• Nie Znaleziono Wyników

Z filozoficznej problematyki badań nad koncepcją materii jako składnika realnego bytu / Mieczysław A. Krąpiec.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Z filozoficznej problematyki badań nad koncepcją materii jako składnika realnego bytu / Mieczysław A. Krąpiec."

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

Studia Philosophiae Christianae ATK

2/1967

MIECZYSŁAW A. KRĄPIEC

Z FILOZOFICZNEJ PROBLEMATYKI BADAŃ NAD KONCEPCJĄ MATERII JAKO SKŁADNIKA

REALNEGO BYTU

W aru n k i możliwości zreferowania historycznego rozwoju koncepcji m aterii: 1 Związek problem atyki m aterii z problem atyką naukowego po­

znania; 2 Dwie koncepcje m aterii odpowiednio do dwóch koncepcji nauki: filozoficzna — m a te ria składnikiem realnego bytu, naukow a — m a te ria przedm iotem naukowego — empirycznego — poznania; 3 Wpływ n a koncepcję m aterii przyjętego systemu filozoficznego i aktualnego obrazu świata. II. Analiza historyczna: 1 Pytanie o ARCHE pytaniem o m aterię? 2 Analiza przedsokratejskich propozycji: a) jońscy filozofo­

w ie przyrody, b) Parm enides, c) H eraklit, d) A naksagoras i Demokryt;

3 Problem y m aterializm u Leucyppa i Demokryta; 4 Problem m aterii u Platona; 5 Problem m aterii u Arystotelesa, Konkluzja.

I. Warunki możliwości zreferowania historycznego rozwoju koncepcji materii

1. Z w i ą z e k p r o b l e m a t y k i m a t e r i i z p r o b l e ­ m a t y k ą n a u k o w e g o p o z n a n i a

O statnie dziesiątki lat dostarczają nam w iele ciekawych s tu ­ diów filozoficznych nad koncepcją m aterii 1. N iektóre z nich usi­

łu ją w ypracow ać bardziej dokładne pojęcie m aterii w m yśl

1 Pobieżne przeglądnięcie pozycji bibliograficznych ostatnich 20 lat na te m a t filozoficznej problem atyki m aterii dostarcza około 150 pozycji. N a j­

w ażniejsze z nich będą cytowane niżej.

2 — S t u d i a . . . n r 2 / t

A - ' y \

(2)

18 Mieczysław A. Krąpiec [2]

określonych system ów filozoficznych, np. w m yśl m arksizm u 2 lub tom izm u 3. Inne są m onografiam i z zakresu h istorii filozofii i dostarczają pogłębionego spojrzenia na teorię m aterii w y p ra­

cowaną przez jakichś w ażnych autorów starożytnych, średnio­

wiecznych i now ożytnych 4. Inne jeszcze dostarczają historycz­

nego przekroju poglądów na m aterię. Jeszcze inne zarysow ują problem atykę m aterii na tle współczesnej fizyki 5.

N ajrozm aitsze ujęcia problem u m aterii niew ątpliw ie przy­

czyniają się do ubogacenia naszej w iedzy o sam ej m aterii, gdyż dostarczają bardzo wiele cennych opracowań; ale obfitość m ate­

riału i inform acji dokonanych z różnych punktów w idzenia i różnych płaszczyzn, a podanych w różnych językach pow oduje zaciem nienie ogólnego obrazu m aterii i zarazem dom aga się w y­

znaczenia jakiejś jednej zasadniczej płaszczyzny badań, a w k o n ­ sekw encji jakiegoś jednego języka, w któ ry m m ożna by przed­

staw ić najrozm aitsze spojrzenia, zarówno historyczne, jak i sy­

stemowe, zarówno czysto filozoficzne, jak i filozofujące na k an ­ wie odkryć fizyki.

W ydaje się, że nie jest możliwe przedstaw ienie zagadnie­

n ia m aterii w rozw oju czysto historycznym (historyczno-filozo- ficznym), gdyż z m iejsca pojaw iają się tak różne ujęcia filozo­

ficzne, fizykalne, m atem atyczne, że tru d n o je ukazać w jednym

2 Bibliografię pozycji m arksistow skich na tem at koncepcji m aterii zebrał ks. K. Dziedziak w pracy m agisterskiej: „W. K rajew skiego teo ria m a te rii” Lublin 1967, K. U. L. Zakład Metafizyki.

3 N iektóre pozycje, bardziej dostępne, z tomistycznej problem atyki m aterii są umieszczone w spisie bibliograficznym mojej „Metafizyki”, Poznań 1966, s. 414—416.

4 Szczególnie doniosłym dziełem w tym zakresie jest praca zbiorowa w ydana przez: University of Notre Dame Press, The Concept of M atter, pod red a k cją E. Mc M ullin’a r. 1963. P rac a ta w pięciu częściach przed sta­

wia poglądy na m aterię od p resokratyków do czasów współczesnych.

5 Cenne w tej m aterii są refleksje W. Heisenberga, Philosophic pro- blems of nuclear science, New York, 1952, oraz tegoż au to ra Physics and Philosophy, tłumaczone na j. polski przez S. Am sterdam skiego, 1965, Na terenie polskim znane są rozw ażania Cz. Białobrzeskiego. P odstaw y poznawcze fizyki św iata atomowego, W arszaw a 1956.

(3)

języku, będąc zarazem w iernym ujęciom oryginalnym . P rzy przedstaw ianiu zagadnienia m aterii w aspekcie czysto historycz­

nym , jesteśm y chyba zmuszeni, dla zapewnienia w ierności kon­

cepcji, posługiw ać się różnym i językam i, jak to okazuje się w m onografii „The concept of m a tte r” 6.

Jak ieś ogólne usystem atyzow anie poglądów na tem at m a­

te rii w ydaje się jedynie możliwe przez związanie ich z odpo­

w iednio staw ianym i lub dorozum ianym i pytaniam i, na k tó re różni filozofowie, naukow cy czy też filozofujący fizycy starali się dać odpow iedzi7 w postaci zaprezentow ania jakiejś ogólniej­

szej teorii, lub też w ażnych wypowiedzi, dotyczących problem u m aterii.

P y ta n ia dotyczące zagadnienia m aterii nie w ystępują jakoś luźnie i w oderw aniu od ko n tek stu filozoficznego system u lub też n au k i przyrodniczej, ale przeciw nie, w m yśleniu naukow ym są one w yrazem odpowiednio rozum ianej (dorozumianej) i u p ra­

w ianej nauki. I dlatego, w ydaje się, kluczem pozw alającym roz­

szyfrow ać i zarazem uporządkow ać sens wypowiedzi na tem at m a te rii jest odpowiednia koncepcja nauki (resp. racjonalnego poznania), w oparciu o k tó rą budow ano system y filozoficzne lub też upraw iano naukow e, przyrodnicze czy też przyrodniczo-filo- zoficzne poznanie.

Rzecz jasna, koncepcje naukowego (racjonalnego) poznania nie pojaw iały się w historii m yśli ludzkiej jako od razu gotowe

6 M onografia ta przedstaw iająca rozpraw y 28 autorów jest klasycz­

nym przy k ład em używania różnych języków w referow aniu poglądów n a te m a t m aterii według filozofów i myślicieli na przestrzeni całej historii nauki. A le nie obniża to wcale wartości tego zbioru rozp raw dlatego w łaśnie, że jest to szereg odrębnych ro zp raw zgrupowanych wokół je d ­ nego tem atu.

7 K oncepcje i teorie nauki okazują się bardziej stałe aniżeli systemy filozoficzne i dlatego w obrębie jakiejś koncepcji nauki zgrupowało się bardzo wiele n u rtó w filozoficznego myślenia. Zrelacjonow anie filozoficz­

nych teorii m aterii do podstawowych naukotwórczych p ytań w ydaje się nie tylko dogodniejszym podejściem, ale bardziej w yjaśniającym pun k ty w yjścia i ostateczne racje dla których przyjmow ano tak ą a nie inną kon­

cepcję materii.

(4)

20 Mieczysław A. K rąpiec

[41

i doskonałe, ale b yły one dziełem długiego rozw oju faktycznie upraw ianej nauki, a wówczas gdy znalazły swój zreflektow any w yraz w postaci jakiejś zarysow anej teorii naukowego pozna­

nia, to podlegały dalszej modj^fikacji. Tak więc teorie nauko­

wego (racjonalnego) poznania przechodziły i przechodzą przez stadia zaczątkowe, w których pojaw iały się jakieś odizolowane m om enty poznawcze, które potem przekształcały się, zcalały i znajdow ały w yraz w postaci jakiejś teorii naukow ego pozna­

nia, a następnie m odyfikow ały się przez w ynajdyw anie z fak ­ tycznym poznaniu naukowym , nowych m etod i now ych aspek­

tó w poznawczych. Tak spraw a m iała się z koncepcją nauko­

wego poznania zarysow aną przez Platona i A rystotelesa, jak i koncepcją nauki zarysow aną przez K anta czy Com te’a.

M ając na uwadze taki w łaśnie stan rzeczy z samą koncepcją naukowego poznania, trudno będzie u najrozm aitszych autorów om aw iających problem m aterii, odnaleźć jasno zarysow aną sa­

mą koncepcję m aterii. Zdarzyć się bow iem może, że ten sam au to r w opracow yw aniu zagadnienia m aterii nie zawsze trzym ał się jakiejś jednej koncepcji naukow ego poznania 8. Pomimo to jednak związanie problem atyki m aterii z problem atyką nauko­

wego poznania i naczelnym i p y taniam i naukotw órczym i w y­

d aje się dostarczyć jedynie m ożliwej jednej płaszczyzny i jed­

nego języka (który — rzecz jasna — jest m etajęzykiem ) dla om ówienia zagadnienia m a terii przedstaw ianej w n ajrozm ait­

szych aspektach poznawczych. Pozwoli to rów nież na ogólne zarysow anie kierunków rozw ojow ych problem atyki m aterii.

8 Można to zauważyć w stanie zaczątkowym już u samego Demokryta, k tó ry w praw dzie znajdował się w ogólnym nu rcie ówczesnych koncepcji naukowego poznania, ale u którego można zauważyć już tak ie intuicje, (stru k tu ra przedmiotu) które już są związane z inną, późniejszą koncep­

cją naukowego poznania. Podobnie i dzisiaj u fizyków teoretyków jak np. Weizsackera, Heisenberga można się dopatrzyć różnych koncepcji naukowego poznania: i tej idącej po linii rozwojowej Comte’a i tej która naw iązuje do myśli Kanta.

(5)

2. D w i e k o n c e p c j e m a t e r i i o d p o w i e d n i o d o d w ó c h k o n c e p c j i n a u k i

Biorąc pod uwagę dociekania przeprowadzone na terenie h i­

sto rii filozofii, można postawić hipotezę, że znane są nam w łaści­

w ie dwie różne koncepcje m aterii: filozoficzna, zrelacjonow ana zasadniczo do koncepcji nauki A rystotelesa, a także w pew nym sensie do koncepcji nauki K anta, oraz — naukowa, zrelacjono­

w ana do koncepcji nauki pozytyw istycznej i neopozytyw istycz- nej. Inaczej rzecz ujm ując, m ateria badana przez najrozm ait­

szych m yślicieli jaw i się nam albo jako jakiś „czynnik”, „ele­

m e n t”, „składow a część” lub „m om ent b y tu ”, albo jest tym , co je st badane, zazwyczaj różnorodnym i m etodam i pom iarowym i.

J e s t to więc, w tym drugim w ypadku, przedm iot najogólniejszy naukow ego (empirycznego) badania. Przedm iot ten jaw i się n a j­

p ierw naszem u poznaniu zmysłowemu, naszem u aparatow i po­

znaw czem u percepcyjnem u, k tó rą to percepcję m ożem y w y­

ostrzyć przy pomocy coraz to doskonalszych narzędzi poznaw­

czych.

Oczywiście problem narzędzi poznawczych jakiegoś em pi­

rycznie poznaw alnego przedm iotu kom plikuje się jeszcze przez stanow isko kantow skie, w którego teorii poznania w ystępuje rów nież zagadnienie „ap aratu poznawczego”, ale pojętego jesz­

cze bardziej radykalnie aniżeli to ma m iejsce w poznaniu naukow ym em pirycznym , m ierzalnym . U K anta, aparatem po­

znaw czym je st sam człowiek, którego stru k tu ra staje się aprio­

rycznym w arunkiem poznania. Trzeba bowiem zdać sobie spra­

wę z tego, że człowiek jest w ielorako skom plikow anym narzę­

dziem poznawczym i trzeba — w edług K anta — odkryć stru k ­ tu rę a p a ratu poznawczego, jakim jest sam człowiek w aspekcie jego poznania i w m iarę możności dokładnie określić specyfikę tej poznawczej stru k tu ry , któ ra p rezen tu je konieczne aprio­

ryczne w aru n k i wartościowego ludzkiego poznania.

Człowiek więc jako ap arat poznawczy, w edług koncepcji

n au k i K anta, m ógłby być trak to w an y w pew nej m ierze jako

sw oiste narzędzie poznawcze, którego działanie wchodzi w stru k ­

(6)

22 Mieczysław A. Krąpiec [6]

tu rę przedm iotu poznawanego. Owszem, to człowiek jako po­

znawcze narzędzie stw arza w pew nej m ierze przedm iot pozna­

nia. Nie można w ogóle mówić o istnieniu przedm iotu poznania w oderw aniu od człowieka jako ap aratu poznawczego.

Tak rozum iane aspekty nauki K anta pozw oliłyby na zbliże­

nie koncepcji naukowego poznania K an ta i C om te’a, chociaż w gruncie rzeczy stanow isko K anta w zakresie teorii nauko­

wego poznania i stanow isko wyznaczone przez Com te’a są b a r­

dzo odległe. Ich zbieżność można dostrzec w tym , że posługując się ujęciam i w yznaczonym i przez obu filozofów, w momencie dokonyw ania naukowego poznania k o n stru u jem y p r z e d ­ m i o t tego poznania. „K onstrukcja” przedm iotu dokonuje się jednak inaczej. Na liniach rozw ojow ych koncepcji nauki Com te’a ap araty poznawcze, dokonując precyzyjnych pomiarów pow odują to, że praktycznie posługujem y się re zu ltatam i pom ia­

rów, a nie sam ym przedm iotem i m ów im y o przedm iocie pozna­

nym o ile ten pojaw ił się jako re zu ltat pom iarów i jako kon­

strukcja, zazwyczaj m atem atyczna, a nie już jako realny, istnie­

jący byt, względnie elem ent bytu.

Te sam e cechy charakterystyczne można dostrzec również i przy zastosowaniu K antow skiej teorii naukow ego poznania.

Tu również przedm iot poznania został „skonstruow any”, ale już nie przy pomocy narzędzi m ierzalnego poznania, ale przy pomocy samego podm iotu poznającego, pojętego jako swoisty ap arat poznawczy, którego s tru k tu ra stanow i konieczny, aprio­

ryczny w arunek wartościowego poznania zarówno w porządku zm ysłow ym (przestrzeń, czas) jak i in telek tu aln y m (kategorie) jak wreszcie i rozsądkow ym (trzy aprioryczne idee). Tak więc u K anta jak i na liniach rozw ojow ych koncepcji nauki Com te’a spotykam y się z przedm iotem naszego ludzkiego poznania już nie o ile jest on nam dany sam w sobie, ale o ile jest on w jakiś sposób przez nas skonstruow any.

Dlatego też można ująć koncepcję K an ta i C om te’a jako b a r­

dziej sobie bliskie aniżeli koncepcje A rystotelesa i K anta. Cho­

ciaż z drugiej strony można także dostrzec, że K a n t naw iązuje

jeszcze do trad y cji filozoficznej i do problem atyki filozoficznej

(7)

istn iejącej w długich w iekach historii m yśli filozofcznej, ale sta ra się te zagadnienia zupełnie inaczej rozwiązać, staw iając je n ie na głowie, lecz na nogach” . Com te natom iast odmówił sensow ności większości zdań filozoficznych i w tym sensie p rzy ­ czynił się do zm iany zasadniczej perspektyw y badań nad m a­

terią, chociaż m iał w tym względzie prekursorów zarówno w starożytności jak i w średniowieczu.

Stanow isko K anta w jego koncepcji naukowego poznania pozw ala dokonać in terp retacji m aterii już nie jako zasadniczo bytow ego elem entu, ale jako swoistego elem entu, czy też mo­

m en tu przedm iotu poznania. I dlatego do koncepcji nauki K anta, jako dostarczającej możliwości głębszego wniknięcia w stru k ­ tu rę przedm iotu, odw ołują się także niektórzy współcześni fi­

zycy.

N ajogólniej jednak ujm ując zagadnienie m aterii można je zrelacjonow ać do dwóch zasadniczych ujęć naukow o-poznaw ­ czych: a) m aterii jako składnika b y tu realnego, zmiennego, m nogiego, oraz b) m aterii jako odpowiednio rozum ianego p rzed m io tu poznania em pirycznego z tym , że to drugie ujęcie m ożna jeszcze dokładniej ująć na kanw ie nauki Com te’a bądź też teo rii naukow ego poznania zaproponowanej przez K anta.

3. W p ł y w n a k o n c e p c j ę m a t e r i i p r z y j ę t e g o s y s t e m u f i l o z o f i c z n e g o i a k t u a l n e g o o b r a z u

ś w i a t a

Zarów no jedno jak i drugie ujęcie problem u m aterii w y­

stę p u je jeszcze prócz tego w dwóch kontekstach, których nie m ożna pom inąć p rzy przedstaw ianiu tego zagadnienia, a m ia­

now icie ogólnego obrazu św iata, jaki się zarysow ał w um ysło- w ościach ludzi dokonujących filozoficznej czy naukow ej in te r­

p re ta c ji b y tu m aterialnego, oraz system u filozoficznego, k tó ry pozw alał n a dokonanie w yjaśniania św iata m aterialnego 9. Za­

9 Oczywiście w ty m k rótkim artykule, gdzie jest zwrócona uw aga r a c z e j na sam ą możliwość opracowania koncepcji m aterii, nie zaś samo

(8)

24 Mieczysław A. Krąpiec [8]

zwyczaj bowiem w yjaśnianie św iata m aterialnego albo było w yjaśnianiem w prost filozoficznym, albo też w yjaśnianiem filo­

zofującym,, o partym na w ynikach n auk szczegółowych. Jedno i drugie pretendow ało do w yjaśniania ostatecznego, p rzy n aj­

m niej na etapie rozw oju nauki w danym okresie.

K ontekst zatem filozoficzny, czy ogólnosystem ow y dostarcza istotnych w arunków rozum ienia teorii m aterii u jakiegoś filo­

zofa lub też jakiegoś n u rtu filozoficznego czy filozoficzno-nau- kowego m yślenia. N atom iast obraz św iata, jaki panow ał w u m y - słowościach ludzi jakiejś epoki (starożytność, czasy now ożytne, współczesność) m a rów nież duże znaczenie dla postaw ienia sa­

mego problem u m aterii. Obraz bow iem św iata jak i m ieli jo ń - czycy, czy A rystoteles różni się bardzo pow ażnie od obrazu św iata jaki powoli k ształtu je się po G iordanie B runo a w spół­

czesne koncepcje astronom iczne nauk przyrodniczych w yw ie­

ra ją również w ażny w pływ na samo postaw ienie zagadnienia m aterii. Z atem uw zględnienie kontekstu, tak system owego jak i obrazu św iata przyjętego w danej epoce, um ożliw ia głębsze w niknięcie w zarysow aną koncepcję czy teorię m aterii przez jakiegoś autora.

W yznaczone tu p u n k ty odniesienia w yd ają się um ożliwiać zrealizow anie zarysow ania jakiejś ogólnej koncepcji czy też koncepcyj m aterii, jakie de facto pojaw iły się w historii m yśli ludzkiej i jakie do dziś dnia trw a ją w7 różnych filozoficznych system ach czy naw et może religijnych w ierzeniach, o ile te sta­

ra ją się racjonalnie w ytłum aczyć podstaw y swej w iary. J e st bowiem charakterystyczne, że najrozm aitsze w yjaśnienia doty­

czące b ytu m aterialnego daw ane w odległych czasach epoki sta­

rożytnej zachow ały się w w ielu w ypadkach do dzisiaj i co w ię­

cej zasadnicze koncepcje m aterii jakie znam y obecnie b y ły już zarysow ane w starożytności, jak na to zw racają uw agę w spół­

cześni w ybitni fizycy: H eisenberg, Białobrzeski, Schródinger i inni.

jej szczegółowe przedstawienie, trudno będzie w sposób zadaw alający spełnić te postulaty.

(9)

II. Analiza historyczna

Z arysow ana ogólnie problem atyka możliwości zreferow ania koncepcji m aterii dom aga się przynajm niej jakiejś ogólnej egzem plifikacji, aby nie była ona gołosłowna. Szczegółowe bo­

w iem przedstaw ienie koncepcji m aterii w ym aga obszernej mo­

nografii i jeszcze dodatkow ych studiów historycznych. P onadto bardziej szczegółowe przedstaw ienie zagadnienia nie mieści się w ram ach krótkiego arty k u łu . Egzem plifikacja jednak n ak re­

ślonego tu stanow iska je st konieczna dla samego zrozum ienia zarysow anej koncepcji, a przynajm niej dla uniknięcia zarzutu o gołosłowności przedstaw ionych tu rozważań.

P ierw sza w ielka teoria m aterii jak a pojaw iła się w historii filozofii w iązała się też z pierw szą teorią naukowego poznania zarysow aną przez P lato n a a opracow aną przez A rystotelesa.

1. C z y p y t a n i e o A R C H E j e s t p y t a n i e m o m a t e r i ę ?

N aukotw órczym pytaniem , jak wiadomo było py tan ie — DIA TI — k tó re nie jest niczym innym jak bardziej w y p recy - zow anym py tan iem o ARCHE św iata, pytaniem k tó re sform uło­

w ał już A naksym ander 10. W jego jednak system ie sform uło­

w anie to daw ało podstaw y do odpowiedzi, któ ra późniejszym m yślicielom , zwłaszcza A rystotelesow i okazała się jako zb y t jed n o stro n n a i niedokładna.

P y ta n ie bowiem o ARCHE św iata dawało możliwość odpo­

w iedzi nieskoordynow anej, odpowiedzi opartych na pobieżnej in tu icji i zbyt pochopnym uogólnieniu dostrzeżonych w przy ro ­

dzie aspektów , czy m om entów, może n aw et i realnych. Z resztą

10 P y tan ie „DIA T I ” ma na celu uzyskanie odpowiedzi bardziej p re ­ cyzyjnej, bo zrelatywizowanej do pytań pomocniczych — według bardziej określonej koncepcji A ITIA — na to samo ogólne pytanie, k tó re w yrażało zdanie: „jakie jest ARCHE kosmosu” ? Dlatego też pytanie A n ak sy m an d ra zachowało nadal swoją w artość w Arystotelesowskiej koncepcji n a u k o ­ wego poznania.

(10)

26 Mieczysław A. K rąpiec [101

h istoria odpowiedzi na postaw ione p y tan ie o ARCHE św iata dostarcza najlepiej ilu stracji jak bardzo było to p y tan ie ogólne, niezw iązane z całokształtem system u, a przez to i p y ta ń pomoc­

niczych, a także i m etod poznawczych.

To praw da, że pojaw iające się po kolei sposoby poznania w eszły później u A rystotelesa w całokształt teorii nauki i zna­

lazły swoje, m niej lub bardziej właściwe, m iejsce w całokształ­

cie ludzkiego poznania, ale ,,m etody” te oderw ane od innych, zbytnio przeakcentow ane, nie daw ały możliwości bardziej w szechstronnego i realistycznego spojrzenia na rzeczywistość, a ty m m niej pozw alały na filozoficzne w yjaśnienie rzeczyw i­

stości takiej jak a faktycznie stoi przed człowiekiem.

G dy bowiem p rzy jrzy m y się poszczególnym sposobom czy m etodom poznania zaproponow anym przez różnych myślicieli, to dojrzym y najrozm aitsze próby dostarczenia właściwego n a­

rzędzia poznawczego dla ostatecznego w y jaśn ian ia św iata. I jest rzeczą charakterystyczną, że w szystkie te p róby usiłow ały dać w yjaśnienie tego, co jest widoczne, tego, w czym żyjem y, sło­

w em — m akrośw iata, przez w skazanie na to, co jest niewidocz­

ne, co pojaw ia się człowiekowi jako koniecznościowe p rzy za­

stosow aniu specjalnych „narzędzi” poznawczych, a więc przez jakąś stru k tu rę, któ rą by można nazw ać w większości w ypad­

ków (poza K senofanesem i P arm enidesem może) „m ik ro stru k ­ t u r ą ” św iata.

2. A n a l i z a p r o p o z y c j i p r z e d s o k r a t e j s k i c h P rzedstaw ione „narzędzia” lub ew entualne „m etody” pozna­

nia, jakie nam zaproponow ali starożytni, przedsokratejscy filo­

zofowie dadzą się chyba sprowadzić do:

a) sw oistej red u k cji dokonanej na bazie in tu icji em pi­

rycznej,

b) NOEIN pojętego sk rajn ie u P arm enidesa i bardziej racjo ­ n aln ie u P latona,

c) PHRONEIN u H eraklita,

(11)

d) O PSEIN u A naksagorasa i D em okryta — oraz rozm aitych kom binacji tych sposobów lub niektórych ważnych rezultatów poznania, osiągniętych dzięki zastosow aniu tych ,,m etod”. Cho­

dzi tu głów nie o odk ry tą przez P arm enidesa zasadę tożsamości i sprzeczności, sform ułow anej radykalnie.

a) Sw oista filozoficzna redukcja danych potocznego doświad­

czenia do dostrzeżonych, lub dom yślanych „ su b stru k tu r” poja­

w iła się jako jedno z pierw szych filozoficznych dróg m ających na celu w yjaśnienie św iata i nigdy też nie zniknęła z filozoficz­

nej in te rp re ta c ji. Pierw sze jednak próby były dokonyw ane naiw nie, p rzy zbyt pobieżnej obserwacji, zbyt prędkim odna­

lezieniu „sedna” spraw y, zbyt śm iałej syntezie. W ystarczy tylko spojrzeć na rozw iązania dane przez filozofujących fizyków joń- skich.

Dla Talesa rozw iązanie zagadki św iata sprowadzało się do w skazania na „elem en t” > — w o d ę . W tym okresie m yślenia w y jaśn ian ie św iata „m akrokosm osu” przez jeden elem ent, w ty m w ypadku wodę, czy później u A naksym enesa p o w i e ­ t r z e , mimo w szelkich zastrzeżeń wniesionch przez współczesną n au k ę 11 zbyt przypom ina mitologię H om era i Hezjoda, u któ ­ ry ch początki naszego św iata sięgały jakichś pierw szych m ro­

ków Chaosu, O keanosu czy Nocy. I jeśli filozofia ukonsytuow ała się jako przezw yciężanie mitologicznego spojrzenia na św iat, to pierw sze tłum aczenie racjonalne św iata, dokonane przez filo­

zofujących fizyków jońskich ma jeszcze bardzo w iele wspól­

nego z m itologiczną in te rp re tac ją człowieka i otaczającego go św iata. W praw dzie najw iększy może m yśliciel tej szkoły A na-

11 M am tu na myśli pracę W. Jaegera, Die Theologie der friihen grie- chischen Denker, S tu ttg a rt 1953, w której jest ukazane przechodzenie z pozycji mitolgicznych wielu THESEI THEOI na pozycje filozoficzne jednego PHYSEI THEOS. Filozofia była pojęta jako racjonalizacja m ito­

logii. W związku z tak im stanow iskiem w arto również przypomnieć od­

m ienne podejście E. Gilsona, przedstawione w pracy Bóg i filozofia (tłum.

M. K ochanowska) W arszaw a 1961 rozdz. 1., gdzie jest zaakcentow ana swoistość i niesprowadzalność religii do filozofii.

(12)

28 Mieczysław A. Krąpiec [12J

ksym ander, daleko odbiegł od m itologicznych pozycji nie tylko przez postaw ienie py tan ia o ARCHE św iata 12, pytania, k tó re postulow ało odpowiedź przez odw ołanie się do elem entów ,,z tego św iata”, ale także przez p o stu lat m atem atycznego po­

dejścia w w yjaśnianiu św iata i postaw ioną przezeń zasadę „sy­

m e trii” 13, w oparciu o k tó rą pokusił się pierw szy o skonstruo­

w anie m apy św iata, to jednak ostateczne w yjaśnienie św iata podane przezeń naw iązyw ało do pozycji relig ijn y ch 14. A PE I- R O N 15 bowiem A naksym andra był jakim ś kosm icznym bó­

stwem , bytem nieskończonym —• bezkresem , z którego uform o­

w ał się kosmos. A peiron nie był w praw dzie „bogiem ” z rzędu

„THESEI THEOS” lecz „PHYSEI TH EO S”, a więc znalazł się na tej linii, k tó ra ostatecznie doprow adzi do NATURA NATU- RANS stoików, ale mimo to naw iązał do m yśli religijnej G re­

ków, k tó ra została mocno „ześw ietczona” przez przyjęcie kon­

cepcji panenteizm u (Bóg nie tylko jest przyczyną spraw czą i celową ale jakoby m aterialną). Ponadto sam A peiron praw do­

podobnie nie był sam ośw iadom y w przeciw ieństw ie do LOGOSU H eraklita. Ja k więc widać tego rodzaju „ re d u k cja ” filozoficzna na bazie in tu ic ji em pirycznej była zw iązana z relig ijn ą m yślą Greków, co jeszcze ukazuje się bardziej w y raźn ie na tle speku­

lacji A naksym enesa — jego PNEUMY 17 usym bolizow anej przez pow ietrze. Cały kosmos pojm owano jako istotę ży jącą; na wzór człowieka ożywioną przez jakąś kosm iczną duszę-psyche. P ra w ­ dopodobnie pod w pływ em orfizm u kształow ała się filozoficzno- -relig ijn a m yśl starożytnych filozofów i to nie tylko w szkole jońskiej, ale może jeszcze bardziej w W ielkiej G recji u P itago- rejczyków .

12 Na tem at ARCHE, jego sformułowania, jego roli w poznaniu filo­

zoficznym por. Ch. H. Kahn, A naxim ander and th e origins of greek cos- mology. Columbia Univ. Press, New York, 1960 s. 29—32; 119—134.

13 Por. Ch. Kahn, Op. cit., s. 76—98.

14 Tamże.

15 O koncepcji APEIRON por. Ch. Kahn, Op. cit., s. 32—33; 231—239;

oraz W. Jaeger, Die Theologie..., s. 40—49.

16 Por. P. Jaeger, Tamże, s. 9—27.

17 Na te m at PNEUMA i roli duszy por. W. Jaeger, Tamże s. 88—106.

(13)

S zukając jak iejś głębszej zasady-ARCHE pozw alającej w y­

jaśnić ostatecznie m akrokosm os i rolę w nim człowieka, Jo ń ­ czycy zdają się nam być jakim iś „m aterialistam i”, tym bardziej, że ta k w łaśnie kazał nam patrzeć na nich A rystoteles, k tó ry po­

sługując się sw oją teorią czterech przyczyn, związał pierwsze sp ek u lacje filozoficzne szkoły w Milecie z koncepcją przyczyny m aterialn ej, odpow iadającej na p y tan ie EX HU, „z czego” coś p ow staje i trw a. Otóż owa praprzyczyna, ARCHE, odczytana przez A rystotelesa, jako przyczyna m aterialna, nie posiada u Jończyków ch a rak te ru przyczyny m aterialnej; przeciwnie, jest s i ł ą b o s k ą przenikającą kosmos. Co więcej, m am y tu jesz­

cze do czynienia raczej z m yślą religijną, aniżeli czysto filozo­

ficzną tłum aczącą jedne stan y rzeczowe przez inne stany. Tak p o ję ta ARCHE w cale nie mieści się w schem acie przyczyn A ry­

stotelesa, albow iem zaw iera ona w sobie rów nież w szystkie ele­

m e n ty czterech przyczyn, w yrażone jednak w innym języku i w innym filozoficznym kontekście 18.

b) In n y sposób poznania, w ażny dla nauki, zaproponow ał P arm en id es 19. Jego NOEIN czysto in telek tu aln e oddaliło całko­

w icie um ysł m ędrca od św iata m aterii zm iennej i niekoniecz­

n ej. U P arm en id esa poznać prawdziwie, znaczy kontem plow ać niezm ienny, jeden, nie ginący byt, k tó ry odczytany przez m yśl u k azu je nam tożsamość absolutną, posuniętą do granic sk ra j­

nego m onizm u. Tę tożsamość m ożna w yrazić w postaci pozy­

ty w n e j, przez sąd tożsam ościowy — b y t jest bytem , lub też m ożna w yrazić negatyw nie przez sąd ,,sprzecznościowy” — by t nie jest niebytem . P arm enides uw ażał to za tak w ielkie odkry­

cie, że postanow ił to przekazać ludziom jako swoiste objaw ie­

nie. Do Parm enidesow ego odkrycia zasady sprzeczności usto­

18 O greckich doksografach i ich stosunku do Arystotelesa, oraz o A rystotelesow ym przekazie myśli jego poprzedników por. uwagi Ch. Kahn, A naxim ander..., s. 11—24.

19 Myśl P a rm e n id e sa w nikliw ie i szeroko przedstaw iają K. Reinhardt, P a rm e n id e s, Bonn 1916, oraz W. Jaeger, Theologie..., s. 107—126; Paideia, tłu m . M. Plezia, W arszaw a 1962, T. I., s. 201 i nn. Cały rozdział IX tego tom u jest poświęcony filozoficznej refleksji Presokratyków .

(14)

30 Mieczysław A. K rąpiec [14]

sunkow ały się pozytyw nie w szystkie szkoły filozoficzne przed Sokratesem . Jed n ak parm enidesow ska m etoda poznania — NOEIN, przy rów noczesnym zdew aluow aniu w szystkich innych sposobów poznania, nie mogła doprowadzić do odkrycia m aterii i jej roli w otaczającym świecie.

c) Nie m ogła rów nież odkryć roli m aterii h era k litejsk a PHRONEIN 20, będąca ekstrapolacją poznania, jakie m a czło­

w iek wówczas, gdy podejm uje w ażne ak ty decyzji w obliczu bóstwa. „PH RO N EIN ” było znane jeszcze przed H eraklitem jako zm ieszane z bólem poznanie sw oiste religijne. H eraklit rozciągnął obraz duszy człowieka na cały kosmos i dostrzegł w kosmosie takie sam e stosunki, jak ie p an u ją w duszy czło­

w ieka. I jak w ludzkim w nętrzu, pełnym sprzecznych napięć przenika w szystko kieru jąca myśl, tak też i w kosmosie, gdzie w szystko jest zm ienne, gdzie w szystko płynie, gdzie rów nież p an u je napięcie sprzecznych sił, przenika w szystko LOGOS, jako wyższe prawo, nadające harm onię i głębszy sens św iata.

O dkrycie LOGOSU, k tó ry praw dopodobnie jest już sam ośw ia- dom y (coś więcej niż A naksym androw y APEIRON) dzięki za­

stosow aniu nowego sposobu poznania, rów nież nie mogło dopro­

wadzić do odkrycia m aterii, gdyż H erak lit kazał patrzeć czło­

wiekowi na głębszy sens św iata, a nie zw racać uw agi na to, co jest zm ienne, co ciągle przepływ a. Nie było ponadto w syste­

mie tym odpowiedniego pytania, k tó re by mogło zwrócić uw agę na zagadnienie m aterii.

d) W ydawać by się mogło, że stanow isko A naksagorasa 21 po­

zwoliło w reszcie na dostrzeżenie roli m aterii, gdyż i w poznaniu w yszedł z danych doświadczenia. OPSEIN, k tó re było zarazem i p unktem w yjścia w jego filozoficznej analizie stanow i jakby ostatnią instancję w argum entacji. Sam A naksagoras był leka­

rzem . Ale mimo wyjściowego p u n k tu w jego dociekaniach

20 Dokładne omówienie koncepcji H erak lita zaw ierają oba dzieła W. Jaegera, Theologie..., s. 127—146, oraz P aideia r. IX. Por. także art.

A. Krokiewicza, H eraklit, „K w artalnik Filozoficzny” 1958 s. 1—46.

21 Na tem at koncepcji A naksygorasa por. W. Jaeger, Theologie...,.

s. 177—195.

(15)

O PSEIN, chyba zbyt mocno zaciążyła o dkryta przez P arm en i- desa zasada sprzeczności, gdyż właściw ie to ona kierow ała w szystkim i jego dociekaniam i. A naksagoras, chcąc być w zgo­

dzie z tą zasadą odrzucił wszelkie pow staw anie i wszelkie zani­

kanie, bo przecież b y t nie pow staje, bo on już jest, a z niebytu n ie może pow stać byt. Z atem to wszystko, co dzieje się w m a- krokosm osie trzeb a uznać za niew ażne i w ytłum aczenia trzeba szukać w m ik ro stru k tu rze św iata. I tu ta j p rzy jm u je dw a p ier­

w iastki: w szechm ieszaninę — KRASIS, k tó ra jest zbiorem ja ­ kościowych elem entów rzeczy oraz w spółrozciągły i k ieru jący w szechm ieszaniną NOUS.

I znowu tru d n o uznać ową w szechm ieszaninę jakościowych elem entów za m aterię lub jakoby m aterię ,,z k tó re j” są b y ty tw orzące m akrokosm os, gdyż w łaśnie m akrokosm os w gruncie rzeczy jest zbiorem w idzialnym tego, co jest samo w sobie b y ­ tem i co stanow i podstaw ow ą KRASIS, w raz z w spółrozciągłym duchem , którego rola w stosunku do KRASIS jest rolą kierow ­ niczą. O statecznie koncepcję A naksagorasow ego K rasis w raz z duchem kierow niczym , ale jednocześnie w spółrozciągłym m ożna b y przyrów nać do obrazu, jaki zaprezentow ał A naksy- m an d er z Apeironem , lub H eraklit z Logosem. Je st to zasadni­

czo obraz religijny, gdyż rolę kierow niczą i istotną wszędzie p ełn i siła duchow a, rozum na, boska, k tó ra wszakże nie jest roz­

dzielona od w idzialnego św iata, ale przeciw nie ten w łaśnie w i­

d zialny św iat, tru d n o jeszcze nazw ać św iatem m aterii, gdyż nie stanow i on tw orzyw a ,,z którego” wszystko pow staje i trw a. Ta myiśl pojaw ia się później, w raz z filozofią platońską, a w łaściwie dopiero w system ie A rystotelesa.

3. P r o b l e m m a t e r i a l i z m u L e u c y p p a i D e m o - k r y t a

T rad y cy jn ie za m yśl sk rajn ie m aterialistyczną uchodzą kon­

cepcje L eucyppa i D em okryta 22. Ale przy bliższym p rzy jrzen iu

22 O Fizyce D em okryta por. I i II rozdz. A. Krokiewicza, Etyka Demo­

k r y ta i Hedonizm A rystypa, Warszawa, 1960. Z wcześniejszych, zawsze

(16)

32 Mieczysław A. K rąpiec [16]

się i tem u system ow i budzą się uzasadnione trudności, czy rze­

czywiście można go zaklasyfikow ać do system ów m ateriali- stycznych. Tak można by bez w iększych trudności uczynić w św ietle koncepcji nauki, k tó ra pojaw iła się po D em okrycie niem al dw a tysiące lat później, m ianow icie w św ietle koncep­

c ji nauki pozytyw istycznej; natom iast nie widać podstaw dla uznania system u D em okryta za m aterialisty czn y w św ietle wówczas panującej koncepcji naukowego poznania. D em okryt (Leucyp nieco wcześniej) zasadniczo ustosunkow ał się do o d kry­

cia P arm enidesa jego zasady sprzeczności: z n ieb y tu nie po­

w sta je byt. Z jednej stro n y chcąc uznać ważność te j zasady, a z drugiej stanąć na stanow isku istnienia zmian, p rzy jął realn y by t i ,,n ie b y t”. B ytem m iał stać się niem al nieskończenie i l o ś ­ c i o w o podzielny św iat (atomy), „n ieb y tem ” zaś próżnia, um ożliw iająca realn y ruch.

Koncepcję filozoficzną Leucyppa i D em okryta należy zasad­

niczo rozważać na płaszczyźnie b y tu i niebytu, a nie na płasz­

czyźnie m aterii i elem entów pozam aterialnych. To praw da, że czysto ilościowa s tru k tu ra św iata, zaprezentow ana przez tę szkołę jest f a k t y c z n i e koncepcją m aterialistyczną w św ie­

tle naszych pojęć, które m ają już sw oją historię. Czy jednak nasze koncepcje można im putow ać m yśli dem okrytejskiej w je ­ go czasach, w ydaje się to spraw ą nieco w ątpliw ą. Dla Demo­

k r y ta bowiem problem em było w yjaśnić ta k i św iat, jaki był mu d an y w ówczesnych w arunkach, a więc także św iat bogów, lu ­

jed n ak podstawowych opracowań zagadnienia m aterii por. C. Baeumker, Das Problem der M aterie in der griechischen Philosophie. Eine histo- risch-k ritisch e Untersuchung, M unster 1890. Na tem at koncepcji Leucypa i D em okryta por. s. 79—94. Baeum ker, zgodnie z tra d y c ją Arystotelesa uważa, że zagadnienia m aterii p o jaw iają się w filozofii wraz z p ojaw ie­

niem się A nak sym an d ra pytaniem o ARCHE kosmosu i dlatego, w tym aspekcie szczegółowo omawia poszczególnych filozofów, jako p rzedsta­

wicieli filozofów materii. W ydaje się jednak, że tra d y c ja filozoficzna się­

gająca czasów Arystotelesa, u p atru ją ca u pierwszych filozofujących fizy­

ków jońskich przedstawicieli filozofów m aterii nie jest uzasadniona ani doksograficznymi tekstam i, ani też kontekstem systemowym filozofii, ani też pytaniem na które usiłowano dać odpowiedź.

(17)

dzi, duszy. D em okryt podejm uje się w ytłum aczenia takiego św iata poprzez koncepcję b y tu czysto zilościowanego, oraz po­

przez koncepcję niebytu, czyli próżni, nie posiadającej żadnego zdeterm inow ania (co było wówczas rów now ażne koncepcji nie -bytu). Tego rodzaju w yjaśnianie św iata przypom ina w dużej m ierze teorie now ożytnych i współczesnych m yślicieli m ateria- listycznych. Ich jednak m aterialistyczny p u n k t w idzenia staje się zrozum iały na tle sporów system ow ych oraz na tle zaryso­

w ującej się w X V III w ieku albo też naszkicow anej w X IX w ie­

k u koncepcji nauki. T rudno jednak uznać, by m yśl D em okryta m iała cechy m aterialistyczne, takie jakie później dopiero się pojaw iły. Z resztą naw et sam a koncepcja m aterii ani naw et jej

nazw a jeszcze nie pojaw iła się w filozofii.

4. P r o b l e m m a t e r i i u P l a t o n a

T ym w łaściw ie, kto pierw szy, świadomie w prow adził i kon­

cepcję i nazw ę (użytą w nieco innym znaczeniu) m aterii — HYLE 23 by ł P laton, a koncepcję tę przem ienił, ubogacił i uczy­

n ił bardziej zw artą jego uczeń A rystoteles.

W filozofii P lato n a trzeba dostrzec trz y jej w arstw y, zresztą o niejednakow ym znaczeniu, a mianowicie: w arstw ę epistem o- logiczną, m etafizyczną i w arstw ę doksalną, czyli w arstw ę m i­

tów 24. Dwie pierw sze w arstw y filozoficzne P lato n a należą do filozofii w sensie w łaściw ym , gdyż pierwsza, epistem ologiczna p rzed staw ia analizę wartościowego, a więc i naukowego pozna­

n ia (zalążki koncepcji nauki), w w arstw ie drugiej, m etafizycz­

n ej dostrzegam y św iat idei, jako koniecznych przedm iotów n a­

szego wartościow ego poznania. Epistem ologia i m etafizyka P la ­

23 J a k zaznacza Baeum ker (Op. cit., s. 114) w yrażenie HYLE na ozna­

czenie m aterii, pojętej w sensie późniejszym, arystotelesowskim, jeszcze nie w y stęp u je i o tym już w spom ina Chalcidius in Tim. c. 308. Nie używa też P laton tego w yrażenia na oznaczenie swojej koncepcji „m aterii”. Samo je d n a k w yrażenie HYLE p o jaw ia się w Phileb. 54 B na oznaczenie m ate­

ria łu roboczego.

24 Rozróżnienia te pojaw iają się przy uważniejszym czytaniu Dialo­

gów Platona, tudzież pracy B aeum kera o koncepcji platońskiej m aterii.

3 — S t u d i a . . . n r 2

(18)

34 Mieczysław A. Krąpiec [181

tona sp latają się koniecznie, przedstaw iając nam to „ ja k ” i to

„co” ujm u jem y w naszym poznaniu w artościow ym , a więc k o - niecznościowym, stałym i ogólnym.

N atom iast poznanie gorszego rzędu, niekoniecznościowe, n ie­

stałe i nieogólne dotyczy św iata zmiennego. Jak im jest przed­

m iot poznania tak i też ch arak ter nosi samo poznanie, gdyż „po­

dobne poznaje się przez podobne” . Dla filozofa re z u lta ty pozna­

nia doksalnego nie przedstaw iają jakiejś w iększej w artości.

Społeczeństwo jednak ludzkie nie składa się w yłącznie z filozo­

fów, ale także i z dw u innych w arstw : obrońców i ro b otników - -chłopów. Szczególnie ta trzecia w arstw a, będąca odbiciem n a j­

niższej duszy człowieka w inna być przedm iotem troski rządzą­

cych (w m yśl koncepcji P lato n a — w łaśnie filozofów). W arstw a trzecia pow inna znajdow ać się na sobie w łaściw ym m iejscu, w inna pracować, utrzym yw ać w arstw y społecznie wyższe. Ale ona nie jest też zdolna oddać się poznaniu filozoficznem u i trzeba ją „k arm ić” m itam i, aby przez to zaprow adzić spokój i ład w państw ie i dzięki tem u dokonać istotnego celu państw a, jakim jest PA ID EIA w szystkich lu d z i25. Z agadnienie jed n ak P aidei jako istotnego celu państw a mimo, że dotyczy w szystkich lu d z i2€, szczególnie jednak dotyczy najniższej w arstw y, k tó rą

25 Jaeger w P aideia t. II, s. 288 (tłum. M. Plezi) pisze: „Każdy z ty c h stanów posiada swoją, charakterystyczną dlań cnotę: rządcy winni być m ądrzy, wojownicy mężni. Trzecia cnota, k tó rą jest roztropne panow anie nad sobą, nie jest co p raw d a w podobnym stopniu zw iązana w yłącznie ze stanem trzecim, posiada dlań jednak w y jątko w e znaczenie. Na n ie j opiera się zgoda klas, w y n ikająca stąd, że ci, k tórzy są z n a tu r y gorsi, podporządkow ują się dobrowolnie lepszym. Pow inna ona cechować za­

rów no rządzących, jak rządzonych, ale ona w łaśnie staw ia n ajw ięk sze w ym agania tem u stanowi, od którego oczekuje się posłuszeństw a” G d y w państw ie istnieje zgoda i ład dopiero wówczas można osiągnąć właści­

wy p aństw u cel, przy zastosowaniu odpowiednich środków. Celem je s t PAIDEIA a wszystkie środki leżą — ja k to szeroko p rzed staw ia Jaeg er — w „świecie zm iennym ”.

26 Jaeger (Op. cit., s. 278) zw araca uwagę, że wszyscy ludzie w y m a­

gają wychowania, czy wychow ania się, aby móc lepiej dojść do ko n tem ­ placji praw dy: „dobra nie można poznać w kategoriach form alno-pojęcio- wych jako czegoś, co znajd u je się poza nam i, nie zyskawszy u p rze d n ia

(19)

filozofowie m uszą nieustannie „oświecać” przy pomocy zrozu­

m iałych dla w arstw nie-filozofów mitów. Same jednak m ity nie przedstaw iające koniecznościowego poznania nie są przedm io­

tem dokładnego w7ykładu Platona. Dlatego też w w arstw ie m i­

tów, spotykam y się w dziełach P lato n a z inkoherencją i n a j­

dziw niejszym i opowiadaniam i. Nie chodziło bowiem Platonow i, b y m ity te m iały przekazać jakąś praw dę naukową, one jedynie m iały tę praw dę ilustrow ać przy pomocy obrazów zaczerpnię­

ty ch ze zm iennego św iata.

A w łaśnie w dziedzinie nas tu ta j interesującej, tj. w dzie­

dzinie koncepcji m aterii w iele „nieporozum ienia” mogą dokonać platońskie m ity, przy pomocy których P laton przekazuje nam np. opisy pow staw ania naszego św iata, jako m aterialnej budo­

w y itp .27 Tym czasem sam a koncepcja m aterii nie mieści się w te j w łaśnie w arstw ie, ale w dw u wyższych, m ianowicie w w arsw ie epistem ologicznej i m etafizycznej 28.

w ew nętrznie udziału w jego własnej naturze; poznanie dobra rośnie w człowieku jedynie w m iarę tego, jak ono samo w nim staje się ciałem i rzeczywistością”.

27 Niemal cały „Timaios” przepełniony jest opowiadaniem o pow sta­

niu św iata i człowieka. E. Zeller, Die Philosophie der Griechen in ihrer geschichtlichen Entw icklung, 4 (II T. I. Abteilung) Leipzig 1889, s. 580—

581 pisze, że mity P lato n a m a ją wypełnić te wszystkie luki, k tó re istnieją w poznaniu naukowym.

28 C. B aeu m k er (Op. cit., s. 136) na podstaw ie le k tu ry „Timaiosa”

i innych Dialogów przedstaw ia tabelę w której przyporządkow uje sobie P lato n a sposoby poznania i bytowania. Ilu stra cja jest ważna:

Idee Świat cieni Przestrzeń pusta zawsze niezm ienne zawsze zm ieniający się (zawsze jednaka)

?

nieprzem ijająca wszystko

przyjm u jąc a

niespostrzegalny rozum ow aniem uchw ytny niepow stające

SPOSÓB nieprzem ijające BYTOW ANIA n iePrz y jm u j3cy

do siebie i nic ze siebie nie oddający SPOSÓB

PO ZN A N IA

niespostrzegalny u jm o w an y tylko myślą

powstający p rzem ijający przyjm u jąc y i oddający

spostrzegalny ujm ow any przez m niem anie

(20)

36 Mieczysław A. K rąpiec [20]

P rzede w szystkim u P latona możemy po raz pierw szy zauw a­

żyć naukotw órcze p ytanie DIA TI, które w sposób bardziej p re ­ cyzyjny oddaje treść p y tan ia starego o ARCHE naszego św iata.

P odstaw y dla zarysow ania p y tan ia DIA TI w system ie P la ­ tońskim pojaw iają się na tle realnego w yjaśniania fa k tu poję­

ciowego poznania 29, oraz na tle fak tu istnienia św iata zm ien­

nego 30. Przede w szystkim Platonow i nasuw a się zasadnicze p y ­ tanie ,,dzięki czem u” to dostrzegając przedm ioty zm ienne, jed ­ nostkow e posiadam y jednak w naszym poznaniu pojęcia nie­

zm ienne, ogólne, konieczne? — oraz ,,dzięki czem u” przedm ioty jednostkow e, mnogie o trzym ują tę sam ą definicję, będącą w y­

razem tego samego jednego ogólnego pojęcia?

N iew ątpliw ie p y tan ia „dzięki czem u” — DIA TI w ty m w y­

padku są zw iązane z naszym w artościow ym , bo intelektualnym , pojęciow ym poznaniem . Odpowiedź w yjaśniająca to py tan ie jest z dziedziny m etafizyki platońskiej, gdyż odpowiedź ta w skazuje na idee, jako na przedm ioty intelektualnego pojęciowego pozna­

nia, które jako intuicyjnie poznane w jaki sposób „są”.

D rugim powodem w ystąpienia p y tan ia „dzięki czem u”, które stało się naczelnym , naukotw órczym pytaniem w system ie A ry ­ stotelesa, była P lato n a potrzeba w y jaśniania samego faktu św iata zmiennego. Nie chodzi tu ta j o poznaw alność św iata zmiennego, czyli o treść poznania doksalnego, gdyż poznanie to w edług P latona nie posiada cechy konieczności i nie stanow i przedm iotu dociekań koniecznościowych, filozoficznych. N ato­

m iast trzeb a w yjaśnić to, że w ogóle posiadam y poznanie

Kolum nę środkową, dotyczącą św iata cieni i związanego z nią poznania doksalnego (mniemania) nie zalicza się do P latona metafizyki. Św iat cieni (nasz zmienny świat) domaga się jednak w yjaśnienia dlaczego jest on taki jaki jest, tj. j. zmienny i mnogi. Jego r a c ją „bytowości” nie może być tylko sfera idei koniecznych, ale także coś innego — owa „pusta przestrzeń”, platońska m ateria, k tó rą trzeba uznać, jeśli uznaje się świat zmienny i mnogi.

29 Por. Teajtet 208 D; Pelit 285 A; Meno 71 B. Na ten tem a t por.

E. Zeller, Op. cit., s. 617 i nn. Por. Baeumker, Op. cit., s. 112 i nn.

30 Por. analizy Baeum kera od str. 113 i nn.

(21)

doksalne, k tó re przez to samo, że istnieje jest uprzedm ioto­

wione, a więc, że św iat zm ienny w ogóle jest. To, że jest św iat idei —• jest samooczywiste; nie jest natom iast wcale czymś oczyw istym , że św iat zm ienny jest. Św iat bowiem zm ienny nie je st tylko bytem sam ozrozum iałym , ale w łaśnie posiada w sobie dom ieszkę ,,n ie-b y tu ” (w sensie platońskim , a więc w sensie niezdeterm inow ania). Jeśli zatem św iat zm ienny jest jak b y synteza b y tu i niebytu, może się zrodzić uzasadnione p y ta n ie

„dzięki czem u” św iat zm ienny jest, „istn ieje”?, czyli jak a je st w ew n ętrzn a ra c ja tego, że oprócz św iata idei jest w ogóle moż­

liw e „zaistn ien ie” św iata zmiennego, mnogiego?

Odpowiedzią na to jest w łaśnie przyjęcie przez P latona kon­

cepcji m aterii, jako tzw. „pustej przestrzen i”, analogicznej do D em okrytow ej próżni. Jeśli u D em okryta „próżnia” była on­

tycznym „uzasadnieniem ” możliwości w ystąpienia zmian (ru ­ chu), to platońska pusta przestrzeń, spełniająca rolę m aterii p ierw o tn ej, była ontycznym i zarazem jakim ś apriorycznym

„uzasadnieniem ”, „ ra c ją ” możliwości zaistnienia św iata plurali-.

stycznego, zmiennego, jakim jest w edług P latona nasz w łaśnie św iat „cieni”. W ty m sensie platońska „pusta p rzestrzeń ” jako p ierw o tn a m ateria pełniłaby rolę „n ie-b y tu ” 31, w którym od­

b ija się b y t idealny i na skutek tego — (bliżej w łaśnie nie w ia­

domo jak to się dzieje) — jest m ożliwy i realn y zarazem św iat zm ienny będący przedm iotem naszego doksalnego poznania. Sa­

m a jed n ak możliwość i realność św iata zmiennego nie jest przed­

m iotem poznania doksalnego, ale poznania wyższego, może n a­

w et m etafizycznego w sensie ścisłym. Tylko bowiem w ściśle neotycznym poznaniu m ożem y ustalić rację realności św iata mnogiego i zm iennego zarazem , a racją ta jest w łaśnie nie ty lk o obecność bytu, ale także „n ie -b y tu ” w sensie Platońskim , a więc „ n ie -b y tu ” jako negacji wszelkich d e te rm in a c ji32.

31 Por. Rep. 477 A; 479 E; 478 D; Soph. 258 E; Por. Baeum ker, Op. cit., s. 189—196.

32 In n ą jedn ak funkcję pełni „próżnia” w systemie Demokryta, a inną

„pusta przestrzeń ” w systemie Platona. Tam uniesprzecznia ona ru ch ato­

(22)

38 Mieczysław A. Krąpiec [22]

Poznanie tego „n ie-b y tu ” dokonuje się w naszym poznaniu już nie czysto noetycznym , ale poznaniu dyskursyw nym , a więc w rozum ieniu „gorszego rzęd u ”, które jednak jest wyższe nad poznanie doksalne 33.

P lato ń sk a m ateria pierw otna, jest „m iejscem , w k tó ry m ” 34, a nie tym „z czego coś” pow staje -i zalicza się do św iata zmiennego. J e st to niew ątpliw ie tru d n e do z^pzumienia, jak m a teria pierw otna może być „to w czym ” dokonuje się odbicie idei, ai nie być ,,to, z czego” coś pow staje i trw a. W ydaje się P lato n uważał, że spraw a „to, z czego” jest już tłum aczeniem doksalnym i nie należy ściśle do m etafizycznego poznania, któ re w tym w ypadku określiło w aru n k i możliwości istnienia św iata zm iennego a nie określa sposobu pow staw ania tego św iata.

O pisyw anie sposobu pow staw ania św iata zm iennego należy w łaśnie do dziedziny m itów i w tej m aterii P la to n przedstaw ia różne w a ria n ty opisujące pow stanie tego św iata i roli De­

m iurga 35 w kształtow aniu kosm osu i ludzi. O m aterii pierw ot­

nej właściwie nie w iele więcej m ożna powiedzieć w m etafizyce platońskiej. Spraw a zaś „m aterii w tó rn e j”, k tó ra jest przedm io­

tem doksalnego poznania, u P lato n a przedstaw ia się dość dyskusyjnie i naw et niespójnie 36.

Platońskie ujęcie m aterii było jednak chyba pierw szym fi­

lozoficznym w ram ach zaproponow anej koncepcji nauki u ję ­ ciem zagadnienia m aterii w ogóle, oczywiście, jeśli koncepcję

mów, a tu u P latona uniesprzecznia sam fak t „istnienia” św iata zmien­

nego.

33 Por. Baeumker, Op. cit., s. 137 i nn.

34 Szeroką dyskusję na tem at c h a ra k te ru „m aterii p ierw o tn ej” jako

„pustej przestrzeni” pełniącej tylko rolę podłoża” w k tó ry m „dokonuje się „recepcja” treści idei dokonuje Baeum ker, Op. cit., s. 151—187.

35 Opisy „pow stania” czy też odwiecznego „p o w staw ania” św iata za­

w iera Timaios. Analizę tekstu Timaiosa p rzedstaw ia B aeum ker, Op. cit., s. 115 i nn.

36 Do tego zdania może przyczynia się ogromna ilość kom entarzy, opracow ań monograficznych tak historycznych jak i system atycznych do­

tyczących doktryny P latona, zwłaszcza zaś Timaiosa.

(23)

m aterii pojm ie się zarówno w ram ach system u filozoficznego ja k i odpow iedniej koncepcji n a u k i37.

5. P r o b l e m m a t e r i i u A r y s t o t e l e s a

Tym, kto w niósł do zagadnienia m aterii istotne novum, które p rzetrw ało wieki, był A ry sto te le s 38. Jego koncepcja, a naw et szeroko zarysow ana teoria nauki, zwłaszcza zaś naukotw órcze p y tan ie ,,DIA T I” wyznaczyło możliwości skonstruow ania teorii m aterii, tej m aterii, k tó ra bez zasadniczych przem ian przetrw a­

ła do dzisiaj na gruncie m yślenia wyznaczonego przez A rysto­

telesa.

37 Stanowisko to można uzasadnić tym, że nie było po prostu odpo­

w iednich pytań, odpowiedniej koncepcji poznania naukowego, w której m ogła by w ystąpić problem atyka m aterii. Ogólne bowiem pytanie o ARCHE kosmosu dotyczyło całego bytu; zatem nie mogło wskazać na bytow y element, jakim jest m ateria. Jeśli zaś zgodzilibyśmy się z k o n ­ cepcją Jaegera, że filozofia była w pierwszych swych wiekach ra c jo n a ­ lizacją mitologii, to tru d n o naw et uznać, by były w aru n k i na zaistnienie

„m aterialisty czn ej” koncepcji wówczas, gdy jeszcze wszystko „było pełne bogów ”. Ponadto poszczególne sposoby poznania, o których była mowa n ie mogły sam e w skazać na m aterię jako składnik bytu. Wreszcie, ,,tru d n o G reków uczyć po grecku” : jeśli w filozofii przedarystotelesow- skiej nie pojaw ił się n a w e t term in ,,m a te ria ” — HYLE, to znaczy, że pojęcie to było jeszcze nieznane, obce i zbędne. W filozofii bowiem b a r ­ dzo łatw o utworzyć nowe wyrażenie na oznaczenie tego, co dostrzegamy jak o ważny moment, czy element bytu. To zaś, że cała tra d y cja filozo­

ficzna u p a tr u je w pierwszej fazie filozofii greckiej moment m ateriali- styczny, dokonało się chyba dzięki Arystotelesowi i może niektórym w y ­ rażeniom P latona, któ ry swoją „m aterię pierw o tn ą” nazwał czymś n ie­

określonym , bez granic, APEIRONEM. (Por. Baeumker, Op. cit.

s. 197 i nn.) co mogło skojarzyć Anaksym androw ego „Boga” z m aterią.

A rystotelesow ska zaś system atyzacja filozofii poprzez 4 przyczyny przy­

czyniła się w aln ie do zakorzenienia opinii, że właśnie pierwsi filozofowie jońscy byli związani z „m aterializm em ”.

38 Tym novum jest w skazanie na m aterię jako na to, „z czego” coś pow staje. Por. Phys. I 8, 191 a 34; 9, 192 a 29—32; II 3, 194 b 24; 195 a 16—19; De Gen. An. I 18, 724 a 23-^26; II 1, 733 b 26; Met. A 5, 986 b. 7;

B 4, 999 b. 7;

A

24, 1023 a 26—27; Z 7 1932 a 17; ,1033 a 5 8, 1033 a 25—26 itd.

(24)

40 Mieczysław A. Krąpiec [24]

J a k ogólnie wiadomo, A rystoteles, w przeciw ieństw ie do P lato n a związał z koncepcją nau k i nie poznanie ty p u in tu ic y j­

nego, ale poznanie abstrakcyjne. Było to zw iązane z p rzenie­

sieniem przedm iotu intelektualnego poznania ze św iata idei do św iata zm iennej m aterii. A rystoteles pierw szy w dziejach n a u ­ kowego poznania system atycznie zajął się „obróbką” poznawczą św iata zmiennego, m aterialnego, mnogiego. I dlatego też w tym w łaśnie zm iennym , mnogim, przygodnym (w sensie ary sto tele- sowskim) Świecie odkrył elem ent b y tu zw any HYLE — m ateria.

K oncepcja naukowego poznania splotła się u niego w sposób nierozerw alny z koncepcją b y tu m aterialnego, zmiennego.

Poznanie zatem naukow e starające się w sposób uzasad­

niony i zorganizow any odpowiedzieć na py tan ie „dzięki czemu coś jest czym ś” 39 składa się z dw u faz: poznania ty p u in d u k ­ cyjnego, czyli przejścia od w ielu szczegółów do ogółu oraz de­

dukcji sylogistycznej, m ającej na celu w ykrycie now ych cech definiow anej rzeczywistości, lub też uszeregow anie w sposób uzasadniony zdobytych wiadomości, zaw artych w definicjach realnych przedm iotów 40.

A rystotelesow ska indukcja m a swój przednaukow y stan w postaci spontanicznej abstrakcji, dokonującej się w nas stale na mocy naszej n atu ry . L udzka mowa, przedm iotow o-orzeczni- kowa jest p raktycznym zużytkow aniem natu raln eg o procesu abstrakcji, czyli przednaukow ej indukcji 41. Indukcja naukow a jednak m a na celu w sposób już m etodyczny kierow any w w ielu danych szczegółowych, jednostkow ych dostrzec pojęcie ogólne, k tó re m ożna w yrazić bądź w postaci jakiegoś aksjom atu bądź definicji. A ksjom at i definicja, dostrzeżona bez pośrednictw a

39 Por. rozdział 17 ks. Z Metaf. Tłum. polskie T. Żeleźnik, w pracy M. A. K rąpiec — T. A. Żeleźnik, A rystotelesow ska koncepcja substancji, Lublin, T. N. KUL. 1966, s. 135.

40 Na tem at Arystoteelsowskiej koncepcji na u k i pisałem w pracy:

S. Kam iński i M. A. Krąpiec, Z teorii i metodologii metafizyki, Lublin, T. N, K.U. L. 1962, s. 204—223.

41 Na tem at c h a rak teru mowy u Arystotelesa por. w nikliw e analizy i rozważania P. A ubenąue, Le problem e de 1’etre chez Aristote. Paris, 1962, ch. II.

(25)

*

te rm in u średniego, stają się przesłanką większą w sylogistycz- nej dedukcji A rystotelesa.

W praw dzie zastosow anie całego m echanizm u sylogistycznej dedukcji, tak jak to zaproponow ał A rystoteles, nie spełniło po­

kładanej nadziei i ,,de facto” sam S tag iry ta nie zastosował idealnego m odelu swej nauki do faktycznych rozw ażań filozo­

ficznych, to jednak niek tó re cechy sylogistycznego m yślenia m iały i nadal m ają swoje zastosowanie 42. A rystotelesow ska de­

dukcja sylogistyczna nie była dedukcją pojętą w sensie dzisiej­

szym, ale było to m yślenie o koniecznościowych stanach i związ­

kach rzeczy. Tego ty p u m yślenie opiera się na obiektyw izm ie i realizm ie poznawczym . I dlatego naukow e re z u ltaty poznaw ­ cze, podobnie jak i poznanie przednaukow e, zn ajd u je swój p ełn y w yraz w postaci naszej m ow y podm iotowo-orzecznikowej.

N a tu ra ln y ludzki język je st spraw nym narzędziem analiz filo­

zoficznych i ponadto jest także w yrazem naszego realistycznego i obiektyw nego poznania. W ty m m iejscu A rystoteles jest może n ajb ard ziej konsekw entnym kon ty n u ato rem tra d y c ji w alki z so- fistyczną koncepcją ludzkiej mowy, w alki, którą zapoczątkow ał Sokrates, a której konty n u ację można dostrzec w Dialogach P lato n a 43.

W A rystotelesow skiej jednak koncepcji poznania można zauw ażyć bardzo dużą i podstaw ow ą trudność, k tó ra jest jakoś w ew n ętrzn ie spleciona z inną trudnością, n a tu ry już bardziej m etafizycznej. Chodzi tu ta j o sprow adzenie ludzkiego poznania in telek tu aln eg o (naukowego) do tw orzenia pojęć i do operacji n a pojęciach z jednej s tr o n y 44, oraz b rak u jakiegoś jednego tran scen d en taln eg o „pojęcia” b y tu wspólnego dla całej m etafi­

zyki 45. Te w łaśnie m om enty zadecydowały, że zarówno ogólna koncepcja m etafizyki A rystotelesa jest ostatecznie niespójna,

42 Por. Z teorii i metodologii..., s. 222—223.

43 Por. A ubenąue, Op. cit., s. 96.

44 Por. rozdz. VII i VIII z III księgi De Anima. Por. także J. de Ton- quedec, La c ritiąu e de la connaisance, Paris, 1929, Appendice II, s. 461 i nn.

45 Por. m oją pracę, Arystotelesowska koncepcja substancji, s. 34—46.

(26)

42 Mieczysław A. Krąpiec [26]

czy jak b y „pęk n ięta”, oraz koncepcja m aterii pierw szej zaryso­

w ana tylko w pism ach S tagiryty, przy zastosow aniu rygorów tylko czysto pojęciowego poznania okazuje się nie do przyjęcia, bo jest w ręcz sprzeczna 46.

Z acznijm y od spraw y drugiej, od koncepcji b y tu A ry sto te­

lesa. J e s t to już ogólnie znane, że dla S tag iry ty b y tem jest zasadniczo substancja, a więc sam oistnie b y tu ją c a rzecz tego typu., co „ten oto” człowiek „S okrates” lub „to oto zw ierze” lub

„ta oto ro ślin a”. S ubstancjam i nazyw ał też tzw. cztery p ierw ­ sze pierw iastki, za jakie uw ażał ziemię, wodę, pow ietrze i ogień.

W szystko zatem , co jest bytem w sensie w łaściw ym , jest sub­

stancją.

Istn ieją jednak w święcie najrozm aitsze zm iany m niej lub bardziej pow ierzchow ne i ich rezu ltaty ; jest też i ludzka m yśl poznająca. Te jednak stan y bytow e są dla A rystotelesa bardzo silnie pow iązane z substancją tak, że w oderw aniu od substancji nic nie m ożna praw dziw ie bytow ać, ani n aw et nie może być poznane. Dlatego ruch (droga „do” — „od”) jest ruchem sub­

stancji; wszelkie niesam odzielne p rzejaw y bytu, są właściw oś­

ciami (przypadłościam i) substancji; a samo poznanie i m yślenie jest poznaniem i m yśleniem o substancji i w su b stan cji ludzkiej.

S ubstancja jako praw dziw ie sam oistny b y t nie jest jednak je ­ d y n a w świecie. J e s t wiele substancji. W szystkie one są zw ią­

zane przez ruch m iędzy sobą i z M otorem Pierw szym N ieru­

chomym, k tó ry jest racją b y tu ruchu. Istn ieje zatem w świecie uporządkow anie i przyporządkow anie niesam odzielnych stanów bytow ych sam odzielnym stanom bytow ym , czyli substancjom , a sam e substancje są hierarchicznie uporządkow ane — od św iata podksiężycowego aż do św iata sfer niebieskich i pow ią­

zane przez ruch z arystotelesow skim Bogiem 47.

46 K ry ty k i Arystotelesowskiego pojęcia m a te rii dokonał już C. B aeum - ker w swej pracy na str. 247 i nn. Por. także k ry ty k ę m aterii pierwszej dokonaną przez Ingardena, Spór o istnienie świata, T. II, K rak ó w 1948, s. 179.

47 Por. Arystotelesowska koncepcja substancji, s. 40; 43 i nn.

(27)

Sam A rystoteles uważał, że ta k pojęty b y t daje podstawę d la utw orzenia istotnie, chociaż tylko analogicznie jednego po­

jęcia b y tu i to w ty p ie analogii PROS HEN. N iestety jednak ten ty p analogii nie tw orzy istotnie jednego pojęcia, lecz jest upo­

rządkow anym zespołem pojęć. Tak więc analogia b ytu PROS H EN , k tó ra zdaniem A rystotelesa m iała pozwolić skonstruow ać istotnie, chociaż analogicznie ty lk o jedno pojęcie bytu, jako p rzedm iotu m etafizyki nie spełniała, bo nie mogła, swego zada­

nia i dlatego m etafizyka A rystotelesa jest w ew nętrznie „roz­

d a r ta ” na aitiologię, teologię i filozofię pierwszą, czyli naukę 0 bycie-substancji. Ponadto sam A rystoteles zasadniczo nie opracow ał, a w dużej m ierze i zrezygnow ał z opracowania, m e­

tafizy k i b y tu przypadłościow ego 48.

I już teraz można, w ybiegając m yślą naprzód, stw ierdzić, że ta k jak n iejed n o lita jest u A rystotelesa koncepcja bytu, tak też

1 n ie je d n o lita jest u niego koncepcjąa m aterii: inna związana z sam oistnym bytem substancjalnym , inna dla przypadłości i ru ch u przypadłościowego, inna w reszcie dla poznania, tzw.

„m ateria intelligibilis”. N iejednolita koncepcja b y tu i niejedno­

lita koncepcja m aterii u A rystotelesa — spraw a istotna-dla zro­

zu m ien ia system u S ta g iry ty — jest chyba następstw em roz­

pow szechnionej wówczas i utrzy m u jącej się przez długie jesz­

cze w ieki koncepcji poznania intelektualnego.

Chociaż A rystoteles znał i uznaw ał trz y etapy poznania in ­ telek tu aln eg o : proste ujęcie, sądy i rozum ow ania i sam na ten te m a t w sw ych pism ach logicznych wiele pisał, to jednak u w a­

żał, że re z u ltate m każdego z tych etapów poznania jest utw o­

rzen ie pojęcia, oczywiście coraz to doskonalszego, ale zawsze pojęcia. W szelkie nasze in telek tu aln e poznanie kończy się w y­

produkow aniem nowego pojęcia, a najrozm aitsze ak ty poznaw ­ cze jak im i są proste ujęcia, sądy czy rozum ow ania to tylko m niej lu b bardziej doskonałe środki w produkcji pojęć. I tylko ogląd rzeczyw istości w ram ach w yprodukow anych pojęć jest isto tn y d la poznania. Na ty m sam ym zresztą stanow isku stanęli

48 Por. Tam że rozdz. II, p. 3, s. 34 i nn.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Dokonane podsumowanie dotych- czasowego dorobku naukowego, ocenianego jako funkcja monotoniczna liczby poświeconych przedmiotowi badań publikacji naukowych (książek i artykułów),

Moralność jednak nie „wypływa” z samego przeżycia przygodności i nie jest następstwem „poczucia związania moralnego” , chociażbyśmy nazwali to

2 Por.. Jeśli przyjąć za K artezjuszem , że właśnie ilość — rozciągłość konstytuuje istotę rzeczy m aterialnych, to wówczas rzeczywiście do badania natury

Różnica jedynie polega na tym, że pod­ czas gdy na terenie metafizyki badamy ogólnie strukturę istniejącego bytu, bez specjalnego wyróżnienia na grupy naturalne

Porównanie wartości wybranych parametrów charakteryzujących żywicę epoksydową Epidian 5 (EP5) oraz kompozycję żywicy epoksydowej Epidian 5 (EP5) i glikolizatu PET Table

Filozof o tej wyjątkowej ludzkiej umiejętności pisze tak: „samo to, że jako istoty poznające możemy w granicach naszego poznania sformułować ideę, że jego

ty i istnienia. On jest Bytem koniecznym dlatego, że jest SAMYM ISTNIENIEM, wszystko zaś inne jest bytem dlatego, że jest pochodne od B ytu Pierwszego, tak

rządku realnym faktycznej egzystencji. I jako jedyna odpowiedź uniesprzecz- niająca przygodność bytową jest wskazanie na konieczność istnienia bytu nie-