• Nie Znaleziono Wyników

A d r e s R e d a k c y i : W S P Ó L N A .Nk 3 7 . T e le f o n u 8 3 -1 4 .

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "A d r e s R e d a k c y i : W S P Ó L N A .Nk 3 7 . T e le f o n u 8 3 -1 4 ."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

PRENUMERATA „WSZECHŚWIATA".

W Warszawie: r o c z n ie r b . 8? k w a r ta ln ie r b . 2.

Z przesyłką pocztową r o c z n ie r b . 10, p ó łr . r b . 5.

PRENUMEROWAĆ MOŻNA:

W R e d a k c y i „ W s z e c h ś w ia ta " i w e w s z y s tk ic h k s ię g a r ­ n ia c h w kraju i za g r a n ic ą .

js/b. 2 9 ( 1 4 6 7 ) . W arszawa, dnia 17 lipca 1 9 1 0 r.

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

R e d a k to r „ W szech św ia ta '* p r z y jm u je z e sp ra w a m i r ed a k c y jn e m i c o d z ie n n ie o d g o d z in y 6 d o 8 w ie c z o r e m w lo k a lu r e d a k c y i.

A d r e s R e d a k c y i : W S P Ó L N A .Nk 3 7 . T e le f o n u 8 3 -1 4 .

L U C Y A N P 0 1 N C A R Ś .

T E L E G R A F B E Z D R U T U .

I.

Pom iędzy now szem i o d kryciam i, w y ­ n a la z e k tele g ra fu bez d r u tu j e s t j e d n y m z ty ch, k tó re w szy b kim czasie sta ły się po p u larn e m i i k t ó r y z re s z tą zdaje się p rze d s ta w ia ć p rze d m io t ściśle określony, ja s n o odgraniczony.

K ilk ak ro tn ie ju ż próbow ano n apisać dzieje teg o w y n a la zk u . J. J. Pahie ogło­

sił w Anglii, w r o k u 1899, z a jm u ją c ą książkę, pod ty tu łem : „History of wire- less T e l e g r a p h y “; w t y m s a m y m czasie M. B roca w y d a w a ł we F r a n c y i z a sa d n i­

cze dzieło: „La te le g ra p h ie s a n s fil“;

w sp ra w o z d a n ia c h p rz e d staw io n y c h na m ię d z y n aro d o w y m ko n g resie fizycznym w P a ry żu , w roku 1900, Righi, sław ny uczony włoski, k tó re g o b a d a n ia przy c z y ­ niły się w w y sokim s to p n iu do w y n a ­ lazku obecnego s y s te m u teleg rafu, po­

święcił rozdział k ró tk i, lecz dosyć d o ­ k ła d n y w swej znak om itej rozpraw ie

0 falach Hertza, h isto ry i te le g ra fu bez drutu; tenże sam a u to r w y d a ł w raz z B e r n a rd e m D essau dzieło obszerne, pod tytu łem : „Die T e legra p hie ohne D r a h t “.

P e w n ą w a rto ś ć m a ją też książki: „La te le g ra p h ie sans fil et les ondes electri- q u e s “ J. B o u la n g e ra i G. F errieg o, j a k również i „La tele g ra p hie sans fil“ przez D om in ika Mazotto. W re sz c ie w o s t a t ­ nich czasach A. S to ry dał n am w sw em m ałem dziełku: „ S to ry of wireless Tele- g r a p h y “ streszczenie zwięzłe, lecz bardzo dokładne w s z y s tk ic h dotychczas w y k o ­ n a n y c h prób założenia połączeń t e l e g r a ­ ficznych bez pomocy d r u tu p rzew od zą­

cego. S to ry przejrzał liczne dok u m en ty , dokonał k ilk u c ie ka w y c h w yko palisk 1 zbadał najnow sze rozporządzenia.

Mogłoby być bardzo in te r e s u ją c e m z u­

ż ytkow a ć wiadomości, k t ó r y c h n am do­

s ta rc zy li ci autorow ie, dodać do n ich w razie p o trz e b y inne, zwrócić się do źródeł o d kryć now oczesn y ch, śledzić j e w ich rozw oju i w ten sposób spraw dzić raz jeszcze, ile p ra c y w y m a g a ło b y za­

gadnienie n a pozór bardzo p ro ste od h i ­

storyka, k tó ry c h c ia łb y dać całkow ite

streszczenie rozległych i złożonych badań.

(2)

450 W SZECHSW IAT JSTs 29

II.

P ie rw s z ą i z a p ew n e n ie n a jm n ie j w aż­

n ą tru d n o ś c ią j e s t d o b rz e określić sam przedm iot. Słowa: t e l e g r a f bez d ru tu , k tó re pozornie zd a ją się o dpow iadać m y ­ śli j e d n e j ty lk o i z u p e łn ie j a s n e j , w rze ­ c zyw istości m o g ą się odnosić do dwu k a te g o r y j p y t a ń , b a rd z o o d m ie n n y c h w oczach fizyka i k t ó r e trz e b a dokład n ie rozróżniać.

P r z e s y ła n ie s y g n a łó w w y m a g a trz e c h n iez b ę d n y c h n a rzędzi, z k tó ry c h w s z y s t­

kie s ą jed n a k o w o ważne: a p a r a tu w y ­ w o łu jącego s y g n a ły , o d b ie ra ją c e g o j e i p r z y r z ą d u p o śred nicząceg o p o m iędzy niem i, u t rz y m u ją c e g o ich łączność. Ów p o śre d n ik s ta n o w i zazw yczaj n a jk o s z to w ­ n ie js z ą część z całej in sta la c y i, n a j t r u d ­ n iejszą do założenia, część, w k tó re j z a ­ chodzi n a jz n a c z n ie js z a s t r a t a e n e rg ii k o ­ sz te m dobrej w yd ajn ości. A j e d n a k n a ­ sze o b ecne pojęcia ka ż ą n a m uw ażać te n p o ś re d n ik za n iem o żliw y do zniesienia, b ard ziej je s z c z e niż d a w n ie j, g d yż jeżeli po z b y liśm y się o s ta te c z n ie pojęcia d z ia ­ łan ia n a odległość, nie m ożem y zro z u ­ mieć, aż eb y m o żna b yło p o d a w a ć e n e r ­ gię z j e d n e g o p u n k t u do d rugiego, bez p rz e n ie s ie n ia przez j a k i e ś środow isko p o ­ średniczące.

P r a k ty c z n ie j e d n a k lin ia ta zostanie zniesiona, jeżeli z a m ia s t b u d o w a ć ją s z tu ­ cznie, u ż y je m y z a m ia s t niej j a k ie g o ś ś r o ­ d o w is k a p rzyrod z o n e g o, z n a jd u j ą c e g o się po m ię dz y d w o m a p u n k t a m i n a ziemi.

Otóż różne ś ro d o w is k a p rz y ro d z o n e s ta n o w ią t u t a j k a te g o r y e bardzo w y r a ź ­ ne i z tej k las y fik a c y i w y p ł y w a j ą dwra rod zaje z a g a d n ie ń do ro z p a trz e n ia .

P o m ię d z y d w o m a p u n k t a m i is tn ie ją na p rzód ś ro d o w is k a m a te r y a ln e , p o w i e ­ trze, n a s tę p n ie ziemia, lu b woda; od d a ­ wien d a w n a w razie p r z e s y ła n ia n a o d ­ ległość p o s łu g iw a n o się w ła s n o śc ia m i e la s ty c z n e m i p o w ie trz a , a od n ie d a w n a p r z e w o d n ic tw e m e le k tr y c z n e m lą d u i w o ­ dy, szczególniej m o rsk iej.

F iz y k a w sp ó łc ze sn a u c z y nas s k ą d in ą d , że is tn ie je we w sze c h św ie c ie in n e śro d o ­ wisko s u b te ln ie jsz e , w szędzie p r z e n i k a j ą ­ ce, o b d a rz o n e e la s ty c z n o ś c ią w próżni

i zachow ujące tę e lasty czn ość z chw ilą, gdy przenika w w ielką ilość ciał, naprzy- kład w powietrze; śro d ow iskiem te m j e s t e te r św ietlny, k t ó r y po sia d a bez w ą tp ie ­ n ia w łasno ść przenoszenia energii, gdyż on to w łaśnie p rzy n o si n a m olbrzym ią większość energii, k tó rą n a ziemi rozpo­

r z ą d z a m y i k tó rą o d n a jd u je m y w r u ­ chach a tm o sferyczny ch, w spad kach wo­

dy, w k o p a ln ia ch węgla, pochodzących z rozkła du s k ładn ikó w w ę g la pod w p ły ­ w em e n e rg ii słonecznej. O dd a w n a też i zanim w y k a z a n o is tn ie n ie tego e te ru , u ż y tk o w a n o go do p rz e s y ła n ia sygnałów .

W ten sposób, z b ieg iem lat, odby w ała się po dw ó jna ewolucya, k tó rą h is to r y k obow iązany j e s t śledzić, je ś li chce być dokładn ym .

III.

G dy by h is to r y k b a d a ł p r z e d e w s z y s t­

kiem te pierw sze z a g ad n ie n ia , m ógłby bez w ą tp ie n ia w z m ia n k o w a ć bardzo k r ó t ­ ko pró b y pop rzedzające t e le g ra f e le k t r y ­ czny, lecz, bez p r z e s a d y , m u sia łb y w s p o ­ m n ie ć o w y n a la z k u tu b y , lub o in n y ch t y m p o do bn ych w y n a la z k a c h , k tó re od­

d a w n a pozwoliły ludziom przez dowcipne użycie w łasno ści e la s ty c z n y c h ś ro d o w isk p rzyro d z o n y c h , p oro zu m iew ać się na od ­ leg łościach w ię k s z y c h aniżeli uczynić to można bez pom o cy sztuki.

Po t y m okresie niejak o p r z e d h i s to r y ­ cznym, szyb k o p rz e jrz a n y m , h i s t o r y k m u sia łb y d o kład nie śledzić rozwój t e l e ­ g r a f u e lektry czn ego: p raw ie od sam ego p oczątku, w k ró tc e potem j a k Ampfere po­

dał m y śl z b u d o w a n ia tele g ra fu , n a z a j u tr z po założeniu przez G au ssa i W e b e r a pierwszej p raw d z iw ie u ż y tk o w a n e j linii pom iędzy ich dom am i w Getyndze, z a ­ m ierzono w y z y s k a ć w łasności p rze w o d ­ n ic tw a ziemi i wody.

D zieje ty c h prób są bardzo długie, są one ściśle złączone z dziejami sam ego teleg rafu; o d d a w n a poświęcono im liczne rozdziały w dziełach o telegrafie.

W ro k u 1838 profesor C. A. Stein heil z M onachium w y ra z ił po raz pierw szy zapew ne m y ś l j a s n ą znie sien ia d r u t u po­

w rotnego i z a s tą p ie n ia go połączeniem

(3)

M 29 WSZECHSWIAT 451

zapomocą ziemi; w ten sposób odbył o drazu połowę drogi, n a jła tw ie jsz ą co- praw d a, kt óra m iała doprowadzić do celu ostatecznego, ponieważ zaoszczędzał po ­ łowę drutu .

Steinheil, pod w pły w em być może Ga­

ussa, bardzo ja s n o pojmował znaczenie ziemi ja k o ciała przewodzącego; zdaje się, że dobrze zrozumiał, że w pew nych w a ­ r u n k a c h opór podobnego przew odnika, u w a ż a n e g o za nieskończony, może być n iez a le ż n y m od odległości elektrod, po­

w o d u ją c y c h p r ą d i pozwalających mu wyjść; miał też z a m iar zużytkow ać s z y ­ ny kolejow e dla przesyłania sygnałów telegraficznych.

K ilku uczonych, którzy od początku zajm ow ali się telegrafem , mieli podobne pom ysły. I ta k S.-F. B. Morse, zarzą­

dzający tele g ra fem w S ta n a c h Zjedno­

czonych, k tórego nazwisko, n ad a n e w y ­ n a le z ion e m u przez niego p ro ste m u p rzy ­ rządowi, ogólnie j e s t znane, w y k on y w a- j ą c w N o w y m Y o rku n a je s ie n i 1842 r.

przed spe cy a ln ie z e b ra n ą kom isyą i licz­

nie z g rom ad zoną publiczn o ścią dośw iad­

czenia, dla w y k a z a n ia j a k dokładnie i ł a ­ tw o działa j e g o a p a ra t, za stą p ił podczas ty chże do św iad czeń przypad ko w o z e r w a ­ n y d ru t, n a długości około je d n e j mili, przez wodę k anału. Ów wypadek, k tó ry przez chw ilę skom prom itow ał zasłużone powodzenie, ja k ie g o się spodziew ał s ły n ­ n y inżynier, n ap ro w adził go n a szczęśli­

w y pom ysł, k tó re g o nie zapomniał; po ­ w tó rz y ł później p ró b y z u ż y tk o w an ia w o­

dy i ziem i i o trz y m ał godne u w a g i r e ­ zu lta ty .

T r u d n o w ym ienić w sz y s tk ie próby p rze d sięw z ię te n a te m s am em polu i z k t ó r e m i w iążą się szczególniej im io ­ na S. W . W ilk in sa , W h e a s to n e a , H. High- to na w Anglii, Bonellego we W łoszech, G intla w Niemczech, B ouchota i D o n a ta we F r a n c y i. Są j e d n a k imiona, o k tó ­ r y c h t r u d n o pom yśleć bez w z ru szenia.

17 g r u d n ia 1870 r., fizyk, k t ó r y pozo­

sta w ił n ie z a ta rte w spom nienie w u n iw e r ­ sytecie, d A lm e id a , wówczas profesor w liceum H e n r y k a IV, później i n s p e k to r g e n e ra ln y nau c za n ia publicznego, opuścił w balonie oblężony Paryż; w y lą d o w a w ­

szy pom iędzy liniam i niem ieckiem i, po niebezpiecznej podróży d o ta rł do H a w ru przez B ordeaux i Lyon; n a b y ł w Anglii p o trz e b n e p rzy rządy i j a d ą c wzdłuż S e ­ k w an y, 14 styc z n ia 1871 r. znalazł się w Poissy. Od chwili je g o w y ja z d u dwaj inni uczeni, D esains i Bourbouze, zmie­

niając się dzień i noc, oczekiwali w P a ­ ryżu, w łodzi n a Sekw anie, syg n a łu , w y ­ glądali go z gorliwością i niepokojem.

Szło o użycie sposobu wynalezionego przez Bourbouzea, w k tó r y m w oda r z e ­ czna g r a ła rolę d r u tu linii. 23 sty c z nia zdawało się, że k o m u n ik a c y a nako niec będzie zaprow adzona, gd y w tem zaw ie­

szenie broni i poddanie P a r y ż a uc zyniły cenny w y n ik ty ch s z la c h etn y c h u siłow ań nieużytecznym .

T rz eb a również w zm ianko w ać d o ś w ia d ­ czenia w y k on ane przez Oddział T e le g r a ­ ficzny w In d y a c h angielskich, pod k ie ­ ru n k ie m Johnson a, a potem W. P. Mel- huisha; dośw iadczenia te doprow adziły rzeczywiście w r o k u 1889 do ta k zado­

w alających wyników , że j e d e n z oddzia­

łów telegraficznych, w k t ó r y m d r u t linii zastąpiono przez ziemię, mógł isto tnie fu nkcyonow ać zupełnie prawidłowo.

Robiono jeszcze i inne pró b y przez ca­

łą d r u g ą połowę X I X s tu le c ia w celu p rze s y łan ia sy g n a łó w przez morze; p ró b y te poprzedziły chwilę, k ie d y w n a s t ę p s t ­ wie u siło w a ń w ielu fizyków, pom iędzy k tó ry m i lord K elvin bez zaprzeczenia pierw szorzędne z a jm u je miejsce, udało się obejść poraź p ierw szy bez kabla;

prac t y c h j e d n a k i potem nie p r z e r w a ­ no, gdyż pozwalały mieć nadzieję ro zw ią­

za n ia daleko ekonomiczniejszego. Do n a jc ie k a w sz y c h n ależy praca, k tó rą od rok u 1845 W . W ilkins prowadził pom ię­

dzy A n g lią a P ra n cy ą . P o stanow ił raz e m z Cookem i W h e a s to n e m używ ać j a k o odbieracza p rz y rz ą d u podobnego pod pe- w nem i w zględam i do obecnego o d b ie ra ­ cza te le g ra f u podwodnego; później J e r z y E. D e e rin g , J a m e s B o rm an i L in d s a y czynili n a tem s a m e m polu p ró b y godne uwagi.

Lecz dopiero za n a s z y c h d n i p ierw szy

W ilhelm H. P re ec e o trz y m a ł r e z u l ta t y

n a p ra w d ę p rak ty c z n e . P re ec e w ykonał

(4)

452 W SZECHŚW IAT JSfó 29 sam i k a z a ł w y k o n a ć sw oim w sp ółp ra­

cow nikom ( je s t n a c z e ln y m in ży n ie re m poczt i te le g ra fu w A nglii) b a d a n ia p r o ­ w adzone bardzo m e to d y c z n ie i o p a rte na ś c isły ch ro zw a ża n iac h te o r e ty c z n y c h . D o ­ szedł w ten sposób do b ard zo łatw e g o p o ro zu m iew ania, d o k ład n e g o i p raw id ło ­ w ego pom ięd zy k i lk u m iejscow ościam i n a p rz y k ład przez k a n a ł B ry s to ls k i.

D ługi sz ere g d o św ia d cz e ń w y k o n a n y c h przez t y lu b a d aczów w celu z a s tą p ie n ia linij m e ta lo w y c h ś ro d o w is k ie m m a te ry a l- nem p r zy ro d z o n e m , p ro w a d z ił te d y do n iezaprzeczonego powodzenia, k tó re j e ­ d n a k n iezadłu g o p r z y ć m iły głośne do­

ś w ia d cz e n ia czynion e w i n n y m k i e r u n k u przez M arconiego.

W y p a d a dodać, że W ilh e lm Pre ec e sam posiłk ow ał się w s w y c h d o św ia d cz e n ia c h z ja w isk a m i 'i n d u k c y i i rozpoczął b a d a n ia zapom ocą fal e le k try c z n y c h ; n ależy m u się w d zięczność za sposób p rz y ję c ia Mar­

coniego. Bez w ą tp ie n ia ty lk o d zięki r a ­ dom i p o p a rc iu m a t e r y a l n e m u , k tó re m ło­

d y u c z o n y o trz y m a ł od P re ec e a , udało m u się w y k o n a ć owe s e n s a c y jn e d o ­ św iadczenia.

IV.

P ie r w o tn y p u n k t w y jś c ia w d o ś w i a d ­ czen ia ch z p r z e s y ła n ie m syg n ałów , o p a r ­ ty c h n a w ła s n o śc ia c h e te r u ś w ietlneg o , j e s t b ardzo daleki i z b a d a n ie w s z y s tk ic h p ró b w y k o n a n y c h w t y m k i e r u n k u w y ­ m a g a ło b y wielkiej pracy, n a w e t g d y b y się b rało pod u w a g ę ty lk o te, w k tó r y c h m a m y do c z y n ie n ia z działan iem e le k ­ trycznemu

D z ia ła nie e le k try c z n e , w p ły w e l e k t r o ­ s ta t y c z n y , c zy te ż zjaw isk o e le k t r o m a ­ g n e ty c z n e może b y ć p r z e s y ła n e n a o d le ­ głość przez p o w ie trz e za p o ś re d n ic tw e m e te r u św ietlnego; lecz w p ły w u e le k tro ­ s ta ty c z n e g o nie m o żn a z u ż y tk o w ać , o d ­ ległości, j a k i e pozw oliłby p rzeb yć, są za- m ałe i działania e le k t r o s t a t y c z n e są czę­

sto b ard zo k a p ry ś n e ; z ja w is k a in d u k cy i, b ardzo p raw id ło w e , n iec z u łe n a z m ia n y s ta n u a tm o sfe ry cz n e g o , o d d a w n a m ogły, j a k się zdawało, s łuży ć w u r z ą d z e n ia c h

telegraficznych,

M ożnaby j u ż w n ie k tó ry c h poprzednio c y to w a n y c h p ró b ac h znaleść częściowe u ż y tk o w a n ie ty c h zjaw isk. L ind say n a ­ przy kład w swoim projekcie porozum ie­

w a n ia się przez morze, przy p isyw ał im pow ażne znaczenie. Z ja w isk a te pozwo­

liły n a w e t na p ra w d z iw y te le g ra t bez d r u tu pośredniczącego pom iędzy o r g a n a ­ mi w y sy ła n ia i odbierania, c o p raw da na odległościach niew ielkich, ale w w a r u n ­ k a c h specyalnie ciek aw y ch. R zeczyw i­

ście d zięki ty m zjaw iskom udało się C.

Brownowi, E disonow i i Gillilandowi u r z ą ­ dzić k o m u n ik a c y ę z pociągam i w biegu.

W illo u g h b y S. Sm ith , Karol A. Steven- son przedsięw zięli również podczas o s ta t ­ nich d w u d z ie stu l a t dośw iadczenia, w k t ó ­ r y c h u ż y tk o w a li indukcyę, lecz najlepsze próby są może pro feso ra E m ila Rathe- n aua. P r z y pomocy R u b e n sa i W . Rathe- n a u a n a żądan ie m in is te ry u m m a r y n a r k i niem ieckiej ów u c zo ny przeprow adził szereg bad ań, k tó re m u pozwoliły, s to ­ su ją c skom bin ow ane działania p rze w o d ­ n ic tw a i indukcyi, wyw ołanej przez p r ą ­ dy zm ienne, u tr z y m a ć k o m u n ik a c y ę w y ­ r a ź n ą i d o k ład n ą n a odległości c z te re c h kilom etrów .

Pom iędzy pionieram i t rz e b a również w ym ienić G ra h a m a Bella; w y n a la zc a t e ­ lefonu chciał użyć swego cudow nego a p a r a tu j a k o o dbieracza z ja w isk i n d u k ­ cyi, p rz e s y ła n y c h na odległość; Edison, M. S a c h e r z W ie dn ia, H en ry Dufour z L o sa n n y , p rofesor T ro w b rid g e z B o sto ­ nu, robili rów nież ciekaw e p ró b y w ty m s a m y m kieru n k u .

W e w s z y s tk ic h ty c h doświadczeniach tk w i ju ż m yśl u ż y c ia p r ą d u o s c y la c y jn e ­ go. W iedziano z re s z tą oddawna, (ponie­

waż ju ż w r o k u 1842 z n a k o m ity fizyk

a m e r y k a ń s k i, H enry, stw ierdził, że w y ­

ład o w y w a n ie b u te lk i lejd ejskiej, u m ie s z ­

czonej n a s t r y c h u je g o domu, w y w o ły ­

wało is k r y w kole m etalo w em , znajdu-

ją c e m się n a parte rz e ), że p r ą d z m ie n ia ­

j ą c y się często i pe ryod y c z n ie , m a z n a ­

cznie w iększy w p ły w , niż p r ą d stały,

k t ó r y n a odległość może w yw o łać słabe

ty lk o zjaw isk a. P o m y s ł z p r ą d e m o scy ­

lac y jn y m j e s t blizki tego, k t ó r y m iał n a ­

reszcie doprow adzić do rozw iązania z u ­

(5)

M 29 WSZECHSWIAT 453 pełnie zadowalającego, rozw iązania, k t ó ­

re, j a k wiadomo, opiera się n a w łasn o ­ ściach fal e le k try c z n y c h .

V.

D oszedłszy w te n sposób do o statniego p r o g u sw ego g m achu, h is to r y k , k t ó r y k a z a łb y p rzebiedz swoim czytelnikom dwie rów noległe, wyżej w y tk n ię te drogi, z a p y ta łb y sa m siebie, czy okazał się do­

s y ć d o b r y m przew od n ikiem i czy nie za­

n ied b a ł zwrócić u w a g i n a główne p u n k t y p r z e b y te j dziedziny.

Czyż nie pow in no b y się umieścić obok, lu b może przed w ynalazcam i, o b m y śla ją ­ cym i urządzenia p rak ty c zn e , uczonych, s tw a r z a ją c y c h teorye, w y k o n y w a ją c y c h dośw iadczenia lab o ra to ry jn e , k tó ry c h te u rz ą d z e n ia są właściw ie tylk o zasto so ­ w aniem ? Mówiąc o ro zp rzestrzen ian iu się p r ą d u w śro dow isku m a te ry a ln em , czyż m ożna zapomnieć imiona F o u rie ra i Ohma, k tó rz y ustalili w rozw ażaniach teo re ty c z n y c h praw a, k ie ru ją c e tem roz­

p rze strz e n ia n ie m ?

Czy nie byłob y słusznem , ro z p a tru ją c z ja w isk a in dukcyi, przypom nieć, że j e przeczuw ał A rago i odk ry ł Michał F a ­ r a d a y ?

B yłoby to zadanie bardzo delikatne, a ró w n ież tro c h ę śmieszne, klasyfikow ać ludzi g e n ia ln y c h podług ich zasług; za­

sługi w y n alazcy takiego, j a k Edison, lub ta k ie g o te o r e ty k a , j a k Cierk Maxwell, nie są w spółm ierne, t a k j e d n y m j a k i d ru g im ludzkość zawdzięcza postęp.

Zanim powiem y, w j a k i sposób udało się z u ż y tk o w ać fale e le k try c z n e do p r z e ­ s y ła n ia sygn ałó w , nie m ożna bez n i e ­ wdzięczności po m in ąć m ilczeniem ro z w a ­ żań te o r e ty c z n y c h i p rac n a u k o w y c h , k tó re doprow adziły do znajom ości ty c h fal. N ależałoby z a te m powiedzieć, nie s ię g a jąc poza F a r a d a y a , w j a k i sposób ów s ła w n y fizyk zwrócił u w a g ę na z n a ­ czenie śro d ow isk izolujących w z ja w is ­ k a c h e le k try c z n y c h , a n a s tę p n ie w s k a ­ zać w sp a n ia łe dociekania, w k tó ry c h C lerk M axwelł rzuc a ł po ra z p ierw szy trw a ły m o st pomiędzy dw om a działami fizyki, d oty ch czas je d e n od d ru g ieg o nie-

zależnemi, pomiędzy o p ty k ą a e le k try c z ­ nością. Przypuszczanob y zapew ne, że b yłoby niem ożebnem nie w spom nieć tych, k tó rz y s ta w ia jąc s k ą d in ą d t r w a ł y i w s p a ­ niały gm ac h fizyki optycznej, dowodząc w sw yc h n ieśm ie rte ln y ch pracach falistej n a tu r y światła, p rzy gotow yw ali również, choć n a innej drodze, przyszłe połącze­

nie. W h isto ry i zastosow ania fal e le k ­ try c z n y ch m uszą być um ieszczone im io­

n a Youngów, Fresnelów , Fizeau, Foucaul- tów; bez ty c h uczonych a s y m ila c y a p o ­ m iędzy zjaw iskam i elek try czn em i a świetl- nemi, k tó re zbadali, b y łab y oczywiście niem ożebną.

Poniew aż zachodzi id en ty c zn o ść n a tu r y pom iędzy falami e le k try c z n e m i a świetl- nemi, t rz e b a też z zupełną słusznością uw ażać za p raw d z iw y ch pionierów i tych, k tó rzy obmyślili pierw sze te te g ra f y ś w ie tl­

ne. Klaudyusz C happe zajm ow ał się b ez­

w a runkow o telegrafem bez d ru tu , za p o ­ mocą e te ru św ietlnego, a uczeni, którzy, j a k n aprz y k ład pu łkow nik Mangin, u d o s­

konalili te le g ra f optyczny, pośrednio do ­ pomogli do p e w n y c h ulepszeń, w p ro w a ­ dzonych od n ie d a w n a w obecn y m s y s te ­ mie.

J e d n a k ż e fizykiem, k tó re g o przede- w szystkiem trz e b a wymienić, j e s t H en ­ r y k Hertz. On to w ykazał w sposób n ie ­ zaprzeczony w do św iadczeniach u z n a ­ nych dzisiaj za klasyczne, że w y łado w a­

nie e le k try c z n e w yw ołu je w eterze za­

w a r ty m w sąsiedn ich środ o w iskach izo­

lujących, zaburzenie faliste; on, głęboki te o re ty k , zdolny m a te m a ty k , e k s p e r y ­ m e n ta to r zadziwiająco zręczny, w y t ł u m a ­ czył m ec ha niz m w y tw a rz a n ia i w y ja śnił zupełnie m echanizm ro z p rz e strze n ian ia ty c h fal e le k tro m a g n ety c zn y c h .

I je m u musiało n a tu ra ln ie przyjść na myśl, że je g o od kry cia m ogłyby się s to ­ sować do p rze sy łan ia sygnałów ; j e d n a k ­ że, podobno, z a p y ta n y przez pew nego i n ­ żyniera z Monachium, n azw isk iem Huber, co do możebności z u ż y tk o w an ia fal do k o m un ika c y i telefonicznej, odpowiedział przecząco, opierając się n a rozw ażaniach, odnoszących się do różnicy pomiędzy o kresam i d rg ań głosow ych a d r g a ń elek­

try c z n y ch . Ta odpowiedź nie pozwala

(6)

454 WSZECHSWIAT JV° 29 p rzesąd zać, coby n a s tą p iło , g d y b y o k r u t ­

n a ś m ie rć nie p o rw a ła w 1894 roku, w w ie k u la t trz y d z ie s tu sześciu w ielkiego i n iesz c zę sn e g o fizyka.

M ożnaby też odnaleść w k ilk u pracach, p o p rz e d z a ją c y c h do św iadczenia H ertza, p ró b y p rze s y ła n ia , w k tó ry c h , n ieśw ia d o ­ mie za pew ne , b y ły u ż y te z ja w is k a , ja k ie - by dziś u m ieszczono obok d r g a ń elek­

try c z n y c h . W o ln o b y c h y b a nie mówić 0 pew nym ... d e n ty ś c ie a m e r y k a ń s k im , n a z w isk ie m Mahlon Loomis, k tó ry , j a k tw ie rd z i Sto ry , w r o k u 1870 o p a te n to w a ł p r o je k t k o m u n ik a c y i. P r o p o n o w a ł on u ż y w a ć Gór S k a l is t y c h z je d n e j s tr o n y 1 M ont-Blanc z d ru g ie j, j a k o o lb rzy m ich d rągów , ażeby z a prow adzić łączność przez A tla n ty k . Nie m o żn a b y j e d n a k p rzem il­

czeć z n a k o m ity c h b a d a ń p rofesora a m e ­ ry k a ń s k ie g o , D o lb eara, k t ó r y p rz e d s ta w ił n a w y s t a w i e e le k try c z n e j w Filadelfii w ro k u 1884, zbiór a p a ra tó w , zapomocą k tó ry c h m ożna b yło z odległości p o d a ­ w ać s y g n a ły . D olb ear ch ciał w p r o w a ­ dzić „ w y ją tk o w e z a sto s o w a n ie z a sa d in- d u k c y i e le k tr o s ta ty c z n e j" ; a p a r a ty je g o s k ła d a ły się z g r u p c e w e k i k o n d e n s a t o ­ rów, p rze z k t ó r y c h k o m b in a c y ę o t r z y ­ m y w a ł — dziś ju ż o te m w ą tp ić nie m o ­ żna—r e z u l ta t y , j a k i e zaw d z ię c z am y p r a w ­ d z iw y m falom e le k try c z n y m .

T rz e b a rów nież w y m ie n ić z n a n eg o w y ­ nalazcę D. E. H ugh esa, k t ó r y p row adził od r o k u 1879 do 1886 b ard zo cie k a w e dośw iadczenia, a w n ic h o sc y la c y e m iały z p e w n o ś c ią u dział w y b itn y ; zre sz tą , to ten ż e sam fizyk w y n a la zł m ik ro fo n i z w r ó ­ cił s k ą d in ą d u w a g ę n a z m ia n y oporu w k o n ta k c ie , z ja w is k o pod ob n e do tego, ctóre się w y t w a r z a w ra d y o k o n d u k to - ra c h B r a n ly e g o , w a ż n y c h p rz y r z ą d a c h w s y s te m ie M arconiego. N a nieszczęście, z m ęczony i cho ry, H u g h e s p r z e r w a ł s w o ­ j e b a d a n ia w chwili, k ie d y m ia ły może doprow adzić do w y n ik ó w o s ta te cz n y c h .

P o m ię d z y p o m y sła m i zup ełn ie n a p o ­ zór różnem i, lecz w g r u n c ie rzeczy ściśle z w ią z a n e m i z o pisan em i w y ż e j, n a le ż a ­ łoby p rzy p om nieć o d k ry c ie radyofonii, zrobione w 1880 ro ku, przez G ra h a m a Bella, a p r z e w id z ia n e p rzez C. A. B r o w ­ na, j u ż w 1875 ro k u . P r o m ie ń ś w ietln y,

p a d a ją c n a przew od n ik selenowy, w y ­ tw a rz a zm ianę oporu ele k try c z n e g o , d z ię ­ ki k tó re m u m ożna p rzesłać przez ś w ia ­ tło s y g n a ł głosowy. D e lik a tn y przyrząd, radyofon, z b u do w a n y n a tej zasadzie, m a wiele po d o b ień stw a z obecnem i a p a r a ­ tami.

Tłum. 11. G.

(Dok. nasfc.).

O - O D D Y C H A N I U S T R Z Y K W .

W ed łu g W IN T E R S TE IN A .

S trz y k w y z a jm u ją wśród s z k arłu p n i w y ją tk o w e m iejsce ze w z g lę d u n a swój o rg an oddechow y. Kiedy u p ozostałych s z k arłu p n i o r g a n y oddechow e o g ra n i­

czają się do d e lik a tn y c h w y p u k lin po­

w ie rz c h n i ciała, p oz baw ionych pancerza w a p ie n neg o (pęcherzyk i skrzelow e roz­

gwiazd, z e w n ę trz n e skrz e la r e g u la rn y c h i nóżki skrzelow e jeżow ców n ie r e g u la r ­ n y c h i t. p.), to u s tr z y k w z n a jd u ją się dwie znaczne gałęziste w y p u k lin y jelita , uchodzące do kloaki, j a k o t a k zw. płuca w odne, k tó r y c h znaczenie, ja k o organów r e s p ira c y jn y c h z tego w ynik a, że r y t m i ­ cznie o d b y w a się n a p e łn ia n ie ich w odą m o rsk ą , a po tem opróżnianie. Obserwa- cya tego ro d za ju w y s ta rc z a , ażeby w ą t ­ pliwości co do n a t u r y res p ira c y jn e j tego d rze w ia sto rozgałęzionego o rg an u u s u ­ nąć, lecz b yło b y p o ż ą d a n e m bliżej w y j a ­ śnić udział, j a k i te o r g a n y płucne m ają w oddychaniu.

T ie d e m a n n w 18 L7 r o k u ogłosił m ono­

grafię strz y kw , w k tó re j u w z ględnił ob- s e rw ac y e n a d pu lsow a nie m wody w ty ch o rgan a c h , zaznaczając, że s tr z y k w y , t r z y ­ m ane w wodzie zanieczyszczonej ich wła- snem i odchodami, z w ra ca ły ty ln y odcinek ciała do pow ierzch ni w ody i przez u jśc ie k lo ak i o ddyc h a ły pow ietrzem , w czystej zaś wodzie to od d ychanie ustaw ało. Opie­

r a ją c się n a lic z n y ch dośw iad czen iach ,

T ie d em a n n dochodzi do bardzo cie k a ­

w yc h wniosków, że oddy chan ie o d b y to ­

we w y s tę p u je w wodzie źle w e n ty lo w a ­

nej, albo też n ie d o sta te c zn ie zaopatrzy-

(7)

M 29 W SZECHSW IAT 455 nej w tlen. Chodziłoby więc tu ta j o od ­

dychanie wodne, podczas k tó re g o woda zostaje p rze w ie trz o n a przez pow ietrze w kloace się z n ajd u jące. Zjawisko to j e s t w zupełności analogiczne z b ukkal- nem o d d y c h a n ie m ryb , o db y w ającem się w p r z y m u s o w y c h n ie k o r z y s tn y c h w a r u n ­ kach, podczas k tó re g o ry b a w ciąg a po ­ w ie trz e do ja m y u s tn e j; powietrze to nie służy je d n a k , j a k d oty chc z a s m niem ano do bezpośredniej przem ian y gazów w skrze- lach, lecz do w e n ty lo w a n ia wody, opłó- k u ją c e j te n a rz ą d y . Oddychanie to u ry b dochodzi do s k u t k u zarów no w wodzie 0 n a d m ie rn e j z a w a rto ś c i bezw o d n ik a w ę ­ glow ego j a k i w ubogiej w tlen, u s tr z y k w z a ś —ty lk o w o s ta tn im razie.

Po dob n e zjaw isko odbyw ającego się w położeniu przym usow em , niekorzyst- n e m o d d y c h a n ia można obserw ow ać u l a r w w ażek (Aeschnidae), k tó re przez r y tm ic z n e r u c h y o d b y tu w y w o łu ją p rą d w ody w sw e m jelicie końcow em i w te n sposób p rze w ie trz a ją leżące tam skrze- lo tchaw k i, w wodzie zaś nie obfitującej w tle n w y c h y la ją n a d powierzchnię swój odwłok i p r z y jm u ją w p ro st do je lita po­

w ietrze. Z jed n e j stro n y bardzo ł a tw e 1 częste w e n ty lo w a n ie w ody słodkiej, z d r u g ie j —w ielka ruchliw ość ry b i la rw w ażek, oto w a r u n k i sp rz y ja ją c e dla tego ro d z a ju oddy chania. Inaczej m a się rzecz z m orzem o bardzo stałej zaw artości t l e ­ nu; także i organ izm s tr z y k w , powolnie się p o ruszających, p r z e d s ta w ia w a r u n k i o dm ienne, to też, ażeby przysw oić sobie t ę form ę o d dychan ia, zwierzę zmuszone j e s t p rz y ją ć zupełnie o d m ie n ną p o s ta ć

ciała.

W d a lsz y m c ią g u W in te rs te in z a s t a n a ­ wia się n a d tem , j a k w ielki udział p r z y ­ p a d a w ś r ó d n o rm a ln y c h w a ru n k ó w p łu ­ com w o d n y m podczas w y m ia n y gazów?

Ażeby odpowiedzieć n a to pytanie, trz e b a z b a d ać sto pień w y m ia n y gazów 1) w ś ró d w a r u n k ó w n o rm a ln y c h i 2) po w y łą c z e ­

niu płuc w odnych.

Do m ierzen ia w y m ia n y gazów służy ilość zu żyteg o tlenu; zwierzę um ieszcza się w n aczyniu szczelnie w y pe łn io n e m w o d ą i zapom ocą m iano w an ia oznacza się z a w a rto ś ć tle n u w wodzie p rz e d ro z­

poczęciem i po skończeniu doświadczenia.

Czas t rw a n ia d ośw iadczenia w a h a się m iędzy 1 a 4 godzinami. Przez cały te n o kres czasu zm niejszenie zaw artości tle ­ n u było praw ie że n ieu c h w y tn e . W y łą ­ czenie płuc w odnych zapomocą obcią­

gnięcia w oreczkiem g u m o w y m tyln ego odcinka ciała niemożliwem zupełnie czy­

niło w entylow anie płuc. Z w ierzęta w t a ­ kim stanie pozo staw ać m ogły aż do n a ­ stępn ego dnia, poczem stopniowo s ta w ały się coraz bardziej osłabione i ociężałe.

Zw ierzęta z takim woreczkiem g um o­

w y m n a końcu ciała po n ie ja k im czasie w y k a z y w a ły sta n , po dobny do tego, j a k i cechował je w źle w e ntylow anej wodzie, t. j. rozciąg ały znacznie swe ciało, czuł- ki rozw ijały w zupełności i bardzo czę­

sto ro ztw ie ra ły i z a m y k a ły o tw ór ustn y . T a o b serw acya n a s u n ę ła badaczowi myśl, czy czasami to ro zw ijanie czułków i te r u c h y otw oru u s tn e g o nie z n a jd u ją się w zw iązku z w e n ty la c y ą gardzieli.

Dla sp ra w d ze n ia tej m yśli W in te rs te in postępuje w taki sposób, że zwierzęciu po w yłą c ze n iu płuc n a k ła d a n a przedni koniec ciała również g um ow y woreczek, k tó ry niem ożliwem czyni ro zw ijanie czuł­

ków i pobieranie wody. Z szere g u do­

św iadczeń w tym k ie r u n k u w ynika, że po w yłączeniu o d d y ch ania p łu ca m i o b s e r­

w u je się zm niejszenie ilości zużyw anego przez zwierzę tle n u około o 50°/0- N ało­

żenie drug iej g u m y n a głowę nie ma wcale wpływu, a n i na czas, podczas k tó ­ rego oddychanie płucam i j e s t wyłączone, ani też n a przyw ró con ą ich działalność.

R ozpro stow y w anie czułków i oddychanie g a rd łe m m a więc tylko podrzędne z n a ­ czenie.

Opierając się na sw ych o b serw acyach i dośw iadczeniach W in t e r s t e i n dochodzi do w niosku, że p łu ca wodne s trz y k w są org an e m oddechowym , zapomocą k tó re g o w n o rm a ln y ch w a r u n k a c h p o bierają oko­

ło 50 — 60% tlenu zużyw anego wogóle przez zwierzę. W n ie s p rz y ja ją c y c h od­

d y ch aniu w a r u n k a c h zw ierzęta te p ró ­

b u ją pow iększyć j a k m ożn a najbardziej

sw ą pow ierzchnię r e s p i r a t o r y j n ą przez

rozciąganie całego ciała i rozw ijanie ma-

xim alne czułków. J e d n a k ż e głowowy od­

(8)

456 W SZECHSW IAT JMe 29 c in e k ciała nie m a d la o d d y c h a n ia ża­

dnego bardziej o k reślo n e g o znaczenia.

Po s iln e m o bniżeniu ilości t l e n u w y s t ę ­ p u je o pisan e przez T ie d e m a n n a o d d y c h a ­ nie przy m u sow e , k t ó r e poleg a n a tem, że o d b y t w y c h y la się p o n a d p o w ierzch­

n ię w o d y i pow ietrze z o sta je z a cz e rp n ię ­ te do j e l i t a k ońcow ego.

W ładysław Majeiuski.

F . D O F L E I S .

T R Y P A N O S O M Y I I C H Z N A C Z E ­ N I E W Z O O L O G I I , M E D Y C Y N I E I G O S P O D A R S T W I E K O L O N I A L -

N E M .

(D okończenie).

T a je m n ic a tego ro z m a ite g o z a c h o w a n ia się z a r a z k a śpiączki a p a s o rz y tó w s o ­ w ich p o le g a ła n a tem , że S c h a u d in n b a ­ d a ń s w y c h d o k o n a ł n a sow ach, k tó re u le g ły in fe k c y i m ieszan ej, t. j. zakażone b y ły p rzez H a e m o p ro teu s n o c tu a e i przez try p a n o s o m ę i że on, m im o swej znanej b y s tr o ś c i o b se rw ac y i, p o łąc z y ł s ta d y a rozw o jo w e h a e m o s p o rid iu m i tryp an o so - m y w j e d e n cy k l rozw ojow y. Że t a k być może, dowodzi tego z n a n y fakt, że u so w y pójdźki p ró cz o p isy w a n y c h t u form p a s o rz y tu je jeszcze L e u co cytozo o n Z iem anni, jeszcze j e d n a Pro te o so m a, F i ­ la ria i S p iro c h a e te i że ża d en z bada- czów, k t ó r z y z a s t r z y k i w a l i k r e w sów uleg ły c h czystej in fe k c y i H a e m o p ro te u s sowom z d ro w y m , n ie w idział try p a n o s o m w osoczu. Co zaś d o ty c z ę b a d a ń Pro- w a z k a — to on sam z r e z e r w ą ty lko z d e ­ cy d o w a ł się n a o p isa n y p rzez się cykl rozw o jow y , a p r z y t e m k o p u la c y ę w idział ty lko n a p r e p a r a ta c h u t rw a lo n y c h , w k tó ­ ry ch t a k ła tw o o a r t e ła c ta .

Że ro z w o ju tak ie g o , j a k i S c h a u d in n opisuje, nie m o żna z a sto s o w a ć do Tr.

g a m b ie n s e (tr. śpiączki) i i n n y c h wyżej w y licz o n y c h , choćb y b y ł n a w e t dla k ilk u form p r aw d z iw y , dow odzi to, że n i k t nie

opisał zapłodnienia w k r w i „ t s e t s e “, a d a ­ lej i to, że b a rd z o wiele form m ożna przeszczepiać z k r w ią z je d n e g o z w ierzę­

cia n a d ru g ie i n ig d y nie w y s t ę p u ją g a ­ m e t y niezdolne do dalszego bezpłciow e­

go rozrodu, coby w y m a g a ło koniecznie p rzejścia do now ego żywiciela, a w resz­

cie i te n fakt, że sposób przenoszenia się t ry p a n o s o m j e s t t a k ro zm aity. I tak:

Tr. szczurów przenosi się przez pch ły i wszy, tr. n a g a n y i śpiączki przez tse- tse, tr. sów p rzez m oskity, tr. s u r r y i m ai de C aderas i k ilk u in n y c h przez Taba- nus, S to m o x y s i t. p., dośw iadczalnie w yka z a n o n a w e t, że przenieść j e m ogą i ta k ie formy, k tó re w n a tu r z e n ig d y w te m nie pośredniczą, Tr. e ą u ip e rd u m w reszcie przechodzi z je d n e g o osobnika n a d r u g i bez żadnego p o śre d n ic tw a w p ro s t przez z e tknięcie podczas coitus. Zarazki m a la ry i wreszcie do sw ego rozw oju po­

trz e b u ją je d y n i e i w yłącznie je d n e g o g a ­ tu n k u kom ara: Anopheles, gdyż w nim ty lk o odbyć się może d alszy ich rozwój.

Pozostał jeszcze j e d e n a r g u m e n t, k tó ­ ry b y m ógł przem aw iać za z a p a try w a n ie m S c h a u din na , a m ianowicie f a k t p o tw ie r ­ dzony w ie lo k ro tn ie przez ró żn y c h bada- czów, że u T ry p a n o so m a g a m b ie n s e w y ­ s tę p u je zn a n a n a m ju ż dy feren cyacy a.

Nie zw rócono j e d n a k n a to u w a g i, że po j a k i m ś czasie — zwłaszcza jeż e li b a d a m y krew w y s s a n ą przez ts e ts e i z n a jd u ją c ą się w je j ż o łą d k u —osobniki o b ojętne g i­

ną a p o z o sta ją ty lk o duże i małe, i że rów nie, jeż e li nie b ardziej prawdopodob- nem j e s t tłum aczenie, że te dwie fo rm y to z w ie rz ę ta młode i s ta re , lepiej i g o ­ rzej odżywione. W o b e c ta k ie g o t łu m a ­ czenia zupełnie j a s n ą j e s t rzeczą t a k c z ę ­ s ty podział w łaśnie t y c h d uż yc h „żeń­

sk ic h g a m e t ó w 11.

Prócz różnicy w ielkości m iędzy g a m e ­ ta m i m ęsk ie m i a żeń skiem i w s z y s c y b a ­ dacze podkreślali wyżej zaznaczone ró­

żnice morfologiczne. Bliższe j e d n a k roz­

p a trz e n ie z a c h o w a n ia się try p a n o s o m

w ró ż n y c h w a r u n k a c h przeko nało n as,

że i w n a tu r z e i w w a r u n k a c h sz tu c z ­

n y c h k s z ta łt i b u d o w a ich ciała m ogą

ulegać w y b itn y m zm ianom . P rzed ew szy -

s tk ie m u d e rz a n a s to, że k ied y Tr. L j -

(9)

WSZECHŚWIAT 457

wisi i Tr. T heileri d a ją się b ardzo łatw o odróżnić morfologicznie, większości t r y ­ panosom c horobotw órczych odróżnić n ie ­ p o d obn a (Tr. Brucei, gam biense, Evansi, e ą u ip e rd u m są całkow icie podobne), t y m ­ czasem w j e d n y m i ty m s a m y m g a tu n k u dw a różne pnie różnią się w ybitnie.

A j e ś li ja k iś g a tu n e k przeszczepim y na żywiciela innego, niż ten, n a k tó ry m ży­

j e norm alnie, zm ienia się wyraźnie, j a k np. T. B rucei przeszczepiona ze szczura n a jeż a , albo z k on ia na psa. Także w k u l t u r a c h s ztu czny ch c h a r a k te r m or­

fologiczny try p a n o s o m zmienia się zupeł­

nie. Zm ianom u le g a ć mogą rozm iary zwierzęcia, ruchliw ość, w ielkość i poło­

żenie j ą d r a i b lefaro blastu . Ale i fizyolo- g iczne własności t y c h u stro jó w nie są stałe. P e w n e g a tu n k i są bardzo j a d o ­ w ite wobec p ew n ych g a tu n k ó w zwierząt, u in n y c h w yw ołu ją słabe tylko n ied o m a­

ganie, np. T ryp an osom a e ą u ip e rd u m j e s t b ardzo szkodliw a dla koni, psów, k r ó li­

k ó w — m ałp y i przeżuwacze n a to m ia s t ule g ły z a k aż e n iu pod jej w pływem , do­

piero po w ie lo k ro tn y c h próbach. T r y p a ­ n o som a Brucei dla koni j e s t zabójcza, a przeżuwacze, zwłaszcza europejskie, są na nią b ardzo odporne, małpy znowu są bardzo p o d a tn e na Tryp. g a m b ien se. S ą ­ dzono zatem , że przez zaszczepianie b ę ­ dzie m ożna g a tu n k i odróżnić n a pewno.

Dalsze j e d n a k d o ś w iad czen ia w y k a z a ły, że p rzez k i lk a k r o tn e przeszczepianie mo­

żna ja d o w ito ś ć try p a n o s o m y dla pewnego g a tu n k u wzm ocnić lub osłabić. A m i a ­ nowicie, je ś li k ilk a razy szczepim y nią te n sam g a tu n e k , jad o w ito ść się w z m a ­ ga, j e ś li coraz inny, s ła b n ie — podobnie j a k u b a k te r y j. J u ż S chilling zwrócił n a to u w a g ę , że sp o ty k a n e w n a tu rz e różnice ja d o w ito ś c i m ożna odnieść do p rzy p a d k o w y ch , w n a tu rz e również d o ­ k o n a n y c h , przeszczepień.

T a k samo można u z ysk ać odporność p ew neg o zwierzęcia. Jeśli się j e d n a k p e ­ w n ą część u o d p o rn io n y c h z w ie rz ą t u b e z ­ pieczy przed bardzo jad o w ite m i, inne przed słabszem i try p a n o so m a m i, to u o d ­ pornione n a słabsze u le g a ją z a k ażeniu przez ja d o w itsz e, j a k g d y b y to był c a ł­

kiem obcy g a tu n e k . A zatem im uniza-

cy a zależy nie od g a tu n k u pasorzyta.

lecz od chw iejny ch w łasności flzyologicz- nych. W obec ty c h badań fizyologicznych nad try p a n o so m a m i Koch s ta r a ł się pod­

trz y m a ć jeszcze „ sta d y a k o p u lu fa c y jn e “ i „męskie i żeńskie g a m e t y 41 w y s tę p u ją ­ ce w „ ts e ts e “, ja k o cechy, odróżniające t a k w ażne dla człow ieka try pano so m y , j a k gam b iense i Brucei, od innych. P o ­

w iedzieliśm y ju ż wyżej, j a k się na te dwie cechy z a p atru je m y .

Te dośw iadczen ia i w yw ołane przez nie m orfologiczne zm iany u try p a n o so m m ają także w ażne znaczenie biologiczne, w y k a z u ją one mianowicie, że, j a k powie­

dział Koch, nie są to ustalone, lecz tw o ­ rzące się g a tu n k i. W tym k ie ru n k u b a r ­ dzo doniosłe są d ośw iadczenia Novego i je g o uczniów. Novy mianowicie pierw ­ szy zdołał Avyhodować try p a n o s o m y n a sztucznych pożywkach, j a k b a k te ry e . F o rm y te j e d n a k w y g lą d a ły zupełnie in a ­ czej: błona fa lu jąc a zanikła, a blefaro- b la s t zmieniał położenie, w y stęp o w ały u w olnych z w ie rz ą t niezn ane s ta d y a spo­

czynkowe i ro zm aite formy, k tóre j e d n a k zawsze przechodziły w ty p o w ą trypano- somę d ostaw szy się do krw i. Zm iany te widział nie tylko u g a tu n k ó w p ro stszy ch , lecz tak ż e u na jba rd zie j sko m plikow a­

n y c h p asorzytów ryb ich. Dowodzi to, że form a try p a n o s o m y j e s t wry n ik ie m p rz y ­ stosow ania.

W s z y s tk ie dotychczasow e rozw ażania nad zachow aniem się try p a n o s o m p row a­

dzą n a s do o stateczn ego w niosku, że m u ­ cha tse tse nie j e s t wcale n iez b ę d n y m do ich dalszego rozwoju d r u g im żywicielem.

A u jem n e w y n ik i całego szere g u b adań M inchina w U gandzie dowodzą, że t r y ­ p anoso m a w tej przynajm niej musze nie u le g a żad n em u dalszem u rozwojowi. Nie z n a m y zatem do tąd dla żadnej t r y p a n o ­ somy d ru g ie g o żywiciela i widzimy, że całe to uporczyw e d o p a try w a n ie się go było wywrołane tylko przez analogię z pa- sorzytem w y w o łu ją c y m m a la ry ę i przez wiarę w a u to r y t e t S c haudinna.

W jelicie owadów i i n n y c h b e z k rę g o ­

wych s p o ty k a m y często p ierw o tn iak i pa-

sorzytnicze zaliczane do g a tu n k ó w Her-

petom on as i C rithid ia. Są to je d n o ją d ro -

(10)

458 W SZECHSW IAT JMa 29 we wiciowce, podłużne, z j e d n ą r z ę s k ą

i b le fa ro b la ste m , k tó re u c z e p ia ją się sw ą r z ę s k ą n a b ło n k a j e lito w e g o żywiciela i p o k r y w a ją go, c zasem w s e tk a c h oso b­

ników. W jelicie t y c h ow adów m nożą się przez podział w zd łu ż n y , k o p u lu ją i tw o rz ą c y sty . Te c y s ty prze n o sz ą je n a inne osobniki, c z a s e m p rzen oszą się p rzez in fe k c y ę j a j a z a w a rte g o w ja jn ik u . P r z e c h o d z ą zatem c a ły rozwój w j e d n y m żywicielu. F o rm y te p r z y p o m in a ją z u ­ pełnie t r y p a n o s o m y z k u l t u r s z tu c z n y c h Novego. Novy i j e g o uczniow ie dow ie­

dli dalej, że H e r p e to m o n ą s i C rith id ia u d a ją się do sk o nale n a t y c h s a m y c h po ­ żyw kach, co t r y p a n o s o m y i s ta j ą się do nich podobne: ciało j e s t bardziej r u c h li­

we, b le fa ro b la st p rz e s u w a się k u tyłow i, tw o rzy się w y r a ź n a b łon a falująca. To j e s t d alszym d ow odem teg o , że form a try p a n o s o m y j e s t w y r a z e m p r z y s to s o w a ­ nia się o rg an iz m u . T ry p a n o s o m y z a ś ; do­

s ta w s z y się do ż o łąd k a owadówr w y s y s a ­ j ą c y c h k r e w , p r z y jm u ją form ę zupełnie podobną do H e rp e to m o n ą s . Takie zdaje się fo rm y try p a n o s o m S c h a u d in n w łą c z y ł do c y k lu ro zw ojow ego H a e m o p ro teu s, zw łaszcza, że nie z n a n e b y ły je s z c z e te f a k t y flzyologiczne, k t ó r e ś m y podali w y ­ ż e j—w s z y s tk ie te w s p o m in a n e przez n i e ­ k tó ry c h b a d a cz ó w g a m e t y try p a n o s o m , m o g ą z w ie lk ie m p r a w d o p o d o b ie ń s tw e m b y ć g a m e t a m i j a k i c h ś H e rp eto m o n ąs.

Znajom ość H e r p e to m o n ą s ro z ja ś n ia n a m je d n ę jeszcze k w e s ty ę . H e rp e to m o n ą s j e s t i by ła ty p o w y m p a s o rz y te m b e z k r ę ­

go w y c h , a zw łaszcza owadów . P r z y tej sposobności, g d y o w ad w y s y s a ł k r e w j a ­ kieg o ś k r ę g o w c a , te p a s o r z y t y bardzo ła tw o m o g ły się d o sta ć do je g o krw i. Tu z n a jd o w ały się w w a r u n k a c h p o d o b n y c h j a k w k u l tu r a c h Novego; r o z m n a ż a ły się tu sz y b k o i p r z y jm o w a ły powoli fo r­

m y p r z y s to s o w a n ia się, t. j. fo rm y t r y ­ p a n o s o m y (Novy). Rów nolegle z p r z y s t o ­ so w a n iem m orfołogicznem m usiało p o s tę ­ pować i flzyologiczne, w i n n y m bow iem razie m u s ia ły b y być zniszczone przez n a t u r a l n e siły k rw i, t. j. zjedzo n e przez fagocyty.

J e ś li ow ad u k łu ł d r u g i lub trzeci raz to sam o zwierzę, to m ó g ł n a ń p rze n ieść

H e rp e te m o n a s - T ry p a n o so m a p rzy sto so ­ w ane ju ż do krw i tegoż przez czas po­

b y tu raz e m z t ą k rw ią w żołądku o w a­

da, przyczem k r e w nie m usiała ulegać i n n y m zmianom ponad te, k tóre prow adzą od k r w i świeżej do n a d tra w io n ej. Takie p ie rw o tn ia k i ju ż rozw ijać się m ogły w t y m k ręg o w c u łatw iej, zwłaszcza, że owady k łu ją zwykle słabsze zw ierzęta, a j a k poucza b a k te ry o lo g ia w k r w i sła­

b ych zw ierząt p a so rz y t może uzy sk ać t a ­ k ą jadow itość, że p otem może zakazić i je d n o s t k i zupełnie zdrow e tego sam ego g a tu n k u . *

G dyby j e d n a k ten w y p a d e k się nie zdarzył, to wiemy, że po dłuższem dzia­

łan iu m ate ry j oc h ro n n y c h k rw i try p a n o ­ somy u z y s k u ją odporność n a nie — p r a ­ wdopodobnie przez dobór, t. j. przez to, że pozostaną p rzy życiu tylk o form y z n a t u r y odporniejsze. To, co u z y s k u je ­ m y in yitro, to, co się dzieje w krw i u k ręg ow ca, może zachodzić także, jeś li ta k r e w znajdzie się w żołądku owada.

A w t e d y j u ż w s z y s tk ie drog i do rozsze­

rze n ia paso rz y ta, zw łaszcza n a z w ie rz ę ta żyjące w s t a d a c h — sto ją otworem .

Dzisiejsze szerzące zara z ę try p a n o s o ­ m y m ożem y uw ażać za fo rm y t r y p a n o ­ som bardzo ja d o w ite , p o w sta łe w szcze­

gólnie pom yśln y ch w a r u n k a c h , albo mo­

żemy p rzyjąć, że one dziś jeszcze się tw orzą. P r z y ję c ie je d n e j i drugiej mo­

żliwości za p ra w d z iw ą j e s t n a jracy on al- niejszem , W k r a j a c h p o d z w ro tn ik o w y c h są w a r u n k i do p o w s ta w a n ia ta k ic h n o ­ w ych p a s o rz y tó w najd og od niejsze. Tak, j a k m ogły się one powoli p rzy sto sow ać do k r w i k ręgow ca, t a k sam o mogły to uczynić ze w z g lę d u n a ro z m a ite owady, s tą d nie m ożem y tw ierdzić, że ts e ts e j e s t rzeczyw iście p ie r w o tn y m ich żyw i­

cielem.

Ta n a g ła z m ia n a w a r u n k ó w życia, j a ­ k ą p o c ią g a za sobą d o sta n ie się do j e l it a ja k ie g o ś o w ada z n a c z y ń k ręgo w ca, j e s t praw do po do bn ie t y m bodźcem, k t ó r y za­

s tę p u je p ow szechne u in n y c h form z a ­ płodnienie.

P ra w d o p o d o b n ie i „ d o u rin e “ j e s t b a r ­ dzo p o k r e w n a in n y m zarazom p o d z w ro t­

n ik o w y m z t ą różnicą, że możliwość ro z ­

(11)

JSIa 29 WSZECHŚWIAT 459 szerz a n ia się przez zetknięcie podczas

coitus zastąp iła t u pośrednictw o owadów i um ożliw iła rozszerzenie się tego paso- rz y ta przez ogiery a ra b s k ie n a w e t w n a ­ szym klim acie i u koni trz y m a n y c h w sta jn ia c h . Dalej od in n y ch try p a n o ­ som stoi tylko Tr. Theileri, k tó ra różni się w zn acz n y m sto p n iu ju ż morfologicz­

nie. D ow ieść jed n o śc i try p a n o so m do­

św iadczaln ie może się nie uda, gdyż z a ­ leżność pa so rz y ta od żywicieli staje się tem w ię k s z a im przez dłuższy szereg pokoleń b y ły one ze sobą w związku.

Na te m w y c z e rp a w sz y swoje s p ra w o ­ zdanie ze s ta n u dzisiejszego n a u k i o try- p a n o so m a c h i swe n a to poglądy, Doflein z a s ta n a w ia się n a d znaczeniem, ja k ie mieć m ogą te wiadomości dla zoologii, m e d y c y n y i g osp o d a rstw a kolonialnego.

W go sp o d a rstw ie kolonialnem trz e b a zwrócić baczniejszą niż dotąd u w a g ę na s a n it a r n ą k on tro lę bydła tra n s p o rto w a ­ nego i to nie tylko z okolic, gdzie sze­

rzy się zaraza. Dalej należy w y n a le ść cały s y s te m o c hron n y przed zawlecze­

niem śpiączki w inn e k r a je i usunięcie je j z tych, gdzie tera z j e s t ta k p ow szech­

na. Nie m ożna się tu łudzić tem, że w pew n ej okolicy niem a m u ch y „ ts e t s e “, g dyż b a d a n ia n a d innem i trypanosom a- mi dowiodły, że m ogą się one udzielać podczas spółkow ania. J u ż przed pe w n y m czasem Doflein ostrzeg ał dlatego u r z ę d ­ n ik a kolonialnego in dyjsk iego Leslie przed o d sy ła n ie m do ojczyzny żołnierzy z a k a ­ ż o nych p rz e d te m w U gandzie. Potem dowiedział się, że rzeczyw iście Kudicke i M artini stw ierdzili, że śpiączka w ten sposób przeno sić się może.

W koloniach s a m y c h należałoby, tam gdzie są duże lasy, w y trzeb ić je, gdyż Glossinia palpalis, najnieb ezp ieczniejsza z m uch tset.se, żyje w lasach. P rzed in ­ n e m i g a tu n k a m i przez to się nie u c h ro ­ nimy. L udzi i bydło można do pew nego stopnia kontrolować, nie dadzą się j e d n a k dozorow ać s ta d a dziko ż y jący ch p rze ż u ­ waczy, k tó re najczęściej p rzy n o sz ą z a r a ­ zę, j a k o bardzo sp okrew nione z naszem b y d łem . W iedząc o tem , Koch żądał z u ­ p ełnego w y tr z e b ie n ia zw ierzyny w po­

bliżu osad ludzkich. W te n sposób mo-

żn aby człowieka i zw ierzęta domowe ubezpieczyć, lecz g dy by ten o sta te c z n y środek okazał się nieu nik nio ny m , zjazd p rzyrodników powinien zastanow ić się nad tem , j a k u n ik n ą ć zupełnego w y t ę ­ pienia ty ch zwierząt. Należałoby p o s ta ­ rać się o utw orzenie j a k i c h ś re z e rw a tó w dla zw ie rz ą t tak stepow ych, j a k leśny ch, zw łaszcza dla małp, w szczególności an- tropoidalnych. Obok ta k ic h re z e rw a tó w pow inny b y ć założone stacye badań n a ­ ukow ych.

Najważniejsze w tej k w e s ty i w iad o­

mości dla m ed y c y n y dotyczą n a u k i o imu- nizacyi i ściśle się łączą ze zdobyczami zoologii. Chodzi t u p rze d e w s z y s tk ie m o p o w s ta w a n ie n ow y ch g a tu n k ó w p ie r­

w otniaków (pasorzytn ych ) i nowe wiado­

mości dla n a u ki o komórce. J e s t to j e ­ den znów p rzykład , j a k dzisiaj ściśle m e­

d y c y n a łączy się z zoologią.

Tłum. Marya IiadicańsJca.

Akadem ia Umiejętności.

III. Wydział matematyczno-przyrodniczy.

Posiedzenie dnia

6

czerwca

1 9 / 0

r.

P r z e w o d n ic z ą c y : D y r e k t o r B . J a n c z e w s k i-

(Dokończenie).

Czł. L . M a r c h l e w s k i p r z e d s t a w i a r o z p r a ­ wy p p . S t . T o ł ł o c z k i i J . T o k a r s k i e g o p. t.:

„O s z y b k o ś o i r o z p u s z c z a n i a i n a r a s t a n i a k r y ­ s z t a ł ó w j a k o z j a w i s k u o d w r a c a l n e m “ .

C e le m , k t ó r y p o w y ż s i b a d a c z e w t e j p r a ­

c y so b ie w y t k n ę l i , b y ł o z b a d a n i e , o ile i w j a -

k i c h w a r u n k a c h t e o r y a d y f u z y j n a s z y b k o ś c i

r o z p u s z c z a n i a d a j e się z a s t o s o w a ć do z j a ­

w is k k r y s t a l i z a c y i w r o z t w o r a c h . P P . T . i T .

o p r a c o w a l i p r z e d e w s z y s t k i e m t a k ą m e t o d ę

b a d a n i a , k t ó r a u m o ż l i w i a w y k o n a n i e p o m i a ­

r ó w z m o ż liw ie d o k ł a d n e m z a c h o w a n i e m

i d e n t y c z n o ś c i w a r u n k ó w . P o m i a r y t e w y ­

k o n a n o n a d k r y s t a l o g r a f i c z n i e r ó ż n e m i ś c i a ­

n a m i s i a r c z a n u m ie dzi. Z o t r z y m a n y c h d a ­

n y c h l i c z b o w y c h , z a w a r t y c h w d o ł ą c z o n y c h

do r o z p r a w y t a b l i c a c h , w y n i k a , że d la p r o ­

c e s u n a r a s t a n i a k r y s z t a ł ó w t a k s a m o j a k

d la r o z p u s z c z a n i a , d e c y d u j ą c e m z j a w i s k i e m

j e s t d y f u z y a w c i e n k i e j w a r s t e w c e c i e c z y ,

p r z y l e g a j ą c e j do ś c ia n y k r y s z t a ł u . W i d e n ­

(12)

460 WSZECHSWIAT JMś 29

t y c z n y c h w a r u n k a c h o b a p r o c e s y , t. j. r o z ­ p u s z c z a n i e i n a r a s t a n i e , są, p r o c e s a m i o d ­ w r a c a l n e m u R ó ż n e p o w i e r z c h n i e k r y s z t a ł u z a c h o w u j ą w o b u r a z a c h s w ó j o d r ę b n y c h a ­ r a k t e r k r y s t a l o g r a f i c z n y . W r e s z c i e w y k a ­ z a n o b e z p o d s t a w n o ś ć t ł u m a c z e n i a , w e d ł u g k t ó r e g o p r z y c z y n ą r ó ż n i c w s z y b k o ś c i a c h n a r a s t a n i a i r o z p u s z c z a n i a r ó ż n y c h p o w i e r z ­ c h n i t e g o s a m e g o k r y s z t a ł u j e s t j e d y n i e r ó ­ ż n i c a w r o z p u s z c z a l n o ś c i c i a ł n a r ó ż n y c h ś c i a n a c h . W m y ś l o t r z y m a n y c h p r z e z p p . T . i T . w y n i k ó w n a l e ż y o d n i e ś ć r ó ż n i c e s z y b k o ś c i p r z e d e w s z y s t k i e m do r ó ż n i c w g r u ­ b o ś c i w a r s t e w k i d y f u z y j n e j w r o z t w o r z e . R ó ż n i c a r o z p u s z c z a l n o ś c i w b a d a n y c h k r y ­ s z t a ł a c h m o g ł a b y j e d y n i e w t ó r n i e w c h o d z i ć t u w g r ę i t y l k o w n i e z n a c z n y m s t o p n i u .

Czł. L . M a r c h l e w s k i p r z e d s t a w i a r o z p r a w ę p. S t . T o ł ł o c z k i p. t.: „O s z y b k o ś c i r o z p u s z ­ c z a n i a k r y s t a l o g r a f i c z n i e r ó ż n y c h p r z e k r o ­ j ó w g i p s u “ .

R o z p r a w a z a w i e r a W 3 fn i k i p o m i a r ó w , d o ­ k o n a n y c h n a d s z t u c z n i e o t r z y m a n e m i p o ­ w i e r z c h n i a m i g i p s u w k i e r u n k a c h k lin o p i - n a k o i d u , s ł u p a i p i r a m i d y [ 0 1 0 , 1 1 0 , 111].

P . T . s t w i e r d z a r ó ż n i c e s z y b k o ś c i r o z p u s z ­ c z a n i a b a d a n y c h p o w i e r z c h n i , w y z n a c z a lic z ­ b o w o s t o s u n e k t y c h s z y b k o ś c i i w y k a z u j e , że s t o s u n e k t e n n ie z a l e ż y w b a d a n y c h g r a ­ n i c a c h o d z m i a n s p a d k u s z y b k o ś c i w i r u j ą ­ c e g o r o z t w o r u . N a d t o o p i s u j e d o ś w i a d c z e ­ n ie , k t ó r e w y k o n a ł c e l e m b e z p o ś r e d n i e g o s t w i e r d z e n i a e w e n t u a l n y c h r ó ż n i c w r o z ­ p u s z c z a n i u k r y s t a l o g r a f i c z n i e o d m i e n n y c h ś c i a n t e g o s a m e g o k r y s z t a ł u . D o ś w i a d c z e ­ n i a t e , w y k o n a n e n a k r y s z t a ł a c h s e l e n i t u , n ie w y k a z a ł y u c h w y t n y c h r ó ż n i c w r o z p u ­ s z c z a l n o ś c i ś c i a n p o d d a n y c h o b s e r w a c y i .

Czł. N . C y b u l s k i p r z e d s t a w i a r o z p r a w ę p. W . G r z y b o w s k i e g o p. t,.: „O m o n o k u l a r - n e m w i d z e n i u p r z e s t r z e n i " .

P r z e d m i o t e m b a d a ń p. G. s ą s t u d y a n a d k r z y w e m i , p o s i a d a j ą c e m i t ę w ła s n o ś ć , że p r z e d m i o t y n a n i c h z n a j d u j ą c e się są w i ­ d z i a n e b e z r ó ż n i c y p o ł o ż e n i a w t r z e c i m w y ­ m ia r z e . C e le m w y k a z a n i a , ż e k r z y w e t e są w z w i ą z k u z u s t a w i e n i e m s o c z e w k i o k a , w p a t r u j ą c e g o się w p u n k t c e n t r a l n y , p o d ­ d a n o b a d a n i u d r o b n e z m i a n y s o c z e w k i i d r o ­ b n e z m i a n y u m i e j s c o w i e n i a w t r z e c i m w y ­ m i a r z e p r z e d m i o t ó w , w i d z i a n y c h m o n o k u - la r n i e . B a d a n i a o f t a l m o m e t r e m i b a d a n i a m e t o d ą H e i n r i c h a i C h w i s t k a w y k a z a ł y z u ­ p e ł n y s y n c h r o n i z m z m i a n , a w i ę c p o t w i e r ­ d ziły z a ło ż e n ia .

Czł. J . M o r o z e w i c z p r z e d s t a w i a r o z p r a w ę p. M i e c z y s ł a w a L i m a n o w s k i e g o p. t.: „ W i e l ­ k i e p r z e m i e s z c z e n i a m a s s k a l n y c h w D y n a - r y d a c h k o ł o P o s t o j n y " .

H r u s z y c a j e s t f a ł d e m l e ż ą c y m , z a n u r z a j ą ­ c y m s ię l o n g i t u d y n a l n i e k u N W p o d n a s u ­

n i ę t e m a s y K r z y ż n e j G ó r y . I n t e r s e k o y a f a ł ­ d u j e s t w y r a z i ś c i e z a z n a c z o n a n a m a p i e g e ­ o lo g ic z n e j n ie t y l k o p r z e z k o n t u r y fliszowo- k r e d o w e , ale t a k ż e p r z e z h o m o d r o m y i j ą ­ d r o a n t y k l i n a r n e n a d S t u d e n o . F a ł d j e d n a k j e s t s k o m p l i k o w a n y , j a k d o w o d z ą p ę t l i c e d o l n o - k r e d o w e w s k r ę c i e c z o ł o w y m N a n o s u . P o d o b n i e ż s k r ę t k o r z e n i o w y k o ło P l a n i n y j e s t z d e f o r m o w a n y , j a k o t e ż i s k r ę t t r y a s u n a d P r z e d j a m ą . W s z y s t k i e t e z j a w i s k a m o ­ ż n a w y t ł u m a c z y ć p e w n e g o r o d z a j u z l u ź n i e - n i e m i s p ł y n i ę c i e m k o m p l e k s ó w t r y a s u , d o l­

n e j i g ó r n e j k r e d y , w e w n ą t r z j u ż r a z p o ­ w s t a ł e g o f a łd u . Z w ę ż e n i e z a r e g e s t r o w a n e p r z e z m a p ę j e s t t y l k o p o z o r n e , p o c h o d z i s t ą d , że b r z e g S W H r u s z y c y j e s t lin i ą g r a - d a c y j n ą , k t ó r a p r ę d z e j p r z e s u w a się k o ło S t u d e n o niż n a d U h e l s k o . L a s T a r n o w a ń - s k i b u d u j e p o n a d H r u s z y c ą p ł a s z c z o w i n ę , k t ó r e j osi s t r u k t u r a l n e n ie z n a j d u j ą się w ż a ­ d n e j łą c z n o ś c i z b e z p o ś r e d n i m s u b s t r a t e m , n a k t ó r y m t a p ła s z c z o w i n a s p o c z y w a . S t ą d w n i o s k o w a ć n a l e ż y o w i e k u m ł o d s z y m H r u ­ s z y c y , k t ó r a w y t w o r z y ł a się w g ł ę b i p o d m a s ą t e r n o w a ń s k ą . H r u s z y c a z l u ź n i ł a się t a k ż e p o d t ą m a s ą . S k r ę t k o r z e n i o w y k o ło Y r h n i k a p o z w a l a z a n a l i z o w a ć w y s t ę p o w a n i e f a ł d u Z a p i a n y n a d H r u s z y c ą a p o d T a r n o - w a ń s k ą m a s ą ; d o t e g o f a ł d u n a l e ż y o d n i e ś ć k r e d o w e k o r n p l i k a c y e w d o lin ie P o d k r a j u k o ło Col i W o d i c , o r a z k r e d ę I d r y c y . W t e n s p o s ó b o b s z a r z b u d o w a n y j e s t z e l e m e n t ó w b u d o w l a n y c h , w k t ó r y c h m a s y , j a k d o w o ­ d z ą s k r ę t y n a d Ł o z i c a m i , n a d S a l c a n o , n a d L o g a t c e r n , p r z e m i e s z c z o n e z o s t a ł y k u S W . A i p y p o ł u d n i o w e w t e n s p o s ó b s ą k r a i n ą p l a s z c z o w in , a n i e s k i b o b s u n i ę t y c h , n ie s f a ł d o w a n e j s k o r u p y . P o w s t a n i e t e k t o n i c a n e p r z e m i e s z c z o n y c h k o m p l e k s ó w n ie m a ż a ­ d n e g o z w i ą z k u z A d r y a t y k i e m .

Czł. E . G o d l e w s k i p r z e d s t a w i a r o z p r a w ę p. B. N a m y s ł o w s k i e g o p. t.: „ S t u d y a n a d p l e ś n i a k a m i " .

P . N . p o d a j e o p is h o d o w l i n o w e j r a s y

Z y g o r h y n c h u s Y u i l l e m i n i i a g a m u s , n i e t w o ­

r z ą c e j z y g o s p o r , o t r z y m a n e j w k u l t u r a c h

Z y g o r h y n c h u s Y u i l l e m i n i i N a m y s ł . H o d u ­

j ą c f o r m ę Z y g . V u i l l e m i n i i p r o d u k u j ą c ą z y -

g o s p o r y n a p ł y t k a c h P e t r e g o , p. N . o t r z y ­

m a ł p o d w p ł y w e m n a r k o z y c h l o r o f o r m e m

i o z i ę b i e ń w s p ó ł ś r o d k o w o u ło ż o n e k o ł a z y ­

g o s p o r . Ilo ś ć k ó ł o d p o w i a d a ł a z a w s z e ilości

o z i ę b ie ń l u b n a r k o z . Z z i e m i p o c h o d z ą c e j

z K r ó l e s t w a P o l s k i e g o p. N . w y d z i e l i ł r a s ę

A b s i d i a g l a u c a H a g e m , z a c h o w u j ą c ą się o d ­

m i e n n i e od w s z y s t k i c h z n a n y c h d o t y c h c z a s

p l e ś n i a k ó w . M ia n o w ic i e t w o r z y o n a w k u l ­

t u r a c h ( 1 7 0 h o d o w li) b a r d z o l ic z n e p r ó b y

k o p u l a c y i , p o c z e m n a s t ę p u j e w s t r z y m a n i e

r o z w o j u ; z y g o s p o r y n i e t w o r z ą się n i g d y ,

w y j ą w s z y t y l k o h o d o w l ę t e j r a s y r a z e m

z j e j p ł c i ą d o p e ł n i a j ą c ą . J e s t t o w i ę c n i e ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nazwy niebezpiecznych komponentów wymienione na etykiecie Zawiera: dekan-1-ol, etoksylowany. Zwroty wskazujące rodzaj zagrożenia H226 Łatwopalna ciecz i pary. H318

Dotacja celowa na realizację zadania inwestycyjnego "Cyfryzacja Sali kinowej Kina "Mewa" w Budzyniu. Dotacja celowa na realizację zadania inwestycyjnego

Powyższe informacje powstały w oparciu o aktualnie dostępne dane charakteryzujące produkt oraz doświadczenie i wiedzę posiadaną w tym zakresie przez producenta. Nie stanowią

Działanie toksyczne na narządy docelowe – narażenie jednorazowe W oparciu o dostępne dane kryteria klasyfikacji nie są spełnione.. Działanie toksyczne na narządy docelowe

Post wigilijny jest zwyczajem dość powszechnie przestrzeganym, mimo że w wielu wyznaniach chrześcijańskich nie jest nakazany.. Biskupi łacińscy zachęcają do zachowania tego

Zmieniające się oczekiwania i potrzeby wywołały nowe okoliczności. Mniej rekrutacji, więcej komunikacji wewnętrznej, digitalizacja relacji. Live'y, webinary i nowe

- numer, datę i miejsce zebrania oraz numery podjętych uchwał, - stwierdzenie prawomocności zebrania, tzw.. Protokoły numeruje się cyframi arabskimi, zaczynając i kończąc

(można zaznaczyć więcej niż jedną odpowiedź) analiza istniejących audiodeskrypcji.. omówienie