• Nie Znaleziono Wyników

Gazeta dla Kobiet : dwutygodnik poświęcony sprawom kobiet pracujących : organ „Związku Stowarzyszeń Kobiet Pracujących” z siedzibą w Poznaniu. 1913 [całość]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Gazeta dla Kobiet : dwutygodnik poświęcony sprawom kobiet pracujących : organ „Związku Stowarzyszeń Kobiet Pracujących” z siedzibą w Poznaniu. 1913 [całość]"

Copied!
212
0
0

Pełen tekst

(1)

ROK 1913.

DWUTYGODNIK

poświęcony sprawom kobiet pracujących.

(Pod tyłułem » Pracownica « od 1 /IV 1906.)

Organ „Związku Katolickich Stowarzyszeń Kobiet Pracujących"

z siedzibą m Poznaniu.

y

R edaktor:

K S . S T A N I S Ł A W G R Z Ę D A

Sekretarz generalny »Związku Kobiet Pracujących«.

P O Z N A Ń .

Nakładem »Związku Katolickich Stowarzyszeń Kobiet Pracujących«.

Czcionkami Drukarni i Księgarni św. Wojciecha G. m. b. H.

(2)
(3)

Spis rzeczy

umieszczonych w „Gazecie dla Kobiet“ w roku 1913.

Str.

Artykuły treści religijnej.

Zmartwychwstanie P a ń s k i e ... 41

Kobieta wobec zadań re lig ijn y c h ...44

Pamiętna ro c z n ic a ... 57

Jezus Chrystus, Syn B o ż y ...60

Piękny i cudny m a j ... 68

Pod znakiem w a lk ii... 73

Trzecia r o c z n i c a ... 85

Witaj, Królowa! ... 92

Na tej opoce zbuduję Kościół m ó j ... 97

Dla czego Ojciec św. ogłosił w roku bieżącym odpust ju b ile u s z o w y ...106

Królowa Niebios ...122

Stacye Męki Pańskiej w C zęstochow ie...150

Dzień Zaduszny ...169

Noc G rudniow a... 193

Artykuły treści społecznej, tyczące się kwesty! kobiecej. Wykłady dla włościanek w Średzkiem . . . 3, 13 Odezwa Katolickiego Tow. Opieki Dworcowej . . 30

Kto jest p r a c o w n ic ą ? ... 35

Sługa — w spółw ychow aw czynią 44, 50 W sprawie rzem ieślniczek...52

Walne zebranie Tow. Opieki Dworcowej . . . 61

W sprawie wyboru zawodu dla dziewcząt . . . . 66

Zjednoczenie Towarzystw kobiecych oświatowych na rzeszę n ie m ie c k ą ... 76

Zjazd kobiet polskich w K ra k o w ie ...81

Praca kobiet p o ls k ic h ... 84

Niepoprawne ...89

Egzaminy majsterskie w m o d n iarstw ie...93

Nowe książki płacy dla pracownic konfekcyjnych . 101 Sługi gdzieindziej . . . ...107

Znaczenie 1 października 1913 r. dla rzemieślniczek 109 Związek katolicki kobiet polskich w Królestwie . . 116

Towarzystwo katolickich sług wiejskich w Bawaryi 117 Kobiety katolickie we W ł o s z e c h ...117

Rząd pruski w staraniach swoich o młodzież żeńską 123 Kobieta w k u p ie c tw ie ...130

Trzeci kurs przygotowawczy do egzaminów dla rze­ mieślniczek ... 137

Sługi w A m e r y c e ...139

Przodownice ...148

Pierwszy egzamin mistrzowski dla modniarek na byd­ goski obwód re je n c y jn y ...156

Ile mistrzyń żyje w obrębie Rzeszy niemieckiej . . 157

Jeszcze liczb t r o c h ę ... 173

Potrzeba stowarzyszeń kobiet pracujących na wsi 178, 188 Ile jest uczennic rzem ieślniczych...181

Urządzenie kursów gospodarstwa domowego dla d z i e w c z ą t 195, 202 Przestroga przed wyjazdem w obce strony . . . . 201

Artykuły społeczne ogólnej treści. Łączmy się w sto w arzy szen iach ... 42

Bogactwa narodów ...62

Str. Jak Niemcy o s z c z ę d z a ją ...93

C i u ł a c z e ...„ . . . 100

Dlaczego towarzystwa łączyć się powinny w Związku 114 Kasy chorych . . ' ... 138

W jaki sposób stać się można potężnym narodem? . 205 Artykuły tyczące się Stowarzyszeń i Związku Kobiet pracujących. Walne zebranie naszych S to w arzy szeń ... 1

Wiadomości Związkowe 1, 9, 17, 25, 42, 57, 65, 81, 89, 97, 105, 113, 121, 169, 194, 201 Sprawy Związku i Stowarzyszeń 6, 14, 23, 30, 38, 45, 53, 62, 70, 78, 86, 94, 102, 110, 127, 133, 141, 151, 157, 166, 174, 181, 190, 198, 206 Sprawozdanie Związku Kat. Stow. Kobiet Pracujących za rok 1912 9, 17 Drugi kurs przygotowawczy do egzaminów czeladni­ czych i majsterskich dla rzemieślniczek 25, 34, 49 Sprawozdanie z VII Zjazdu Delegowanych Związku Kat. Stow. Kobiet Pracujących . . . . 26, 34 Czytanie g a z e t y ...49

Agitacya dla naszych S to w a rz y sz e ń ... 58

Różnorodność pracy w naszych Stowarzyszeniach . 73 Zebrania z a r z ą d o w e ...82

Bądźcie gorliwemi członkiniami waszego Stowarz. 98 Trzeci kurs przygotowawczy do egzaminów czeladni­ czych i majsterskich dla rzemieślniczek : . . 121

Kursy w Towarzystwie Kobiet prac. w Pleszewie . 126 Nasza gazeta ...153

Zjazd ks. ks. Patronów, Wicepatronów i Pań Ra­ dnych ... 177, 185 O n a g r o d y ... 185

Nasz konkurs ... 194

Wiec agitacyjny Tow. w P le s z e w ie ...204

/• * Artykuły treści moralno-wychowawczej. O miłości ojczyzn y ... 42, 50 Wiek m łodzieńczy... 51

Duch jest, który o ż y w i a ...65

Panowanie nad s o b ą ...75

Pogadanka dla m a t e k ...100

Dobre u sp o so b ie n ie ... 106

Życzliwość — uczciwość — o d w a g a ... 104

Przykład godny n aślad o w an ia... 126

Czego nam p o tr z e b a ... 129

Prawdomówność i w ie r n o ś ć ... . 137

Cierpienie i łzy — radość i s z c z ę ś c i e ... 141

W skupieniu ...145

„Zdrowie", tow. matek i wychowawczyń w Poznaniu 156 Mowa o niestosownych strojach pań . . . . 164, 172 O p ro c e s a c h ... 170

Czy szata stanowi c z ło w ie k a ? ... 179

Nasze ś p i e w a n i e ...179

Alkohol a życie ro dzinn e...203

Oszczędność a sknerstwx>... 204

(4)

Str.

Powieści i podróże.

Biureczko b a b u n i ... 2

S r o k a ... 10

N ie s p o d z ia n k a ... 18

Stara baśń ... 34

Przygoda p o d r ó ż n a ...58

Polska k s ią ż k a ...66

Lampa b a b u n i ...74

Opowieść wschodnia ... 82

Skąd się wzięły p o zio m k i... 106

Amerykańskie swaty ...114

Wrażenia z wycieczki do Krakowa . . . . 124, 131 Ze wspomnień pielęgniarki . . . . 122, 130, 138, 146 K a h le n b e r g ... ...150

Dwie m a t k i ...154, 162 Wrażenia z wycieczki do P o z n a n ia ... 165

Z b ro d n ia rz e - . . 186

Złote s p lo ty ...202

Gospodarstwo kobiece. Machina do szycia . . . . 5, 29, 37, 52, 61 Polecenia godny środek ... 37

Wydatki domowe . . . . ...188

Hygieniczne. Go wiedzieć trzeba o po iw ietrzu?... 4

O c i e p ł o c i e ...12

O w o d z ie 28, 36 Nasi d o b ro czy ń c y ... 75

Precz z k o k lu s z e m ... 104

Troska o zdrowie 141, 149, 156 Porada prawna. Jakie warunki trzeba spełnić, aby mieć prawo do renty na niemoc i s t a r o ś ć ? ... 38

W sprawie unieważnienia znaczków inwalidowych 133 Str. Artykuły historyczne i życiorysy. Pięćdziesiąta rocznica powstania styczniowego . . 12

Gdyby drzewa m ó w iły ... 90

Sw. Jadwiga i klasztor T rzeb n ick i... 90, 98 Kobieta-obywatelka w więzieniu f ... 92

Nasze k o ś c io ły ... 116

Sławne P o l s k i ... 146

Dla czego wspominamy księcia Józefa Poniatowskiego 154 Stulecie P o n ia to w s k ie g o ... 171

Ostatnia msza św. królowej Maryi Antoniny . . . 189

Wiadomości literackie. Jak czytać k s i ą ż k i ? ...77

Książki na podarki gw iazdkow e... 197

Wiersze. Czego- nam brak ? . ... 84

Nasza o p o k a ...85 -

P o ż e g n a n i e ... 110

N o c ... 117

Opiekunka ludzi ... 126

Pamięci P o n ia to w s k ie g o ... 155

U krzyża s t ó p ... 174

Bóg się n a r o d z i ł . 204

Różne. Głosy Czytelniczek . . 6, 22, 29, 38, 45, 180, 165 Listy od C z y te ln ic z e k ...13, 69 Kobiety a k w i a t y ... 67

Na b a l u ...76

Zdania i p r z y s ło w ia ... 77

R o z m a ito śc i... 50, 85, 102, 165 Górą kobiety ... 99

Odezwa ...108

Rozrzutne A m ery k an k i...174

(5)

Nr. 1. P ozn ań , d n ia 12 styczn ia 1913. R ok V.

GAZETA DLA KOBIET

Dwutygodnik poświęcony sprawom kobiet pracujących.

O rgan »Z w iązk u S to w a r zy sz eń K atolick ich K ob iet P ra cu ją cy ch « z s ie d z ib ą w P ozn a n iu .

0

W ychodzi co dw a tygodnie na niedzielę. Zam ó­

w ienia przysyłać należy do E kspedycyi: Poznań — św. M arcin 69. - - A bonam ent na poczcie 50 fen.

kwartalnie. — A d r e s E e d a k c y i : P oznań —

= św. M arcin 69. N u m e r telefonu 2082. —

R E D A K T O R i

Ks. Stanisław Grzęda.

Ogłoszenia: jednołam ow yw ierszpetytow y 25 fen.

Ogłoszenia stow arzyszeń w części inseratow ej na ostatniej stronie w iersz 10 fen. — Ogłoszenia przyjm uje Ekspedycya Poznań — św. M arcin 69.

N um er telefonu 2082. - ...—

f j f i a d o m o ś c i z w i ą z k o w e .

SSÓ D iflY Z J A Z D DELEGOW ANYCH Związku Katol. Stowarzyszeń Kobiet Pracujących odbędzie się w niedzielę, dnia 9 lutego o godz. 3^4-tej na sali Domu Katolickiego (św. M arcin 69, I piętro) w Poznaniu. M sza św. na intencyę Związku od­

praw i się o godz. 9-tej w kościele farnym.

Porządek obrad:

1. O godz. 3^4-tej zagajenie Zjazdu.

2. Spraw dzenie legitym acyi delegowanych.

3. Spraw ozdanie z czynności Związku i z czyn­

ności biur porady prawnej. — Ref. sekretarz jeneralny ks. Grzęda.

4. S praw ozdanie:

a) kasy miesięcznej, b) kasy posagowej, c) kasy pośmiertnej.

5. Spraw ozdanie komisyi rewizyjnej.

6. W y b ó r członków Głównego Zarządu.

7. W y bó r komisyi rewizyjnej.

8. W nioski.

9. W nioski bez uchwał.

10. Zakończenie.

Po poszczególnych spraw ozdaniach dyskusya.

Przypom ina się, że w nioski na Zjazd należy przesłać na ręce sek retarza jeneralnego — adres:

„G azeta dla Kobiet14, Posen, St. M artin 69 — naj­

później 5 tygodni przed Zjazdem, sekretarz jeneralny ogłasza je 3 tygodnie przed Zjazdem w gazecie zw iązkowej.

Zarząd Główny

Związku Katol. Stowarzyszeń Kobiet Pracujących Ks. St. Adamski, prezes. Ks. St. G rzęda, sekr. jen B eckerow a. Ks. I. Czechowski. M. Hoffmann.

Ks. J. Kłos. Z. Starkow a. Szafranów na.

M. Zielewiczówna.

Nowe Stowarzyszenie związkowe.

W Szynfborzu, w parafii Inowrocławskiej, powstało Stowarzyszenie włościanek pierwsze tego rodzaju, do którego myśl podały okoliczne ziemianki, które ofiaro­

wały się z pomocą i współpracą Stowarzyszeniu.

W uroczystość św. Trzech Króli odbyło się zebranie celem narady nad utworzeniem Stowarzyszenia, a zebra­

niu przewodniczył ks. prałat Laubitz z Inowrocławia.

W zagajeniu ks. prałat wspomniał, że wszystkie stany się organizują; czas więc, aby i włościanki pomyślały 0 sobie, boć wszędzie dużo jeszcze zaniedbania, a stan włościański, szczególnie włościanki same tak dużo mają ważnych rzeczy do* spełnienia.

O celach i zadaniach Stowarzyszeń kobiecych mówił sekretarz gen. Związku, ks. St. Grzęda z Poznania. Po uchwale założenia Stowarzyszenia, przyjętej przez ze­

branie prawie jednogłośnie, ukonstytuował się Zarząd 1 to: Patronem Stowarzyszenia jest ks. prałat Laubitz;

przewodniczącą p. Znaniecka z Ląkocina; zastępczynią p. Tekla Harenda; sekretarką p. Domalska z Lojewa;

skarbniczką p. Rogozińska z Szymborza; ławniczkami:

gospodynie Pelagia Harenda, Bolesława Guzikowa, Sa­

lomea Filipiakowa, Magdalena Małachowska. Zebrania odbywać się będą w każdą drugą niedzielę miesiąca w Domu Katolickim w Szymborzu. Nowemu Stowarzy­

szeniu zasyłamy serdeczne „Szczęść Boże" w pracy z życzeniem, aby i włościanki innych okolic poszły za przykładem Kujaw.

Uprasza się wszystkie Stowarzyszenia, które tego jeszcze nie uczyniły, o przysłanie do biura Związku:

1. sprawozdań rocznych za rok 1912;

2. obrachunków z ostatniego kw artału;

3. znaczków do składek, które pozostały z r. 1912;

gdyż na rok bieżący biuro wysyła nowe znaczki.

Z a r z ą d G ł ó w n y .

Walne zebrania naszych Stowarzyszeń.

W śród stałych, m iesięcznych zebrań w szystkich członków przychodzi raz do roku czas na urządze­

nie tak zw anego „W alnego zebrania44 całego stow a­

rzyszenia.

W alne zebranie to chwila uroczysta w życiu to w arzy stw a; jestto zebranie, które w szystkich członków zainteresow ać powinno szczególnie, a któ­

re Zarząd powinien w yzy skać na agitacyę dla do­

brej spraw y.

Zebrania bowiem walne są chw ilą obrachunku całorocznej pracy. Z miesiąca na miesiąc każde stow arzyszenie dokonuje pewnej pracy, w y tę ż a siły, aby przybliżyć się choć o krok m ały do celu, k tóry sobie w ytknęło. Na walnem zebraniu członkowie ogarniają w szystkie te prace, w ysiłki, dążenia naraz, łączą je w pew ną całość, oceniają ogólniej­

(6)

szym rzutem oka, czy i o ile całoroczna działalność odniosła skutek i jakie dała wyniki.

Z tego też powodu w iększą część porządku obrad w alnego zebrania stanow ią spraw ozdania przew odniczącej, sekretarki, skarbniczki i biblio­

tekarki.

Każda z tych członkiń Zarządu przedstaw ia, co działo się w stow arzyszeniu w dziale jej pow ierzo­

nym ; a baczyć trzeba na to, aby każde spraw ozda­

nie obracało się ściśle w granicach, z góry nazna­

czonych.

P rzew odnicząca podaje ogólny obraz działal­

ności i położenia Stow arzyszenia. Jak m atka w ro­

dzinie ocenia raz po raz dobre i złe chwile, radosne i smutne okoliczności codziennego życia, tak prze­

w odnicząca — jakby m atka w rodzinie — sto w arzy ­ szeniu — opow iada o tern, co stow arzyszenie prze­

chodziło w ciągu roku ważniejszego.

P raw d a, że potrzeba do tego pewnego przygo­

tow ania, aleć jeżeli przew odnicząca zajm ow ała się cały rók energicznie stow arzyszeniem , to dużo m y­

śli się jej nasuw a, które znamionują położenie całego tow arzy stw a.

A w ięc należy odpowiedzieć na następujące py­

tania: Jakie jest położenie kobiet w danej miejsco­

w o ści? W czem błądzą i coby należało n ap raw ie?

W czem nastąpiła zmiana na lepsze, a gdzie znów popraw a idzie oporem ? C zy stow arzyszone rozu­

mieją coraz lepiej ducha organizacyi, lub czy też hamują w niejednem rozwój stow arzy szen ia? Które kobiety należą do stow arzyszenia, a które od niego stro n ią? Jak postępuje młodzież, co zrobiono dla młodzieży i tych, które do stow arzyszenia nie na-

Biureczko babuni.

Jakież ono niepraktyczne! jakie starośw ieckie!

Od w szystkich innych sprzętów saloniku odbija.

Cienkie, kręcone nóżki machoniowe podpierają płytę stołow ą, a toczone filarki galeryjki nadają mu w ygląd dziwaczny.

A ileż tam szuflad, szufladek i szufladeczek! Co za sk arb y w nich u k ry te ! P rzecież przy takiem biu- reczku w cale pracow ać nie można — kto przy niem zasiędzie, boi się, żeby nie potłuc tych figurek czy klejnotów, tych pam iątek z dawnem, lepszem życiem zw iąz an y ch !

W rocznice rodzinne maleńkie biórko babka nam otw ierała, dzisiaj z kolei ja je dzieciom swoim po­

kazuję. Bo to biórko od w szystkich innych biórek odmienne.

L eży na niem teczka z białego niegdyś jedw a­

biu, zielonemi listkami w aw rzynu obwiedziona.

W niej list pradziadka do prababki, zżółkły, w ybla­

kły, a w nim nowina, iż po bitwie grochow skiej pra­

dziad podanym został do k rzy ża za w aleczność.

W drugiej teczki torebce list dziadka z W ęgier przysłany, z czasu jego kampanii pod generałem Dembińskim. Obok tego jednego cała paczka sztyw nych żółtych kopert, zw iązanych w stążeczką.

Za nią zatknięta k arteczka z napisem : „Listy mego drogiego W łady sław a z czasów narzeczeństw a11.

W szufladce na lewo inna paczka jedwabną w stążeczką opasana. To znowu listy „drogich p rzy ­ jaciółek od se rc a “ . A znowu w innej, to pamiętnik babuni z czasów panieńskich . . .

A w innym kąciku sztam buchy, stare pamiętniki kartkow e. Co kartka, to inny przyjaciel. W ierzch­

nia okładka mówi nam :

#

leżą, i co zrobić można dla nich na przy szło ść? Jak się rozw ijała p raca w kursach, patronażach, kół­

k ach ?

Omówienie podobnych .spraw przyczyni się do coraz lepszego zrozumienia zadań tow arzystw a.

S ekretarka podaje na podstaw ie liczb: ile sto­

w arzyszonych należy do tow arzystw , a ileby należeć mogło i pow inno? Ile było posiedzeń plenarnych, jaki udział w zebraniach, tem aty w ykładów , ilość kursów , uczestniczek, korespondencyi.

K asyerka przy odczytaniu spraw ozdania kaso­

w ego w ykazuje stan kasy, sposób płacenia składek, napom ina opieszale, w ykazuje p rzyczyny sumien­

nego płacenia składek lub uchylania się sto w arzy ­ szonych od tego obowiązku, przedkłada wnioski, na coby zużyć można nadw yżkę w kasie, albo też jak zaradzić, aby nie było niedoboru.

Bibliotekarka może w szędzie tam, gdzie stow a­

rzyszenie m a w łasn ą bibliotekę, dać bardzo interesu­

jący pogląd na ilość przeczytanych książek i ilość czytelniczek, w ym ienić najwięcej zajmujące dzieła z biblioteki, które każda stow arzyszona znać po­

winna, polecić dzieła pożyteczne i piękne do zaku­

pienia.

Te rzeczy tw o rzą najważniejszą część walnego zebrania, na którem prócz tego w ybiera się zarząd, delegowane na Zjazd, członków komisyi rewizyjnej kasy na rok przyszły, gdzie tego potrzeba także stow arzyszone do chorągw i i do kontrolow ania udziału członków w zebraniach.

Dokładny porządek obrad z pow yższym i punk­

tami musi być naprzód omówiony i ustanow iony na

2 —

Niechajże w tym albumie K ażdy pisze, jak umie —

Byle serdecznie I niech strona za stroną Zostanie zapełnioną

W zdłuż i poprzecznie.

Mniejsze już o rym k rzyw y, Jeśli z myśli poczciwej P ły n ą litery —

Jeśli w każdym w yrazie W idny jak na obrazie,

Przyjaciel szczery.

A na ostatniej k artce sztam buchu, ta sam a ręka zaw czasu przezornie w ypisała słow a pow yższe:

Po latach wielu, w pam iątek pyle oglądać będziesz pismo zatarte.

Jeśli nie w róci wspomnień aż tyle, zbliż się do św iecy i — spal tę kartę.

Inna znowu ręka, pismo regularne, wielkie a śpi- czaste, to tak ą zabaw ia się przepowiednią:

Pam ięć nasza nietrw ała w tym wieku rozumu, gdy ją zapisyw ać trzeb a do albumu.

C zas pamięć osłabi, czas serce ostudzi.

Jedno chyba album popam ięta ludzu jeśli czarodziejki rączka jej nie zmienia

w ogień lub śm iecie. . . .

— A może myślicie, iż do babci albumu nie w pi­

syw ali się też i czuli czciciele, wielbiciele ry c e rsc y ?

— I owszem, pełno tam podpisów „sług najpod- dańszych11 i „ubóstw iających podnóżków11.

A w śród kartek tych pełno „arcydzieł11 m alo­

w anych czy ołów kow ych, różowianki z niezabudek,

(7)

zebraniu Zarządu i podany członkom na początku w alnego zebrania.

W edług ustaw naszych walne zebrania odby­

w ać się powinny w pierw szym kw artale każdego roku. Zapominają o tem nieraz stow arzyszenia świeżo założone, które nie mają jeszcze poza sobą całorocznej działalności, myśląc, że dopiero po roku istnienia zebranie w alne odbyć należy. Tak jednak nie jest!

Z początkiem roku stow arzyszenie powinno urzą­

dzić w alne zebranie, aby następne lata spraw ozdaw ­ cze zaw sze kończyły się z końcem roku kalenda­

rzowego.

Każde walne zebranie zam yka pewien okres naszej działalności. Oby po każdem walnem zebra­

niu rozpoczął się okres nowy, ow iany świeżem, orzeźw iającym duchem ofiary, poświęcenia i chęci w y trw ałej pracy nad rozwojem naszych organizacyi.

- ---

Wykłady dla włościanek w Średzkiem.

W y k ład y rozpoczęły się uroczystą M szą św., odpraw ioną w kościele parafialnym w Środzie, o go­

dzinie 9 zrana przy licznym udziale tak ziemianek jak i w łościanek powiatu średzkiego. P o m szy św.

liczna rzesza w łościanek zapełniła obszerną salę Domu katolickiego, oczekując z zaciekawieniem zapow iedzianych w ykładów . Do zgrom adzonych przem ówił w serdecznych słow ach ks. proboszcz M eissner, poczerni nastąpiło ukonstytuow anie się biura prezydyalnego. P rzew odnictw o zebrania obej- zeschłe listki paproci czy nieśm iertelników — w szy stk o dow ody „niezatartej pam ięci“ .

Tu lutni czarna sylw etka zaw ieszona na krzaku róż rozpękniętych, tam „landszafty“ z niebiesko- zielonemi drzew am i i różow em niebem obłocznem.

Turkaw eczki gruchające pod czarnemi profilami pradziadzi i prababci — a dw a serca ogniste obok siebie — a płomień z nich goreje.

Takie to b y ły ów czesne miłości symbole.

Dzisiaj tak rom antycznych kartek w sty d zą się nasze pokolenia — nie chow ają już skrom nych sztam buchów do biórek, książki z telegram am i w e- selnemi leżą otw arte i przystępne dla w szystkich.

A po tylu latach w szystkie babuni przedm ioty jeszcze mocno pachną — law endą!

Najmocniej przesiąknięty nią list jeden, k tó ry babunia zaw sze drzącemi palcami do rąk bierze.

Dzisiaj 14-go lutego — sm utna dla nas rocznica.

L at dw adzieścia już mija, kiedy dziadzio list ten pocztą otrzym ał.

Druh jego serdeczny, przyjaciel na śmierć i ży­

cie, ta k pisał do niego:

W r. 14 Febr. 1863.

Carissim o! Już kilka dni, jak ostatni raz się skomunikowaliśmy. Dnie w y d ają mi się dziś latami.

Z polecenia pomyślnie się w yw iązałem . Jak wiesz, przedsiębiorę podróż do P alestyny. (17 2 5 2 3 3 01). Załatw iłem swoje interesa i dziś już pusz­

czam się w drogę na P a ry ż i M arsylię. Stam tąd więcej Ci napiszę. R zeczy niepotrzebne przyślę na tw e ręce, robiąc cię ich spadkobiercą, gdyby w dro­

dze b u rza naw ę m ą strzaskała. Chętniebym w padł do w as na pożegnanie — ale w iesz, że czas, to kapi­

tał, szczególnie dla nas rzemieślników nauki.

muje po przemówieniu tem p. hr. Bilińska z Czarno- tek, do pióra powołane p. C hrzanow ska z J a ro ­ sław ca i panna Szlagow ska z D rzązgowa.

Przew odnicząca udziela głosu pierwszej prele­

gentce p. Bentkowskiej, k tó ra w ogólnych zarysach skreśla obraz obow iązków włościanki jako żony, m atki i gospodyni domu, kładąc głów ny nacisk na w ychow anie dzieci rozumne i celowe, któreby dało

■nami w przyszłych pokoleniach stan włościański ro ­ zumny, zaradny w gospodarstw ie na podstawie zasad postępow ych, pod w zględem zaś zakresu ogólnych wiadomości w yżej stojący od pokolenia dzisiejszego1.

W y kład p. Bentkowskiej przyjęto z uznaniem, poczerń z kolei otrzym ała głos panna M ilewska z Kijewa celem w ygłoszenia referatu na tem at:

Sadow nictw o i w arzyw nictw o. P relegentka zdobyła sobie na podstaw ie gruntow nego i fachowego w y ­ kształcenia duży zapas wiadomości ogrodniczych, którym dzieliła się ze swym i słuchaczkami w sposób jasny i przystępny, przytaczając na przykładach z p racy okolicznych w łościanek ile zaradnej gospo­

dyni ogród przynieść może, jeżeli z zamiłowaniem i umiejętnością pracow ać w nim będzie.

P o w ykładzie p. Milewskiej nastąpiła 2-go- dzinna obiadowa przerw a.

O godzinie 3 po południu zebrały się słuchaczki równie licznie w Domu katolickim, jak przed połu­

dniem. P rzew odnictw o pozostaje nadal w rękach p. hr. Bnińskiej; — jako sekretarki funkcyonują p. M ilewska z Bieganow a i p. B. Liebekow a ze Środy.

Następnie przew idziany program em w ykład W Poznaniu rób, co możesz. Pchaj do pracy, jaka jest, aby nam nie w yrzucano, żeśm y zaspali gruszek w popiele. Polecam w as Bogu.

Aż do Letejskich w ód w asz N.

Jasia i fialinkę całuję. Pani pozdrowienie ser­

deczne.

— Dzieci kochane, mówiła nam dalej babunia, P aryżem był nasz Śrem wielkopolski, a W rześnia M arsylią — P alesty n ą b y ła ziemia św ięta polska, krw ią naszych obrońców skropiona. Podróżnikiem był Nikodem M aryański, którego naw ę życiow ą strzask ała kula m oskiewska w pierw szej potyczce pod Nową W sią. Módlcie się całe życie za duszę tego poległego. A pamiątki po nim całe życie miej­

cie w poszanowaniu.

— Ciekawiście pam iątek tych m oże?

— Lecz one jeszcze na bióreczku babuni.

R ew olw er dw ururny ze ślicznej stali orzecho- wanej i pas gruby skórzany, którym bohater z pod Nowej W si był przepasany, gdy legł na placu boju.

Jest jeszcze piękny sztylet w łoski z pochw ą rzeźbioną w stylu odrodzenia. O strze dziurkow ane, jakby do zapuszczenia jadu mścicielskiego.

P o druhu pow stańcu zostały te trzy pamiątki bojowe — i stosy zeszytów z rymami. Została przedew szystkiem pam ięć dobrego P olaka i żal za u tratą młodego życia.

Pan Nikodem żyje w śród naszej rodziny, jak nasz krew n y najdroższy. Kochamy go jak rodzo­

nego, chociażeśmy go nigdy żyw ym nie widzieli.

Żyje on nam razem z bióreczkiem babuni.

— Ale czy myślicie, że to już w szystkie biórka pamiątki ?

To początek dopiero!

(8)

p. Czajkowej z W ąbrzeźna, która w interesujący i jasny sposób tłum aczy, jak należy chodować, pie­

lęgnować i karm ić drób, ab y z niego jak największe osięgnąć korzyści m ateryalne. P rócz kur poleca pre­

legentka chowanie gęsi, kaczek i perlic jako łatw ych do w ychow ania a donośnych pieniężnie, odradza trzym anie indyków, tam, gdzie nie można poświę­

cić dużo czasu i troskliwości. — Do dyskusyi po w y ­ kładzie zgłasza się znaczna liczba gospodyń proszą­

cych o adresy, skąd nabyć można jaja^ lub żyw y raso w y drób, dopytujących się o sposób leczenia drobiu w chorobach, o rodzaje pokarmów, aby kury lepiej niosły itp.

Następnie przem ówił ks. N apierała —- „O dobrem i poiżytecznem czytaniu książek11. Ks. Napierała biorąc sobie za tem at słow a ks. Skargi, k tó ry już z -odległych czasów naw ołuje nas do odmówienia sobie raczej czegoś ze zbytków i w ygód codzien­

nego życia, ab y na dobrą książkę starczyło, dowo­

dzi, że książka i czytanie uw ażane b y ć powinny za konieczną straw ę duchową każdego człowieka, że czytanie nie powinno być uw ażane za próżniactwo i tracenie czasu, ale przeciwnie najpiękniejszemi chwilami w życiu rodzinnem powinny być chwile spędzone na czytaniu wspólnem, głośnem, rzeczy pięknych, pouczających a nadew szystko religijnych.

— Ks. N apierała podzielił w ykład swój na dwie części: P ierw szą, jak odróżnić książki dobre od złych, drugą, jak te dobre książki czytać, ab y z nich w łaściw y odnieść pożytek. Książki nabyw ać należy z czytelni ludowych lub kółek włościańskich, bo znajdują się tam książki tylko dobre, starannie przez odpowiednią komisyę dobrane. Należy mieć w domu także choć jednę dobrą gazetę, ab y zaw sze wiedzieć, co się w kraju dzieje, i żadnym swoim społecznym obowiązkom przez nieświadom ość nie uchybić. Na koniec poleca prelegent niektóre na obecną chwilę dla w łościaństw a polskiego odpowiednie książki, które w yłożono i przygotow ano do w yboru w czy­

telni Domu katolickiego, aby obecne gospodynie zaraz po w ykładach nabyw ać je mogły. P relegenta w ynagrodzono gorącym i oklaskami. W dyskusyi proponuje p. Szlagow ska z D rzazgow a przechow y­

wanie abonow anej gazety celem opraw ienia jej w rocznik, dalej poleca zaopatrzenie synów odcho­

dzących w św iat lub do w ojska, w polskie książki do nabożeństw a i książkę p. A. „Czytaj młodzień- cze“ , jako środek zachowania dalekich a w ystaw io­

nych na złe pokusy młodzieńców od złego prow a­

dzenia się.

O statni w reszcie prelegent, który- mówił na tem at gospodarstw a mlecznego, p. Ciesielski, dowo­

dzi, że dochody z tegoż gospodarstw a są małe, gdyż małe, niedostateczne zastarzałe są wiadomości w tym kierunku większości gospodyń. Dokładnie i zajmu­

jąco opow iada prelgenti w dalszym ,-eiągu, jak należy

— po otrzym aniu jak największej ilości m leka za pomocą dobrego pasienia przerabiać nabiał, aby w y ro b y b y ły znaczne, a tem sam em pokupne, ganiąc- zarazem brak czystości i porządku i różne dziwaczne przesądy, którem i się gospodynie w iejskie w miejsce racyonalnego traktow ania w yrobów m leczarskich posługują. W dyskusyi proponuje p. Szlagow ska zachow yw anie lodu na lato d-o chłodzenia mleka i podaje sposoby obchodzenia się latem z nabiałem w razie braku tegoż.

Dnia 13 grudnia sala zapełniła się równie szczelnie jak dnia poprzedniego. P rzew odniczy dalej niestrudzona kierowniczka okręgu średzkiego pani hr. Bnińska; jako sekretarki funkcyonują p. Lie-

— 4

bekowa- i’ p. W ilew ska z- Biegan-owa. W program ie odczytów przedpołudniow ych są: odczyt p. Ciesiel­

skiego „O hodowli św iń“ , p. Stablewskiej z Anto­

nina „O hygienie na w si“ i odczyt p. Brow nsforda

„O oszczędności41.

P. Ciesielski przedstaw ia hodowanie i pasienie trzody chlewnej jako bolączkę gospodarstw w iej­

skich, ponieważ karm i się i hoduje je z niedosta­

teczną umiejętnością, ale raczej podług rozm aitych odziedziczonych praw ideł zw yczajnych, a nade­

w szystko bez obrachunku, tak, że żadna gospodyni obliczyć nie umie i nie próbuje, czy hodowla p rzy ­ niosła jej korzyść, czy też b y ła to praca próżna, po­

zornie dająca zarobek. M ówi też o rozm aitych chorobach trzo d y chlewnej i proponuje zakładanie za pomocą Kółek włościańskich zabezpieczeń dla świń w 1 razie- zdechnięcia. P relegent ciekawym i swemi w yw odam i i doskonałym sposobem przem a­

w iania w yw ołuje silne zainteresow anie i ożyw ioną dyskusyę, w której zabierają głos liczne gosposie, energicznie broniące sw ych zdań i przekonań prze-- ciwko w yw odom prelegenta. P releg en ta pożegnano gorącemi oznakami uznania i serdecz-nemi oklaskami.

W ykład p. Stablew skiej w ygłoszony przez p. Chrzanow ską, rozbiera kolejno rozmaite rodzaje czystości domowej jako najkonieczniejsze w arunki zdrow ia — a w ięc czystość mieszkania, skóry i po­

żywienia. Nakoniec dołącza garść recept domo­

w ych na rozm aite niedom agania niewiast i dzieci.

— Do w ykładu tego naw ięzuje się dyskusya o w a r­

tości rozm aitych rodzajów pożyw ienia i o- nie- żyw ności używ anej obecnie modnej kaw y, w poró­

wnaniu z dawniej jadanemi na w si zupami.

(Dokończenie nastąpi.)

Go wiedzieć trzeba o powietrzu?

Bez pow ietrza tak zw anego atm osferycznego, tego, które naszą kulę ziemską otacza, żyć byśm y nie mogły. Bez pow ietrza niema życia! P ow ietrza bowiem, t. j. zaw artego w niem kw asorodu albo tlenu potrzebuje k rew nasza, żeby w naszym orga­

nizmie rozkładać pojedyncze m aterye, do odżyw ia­

nia i odśw ieżania sił nam potrzebnych. Dla tego w tym przypadku ciało nasze śmiało przyrów nać m ożem y do pieca. T ak samo jak w piecu ogień nie m ógłby się palić, gdyby pow ietrze do w nętrza ogni­

ska nie dopływ ało, tak samo i ciało nasze całe za­

przestać by musiało w szelkich czynności, gdyby nie otrzym ało w ym aganej ilości powietrza. Jeżeli ciało nasze u trzym ać się m a w zdrow iu, to powietrze, w jakiem przebyw am y musi zaw ierać w sobie przy­

m ioty przeróżne: i skład chem iczny (rodzaj pow ie­

trza), i ciepłotę (tem peraturę), i wilgoć i gęstość i czystość.

Co do składu pow ietrza, to musi ono na sto części zaw ierać 78 części azotu, 21 kw asorodu, jednę setną część kw asu w ęglow ego i nieco pary wodnej, co chwila się zmieniającej. Z aw artość azotu n-a życie nasze w p ły w u nie w yw iera, ale w powie­

trzu bez tlenu żyćbyśm y nie mogły.

A skąd się w pow ietrzu bierze ten kw asoród, k tó ry ludzie i zw ierzęta w d y ch ają ?

Oto nieustannie w y tw arzają go rośliny i z sie­

bie w ydzielają, gdyż w naturze nic nie ginie, a to co jednym stw orzeniom niepotrzebne, to dla innych jest niezbędnem.

Stałe m atery e te się zamieniają.

Posłuchajm y tylko. W iększa ilość kw asu w ę ­ glowego, tego nam niepotrzebnego, w y tw arza się

(9)

w szędzie tam, gdzie wielu ludzi oddycha, gdzie się pali drzewo lub węgiel, gdzie się rozkładają różne ciała organiczne, t. j. gdzie coś gnije lub fermentuje;

w szędzie tam życie ludzkie narażonem być może Jeden człowiek na godzinę w ydycha ze siebie 20 do 23 litrów kw asu węglowego, tak że kw as ten osta­

tecznie w ypełnićby musiał całą przestrzeń pow ie­

trza, gdyby rośliny nie dopomogły do- tego i1 tegc kw asu razem z promieniami słonecznemi nie ro z­

kładały na inne znowu składniki, gdyby same nie w dychały węglika, a ze siebie kw asorodu nie w y ­ dzielały.

Dla płuc ludzkich kw as w ęglow y jest trucizną bardzo jadow itą. Ody go już jedna część na dw ie­

ście części pow ietrza za wiele, w tedy już nam nie­

dobrze, już nam mdło, głow a nas boli, dostajem y za­

w rotu głow y. Jeżeli tych części kw asow ego trz y na sto się znajduje, to człowiek umiera. Często już bardzo ludzie umierali w takich dusznych piwnicach, w kloakach, w pobliżu źródeł kw as w ęglow y zaw ie­

rających.

A iluż to ludzi „g azy “ kopalniane „zabiły11?!

Może i niejednego z krew nych naszych nam drogich!

P rzed stu pięćdziesięciu laty Anglicy toczyli wojnę z księciem Bengalii imieniem Nabob, który zdobył stolicę Kalkutę i wielu żołnierzy angielskich wziął do niewoli. 146-ciu zostało w trąconych do więzienia, które miało tylko 18 stóp kw adratow ych, a tylko dw a okienka w jednej ścianie. G dy następ­

nego rana więzienie to otw orzono, 23 bladych ludzi chwiejnym krokiem w ytoczyło się z izby, 123 zadu­

siło się z braku pow ietrza.

Kiedy w bitwie pod A usterlitz \roku 1805-go wielu bardzo A ustryaków w padło w ręce Na­

poleona, do jednej w iększej izby w sadzono 300 jeńców. S traszna dla nich noc nastała, bo w śród niej 200 przeszło śm ierć z uduszenia poniosło.

W grudniu r. 1848-go z angielskiego m iasta Liwerpolu w ypłynął parow iec ku brzegom Irlandyi;

na pokładzie jego było 200 podróżnych, płynących na przedzie okrętu, pod w łaściw ym pokładem. Kie­

dy wieczorem burza się zerw ała, kapitan podróżnym tym kazał zejść pod pokład, kazał pozam ykać okien­

ka i zasłonić je płachtam i, sm ołą nasiąkniętemi. Ka­

juta była 18 stóp długa, 11 szeroka a 7 w ysoka.

Biedni w ychodźcy w tej ciupce oddychać musieli ciągle jednem i tern samem powietrzem , w ięc w k ró t­

ce też stan ich zdrow ia stał się nieznośnym. Sza­

lona rozpacz ogarnęła nieszczęśliw ców ; zaczęli w y ć jak opętani ci jeszcze, którzy słuchali stękania kona­

jących. W reszcie jednemu z nich udało się w yjść na pokład i donieść o tern sternikowi. Zgroźny w i­

dok przedstaw ił się tegoż oczom: Udusiło się już 72 ludzi, wielu konało — a uduszonym krew oczy­

ma, nosem i uszami płynęła.

Może te przykłady zatrucia się jadem zapow ie­

trzonego pow ietrza przekonają nas, abyśm y sobie zaw sze często mieszkanie w ietrzyły, abyśm y zw ła­

szcza przed nocnym spoczynkiem pow ietrze w sy ­ pialnym pokoju odśw ieżały.

Machina do szycia.

i.

To nasza przyjaciółka — bez niej byłybyśmy jak bez ręki. Aleśmy się do tej towarzyszki naszej tak przyzwyczaiły, że rzadko która z nas spyta się o jej metrykę, o jej rodowód, o jej narodowość.

, A przecież nie na naszej „urodziła się“ ona ziemi, choć tylu setkomi tysięcy Polek daje zarobek, chleb po­

wszedni.

Przypatrzmy się tedy temu, czerm jest szycie i czerni jest machina. Tak jest machina, nie maszyna, bo wyraz ten jest pochodzenia greckiego i tak też powinniśmy naszą przyjaciółkę nazywać machiną.

Szycie właściwie nie jest niczem innem, jak ostatnim krokiem ku zużytkowaniu i przeobrażeniu surowych włókien roślinnych czy zwierzęcych, na materyę wy­

tworzonych. Z tych włókien człowiek uprządł przędzę, przędzę przetworzył na materyę. Ten wyrób my przy­

krawamy i na odzież zeszywamy.

Już od dawnych bardzo czasów rolnik i plantator len, konopie i bawełnę oddawali do tkacza, przynosił mu ją też hodowca owiec czy jedwabników. Od tkacza wyrób wędrował do krawca, do bieliźniarki. I dzisiaj jeszcze w podobny sposób materyę na odzież się wy­

twarza; różnica polega na tern, że dawniej przodkowie nasi pracę tę spełniali wyłącznie przez domowników.

Oni uprawiali len, kobiety go przędły na płótno, które zeszywały. Pamiętamy, iż w najdawniejszych czasach na gród książęcy poddani znosić musieli daninę: wełnę, len, wierzbinę, purpurę, mydło, wyroby zduńskie, garn­

carskie, wogóle wszystko, czego na grodzie było po­

trzeba, a dziewki na grodzie z tych płodów wytwarzały wyroby, przędły, tkały, farbowały, szyły i prały.

Dzisiaj każde z tych zajęć jest osobnym zawodem samodzielnym, z których jednakie szycie zostało prze­

ważnie domowem zajęciem;. Do niedawna jeszcze matki nasze z dumą opowiadały, iż wyprawę własną ręką w domu uszyły, a przecież po dziś dzień niejedna z nas suknie sama sobie przykrawa, a jeżeli nie sobie, to dzieciom szyje sukienki.

Większa część nas uczy się szycia; zaraz jak tylko ze szkoły wyjdą uczą się krawiecczyzny i szyją — na machinie. Bo machina stała się już uznanym sprzętem domowym; rodzina bez machiny do szycia, to coś już nienormalnego. I tu stajemy u tej różnicy szycia daw­

niejszego a obecnego. Jeżeli za prababki musiałyśmy ścieg ze ściegiem ręką uszyć, to dzisiaj rękę zastępuje pomysłowa machina, która ściegi te wykonuje szybciej, równiej i czyściej — a zwłaszcza robi setki ściegów na minutę.

Oto; najlepszy dla nas dar cenny czasów obecnych.

Co to' za oszczędność czasu. Odtąd pomnożyła się ilość wyrobów szytych, tak zwanych artykułów ubrania.

Machina ta tysiącom kobiet dała zarobek i stała się podwaliną osobnej gałęzi przemysłu: tak zwanej kon- fekcyi, inaczej sukniarstwa, bieliźniarstwa, cholewkar- stwa i innych jeszcze zawodów.

Machina, to już złota jubilatka!

Ale tak samo jak każdy wynalazek, machina nie spadłą nam jakby z nieba od razu, tylko dłuższy czas ją ulepszano, zanim do dzisiejszej doskonałości ją dopro­

wadzono.

Igłę znała ‘ludzkość już oddawna; prawdopodobnie pierwszą igłą naturalną był kolec grubego ciernia, który naszej igle za wzór posłużył;, jeszcze dzisiaj ludy na wyspach biegunowego morza południowego szyją cier­

niem, który dołem przedziurawiają, by je nicią przewlec.

Później już zaszywano rybiemi ościami lub kosteczkami;

jeszcze później igłami z rogu jeleniego, a potem igłami kruszcowemi, ze złota, żelaza, spiżu i miedzi. Igłami temi i szyto odzież i spinano ją, tak jak dzisiaj1 nieraz ją ześpilamy; materyał przekłówano szydełkiem i potem igłami spinano: iglicami temi zdobią też sobie warkocze i głowę.

Ale nas przedewszystkiem obchodzi igła do szycia.

Najstarsza taka iglica pewnie nie miała nawet uszka, chociaż wcześnie już ludy na pomysł ten wpadły: bo

(10)

- 6

w zabytkach starodawnych ludów babilońskich, greckich, rzymskich i celtyckich widzimy igłę z uszkiem, nie na końcu, tylko- w samym środku iglicy. Żydzi znać już musieli igły z uszkiem:, jak o tern świadczy przypowieść Chrystusa Pana o- tern, jak to- wielbłądowi łatwiej będzie przejść przez uszko i-glane, aniżeli bogaczowi dostać się do nieba. A gdy starze Rzymianie mawiali, że znali już

„malowanie igłą‘V to znaczy, iż umieli już wykonywać hafty kolorowe.

Nie zadawano sobie wiele trudu, aby iglę sobie spo­

rządzić. Rzemieślnik, choćby i kowal, ukuł sobie cienki pręcik z. kruszcu jakiegokolwiek, a koniec jego jeden- zagiął w uszko. Ale igła zaraz się ulepszyła, skoro lu­

dzie wynaleźli sposób wyrabiania drutu. Wynalazł sztukę tę pewien Niemiec w Norymberdze, za czasów naszego Kaźmierza Wielkiego. Tego drutu nie wykuwał, tylko go z rozgrzanej bryły kruszcu wyciągnął, wysnu­

wał. Warsztat taki iglarski wraz z cechem iglarzy istniał w bawarskiej Norymberdze na końcu wieku XIV-go. Te igły były już śpiczasto zaostrzone z końca jednego, z drugiego- spłaszczone; koniec szeroki no-z- szczepionol, rozłupany pręcik spojono, i silnie skuto.

Później jeszcze dziurkę wywiercano- i tym- sposobem wyrabiano igły aż do- zeszłego wieku, w którym iglar- skiemu przemysłowi- dopomógł wynalazek machin prze­

różnych.

I tak dzisiaj mamy igły żelazne i stalowe; osobno- machina drut porządkuje i przecina na iglice podwójnej długości, z których potem dwie igły powstają. Uporząd­

kowane w pęczki iglice rozpala się do białości, wałkuje i zaostrza czyli ślifuje, potem dopiero- się je czyści i przebija.

Tyle to z tern- zachodu. Łatwiej daleko igłę kupić, aniżeli ją wyrobić. Przy przebijaniu igły dokoła uszka powstaje zagłębienie; ten otwór podługo-waty trzeb-a potem znowu przygładzić, osmalić i na stal zahartować.

Hartuje się zaś zanurzeniem w oleju; następnie czyści się igłę piaskiem i śmirglem z dodatkiem oleju skalnego czyli Petroleum, co wszystko razem z tydzień czasu zajmuje. Oczyszczone igły naśm-irglowaną skórką czyści się aż do błyszczenia, raz jeszcze uszko drutem ostrym się przekłuwa i dopiero igły pakuje.

Sprawy Związku

58-ma serya kasy posagowej rozpoczyna się z dniem 12-go stycznia 1913.

Kto do 12-go stycznia 1913 nie zapłaci 55-tej seryi, z dniem tym traci prawo do kasy.

X. G r z ę d a , sekr. jen.

Z ruchu stowarzyszeń.

Stow. kobiet prac. w parafii św. Wojciecha w Poznaniu.

Zwyczajne zebranie z uroczystem obchodem- 300-ej rocznicy zgonu ks. Skargi odbyło się dnia 10-go- listo­

pada o godz, /d5. Zagaił je ks. wicepatron Hoffmann pochwaleniem Pana Boga. Po odśpiewaniu pieśni „My chcemy Boga“ powitał ks. przew., przybyłych gości, którzy dość licznie się stawili. Poczem został przeczy­

tany protokół z ostatniego zebrania. W komunikatach zarządu oznajmiła przewodnicząca, iż przyszłe zebranie odbędzie się o godz. 2-ej. Dalej oznajmiła, iż Stowa­

rzyszenie nasze zamierza w przyszłym roku w- Zielone Świątki urządzić dalszą wycieczkę, i dlatego- zachęca Stow., aby sobie już teraz odkładały pieniądze na podróż.

Poczem nastąpiło przyjmowanie członkiń i kandydatek.

Dwa zapytania ze skrzynki wytłomaczył ks. wicepa­

tron. Starannie opracowany wiersz „Wrażenie z wy-

Widzimy zatem-, ile t-o wyrób igły kosztuje zachodu.

Przez 80 rąk przejdzie taka igiełka, zanim do rąk praco­

wnicy się dostanie. A jednak od czego machiny i- ma- chinki? Ludziska tak się zwijają, iż we większych fa­

brykach n-awet do miliona — tak do całego miliona igieł wytworzą.

I tak mamy dzisiaj igłę doskonałą, i krawiecką roz­

szczepioną, i zwykłą, z uszkiem dziurkowałem po­

dłużnemu

(Dokończenie nastąpi.)

Głosy czytelniczek.

Jedna ze Stowarzyszonych pisze: Miałam sposob­

ność słyszeć nieraz szemranie koleżanek na chorobę;

ponieważ i ja dłuższy czas byłam w podobnem poło­

żeniu, napisałam- poniższe słowa; może się przyczynią do- dobrego. Ja nazywam chorobę moją nauczycielką.

Czy jesteście ciekawe ją poznać? Jeżeli tak, bardzo się cieszę. Bardzo wiele tej mojej nauczycielce za­

wdzięczam, takich bowiem nauk nie każdy udziela. Do wybranych-, można- powiedzieć, przychodzi ona, szepce i szepce, choć, nie każdy ją rozumie, tylko ten, kto szczerze nakłoni, ucha i serca na jej szept.

Ja też z początku chciałam1 zagłuszyć tę jej mowę, lecz ona dobra, wciąż za mną chodziła, aż jej się podda­

łam, a że jestem- młoda, więc mogę dużo korzystać.

Czego- ona mnie nauczyła? Nie nauczyła mnie wpraw­

dzie pisać ani czytać, ale nauczyła mnie cnoty prawdziwie niewieściej: cierpliwości; nauczyła cnoty Polki: wy­

trwałości; nauczyła cnoty chrześcijanki: miłosierdzia.

Kto te cnoty posiada, śmiało może wystąpić w ży­

ciu, w szeregu bliźnich, koleżanek. Nie poniesie żadnego w niczem uszczerbku, jeszcze przykładem służyć może innym. Jeżeli mi przeciwności staną na drodze, przy­

pomnę sobie moją nauczycielkę, a zaraz roztropnie sobie postąpię. Jeżeli Bóg zeszłe komu taką nauczycielkę, niech nie szemrze, choć ona czasem trochę surowa, lecz Bogu dziękuje-, gdyż to On ją zsyła Straszna ona tylko dla tego, kto jej nie rozumie.

Poznań. St. B.

i Stowarzyszeń.

cieczki do Gniezna" wygłosiła stow. p. Klug, za którty stow. serdecznie podziękowały. Potem nastąpiła wła­

ściwa uroczystość obchodu ks. Skargi. Nasamprzód jedna z Stow. wygłosiła deklamacyę na cześć ks. Skargi.

Wykład na temat „Żywot ks. Skargi" powiedziała p. Burkiciak. Poczem nastąpiły jeszcze dwie deklamacye a kółko śpiewackie odśpiewało jednę piosenkę. Na za­

kończenie przedstawiono żywy obraz. Poczem pieśnią

„Wszystkie nasze dzienne sprawy" zakończono zebranie

o godzinie 6-ej. Sekretarka.

Dnia 8-go grudnia odbyło się zwyczajne zebranie, które zagaił w obecności ks. patrona ks. wicepatron Hoffmann pochwaleniem Pana Boga Po ogłoszeniu po­

rządku obrad i przeczytaniu protokółu z ostatniego ze­

brania odśpiewano wspólnie „My chcemy Boga". Wy­

kład o królowej Jadwidze wygłosiła stow. p. Klug; za piękny i pouczający wykład podziękowały stow. szan.

prelegentce przez powstanie z miejsc. Poczem nastąpiła dyskusya nad wykładem. W komunikatach zarządu oznajmiła przew., iż przyszłe zebranie nie odbędzie się w drugą niedzielę tylko w pierwszą t. j. 4 stycznia o- godz, 2-ej po południu, połączone z rocznem walnem zebraniem. Dalej oznajmiła, iż w niedzielę dnia 18-go stycznia odbędzie się na salce skromna wieczornica z świetlanymi obrazami. Poczem nastąpiły wolne głosy.

Cytaty

Powiązane dokumenty

a) Ponieważ Świetlica jest właściwie Lmałą szkołą życia, nie może ograniczyć się 'tylko do wychowania zespołowego, ale musi także starać się wydobywać

Sylwana Borszyńska, Praca kobiet w Łodzi przed I wojną światową 25 Iza Desperak, Martyna Krogulec, Łódzki ośrodek badań nad pracą kobiet 57 Teresa Makowiec-Dąbrowska,

Projekt poświęcony zapominanej historii pracy kobiet oraz badań nad tą dziedziną miał przypomnieć między innymi dorobek badań nad pracą kobiet, realizowanych w Łodzi

kiej nikłą jest liczba 260 członków', która małą tylko stanowi cząstkę kobiet pracujących w kupiecwie, te więc, które należą do nas, mech tern gorliw iej

Zwyczajne zebranie odbyło się dnia 5-go -listopada, które zagaił patron ks. Lisiecki, Po załatwieniu zwykłych formalności, wypowiedziała wykład pani Woź- niczkowa

W przeciwnym razie żyć będzie sa- molubstwem i nienawiścią. Otóż musimy sami wszystkiego się uczyć i uczyć też tę młodzież; trzeba nam.. uczvć się tej

Zimnicę czyli ograżkę leczą wódką, którą zaczyniono mąką z bliźniaczego kłosu żytniego; lub cebulką narcyza, utartą i przez trzy doby moczoną w

Wielkiem ułatwieniem dla zawodu aptekar­ skiego było by gdyby doń kobiety były przypuszczone, oddawna bowiem znaną jest rzeczą, że kobiety przy­ rządzaniu