• Nie Znaleziono Wyników

Arystotelesa koncepcja substancji : ogólna teoria i wybór tekstów / Mieczysław A. Krąpiec, Tadeusz A. Żeleźnik.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Arystotelesa koncepcja substancji : ogólna teoria i wybór tekstów / Mieczysław A. Krąpiec, Tadeusz A. Żeleźnik."

Copied!
218
0
0

Pełen tekst

(1)

ij "Hfe w y | i l | i l | ; i 6 | w l ' i ’ rL Śt

STUDIA

Z FILOZOFII M

TEORETYCZNEJ

TOWARZYSTWO NAUKOWE

K A T O L I C K I E G O U N I W E R S Y T E T U L U B E L S K I E G O

I. U B I. I N 1 9 6 6.

(2)

ARYSTOTELESA KONCEPCJA SUBSTANCJI

(3)

T O W A R Z Y S T W O N A U K O W E K A T O L I C K I E G O U N I W E R S Y T E T U L U B E L S K I E G O

R O Z P R A W Y W Y D Z IA Ł U F I L O Z O F I C Z N E G O

16

STUDIA Z FILOZOFII TEORETYCZNEJ

ZESZYT i

L U B L I N 1 9 6 6

(4)

MIECZYSŁAW A. KRĄPIEC — TADEUSZ A. ŻELEŻNIK

A R Y S T O T E L E S A

K O N C E P C J A S U B S T A N C J I

OGÓLNA TEORIA I WYBÓR TEKSTÓW

LUBLIN 1966

T O W A R Z Y S T W O N A U K O W E

K A T O L I C K I E G O U N I W E R S Y T E T U L U B E L S K I E G O

(5)

O kładkę p ro jek to w ał a rt. graf. H enryk Zw olakiew icz

Ab k h39 '

W Y D A W N IC T W O

T O W A R Z Y S T W A N A U K O W E G O K A T O L I C K I E G O U N I W E R S Y T E T U L U B E L S K I E G O

W ydanie I. N ak ład : 1000 + 125 egzem plarzy. A rkuszy w ydaw niczych 15. A rkuszy d ru k a rsk ic h 13,5. P a p ie r dru k . sat. kl. III, g. 70, 70 X 100. O ddano do sk ład an ia 6 V I I 1965 r. Podpisano do d ru k u 1 I V 1966 r. D ru k ukończono w k w ietn iu 1966 r.

Zam . 2479. Cena zł 60.— /

L U B E L S K I E Z A K Ł A D Y G R A F I C Z N E im . P K W N , L u b l i n , u l . U n ic k a 4 H -4

(6)

PRZEDMOWA

Studia z filozofii teoretycznej są zbiorem dwóch oddzielnych prac dokonanych przez pracowników katedry metafizyki KUL. W rozprawach tych poczynione są próby rozwiązania filozoficznych zagadnień związa­

nych z jednej strony ze strukturą bytu, a z drugiej z zagadnieniem po- znawalności i faktycznego poznania bytu.

Rozprawa pierwsza (M. A. Krąpiec — T. A. Żeleźnik) jest poświę­

cona analizie i dokumentacji zasadniczego problemu M e ta fizyki Arysto­

telesa — s u b s t a n c j i . Teoria substancji pojawiła się u Arystotelesa w kontekście rozważań nad strukturą świata z jednej i koncepcją nauko­

wego poznania (przezwyciężającego idealizm Platona) z drugiej strony.

Sama substancjalność rzeczy, chociaż w systemie Stagiryty uchodziła za główny przedmiot metafizycznych dociekań, to jednak nie pojawiła się jako coś pierwotnie oczywistego, ale jako konieczny, realny przed­

miot naukowego (w rozumieniu Arystotelesa) poznania. Myśl Arystote­

lesa została po raz pierwszy udostępniona polskiemu czytelnikowi dzię­

ki tłumaczeniu sześciu ksiąg M etafizyki, dokonanemu przez T. A. Że- leźnika. Teksty te, chyba najtrudniejsze i zarazem najważniejsze z filo­

zofii Stagiryty, będące natchnieniem prawie 1000-letniej kultury Za­

chodu, wreszcie stały się nam bezpośrednio dostępne w takiej postaci, że możemy „na gorąco” śledzić m yśl jednego z największych filozofów.

Druga praca, pióra A. B. Stępnia, omawia zagadnienia metodologii teorii poznania, uwzględniając przy tym, zaproponowaną przez siebie, ogólną koncepcję racjonalnego poznania, co ma pozwolić bardziej samo­

dzielnie i z większym uniezależnieniem się od poszczególnych systemów stawiać problematykę filozoficzną.

Obie prace są jakąś próbą bardziej zespołowego myślenia na tere­

nie filozofii pierwszej i teorii poznania.

M. A. Krąpiec

(7)

.

(8)

MIECZYSŁAW A. KRĄPIEC

ARYSTOTELESA KONCEPCJA SUBSTANCJI

T E O R I A O G Ó L N A

(9)

I

1

(10)

I

ARYSTOTELES — TWÓRCA M E T A F IZ Y K I

W roku 384/3 p.n.e. w Stagiros na Chalcydyce trackiej, starej kolonii Jończyków poddanej panowaniu króla Macedonii, urodził się Arystoteles z ojca Nikcmacha, przybocznego lekarza króla macedońskiego Amyntasa II, i matki Faistias, rodem z Chalcis, gdzie później jej wielki syn szukał schronienia. Ojciec wcześnie go odumarł i dlatego pod opieką ojcowskiego przyjaciela Proksenosa z Atarneus sposobił się do zawodu lekarskiego.

Dobrym widocznie był opiekunem Proksenos, skoro później Stagiryta adoptuje, na znak wdzięczności, jego syna Nikanora 1.

Około roku 366, a więc w wieku lat 17/18 przybywa nasz młodzieniec do Aten i wstępuje do szkoły Platona — Akademii, która wraz ze szkołą w Abderze, gdzie uczył Demokryt, była jakby prototypem późniejszego uniwersytetu. Platon, po powrocie z Sycylii, okazał się niezrównanym mistrzem dla Arystotelesa, którego również niezwykła osobowość mogła się rozwinąć tylko pod życzliwą, liberalną i duchowo podniecającą opieką

„boskiego” Arystokleśa, przezwanego, dla swej barczystej postawy, Pla­

tonem. W Akademii przebywał Stagiryta około 20 lat, pobierając najpierw studia retoryczne u Isokratesa, studiując matematykę, astronomię, poli­

tykę, teorię prawa, a nade wszystko chłonąc filozoficzną teorię swego Mistrza. W pierwszym okresie swych studiów dał się chyba całkowicie porwać myśli Platona, później jednak corjz bardziej dochodził do włas-

1 Info rm acje o życiu A rystotelesa po d ają następ u jące źródła: D i o g e n e s L a e r t i o s , De v ita clarorum philosophorum., ks. 5, rozdz. l ; D i o n i z y z H a l i k a r - n a s s u , L is ty do A m m oniusza, L. T, rozdz. 5; A n o n i m M e n a g i u s , Ż ycie A r y ­ stotelesa i jego pism a; A m m o n i u s z , Życie A rystotelesa; S u i d a s, A rystoteles;

H e s y c h i u s z z M i l e t u , O A rystotelesie. P or. E. Z e 11 e r , Die Philosophie der G riechen, II T., II Atat.: A risto teles un d dię alten P erip a tetiker, Ed. 4, Leipzig 1921; F r. U e b e r w e g , M. H e i n z e , G rundriss der G eschichte der Philosophie, I T.: D ie P hilosophie des A lte rtu m s, 14 A ufl., B asel 1957, s. 347 nn.; M. D. P h i ­ l i p p e OP, In itia tio n d la philosophie d ’A ristote, P a ris 1954, s. 18 nn. P on ad to por.

M. P l e z i a , Od A rysto telesa do „Złotej legendy”, W arszaw a 1958; L. R o b i n , A risto te, P a ris 1944; T. S i n k o, L iteratura grecka, t. I, cz. 2, K raków 1932, s. 763 nn.; D. G r o m s k a : A rystoteles, E tyka N ikom achejska, W arszaw a 1956, W stęp.

W iele rów nież in fo rm ac ji o p racach S tag iry ty w pow iązaniu z h isto rią jego życia m ożna znaleźć w : W. J a e g e r, A ristoteles. G rundlegung einer G eschichte seiner E n tw icklu n g , B erlin 1923.

(11)

nych przemyśleń, różnych od poglądów Założyciela Akademii. Gdy ten w 81 roku życia zmarł, wydawało się, że scholarchą zostanie genialny Uczeń. Czy to jednak w wyniku sporów doktrynalnych, czy też dla jakichś innych, może rodzinnych, powodów scholarchą Akademii został siostrze­

niec Platona, Speuzippos2. Wówczas Akademię opuszczają Arystoteles i Ksenokrates z Chalcedonu. Było to około 347 roku.

Po odejściu z Akademii i opuszczeniu Aten Arystoteles przybywa do swego przyjaciela Hermiasza, perskiego lennika („tyran”-„eunuch”) na Atarneus i Assos w Myzji. Tutaj przez kilka lat — prawdopodobnie 3, czyli do 40 roku życia, dokonuje osobistych przemyśleń na tle krytyki systemu Platona. Gdy Persowie, prawdopodobnie podczas jakiegoś pow­

stania, zamordowali swego „tyrana”, Arystoteles ratuje jego siostrzenicę i córkę z adopcji — Pythias, uchodzi do M ityleny i tu w r. 345 ją poślubia.

Była ona jego pierwszą żoną, z którą miał córkę Pythias, podczas gdy syna Nikomacha miał już z żoną drugą Herpyllis ze Stagiros. Dla pierw­

szej jednak zachował pamięć wdzięczną, jak świadczy o tym jego testa­

ment 3.

W M itylenie na Lesbos prowadzi swoje badania biologiczne i filozo­

ficzne aż do roku 342, kiedy to zostaje powołany na dwór do Pełli, by stać się wychowawcą Aleksandra Wielkiego i jego towarzyszy. Tu prawdopo­

dobnie dla swych wychowanków napisał rozprawy o monarchii i kolo­

niach. Wychowawstwo jego skończyło się w r. 340, gdy król Filip, zajęty wojną z Focydyjczykami, powołał swego syna Aleksandra do współrządu.

Po śmierci Filipa, gdy Aleksander wstąpił na tron w r. 335, Arysto­

teles wraz z rodziną i Teofrastem powraca do Aten i tu w gaju poświęco­

nym Apollonowi, Lykeios, na północny wschód od miasta, otwiera własną szkołę, zwaną później Lykeionem. Jako cudzoziemiec nie mógł nabyć na własność ziemi i budynków, dlatego wynajmuje zabudowania należące do świątyni Muz i tam urządza salę wykładową, bibliotekę i pracownie.

Szkołę tę, od portyku, nazwano szkołą Peripatos i zorganizowano ją na wzór Akademii, a więc jako bractwo kultowe ku czci Muz, odbywa­

jące co miesiąc składkowe biesiady, dopełniające towarzysko życie nauko­

we, którego organizacja nie jest nam bliżej znana. Prawdopodobnie odby­

w ały się tam wykłady, które przechodziły w dyskusje i wspólne ustalenia tez filozoficznych. Miało to coraz bardziej przygotowywać do samodziel­

nej pracy naukowej, zwłaszcza starszych uczniów i przyjaciół, którym, jak np. Teofrastowi, Mistrz odstępował swoje materiały botaniczne.

2 M. P l e z i a , op. cit., s. 18 nn. p rzed staw ia p rz e d śm ie rtn ą sam otność P la to ­ n a; n a s. 21 przetłum aczył te k s t te sta m e n tu P la to n a zachow any u D iogenesa L a e r- tiosa.

3 T estam en t A ry sto telesa p rzed staw ia rów nież M. P lezia na s. 25—23.

(12)

Po śmierci Aleksandra w r. 325 w Atenach doszło do głosu stronnic­

two antymacedońskie, które, prawdopodobnie przez hierofanta Euryme- dona, zamierzało wytoczyć Arystotelesowi proces o bezbożność. Takie pro­

cesy b yły Stagirycie znane. Dla Anaksagorasa i Protagorasa nie były tak tragiczne, jak dla Sokratesa. Arystoteles opuściwszy Ateny schronił się w Chalcis na Eubei, mieście swej matki, gdzie przebywała jego druga żona Herpyllis z synem Nikomachem. Tam żył jeszcze rok i w roku 322/321 (w 63 roku swego życia) zmarł na skutek jakichś cierpień żołądkowych.

Scholarchą Perypatu ustanowił Teofrasta z Eresos.

Ogół pism Arystotelesa pochodzi z trzech okresów jego życia — a) współpracy z Platonem; b) pobytu w Assos i Mitylenie oraz c) jego prac w Lykeionie.

Te trzy okresy — jak to podkreślał nieustannie Jaeger — cechuje coraz dalsze odchodzenie od pozycji P laton a4. Szczególnie uwidocznia się to w pismach metafizycznych i to tak dalece, że dla uczonego nie­

mieckiego to właśnie stało się, w dużej mierze, kryterium oceny rozwoju m yśli Stagiryty.

Nas interesuje przede wszystkim kompleks pism zawartych w M eta­

fizyce, chociaż dla zrozumienia tej ostatniej trzeba nieraz sięgać do sze­

regu opracowań tworzących Organon lub do jego piśmiennictwa z za­

kresu przyrody, matematyki i psychologii, lub grupy pism e t y c z n y c h /Me- ta fizy k a należy do grupy pism akroamatycznych, czyli ezoterycznych, przeznaczonych dla Szkoły, a więc napisanych w formie szkicu do w y­

kładów, z typowym i skrótami i niedom ówieniam i/Pism a te jednak nie stanowiły żadnej wiedzy dla wtajemniczonych, lecz jedynie b yły pomyś­

lane jako pisma filozoficzne o trudniejszej problematyce, nieopracowane przy tym według przyjętego zwyczaju, np. w formę dialogu. B yły to więc pisma w ówczesnym rozumieniu naukowe, gdzie nie zwracano uwagi na styl (Aristotelis in scribendo negligentia — zauważa Bonitz), ale jedynie na maksymalną ścisłość. I skoro naukowa kadra w tamtych czasach ogra­

niczała się w łaściwie do grona uczestników wspólnych studiów, głównie uczniów, nic dziwnego, że pisma akroamatyczne nie b yły publikacjami przeznaczonymi do bibliotek,, lecz jedynie manuskryptami raczej pry­

watnym i 5.

4 Ja e g e r d w u k ro tn ie w y p o w iad ał się n a te n te m a t w S tu d ie n zu r E n tsteh u n g s- geschichte d er M e ta p h y sik des A risto teles, B erlin 1912 i w cytow anej w yżej A ri- sto teles. To d ru g ie dzieło m o d eru je nieco zb y t ra d y k a ln e stanow isko p racy p ie rw ­ szej.

5 Szerzej n a te m a t pism m etafizycznych m ożna znaleźć u W. D. R o s s , A ri- sto tle ’s M eta p h ysics, vol. I, P a ris 1953, In tro d u ętio n . S tam tąd też głów nie zaczerpną­

łem n iż e j podane w iadom ości o losach pism m etafizycznych. Odnosi się to rów nież do p ra c y R obina, A risto te.

(13)

Pisma metafizyczne Arystotelesa należą do chyba najmniej kwestio­

nowanych jego dzieł. Nie odnosi się to naturalnie do różnych części po­

szczególnych ksiąg M eta fizyki, których autentyczność jest przedmiotem spornych stanowisk. Sam Arystoteles nigdy nie wydał swej M etafizyki, ale prawdopodobnie powierzył ją najwierniejszemu swemu uczniowi Eudemosowi, który miał ją wydać po raz pierwszy i to dla wąskiego grona uczniów i przyjaciół. Z tego też tytułu nie b yły one znane ogółowi aż do czasów Andronikos^/. Sami zresztą perypatetycy pod wpływ em Stratona zajęli się raczej badaniami eksperymentalnymi aniżeli filozoficznymi roz­

ważaniami. I dlatego to od czasów Teofrasta właściwie już nie spotykamy się ze wzmiankami o M etafizyce Arystotelesa. Dla praktycznych zaś Rzy­

mian nawet T op iki uchodziły za wysoką spekulację.

Najprawdopodobniej wszystkie pisma Arystotelesa, łącznie z jego M e­

ta fizy k ą krążyły w odpisach w Szkole i to już od czasów Teofrasta (zmar­

łego w 287 r. p.n.e.) i jego następców. Fakt, że nie wzmiankowano o M e­

tafizyce, tłumaczy się zupełnie dobrze tym, iż jeden z pierwszych następ­

ców w scholarchacie po Teofraście, mianowicie Straton z Lampsaku, pchnął badania szkoły Perypatu w kierunku fizyki. Szkoła jednak posłu­

giwała się pismami naukowymi Stagiryty i te musiały być znane, skoro rywalizujące ośrodki szkolne megarejczyków, epikurejczyków i stoików dyskutowały ze stanowiskiem filozoficznym Arystotelesa. Poza tym nie można sobie wyobrazić, by założona przez Ptolomeusza Sotera słynna Bib­

lioteka Aleksandryjska nie posiadała odpisu dzieł Arystotelesa, skoro D e- metriusz, za którego radą Ptolomeusz ufundował Bibliotekę, był uczniem i przyjacielem Teofrasta. Na skutek powolnego upadku Perypatu, krążące w odpisach pisma Arystotelesa coraz bardziej się rozpraszały, tak że ostatni scholarcha, Andronikos, postanowił po raz pierwszy wydać zbiór pism Założyciela Lykeionu. Jego zasługi z tego tytułu są olbrzymie, gdyż to pierwsze, z I wieku przed Chrystusem, znane nam wydanie dzieł Arys­

totelesa jeśli nie uratowało ich od zagłady (jak sam Andronikos, chyba w celach reklamowych, twierdził), to na pewno przyczyniło się do rene­

sansu m yśli Stagiryty. I w związku z tym właśnie wydaniem pism Arys­

totelesa przez Andronikosa stała się znana nazwa kilkunastu ksiąg Filo­

zofii Pierwszej — M e t a f i z y k ą „ ta jasto ta cpoama Może jest ona (nazwa) nieco starsza niż dzieło Andronikosa, to, jednak zwykło się uwa­

żać, że to właśnie on, Andronikos z Rodos, nazwał „metafizyką” zbiór ksiąg filozoficznych umieszczonych w wydaniu po F izykach. Nazwa „me­

tafizyka” przyjmowała się powoli. Od czasów Awerroesa stała się już w powszechnym użyciu.

'.Zbiór pism M e ta fizyk i składa się z 14 ksiąg, oznaczonych niekiedy cyf­

rami łacińskimi od I—XIV lub greckimi literami alfabetu — A, a, B, T, A, E, Z, H, 0 , I, K, A, M, N. Ich układ pochodzi w dużej mierze od wydaw ­

(14)

ców, a nie tylko od samego Arystotelesa. Autentyczność poszczególnych ksiąg budzi zastrzeżenia, niektóre partie się powtarzają, ale w całości tych pism znać specyficznie arystotelesowski styl, który może dość łatwo roz­

poznać każdy, kto bliżej zetknął się z greckim tekstem M etafizyki.

Trudno, w tym miejscu, podawać dokładną treść poszczególnych ksiąg. Arystoteles bowiem sam pisał tak zwięźle i skrótowo, że nie sposób go znacznie streszczać. Dla zrozumienia jednak całości konieczne jest zwrócenie uwagi na ogólną problematykę każdej z ksiąg, by można było lepiej zorientować się w ustawieniu i sposobie rozwiązywania zagadnień ksiąg substancjalnych oraz samej teorii substancji.

Księga A, stanowiąca jakby historyczny wstęp do całości M etafizyki, pochodzi chyba z najwcześniejszego okresu twórczości Arystotelesa i przy­

pomina oddzielną pracę programową „o filozofii”, z którą może nawet w pewnych partiach się pokrywa.! Pisał j> Stagiryta prawdopodobnie w Assos w latach 348—345, gdy przebywał u swego przyjaciela Hermia- sza. Dostrzegamy w tej części M e ta fizyki początki polemiki Arystotelesa z Platonem i jego teorią idei. Stagiryta zarysowuje tutaj swe odrębne stanowisko, mimo że uważa się-jeszcze za zwolennika Platona. Dla histo­

ryka filozofii pierwsze rozdziały tej księgi są niezwykle cenne, gdyż ma­

m y tu przekazaną myśl filozoficzną greckich poprzedników Arystotelesa.

Naturalnie Stagiryta przedstawiając teorie a raczej tylko koncepcje swoich poprzedników widział je — i tak też nam przekazał — w świetle własnego systemu filozoficznego i dlatego jego przekazy są zrelacjonowane do arystotelesowskiego systemu. Zresztą chyba nie leżało w intencji Sta­

giryty pisać historię filozofii, ale jedynie przedstawić rezultaty dociekań swoich poprzedników, by na tym tle bardziej uwypuklić stanowisko własne.

Księga a jest dziełem niedokończonym i prawdopodobnie nie pochodzi bezpośrednio spod pióra Arystotelesa. Dawniej, już w starożytności, przy­

puszczano, że autorem jej jest Pasikles z Rodos, siostrzeniec Eudemosa i uczeń Arystotelesa. Jest prawdopodobne, iż ten autor zredagował tylko w ykłady Stagiryty, nadające się bardziej tematycznie na wstęp do Fi­

zy k i aniżeli M eta fizyki, chociaż w swej problematyce księga ta (a) jest zgodna z całokształtem m yśli Arystotelesa, zawartej w M etafizyce. Dzieł­

ko to bowiem przedstawia rozważania na temat czterech typów przyczyn, teorię negacji ciągu w nieskończoność oraz ogólnie zarysowaną teorię możliwości wiedzy dotyczącej czterech przyczyn.

Księga B, już w starożytności uważana za prawdziwy wstęp do Meta­

fizy k i, pochodzi mniej więcej z tego samego okresu co księga A, jak na to wskazują właściwości samej problematyki i stylu (Arystoteles tutaj nadal

(15)

uważa się za platonika). Jest ona zbiorem aporii i rozwinięć. Jest to pismo diaporeumatyczne, przedstawiające kilkanaście (14— 15) problemów, które Arystoteles formułuje i stara się naświetlić przytaczając racje za i prze­

ciw. W. D. Ross uznał tę księgę za kluczową dla zrozumienia całokształtu M etafizyki. Stagiryta bowiem po wyliczeniu problemów-aporii w roz­

dziale pierwszym, stara się je rozwinąć w rozdziałach dalszych. Ostateczne rozwiązania wysuniętych aporii, czyli euporie — znajdują się w dalszych księgach M eta fizyki. Autentyczność i datę napisania innych ksiąg M eta­

fizy k i, a przede wszystkim jednolitość tego dzieła, trzeba osądzić przez przyporządkowanie do księgi B. Ona bowiem zawiera program, który speł­

niają pozostałe księgi.

Księga T w dwu pierwszych rozdziałach podaje ogólną teorię nauki 0 bycie, a w następnych teorię zasady sprzeczności tudzież wyłączonego środkći) Na ogół dostrzega się jednolitość problematyki trzech pierwszych ksiąg: A, B, T. Przedstawiane są bowiem sporne ujęcia różnych m yślicieli 1 zarysowany jest kierunek rozwiązań tych właśnie historycznie dysku­

syjnych ujęć. Niewątpliwie jest to słuszne. Wydaje się jednak, że/księga ta łączy się również bardzo ściśle z księgami substancjalnym i/Jeśli bo­

wiem przedmiotem wiedzy metafizycznej u Arystotelesa jest byt jako byt, czyli byt jako substancja, to właśnie ta księga omawia niezbędne warunki i metodę uprawiania takiej wiedzy. Precyzuje rozumienie bytu jako bytu (właśnie jako substancji) oraz rozważa wewnętrzną treść bytu ujawniającą się ludzkiemu poznaniu w postaci pierwszej zasady (nie)sprzeczności, której zastosowanie ma miejsce przede wszystkim na terenie metafizyki.

Księga E zawiera rozważania dotyczące warunków i natury metafizyki jako filozofii pierwszej. Z tego też tytułu można ją uznać za kontynuację myśli zawartych w pierwszych rozdziałach poprzedniej księgi I \ Ostatnie zdania tej księgi zdają się zapowiadać teorię zawartą w księgach sub­

stancjalnych. Księga ta była przedmiotem sporów w związku z teorią ewolucji poglądów Arystotelesa na temat pojęcia bytu jako bytu będą­

cego przedmiotem metafizyki/^

Księga Z wraz z następnymi księgami H i 0 stanowi sam rdzeń M eta­

fizy k i. Jej autentyczność nigdy nie była kwestionowana. Jest to najbar­

dziej „arystotelesowskie” pismo, w którym Stagiryta nie tylko skutecznie dyskutuje z poglądami Platona, ale pozytywnie przedstawia koncepcję bytu-substancji jako przedmiotu wiedzy. Z tego też tytułu księga ta, obok A n a lity k w tó ryćh , jest zasadnicza dla zrozumienia teorii nauki Arystotelesa. Nie wydaje się jednak, by ta część M e ta fizyki stanowiła wraz z dwiema następnymi księgami jakąś autonomiczną część M eta fizyki.

Można bowiem dostrzec, że problemy zawarte w tej księdze są również

(16)

rozpatrywane dodatkowo w innych księgach, jak np. księdze A oraz dwu ostatnich księgach M i N.

^ Księga H jest dalszym ciągiem analiz substancji już nie tyle z logicz­

nego, ile „fizykalnego”, a więc strukturalnego punktu widzenia. Jest ona jkkby przejściem od księgi Z do 0 , gdyż omawia składowe elem enty sub­

stancji: materię i formę, które uogólnione zostaną wyrażone w terminach możności i ak tu /

Księga 0 jest właśnie analizą zagadnienia możności i aktu jako tych czynników, które warunkują zmianę i ruch w realnym świecie substancji.

Nie wiadomo, czy księga I, analizująca zagadnienie jedności i wielości, jest umieszczona na właściwym miejscu. Czy nie należałoby umieścić jej po ostatnich księgach M i N? Tematycznie wiąże się ona z innymi księ­

gami, zarówno z księgą aporii B, jak księgą T oraz Z.

Autentyczność księgi K, przynajmniej pierwszej jej części, budziła wątpliwość (Spengel, V. Rosę, Christ). Ponadto trudno ustalić datę jej powstania w stosunku do innych ksiąg. Jest ona może wcześniejsza w ogól­

nej koncepcji od B, T, E, a na pewno od niektórych partii B. Część pierw­

sza księgi K jest skrótowym powtórzeniem problematyki ksiąg B, T, E.

Część druga (od rozdz. 9— 12) jest wyciągiem z F izyki II, III i IV. Prawdo­

podobnie dokonał tego jakiś uczeń Arystotelesa.

Księga A uchodzi w oczach wielu krytyków, i to od Bonitza aż do Jae- gera i Rossa, za księgę niezależną od innych ksiąg M e ta fizyk u Zajmuje się ona teorią pierwszego motoru nieporuszonego. Jest to arystotelesow- ska teologia. Autentyczność tej księgi nie budziła wątpliwości. Najwięcej trudności sprawia rozdział 8, zawierający teorię wielu motorów. 'Proble­

matyka teologiczna całej księgi wydaje się jednak koherentna z innymi księgami M e ta fizyk i, a zwłaszcza z księganji substancjalnymi. To, że Sta- giryta nie cytuje w niej innych ksiąg, poprzednio napisanych, jeszcze nie świadczy o obcości tego pisma w całokształcie dzieł Stagiryty. Wydaje się, że bez tej księgi M eta fizyka Arystotelesa nie byłaby jakoś dokończona.

Brakowałoby teorii dotyczącej najwyżej w bytowej hierarchii postawio­

nej substancji. Nie byłoby również dopełnienia arystotelesowskiej wizji kosmosu.

“Księgi M i N zawierają teorię idei i liczb. Księgi te wiążą się z dwie­

ma pierwszymi księgami A i B, i to nie tylko tematycznie, ale także licznym i wewnętrznym i cytatami. . Nie wszystkie partie tych ksiąg były uznawane za autentyczne (dotyczy to zwłaszcza księgi M). Jednak spo­

tykam y się i tutaj z właściwościami stylu Arystotelesa. Księgi te są cenne zwłaszcza dla poznania krytyki teorii idei i liczb.

(17)

Została jeszcze jedna księga M eta fizyki, mianowicie księga A. Jest jednak ona skrótowym słownikiem filozoficznym, omawiającym 29 ter­

minów używanych w znaczeniu analogicznym (typ ekwiwokacji). Nie mieści się więc ona w planie M e ta fizyk i Arystotelesa. Jest prawdopodob­

nie oddzielną księgą, którą wydawcy połączyli z pozostałymi ze względu na omawianie znaczeń podstawowych terminów filozoficznych. Oddaje ona cenne usługi dla zrozumienia m yśli Arystotelesa, choć wydaje się, że jest dość wczesnym jego pismem.

* *

*

W św ietle powyższych uwag o księgach M eta fizyki można stwierdzić, że księgi te zawierają opracowanie podstawowej problematyki filozoficz­

nej, mianowicie teorię bytu i tego wszystkiego, co z bytem jako bytem jest koniecznie powiązane. Nie jest to zatem zbjór luźnych zapisków, ale w ścisłym tego słowa znaczeniu dzieło filozoficzne o zasadniczym wprpst znaczeniu.

/S p o ś r ó d wszystkich ksiąg M eta fizyki najważniejsze dla problematyki filozoficznej są księgi substancjalne, w znaczeniu szerszym, niż zwykło się przyjmować od czasów studiów Jaegera. I dlatego, dla zrozumienia, teorii substancji jako naczelnego przejawu bytowego, te właśnie księgi zostaną udostępnione polskiemu czytelnikowi. Chodzi tu o księgi: E, Z, H, 0 i A. Ich tłumaczenie, dokonane przez T., A. Żeleźnika, poprzedzi zarysowanie ogólnej teorii substancji, dokonane przez M. A. Krąpca. Po przemyśleniu zagadnień zarysowanych przez Stagirytę można dojść do przekonania, że rozumienie samej teorii metafizycznej u Arystotelesa nie będzie pełne, jeśli nie przedstawi się jej na tle jego teorii naukowego po­

znania. Dlatego w tym właśnie duchu będzie przedstawiona ogólna teoria bytu-substancji i zostaną poczynione komentarze do trudniejszych miejsc metafizycznych pism Arystotelesa. Są to komentarze wstępne i do pew­

nego stopnia luźno się wiążące, mimo zasygnalizowanej jednoczącej je koncepcji.

W następnym pełnym wydaniu tekstu M e ta fizyk i Arystotelesa i samo tłumaczenie zostanie udoskonalone i komentarze będą bardziej system a­

tycznie potraktowane.

(18)

II

BYT-SUBSTANCJA PRZEDMIOTEM NAUKI

i i UW ARUNKOW ANIA HISTORYCZNE

Arystotelesowska teoria substancji, jak on to sam wielokrotnie za­

znacza, jest kontynuacją m yśli filozoficznej poprzedników Stagiryty *.

Ilekroć bowiem, zdaniem Arystotelesa, filozofowie ci pytali o naturę rzeczy, to właściwie pytali o naturę substancji2. Dlatego też nie były obojętne dla naszego myśliciela twierdzenia filozofujących fizyków joń- skich, Parmenidesa, pitagorejeżyków czy Platona. Do twierdzeń tych na­

leżało się jakoś ustosunkować; intuicje bliższe prawdy należało zaakcen­

tować i rozwinąć w jednolity system wiedzy 3.

W związku z tym powstają dwa ważne pytania: co my poznajemy — oraz: jak mamy organizować nasze poznanie; słowem staje przed nami zagadnienie przedmiotu naszego poznania oraz odpowiedniego systemu poznania, zreflektowańego i ujętego w postaci jakiejś teorii nauki czy filozofii samego poznańia. Sprawy te, w zalążkowym wprawdzie stanie^, pojawiły się zaraz ńa początku naukowej myśli, zrodzonej we wschodniej części basenu Morza Śródziem nego4.

Naukowa bowiem kultura pojawiła się tam, gdzie zrodził się demo­

kratyczny, wolnościowy ustrój, gdzie poznanie wyszło z ciasnych kręgów

„wtajemniczonych” kapłanów, gdzie celem poznania stała się sama praw-

•da, sama teoria: poznać dla samego poznania, a nie poznawać po to, by móc skuteczniej panować nad resztą społeczeństwa. Te warunki ziściły się w Milecie, gdzie dostrzegamy przezwyciężanie orfizmu, gdzie po raz pierwszy powstała naukowa proza Anaksymandra, gdzie Tales, bez żad­

nych korzyści materialnych, ogłosił mieszkańcom przewidziane zaćmienie słońca. I właśnie w szkole Miletu pojawiło się po raz pierwszy nauko-

1 Por. u k ład ks. A. M et. Od r. 2, 982 b 18 i n. aż do końca księgi d ostrze­

gam y u sto su n k o w an ie się S tag iry ty do poprzedników . Podobnie por. P hys. A i B, por. M et. A 1, 1069 a 18— 1069 b. Itd.

2 M et. A 1, 1069 a 24—25.

3 P or. M. A .\ K r ą p i e c, S tr u k tu ra bytu, L ublin 1963, s. 13—33.

4 P o r W. J a e g e r , Paideia, tłum . M. Plezia, W arszaw a 1962, r. IX.

17

(19)

twórcze p ytan ie.o a r c h e św iata5. Wprawdzie mitologia dawała od­

powiedzi na część problematyki objętej tym pytaniem — i dlatego nauka była wówczas racjonalizacją m itologii6 — to jednak tłumaczenia mito­

logiczne nie odpowiadały właściwie na'tem at. W yjaśniały bowiem .zja­

wiska natury, np. zmiany pór roku, sztormy mbrskie, choroby, itd.^nie poprzez stany rzeczowe,) ale poprzez osoby, jakimi b yły mityczne boskie postacie, pełniące funkcje przysłowiowych teatralnych „deus ex ma­

china” 7.

r

J Pytanie zatem o początek świata było zarazem pytaniem o naturę rzeczy. Tylko wtedy bowiem można odkryć czym rzecz — jawiąca się człowiekowi jako pełna zagadek i tajemniczości — sama w sobie naprawdę jest, jeśli poznamy, jak ona powstawała, jaki był jej pierwotny materiał- -tworzywo, z którego wszystko powstało, jeśli wszystko przedstawia się nam jako głęboko współzależne od siebięT Szukali zatem pierwsi m yśli­

ciele podstawowego elementu rzeczywistości, który by pozwolił zrozu­

mieć świat racjonalnie, a więc inaczej niż to wyjaśniano w m itologii8.

Wprawdzie te pierwsze tłumaczenia, gdybyśmy im przyjrzeli się bliżej, okażą się jeszcze bardzo powiązane z mitologicznymi koncepcjami, nie­

mniej jednak mam y już tutflj do czynienia z rzetelnym wysiłkiem po­

znawczym, a co najważniejsze, z zasadnie postawionym pytaniem, które — w gruncie rzeczy — i do dziś nie straciło na zasadności.

Znamy pierwsze odpowiedzi filozofów, ujawniające nam, oo właści­

wie jest istotnym przedmiotem ludzkiego poznania i myślenia. Jest rze­

czą zastanawiającą, że w odpowiedziach tych możemy wyróżnić dwie strony, do dzisiaj również aktualne przy dawaniu filozoficznych odpowie- I dzi na istotne pytania. Mianowicie m yśliciele ci słusznie dostrzegli, że czymś innym jest spontaniczna wizja świata, a czymś innym jest dojrze­

nie elementu czy racji, dla której spontanicznie oglądana rzeczywistość i jest właśnie taka, jaka jest. Jak wszyscy ludzie, również filozofowie w i­

edzieli świat „normalnie”. Dostrzegali przedmioty, dostrzegali ruch, zmien­

ność i to wszystko, co dostrzega w świecie człowiek normalny. Stawali się oni filozofami, gdy postawili pytanie: dzięki jakiemu to elementowi lub czynnikowi świat jest właśnie taki, jaki jest? I ten właśnie c z y n ­ n i k mający rozświetlić poznanie świata stawał się głównym przedmio­

5 P or. C. H. K a h n, A n a xim a n d er and the origins o f G reek cosm ology, New Y ork 1960, In tro d u ctio n , s. 6—7, 31; por. W. J a e g e r , Die Theologie der fr u h e n griechischen D enker, S tu ttg a rt 1953, s. 35—41.

6 Tezę tę przeprow adza w dużej m ierze w łaśn ie Ja e g e r w Die Theologie...

Podobnie E. G i l s o n , Bóg i filozofia, tłum . M. K ochanow ska, W arszaw a 1961, r. 1, w ykazuje, że racjo n alizacja m itologii przez filozofię doprow adziła do zan ik u relig ii greckiej.

7 P or. E. G i l s o n , op. cit., s. 23—27, 31.

8 Ibidem , s. 27.

(20)

tem dociekań filozoficznych tak u poprzedników Arystotelesa, jak i u sa­

mego Stagiryty.

Znamy te odpowiedzi, tak przede wszystkim z przekazów samego Arys­

totelesa, jak i innych źródeł, i możemy odtworzyć zalążki filozoficznych system ów filozofów przedsokratycznych9.

Dla Talesa istotnym przedmiotem myślenia filozoficznego był element

„z tego świata” — woda 10. I chociaż wszystko dlań było jeszcze pełne bogów — może na skutek dostrzeżenia i przeczucia magnetycznej siły powodującej ruch — 'to jednak już nie plejada bóstw tłumaczyć miała zjawiska, ale właśnie woda, pojęta jako zasadniczy czynnik kosmosu.

Wszystko inne jawiło się jako zmienne, niekonieczne, nietrwałe; jedynie woda była pojęta jako trwały i uzasadniający czynnik rzeczywistości.

Pierwszym na wielką skalę filozofem był Anaksymander n . B ył on w dzisiejszym rozumieniu nie tylko filozofem, ale także i wybitnym nau­

kowcem, gdyż po raz pierwszy zastosował matematykę i matematyczne zasady do skonstruowania modelu kosmosu. On też, w oparciu o matema­

tyczną zasadę symetrii, usiłował skonstruować mapę świata, on zastana­

w iał się nad dziejami całego kosmosu. Dla naszego jednak punktu widze­

nia ważne są jego filozoficzne spekulacje, które okazują się bardzo wnik­

liw e i w w ielu wypadkach wręcz zadziwiające. Zachował się u neoplato- nika Symplicjusza zasadniczy przekaz m yśli Anaksymandra: „Anaksy­

mander [...] powiedział, że zasadą jako też elementem rzeczy jest bezkres, jako zasada wym ieniony przezeń po raz pierwszy. Nie jest nią według niego ani woda, ani cokolwiek innego z tzw. elementów, lecz jakaś na­

tura, swoistego rodzaju bezkres. Z tejże zasady wywodzą się nieba i św iaty nimi objęte. Z czego też powstanie bytów, do tego samego pro­

wadzi ich zniszczenie według losu. Dają bowiem zadośćuczynienie i to wzajemnie jeden drugiemu za niesprawiedliwość w stosunku do niektó­

rych, według kolei czasu. Tak to wyraża się w słowach poetyckich. Jasne zatem, że dostrzegłszy przemianę wzajemną czterech elementów, nie uważał za właściwe uczynić jednego podłożem, lecz coś innego poza ni­

9 Szczególnie cenne pozaarystotelesow skie źródła in fo rm ac ji dostrzegam y w T e o fra sta Ilsp i ©oatxt&v 8o£<&v, (wyd. B ibl. K lasy k ó w Filozofii, 1963, tłum . D.

G rom ska; J . S chnayder). N a tem at p o zaarystotelesow skich źródeł i ich w artości por..

K a h n, op. cit., s. 13—24. G dy chodzi o n ajobszerniejsze przekazy sam ego A ry sto ­ telesa, to trz e b a tu zauw ażyć, że nie było celem S tag iry ty pisanie h isto rii filozofii, ale n aśw ietlen ie sw ego sy stem u poglądam i innych filozofów i dlatego to już w św ietle sy stem u A ry sto telesa należy czytać jego w zm ianki o poglądach inn y ch filozofów .

10 P or. M et. A 1, 983 b 30—984 a 4; W. J a e g e r , Die Theologie..., s. 31—35.

11 P o r. P hys., 203 a 16—18; 189 b 1—8; 205 a 25—29; 203 b 4—15; 208 a 3; 207 a 19—20; Gen. Corr., 332 a 19—25; De Caelo, 615 13. P or. C. H. K a h n , op. cit., passim .

(21)

m i” 12. Ów apeiron — pierwiastek boski — ogarnia cały kosmos i w szyst­

kim kieruje. Wszystko zeń powstało i wszystko doń powraca. Kosmos wraz z apeironem stanowi jedno. Właściwie wszystko, co jest widoczne, nie jest zbytnio ważne, bo .przemija, i rzecz, która wzięła zbyt wielką porcję bytu, musi ją z biegiem czasu oddać, gdyż w kosmosie panuje sprawiedliwość.

Najważniejszy akcent m yśli Anaksymandra jako filozofa, spoczywa na 5Papeironie, który nawet nie jest i nie może być pozytywnie zdefiniowany.

Jest on nieskończony w każdym aspekcie i dlatego jeśF racją powstawania, trwania świata i wszystkich jego części. Zatem Anaksymander pod osłoną rzeczy materialnych, przemijających, zmiennych dostrzegł coś, co jest wszystkiemu wspólne, co jest niezmiennej) co jest konieczne, co jest on­

tyczną racją wszystkiego, co pozwoli wytłumaczyć wszystkie zmienne zjawiska św ia ta / Tym elementem jest coś, co nie jest wprost poznane, ale co umożliwia poznanie „reszty”, która jest niezrozumiała bez tego właśnie jednego i istotnego elementu kosmosu. Wypływem tego jednego jest kosmiczne prawo, jest racjonalność — logos — świata.

I jeśli Arystoteles tak czytał Anaksymandra, to czyż nie mógł zrozu­

mieć, że właściwie i Anaksymander, szukając pilnie ostatecznego czynnika tłumaczącego świat — mówił właściwie o tym samym, o czym mówi Arys­

toteles, tj. ,o substancji, która spełniała w system ie Arystotelesa podobną rolę, jaką spełniał Anaksymandrowy apeiron? •

Gdy drugi filozof z tej samej szkoły — Anaksymenes szukał odpowie­

dzi na postawione przez Anaksymandra pytanie, to zapragnął je sformuło­

wać pozytywnie i określić bliżej, czym jest ów czynnik tłumaczący cały bieg kosmosu, i doszedł do przekonania, że może być nim tylko: ten ele­

ment, który jest źródłem życia: pneuma-powietrze, albowiem ono jedynie potrafi wyjaśnić istotną treść całej przyrody, która przecież żyje, tak jak poszczególna dusza w człowieku, ono tłumaczy nam zjawiska życiowe ł3.

Życie całego kosmosu i życie jego części byłoby niezrozumiałe, gdyby nie było pneumy-powietrza i dlatego boska siła dająca życie jest tym przed­

miotem, na który trzeba zwrócić uwagę, bo rozumienie wszystkiego bez uwzględnienia tego pierwiastka byłoby rozumieniem tylko pozornym, a natomiast dostrzeżenie roli pneumy-powietrza-pozwala zasadniczo zro­

zum ieć, czym jest kosmos i jaka jest natura jego części.

Anaksymenes dokonał swoistej filozoficznej redukcji, jaką później w drugim rozdziale ks. T dokona Arystoteles, sprowadzając wszystko do jednej zasady, do jednego czynnika władnego wytłumaczyć dostrzegalną wielość i skomplikowaną naturę physis. I znowu miał prawo Stagiryta

^w idzieć w zabiegach Anaksymenesa; dążność do wykrycia w łonie całej 12 Phys. Opin. F r. 2 cyt. też u C. K a h n, op. cit., s. 166. N a te m a t tego te k s tu por. K a h n , ibidem , s. 166—196 oraz W. J a e g e r , Die Theologie..., r. 2.

13 P or. M et. A 3, 984 a 5; W. J a e g e r , Die Theologie..., s. 95—96, 101.

(22)

przyrody takiego czynnika, którego rozumienie jest kamieniem węgiel­

nym dla rozumienia „reszty”, mając przy tym na uwadze, że ta właśnie

„reszta” u jego hilozoicznych poprzedników była czymś pozornym ^ Inni dwaj filozofowie, stojący na antypodach myślenia i metody poz­

nania — Parmenides i Heraklit — mogli również uchodzić za badaczy tego, co jest jedynym przedmiotem myślenia czy też swoistego typu po­

znania filozoficznego, jakim jest dogłębny wgląd w samą rzecz. Obaj ci m yśliciele wyw arli ogromny w pływ na dalsze dzieje filozofii, do obu z nich nawiązywali prawie wszyscy starożytni mędrcy Hellady. Rola każ­

dego z nich jest zasadnicza ze swego punktu w idzenia.!Parmenides ży­

jący w Wielkiej Grecji odkrył prawo sprzeczności i wartość bytu jako 4 jedynego przedmiotu m yślen ia 14. Stał się przez to ojcem ontologii lub

raczej h en olo gii15,

Parmenides odkrycie swoje potraktował tak poważnie, że ubrał je w religijną myśl, podał je jako objawienie boskie, które raz na zawsze miało ludzkość uświadomić, że są tylko dwie możliwe drogi. Droga pierw­

sza, to droga bytu i prawdy, a droga druga, to droga pozoru i nicości.

W szyscy ludzie pogrążeni w błędzie chodzą drogą nicości i pozoru, na któ­

rej ginie myśl. Na tej bowiem drodze jawi się wszystko jako mnogie, jako zmienne, jako niestałe, a przez to samo jako niweczące przedmiot m yślenia i m yśl samą. Na drodze prawdy pojawia się byt. Tylko to trwa, l co jest. Jest tylko byt. To co się zmienia, tego nie ma. Przedmiot myślenia ! i sama myśl, którą mamy o przedmiocie jest tym samym, gdyż nie ma ! przedmiotu myślenia poza tym, co jest i o czym myślimy, albowiem nie i ma i nigdy nie będzie nic, prócz tego, co je śtl A zatem możliwe są tylko | dwie drogi: droga bytu i droga niebytu. Mędrzec nie może połączyć w jed­

no tych dwu dróg, gdyż one się wzajemnie wykluczają. Prawdziwy byt 1 nie ma niebytu i nie może uczestniczyć nawet częściowo w niebycie. Prze­

to nie może być w iele bytów, ale jest tylko byt jeden. Jeden byt ani nie powstał, ani nie zginie. Skądże by bowiem mógł powstawać? On jest. Z te­

go, co jest, nic nie powstaje, bo już jest. A z „tego co” nie ińa, z nicości, nic nie może powstać, bo nicości nie ma. Nie może też byt zmieniać się. W cóż bowiem m ógłby się przemienić? w niebyt? Niebytu nie ma. A to co jest, jest i dlatego nic zmienić się nie może. Jeśli bowiem byt jest absolutnie od­

dzielony od niebytu, czyli jeśli obowiązuje zasada sprzeczności, to nie jest możliwe ani powstawanie, ani ginięcie, ani też jakakolwiek przemiana bytu, bo to wszystko byłoby łączeniem bytu i niebytu w jedno, a tym ­

14 P o r. M et. A 3, 984 a 30—984 b 5; T 5, 1009 b 22—26; Phys. A 2 passim . Por.

K . R e i n h a r d t , P arm enides u n d die G eschichte der griechischen Philosophie, Bonn 1916; W. J a e g e r, Die Theologie..., r. 6.

15 T en a sp e k t p o d k reśla E. G i 1 s o n, L ’etre et l’essence, P a ris 1958, c. 1, c. 21 , i nn.

(23)

czasem to jest niemożliwe. Zatem przedmiot myślenia i byt jest jednym i tym samym. Myśleć noein, można tylko o bycie. I całym wysiłkiem filozofa jest właśnie dostrzeżenie bytu.

W wyniku takiego postawienia sprawy Parmenides musiał przeprowa­

dzić krytykę ludzkiego poznania. Już samo to, że wyraził on swoją myśl w formie opowiadania o dwu drogach, świadczy o tym, jak bardzo mocno jest tu zaakcentowane stanowisko teoriopoznawcze, świadczy o tym, że mamy tutaj do czynienia z nową teorią nauki, czy przynajmniej z jej za­

lążkami, sprowadzającymi się do wykrycia absolutnie wiążącej zasady y sprzeczności. Parmenides dostrzegał, że splata się w jedną całość zarówno teoria przedmiotu ludzkiego poznania, jak i zarazem jakaś najogólniejsza metoda ludzkiego, w tym wypadku filozoficznego, poznania. I rzeczywi­

ście, odkrycie przez Parmenidesa zasady sprzeczności umożliwi później Platonowi i Arystotelesowi skonstruowanie nowej teorii nauki, która be- dzie panowała niepodzielnie niemal przez dwa tysiące lat, a i dzisiaj w wielu bardzo ważnych punktach nie straciła swego znaczenia.

Również rozróżnienie obu dróg — wskazuje, że Parmenides umieszcza teorię bytu, czyli ontologię, tylko na jednej drodze, drodze naukowego poznania, gdzie obowiązuje zasada sprzeczności, a fizykę na drodze dru­

giej, gdzie nie mamy do czynienia z poznaniem czysto myślowym — noein. 'Te dwie „rzeczywistości” są u Parmenidesa rozdzielone całkowi­

cie. Świat bytu nie powstaje, nie ginie, nie przemienia się. On tylko j e s t . Tutaj jest myślenie. Tutaj jest poznanie racjonalne, bo tutaj obowiązuje sprzeczność. Natomiast świat fizyki, świat pozoru jest mnogi, staje się, przemienia się. Ale w tym świecie nie poznawalnym racjonalnie, ale jakoś inaczej, jak powiedzielibyśmy, empirycznie, mamy do czynienia tylko z typem poznania niepewnego, niekoniecznego, nieogólnego, słowem z po­

znaniem, które później będzie nazwane d o x a tB. )

Jest rzeczą ciekawą, że Parmenides właściwości świata prawdziwego, bytu, ustala przez zanegowanie tego, co jawi się jako pozór, jako prze­

miana, dostrzegana już nie rozumem, ale zmysłami. Dlatego też wymienia takie jego cechy, jak: niepowstawalny, niezmienny, cały jedyny, jeden, czasowo nieokreślony, doskonały. Ta tendencja m yśli Parmenidesa jest znamienna, albowiem wskazuje na ciekawy kierunek abstrakcjonizmu, który z jednej strony świadczy o chęci wykrycia absolutu, a z drugiej strony ów absolutny czynnik ujęty jest jako koniecznościowy, niezmienny, jedynie godny stać się przedmiotem poznania. Ta sama tendencja abstrak­

cjonizmu pojawi się później w m yśli Arystotelesa, ale nie dlatego, by wykryć jedyny czynnik absolutny, ale by wykryć na drodze abstrakcji przedmiot naukowego poznania: substancję. A zatem, g d y Arystoteles patrzył na w ysiłki Parmenidesa zmierzające do wykrycia przedmiotu,

16 P or. L. M. R e g i s , O pinion selon A risto te, P a ris — O ttaw a 1953, s. 22.

(24)

który jest jedynym przedmiotem m yśli poznawczej, widział w nich próbę odkrycia substancjił7/ Jak bowiem Parmenidesowy byt, będąc jedynym przedmiotem myśli;-dostarczał dla intelektu podstawowego nauko twór­

czego prawa niesprzeczności, tak też i Arystotelesowska substancja miała się stać tym, co jest przedmiotem naukowego poznania, co jest poznane pierwotnie, co jest racją poznania wszystkiego — i co, jako byt, wyraża się w postaci podstawowej zasady niesprzeczności: „niepodobna zarazem być i nie być”.

Stosunek Arystotelesa do Heraklita, był jak się wydaje, zbyt uprosz­

czony ls. Dojrzał on w nim kontynuatora m yśli szkoły milezyjskiej, rady- kalizującego jeszcze bardziej koncepcję zmiany, którą postawił na miejsce bytu. Dlatego to Heraklit w oczach Stagiryty stał się tym, który zanego­

wał wartość zasady niesprzeczności. W gruncie rzeczy Heraklitowi rów­

nież chodziło o to samo, co i jego poprzednikom. Chciał on dostrzec pod­

stawową, racjonalnie tłumaczącą arćhe całej przyrody. Zastosował ty l­

ko inną metodę poznania, za którą do pewnego stopnia pójdzie raczej Platon niż Arystoteles. Heraklit nie ustawił się na torach abstrakcjoniz- mu, jak Parmenides, ale raczej chciał w zmiennych danych d o j r z e ć intelektualnie podstawowe racjonalne prawo całej rzeczywistości, jej logos. Nie posłużył się więc sposobem poznania noein, ale: phronein.

Fronesis Heraklita było głębszym spojrzeniem w samą rzeczywistość, która jawiła się całkowicie zmienna, ale zmienność ta nie była czymś irracjonalnym, zmienność dojrzana w postaci nieustannej walki żywiołów ujawniała kosmiczną m y ś l , przenikającą całą naturę i powodującą jed­

ność wzajemnie napierających na siebie przeciwieństw.

Dla Heraklita zatem, jak i dla jego poprzedników, nie było ważne to, co się zmieniało, co nieustannie przechodziło od jednego bieguna napięcia do drugiego, skrajnie przeciwnego, jak drgająca struna lutni, ale ważne dla poznania stało jsię wyższe prawo, jednoczące ciągłą zmienność i dającą harmonię kosmosu, jak drganie lutni strun, dla poznania nieważne, w y­

twarzało ważną i wartościową harmonię muzyczną. I na ten właśnie mo­

ment prawa wyższego, logosu, dającego harmonię, ład i racjonalność kos­

mosu pragnął Heraklit zwrócić uwagę. I tak przedstawiona koncepcja Heraklita, w ogólnej tendencji nie byłaby zbytnio oddalona od zamierzeń Arystotelesa, który również pragnął odkryć jakiś zasadniczy bytowy czynnik, który mógłby racjonalnie wytłumaczyć podstawową strukturę

17 P o r. M et. Z 1, 1028 b 2—6.

18 P o r. M et. A 3, 984 a 7; T 5, 1010 b 25 etc. Szczegółowy w ykaz m iejsc w tek stach A ry sto telesa o m aw iających teo rię H e ra k lita p rzed staw ia H. B o n i t z , I n d e x A risto te- licus, G raz 19 552, s. 319—320. K oncepcje H e ra k lita p rzed staw ia A. K r o k i e w i c z , H eraklit, „K w a rta ln ik Filozoficzny”, (1948) 1—46; Szczególnie cenne stu d iu m o H e- raklicie z n a jd u je się u W. J a e g e r a, Die Theologie..., r. 7.

(25)

kosmosu. Dla Arystotelesa była to koncepcja substancji, układających się hierarchicznie od substancji zmiennych w sferze podksiężycowej, aż do substancji samomyślącej, która jest celem ostatecznym teoretycznego, a więc filozoficznego życia w kosmosie.

Inni greccy myśliciele, poprzednicy Arystotelesa, różnili się w swoich poglądach, ale u wszystkich nich możemy dostrzec to, co również chciał dostrzec Stagiryta: odkrycie w kosmosie czynnika, którego poznanie poz­

woli z jednej strony zrozumieć przyrodę i człowieka, a z drugiej samo to poznanie nie jest byle jakim nabyciem wiadomości, ale jest poznaniem powszechnym, stałym, pewnym i prawdziwym, słowem: naukowym.'I tale Empedokles, będący w równej mierze filozofem co i wierzącym orfikiem, istotę świata dostrzegał w czterech podstawowych elementach: powietrzu, ziemi, ogniu i wodzie 19. Ale te materialne zdawałoby się elem enty nie dlatego są podstawą rozumienia świata, że są elementami materialnymi, a więc zmiennymi — lecz wręcz przeciwnie, dlatego mogą stać się pod­

stawą tłumaczenia świata, że są to cztery odwieczne bóstwa: „słuchaj najpierw o czterech wszystkiego pierwiastkach. To Zeus iskrzący się, życiodajna Hera i Aidoneus oraz Nestis, która łzami zapełniła źródła”

(B. 6). Empedokles znajduje się pod urokiem szkoły milezyjskiej, szukają­

cej arche natury, ale na pytanie, jak należy tłumaczyć owć pierwiastki, oświadcza, że są to bogowie, których religia czci jako osoby] Jest jednak w podejściu Empedoklesa ciekawa myśl, nie pozwalająca filozofowi nie zwracać uwagi na podstawowe założenia poznania naukowego. Już bowiem Parmenides okazał moc wiążącą zasady niesprzeczności, w m yśl której z niebytu nie powstaje byt, bo byt jest tylko bytem a nie niebytem. I ten właśnie nie parmenidesowski punkt widzenia stał się dla Empedoklesa punktem wyjścia w skonstruowaniu teorii — wprawdzie zaczątkowef i nieudolnej — bytowego pluralizmu. Nic nie może powstać i nic nie może zaginąć. Wobec tego istnieje tylko wieczne mieszanie się istniejących elementów, tych właśnie czterech podstawowych pierwiastków. Aby za­

tem zagwarantować podstawy poznania: zasadę niesprzeczności i aby z nią być zgodnym, Empedokles konstruuje teorię kosmosu dostosowaną do parmenidesowskiego odkrycia. Istnieje więc i u Empedoklesa tendencja dostosowania albo raczej związania teorii przedmiotu naukowego pozna­

nia z podstawą teorii nauki — zasadą niesprzeczności. Ta sam tendencja stanie się u Stagiryty programem.

Anaksagoras z Klazomeny, mimo iż zdaniem Arystotlesa uchodził w dużej mierze za myśliciela pokrewnego Hezjodowi i Homerowi, to jednak w historii filozofii greckiej był niewątpliwie pierwszym czysto racjonal­

19 Por. M et. A 3, 984 a 8 i nn. Por. H. D i e l s , Fragm ente der V o rso kra tiker, B. 1; W. J a e g e r , Die Theologie..., r. 8.

Cytaty

Powiązane dokumenty

ty i istnienia. On jest Bytem koniecznym dlatego, że jest SAMYM ISTNIENIEM, wszystko zaś inne jest bytem dlatego, że jest pochodne od B ytu Pierwszego, tak

ralny, twórczy - a państw o może im jedynie umożliwić re ­ alizowanie tego dob ra poprzez racjonalny system praw ny, zapew niający kom plem entarność sił w

Zarazem wychowany w wierze chrześcijańskiej przyjął - wraz z wiarą - objawioną prawdę o stworzeniu świata przez Boga, który sam się objawił jako Ten Który Jest -

Człowiek bowiem nie istnieje uprzednio jako duch-dusza, ale dusza swe istnienie otrzymuje właśnie w momencie, gdy władna jest stać się formą-organizatorką ludzkiego ciała.

O naukow ym poglądzie na świat m ożna mówić jedynie w tym sensie, że jest przystosowany do naukow ych wyników i że rzuca snop światła na problem y naukow e

zowane, zostało zasadniczo sformułowane w licznych pracach J.. DOBRO WSPÓLNE JAKO RACJA BYTU SPOŁECZEŃSTWA I PRAWA 191 musi być osobiście dostrzeżone przez człowieka) może i

Stanow isko K anta w jego koncepcji naukowego poznania pozw ala dokonać in terp retacji m aterii już nie jako zasadniczo bytow ego elem entu, ale jako swoistego

Augustyna wstępnie zwykło się nazywać znakiem wszystko to, co władzy poznawczej reprezentuje coś od siebie różnego („signum est quod potentiae cognoscitivae