• Nie Znaleziono Wyników

Nora - Anna Bocian-Czyż - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Nora - Anna Bocian-Czyż - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

ANNA MIROSŁAWA BOCIAN-CZYŻ

ur. 1947; Lubartów

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, dziennikarstwo,klub Nora, życie kulturalne

Nora

„Nora”może byłaby fajna, gdyby tam zamieszkać, a to byłoby już nudne. Była ciekawym miejscem, bo rzeczywiście wyglądała jak nora. Składała się z jednego, ulokowanego w dole pomieszczenia z bufetem. Ze względu na ówczesne restrykcje antyalkoholowe wódkę sprzedawano w maleńkich kieliszeczkach, które noszono na tacach. Do „Nory”chodziło się pić, a ponieważ mi picie niespecjalnie wychodziło, i chyba wychodzi, to często tam nie bywałam.

Każdy przychodził tam ze swoją historią i miał swój sposób bycia. Jeden tańczył

„Jezioro Łabędzie” inny spał w zagrodzie zrobionej z krzeseł. Do „Nory”przybywały same ozdobne postaci z przewidywanymi zachowaniami i to było fajne. Poza tym, było to miejsce spotkań aktorów i plastyków. Pamiętam, że częstym gościem

„Nory”był Zygmunt Mikulski, który zajmował się kulturą. Spośród wszystkich najmocniej wyodrębniali się aktorzy, ale jak poznałam plastyków to z nimi zakolegowałam się najbardziej. Kontakty, które wtedy zawarłam potem przeniosiły się na kontakty prywatne trwające właściwie do tej pory.

Data i miejsce nagrania 2016-01-28

Rozmawiał/a Joanna Majdanik

Redakcja Monika Misiak

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na dole mieści się restauracja tak jak dawniej, chociaż w [19]70 latach jak pojechaliśmy z mężem i jego kolegami [do Lwowa] na Światowy Kongres Ukrainistów i zaprosiłam ich tam

Domyślam się, że miasto było silnie antysemickie i udawało tylko pięknie ubranych wrażliwców, którzy chodzili na plażę Ligii Morskiej i Kolonialnej.. Plaża była

Najfajniejsze teksty pisałam właśnie w „Kamenie” bo było to pismo literackie i miło było pisać tak miękko, a nie jak tym „lubartowksim cepem” Mogłam sobie pozwolić

Dopiero jak zaczęłam się kontaktować ze Stefanem Bratkowskim i tam spotykałam, niestety nie za często, różnych dziennikarzy z Warszawy to mój obraz zaczął się trochę

Najfajniejsze teksty pisałam właśnie w „Kamenie” bo było to pismo literackie i miło było pisać tak miękko, a nie jak tym „lubartowksim cepem” Mogłam sobie pozwolić

Każdy kto staje na świeczniku i błyszczy przyciąga uwagę, a jak przyciąga uwagę to powtarza się jego słowa. Właściwie to ta scena, którą Mirek nosił zawsze ze sobą, mogła

Lubiłam pisać o staruszkach, bo po pierwsze każda z nich mogła mieć swoją rodową historię, a po drugie miała przechlapane życie z powodu starości i nieadekwatności..

Wtedy nauczyłam się, że w redakcji trzyma się dziób na kłódkę i w ogóle z nikim nie gada, bo nie wiadomo było z kim się rozmawia. Data i miejsce