• Nie Znaleziono Wyników

Życie codziennie w okresie PRL-u - Daniel Marszałek - fragent relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Życie codziennie w okresie PRL-u - Daniel Marszałek - fragent relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

Daniel Marszałek

ur. 1935; Chruślanki Józefowskie

Tytuł fragmentu relacji Życie codziennie w okresie PRL-u Zakres terytorialny i czasowy Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, życie codzienne w okresie PRL-u, konsumy, sadzenie drzew przy ulicy Rusałka

Życie codziennie w okresie PRL-u

Największym przekleństwem na świecie są znajomości. Jak się miało znajomości to się miało wszystko, a jak się nie miało znajomości to się cierpiało biedę. To się stało w kolejkach i za mieszkaniem, i za mięsem, i za cukrem, i za wszystkim, a kto był operatywny, miał takie czy inne znajomości to zawsze sobie potrafił te sprawę załatwić. Ja nie miałem problemu z niczym, miałem znajomego, dwóch takich miałem jak chodziłem z kartkami. Co chciałem to on wyrwał kartki takie jakie są, a dał co chciałem. Moja żona w kolejce? Kto by myślał. Mąkę załatwiłem sobie, cukier załatwiłem, mięso załatwiłem, kartofle zawsze były i wszystko było i do tej pory jest.

Pamiętam, że były jakieś konsumy [potoczna nazwa sklepów „za żółtymi firankami"]

właśnie dla tych partyjniaków. Z tego zwykły śmiertelnik nie korzystał, oni tam mieli legitymacje, tam dostało się wszystko co chciałeś, bo było na pewno. Ale jak ktoś był niezaradny to też niewiele załatwił. Brałem udział w czynach społecznych. Jak kazali to się szło sadzić czy tam coś innego robić. Pamiętam sadziliśmy kiedyś drzewka na ulicy Rusałka, przyszliśmy, posadziliśmy i poszliśmy, a czy coś z tego wyrosło to ja nie wiem.

Pamiętam budki z piwem, z rożnem jak te kiełbaski były kiedyś, bo moja znajoma miała na ulicy Pstrowskiego taką budkę. To była frajda, bo o piwo trzeba był walczyć kiedyś.

Pojechał kiedyś nie pamiętam, który to Gierek czy Rakowski na Śląsk obiecując, że piwo będą mieli w butelkach, że będzie można kupić dwa piwa, to prawda jest. Był taki kawał, przychodzi do sklepu z alkoholem facet elegancko ubrany, godzina dwunasta, a od pierwszej sprzedawali. Mówi: - „Pani pozwoli flaszeczkę chciałem kupić”. – „Ale proszę pana zakaz. Od pierwszej”. – „Ale ja jestem Ambasador”. Dziewczyna się przestraszyła, dała mu tę flaszeczkę, do końca wypił, zapłacił. – „Panie, gdzie Pan jest ambasadorem?” –

„W Laosie”.

Data i miejsce nagrania 2010-06-10, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Justyna Maciejewska

Redakcja Piotr Lasota, Justyna Maciejewska

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dwie [czy] trzy petardy wleciały do środka katedry i ludzie zaczęli płakać – przed mszą chyba było wtedy, tam już było trochę ludzi, nie tylko tych, którzy uciekali, ale

Kiedy mój kolega powiedział mi, jak mieliśmy trzynaście lat, że idą mu robić bar micwę, to jest taki obrządek religijny, to patrzyłem na niego, jak [na] człowieka z

Mój ojciec kiedyś zwrócił się do brata, który był starszy ode mnie sześć lat, jak był jeszcze w szkole podstawowej: – Słuchaj, dzisiaj jest Jom Kippur, to może byś nie

No, nie upiększając, ja na pewno upiększam, na pewno cały czas było i nie raz, nie dwa gdzieś mnie tu łapano w rogu i tam łapano w rogu.. [Rodzice] chodzili po ulicach, mówili

To były czasami mocne presje, czasami wikłanie w jakąś pajęczynkę, tak że ludzie rzeczywiście bardzo często zachowywali się niezgodnie ze swoimi poglądami, głosili

A później myśmy już zdecydowali wyjechać z Polski, bo wszyscy Żydzi wyjeżdżali, my już ostatni wyjechaliśmy prawie.. Atmosfera w Polsce dla Żydów już nie

Potem, jak już byłem księdzem, a ksiądz Ryszard Gołda zaczął budować kościół, obecnie Miłosierdzia Bożego i tam ludzie chętnie na ochotnika szli do pracy, więc siostra mi

Chodzi o taką rzecz, że ponieważ mnie wszyscy znali z tego tytułu, że ja się zajmowałem remontem motocykli i tak dalej, no i taki fakt – było tak