• Nie Znaleziono Wyników

Wieś, 1949.07.10 nr 28

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wieś, 1949.07.10 nr 28"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Stron 12 Cena 25 zł.

Oplata pocztowa niszczona ryczałtem

« D i C S

r

V

T Y G O D N I K S P O L E C Z N O - L I T E R A C K I

Rok VI Łódź, 10 lipca 1949 r. N r 28 (207)

W NUMERZE

między innymi:

B. Chęciński — K o m u n ik a ty w ierszow ane.

J. M . Gisges — Ż y w a tra d y c ja .

J. W . M azu rkiew icz — rece nzja k s ią ż k i Engelsa, napisana w r. 1846

A. Kam ieńska — W k rę g u „N ie p o k o ju “ . W . Leo po kłowa — P a m ię tn ik czy lam us?

L. Budrecki — M etod a psychologiczna.

L . B artelski — w iersz.

M . M argał — „ U lic a G ra n ic z n a “ .

K . T ren iew — „L u b o w J a ro w a “ (fra g m . dram atu).

P. Czyżowa — A m a to rs k i te a tr ro b o tn ic z y . , J. Huszcza — H u m o r i s a ty ra w obec publiczności.

.1. Wojciechowski — K a r t k i z kalendarza.

L. Kołakow ski — O b s k u ra n c i w obec n a u k i.

Stefan Ignar

OFENSYW A NA FRONCIE KULTURY

m g p r N p

..K o n ie czn a je s t na ca. m #ro.ncfe k u ltu r a ln y m ofe n syw a w k ie ru n k u upow szechnienia i . u d o stę p n ie n ia k u l ­ tu r y d la całego n a ro d u

K U L T U R A M A S P R A C U J Ą C Y C H rz e m ó w ie n ie P re zyd e n ta B ie ru ta w e F k W ro c ła w iu w lis to p a d z ie 1947 ro k u w z b u d z iło e n tu zja zm w ś ró d w s z y s t-

■ T— k ic h działa czy k u ltu r a ln o - o ś w ia to -

^ w y c h . a szczególnie u dzia ła czy c h ło p ­ skich. M y b o w ie m p ra c u je m y na ty m n a jb a rd z ie j z a ro ś n ię ty m i w y s c h n ię ty m ugo- rze, ja k i is tn ie je dotąd na w s i ja k o h a n ie b n y spadek po n ie w o li pańszczyźnianej i k a p ita ­ lis ty c z n e j. B e z p o w ro tn ie m in ą ł okres. k ie d y to n ie m a l w p o je d y n k ę w ie lu z nas p ro w a d z iło S y ­

z y fo w ą pracę, d ź w ig a ją c na plecach k s ią ż k i i gazety do d a le k ic h w s i i u n ik a ją c s ta ra n n ie s p o tk a n ia ze s tró ż a m i c ie m n o ty i w y z y s k u , z g ra n a to w ą p o lic ją . S ta ło się te ra z jasne d la nas, że P a ń s tw o L u d o w e po o g a rn ię c iu p la ­ nem życia gospodarczego s tw o rz y p la n li k w i ­ d a c ji c ie m n o ty i zacofania k u ltu ra ln e g o .

N a d zie je nasze szybko się sp e łn ia ją . W c ią ­ gu ro k u od w y s u n ię c ia hasła o fe n s y w y na fro n c ie k u ltu r a ln o - o ś w ia to w y m został o p ra ­ co w a n y szczegółow y p la n a k c ji oraz p o w s ta ­ ła org an izacja, k tó r a m a w y k o n a ć p o staw ione zadania.

P ie rw szą p ra k ty c z n ą de cyzją b y ło p o w o ­ ła n ie do życia K o m ite tu U p ow szechnienia K s ią ż k i, k tó r y w k r ó tk im czasie w y d a ł k ilk a m ilio n ó w egzem plarzy, na jle pszych ksią żek i rozp ro w a d za je w cenie' 100 zł. za to m oraz z a ło ż y ł tysiące b ib lio te k g m in n y c h i g ro ­ m ad zkich .

D ru g im — zasadniczym k ro k ie m — b y ło p o w o ła n ie w ko ń c u ub iegłego fo k u G łó w n e j K o m is ji do S p ra w K u ltu r y , k tó ra s ta n o w i naczelny org an p ra c y k u ltu r a ln o - ośw iato«

w e j.

R ównocześnie z o b m yśla n ie m p la n u o rg a ­ n iz a c y jn e g o i m o b iliz a c ją s ił do o fe n s y w y k u ltu r a ln o - o ś w ia to w e j idąc za w s k a z a n ia ­ m i P re zyd e n ta B ie ru ta , działacze o ś w ia to w i i k u ltu r a ln i p o d d a li r e w iz ji p o k u tu ją c e do­

tą d fa łs z y w e i e lita rn e p o g lą d y na stosunek tw ó rc ó w do m as p ra c u ją c y c h i na ro lę ze­

s p o łó w a m a to rs k ic h . Z ostała także w y k o n a n a o d k ry w c z a pra ca w d zied zinie w łaściw eg o ro z u m ie n ia i oceny k u lt u r y lu d o w e j. P raca w te j d z ie d z in ie w iąże się ściśle z w y ja ś n ia ­ n ie m istoty patriotyzm u mas pracujących Polski, k tó r y je s t ściśle zespolony z m iędzy­

narodową solidarnością robotników i chło­

pów w walce przeciw wyzyskiwaczom i pod­

żegaczom w ojennym . T a k ie ro z u m ie n ie p a ­ tr io ty z m u u g ru n to w a ło się ostatecznie w zde­

c y d o w a n e j w a lce n a ro d ó w o p o k ó j p rz e c iw k o rz ą d o m im p e ria lis ty c z n y m , p rz y g o to w u ją ­ c y m no w ą w o jnę .

w a l zespołów ś w ie tlic o w y c h Z w ią z k ó w Z a w o d o w y c h z o rg a n i­

zo w a n y w u b ie g ły m r o k u we W ro c ła w iu i teg oroczn y fesitii- w a l m u z y k i lu d o w e j, z o rg a n i­

z o w a n y przez P o ls k ie Radio, M in is te rs tw o K u lt u r y i Z w ią ­ zek S am opom ocy C h ło p s k ie j.

P o fe s tiw a lu m u z y k i lu d o w e j u k a z a ło się w ie le . a r ty k u łó w n a p is a n y c h przez czołow ych d z ia ła c z y k u ltu r a ln o - o ś w ia to ­ w y c h . S ta ra n o się ta m w y c ią g ­ nąć w n io s k i o g ó ln e ,: ja k o r ­ g a nizacyjn e, n a k tó re w in n iś m y z w ró c ić uwagę.

„S tw ie rd z e n ie w ie lk ie j w a r to ­ ści s z tu k i lu d o w e j ja k o n ie w y ­ czerpanego ożyw czego ź ró d ła szituki i k u lt u r y n a ro d o w e j n a ­ le ż y dziś do „ tr u iz m ó w “ c z y li p e w n ik ó w .

„B o g a ta sz tu k ą lu d o w a to dziś nieza w od na b ro ń p rz e c iw k o s m o p o lity z m o w i. W fo lk lo rz e p o ls k im k o m p o z y to r zna jd zie u » . b lis k ie sobie na rod ow e m o ty ­

w y dla dalszej tw órczo ści, p la - 3 s ty k te m a ty k ę , świeżość i o r y ­

gina lno ść k o m p o z y c ji. śm ia łą fa n ta z ję w u k ła d z ie ; k o lo ró w “ . (J a d w ig a S ie k ie rs k a „K u ź n ic a “ N r 24 z dm 14 czerw ca).

W ty m sam ym n -rz e „ K u ź n ic y “ pisze je d ­ n a z in ic ja to r e k fe s tiw a lu , Z o fia Lissa:

„F e s tiw a l m u z y k i lu d o w e j zaczął w ie lk ie dzieło ro z b ic ia n ie u fn o ś c i, k tó re — co tu m ó ­ w ić — zawsze jeszcze c ią ż y na w z a je m n y m stosu nku w s i i m iasta. R o zbicia k o m p le k s u niższości w s i w sto su n ku do m ia s ta i tego sto su n ku „p o k le p y w a n ia po ra m ie n iu “ , z ja ­ k im często m ia sto od no siło się do k u ltu r y

w si. F e s tiw a l u d o w o d n ił lu d z io m w s i, że ic h w a rto ś c i k u ltu r a ln e są w a rto ś c ia m i c a łe j P o l­

ski, i z ty m uczuciem ro z je ż d ż a li się ucze st­

n ic y fe s tiw a lu , z ty m uczuciem w ieś polska słu cha ła przez g ło ś n ik i naszych oklaskó w . I uczucie to w y d a sw o je owoce.“ .

W n r 25 „W s i“ z d n a 19 czerw ca b r. u k a ­ zał się w s tę p n y a r t y k u ł w ic e m in is tra S o k o r­

skiego pt. „O w ła ś c iw y stosunek do s z tu k i lu d o w e j“ , w k tó r y m a u to r prze d p o s ta w ie ­ n ie m w n io s k ó w o rg a n iz a c y jn y c h s tw ie rd z a :

„S z tu k a lu d o w a i sztuka naszej rz e c z y w i­

stości w iąże się z sobą w sile bezpośrednich doznań, w sile w y ra z u s z tu k i głęb oko n a ro ­ do w e j i jednocześnie głęb oko lu d z k ie j s z tu k i będącej be zpo średn im w y ra z e m człow ieczych tro s k , radości, szczęścia, pra cy, tru d u , w a lk i i t r iu m f u zw ycięstw a.

Zbieżność p ie ś n i lu d o w y c h i p ie ś n i maso­

w y c h p ro le ta ria tu to n ie zbieżność fo rm a ln a i n a w e t nie zbieżność te m a ty a ora. T o zbież­

ność s z tu k i tę tn ią c e j życie m d n i naszych, uczuć naszych i w a łk i naszej. T o zbieżność d y n a m ik i naszych czasów“ .

„N a w ie c z n ie żyw e, nieskończenie p ię k n e t ło s z tu k i lu d o w e j m u s im y rz u c ić twórczą myśl naszych czasów, w skazując kierunek i m etodę rozw iązyw ania zagadnień.

I to są e le m e n ty naszej w a lk i o przyszłe oblicze s o c ja lis ty c z n e j k u lt u r y P o ls k i L u d o ­ w e j“ .

Z przytoczo nych , zgodnych z sobą, w n io ­ sków , o k re ś la ją c y c h w a rto ść i ro lę k u ltu r y lu d o w e j m ożna ju ż zbudow ać fu n d a m e n t p la ­ n u naszej p ra c y k u ltu r a ln e j na w s i. M u s ia ­ ło u p ły n ą ć k ilk a la t od czasu, ja k J an A le k ­ sander K r ó l ro z p ra w ia ł się na ła m ach „W s i“

z c h ło p o m a ń s k im w yp acze nie m k u lt u r y lu ­ do w e j, ab y dojść do sedna s p ra w y i odna­

leźć w a rto ś ć samej k u lt u r y lu d o w e j.

P o w o li k s z ta łtu je się także k ie ru n e k k r y . t y k i i treść d z ie ł lite ra c k ic h po zdem asko­

w a n iu s c h y łk o w y c h upodobań i n a ło g ó w

G E O R G I D Y M I T R O W

X ' ' t >"

1 Albo służyć i przegrywać,

Cierpieć albo tryum fow ać, M iotem lub kow adłem być.

Do zro zu m ie n ia w a rto ś c i _ k u lt u r y lu d o w e j przyczyniły się d w ie w ie lk ie im p re z y , fe s ti-

Georgi D ym itro w

2 lip c a z m a r ł w y b itn y d z ia ła c z m ię ­ d zyn a ro d o w e g o ru c h u ro b o tn icze g o , p rz e ­ w o d n ic z ą c y R a d y M in is tr ó w B u łg a rs k ie j R e p u b lik i L u d o w e j, S e k re ta rz G e n e ra ln y K o m ite tu C e n tra ln e g o B u łg a rs k ie j P a r t ii K o m u n is ty c z n e j, G e o rg i D y m itr o w . W z m a rły m ś w ia to w y obóz d e m o k ra c ji i p o stę p u s tr a c ił jed n eg o ze sw y c h n a j­

w y b itn ie js z y c h d z ia ła c z y .

*

...„Urzędnik policji H e lle r cytow ał tu w iersz komunistyczny, zamieszczony w książce, któ ra ukazała się w roku 1925, aby dowieść, że w roku 1933 komuniści podpalili R eich - stag. Pozwolę sobie rów nież zacytować tu wiersz, ale wiersz największego niem ieckie­

go poety Goethego:

Ucz się w porę m ądrym być.

N a ogromnej szczęścia wadze Rzadko szale tk w ią w bezruchu!

Musisz wznosić się lub padać, Musisz rządzić j zwyciężać,

T ak, kto nie chce być kowadłem, musi być młotem ! P ra w d y te j ogół niem ieckiej klasy robotniczej nie zrozum iał ani w roku 1918, ani w roku 1923, an i 20 lipca 1932 roku, an i w styczniu 1933 roku. W in n i są tem u p rz y ­ wódcy socjaldem okratyczni — Welsy, Seve- rin gi, Brauny, L eip a rty i Grassmanny. T e ­ raz robotnicy niemieccy zdołają to chyba zrozumieć!

Mówiono tu w iele o p raw ie niemieckim.

Chciałbym rów nież wypowiedzieć swoje zda­

nie w te j kwestii. Jest rzeczą niew ątpliw ą, że na postanowienie każdego sądu w p ły w a ją zawsze polityczne konstelacje, istniejące w danej chw ili, i panujące tendencje politycz­

ne. M in ister sprawiedliwośsi K e rrl jest dla sądu kom petentnym świadkiem . C ytuję go:

„Przesąd liberalnego praw a form alnie po­

lega na tym , że bożyszczem sprawiedliwości w inien być obiektyw izm . T u ta j w łaśnie do­

tarliśm y do źródła obcości między narodem a sądownictwem i w in ę te j obcości ponoszą koniec końców zawsze organa sp raw iedli­

wości. A lbow iem czym jest obiektyw izm w ch w ili w a lk i narodu o swe istnienie? Czy żołnierz, któ ry w alczy, czy arm ia, któ ra to ­ czy boje, w ie coś o obiektywizm ie? Żołnierz i arm ia wiedzą tylko jedno, znają tylko je ­ dną wytyczną, jedno zagadnienie: w ja k i sposób mogę uratow ać wolność i honor? Jak mogę uratow ać naród? T a k więc jest rzeczą samą przez się zrozum iałą, że organa spra­

wiedliwości narodu walczącego na śmierć i życie nie mogą upraw iać ku ltu martwego obiektyw izm u. Zarządzenia sądu, p ro ku ratu ­ ry i adw okatury w in n y być podyktowane tylko prze jeden wzgląd: co sprzyja życiu narodu?

N ie pozbawiony kręgosłupa obiektyw izm , któ ry oznacza bezruch, a tym samym skost­

niałość, obcość względem narodu, powinien panować — nie, wszystkie czyny, wszystkie zarządzenia ogółu j każdej jednostki z osob­

na wchodzą w zakres suwerennych praw lu ­ du, są podporządkowane narodow i“.

(Z p rz e m ó w ie n ia na procesie

o

podpalenie Reichstagu).

w ie lu naszych p is a rz y i k r y ty k ó w — re a liz u ­ ją one zasadę, że treść do sw ych d z ie ł p isa rz w in ie n czerpać z pełnego b o h a te rs tw a w w a l­

ce i b u d o w n ic tw ie czynu mas ro b o tn ic z y c h i c h ło p s k ic h i że p o w in ie n ta k pisać, ab y k s ią ż k i jego b y ły czytane przez lu d z i p ra c y i ro z u m ia n e przez nich.

Jest jeszcze dotąd n ie s te ty wtielu ta k ic h pisarzy, k tó r z y p o lity c z n ie d e k la ru ją się po s tro n ie P o ls k i L u d o w e j, lecz tw órczość ic h w s k a z u je na to, że n ie w id z ą , a n i n ie odczu­

w a ją w a lk i k la s o w e j, ogradzając się p ło te m przesądów e lita rn y c h . D o p ły w pisarzy, k tó rz y bezpośrednio w y w o d z ą się od w a rs z ta tu p ra c y i z pola w a lk i re w o lu c y jn e j, ja k L u ­ c ja n R u d n ic k i i in n i, p rz y c z y n i się do roz­

w o ju is to tn e j lite r a tu r y ro b o tn ic z o -c h ło p . s k ie j, p o w ią zan ej z m asam i i służącej m a ­ som.

O R G A N IZ A C J A I C Z Y N N IK N A J W A Ż ­ N IE JS Z Y ...

O stra k r y ty k a J. A . K ró la , ja k a p rz e p ro . w a d z ił w stosu nku do K ó ł M ło d z ie ż y W ie j­

s k ie j i U n iw e rs y te tó w L u d o w y c h , ja k ró w ­ nież in s p e k c ja ś w ie tlic ro b o tn ic z y c h i fe s ti­

w a li ś w ie tlic o w y c h zespołów Z w ią z k ó w Za­

w o d o w y c h , w y k a z a ły , że praca k u ltu r a ln o - o św ia to w a og ran iczała się często ta k na w s i ja k i w m ieście , do k o s z la w y c h im p re z w i­

d o w is k o w y c h i tańców ek. N a to m ia st d z ia ła l­

ność o św iato w a, c z y li samokształcenie oraz c z y te ln ic tw o książek i gazet w w ie lu ś w ie tli­

cach w ogóle nie m ia ło m iejsca. T a k i stan p ra c y k u ltu ra ln o -o ś w ia to w e j b y ł sprzeczny z samą je j nazwą, a po cho dził z czasów k a p ita ­ lis ty c z n y c h , k ie d y to d la w y z y s k iw a c z y , d ia fa b ry k a n tó w i d zied ziców pożyteczne b v ło , a b y m łodzież p ra c u ją c a w y ła d o w a ła re s z tk i sw e j e n e rg ii w zab aw ie i tań cach lu b w

„o d g ry w a n iu “ be zm yśln ych, albo w rę cz re ­ a k c y jn y c h „sztuczek“ . P rzed w o jn ą re p e r­

tu a ry K S M „S trz e lc a “ czy K o ła M ło d zie ży W ie js k ie j n ie ba rdzo się ró ż n iły . N a jb a rd z ie j o d b ie g a ły od tego p ro g ra m y im p re z k ó ł „ w i­

c io w y c h “ , k tó re w p ro w a d z iły inscenizację p ie ś n i lu d o w y c h , ale i tu n a w e t ju ż w P o l­

sce L u d o w e j m ożna b y ło spotkać przedsta­

w ie n ia . sztu k w rę c z s z k o d liw y c h , skoro m ło ­ dzież nie m og ła znaleźć n ic lepszego w re p e r­

tu a rz e te a tró w am a to rskich .

B ra k sm aku i klasow ego podejścia do re ­ p e rtu a ru p rz e d s ta w ie ń w ią z a ł się, rzecz ja ­ sna, z k o m p le tn y m zan ie dba niem p ra c y o ś w ia to w e j oraz n a s ta w ie n ie m na n ie w y b re d ­ ną ro z ry w k ę i ła tw y zarobek o rg a n iz a c y jn y . N a p o lu p ra c y k u ltu r a ln o - o ś w ia to w e j is tn ia ł do koń ca 1948 r, stan ba rdzo s m utny.

K ażd a org a n iza cja społeczna p ro w a d z iła p ra ­ cę k u łtu r ln o . o św ia to w ą w s w o im zakresie, n ie troszcząc się o całość p o trze b ch ło p ó w i ro b o tn ik ó w . P raca ta b y ła du b lo w a n a przez m in is te rs tw a . Co gorsze, p o w s ta w a ł w rę c z fa łs z y w y o b ra z rzeczyw istości k u lt u ­ ra ln o -o ś w ia to w e j; dochodziło do w y łu d z a n ia n a te n sam cel p ie n ię d z y z ró ż n y c h źródeł.

W ie le np. ś w ie tlic b y ło z a re je s tro w a n y c h je d ­ nocześnie w M in is te rs tw ie O ś w ia ty , w M i­

n is te rs tw ie K u ltu r y , w ZS C h i w Z M P . Ś w ie tlic e te u b ie g a ły się o pieniądze ze w s z y s tk ic h ź ró d e ł i wszędzie s k ła d a ły spra­

w o z d a n ia z te j sam ej pra cy, często f ik c y jn e j bądź w y o lb rz y m io n e j. U rz ę d n ic y z m in i­

s te rs tw i k u ra to rió w , ja k ró w n ie ż org a n iza ­ c je społeczne, chcąc się w yka za ć osiągnię­

c ia m i — p o d a w a ły c h ę tn ie zgłoszone w y n i­

k i ja k o własne. P odobnie r o b iło w ie le u n i­

w e rs y te tó w lu d o w y c h . B y ł to swego ro d z a ju d z ik i ha nd el, połączony z za c h w a la n ie m w ą t­

p liw e g o to w a ru i ze s ta ro ś w ie c k im ta rg o w a ­ n ie m się o subw encję. W p ra k ty c e docho­

d z iło do tego, że o rg a n iz a c je k u ltu r a ln o - oś w ia to w e zgłaszały b u d ż e ty k ilk a k r o tn ie w iększe, n iż m o g ły w y k o n a ć , a w ładze p a ń ­ s tw o w e s k re ś la ły 4/5 zgłoszonych p o z y c ji, p o k ry w a ją c 1/5 zapotrzeb ow a nia i obie s tro ­ my b y ły zadowolone.

W. ty m stan ie tru d n o b y ło w y b ła g a ć p ie ­ n ię d z y na n a jb a rd z ie j celow e i uzasadnio­

ne p o trz e b a m i społecznym i prace k u ltu r a ln o - ośw iato w e.

N a szczęście stan ten na le ży ju ż do prze­

szłości. Z końcem 1948 r. w dziedzinie k u l­

tu ra ln o -o ś w ia to w e j rozpoczęła się d z ia ła l­

ność planow a.

*) F ra g m e n t re fe ra tu , wygłoszonego n i P le n u m Żarz. Gł. ZSCh. w d n iu 21 V I 49 r.

(Ja d w ig a S ie k ie rs k a „K u ź n ic a “ N r 24 z d n ia 14 czerwca).

f t \

V\

v

(2)

ótr. 2

„W I E S" Nr 28 (207)'

P rz y P re z y d iu m R a d y M in is tr ó w p o w s ta ła O-iowna K o m is ja do S p ra w K u lt u r y pod p rz e w o d n ic tw e m p re m ie ra C y ra n k ie w ic z a , sk ła d a ją c a się z p rz e d s ta w ic ie li m in is te rs tw O ś w ia ty i K u lt u r y ora z o rg a n iz a c ji, p ro w a . (lżących pra cę k u ltu ra ln o -o ś w ia to w ą , ja k Z w ią z k i Z aw odow e, ZSCh, Z M P , Z N P i in ne .

G łó w n a K o m is ja k o o rd y n u je w s z y s tk ie pralce k u ltu ra ln o -o ś w ia to w e p o d w zg lęd em tre ś c i, fo rm i budżetu. N a jw ię k s z ą r o lę w p ra c y k u ltu r a ln o - o ś w ia to w e j w y z n a c z y ła G łó w n a K o m is ja d w o m m as o w y m org a n iza - cjo m , a m ia n o w ic ie Z w ią z k o m Z a w o d o w y m i Z w ią z k o w i S am opom ocy C h ło p s k ie j. T e d w ie org an izacje p ro w a d z ą całą pracę u p o w ­ szechnienia k u lt u r y w m asach ro b o tn ic z y c h i c h ło p s k ic h , p rz y ja k n a jw y ż s z y m w s p ó ł­

u d z ia le Z w ią z k u M ło d z ie ż y P o ls k ie j i Z w ią z ­ k u N a u c z y c ie ls tw a P olskiego, pod fa c h o w ą op ie ką re s o rto w y c h m in is te rs tw . J a k o in s ty - • tu c ja p o ra d n io w a i badaw cza został s tw o ­ rz o n y z części T U R i T U L I n s ty tu t O ś w ia ­ to w y D o rosłych . A g e n d y p ra c y te re n o w e j ty c h s ta ry c h in s ty tu c ji w e s z ły do C e n tra l­

n e j R a d y Z w ią z k ó w Z a w o d o w y c h bądź ZSCh.

Z g o d n ie z zasadam i, p o d a n y m i w e W ro ­ c ła w iu przez P re z y d e n ta B ie ru ta i ro z p ra c o ­ w a n y m i w w ie lu a rty k u ła c h , re fe ra ta c h i d y ­ s kusjach , p ra c a k u ltu ra ln o -o ś w ia to w a n ie może ro z w ija ć się w o d e rw a n iu od zadań gospodarczych, p ro d u k c y jn y c h i od p rz e b u ­ d o w y u s tr o ju rolne go. M u s i ona z teg o g ru n ­ tu gospodarczego w y ra s ta ć i słu żyć ja k o n a ­ rzędzie w zm a g a ją ce ro z w ó j p r o d u k c ji oraz p rz y g o to w y w a ć a tm o s fe rę prze ob rażeń do w yższych fo r ta gospodarow ania.

T ak, ja k o k re ś lił to w ic e m in is te r S o ko rski, bezcenny do ro b e k k u lt u r y lu d o w e j m a b y ć

w y k o rz y s ta n y do tw o rz e n ia n o w e j k u ltu r y , k u lt u r y s o c ja lis ty c z n e j. D lateg o m u s i ustać p ra k ty k o w a n e do tą d obrzędow e nabożeństw o s z tu k i lu d o w e j od erw a n e od czasu i od życia społecznego, od erw a n e od w a lk i k la s o w e j.

K u lt u r a lu d o w a n ie może się ju ż w naszych czasach ro z w ija ć n a bazie a n a lfa b e ty z m u . M ogą ją ro z w ija ć t y lk o lu d z ie p iś m ie n n i i c z y ta ją c y , w o p a rc iu o w spółczesną n a u k ę i te c h n ik ę . L u d o w ą pieśn ią naszych czasów będzie k u ja w ia k o tra k to rz y ś c ie , k ra k o w ia k o p rz o d o w n ik u w w y ś c ig u p ra c y n a w s i, m a.

ż u re k o p a ro b k u , w y z w a la ją c y m się spod u c is k u bogacza w ie js k ie g o , pieśń o c z ło w ie k u p rz e o b ra ż a ją c y m p rz y ro d ę i siebie samego.

•Pieśni te będą tw o rz y ć h a r m o n ijn y re p e rtu a r z k ra k o w ia k ie m o J a k u b ie Szeii, z b u n ­ to w n ic z ą pieśn ią chłopa pańszczyźnianego o ra z z h y m n e m z czasów D eczyńskiego „G d y n a ró d do b o ju “ .

Z w ią z e k Sam opom ocy C h ło p s k ie j m u s i w y tw o rz y ć w sw e j p ra c y k u ltu ra ln o -o ś w ia ­ t o w e j n o w e ^ tre ś c i ży c ia społecznego w s i, ja k ró w n ie ż u ją ć ta k w e w ła ś c iw e fo r m y o r ­ g a n iz a c y jn e n u r t p ra c y k u ltu ra ln o -o ś w ia to ­ w e j, żeby m ożna b y ło o p ra c o w y w a ć i w y k o ­ n y w a ć w te j d z ie d z in ie w y ra ź n ie zakreślone p la n y w p rz e w id z ia n y c h te rm in a c h .

J a k k o lw ie k po n o s im y g łó w n ą o d p o w ie d z ia l­

ność za up ow szechnienie k u lt u r y na w s i, to je d n a k n ie je s te ś m y osa m otnieni. N aszym n a jb a rd z ie j b lis k im w s p ó łp ra c o w n ik ie m je s t Z w ią z e k M ło d z ie ż y P o ls k ie j i on w n ie s ie n a j­

w ię c e j in ic ja ty w y i tre ś c i do p ra c k u ltu r a ln o - o ś w ia to w y c h . A le przecież p o de prą nas i p a r­

tie p o lity c z n e , pom ogą n a m r a d y narod ow e , w s p ó łd z ia ła ć z n a m i będą w ła d z e o ś w ia to w e i n a u czycie lstw o . W reszcie s p ó łd z ie ln ie g m in ­

ne S am opom ocy C h ło p s k ie j w y ra ź n ie posta­

w i ły w s w y m statucie p o p ie ra n ie p ra c y k u l­

tu ra ln o -o ś w ia to w e j. Jeszcze m uszę w y m ie n ić jednego z g łó w n y c h s p rzym ie rze ń có w w p ra ­ c y k u ltu ra ln o -o ś w ia to w e j na w s i, a m ia n o , w ic ie C e n tra ln ą Radę Z w ią z k ó w Z aw o do­

w y c h oraz Z w ią z e k R o b o tn ik ó w R o ln y c h . Z w ią z k i Z aw o do w e m ogą się poszczycić ju ż b a rdzo p ię k n y m i o s ią g n ię c ia m i w te j d z ie d z i­

nie, ta k w pom ocy be zpośredniej, g łó w n ie w po staci cen nych b ib lio te k , ja k ró w n ie ż i w ra m a c h łączności m ia s ta ze w sią. N ie w ą tp li­

w ie Z w ią z e k Sam opom ocy n ie pozostanie d łu ż n y Z w ią z k o m Z a w o d o w y m p rz y n a jm n ie j w d z ie d z in ie w y s tę p ó w naszych zespołów w m ieście, b o z in w e s ty c ja m i m a te r ia ln y m i n ie bę dziem y się angażow ać — ja k o że jeste śm y b ie d n ie js i od Z w ią z k ó w Z aw o do w ych.

Czy nasz a p a ra t i org an izacje, k tó r e w y ­ m ie n iłe m , z d o ła ją upow szechnić k u ltu r ę na w si? N ie, a b s o lu tn ie n ie ! D ro gą o rg a n iz a c y j­

ną n ie p o tra fią tego same zrob ić, choćby w y la z ły ze s k ó ry ! N a jis to tn ie js z y m c z y n n i­

k ie m , k t ó r y zdoła to zrobić, je s t sam lu d , są m asy m ło d z ie ż y w ie js k ie j, k o b ie t i starszych c h ło p ó w . W m asach c h ło p s k ic h , ą zwłaszcza w ś ró d m ło d z ie ż y w ie js k ie j t k w i o lb rz y m ia s iła tę s k n o ty do o ś w ia ty i k u ltu r y , t k w i przez w ie k i grom adzona s iła b u n tu p rz e ­ c iw k o upośledze niu k u ltu ra ln e m u . Jest to siła ż y w io łu . W sz y s tk ie n a to m ia s t nasze zabiegi o rg a n iz a c y jn e m a ją w y z w o lić tę s iłę i p la ­ n o w o n ią po k ie ro w a ć . P a s tu c h o w i — sierocie, k t ó r y ch o d zi po z im n e j rosie bądź w s k w a r­

n y m u p a le za og on am i k r ó w bogacza w ie j­

skiego, ś p i się k u rs p rz y g o to w a w c z y do u n i.

w e rs y te tu , in n y z n o w u g ra ją c na w ie rz b o ­ w e j fu ja rc e , m a rz y o szkole m uzyczn ej. T o n ie je s t d e k la m a c ja . P rz e c z y ta jc ie „S ta re

i N o w e “ L u c ja n a R u d n ickie g o , gdzie a u to r te n op isu je, ja k będąc 8 -le tn im pa stuszkie m m a tc z y n y c h gęsi, w y d z ie ra ł z ognia pa lo ne przez s a n ita riu s z y k s ię g i po z m a rły m na c h o le ^ j proboszczu. P rz e c z y ta jc ie sobie dzie­

s ią tk i ż y cio rysó w ty c h p a stu ch ó w i p a ro b ­ k ó w , k tó r z y przez k u r s y p rz y g o to w a w c z e d o s ta li się n a p o lite c h n ik ę . P rz y p o m n ijc ie so­

b ie cho ćby nasz egzam in w ie js k ic h m u z y ­ k a n tó w .

W y z w a la ć i org an izow ać ż y w io ło w y ru c h m as może t y lk o działacz, id eo w ie c. U rz ę d n ik o rg a n iz a c y jn y n ic t u n ie zro b i. T y lk o b o w ie m id e o w y działa cz społeczny może zrozum ieć p o trz e b y m as lu d o w y c h i p rzo do w ać w p ra ­ cy, p rz e w id u ją c następne e ta p y r o z w o ju i p rz y g o to w u ją c d la n ic h g ru n t. D lateg o też p ra c a k u ltu ra ln o -o ś w ia to w a ZS C h i w ie lk a ofe nsyw a , do ja k ie j p rz y s tą p iliś m y , n ie może b y ć tra k to w a n a ja k o fo rm a urzę do w an ia . T u m u s i b y ć działalność, in ic ja ty w a , pośwdę.

cenie., k tó ry c h się n ie d a zm ie rzyć g ru p ą u p o­

sażenia lu b ilo ś c ią godzin n a d lic z b o w y c h . N ie m oże ona polegać n a fo rm a ln y m b iu ro ­ w y m z a ła tw ia n iu s p ra w i in te re s a n tó w c h ło p ­ skich. T a k ie u rz ę d o w a n ie psu na budę się n ie zda w o fe n s y w ie k u ltu ra ln o -o ś w ia to w e j.

Z aząd y g ro m a d z k ie i gm inn e, p re z y d ia Z a rz ą d ó w p o w ia to w y c h i w o je w ó d z k ic h oraz Z a rzą d G łó w n y ZS C h s to ją w obec egzam inu, k t ó r y w yka że, czy w ieś po lska m a is to tn ie id eo w ą m asow ą o rg an izację, czy te ż re p re ­ zentow ana je s t przez d ra b in ę m ałod usznych u rz ę d n ik ó w , o d e rw a n y c h od mas i n ie m a ją ­ cych z ty m i m asam i w spólnego ję zyka.

Ja, ko le d zy, w ierzę, że ZS C h je s t coś w ię ­ cej w a r t i że n ie zaw ied zie za u fa n ia c h ło p ó w i rz ą d u ludow ego.

Stefan Ignac

Bronisław Chęciński

K O M U Ul M K Ą T Y

W iersze B ro n is ła w a C hęcińskiego, a u ­ to ra d ru k o w a n e g o n ie d a w n o w n a s z y m p iś m ie p o e m a tu „ S t r a jk we w si D re w n ia ­ n e j“ to k o m u n ik a t z w a rs z ta tu n o w e j lit e r a t u r y m as lu d o w y c h . „ T e m a t y do w ie rs z y c z e rp a łe m b e zp o śre d n io z ż y c ia współczesnego i a u te n ty c z n y c h w y d a rz e ń s p o łe cznych “ pisze a u to r w liś c ie do

re d a k c ji. L ite r a tu r a ta z u ż y tk o w u je W S Z Y S T K I E P O T O C Z N E F O R M Y S P O Ł E C Z N E G O P O R O Z U M IE N I A . R o z w ija k o m u n ik a t ra d io w y i n o ta tk ę d z ie n n ik a rs k ą , k o m e n tu je terenow e sen­

sacje. F o rm a w ie rszo w a o rg a n iz u je tu tre ści b a rd z o jeszcze a rty s ty c z n ie surow e, h e ro iz u je sp e cyficzn e d o k u m e n ty św ieże­

go tr iu m fu klasow e gO' P o w s ta je pieśń o w ie lk ie j z m ia n ie :

„ N ie t y lk o jed e n J a n e k K a n ie w s k i, ale in n i je g o ró w ie ś n ic y a za n im i całe b a ta lio n y o d d o łu fa lą

p o p ły n ą i u d e rzą w s z tu k ę “ .

M a m y p ra w o i o b o w ią ze k z w ró c ić u w a ­ gę p is a rz o m i d z ia ła c z o m z p o la k u lt u r y i o ś w ia ty na te n n u r t p o to c z n e j w y p o w ie ­ d zi, k t ó r y n a p ie ra na poezję, d la te g o że w n im ju ż w ie le m o m e n tó w w a lk i i z w y ­ cię stw a klasow ego m o c n o się osa d ziło , b o ­ gacąc te n n u r t o n o w ą fa b u łę i fo rm ę .

' R E D A K C J A

DZIECI NIEŚLUBNE

M oja matka miała pięcioro nieślubnych dzieci M ów ili: taka, owaka —

i ja, banita praw obyczajowych, rosłem surowo,

a ze mną moich czterech braci.

Ciężko było i przykro, i wstyd,

a matka nic, tylko często zaciskała w zgrzyt zżółkłe zęby i wstając ze słońcem

harowała.

Harow ała dosłownie czarnymi rękami, aby je j nieślubni, m ali proletariusze,

m ieli choć po tej kromce chleba, gdy z barłogu wstaną.

?

Czas się z nami nie pieścił, traktow ał nas wrogo, a myśmy jakoś rośli

i rosnąc nie bardzo wierzyliśmy w Boga.

Bo jakże można pozwolić na krzywdę biednych dzieci i ja k takiemu Bogu może słońce świecić.

LOT NAD POLAMI

„Największe zainteresowanie lotnictwem wykazuje młodzież

. . . wiejska“,

mówi komunikat prasowy.

„Obecnie szkolić się ona może na kursach Przysposobienia

- T , , , Lotniczego w Rzadkowie.

Na sterach samolotu trzymając ręce od pokoleń do pługa nawykłe, pewnikiem, szybując międzychmurnie,

będą strzelać chłopskimi oczami na pola i między znajome opłotki.

Lądować sercem na łąkach między polami,

a lecąc, równocześnie skrócą drogi między miastami.

Dzięki temu zbliżą się miasta do wsi

i ta kultura, której trudno się było przedrzeć za miejskie opłotki, stanie się najpowszechniej obywatelowi płaconym podatkiem.

(Samoloty nie bomby będą wróżyć, ale upartym i śrubami przewiercając dale,

wiedzę^ czarno na białych drukowaną księgach, w swoich kadłubach nosząc, rozpowszechniać będą).

E G Z A M I N

I M ó w ili na nas: komuniści,

nie było miejsca w życiu dla dorastających, więc przyginaliśmy swoją młodość.

Szkoła? Tak, w szeregach bezrobotnych lub strajkujących.

A dzisiaj taki pan Kołtuński zgrzyta zębami, lub dla odmiany zjadliw ie się uśmiecha.

M ilcz Kołtuński i nie pchaj nieczystego dzioba, myśmy przenicowali twe czarne sumienie.

Nowa Polska nie musi się tobie podobać, a pieszcząc siebie w myślach, nie udawaj, że troszczysz się o je j zbawienie.

Właśnie nadchodzi i dzień sprawiedliwy nam niesie:

dla wszystkich nieślubnych dzieci znajdzie się w niej sprawiedliwe miejsce.

I matką moją ta Polska nie pogardza

i ma czas, by szacunkiem je j czarne ręce obdzielić.

Oto stoi przed komisją egzaminacyjną kandydat na artvstę, w postaci piętnastoletniego chłopca.

W rękach instrument, a na tw arzy widać wyraźnie, że prawidła sztuki nie są mu już zupełnie obce.

Właśnie w związku z tym nasz Janko Muzykant przeżywa dzisiaj spore święto.

Można by się tu patetyczniej unieść, ale nie ma potrzeby, bo mimo pewnej niezwykłości, jest to fakt zasadniczo prosty l w długim szeregu przechodzi do historii.

Oto kilkudziesięciu Janków, młodych chłopów i robotników, Przyjm uje się dziś do Warszawskiego Konserwatorium.

Za lat parę taki Janek Kaniewski zagra Chopina i przypuszczalnie cała Polska będzie go słuchać i może powie, że lepszego pianisty od niego nie ma.

N ie tylko jeden Janek Kaniewski, ale i inni jego rówieśnicy, a za nimi całe bataliony od dołu falą popłyną i uderzą w sztukę i pod wyczulonymi doświadczeniem palcami

zamienią ją w powszechną szczęścia naukę,

szczęścia, które jak chleb zw ykły między nami stanie.

I N A C Z E J T0 NIEPRAWDA, ŻE...

Spotkano w 1945 we Wrocławiu człowieka, który patrząc na dymiące mury,

ironicznie pod nosem się uśmiechał:

I któż to odbuduje, kapitału trzeba, bo kapitał dać może pracującym chleba.

Potrząsnął magicznym słowem „Am eryka“ i odszedł- Machnięcie jego ręki zawisło w powietrzu.

Jakoś po małych trzech latach widać ślady ruinoburczej pracy.

Bez cudotwórczości amerykańskiego kapitału,

wznoszą ze śpiewem, piętro po piętrze, młodzi, junacy,

# a starzy ludzie po trochu im pomagają.

I rośnie nowy Wrocław, i rośnie nowa Warszawa, sięgają młodzi po życie.

To nieprawda, że człowiek przy blasku gwiazd musi wypruwać swe siły,

ażeby inny mógł bezkarnie porastać w luksusowy tłuszcz.

To nieprawda i nie dojdzie do tego, aby się takie rzeczy u nas

-t , . powtórzyły.

Na wyzysk społeczny nie pozwolimy, i już!

Pan Fabrykancki, pan Obszarnicki i pan Kołtuński niechaj też pracują osobiście i rękami,

ale uczciwie, bez ciemnych macherek.

Jeżeli nie, to niech się wynoszą do jasnej cholery!

Kiedy na całym świecie Fabrykanckich, Obszarnickich dobrze za łeb weźmiemy,

to i zbiorowe zbrodnie, organizowane przez nich wojny, znikną z powierzchni czasu i ziemi.

P. S.

Gdyby ktoś stojący z boku nie rozumiał dokładnie o kogo w słowie

_ , . , . , . , „ „ »my“ chodzi,

należy go objaśnić: „M y to znaczy my ciałem i duchem młodzi.

(3)

Nr 28 (207)

,W I E S" Str. 3

Jan M aria Gisges

Ż Y W A T R A D Y C J A

( Z wystawy pamiątek i dokumentów po ks. Ściegiennym)

Ks. P iotr Ściegienny przy pracy (P o rtre t k re d k ą W ło d z im ie rz a Tadeusza

Ściegiennego — K r a k ó w 1949)

N

ad w y s ta w ą pt. „K s . P io tr Ście­

g ie n n y na t le e p o k i“ w K ie lc a c h o b ją ł p ro te k to ra t M a rs z a łe k S e j­

m u. ob. W ła d y s ła w K o w a ls k i.

n ie w ą tp liw ie zostanie w p a m ię c i każdego, k to go zobaczy i szczegół po szczególe prze­

a n a liz u je

*

S p ró b u jm y przeczytać tę d ru g ą książkę.

P rze rzu ca ją c je j p ie rw s z e k a r t k i w id z im y znane tw a rz e — L e le w e la , M ochnackiego.

Z w ie rk o w s k ie g o , n a p o ty k a m y na n a z w is k a G o łic y n ó w , P askiew iczów , E ng elów , p r z y ­ g lą d a m y się nę dzy c h ło p ó w u p ro w a d z a n y c h n a zesłanie, b ra k o m i k a ro m , k tó re spadały na c h ło p ó w za u d z ia ł w p o w s ta n iu 1831 r.

P rzeb ie gam y w ra z z a u to re m m yślą przez czas, k ie d y ra d y k a ln e i postępowe, re w o lu ­ c y jn e u g ru p o w a n ia p o lity c z n e z a w ią z y w a ły się i d z ia ła ły na e m ig ra c ji, w K ró le s tw ie K o n g re s o w y m , G a lic ji, z w ra c a ją c specjalną uw agę na spra w ę w ło ś c ia ń s k ą — pańszczyz­

nę, p ro je k ty , p la n y i m y ś li dotyczące u w ła s z ­ czenia. P rzech od zim y obok po staci S e w e ry ­ n a G oszczyńskiego, S zym ona K o n a rskie g o , H e n ry k a K am ie ń skie g o , E d w a rd a D e m bo w ­ skiego, L e v ito u x , K ra je w s k ie g o , E re n b e rg a —•

ja k k o ło potężnych p o m n ik ó w p o s ta w io n y c h p ie s z c z o tliw ą rę k ą K lio na o g ro m n y m cm en­

ta rz u h is to rii. P rzech od zim y ze zdu m ie nie m , że t y lu ic h b y ło i p rz e c h o d z im y ze czcią, ja k k o ło m auzoleum .

S Z U K A M Y Ś C IE G IE N N E G O

W c h o d z im y w o p ło tk i pańszczyźnianej w si.

N ędzne c h a ty słom ą k ry te , m che m zabezpie­

czane od zim n a, w k tó r y c h obora, k u r n ik i c h le w się m ieści, s to ją b e zła dnie ja k w y ­ straszone^ dzieciska ze z w ic h rz o n y m i c z u p ry - n.ami. pośród drze w . P od n ie k tó rą ch a łu p ą siedzi w .łachm anach c h ło p i tępo spoziera n a b ło tn is tą d ro g ę a lbo na no gi, na k tó r y c h

za d a rm o z lasu), 20 z ł — w a rto ś ć o trz y m y ­ w anego z la s u b e z p ła tn ie d rz e w a opałow ego, 60 z ł —■ ró w n o w a rto ś ć p ra w a be zpłatnego do - pasu b y d ła , 75 z ł — z a p ła ta za 75 d n i sw o­

bodnego n a jm u i 114 z ł — dochód z r o li. Ja k z tego z e s ta w ie n ia w y n ik a , ro c z n y śred ni dochód z a g ro d n ik a w y n o s ił 319 zł. R o b o tn ik fo lw a rc z n y o trz y m y w a ł od 80 do 160 z ł rocz­

n ie z w y ż y w ie n ie m ro d z in y . Całość ś w ia d ­ czeń c h ło p a -z a g ro d n ik a n a rzecz d w o ru i d la p a ń s tw a m ia ła w a rto ś ć 131 z ł 21 g r, za cc m ożna b y ło k u p ić d w ie do bre k r o w y lu b 28 k o rc y owsa. N a u trz y m a n ie i p o trz e b y ży­

ciow e s w o je i c a łe j ro d z in y zostaw ało za­

g ro d n ik o w i 187 z ł 9 g r ro c z n ie c z y li 16 g r na dzień.

W d n iu 2 czerw ca uroczyście m a t y lk o łapcie. Z ja kie g o ś p o d w ó rk a słychać o tw o rz y ł w y s ta w ę m in is te r W in ­

c e n ty B a ra n o w s k i. N a uroczystość o tw a rc ia p r z y b y li z W a rsza w y prezes N K W P S L J.

N iecko, s e k re ta rz N K W S L — Józe f Ozga- M ic h a ls k i i s e k re ta rz N K W P S L — Banach, w ra z z lic z n ą e k ip ą d z ie n n ik a rz y . Tego d n ia z w ie d z ił ró w n ie ż w y s ta w ę naczelny d y re k to r M uzeów , i O c h ro n y Z a b y tk ó w p ro f. d r St.

L o re n tz .

Ś w ię to L u d o w e ro k u 1949 w s k a li og ólno­

p o ls k ie j rozpoczęła w K ie lc a c h uroczystość o tw a rc ia w y s ta w y po św ię con ej ż y c iu i d z ia ­ ła ln o ś c i chło p skie g o r e w o lu c jo n is ty ks. P.

Ściegiennego.

*

S pra w a ks. P io tra Ś ciegiennego ■ n ie b y ła z w y k łą sp ra w ą , . sk o ro w ła d z e c a rs k ie p o - ... s ta ra ły się o to, a b y zniszczyć je j ślady, a samego tw ó rc ę s pisku zoh ydzić w o b lic z u ów czesnych o p in ii p a ń s tw e u ro p e js k ic h i w o ­ bec . ro d a k ó w .

H is to ria głośna, k tó r a n a ro b iła w ie le h a ła ­ su w la ta c h 1844— 46, n a d łu g i okres ścieliła, a b y nareszcie p o stu la ta c h n a b ra ć now ego rozgłosu.

R ó żn i ró ż n ie r o z u m ie li postać i dzia ła ln o ść c h ło p a z B ilc z y i ro z m a ite też na p rz e s trz e n i ty c h la t z a jm o w a li stan ow iska. A lb o o p o w ia ­ d a li się po s tro n ie bo ha te ra, albo też odsą­

d z a li go. od czci i w ia r y , u w a ż a ją c za z d ra j­

cę lu b znien aw idzo neg o w ro g a s zla ch ty w ogóle.

D o ro z w ik ła n ia legendy, ja k a p rze cho dziła z u s t do u s t w o p o w ia d a n ia c h s ta ry c h c h ło ­ p ó w w e w s ia c h k ie le c k ic h i lu b e ls k ic h , z k t ó ­ r y c h tr u d n o b y ło w y ło w ić sens p ra c y Ście­

giennego, ja k i do w ła ś c iw e g o n a ś w ie tle n ia p o s ta c i i c a łe j s p ra w y z p u n k tu w id z e n ia czysto h isto ryczn e g o — p rz y c z y n iła się p ra ­ ca badaw cza d r. M a ria n a T y ro w ic z a , k tó r e j w y n ik i zosta ły ogłoszone w d w ó c h k s ią ż ­ kach .*)

P ie rw s z a z n ic h to m o n o g ra fia h is to ry c z ­ na, po p rz e c z y ta n iu k tó r e j na suw a się m y ś l o b ra k a c h n a tu r y h is to ry c z n e j, o n ie z u p e łn ie p e łn y m jeszcze o b ra z ie epoki. Z b y t słabo o m ó w io n e i o p raco w an e są p o d s ta w y eko­

nom iczne, m o c n ie j znacznie zaakcentow ane je s t t ło społeczne i p o lity c z n e , a s ła b ie j zno­

w u z m o n to w a n a je s t n a d b u d o w a id e o lo g ic z ­ na. T a n ie ró w n o ś ć w o p ra c o w a n iu m a te ria ­ łu ko ń c a X V I I I i p ie rw s z e j p o ło w y X I X w ie k u p o w o d u je p e w n ą c h w ie jn o ś ć te j w ie ­ ż y i da je n ie ró w n y w b a rw a c h i k o m p o z y c ji o b ra z ru c h ó w re w o lu c y jn y c h i s p is k u Ście­

giennego w u k ła d z ie p io n o w y m . N asuw a się t u p y ta n ie , czy T y ro w ic z w y k o rz y s ta ł w s z y ­ s tk ie m o ż liw e p a m ię tn ik i i ź ró d ła do o p ra ­ c o w a n ia te j m o n o g ra fii.

W y m ie n io n e lu k i częściowo u z u p e łn ia w y ­ sta w a k ie le c k a p t. „K s . P io tr Ś cie gienn y na t le e p o k i“ i k a ta lo g te jż e w y s ta w y w w y d a ­ n iu k s ią ż k o w y m . W y s ta w a w ię c z k a ta lo g ie m je s t dopow iedzeniem , glossą p ie rw s z e j k s ią ż ­ k i T y ro w ic z a o Ś ciegiennym .

J e ś li w te n sposób s p o jrz y m y na obie k s ią ż k i d r. M a ria n a T y ro w ic z a , ob raz ru c h ó w r e w o lu c y jn y c h w la ta c h 1831— 48 na bierze żyw s z y c h b a rw , stan ie się ż y ją c ą i m ów iącą epoką o dość p e łn e j s k a li. W y s ta w a opraco­

w a n a . system atycznie, z w n ik liw o ś c ią u p a rte ­ go badacza, o p a rta n a m etodzie bada ń so.

. cjo lo g ic z n y c h , d a je obraz p ra w d z iw y , k tó r y

k r z y k i b iją c y c h się w y ro s tk ó w . Ó w d z ie dziew czyn a k a r m i in d y k i. Z po la dochodzą w rz a s k i ekonom a, k t ó r y z n a h a jk ą po ga nia c h ło p ó w i baby. Poza w s ią „e k o n o m szla­

c h e c k i w k o n tu s z u i p rz y pałaszu u p ro w a ­ dza z lasu na p o s tro n k u c h ło p k ę z k a g a ń ­ cem na tw a rz y , p rz y c h w y c o n ą na- szkodzie“ . D ro gą w io d ą cą do m ia s ta suną w o ln o k o ­ m o rn ic y — b e z ro ln i c h ło p i szu k a ją c y chleba i p ra c y . C i z n ic h , k tó r z y p ra c y n ie dostaną, zostaną p e w n ie w m ie ście — ż eb raka m i.

Z b liż a Się w ieczór. K ilk a k ilo m e tró w d a ­ le j w m ro k u po suw a się w o ln o wóz, do k tó ­ reg o są zaprzężone w o ły . N a n im sosnowa, z w y k ła tru m n a . K ilk a s m u tn y c h po staci za­

w o dzi. Pogrzeb, k t ó r y m u s i się odbyć póź­

n y m w ieczore m , bo w dzień czasu n ie m a n a pochów ek. O d ró b k a pańszczyzny , w p o lu n ie po zw a la n a m a rn o w a n ie dn ia .

Z dala na p ra w o w k o ro n ie o g ro m n y c h d rz e w s p o k o jn ie d y m i je d n y m k o m in e m p a ­ ła c d w o rs k i. W a le ja c h p a rk u b ie le ją s y l­

w e ty w y tw o rn y c h postaci kobiecych.

P rz y s ta ń m y , a b y się zasta now ić n a d dolą i n ie d o lą c zło w ie ka , k t ó r y n ie b y ł uw a ża n y za c zło w ie ka , bo c z ło w ie k ie m w te d y b y ł tein, k to n o s ił Sygnet na. p a lc u i p ie c z ę to w a ł się herbem .

*

N a p o dstaw ie o s ta tn io prze p ro w a d zo n ych ba da ń przez d r. Jan a P azd ura m ożna o k re ­ ś lić stan e k o n o m ic z n y K ie le c c z y z n y , ściślej c h ło p s tw a tego re g io n u w la ta c h 1846— 47, a w ię c w la ta c h p ra w ie że jeszcze „ście g ie n ­ n y c h “ .

W r o k u 1846 gęstość z a lu d n ie n ia w y n o s iła n a 1 k m . k w . 80 osób, podczas k ie d y w w ie k u X I V — zaled w ie d w ie osoby.

N a m a rg in e sie n a le ż y dla ścisłości zazna­

czyć, że o b licze n ia u w z g lę d n ia ją t y lk o w ieś.

S połeczny stan lu d n o ści „e k o n o m ii k ie le c ­ k ie j“ w 1847 r. p rz e d s ta w ia ł się na stępująco:

500 :— szlachty. 5.000 m ie szkań ców m ia sta K ie lc , 27.000 —• chłopów . S połeczny p o d z ia ł z ie m i w y g lą d a ł w 1847 r.:

4,35% — sołectw a, w ó jto s tw a itp . 0,35% — górnicze

7,87% — f o lw a r k i 26% — chłop skie 61,3% — lasy.

Społeczne ro z c z ło n k o w a n ie lu d n o ś c i c h ło p ­ s k ie j :

1,5% — k o lo n iś c i oczynszow ani 2,5% — służba fo lw a rc z n a

4% — f u n k c y jn i (g a jo w i, d ro g o w i, itp .) 25% — c h a łu p n ic y

31% — p e łn o ro ln i (od 8 do 10 m órg ) 36% — p ó łr o ln i i ć w ie rć ro ln i.

W o m a w ia n y m o k re s ie ta k w y g lą d a ły ob­

ciążenia chłopa— pańszczyzną n a rzecz, d w o ­ r u : c h ło p i p e łn o ro ln i 58 d n i sprzę żajnych i 8 d n i pieszych _w ro k u , p ó łr o ln i m u s ie li o d ra ­ b ia ć 59 d n i pieszych w ro k u , ć w ie rć ro ln i 30 ta k ic h d n i, zaś w szyscy z a g ro d n ic y p ła c ili 17 z ł czynszu ro c z n ie z m o rg i, 1 — 1.5 zł.

z m o rg i m iesięcznie, 1 korze c ow sa z 4 m ó rg

— osep.

Całość św iadczeń chłopa na rzecz d w o ru p rz e d s ta w ia ła w a rto ś ć 101 z ł 21 gr. N a rzecz p a ń s tw a m u s ie li zag rod nicy, c h a łu p n ic y i róż.

m T l 1 «■»•t t-5 v« i A 4-—- - - — . . 1 • 1 * .

D z ia ł w y s ta w y ilu s tr u ją c y stan c h ło p a w p ie rw s z e j p o ło w ie X I X w . n ie u w z g lę d n ił r u ­ gó w c h ło p s k ic h i „u k a z u “ M ik o ła ja I z 1846 ro k u . B r a k o m ó w ie n ia ta b e l p re s ta c y jn y c h , lich za stoso w an ia e w e n tu a ln ie o m ija n ia w p ra k ty c e . Często b o w ie m zm niejsza no zie­

m ię chłopom , po niew a ż ge om e trzy ro b ią c y p o m ia ry , zazw yczaj w zm o w ie ze szlachtą, u s z c z u p la li stan po sia dan ia chłopskiego, a co za ty m szło. w z ra s ta ły d a n in y i pańszczyzna.

F a k ty te p o w o d o w a ły nie za d o w o le n ie lu d ­ ności w s i, b u n ty , k tó re m a ją c ju ż tra d y c je w re g io n ie i o s ta tn io p o d m in o w a n e a g ita ­ c ją i s p is k ie m ks. Ściegiennego, w y b u c h a ły coraz częściej. Z ia rn o rzuco ne przez niego k ie łk o w a ło .

B E Z P Ł A T N E O B C IĄ Ż E N IA *)

„U rz ę d o w e śle dztw o c a rs k ie s tw ie rd z iło , że w J ach ow ej W o li (pow. k ie le c k i) w 1842 r.

zm uszono c h ło p ó w do 2.000 d n ió w e k sprzę- ż a jn y c h ponad no rm ę. W S u k o w ie k /K ie le w ro k u 1840 groźbą b ic ia dzierża w ca G ąsio- ro w s k a p o w ię k s z y ła pańszczyznę o je d n ą trzecią . D zierżaw ca z a k ła d ó w g ó rn iczych M a u ry c y K o n io r w ra p o rc ie do u rz ę d u w r.

1842 stw ie rd za , że d z ie rż a w c y fo lw a r k ó w w y m u s z a ją co n a jm n ie j p o d w ó jn ą p a ń­

szczyznę.

F. D aleszak z K o w a li k /B ilc z y w 1838 r o k u o d ro b ił 181 b e z p ra w n y c h d n ió w e k “ .

W 1843 r o k u K r a jn o , w k tó r y m b y ło 63%

b e z ro ln y c h , o d m ó w iło w ogóle o d ro b k i n a d ­ m ie rn e j pańszczyzny. K ażdego kozaka, k tó r y p rz y je ż d ż a ł p o czynsz — ściągano z kon ia , ro z b ie ra n o do b ie liz n y i puszczano w pola.

W ładze ca rs k ie na s k u te k p o w ta rz a ją c y c h się stale in c y d e n tó w — w y s ła ły 2 r o t y p ie ­ c h o ty p u łk u h a lic k ie g o n a „p a c y fik a c ję “ . R o ­ t y te o to c z y ły w ieś, z g o n iły w s z y s tk ic h m ęż­

czyzn w jeden k ra n ie c w s i i w y m ie r z y ły p la g i od 10 do 30 każdem u. K ilk u n a s tu c h ło ­ p ó w „b u n to w s z c z y k ó w “ w yp ęd zono ze w s i bez p ra w a p o w ro tu , m ię d z y in n y m i i ście- ; gieńszczyka B a lta z a ra Susło.

O to k ilk a zaled w ie w y p a d k ó w , k tó re zo­

s ta ły z ty c h czy in n y c h w z g lę d ó w zanoto­

w a n e przez sądy ro s y js k ie i k tó re za ch o w a , j ł y się w a kta ch a rc h iw a ln y c h do dzisiaj.

*

D n ia 31 stycznia 1800 ro k u w c h a łu p ie ga jo w eg o W ojciecha Ściegiennego w B ilc z y u ro d z iło się dziecię p łc i m ę s k ie j, k tó re ochrzczono P io tre m — opoką. (P o tw ie rd z e ­ n ie te j d a ty i m ie js c a u ro d z in z n a jd u je się w do ku m e n cie oo P ija r ó w — z czasów k ie ­ d y P io tr Ś cie gienn y w s tę p o w a ł do zakonu).

O jcie c P io tra nie b y ł chłop em z b y t ub o­

g im i p e w n ie n ie b y ło u niego w ie lk ie j nę­

dzy, sk o ro p ó źniejszy sołtys, a ty m sam ym z w o ln io n y od pańszczyzny, m ó g ł w y k s z ta ł­

cić „n a księ dza“ jednego syna i na geom etrę d ru g ie g o F a s c y k u ł a rc h iw a ln y A r c h iw u m K o m is ji R zą do w ej P rz y c h o d ó w i _ S karb u, W y d z ia ł D ó b r po da je iż W o jc ie c h Ś ciegien­

n y po sia dał w 1826 r. 6 m o rg ó w i 200 p rę ­ tó w r o li, 1 m org ę łą k , 4 w o ły i 2 k ro w y . N a ­ le żał do daw nego D o zorstw a B ia ło g o n a w c h o ­ dzącego do „e k o n o m ii d ó b r g ó rn ic z y c h “ .

*

P o g lą d y P io tra Ściegiennego nie b y ły o p a r­

te t y lk o na o b s e rw a c ji życia, na ś w iado­

m ości z ły c h i n ie s p ra w ie d liw y c h ów czesnych ; s to s u n k ó w społecznych, na chęciach d o k o n a . ; n ia zm iany. R a d y k a liz m je go m ia ł swe ź ró - : d ło i w e w p ły w a c h ko le g ó w ze S z k o ły W o­

je w ó d z k ie j w K ie lc a c h — pó źniejszych dzia­

ła c z y i p isa rzy, ja k L u d w ik K r ó lik o w s k i, A n - ; to n i C y p ry s iń s k i, S ta n is ła w R o pe lew ski, N a : ra d y k a liz m ten w p ły n ę li n ie w ą tp liw ie i „w sp ó łcze śn i m u i z n a jo m i p ija r z y : P u- ła w s k i — -b a rd z ie j od Ś ciegiennego r a d y k a l­

n y . S z y n g la rs k i, G acki, T a c k o w s k i“ .**) Jako mężczyzna 3 2 -le tn i zostaje P io tr Ście­

g ie n n y w y ś w ię c o n y na k a p ła n a i w k ilk a la t potem , po kasacie zakonu p ija r ó w — zostaje w ik a riu s z e m , księdzem ś w ie c k im w W ilk o ła ­ zie, gdzie proboszczem b y ł ks. B a rtło m ie j S obolew ski. W ty m czasie n a jp ra w d o p o d o b ­ n ie j zaczyna swą ż y w ą działalność ośw iato­

w ą i p o lityczn ą .

Z arem ba, Z w ią z k u N a ro d u P olskiego np.

G e rw a zy G zow ski z Łęczycy, Celsjusz L e ­ w ic k i z L u b lin a , H e n ry k K ra je w s k i z W ar­

szawy

D n ia 24 p a ź d z ie rn ik a 1844 ro k u pod K r a j- nem w samo p o łu d n ie o d b y ł się w ie lk i w iec, na k tó r y m ks. Ś ciegienny w y g ło s ił p ło m ie n ­ ne p rz e m ó w ie n ie do lic z n ie zebranych chło­

pów , m ieszczan i k ilk u d z ie s ię c iu postępow ej szlachty. Z e b ra n ie to b y ło c a łk o w ic ie nie- zakonspirow ane. N ie b y ło na w e t w a r t w y . staw ion ych. K s. P io tr z b y tn io u n ie s io n y za­

pa łe m i w ia rą w pow odzenie spisku prze sta ł zw racać uw ag ę na węszące w ładze carskie.

Z d ro b n y c h zachow anych re la c ji o ty m okre sie d z ia ła ln o ś c i Ściegiennego w y n ik a ja ­ sno, że e n tu z ja z m spiskow có w i ic h p rz y ­ w ó d c y p rz y ć m ił m ocno czujność i ostroż­

ność, k tó re w in n y cechować k o n s p ira to ró w i s ta ł się prz y c z y n ą u p a d k u p rz y g o to w y w a ­ nego p o w s ta n ia chłopskiego. Z b y t w cześnie został u ja w n io n y c a ły ru c h na te re n ie K ie . leeezyzny i Lubelszczyzny. Przez pow ażne b r a k i te j w ła ś n ie n a tu ry m ó g ł R y c h te r w L u b lin ie , S ob olew ski w R a d o m iu i Jan ie w K ie lc a c h p ra w ie jednocześnie zdradzić n ie t y lk o lu d z i, ale i koncepcje p o lity c z n e całe­

go re w o lu c y jn e g o ru c h u .

Postać w p o d ru d z ia łe j suta nnie została przez w s z y s tk ie tr z y sta n y zdradzona i ska­

zaną na zagładę. I n ie t y lk o ona. Przecież pod K r a jn e m w w ie c u b ra ło • u d z ia ł 2.000 lu d z i.

K s. Ś ciegienny are s z to w a n y !!! — rozn io sło się po c a łe j K ongresów ce, w y w o łu ją c a lb o p a n ik ę a lbo też p o w o d u ją c ucie c z k i za g ra ­ nicę. K s. Ś ciegienny a re s z to w a n y — to zna­

czy u p a d ł spisek.

*

N a os ta tn ic h k a rta c h k s ią ż k i . w y s ta w y w id z im y p o r tr e ty M a rk s a i Engelsa, k tó rz y b y li o b ro ń c a m i s p ra w r e w o lu c ji p o ls k ie j na zachodzie E u ro p y , z n a jd u je m y s p ra w y re ­ w o lu c ji ch ło p s k ie j w C hochołow ie, ta jn e g o Z w ią z k u P le be juszy P o lskich , któ re g o t w ó r . cą b y ł W a le n ty M . S te fa ń s k i i Józef Esm an, p rz e w ija się re w o lu c ja lu to w a w 1846 r.

i ru c h y c h ło p s k ie w G a lic ji.

Skąd w y ró s ł Ś ciegienny,’ S tefań ski, Szela?

Skąd w y ra s ta li in n i b u n to w n ic y , re w o lu c jo ­ n iści, k tó ry c h n a z w is k h is to ria n ie zanoto­

w a ła? Czy ty lk o z tr a d y c ji w a lk i o w olność, usa m ow oln ien ie , o s p ra w ie d liw y u s tró j? Czy ty lk o z ducha epoki, w k tó r e j ta k i p a n o w a ł zw yczaj, że trzeba się b y ło buntow ać?

P rzyczyna leżała głęboko na dn ie życia społecznego.

•J ,«W. ¿tm. i* i _

“" ’i , i -V - i ź , y, : ,

A t < * t v ■ A ł ar 7 f '

*' ‘ / , / ,

•■ty .**«*•

*****

( - A u t j\-- fiœïi a 4«/?***«<$

: '***>*#. \ /<.< -? ••'<><’< '> +

> ^ % > . / • _ J

> << * i* • -v ♦><*; - ynU V L>.

< f/f v*.*.. te?«*/

. .. . { . s *, / ' *

* « * } i

«k fi-.-.ifA.-W /<f&tr*ï ' / /f«¿ÏA*¿m m y. vV-'***&.■

i Tf ï cj ? < < . / , t ¿fA :

< .. . f * , /•' *

*/>■%+ łpfł&Ą,.. 'Sÿ+ytodĄ-y

.Vjjj ¿ÿntyx/ ft/Ą- * 0*..0 * **.<**:.

•*>* jt+ś'.. ■■■<:, >5: ^ y; y

< * *V )M i ■■ ■■•■xxié i

/

■s.. ¿ ..« 'ty**/ kĄ ?•»» W *

' t Ÿjtj

A/. * À y .

X.- :- *

.¿ rfa t'b y in ïitU A )

*’ : % / t t y f -

■*“ T

y / ^ : U ę n i >fn,OeV t. uf> - S/yfKn ¿yÁfi.i

y

t

*&f*r*xn

\

éo

iH C V i'Ci

*

*) M a ria n T y ro w ic z , S pra w a ks. P io tra Ściegiennego — B ib lio te k a histo ryczna ,

„K s ią ż k a “ , W arszaw a 1948.

M a ria n T y ro w ic z . K a ta lo g w y s ta w y h is to ­ ry c z n e j — ks. P io tr Ś ciegienny na tle epoki, M uze um Ś w ię to k rz y s k ie , K ie lc e 1949.

n i fu n k c y jn i c h ło p i daw ać tz w . sub sid ium c h a rita tiv u m , podym ne, k o n ty n g e n t liw e r u n . k o w y , p ła c ić s k ła d k i o g niow e i od rab iać szar- w a rk . Zaś c h a łu p n ic y po sia dający dom bez z ie m i b y li zm uszeni p ła c ić czynsz d o m in ia ln y 2 z ł 15 g r rocznie, z a g ro d n ic y i c h a łu p n ic y od­

r a b ia li 8 d n ió w e k roczn ie w p a ń s tw o w y c h z akład ach g ó rn ic z y c h za p o ło w ę z w y k łe j p ła ­ cy. Całość św iadczeń z a g ro d n ik ó w na rzecz p a ń s tw a średnio w y n o s iła 30 z ł rocznie.

Ś re d n i dochód c hłop a w y n o s ił 50 z ł ja k o ró w n o w a rto ś ć czynszow a m ieszkania bez­

p ła tn e g o (drze w o n a do m o trz y m y w a ł chłop

N iską, k rę p ą postać księdza w p o d ru d z ia . łej_ su ta n n ie z n a li n ie ty lk o ch ło p i spod K r a - śnika, ^ U rzędow a, w p a ra fii W ilk o ła s k ie j, pó źniej C h od elskiej, ' jego m ałe ś w id ru ją c e oczka^ z n a li m ieszczanie ze Szczebrzeszyna, H ru bie szow a, R adom ia i K ie lc , jego b rz y d k ą , szeroką, gru b o ^ r y tą tw a rz z n a li spiskow cy W arszaw y, em isariusze T o w a rz y s tw a Demo- • kra ty c z n e g o P olskiego z Paryża, ja k Erazm

*) Podane fa k ty zosta ły w y d o b y te przez dr. J P azd ura i jeszcze nie ogłoszone d ru - kiem .

**) R e lacja Ks. M . Ż yw czyńskiego.

Rękopis ks. P. Ściegiennego „Zakon Chrześcijaństwa“

(Ze z b io ru rę k o p is ó w . im . H. Ło pa cińskieg o , w L u b lin ie )

S c h y łk o w e fo rm y fe u d a liz m u łą cznie 2 ro z w ija ją c y m się k a p ita liz m e m s tw a rz a ły ¿a.

k ie w a r u n k i życia i p ra c y dla ch ło p ó w i ro ­ b o tn ik ó w , że m u s ie li on i użyć b ro n i czy to w fo rm ie b u n tó w , rzezi, spisków , czy s tra jk ó w , ab y w y w a lc z y ć now e w a ru n k i p ra ­ c y i b y tu , zaprzeczyć tem u, co się d zia ło w eko no m ii, w gospodarce i s tw o rz y ć now e ideologie, w łasne koncepcje p rz e b u d o w y ra . d y k a ln e j u s tro ju drogą re w o lu c ji.

O ta k ie j re w o lu c ji m a rz y ł i Ś ciegienny.

R e w o lu c ji, w k tó r e j lu d p o ls k i i ro s y js k i razem pó jd ą p rz e c iw rządom i c a ra to w i.

*

W ysta w ę k ie le c k ą z w ie d z iło iu ż 10.000 lu ­ dzi. P r z e c e n ie dzien nie odw iedza ją do ty . siąca osó' Liczba ta dotychczas nie b y ła jeszcze n ig d y no tow a na w c z te ro le tn ie j h i­

s to r ii is tn ie n ia M u ze u m Ś w iętokrzyskie go .

Cytaty

Powiązane dokumenty

marzone warunki rozwoju, a jako robactwo przenoszące się z łatwością z jednej osoby na drugą, stają się przyczyną epidemii. Zwłaszcza, że woda jest mało w

I dlatego należy utrzymać tę zasadę fundamentalną naszej republiki, która stała się tradycją narodową i która się nazywa „laicite“. Szkoła świecka nie

Srodze się jednak zawiódł, stało się bowiem całkiem odw rotnie... dzieci uczęszczać będzie do szkół pe łn ych , posia dających siódm ą

to członkom, któ rzy w nieśli do spółdzielni ja ko udział — ziemię, wypłacana jest tenuta dzierżawna w wysokości ustalonej przez w a l­. ne zgromadzenie

Nie mamy potrzeby udowadniać, że nasz przemysł musi się rozwijać szybciej niż rolnictwo, a w łonie przemysłu szybsze tempo trzeba nadawać produkcji dóbr

ruszeniem korby bizuny z nadzwyczajną szybkością podnoszą się, i z impetem le cąc na dół, uderzają podłożonego dla siebie chłopa. Na zupełny zaś obrót

osoby z niepełnosprawnością– osoby z niepełnosprawnością w rozumieniu Wytycznych w zakresie realizacji zasady równości szans i niedyskryminacji, w tym dostępności dla osób

nie był podjęty żaden środek nadzorczy przez właściwy organ nadzoru (lub analogiczne działanie innego uprawnionego podmiotu na podstawie odrębnych ustaw) w stosunku do mnie