• Nie Znaleziono Wyników

Żydowski sklepikarz Bocian i jego rodzina - Stanisława Podlipna - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Żydowski sklepikarz Bocian i jego rodzina - Stanisława Podlipna - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

STANISŁAWA PODLIPNA

ur. 1930; Kurów

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe dzieciństwo, Żydzi, sklep żydowski

Żydowski sklepikarz Bocian i jego rodzina

Był sklepik spożywczy – to też nie wiem, jak on się nazywał, czy to miał przydomek Bocian, czy Żyd się nazywał Bocian. To tego to też nie wiem. Bo każdy szedł do Bociana. Ale czy to możliwe, żeby się Bocian nazywał? Żyd, Bocian? Żyd miał taką brodę dużą, rudą pamiętam. A Żydówka, Bocianowa, taka malutka była. Ale oka miała takie przymrużone. Bo tutaj na Wiejskiej mieszkał Wiczkowski. A miał dwóch synów ten Wiczkowski. Bonek się nazywał syn, taki drań był. A ojciec w zielonym mundurze chodził jako strażnik więzienny, ten Wiczkowski był. Więzień pilnował. Na zamku było więzienie i on był w więziennictwie, no. A miał takiego syna, tego Bonka, bo dobrze im się powodziło przed wojną. Jak już miał ktoś taką posadę, to już taki rozpuszczony był. Stacho to był taki grzeczny, a ten Bonek, to był taki diabeł. I on miał pistolet jakiś, prochowiec mu ojciec kupił. Strzelił Żydówce, tej Bocianowej, w oko. Ale nikt nic nie robił, ta Żydówka chodziła, zawsze miała oko takie zawiązane. I tak chodziła ta Żydówczyna, no. I później się zagoiło i miała takie oko to krzywe, takie opuchnięte zawsze. A tam, u tego Bociana wszystko było – i nafta, i co tylko kto chciał, i śledź, nie śledź. Tam wszystko można było dostać. I syna miały głupiego.

Ten syn Motale się znów nazywał. To śmy latali za tym Motalem, on zawsze uciekał im, wyrywał się. On leżał w łóżku przywiązany. A jak się tam rozpętał, to uciekał im.

To pamiętam, te Żydy prosiły, żeby go łapać. To jako te dzieci to śmy latali za tym Motale i tam go te Żydy łapały. Ten Motale [był starszy ode mnie]. Dorosły kawaler był. Toś może miał ze trzydzieści lat ten Motale. I później, jak Niemcy weszli, no to podobno – ja tego nie widziałam – ale podobno, że ten Bocian to wyniósł krzesło, żeby te Niemcy siadały. To Niemiec go kopnął, tego Żyda. Ja tego nie widziałam, tylko tak jak ludzie rozmawiały się. Ten sklep Bociana był na Kalinowszczyźnie. Tutaj jak róg… most ten stary na Kalinowszczyźnie i taki kawałeczek, to pierwszy sklep był jego, tego Bociana.

(2)

Data i miejsce nagrania 2015-06-18, Lublin

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Transkrypcja Monika Mączka

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tam oni przecież też system mieli trochę inny, bo to zbrojenie, a tutaj były hale montażowe, ale to była produkcja, do nas szły przecież wielkie, ogromne ilości tych zegarków.

Była taka tutaj pani Waldbaumowa, fotografistka, ona miała jedną córkę, nazywała się Czesława, bardzo mnie lubiła, no i tak mnie zapraszała do siebie i na święta, jak

Do Gitli, do Cukiermanki chodziłam, do Wadziowej chodziłam, bo to blisko było, to się tak latało, żeby zarobić parę groszy na cukierki. Ale handlować handlowali – od podwórka

No i tak jeździł, jeździł, jeździł, potem jak dostał się do tych junaków, on trochę umiał malować, no i wysłali go do Warszawy Niemcy, żeby kupił farby jakiejś, i on

Pamiętam ze mną chodziła do szkoły, Zezula się nazywa, ale ona też taka nie wiem skąd była.. Matka taka

Jak my nie będziemy odpowiedzialni, to się zdziwimy jak pewnego dnia się okaże, że my nic właściwie nie mamy, że tylko jesteśmy tutaj polskojęzyczni, możemy

Bo wolność to nie tylko to, że możemy mówić, pisać, słuchać, czytać, wyrażać swoje zdanie o każdej sprawie, o każdej rzeczy, która nas dotyczy, ale między innymi wolność

Słowa kluczowe projekt Etnografia Lubelszczyzny, kultura ludowa, Rzeczyca Ziemiańska, wierzenia ludowe, wierzenia o zwierzętach, wierzenia o ptakach, bocian, jaskółka,