• Nie Znaleziono Wyników

Rola kultury polskiej na ziemach południowo-wschodnich

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rola kultury polskiej na ziemach południowo-wschodnich"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

236144 a

P O P U L A R N E R E F E R A T Y Zeszyt 1.

PROF. DR STANISŁAW ŁEMPICKI

ROLA KULTURY POLSKIEJ

N A ZIEMIACH

P O Ł U D N I O W O - W S C H O D N I C H

i

LWÓW 1938

NAKŁADEM ZARZĄDU GŁÓWNEGO T. S. L. WE LWOWIE.

(2)

P O P U L A R N E R E F E R A T Y

Zeszyt 1.

PROF. DR STANISŁAW ŁEMPICKI

ROLA KULTURY POLSKIEJ

N A ZIEMIACH

P O Ł U D N I O W O - W S C H O D N I C H

LWÓW 1938

NAKŁADEM ZARZĄDU GŁÓWNEGO T. S. L. WE LWOWIE.

(3)

Rola kultury polskiej na ziemiach południowo-wschodnich.

Co to są ziemie południowo-wschodnie Rzeczypospolitej? — Ziemia Czerwieńska jako r d z e ń tych ziem, i jej dzieje. — Polacy i Rusini na tej ziemi. — Idea państwowa jako łącz­

nik obu narodowości. —>■Doniosłe znaczenie ku ltu ry polskiej.

I.

Mówiąc o ziem iach południow o-w schodnich Rzeczy­

pospolitej, m am y na m yśli nie tylko M ałopolską W schod­

nią, zw aną także Ziem ią Czerw ieńską, ale zarazem i te zie­

mie, któ re od czasu unii Polski z L itw ą d ostały się pod w ładanie królów polskich i pod w pływ y polskiej k u ltu ry , a więc: Wołyń, Podole, U krainę.

Ziem ia C zerw ieńska (do k tó rej zaliczano daw niej rów nież Chełmszczyznę) była jak b y rdzeniem ty ch ziem południow o-w schodnich i od czasów niepam iętny ch była ziem ią polską. Św iadczą o ty m nie tylko liczne szezeropol- skie nazw y w ielu m iejscowości, gór i rzek (jak np. Wisłok, W isłoka, Przem yśl, Sanok, Sam bor, Bełz itd.), ale i św ia­

dectw o prastarego k ro n ikarza ruskiego, N estora, k tó ry pod rokiem 981 zapisał wiadom ość o zajęciu tej polskiej ziemi przez W łodzim ierza W ielkiego, w ładcę ruskiego K ijowa.

Pisze on tak : „Poszedł W łodzim ierz n a Lachów i zajął ich grody: Przem yśl, C zerw ień i inne...“ P rzy zn aje zatem N estor, że te grody należały p rzedtem do Polski. Od tego czasu, tj. od końca X w. aż do połow y X IV w ieku (1340) pozostaw ała Ziem ia C zerw ieńska pod w ładaniem książąt ruskich, czyli halickich, bo stolicę sw oją m ieli w Haliczu.

Polska nieraz, np. za Bolesława Chrobrego lub Bolesława Śm iałego, toczyła w alki o tę ziemię, a n a w e t zajm ow ała ją chwilowo. Poza ty m jednak utrzymywała stosunki

(4)

4

z książątam i halickim i, zaw ierała z nim i związki rodzinne, a n a w e t nieraz broniła ich przed T ataram i, W ęgram i i L i­

tw inam i.

Po śm ierci ostatniego księcia ruskiego, Jerzego II., Ziem ia Czerw ieńska przeszła w dziedzictw ie n a naszego króla K azim ierza W ielkiego, jego k rew niaka, a król ten, zajm ując ją w ro k u 1340 już n a zawsze dla Polski, przycho­

dził tu ta j nie jako zdobywca, lecz jako p raw y dziedzic, p rzyjaciel ludności ruskiej, polskiej i niem ieckiej, zam ie­

szkującej te ziemie. Stał się też apostołem ładu i porządku, opiekunem cerkw i ruskiej, a ludności ruskiej zapew nił zupełną to leran cję i dotrzym ał tego święcie. Odtąd, przez przez 400 lat z górą Ziem ia Czerw ieńska zw iązana była nierozerw alnie z państw em polskim i k u ltu rą polską, aż do pierw szego rozbioru p aństw a polskiego w 1772 r., kiedy drogą zw ykłego gw ałtu zagarnęła ją A ustria. I znowu, do­

piero po 146 latach zaboru i niewoli, w 1918 r., pow róciła ona do odrodzonego p aństw a polskiego.

Polacy i R usini żyli na tej ziemi przez całe stulecia obok siebie, przyw iązani do niej jednakow ą miłością, zo­

stając pod m ożną i życzliw ą opieką N ajjaśniejszej Rzeczy­

pospolitej i naszych daw nych królów . U praw iali tę sąm ą ziemię, broniąc jej w spólnie przed najazdam i pogańskich T atarów i Turków . Za czasów polskich rosła tu naw et ilość ludności ruskiej ł), panow ie polscy wznosili na tej ziemi nie tylko kościoły rzym sko-katolickie, ale i setki cer­

kwi. Szlachcic polski i ru sk i byli n a rów ni rycerzam i k re ­ sowym i Rzeczypospolitej i k ładli się za nią w jednej m o­

gile. Chłop polski i ru ski oblew ali tę ziem ię w spólnie swo-

*) Polacy byli na Ziemi Czerwieńskiej ludnością pier­

wotną. Włodzimierz W., zająwszy grody Czerwieńskie, spro­

wadził tu całe masy ludności ruskiej, przenosząc ludność pol­

ską na wschód. A potem znowu, od Kazimierza Wielkiego, w ciągu kilku stuleci napływ ała nowa ludność polska z za­

chodu; zarazem jednak zwiększała sie ludność ruska, bo kró­

lowie i magnaci polscy, kolonizując ten wyniszczony woj­

nami kraj, nie czynili różnic między osadnikami obu naro­

dowości.

5

im potem , żyli w zgodzie, a w alczyli nieraz z w rogiem nie gorzej od szlachcica. Przez sąsiedztw a i m ałżeństw a oba żyw ioły zlew ały się często z sobą; m agnat i szlachcic r u ­ ski staw ał się Polakiem , bo go pociągała w yższa polska k u ltu ra ; a znowu drobny zagrodow y szlachcic polski czy chłop polski, p rzyby ły na te ziem ie np. z M azowsza, ulegał w pływ om otoczenia, zm ieniał obrządek i język, i staw ał się Rusinem . Nie było to jed nak wówczas niczym z a stra ­ szającym . Bo oni wszyscy, czy byli z rodu Polakam i czy Rusinam i, czuli się pod względem państwowym obyw ate­

lam i Rzeczypospolitej, Polakami, natione Poloni, jak to w tedy mówiono, czyli w iernym i synam i Polski. N ajsław ­ niejszy wódz praw osław nej cerkw i ruskiej, książę K on­

sta n ty W asyl O strogski w XVI w ieku, był rów nocześnie najgorliw szym p a trio tą polskim , znakom itym wodzem i m ężem stanu; a jeszcze w roku 1830, 1848 i 1863, w cza­

sie naszych pow stań, Rusini, akadem icy i synow ie księży ruskich, byli polskim i rew olucjonistam i i patriotam i, i tłum nie w stępow ali do szeregów w ojska polskiego.

Dlaczegóż się tak działo w daw nych czasach? Otóż dlatego, że zarów no Polacy, jak i Rusini, m ieszkający na Ziemi C zerw ieńskiej i na innych ziem iach poł.-w schod- nich, rozum ieli, że Rzeczpospolita Polska w nosiła w ich życie w ielką ideę i chroniła ich przed m ongolsko-m oskiew - skim wschodem — przez szerzenie zachodnio-europejskiej kultury duchowej i cywilizacji.

II.

Od kiedy i jak długo działała kultu ra polska na ziemiach poludn.-wschodnich? — K u ltu ra polska przyniosła w i e l k ą i d e ę o b i r o n y c h r z e ś c i j a ń s t w a i c y w i l i z a c j i z a c h o d n i e j . — Rola duchowieństwa polskiego. — Rola rycerstw a i szlachty. — Bohaterowie znani i nieznani. _

Glos krwi bohaterów.

K u ltu ra polska zaczęła działać n a Ziem ię C zerw ieńską bardzo wcześnie, jeszcze za czasów ru skich książąt, np. za kró la D aniela w X III w. (urodzonego z m atki Polki), czy

(5)

6

za księcia Lwa, założyciela Lwowa, k tó ry był żonaty z siostrą naszej królow ej, św. Kingi. K siążęta ci, uciskani przez T atarów i innych wrogów, w idzieli w k u ltu rz e za­

chodniej pierw iastek wyższy, szlachetniejszy, i z tego po­

wodu garnęli się do niej. D ziałała w tedy ta k u ltu ra głów­

nie przez kościół rzym sko-katolicki, przez księży i zakon­

ników, przebyw ających n a tej ziemi, a także przez pol­

skich m ieszczan i kupców, lub przez Polaków baw iących n a dw orze książąt ruskich, np. Jerzego II. Dopiero jednak od K azim ierza W ielkiego, od p rzejścia ty ch ziem n a sta łe do Polski, zaczęła ona przenikać i prom ieniow ać coraz sil­

niej. W ieki XV, XVI i X V II —- to coraz św ietniejszy czas jej działania, przem ieniający tę ziem ię zaniedbaną, zni­

szczoną przez w ojny i najazdy, leżącą nieraz na ogrom ­ nych przestrzeniach pustkam i — w jed n ą z najpiękniej­

szych prowincji dawnej Rzeczypospolitej. N aw et w cza­

sach powszechnego w Polsce u p ad k u patriotyzm u, ładu i oświaty, za tzw. czasów Saskich, przed rozbioram i — k u l­

tu ra polska na tej ziem i b ro n iła się i w ydaw ała piękne owoce. A potem , w czasach zaboru austriackiego? K iedy tzw. G alicję zalała fala germ anizacji, a urzędnik a u stria ­ cki, Niemiec czy Czech zniem czony, przez całe dziesiątki lat, aż do czasów k o n sty tu cy jny ch (1867), tępił tu ta j życie polskie i m yśl polską, — to k u ltu ra polska napływ ała tu w tedy z innych stron, z K rólestw a Polskiego i W ołynia, trzy m ała się dzielnie i w alczyła w e Lwowie, i nie ty lk o że ocalała, ale z końcem X IX i w początkach X X w ieku przed w ojną doszła do św ietnego rozkw itu n a naszej ziemi.

Je j to zawdzięczam y, że Z iem ia Czerw ieńska, w racając na łono ojczyzny w 1918 roku, nie tylko stan ęła godnie obok innych ziem R zeczypospolitej, ale swoimi sokam i k u ltu raln y m i, swoimi ludźm i, sw oją inteligencją, zasiliła w y datnie inne dzielnice Polski.

Z ap y tajm y teraz, co ta k u ltu ra polska reprezento­

wała w ciągu wieków na ziem iach południow o-w schod­

nich, co im ona niosła w darze? W spom nieliśm y, że w ielkie idee. Jakież to były idee? Przede w szystkim idea obrony chrześcijaństwa i cywilizacji zachodniej przed bar­

7

barzyństwem, niewolą i gwałtem ludów wschodnich, w pierw szym rzędzie pogańskich, potem także nieokrze­

sanej, ty rań sk iej M oskwy. K u ltu ra polska uczyniła te zie­

m ie w sław ionym w całej E uropie przedmurzem chrześci­

jaństwa, pozw oliła im walczyć o ideały C hrystusow e, a za­

razem o ideały wolności, swobody i poczucia godności w ła­

snej człowieka.

P rzynieśli tę w ielką ideę n a ziem ie południow o- w schodnie polscy duchow ni i polskie rycerstw o. Ju ż z po­

czątkiem X IV w ieku sław ny arcybiskup lwowski, błogo­

sław iony Ja k u b Strzem ię z zakonu franciszkanów , w ielki opiekun ubogich, b y ł szerzycielem tej idei. W pajały ją w ludność nasze zakony franciszkanów , bern ard y n ó w i do­

m inikanów . A in n y arcybiskup lw ow ski z XV w ieku, G rze­

gorz z Sanoka, syn mieszczański, k tó ry położył w ielkie zasługi dla ośw iaty i szkół, p o trafił rów nocześnie, ja k r y ­ cerz, sam organizow ać obronę kresów i bronić zam ku bi­

skupiego w D unaj owie przed T ataram i. Było bow iem w d u ­ chow nych polskich n a tej ziem i zawsze coś rycerskiego;.

Kościół był im rów nie drogi jak ojczyzna, a św iątynie Boże i klasztory staw ały się zarazem tw ierdzam i polskiej m yśli państw ow ej i polskiej k u ltu ry . M ożna powiedzieć, że w ielkie m yśli apostolskie św iętobliw ej królow ej J a d ­ wigi i jej m ęża Jagiełły, k tó ry naw rócił całą Litw ę, p rzy ­ św iecały duchow ieństw u i ry ce rstw u ty ch ziem; pam ię­

tało ono, że ta w ielk a p a ra królew ska gościła niegdyś na Ziem i C zerw ieńskiej i w y tk n ęła jej m ieszkańcom w ielk ą m isję obrony chrześcijaństw a.

Rycerstwo ziem południow o-w schodnich było zaw sze ożywione tak im duchem . Od najpotężniejszego m agnata, k tó ry m iał olbrzym ie posiadłości, aż do najzw yklejszego szlachetki, żyjącego n a zagrodzie — stanow iło to ry c e r­

stw o jak b y w ielki zakon, którego obow iązkiem było n ie- ust jn n e czuw anie u granic Rzeczypospolitej, dniem i nocą, z okiem zw róconym na wschód, czy nie nadchodzi niebez­

pieczeństwo. Ileż to n a ziem i naszej było zam ków obron­

nych! Św iadczą o nich do dzisiaj znane w szystkim ru in y .

(6)

8

A każdy niem al dw ór szlachecki stanow ił jak b y osobną w arow nię, do k tó rej w razie grozy chroniła się ludność w iejska. Z nam y nazw iska ty c h rycerzy polskich w ciągu kilku wieków, owych H erb u rtó w z Sanoka i Dobrom ila, Za­

m oyskich z Zamościa, Jazłow ieckich z Jazłowca, Buczac­

kich z Buczacza, Sieniaw skich z Brzeżan, Starzechow skich z Sam bora, Żółkiew skich z Żółkwi, Sobieskich z Oleska i Jaw orow a, Jabłonow skich, Strusiów , P retficów z T rem ­ bow li itd., k tó ry ch nazyw ano „rycerzam i kresow ym i“ lub

„zagończykam i“. Śpiew ały o nich przez długie la ta pieśni ludow e po dw orach i chatach chłopskich. Z nich to, z sy­

nów tej ziemi, urośli najw ięksi nasi wodzowie i bohatero­

wie, jak h e tm a n Żółkiewski, co dał głowę pod Cecorą, lub kró l J a n Sobieski, zwycięzca z pod W iednia, praw dziw y p rzy jaciel ludu, co to n a w eselu chłopskim tańczył z ko- w alową. S ław nym zagończykiem był pułkow nik W ołody­

jow ski, u nieśm iertelniony przez Sienkiewicza. Stąd pocho­

dziła A nna Chrzanowska, obrończyni Trem bow li, i m atk a Sobieskiego, Teofila Daniłow iczów na z domu, k tó ra sy­

nów swoich prow adziła n a grób Żółkiew skiego i kazała im przysięgać, że jak on bronić będą do ostatniej kropli krw i chrześcijaństw a i Polski.

A le to są bohaterow ie znani. A iluż było bohaterów nieznanych? Bo nie tylko w yższa szlachta spełniała sw oją w ielk ą m isję n a tej ziemi. P am iętam y, jak to m ieszczanie lwowscy bronili swego grodu wiele razy przed T urkam i i T ataram i, z pośw ięceniem m ienia i życia. A ta k samo, bronił chrześcijaństwa i Polski szlachcic zagrodowy, drob­

ny m ieszczanin z m ałego m iasteczka, i chłop polski.

W krw i niejednego z chłopów, dzisiejszych obyw ateli Z ie­

mi Czerw ieńskiej, płynie krew tam ty ch bohaterów z przed wieków; ta krew w łaśnie pow iodła ich czy to do Legionów Piłsudskiego, czy do arm ii polskiej i już nieraz kazała im zasłaniać ojczyznę. Ta k rew m usi się odezwać w e w szyst­

kich, którzy z tego plem ienia bohaterskiego Ziemi Czer­

w ieńskiej pochodzą, od wieków żyjąc na tej ziemi, bez w zględu na to, czy są Polakam i, czy Rusinam i.

9

I I I .

Polska przyniosła ziemiom południowo-wschodnim p o s i e w o ś w i a t y e u r o p e j s k i e j . — Szkoła oświeca głowy. — Znaczenie P io tra Skargi. — Rycerstwo w roli pionierów oświaty i kultury umysłowej. — Kto wznosił kościoły i cer­

kwie? — Rola mieszczaństwa. — Powszechny pęd do oświaty.

— Chłopscy synowie. — Ziemia urodzajna w talenty. — Ja k to Wołyń i Podole pomagały Ziemi Czerwieńskiej w dniach ciężkiej niedoli. — Rola Krzemieńca. — I jak znowu z ziemi Czerwieńskiej rozpłomieniło się wielkie ognisko ducha. — P unkt szczytowy działania oświaty polskiej na Ziemi Czer­

wieńskiej: na przełomie dwóch stuleci. — Ziemia Czerwień­

ska obudzona do nowego życia.

Ale w spaniała idea przedm urza chrześcijaństw a, to jeszcze nie w szystko, co przyniosła tu ta j polska k u ltu ra w ciągu wieków. P rzyniosła ona m ieszkańcom ziem połud­

niowo- w schodnich rów nież pierwsze powiewy oświaty europejskiej, uczyniła ich bez w zględu n a to, czy byli szlachtą, czy m ieszczaństw em , czy chłopem —- ludźm i roz­

sądnym i, oświeconym i, inteligentnym i, w różnych zawo­

dach i dziedzinach pracy. B iskupi i duchow ni polscy za­

kładali nie tylko klasztory i kościoły, ale p rzy każdym klasztorze i kościele pow staw ała szkoła; a przed objęciem tych ziem przez Polskę szkół na tej ziemi praw ie nie było, p raw ie ich tu nie znano. P rzy zn ają to sam i historycy ruscy.

Szkoły te uczyły nie tylko czytania, śpiew u kościelnego, naw et łaciny — ale rozgarniały umysły, oświecały g ło w j, rozszerzały horyzonty, opow iadały o E uropie i o świecie.

Pierw sze gim nazja, bardzo liczne, zakładali tu polscy je ­ zuici, a najw iększy polski kaznodzieja, O. Piotr Skarga z XV I w ieku, baw ił długo we Lw owie na m isjach, n a w ra ­ cał zbłąkanych, zakładał pierw sze b ractw a m iłosierdzia i przy tu łk i dla biednych, a n aw et pierw szy dopom inał się o założenie polskiego u n iw e rsy te tu we Lwowie, k tó ry po­

tem stw orzył król J a n Kazim ierz. „Ż yw oty Ś w iętych“ ks.

Skargi były pierw szą książką polską czytaną w chłopskiej chacie.

Ci sami rycerze polscy i szlachta, których przed chw ilą w yliczyliśm y, H erburtow ie, Zam oyscy, Żółkiewscy,

(7)

10

Sobiescy itd., nie tylko organizow ali obronę chrześcijań­

stw a i ojczyzny, lecz rów nocześnie szerzyli oświatę, zakła­

dali szkoły, a n a dw orach swoich grom adzili uczonych, li­

tera tó w i artystów , k tó ry ch utrzym yw ali, kształcili, w y­

daw ali swoim kosztem ich dzieła.

Spójrzm y na setki i tysiące pięknych stary ch kościo­

łów czy to w e Lwowie, czy w Przem yślu, Stanisław ow ie i in nych w ielkich m iastach, a ta k samo po m iasteczkach i w siach południow o-w schodnich — i pamiętajmy, że p ra ­ wie w szystkie te św iątynie wzniesione zostały z ofiarno­

ści, z pieniędzy i pod opieką Polaków, tego w łaśnie wspo­

m nianego ry ce rstw a polskiego. Ich to architekci budow ali te wieże i kopuły, ich m u rarze i rzeźbiarze zdobili w nę­

trz a i ołtarze w spaniałym i nieraz obrazam i i rzeźbami.

H etm an J a n Zam oyski, syn ziem i chełm skiej, w łasnym kosztem wzniósł cały Uniwersytet w Zamościu, dla szerze­

nia k u ltu ry zachodniej na tych ziem iach. A tak ich fu nd a­

cji szkolnych i ośw iatow ych było w naszych stronach b a r­

dzo wiele! Ręka polska zakładała tu ta j pierw sze dru k arn ie i w ydaw nictw a cennych dzieł polskich i łacińskich, tak samo jak tw o rzyła szpitale i in sty tu cje dobroczynne.

M ieszczanie lwowscy, zarów no Polacy, ja k Rusini i O rm ianie, ta k się g arnęli do ośw iaty polskiej, że nie ty l­

ko m ieli u siebie znakom ite szkoły i biblioteki, ale synów swoich w ysyłali w św iat na nauki, do Włoch, Niemiec i F ran cji; potem tak i w ykształcony doktor m edycyny lub p raw czy filozofii w racał do k ra ju i nie w stydził się sta ­ w ać do pracy w sklepie lub w arsztacie ojcowskim. A to samo działo się i po in nych m iastach i m iasteczkach. Jeśli przeglądam y sta re księgi U n iw ersy tetu K rakow skiego (kie­

dy jeszcze w e Lwowie u n iw ersy tetu nie było), księgi w k tó­

ry ch w pisyw ano uczniów i profesorów , to na każdej k a r­

cie niem al u d erzają nas w XVI, X V II i X V III w ieku naz­

w iska ludzi pochodzących z naszej ziemi. I to, nie myślcie, że sam ej szlachty. Może jeszcze więcej, niż szlacheckich, widzi się tam nazw isk m ieszczańskich i chłopskich, ludzi, k tórzy kończyli u n iw ersy tety i staw ali się potem znako­

m itym i nieraz mężami. Taki pęd do nauki, do kształcenia,

11

do w ynoszenia się coraz wyżej i wyżej — w y tw arzała k u ltu ra polska na ty ch ziem iach. W ielcy nasi pisarze, ja k ks. J a n Nycz ze Lwowa, k tó ry pierw szy przetłum aczył całą Biblię na język polski, jak sław ny kaznodzieja żoł­

niersk i z X V II w ieku, ks. F abian Birkow ski, jak znakom ici poeci Szymonowicz i Zimorowicz — to nie żadna szlachta, ale synow ie lw ow skich kupców, m urarzy, rzeźników itd.

Ale i chłopskich synów nie brakło. H etm an Zam oyski pierw szy ich popierał, głów nie za czyny w ojenne, nadaw ał im szlachectwo i b rał do swego herbu. Synow ie chłopscy zostaw ali profesoram i u n iw ersy tetu i w ysokim i dostojni­

kam i Kościoła. Je rz y K arol Skop, syn chłopa z Podhorzec, dzięki opiece ks. Jabłonow skich, kształcił się w Anglii i Szwecji, był n aw et rotm istrzem w w ojsku szwedzkim , a w róciw szy do k raju , został znowu rolnikiem w rodzin­

nych stronach i pisał utw ory łacińskie, k tó re zjednały m u niem ałe imię w świecie literack im i uczonym.

T rzeba w ogóle powiedzieć, że ziem ie południow o- w schodnie, dzięki posiewowi k u ltu ry polskiej, były tak płodne w talen ty , że w łaśnie stąd, z w szystkich w arstw , w yszli liczni, bardzo w y b itni pisarze, uczeni i poeci polscy.

Przecie ojciec lite ra tu ry polskiej, M ikołaj Rej, urodził się- w naszym Żóraw nie; stąd ż pod Przem yśla pochodził jeden z najw iększych pisarzy XVI w., ks. S tanisław O rzechow ­ ski; tak samo w ielki poeta, au to r sław nych bajek, biskup Ignacy K rasicki z pod Sanoka, i A leksander F redro, tw ó r­

ca św ietnych kom edii, którego pom nik stoi we Lwowie, i poeta Franciszek K arpiński z pod Kołomyi, ten, k tóry napisał „K iedy ran n e w sta ją zorze“, „W szystkie nasze dzienne sp raw y “ i kolędę „Bóg się rodzi, moc tru c h le je “ . A znowu z pobliskiego W ołynia i Podola wyszli inni, jak Ju liusz Słowacki, Feliński, auto r „Boże coś P olskę“, ks.

W oronicz, M alczewski, au to r poem atu „M aria“ itd. itd.

K u ltu ra polska była na ty ch ziem iach ta k silna, że jak dobre i zdrow e ziarno, zasiew ane na urodzajnej roli, co­

raz bogatsze w ydaw ała plony. Siew ten padał zaś nie tylko na Ziem ię Czerw ieńską, ale od połowy XVI w ieku szedł coraz dalej i dalej: n a W ołyń, Podole, U krainę.

(8)

12

A działo się tak, że kiedy jedna z tych ziem znacho- dziła się nagle w gorszym położeniu, np. po rozbiorach Polski, pod uciskiem wroga, gnębiącego oświatę, to zaraz druga, sąsiednia przychodziła jej z pomocą.

Do pierw szego rozbioru. (1772) przew odniczką ośw iaty w śród ziem południow o-w schodnich była nasza Ziem ia Czerwieńska. Lecz kiedy ta" znalazła się pod k n u tem au ­ striackim , a z końcem X V III i aż do połowy X IX w ieku trw a ły tu w ielkie prześladow ania, w tedy zbudziły się do p racy inne z ty ch ziem: W o ł y ń i P o d o l e (rosyjskie) i przyszły uciem iężonej „G alicji“ z odsieczą. W tedy to w ielcy patrioci, Tadeusz Czacki i Hugo K ołłątaj, założyli w K rzem ieńcu na W ołyniu w spaniałą szkołę, tzw. Liceum K rzem ienieckie, k tó re stało się rozsadnikiem ideałów pol­

skich i polskiej k u ltu ry na w szystkie ziemie południow o- wschodnie, a także i na biedną „G alicję“. Pod opieką tej w ielkiej szkoły pow staw ały szkoły m niejsze, gim nazja i szkoły ludowe, na całym W ołyniu, Podolu i Kijowszczyź- nie, a w ychow yw ali się w nich nie tylko Polacy, lecz także masowo Rusini, a nadto Niemcy, Żydzi, n aw et Rosjanie.

D ziałanie Liceum K rzem ienieckiego i samego m iasta K rze­

m ieńca było tak doniosłe, że carscy urzędnicy mówili po­

tem , iż K rzem ieniec w strzym ał ru sy fik ację ziem południo­

wo -w schodnich o całych 100 lat. T aka była potęga pol­

skiej oświaty.

W 2-giej połowie X IX w ieku zm ieniły się znowu role.

Na ziem iach podległych Rosji nastąpił straszliw y ucisk, gdy przeciw nie Ziem ia Czerwieńska, po w ojennych klę­

skach A ustrii, uzyskała większe swobody i możność roz­

w oju k u ltu ry narodow ej. I w tedy n astąpił św ietny roz­

błysk polskiej ośw iaty i pracy k u ltu raln ej na Ziemi Czer­

w ieńskiej. Lwów, k tó ry już w XV I i X V II w. był jednym z ognisk duchow ej pracy polskiej, stał się teraz, w latach 1880 do 1914, znowu tak im ogniskiem, przy którego pło­

m ieniach grzali się ludzie z innych dzielnic Polski, z za­

boru rosyjskiego i pruskiego.

Z ajaśniał n au k ą polski U n iw ersy tet we Lwowie, roz­

w inęła się Politechnika i inne szkoły wyższe. S ejm K ra ­

13

jow y b. G alicji i R ada Szkolna K rajow a, rządzona przez Polaków, przyczyniły się znakom icie do pokrycia całej tej ziemi w ielką siecią szkolnictw a ludowego, powszech­

nego, a potem także szkół średnich i zawodowych. „Tow a­

rzystw o Szkoły L udow ej“ stanęło do tw órczej pracy ośw ia­

tow ej, oparte o zaufanie i pomoc całego społeczeństwa.

W szkolnictw ie w szystkich stopni zapanow ał duch polski, odnoszący się Równocześnie z całkow itą życzliwością do pracy oświatow ej drugiego, bratniego narodu. Nauczyciel polski zdobył sobie poważne stanow isko, stał się działa­

czem ośw iatow ym i szerm ierzem k u ltu ry . Pod w pływ em tej pracy, przy rów noczesnym uśw iadom ieniu polityczno- społecznym, zaczęły się otw ierać k u św iatłu głowy i serca ludu wiejskiego, k tó ry przem ieniał się teraz w czynnych obyw ateli ojczyzny. T ak samo szerokie sfery m ieszczań­

stw a i rzem ieślników po m iastach i m iasteczkach zdoby­

w ały sobie wyższy poziom k u ltu ry i w yrobienia obyw a­

telskiego.

Ze Lwowa, w k tó ry m wysoko stanęła nauka, szkolni­

ctwo, te a tr, lite ra tu ra , sztuka, m uzyka, w k tó ry m przed w ojn ą w rzało po p ro stu i kipiało życie polskie w e w szyst­

kich dziedzinach, szły prom ienie k u ltu ry duchow ej na p io - w incję, budząc wszędzie życie duchow e i um ysłowe, jakieś wyższe dążenia i aspiracje. P rzypom nijm y sobie, jak to po w siach i m iasteczkach zakw itały w tedy pierw sze K ółka Rolnicze i K asy Stefczyka, jak tw orzyły się placów ki T. S. L. i Sokoła, jak zaczęło się krzew ić harcerstw o i inne organizacje młodzieży, jak rozpoczął swą akcję Zw iązek T eatrów i Chórów W łościańskich. Tzw. „G alicja W schod­

n ia“, uw ażana daw niej prze? germ anizatorów austriackich za zacofany „kraj niedźw iedzi“ (Bärenland), k tó ry m go zrobili sami austriaccy urzędnicy i m andatariusze, za­

częła jak gdyby w yciągać ręce ku słońcu i ku przeczuw a­

nej wolności. Potężne pienia poetów lwowskich, poetów ludow ych, jak M aria Konopnicka, au to rk a „R oty“, czy w ielki poeta-chłop, J a n Kasprowicz; rozlegały się niby w e­

zw ania do czynu.

A w szystko to było dziełem polskiej kultury, k tóra zrzuciła już daw ne sw oje szlacheckie szaty, zdem okraty-

(9)

14

zow ała się w całej pełni i szła k u m iasteczkom i wsiom Ziem i Czerw ieńskiej, budując niezależne od rządu szkoły, dom y ludowe, bursy dla dzieci rzem ieślniczych i chłop­

skich po m iastach. W p racy tej staw ali obok siebie:

ksiądz, inteligent z m iasta, akadem ik, działacz ludow y i działacz robotniczy, ożywieni jed ną m yślą, aby pracow ać dla tego pań stw a polskiego, którego zarysy w y nurzały się z m gły dziejowej.

IV.

T r z e c i dar kultury polskiej: D o n i o s ł e z m i a n y n a p o l u g o s p o d a r e ż y m i w s t o s u n k a c h ż y c i o ­ w y c h . — W zrost i bogacenie się miast. — Udoskonalenie go­

spodarki rolnej. — Uszlachetnienie sposobu życia i obyczaju.

— Ustalenie się charakteru i szczególnych cech mieszkańca ziem południowo-wschodnich. — Obowiązek nasz wobec kul­

tury polskiej. — Trzeba być wiernym wielkim tradycjom!

Była jed nak — obok idei przedm urza chrześcijaństw a i obok w ielkich posiewów ośw iaty zachodniej — jeszcze trzecia w ażna rola k u ltu ry polskiej na ziem iach południo­

w o-wschodnich. N azw alibyśm y ją rolą cywilizacyjną. Bo człowiek żyje nie tylko słowem, ale i chlebem Bożym. Otóż k u ltu ra polska przyniosła ziemiom południow o-w schodnim doniosłe zm iany na polu gospodarczym. Z jednej strony dzięki niej pow stał cały szereg now ych m iast, a tak i Lwów u rasta w XV i XV I w ieku do roli wielkiego cen trum h an ­ dlowego o znaczeniu europejskim . Leży n a w ielkim go­

ścińcu hadlow ym m iędzy Zachodem i W schodem, m a w iel­

kie ry n k i zbytu, to też szybko bogaci się z tego h an d lu i ku- piectw a polskiego; a rów nocześnie zwiększa się dobrobyt ludności okolicznej, stojącej w stosunkach i interesach ze Lwowem. W iemy, że ciągną w tedy do Lw owa kupcy z całego św iata: Włosi, Niemcy, A nglicy z zachodu, a O r­

m ianie, Żydzi, Grecy, Persow ie ze Wschodu.

Ale nie tylko m iasta i m ieszczanie się bogacą. Dzięki polskim w pływ om ulega z drugiej strony doniosłym zm ia­

nom także gospodarka rolna. Tw orzą się setki now ych wsi, racjonalnie zakładanych i budow anych, w zrasta ogrom nie p ro d u k cja zboża, zam iast owsa zjaw iają się łan y pszenicy

15

i żyta. W m ajątkach polskich i ruskich panów , i szlachty p o w stają now e gałęzie gospodarstw a wiejskiego, rozw ija się gospodarstw o rybne, pszczelne, przem ysł rolny i leśny, rozw ija się handel p roduktam i rolnym i, ta k w ew nętrzny, jak i z zagranicą. Z bogactw em właścicieli m ajątków zw ię­

ksza się też dobrobyt ludu wiejskiego, chłopa.

Dzięki k u ltu rze polskiej ulega wreszcie zm ianie i sam sposób życia ludności ziem południow o-w schodnich. Pod w pływ em Kościoła i wyższych, lepszych obyczajów zachod­

nich uszlachetnia się pierw otnie prosty i nieokrzesany cha­

ra k te r ludności, zarów no szlacheckiej, ja k i nieszlacheckiej.

W m iarę czasów zm niejsza się ilość gw ałtów , zbrodni, za­

jazdów i w alk p ry w atn y ch pom iędzy ludźm i, podnosi się poziom m oralności, a obyczaj ry cerski i poczucie honoru wchodzi w krew tych, którzy byli tu ta j jak b y w iecznym i strażn ik am i i obrońcam i Rzeczypospolitej. W tu tejszy m m ieszczaninie i chłopie, w najuboższym choćby człowieku, zostaje odtąd na zawsze coś z ry cerza kresow ego. Podnosi się także i uszlachetnia znaczenie kobiety w rodzinie i spo­

łeczeństw ie.

Chociaż ziemie te ciągle praw ie płoną od pożogi wo­

jen n ej, choć w alą się dom y i gospodarstw a, giną starsi i młodsi, — mimo to w y rab ia się w ludziach jakaś zacię­

tość i w ytrw ałość, jakieś nam iętne przyw iązanie do ziemi, k tó re woli dziesięć razy odbudować i rozpoczynać na no­

wo, niż zrezygnow ać i uciec z swego p osterunku. To oso­

bliwe, twarde przywiązanie do ziemi, krw ią polską i k u l­

tu rą polską użyźnionej, przyw iązanie o pew nym odcieniu bohaterskim — było jed n ą z głów nych cech m ieszkańców ziem południow o-w schodnich.

Z rycerskiego życia przez całe w ieki pozostało im coś innego: charakter jakby żołnierski. P rz eb ija się on nie ty l­

ko w gorącym temperamencie tu tejszych ludzi, w któ ry ch n atu rz e krew polska zm ieszała się z krw ią ruską, a nieraz i ze w schodnią, orm iańską i tatarsk ą, — bo żywy, bu jn y tem p eram en t może być właściwością każdego człowieka.

Z daw nego żołnierza i rycerza zachow aliśm y przede w szystkim dw ie rzeczy: zdyscyplinowanie i wierność. Mie-

(10)

16

szkańcy ziem południow o-w schodnich m ają — mimo sw e­

go tem p eram en tu — w iększą dyscyplinę w ew nętrzną, większe poczucie solidarności i karności społecznej, niż to się zazwyczaj w Polsce zdarza. Wiedzą, że kiedy trzeba, to m usi się karn ie stanąć W żołnierskim o rdynku dla w y­

konania swego patriotycznego i obyw atelskiego obowiąz­

ku. Są też wierni, wierni państwu polskiemu, wiedzą, ze je s t to ta sam a Rzeczpospolita, k tó ra przez w ieki ogarniała sw oją opieką w szystkie n a równi, wchodzące w skład jej narody, a w skazyw ała im w ielkie idee i w ielkie cele.

Są wreszcie skorzy do czynu, to znaczy, że nie m a w nich ociągania się i lenistw a duchowego, nie trzeb a ich długo przekonyw ać i nam aw iać, bo zresztą w rodzona in te ­ ligencja kresow ców swoim „chłopskim rozum em “ — jak to m ów ią — chw yta szybko sedno rzeczy. Gdy się im w yda hasło, gdy się do nich przem ów i w im ię ideałów — sp raw ­ ność i rzetelność ich działania jest pew na.

M ieszkaniec ziem południow o-w schodnich (wszystko jedno: inteligent, urzędnik, rzem ieślnik czy chłop, Polak czy Rusin), jeśli m a otw artą głowę i otw arte oczy, rozum ie ile zawdzięcza kulturze zachodniej, k tó rą tu ta j przyniosło przed w iekam i i rozpow szechniało państw o polskie. Wie, że on sam, jeśli m a poczucie w łasnej w artości, jest w łaś­

nie owocem tej k u ltu ry , k tó ra go uczyniła takim , jakim jest, a różnym od ciemnego, łatw ow iernego człow ieka nie­

dalekiego wschodu.

A takie uśw iadom ienie sobie znaczenia k u ltu ry pol­

skiej w kłada n a nas także pew ne obowiązki. T ak jak w rodzinach pielęgnuje się dobre trad y cje, zw yczaje i n a ­ uki swoich ojców i dziadów, szanuje się je i przekazuje dalej młodszym, — ta k samo i społeczeństwo musi pie­

lęgnować swoje dobre i w ielkie tradycje.

T aką najpiękniejszą tra d y c ją dla nas w szystkich, co' , jesteśm y jak jed n a rodzina n a ty ch ziem iach osiadła, —

jest nasz związek z polską kulturą, tj. z ty m i w zniosłym i ideam i i dążnościami, k tó re dzisiejsze państw o polskie odziedziczyło po daw nej ■ Rzeczypospolitej i dalej realizuje.

! V

*

..

(11)

Biblioteka Główna UMK

300020638230

wszyscy rolnicy czytają

N a j t a ń s z y i n a j l e p s z y t y g o d n i k w i e j s k i

„NASZA PRACA“

Prenumerata kwartalna 80 gr, półroczna 1 5 0 zł, roczna 3 zł.

A d r e s : Lwów, C z a r n i e c k i e g o i. 1, i p.

Konto P. K. O. Nr 506.280 — Nr. rozrachunku Lwów I. Nr 231.

K A N T Y C Z K A T . S . Ł .

i

Książeczka Wszystko z Bogiem

powinna być w każdym domu Cena 30 gr.

Do nabycia w Kołach T. S. L., w Księgarniach T. S. L. we Lwowie, ul. Batorego 30 i Krakowie, ul. św. Anny 1. 5, oraz w Biurze Zarządu Głów­

nego T. S. L. we Lwowie, ul. Czarnieckiego 1. 1.

Zamawiać można na czeku P. K. O. Nr 501.201.

Cytaty

Powiązane dokumenty

12,00 w Sali Senatu ODBĘDZIE SIĘ PUBLICZNA OBRONA PRAC DOKTORSKICH1. Publiczna obrona pracy doktorskiej Pani mgr

[r]

Św iadom e i planow e kształtow anie życia stać się może drogą przezw yciężenia kryzysu k u ltu ry , k tó ry nie jest zjaw iskiem oderw anym i niezależnym

śliwie dobrane towarzystwo było na siebie skazane już za f czasów Mikołaja I, czy też narzucili się z nim dopiero jego następcy. Wydaje się, że program

„Przyczynek do znajomości fauny ską- poszczetów w odnyc h Galicyi" opisuje poraź pierwszy w Galicyi 34 g atun ki ską- poszczetów w odnych, prostując p rzytem

czypospolitej Armia Krajowa na rozkaz Rządu Polskiego walczy ra- mię przy ramieniu z Czerwona Armią i bije wspólnego wroga... Witając Armię Czerwona,jako

[r]

nowli.·cz (19, 34), gdyż poza nimi podłoże miocenu prawie nigdzie się tutaj nie odsłania, zaś wszystkie dostępne profile reprezentują 'bardzo niewiel- kie