• Nie Znaleziono Wyników

"Etyka". T.1, Warszawa 1966 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Etyka". T.1, Warszawa 1966 : [recenzja]"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Tadeusz Ślipko

"Etyka". T.1, Warszawa 1966 :

[recenzja]

Studia Philosophiae Christianae 4/1, 257-271

(2)

S tu d ia P h ilo so p h ia e C h ristia n a e A TK

4 (1968) 1

Z ZAGADNIEŃ ETYKI

Ś l i p k o T.

„E ty k a ” T. I. W a rsza w a 1966. W yd. I n s ty tu t F ilozofii i Socjologii P o lsk ie j A k ad em ii N auk.

K alin o w sk i G., I n itia tio n à la P h ilo so p h ie m o rale, P a ris 1966.

„Etyka”, T. I., W a rsza w a 1966 ss. 370, Wyd. In s ty tu t F ilozofii i Socjologii

P olsk iej A kadem ii N auk.

N ow a pozycja k się g a rsk a pt. „ E ty k a ” nie je st ani książką, an i czaso­ pism em , a le p ierw szy m tom em se ry jn e g o w y d a w n ic tw a I n s ty tu tu F ilo ­ zofii i Socjologii P A N pośw ięconym w y łąc zn ie p ro b lem aty c e etycznej. S pora objętość, z n a k o m ite n az w isk a w ielu au to ró w , różnorodność p ro b le ­ m a ty k i — oto n ie k tó re za le ty p u b lik a c ji, k tó re rz u c a ją się w oczy zaraz p rz y p ierw szy m z n ią zetknięciu. D owodzi to, że u k az a n ie się E ty k i s ta ­ now i w y d a rz e n ie zasłu g u jące n a uw agę ze stro n y każdego, k to śledzi rozw ój m yśli etycznej w n a s z j o n k ra ju .

Spis treśc i in fo rm u je czytelnika, że na całość to m u sk ła d a ją się m a ­ te ria ły dw ojakiego ro d zaju . P ie rw sz e z n ic h z a w ie ra ją pokłosie k o n fe re n c ji ety k ó w polsk ich od b y tej w m a ju 1965 r. w N ieborow ie, d ru g ie n a to m ia st p rz e d sta w ia ją w y n ik i sam odzielnych b a d a ń etycznych łączn ie z działem sp raw o zd aw czo -recen zy jn y m .

T ak w y g ląd a u k ła d to m u w id zian y od stro n y fo rm a ln e j. O b raz się zm ienia, k ie d y się b ie rz e pod uw agę m e ritu m rzeczy. W N ieborow ie dużo czasu pośw ięcono zagadnieniom p rak ty c zn y m , prócz tego je d n a k ro z p ra ­ w ian o w iele n a te m a ty ściśle teo rety czn e. Nic w ięc dziwnego, że p rz e d ­ m iotem d y sk u sji sta ły się p ro b lem y p o zo stające n ie je d n o k ro tn ie w ści­ słym zw iązku z te m a ty k ą a rty k u łó w dru g iej części „E ty k i”. Z tego p u n k tu w idzenia bard ziej w sk az an y m w y d a je się w ziąć za p o d staw ę rec en zji sch em at p o rz ą d k u ją c y zaw artość om aw ianego to m u „E ty k i” w edług w y ­ stę p u ją c y c h w nim zespołów tem aty czn y ch , bez w zględu n a to, czy w cho-17 — S t u d i a P h i l . C h r i s t i a n a e 4(1968)1

(3)

dzące w ich sk ład a rty k u ły m ieszczą się w p ie rw sz ej, czy też w dru g iej części.

W m y śl p rzy ję teg o k ry te riu m n a czoło w y su n ąć należy g ru p ę p rac , k tó ry c h a u to rz y p o ru sz a ją zag ad n ien ia z dziedziny ety k i sy stem a ty cz n ej (np. isto ty oceny etycznej czy po jęcia m oralności).

K o lejn ą g ru p ę tw o rzą ro zp raw y o c h a ra k te rz e h isto ry c zn y m p o św ię­ cone je d n a k ż e w zasadzie w spółczesnym k ie ru n k o m etycznym , ta k im ja k m a rk sizm , b ry ty js k a szkoła etyczna, egzystencj.alizm czy e ty k a k ato lic k a.

O sobne m iejsce przy zn ać w y p ad a p rac y re fe ru ją c e j w y n ik i b ad a ń nad n ie k tó ry m i p o sta w am i sp o łe cz n o -m o ra ln y m i i z tego ty tu łu p rzy n a leż n ej do socjologii m oralności.

N astęp n ą k a te g o rię tw o rzą a rty k u ły o m a w iają ce sp ra w y p rak ty c zn e , p rz e d e w szystkim k w estię n au c z a n ia ety k i n a poziom ie u n iw ersy te ck im .

O sta tn ią w reszcie pozycję z a jm u ją re c e n z je k siążek i czasopism . S zereg p ra c sk o n c en tro w an y c h n a za g ad n ien iach ety k i sy stem a ty cz n ej o tw ie ra a r ty k u ł prof. T. K o tarb iń sk ieg o pt. „ Isto ta oceny e ty cz n ej” (str. 7— 17). A u to r p o ru sza te m a t, o k tó ry m ju ż k ilk a k ro tn ie w y p o w iad ał się publicznie. Rzecz zatem zrozum iała, że nie w yszedł poza k rą g dobrze ju ż w Polsce zn an y ch przew o d n ich m yśli jego ety k i (idea „spolegliw ego o p ie k u n a ”, je j geneza, treść , etyczne zastosow ania). Są w szakże pew ne e lem e n ty za słu g u jące n a u w y p u k len ie. Chodzi o stw ie rd z en ie, że głos s u m ien ia „u różnych lu d ó w św ia ta i w różn y ch o k resa ch dziejów ” w y­ k a z u je „ rd z en n ą zasadniczą tożsam ość” , czego p rzyczynę w idzi a u to r w fakcie, że „ s y tu a c je m a cierzy ste, w k tó ry c h się te n głos u rab ia , p o ­ w ta rz a ją się w szędzie i s ta le ”. W y znanie to w y d a je się n a d e r znam ienne. W łączone w chór podobnych głosów podnoszących się w obozie m a rk s i­ sto w sk im dowodzi, że teza o niezm ien n y ch p o d sta w ac h m oralności, gło­ szona od d aw n a p rzez ety k ę ch rz eśc ija ń sk ą, poczyna zapuszczać coraz głębsze k o rzen ie ró w n ież na g ru n c ie ety k i laick iej, i

O cenę k ry ty c z n ą zasadniczych tez etycznych prof. K o tarb iń sk ieg o z k a ­ tolickiego p u n k tu w id zen ia p rze p ro w ad z ił w sw oim czasie ks. S ta n is ła w O lejn ik !, w N ieborow ie zaś szereg in te re su ją c y c h elem en tó w dorzucili słuchacze jego w y k ład u : id e ał spolegliw ego o p ie k u n a — to raczej id e ał człow ieka „ stareg o ”, m a n ie w ielk ie zasto so w an ie w sy tu a cjach , gdzie w y stę p u je b ra k zagrożenia, w zględ n ie gdzie zagrożenie p rz e k re śla w szelką m ożliw ość ludzkiego p rze ciw d ziała n ia (np. w w a ru n k a c h w o jn y ato m o ­ w ej), je st też za „ w ą sk i”, nie o b e jm u je obow iązków w zględem sam ego sie­ b ie (problem sam obójstw a, e ty k a seksualna).

P ro f. M. O ssow ska i doc. I. L a z a ri-P a w ło w s k a z a sta n a w ia ją się w sp ó l­ n ie n ad p y ta n iem , czy je s t rzeczą m ożliw ą w y o d rę b n ić p ew ie n zespół ocen i n orm , sta n o w iąc y ch b ezsprzecznie oceny i n o rm y m o raln e. R ezul­

(4)

ta ty sw ych p rzem y śleń p rz e d sta w ia ją w a rty k u ła c h : „P o jęcie m o raln o ści” (str. 19—29) oraz „O p ojęciu m o raln o ści” (str. 31·—50).

W yw ody prof. O ssow skiej id ą n a d a l po lin ii w yty czo n ej w głów nym je j dziele „P o d sta w y n a u k i o m o raln o ści” 2. S w o ją n e g a ty w n ą odpow iedź u sp ra w ie d liw ia p rz e d e w szy stk im fa k te m , że filozofow ie m o raln o ści nie p o tra fili sprecyzow ać k ry te riu m , k tó r e b y pozw oliło w sposób n iezaw odny odróżnić oceny m o raln e od pozam o raln y ch . W y su w an e przez nich p ro ­ pozycje (zależność ocen od w arto śc i, „uo g ó ln ialn o ść” ocen, ich pow szech­ ność czy u za sadnialność) o k az u ją się niezd o ln e sp ro sta ć k ry ty c z n e j re fle k sji filozoficznej.

T ym ciekaw sze w y d a ją się p ro p o zy cje doc. L a z a ri-P a w ło w sk ie j, k tó ra s ta ra się dow ieść, że n a w e t „przy w y k o rzy stan iu ... a n a liz i p rze m y śle ń ” prof. O ssow skiej m ożna p o d jąć p ró b ę w y o d rę b n ie n ia pew nego zespołu n o rm specyficznie m o raln y ch . S p ośród różn y ch k ry te rió w w y su n ię ty ch p rzez a u to rk ę (psychologiczne, socjologiczne, system ow e, treściow e) n a j­ b a rd z ie j in te re s u ją c e w y d a je się k ry te riu m treściow e. P rz y jego pom ocy m ożna p ew n e n o rm y p rz y ją ć jako m o ra ln e z uw agi n a nie sam e, n a to m ia st inne ze w zględu n a to, że sta n o w ią w n io sk i z zasad u zn a n y ch up rzed n io a k sjo m a ty cz n ie za m oralne.

P o zy ty w n e w yn ik i, do ja k ich dochodzi w sw ych ro zw aż an ia ch doc. L a z a ri-P a w ło w sk a , ró w n o w ażą nieco p esy m isty czn y w ydźw ięk poglądów p rof. O ssow skiej. I w y d a ją się b a rd z ie j p rze k o n u jąc e. M a to sw o je z n a ­ czenie dla te o rii m o raln o ści zarów no opisow ej ja k i n o rm a ty w n e j um oż­ liw ia ją c w stę p n e p rz y n a jm n ie j k ro k i p rzy b u d o w ie d efin icji m oralności. A je d n ak , p rz y n a jm n ie j n a odcin k u etyki, o p tym izm te n nie m oże sięgać z b y t daleko. A u to rk a sw oje p ro p o zy cje sfo rm u ło w ała „z p u n k tu w id zen ia m etodologii n a u k em p iry czn y c h ” i dlatego w łaściw y m te re n e m ich za­ sto so w an ia je st opisow a dziedzina m oralności, sta n o w iąc a dom enę n a u k i o m oralności w je j w spółczesnym ro zu m ien iu . W etyce n o rm a ty w n e j, k tó re j tru d n o je s t obejść się bez a n a lity c z n e j d efin icji m oralności, p ro ­ b le m u n a te j drodze rozw iązać się n ie da. K onieczna je s t in n a m etoda p o stęp o w an ia, z a k ła d a ją c a o k reślo n ą filozoficzną k o n ce p cję człow ieka oraz w y n ik a ją c e stąd p o d sta w o w e założenia. W y p ra co w an a w te n sposób d e­ fin ic ja m o raln o ści (podobnie ja k i po jęcie sam ej e ty k i ja k o filozofii m o­ raln o ści) sta n o w ić będzie in te g ra ln y sk ła d n ik w łaściw ej sobie an tro p o lo g ii filozoficznej i dzielić z n ią ryzyko jej te o re ty c z n e j w artości. O znacza to w szak że p lu ra liz m d efin icji m oraln o ści n a g ru n cie ety k i n o rm a ty w n e j. P o w ra c a w ięc p o stu la t doc. L a z a ri-P a w ło w sk ie j, k tó ra dom aga się w ielu (opisow ych, ak sjologicznie n e u tra ln y c h ) d efin icji m oralności, odpow iednio do różn y ch k ry te rió w p rz y jm o w a n y ch za ich p o d sta w ę, a le w zgoła in n e j an iżeli u niej, postaci.

(5)

A rty k u ł prof. T. Czeżow skiego „D w o jak ie n o rm y ” (str. 145—155), ja k a u to r pod koniec w y ja śn ia , p o sia d a c h a ra k te r polem iczny. Z w ra ca się p rzeciw ko ty m te o re ty k o m p raw a, k tó rz y n o rm o m o d m a w iają w arto śc i zdań orzek ający ch , w sk u te k czego d o k o n y w an e p rzy ich pom ocy o p era cje lo g ic z n e -u w a ż a ją za zu p e łn ie o d ręb n y ty p dow odzenia, nie m a ją c y z p o ­ p rz e d n im nic w spólnego. P ro f. C zeżow ski ze sw ej stro n y p o d e jm u je w y ­ w ód, w k tó ry m s ta ra się w y k azać b ezpodstaw ność ta k ieg o p o sta w ien ia sp raw y . Jego zdaniem k aż d a no rm a, a za ta k ą uw aża „ w y raż en ie p o w in ­ ności, p rze p isu lu b reg u ły o b o w iąz u ją ce j”, sam a ze sieb ie n ie je st an i nakazem , an i zaleceniem , ale tylk o m o ty w a c ją dla a k tu decyzji, czyli ro zk azu skierow anego pod ad re sem o dpow iednich p odm iotów p ow ołanych do jej rea lizo w a n ia. A zatem w łaściw y sobie c h a ra k te r czerp ią n orm y z injiego źródła. N orm y te ty c z n e (re p re z e n tu ją je p rze d e w szy stk im n o rm y p raw n e) o p ie ra ją się n a tzw. zdan iach m e tateo rety c zn y c h , w y stę p u ją c y c h w p o staci u ch w a ł org an ó w u staw odaw czych, n a to m ia st n o rm y pow in n o - ściow e (należą do n ic h w p ie rw sz y m rzędzie n o rm y m o raln e) p o zo stają w zw iązku z ja k im ś dobrem o k re śla ją c y m z kolei tre ść o dpow iedniej oceny i dlatego n az y w a się je n o rm am i aksjologicznym i. O bydw ie w szak że k a ­ te g o rie n o rm p rz y b ie ra ją fo rm ę zdań p raw dziw ościow ych: n o rm y te ty cz n e przez to, że są ele m e n ta m i u s tro ju p raw n eg o , u k sz tałto w an eg o m ocą zdań m e tate o re ty c z n y c h , n o rm y ak sjologiczne zaś p rze z sw ą odnośnię do ocen sp ra w d z a ln y c h w sw ym p o d staw o w y m źródle, ja k im i są e le m e n ta rn e oceny p ie rw o tn e , n a b y w a n e bezpośrednio n a p o d sta w ie d an y c h do św iad ­ czenia aksjologicznego.

N azw isko a u to ra s tw a rz a w y sta rc z a ją c ą g w a ra n c ję w a rto śc i n au k o w e j om ów ionego arty k u łu . M im o to w yłożona przezeń k o n ce p cja n o rm w in ­ te re su ją c y c h ety k ę p u n k ta c h bud zi zasadnicze opory. Szczególne tru d n o śc i n a s trę c z a jego p ojęcie ele m e n ta rn y c h ocen p ie rw o tn y c h ja k o p o d sta w y sp raw d za ln o śc i n o rm aksjologicznych. W m yśl w łasnego o k reśle n ia a u to ra są to oceny „dotyczące p rzy p a d k ó w in d y w id u a ln y ch i analogiczne do je d ­ n o stk o w y c h zdań sp o strzeżen io w y ch ”, a w ięc k o n k re tn e sąd y w a rto śc iu ją c e sta n o w ią c e p u n k t w y jśc ia do fo rm o w a n ia ogólnych sądów w a rto ś c iu ją ­ cych (au to r n az y w a je „sąd am i w tó rn y m i” ), n a k tó ry c h b a z u ją n o rm y aksjologiczne. P rz e d e w szy stk im p rz y ta k im ro zu m ien iu ele m e n ta rn y c h ocen p ie rw o tn y c h n ie je st jasn e, ja k im sposobem m ogłyby one służyć za k ry te riu m p ra w d y dla w tó rn y c h sądów w a rto śc iu ją cy c h , jeżeli te o sta tn ie fa k ty c z n ie b y ły b y ty lk o uogólnieniem , n a ra s ta ją c e j sum y je d n o stk o w y ch ocen p ie rw o tn y c h . O ceny p ie rw o tn e m u siały b y w ów czas p o siad ać w łasn ą, n iezależn ą od sądów w tó rn y c h p o d sta w ę spraw d zaln o ści. P ro f. Czeżowski już w cześniej w y su n ął przypuszczenie, że oceny te „są b ezp o śred n io uza­ sadnione, tzn. stw ie rd z a ją c w a rto ść p rze d m io tu o p ie ra m y się n a sw oistej oczyw istości , oceny” 3. W b rew pozorom tłu m ac ze n ie to nie w y d a je się

(6)

słuszne. Z aw o d n ą okazuje się p rz e d e w szy stk im jego p o d sta w a w p o staci zasady a n a lo g ii pom iędzy w a rto śc io w an ie m m o ra ln y m a spostrzeżeniem . M im o w szystko, to są rzeczy n a jz u p e łn ie j różne. M ożna pow iedzieć, że s tr u k tu r a logiczna sądów spostrzeżen io w y ch je st p ro sta, w a rto śc io w a n ia n a to m ia st — złożona. D ow odu na to d o sta rc za an a liz a k o n k re tn e g o zjaw isk a w a rto śc io w a n ia m oralnego. Is to ta rzeczy, m ów iąc w w ielk im skrócie, s p ro ­ w adza się do tego, że w w arto śc io w a n iu m o ra ln y m dok o n u jem y oceny ja ­ kiegoś k o n k retn e g o a k tu jako dobrego lu b złego n a te j p o d staw ie, że odpo­ w iad a on (lub nie) ok reślo n ej w arto śc i m o ra ln e j sta n o w iąc ej w zór i m ia ­ rę d o b ra m oralnego w łaściw ego d an ej k a te g o rii d ziała n ia (praw dom ów ność, spraw iedliw ość, opanow anie) i k o n sty tu u ją c e j dzięki te m u tre ść ogólnego sądu w arto ściu jąceg o . In n y m i słow y a k t k o n k re tn e g o w a rto śc io w a n ia m o­ raln e g o sta n o w iąc y tre ść odpow iedniej e le m e n ta rn e j oceny p ie rw o tn e j (k tó ra w ty m u ję ciu p rz e s ta je być „ p ie rw o tn a ”), zak ła d a jako sw ój n iezb ęd ­ ny w a ru n e k ogólny sąd w arto śc iu ją cy i w n im z n a jd u je p o d sta w ę sw ej sp raw d zaln o ści, a nie o d w ro tn ie, ja k to z a k ła d a prof. Czeżowski.

N iezależnie je d n a k od w y su n ię ty c h zastrze że ń k ry ty c z n a p o sta w a prof. C zeżow skiego w zględem te o rii głoszących „n iep raw d ziw o ścio w y ” c h a ra k te r n o rm im p e ra ty w n y c h za słu g u je n a p oparcie. D om aga się ty lk o ja k o sw ej p odb u d o w y in n e j in te r p re ta c ji p ra w d y m o raln ej.

P ojęcie n o rm i ocen sta n o w i ró w n ież p rz e d m io t ro zw ażań prof. W. T a ­ ta rk iew icz a w a rty k u le pt. „O b rac h u n ek i nakazy, uczciw ość i dobroć” (str. 157^-167). U staliw szy, źe n o rm a w tre śc i sw ej z konieczności zaw iera sąd w arto śc iu ją c y , p rz y jm u je cztery zasadnicze k a te g o rie ty c h sądów : sądy o dobrach, sądy o słuszności czyli o tym , co d o b re w zględnie lepsze w k o n k re tn e j sy tu a c ji, sąd y o m o raln o ści ocen iające dobroć in te n cji, a w reszcie są d y o zasłudze w y ra ż a ją c e ocenę osobistego w y siłku. B acz­ n iejszą uw agę p ęśw ięca a u to r sądom o słuszności, n ie w ą tp liw ie ze w zględu n a ich k o n k re tn y c h a ra k te r, a ty m sam y m zw iązek z decyzją m o ra ln ą człow ieka. P rz y b ie ra ją one z kolei d w o jak ą p ostać: „nakazów uczciw ości” sta n o w iąc y ch n eg a ty w n e i „b ezcerem o n ialn e” za k azy m o ra ln e oraz „ n a k a ­ zów dobroci” w tre śc i sw ej p o zy ty w n y ch i dom ag ający ch się życzliw ej po ­ sta w y w zględem człow ieka. N astęp n ie p rze p ro w ad z a a u to r an alizę h ie ­ ra rc h ii pom iędzy n ak a za m i dobroci i uczciw ości, w zakończeniu zaś fo rm u łu je n ie k tó re reg u ły p o d ejm o w an ia decyzji m o raln y ch w sy tu a c ja c h Ż y cio w y c h /W y z n ac za ją je bąd ź p ew n e n a w y k i m o raln e o p a rte n a w y ch o ­ w a n iu lu b „o d ru c h ach se rc a ” , bąd ź u sta lo n e u przednio n ak a zy słuszności i dobroci, a w reszcie gdy p o p rze d n ie zaw iodą, ra c h u n e k dóbr.

T en z w a rty i p rze jrz y ście n a p isa n y a rty k u ł w szeregu p u n k tó w do­ m ag ałb y się d o kładniejszego sprecyzow ania. N ie w idać np., n a ja k ie j p o d sta w ie sądy o słuszności, w k tó ry c h oceniam y, co d obre lu b lepsze w dan ej k o n k re tn e j sy tu a c ji, m ogłyby ab stra h o w a ć od dobroci in te n c ji i osobistego zaan g ażo w an ia się człow ieka? W obec tego czy sądów o in

(7)

-te n c ji i zasłudze n ie należało b y raczej uznać za w sp ó łczy n n ik i sądów o słuszncści, za m ia st czynić z nich o d ręb n ą k a te g o rię sądów w a rto śc iu ­ jący ch ?

A sp ra w a ra c h u n k u dóbr? T ru d n o pogodzić się z o pinią a u to ra , że s ta ­ now i on sw ego ro d z a ju u rzą d zen ie zastępcze u ru c h a m ia n e w w y p ad k u , k ie d y zaw iodą n ak a zy uczciw ości i dobroci. R a ch u n e k dóbr, ja k się zdaje, w te d y p rzed e w szy stk im je s t u sp raw ie d liw io n y , k ie d y człow iek, m ogąc sp ełn ić k ilk a czynów , w śró d k tó ry c h nie m a czynu zakazanego, ale bądź w szy stk ie są . n ak a za n e, bądź w szy stk ie dow olne, sz u k a tego, k tó ry spośród nich w d an e j sy tu a c ji je st najlep szy . K ró tk o m ów iąc zad an iem ra c h u n k u dó b r je st ty lk o u sta lić h ie ra rc h ię k ilk u zbieżnych nak azó w dobroci i u ła tw ić je d n o stc e w y b ó r jednego z nich, a nie zastępow ać te nakazy, a tym b a r ­ dziej —· n ak a z y słuszności.

B ardzo ciekaw ą i z a słu g u jącą n a uw agę in ic ja ty w ę p o d ją ł M. M ichalik w a rty k u le pt. „W sp ra w ie ’kod ek só w ’ ety k i zaw odow ej” (str. 169— 189). P o długich la ta c h p ro g ra m o w ej, szczególnie w śród ety k ó w laickich, neg acji m o ra listy k i odezw ał się w je j o b ro n ie głos, b ęd ący zre sztą w y razicielem znacznie szerszej, ale tłu m io n ej d otąd te n d en c ji. Z d an iem a u to ra za koniecznością m o ra listy k i p rz e m a w ia ją zarów no w zględy te o re ty c z n e (m o­ r a lis ty k a je s t n iezb ęd n y m „p rz ed łu ż en ie m ” etyki), ja k i p ra k ty c z n e (po­ trz e b a m o ra listy k i „do u rze czy w istn ie n ia ideałów fo rm o w a n y ch przez e ty k ę ”). Z k ilk u szczegółow ych zag ad n ień a u to r d o k ła d n iej om ów ił ty lko k w estię e ty k i zaw odow ej oraz tzw . „kodeksów m o ra ln y c h ”, fo rm u łu ją c pod koniec niezb ęd n e w a ru n k i ich p o p raw n ej budow y. Je że li się po ­ m in ie św iato p o g ląd o w ą m o ty w a cję p ropozycji a u to ra , całe p a rtie jego w yw odów n ie bu d zą w iększych zastrzeżeń.

D ru g im w y ra ź n ie zary so w an y m k o m p lek sem te m aty cz n y m om aw ianego to m u „ E ty k i”’ są p ra c e o c h a ra k te rz e h istorycznym . N a ogół p o sia d ają one n a sta w ie n ie k ry ty c z n o -a n a lity c z n e . A m b icje n aszk ic o w an ia p ew n ej, choć n a d e r ogólnikow ej sy n te zy zd ra d za je d y n ie w ygłoszony w N iebo­ ro w ie r e f e r a t prof. J. K e lle ra „Now e k ie ru n k i i te n d e n c je w etyce k a ­ to lic k ie j” (str. 51—71).

R olę w stę p u p ełn i w nim k ró tk i zary s u k a z u ją c y p o cz ątk i i rozw ój ru c h u odnow’y e ty k i k ato lic k iej. W osnow ie r e f e r a tu w y m ie n ia a u to r n a j­ p ie rw szereg tez, w k tó ry c h e ty k a k ato lic k a pozostaje n a d a l n a d aw nych pozycjach. N ależy do nich k o n ce p cja przedm iotow ego p o rzą d k u m o ra l­ nego, osoby lu d z k iej, a w reszcie p ra w a n atu ra ln e g o . M imo to — zdaniem a u to ra — n a w e t n a ty c h odcinkach p ew n e now e a k c e n ty dadzą się z a u w a ­ żyć. P iu s X II u z n a je w n a tu rz e człow ieka obok elem en tó w n iezm ien n y ch ró w n ież czynniki zm ienne, zależne od k o n k re tn y c h w a ru n k ó w m iejsca i czasu. W zw iązku z ty m p o zo stają n ajn o w sze p ró b y re w iz ji p o ję cia p ra w a n a tu ra ln e g o . W jego tre śc i n ie u p a tru je się już „gotow ych zasad i d y ­

(8)

r e k ty w ”, a le je d y n ie „p raw o d aw czą fu n k c ję ro z u m u ” stan o w iąceg o n o rm y w aż n e dla każdej sy tu a c ji z osobna ł w jej ty lk o granicach.

Od uw ag n a te m a t p o d sta w m o raln o ści przechodzi a u to r od ra z u na te re n k ato lic k iej d o k try n y społecznej. Dużo m ie jsc a pośw ięca zagadnieniu sto su n k u k ato lic y zm u do m ark sizm u . O gólnie rzecz b io rąc a k tu a ln a s y ­ tu a c ja na ty m odcinku p rz e d sta w ia się dosyć niejednolicie. K atolicy n a Z achodzie w y k a z u ją żywe za in te re so w a n ie m ark sizm em . Co p ra w d a n a d a l n eg a ty w n ie u sto su n k o w u ją się do jego m a te ria listy c z n e j ideologii, m im o to z w idocznym zrozum ieniem odnoszą się do celów m a rk siz m u na p o lu p o lity k i społecznej. C hcieliby n a w e t p o d jąć z nim ry w a liz ac ję, aby o dro b ić w te n sposób w łasne w ty m w zględzie zaległości.

Z decydow any z w ro t k ato lik ó w w s tro n ę p ro b le m a ty k i społecznej w y ­ w o łał znaczny fe rm e n t w ich w łasn ej d o k try n ie społecznej. Z e szczegóło­ w ych zag ad n ień w y m ie n ia K eller n a u k ę o p ra w ie w łasności p ry w a tn e j, o znaczeniu p racy , a zasadzie p o słu szeń stw a oraz no rm ach e ty k i se k su a l­ nej. W k ażd y m z ty c h p u n k tó w w idzi a u to r p ró b y m odernizacji. P rz e ja ­ w em ty c h te n d e n c ji je st u zn a n ie dopuszczalności w łasności społecznej, p o d k reśle n ie osobow ych i n ad p rz y ro d z o n y ch w arto śc i p ra c y lu d z k iej, o sła­ b ie n ia znaczenia cnoty p o słu szeń stw a n a rzecz poczucia osobistej odpo­ w ied zialn o ści człow ieka za sw e czyny, coraz częstsze w ypow iedzi teologów k a to lic k ic h za dopuszczalnością środków an ty k o n cep cy jn y ch .

W yw ody sw e zam yka a u to r k ró tk ą r e la c ją n a te m a t sp o ru , ja k i w e ­ w n ą trz K ościoła toczą zw olennicy tzw . e ty k i sy tu a c y jn e j z p rz e d s ta w i­ cielam i urzędow ego a u to ry te tu kościelnego. Is to tn ą rolę w ty m sporze o d g ry w a za k w estio n o w an ie przez sy tu a c y jn y c h n o w ato ró w u p ra w n ie ń N auczycielskiego U rzędu K ościoła do k sz ta łto w a n ia m o ra ln y c h p o sta w lu d zi w ierzących. „K ościół dzisiejszy — k o n k lu d u je a u to r — w y k az u je w w ielu sp ra w a c h szczegółow ych skłonność do u stę p stw celem zbliżenia sw ej d o k try n y do w ym ogów w spółczesnego św iata, ale w k w e stii roli swego a u to ry te tu je s t w dalszym ciągu n ie u stę p liw y ”.

W sp raw o zd a n iu z d y sk u sji n ad r e fe ra te m prof. K e lle ra zw rócono u w ag ę n a jego in fo rm a c y jn y c h a ra k te r. P od ty m p rze to k ą te m należy p rze p ro w ad z ić ocenę jego n au k o w ej w artości.

Z acznijm y od k w estii, czy a u to r u sta w ił należy cie te m a t sw ojej p r e ­ lek cji. D la zrozum ienia je d n ak , o co tu w łaściw ie chodzi, p o trze b n e

o k azu je się k ró tk ie w prow adzenie.

M ianow icie trze b a sobie uśw iadom ić, że w sk ła d tego, co n azw ać by m o żn a ogólnie „k a to lick ą d o k try n ą m o raln o ści”, w chodzą p rz y n a jm n ie j dw a, w y ra ź n ie od sieb ie oddzielone człony: filozofia m oraln o ści (zw ana też często „ e ty k ą ch rz eśc ija ń sk ą” , lub z u w agi n a je j typow ą in te rp re ta c ję , „ e ty k ą to m isty c z n ą ”, w zględnie „a u g u sty ń sk o -to m isty c z n ą ”) oraz teologia m o ra ln a . R óżnią się one od siebie zarów no źródłam i, ja k i m etodą. E ty k a o p ie ra się w y łąc zn ie n a dośw iadczeniu i za sa d ach rozum ow ych, teologia

(9)

m o ra ln a w p ierw szy m rzędzie sięga do P ism a św., T ra d y c ji i n au c za n ia K ościoła. W p raw d zie przez długie w iek i w ą te k filozoficzny p rz e p la ta ł się w p ra c a c h uczonych k ato lic k ic h z w ą tk ie m teologicznym , to je d n a k od połow y X IX w. filozofia m o raln o ści w y o d rę b n iła się całkow icie od teologii m o ra ln e j i z a jm u je pozycję sam odzielną. W y stęp u jący w te rm in ie „ e ty k a c h rz e śc ija ń sk a ” elem e n t k o n fe sy jn y je st czysto z e w n ętrzn y m w trę te m , nie m a jąc y m odpow iedniego u za sa d n ie n ia w m etodologicznych p o d staw ach te j ety k i, p odobnie ja k to m a m ie jsc e w o k reśle n iu „filozofia ch rześci­ ja ń s k a ” uży w an y m n a oznaczenie filozoficznych sy stem ó w au g u sty n izm u , to m izm u czy skotyzm u.

Z kolei u sta la m y , co m a n a m yśli K e lle r p o słu g u jąc się te rm in e m „e ty k a k a to lic k a ” . Z arów no d aw n iejsze jego w y p o w ie d z i4, ja k i sam a tre ść r e fe ­ r a tu dow odzą niezbicie, że chodzi m u w p ierw szy m rzęd zie o teologię m o raln ą. M om enty filozoficzne, m im o że ich istn ie n ia n ie m o żn a za p rze­ czać, zostały p rz e su n ię te n a p la n d rugi i p o tra k to w a n e po m acoszem u. W obec tego m ożna pod a d re se m om ów ionego re f e r a tu sk ie ro w a ć dw a p y ta n ia :

1° Czy, b io rąc pod uw agę fak t, że został on w ygłoszony w obec a re o p a - gu filozoficznej ety k i p olskiej, było rzeczą celow ą położyć a k c e n t n a te o ­ logię m o raln ą, n a z w an ą n a d to zw odniczo „ e ty k ą k a to lic k ą ”, a pom inąć filo ­ zofię m o raln o ści czyli w łaściw ą etykę, bliższą ch y b a za in te re so w an io m słuchaczy?

2° Je że li zaś a u to r z a ją ł się fak ty c z n ie teologiczną d o k try n ą k ato lic k ą, czy jego p ierw szy m obow iązkiem nie było w yklaro-w anie słuchaczom (a po tem czytelnikom ) p o d staw o w ej re la c ji teologii m o ra ln e j do ety k i i precy zy jn eg o u m iejsco w ien ia w łasnego te m a tu ? M ożna się obaw iać, że n ie sp ełn ien ie tego p o stu la tu w re fe ra c ie prof. K e lle ra p rzyczyni się ty lk o do po g łęb ien ia p om ieszania pojęć u zn ak o m ity ch sk ą d in ąd , ale n a tym odcinku zu p ełn ie n ie zo rien to w a n y ch polskich znaw ców ety k i i jej h isto - rii.

S ta ń m y w szakże n a g ru n cie faktycznego sta n u rzeczy. Czy r e f e r a t prof. K e lle ra za ry so w a ł w m yśli słuchaczy p ełn y i w ie rn y ob raz p o glądów i k ie ­ ru n k ó w k a to lic k ie j teologii m o ra ln e j w jej a k tu a ln y m sta n ie ?

Je st rzeczą zu pełnie zrozum iałą, że a u to r d y sp o n u jąc o g raniczoną ilo­ ścią czasu m u siał przep ro w ad zić odpow iednią se lek c ję m a te ria łu . M im o to m ożna w ym agać, aby p o ruszone przezeń p u n k ty d aw a ły pew ien pogląd n a całość p ro b le m a ty k i te o lo g ic zn o -m o raln e j w jej zasadniczych p rz y n a j­ m n iej elem entach. T ym czasem n ie tru d n o zauw ażyć, że w d o b ran y m przez a u to ra m a te ria le zachodzą dosyć w y ra ź n e d y sproporcje. N iew sp ó łm iern ie dużo m ie jsc a pośw ięca on za gadnieniom k ato lic k iej d o k try n y społecznej,

(10)

znacznie już m n ie j in te re su je go te m a ty k a p o d sta w m o raln o ści (isto tn a przecież zarów no w s tru k tu r z e sy stem u , ja k i dla słuchaczy p rele g en ta ), etyczne zaś a sp e k ty życia in d y w id u a ln eg o znikły n ie m al z u p e łn ie z jego po la w idzenia. W iadom o zaś pow szechnie, że rów n ież w ty m re jo n ie to ­ czą się b ardzo ożyw ione d y sk u sje m iędzy a u to ra m i k ato lic k im i, w k tó ry c h dochodzą do głosu now e te n d e n c je i poglądy, n ie bez znaczenia ch y b a rów n ież dla etyków o in n e j o rie n ta c ji św iatopoglądow ej (np. p ro b lem w ol­ ności człow ieka, zw łaszcza re lig ijn e j, sa m o b ó jstw a , k ła m stw a i obro n y se­ k r e tu czy m iłości seksualnej). P o m in ięcie ty c h m o m e n tó w tw o rzy pow ażną lu k ę w obrazie w spółczesnego s ta n u k ato lic k iej teologii m o ra ln e j i obniża in fo rm a c y jn ą w arto ść re f e r a tu prof. K ellera.

Na k oniec k ilk a sp ra w szczegółow ych. T w ierd ze n ie a u to ra , że „ n ie k tó re tezy Tom aszow e są przez w szy stk ich (teologów k ato lic k ic h — TS) p o d a ­ w an e n ie m al na ró w n i z te k sta m i b ib lijn y m i” (str. 54) je st zu p e łn ie go­ łosłow nie i n iep raw d ziw e. Św. T om asz n igdy ta k ie j pozycji w k a to lic k ie j teologii m o ra ln e j n ie posiadał, ty m b a rd z ie j dziś, k ie d y pro g ram o w o gło­ si się ta m hasło p ełniejszego zw ro tu do źró d eł ew angelicznych, a u m n ie j­ szenia roli filozoficzno-teologicznego sy stem u św. Tom asza.

A p ro b lem p o słu szeń stw a? K eller p rz e d sta w ia go ta k : w daw n ej te o lo ­ gii k ato lic k iej „ślepe po słu szeń stw o ” o k az y w an e przełożonem u zw alniało „poddanego od odpow iedzialności za tre ść n a k a z u ” (str. 64). D opiero n o w ­ sza teologia o k az u je w iększe zro zu m ien ie dla ro li odpow iedzialności czło­ w iek a za p o d ejm o w an e przezeń decyzje. K o n te k st w ypow iedzi K e lle ra m ógłby n a su n ą ć przypuszczenie, że w d aw n e j teologii posłuszeństw o w zg lę­ dem przełożonego zw alniało człow ieka od odpow iedzialności n a w e t w w y ­ p ad k u , k ie d y chodziło o czyn zły. W ta k im założeniu m ielib y śm y znow u do czynienia z w y paczeniem istotnego sensu tra d y c y jn e j d o k try n y k a to ­ lick iej na te m a t p o słuszeństw a. Do je j niezm ien n y ch k an o n ó w należy n au k a , że p o słuszeństw o o b ow iązuje i je s t za słu g u jące ty lk o ta m , gdzie „grzechu nie w id ać” . Z a k ła d a w ięc ono zaw sze in d y w id u a ln y sąd su m ie­ n ia o .m o ra ln e j w arto śc i nak azan eg o a k tu i zw iązanej z ty m e le m e n ta rn e j p rz y n a jm n ie j odpow iedzialności m o raln ej.

W reszcie uw aga o sta tn ia . We w szy stk ich p ra c a c h zam ieszczonych w p ierw szy m tom ie E ty k i d o k u m e n ta c ja n a u k o w a je s t bez za rzu tu . W sk u ­ te k tego tru d n o zrozum ieć, dlaczego ty lk o w re fe ra c ie prof. K e lle ra cały szereg c y tató w nie m a odnośników um o żliw iający ch sk o n tro lo w an ie ich b rz m ie n ia i k o n te k stu . Na pew no nie p rzy c zy n ia się to do w zb u d zen ia z a u ­ fa n ia czyteln ik ó w do cytow anych tek stó w , a p ra w d ę m ów iąc i do cało ­ k sz ta łtu w yw odów au to ra.

T y tu ł p rac y E. Ż yro „A ksjologiczna tre ść po jęcia sp raw ied liw o ści w p o ­ g ląd ach K a ro la M a rk sa ” (str. 191—219)” w skazuje, że a u to rk a za w ęża­ jąc te m a t p ra g n ie zam ierzoną przez siebie an alizę przep ro w ad zić w spo­ sób m ożliw ie p rec y z y jn y i w y czerp u jący . Dało to w w y n ik u stu d iu m

(11)

rz e te ln e , o p rz e jrz y ste j b u d o w ie logicznej, a le jego efe k ty n a u k o w e są raczej nikłe. B a d an ia a u to rk i p ro w a d zą bow iem do w niosku, że M arks nie w y p ra co w a ł filozoficznej te o rii' spraw ied liw o ści w ścisłym tego słow a znaczeniu. P o słu g iw ał się potocznym je j pojęciem fo rm u ją c n a te j p o d sta ­ w ie zarów no ocenę za sta n eg o u s tro ju społeczno-gospodarczego, ja k i zarys jego p rze b u d o w y n a za sa d ach kom unizm u. M ożna zatem w w yw odach a u to rk i d o p atry w a ć się częściow ego p o tw ie rd z e n ia su g e stii F r it z h a n d a 5, zdaniem k tó reg o w pism ach M a rk sa z n a jd u ją się p o d staw o w e elem en ty m o raln o ści, ale b ra k ta m w ykończonego sy stem u filozoficzno-etycznego.

T rzech a u to ró w zain te re so w ało się pog ląd am i p rze d sta w ic ie li tzw. b r y ­ ty js k ie j szkoły etycznej. D ow ód to ro sn ąc ej p o p u la rn o śc i tego k ie ru n k u n a n aszy m gruncie. Z chronologicznego p u n k tu w id ze n ia n a pierw szy m m ie jsc u uw zględnić należy a rty k u ł S. S o ld en h o ffa „S łuszność i obow iązek w etyce W. D. R ossa” (str. 221—265).

P o d e jm u ją c te n te m a t S o ldenhoff w p ro w a d za cz y te ln ik a w sam o cen­ tr u m sp o ru m iędzy R ossem a M oorem , d eontologistam i i aksjologistam i. Chodzi w nim o p y ta n ie, czy „słuszność” , „pow inność” (rightness) a k tu posiad a sw oje źródło w tre śc i jego „ d o b ra ” czy też fo rm u je się w czło­ w iek u niezależnie od oceny dobra. Ross, ja k w iadom o, opow iedział się za pie rw sz ą ew en tu aln o ścią. T ym sam y m je d n a k sta n ą ł w obliczu k a p ita l­ nego dla sieb ie z a d an ia: ja k ok reślić isto tn y sens p o ję c ia słuszności i sk ąd w yp ro w ad zić jego genezę.

W u ję ciu S old en h o ffa Ross u to ż sam ia słuszność a k tu z cechą jego „od- pow iedniości” w zględnie „d o p a so w an ia” (su ita b ility , fittin g ess) do „jak ie jś sy tu a c ji bądź p o trz e b y ” . D zięki te m u słuszność a k tu w o sta tn ie j in sta n c ji o k az u je się zaw sze w łaściw ością w zględną, re la ty w n ą , w p rze ciw ie ń stw ie do d o b ra m ającego c h a ra k te r ab so lu tn y .

O bok an a liz y czynu słusznego ro zw ija Ross kon cep cję czynu obow iązu­ jącego. R ozróżnia d w o jak ą po stać pow inności: „pow inność ogólną” (ge­ n e r a l duty) m a k sy m a liza cji d o b ra oraz „obow iązki szczegółow e” (special duties) od p o p rze d n iej p ow inności niezależne. Ich zbiór sta n o w i p o d sta ­ w ę k o d ek su m oralnego. O bok tego Ross m ów i jeszcze o tzw. „ p rim a f a ­ cie” obow iązkach u jm o w a n y ch a k te m e le m e n ta rn e j in tu ic ji m o ra ln e j oraz o „obow iązkach w łaściw y ch ” (concrete duty) odnoszących się zaw sze do k o n k re tn y c h sy tu a cji. Dochodzi się do nich p rzy pom ocy n am y słu i sw oistej k a lk u la c ji, z k tó rą je d n a k często łączy się p rzy m iesz k a n ie ­ pew ności i ew e n tu aln o ść pom yłek. M im o to w y b o ry m o ra ln e człow ieka są zazw yczaj tra fn e , choć tru d n o pow iedzieć, na ja k ie j to się dzieje zasadzie.

Z ro z p ra w y S old en h o ffa w y n ik a, że w te o rii R ossa w y stę p u je jedno ty lk o p ojęcie słuszności czynu. T ym czasem sp ra w a p rz e d sta w ia się n ie ­

(12)

co inaczej. Z n aw cy etycznej m yśli R ossa p o d k re śla ją , że o stateczn e w y­ n ik i o siągnął on dopiero po dłuższej ew o lu cji poglądów . W sk u tek tego w jego p ra c a c h da się w y k ry ć n ie jedno, ale trz y p ojęcia słuszności czy­ n u 6. W analizie S o ldenhoffa te n ew o lu c y jn y m o m en t zu p ełn ie n ie w yszedł, czym o słabił nieco d o d atn ie sk ą d in ą d w ra że n ie, ja k ie się odnosi z le k tu ry jego ro zp raw y .

D ru g ą fazę rozw ojow ą b r y ty js k ie j szkoły etycznej re p re z e n tu je tzw. em otyw izm . A n alizą poglądów jego czołow ych p rze d staw ic ie li z a ją ł się M. F ritz h a n d w a rty k u le pt. „M arksizm a em otyw izm ” (str. 89—130). K o n ­ k r e tn ie m ów iąc uw agę sw ą sk o n c e n tro w a ł n a p ra c a c h dw u filozofów : A. J. A y era oraz Ch. L. A y era oraz Ch. L·. S tevensona. Za ta k im doborem źró d eł p rze m aw ia fak t, że re p re z e n tu ją oni dw ie odm ienne o rie n ta c je w ło ­ n ie em otyw izm u: p ierw szy — r a d y k a ln ą , d ru g i n a to m ia st —· u m ia rk o ­ w an ą .

Na czym polega ra d y k a liz m A y era? W edług F ritz h a n d a p rz e ja w ia się on przed e w szy stk im w tym , że A y er stanow czo zaprzecza, ja k o b y w y ra ­ żenia etyczne p o sia d ały ja k iek o lw iek znaczenie opisowe. P rz y p isać im m ożna ty lk o i w y łącznie fu n k c je em o ty w n e i ew o k a ty w n e sp ro w ad zające się, ja k w w y k rz y k n ik a ch , do w y ra ża n ia uczuć sam ej w y p o w iad a jąc ej je osoby i w y w o ły w an ia podobnych uczuć u osób postro n n y ch .

S tevenson zm ienił sens p odstaw ow ej tezy A y era o tyle, że w w y ra ­ żeniach etycznych obok p ie rw ia stk a uczuciow ego d o p a tru je się rów n ież elem en tó w opisow ych. S tan o w i je „w y raż en ie p ozytyw nej lub n e g a ty w ­ nej p o sta w y ” w zględem rzeczyw istości i im p lik u je odpow iednie dyspozycje do w p ły w an ia n a za chow anie się otoczenia.

F ritz h a n d p o d d ając obydw ie w e rsje em otyw izm u w n ik liw e j i w szech­ s tro n n e j ocenie k ry ty c z n e j dow odzi, że in n o w ac je S tev e n so n a n ie d o tk n ę ­ ły isto tn eg o sensu em otyw istycznych tez A yera. W sk u tek tego cierp ią też n a te sam e b ra k i: p o p ad a ją w kolizję z in tu ic ja m i i k o n w en c jam i języka potocznego, p ro w a d zą do zaprzeczenia e le m e n ta rn y c h fa k tó w z dziedziny psychologii przeżyć m oraln y ch , S tev en so n p o n ad to nie w idzi ra d y k a ln e j różnicy pom iędzy w a rto śc iu ją c ą a em o ty w n ą czy opisow ą fu n k c ją w y p o ­ w iedzi etycznych.

K ońcow ą p a rtię a rty k u łu pośw ięca F ritz h a n d poglądom S tev e n so n a na isto tę sporu, u za sa d n ien ia i p ra w d y w etyce. T ym sam ym p o ru szy ł p ro ­ blem , k tó ry w szerszej znacznie p e rsp e k ty w ie op raco w ał Z. S zaw arsk i w a rty k u le „T rzy sta d ia em oty w isty czn ej te o rii sp o ru etycznego” (str. 267'— 286).

W e w stę p n y ch za raz uw ag ach a u to r stw ie rd z a, że dopiero „od chw ili u k az an ia się Z asad ety k i G. E. M oore’a, poczęto szerzej d y sk u to w ać o m o­

(13)

żliw ościach p o zn a n ia w etyce, o w łaściw ościach i sposobie u za sa d n ien ia sądów ety cz n y ch ”. Z d an ie to, treściow o z w łaściw ym te m a te m a r ty ­ k u łu zasadniczo n iezw iązane, w y d a je się zbyt pochopne. P ra w d ą jest, że m etodologia ety k i dopiero w X X -ty m w iek u w y k ształc iła się w osobny dział e ty k i n o rm a ty w n e j, p rz y czym w iększy w p ły w w y w a rła n a te n f a k t k r y ty k a ety k i n o rm a ty w n e j p rze p ro w ad z o n a przez D u rk h eim a, a n i­ żeli w y stą p ie n ie M oore’a. M im o to p ro b lem p o zn a n ia w etyce i u z a sa d n ia ­ n ia sądów etycznych m a za sobą znacznie sta rs z ą tra d y c ję . N ato m iast „n o v u m ” M oore’a polegało n a ty m , że p o sta w ił n a p o rzą d k u dziennym p ro b lem sp o ru etycznego ja k o śro d k a a rg u m e n ta c ji n a rzecz określonego p o g ląd u etycznego, co zapoczątkow ało ciekaw y w ą te k ro zw ażań w spółcze­ snej m e ta e ty k i in sp iro w a n e j w znacznej m ierze przez ety k ę e m c ty w isty c z - ną.

T rzy sta d ia em oty w isty czn ej te o rii sp o ru etycznego w yznacza ew o lu cja poglądów w te j sp ra w ie trze ch głów nych p rze d staw ic ie li em otyw izm u, a m ianow icie A y era, S tev e n so n a oraz P. E d w ard sa.

A y er po p ro stu lik w id u je p roblem . Jego zdaniem spór etyczny nie m a żad n y ch szans, ab y stać się sporem nau k o w y m , je s t sporem „niższego rz ę d u ” z g a tu n k u d y sk u sji na te m a t gustów i .ja k one n ie ro z strzy g a ln y .

W edług S tev en so n a s tr u k tu r a sp o ru etycznego je s t złożona. Może to bow iem b jrć bądź spór o p ostaw y, bądź spór o p rze k o n an ia . T en o sta tn i o b ra c a się w okół p rze d m io tu dającego się w yrazić w te rm in a c h opiso­ w ych. U m ożliw ia to sto so w an ie w sp o rach etycznych m etod rac jo n aln y c h , pod o b n ie ja k to się dzieje na te re n ie nau k i. S pór o p o sta w y ro zg ry w a się je d n a k w yłączn ie w sferze uczuciow ej. D latego d ec y d u ją cą rolę pełni w nim u m ie ję tn o ść p o ru sza n ia m ech an izm em em o ty w n y ch re a k c ji d y ­ s k u ta n ta celem w y ro b ie n ia w nim zam ierzonego n astaw ie n ia. .

P o jęc ie sp o ru etycznego u E d w ard sa n ie różni się zasadniczo od pojęcia S tev en so n a, n a to m ia st inaczej p rz e d sta w ia się jego k o n ce p cja ro zstrz y g a­ n ia tego sporu. Obok uzgodnienia p rze k o n a ń lub sam y ch ty lk o p o sta w nie należy w ykluczać trze cie j jeszcze drogi ro zw ią zy w an ia sporów etycznych za pom ocą p rz y ta c z a n ia tzw . „do b ry ch ra c ji” . O ry g in aln y m osiągnięciem E d w a rd sa n a p o lu m e ta e ty k i je s t za ry s w stę p n e j sy ste m a ty k i p o d sta w o ­ w ych fo rm sporów etycznych i ich rozstrzy g an ia.

S zaw a rsk i ogran iczy ł się do sp raw ozdaw czej stro n y zagadnienia, nie po d d ał w ięc om ów ionych p rzez siebie sta n o w isk d o k ład n ej ocenie k ry ty c z ­ nej. Z ro b ił to za niego F ritz h a n d , aczkolw iek w odniesieniu do sam ego tylk o S tevensona. P o d k re ślić należy, i ty m razem w y p a d ła ona, bardzo p rz e ­ k onująco. J e s t to bow iem k r y ty k a św iatopoglądow o fo rm a ln ie n ie za an g a - żow ana. O dw ołuje się ona do ty c h sam y ch co d y sk u ta n t in sta n c ji w e ry ­ fik a c y jn y c h ; to znaczy do ele m e n ta rn y c h danych d ośw iadczenia etycznego (potoczne znaczenia ję zykow e i in tu ic je m o raln e) oraz pod staw o w y ch p r a ­ w id eł logicznego m y ślen ia i w ich św ietle w y ro k u ją c a o praw dziw ości

(14)

b ad a n y c h tw ie rd z eń . P on iew aż zaś p rze p ro w ad z o n a zo stała rzeczow o i g ru n to w n ie, sp o tk a ć się m u si z u zn a n ie m z k aż d ej strony.

P od p ew n y m w zględem p io n ie rsk ą n a g ru n c ie polsk im je s t ro z p ra w a S. Z a p a śn ia k a pt. „P oglądy etyczne A lb e rta C a m u sa” (str. 287—335). P r a ­ ca n a p isa n a została k o m p e ten tn ie, choć w w ielu m ie jsc ac h k u n sz to w n a o rn a m e n ty k a sty listy c z n a p rzy tłacz a sam ą tre ść i u tru d n ia je j odbiór. Z adanie, ja k ie sobie p o sta w ił a u to r, n ie n ależało do łatw y ch . P o glądy etycz­ n e C am usa m ożna odtw orzyć ty lk o p rzy pom ocy żm u d n ej re k o n s tru k c ji o p a rte j n a m a te ria ła c h n ie je d n o lite j w arto śc i i ro zsia n y ch po różnych dziełach. P ró c z tego u leg ały one ciągłej ew olucji. A le ju ż w p ierw szym o k resie (1937— 1942) doszły do głosu w szy stk ie c h a ra k te ry sty c z n e ak c en ty cam usow skiej filozofii życia i m o ralności: n e g a c ja relig ii i w szelkiego a u ­ to r y te tu w im ię a b so lu tn e j w olności i auto n o m ii je d n o stk i, św iadom ość ja k o je d y n e źródło p oznania, dośw iadczenie a b s u rd u służące za p u n k t w y j­ ścia filozoficznej w izji św iata, żyw iołow a a firm a c ja p rzy je m n o śc i zm ysło­ w ej dla niej sam ej, k u lt n a tu ry je d n o stk o w ej i jej p otrzeb, k ró tk o m ó­ w iąc p ro k la m a c ja su p re m a c ji m o ra ln e j izolow anej od św ia ta jednostki.

D alszy rozw ój ety czn ej m y śli C am usa dokonał się ja k b y w ta k t heglo­ w sk ie j d ia le k ty k i dziejów . Z aprzeczeniem s k r a jn ie in d y w id u a listy czn y c h te n d e n c ji pierw szego o k resu sta ł się okres n a s tę p n y (1943—1948), w k tó ry m u C am usa zaznaczył się w ra ź n y zw ro t w stro n ę so lid ary zm u etycznego: w a rto ść m o ra ln a człow ieka k s z ta łtu je się n a g ru n c ie i w zależności od jego społecznych pow iązań.

W o k resie trze cim (1949— 1957) C am us dąży do stw o rze n ia syntezy. Ideą p rze w o d n ią jego p o sz u k iw ań sta ła się a firm a c ja społecznych w arto śc i ż y ­

cia u rze czy w istn ia n y ch w szakże n a g ru n c ie m o ra ln e j su w eren n o ści je d ­

n ostk i. W edług C am usa do je d n o stk i należeć m usi zaw sze in ic ja ty w a w rea liz o w a n iu szczęścia in n y c h je d n o ste k o raz p rz e o b ra ż a n ia s tr u k tu r społecznych.

S k ra jn ie in d y w id u a listy czn e założenia filozofii C am usa uniem ożliw iły je d n a k osiągnięcie zam ierzonego celu. K ry ty cz n e u w ag i Z ap a śn ik a ro z rz u ­ cone po różnych m ie jsc ac h jego szkicu w y k az u ją, ja k sła b e są w e w n ętrz n e spo id ła o p a rte j n a nich etyki. P o zo sta n ie ona je d n a k zaw sze d o k u m en tem epoki b u d u ją c e j sw ój św iatopogląd n a zasadzie a b so lu tn e j au to n o m ii je d ­ n o stk i, a rów nocześnie za trw ożonej o stateczn y m i k o n se k w e n cjam i w zn ie­ sionego przez siebie dzieła.

Do om aw ian ej a k tu a ln ie g ru p y a rty k u łó w w ja k iś sposób n ależy ró w ­ nież ap ra c o w a n e przez Ja n k o w sk ieg o k ró tk ie om ów ienie „S połecznej f u n k ­ cji tw órczości etycznej prof. O ssow skiej” (str. 137—143). W jego treśc i dadzą się w yróżnić dw a w ą tk i: je d en u k az u ją cy zdobycze n au k o w e prof. O ssow skiej, szczególnie zaś rolę, ja k ą o d eg ra ła w p rzy g o to w a n iu g ru n tu pod zasiew laickich idei m o raln y ch w społeczeństw ie, oraz d ru g i m a jąc y

(15)

za p rze d m io t n ie k tó re elem e n ty jej osobow ej sy lw etk i. W y d a je się w sz a k ­ że, że szkic Jan k o w sk ieg o nie je s t zdolny zapełnić b ra k u w yczerp u jąceg o stu d iu m pośw ięconego p o p u la rn e j w polsk im św iecie filozoficznym uczo­ nej.

C ałkow icie o d ręb n ą pozycję w te m a ty c e E ty k i z a jm u je p ra c a A. P o d - g óreckiego „O w y n ik ac h b a d a ń socjologicznych dotyczących n ie k tó ry c h za g ad n ień z pog ran icza p ra w a i m o raln o ści” (str. 73—88). T y tu ł m ów i sam za siebie. To nie je st te re n ety k i n o rm a ty w n e j. A u to r b a d a pew ne fa k ­ ty czn ie w społeczeństw ie fo rm u ją c e się o pinie i p o sta w y odnośnie dw u in s ty tu c ji sp o łeczn o -p raw n y ch , m ian o w icie rozw odów oraz k a ry śm ierci. W p ie rw sz ej sp ra w ie dochodzi do ogólnego w niosku, że a p ro b a ta rozw odów d o k o n u je się n a jp ie rw p rzez a k c e p ta c ję p ra k ty k i rozw odow ej, za k tó rą dopiero idzie „m o d y fik acja poglądów ogólnych i sta n o w isk św ia to p o g lą­ d ow ych” . P o g ląd y n a k a rę śm ierci k s z ta łtu ją się pod n ac isk iem dw u czynników : w iedzy i sam opoczucia je d n o stk i. Im w iększy za k res w iedzy i lepsze sam opoczucie, ty m w yższy stopień to le ra n c ji, w p rzeciw nym raz ie o b se rw u je się w zro st n a s tro jó w rygo ry sty czn y ch .

Do k ry ty c z n y c h głosów d y sk u sji n a d w y n ik a m i b ad a ń doc. P o d g ó rec- kiego, ja k a odb y ła się w N ieborow ie, dorzucić w y p a d a jeszcze jedno za­ strzeżenie. A u to r w ychodzi z założenia, że „uogólnienia z z a k resu m o r a l­ ności i p ra w a o p a rte są p rz e d e w szy stk im na- in d u k c ji z dan y ch zeb ran y ch p rzez w łasne dośw iadczenie i o b se rw ac je” , i sądzi, że to in d y w id u a ln e dośw iadczenie m oże doznać znacznego u sp ra w n ie n ia ze stro n y te ch n ik socjologicznych. O gólnikow ość w ypow iedzi u tru d n ia b ardzo zrozum ienie je j w łaściw ego sensu. Je że li je d n a k z a w a rte w niej tw ie rd z e n ie m iałoby się odnosić do zdań w a rto śc iu ją c y c h i n o rm aty w n y c h , uznać b y je tr z e ­ b a za nieu zasad n io n e. Nie m a bow iem — ja k się n a ogół p rz y jm u je — logicznego p rz e jśc ia od fa k tó w do pow inności i dlatego „m o raln o ść” sw oje „ u o g ó ln ien ia” oprzeć m usi na zgoła in n y c h p o d sta w ac h , an iżeli su g e ru je to w ypow iedź Podgóreckiego.

N a koniec słów k ilk a pośw ięcić należy „S p raw o zd a n iu z d y sk u sji o n a u ­ czaniu e ty k i w szkołach w yższych” (str. 134— 136. P oruszono w n iej za g ad ­ n ie n ie p ro g ra m u i m etod n a u c za n ia ety k i oraz ocenę ak tu a ln e g o sta n u k a d ry n au k o w e j tego p rze d m io tu n a naszych uczelniach. W ypow iadano się zasadniczo z laickiego p u n k tu w id zen ia u ja w n ia ją c szereg bolączek tra p ią c y c h ety k ę p o lsk ą zarów no w dziedzinie d y d a k ty k i u n iw ersy te ck iej ja k i p erso n a ln eg o sk ła d u sił w ykładow czych. K o n k re tn y c h w niosków i p o stan o w ień n ie pow zięto p o p rz e sta ją c na w y su n ię ciu szeregu p o stu la ­ tów , z k tó ry c h n a jb a rd z ie j in te re su ją c o p rz e d sta w ia się p o s tu la t w p ro w a ­ dzenia w y k ład ó w ety k i n a w szy stk ich w y d zia ła ch u n iw e rsy te c k ic h k s z ta ł­ cących nauczycieli, o p rac o w a n ia p o d ręc zn ik a e ty k i oraz p o d ję cia całego szeregu p ra c n au k o w o -b ad a w czy c h n a d p ro b le m a ty k ą etyczną.

(16)

służyć a rty k u ł J. M a jle ro w ej pt. „K ilk a uw ag o u n iw e rsy te c k ie j etyce i n a u c za n ia ety k i w e F ra n c ji” (str. 337—341).

D ział rec e n z y jn y obok om ów ienia z a w arto śc i dw u czasopism (R evue U n iv e rsita ire de Science M orale, n r 1,2 [1965] oraz T he P hilo so p h ical Q u a rte rly , 15 [1965], n r 59) p rzy n o si om ów ienia n ajśw ieższych p u b lik a c ji etycznych w Polsce. N ależy do n ic h I. L a z a ri-P a w ło w s k ie j „E ty k a G an d - hiego”, H. M aśliń sk iej „B en th am i jego sy stem etyczny”, H. Ja n k o w sk ieg o „Szkice z e ty k i”, A. G rzegorczyka „S ch em aty i człow iek” , i n a końcu A. S ch affa „M arksizm a je d n o stk a lu d z k a ” . T g ^ p ^ o

K a l in o w s k i G. In itia to n à la Philosophie morale

P a ris 1966

J. K alin o w sk i d ziałalność n au k o w ą rozpoczął n a K U L -u, ta m też ogło­ si! dw ie ro z p ra w y pt. T eo ria reg u ły społecznej i reg u ły p ra w n e j L eona D u guit (Lublin 1949) i T eo ria p o zn a n ia p rak ty c zn e g o (L ublin 1960). O bec­ nie p ra c u je w e F ra n c ji w C e n tre n a tio n a l de la R ech erch e S cientifique. Jego za in te re so w an ia sk u p ia ją się n a d a l w okół te o rii p ra w a i pozn an ia p rak ty czn eg o u jm o w a n ej je d n a k w szerszej p e rsp e k ty w ie jej o rg an ic zn e­ go zw iązku z m e ta fiz y k ą i filozofią m oralności. Bez w ięk szy ch w ięc t r u d ­ ności m ógł p o d ją ć in ic ja ty w ę n a p isa n ia książki, p rzeznaczonej co p ra w d a dla działaczy społecznych, ale tr a k tu ją c e j w yłączn ie o p ro b le m a ty c e filo- zoficzno-etycznej. T y tu ł I nitiation à la philosophie m orale dowodzi, że au to ro w i chodzi je d y n ie o to, aby dać w p ro w a d ze n ie do filozofii m o ra ln o ­ ści, w tajem n icz y ć czy teln ik a n ie zo rien to w a n eg o lu b źle p o in form ow anego w jej zasadnicze zagad n ien ia, k ie ru n k i, rozw iązania. Z tego w zględu po­ szczególne te m a ty ro zw ija zaw sze n a szerokim tle h isto ry c zn y m u k az u ją c rozm aitość ujęć i poglądów w y p ra co w a n y ch przez m yśl filozoficzną na p rz e strz e n i w ieków . M im o to n ie p o p rz e sta je n a z a ry so w a n iu sam ej ty lko h isto ry czn ej p an o ra m y . O stateczn ie zdąża zaw sze do zajęcia w łasnego s ta ­ now iska. J e s t to, ogólnie rzecz biorąc, stan o w isk o ety k i tom istycznej. W praw dzie a u to r w y ra ź n ie tego n ie stw ie rd z a, te rm in „ e ty k a to m isty c zn a” w łaściw ie się n ie p o ja w ia n a k a r ta c h książki, ale n ie ulega w ątpliw ości, że te n system etyczny a u to r m a p rze d oczym a i z jego ideow ego sk a rb c a czerp ie p rze w o d n ie id ee sw oich w yw odów , ich logiczną k o n s tru k c ję oraz n au k o w y język.

Za p u n k t w y jśc ia zam ierzonej p rac y p rz y jm u je a u to r zasadę, że filo ­ zofia m oralności z a k ła d a odpow iedni św iatopogląd filozoficzny, któ reg o rd ze n iem i isto tn ą tre śc ią je j w łaściw e m u p ojęcie człow ieka. D latego niem ożliw ą je s t rzeczą w n ik n ą ć w s tr u k tu r ę określonego sy stem u ety c z ­ nego, jeżeli się pom inie jego filozoficzną an tro p o lo g ię, ale też zróżnico­ w a n ie poglądów filozoficznych n a te m a t człow ieka pociąga za sobą z k o ­ nieczności w ielość u w a ru n k o w a n y c h przez nie etycznych system ów . Ze

Cytaty

Powiązane dokumenty

IX. Zarządowi Związku służy prawo powołania w miarę potrzeby Sekcji, Kół i Komisji spośród członkiń Związku. Sekcje, Koła i Ko­ misje mogą też być

3) Predicting additional SAM fields: In the workflow WF-2 (Section III-B, apart from predicting the unknown bases and their corresponding base quality scores, we also need to

De verslagen van de overleggroep geven al een beeld van de problemen; er wordt onder meer melding gemaakt van de negatieve reputatie van de wijk Genooi,

According to Cindy Hazan and Philip Shaver, there are many similarities between relationships with the mother-figure and with a romantic partner: the same

Naukowy Przegląd Dziennikarski Nr 4/2020 Journalism Research Review Quarterly.. 4 „Naukowy Przegląd Dziennikarski” znajduje się w wykazie czasopism punktowanych Ministerstwa Nauki

Pominięto również niektóre pozycje pomieszczone w zestawieniu opra­ cowanym przez Zygmunta Łukawskiego 2, m. Chodzi mianowicie o te tytuły, któ­ rych egzemplarzy

A Exner, F.M., "Über die Wechselwirkung Zwischen Wasser und Geschiebe in Flüssen", Sitzenberichte der Academie der Wissen schaften, Wien, Osterreich, Section UA, Vol.

W drugim wskazaniu pojawiło si ę o wiele wi ę cej miast jako miejsca wyboru studiów, przy czym znaczna cz ęść maturzystów nie wy- mieniła drugiego miasta, prawdopodobnie