• Nie Znaleziono Wyników

Nowiny Nyskie 2020, nr 46.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nowiny Nyskie 2020, nr 46."

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

str. 2 10 - 16 listopada 2020 Zdanie niepoprawne

LICZBA TYGODNIA LICZBA TYGODNIA

Janusz Sanocki

Z OSTATNIEJ CHWILI

Obiektywnie Obiektywnie

CYTAT TYGODNIA CYTAT TYGODNIA

Gm. Nysa Stefan Repacz l. 74 Czesław Gierak l. 77

Kazimierz Rek l. 84 Jan Zbigniew Ornatowski l. 88

Aniela Matuszczak l. 87 Stanisław Maria Woźny l. 72

Gm. Głuchołazy Jan Rzechółka l. 79 Władysław Gmyrek l. 88

Halina Dudek l. 69 Kazimierz Lewandowski l. 84

Mieczysław Rozum l. 68 Antoni Ciołczyk l. 88

Odeszli od nas

WYDARZENIE WYDARZENIE

Samochód z takim hasłem jeździ po ulicach Nysy. Zdjęcie udało się nam zrobić na ul.

Zjednoczenia. Czy Państwo zgadzacie się z właścicielem?

pw

Jaś, Małgosia i lesbijka

Baba Jaga

Któż nie zna bajki o Jasiu i Małgosi – rodzeństwie, które wędrując po lesie zostało słodyczami zwabio- ne przez paskudną Babę Jagę do jej chatki z piernika.

Okropna Baba Jaga uwięziła Jasia, z którego chciała urządzić pieczeń, podobnie miała zamiar pożreć Małgo- się. Rodzeństwo – choć łase na pierniczki - zorientowało się szybko o co chodzi i Małgosia podstępem zamknęła paskudną czarownicę w piecu podkręcając temperaturę na maksa. Dzieci były wolne i wróciły do domu.

Przypomina mi się ta bajeczka kiedy słyszę głosy oburzenia na młodych ludzi, którzy wylegli manifesto- wać na ulicach na wezwanie lewicy w tym – jak donoszą media – niejakiej Marty Lempart wrocławskiej lesbij- ki, awanturującej się w licznych protestach przeciw- ko rządowi PiS. Lempart protestowała już przeciwko zmianom w sądownictwie, „broniła” niepełnospraw- nych, protestowała także przeciwko pedofi lii – ale nie w ogóle pedofi lii jako takiej, tylko pedofi lii w kościele katolickim. Pedofi lia gdzie indziej – np. wśród gejów - Lempartowej nie przeszkadza. Teraz Lempart stała się twarzą protestów, do których wezwała młodzież.

I jakoś chyba to uroda tej czołowej lesbijki wywołała u mnie skojarzenia z bajką z młodości. No bo jeśli już ko- goś ta „twarz protestów” może przypominać to dopraw- dy nie jest to Królewna Śnieżka, ale okropna Baba Jaga – która jak teraz podejrzewam – na pewno była lesbijką.

I otóż to moje skojarzenie nie tyle ma na celu opi- sywanie fi zjonomii tej tam, no działaczki (sami sobie wyklikajcie w necie i zobaczcie czy nie mam racji), ale naszła mnie pocieszająca refl eksja, żeby nie potępiać młodzieży uwiedzionej – jak tymi bajkowymi piernicz- kami – opowieściami o konieczności obrony wolności przeciwko strasznemu tyranowi Kaczafi emu. Młodzieży namówionej przez stare wygi do uczestnictwa w jakiejś rzekomo szlachetnej imprezie.

Myślę, że zdecydowana większość młodych szybciej niż Jaś i Małgosia zorientują się, w co naprawdę zostali wciągnięci przez hordy paskudnych tak z ducha jak i z wyglądu – Bab Jag. Nie wierzę w to, że ktoś normalny może niszczyć sprejem pomniki patriotyczne, religij- ne, obrażać uczucia wierzących, zakłócać msze itd. itp.

Owszem, dewianci i barbarzyńcy znajdą się w każdej zbiorowości i to ich dziełem są te ekscesy. Większość młodych – jestem o tym przekonany – szybko zorientuje się, ze została zmanipulowana i zrobi porządek z Babą Jagą i jej kumpelkami.

Dlatego apeluję do wszystkich – nauczycieli, kate- chetów, ale także rodziców i dziadków, by rozmawiali z dzieciakami i przekazali im swoje życiowe doświad- czenie.

Dlaczego przywołuję dziadków? Ano, bo jeśli żyją, to dyć pamiętają oni jaką „wolnością” objawiał się ko- munizm kiedy młodzi bojcy Armii Czerwonej wkroczyli na Kresy. Pamiętają mordy, rabunki, wywózki. A miało być tak pięknie! Też się wszystko zaczynało od obietnicy pełnej wolności w tym swobody od wszystkich nakazów religijnych. „Religia to opium dla ludu” mówił Marks i właśnie kościoły prawosławny i katolicki stały się głów- nymi celami ataku komunistów. Wszystko - ma się ro- zumieć - w celu wyzwolenia człowieka z zakazów jakie niesie z sobą chrześcijaństwo.

Co będziecie słuchać popów? - wołał Lenin. Zaka- zują wam: „Nie kradnij!” Ale burżuja okraść wolno.

„Nie zabijaj!” – Jak już okradłeś burżuja to go zarżnij nie zapominając zgwałcić panienki.

No i oczywiście, te śmieszne przykazania zakazują- ce kopulacji z kim się chce i kiedy się chce. To wszystko burżuazyjne przeżytki. Masz ochotę – pofolguj sobie.

Małżeństwo to burżuazyjny przeżytek. No a jakby tam jakaś ciąża się trafi ła, to wyskrob ten płód. Tak, tak - to Lenin pierwszy wprowadził swobodę aborcji.

Więc może dziadkowie, którzy dobrze pamiętają komunistyczny raj opowiedzieliby tak wnukom – jak naprawdę jest w chatce Baby Jagi, uświadamiając, że wszystko już było. I że paskudna lesbijka z równie zbo- czonymi i wstrętnymi kumpelkami - prowadzą je do kociołka, w którym odegrają rolę przysmaku dla Starej Jędzy.

950 zł

tyle wydała gmina i podległe jej spółki w latach 2017-2019

na inwestycje w przeliczeniu na jednego mieszkańca

„Mądrzy rządzący wy- lewaliby oliwę na wzbu- rzone fale, staraliby się doprowadzić do rozmowy.

Głupi rządzący, bezkry- tyczni, przekonani o swo- im monopolu na mądrość będą dolewać oliwy do ognia i niestety to robią”

Władysław Kosiniak- Kamysz na temat

protestu kobiet

Sąd musi pracować

Prezes Sądu Okręgo- wego w Opolu nie zgodził się na zawieszenie pracy nyskiego sądu z powo- du zagrożenia covidem.

Jerzy Połukord uchylił zarządzenie Dobrawy Michałowskiej - preze- sa Sądu Rejonowego w Nysie dotyczące odwoła- nia rozpraw i posiedzeń jawnych w okresie od 27 października do 6 listopa- da. Decyzja ta wydana zo- stała 2 listopada i od tego dnia Biuro Obsługi In- teresanta, Biuro Podaw- cze, Informacja i Odpisy Ksiąg Wieczystych mu- siały przyjmować peten- tów w dotychczasowych godzinach. Także rozpra- wy odbywają się w zapla- nowanych terminach.

dw

Powiat: Co z pracownikami transgranicznymi?

Polska trafi ła na czeską tzw.

czerwoną listę krajów, gdzie ryzyko zachorowania na koronawirusa jest bardzo duże.

Z zakazu wjazdu na terytorium Czech wyłączone zostały osoby, które:

- posiadają zezwolenie na pobyt stały lub tymczasowy w krajach o niskim ryzyku wystąpienia COVID-19, - posiadają ważne wizy długoterminowe, zezwolenia na

pobyt stały lub czasowy w Republice Czeskiej wydane przez Republikę Czeską,

- mają ważne zezwolenie na pobyt czasowy lub stały na terenie UE,

- są członkami rodzin (w tym możliwy do udowodnienia stały związek partnerski) obywateli Republiki Czeskiej lub obywateli UE z pobytem na terenie Republiki Cze- skiej,

- są pracownikami transportu międzynarodowego.

Z zakazu wyłączone są osoby (patrz obok), które w przypadku pobytu dłuższego niż 12 godzin, zobowiązane są do przetestowania się i

wypełnienia formularza lo- kalizacyjnego.

Zwolnieni z tego obo- wiązku są jedynie pracow- nicy transportu międzyna- rodowego, obywatele UE i cudzoziemcy posiadający zezwolenie na pobyt stały lub długoterminowy na te- renie UE, którzy w ciągu 12 h przejeżdżają przez Cze- chy TRANZYTEM, lub po- dróżują do Czech na okres

nieprzekraczający 12 godz.

z pilnych powodów. Reje- stracja i badania nie doty- czą dzieci poniżej 5 roku życia, a także pracowników transgranicznych, uczniów i studentów, którzy w celu wykonywania pracy lub na- uki regularnie przekraczają przynajmniej raz w tygo- dniu granicę z państwem sąsiadującym.

pw

Czeski rząd zdecydował o zamknięciu granicy dla polskich oby- wateli. Ma to związek ze wzrostem liczby zakażeń i zachorowań w naszym kraju. Na terytorium naszych południowych sąsiadów nie możemy wjeżdżać od poniedziałku 9 listopada.

m k k z n w k L t u

Czesi zamknęli Czesi zamknęli granicę

granicę

(3)

str. 3

10 - 16 listopada 2020 GORĄCY TEMAT

Do wykrycia plantacji doszło pod koniec maja 2017 roku jednak ze względu na szeroki zakres śledztwa do- piero w styczniu br. zostało ono zakończone skierowa- niem aktu oskarżenia do Sądu Okręgowego w Opolu.

Pierwsza, wstępna rozprawa sądowa odbyła się w paź- dzierniku i już zaplanowa- no pięć kolejnych terminów rozpraw.

Nie tylko chlebek i bułeczki

Przypomnijmy, że pie- karz Waldemar J. wraz ze swoim synem Wojciechem uruchomili w domu jedną z najnowocześniejszych plan- tacji marihuany w Polsce.

Ogrzewana specjalnymi lampami LED hydroponicz- na uprawa kosztowała ich co najmniej 100 tys. zł. Z ponad 360 krzaków mogli uzyskać ok. 70 kg narkotyku o warto- ści ponad 1 mln zł. Marzenia o ogromnych zyskach prze- rwała wizyta policjantów opolskiego CBŚP. A jak do- szło do wykrycia plantacji?

Funkcjonariusze CBŚP z Opola zdobyli informację, że w Nysie może działać narko- tykowy hurtownik sprzedają- cy znaczne ilości marihuany.

Obserwując okoliczny pół- światek, policjanci odkryli, że handlem mogą zajmować się ojciec i syn. Ku ich zasko- czeniu okazało się, że starszy mężczyzna ofi cjalnie pracuje

jako piekarz, a młodszy miał mu w tym pomagać.

Dzięki inwigilacji obu mężczyzn funkcjonariusze dowiedzieli się, że młodszy ma przewozić partię nar- kotyków. Zorganizowali zasadzkę na drodze, w któ- rą szybko wpadł handlarz.

Okazało się, że w samocho- dzie miał ponad pół kilo- grama marihuany. Został zatrzymany.

Trafi li do aresztu W tym czasie druga gru- pa policjantów wkroczyła do domu jego ojca. Na poddaszu funkcjonariusze odkryli no- woczesną i bardzo profesjo- nalną plantację marihuany.

– Po raz pierwszy natra- fi liśmy na tak zorganizowa- ną produkcję. Konopie były uprawiane metodą hydro- poniczną, która pozwala na uzyskanie większych plo- nów. W celu zmniejszenia zużycia energii, zastosowa- no specjalne lampy LED.

Wartość sprzętu niezbęd- nego do uruchomienia ta- kiej uprawy, to co najmniej 100 tys. zł – mówił wówczas funkcjonariusz CBŚP. Poli- cjanci zabezpieczyli ponad 360 krzewów konopi, z któ- rych można uzyskać ponad 70 kg gotowego produktu.

Do tego znaleźli 7,5 kg ma- rihuany przygotowanej do sprzedaży. Czarnorynkowa wartość zabezpieczonych

narkotyków i marihuany, którą można uzyskać z krze- wów to 1,2 mln złotych. Obaj producenci trafi li wówczas do aresztu.

- Śledztwo przeciwko Waldemarowi J. oraz Woj- ciechowi J. zostało zakoń- czone skierowaniem aktu oskarżenia do Sądu Okrę- gowego w Opolu, którym objętych zostało łącznie 27 osób. Waldemar J. został oskarżony o prowadzenie w porozumieniu z Wojciechem J. uprawy konopi innych niż włókniste obejmującej łącz- nie - w ramach trzech cykli - bez mała 700 roślin, które mogły dostarczyć znacznej ilości środka odurzającego

i z których to roślin Woj- ciech J. wytworzył ponad 7 kg marihuany – poinfor- mował nas rzecznik Proku- ratury Okręgowej w Opolu Stanisław Bar. - Wojciech J.

odpowiada nadto za udział w zorganizowanej grupie przestępczej zajmującej się wytwarzaniem środków odurzających i wprowadze- niem do obrotu substancji psychotropowych - MDMA, amfetaminy - oraz zarzut wprowadzania do obrotu i udziału w obrocie środkami narkotycznymi w ilości łącz- nej ponad 7 kg i 1500 table- tek ekstazy (MDMA) – do- daje rzecznik prokuratury.

ag

Prawo: Miliony w dziupli samochodowej

Kontrowersje: Młodszy z oskarżonych odpowie także za udział w zorganizowanej grupie przestępczej

Narkotyki Narkotyki zamiast

zamiast chleba

chleba

Przed Sądem Okręgowym w Opolu rozpoczął się proces przeciwko znanym nyskim piekarzom – ojcu i synowi – Waldemarowi i Wojciechowi J., w których domu policja wykryła jedną z najnowocześniejszych w kraju plantacji marihuany. Młodszy z oskarżonych odpowie ponadto za udział w zorganizowanej grupie przestępczej.

Taką informację prze- kazał nam rzecznik Proku- ratury Okręgowej w Opolu Stanisław Bar. Przypomnij- my, że dziuplę odkryto w styczniu 2019 roku przy ul.

Szlak Chrobrego. Trafi ały tam luksusowe samochody

(nawet o wartości kilkuset tysięcy złotych), m.in. mer- cedesy, które zostały skra- dzione na Dolnym Śląsku i na terenie Niemiec.

Początkowo sprawa nyskiej dziupli samochodo- wej trafi ła do Prokuratury

Rejonowej w Nysie jednak w związku z faktem, że chodzi o znaczną wartość mienia przekazano ją do wydziału śledczego Proku- ratury Okręgowej w Opolu.

W charakterze podejrza- nych w tym postępowaniu

Siedemnaście przypadków paserstwa, dotyczącego całych pojazdów lub ich części o łącznej wartości ponad 3,5 mln zł - taki zarzut postawiła prokuratura czterem osobom na fi niszu śledztwa prowadzonego po wykryciu dziupli samochodowej w hali magazynowej w Nysie.

Oskarżeni o paserstwo

występowały początkowo 3 osoby (wszyscy są miesz- kańcami powiatu nyskiego) Sebastian K. (48 l.), Justyna B. (45 l.) oraz Jakub W. (31 l.). Śledztwo obecnie toczy się przeciwko 4 osobom.

Zarzut paserstwa samo- chodu marki Audi model A6 (wartości 23 500 euro), który został skradziony na terenie Niemiec, usłysza- ła bowiem Mieczysława K. (matka Sebastiana K.), której zarzuca się również

oszustwo popełnione przy sprzedaży tego samocho- du.

W pierwszym etapie śledztwa trójka podejrza- nych trafi ła do aresztu.

Prokurator wystąpił z eu- ropejskim nakazem docho- dzeniowym do organów ścigania w Niemczech, w zamiarze uzyskania tą dro- gą materiałów dotyczących przestępstwa popełnionego na terenie tego kraju. Z czasem w miejsce areszto-

wania zastosowano porę- czenia majątkowe sięgają- ce kwoty 150 tys. zł, dozór policji i zakaz opuszczania kraju. - Na tym, końcowym etapie postępowania za- rzutami objętych zostało siedemnaście przypadków paserstwa, dotyczącego ca- łych pojazdów lub ich frag- mentów o łącznej wartości ponad 3,5 mln zł - poinfor- mował naszą redakcję pro- kurator Bar.

ag

(4)

str. 4 10 - 16 listopada 2020

Wojewoda broni decyzji

AKTUALNOŚCI

R E K L A M A

W środę teren przy ul. Zwycię- stwazostał ogrodzony, a w czwartek rozpoczął się demontaż zabawek.

Władze miasta deklarują, że plac zabaw zostanie przeniesiony w inne miejsce. Nie wiadomo do- kładnie gdzie i jaką wielkość będzie miał nowy plac zabaw. Nie wiado- mo też czy urządzenia zabawowe będą nadawać się do ponownego montażu? Każde z nich musi posia- dać atest, a wyrywanie ich z ziemi może uniemożliwić ponowny mon- taż. Plac zabaw powstał w 2018 r.

na terenie zielonym na wniosek mieszkańców okolicznych budyn- ków. Jest jeszcze na gwarancji....

Nieruchomość sprzedała Agen- cja Rozwoju Nysy, która wcześniej otrzymała ją od miasta za darmo.

Pieniądze z transakcji trafi ą jednak do gminnej spółki, a nie do kasy gminy. ARN w ubiegłym roku miał 4 mln zł straty. W tym roku rada miasta umorzyła jej 14 mln zł w po-

staci udziałów. Dzięki temu pokry- ta została strata fi rmy kierowanej przez Bogdana Wyczałkowskiego.

pw

Budując 2 lata temu plac zabaw, gmina nie planowała sprzedaży terenu. Czy wtedy Budując 2 lata temu plac zabaw, gmina nie planowała sprzedaży terenu. Czy wtedy popełniono błąd budując go na terenach mieszkaniowych, czy teraz rozbierając?

popełniono błąd budując go na terenach mieszkaniowych, czy teraz rozbierając?

Nowy plac zabaw rozebrany

Plac zabaw przy ul. Zwycięstwa został rozebrany. Gmina wybudowała go zaled- wie dwa lata temu. Teren, na którym stoi został sprzedany. Kupił go deweloper i wybuduje tam budynki mieszkalne. W poniedziałek rozpoczął prace.

Nysa: Dzieci się już tam nie pobawią

- Niestety mam pozytywny wynik badania. Msze św. i nabożeństwa w kościele św. Dominika w dni powszednie odwołujemy. Czuję się do- brze. Polecam się modlitwie - wyznał ks. Tadeusz Bartoszewski. Msze święte odwołane zostały do dna 15 listopada.

To drugi nyski proboszcz, który zakaził się covidem. Pierwszym był proboszcz parafi i nyskich werbistów o. Damian Piątkowiak. W niedzie- lę odprawił pierwszą mszę świętą po powrocie do zdrowia.

pw

Nysa: Wyzdrowiał natomiast proboszcz parafi i werbistów

Proboszcz parafi i św.

Dominika zakażony

Proboszcz parafi i pw. św. Dominika poinformował, że jest zakażony koronawirusem. Z tego powodu odwołał niedzielne msze święte. Nie będą też od- prawiane msze w tygodniu.

Wojewoda nie chce pozbawić rehabilitacji pacjentów poudaro- wych tylko jest zmuszony reagować na stale wzrastające zapotrzebowa- nie na łóżka szpitalne dla pacjen- tów Covid-19 w związku z dyna- micznym wzrostem zachorowań.

Decyzja ta została podjęta w trosce o zapewnienie maksymalnego bez- pieczeństwa mieszkańcom Opolsz- czyzny, zważywszy na lawinowy przyrost zakażeń i hospitalizacji w związku z epidemią - tłumaczy w specjalnym oświadczeniu Adrian Czubak. Wydał je po tym kiedy zarzucono, że jego decyzją, zosta- ną pozbawieni pomocy pacjenci wymagający rehabilitacji. OCR w Korfantowie jest bowiem ośrod- kiem, w którym pracuje się m.in. z osobami po udarach mózgu.

- Przed wydaniem decyzji do- tyczącej przekształcenia szpita- la w Korfantowie na "covidowy", w naszym województwie zostało przekształconych 21 jednostek, w tym 6 całościowo i 15 w tzw. syste- mie hybrydowym. Aktualnie szpi- tal w Korfantowie jest więc, poza szpitalem tymczasowym, prawie ostatnią placówką przekształcaną dla pacjentów chorych na Covid- 19 - zaznaczył wojewoda. Podkre- ślił, że zmuszony jest podejmować działania, które zagwarantują, że dla pacjentów wymagających na- tychmiastowej pomocy w związku

Powiat: OCR w Korfantowie szpitalem „covidowym”

Od 11 listopada Opolskie Centrum Rehabilitacji w Korfantowie stanie się tzw.

szpitalem „covidowym”. „Nowiny Nyskie” jako pierwsze podały tę informa- cję już w ubiegłym tygodniu. Wojewoda opolski, który podjął decyzję w tej sprawie twierdzi, że nie ma możliwości przekształcenia w tym celu żadnego innego szpitala.

z zachorowaniem na Covid-19 nie zabraknie miejsc w szpitalach.

W poprzednim wydaniu na naszych łamach decyzje wojewo- dy krytykowała Bożena Lewińska, lekarz i radna powiatu nyskiego.

Mówiła, że Korfantów jest szpita- lem, gdzie nie ma lekarzy specja- listów chorób wewnętrznych, płuc i zakaźników. Są za to znakomici

lekarze ortopedzi i specjaliści od rehabilitacji, którzy nie znają się na leczeniu chorób płuc. Pozbawienie pacjentów po udarach możliwości rehabilitacji uznała za zagrożenie dla ich życia i zdrowia.

Jako lepsze miejsce na szpital

"covidowy" wskazywała Głuchoła- zy, gdzie pracują pulmonolodzy.

pw Szpital w Korfantowie jest Szpital w Korfantowie jest prawie ostatnią placówką prawie ostatnią placówką przekształcaną dla pacjentów przekształcaną dla pacjentów chorych na Covid-19 - zaznaczył chorych na Covid-19 - zaznaczył wojewoda Adrian Czubak wojewoda Adrian Czubak

(5)

str. 5

10 - 16 listopada 2020 AKTUALNOŚCI

R E K L A M A

Do wypadku doszło w pobliżu Wilamowej na trasie Paczków - Nysa. Sprawcą był 80-letni kierowca toyoty. Nie ustąpił on pierwszeństwa kierującemu audi, które prowadził 63-latek.

jk

Wilamowa: Zderzenie dwóch samochodów

80-latek 80-latek

sprawcą wypadku sprawcą wypadku

Na drodze krajowej numer 46 w okolicy Paczkowa w minioną Na drodze krajowej numer 46 w okolicy Paczkowa w minioną sobotę doszło do zderzenia dwóch pojazdów. Trzy osoby trafi ły sobotę doszło do zderzenia dwóch pojazdów. Trzy osoby trafi ły do szpitala.

do szpitala.

foto:Prostozopolskiego.plfoto:Prostozopolskiego.pl

Droga krajowa była zablokowana przez prawie 3 godziny Droga krajowa była zablokowana przez prawie 3 godziny

Spółka, której kapitał zakładowy wynosi 40 tys.

zł. w latach 2021-2022 ma otrzymać 4 mln zł. Mają być przeznaczone na budowę bu- dynku mieszkalno - usługo- wego przy ul. Kramarskiej.

W tym celu zabrany zostanie plac zabaw Przedszkola nr 8, a dzieci stłoczone będą na skrawku pozostałego terenu.

Przekazane pieniądze z pewnością nie wystarczą na budowę. Spółka Projekt TBS nie mając zabezpiecze-

nia fi nansowego ogłosiła w sierpniu przetarg na inwe- stycję. Jedyna oferta, która wpłynęła opiewa na kwotę 18 mln zł. Spółka chce się starać o dofi nansowanie z progra- mów rządowych na rozwój mieszkalnictwa.

- Wystarczy już rozdaw- nictwa gminnego majątku, nie powinniśmy więcej gło- sować takich uchwał, bo dokąd nas to doprowadzi? - komentował sprawę na sesji radny Feliks Kamienik (PO).

Odniósł się w ten sposób do regularnego wyprowadza- nia majątku gminy do spółki ARN. Firma, która przynosi notoryczne straty jest do- kapitalizowana pieniędzmi z budżetu miasta, a także wspierana przekazywanymi za darmo nieruchomościa- mi. Te następnie sprzedaje.

Pomimo tego radni musieli umorzyć ARN 14 mln zł z ty- tułu straty z lat poprzednich.

pw

Nysa: To rozdawnictwo gminnego majątku - komentuje radny

Kolejne miliony Kolejne miliony

dla ARN dla ARN

Na ostatniej sesji Rady Miejskiej w Nysie radni zgodzili się na do- kapitalizowanie gminnymi pieniędzmi spółki Projekt Municypalny TBS Nysa. To spółka córka należącej do gminy Agencji Rozwoju Nysy. Na czele jednej i drugiej stoi prezes Bogdan Wyczałkowski.

- Wystarczy już rozdawnictwa - Wystarczy już rozdawnictwa gminnego majątku, nie powinniśmy gminnego majątku, nie powinniśmy więcej głosować takich uchwał, bo więcej głosować takich uchwał, bo dokąd nas to doprowadzi? - pytał dokąd nas to doprowadzi? - pytał radny Feliks Kamienik radny Feliks Kamienik

(6)

str. 6 AKTUALNOŚCI 10 - 16 listopada 2020

Obecnie (stan na 8 listopada) zakażonych jest 1469 osób, co stanowi niewiele ponad procent mieszkańców naszego regionu, który zamieszkuje blisko 136 tysięcy osób. W ubie- głym tygodniu zaobserwowano jednak skokowy wzrost zakażeń kolejno: 35, 52, 92 i 140 przypadków dziennie, aż do 268 zakażonych w niedzielę.

Wśród ognisk koronawirusa na naszym terenie znalazł się Dom Pomocy Społecznej w Kopernikach. Tam w ubie- gły wtorek potwierdzono 18 przypadków zakażenia koronawirusem wśród mieszkańców i u 3 pracow- ników. Wykonano kolejne badania wśród pensjona- riuszy i pracowników.

pw

- To jest uzasadnione, bo u osoby współzamieszkują- cej objawy covidu mogą wy- stąpić później. Zdarzało się, że wystąpiły nawet po dwóch tygodniach - informuje Ja- nusz Trzęsimiech, dyrektor nyskiego sanepidu.

Izolacja domowa trwa 10 dni jeśli u zakażonego nie wystąpiły objawy covidu, a jeśli przebieg jest objawo- wy - to minimalnie 13 dni.

Rozpoczyna się ona z chwi- lą otrzymania pozytywnego wyniku badania. Do czasu jego otrzymania podejrzany o zakażenie koronawirusem zostaje skierowany przez lekarza POZ na kwaran- tannę: od dnia wystawienia skierowania na wymaz do otrzymania wyniku. W tym czasie mający z nim kon- takt domownicy pozostają

„na wolności”. Kwarantan- nę rozpoczynają dopiero w dniu kiedy zamieszkująca z nimi osoba otrzyma po-

twierdzenie zakażenia. Mu- szą pozostać w domu tyle ile trwa izolacja chorego, plus dodatkowe 7 dni (wcześniej było 10 dni). Może się zda- rzyć, że ze względu na stan zdrowia lekarz przedłuży izolację zakażonego na wię- cej niż 13 dni, np. na 20.

Co wtedy z osobami z nim mieszkającymi?

- One też muszą po- zostać w tym wydłużonym okresie na kwarantannie, a po zakończeniu izolacji chorego jeszcze dodatkowo 7 dni - wyjaśnia dyrektor sa- nepidu.

- To nonsens! - kwituje nasza czytelniczka. - Prze- cież ludzie mają pracę i nie mogą bez końca siedzieć w domu.

- Wyjściem są izolatoria.

Lekarze mogą tam kierować pacjentów z objawami, ale niekwalifi kujących się do leczenia szpitalnego. Oso- by współzamieszkujące z

nimi są wówczas zwolnione z kwarantanny - informuje Janusz Trzęsimiech.

Takie placówki są na Opolszczyźnie. Martyna Kolemba-Gaschka, rzecz- nik prasowy wojewody opol- skiego, w kwietniu br. infor- mowała media, że w naszym województwie utworzono pięć izolatoriów (w bursach, domach studenta, domach rekolekcyjnych - 336 poje- dynczych miejsc) i dodat- kowo zabezpieczono 222 miejsca rezerwowe w Nysie oraz w Opolu. Pobyt w izo- latoriach jest fi nansowany przez NFZ.

Na 10-dniową kwaran- tannę mogą być też kierowa- ne osoby mające bezpośred- ni kontakt z zakażonym, np.

współpracownik. Zamiesz- kujących z nimi bliskich (np.

małżonka, dzieci, rodziców) kwarantanna w takim przy- padku już nie obowiązuje.

dw

Świętujmy Niepodległość

Powiat: Wśród ognisk koronawirusa na naszym terenie znalazł się

Dom Pomocy Społecznej w Kopernikach

Interwencje: Kwarantanna zawsze 7 dni dłużej od izolacji

Tylko w niedzielę w powiecie nyskim przybyło 268 nowych przypadków zakażenia koronawirusem. To najwięcej ze wszystkich powiatów województwa opolskiego. W ciągu ty- godnia przybyło 709 zakażonych.

Koronawirus - Raport z 8.11.2020 r.

Liczba nowych przypadków 268 Liczba zakażonych od początku pandemii 1773 Liczba osób hospitalizowanych w trakcie 45 Liczba osób hospitalizowanych łącznie 155

Zakażony - do pracy, domownicy - w domu

Osoba zakażona koronawirusem po 10 lub 13 dniach izolacji może już pójść do pracy. Mieszkający z nią krewni muszą po- zostać na kwarantannie jeszcze przez 7 dni. - Dlaczego? - obu- rza się jedna z czytelniczek „Nowin”. - To nielogiczne. To ja jako chora powinnam być większym zagrożeniem.

Coraz więcej

zakażonych

W nyskiej bazylice z okazji 102 rocznicy naszego Świę- ta Narodowego zostanie odprawiona uroczysta Msza św. w intencji Ojczyzny (o godz. 9.30), jednak liczba osób biorą- cych udział w nabożeństwie - zgodnie z wprowadzonymi ob- ostrzeniami - będzie ograniczona.

Władze samorządowe Nysy złożą w imieniu własnym i

mieszkańców symbolicznie kwiaty i znicze pod pomnikiem Marszałka Józefa Piłsudskiego.

Wszelkie wydarzenia będą miały charakter online jak np. wspólne ogólnopolskie odśpiewanie w samo południe Mazurka Dąbrowskiego.

ag

W tym roku będzie inaczej niż w latach po- przednich. Nie odbędą się bowiem ofi cjal- ne uroczystości związane z obchodami święta Odzyskania Niepodległości przez naszą Ojczyznę.

W tym roku – ze względu na epidemię – w naszym mieście W tym roku – ze względu na epidemię – w naszym mieście nie odbędą się ofi cjalne obchody święta Odzyskania Niepodległości nie odbędą się ofi cjalne obchody święta Odzyskania Niepodległości

Fot. arch.Fot. arch.

(7)
(8)

str. 8 AKTUALNOŚCI 10 - 16 listopada 2020

"Nowiny Nyskie" - Jest pan czwartym prezesem Ekomu w tym roku. W jakiej kondycji jest spółka, którą pan przejął?

Tomasz Ogorzały - Spół- ka jest w dość trudnej sy- tuacji, bo wynik fi nansowy mamy ujemny. Mają na to wpływ cały czas rosnące koszty działalności, na które z kolei wpływa zmieniające się prawo, epidemia, wzrost cen termicznego przetwa- rzania odpadów, a także opłata marszałkowska. Dla- tego musimy podejmować działania, których celem jest urealnienie wartości usługi w stosunku do kosztów, które ponosimy. Natomiast spółka posiada płynność fi nansową i jej funkcjonowanie nie jest zagrożone.

- Czy to oznacza podwyż- ki dla mieszkańców?

- Nie tylko wynik fi nan- sowy spółki to oznacza, ale ciągle rosnące koszty wy- wozu odpadów. Na terenie gminy Nysa wywozimy je praktycznie w sposób cią- gły, czego nie przewidywał przetarg. Śmieci jest coraz więcej, a każdy dodatkowy wywóz, to dodatkowe kosz- ty. Liczba odpadów cały czas rośnie, a kiedy wyrzucamy więcej śmieci, to jako miesz- kańcy musimy się liczyć z tym, że cena ich odbioru też musi być większa.

- Kiedy miałyby nastąpić podwyżki?

- Mamy podpisaną umo- wę z gminą Nysa, która obo- wiązuje do końca 2021 r.

Zgodnie z nią stawka opłaty wynosi 15 zł od osoby i raczej nie spodziewam się podwyż- ki przed jej zakończeniem.

- Ile może wynieść nowa stawka opłaty w Nysie?

- W Nysie realnie już dzisiaj koszty odbioru od- padów oscylują w okolicy od 22 złotych od osoby i praw- dopodobnie do minimum takiej kwoty będą musiały wzrosnąć opłaty.

- A co z innymi gminami, które obsługujecie?

- Ceny śmieci będą rosły i proces ten już się rozpo- czął właśnie w sąsiednich

gminach. Ich mieszkańcy, ze względu na odległość, mogą spodziewać się opłaty na po- ziomie nawet 27 złotych od mieszkańca. W Korfantowie wygraliśmy przetarg z najniż- sza ceną, ale nie niską. Gmi- na ta w najbliższych 4 latach planowała wydać na ten cel 6,3 mln zł, a nasza oferta wy- nosiła ponad 8 mln zł. Nie da się tego robić taniej.

- Co jest powodem straty Ekomu?

- Na składowisku odpa- dów mamy najtańsze ceny w regionie. Za tonę śmie- ci płaci się ok. 360 zł, a na prywatnym składowisku w Bielawie 550 zł. Niskie ceny wynikają z porozumienia z sąsiednimi gminami, które zawarła gmina Nysa two- rząc Regionalne Centrum Gospodarki Odpadami w Domaszkowicach w 2013 r. Od tego czasu jesteśmy związani umową, która nie pozwala nam na podwyżki, które w pełni pokryją wzrost kosztów zagospodarowania odpadów. Analiza pokazuje, że obecne ceny nie odzwier- ciedlają kosztów i dlatego chcemy je zmienić od lutego przyszłego roku, o czym po- informujemy naszych part- nerów.

- Z czego wynika ko- nieczność podwyżek?

- Wynika to głównie z działań rządu i zmieniają- cego się ciągle ustawodaw- stwa, co ma wpływ na ceny odbioru śmieci w całym kra- ju. Pandemia ich również nie obniża. Musimy też pamię- tać, że jesteśmy obciążani opłatami za korzystanie ze środowiska, czyli tzw. opłatą marszałkowską. W tamtym roku zapłaciliśmy ok. 6 mln zł, w tym zapłacimy 8 mln zł. Już tylko to pokazuje, że utrzymanie obecnych cen jest niemożliwe.

- Opłata marszałkowska w 50% wraca jednak do kasy gminy, czyli do właściciel spółki. Jeśliby te pieniądze wracały do spółki, to może nie byłoby potrzeby podno- szenia opłat mieszkańcom Nysy?

- My, jako spółka, tych

pieniędzy nie dostajemy i nie możemy się ich doma- gać, bo wiem, że na żadne dokapitalizowanie ze stro- ny właściciela nie możemy liczyć. Decyzję o ich wydat- kowaniu podejmuje gmina.

Nie chcemy być fi rmą, która jest zbyt chciwa. Jako spółka prawa handlowego musimy wygenerować, choć mini- malny zysk i zrealizować in- westycje, które są niezbędne dla naszego funkcjonowania i jakości usług. Dla nas istot- ne jest podniesienie jakości usług, żeby mieszkańcy byli zadowoleni, ale z drugiej strony muszą mieć świado- mość, że im więcej odpadów generują, tym więcej za nie trzeba zapłacić.

- Jakie inwestycje są naj- pilniejsze dla spółki?

- Planujemy rozbudowę instalacji do selektywnej zbiórki odpadów, której koszt to ok. 1 mln zł. Je- steśmy w stanie to zrobić, ale musieliśmy wycofać się z projektu "Eko-Nysa", aby mieć środki na wkład wła- sny. Dla mnie ma to większe znaczenie, niż edukacja, któ- rą zakładał projekt, a któ- rą możemy prowadzić bez projektu. Stoimy też przed koniecznością rozbudowy kompostowni odpadów zie- lonych, gdzie koszty są dużo większe. W końcu musimy się zmierzyć z zakupem zero lub niskoemisyjnego taboru samochodowego, do czego zmusza nas rząd. Samo- chody elektryczne w naszej branży kosztują majątek, dlatego nie widzę możliwo- ści zakupu do fi rmy np. elek- trycznych śmieciarek. Roz- ważamy natomiast zakup auta na gaz CNG. Dlatego musimy inwestować, a nie prowadzić działania marke- tingowe. One są ważne, ale nie priorytetowe.

Z jakimi śmieciami ma- cie największy problem?

- Śmietniki w całej gminie zasypywane są np.

oponami, czyli śmieciami, których nie możemy wyrzu- cić na składowisko. Za ich odbiór musimy zapłacić, a ilości są naprawdę duże. Po- dobnie meble, czyli odpady wielkogabarytowe. Jest ich

Podwyżki są nieuniknione

- Nie chcemy być fi rmą, która jest zbyt chciwa. Jako spółka prawa handlowego musimy wygenerować, choć minimalny zysk i zreali- zować inwestycje, które są niezbędne dla naszego dalszego funk- cjonowania i podnoszenia jakości usług - mówi w rozmowie z „No- winami” nowy prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej Ekom, Tomasz Ogorzały.

Tomasz Ogorzały, mgr inż. mechanik, absolwent Politechniki Opolskiej i LO w nyskim „Rolniku”. Pracę w Ekomie rozpoczął w 2011 r. w Regionalnym Centrum Gospodarki Odpadami w Domaszkowicach. W 2015 r. został zastępcą kierownika, a od 2017 r. był dyrektorem RCGO.

Z fi rmy odszedł na krótko w 2020 r. kiedy (decyzją burmistrza) prezesem Ekomu został ponownie Zdzisław Rizler. W październiku zastąpił go na

stanowisku szefa gminnej spółki.

naprawdę dużo, a nie mo- żemy ich wrzucić na kwate- rę. Musimy przeprowadzić z nich odzysk wszystkich elementów metalowych, co wiąże się z ich kosztownym oczyszczaniem.

- Jakie wyzwania stoją przed Ekomem?

- Strumień odpadów ro- śnie w olbrzymim tempie.

Dzisiaj stoimy przed dyle- matem, że albo się rozbu- dujemy albo ograniczymy przyjęcia odpadów. To zaś

oznacza ograniczenie przyj- mowanych odpadów z gmin, z którymi mamy podpisane porozumienie. Wtedy będą musiały szukać innego miej- sca na swoje odpady. Śmieci jest coraz więcej i nie widać, żeby się to miało zmienić.

Moim osobistym celem jest poprawienie jakości odbioru odpadów. Chcemy być part- nerem dla mieszkańców, aby nie musieli się nikomu skarżyć na naszą pracę.

- Fotel prezesa Ekomu,

to chyba najgorętsze krzesło w gminie Nysa, uzależnione od politycznych układów burmistrza. Nie obawia się pan, że jutro może siedzieć na nim ktoś inny?

- Dla mnie to jest misja i nie boję się, że jutro zostanę zwolniony. Mam zadania do wykonania i będę pracował najlepiej jak potrafi ę, sta- rannie i rzetelnie. Jeśli mi się to nie uda, to sam zrezy- gnuję ze stanowiska.

Rozmawiał Piotr Wojtasik

Nysa: Ceny śmieci będą rosły, bo na składowisku odpadów w Domaszkowicach mamy najtańsze ceny w regionie

Spółka jest w dość trudnej sytuacji, Spółka jest w dość trudnej sytuacji, bo wynik fi nansowy mamy ujemny.

bo wynik fi nansowy mamy ujemny.

Natomiast spółka posiada płynność Natomiast spółka posiada płynność fi nansową i jej funkcjonowanie nie fi nansową i jej funkcjonowanie nie jest zagrożone - mówi nowy prezes jest zagrożone - mówi nowy prezes Ekomu

Ekomu

(9)

str. 9

10 - 16 listopada 2020 AKTUALNOŚCI

W rankingu wydawnic- twa „Wspólnota” dotyczą- cego wydatków na inwesty- cje Nysa zajęła 47 miejsce, na 267 miast powiatowych.

Autorzy rankingu – profe- sor ekonomii Paweł Swia- niewicz i adiunkt Julita Łukomska z Uniwersytetu Warszawskiego pod uwagę wzięli całość wydatków ma- jątkowych poniesionych w ciągu ostatnich trzech lat, z uwzględnieniem wydatków ponoszonych ze środków własnych przez spółki ko- munalne.

W kategorii „miast po- wiatowych” prym wiodą Polkowice (dolnośląskie) z kwotą 2363 zł na mieszkań- ca. Ewenementem w Polsce jest jednak gmina Klesz- czów (łódzkie), gdzie na mieszkańca przypada war- tość inwestycji ponad 14 659 zł, czyli aż 6 razy więcej niż w Polkowicach. Włodarze Kleszczowa (w minionych rankingach też 1 miejsce) zwanego polskim Kuwejtem wykorzystują fakt, że mają

na swoim terenie najwięk- szą odkrywkową kopalnię węgla w Polsce i największą elektrownię cieplną. Do- chody lokują w inwestycjach poprawiających standard życia mieszkańców. W okre-

sie minionych trzech lat wy- budowali drogi oraz komu- nalne mieszkania, uzbroili działki dla budownictwa jednorodzinnego, zbudowa- li gminny ośrodek zdrowia, gruntownie przebudowali ujęcie wody, oddali nowe przedszkole i żłobek, urzą- dzali nowe tereny rekre- acyjno-sportowe.

Dużo niższy wskaźnik od Kleszczowa ma Opole (2196 zł), które w tegorocz- nym rankingu wysunęło się pod względem inwestycji na pierwsze miejsce (z 4 miej- sca) wśród miast wojewódz- kich. Znaczny awans odno- tował też powiat nyski - na 314 powiatów zajął 48 miej- sce (w latach 2016-2018 był na 82, a w latach 2015–2017 na 122) z wynikiem 278 zł.

Sąsiedni powiat prudnicki zajął 200 miejsce, z nakła- dami 167,96 zł. Najlepszy w tej kategorii był powiat leszczyński (wielkopolskie) a za nim dwa powiaty z województwa podlaskie- go: wysokomazowiecki i

siemiatycki. Świadczy to o tym, że wschodnia Polska się rozwija, czego dowodem jest też fakt, iż w rankingu województwo podlaskie pod względem inwestycji zajęło 1 miejsce już po raz trzeci. Opolszczyzna jest na 6 miejscu. Najlepszy wśród miast powiatowych na Opolszczyźnie jest Kędzie- rzyn-Koźle, który zajmuje 35 miejsce z wydatkami inwestycyjnymi w kwocie 1028,45 zł. Pobliski Brzeg zajął 69 miejsce (866,53 zł), a Prudnik 157 (628,75 zł).

Mniejsze od Nysy mia- sta nyskiego powiatu za- jęły miejsca od 170 do 442 (wyniki poniżej). Sąsiedni Otmuchów ma wskaźnik in- westycyjny (w przeliczeniu na mieszkańca) o 80 zł wyż- szy od Nysy, a Skoroszycom – najlepszej gminie wśród gmin wiejskich naszego po- wiatu - brakuje tylko 60 zł.

Do wskaźnika inwestycji gminy Kleszczów naszemu miastu brakuje aż 13 709 zł.

dw

Jak inwestuje Nysa, powiat i gminy?

950 zł – taki jest wydatek inwestycyjny Nysy (łącznie z wydatkami spółek komunalnych) z okresu minionych trzech lat 2017-2019, w przeliczeniu na jednego mieszkańca. W Otmuchowie jest to kwota 1034 zł, a w Skoroszycach – 889 zł.

Powiat nyski

(na 314 powiatów)

2017–2019 - 48 2016–2018 - 82 2015–2017 - 122 wydatki inwestycyjne - 278,28 zł/os

Nysa

(na 267 miast powiato- wych)

2017–2019 - 47 2016–2018 - 86 2015–2017 - 48 wydatki inwestycyjne - 950,57 zł/os.

Miejsca w kategorii „miasta inne”

(na 606 miast) 170. Otmuchów

– 1034,18 zł (w poprzednich rankingach miejsca 249, 511)

208. Paczków

- 954,43 zł (w poprzednich rankingach miejsca 564, 353)

296. Korfantów

- 781,61 zł (w poprzednich rankingach miejsca 469, 467)

442. Głuchołazy

– 560,01 zł (w poprzednich rankingach miejsca 498, 530)

Miejsca w kategorii „gminy wiejskie”

624. Skoroszyce

- 889,19 zł (w poprzednich rankingach miejsca 767, 1330)

1354. Pakosławice

- 428,13 zł (w poprzednich rankingach miejsca 1210, 1315)

1447. Kamiennik

– 328,73 zł (w poprzednich rankingach miejsca 1435, 1167)

1501. Łambinowice

– 241,55 zł (w poprzednich rankingach miejsca 1494, 1489)

Ranking Wspólnoty

Ranking: Do wskaźnika gminy Kleszczów naszemu miastu brakuje aż 13 709 zł

- Grupa jest platformą informacji dla tych, którzy poszukują lokalnej, natural- nej żywności z jednej strony i jej producentów z drugiej - mówi Mariola Lizner, współ- założycielka grupy na Face- booku. Za pośrednictwem

„Naturalnie lokalnie...”

można kupić lub sprzedać swojskie jajka, wędliny, prze-

twory, miód, zioła, soki, syro- py itp. produkty.

- Od lat cała nasza rodzi- na kupuje naturalne produk- ty żywnościowe od lokalnych rolników. Grupa powstała, bo nasi znajomi coraz czę- ściej pytali, gdzie można je kupić. Jej celem jest bezpo- średni kontakt między ku- pującymi i sprzedającymi.

Naturalnie lokalnie z Nysy i okolic

Na znanym portalu społecznościowym powstała grupa promująca lokalnych producentów żywności. „Naturalnie lokalnie - zbiory z naszego ogrodu - Nysa i okolice”, choć powstała raptem tydzień temu, liczy ponad 800 członków.

Nysa: Wspierajmy rodzimych producentów rolnych

Punkt będzie czynny siedem dni w tygodniu od godz.

9.00 do 11.00 (także 11 listopada). Punkt będzie obsługi- wał tylko pacjentów posiadających skierowanie od lekarza (nie można wykonać testu odpłatnie).

ag

Kolejny punkt pobrań

Od 9 listopada w Korfantowie przy ul. Fa- brycznej 4 funkcjonuje punkt pobrań wy- mazów w kierunku Covid-19.

Chcemy, żeby dzięki niej lo- kalni producenci rolni mieli większy zbyt - dodaje Mario- la Lizner.

Jak mówi, celem grupy jest też nawiązywanie kon- taktów społecznych pomię- dzy członkami. - Zapraszamy wszystkich, którzy mają swój lokalny produkt, który chcą sprzedać, a także mieszkań- ców, którzy chcą się odży- wiać zdrowo. Mariola Lizner podkreśla, że wielu rolników ma dzisiaj dużo produktów, z którymi nie ma co zrobić.

- Znam przykłady, gdzie lo- kalni sadownicy nie włączają nawet chłodni na zimę, bo cena owoców jest tak niska, że im się to nie opłaca. Prąd dużo więcej kosztuje. Po co kupować gdzieś daleko, sko- ro mamy to wszystko pod ręką - podkreśla.

Nasza redakcja również zachęca do zakupów u lo- kalnych producentów i ich

wspierania. pw

Koszt budowy wyniósł ponad 3 miliony złotych. Całość prowadzi przez nyskie fortyfi kacje od ul. Bramy Grodkowskiej do Krasińskiego. Na 2-kilometrowym odcinku została wyłożo- na mineralna nawierzchnia. Wzdłuż alei zostały postawione ławki i kosze. Oprócz nich znaj- dziemy tam tablice informacyjne, multimedialne słupki, z których słychać ćwierkanie ptaków, domki dla owadów i stoliki szachowe. Całość jest oświetlona.

Mimo iż budowa ofi cjalnie nie została zakończona, ścieżkę spacerowo-turystyczną odwie- dza wielu mieszkańców. Aleja objęta jest monitoringiem miejskim, który podlega pod nyską straż miejską.

jk

Nysa: Przyciąga tłumy spacerowiczów

Aleja Forteczna otwarta Aleja Forteczna otwarta

- Budowa została zakończona zgodnie z umową pod koniec wrze- śnia. Aktualnie trwa proces odbioru robót - poinformował nas w minionym tygodniu Piotr Bobak, sekretarz miasta. Budowa Alei Fortecznej przy ulicy Orląt Lwowskich trwała od ubiegłego roku, lecz nie została jeszcze ofi cjalnie otwarta.

Multimedialne słupki, z których słychać Multimedialne słupki, z których słychać ćwierkanie ptaków

ćwierkanie ptaków

Na 2-kilometrowym odcinku została położona równa nawierzchnia Na 2-kilometrowym odcinku została położona równa nawierzchnia

(10)

str. 10 10 - 16 listopada 2020

Marcin Kruszyński pocho- dzi z Kłodoboku, małej wsi w gminie Kamiennik. - Patrio- tyzm i zamiłowanie do historii zaszczepili we mnie w dużej mierze rodzice, ale chyba przede wszystkim dziadkowie - mówi. - Byli nimi Władysław Bryk, żołnierz Armii Krajowej, członek organizacji „NIE”

oraz zrzeszenia Wolność i Niezawisłość i babcia Krystyna Budyńska-Bryk, uhonorowana pośmiertnie tytułem „Sprawie- dliwy wśród Narodów Świata”

za uratowanie w czasie wojny żydowskiej rodziny. Ich opo- wieści sprawiły, że miałem wy- pieki na twarzy.

Patriotyzm przekazany w genach

Marcin Kruszyński przy- wołuje w pamięci historię, któ- rej był świadkiem, a nawet bo- haterem mając zaledwie osiem lat. - Do Kłodoboku przyjechał wówczas Niemiec, były miesz- kaniec naszej wsi, urodzony tam jeszcze przed wojną - opowiada Marcin Kruszyński, który ze względu na holen- derski lockdown prawdopo- dobnie przez kolejne miesiące

nie będzie mógł przyjechać do Polski. - Szukał kogoś kto znał język niemiecki, a jedy- ną taką osobą był mój ojciec.

Razem pojechali na cmentarz do Karłowic Wielkich. Po po- wrocie nasz gość był bardzo przygnębiony. Okazało się, że szukał grobu swojej matki, ale go nie odnalazł. W tym mo- mencie przypomniałem sobie, że razem z dziadkiem byłem świadkiem, kiedy podczas prac remontowych przy murze mężczyźni wykopali zapisane niemieckim gotykiem tablice.

Poszliśmy tam razem z naszym gościem i okazało się, że... na

tej tablicy widniało nazwisko jego matki. Do dzisiaj pamię- tam łzy tego człowieka, który padł przed tą tablicą na kola- na. Nie był to jednak koniec tej historii. W nocy - ja mały chłopak - poszedłem z taczka- mi i zabrałem tę tablicę. Kiedy rano ten Niemiec ją zobaczył znowu nie mógł pohamować

łez. Ten człowiek zabrał tablicę ze sobą do Niemiec niczym re- likwie - dodaje.

Dziadkowie pana Marcina umarli początkiem lat dwuty- sięcznych. Przez kilka lat wnuk nie mógł się z nimi spotkać.

Wyemigrował bowiem z ro- dzicami do Holandii w 1986 roku. Ta emigracja była ko- niecznością, bo ojciec Marci- na Kruszyńskiego był jednym z założycieli „Solidarności”

na Śląsku, a w związku z tym był prześladowany, odsiedział swoje w więzieniach i obozach dla internowanych. - Po upad- ku komunizmu ojciec otrzymał

z IPN swoje akta, oczywiście te, które przetrwały. Szacuje- my, że 80 proc. z nich zostało zniszczonych, ale i tak znalazły się w nich nazwiska oprawców, którzy prześladowali ojca.

Przypuszczamy, że ci ludzie nadal są aktywni w polityce, na różnych innych eksponowa- nych stanowiskach - dodaje.

„Jakiś gość z Holandii”

chce do wojska

Marcin Kruszyński przez cały czas emigracji tęsknił za Kłodobokiem, dziadkami, za kolegami. - Po upadku ko- munizmu, na początku lat dziewięćdziesiątych przyje- chaliśmy do Polski. To było niesamowite wzruszenie. Dla mnie to była moja Ojczyzna, którą kochałem, ale jedno- cześnie kraj będący w ruinie, żyjący w anarchii, gdzie nadal widoczne były ogromne wpły- wy komunistów. Byłem tak zafascynowany osobą mojego dziadka, że też chciałem zo-

stać zawodowym żołnierzem.

Na ochotnika zgłosiłem się do X Brygady Logistycznej w Opolu. Dowództwo przeżyło niezwykły szok, bo „jakiś gość z Holandii” chciał wstąpić do wojska kiedy wszyscy starali się z wojska uciec. To wojsko, do którego trafi łem wówczas nie było jeszcze tym wojskiem, które powinno być i zrezygno- wałem ze służby. Z gronem zażartych patriotów - kolegów chcieliśmy wyjechać na misje do Jugosławii, ale kiedy mieli- śmy już wyjeżdżać okazało się, że nie ma funduszy. Powiedzia- łem, że nie mam ochoty nadal

„gnić w koszarach”. Wróciłem do Holandii - kwituje.

Patriotyzm i zapał jednak nie zgasł. - Cały czas bardzo przeżywałem opowieść dziad- ka, o zamordowanych przez komunistów żołnierzach, któ- rych szczątki pozostają nie- odnalezione i do dzisiaj nie można na ich grobach zapalić znicza. Dodatkowym punktem zapalnym do mojej późniejszej działalności było to, że będąc w Holandii miałem szczęście zetknąć się z niewielką garstką wyjątkowych ludzi - polskich weteranów. Raz w miesiącu w małej kapliczce odprawia- na była z ich udziałem polska

msza św. W tej grupie byli żoł- nierze generała Sosabowskie- go i generała Maczka, więc miałem okazję ich poznać i wysłuchać ich historii. Z nimi dorastałem i po nich przejąłem tę pałeczkę, bo ich już nie ma.

Z kilkoma z nich byłem na- prawdę bardzo związany, m.in.

z Romanem Figlem, starszym saperem I Dywizji gen. Macz- ka z Bredy. On zmarł w tym roku i w pewnym sensie zastę- pował mi dziadka - mówi dalej pan Marcin.

Ktoś to musi robić Bohater reportażu zapra- gnął dotknąć tej żywej historii.

- Kupiłem detektor metali, z którym penetrowałem miej- sca, gdzie toczyły się walki - za- równo w Holandii jak i w Pol- sce. W ojczyźnie były to m.in.

miejsca, gdzie kiedyś chodzi- łem z dziadkiem na grzyby - w lasy jaszowskie i biechowskie.

Okazało się, że znajdowałem tam hełmy, bagnety, szable. Z czasem poznałem ludzi, któ- rzy podobnie jak ja mieli takie zainteresowania. W pewnym momencie zdecydowaliśmy, że sformalizujemy naszą dzia- łalność i stworzyliśmy stowa- rzyszenie Kryptonim T-IV im.

Witolda Pileckiego - mówi.

W stowarzyszeniu działa obecnie aktywnie ok. pięćdzie- sięciu osób, a kolejne sto z nim współpracuje. Na początku byli to mieszkańcy powiatu ny- skiego i brzeskiego, a teraz są to ludzie z całej Europy. Są to zarówno biznesmeni, lekarze, żołnierze, policjanci, ale także ludzie, którzy pracują fi zycz- nie, a mimo to są w stanie na własny koszt pokonać kilka- dziesiąt kilometrów dziennie, poświęcić swój czas, by prze- szukać kolejny skrawek ziemi, w której mogą leżeć zamordo- wani Żołnierze Wyklęci. - Lu- dzie odbierają nas jak szaleń- ców, ale ja zawsze twierdzę, że ktoś to musi robić. Biuro Poszukiwań Instytutu Pamięci Narodowej nie jest w stanie sprawdzić każdego krzaka, każdej piędzi ziemi - od tego jesteśmy my. Następnie prze-

kazujemy tę historię młodzie- ży. Bo uczestniczymy nie tylko w poszukiwaniach, ale pro- wadzimy także prelekcje dla młodzieży. To nie prawda, że młode pokolenie nie jest tym zainteresowane - ono jest tym zafascynowane! I to nie tylko w Polsce, ale także w Holandii - stwierdza.

Zadanie dla kolejnych pokoleń

Kryptonim T-IV bardzo ściśle współpracuje z IPN, z zastępcą prezesa tej instytucji prof. Krzysztofem Szwagrzy- kiem. - Mniej więcej dwadzie- ścia lat temu zaczęliśmy intere- sować się żołnierzami Henryka Flamego ps. „Bartek”, którzy zostali wymordowani gdzieś w naszych okolicach. To nie dawało nam spokoju, więc po- stanowiliśmy, że znajdziemy miejsce ich mordu za wszelką cenę. Zaczęły dochodzić do nas informacje, że może cho- dzić o dwa miejsca - folwark i byłe lotnisko. Mieliśmy do dys- pozycji stare niemieckie mapy.

Od razu zapaliły nam się świa- tła, że jeśli chodzi o lotnisko to może być to tylko w Starym Grodkowie, gdyż znajdowało się ono na uboczu, a jeśli cho- dzi o folwark to mógł być to Scharfenberg (od aut. ustron- ne miejsce koło Malerzowic Wielkich, gdzie znajdują się ruiny poniemieckiego folwar- ku). Z czasem okazało się, że mieliśmy rację - stwierdza Marcin Kruszyński.

Przypomnijmy, że szczątki żołnierzy wyklętych „Bartka”

odnaleziono. Prace prowadził IPN pod kierunkiem prof.

Szwagrzyka z ogromnym udziałem członków stowa- rzyszenia Kryptonim T-IV.

- Osobiście prowadziłem po- szukiwania w kilkuset, myślę że blisko tysiącu miejsc na te- renie Europy. Jak mówi prof.

Szwagrzyk to zadanie nie tylko dla naszego pokolenia, ale dla kolejnych. Jesteśmy to winni tym, którzy jeszcze nie mają swoich grobów - dodaje Mar- cin Kruszyński.

LUDZIE

Reportaż: Dowództwo przeżyło niezwykły szok, bo „jakiś gość z Holandii”

chciał wstąpić do wojska kiedy wszyscy starali się tego z wojska uciec

Jesteśmy im to winni

Agnieszka Groń

Marcin Kruszyński jako dziecko razem z rodzicami był zmuszony do emigracji. Jego ojciec był bowiem aktywnym działaczem „So- lidarności” nękanym przez ubecję. W przypadku pana Marcina ta sytuacja jeszcze bardziej spotęgowała patriotyzm i miłość do ojczyzny. Od lat bowiem poszukuje miejsc, w których zamordo- wano Żołnierzy Wyklętych i artefaktów na terenach gdzie toczyły się walki w czasie II wojny światowej.

Marcin Kruszyński z dziadkiem Władysławem Brykiem w Kłodoboku Marcin Kruszyński z dziadkiem Władysławem Brykiem w Kłodoboku

Ze st. saperem Romanem Figlem (w środku) bohatera reportażu Ze st. saperem Romanem Figlem (w środku) bohatera reportażu łączyła wyjątkowa więź. – Zastąpił mi dziadka – mówi Marcin Kruszyński łączyła wyjątkowa więź. – Zastąpił mi dziadka – mówi Marcin Kruszyński

Stowarzyszenie Kryptonim T-IV im. Witolda Pileckiego współpracuje ściśle z IPN.

Stowarzyszenie Kryptonim T-IV im. Witolda Pileckiego współpracuje ściśle z IPN.

Na zdjęciu członkowie grupy z zastępcą prezesa IPN prof. Krzysztofem Szwagrzykiem Na zdjęciu członkowie grupy z zastępcą prezesa IPN prof. Krzysztofem Szwagrzykiem

(11)

str. 11

10 - 16 listopada 2020 WYWIAD

„Nowiny Nyskie” - W ostatnim czasie do naszej redakcji bardzo często dzwonią czytelnicy, którzy są wręcz zdesperowani, bo przez trzy kolejne dni nie mogli dodzwonić się do swo- jego lekarza rodzinnego i nie mogą uzyskać tzw. telepora- dy. Co mamy poradzić takim osobom?

Maciej Pasieka – Do przychodni dzwoni bardzo wiele osób i dlatego są trud- ności z dodzwonieniem się.

Na drugim biegunie mamy pacjentów, którzy potrafi ą kontaktować się z nami trzy razy w tygodniu. W Przy- chodni Mariacka aktualnie uruchamiamy nowe linie telefoniczne, aby zwiększyć dostępność dla pacjentów przynajmniej jeśli chodzi o rejestrację. Bo jeśli chodzi o dostępność lekarzy to ona dramatycznie się pogorszy- ła. Ja znajduję się w izolacji z powodu koronawirusa, podobnie jak jeszcze jeden lekarz. Naszą panią doktor wojewoda - decyzją admi- nistracyjną - przeniósł do szpitala jednoimiennego w Kędzierzynie–Koźlu.

- Ilu lekarzy przyjmuje obecnie w Przychodni Ma- riacka?

- Mamy półtora etatu le- karskiego, a więc to nie jest prosta sytuacja.

Moglibyśmy długo dys- kutować czym zajmuje się lekarz rodzinny. Bo zajmu- jemy się wieloma sprawami nałożonymi na nas przez administrację państwową czy regionalną. Chodzi tutaj, chociażby o wystawianie róż- nego rodzaju zaświadczeń począwszy od zaświadczenia o stanie zdrowia dla dzieci, że mogą lub nie ćwiczyć, dla dorosłych, którzy ubiegają się o pomoc socjalną, albo wypisywaniem skierowań do sanatoriów. Jeden pa- cjent stoi w kolejce, bo ma duszności, a drugi, bo wła- śnie już dwa lata nie był w sanatorium. Ilość czynności, które musimy wykonywać jest naprawdę ogromna. A z lekarzami podstawowej opieki zdrowotnej jest jak z matką, która leci ze swoim dzieckiem samolotem. W momencie, gdy dzieje się coś niedobrego sama najpierw musi podać sobie tlen, żeby następnie ratować swoje dziecko. Jeśli choroba od- izoluje wszystkich lekarzy

rodzinnych to kto będzie za- łatwiał te wszystkie sprawy?

- Jak wygląda procedura uzyskania teleporady?

- Procedura jest taka, że pacjent rozmawia telefo- nicznie z rejestracją, która ocenia czy jest potrzebna teleporada, czy jest potrzeb- na bezpośrednia wizyta le- karska, czy też konieczny jest przyjazd pogotowia ra- tunkowego. Jeżeli wystarczy jednak teleporada wyznacza się godzinę, o której lekarz będzie dzwonił do pacjenta.

Jednocześnie dzwoniący le- karz nie będzie zajmował li- nii, na którą będą chcieli się dodzwonić kolejni pacjenci.

W naszej przychodni poszliśmy w stronę sprzętu - wirtualnej centrali, co zwięk- szy dostępność, będzie więk- sza pojemność jeśli chodzi o ilość połączeń. Dobrze się stało, że częściowa informa- tyzacja naszej podstawowej opieki zdrowotnej zbiegała się z nastaniem epidemii.

Gdyby nie było tej informa- tyzacji to byłoby znacznie gorzej.

- Czy obowiązki lekarza POZ zmieniły się w obecnym czasie epidemii koronawiru- sa?

- W niewielkim zakre- sie. Zmieniło się o tyle na lepsze – i to dla pacjentów - że nie stoją pod drzwia- mi, nie spierają się stojąc w kolejce do rejestracji tylko mogą wiele rzeczy załatwić drogą telefoniczną. Nawet krótkotrwałe zwolnienia le- karskie można wystawić na podstawie wywiadu lekar- skiego przeprowadzonego drogą teleporady. Zresztą na całym świecie jest tak, że dzwoni się do przełożone- go mówiąc: „Szefi e jestem chory, przeziębiony”. Ma to dobre konsekwencje – chory nie idzie do pracy, nie zara- ża współpracowników. Ale dzieje się to z udziałem leka- rza, który musi to zwolnienie wypisać.

- Ale nawet najlepsza teleporada, wydana przez najlepszego doświadczonego lekarza nie zastąpi bezpo- średniego kontaktu z medy- kiem, który zbada pacjenta?

- To zależy. Jeżeli przyj- dzie pani do przeziębionego lekarza i on panią zarazi, to lepiej, żeby dał pani zwol- nienie przez telefon. Jeżeli

jednak u pacjenta wystąpią objawy niepokojące suge- rujące ciężką chorobę takie jak duszności, zaburzenia świadomości nie może obyć się bez kontaktu z lekarzem, może nawet należy wezwać pogotowie. Oczywiście, wy- gląd pacjenta i badanie bez- pośrednie wiele mówią, ale w tym okresie bezpieczniej jest dla obu stron, że wiele rzeczy możemy załatwić na podstawie teleporady.

Nie uważam, że kom- putery są w stanie zastąpić lekarzy, jednak w znacznej mierze tak może być. Myślę, że telemedycyna ma przed sobą ogromną przyszłość.

Nie chciałbym, żebyśmy wrócili do poprzedniej for- my POZ. Pacjenta trzeba bo- wiem umówić na określony czas i sprawić, by przebywał w przychodni jak najkrócej, nikogo nie zarażał i nie był zarażany. Obecnie pojawiła się bowiem choroba, z którą nie jesteśmy w stanie sobie poradzić, leczymy lekami, ale dowody na to, że one po- magają są takie sobie.

- Duża część społeczeń- stwa - ze względu na przej- ście medycyny rodzinnej na system teleporad - podzie- liła lekarzy na covidowych, których traktuje się jako bohaterów walczących na pierwszym froncie pandemii i właśnie rodzinnych, któ- rym nie chce się pracować.

W internecie pojawiła się nawet zbiórka podpisów pod akcją, aby nie opłacać skła- dek zdrowotnych…

- Niektórzy niepotrzeb- nie głoszą w mediach ta- kie wypowiedzi, ale robią to zgodnie ze starą zasadą

„dziel i rządź” – podziel śro- dowisko i będzie łatwiej rzą- dzić. My nie unikamy kontak- tu z pacjentem. Każda praca ma jednak swoją specyfi kę.

Doceniam pracę wszystkich, w tym lekarzy pracujących w szpitalach, gdzie kiedyś sam pracowałem i wiem, że pra- ca wymaga szybkich decyzji i odporności na stres. Ale to nie jest tak, że lekarz w POZ nic nie robi. Często właściwa diagnoza jest możliwa do- piero w oparciu o całościowy obraz pacjenta, a taki posia- da właśnie lekarz rodzinny, który wiele lat obserwuje pacjenta i najczęściej zna go na wylot.

Rozmawiała Agnieszka Groń

R E K L A M A

Wywiad: Jeśli choroba odizoluje wszystkich lekarzy rodzinnych to kto będzie załatwiał te wszystkie sprawy?

Nie unikamy

kontaktu z pacjentem

Rozmowa z Marianem Pasieką, lekarzem podstawowej opieki zdrowotnej z Przychodni Mariacka w Nysie.

wotnej z Przychodni

- Wygląd pacjenta i badanie - Wygląd pacjenta i badanie bezpośrednie wiele mówią, bezpośrednie wiele mówią, ale w tym okresie bezpiecz- ale w tym okresie bezpiecz- niej jest dla obu stron, niej jest dla obu stron, że wiele rzeczy możemy że wiele rzeczy możemy załatwić na podstawie załatwić na podstawie teleporady – mówi doktor teleporady – mówi doktor Marian Pasieka Marian Pasieka

(12)

str. 12 REPORTAŻ 10 - 16 listopada 2020 Reportaż: Marianki zapraszają każdą chętną nysankę

Najważniejsza jest wiara Najważniejsza jest wiara

Joanna Kania Joanna Kania

- Bardzo miło spędzamy tutaj czas, na naszych spotkaniach mamy również czas na gry i zabawy, jak i na czytanie i analizę Biblii.

- Bardzo miło spędzamy tutaj czas, na naszych spotkaniach mamy również czas na gry i zabawy, jak i na czytanie i analizę Biblii.

Często pomagamy przy przygotowaniu ołtarza. W swoim gronie czujemy się bardzo dobrze i zapraszamy wszystkich chętnych - mówi Często pomagamy przy przygotowaniu ołtarza. W swoim gronie czujemy się bardzo dobrze i zapraszamy wszystkich chętnych - mówi Nadia Gromuł. Marianki funkcjonują przy parafi i św. Elżbiety przy Alei Wojska Polskiego w Nysie.

Nadia Gromuł. Marianki funkcjonują przy parafi i św. Elżbiety przy Alei Wojska Polskiego w Nysie.

Różnorodność zadań Marianki to grupa dziew- cząt w różnym wieku od oko- ło 8 roku życia aż po dorosłe kobiety. Gromadzą się wokół Maryi, by razem się modlić i poznawać Boga. Wykonują wiele zadań w kościele, m.in.

- stoją w pocztach sztandaro- wych na Eucharystii, czytają modlitwy wiernych i śpiewają psalmy. Najstarsze marianki służą do mszy razem z mini- strantami. Poza funkcjami pełnionymi na mszy, pomaga- ją także w kościele i w klasz- torze, np. pomagają w przygo- towaniu dekoracji, budowie szopki czy Bożego Grobu, jak i również w ogrodzie klasztor- nym. Dodatkowo uczestniczą też w różnych zbiórkach pie- niędzy na cele parafi i lub cele misyjne.

- Początkowo chodząc do kościoła zauważyłam, że część dziewczyn odświętnie ubrana stoi przy sztandarach na mszach i nabożeństwach.

Podobało mi się, że mogą stać tak blisko ołtarza i pełnią ja- kieś funkcje. Widziałam, że dzięki nim wszystkie wydarze- nia są bardziej uroczyste. Za- uważyła mnie jedna ze star- szych dziewczyn i po jednym

z nabożeństw zapytała mnie, czy nie chciałabym do nich dołączyć, i zaprosiła mnie na zbiórkę. Jestem marianką od 16 lat. Wstąpiłam do wspólno- ty zaraz po I Komunii Świętej - mówi Marta Szczurowska.

- Przychodząc na mszę świętą z rodzicami, widzia- łam dziewczyny stojące przy sztandarze. Najpierw dołączy- ła do marianek moja siostra, a później ja będąc w pierwszej klasie szkoły podstawowej - dodaje Paulina Szczurowska.

Różne stopnie marianek

Gdy dziewczyna przyjdzie po raz pierwszy do służby przy sztandarze dostaje biało-nie- bieską szarfę w kolorach ma- ryjnych. Nosi ją aż do święta Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, które przypada 8 grudnia. Po święcie na rok dostaje niebie- ski kapturek i składa pierw- sze ślubowanie: „Aby dusza moja była zawsze czysta, by wiara moja była niezachwia- na, a serce moje było zawsze otwarte na potrzeby bliźnich i aby życie moje było piękne i szlachetne”. W kolejnym roku odnawia przyrzeczenie i otrzymuje ofi cjalny strój. Po

Marianki to wspaniała grupa dziewczyn w różnym wieku.

Marianki to wspaniała grupa dziewczyn w różnym wieku.

Świetnie czują się w swoim towarzystwie, zawierają tu przyjaźnie na lata Świetnie czują się w swoim towarzystwie, zawierają tu przyjaźnie na lata

dwóch latach zielony, a po kolejnych dwóch niebieski.

Kolor różowy jest symbolem młodości, zielony to kolor życia i nadziei, natomiast nie- bieski symbolizuje Maryję, nasz wzór do naśladowania.

Każda marianka stara się upodabniać do Matki Bożej, uczy się codziennie tak jak Maryja wsłuchiwać w Słowo

Boże i mówić „fi at” - „niech mi się stanie”.

- Pierwszym ofi cjalnym strojem w naszej parafi i jest niebieska alba przepasana białym sznurem oraz medalik na różowej wstążce - dodaje Paulina Szczurowska.

Wspólne wyjazdy Marianki przed sytuacją

epidemiologiczną często or- ganizowały różne wyjazdy.

Uczestniczyły m.in. w piel- grzymce na Jasną Górę oraz wyjeżdżały na zjazdy maria- nek i ministrantów na Górę św. Anny.

- Staramy się spędzać jak najwięcej czasu ze sobą. Na- szym najważniejszym wyjaz- dem jest zjazd ministrantów, marianek i grup przyparafi al- nych z naszej franciszkańskiej prowincji na Górze Świętej Anny. Już w trakcie przygoto- wań integrujemy się wspólnie i poznajemy swoje talenty - trzeba zaśpiewać piosenkę, nagrać fi lmik o nas, trenować do zawodów sportowych. Poza tym staramy się, chociaż raz w roku zebrać pieniądze, np. ze sprzedaży własnoręcznie ro- bionych pierników i pojechać do Wrocławia do parku tram- polin. Często też spotykamy się w salce, żeby porozmawiać lub pograć w jakieś gry - do- daje Marta Szczurowska.

Dołącz do marianek Grupa nie jest zamknię- ta na nowe osoby. Jedynym ograniczeniem co do spotkań jest na ten moment sytuacja epidemiologiczna panująca w kraju. Mimo to, marianki

nadal służą do mszy i nadal można się do nich zgłosić.

- Przez 16 lat mojej służ- by poznałam wiele różnych dziewczynek. Każda z nich to osobna historia, ale łączy je to, że chcą być i trwać w Kościele, ale też przy sobie nawzajem. W grupie nawiąza- ło się i wciąż nawiązuje wiele przyjaźni, mam nadzieję, że na całe życie. Dobrze, że w tak zabieganym świecie dzie- ci mają miejsce i wspólnotę, gdzie mogą się rozwijać na różnych polach. Mogą się tak- że czegoś nauczyć i czerpać dobre wzorce - mówi Marta Szczurowska.

- Bardzo fajnie spędza- my tutaj czas, na spotkaniach mamy czas na modlitwę, ale także na gry i zabawy. Jestem marianką już od 4 lat - dodaje Gabriela Kazimierz.

- Przejmując tę grupę, po- stawiłem na formację, przede wszystkim spotkania ludz- kie. Na naszych spotkaniach zawsze się modlimy, bardzo często rozważamy Pismo Święte. Spotkania są przede wszystkim spotkaniami rówie- śników, ponieważ uważam, że najważniejsze jest budowanie więzi - mówi ojciec Krzysztof.

- Przejmując tę grupę postawiłem na formację.

- Przejmując tę grupę postawiłem na formację.

Na naszych spotkaniach zawsze się modlimy, bardzo Na naszych spotkaniach zawsze się modlimy, bardzo często rozważamy Pismo Święte - mówi ojciec Krzysztof często rozważamy Pismo Święte - mówi ojciec Krzysztof

Cytaty

Powiązane dokumenty

Być może, wystąpienie Pani Anety w Internecie na wczorajszej WOŚP przyczy- niło się do tego, że w zorga- nizowanej akcji przez Klub Honorowych Dawców Krwi w

W końcówce punkty bezpośrednio z zagrywki zdobyli także Milad Ebadipour oraz Karol Kłos i po chwili to bełchatowianie mogli się cieszyć z wygranej w ko- lejnej partii,

Zdołali się jednak zebrać do odrabiania strat i po ,,czapie” na Nicolasu Szerszeniu oraz wykorzystanej kontrze przez Wassima Ben Tarę było już tylko 9:12. Skutecznym

Szko- da tylko, że wyciąg orczykowy i trasy zjazdowe są nieczynne od 2011 r., ale być może się to zmieni, skoro z wieżą się udało, to z wyciągiem chyba też.. Są

- Bardzo się z tego cie- szę, że znalazłem się na liście 25 najbardziej przed- siębiorczych ludzi poniżej 25 roku życia, jednak nie przy- wiązuję do tego szczególnej

nać, coraz więcej wymaga się też od młodych ludzi, którzy mają poczucie, że muszą się dobrze uczyć, żeby zrobić w przyszłości karierę, muszą być piękni

Miasto pozbywa się hali.. Przypomnijmy, że Marcelinie Walczak, 20- letniej mieszkance Grod- kowa odebrano dwójkę dzieci - trzyletniego Wik- tora i roczną Olę i

Nie był to wynik nieregulowanych rachunków, a efekt robót prowadzonych na ul. W nyskim ZUS-ie prądu nie będzie również 22 i 23 listopada. Wszyscy klienci, którzy zgłoszą się