• Nie Znaleziono Wyników

Kazanie na uroczystość pamiątki poświęcenia kościoła bystrzyckiego, powiedział Ks. Franciszek Michejda, pastor nawiejski, w Bystrzycy dnia 24 września 1916

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kazanie na uroczystość pamiątki poświęcenia kościoła bystrzyckiego, powiedział Ks. Franciszek Michejda, pastor nawiejski, w Bystrzycy dnia 24 września 1916"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

O j a k o s q m i l e p r z y b y t k i T w o j e , P a n i e Z a s t ę p ó w !

---= - f — — 0 - — • = = ---

K a z a n i e

na uroczystość pamiątki poświęcenia kościoła bystrzyckiego,

p o w ied ział

Ks. F r a n c i s z e k M i c h e j d a *

pasto r naw iejski,

w Bystrzycy d n ia 2h w rz e śn ia 1916.

--- - = = = □ = = = ---- —

D rukiem D ru k a m i T. D. N. (P. Mitręgi) w Cieszynie.

1916,

(2)

Czysty dochód

na spraw ienie harmonium dla stacyi

• kaznodziejskiej w Nydku — Głuchowej.

(3)

Miłość Boga Ojca, laska P an a naszego Je­

zusa C hrystusa i społeczność Ducha św ięte­

go niech będzie i zostanie z Wami. Amen.

Ze w zruszeniem pozdraw iam W as po dłuższym czasie, kochani bracia i siostry, tem apostolskiem pozdrowieniem. O tak, niech bę­

dzie z W am i w tych ciężkich chwilach dzi­

siejszych i po w szystkie czasy miłość Ojca niebieskiego, która daje nam chleb powszedni, dom, gospodarstw o i w szystkie dobra, a od w szystkiego złego strzeże, broni i zachowuje.

Niech będzie z W am i łaska P an a naszego Je­

zusa C hrystusa, która nas grzesznych od w ła­

dzy szatana i grzechu w ykupiła i w ybaw iła.

Niech będzie z W am i społeczność Ducha św ię­

tego, abyście po w szystkie czasy nie mieli społeczności z duchem niew iary i bezbożno­

ści, lecz owszem zaw sze należeli do społe­

czności św iętych.

Zw iązany z W ami od wielu lat cennymi w ęzłam i sąsiedztw a, w ypróbow anej przyjaźni i miłego pokrew ieństw a, przyszedłem do W as z radością obchodzić z W am i uroczyste św ię­

to pamiątki poświęcenia W aszego kościoła.

P odstaw ą, w ęgielnym kamieniem w szystkich

(4)

św iąt kościoła chrześcijańskiego jest niedziela.

W sześciu dniach- stw orzył P an Bóg św iat, a na szósty odpoczął od prac swoich, nazw ał go sabatem , to jest po naszem u dniem od- pacznienia i rzek ł: Ten dzień będzie pośw ię­

cony Panu. W dzień ten miał się człowiek,, który od Boga w yszedł, znowu połączyć z Bogiem, z Bogiem mieć społeczność i w Bogu mieć odpocznienie duszy swojej. Ale ta spo­

łeczność z Bogiem została zerw aną przez grzech, odpocznienie w Bogu zostało zniw e­

czone, sabat zbeszczeszczony, bo bezbożni nie mają pokoju, nie w ejdą w społeczność z Bogiem, nie mogą być uczestnikam i w ieczne­

go. sabatu. Bóg atoli nie chce śmierci czło­

wieka. W miłosierdziu swojem dał S yna sw e­

go, a ten przyw rócił społeczność z Bogiem, w iekuisty sabat, przez swoją śm ierć i zm ar­

tw ychw stanie. Z tąd dzień zm artw ychw stania Pańskiego jest sabatem;, dniem odpocznienia chrześcijańskiego i kościoła chrześcijańskiego.

Ztąd już w czasach apostolskich chrześcijanie święcili niedzielę (Dz. ap. 20. 7), pismo n a ­ zyw a dzień ten „Dniem Pańskim (Obj. 1. 10), a Pan zm artw ych w stały w ten dzień posła?

uczniów swoich, aby opowiadali narodom e- wangelię (Ew. Jana 20. 19) i w ten dzień w y ­ lał w tym celu na nich Ducha swego św iętego (Dz. ap. 2. 1). B łądzą tedy bracia nasi w C h ry­

stusie, sabatyści, k tó rzy z nas wyszli, ale nie są nasi, pragnący w św iat chrześcijański na

(5)

pow rót w prow adzić starctestam ento w y sabat, ch cący nas przym usić, abyśm y „po żydow sku żyli“ (Gal. 2. 14). Chciałoby się odezw ać na nowo do nich, jak się odezw ał apostoł P aw eł do zw odzonych G alatów : „O głupi Galatowie, któż w as omamił, abyście praw dzie nie byli posłuszni41?! (Gał. 3. 1),

Z niedzieli, tego podstaw ow ego, zasadni­

czego św ięta kościoła chrześcijańskiego w y ­ ro sły w szystkie inne uroczyste św ięta kościo­

ła, odnoszące się do osoby, życia i dzieła zba­

w ienia P an a naszego, Jezusa C hrystusa, m ia­

nowicie Boże Narodzenie, W ielkanoc i W y la­

nie Ducha świętego. Po za temi uroczystem l św iętam i całego kościoła pow stały św ięta miejscowe poszczególnych zborów, których przedm iotem są w ażne w ypadki w życiu du- chow em tego lub ow ego zboru. Takie św ięto nas tu dziś zgromadziło, uroczystość pam iątki poświęcenia tego W aszego pięknego Domu Bożego, z którym ściśle jest złączone W asze duchowe życie i W asza wiara.- Poprośm y w wspólnej pieśni i modlitwie o dar Ducha św., byśm y pam iątkę tę obchodzili Bogu na chw ałę a nam w szystkim ku duchowemu pożytkowi.

Psalm 84.

Psalm., przeczytany jest jedną ,,pieśnią nad pieśniami" o zacności św iętyni Pańskiej. „Któ­

rz y m ieszkają w domu Bożym, są błogosła­

wieni", na tych, co chodzą do domu Bożego,

„przychodzi deszcz pożegnania", „w sieniach

(6)

Pańskich lepszy jest dzień, niż gdzie indziej tysiąc“, więc „żąda i bardzo tęskni dusza do sieni P ańskiej“, tu naw et nierozumne stw o­

rzenie Boże przeczuw a Boga swego, ho „w ró­

bel znalazł sobie domek, i jaskółka gniazdo swoje, gdzie pokłada ptaszęta u ołtarzów P an a zastępów 1'. Słuszna tedy jest rzecz błogosła­

wić domowi tem u:

O jako są miłe przybytki Twoje, Panie* zastępów, i rozw ażać w dzień urodzin i po­

św ięcenia tego domu

I. Jak a jest treść i jaki przedm iot św ięce­

nia tego dnia pam iątkowego,

II. jak dzień ten przystojnie święcić b ę­

dziemy.

1.

Jakiż to przedm iot tego dzisiejszego św ięta? Cóż to w łaściw ie święcim y dziś, co Ty, miły Zborze bystrzycki ? Aby sobie to uprzytom nić, musimy się cofnąć w dalszą przeszłość, w -c z a s y trzydziestoletniej w ojny.

W ojna ta, jak Wami, umil. w. Panu słuchacze, wiadomo, pow stała po przeprow adzeniu refor­

ma cy i, aby rato w ać to dzieło, aby w yw alczyć i zapew nić wolność w iary. W strasznej tej wojnie spustoszone zostały C zechy, M oraw a, Śląsk i praw ie w szystkie kraje niemieckie.

Spustoszenie było tak straszne, źe w yginęła w szy stka czeska szlachta ew angelicka, że w krajach w ojną naw iedzonych pozostała zale-

(7)

dwie czw arta część ludności, a były gminy całkiem bezludne i opuszczone, nie m ówiąc już naw et o zdziczeniu um ysłów, o spustosze­

niu moralnem. A przecie wojna ta przyniosła, wielki zysk, wolność w iary, k tóra odtąd sta ­ ła się wspólnym, niezaprzeczonym skarbem społeczeństw a ludzkiego, którego nikt na se~

ry o nie odw aży się zaczepić, P rzy taczam to m im othodem w tym celu, abyśm y i m y w o - kropnęj dzisiejszej wojnie św iatow ej mieli praw dziw ą pociechę. Jak w wojnie trzydzie­

stoletniej, tak w wojnie dzisiejszej różne p rze­

w r o tn e j samolubne żyw ioły mają różne g rze­

szne, potępienia godne cele i zam iary, ale po nad niemi w szystkiem i stał i stoi Bóg, który m a takż^ swoje zam iary i cele, wielkie i św ię­

te, a które z pew nością przeprow adzi. S traszny przelew krw i ludzkiej i w szystkie inne okro­

pności wojny tej są ofiarą złożoną przez lu­

dy, aby jak ongi wolność w iary, tak dziś w ol­

ność ludów; drogo b yła kupioną. Tylko ta w ia­

r a może nam przynieść praw dziw ą pociechę.

N iestety kraje austryackie zostały z pod dobrodziejstw a wolności w iary w yjęte. Tu n a ­ dal m iała panować nieszczęsna zasada: Czyj kraj, tego i religia, czyli zasada panow ania nad sumieniami ludzkiemi. Zaraz po westfalskim pokoju religijnym zaczęło się tu prześladow a­

nie i ostateczne w ytępianie w iary ew ange­

lickiej. W r. 1654 zaczęło się odbieranie ko­

ściołów, zakaz w szelkiego1 nabożeństw a, w y -

(8)

s

gnanie duchow nych ewangelickich z krajji i inne najrozm aitsze dokuczania ewangelikom.

Kiedy się przed niedawnym i dniami po n a­

szych gminach rozlegały żałosne jęki roztłu- kanyeh dzwonów, serca nasze truchlały —j cóż się musiało dziać w duszach naszych przod­

ków, kiedy im zabrano kościoły, księgi święte, kiedy w śród lasów musieli o dp raw iać/tajne nabożeństw a?! To trw ało z górą przez 50 lat, aż do nadania przez ś. p. cesarza Józefa j. sze­

ściu kościołów z łaski, aż stanęła „m atka" n a ­ sza, „Kościół Jezusów 11 na W yższej Bramie w Cieszynie. Po tym rozśw icie w zeszło jasne i obiecujące słońce, „patent tolerancyjny11 śp.

cesarza Józefa II, na podstaw ie którego po­

w stały nasze starsze kościoły śląskie/ m iędzy którym i jako jeden z pierw szych ten W asz piękny, przestronny kościół bystrzycki dla e- w angelików całego podgórza Jabło/ikowskie-

■go. W końcu uw ieńczył to dzieło łaski Bożej

„patent protestancki11 miłościwie panującego nam cesarza Franciszka Józefa I., k tóry nam przyniósł zupełne rów noupraw nienie i wolność w iary. Gdy to w szystko w dzisiejszy dzień, pam iątkow y rozw ażając święcimy, nie musi- m yż śpiew ać z psalm istą: „Błogosław, duszo moja, Panu i w szystkie w nętrzności moje imie- niowi Jego świętem u. Błogosław, duszo moja.

Panu i niezapominaj w szystkich dobrodziejstw Jego11?!

Ale ja — z apostołem m ówiąc — jeszcze

(9)

lepszą drogę W am pokażę. Dom ten nazyw a się „domem Bożym,11, ale on praw dziw ie jest i stanie się domem Bożym , gdy w nim zam ie­

szka duch B oży i ożyje w nim dusza. Duchem ty m B ożym jest słow o Boże w domu tym opo­

w iadane, a duszą jego to serca pałające w iarą i miłością, to zbór przystrojony C hrystusow i jak oblubienica. Ojcowie W asi byli „sanetra- rzam i“, w yrabiali saletrę na W ęgrzech. Tam poznali ewangelickie bratnie zbory słow ackie i ewangelickich duszpasterzy. Tam znaleźli za- cngo duszpasterza Pauliniego. Gdy go pozy­

skali dla B y strzycy, mogli zaiste rzec z Elieze- rem : „Puśćcie nas, gdyż P an poszczęścił drogę n aszą“. Rodzina Paulinich stała się błogosła­

w ieństw em nie tylko W aszem u zborow i b y ­ strzyckiem u, ale całem u naszem u kościołowi ewangelickiemu. P ierw szy z nich zgromadził w szystkich ew angelików Jabłonkow skiego podgórza, k tó rzy byli jak ow ce rozproszone, w jedno stadeczko Boże. P ierw szy jego syn Józef Paulini objął później zbór nawiejski, a jakiej m iary był mężem, św iadczy o tem to, że pow ołany na pastora zboru ew angelickie­

go m iasta Lw ow a, został m ianow any galicyj- sko-bukowińskim superintendentemi, a po jego śm ierci konsystorz ew angelicki Lwowianom, szukającym następcy, pow iedział: Drugiego Pauliniego już nie dostaniecie. Drugi zaś syn pierw szego W aszego pastora to ks. Andrzej Paulini, superintendent m oraw sko-śląski, na

(10)

którego „N auce“ w ychow ały się całe pokole­

nia śląskiego ludu ewangelickiego, której nau­

ki pierw sze pytanie: „Jakim ż jest człow iek bez wszelkiej nauki? Jest nieumiejętny 1 w szelkim upadkom podległy*4, stało się p rzy ­ słowiem; w śród naszego ludu. Po nim zaś mie­

liście niezapomnianej pamięci „lekarza duszy i ciała“ ks. W ilhelm a Raschkę, k tó ry m iłow ał nasz naród i szkoły W asze W am wystaw ił,, a za którego czasów B y strzy ca była p erlą naszych zborów śląskich, imię jej było rozgło­

śne m iędzy naszym ludem, któ ry z dalekich stron pielgrzym ow ał tutaj na nabożeństw a.

B ył to „złoty w iek“ W aszego zboru. P o śp. ks.

R aschce siem ałą rzeczą było być duszpaste­

rzem i kaznodzieją w B y strzycy, a przecież mieliście w ś. p. ks. O skarze Kotschym, synu wielkiego ks. Karola Kotschego w Ustroniu, w iernego, sumiennego, a cichego i pokornego serca robotnika w e winnicy Pańskiej, k tó ry przeszczepił w nasze strony sadow nictw o, w prow adzone na Śląsk przez jego ojca, tego

„ogrodnika Ś ląska“. — Niemniej zbór W asz b y strzycki miał szczęście posiadać w gmi­

nach swoich cały szereg znakom itych i zasłu­

żonych nauczycieli.

To w szystko tedy dziś święcicie, przypo­

minacie sobie z chw ałą i dziękczynieniem przeciw Bogu. W szystko bowiem, czem je- sieście, W asz charakter, W asz stan um ysto- w y, W asza ośw iata i W asze w ychow anie, b a

(11)

naw et W asz rozwój gospodarczy, w szystko, w szystko, w szystko, co macie najlepszego, czem się szczycicie, to m a swój początek i swoje najobfitsze źródło w ty m domu Bożym, w kościele, w w ierze W aszej ewangelickiej.

A dla tego zanućm y z psalm istą: „O jako są mile przybytki Twoje, Panie zastępów "!

2.

Takeśm y doszli do tego, żeby się zastano­

wić nad tern: Jakoż tedy poświęcim y ten uro­

czysty dzień, który nam przypom ina pow sta­

nie tego kościoła pomiędzy nami, jakoż oka­

żem y się wdzięcznym i za w szystkie błogosła­

w ieństw a, które przez ten kościół na nas spły­

n ęły ?

U ćzy nas tego w ym ow nie psalm ista w swej pieśni śpiewającej o zacności domu Bo­

żego. P ow iada: „Żąda i bardzo tęskni dusza moja do sieni Pańskich, serce moje i ciało mo­

je pochutniw a sobie do Boga żyw ego. Albo­

wiem lepszy jest dzień w sieniach Twoich, niż gdzie indziej tysiąc; obrałem sobie raczej w progu siedzieć w domu Boga swego, niżeli mieszkać w przybytkach niezbożników". Ko­

ściół umiłować, zgrom adzeń jego nie opu­

szczać, swoją w iarę ew angelicką szanow ać ja­

ko najdroższą ojców spuściznę, w dzień, jak:

azisiejszy, na nowo się w tej w ierze utw ier­

dzić i swojemu kościołowi na nowo wierność:

(12)

ślubow ać — oto praw dziw e i istotne św ięce­

nie pamiątki poświęcenia kościoła.

A w dzień ten dzisiejszy niech mi wolno będzie powiedzieć słowo o zbałam uconych i błądzących braciach naszych, którzy z nas w yszli, ale nie są naszymi, o naszych saba- tystach, o których już na początku w spom nia­

łem, dla W aszej, B racia kochani, przestrogi i rozwagi.

P rzy p atru jąc się robocie sabatystów , nie mogę inaczej, tylko porów nać ich z owym i ludźmi, którzy się za czasów apostolskich w kradli do zborów galackich, a o których św. apostoł P aw eł powiedział to ostre słow o:

„Ludzie, k tórzy W as niepokoją i chcą przekrę­

cić Ew angelią C hrystusow ą11. (Gal. 1. 7). P ro ­ szę W as, przeczytajcie uw ażnie list apostolski do Galatów, a znajdziecie wielkie podobień­

stw o i w nauce i w sposobie działania. O sa-_

bacie ich już powiedziałem. A dalej: Nie chcą dzieci chrzcić, O nierozumni, nie rozumiejący ani Pism a, ani m ocy Bożej! Nie chcą dzieci chrzcić, jako że dzieci nie rozumieją znaczenia chrztu, św. Pow iedzcie mi, czy dzieci m ałe ro ­ zumieją, dla czego m ają się karmić, myć, u- czyć? A. czy dla tego rodzice będą czekać z nauką i w ychow aniem , aż dzieci zrozumieją potrzebę ich i znaczenie? To mi się w ydaje zupełnie tak, jak gdyby Pan Bóg miał się ludzi pytać, czy ma św iat stw orzyć, albo, prze­

baczcie, jak gdyby się mieli rodzice pytać

(13)

dzieci, czy je mają spłodzić, nie wiedząc, czy będą chciały - żyć. A nadto w szystko, czy chrzest św. jest tylko zobow iązaniem się czło­

w ieka w obec Boga, czy nie jest on raczej i przedew szystkiem łaską Bożą, św. obrząd­

kiem, przez k tó ry się Bóg do nas przyznaje i przyjm uje nas za dzieci swoje i dziedzice ż y ­ w o ta w iecznego?! A czy Bóg nie m ą się p rz y ­ znać do niemowlątek, a dopiero do czternasto­

letnich dzieci?! — S abatyści chełpią się u sta­

wicznie słow em Bożem. A z czyichże rąk o- trzym ali słowo Boże, któż je przełożył na ję­

zyki ojczyste, któż nauczał samych S abaty ­ stów od młodości ich na podstaw ie czystego słow a Bożego, któż w ydał najlepsze w ykłady Pism a, któż od w ieków ro zszerza Pismo św.

w kilku stach języków , któż daje każdemu chrześcijaninowi Pism o do ręki a napomina:

bierz i czytaj ?! Azali nie czyni tego w szy stk ie­

go ten przez S abatystów tak zohydzany ko­

ściół ew angelicki? Azali oni nie żyją duchowo z okruszyn spadających, z obfitych okruszyn kościoła naszego? Zaiste m ożem y o nich po­

w iedzieć słow em Pańskiem : „K tóry je ze mną chleb, podniósł przeciw ko mnie piętę sw oją1*

(Ew. Jana 13. 18). — P rzed papieżem i kościo­

łem katolickim odżegnyw ają się Sabatyści jak:

przed sam ym Belzebubem, mienią się oną J e ­ rozolimą i w ybranym i Pańskimi, a ich trz y ­ manie się zew nętrznych obrządków , ich od­

grzew ane w ym ysły o niejedzeniu mięsa wie--

(14)

przow ego, ich św ięcenie soboty, w któ rą ani -g otow ać ani niczego się tknąć nie wolno, czyż t0 nie znaczy, po żydow sku i katolicku żyć i -zniweczyć naszą wolność ew an g elick ą?! B ra ­

cia i siostry w Chrystusie! nie dajcie się b ała­

mucić i „w yzw ólcie się od tego rodzaju p rze­

w rotnego" (Dz. ap. 2, 40).

A w końcu ostatnie słowo. Nie myślcie je­

dnak, że zw yciężym y sabatystów i w sz y ­ stkich innych sekciarzy i odszczepieńców sło­

wem, praw ą nauką, czystością w iary. W iara m usi być przez miłość skuteczna. Dobre drze­

wo musi też dobre owoce przynosić. Inaczej musi być schorzałe. Zajrzyjm y jeszcze raz do naszego tekstu, do onej wspaniałej pieśni o kościele. Tam czytam y: „Błogosław iony czło­

w iek, który m a siłę w Tobie, i w których se r­

cu są drogi Tw oje“. I znow u czytam y: „Nie odmawia, co jest dobrego, tym , którzy chodzą w niewinności11.

Jedną dobrą rzecz m ają przy sobie Saba- tyści i wielu innych sekciarzy, jedną chlubę, której im nikt nie może zaprzeczyć, w strz e ­ mięźliwe, pobożne chrześcijańskie życie. Czy m y im w tern w yrów nujem y? Jeżeli nie, uderz­

m y się w piersi i pokutujmy. Tego w ym aga po nas dzień dzisiejszy, bo naszem u niechrze­

ścijańskiemu życiu, pijaństw u i innym zdrożno- ściom nie winien kościół, lecz nasza z a tw a r­

działość i nasze nieposłuszeństw o dla kościoła.

(15)

,,B r°ńże nas, Panie, na wieki 1 kościoła Swojego!

Nie w ypuszczaj z Swej opieki U św iata niesław nego;

T ak jak w daw ne niepokoje, Miej na pieczy sługi' Swoje, Miej teraz aż do końca, Niezmożony obrońca11! Amen.

(16)

Biblioteka Śląska w Katowicach Id : 0030000698951

I 51350

Cytaty

Powiązane dokumenty

Habenti dabitur („Mającemu dano będzie”). Między takiemi domownikami jest i był święty Helijasz, ktory kędy się obrocił, wszędy miał chleba dostatkiem. Był na puszczy,

W owym dniu wielu mi powie: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu twoim i w imieniu twoim nie wypędzaliśmy demonów, i w imieniu twoim nie czyniliśmy wielu cudów? A wtedy

Rodzice, odkładający chrzest dzieci bez- potrzebnie, ciężko grzeszą i odpowiedzą przed Bogiem za dzieci zm ar­.. łe bez

Baranku Boży, / który gładzisz grzechy świata, / zmiłuj się nad nami.. (2x) Baranku Boży, / który gładzisz grzechy świata, / obdarz

Według Geyera najodpowiedniej określi się sposób teologizowania Eckharta, kiedy się o Mistrzu powie, że był on „scholastycznym mistykiem, a nie mistycznym

Była spora przestępczość, to wynikało z biedy po prostu, bo było bezrobocie, była bieda.. Mówiłem o tym, że mieliśmy sąsiada furmana, który

To więc żebyście zrozumieli i żebyście się miłością przeszłości tój świątyni oraz wdzięcznością ku Bogu przejęli, wołam do was: Połóżcie (tu ) serca

Ojciec był pilnym czytelnikiem ,,Gwiazdki Cieszyńskiej", jedynego w owym czasie pisma polskiego na Śląsku, pielęgnował śpiew polskich pieśni, które się