Henryk Markiewicz
Do Redaktora Naczelnego
"Pamiętnika Literackiego"
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 59/1, 369-370
K O R E S P O N D E N C J A
36Ô
le, iż traktuje pew ne w ypow iedzi Naborowskiego jako żart. Supozycję, że Nabo row sk i m oże żartował, w ysunąłem w swej recenzji na s. 595. N ie uważam więc, by autor, który w ypow iedź N aborowskiego traktow ał całkow icie poważnie, mógł m i obecnie zarzucać, że nie poznałem się na żarcie Naborowskiego.
W ładysław Czapliński
LIST DO REDAKCJI
Jest m i n iezm iernie przykro, Szanowny Panie Redaktorze, że jestem zmuszony u siln ie prosić Pana R edaktora o um ieszczenie sprostowania następującego do nekro logu doc. dr Marii Strzałkow ej o śp. profesor dr Stefanii Ciesielskiej Borkowskiej, um ieszczonego w zeszycie 1/1967 „Pam iętnika Literackiego”.
Oto zauw ażone błędy i błędne informacje:
1. D w ie prace źródłowe o podróżach Polaków na Półw ysep Iberyjski zostały przez doc. dr Marię Strzałkow ą skum ulow ane w jedno dzieło i na dodatek sam ty tu ł podany jest n ieściśle. Ma być: a) Les Voyages de Pologne en Espagne et en P or
tugal au X V -e et X V I - e siècle. „Archiwum N eophilologicum ” 1934, t. 1, cz. 2,
s. 296— 322 oraz u zupełnienie na s. 376—377. — b) Les Voyages de Pologne en Espa
gne et en Portu gal au X V II- e siècle. „Les Langues N eolatin es” (Paris) 1958.
2. W nekrologu czytam y (s. 329): „wydanie Trzech now el p rzy kładn ych Una- m una” — powinno być: T r z y nowele p rzy k ła d o w e i Prolog. A le nie tylko wydanie, lecz również przekład i długi w stęp naukowy w yszedł spod pióra prof. Borkowskiej.
3. Data przekładu fragm entów Don Kichota nie jest 1947, lecz 1949.
4. Data w ydania skryptów uniw ersyteckich do nauki języka hiszpańskiego nie jest praw dziw a. Pow inno być: w yd. 1 — 1954; wyd. 2 — 1958; wyd. 3, u zu peł nione ■— 1962. Czwarte w ydan ie (z 1961 r.) n ie istnieje.
5. Tytuł Sło w n ika francusko-polskiego, redagowanego przez Zygm unta Mat kow skiego i prof. Ciesielską Borkowską, został zniekształcony opuszczeniem p odsta w ow ego term inu „encyklopedyczny”, co niezm iernie um niejsza zakres h aseł opra cowanych w encyklopedycznym słowpiku, dotąd — jak sprawdzić m ożna bardzo łatw o — jedynym , najlepszym i niedoścignionym pod w zględem zakresu, ścisłości i sum ienności zebranych i opracowanych haseł. W ydanie 2, ulepszone i rozszerzone, doprowadzone przez prof. C iesielską Borkowską do litery С i kontynuow ane w Państw ow ym W ydaw nictw ie „Wiedza Pow szechna”, jest w toku.
Stefan Pieczara
DO REDAKTORA NACZELNEGO „PAMIĘTNIKA LITERACKIEGO” Dziękuję uprzejm ie za udostępnienie m i w ypow iedzi Stanisław a Dąbrowskiego pt. Meta-epilegomena, czyli H en ry kow i M arkiewiczow i dopowiedz. Z przysłu gującego m i praw a repliki rezygnuję. Jeśli chodzi o m erytoryczne różnice w n a szych poglądach, obaj przedstaw iliśm y je dostatecznie wyczerpująco; z „dopowie dzeń” powstają n ow e niezrozum ienia — i w ten sposób spór nigdy by się nie skończył, zw łaszcza że S. Dąbrow ski pozornie m otyw ując poprzednie sw e zarzuty, w rzeczyw istości z a m i a s t nich w ysuw a inne (tak np. zarzut „relacji ubezoso- bowiającej” zm ienia się w zarzut relacji bagatelizującej sytuację m inionego okresu)
370
K O R E S P O N D E N C J Aalbo też dodaje nowe, których mi przedtem oszczędzał (np. że przywłaszczyłem sobie jakieś w ątpliw ości wobec N ew Criticism, sform ułowane przez R. S. Crane’a, a zrelacjonowane przez I. Sławińską).
Czy zastrzeżenia wobec metody polem icznej Stanisław a Dąbrowskiego poczy nione w Uwagach koń cowych do Epilegomenów były uzasadnione czy nie — mogą osądzić sam i czytelnicy, konfrontując nasze w ypow iedzi. Muszę jednak mocno za protestować przeciw twierdzeniu, jakobym pisząc Epilegom ena zakładał u S. D ą browskiego „złą w olę nielojalnych przekształceń tek stu ”. Nic takiego w Epilegome-
nach znaleźć n ie można, choćby dlatego, że — w odróżnieniu od S. Dąbrowskiego —
nie interesuję się genezą psychologiczną poglądów, z którym i dyskutuję.
Jeśli chodzi o inne insynuacje, docinki i pouczenia, przedziw nie przemieszane z aktami kurtuazji, oraz pozostałe popisy barokowej erystyki ■— pominąłem je m il czeniem w Epilegomenach, uważając, że wobec ogólnego pożytku naukowego recen zji S. Dąbrowskiego nie warto na n ie reagować. Pozostawiam je bez odpowiedzi i teraz; parafrazując znany wierszyk: „chybiać nie zwykłem , a trafiać nie chcia łem ”. Rédaction oblige.
H enryk Markiewicz