow oduje, że k o n ta k t te n nie
29 M. B orch L ove’s Ontology and teh Problem o f Clishe, w: Sponsored by Demons, s. 50. A utorka jed n ak m iłość p lasuje w p o rząd k u w irtu aln y m nie m aterialn y m , ja n ato m iast ustaw iam te dwa p orządki we w zajem nej relacji.
30 J.-L. N ancy Corpus, przei. M. K w ietniew ska, siow o/obraz terytoria, G d ań sk 2002, s. 5.
31 Tam że, s. 13, podkr. m oje - M.S.
32 С. A llen Jeanette Winterson. The Erotics o f Risk, w: Following Djuna. Women Lovers and O ' the Erotics o f Loss, In d ian a U niv ersity Press, B loom ington 1996, s. 48.
jest załam any. O dw rotną sytuację m am y w p rzy p a d k u Louise, której m a te ria ln e go śladu próżno szukać w tekście, choć fenom en jej (nie)obecności zdaje się być w łaściw ym tem atem pow ieści, realizującym się w setkach obrazów. W in terso n nie u ru ch a m ia tu m odernistycznego d y skursu androginicznego, k tó ry ideał ekspresji jed n o stk i upatryw ał w doskonałym zespoleniu cech m ęskich i żeńskich. Pisarka posłużyła się form alnym zabiegiem ukrycia jednoznacznej tożsam ości n a rra to ra / ki, by przeprow adzić eksperym ent kulturow y w yznaczający nowe m o ż l i w e ob szary odczytyw ania seksualności. N a rra to r/k a nie jest tu oznaką m odernistycznej uw odzicielskiej dw uznaczności, lecz kategorią, a raczej p rze strzen ią rozpościera jącą się pom iędzy rodzajow ym biegunem m ęskości i kobiecości, przestrzenią, w któ rej zrodzić się m ogą wszelkie niedualistyczne dyskursy p łc i33. Choć ciało jest obecne w n arrac ji, to jed n ak nie zawsze m u si się to sprow adzać do u jaw nienia się płci n a rra to ra czy postaci (a tym b ardziej au to ra), a jeśli naw et jest ona w iadom a, nie zawsze będzie determ inow ać społeczno-kulturow e p rzedstaw ienia rodzaju. Kor- poralność będzie nosić znam ię płciow ości, zwłaszcza w dyskursach m iłosnych, jed n a k nie m u si być w yznaczana w obrębie dualistycznego, rozłącznego k o n ce p tu m ęskości lu b kobiecości.
Je d n ak w aru n k ie m cielesnego ak tu k o m u n ik a cji jest zapośredniczenie relacji a u to r - czytelnik przez postacie34. In n y m i słowy, au to r w tej te o rii n a rra c ji m oże konstytuow ać się wobec czytelnika, a cz ytelnik wobec autora tylko w obecności św iadków -uczestników tego k o n ta k tu . Jedyna efektyw na strategia autorska (i czy telnicza) w tym m o d elu tw orzenia i odbioru te k stu to strategia p erform era, która z n a tu ry swojej jest n arracy jn a, to znaczy m usi zrealizow ać się poprzez język35. O pow iadanie przestaje tu być jednym z gatunków literack ich , ale jako zd arzenie - p erfo rm an s - staje się n arzęd ziem tran sg re sji p o d m io tu poza obszar karzącej w ła dzy. Zaś opow iadacz-kreacjonista okazuje się być cyrkow ym akrobatą, a jego n a r racja - ludycznym spektaklem .
Ten m odel tw órczości podw aża m it auctoritas, negując tradycję literack ą o p ar tą na p atria rc h a ln e j m etaforze ojcostwa, w której to tekst płodzony jest, by za św iadczyć i przedłużyć istn ien ie autora-ojca. W iąże się z o drzuceniem założenia tożsam ości ak tu tw orzenia z aktem seksualnym , obliczonym na m etaforyczną pro- kreację, tkw iącego u podstaw (zachodnioeuropejskiego) pojęcia literatury. F em i nistyczna ko rp o raln a n arratologia kw estionuje tradycyjną figurę A utora (Ojca), zaw ierającą w sobie w yobrażenia: „m ocy ind y w id u u m do inicjow ania, rozpoczy n an ia, u sta la n ia ”, „j ego w ładzy n a d w szystkim , co z niego się w yw odzi” oraz tow a rzyszące m u prześw iadczenie „o trw ałości i ciągłości swego dzieła” i jego
wyższo-33 L. M oore Teledildonics. Virtua Lesbians in the Fiction o f Jeanette Winterson, w: Sexy
Bodies. The Strange Carnalities o f Feminism, ed. by E. G rosz, E. Probyn, R outledge,
L ondon 1995, s.104-127. A uto rk a jed n a k p rzestrz eń tę nazywa w irtu aln ą, nie korporalną.
34 D. P u n d ay Narrative B odies..., s. 82. 35 Tam że, s. 110.