• Nie Znaleziono Wyników

Czesław Miłosz : poeta XX wieku w przestrzeni publicznej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Czesław Miłosz : poeta XX wieku w przestrzeni publicznej"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Ryszard Nycz

Czesław Miłosz : poeta XX wieku w

przestrzeni publicznej

Teksty Drugie : teoria literatury, krytyka, interpretacja nr 5 (131), 11-23

2011

(2)

Szkice

Ryszard NYCZ

Czesław Miłosz:

poeta X X wieku w przestrzeni publicznej1

Da capo (al fine)

Poezja Czesław a M iłosza ciągle zm ienia m iejsce w p rze strzen i p u blicznej - i zm ien ia swe znaczenia, a naw et swe cechy identyfikow ane przez czytelników w yw odzących się z różnych kręgów i różnych pokoleń. N ajpierw , u schyłku dw u­ dziestolecia m iędzyw ojennego, u znana została za jedno z najw ybitniejszych zja­ w isk m łodego pokolenia. Tuż po w ojnie traktow ana była jako kluczow e św iadec­ two poetyckiej sam ow iedzy epoki. P o tem g ru n to w ała swą pozycję arty sty czn ą i in te le k tu a ln ą w pow oli rozszerzających się kręg ach specjalistów , m iłośników i św iata literatu ry , osiągając za spraw ą n agrody N obla sta tu s w ybitnego zjawiska w lite ra tu rz e światowej, narodow ego dobra oraz ce n tru m orientacyjnego w spół­ czesnej polskiej literatury. W ostatnich latach zaś stopniowo nabierać zaczyna coraz b ardziej historycznego znaczenia (i to w obu n araz znaczeniach tego słowa).

W ygląda na to, że z tą w łaśnie fazą - istotnego, ale niepozbaw ionego pewnego d ram a ty zm u p rz e sile n ia - m am y obecnie do czynienia. Im b ard z iej tw órczość M iłosza u m acnia swą historyczną pozycję w lawinowo narastający ch krytycznych w ydaniach archiw aliów , prac rozproszonych i k orespondencji, system atycznych odczytaniach dzieła, szczegółowych k o n ie k tu rach in te rp re tac y jn y ch i drobiazgo­ wych u z u p e łn ie n ia ch pom ijanych d otąd w ątków - tym bard ziej, zwłaszcza w n a j­ istotniejszej części poetyckiej, pojętej jako pew na całościowa form uła poetyckiego

R ozw inięty tek st w ykładu w ygłoszonego podczas W alnego Z grom adzenia PAU w K rakow ie, 18 czerwca 2011 roku.

(3)

12

m ów ienia, odsuwa się od w spółczesności, p rzestaje ją inspirow ać, być postrzegana jako ak tu aln a propozycja dla kolejnych, coraz m łodszych pokoleń poetów.

W jednej z „ponoblow skich” rozm ów z początku lat 80. M iłosz zauważył, że cho­ ciaż jest traktow any jako poetycki odpow iednik Sienkiewicza, czuje się raczej n i­ czym L eśm ian pasow any na „ojca n a ro d u ” (RP, s. 63)2. Lecz jawna ironia tego sa- m ookreślenia po latach najw yraźniej zbladła. Poetycka dykcja M iłosza (rozum iana tu jako splot preferow anych przez pisarza wyborów: językowych, tem atycznych, egzystencjalnych, światopoglądowych) wydaje się dziś - zwłaszcza w oczach m łode­ go pokolenia3 - rów nie jak Leśm ianow ska odległa od cech postrzeganych jako re­ prezentatyw ne znam iona w rażliwości, predylekcji i zaciekawień w spółczesnych.

N ie w chodząc w szczegóły (ani u zasad n ien ia pełnej trafn o ści diagnozy) tej zło­ żonej sytuacji, w ypada w każdym razie zauw ażyć, że chociaż dom in u jący w póź­ nej poezji M iłosza sposób m ów ienia odczuw any m oże być jako anachroniczny, a w k ażdym razie n iesty m u lu jący głównego n u r tu przem ian , to posługiw anie się in n y m i stylam i nie pozostaw ało poza jego zasięgiem (m istrzow skie w ykorzystanie idio m u kolokw ialno-konw ersacyjnego we w cześniejszej tw órczości zdaje się św iad­ czyć raczej o św iadom ym wyborze). Tym b ardziej zaś z decyzji tej nie w ynika, by to, o czym w jego późnej poezji jest m ow a, nie było w ażne, oryginalne, a także ak tu aln e dla poetyckich eksploratorów i tłu m aczy dzisiejszego ducha czasu. By jed n ak to lepiej dostrzec, trzeba - ryzykując wiele uproszczeń - wrócić do elem en­ tarn y c h cech tej poezji, zadań, jakie sobie staw iała, oraz postaw y pisarza. Sam M iłosz p isał zresztą o tym , co dla niego i jego tw órczości najw ażniejsze, w ielo­ krotnie. W Nieobjętej ziemi na przy k ład czytamy:

To niepraw da, że co m yślim y o świecie teraz, w tym dw udziestym w ieku, d a się sprow a­ dzić do rozw ażań o w iecznej kondycji ludzkiej. N igdy dotychczas ludzie nie żyli w ta ­ kich w aru n k ach i w kręgu tak ich pytań, jak nasze. U znając podobieństw a i szanując tra ­ dycję, trzeba jed n a k p am iętać, że p ró b u jem y nazw ać nowe dośw iadczenie. (W IV, s. 74) Zauważm y, po pierw sze, że M iłosz określa się tu ta j jako pisarz, którego dzieło nie tylko kalendarzow o i m e n taln ie przynależy do dw udziestego w ieku (czego m iał

2 C ytaty z pism Czesław a M iłosza lokalizuję w tekście, stosując następujące skróty:

PŚ - Cz. M iłosz Podróżny świata. Rozm owy z Renatą Gorczyńską, Wyd. L iterackie, K raków 2002; RP - Cz. M iłosz Rozm ow y polskie 1979-1998, Wyd. L iterack ie, K raków 2006, s. 63.; ŚP - Cz. M iłosz Świadectwo poezji. Sześć wykładów o dotkliwościach

naszego wieku, Wyd. L iterack ie, K raków 2004; W - Cz. M iłosz Wiersze, t. I-V, Wyd.

L iterack ie, K raków 2002-2009; Z M U - Cz. M iłosz Zaczynając od moich ulic, N iezależna O ficyna W ydaw nicza, W arszaw a 1987. C yfra rzym ska w skazuje tom, arabska - stronę.

3 Sym ptom atycznym - acz tru d n o pow iedzieć, na ile reprezentatyw nym -

przykładem może być w tym w zględzie, pom ijająca poezje M iłosza, antologia m łodych krytyków Powiedzieć to inaczej. Polska poezja nowoczesna. Antologia, red. J. Borowczyk, M. L ark, Wyd. W ojewódzkiej B iblioteki Publicznej i C e n tru m A nim acji K ultury, P oznań 2011.

(4)

świadomość: „M iało się k u końcowi dw udziestego w ieku, / w którym będę zam knię­ ty jak m u ch a w b u rsz ty n ie ” - W IV, s. 9) , ale m a być też stulecia tego arty k u lacją i sam ow iedzą. Po d rugie, że w łaśnie jako p isarz za p rzątn ięty jest najw ażniejszym i spraw am i pub liczn y m i w w ym iarze tyleż globalnym , co lokalnym , zarów no w spól­ notow ym , jak i jednostkow ym . I po trzecie, że dostrzega specyfikę tej epoki w „no­ wym dośw iadczeniu”, a zad an ie swej tw órczości - w jego w ypow iedzeniu i określe­ niu. Poniższe uwagi są p róbą w yjaśnienia znaczenia owych trzech tez, w ynikających z tej elem entarnej au to ch arak tery sty k i (jak też tego n u r tu poszukiw ań literac k ich i artystycznych oraz hum anistycznej refleksji, z k tórym się id entyfikuje), oraz roz­ w ażenia ich ogólniejszych konsekw encji dla literackiego i kulturow ego usytuow a­ nia dzieła pisarza.

Nowoczesny antymodernista

M ów iąc, iż C zesław M iłosz jest p o etą X X w ieku, chcę p rzed e w szystkim p o ­ w iedzieć, że jego estetyczno-św iatopoglądow a postaw a, jak też poetycka dykcja, nie dają się sprow adzić do żadnego z obiegow ych h isto ry c z n o lite ra c k ic h okreś­ leń, w yznaczających m iejsce i znaczenie danego zjaw iska na literac k iej m apie epoki, tzn . p otraktow ać jako poezja: now oczesna, klasyczna, aw angardow a, m e­ tafizyczna, relig ijn a, polityczna etc. N a specyfikę jego stanow iska zdają się już naprow adzać skuteczniej stałe przedm ioty jego krytycznych kam panii, które m ożna scharakteryzow ać jako splot an ty m o d ern iz m u z an ty tradycjonalizm em . I jeden, i d ru g i m ają oczywiście w iele im ion i wiele twarzy. O dniosę się tu jedynie do n a j­ w ażniejszych.

M iłosza krytyka m o d e rn izm u (estetycznego) godzi przede w szystkim w ko n ­ cepcję sz tu k i literack iej jako autonom icznej k o n stru k c ji słownej, odizolow anej od - i wyłączonej spod oddziaływ ania - tyleż procesów egzystencjalno-poznaw - czych, co historyczno-cyw ilizacyjnych. C hodzi więc o rom an ty czn ą w swej gene­ zie koncepcję „absolutu literac k ieg o ”, któ ra od M allarm égo, przez now oczesnych rzeczników „poezji czystej”, autotelicznej gry i sam ozw rotnej k o n stru k cji prow a­ dzi do ponow oczesnych poszukiw ań i eksperym entów językowych p rzeprow adza­ nych w oddzielonych od św iata poetyckich la boratoriach. Jest to poezja odgrodzo­ na od zw ykłego odbiorcy (barierą n iezrozum iałości czy celowej tru d n o śc i - M iłosz m ów i o w ykopanej „przepaści m iędzy poetą a w ielką ro d zin ą lu d z k ą ” (ŚP, s. 32), badacze naw et o „epistem icznej tra u m ie ”4) oraz pozbaw iona - czy rezygnująca z - od n iesień do rzeczyw istości (chodzi o „pom ysł w iersza jako całości a u to n o ­ m icznej, sam ow ystarczalnej, już n ie opow iadającej o świecie, ale istniejącej za­ m iast św iata”; ŚP, s. 26).

T radycjonalizm n ato m iast, k tó ry staje się dla M iłosza w ażnym negatyw nym u k ład em odniesienia (pom ijam tu w szelkie paseistyczne czy epigońskie odm iany

Zob. Th. V argish, D .E. M ook Inside modernism. Relativity theory, cubism, narrative,

(5)

14

anachronicznego pisarstw a), m a w yraźne cechy konserw atyw ne. To postaw a tych twórców X X w ieku, którzy, n ie c h ę tn i „now oczesnej cyw ilizacji te ch n ic zn e j”, kry ­ tyczni wobec teraźniejszości i perspektyw na przyszłość, rem e d iu m na schorzenia epoki szukają, poddając się „m itow i p o w ro tu ” - poprzez w skazanie na n orm y obo­ w iązujące w przeszłości, od których odstępstw o spowodowało kryzysowy stan n o ­ w oczesności i do których zatem należy powrócić (tu „wzór czasu jest regresywny, przyszłość nie obiecuje niczego dobrego”; ŚP, s. 40).

M iłosz zaś, zachow ując zdecydow any krytycyzm wobec estetycznego m o d e rn i­ zm u i w ielu cech now oczesności, rów nie zdecydow anie przeciw staw ia się sprow a­ d za n iu tego, co w niej wartościow e, do dziedzictw a epok p oprzednich. Jest poetą m iasta - „społeczeństw a ludzkiego w w ielkich m ia sta ch now ożytnej ep o k i” (W IV, s. 134) - bodaj najb ard ziej św iadom ym i konsekw entnym w polskiej literatu rze. Jest afirm atyw nym , choć nie bezkrytycznym uczestn ik iem i obserw atorem świata now oczesnych, cyw ilizacyjnych, technicznych i naukow ych p rzem ian . Jest w resz­ cie poetyckim egzegetą osobliwego „nowego dośw iadczenia”, będącego udziałem człowieka X X w ieku, któ re nie daje się an i sprow adzić do tradycyjnych form do­ św iadczenia, ani utożsam ić z jego sztandarow ą now oczesną postacią (rozpływ ania się tego, co substancjalne), ani też pozwolić nazwać jakim ś prostym , pozytyw nym określeniem .

Poezja sfery publicznej

Jakkolw iek lite ra tu ra now oczesna od swych początków odgrywała zasadniczą rolę w tw orzeniu, funkcjonow aniu i b u d o w an iu znaczenia sfery p u blicznej, to jed­ n ak jej w spółczesne relacje z d ziedziną pozapryw atnej aktyw ności dalekie są od początkow ej h arm o n ii i symbiozy. Z d an iem Jürgena H aberm asa, w łaśnie lite ra c ­ ka sfera pub liczn a była założycielską postacią k o nstytuującej się w X V III w ieku obyw atelskiej sfery p ublicznej (dopełnionej n astęp n ie przez jej polityczną o dm ia­ nę). Był to „prototyp politycznej sfery publicznej funkcjonującej w d ziedzinie li­ te ra tu ry ”, polegający na „procesie sam oośw iecenia, rozpoznaw ania przez pryw at­ nych lu d z i pryw atnych p ierw otnych dośw iadczeń swojej nowej pryw atności”5. Tak pojęta sfera pu b liczn a odróżnia się zarów no od obszaru pryw atnego (z jego en k la­ wą intym ności), jak i od sfery podporządkow anej publicznej władzy, id e n ty fik u ­ jąc się n iek ied y po p ro stu z obszarem o p in ii p u blicznej.

In sty tu cje salonu literackiego, kaw iarni, stow arzyszenia, korespondencyjnego kręgu znajom ych tw orzyły w spólnotę czytającej i dyskutującej publiczności, wy­ pow iadającej się o kw estiach, k tóre - mówiąc ogólnie - w ykraczały zarówno poza w łasny in teres (i krąg intym ności), jak i in teres w ładzy (i krąg ideologicznego za­ rząd zan ia przez państw o), organizując rodzaj p rze strzen i otw artego sporu doty­

J. H a b erm as Strukturalne przeobrażenia sfery publicznej, przeł. W. L ip n ik , M. L ukasiew icz, wprow. i red. nauk. oraz weryf. przekł. M. C zyżew ski,

(6)

czącego dobra wspólnego. L ite ra tu ra p ełn iła tu fu nkcję m ed iacyjną tyleż wobec sfery intym ności, co politycznej władzy, pierw szej zapew niając wzorce publicznej artykulacji, drugiej - jednostkow ej egzem plifikacji; obie zaś poddając krytycznej au to p re ze n tac ji i p u blicznej debacie. W publicznej sferze, organizującej się wo­ kół rozpraw iania o lite ra tu rz e , w której „podm iotow ość wyrosła z intym ności m a ­ łej ro d zin y ” nie tylko „porozum iew a się sam a z sobą”, ale i po d ejm u je krytykę w ładzy p u b lic zn e j6, form ow ał się wzorzec św iadom ego obyw atelskiego po d m io tu oraz krytycznej społecznej wspólnoty.

W edle H aberm asa, ta integrująco-krytyczna funkcja społeczna lite ra tu ry z a n i­ ka w czasach aw angardy, czem u tow arzyszy zm ierzch tradycyjnej form uły sfery p u b lic z n e j7. N astę p u je wówczas stopniow y ro zp a d literac k iej sfery p u b liczn ej, przejaw iający się dezintegracją i atom izacją czytającej oraz rozpraw iającej p u b licz­ ności. R ozszczepia się ona m ianow icie na zam k n ięte kręgi specjalistów, u czestni­ czące w procesach postępującej profesjonalizacji, jak też herm etyzacji języka lite ­ ratury, sztuki i filozofii (nastaw ionych na zgłębianie n a tu ry własnej specyfiki) oraz na m asę konsum entów , dla których są one nie tylko n iezrozum iałe, ale i n ieisto tn e (nie dotyczą bow iem problem ów i dośw iadczeń będących ud ziałem ogółu).

P rzyw ołałem tu w najw iększym skrócie rolę nowoczesnej lite ra tu ry w konsty­ tuow an iu sfery publiczn ej, bo na tym tle dopiero, jak się zdaje, uw yraźnia się sta­ now isko M iłosza. D ąży on bow iem św iadom ie i konsekw entnie całą swoją tw ór­ cz o śc ią, w ty m ta k ż e (a m oże zw łaszcza - bo to n a jtr u d n ie js z e ) p o e z ją , do podtrzym yw ania i rozw ijania - w łaśnie w dobie now oczesności, w czasach aw an­ g ard i postaw angard - koncepcji upraw iania i ro zu m ien ia lite ra tu ry jako spraw y publiczn ej, jako sztuki arty k u lacji spraw publiczn y ch oraz jako m e d iu m i ośrod­ ka organizacji in te le k tu aln eg o życia w sferze publiczn ej. R ozw ażana w k o n te k ­ ście tego „ p ro g ram u ” niechęć M iłosza do lite ra tu ry jako ekspresji intym nej pry ­ w a tn o ś c i, ja k o re z y g n u ją c e g o z m im e ty c z n y c h z o b o w ią z a ń la b o ra to ry jn e g o językowego ek sperym entu, jako n arzędzia retorycznej persw azji w służbie ideolo­ gii czy władzy, n ab iera dodatkow ych znaczeń. Podobnie jak opór „przeciw poezji n ie zro zu m iałe j”, niep o d atn ej na jej pojęcie i rezonans w dośw iadczeniu zwykłego (acz w ykształconego) czytelnika.

U w zględnienie tego św iadom ie k ształtow anego poetyckiego św iatopoglądu pozw ala z w iększym zro zu m ien iem przyjąć chłodny d ystans okazyw any wobec sta­ rego m istrza przez m łode i coraz m łodsze pokolenia polskich poetów. D ają m u bow iem w yraz zwłaszcza ci, którzy skoncentrow ani są na tru d n o ściac h artykulacji swego pryw atnego dośw iadczenia, jak też na dociek an iu n a tu ry i m ożliw ości (oraz niem ożliw ości) przedstaw ieniow ych językowego m ed iu m . M iłosza form uła poezji w yrasta n ato m iast ze zdecydow anej niechęci wobec zam ykania się w k ręgu

solip-6 Tam że, s. 134-135.

Tam że, s. 329. Zob. także R. S en n et Upadek człowieka publicznego, przeł.

(7)

91

systycznych dośw iadczeń zarów no w łasnych (nie p rzy p ad k iem b ra k w jego tw ór­ czości dzien n ik a intym nego), jak i języka sztuki. Z akłada bow iem , z jednej stro ­ ny, „takie przetw orzenie osobistych dośw iadczeń, że stają się uniw ersalne, dostęp­ ne dla w szystkich”, z drugiej zaś dążenie do sprostania „p ra g n ien iu m im esis, czyli w ierności szczegółowi”, i to w ta k i sposób, by „w każdej rzeczy przez nas w idzia­ nej, dotykanej czuć obecność m in io n y ch poko leń ” (ŚP, s. 31, 61, 10).

W idziana w takiej perspektyw ie M iłoszowska „form a bardziej p o jem n a” to poza in n y m i w zględam i po p ro stu p ro jek t k o ncepcji poezji jako koine dośw iadczenia X X w ieku. C hodzi o w ypracow anie d y skursu poetyckiego łączącego literac k ie ro ­ dzaje (liryczny, epicki, dram atyczny, refleksyjny) oraz ró żnorodne socjolekty i re­ jestry dyskursyw ne. C hodzi też o poezję stającą się nie tylko b ie rn y m nośnikiem , ale też aktyw nym nosicielem „ducha czasu” - nadającym kształt i znaczenie k lu ­ czowym problem om wspólnotow ego i jednostkow ego dośw iadczenia człowieka. Jest to, krótko m ówiąc, pro jek t „poezji jako p alim p se stu , który w łaściwie doczytany, daje świadectwo swojej epoce” (ŚP, s. 17).

N o w e doświadczenie: teraźniejszość jako postprzeszłość

D ośw iadczenie człowieka X X w ieku to naw et nie tyle w ażny problem , co ra ­ czej potężna w iązka n ad e r złożonych i bogatych pro b lem aty k (o czym w yobraże­ n ie daje m .in. książka M a rtin a Jaya; n ieom al nie m a dziś badacza czy filozofa o m iędzynarodow ym wpływie, który by się n ie w ypow iadał na te m at roli i znacze­ n ia reaktyw acji tej k ate g o rii8). R óżnorodne uwagi, próby poetyckich konceptuali- zacji, obserw acje i refleksje M iłosza na te n te m at rozsiane są w całym jego dziele, jed n ak niew ątpliw ie ośrodkiem jego zainteresow ania w tym w zględzie pozostaje dośw iadczenie ludzkiej czasowości, jego p rze m ian y oraz osobliwa w spółczesna postać, k tórą próbow ał nazwać i opisać. „M nie zawsze fascynował czas [...]. Bo czas to jedyny załóg nieśm iertelności, załóg specyfiki człowieka w porów naniu z n a ­ tu r ą ” - zw ierzał się M iłosz w rozm ow ie z R enatą G orczyńską (PŚ, s. 144).

W m ow ie noblow skiej te n w łaśnie m otyw uczynił poeta jedną z głów nych tez swego w ystąpienia: a n tid o tu m na społeczną am nezję, na u tratę p am ięci p o stę p u ­ jącą w p o stin d u strialn y ch , najdalej cyw ilizacyjnie rozw iniętych społeczeństw ach Z achodu, dostrzegając je w k ulcie pam ięci pielęgnow anym przez ciężko dośw iad­ czone X X-w ieczną h isto rią n arody i w spólnoty E uropy Środkow o-W schodniej. Jest to p rzede w szystkim pam ięć ra n - a, jak dopow iada poeta, „być m oże jest tak, że n ie m a innej p am ięci, n iż pam ięć ra n ” (ZM U, s. 355) - za spraw ą k tórej, zauw aż­ my, realność zaśw iadcza o swoim istn ie n iu przede w szystkim przez lim in aln e do­ św iadczenia oraz trau m aty c zn e ślady i blizny. Ew okow anie przeszłości, św iado­ m ość jej obecności w tym , co teraźniejsze, podtrzym yw anie aktyw ności pam ięci staje się zatem nie tylko w aru n k ie m poznania i odkryw ania sensu, ale także n a­

Zob. M. Jay Pieśni doświadczenia. Nowoczesne amerykańskie i europejskie wariacje na

(8)

b iera ch a ra k te ru swoiście ontologicznej podstaw y, która c h ro n i człowieka p rze d zam knięciem w m ira żac h języka i obrazowych sym ulakrów : „pam ięć jest więc tą naszą, nas w szystkich z «innej Europy» siłą, ona to c h ro n i nas od m owy owijającej się sam a o siebie, jak bluszcz owija się o siebie, kiedy nie zn a jd u je oparcia w m u ­ rze albo p n iu drzew a” (ZM U, s. 356).

W Świadectwie poezji w reszcie, opublikow anych sześciu w ykładach wygłoszo­ nych w k atedrze im. C harlesa E liota N o rto n a na H arvardzie, fo rm u łu je M iłosz gen eraln ą tezę o „w yłonieniu się ludzkości jako żyw iołu [...], w yniku technologii i pow szechnego w ykształcenia, [co] oznacza otw arcie się na nau k ę i sztukę w skali dotychczas n iesp o ty k a n ej” (ŚP, s. 108). Proces ten , zd an iem poety, prow adzić b ę­ dzie do „w kroczenia żyw iołu ludzkiego w nowy w ym iar - a oczekuję [tu] zdziw ie­ nia słuchaczy - w ym iar przeszłości ludzkiego g a tu n k u ” (ŚP, s. 110). G lobalna p ro ­ gnoza, k tó rą zam yka swe wywody, b rzm i następująco:

L udzkość coraz bardziej będzie się żywić sam a sobą, coraz bardziej będzie k o n tem p lo ­ wać swoją całą przeszłość, szukając w niej klucza do w łasnej zagadki i w nikając przez em p atię w duszę m inionych pokoleń. [...] każdego d n ia m ożna w idzieć zn ak i św iadczą­ ce, że teraz, w tej chw ili, rodzi się coś nowego, dotychczas nieznanego w tej skali: lu d z ­ kość jako żywioł św iadom y swej n ieprzynależności do N a tu ry - poniew aż tylko człow iek o trzym ał w dziedzictw ie ten skarb, jakim jest pam ięć, czyli histo ria. (ŚP, s. 111, 117) R ozum ow anie M iłosza nie jest oczywiście w olne od uproszczeń (na p rzykład zrów nanie p am ięc i i h isto rii), bud o w an ia zbyt m ocnych opozycji (na p rzy k ła d m iędzy n a tu rą a człow ieczeństw em , które koryguje zresztą skutecznie jego tw ór­ czość) czy nazbyt „geom etrycznej” retoryki wywodu, opartego na sym etrycznych odw róceniach k ie ru n k u prognozow anego rozw oju (na przy k ład zw rot ku „nowo uzyskanej św iadom ości h isto ry czn ej” oznaczać m a zarazem odw rót od św iatopo­ gląd u ew olucjonistycznego - co niekoniecznie m u si się spraw dzić) etc. Być może z tego pow odu jego przepow iednia dotycząca postępującego procesu ow ładnięcia teraźniejszości przez pam ięć własnej przeszłości spotkała się z tylko grzecznościo­ wym „zdziw ieniem słuchaczy” (a najw yraźniej oczekiwał większej reakcji) i jedy­ nie zdaw kowym zainteresow aniem odbiorców opublikow anej w ersji wykładów.

Ze swej strony sądzę, że argum entacja M iłosza zaw iera bardzo przenikliw ą, trafn ą - i dalekow zroczną - diagnozę p rze m ian dośw iadczenia ludzkiej czasowo- ści w dobie w spółczesnej (czy późnonow oczesnej), diagnozę, która i dziś zacho­ w uje swą p ełn ą aktualność i doniosłość, w prow adzając w krąg konsekw entnych dociekań zjaw iska rozproszone i na pozór różnorodne. By jednak zdać sobie z te ­ go spraw ę, w ypada n ajp ierw przyw ołać negatyw ny u k ła d o dniesienia dla tych roz­ w ażań (czyli m odel relacji czasowych obow iązujący w now oczesności) oraz zm ie­ nić język analizy poprzez przyw ołanie na św iadków specjalistów od form ułow ania tego ro d za ju globalnych diagnoz p rze m ian m e n taln o ści w w ym iarze jedn o stk o ­ wym i w spólnotow ym : socjologów, antropologów , filozofów.

M ożna bow iem pow iedzieć tak: now oczesność pozostaw iła nas z dziedzictw em ro z u m ie n ia człow ieka jako „n iedokończonego p ro je k tu ” (p arafra zu ję fo rm u łę

17

(9)

18

H aberm asa); skoncentrow anego zasadniczo na przyszłości, dążącego do zarządza­ n ia n ią i „sk o lonializow ania” jej, antycypującego ją i podporządkow ującego jej swą teraźniejszość. P rzeszłość (wzory trad y c ji, dośw iadczenia zm agazynow ane w pam ięci) nie organizuje już teraźniejszości, an i nie pozw ala antycypować przy­ szłości. H isto ria zatem p rzestaje być magistra vitae. Aby stać się pełnopraw nym obiektem naukow ej, racjonalistycznej, świeckiej wiedzy, m u si zostać ustanow iona jako „przeszłość sam a w sobie” - i odcięta od w szelkich pow iązań tyleż z te ra ź­ niejszością, co z przyszłością.

W spółcześnie zaś - że przyw ołam trzy kluczow e diagnozy socjologiczno-filo- zoficzne - jesteśm y św iadkam i gruntow nego p rzeobrażenia zarów no tych relacji, jak i ludzkiego dośw iadczenia czasowości. Żyjem y - arg u m e n tu je A nthony G id­ dens - w s p o ł e c z e ń s t w i e p o s t t r a d y c y j n y m ( c z y „ z d e t r a d y c j o - n a l i z o w a n y m ”) 9, gdzie przeszłość p rzestała być tradycją, dziedziczonym i k u l­ tu ro w o w z o rc a m i, o r g a n iz u ją c y m i te ra ź n ie js z o ś ć i p r o filu ją c y m i m y śle n ie o przyszłości. Żyjem y też w p o s t u t o p i j n y m „ s p o ł e c z e ń s t w i e r y z y k a ”, dow odzi U rlich B eck10; społeczeństw ie rozczarow anym do w szelkich ra c jo n a li­ stycznych w izji przyszłości, podporządkow ujących sobie teraźniejszość, a p rze­ szłość zam ykających w odizolow anej od teraźniejszości d ziedzinie zam kniętych spraw i skończonych przebiegów zdarzeniow ych, do k tórych praw dy (wiedzy o tym , co n apraw dę się w ydarzyło) uczony zyskuje dostęp za spraw ą swej bezinteresow ­ nej, profesjonalnej, czysto poznaw czej p ro ce d u ry analitycznej. Żyjem y w reszcie, zdaniem Jürgena H aberm asa, w s p o ł e c z e ń s t w i e p o s t s e k u l a r n y m 11. Jest to społeczeństw o p o stsek u larn e, bo - choć św ieckie - uznaje zasadność istn ien ia religijnych w spólnot w dobie postępującej sekularyzacji, a także dlatego, że odsła­ nia u k ryty czy za ta rty - a relig ijn y w łaśnie - w ym iar przeszłości, obecnej w n a j­ b ardziej niew idocznej w arstw ie teraźniejszości, tzn. w zrutynizow anych, naw yko­ wych, a bezw iednie stosow anych słow nikach pojęciow ych, postaw ach i praktykach. Te trzy najgłośniejsze dziś bodaj w hu m an isty ce fo rm u ły i d om inujące m odele w spółczesnego życia społecznego d iagnozują uparcie ducha czasu jako epoki p o ­ zbaw ionej w łasnego (pozytywnego) im ienia. D aje się ona bow iem określić, zgod­ n ie z n a trę tn ie nasuw ającą się n o m e n k la tu rą - posttradycyjność, postutopijność, p ostsekularność - najwyżej jako p o s t p r z e s z ł o ś ć ; w o d n ie sie n iu do tego, od czego odchodzi, czym nie jest, lecz co n a trę tn ie ją naw iedza, co ona retroaktyw nie p o rząd k u je bądź w czym o d n ajd u je podstaw ę, k ie ru n e k i sens ukierunkow anego w przyszłość d ziałania. C hoć są to koncepcje odrębne, a form ułujące całościowe obrazy z o d m iennych p u n k tó w w idzenia, w ydaje się, że stanow ią raczej k om ple­

9 Zob. A. G id d e n s Życie w społeczeństwie posttradycyjnym, w: U. Beck, A. G oddens,

S. L ash Modernizacja refleksyjna. Polityka, tradycja i estetyka w porządku społecznym

nowoczesności, przeł. J. Konieczny, Wyd. N aukow e PW N , W arszaw a 2009.

10 Zob. U. Beck Społeczeństwo ryzyka. W drodze do innej nowoczesnos'ci, przeł. S. C ieśla,

Scholar, W arszawa 2004.

(10)

m e n ta rn e (niż alternatyw ne) próby opisu pokrew nych, a także w spierających się w zajem nie w ym iarów czasowego dośw iadczenia.

Tak więc w m iejsce dziedziczonej trad y c ji pojaw iają się dziś zrutynizow ane czy inscenizow ane cerem oniały oraz kom pulsyw ne reaktyw acje św iadom ie w ypar­ tej przeszłości. N astęp u je try u m faln y pow rót stłum ionego. D osięga nas długa ręka przeszłości, która okazuje się aktyw nie i realn ie obecna w teraźniejszości (skoro w ywołuje realne skutki), k tóra determ in u je, a nierzadko i stygm atyzuje nasze obec­ ne i przyszłe działania. Jest to przeszłość otw arta, bo nieprzepracow ana, zarazem dom agająca się i w ym ykająca się m ożliw ości zrozum ienia, któ ra zakłóca percypo- w anie rzeczyw istości, a w szelkie racjo n aln e działan ia i p ro jek ty przyszłości p rze­ słania siatką n a trę tn ie , lecz „sam oczynnie” pow racających rozpam iętyw ań oneg- dajszych trau m aty czn y ch zdarzeń.

W społeczeństwie ryzyka z kolei m iejsce aktywności zwróconej na ekstrapolo- w anie czy „kolonializow anie” przyszłości - staje się ona bow iem nie do przew idze­ nia, wystawia na niebezpieczeństw o spotkania z nieznanym , na ryzyko nastaw ania tego, co przybiera postać „zorganizowanej nieodpow iedzialności” - pojawia się ak­ tywność zwrócona k u dotąd odizolowanej od kontaktów z teraźniejszością „prze­ szłości samej w sobie”. Inwazja dyskursyw nych i w yobrażeniow ych polityk pam ięci i historii, które nieu stan n ie rek o n stru u ją i narratyw izują przeszłość z p u n k tu w i­ dzenia teraźniejszości, uśw iadom iła nie tylko głęboką zależność obrazów przeszło­ ści od interesów, przedsądów , sposobów czytania obow iązujących w danej współczes­ ności, ale też trudność znalezienia podstaw innych niż etyczno-światopoglądowe, które by w yznaczyły linię oporu oraz ochrony przeszłej realności przed jej swobod­ nym instrum entalizow aniem przez teraźniejszość.

W reszcie, odw rót od świeckiego m itu społeczeństw a trw ale „odczarow anego” (określenie W ebera), p oddanego jedynie w ładzy ro zu m u , doprow adził do p rze­ w artościow ania kluczow ych kateg o rii now oczesności oraz reaktyw ow ania ich za­ tartej (czy w ypartej) religijnej genealogii. K onsekw encją tego było m .in. w skaza­ nie na: religijne podłoże odruchów m oralnych (w m iejsce p o słu ch u okazywanego etycznym kodeksom ); ślady eschatologicznego m yślenia w ry tu ałach życia codzien­ nego; w reszcie - fakt praktycznego u g runtow ania poczucia sensow ności lu d z k ie­ go działan ia nie w p o rzą d k u tran sc en d e n tn y m czy tran sc en d e n ta ln y m , lecz - jak arg u m e n tu ją rzecznicy nadejścia społeczeństw a dośw iadczenia (S. L a sh )12 - w zło­ żach przeszłości zalegających w n ieuśw iadam ianych w arstw ach teraźniejszej p ra k ­ tycznej aktywności.

Przyw ołałem najkrócej te trzy wizje w spółczesnego życia - jako posttradycyj- nego, postutopijnego, p o stsekularnego - nie tylko dlatego, że w tych k ategoriach rozpatryw ane poszukiw ania M iłosza łatw iej ujaw niają swoją trafność i wagę, ale

12 Zob. S. L ash Another modernity, a different rationality, Blackwell, O xford (UK) -

M ald en (Mass.) 1999 oraz Refleksyjność i jej sobowtóry. Struktura, estetyka, wspólnota, w: Nowoczesność refleksyjna. L ash naw iązuje w swych rozw ażaniach do koncepcji G. Schulzego. Por. G. Schulze The experience society, Sage, L ondon 1999 (oryg. tytuł:

(11)

2

0

też z uw agi na to, że w jego tw órczości stanow ią one najw yraźniej strony czy wy­ m iary tego sam ego, osobliwego dośw iadczenia w spółczesnego człowieka. W ątki te przew ijają się w różnych k onfiguracjach i p ostaciach przez w szystkie w ielorodza- jowe form y aktyw ności pisarskiej i in te le k tu aln ej autora Ziemi Ulro. N ie w cho­ dząc w ich szczegółowe om ów ienie, które przekształcić by się pow inno w rein ter- p retację całego dzieła, w ypada tu poprzestać na przykładow ym w skazaniu trzech lejtm otyw ów tej tw órczości, w ybranych z owych trze ch w ym iarów postrzegania teraźniejszości jako postprzeszłości.

Jednym z kluczowych syndrom ów problem owych, przebijających się w n ajb ar­ dziej nieoczekiw anych m iejscach na pow ierzchnię dyskursu M iłosza, jest niew ąt­ pliw ie kwestia ch a rak te ru czy w zoru polskiej kultury, w tym zwłaszcza jej w ypiera­ nych przez pam ięć jednostkow ą i wspólnotow ą postaci (m entalnie zdefektowanych, osadzonych w przeszłych urazach i psychotycznych obawach), które z siłą tra u m a ­ tycznego przeżycia przeryw ają b ariery racjonalistycznych bagatelizacji i afektyw- nych stłum ień, dom agając się bezskutecznie określenia, zrozum ienia, przepraco­ w ania. Tak w łaśnie, na 29. stronie Osobnego zeszytu (W III, s. 242), pojawia się obraz polskiej k u ltu ry jako k u ltu ry wstydu: nie tyle rozwijającej się, co dryfującej w cie­ n iu stałych lęków p rzed deprecjacją w oczach Innego (i własnych); zrodzonej z nie­ w iary w siebie i w skuteczność w łasnego działania; prowadzącej do konform istycz- nej m im ikry, która przerzucając odpow iedzialność na innych, uw alnia od własnej; paraliżującej poczucie w artości w łasnej i wolę sprawstwa:

W cieniu im p e riu m , z ku ram i, w gaciach prasłow iańskich, N au cz się lubić swój w styd, bo zawsze będzie przy tobie I nie odstąp i ciebie, choćbyś zm ie n ił kraj i nazwisko. Twój w styd niew ydarzenia. M iękkiej sercowiny. Skw apliwej uniżoności. Z m yślnego udania. Pylnych dróg na rów ninie. W yciętych na o p ał drzew. W byle jakim siedzisz dom u, aby do wiosny. Kw iatów nie m a w ogrodzie, bo i ta k stratu ją. Pierogi jesz leniw e, zupę nic na zim no. I w iecznie upokorzony, n ienaw idzisz obcych.

P odobnie bogate i zróżnicow ane są w ątki p ostrzegania przeszłości (własnej, innych, zbiorow ej) jako otw artej czy raczej n ie u sta n n ie dom ykanej, dookreślanej i rein terp reto w an ej ex post, przez teraźniejsze p ostępki i działania. To, co się stało, już się n ie o dstanie - słusznie m ów i pow iedzenie potoczne - jednakże znaczenie tego, co się stało, m iejsce, jakie m u p rzypada czy p rzy p a d n ie ostatecznie, zależy zawsze od ak tualnej całości dokonanego (czy niedokonanego), całości p o m n a ża­ nej, zm ieniającej się niep rzerw an ie w to k u życiowej aktywności. Ta kluczow a teza narracyjnej k o ncepcji tożsam ości była przez M iłosza odkryta w cześnie (bo w la ­ tach 70.) i stopniow o odnoszona do nie tylko jednostkow ej (w tym w łasnej), lecz także zbiorow ej tożsam ości. A to pozw ala ją traktow ać także jako w artą w ypróbo­ w ania te ra p ię na dolegliw ości i schorzenia, w spom nianej wyżej, straum atyzow a- nej p am ięci narodow ej (czy zbiorowej):

(12)

N ie jestem , kim jestem . Wymyka m i się m oja esencja. Tutaj A nie rów na się A. Trwałym osiągnięciem filozofii egzystencji jest uśw iadom ienie nam , że nie pow inniśm y myśleć 0 w łasnej przeszłości jako na zawsze u stalonej, bo nie jesteśm y drzew em ani kam ieniem . In n y m i słowy, w każdej chw ili m oja przeszłość z m ien ia się zależnie od tego, jaki sens n ad ają jej m oje postanow ienia i czyny teraz, w tej chw ili. (W IV, s. 120)

W reszcie, w ątki odnoszące się do obecności (jawnej i utajonej) religii i tra d y ­ cji relig ijn y ch w codziennym życiu jednostek i zbiorow ości są na tyle w yraziste w całym dziele M iłosza, a w prost dom inujące w o sta tn im okresie jego twórczości, że chyba n ie w ym agają egzem plifikacji. P raw u i potrzeb ie obecności relig ii we w spółczesnym ześw iecczonym społeczeństw ie pośw ięcił n ie je d n ą pracę (w tym zw łaszcza Ziemię Ulro). O religijnej genealogii kluczow ych pojęć now oczesności mówił i pisał w ielokrotnie („w k u lturze europejskiej wszystko się wzięło przez tran s­ pozycję B ib lii”; PŚ, s. 146), p odobnie jak o relig ijn y m zapleczu św iadom ości h i­ storycznej („czysto historyczny w ym iar nie istnieje, bo jest on rów nocześnie wy­ m ia rem m etafizycznym ” - ŚP, s. 75) czy postaw y poetyckiej, przyśw iadczającej realności („czy jest m ożliw a poezja nieeschatologiczna?” - pytał retorycznie; ŚP, s. 43). Był także św iadom y „chroniącej, życiodajnej w artości” bezw iednie p o d trzy ­ m yw anych, tradycyjnych, naw ykow o-obyczajowych więzów, stanow iących fu n d a ­ m en t trw ania oraz rozw oju w spólnoty (niew ykluczone, że te m u w łaśnie zaw dzię­ czają one znaczenie, jakie uzyskały w jego tw órczości). C hodzi o

pew ne obyczaje, pew ne insty tu cje, w pierw szym rzędzie w szelkie zw iązki m iędzy ludźm i istniejące n iejako o rganicznie, n iejako sam e z siebie, podtrzym yw ane przez rodzinę, re­ ligię, sąsiedztw o, w spólne dziedzictw o, jednym słowem cała ludzkość n iep o rząd n a, n ie ­ logiczna, tak często o kreślana jako śm ieszna w swoich prow incjonalnych przyw iązaniach 1 lojalnościach. (ZM U , s. 351)

Podsum ow ując: owo d o ś w i a d c z e n i e p o s t p r z e s z ł o ś c i , którego spe­ cyficzne rysy n ad a ją m en taln o ści epoki znam ię osobliwości i nowości, to po p ro ­ stu dośw iadczenie trzech sposobów obecności przeszłości w teraźniejszości: te ra ź­ n ie jsz o ści n aw ie d za n ej p rzez w id m a (czy u piory) przeszło ści; te ra ź n ie jsz o śc i za p rzątn iętej, a naw et zafascynowanej m ożliw ością, koniecznością, n iebezpieczeń­ stw am i, retroaktyw nego porządkow ania przeszłości; teraźniejszości, k tóra we w łas­ nej przeszłości o d n ajd u je swój fu n d am e n t, stanow iący tyleż stab iln e oparcie w ży­ wiole p rze m ija n ia, co podstaw ę sensownego d ziałania. W iele w skazuje na to, że teraźniejszość jako postprzeszłość stanow i dalej a k tu a ln ą postać także naszego w spółczesnego dośw iadczenia.

Z auw ażm y p rzy tym , że ro zpoznanie M iłosza odbiega zdecydow anie od dom i­ nujących diagnoz „ducha czasu ”, zachęcając naw et do dostrzeżenia odw rotnego od ta m ty c h k ie ru n k u rozw oju. W idać to w yraźnie, gdy sobie uśw iadom ić, że za kluczow ą po stać d ośw iadczenia now oczesności u zn a je się zazw yczaj p oczucie „ u p ły n n ia n ia ” się tego, co substancjalne. Jest to w ątek przew ijający się przez cały wiek XX, dobrze zdający spraw ę z tej kryzysowej postaci dośw iadczenia, a w idoczny m .in. już w d efinicji now oczesności sform ułow anej przez Georga Sim m la (o roz­

21

(13)

2

2

p u szczan iu się w szystkiego w „płynnym p ie rw ia stk u duszy”) na początku w ieku, w M arksow skiej z ducha („wszystko, co stałe, rozpływ a się w po w ietrzu ”) analizie dośw iadczenia now oczesności d o konanej p rzez M a rsh a lla B erm ana w połow ie w ieku, czy w analizach „płynnej now oczesności” Z ygm unta B aum ana z przełom u X X i X X I w ieku.

W tym świetle w idziana M iłoszowska analiza późnonowoczesnego dośw iadcze­ nia teraźniejszości jako postprzeszłości ukazuje nie tylko swą oryginalność i in try ­ gującą w ieloznaczność, lecz także operacyjne poznawczo walory. M ożem y bowiem rozum ieć tezę o „w ynajdyw aniu” substancji w (z) płynności co najm niej na trzy spo­ soby: (a) jako pragm atyczne odkrycie, że tym , co człowiek uznaw ał za substancję, jest zsedym entow any splot historycznego; (b) jako rozpoznanie pod pow ierzchnią przem ijalnych form transcendentnej, boskiej podstawy; (c) jako uznanie, iż w pisa­ na w nieuśw iadam iane warstwy jednostkowego i społecznego doświadczenia (cielesne praktyki, bezw iedne odruchy, rutynow e zachow ania, percepcyjne schematy, m en­ talne przed sąd y ...) perspektyw a eschatologiczna jest jedyną dostępną człowiekowi postacią zapośredniczonej obecności „tam tej strony”, o której istn ien iu m ożem y zatem jedynie przyświadczyć w iarą - w iarą w rzeczywistość, w iarą w realność „in­ nego w ym iaru”.

Są to, m ożna pow iedzieć, w aria n ty dla ateistycznych w olnom yślicieli, dla dok­ try n aln ie w ierzących oraz dla „p o zad o k try n aln ie” poszukujących. M iłosz, zw łasz­ cza w późnym okresie swej tw órczości, lokow ał się w yraźnie w drugiej kategorii, lecz i dla pozostałych znaleźć m ożna w jego tek stach w iele m iejsca i zrozum ienia. Tym, co łączy te postaw y w tw órczości poety, jest „bliska m u o rien tacja”; „taka, że c z ł o w i e k ż y j e w c z a s i e i m u s i w j a k i ś s p o s ó b z b u d o w a ć z c z a s u w a r t o ś c i w i e c z n e c z y t r w a ł e ” (PŚ, s. 144; podkr. m oje - R.N.). To ona nadaje dziełu M iłosza w łasne, rozpoznaw alne znam iona niczym niew arun- kow anej afirm acji realności, która w łaśnie dlatego, że „nie jest dla nas dostępna bez m ediacji języka” (ŚP, s. 74), p odobnie jak przeszłość - bow iem to, „co m inęło, n ie jest dostępne inaczej n iż w podw ójnej przeróbce, jakiej pod d ał to kiedyś um ysł i p oddaje te ra z” (W IV, s. 79) - staje się dostępna literac k iem u p rzedstaw ieniu, p o d atn a sztuce poetyckiego w ypow iedzenia.

Coda

L ite ra tu ra , poezja: rodzaj zabezpieczonego w „lite rz e” te k stu przek azu post- p rzeszłości w trw ale otw artym h oryzoncie teraźn iejszo ści. P rzekazu, w któ ry m pow raca to, co nieuśw iadom ione czy stłum ione w p am ięci jednostkow ej i k u ltu ro ­ wej. P rzekazu, który każda w spółczesność in te rp re tu je na w łasną odpow iedzial­ ność oraz w edle w łasnej w rażliw ości i wiedzy, a także ograniczeń i m ożliwości. Przekazu, k tóry to, co trw a, faktyczną substancję historyczności, dającą oparcie lu d z k iem u d ziała n iu i poczuciu sensu, w ynajduje, pod trzy m u je bądź naw et (jeśli zaw ierzym y H ölderlinow i) ustanaw ia. M iłosza m yślenie o poezji jako sztuce wy­ pow iadania ludzkiego dośw iadczenia doprow adziło go do ustalen ia reguł w łasne­

(14)

go d y skursu poetyckiego jako swoistej p oetyki dośw iadczenia, któ ra dla niego - i ciągle jeszcze dla nas także - p rzy b rała ostatecznie postać poetyki dośw iadczenia postprzeszłości:

Jaki fu ndam ent? N ie m a fu n d am en tu .

J a k p ajączek w ysnuw am sieć i na niej podróżuję, U noszę się g nany w ichrem nad błyszczącą ziem ią I razem ze m n ą form y przepadających m iast

(W IV, s. 200)

Abstract

Ryszard NYCZ

The Institute of Literary Research of the Polish Academy of Sciences (W arszawa)

Czesław Miłosz, a 20th-century poet in the public space

The article introduces a consideration of Czesław Miłosz's poetry in cultural categories, which are (according to the author) better suited than literary categories to specify the poet's position assumed against the changing status and functions of poetry in the 20th century. Hence, aesthetic views are formed by Miłosz's protest against avant-garde modernism, on the one hand, and against traditionalism, on the other. Tackled are the views on social function of literature (poetry) - through his defence of the place, attributes and tasks of poetry in the public sphere. The specificity of contemporary experience of human temporality is described by Miłosz's formula whereby contemporality is experienced as a post-past (considered in the context of the noted diagnoses of twentieth-century sociologists and cultural philosophers such as Giddens, Beck, or Habermas).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dlatego z Wilczego Przewozu w pewnym momencie też trzeba było [odejść], zostawić swoje mieszkania, domy, wszystko, i trzeba było podporządkować się tym Rosjanom, bo wtedy

Kto chce malować świat w barwnej postaci, Niechaj nie patrzy nigdy prosto w słońce.. Bo pamięć rzeczy, które widział, straci, Łzy tylko w oczach

Jadą czterej jeźdźcy, jadą (...) Pierwszy niesie ci głód.. Tak, pierwszy niesie ci głód (...) Niesie ci głód i pragnienie (...) Nie będziesz już nigdy syty Nigdy nie

Wiersz na koniec stulecia Kiedy już było dobrze I znikło pojęcie grzechu I ziemia była gotowa W powszechnym pokoju Spożywać i weselić się Bez wiar i utopii, Ja, nie wiadomo

Warto wiedzieć, iż pierwszą oficjalną publikacją Czesława Milosza która u kazała się drukiem w Polsce (od czasu wyjazdu poety) był szkic zamieszczony dwa lata

Dziękując za wyróżnienie autor „Traktatu moralnego” powiedział m.in.: „Czuję się jak uczeń, który zasnął nad książką, a kiedy się obudził - okazało się, że

Niejednokrotnie wyraził zdziwienie, stwierdzając, że niektóre spośród wydanych przez różne oficyny w naszym kraju zbiory jego poezji okazały się bez autoryzacji a

Powstaje niepokonalna sprzeczność, realna, nie dająca spokoju w dzIen""T~w nocy, jak- kolwiek ją nazwiemy, sprzecznością między bytem i działaniem, czy sprzecznoś-