• Nie Znaleziono Wyników

Milczę, więc jestem? : formy milczenia w literaturze XX i XXI wieku

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Milczę, więc jestem? : formy milczenia w literaturze XX i XXI wieku"

Copied!
208
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)

Milczę, więc jestem?

Formy milczenia w literaturze XX i XXI wieku

(4)
(5)

Milczę, więc jestem?

Formy milczenia w literaturze XX i  XXI wieku

pod redakcją Agnieszki Nęckiej Emilii Wilk ‑Krzyżowskiej

Natalii Żórawskiej ‑Janik

Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego • Katowice 2019

(6)

Redaktor serii: Historia Literatury Polskiej

Marek Piechota

Recenzent

Jolanta Pasterska

(7)

Zamiast wstępu . . . .

Milczenie jako zgoda

Martyna Okrajni

„Mierzenie się” z (prze)milczeniem. O bohaterce Dziewczynki w czerwo‑

nym płaszczyku Romy Ligockiej . . . . Agnieszka Nęcka

Studnie (nie)pamięci. O Krótkiej wymianie ognia Zyty Rudzkiej . . .

Milczenie jako protest

Olimpia Orządała

„Moja siostra, moja miłość”. O przełamywaniu kazirodczego milczenia w powieściach Gai Grzegorzewskiej . . . .

Magdalena Paprotny ‑Lech

Relacja w ciszy. O Nakarmić kamień Bronki Nowickiej . . . . Anna Pomiankowska ‑Gabara

O misji „rzeczników umarłych”. Zarys problematyki . . . .

Spis treści

7

15 37

51 79 91

(8)

Spis treści 6

Konsekwencje milczenia

Bernadetta Darska

Przerwanie milczenia jako opowiedzenie się po stronie pamięci. O wy‑

branych utworach Martina Pollacka . . . . Hanna Łozowska

Literackie reminiscencje postaci Rity Gorgon w  perspektywie feminis‑

tycznej. O Koronkowej robocie. Sprawa Gorgonowej Cezarego Łazarewi‑

cza . . . . Emilia Wilk ‑Krzyżowska

Polesia czar odarty z milczenia. O Usypać góry. Historie z Polesia Mał‑

gorzaty Szejnert . . . . Natalia Żórawska ‑Janik

Tożsamość uwikłana w  pamięć i  milczenie. O  Wyborze Anny Marii Nurowskiej . . . . Indeks osobowy . . . .

111

129

155

177 197

(9)

Zamiast wstępu

Rację miał Günter Wohlfart, twierdząc, że „Milczenie […] jest w cen‑

trum języka, jak piasta koła leży w centrum szprych”1. Trudno byłoby z tą tezą polemizować. Wszak milczenie – jako jedna z form komuni‑

kacji – ma szczególną moc i znaczenie. Wprawdzie mogłoby się wyda‑

wać, że literatura stroni od ciszy, wszak nastawiona jest na kontakt, roz‑

mowę, dialog twórcy z czytelnikiem. Niemniej jednak pisarze, poeci czy reporterzy często właśnie ciszą próbują wyrazić emocje, postawy, reak‑

cje bohaterów. Wrzawa, hałas, kakofonia dźwięków okazują się równie wymowne, jak uporczywe, konsekwentne milczenie. Nic więc dziwne‑

go, że kategoria ta stała się już tematem wielu opracowań nie tylko z za‑

kresu literaturoznawstwa czy kulturoznawstwa, ale także lingwistyki, filozofii, psychologii, teologii czy socjologii2. Milczenie, cisza, pauza, nie‑

1 G. Wohlfart: O milczeniu – Nietzsche i Kierkegaard. Przeł. A. Boncela. „Prze‑

gląd Filozoficzny” 1998, nr 4, s. 221.

2 Zob. między innymi: Cisza i  milczenie. Społeczno ‑kulturowe mechanizmy kre‑

owania emocji. Red. B. Płonka ‑Syroka, K. Marchel. Wrocław 2010; B. Drąg: Miej‑

sce i  funkcja milczenia w  strukturze dzieła literackiego. „Ruch Literacki” 1991, z. 5;

G. Godlewski: Słowo – pismo – sztuka słowa. Perspektywy antropologiczne. Warszawa 2008; I. Iwasiów: Opowieść i milczenie. O prozie Leopolda Tyrmanda. Szczecin 2000;

D. Korwin ‑Piotrowska: Białe znaki. Milczenie w  strukturze i  znaczeniu utworów narracyjnych. Kraków 2015; A. Martuszewska: Pozytywistyczna mowa ezopowa w  kontekście literackich kategorii dotyczących milczenia. „Pamiętnik Literacki” 1986, z. 2; (Nie)obecność. Pominięcia i  przemilczenia w  narracjach XX wieku. Red. i  wstęp H. Gosk, B. Karwowska. Warszawa 2008; R. Piłat: Wartość milczenia. W: Tegoż:

Powinność i samowiedza. Warszawa 2013; R. Przybylski: Uraz do mowy. Esej o mil‑

(10)

Zamiast wstępu 8

dopowiedzenia czy też „białe plamy” bezsprzecznie są bowiem – podą‑

żając za myślą Michaiła Bachtina – integralną częścią opowieści3. Czy‑

tanie między wersami, któremu bardzo chętnie razem ulegamy, kompli‑

kuje lub – odwrotnie – ułatwia interpretację, za każdym razem czyniąc ją bardziej wymagającą, intrygującą, niejednoznaczną. Ale mimo że o kategorii milczenia wiele zostało już napisane/powiedziane, to nadal interpretowanie utworów literackich przez jej pryzmat pociąga.

Dowodem na potwierdzenie tej tezy może być właśnie tom Milczę, więc jestem?… Nadrzędnym celem autorek szkiców składających się na tę monografię stało się zaprezentowanie ciekawych ujęć problematyki oscylującej wokół milczenia, z  jakimi spotykamy się w  literaturze XX i  XXI wieku. Różnorodne pod względem tematycznym artykuły spa‑

ja przede wszystkim tytułowa trawestacja Kartezjuszowskiej maksymy.

Pamiętając o tym, że literackie (prze)milczenia dotyczą rozmaitych sfer i obszarów codzienności (zarówno historycznych, społecznych, jak i oby‑

czajowych czy kulturowych), autorki zamieszczonych w tej monografii artykułów starają się pokazać, że cisza nie musi wiązać się jedynie z ne‑

gatywnymi aspektami. Może być również śladem pozytywnych doświad‑

czeń. Jak słusznie bowiem zauważyła Dorota Korwin ‑Piotrowska, lista problemów sytuujących się w obrębie antropologii milczenia jest nieby‑

wale obszerna. Badaczka wylicza między innymi:

[…] tematyka tabu, społecznego wykluczenia, różnego rodzaju zacho‑

wań subwersywnych i  związanych z  nimi przemilczeń, kwestia języ‑

ka ezopowego i gry z cenzurą oraz politycznych aluzji, niedopowiedzeń lub pominięć. A dalej – sprawa nieobecności różnych motywów i wąt‑

ków w  dyskursie indywidualnym oraz oficjalnym; historycznych i  ży- ciorysowych „białych plam”; usuwania i  maskowania niewygodnych kwestii przez zmitologizowane narracje, jak również zamilknięcia jako przerwania pisarskiej działalności. Dodać do tego można cały kom‑

czeniu. W: Tegoż: Pustelnicy i  demony. Kraków 1994; Semantyka milczenia. Red.

K. Handke. Warszawa 1999; K. Stachewicz: Milczenie w literaturze, sztuce, muzyce.

W: Tegoż: Milczenie wobec dobra i zła. W stronę etyki sygetycznej i apofatycznej. Po‑

znań 2012.

3 Zob. M. Bachtin: Notatki z lat 1970–1971 (wybór). W: Tegoż: Estetyka twórczości słownej. Przeł. D. Ulicka. Oprac., przekł., wstęp E. Czaplejewicz. Warszawa 1986, s. 478.

(11)

Zamiast wstępu 9 pleks zagadnień połączonych z  brakiem słów, spowodowanych traumą (zbiorową lub indywidualną – byciem uczestnikiem lub świadkiem woj‑

ny, Holocaustu, morderstwa, gwałtu, tortur) i/lub pamięcią odrzuco‑

ną. […] rozmaite literackie metafikcyjne gry związane z  mówieniem i  niemówieniem oraz istnieniem i  nieistnieniem obiektów, o  których mowa. Trzeba […] przypomnieć o […] doznaniach ekstatycznych, sek‑

sualnych, mistycznych czy bardziej emocjonalnie neutralnych, tj. medy‑

tacyjnych, percepcyjnych bądź związanych z  ceremoniami, rytuałami społecznymi. Milczenie jest obecne również tam, gdzie kontemplacja, tajemnica, zagadka, ekstaza, epifania, mysterium fascinaus, uważność (mindfulness), niepojęciowa świadomość oraz łączenie racjonalności z irracjonalnością, a więc gdzie sens może być zakładany i poszukiwa‑

ny lub przeczuwany4.

Fakt, że w tekście zdarzają się różne formy milczenia – cisza, sugestie, próby wyrażania wszystkiego tego, co wydaje się pozostawać w  prze‑

strzeni niewyrażalnego – daje szansę na (de)kodowanie ukrytych zna‑

czeń. Wybieranie poetyki (prze)milczenia oznaczać może także – słabiej lub mocniej uświadamiane sobie – pragnienie zmierzenia się z tak zwa‑

nymi sytuacjami granicznymi i/lub potrzebę podjęcia wyzwania zwią‑

zanego z (po)radzeniem sobie z traumatycznymi doświadczeniami, któ‑

rych albo nie sposób opowiedzieć za pomocą słownej ekspresji, albo – na przykład ze względu na obowiązujące normy społeczno ‑polityczne – celowo pozostają „zdekompletowane”5. W efekcie niektóre sprawy sze‑

roko komentowano, inne (celowo) przeoczono. Zabory, II wojna świa‑

towa, Holokaust, Katyń, Wołyń, PRL – to tylko wybrane konteksty hi‑

storyczne, o  których pamiętamy do dziś, a  jednocześnie takie tematy, w których motyw milczenia został szczególnie uwypuklony. Literatura niejednokrotnie jako pierwsza przerywała „zmowę milczenia”, jak dzia‑

ło się to choćby w  przypadku tragedii za murami getta. Milczący do‑

tąd świadkowie teraz próbują rzucić nowe światło na znane szerokiemu odbiorcy kwestie. Pierwsze już niemal dwie dekady XXI wieku to nato‑

miast okres radykalizmu, w którym heroizacja historii miesza się z pró‑

4 D. Korwin ‑Piotrowska: Białe znaki. Milczenie w strukturze i znaczeniu utwo‑

rów narracyjnych…, s. 22–23.

5 Zob. tamże, s. 23–24. Por. B. Drąg: Miejsce i funkcja milczenia w strukturze dzie‑

ła literackiego…

(12)

Zamiast wstępu 10

bami demitologizacji, a  tematy tabu narastają nie tylko wobec kwestii przeszłości narodowej, ale również problematyki postkolonialnej, post‑

traumatycznej czy feministycznej.

Aby lepiej zrozumieć zastosowaną przez pisarza czy reportażystę strategię milczenia, należy, jak konstatowała Teresa Cieślikowska, prze‑

analizować zamieszczony wewnątrz jego tekstu między innymi „system przypuszczeń, niedopowiedzeń i niejasnych powiązań fabularnych, nar‑

racyjnych zastrzeżeń, wątpliwości, komentarzy i domysłów, jak również uwag metanarracyjnych oraz aluzji”6. Milczenie bohatera niejednokrot‑

nie zestawione zostaje ze znaczącymi, „mówiącymi” do odbiorcy przed‑

miotami, a wszelkie niedomówienia, niedopowiedzenia, zatajenia stają się elementem prowadzonej z czytelnikiem gry. Cisza to również oznaka samotności, izolacji, odosobnienia, inności, zagubienia, ale także sekre‑

tu, niewiadomej – wariantów interpretacji jest zatem wiele. Różnorodne są ponadto środki artystycznego wyrazu, które motyw milczenia potę‑

gują – wspomniane już aluzje, pominięcia, antytezy, kontrast czy wresz‑

cie pytania retoryczne lub metafory. Język ma tu szczególne znaczenie, ponieważ niewypowiedziane musi wybrzmieć, a indywidualne przeży‑

cie – zostać ujawnione. Dlatego właśnie w tytule monografii umieszczo‑

na została parafraza Kartezjuszowej myśli: „Milczę, więc jestem”; wszak milczenie – podobnie jak mówienie – jest wyrazem jakiejś postawy, po‑

trzeby, nastawienia, światopoglądu.

Monografia Milczę, więc jestem?… podzielona została przeto na trzy wzajemnie się krzyżujące i dopełniające sekwencje: milczenie jako zgo‑

da, milczenie jako protest oraz konsekwencje milczenia. Dzięki temu w  centrum zainteresowania autorek zamieszczonych tu szkiców zna‑

leźć się mogły różne strategie pseudonimowania milczenia, problematy‑

ka przełamywania tabu czy ekspresja traumy. Wybierając utwory, które pozostawały dotąd na marginesie zainteresowań lekturowych szerokiej publiczności, badaczki pokazują, że milczenie jest niezwykle ważnym czynnikiem teksto ‑ i  sensotwórczym. Wskazując pochodzące z  róż‑

nych rejestrów problemy wynikające z  (nie)wyrażalności doświadcze‑

6 D. Korwin ‑Piotrowska: Białe znaki. Milczenie w strukturze i znaczeniu utwo‑

rów narracyjnych…, s.  25. Por. T. Cieślikowska: Przemilczenie w  prozie. W: Tejże:

W kręgu genologii, intertekstualności, teorii sugestii. Warszawa 1995, s. 216.

(13)

Zamiast wstępu 11 nia, z głośnego wyartykułowania emocji, z konieczności scalenia włas‑

nej osobowości, z oswojenia stabuizowanych tematów (takich jak mię‑

dzy innymi miłość kazirodcza), z  odmawiania zabierania głosu, by przeżyć lub wyrazić bunt i mimo wszystko zachować godność czy z po‑

trzeby dania świadectwa Historii, starają się przekonać, że wybór stra‑

tegii milczenia w wielu przypadkach podyktowany zostaje także chęcią zrozumienia siebie i najbliższych.

Agnieszka Nęcka

Emilia Wilk ‑Krzyżowska Natalia Żórawska ‑Janik

(14)
(15)

Milczenie jako zgoda

(16)
(17)

Martyna Okrajni

Uniwersytet Śląski w Katowicach 0000-0002-7525-9856

„Mierzenie się” z (prze)milczeniem

O bohaterce Dziewczynki w czerwonym płaszczyku Romy Ligockiej

Jolanta Brach ‑Czaina w szkicu Wiśnia i rozumienie przekonywała, że

„Sens naszych słów jest nieporównanie bardziej ostry, atakujący, wyraźny niż zaledwie ujawniające się znaki połyskujące na powierzchni wiśni”1. Warto jednak zauważyć, iż wszelkie niuanse, pozornie nieistotne drobia‑

zgi, choćby takie jak (prze)milczenia, mają moc sprawczą i nigdy nie po‑

zostają bez znaczenia. Cisza bowiem, tak jak wypowiedziane słowa, może ujawniać ludzkie emocje, postawy i doświadczenia. Milczenie „jako ro‑

dzaj zachowania, także okazywania stosunku do sytuacji, do innych lu‑

dzi oraz ich słów jest ważną częścią ludzkiego bycia w świecie – zarówno w codziennej komunikacji, jak i twórczości literackiej”2.

W literaturze bezgłos bohatera może być przedstawiany jako bunt, sprzeciw wobec otaczającego świata, ale także jako odmienność, osamot‑

nienie, słabość, bierność czy metoda (prze)trwania. Dość przywołać wy‑

daną w 2001 roku Dziewczynkę w czerwonym płaszczyku Romy Ligockiej3,

1 J. Brach ‑Czaina: Wiśnia i  rozumienie. W: Tejże: Szczeliny istnienia. Warsza‑

wa 2018, s. 12.

2 D. Korwin ‑Piotrowska: Antropologia słowa/antropologia milczenia – zarys problematyki. W: Tejże: Białe znaki. Milczenie w strukturze i znaczeniu utworów narra‑

cyjnych. Kraków 2015, s. 17.

3 Roma Ligocka, a  właściwie Liebling, to żydowskiego pochodzenia malarka i  pisarka, urodzona 13 listopada 1938 roku w  Krakowie jako córka Dawida Lieblin‑

(18)

Milczenie jako zgoda 16

w  której pisarka, za sprawą autobiograficznej (o)powieści4, ukazuje milczenie, jakie można rozpatrywać na dwóch płaszczyznach. Z  jed‑

nej strony to niejako przymusowa strategia pozwalająca (prze)żyć woj‑

nę, z drugiej zaś – konsekwencja doświadczania traumatycznych chwil.

Dzieciństwo i dojrzewanie Ligockiej przypadały wszak na okres II woj‑

ny światowej. Osadzenie literackiej oraz dziecięco ‑intymnej narracji w konkretnej przestrzeni czasowej jest kluczowe dla całej narracji, gdyż został przedstawiony

Holocaust widziany z poziomu małej istoty, nierozumiejącej świata, my‑

ślącej kategoriami dziecka, przyjmującej tragiczny świat i wszystko, co się w nim działo, jako codzienność, wobec której miało się swoje, dzie‑

cięce wymagania, a  także skrywane pretensje do dorosłych, w  którym miało się swoje małe pragnienia5.

Jak twierdzi Natalia Żórawska, „Roma »Jest nieudana – ma czarne oczy, czarne włosy. Nie wiadomo, jak ją ratować«. […] Okazuje się jed‑

nak, że pomimo nieszczęścia wojny, krnąbrnego charakteru, braku od‑

powiednich warunków, życia w  ciągłym strachu przeżywa Holocaust, stając się świadkiem historii”6. Jako ofiara „syndromu Ocalałego” przez

ga i Teofili z domu Abrahamer. Podczas II wojny światowej przebywała w getcie kra‑

kowskim, z którego udało jej się uciec wraz z matką, ojciec dostał się do obozu koncen‑

tracyjnego w Płaszowie, a potem do więzienia na Montelupich. Resztę okupacji prze‑

żyła, ukrywając się pod fałszywym nazwiskiem – Ligocka, którego nie wyzbyła się po zakończeniu okupacji hitlerowskiej. Wydała – jak dotąd – serię powieści inspiro‑

wanych jej życiem, do których należą: Dziewczynka, w czerwonym płaszczyku (2001), Kobieta w  podróży (2002), Tylko ja sama (2005), Znajoma z  lustra (2006), Wszystko z miłości (2007), Czułość i obojętność (2009), Róża (2010), Księżyc nad Taorminą (2011), Dobre dziecko (2012), Wolna miłość (2013), Droga Romo (2014). Ponadto pracowała jako kostiumolog, scenograf w  wielu europejskich teatrach i  operach, telewizji oraz filmie.

4 Jak zauważa Agnieszka Atałap, autobiografia Ligockiej „pełna jest bólu, słabo‑

ści bardzo ludzkich, obsesji wciąż powracających, win nigdy nieodkupionych i zdarzeń pełnych grozy, które trzeba oswoić, choć wydaje się to niemożliwe”. A. Atałap: Roma Ligocka – dziewczynka, kobieta, pisarka. „Akcent” 2003, nr 3, s. 143.

5 H. Witek: Holocaust oczami dziecka. „Śląsk” 2001, nr 11, s. 77.

6 N. Żórawska: Przekroczyć granice getta. O  „Dziewczynce w  czerwonym płasz‑

czyku”, „Tylko ja sama” i  „Dobrym dziecku” Romy Ligockiej. W: Literatura i  granice.

(19)

Martyna Okrajni: „Mierzenie się” z (prze)milczeniem… 17 długi czas nie potrafiła mówić o  swoich doświadczeniach. Dopiero za sprawą bodźca, jakim było symboliczne rozpoznanie się wśród bohate‑

rów filmu Lista Schindlera wyreżyserowanego przez Stevena Spielberga, opublikowała powieść zatytułowaną Dziewczynka w  czerwonym płasz‑

czyku, w której powraca do siebie sprzed lat7. Utożsamienie się z boha‑

terką filmu pozwoliło kobiecie wyzwolić się z  milczenia, czyniąc „do‑

świadczenie traumatycznego dzieciństwa możliwym do wyrażenia”8, a jednym ze sposobów uporania się z przeszłością okazało się właśnie spisanie swoich wspomnień. Ma to na celu „zbliżyć do zrozumienia tego, co się właściwie wydarzyło”9. W konsekwencji Ligocka za sprawą pierw‑

szoosobowej narracji przenosi siebie oraz czytelnika do świata pełnego strachu, przemocy i walki o każdy dzień. Komentując powieść Romy Li‑

gockiej, Samanta Stecko zauważa:

Książka Ligockiej pokazuje, jak można pisać o Holocauście czy komu‑

nistycznej Polsce, by wzbudzać zainteresowanie. W  opowieści pojawia się szereg najbardziej istotnych problemów dwudziestowiecznej historii polskiej – w formie pigułki. Autorka pomija ich warstwę ideologiczną.

Skoro jednak jej biografia została w ogromnej mierze przez historię za‑

właszczona, Ligocka stara się wobec niej zdystansować, nie wnika w mo‑

tywy postępowania własnego i innych, nie szuka psychologicznych uza‑

sadnień, wtórnych interpretacji10.

W rezultacie z  jednej strony można by stwierdzić, że owo stronie‑

nie od wszelakiej oceny i/lub interpretacji czy to przestrzeni społeczno‑

‑politycznej, wydarzeń, czy ludzkich zachowań oraz przyjęcie osobistej

Szkice o literaturze XX i XXI wieku. Red. B. Gutkowska, A. Nęcka, K. Gutkowska‑

‑Ociepa. Katowice 2017, s. 152.

7 O szczególnym znaczeniu filmu Spielberga pisała między innymi Jolanta Żyndul, porównując powieść Romy Ligockiej z  książką Stelli Muller ‑Madej. Zob. J. Żyndul:

Dwie dziewczynki z krakowskiego getta. „Nowe Książki” 2001, nr 10, s. 34–35.

8 M. Sowiński, K. Trzeciak: (Re)prezentowanie dzieciństwa w polskiej prozie po roku 1989. W: Children studies jako perspektywa interpretacyjna. Studia i szkice. Red.

J. Sztachelska, K. Szymborska. Białystok 2015.

9 M. Zaleski: Formy pamięci. O przedstawieniu przeszłości w polskiej literaturze współczesnej. Warszawa 1996, s. 104.

10 S. Stecko: XX wiek w mikroskali. „Res Publica Nowa” 2002, nr 2, s. 98–99.

(20)

Milczenie jako zgoda 18

perspektywy składają się na formę (prze)milczeń, które w swojej powie‑

ści stosuje Roma Ligocka. Pisarka posługuje się nadzwyczaj prostym, ja‑

snym, a zarazem plastycznym językiem, pozbawionym patosu i  zbęd‑

nych metafor11. Sceny z (po)wojennej rzeczywistości są ukazane niejako w  formie zatrzymanych filmowych klisz12. Dziewczynka w  czerwonym płaszczyku charakteryzuje się fragmentarycznością narracji, której to‑

warzyszą zdjęcia pochodzące z prywatnego albumu autorki. Wielką Hi‑

storię ukazuje natomiast w  spersonifikowanej postaci. Ligocka przery‑

wa jednak milczenie po to, by odnaleźć utraconą tożsamość, zrozumieć siebie, bliskie osoby oraz wyruszyć w dalszą podróż bez ciążącego baga‑

żu, i aby wypełnić swój obowiązek. Jak bowiem głosi motto do Dziew‑

czynki w czerwonym płaszczyku, „ocalałeś nie po to, aby żyć / masz mało czasu trzeba dać świadectwo”, przez co chce zaświadczyć o minionych latach.

Jednocześnie jako jedna z wielu ofiar II wojny światowej i reprezen‑

tantka narodu semickiego została umieszczona wraz z  najbliższymi w getcie krakowskim, a tam codziennie obcowała z okrucieństwem, sta‑

jąc się świadkiem Historii. Miejsce, w którym przyszło przebywać dziew‑

czynce, stanowi „dziwaczny i zaklęty świat. To, co normalne, jest tu nie‑

możliwe, a dzieją się tylko rzeczy wynaturzone”13. Dość przywołać scenę ukazującą niejako „codzienność” żydowskiej dzielnicy: „W szarości po‑

ranka, w półśnie słyszę na ulicy tupot nóg, który miesza się z wrzaskami Niemców. LOS! LOS! RAUS! WETTER! SCHNELL! SCHNELL! Dokąd oni wszyscy idą? Tyle jest tych stóp, małych i dużych. Powoli tupot odda‑

la się, szczekanie psów i wrzaski stają się cichsze, a w końcu milkną”14.

11 Zdaje się, że Roma Ligocka w swojej twórczości stosuje się do postulatu Henry‑

ka Grynberga, który twierdził, że „Oszczędność i skromność środków w literaturze ho‑

locaustu wydaje mi się wręcz obowiązkowa. Holocaust ma takie wymiary, które wy‑

magają dystansu. Im bliżej, tym mniej widać”. H. Grynberg: Szkoła opowiadania. W:

Lekcja pisania. Red. M. Sznajderman. Wołowiec 1998, s. 73.

12 Tomasz Potkaj zauważa, że „Wspomnienia Ligockiej czyta się trochę jak scena‑

riusz filmowy […]. Filmowy jest pierwszy epizod w nicejskim hotelu Negresco, prze‑

niesienie do getta, końcowa scena, która tłumaczy, dlaczego ta książka w ogóle powsta‑

ła”. T. Potkaj: Pamięć i terapia. „Tygodnik Powszechny” 2001, nr 28, s. 9.

13 A. Atałap: Roma Ligocka – dziewczynka, kobieta, pisarka…, s. 144.

14 R. Ligocka: Dziewczynka w czerwonym płaszczyku. Przeł. K. Zimmerer. Kra‑

ków 2010, s. 27.

(21)

Martyna Okrajni: „Mierzenie się” z (prze)milczeniem… 19 Zdaje się, że Ligocka relacje tego, co działo się w krakowskiej żydowskiej dzielnicy podczas II wojny światowej, ukazuje często jedynie za sprawą literackich migawek i  własnych emocji. Nie mówi bowiem wprost, co stało się z tymi, których zabrali Niemcy. Autorka Kobiety w podróży daje czytelnikowi możliwość samodzielnego dojścia do prawdy za pomocą niedomówień, czyniąc snutą opowieść (nie)banalną narracją. Nie bez znaczenia pozostają także przywoływane w książce rozkazy esesmanów, które okazały się silnie traumatyzujące. Bohaterka ‑narratorka twierdzi, iż „niemieckiego nienawidzę”15, wszak kojarzy się jedynie ze strachem.

Warto jednak zauważyć, że Roma Ligocka napisała Dziewczynkę w czer‑

wonym płaszczyku właśnie w tym języku. Jak konstatował Tomasz Po‑

tkaj, „książka, którą napisała […], stanowi formę psychoterapii. Ta psy‑

choterapia, jeśli miała być przeprowadzona na serio, musiała odbyć się po niemiecku. W języku koszmarów z dzieciństwa”16. W powieści nie‑

jednokrotnie powrócą niemieccy żołnierze, sceny z getta krakowskiego, które stanowią formę terapii i (za)świadczenia o przeszłości. Wraz z po‑

wolną likwidacją żydowskiej dzielnicy spora część mieszkańców getta była masowo eksterminowana, co w  szczególny sposób zapadło w  pa‑

mięć głównej bohaterki.

Ludzie są ładowani na wielkie samochody. Mężczyźni w oficerkach po‑

pędzają ich pałkami i  biciem, psy chwytają zębami za pięty. [Niemcy esesmani – M.O.] Kopią tych, którzy chcą się jeszcze wspiąć. Są tacy, któ‑

rym się to nie udaje, więc spadają. Inni porzucają po prostu wszystko, a jeszcze inni zostają pogrzebani pod swym ciężkim bagażem i natych‑

miast są zabijani17.

Jedyną szansą na uniknięcie „wywózki” była trudna do zrealizo‑

wania, lecz możliwa, ucieczka. Moment poprzedzający wydostanie się z getta Roma wspomina tak:

Jeszcze nigdy nie widziałam takiego sklepu. Patrzę do góry. Na półkach, na ladzie stoją pędzle, szczotki, butelki, wiadra. I farby, wszędzie są far‑

15 Tamże, s. 24.

16 T. Potkaj: Pamięć i terapia…, s. 9.

17 R. Ligocka: Dziewczynka w czerwonym płaszczyku…, s. 29.

(22)

Milczenie jako zgoda 20

by. Wszystko jest kolorowe! […] Ciemnoczerwony, zielony, srebrny, nie‑

bieski jak niebo… […] Ściana sklepu składa się z  wielu szuflad różnej wielkości. […] Tam gdzie była szuflada, jest teraz czarna dziura.

– No, na dół! – mówi mężczyzna. […] Wpadam w czarną dziurę. Wo‑

kół jest zupełnie ciemno. Czarna noc. Leżę na wilgotnej, przegniłej sło‑

mie, która lepi się do moich rąk, do mojej twarzy. Śmierdzi. […] W jed‑

nym z rogów coś odkrywam. To jest zimne i twarde. Macam to coś. To ma brzuch, szyję… to przypomina… przypomina sztywne ciało ludzkie, takie jak trup. […] Po raz pierwszy w moim życiu krzyczę przeraźliwie głośno, jak tylko potrafię. […] Za to, że krzyczałam, dopada mnie tysią‑

ce rąk podobnych do macek ośmiornicy. Chwytają mnie za ręce i nogi.

Trzymają mocno. Przyciskają dłonie do moich ust. Chcą mnie udusić!

Już nie jestem w stanie złapać tchu, zaczynam tracić świadomość18. Z jednej strony reakcję dorosłych na krzyk dziewczynki można by spróbować usprawiedliwić chęcią nieujawnienia ich obecności, a  tym samym silnym pragnieniem przeżycia likwidacji żydowskiej dzielnicy Krakowa. Z drugiej jednak strony zdarzenie to wzbudza grozę, wszak zderza brutalny świat dorosłych z  beztroską rzeczywistością dziecka.

Scenę tę można również rozpatrywać jako symboliczny moment ode‑

brania głosu głównej bohaterce powieści. Jak sama bowiem wyznała, był to „ostatni krzyk w moim życiu”19. A cisza to

chwila, po której zacznie się coś dziać, nastąpi zmiana – już nie będzie tak jak wcześniej. W  tym rozumieniu cisza to stan potencji, czas od‑

dzielający coś, co już miało miejsce, od tego, co dopiero nastąpi, co jest nieprzewidywalne. Cisza to czas po, w, poza i przed – to z niej ma się dopiero coś wyłonić – narodzić. Tak rozumiana cisza jest łącznikiem, momentem napięcia, granicą, liminalnością, izolującą jeden stan od drugiego – jest momentem przełomowym20.

W rezultacie w  niejednej życiowej sytuacji Roma będzie stosować strategię mimikry, dostosowania się i (przymusowego) niewysłowienia,

18 Tamże, s. 41–44.

19 Tamże, s. 43.

20 G. Studnicki: Milczeć – kłamać – działać, czyli od języka do praktyki. W: Ci‑

sza i milczenie. Społeczno ‑kulturowe mechanizmy kreowania emocji. Red. B. Płonka‑

‑Syroka, K. Marchel. Wrocław 2010, s. 40.

(23)

Martyna Okrajni: „Mierzenie się” z (prze)milczeniem… 21 głęboko skrywając swe emocje. Ponadto, by przeżyć po drugiej stronie muru, żaden wyznawca Mojżesza nie mógł się wyróżniać w środowisku, w którym miał funkcjonować. Aby „nie dać się złapać”21, musiał speł‑

niać pewne kryteria. Jedno z  najważniejszych stanowił wygląd, który według panującego wymogu powinien być „dobry”, „aryjski”, czyli „ja‑

sne włosy, niebieskie oczy, mały, najlepiej zadarty nos”22. Ze swoją „ty‑

powo” żydowską fizjonomią dziewczynka nie miała szans na przeżycie, dlatego jej rodzice

Wlewają do […] [miski – M.O.] obrzydliwie śmierdzącą ciecz z zielonej butelki. Trzymają mnie mocno. Mam zanurzyć głowę w misce. Bronię się, jęczę i wierzgam. Mój opór jest jednak bezcelowy. […] Muszę moc‑

no zacisnąć powieki, trzymać przed nimi ręcznik i zanurzyć głowę w tę ohydną ciecz. […] Spoglądam w lusterko. Jestem blondynką23.

W kwestii upodobnienia do Aryjczyków Roma niewiele również miała do powiedzenia. A  wraz z  przeobrażeniami aparycji koniecz‑

na była także zmiana tożsamości, którą przede wszystkim miały po‑

twierdzać „aryjskie papiery”, to znaczy dokumenty obejmujące: metrykę wydawaną przez parafię, kenkartę i  meldunek24. Papiery były jednak wystawiane na nieprawdziwe nazwisko posiadacza. Jak zauważa Mał‑

gorzata Melchior, Żydzi musieli „ukrywać swoje pochodzenie i to, kim byli, przed ludźmi, Niemcami i Polakami, żyjąc wśród ludzi, wśród in‑

nych mieszkańców konkretnego miasta czy miasteczka. Tym sposobem ocalenia miało być życie na fałszywych papierach, pod przybraną toż‑

samością”25. Nakaz zmiany personaliów niewątpliwie zakłócił to, kim dana osoba była, pozbawiając ją swej nieszablonowości i przynależności do danej grupy społeczno ‑kulturowej. „Oderwanie” od owej tożsamości miało związek z  przybieraniem nowej „twarzy”, która stanowi „meta‑

21 Jest to sugestywne sformułowanie nawiązujące do porównania uciekających Ży‑

dów do gonionej i tropionej zwierzyny. Zob. M. Melchior: Zagłada a tożsamość. Pol‑

scy Żydzi ocaleni na „aryjskich papierach”. Analiza doświadczenia biograficznego. War‑

szawa 2004, s. 206.

22 Tamże, s. 210.

23 R. Ligocka: Dziewczynka w czerwonym płaszczyku…, s. 23.

24 Zob. M. Melchior: Zagłada a tożsamość…, s. 182.

25 Tamże, s. 14.

(24)

Milczenie jako zgoda 22

forę tego »kim i jaki jest« człowiek, metaforę jego podmiotowości”26. Me‑

tafora ta łączy się z nakładaniem maski27, z którą ściśle powiązane jest także nieukazywanie ad finem prawdziwego „ja”, i gra, podczas której wchodzi się „w wybrane przez siebie role […] podporządkowane celo‑

wi nadrzędnemu: przeżyć”28. Aby funkcjonować zgodnie z powszechnie przyjętymi normami i zwyczajami, „uciekinier” musiał dostosować swój tryb życia do obyczajów danego środowiska, bezpowrotnie wyzbywając się wszystkiego, co ukształtowało jego osobowość. Dodatkową szansą na przeżycie było również niezwracanie na siebie szczególnej uwagi innych oraz – co oczywiste – milczenie. Przystosowaniu się sprzyjały również

„historyjki”, czyli „wersje lub warianty własnej biografii, które każda z osób ukrywających się na fałszywych papierach musiała przygotować (wymyślić), by wyjaśnić, w razie potrzeby, swą aktualną sytuację”29, al‑

bowiem nagła zmiana miejsca pobytu, brak pracy czy najbliższych osób musiały być racjonalnie i logicznie uzasadnione, zgodnie z panującymi realiami wojny. Konieczne zasymilowanie się można też traktować jako specyficzny rodzaj (prze)milczeń na temat swojej biografii. Powszech‑

nie znany frazes głosi, iż „mowa jest srebrem, a  milczenie złotem”, co w  przypadku bezgłosu Ligockiej okazało się dodatkową cenną walutą oraz realną szansą na (prze)życie. Dzieciństwo stanowiło jednakże okres rządzący się swoimi prawami, w  którym cisza i  ukrywanie się były

26 M. Werner: Maski Gombrowicza. W: Maski współczesności. O literaturze i kul‑

turze XX wieku. Red. L. Burska, M. Zaleski. Warszawa 2001, s. 233.

27 Figura maski – jak wiadomo – funkcjonuje w kulturze europejskiej od najdaw‑

niejszych czasów, stanowiąc motyw w  szeroko pojętych naukach humanistycznych.

Maria Janion i Stanisław Rosiek zebrali teksty i materiały, ukazując, jak ów topos bywa traktowany i realizowany. Zob. Maski. T. 1 i t. 2. Red. M. Janion, S. Rosiek. Warszawa 1986. Poza tym według jednej z psychologicznych koncepcji, z figurą maski powiązane jest przyjmowanie takiej postawy, jakiej oczekuje od nas nasze środowisko, co Carl Gu‑

staw Jung nazwał personą. Jego zdaniem, człowiek nigdy w pełni nie może być „sobą”, ponieważ nieustannie wchodzi w ustalone role, a owa maska uwidacznia się w ludzkich zachowaniach czy myślach. Zob. J. Dąbrowski: Diagnoza psychiki na podstawie ma‑

rzenia sennego. „Ars Educandi” 2016, nr 13, s. 100.

28 A. Siemińska: Pamięć uniewinniona. Pochodzenie żydowskie a problem tożsamo‑

ści i wyborów identyfikacyjnych na przykładzie utworów Romy Ligockiej i Agaty Tuszyń‑

skiej. W: Polska proza i  poezja po 1989 roku wobec tradycji. Red. A. Główczewski, M. Wróblewski. Toruń 2007, s. 125.

29 M. Melchior: Zagłada a tożsamość…, s. 221.

(25)

Martyna Okrajni: „Mierzenie się” z (prze)milczeniem… 23 dla dzieci wręcz niemożliwe30. Niemniej Roma i jej mama po ucieczce z getta krakowskiego musiały funkcjonować zgodnie z „aryjskimi” nor‑

mami. By przetrwać w okupowanym Krakowie, oprócz fizycznego ka‑

muflażu stworzyły nowy biogram. Od tej pory na zawsze kobiety miały wyzbyć się swojego prawdziwego nazwiska, nie powracając do niego po zakończeniu okupacji hitlerowskiej, jak też czyniła spora część Żydów.

Śmiało można stwierdzić, że pomimo zmiany wyglądu, porzucenia na zawsze swojej tożsamości niezmiennie „oczy pozostają jednak czar‑

ne”31. To właśnie między innymi z ich powodu Roma stanowiła zagro‑

żenie. Irit Amiel, izraelska pisarka i tłumaczka polskiego pochodzenia, która podczas II wojny światowej przebywała w  częstochowskim get‑

cie, z  którego udało jej się uciec, a  dzięki fałszywej tożsamości i  po‑

mocy Polaków przeżyła Zagładę, stworzyła kategorię „Osmalonych”32. Opisała doświadczenia tak zwanych dzieci Holocaustu, właśnie ko‑

rzystając z  metafory wzroku. Narrator jednego z  najważniejszych jej utworów o głównym bohaterze mówił, że „wcale nie wygląda jak jeden z »baranów prowadzonych na rzeź«. Jest barczysty, jasnowłosy, dość wy‑

soki i tylko oczy ma jakieś dziwne. Jakby martwe. Osmalony – przemy‑

ka mi przez myśl – on jest osmalony”33. Przymiotnik „osmalony” na sta‑

łe wszedł do języka i kultury34, określając „sytuację egzystencjalną tych,

30 Jak pisała Justyna Kowalska ‑Leder, „ukrywające się pod powierzchnią, a  więc w tajemnicy, nielegalnie, bez zameldowania, zmuszone były całą energię życiową spo‑

żytkować w zacieranie śladów swojego istnienia. Ich życie ograniczało się do zaspoka‑

jania podstawowych potrzeb fizjologicznych i  bezczynnego trwania w  kryjówce […].

Taki stan rzeczy był trudny do wytrzymania nie tylko dla dzieci, ale w ich przypadku oczywiście szczególnie bolesny”. J. Kowalska ‑Leder: W kręgu powracających moty‑

wów. W: Tejże: Doświadczenie Zagłady z perspektywy dziecka w polskiej literaturze do‑

kumentu osobistego. Wrocław 2009, s. 246.

31 R. Ligocka: Dziewczynka w czerwonym płaszczyku…, s. 23.

32 Irit Amiel to izraelska pisarka, poetka najczęściej tworząca w języku hebrajskim.

Na język polski zostały przetłumaczone: tomiki poetyckie: Nie zdążyłam (1998); Egza‑

min z Zagłady (1998); Tu i tam (1999); Wdychać głęboko (2002); Spóźniona (2016), tomy prozatorskie: Osmaleni (1999); Podwójny krajobraz (2008); Życie (2014). Jako tłumacz‑

ka, dokonała przekładu na język hebrajski dzieł Marka Hłaski, Henryka Grynberga, Hanny Krall czy Wisławy Szymborskiej.

33 I. Amiel: Osmaleni. Warszawa 2010, s. 91.

34 Oprócz Irit Amiel także Henryk Grynberg, Hanna Krall czy Jadwiga Mauret po‑

chylają się nad portretami „Osmalonych”, o  czym wspomina choćby Katarzyna So‑

(26)

Milczenie jako zgoda 24

którzy z Zagłady uszli z życiem, są jednak wciąż jej ofiarami”35. Czę‑

sto powtarzano Żydom, by ukrywali swoje spojrzenie. Z  jednej stro‑

ny – by utajnić własne przeżycia, z  drugiej zaś – swoje pochodzenie, gdyż to oczy najczęściej zdradzały semickie pochodzenie ich właścicie‑

la. Były swoistym skazaniem (podczas wojny: na śmierć, a  po jej za‑

kończeniu – na odrzucenie przez społeczeństwo) dla samego posiada‑

cza, jak również jego najbliższych. A  wszystko niezależnie od odczuć tożsamościowo ‑kulturowych oraz pomimo częstego, uporczywego mil‑

czenia.

Ligocka także była skazana na bezgłos podczas ukrywania się w domu jednej z polskich rodzin. Uwięziona pośród czterech ścian (ni‑

czym w getcie), tęskniąca za „prawdziwym” życiem obserwowała świat zza szyby. „Często godzinami wyglądam przez okno na ulicę, na któ‑

rej bawią się dzieci. Tęsknię za tym, by móc być z nimi. Ale to jest za‑

bronione”36, gdyż „nikt nie może mnie zobaczyć i usłyszeć, że nie mogę zwracać na siebie uwagi, że pod żadnym pozorem nie wolno mi opuścić mieszkania”37. W rezultacie nierozumiejąca w pełni otaczającego świata, nieświadoma konsekwencji płynących ze swoich poczynań dziewczyn‑

ka wielokrotnie sprowadzała na najbliższych nieszczęścia, zwracając na swoją rodzinę uwagę innych. Obawa przed demaskacją, przygniecenie ciężarem zmagania się z trudnymi realiami wojny powodowały, że do‑

rośli krzywdzili małą bohaterkę słowami. Karcona, wpędzana w poczu‑

cie winy, uznała: „Dla wszystkich stanowię problem”38. Taki stan emo‑

cjonalny może zapoczątkować problemy tożsamościowe, kształtowanie osobowości Romy i  poczucie własnej wartości, a  właściwie jego brak.

W rezultacie w wątpliwość można by podać tezę Ingi Iwasiów o prze‑

konaniu „bycia lepszym od innych” w odniesieniu do dziewczynki. Po‑

wołując się na fragmenty powieści ukazujące funkcjonowanie Romy w  powojennej szkole, szczecińska badaczka twierdzi, iż ta „od pierw‑

kołowska. Zob. K. Sokołowska: Echa Holocaustu. Powojenna perspektywa najmłod‑

szych świadków. W: Tejże: „I dziś jestem widzem”. Narracje dzieci Holocaustu. Biały‑

stok 2010, s. 243.

35 M. Głowiński: Posłowie. W: Osmaleni…, s. 109.

36 R. Ligocka: Dziewczynka w czerwonym płaszczyku…, s. 63.

37 Tamże.

38 Tamże, s. 88.

(27)

Martyna Okrajni: „Mierzenie się” z (prze)milczeniem… 25 szej właściwie chwili okazuje się »inna«. To poczucie inności nie jest jednak poczuciem ocalonej, ale głębokim przekonaniem o własnej wyż‑

szości […]. Dzieci w szkole są brudne i głupie. Roma ma kokardy i jest z dobrej rodziny”39. Dość jednak wspomnieć, że dziewczynka wskutek przymusowego ukrywania się, a tym samym odizolowania od rówieśni‑

ków nie mogła pozbyć się przekonania, że jest „przybyszem z innej pla‑

nety”40. Nie znała zabaw popularnych wśród kolegów z  klasy, posługi‑

wała się „dorosłym” językiem, bo – jak się zdaje – taką formą mogło skutkować przedwczesne porzucenie dzieciństwa. Nie zaświadcza to jednak o  poczuciu „bycia lepszym”, lecz jedynie o  silnej niemożności

„wpasowania się” w otoczenie, zwłaszcza jeśli się twierdzi, iż „Coś jest ze mną nie tak!”41. Jeśliby jednak przyjąć tezę autorki Umarł mi, że „ro‑

dzina Ligockich jest lepsza”42, oznak tego przekonania można by się do‑

szukać w zachowaniu raczej Teofili niż Romy. Matka bowiem wielokrot‑

nie opowiadała córce o dawnych losach swojej rodziny.

Tosia […] i jej młodsza siostra Sabina miały na sobie białe sukieneczki i wielkie kokardy we włosach, kiedy szły ze swoją mamą w niedzielę do kawiarni Maurizia. Miały też na sobie białe sukieneczki i wielkie kokar‑

dy, kiedy jechały rano dorożką do szkoły. To nie była szkoła żydowska, tylko katolicka szkoła klasztorna. Rodzice kładli wielki nacisk na kul‑

turę i wykształcenie […]. W domu, w wielkiej secesyjnej willi na obrze‑

żach miasta, w której mieszkała wraz ze swoją rodziną, stały na półkach z książkami dzieła Goethego i Schillera. […] W wielkim salonie z ciem‑

nymi, rzeźbionymi meblami, fortepianem i grubymi, miękkimi dywana‑

mi obchodzono żydowskie święta rodzinne. […] jedli pieczone indyki, które zostały utuczone kluskami przez służące, […] aby mięso było kru‑

che; albo chrupiącą pieczeń z gęsi i nadziewane jabłkami kaczki43. Dość przywołać także choćby relację o podarunkach: „[…] na każde urodziny było coś ze złota, pierścionek, łańcuszek, malutka broszka…

i  tata zawsze nam coś przywoził, kiedy wracał salonką z  podróży do

39 I. Iwasiów: Wstydliwość. „Pogranicza” 2001, nr 4, s. 99.

40 R. Ligocka: Dziewczynka w czerwonym płaszczyku…, s. 230.

41 Tamże, s. 235.

42 I. Iwasiów: Wstydliwość…, s. 99.

43 R. Ligocka: Dziewczynka w czerwonym płaszczyku…, s. 68–69.

(28)

Milczenie jako zgoda 26

Wiednia”44. Opowieści te świadczą o przynależności do majętnej, miesz‑

czańskiej żydowskiej rodziny oraz o  tęsknocie Teofili do, jak się zda‑

je, szczęśliwych lat, rodzinnej sielanki mlekiem i  miodem płynącej.

Roma Ligocka w  efekcie włączenia w  narrację Dziewczynki w  czerwo‑

nym płaszczyku elementów powieści szkatułkowej, urwanych, fragmen‑

tarycznych bajkowo ‑gawędowych historii matki przedstawionych w for‑

mie wspomnień ukazuje niejako trudności funkcjonowania w  nowej sytuacji społeczno ‑politycznej, jaką jest wojna. Podczas okupacji hitle‑

rowskiej Teofila utraciła i status społeczny, i poczucie „bycia u siebie”, i niejako tożsamość, wyrzekając się prawdziwego nazwiska. Wspomnie‑

nia w rezultacie przybrały formę zakamuflowanych (prze)milczeń. Wy‑

daje się, że pisarka zrywa z nimi, by dać świadectwo minionych chwil i być może zrozumieć matkę, a tym samym siebie.

Poza tym Ligocka niejako demistyfikuje dobrze zakorzenione mity związane z  zachowaniami Polaków wobec Żydów. Z  jednej strony, co jest oczywiste, pomagali wyznawcom Mojżesza, ratując niejedno ludz‑

kie życie. Z drugiej zaś zdarzały się i takie przypadki, że albo skazywa‑

li ich na śmierć, albo jawnie okazywali niechęć, którą można było za‑

obserwować już przed wybuchem II wojny światowej. Dość wspomnieć choćby zdarzenia związane z obozem przejściowym w Zbąszyniu, o któ‑

rym wspomina Anna Bikont w biografii Ireny Sendlerowej. „Narastają‑

cy antysemityzm ostatnich lat brzydził ją [Sendlerową – M.O.] i wściekł.

»Zbąszyń. Dlaczego nikt nie mówi o  Zbąszyniu? Tam była katastrofa humanitarna. I nie Hitler to zrobił, a Polacy« – mówiła o sprawie, któ‑

ra nie poruszyła wtedy wielu sumień, a ją bolała po przeszło pół wie‑

ku”45. Podobnie ma się kwestia z okresu okupacji hitlerowskiej oraz ży‑

cia w jednym domu i Polaków, i Żydów. Roma nieraz wspominała, że mieszkając u Kiermików, musiała żyć „na paluszkach”, a przy tym była krzywdzona słowami, co silnie wpłynęło na jej osobowość. Ponadto wie‑

lokrotnie wraz z matką wyrzucano je na bruk, gdyż nie zawsze rodzi‑

na, u której przebywały, była im przychylna46. A czas potajemnego ży‑

44 Tamże, s. 107.

45 A. Bikont: Sendlerowa. W ukryciu. Wołowiec 2017, s. 65.

46 Inga Iwasiów zauważa niekonsekwencję w  literackiej postawie Romy Ligoc‑

kiej. Jak pisze autorka W powietrzu, „Niekonsekwentna perspektywa narracyjna czy‑

ni tym dziwniejszy stosunek do rodziny Kierników, u której Ligockie przetrwały woj‑

(29)

Martyna Okrajni: „Mierzenie się” z (prze)milczeniem… 27 cia potęgował tylko pejoratywne uczucia Romy. W konsekwencji moż‑

na stwierdzić, że jeśli „ktoś, komu na samym wstępie odebrano dzieciń‑

stwo i tożsamość, przez resztę życia będzie się zmagać z dotkliwym po‑

czuciem braku przynależności«”47.

Wydaje się, że autorka Drogiej Romy, przywołując sceny opisujące krzywdy, jakich zaznała ze strony zarówno Historii, jak i konkretnych osób, przy jednoczesnym bezpośrednim braku oceny, a jedynie bazo‑

waniu na pierwszoosobowej narracji, wzbudza emocjonalne zaanga‑

żowanie czytelnika. Dodatkowo zamieściła prywatne fotografie, które przybliżają odbiorcy doświadczone przeżycia, utwierdzając go w prze‑

konaniu, że nie jest to tylko fikcja literacka i że charakteryzowane oso‑

by rzeczywiście istniały. „[…] istotą fotografii jest potwierdzenie tego, co przedstawia, […] jest sama z  siebie poświadczeniem autentyczno‑

ści”48. Dzięki temu zaprezentowana (o)powieść staje się dokumentem silnie opartym na biografii pisarki, co ma dodatkowo wzmacniać praw‑

dziwość relacji. Zdjęcia stanowią bowiem specyficzną formę pamięci, przechowując przeszłość i  ludzkie trwanie w  czasie, „utrwalają czy wręcz ocalają pamięć miejsca, zdarzeń, postaci, tradycji i zwyczajów”49. W Dziewczynce w czerwonym płaszczyku można znaleźć takie zdjęcia, które przedstawiają zdarzenia z minionych lat, oraz same portrety za‑

równo głównej bohaterki książki, jak i  jej najbliższych: matki Teofi‑

li, ojca Dawida, kuzynów Ryszarda i Romana50 czy znajomej Manueli Kiernikówny. Fotografie te zostały subiektywnie dobrane przez autor‑

kę i sięgają od czasów, kiedy bohaterki jeszcze nie było na świecie, aż po późne lata dziewięćdziesiąte XX wieku. W konsekwencji zamieszczone

nę. Wspomina się w zakończeniu, że całość jest próbą podziękowania im. Tymczasem nie wiemy – za co? Kiernikowa ‑matka przygarnia i wyrzuca na ulicę Ligockie, właści‑

wie nie wiadomo dlaczego. W opisie wdzięcznej autorki wygląda to na jakąś grę pod‑

ległą regułom kaprysu, właściwie więc bez reguł”. I. Iwasiów: Wstydliwość…, s. 98.

47 S. Stecko: XX wiek w mikroskali…, s. 99.

48 R. Barthes: Światło obrazu. Uwagi o fotografii. Przeł. J. Trznadel. Warszawa 2008, s. 145.

49 K. Łaguna ‑Raszkiewicz: Fotografia jako źródło postpamięci. „Pedagogika Spo‑

łeczna” 2016, nr 1, s. 156.

50 Mowa tutaj o Romanie Polańskim – reżyserze, aktorze, scenarzyście, i Ryszar‑

dzie Horowitzie, polskim fotografiku, z którymi Roma Ligocka dorastała w powojen‑

nym Krakowie.

(30)

Milczenie jako zgoda 28

obrazy ukazują zarówno losy rodziny Lieblingów, jak i sporą część ży‑

cia samej Ligockiej, dokumentując, jak by się mogło zdawać, radosną codzienność, „poprawną politycznie”. Na każdym bowiem zdjęciu ko‑

bieta wydaje się szczęśliwa. Zdjęcia przedstawiają między innymi po‑

byt w  mieszkaniu jednej z  polskich rodzin, wycieczkę na Wawel czy do Ogrodu Botanicznego, wakacje w Zakopanem lub pierwsze chwile z synem Jakubem. Istotną cechą fotografii jest zatrzymanie chwili, a jak konstatował Roland Barthes, „powtarza […] to, co już nigdy nie będzie się mogło egzystencjalnie powtórzyć”51. Ponadto przeniesienie fotogra‑

fii w sferę publiczną, jaką jest publikacja książkowa, sprawia, że odbior‑

ca z samego zdjęcia nie potrafi wywnioskować, z jaką prawdziwą histo‑

rią, z jakimi zdarzeniami czy emocjami obraz się łączy. A moment wy‑

konywania zdjęcia „skazuje […] wciąż na jakąś minę: […] ciało nigdy nie znajduje poziomu zerowego”52. Pozując, fotografowany przyjmu‑

je nową „twarz”, częstokroć fałszywą, nieadekwatną do rzeczywistego stanu, w jakim się znajduje. Czytając Dziewczynkę w czerwonym płasz‑

czyku i  jednocześnie oglądając załączone fotografie, które nie zostały rozmieszczone w przypadkowy sposób, można przypuszczać, że autor‑

ka Znajomej z lustra wybrała zdjęcia, na których nigdy nie była „sobą”.

Inga Iwasiów zauważa, że ilustrujące powieść fotografie są „o wiele bar‑

dziej przekonujące od tekstu, choć też »zasupłane«, oddające rzeczywi‑

stość psychiczną, dla której trudno znaleźć słowa”53. Ze względu na sy‑

tuację społeczno ‑polityczną – wojenną, a potem PRL ‑owską – rzeczy‑

wistość ukazuje rozdarcie między tym, kim naprawdę była, a tym, kim musiała być, między prawdą a zmyśleniem, między ciszą a mówieniem.

Choćby na zdjęciu podpisanym jako „Na balkonie w mieszkaniu Kier‑

ników, ok. 1943 r.”54 widać uśmiechniętą kilkuletnią dziewczynkę, ale z warstwy tekstowej jasno wynika, że pobyt na owym balkonie był su‑

rowo zakazany i nie łączył się ze szczęśliwymi momentami, a ukrywa‑

nie się w mieszkaniu polskiej rodziny stanowiło tylko imitację udane‑

go dzieciństwa.

51 R. Barthes: Światło obrazu…, s. 13.

52 Tamże, s. 26.

53 I. Iwasiów: Wstydliwość…, s. 100.

54 R. Ligocka: Dziewczynka w czerwonym płaszczyku…, s. 110.

(31)

Martyna Okrajni: „Mierzenie się” z (prze)milczeniem… 29 Czasem ukrywam się teraz na balkonie i  patrzę na bawiące się dzieci, które nie widzą mnie z  dołu. Niestety widzi mnie moja mama. Łapie mnie za kołnierz i ciągnie ze sobą do kuchni. Zamyka drzwi na balkon i przekręca klucz. – Roma! – mówi na pół z wyrzutem, na pół czule. – Ty przecież wiesz, że twoja tu obecność nie może zostać w żadnym ra‑

zie odkryta!55.

Dychotomia między tym, co przedstawiają fotografie, a tym, co opi‑

suje Ligocka, wyraźnie ukazuje, że nigdy nie mogła być sobą, a utajnia‑

nie swojej tożsamości wiązało się z zachowaniem i podtrzymywaniem pozorów „nie ‑ja” przez całe życie.

Można stwierdzić, że bohaterka Dziewczynki w czerwonym płaszczy‑

ku od najwcześniejszych lat poszukiwała schronienia, w którym czuła‑

by się swobodnie. Pewnego rodzaju oazą Ligockiej stał się stół, który według Natalii Żórawskiej stanowi „metaforę rodzinnego ciepła, domo‑

wego ogniska, wspólnych posiłków, pod którym dzieci się bawią, urzą‑

dzają swoje tajemne skrytki i tworzą drugi, równoległy z rzeczywistym świat”56. To dla Romy przede wszystkim symbol ochrony/ucieczki, to także centrum poznania i cierpień jednocześnie. To bowiem z perspek‑

tywy „spod stołu” bohaterka była świadkiem między innymi tego, jak jej ukochaną babcię wyprowadzili niemieccy oficerowie.

Babcia wstaje, chwyta mnie i wpycha pod stół. A potem staje przed tym stołem, jakby mnie chciała ochronić. Wszystko dzieje się bardzo szyb‑

ko. Drzwi zostają otwarte. Widzę czarne, błyszczące oficerki i małe sto‑

py mojej babci w  szarych pantoflach, które ze wszystkich sił wpierają się w podłogę, a mimo to zostają porwane, jakby były dwiema suchymi gałązkami podczas burzy. Słyszę, jak moja babcia broni się i z rozpaczą woła o pomoc. […] Jej krzyk jest najstraszniejszym dźwiękiem, jaki do tej pory słyszałam57.

To za sprawą heroicznego czynu babki oraz swojego milczenia nie została odnaleziona58. W konsekwencji blat stołu na zawsze już będzie

55 Tamże.

56 N. Żórawska: Przekroczyć granicę getta…, s. 155.

57 R. Ligocka: Dziewczynka w czerwonym płaszczyku…, s. 29.

58 Na temat istotnej roli, jaką odgrywa w życiu bohaterki figura babki, pisały mię‑

dzy innymi Agnieszka Atałap czy Natalia Żórawska. Zob. A. Atałap: Roma Ligocka –

(32)

Milczenie jako zgoda 30

stanowić granicę oddzielającą dziewczynkę od niebezpieczeństw i  we‑

wnętrznych lęków. Po zakończeniu wojny, w  chwilach chęci ucieczki od rzeczywistości azylem będzie właśnie miejsce pod nim, a  kryjów‑

kami zastępczymi staną się także miejsca pod łóżkiem, pod kołdrą, czy‑

li w  przestrzeniach, które z  jednej strony kojarzone są z  ciemnością i  niebezpieczeństwem, z  drugiej zaś – z  ciepłem, otuliną i  beztroską.

Wszystko po to, by nie musieć mówić, stać się niewidoczną, uciec przed odpowiedzialnością za swoje częste złe sprawowanie, i  aby nie brać udziału w  trudnym życiu dorosłych. Ale owa perspektywa „spod sto‑

łu” lub „spod łóżka” – z ukrycia – nie uchroni dziecka przed świadomo‑

ścią tego, co dzieje się wokół, nie ma bowiem takiej bariery, przez którą dźwięki by nie dochodziły. Dlatego de facto nie istniało żadne miejsce, w którym panowałaby absolutna cisza, a dziewczynka czułaby się w peł‑

ni szczęśliwie.

Wydaje się, że właśnie mimowolnie podsłuchane rozmowy szczegól‑

nie silnie oddziaływały na dzieci ‑słuchaczy, umacniając w  nich trau‑

matyczne doświadczenia. Doznania wojenne, niewątpliwie wpływające na całe życie jednostki, ukształtowały Ligocką. Dodatkowo – jak sama stwierdziła – „Wiele naszych codziennych zachowań, cierpień, strachów, reakcji jest spowodowanych przeżyciami z  dzieciństwa. W  moim wy‑

padku – holocaustowym, w innym wypadku – rodzinnych tragedii, ka‑

tastrof. Cokolwiek by to było, to w  nas siedzi. I  jakaś tajemnicza ręka kieruje naszymi zachowaniami”59. W konsekwencji dorosłość bohaterki‑

‑narratorki nie jest pozbawiona niepewności egzystencjalnych. A  jak sama przyznała, „w życiu prywatnym ciągle jestem pijanym dzieckiem we mgle i każdy może mnie zniszczyć. Złym słowem, nieodwzajemnio‑

nym uczuciem, odrzuconą dobrocią – i wtedy na powrót staję się małą dziewczynką”60. Warto dodać, iż

dziewczynka, kobieta, pisarka…, s.  144; N. Żórawska: Przekroczyć granicę getta…, s. 154–155.

59 Wyczuwam w  ludziach smutek, może dlatego, że na co dzień mam go w  sobie.

Z  Romą Ligocką rozmawia Anna Dudek. „natemat.pl”. http://natemat.pl/122517, roma ‑ligocka ‑wyczuwam ‑w ‑ludziach ‑smutek ‑moze ‑dlatego ‑ze ‑na ‑co ‑dzien ‑mam ‑go ‑ w -sobie [dostęp: 30.05.2018].

60 Tamże.

(33)

Martyna Okrajni: „Mierzenie się” z (prze)milczeniem… 31 wspomnienia z wojny rozpoczynają i kończą jej [Romy Ligockiej – M.O.]

opowieść. Autorka zatacza pełen krąg – od dzieciństwa do  dorosłości, i z powrotem, do czasów okrutnych, jakby z nocnej mary, do getta, któ‑

re unicestwiło w niej małą dziewczynkę, czyniąc jej dzieciństwo wspo‑

mnieniem strasznym i niechcianym61.

Ponadto, jak konstatował Marcin Frątczak, „Dziecko, którego histo‑

rię poznajemy, wie więcej, niż powinno. Ale wie też więcej, niż mogło wiedzieć. Tak naprawdę bowiem nie jest to mała dziewczynka, która żyła kiedyś w getcie, ale osoba, w której getto pozostało na zawsze – ona ciągle w nim żyje”62. Szczęśliwe chwile będą zatem przeplatane tymi zły‑

mi, które w szczególny sposób ukazują, iż rany nigdy się nie zabliźni‑

ły. I tak na przykład mile spędzany z mężem urlop w Wenecji mieszał się z silnymi emocjonalnymi reakcjami na sam widok gołębi. Ptaki były bowiem symbolem przypominającym kobiecie moment ukrywania się przed Niemcami na poddaszu, na którym matka była gotowa podać jej cyjanek, by tylko uniknąć pojmania.

W Wenecji jest upiornie gorąco. A mimo to cieszymy się każdą minutą, siedzimy w malutkich kafejkach, włóczymy się ulicami. Raz, kiedy właś‑

nie skręcamy w ciemną, wąską uliczkę, widzę nagle martwego gołębia, pływającego po wodach kanału. Brak mi oddechu, chwytam Janka za ramię i zaczynam drżeć. …słyszę tupot stup i gruchanie gołębi. Grucha‑

nie, gruchanie, gru, grru, grrru…63.

Pomimo upływu wielu lat od zakończenia okupacji hitlerowskiej ko‑

bieta nie potrafiła wytłumaczyć mężowi swojej niecodziennej reakcji.

Nie znała słów na nazwanie swoich emocji. Z jednej strony było to spo‑

wodowane „nieprzepracowaniem” traumy, z drugiej zaś – silnym wpły‑

wem długiego okresu, kiedy musiała milczeć. Można jednak stwierdzić, że nie tylko Roma była „ofiarą” ciszy, ponieważ rodzicielka Ligockiej nie umiała nawiązać bliskiej relacji z  córką. Swoją nieporadność pod‑

trzymywała również po zakończeniu wojny, nie reagując na zachowa‑

61 A. Atałap: Roma Ligocka – dziewczynka, kobieta, pisarka…, s. 143.

62 M. Frątczak: Utracone i wieczne. „Czas Kultury” 2001, nr 4, s. 90.

63 R. Ligocka: Dziewczynka w czerwonym płaszczyku…, s. 368.

(34)

Milczenie jako zgoda 32

nia Romy, które były wbrew jej przekonaniom. „Mama nie komentuje mojego zachwytu komunizmem. Milczy, kiedy podniecona i  wstrząś‑

nięta relacjonuję jej to, czego się nauczyliśmy w szkole o wrogach klaso‑

wych i szpiegach. Przygryza wargi, kiedy z dumą opowiadam jej o tym, że otrzymałam specjalną odznakę”64. Jako dojrzała kobieta, autorka Do‑

brego dziecka przyznała, że z matką nie miały „wspólnego języka. Nie umiałyśmy ze sobą rozmawiać. Między nami panowało wyłącznie peł‑

ne miłości, udręczone, rozczarowane milczenie”65. Miało to niebagatel‑

ny wpływ na jej życie:

Moja mama starała się bardzo […]. Robiła wszystko, co tylko mogła, a jednocześnie nie potrafiła mi powiedzieć: „dasz sobie radę, jesteś sil‑

na”. Nasi rodzice myśleli, że w ten sposób nas zmobilizują. Było dokład‑

nie odwrotnie. Nigdy, przez całe życie, nie usłyszałam od mojej mamy, że mnie kocha. Ta relacja jest szalenie ważna, ten głos zostaje w  gło‑

wie. Mogę powiedzieć wszystkim matkom, że lepiej powiedzieć dziecku o dziesięć komplementów za dużo niż o jeden za mało66.

Niemożność nawiązania bliskiej relacji z dzieckiem może być dodat‑

kowym potwierdzeniem tego, że okres niewoli, ukrywania się, wchodze‑

nia w nowe role wpływa na kontakty międzyludzkie. Z kolei przymu‑

sowy bezgłos Romy, dzięki któremu podczas okupacji hitlerowskiej miała nie dać światu o sobie znać, ukrywając się w mieszkaniu jednej z polskich rodzin, sprawił, iż kobieta nie potrafiła otwarcie mówić o swo‑

ich uczuciach. Traumatyczny bagaż doświadczeń spowodował, że przez większość życia trwała w  ciążącym milczeniu, które doprowadziło ją do problemów tożsamościowych, depresji oraz uzależnień. Dopiero bo‑

dziec, jakim okazał się film Spielberga, spowodował, że kobieta stała się gotowa, by zmierzyć się z własną przeszłością i bezgłosem.

Można stwierdzić, że Roma Ligocka napisała Dziewczynkę w czerwo‑

nym płaszczyku, by podjąć próbę zerwania z permanentnym milczeniem, a także by zrozumieć swoją przeszłość, rodzinę, ale przede wszystkim samą siebie. Jako kilkuletnie dziecko była świadkiem tragicznej His‑

64 Tamże, s. 261.

65 Tamże, s. 388.

66 Wyczuwam w ludziach smutek, może dlatego, że na co dzień mam go w sobie…

(35)

Martyna Okrajni: „Mierzenie się” z (prze)milczeniem… 33 torii, spędzając traumatyczne chwile w getcie krakowskim oraz ukry‑

wając się, trwając w ciążącym bezgłosie. By przeżyć, musiała wyzbyć się swojego nazwiska, wyglądu i tradycji, czyli wszystkiego tego, co stano‑

wi podstawę poczucia tożsamości. Po wojnie odczuwała silne niedo‑

pasowanie społeczne wynikające z  przymusowej alienacji i  nabytych doświadczeń, których konsekwencjami były wciąż powracające senne mary czy trudności w  nawiązaniu kontaktów międzyludzkich. Dzię‑

ki ukazaniu swojego alter ego udowadnia, że konieczne jest mówienie o słabościach i lękach – o bolesnym, pełnym niezrozumienia ze strony dorosłych wkraczaniu w  dorosłość, o  problemach związanych z  mał‑

żeństwem, rodzicielstwem. Świadomie powracała do momentów, któ‑

re sprawiały jej wewnętrzny ból, ale odtwarzanie traumy „to czyniona przez podświadomość próba ponownego przeżycia tego, co nie zostało rozwiązane, tak żeby wreszcie to naprawić”67, doprowadzić do swoiste‑

go katharsis.

Bibliografia

Literatura podmiotowa

Ligocka R.: Dziewczynka w  czerwonym płaszczyku. Przeł. K. Zimmerer. Kraków 2010.

Literatura przedmiotowa

Amiel I.: Osmaleni. Warszawa 2010.

Atałap A.: Roma Ligocka – dziewczynka, kobieta, pisarka. „Akcent” 2003, nr 3.

Barthes R.: Światło obrazu. Uwagi o fotografii. Przeł. J. Trznadel. Warszawa 2008.

Bikont A.: Sendlerowa. W ukryciu. Wołowiec 2017.

Brach ‑Czaina J.: Wiśnia i rozumienie. W: Tejże: Szczeliny istnienia. Warszawa 2018.

Dąbrowski J.: Diagnoza psychiki na podstawie marzenia sennego. „Ars Educandi”

2016, nr 13.

Frątczak M.: Utracone i wieczne. „Czas Kultury” 2001, nr 4.

67 M. Wolynn: Nie zaczęło się od ciebie. Jak dziedziczona trauma wpływa na to, kim jesteśmy i jak zakończyć ten proces. Przeł. M. Reimann. Warszawa 2017, s. 28.

Cytaty

Powiązane dokumenty

tym zaś jest pewien teoriotwórczy przełom, który faktycznie dokonany został przez tych właśnie myślicieli, ale który swym rzeczywistym znaczeniem i zasię- giem wykracza daleko

Pozostałe litery, czytane rzędami poziomymi, dadzą hasło – tytuł konkursu, w którym będą uczestniczyć.. Pierwsze trzy zespoły, które poprawnie ułożą hasło, otrzymają po

Mój kolega, zapytany przez nauczyciela, nigdy nie zbaranieje. Przy mnie nigdy nie będzie osowiały. I musi pamiętać, że nie znoszę.. Tak samo nie cierpię jeszcze jednej cechy

Zdarzają się nieoczekiwane sytuacje, jak choćby ta, kiedy pod balkonem pojawia się para młodych ludzi, którzy poznali się jedenaście minut wcześniej na internetowej randce?.

Narcystyczne samozadowolenie nie jest do końca tym, co jest po- żądane; ćwiczenie w samozagłębianiu się (self-absorption) nie jest rozwijane jako cel sam w sobie, ale by poprawić

Poprawne sformułowanie rozumowania Kartezjusza jako in- ferencji musi zakładać jakąś przesłankę większą, która wraz ze zdaniem „myślę” stanowić będzie

Wśród ośmiu inteligencji określonych przez psychologa Howarda Gard- nera z Uniwersytetu Harvarda wyróżnić należałoby inteligencję językową (lin- gwistyczną), która

Wspomniana pani doktor (wierzyć się nie chce – ale kobit- ka ponoć naprawdę jest lekarką!) naruszyła ostatnio przepi- sy.. Może nie kodeks karny, ale na pewno zasady obowiązu-