• Nie Znaleziono Wyników

Głos Wąbrzeski : bezpartyjne polsko-katolickie pismo ludowe 1934.03.13, R. 13[!], nr 31

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Głos Wąbrzeski : bezpartyjne polsko-katolickie pismo ludowe 1934.03.13, R. 13[!], nr 31"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

BEZPARTYJNE POLSKO * KATOLICKIE PISMO LUDOWE.

A W ekiped. miesięcznie 79 gr. z odnosze-

"rzeupiaia. nfem pnn pocztę 21 gr. więcej. W wy- oadksoh nieprzewidzianych, przy wstrzymaniu przedsiębiorstwa, złoienia pracy, przerwania komunikacji, abonent niema prawa iądać pozaterminowych dostarczeń gazety, lub zwrotu ceny *bona- mentu Za dział ogłoszeniowy Redakcja nie odpowiada. Redaktor przyjmuje od 10-12. Nadesłanych a nie zamówionych rekonisów Re­

dakcja nie zwraca 1 nie honoruje. Redakcja i administracja u.. Mickie­

wicza 1. Telefon 80. Konto czekowe P. K. O. Poznań 204,252.

Sumiennem wykonywaniem obowiązków, , budujemy eilną Ojczyzną!

H ninołania- Za ogłosz. pobiera się od wiersza mas. (7 UylO SZSnia. tam.jio gr., za reklamy na str. 4-łam. w wladomoiciach potocznych 80 gr. na pierwszej str. 80 gr. Rabatu udziela się przy częatem ogłaszaniu. .Głos Wąbrzeski* wychodzi trzy rssy tygoin, i to: w poniedziałek, trodę i piątek. Przy sado- wem Ściąganiu naleinoici rabat upada. Dla spraw sporaywh jest właialwy Sąd w Wąbrzeinle. — Za terminowy yoplsaae miejsce ogłoszenia administracja nie odpowiada. Wydawnmjwo zastrzega sobie prawo nleprzyjęoia ogłoszeń bez podania powodów

Nr. 31 Wąbrzeźno, Kowalewo, Golub, wtorek dnia 13 marca 1934 r. Rok XIII.

Obywatele

HGFEDCBA

T r a d y c y jn y m , z w y c z a j e m w d n iu 1 9 m a r c a b r . c a la P o ls k a o b c h o d z i u r o c z y ­ ś c ie d z ie ń I m ie n in P ie r w s z e g o M a r s z a l­

k a P o ls k i

Józefa Piłsudskiego

W d n iu t y m s k ła d a N a r ó d P o ls k i h o ld N ie z ło m n e m u S z e r m i e r z o w i N i e p o d le g ­ ło ś c i, Z w y c ię s k i e m u N a c z e ln ik o w i W o j s k P o ls k ic h i W i e lk i e m u B u d o w n ic z e m u P o ls k i O d r o d z o n e j .

Józef Piłsudski

to s y m b o l s i ły i d u m y n a s z e g o N a r o d u , to s y m b o l n a j w y ż s z e g o p o ś w ię c e n ia i o fia r n o ś c i w s łu ż b ie N a r o d u i O j c z y z n y .

Obywatele!

W b ie ż ą c y m r o k u N a r ó d P o ls k i s t w o ­ r z y ł w ie k o p o m n e d z ie ło ! O to S e j m N a j­

j a ś n i e j s z e j R z e c z y p o s p o li te j P o l s k i e j u c h w a lił N o w ą K o n s t y t u c j ę z b u d o w a n ą w e d łu g z a s a d M a r s z a łk a J ó z e f a P i ł s u ­ d s k ie g o , k tó r a o tw ie r a n o w ą e r ę i s t w a ­ r z a m o c n e i z d r o w e p o d s t a w y u s tr o jo w e P a ń s tw a P o ls k ie g o .

N a r ó d P o ls k i o d r a d z a s ię w e w n ę tr z n ie n a p r a w ia b ł ę d y p r z e s z ł o ś c i i r o z u m n ie

• Rodacy I

b u d u je f u n d a m e n ty m o c a r n e g o g m a c h u 'N a jj a ś n ie j s z e j R z e c z y p o s p o li t e j .

W t e j o g r o m n e j p r a c y J ó z e f a P i ł s u d ­ s k ie g o z N a r o d e m P o ls k im w id o c z n y j e s t w z r a s ta j ą c y w y s ił e k s p o łe c z e ń s tw a p o m o r s k ie g o , k tó r e ś w ia d o m e s w e j p a ń ­ s t w o w e j r o li, n ie z a w o d n y c h s tr a ż n ik ó w m o r z a p o ls k ie g o , w p e ln e m z r o z u m ie n iu d la d ą ż e ń M a r s z a lk a P iłs u d s k ie g o ł ą c z y s ię r a d o ś n ie z c a le m p a t r y j o t y c z n e m i p a ń s tw o w o m y ś lą c e m s p o łe c z e ń s tw e m R z e c z y p o s p o li te j w h o łd z ie d la

W ie lk ie g o O b y w a te la i W o d z a P o ls k i O d r o d z o n e j.

P i e r w s z y M a r s z a łe k P o ls k i J ó z e f P i ł s u d s k i n ie c h ż y j e !

W O J E W Ó D Z K I K O M I T E T O R G A N I­

Z A C Y J N Y O B C H O D U K U C Z C I M A R S Z A L K A J Ó Z E F A P I Ł S U D S K I E G O

W D N I U 1 9 M A R C A 1 9 3 4 R O K U W T O R U N I U .

W o je w o d a P o m o r s k i S te fa n K i r t i k li s , • K s . D r . S t a n i s ła w W o j c i e c h O k o n i e w s k i B i s k u p C h e ł m i ń s k i , — G e n . D y w . N o r - w i d - N e u g e b a u e r , I n s p e k to r A r m j i , G e n . b r y g . S t e fa n P a s ła w s k i , D o w ó d c a O . K . N I I I . — S t a r o s t a K r a j o w y P o m o r ­

s k i W i n c e n t y Ł ą c k i .

NA GRZEGORZA — SPŁYNIE ZIMA DO MORZA...

Wisła wyzwoliła się z lodowych okowów, co jest pierwszą oznaką zbliżają cej się wiosny. — Na zdjęciu — kra na Wiśle pod Warszawą.

Samolot niemiecki mylądowai w Polsce

S o s n o w i e c . Na polach koło Byzowic pow. będzińskiego w y l ą d o w a ł n i e m i e c k i s a m o lo t p i lo t o w a n y p r z e z l o t n i k a B i o -

n e t a . Według wyjaśnień lotnika wystar­

tował on z Gliwic, gdzie odbywały się ćwiczenia i zabłądziwszy wylądował na

t e r y to r j u m p o l s k ie m .

Przeprowadzone przez władze woj­

skowe dochodzenie wykazało, że istotnie miał tu miejsce wypadek zabłąkania się wskutek niepomyślnych warunków atmo­

sferycznych i zachmurzenia. Na zarzą­

dzenie władz lotnik został zwolniony.

Władze zezwoliły mu na start na wła­

snym aparacie, Lotnik odleciał w stronę i Gliwic.

Marsz. Piłsudski wyjeżdża do Egiptu

K i l k u d n i o w y p o b y t w P a l e s t y n i e .

W A R S Z A W A . W b r e w p i e r w o tn y m m is a r z a b r y t y js k i e g o n a k i l k u t y g o d m o - d o n i e s ie n i o m n i e k t ó r y c h d z i e n n i k ó w j a - w y p o b y t d o P a l e s t y n y , z a t r z y m u ją c s ię k o b y M a r s z . P i łs u d s k i w r o k u b . m i a ł p r z e z 2 d n i w T e l - A w i w ie , a n a s t ę p n i e w y j e c h a ć n a u r l o p n a M a d e r ę , d o w i a d u - p r z e z k i lk a d n i w J e r p z o l i m i e .

j e m y s ię , ż e M a r s z . P i łs u d s k i z d e c y d o | P a l e s ty n y z p o w r o te m M a r s z . P i l- w a l s i ę w y j e c h a ć o s t a t e c z n i e d o E g i p t u s lu }s k i u d a s ię n a d a l s z y s w ó j u r l o p d o

S t a m tą d p o 3 t y g o d n i o w y m w y p o - E g i p tu , c z y n k u u d a s i ę j a k o g o ś ć w y s o k ie g o k o -

Nowy Komisarz Pożyczki Narodowej

W a r s z a w a . Wobec ukończenia dwóch etapów prac Pożyczki Narodowej, t. j.

okresu subskrypcji i okresu wpłat sze­

ściu rat, które stanowią około 83 proc, całkowitej sumy subskrypcji, Komisarz Generalny Pożyczki Narodowej Minister

S t a r z y ń s k i wniósł do p. Ministra Skarbu

p r o ś b ę o z w o ln i e n ie g o z t e g o s t a n o w i­

s k a .

W dniu 9 bm. p. Minister Skarbu przychylając się do podania, zwolnił Ministra Starzyńskiego z tego stanowi­

ska, a jednocześnie mianował Komisa- polskim r rzem Generalnym Pożyczki Narodowej

Z A J Ę C I E P E K I N U .

M o s k w a . Według doniesień sowiec-

ckich z Szanghaju, wojska mandżursko- japońskie mają do dnia 15 kwietnia

p. Anatola Mińkowskiego, prezesa Unji Związków Zawodowych Pracowników Umysłowych i prezesa Ogólnopolskiego Komitetu Pracowniczego Pożyczki Na­

rodowej.

’Najważniejsze zadania jakie spadają obecnie na Komisarza Generalnej Po­

życzki Narodowej, obok dokończenia ściągania rat pożyczkowych, dotyczą emisji obligacyj i rozprowadzenia ich oraz szeregu spraw związanych z nieda- lekiem ukazaniem się tego papieru na

ynku finansowym.

zająć Pekin, który stałby się stolicą Chin północnych z niedawno koronowanym monarchą Puy na czele.

Ks. Sigvard Szwedzki, drugi syn szwedzkiego następcy tronu ożenił się w tych dniach z panną Eriką Patzek, córką kupca z Berlina. — Na zdjęciu

ks. Sigvard i jego żona.

Tragimy lot

H a m b u r g . W czasie próbnego lotu

w zatoce lubeckiej spadł do morza sa­

molot sportowy. Pilot, który uratował się, jest lekko ranny, obserwator i kon­

struktor samolotu wpadli do morza i utonęli.

Przyczyną wypadku było uszkodze­

nie śmigła.

Pożar w kościele

P a r y ż . Z Rouen donoszą że ubiegłej nocy wybuchł z nieznanego powodu po­

żar w starożytnym kościele św. Mikołaja Pomimo energicznej akcji straży ognio­

wej, ogień zniszczył doszczętnie dzwon­

nicę oraz wewnętrzne urządzenie koś­

cioła.

(2)

— Str. 2WVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA „ G Ł O S W Ą B R Z E S K I" ...- - Nr. 31

Martwy tor pomorskiej endecji

Wielkie przemówienie sen. Janty-Połczyńskiego w Senacie

P oda jem y p o n iżej tek st m ow y p m i­

n istra Jan ty - P ołczyńskiego n a tem at d zisiejszej i p rzy szłej sy tu acji P om o­

rza. M ow a ta jest św ietną odpow iedzią n a w szystkie „zarzu ty44 i „atak i44, jak ie ze stro n y czynników p arty jn y ch usiłow ano ostatnio podnosić przeciw p racy naszego O bozu n a P om orzu. (R ed.).

W ysoka Izbo! Z abieram głos jak o P om o­

rzanin, nie chcąc, by tw ierdzenia, k tó re na k o m isji w ygłosił ks. sen. B olt zostały bez reak cji p rzed staw iciela tam tejszej dzielnicy U w ażam bow iem , że uw agi jeg o rzu cają na stosunki tam tejsze św iało w sw oim ro d zaju m ylne, u w y p u k lając szczegóły ze szkodą dla cało k ształtu spraw y.

K s. sen. B olt b y ł w czasach p rzed w o jen ­ nych jed n y m z n ajw y b itn iejszy ch działaczy społecznych.. M yśm y n iejed n o k ro tn ie ze so­

b ą bardzo in ten sy w n ie w spółpracow ali, a je­

go zasług na polu społecznem n ik t nie m a za­

m iaru negow ać.

A le od czasu należało ustosunkow ać się do p o lity k i p o lsk iej, w y d aje m i się w edług m ojego poczucia, że jego ustosunkow anie nie odpow iada in teresom k raju .

K s. sen ato r użył m . in. o k reślen ia o „zor­

ganizow anym b an d y ty zm ie politycznym ", — k tó rem u rzekom o podlega n iety lk o P om orze ale i cała d zieln ica zachodnia, — a jak o spe­

cjaln ie jask raw y p rzy k ład tego „b an d y ty z­

m u" zacytow ał rozbicie czy zdem olow anie lo k alu „S łow a P om orskiego".

Ja osobiście potępiam każdy ak t sam ow oli i b y łb ym w ołał, ab y sąd b y ł tę spraw ę roz­

p atrzy ł, zanim publiczność sam a sobie w y­

m ierzy spraw iedliw ość. A le żeby tę spraw ę dobrze zrozum ieć, trzeb a się zapoznać z n a­

strojem , k tó ry zapanow ał w dzielnicy po­

m o rsk iej ju ż od jak iego ś ro k u 1930, t. j. od ostatnich w yborów , w k tó ry ch ów czesna en ­ decja, dziś S tr. N arodow e, odniosła zupełnie niezaprzeczony i bardzo pow ażny sukces. — W y b o ry z ro k u 1930, rów nocześnie z u jaw ­ nieniem pow ażnego sukcesu obozu p ro rzą- dow ego, p rzy n iosły w tedy S tr. N arodow em u rzeczyw iście 160 tysięcy głosów , czyli o 59 tys. w ięcej, aniżeli podczas w yborów w 1928 roku.

S tało się to z tego pow odu, że S tr. N aro­

dow e zdołało w chłonąć n ied o b itk i lu d o w ­ ców i innych obozów , k tó re z tak ich czy in ­ nych pow odów pod jeg o skrzydłam i się zg ru ­ pow ały. Z ostały zatem n a p lacu te dw a ty l­

ko u g ru p o w an ia: prorządow e i endeckie, znacznie w ów czas siln iejsze od prorządow e- go. —

S IE W C Y F E R M E N T U I S A B O T A - Ż Y ŚC I.

Z aczynający się przełom w o p in ji pom or­

sk iej zaznaczy ł się ju ż podczas pierw szego

„Ś w ięta M orza", k ied y to w hołdzie, złożonym P . P rezy den tow i R zp litej przez A rm ję R ezer­

w ow ą, obok d ru ży n F ed eracji Z w . O br. O j­

czyzny i Z w . S trzeleckiego, w zięły udział rów nież i S okół i S tow arzyszenie M łodzieży P o lsk iej i K urkow e B ractw a S trzeleckie. — R ów nież obchód „Ś w ięta N iepodległości" n. p.

w ro k u 1932 m iał ju ż zupełnie inne oblicze, niż przedtem .

Z am iar rozbicia n ajp o w ażn iejszej ro ln i­

czej o rg an izacji p o m o rsk iej t. j. P . T . R -u spełznął n a niczem ; en d ecji nie udało się go opano w ać, a w ojew ódzki zjazd (rolniczy) z czerw ca 1933 r. p o tęp ił ro zb ijan ie T ow arzy­

stw a i opow iedział się za ścisłą w spółpracą n ajp o w ażn iejszej o rg an izacji pom orskiej z rządem i w ładzam i państw ow em i.

Z jazd k u p iectw a pom orskiego z jesien i ub. ro k u uchw alił rezo lu cję o konieczności ścisłej w spółpracy z rządem .

Identyczne dążno ści zaczy n ają nurtow ać coraz siln iej w szeregu o rg an izacy j rzem ie­

ślniczych, itd., o czem ja sp ecjaln ie w iem dlatego, że do m nie przychodzący ludzie to d ek laru ją.

W tak ich w aru n k ach społeczeństw o po­

m orskie zastały w y b o ry sam orządow e. W y­

n ik w yborów w skazuje, że S tr. N arodow e, w porów naniu z poprzedniem i w yboram i, stra­

ciło 30 proc, sw ych zw olenników , a w szere­

N iestety, tę przew agę S tr. N arodow e w y­

zyskiw ało przedew szystkiem w k ieru nk u k rzy żo w an ia ro b o ty O bozu P rorządow ego, nie tw orząc d la siebie żadnych pozytyw nych w alorów , k tó reb y stanow iły jak ąś korzyść dla k raju .

P rzejd ę szczegóły, S p ecjaln ą uw agę n. p.

pośw ięcono (ze stro n y endecji, przyp. R ed.) na teren ie P om orza O R G A N IZ A C JO M W O J­

S K O W Y M i zdołano rozbić n ajsiln iejszą o r­

g an izację tego ro d zaju t. j. Z w iązek P ow ­ stańców i W ojaków , doprow adzając do se­

cesji b lisk o połow y placów ek, k tó re zrezy­

gnow ały z w spółpracy z w ładzam i w ojsko- w em i i postaw iły blisko dziesięciotysięczny zastęp poza naw iasem sy stem aty czn ej p racy nad podniesieniem obrony P om orza. R ów no­

cześnie i rów nom iernie z tem szły n ieu d an e p ró b y rozbicia Z w . O ficerów R ezerw y i po­

n aw iające się ciągle w yw oływ ania ferm en tu w Z w iązku P odoficerów R ezerw y.

R ów nocześnie szło d y skreto w an ie w śród rzesz rolników P om . T ow . R olniczego i Z w . Z iem ian, jak o rzekom ych „ek sp o zy tu r san a­

cji . S abotow ano naw et ak cję pom ocy b ez­

robotnym , pod p retek stem , że służy ona p o li­

ty ce O bozu P rorządow ego. W u rab ian iu zaś g ru n tu poszczególnych posunięć przodow ały m iejscow e o rg an y prasow e.

P rasa pom orska (endecka — przyp. R ed.) o b ejm u je: jak o naczelną sw oją placów kę czołow y organ: „S łow o P om orskie", a prócz tego cały szereg pow iatow ych gazetek, k tó ­ re sw oje n atch nienie czerpią z tej cen trali.

Ja śledzę m n iejw ięcej „S łow o P om orskie", A le nie zdaw ałem sobie spraw y, do jakiego

stopnia gazetki pow iatow e p o g ru b iają jesz­

cze tę, ju ż i tak bardzo g ru b ą i b ezcere­

m o n ialn ą robotę „S łow a P om orskiego". M y, k tó rzy tu taj przew ażnie czytam y prasę sto­

łeczną, nie zd ajem y sobie spraw y, jak b ar­

dzo się p o g ru b ia ro b o ta na prow incji.

Już P oznań jest grubszy, T oruń znaczn ie jask raw szy i grubszy, a gazety pow iatow e są tak jask raw e, że ja w tym roku, k ied y b rałem udział w ak cji w yborczej, byłem zd u­

m iony, co w olno w P olsce pisać, jak daleko idzie w P olsce sw oboda pisania.

I ja m ogę P anom pow iedzieć, zn ając E u­

ropę, że niem a drugiego k raju — oprócz F ran cji gdzieby z tak ą sw obodą m ożna było w ypisyw ać, co się kom u zechce.

N A K R Ó T K Ą M E T Ę . Jestem p rzek o n any osobiście, — bo m am k o n tak t ze społeczeństw em i to ze w szyst- kiem i jego w arstw am i, — z in telig en cją i w łościaństw em i naw et z robotnikam i. —

Przełom w społeczeństwie Pomorskiem

H A N IE B N E M E T O D Y P R A SY E N D E C K IE J.

Jak za czasów niemieckich

N A R O D O W E " N IE D O M Ó W IE N IA I „S P O S O B Y "

Jeżeli się to w szystko zw aży, to oczyw iście nie m ożna pochw alać, że n astęp u je ak t „sa­

m opom ocy", czy „sam ow oli", — ale zrozu­

m ieć, po ludzku zrozum ieć, czasam i naw et m ożna przestępstw a. P roszę P anów , m ów i się:

„niech sąd ro zp atrzy , przecież sąd m a w szelkie rękojm ie, by każdą spraw ę w ziąć n a w arsztat i zupełnie p rzy k ład n ie u k arać przestępcę".

O tóż p rasa (endecka), tak pom orska, jak zresztą i tu tejsza, doskonale um ie znaleźć

„sposoby44 bardzo p rzejrzy sty ch alu zy j, k tó ­ ry ch p ro k u rato r złapać nie będzie m ógł, — bo i ksiądz sen. B olt przypom ni sobie, żeśm y tego sposobu w szyscy używ ali za czasów n ie­

m ieckich.

Ja pam iętam , że m iałem kiedyś, jak o ów ­ czesny prezes K ółek R olniczych, relację od in stru k to ra rolniczego, że „m ów ił o sztucz­

nych naw ozach i w szyscy p łak ali".

W szyscy p łak ali dlatego, że doskonale ro­

zum ieli p rzejrzy ste alu zje jego przem ów ie­

nia. O tóż aby P anom dać p rzy k ład bardzo w ym ow nych niedom ów ień, przeczytam P a­

nom chociażby w łasne słow a księdza sen.

B olta. K s. sen. w sw ojem przem ów ieniu w K om isji S enackiej stw ierdza „zorganizow a­

ny b an d y ty zm polityczny na P om orzu", a potem jak o p rzy k ład p o d aje zajście ze „S ło­

w em P om orskiem ", o ty le m oże „trochę" n ie­

ściśle, że np. p rzy tem zajściu w cale nie

„obrabow ano kasy".

że ta dem agogja, k tó rą się u p raw ia, ta „tak­

ty k a", zam iast u trw alan ia i rozszerzania w pływ ów „narodow ych", sprow adza sk u tek w ręcz przeciw ny. P om orzanie nie lubią te­

go- —

S en sacja i p lo tk a — to są sp raw y na k ró tk ą m etę, k tó re w niedalekim czasie spra- w adzą niesm ak u każdego uczciw ego czło­

w ieka. Jestem p rzek o n any , że ludność od­

w róci się od tego, bo i tak w y b o ry (sam orzą­

dow e — przyp. R ed.) d ały ju ż dow ód, że ludność in aczej się o rjen tu je. Ju ż zarów no o rg an izacje m łodzieży pom orskiej, jak i sta­

re stow arzyszenie polskie „S okół’4 o p arły się zw ycięsko w ciągnięciu w o rb itę w pływ ów p arty jn y ch d ek laru jąc sw oją apolityczność i niezm ienne postanow ienie lo jaln eg o usto­

su nk o w an ia się do w ładz.

R ów nież w śród społeczeństw a zn ajd u ją coraz w iększy posłuch głoszone przez O bóz P ro rząd o w y H asła nad podniesieniem p racy dla obronno ści P aństw a.

gu m iast jeg o straty b y ły w iększe, p rzek ro­

czyły 40 proc., a n aw et 50 proc.

P. sen ato r M ichejda tw ierdził, żc są to

„kruczki", „sztuczki", „n aciąg an ia" i że to

„nie d aje praw dziw ego obrazu". O tóż zn ając społeczeństw o pom orskie, w iem , że w ten sposób nie m ożnaby zakpić z tego społeczeń­

stw a — i że sk o ro w ybory d ały tak i a nie inny obraz, to ten obraz jest ścisły.

A dla S tronnictw a N arodow ego m am y tę cenę, że jeżeli m ożna było zrobić jak ieś

„kruczki", to z pew nością było to na w y ­ sokości zadania.

C o ocalało z en d ecji i co tw orzy po dziś dzień jej siłę, to jest prasa, k tó ra na P o­

m orzu b y ła i jest w jej ręku. A le w jak im k ieru n k u ta p rasa jest prow adzona? Z araz po w yborach zaczęło „S łow o P om orskie" pod nagłów kiem : „P am iętn ik i b o jó w karza" d ru ­ kow ać szereg feljetonów w złośliw y, p erfidn y sposób p rzed staw iający ch p racę p rzed w y­

borczą O bozu P rorządow ego.

R adzę P anom w b ib ljo tece p o starać się o suitę feljetonów na tem at „G u b ern ator to ja"

w k tó ry ch pod p rzejrzy stą osłonką w n ie­

zm iernie złośliw y sposób w ładze państw ow e w ykpiw ano, ośm ieszano, a naw et nie pow iem : obrażano, ale: poniżano w opinji społecznej.

R ów nocześnie drukow ało się n o tatk i o ży­

ciu p. P rezy d en ta R zeczypospolitej, bardzo p rzejrzy ście, atak u jące Jego rzekom o „za nadto w ystaw ne" życie w czasie k ry zy su o- gólnego i ubóstw a.

A le idzie potem dalszy ciąg: — „N iedaw no na P om orzu zginęła staru szk a, m atk a ks. re­

d ak to ra D em bińskiego. P oszła do kościoła z ran a i w ięcej nie w róciła. P o licja państw ow a odm ów iła (!) udziału w poszukiw aniach, co jest zjaw iskiem zupełnie niezrozum iałem ".

C zy z takiego ośw iadczenia i z tak iej ilu­

stracji o „bandytyźm ie politycznym " nie m o­

żnaby p rzy p ew n ej fan tazji doczytać się b ar­

dzo w yraźnego stw ierdzenia jak iejś „zbrod­

ni", m oże p rzy udziale w ładz, popełnionej na ow ej staruszce?! A jed n ak p ro k u rato r nie m ógłby się tu doczepić do żadnego słow a, bo pow iedziano ty lk o tyle, że „zginęła sta­

ruszka"....

K T O W IA T R S IE JE .

Ja jak o członek społeczeństw a pom orskie­

go boleję b ardzo nad system atycznem i lata trw ającem sugestjonow aniu tego społeczeń­

stw a w k ieru nk u nieufności do w ładz rzą­

dow ych, a n aw et obronnego n astaw ian ia się do R ządu.

P rzecież jest n atu raln ą p o trzeb ą człow ie­

k a kochanie sw ojego rząd u . K ażdy człow iek p rag n ie do sw o jej w ładzy odnosić się pozy­

tyw nie. P rag n ie w n iej w idzieć czynnik opie­

k i i ochrony dla siebie. Jeżeli m u się tę w iarę odbiera, to w prow adza się w jeg o życie i w jeg o duszę trag iczn e nastaw ienie..

W cale nie tw ierdzę, że do k ażd ej w ła­

dzy m ożna się tak odnosić, jak b y się p rag ­

nęło. A le przecież siedem lat bałam ucone spo­

łeczeństw o w duszy sw o jej nagrom adzi tak ą sum ę goryczy, że kto w ie, S zanow ni P anow ie, czy to kiedyś nie w ybuchnie w bardzo dla P anów nieprzew idziany i niepożądany spo­

sób. A jest przysłow ie: „K to w iatr sieje — ten burzę zbiera"!

P O M O R Z E M A D O Ś Ć W IC H R Z E N IA Jest i d ru g i m om ent, dla którego z żalem w ielkim p atrzę na bałam ucenie społeczeń­

stw a pom orskiego, i na pow odow anie n aj- różniejszem i jeg o krokam i, z k tó ry ch ono sobie m oże zd aje sp raw y dlatego, że m a zaufanie do osobistości, stojących na czele takiego ruchu. T rzeb a zw ażyć, że P om orze jest i pozostanie p ro w in cją P olski m oże n aj­

b ard ziej eksponow aną politycznie, — że jest ono n iety lk o naszem „oknem w ystaw ow em "

w obec E uropy, ale że także politycznie — trw ającem sugestjonow aniem tego społeczeń- m im o ostatnich zdarzeń w polityce zag ra­

nicznej — nie p rzestaje być naszym p rzy ­ czółkiem M ostow ym .

Jeszcze przed rokiem cała E uropa, gdzie­

kolw iek się ktoś pokazał za granicam i P ań- stw a, p y tała o P om orze, bo przew idyw ała, że to będzie p u n k t gdzie się ew en tu alnie zacznie now a k atastro fa. I otóż w tak im punkcie u siłu je się n. p. rozprzęgać fo rm acje w o j­

skow e! Ja uw ażam , że niem a takiego rządu na św iecie, k tó ry b y na strzask an ie tego ro ­ d zaju opozycji nie użył w szelkich rozpo- rządzalnych sposobów . (Sen S zarski: „T o robota S tr. N arodow ego"). T ak, to jest jego robota — i to n iety lk o w dziedzinie w ojsko­

w ej, ale i gospodarczej.

I gospodarcze życie w ym aga bow iem bez­

w zględnie uspokojenia i u n ifik acji. M y, P o­

m orzanie, p rag n iem y tej u n ifik acji. 1 ja są- dę, że p rzy przyszłych w yborach dam y w y­

raz tego, że m am y dość tego w ichrzenia i sw aw oli, tego bezcelow ego i jałow ego szczu- ca. —

T W Ó R C Z E S IŁ Y N A S Z E G O S P O Ł E C Z E Ń ST W A .

A zresztą jest jeszcze trzeci w zgląd, dla którego ta ro zterk a pom orska w ychodzi o- grom nie na niekorzyść sam ego P om orza. — P om orze, w idziane stąd, z W arszaw y, robi niezłom ne w rażenie społeczeństw a rzekom o

„rozbitego", nie p rzed staw iająceg o k o n k ret­

nego program u, no i w ten sposób staje się przedm iotem p o lity k i zam iast być jego pod­

m iotem .

S połeczeństw o pom orskie m a w szelkie p ra­

w o spodziew ać się, że stan ie się jed n y m z de­

cy d u jący ch czynników w życiu P olski, bo jest n ajstarszem w P olsce społeczeństw em . — N a 300 lat przed naw róceniem L itw y, na 500 lat przed w ejściem księstw a m azow ieckiego, W arszaw y, w orbitę państw ow ości polsk., — P om orze m iało ju ż książąt, k tó rzy na tle ów czesnych w alk P iastow iczów p rzed staw iali w łaściw ie jed y ną w ładzę na całych ziem iach ongiś polskich i pozostaw ili po sobie w spa­

niałe p am iątk i k u ltu ry .

T a k u ltu ra m oże jest w tórna, jest m oże podśw iadom a, ale ona Jest i trzeb a ją w ydo­

być na w ierzch, ale nie w ten sposób i nie w tak i sposób, jak endecja.

N A S W O JE J S T A C Y JC E . M ojem zdaniem , panow ie (ze S tr. N ar., przyp. R ed.) w y p rzęg ają albo p rzy n ajm n iej starają się w yprząc duży odcinek in telig en­

cji polskiej, n ajlep szy ch sił polskich, n aj­

lepszych ch arak teró w polskich z życia p ań ­ stw ow ego i prow adzić go dokąd? N ie do sw oich rządów7, nie do sw ojego program u, ale na m artw y tor. C zy panow ie (ze S tr. N aro­

dow ego, przyp. R ed.) zd ają sobie spraw ę, że tk w ią na tym m artw ym torze? G dy się siedzi w pociągu stojącym w m iejscu, m a się cza­

sem w rażenie, że ten pociąg ju ż „jedzie", — a to jed zie nie on, ty lk o jedzie pociąg są­

siedni. T ak w łaśnie jed zie pociąg państw ow o- ści polskiej. Jedzie zgrzytam i, bo na jego ham ulce kładzie się k ry zy s i z całą pew no­

ścią tru d ne są początki państw a.

A le m y m am y nadzieję, że n ab ierze on rozpędu, i sam i w idzim y zresztą, że n ab iera on rozpędu coraz w iększego i że w yjdzie k ie­

dyś na to ry dalekobrzeżne, gdzie się n ik t nie przeciw staw i.

A panow ie? Ja nie tw ierdę, że panów ten pociąg p rzejed zie. P anow ie zostaniecie, — za­

pom niani na sw o jej staty sty ce, na m artw ym torze!

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

łow ej, przedstaw ienie teatralne jest przecież jedną z głów nych prac, aby w yjść i ukazać się w si, pokazać jej sw ój dorobek, przed­. staw ić się jej w sw

Francja nie może się jednak zgodzić, by równocześnie z rozbrojeniem Francji, zbroiły się w przyspieszonym tem pie inne państw a.. W stosunkach polsko-francuskich od roku

wykonuję wszelkie prace wchodzące w zakres szklarstwa jak: oprawa obrazów, luster

K to tego nie w idzi, ten albo nie zda je sobie sprawy z doniosłości zagadnień gospodarczych życia pom orskiego, albo w naj­. gorszym w ypadku tego w idzieć

Antoni

Jak ta aneks ja była pow ierzchow na św iadczy u- stosunkow anie się stronnictw a narodow ego do uchw ały sejm ow ej z dnia 26 stycznia br.. K anclerz om ów ił

Jest i takie nastawienie, że z jednej strony chce się mnóstwa rzeczy od Pań­. stwa, a z drugiej strony boimy