• Nie Znaleziono Wyników

Historya nabożeństwa do Najśw. Serca Jezusowego : po całym swiecie a w szczególności w Polsce / Jan Sygański.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Historya nabożeństwa do Najśw. Serca Jezusowego : po całym swiecie a w szczególności w Polsce / Jan Sygański."

Copied!
144
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

S r

POKŁONIĄ S l % ~ \ P T ^ j p T O B Ą p ANj

„I RZECZECIE W ON D Z IE Ń : W YZNAW AJCIE PANU I W ZYW A JCIE IM IENIA J E G O ; OZNAJ­

MIJ J & E MIĘDZY NARODY WYNALAZKI JE G O “ . Izaj. XII.

(3)

POBOŻNE KSIĄŻKI

D L A W I E R N Y C H K A Ż D E G O S T A N U .

T o m 4 0 .

HISTORYA NABOŻEŃSTWA

DO

NAJŚW. SERCA JEZUSOWEGO

po całym świecie a w szczególności w Polsce

NAPISAŁ

W K R A K O W IE .

CZCIONKAMI DRUKARNI W Ł . L. ANCZYCA I SPÓf.KI, pod zarządem J a n a Gadowskiego.

189*2.

n / b ro sz u r. 20 ot. (40 leuig.).

^ \ o p raw n e 25 ct. (50 fenig.).

A

(4)

Facultas R. P. Provincialis.

E go M ichael M ycielski, Praepositus Provincialis P rovinciae G alicianae S ocietatis J e s u , p otestate j

ad hoc m ihi facta ab A . R. P. N. A ntonio Ander- ledy, P raep osito Generali ejusdem S o cieta tis, fa­

cultatem concedo, u t opusculum sub titulo:

„Historya Nabożeństwa do Najśw. Seroa Jezusowego1' a duobus censoribus revisum et approbatum , ty ­ pis m andetur.

Cracoviae die 8 M artii 1892.

M i c h a e l M y c i e l s k i S. J .

Praepositus Provinciae G alicianae S. J .

IM PRIM ATUR.

Cracoviae die 10 M artii 1892.

N ak ła d em ks. M ichała M ydelskiego T . J .

«•::

(5)

P R Z E D M O W A .

P rzyszed łem puścić ogień na ziem ię: a czegóż chcę jed n o aby był zapalon? (Luk. X II 49).

Ł

!(^ześe Najsłodszego Serca P ana Jezusa

* z dniem każdym rozw ija się przesła­

wnie w Kościele bożym. Coraz też licz­

niejsze pojaw iają się w świecie naukowo- religijnym pisma i k sią ż k i, roztrząsające ten przedm iot z wielką ścisłością naukową i ciepłem iście chrześcijańskiem, Francya, będąca kolebką tego nabożeństwa, złożyła pierwsza dowody czci Serca Jezusowego, a pod względem opisów nie dała się prze­

ścignąć innym narodom. W ślad za Fran- cyą postępują Niemcy, Hiszpanie, Anglicy i W ło s i, którzy także nie mało dobrych i cennych o tym przedmiocie ogłosili ksią­

żek. I nasza Polska nie ostatnie w tej mierze zajm uje miejsce. W drukarniach 0 0 . Pijarów i Jezuitów tłoczono już w X V III stuleciu książki nabożne i asce-1 tyczne ku czci Serca Jezusow ego. Obecnie |

*

(6)

„Posłaniec Apostolstw a Serca Jezusow ego11, wydawany w Krakowie przez O. Michała M ycielskiego T. J . roznosi tą cześć po rozm aitych zakątkach świata, dokąd tylko

„bieda Polska“ dotarła. Niedostawało nam dotąd w ojczystym języku treściwej i do­

kładnej historyi o początkach i dalszym rozw oju nabożeństw a do Serca Jezuso­

wego po różnych krajach, a przedewszyst- kiem na ziemi polskiej. Pragnąc temu brakowi jakkolw iek zaradzić, zabrałem się do napisania niniejszej książeczki treści­

wie i jasno. J e s t to owoc długich poszu­

kiwań i sumiennych badań. Służyć ona może nietylko do pobożnego czytania, ale przyda się w ybornie jak o podręcznik, dla kaznodziei, Serce Jezusow e swą wymową uczcić pragnących.

Daj Boże, aby ta skrom na rozmiarem książeczka, przyczyniła się choć w częśoi do rozkrzewienia i spotęgow ania czci N aj­

słodszego Serca Jezusow ego, a w takim razie cel i zadanie tej drobnej pracy mo- j

jej będą w zupełności osiągnięte.

Nowy Sącz, d. 15 stycznia 1892 r.

(7)

RO ZDZIA Ł PIE R W SZ Y .

Ślady czoi Serca Jezusowego w dawnyoh ohrześoijaństwa wiekach. 430 — 1657 r.

- A

'■ffako drobne ziarneczko rzucone na do- ł’ b rą ziemię kiełkuje, rośnie i rozw ija się w bujną roślinę a wreszcie w ogromne w yrasta drzewo — tak i nabożeństw o do Serca Jezusow ego z początku drobne i pra­

wie niedostrzegalne, za dni naszych doszło do wielkich rozmiarów, stało się wspóbią i .powszechną całego katolickiego świata własnością. Obecnie, dzięki gorliwości ta ­ kich papieży, ja k B enedykt X I I I , B ene­

dykt X IV, Klemens X I I I , Pius V I, Pius IX i Leon X III, może ono wykazać liczny poczet zwolenników i wielbicieli SAVoich, ju ż nie tylko w oświeconej Europie, lecz naw et w dalekiej Ameryce, napół dzikiej Azyi, Australii i Afryce, tak, że jeg o w spa­

niały rozwój i rozkw it za dni naszych przyrównać można do drzewa nad ście­

kami wód, którego owocami posilają prze­

chodnie swe spragnione usta a wśród upa­

łów słonecznych w jeg o cieniu spoczyw ają bezpiecznie.

(8)

_ 4

Dzieło to iście boże coraz to piękniej- j i sze w duszach w iernych wydaje plony,

j oprom ieniając świat cały nadziemskiem

j swem światłem i ciepłem. Lecz zkądże to tak nagły i prawie cudowny jeg o rozkw it i rozwój w tych nowszych chrześcijaństwa I czasach V Zkąd ta cześć, jakiej powszechnie j za dni naszych zażyw a V Zkąd ów rozgłos,

j jakiego w świecie katolickim z dniem ka- i żdym nabiera V Czyż ono je st może czemś zupełnie nowem w Kościele bożym? (idzie ta m ! Sięga ono swym początkiem Gol- j goty, gdzie na krzyżu Bóg-człowiek dla zbawienia świata umierał. Zwisła już z ra­

mienia głow a Jeg o najświętsza, a zbrojny I żołnierz rzj^m ski, imieniem L ongin, aby się przekonać o śmierci skazańca, włócznią otwiera bok Jezusow y, a z otw artego boku Jego, natychm iast wyszła krew i w o d a '),

! snać dlatego, abyśm y mogli czerpać wody

|z radością ze zdrojów Zbaw icielow ych2), jak to na V II wieków przed tem przepo­

wiedział prorok Izajasz.

Cóż innego znaczy to otworzenie boku Jezusow ego, jeśli nie zranienie Serca Jego,

| p yta uczony kardynał Grerdil ? 3) Sam zre­

sztą J a n św., naoczny U krzyżow ania świa- {

') Jan X I X —34. ‘) Izaj. X 1 I - 3 . tatio in bullam „A uctorem F id ei“.

A« * • ---

3) Anno-

-<**

(9)

5 -

dek, pierwszym był miłośnikiem i wielbi-!

cielem Jezusow ego S erca, skoro opisując

! O statnią W ieczerzę, nie o kim innym, ale ; o sobie samym te ważne położył sło w a:

i „Był jeden z uczniów Jego, siedzący na łonie Jezusow em , którego miłował Jezus.

On tedy położywszy się na piersiach J e - ! zusowych , rzekł M u: Panie kto je s t? 11').I

Nie ulega najmniejszej w ątpliw ości, że j

z tej to miłości Serca Jezusow ego zaczer- j

I pnął J a n św. owę głęboką znajom ość bó-j stw a Chrystusowego i ów zarazem polot I m yśli, odróżniający go znacznie od spo-1 j sobu pisania innych Ewangelistów, ja k to j

| ju ż św. A ugustyn trafnie był z au w aży ł2), a za nim złotousty P iotr Skarga powtó­

rzył, m ówiąc: „O wiecznym z Ojca ro­

dzaju P an a naszego, wielkim i dziwnym, j

nie śmieli pisać inni trzej Ew angeliści:) M ateusz, Marek i Łukasz św. Sam ten I

j Jan, wysoko latający orzeł, tego się ważył

j w tej dzisiejszej Ewangelii, którą od tego

j p o c z ął: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowou 3).

Na Sercu Jezusow em znalazł objawienie j

tej definicyi B oga: Bóg je s t miłością. Na Sercu Jezusow em nauczył się wielkiej

') Jan X III—23, 25. 2) l a Joannein Tract. 36.!

13) K azanie na B oże Narodzenie.

--- --- --- ^

(10)

r ---- - 7 ■ ; 1

; a trudnej um iejętności przenikania i na- j

1 wracania serc ludzkich.

W pierwszych zaraz wiekach chrześci­

ja ń s tw a napotykam y nie rzadko w pism ach | I natchnionych Ojców K ościoła, wyrażenia

i całe ustępy, świadczące o tej czci, ja k ą j

byli dla boskiego Serca przejęci i tej I żarliw ości, z ja k ą pragnęli uwielbić J e j

| przed światem. T ak między innymi św. I A u g u sty n , biskup z H ip p o n y ') (f 4BO), j

[ jed en z pierw szorzędnych Ojców Kościoła, wyraźnie w spom ina: „Longin otworzył dla j mnie bok Chrystusów włócznią, a j a wsze-1 i dłem i spoczywam tam że bezpiecznie1* 2). i I niech nas nie dziwi to m istyczne wyra- j

I żenie jego. Św. A ugustyn bowiem przez ; lat wiele błąkał się po m anowcach grze-

; chu a przez la t dziewięć grzązł w błędach i Manichejskiej sekty, i czuł to dobrze, że j „niespokojne je s t serce jeg o dopóki nie

odpocznie w P a n u 11. To też wreszcie na­

wróciwszy się szczerze do B o g a , dopiero

| w Najśw. Sercu Zbawiciela znalazł schro­

nienie swoje bezpieczne, m ówiąc: Longin otworzył dla mnie bok Chrystusów włó-

') Starożytn e m iasto w A fryce nad m orzem Sródziem nem .

2) L onginus aperuit m ihi latus Christi lancea, et ego in travi, et ibi requiesco securus. Zob.

1 Manuale cap. X X III.

(11)

cznią, a j a wszedłem i spoczywam tam że bezpiecznie. A gdzieindziej znów tak się odzyw a: „K ażdy naród, każdy język nie-;

chaj wyznaje i m ówi: „K ochajm y zawsze, j kochajm y Serce Najsłodszego J e z u s a .!

O Serce zdroju żywej wody, daj mi pić tego uzdraw iającego napoju, który z Cie­

bie w ytryska11.

Św ięty A nzelm , arcybiskup K antuaryj- ski (f 1109), nazw any Ojcem teologii scho- lastycznej, tak się m odli: „O miłości mego serca, o dobry J e z u , o kochający Jezu!

Cóż Ci ofiaruję, cóż za Ciebie wycierpię, któryś tyle za mnie cierpiał? Tyś wydał się za mnie w szystek, i wszystko co we m nie je s t dobrego, to Tw oja praca. K u­

piłeś duszę m oją, kupiłeś ciało moje, ku­

piłeś mnie sobie na niew olnika; Twoim więc jestem z ciałem i duszą, oboje w i- ! nienem za Cię położyć. Kochać Cię więc będę z całej mej duszy, służyć Ci będę całem mem ciałem. Otworzyła włócznia Serce Twoje, otworzę i ja serce moje w y­

znaniem win moich i do ran Jeg o się przy-1 znam. Żelazo męki Twej niechaj przebije duszę m oją“ ■).

Sw. B ernard opat klasztoru Clairveaux (Jasna dolina), dla wielkiego daru'w ym ow y

*) Serm o de P a ssio n e D om ini.

t p ---4 $

(12)

- 8

I ’ t f

nazwany doktorem miodopłynnym (f 115B), j wypowiada w homilii I I I de Passione Do-

\ mini pełne słodyczy o Sercu Jezusow em j słowa, których Kościół użył później w li­

turgicznych pacierzach święta Serca J e- jzusowego: „Ponieważ raz, mówi on, przy- j szliśmy do Najsłodszego Serca Jezusow ego i dobrze nam tu być, nie dajmy się łatwo i oderwać od Niego, o którem napisano jest:

j „K tórzy Cię odstępują, na ziemi napisani

! będą“ '). Gdzież zaś napisani będą, którzy ido Niego przystępują? Ty sam naucz nas.

j Ty powiedziałeś przystępującym do Cie­

bie: „W eselcie się, że imiona wasze na- I pisane są w niebiesiech2). Przystąpm y więc do Ciebie, i weselić i radow ać się i będziemy w Tobie, pom ni na Serce Twoje.

0 ja k dobrze i ja k słodko mieszkać w Sercu tem. Owszem dam raczej wszystko, wszy­

stkie myśli i afekta serca zamienię, wszy-

! stko myślenie m oje poruczając Sercu Je - J zusow em u, i niezawodnie Ono mnie na- i karmi. O nad wszystkie piękności nąjśli- 1 ozniejszy Jezu, „jeszcze więcej obmyj mię

od nieprawości mojej i od grzechu mego oczyść m ię“ 3), abym oczyszczony przez Ciebie do Ciebie N ajświętszego m ógł przy-

Jerem . X V I I - 13. 2) Łuk. X - 2 0 .

•') P salm L —4.

(13)

stąpić i w Sercu Twojem po wszystkie dni życia mojego zasłużył mieszkać. Na to zranione zostało Serce Twoje, abyśmy w Niem i w Tobie od zew nętrznych nie­

pokojów uw olnieni, mieszkać mogli. Nie mniej i dlatego zranione zostało, ażebyśm y przez tę widomą ranę poznali niewidomą, którą Ci miłość zadała. Jak że ten ogień miłości lepiej mógł się objawić, jeżeli nie przez to , że nie tylko ciało ale i samo Serce włócznią zranić pozwolił? Cielesna więc rana, ranę duchową ukazuje. K tóżby owego Serca tak zranionego nie miłował?

K tóżby m iłującem u tak ą miłością się nie odw zajem niał? K tóżby do Serca tak czy­

stego się nie p rzytulił? O biegnijm y do Niego, pókiśm y jeszcze w tem ciele, od­

dawajm y Mu miłość za miłość, rzućmy się w objęcia Tego, który dla nas był zraniony, którego ręce i nogi bok i Serce, katy bezbożne przebiły; stójm y i cze­

kajmy, aż On nasze serce, dotąd jeszcze nieczułe i twarde, skrępuje więzami mi­

łości i jej strzałam i przeszyje“.

Św. B onaw entura kardynał biskup Al- baneński (f 1274), Ojciec i doktor sera- ficzny K ościoła, rozm yślając o przebiciu włócznią boku Jezusowego, świętą niejako [przejm uje się zazdrością kiedy pow iada:

! „O szczęśliwa włócznio, któraś zasłużyła

«t> --- -— _____--- ---4$

(14)

10

«fe» « •

■sf tego rodzaju otw ór uczynić. Gdybym ja był na miejscu twojem, niechciałbym nigdy wyuiść z Niego, lecz pow iedziałbym z psal-

|m istą : „To odpocznienie m oje na wieki

! w ieków : tu mieszkać będę, bom je obrał ').

j O duszo oziębła czyż możesz się jeszcze i dłużej ociągać? Oto Oblubieniec twój N aj­

słodszy Jezus pragnie cię przyjąć w obję- I cia swoje i złożyć pocałunek na ustach tw oich, a ty nie kwapisz się do N iego?

Ze zbytniej miłości pozwolił sobie bok otworzyć, aby ci oddać Serce swoje. Tam jako synogarlica twe płody czystej miło­

ści ukrywaj, tam usta przykładaj, ażebyś piła ze źródeł Zbawicielowycliu 2).

Długo, potrzebaby przytaczać słowa wielu innych Ś w ięty ch , na wskróś przejętych czcią Najśw. S erca, zanim jeszcze to na­

bożeństwo światu całemu objawionem zo­

stało. D la krótkości wym ienię tu ty lk o : św. P io tra Dam iana f 1226, św. L utgardę T ungreńską f 1246, św. G e rtru d ę 3) f 1334, św. Teresę f 1582, św. Alojzego Gonzagę f 1691, bł. P io tra K anizyusza f 1597, św.

M agdalenę de Pazzis f 1607, św. Różę Lim ańską f 1617, św. Franciszka Salezego

') P salm C X X X I— 14.

5) D e stim ul. div. amor. parte I, cap. 1.

3) Z obacz uzupełnienia na końcu Nr. 1.

(15)

f 1622. Oprócz tych Świętych, wielu po­

bożnych a uczonych pisarzy i wykładaczy pism a św. ja k : J a n a Lanspergiusza f 1539, Ludw ika Blozyusza f 1566, Antoniego Graudier f 1622, Ludw ika de P onte f 1624, K orneliusza a Lapide f 1637, Saint-Jure f 1657. Z dat powyższych chronologicznie j

zestawionych, czytelnik łatwo poznać może, że cześć Serca Jezusow ego, tu i owdzie pomiędzy ludźmi świątobliwymi już od dawna znaną być m usiała (ohociaż jeszcze, nie ujęta w tę form ę, w jakiej później j

w ystąpiła), skoro niektórzy z nich bez żadnego szczególniejszego zlecenia Bożego o niej m ów ili, a naw et osobne książki, pełne chrześcijańskiej wiary i pobożności o tym przedmiocie napisali. W szelako to wszystko nosiło na sobie cechę cichej, osobistej, jak b y pryw atnej pobożności.

Nadszedł wreszcie czas od opatrzności j

bożej oznaczony, kiedy to nabożeństwo, i dotąd niby wątła roślinka w ukryciu i nie- { widocznie kiełkująca, w prześliczny oka-1 zały kwiat wyróść a cały katolicki świat do siebie pociągnąć miało. Rozchodziło się jeszcze o narzędzie opatrznościowe, zdolne do spełnienia wysokich zamiarów | j bożych, a jak zwyczajnie tak i tym ra-j I zem „wybrał Bóg głupstw a św ia ta , a b y ;

(16)

f ' _---1

zawstydził m ą d re : a mdłe świata Bóg i w y b ra ł, aby zawstydził m ocne“, iż użyję słów A postoła Narodów :). J a k niegdyś w X III wieku do zaprow adzenia uroczy- j stości Bożego Ciała nie użył P a n Bóg za narzędzie ani Ludw ika IX świątobliwego [ króla francuskiego, ani też zn ak o m ity ch ! teo lo g ó w : św. Tom asza z Akwinu lub Bo­

naw entury, ale Julianny, ubożuchnej i nie­

znanej światu zakonnicy klasztoru w M ont- Cornillon blisko Leodyum w B elgii; tak też podobnie w X V II wieku rozkrzewie- nia nabożeństw a do Serca Jezusow ego nie poruczył Zbawiciel ani św. Franciszkowi Salezem u, uczonemu biskupowi Genew­

skiemu , ani też innem u dostojnikowi ko­

ścielnemu, ale jednej z najuboższych i naj­

pokorniejszych swych córek z zakonu N a­

wiedzenia Najśw. Maryi P anny — bł. Mał­

gorzacie M aryi Alacoque. Z tą to w ybraną Duszą i jej zgrom adzeniem, w którem lat 19 świątobliwie p rz e ż y ła , bliżej nam się teraz zapoznać potrzeba.

') 1 (lo Korynt,. 1—27.

- 12 -

*• S-

(17)

ROZDZIAŁ DRUGI.

Zaszczytne powołanie bl. Małgorzaty Alaooijue.

Potrójne jej objawienie o nabożeństwie do Seroa Jezuso­

wego, 1647— 1675, 9

' w e wschodniej F rancyi niedaleko gra-

; nicy szwajcarskiej, w departam encie Saony i L igery leży m iasteczko Paray-le- Monial, którego sława głośną je s t dzisiaj ju ż w całym katolickim świecie. Ozdobą m iasta i świadkiem jeg o starożytności, je s t wielki i ładny kościół benedyktyński w stylu gotyckim , obecnie farny, wznie­

siony w X I I I wieku za staraniem św. H u­

gona opata z pobliskiego K luniaku (Clu- i niacum). Opodal od niego istnieje ju ż od r. 1632 klasztor zakonnic Nawiedzenia Najśw. M aryi P anny czyli W izytek. Ju ż od początku założenia jeg o , niejedna du­

sza stroniąca od zgiełku i wrzawy świa-

| towej a pragnąca iśó drogą ubogiego i bo- I gom yślnego żyw ota, do furty jeg o zako- I łatała i w net poza k ratą dla świata na zawsze zniknęła, ażeby w owym przybytku ewangelicznej doskonałości, odtąd Chry­

stusowi , dusz nieskalanych Oblubieńcowi, żyć i Jem u wyłącznie służyć mogła. W po- * --- :— --- ---m

(18)

dobnym zamiarze zdążała d. 25 m aja 1671 r. ku furcie Panien W izytek M ałgorzata Alacoque, przyszła apostołka nabożeństw a do Serca Jezusow ego. Zew nętrzna je j po­

stać niezwykłą ożywiona radością, zwró­

ciła uwagę przechodniów, którzy patrząc na tę hożą p a n ie n k ę , pytali żartobliw ie:

Azali i ona zakonnicą zostanie ? T a swo­

boda i wesołość, była przeczuciem słod­

kiej nadziei, iż poza furtą uczuje swą du­

szę uspokojoną, i zanuci z prorokiem :

„Odmieniłeś mi płacz mój w wesele: zdar­

łeś wór mój, a oblokłeś mię weselem “ 1).

Zakon Panien W izytek przez nią dopiero miał się stać tem, do czego według za­

miarów m ądrości bożej był przeznaczo­

nym 7— szkołą miłości i czci Najsłodszego Serca P ana Jezusa.

W roku 1615 św. Franciszek Salezy, biskup Genewski, założył był wspólnie ze św. Jo an n ą Franciszką F rem iot de Chan- tal zakon Nawiedzenia Maryi, lecz ja k się sam później o tem nieraz żartobliw ie w y­

rażał, bynajm niej sobie na nazwę założy­

ciela nie zasłużył, a to dlatego, że to wszy­

stko, czego uczynić nie chciał, uczynił, a co zamierzał wykonać, nie w y k o n a ł2).

P salm X X I X — 12.

E sprit de S. F ranęois de Sales. M ignę T. II.

p. 78.

i i*-

(19)

15

W istocie lubo mąż ten św ięty zamierzał

; z Panien W izytek uformować dla Kościoła j zakon podobnie czynny, ja k za dni na-

j szych Siostry Miłosierdzia, pośw ięcające' się po szpitalach posłudze chorych, to je- j

; dnak zbiegiem różnych okoliczności, W i-1 zytki stały się zakonem wychowawczym, a niebawem przeznaczonem im było apo­

stolstwo czci Najsłodszego Serca. W prze­

widzeniu tego chlubnego przeznaczenia nazyw ał św. Franciszek Salezy w swoich pismach i listach Siostry W izytki nie ina­

czej tylko wielbicielkami i córkami Najśw.

Serca. Zakon Nawiedzenia zowie dziełem Serc Jezusa i Maryi, to też nie dziw, źe za fundam ent życia duchowego tem u zgro­

m adzeniu naznaczył pokorę i łagodność — dwie cnoty najbardziej właściwe boskiemu Sercu. Za godło zaś samo Najsłodsze Serce przebite dwiema strzałami, otoczone wień­

cem cierniowym, nie bez osobliwszego natchnienia bożego, które d. 1 0 czerwca (1611 r., w piątek po oktawie Bożego Cia­

ła, od Boga był otrzym ał, ja k o tem sam

; później przed św. Franciszką de Chantal i listownie się zwierzył *). W szelako speł­

nienie tych zamiarów bożych odwlokło i się do czasu w stąpienia bł. M ałgorzaty

j ') D aniel, H istorya bl. M ałgorzaty Maryi str. 40.

I » --- --- - 4

(20)

16

Ho zgrom adzenia Panien W izytek 20 czer-

j woa 1671 r. K iedy Błogosław iona jeszcze)

| w gronie nowicyuszek przebyw ała, świą­

tobliw a siostra Jo a n n a B enigna (rojos, prosta konwerska klasztoru Turyńskiego wyraźnie przepow iadała, że M ałgorzata j Alacoque je s t osobą, przez którą B óg zo­

stanie uwielbiony i któ ra zaprowadzi w Ko- j

ściele nabożeństw o bardzo p o ż y te c z n e ').

Przyszła ona na świat 22 lipca 1647

| z niezamożnych wprawdzie, ale bogoboj­

nych i powszechnie szanow anych rodziców w wiosce L anthecourt, parafii Verosvre, dyecezyi augustoduneńskiej (Autun) w Bur- gundyi francuskiej. Całym jej posagiem i zasobem , oprócz niewinnie spędzonej młodości, było nadzwyczaj szczęśliwe uspo­

sobienie charakteru, spokoj ny i j asny umysł, zdrowy o rzeczach sąd, i prawdziwie szla­

chetne, sposobne do wszelkiej cnoty serce.

' Piękne to i znakom ite bez w ątpienia za- I lety, lecz niedostateczne jeszcze do speł- j nienia tak rzadkiej i wyjątkowej w Ko- I ściele bożym missyi. Bóg więc sam mu-

1 siał przyłożyć ręki do dzieła, aby swoje przyszłe narzędzie odpowiednio i um ieję­

tnie wydoskonalić. To też ju ż od pier­

wszego praw ie dnia jej zakonnego życia

l) D aniel, str. 43.

(21)

17

zaszczycał ją Zbawiciel w yjątkow em i ła­

skami ; obsypyw ał jej duszę najsłodszem i I pociechami, pod wpływem których wyra- i żała swą radość wierszami, nie a rty s ty -'

cznemi w prawdzie, ale nie bez wdzięku, na jak ie zdobyć się m ogła:

C hoćby m nie w m ojem uczuciu ścigali, I coraz n ow e w ym yślali męki,

N ikt m nie od m ego B o g a n ie oddali, N ikt m nie nie w ydrze z m ego Ojca ręki.

Im w ięk sza gorycz dni m oje zatruwa, Tem silniej On m nie do sieb ie przykuw a.

Tym sposobem w prowadzał j ą Zbawi-

j ciel powoli do „królewskiej szkoły swo- jego Sercau. W niej to trzy przedewszy- stkiem piękne cnoty dobrze sobie przy-

! swoić um iała, to j e s t : skupienie i złącze- 1

nie ducha przez m odlitwę z Bogiem — zaparcie się woli własnej i oderwanie serca j

i od wszystkich rzeczy ziemskich — w re­

szcie ochotne znoszenie i zamiłowanie krzyża i cierpień. Ze zaś tej nauce B ło­

gosławiona ja k najw ierniej odpowiadała i najpom yślniejszy z niej odniosła owoc, świadczy o tem M atka de Saumaise, jej i długoletnia przełożona, następującem i sło­

wy: „Zapewnić mogę, źe w przeciągu lat j sześciu, podczas których znałam siostrę naszą M ałgorzatę Maryę, nie dostrzegłam , i aby kiedykolwiek zaniedbała się w wyko-

#*>... ---— ■— :--- ---£$#A

(22)

18

_ * --- n naniu obietnicy, danej przy profesyi za­

konnej, iż Bóg sam będzie panował w jej duszy przedew szystkiem , nad wszystko i we wszystkiem. Ta zaś wierność zjednała jej u bożej dpbroci nadzw yczajne łaski i i dary, skutkiem których tak gorąco pra gnęła upokorzenia, cierpień i krzyżów, iż I bez przesady powiedzieć można, że naj­

am bitniejszy człowiek nie tak chciwie po­

żąda zaszczytów i sławy, ja k ona pragnęła cierpień, którem i wielce się radowała, lubo je czuła dotkliw ie11 ').

W takiej to „królewskiej szkole pokory i um artw ienia11 przygotow ana i należy­

cie wyćwiczona M ałgorzata Alacoque, za­

szczyconą została potrójnem objawieniem, które w dalszym rozw oju czci Najśw.

Serca ma doniosłość i znaczenie wielkie.

Pierwsze z nich nastąpiło w rok po jej profesyi zakonnej d. 27 grud. 1673 r. Za­

topionej w modlitwie ukazuje się Zbawi­

ciel w takiej postaw ie, w jakiej Gro teraz zw yczajnie na obrazach przedstawiam y, tem i do niej przem awiając słowy: „Nie mogę ju ż dłużej ukryć żaru miłości w pier­

siach moich ku niewdzięcznym ludziom — muszę im objawić skarby m ojego Serca, aby ich od niechybnej ocalić zaguby —

') D aniel, str. 81.

(23)

-

-

ciebie zaś za narzędzie do tego obieram | i przeznaczam 14. W rok potem w piątek po Bożem Ciele 1674, nastąpiło drugie objawienie. Po raz pierwszy skarżył się boski Zbawiciel na niewdzięczność i nie- czułość ludzką. Żądał następnie, aby to Serce, „które ta k ludzi um iłowałoa nare­

szcie poznanem i ukochanem zostało. Trze­

cie i najwięcej nas obchodzące objaw ie­

nie miało miejsce d. 16 czerwca 1675 w niedzielę wśród oktaw y Bożego Ciała.

Przepędzając według zwyczaju swego czas przed Najśw. Sakram entem , ujrzała Zba­

wiciela w takiej samej, co dwa razy przed­

tem , postaci, który wym agał osobnego święta ku czci swojego Serca w piątek po oktawie Bożego Ciała, obiecując zle­

wać potoki łask swoich na posłusznych głosowi Jeg o i Jeg o służebnicy.

Oto potrójne objaw ienie, noszące na sobie jedno i to samo piętno, a odsłania­

jące stopniowo i coraz to z większą do­

kładnością całą istotę, przedm iot i pobudki naglące nas do czci Najśw. Serca. Co wię­

cej, całe to jej opowiadanie, od Kościoła św. długo, pilnie i surowo roztrząsane a w końcu najzupełniej potw ierdzone i p o ­ chwalone, ta k je s t proste, szczere i po­

korne, iż o prawdziwości i wiarogodności jeg o ani na chwilę wątpić nie wypada.

(24)

- 20

I Tego bow iem , co się sprzeciwia wierze lub dobrym obyczajom , Kościół ani po-

j chwała, ani zamilcza, ani czyni, jak o na-!

ucza A ugustyn święty l).

To więc nabożeństw o w Kościele kato- j liokim zaprowadzić i z niem wiernych bliżej zapoznać, było żywotnem zadaniem Błogosławionej. Zaiste wielkie to i nader zaszczytne zadanie, t odróżniające bł. Mał­

g o r z a tę od innych Św iętych, a zbliżające ją bezpośrednio do słodkiej tajem nicy Najśw. Serca P. Jezusa. Je j stanowisko pod tym względem było całkiem odrębne,

| wybitne, nowe, ja k się sam Kościół św.

w mszalnej modlitwie na je j uroczystość I jasno o tem w yraża; żyła niem odtąd i od­

dychała prawie jedynie; słowem i pismem

i usiłowała wszystkich, którzy z nią w bliż-

| szej styczności byli, ze czcią Serca Jezu-i

! sowego dokładnie poznajom ić i dla Niego ich pozyskać. To też nie m a praw ie stron­

nicy w jej obszernym zbiorze listów, gdzieby

| w najwymowniejszych, pełnych religijnego ,

\ nastroju słow ach o Niem nie w spom inała2). I

') Quae su n t contra fidem vel bonam vitam , E cclesia non approbat, n ec tacet, nec facit. (Ep.

55. al. 11!).)

2) Za staraniem W izytek z P a r a y -le -M o n ia l w y szła w P aryżu 1876 r. obszerna biografia bł.

M ałgorzaty: v ie et O euvres de la bienheureuse

(25)

21 -

m - ---

f ę

W szystkie swoje m odły i z rezygnacyą iście heroiczną znoszone cierpienia w tej wyłącznie intencyi ofiarowała Bogu, ażeby panowanie boskiego Serca podnieść i ugrun­

tować po całym świecie. Nie m ożna jej też było większej sprawić pociechy, ja k kiedy okazywano przychylne usposobienie dla jej ulubionego nabożeństw a, a prze­

ciwnie nic j ą tak nie martwiło, ja k kiedy je j szczere zam iary przysłużenia się chwale Bożej na mnogie napotykały trudności.

RO ZD ZIA Ł TR ZECI.

Przeszkody, na jakie napotykało nabożeństwo do Sowa Jezusowego w czasie rozwoju swego. 1677— 1794 r.

k

K zecz to charakterystyczna, że na pier­

wsze przeszkody natrafiła błog. Mał­

gorzata (lf>77 r.) w samym zakonie N a­

wiedzenia, który przecież bądź co bądź

M arguerite — Marie A lacoque. W tom ie I o 040 stron., streszczo n y je s t ż y w o t B łogosław ion ej p o ­ dług dokum entów w sp ółczesn ych i w iarogodnych.

Tom II o 618 stron m ieści w sobie jej a sc e ty ­ czne pism a i 135 listó w o n ab ożeń stw ie do Ser- i ca J ezu so w eg o .

£ » — --- ---

(26)

t » --- --- / * * do tego był przeznaczonym , ażeby podzie­

la! z nią wspaniałe posłannictwo boże. Po- i wodem tego oporu nie była bynajm niej i nieroztropna i poryw cza gorliwość Błogo­

sławionej w spełnianiu powierzonej sobie od B oga m issy i; przeciwnie było to dla niej nie m ałą przykrością, że tak nadzw y­

czajne posłannictw o P. Bóg jej porucza.

To też tylko przy nadarzającej się spo­

sobności odzywała się przed swemi sio-

i stram i zakonnem i o tem nabożeństwie, stanowczo tw ierdząc, iż ono do nabycia prawdziwej doskonałości je s t wyśm ienitym środkiem. Może w klasztorze w Paray-le- Monial nie kw itnęła karność i gorliwość pierwotna? I to nie. K lasztor w Paray-le- Monial cieszył się powszechnym szacun­

kiem u obcych i u zakonnic; nie nazy­

wano go inaczej, tylko „ukochanym Pa- r a y “ albo „taborem przełożonych11 dla kwitnącej tam że wzajem nej miłości i ocho­

czego posłuszeństwa.

Nie była też powodem owego oporu pogarda i lekceważenie cnót i pobożności naszej Błogosławionej. W ysoko bowiem ceniono jej cnoty — nazywano ją świę­

tą — ubiegano się o cząsteczkę z jej we­

lonu, niby o kosztow ną relikwię. Co wię­

cej, powierzano je j najw ażniejsze urzędy zakonne: dozorozynipensyonarek, m istrzyni

(27)

23

r ~--- — — i nowicyuszek, a po dwakroć urząd asysten­

tki; noszono się naw et z m yślą wybrania jej na przełożoną dom u, ale wyprosiła sobie i wymodliła, u B oga uchylenie tego j

krzyża. Pomimo tego wszystkiego nie u- stawało jednak ani się zmniejszało prze­

ciwko niej i jej nabożeństw u pewne uprze­

dzenie, które łatwo zresztą da się w ytłu­

maczyć.

O rzadkich przyw ilejach i łaskach, ja- kiemi P. Bóg zaszczycał tę w ybraną du­

szę, oprócz je j przełożonych, nikt nie wie­

dział ani się dom yślał; wszystko to okryte było grubą tajem nicą. Je j długie modlitwy wśród dnia i nocy, skupienie ducha w ka­

żdej porze i przy każdem zajęciu za- j

gadkow y ubytek i szybkie odzyskanie sił, na czem się sztuka lekarska wcale nie i z n a ła ; dalej wiadomość o niektórych dro­

bniejszych w ykroczeniach i nadużyciach w gronie sióstr czasami się wydarzają-

j cych, o których Błogosław iona z wyraźnej i woli Zbawiciela swą przełożoną ostrzedz m usiała; nareszcie wydalenie pewnej po- stulantki, której przyjęcie do zgrom adze­

nia tylkoby niełaskę możnej rodziny na zakon ściągnęło — wszystko to razem wzięte zakłócało spokojny tryb klasztor­

nego pożycia, niepokoiło umysły, prow a­

dziło do szem rania, naw et do powątpie-

--- — _ 4

(28)

24

j wania i obawy, azali M ałgorzata nie p o ­ dlega złudzeniom złego ducha. I to było j głównym powodem, dlaczego nabożeństwo j do Najśw. Serca Jezusow ego w samem gronie zakonnic Nawiedzenia na tak m no­

gie i tw arde z samego początku próby i

wystawionem było, i dlaczego zapatryw a­

no się na nie z takiem niedowierzaniem i uprzedzeniem pomimo tego, że św. za­

łożyciel zgrom adzenia Franciszek Salezy dość jasn ą o niem wzmiankę czyni.

Zaledwie ucichła ta burza, i o nowem nabożeństw ie rozeszła się wieść po świe- [ cie, aliści w net posypały ,się przeciwko ' niemu nowe zarzuty i podejrzenia. Spraw- capni tej nowej groźniejszej burzy, byli przed ewszystkiem Janseniści. Sekta ta, której ojcem K ornel Janseniusz, profesor akademii Lowańskiej 1680 r. a później biskup Ipreński, datuje swoje istnienie od r. 1640. W gruncie rzeczy nie była ona czemś innem tylko kalwinizmem osło­

nionym pozorami katolicyzmu, lubo nie I przyznaw ała się wcale do tego powino­

wactwa. W net ona zalała całą Belgię, Holandyę, Niemcy i W łochy — i w chwili, kiedy w pismach Paschazego Quesnella [ (1671 r.) najw yższego dosięgła szczytu, przypada właśnie epoka pierwszych za-

i wiązków nabożeństw a do Najśw. Serca

--- 4$

(29)

- 25 -

P. Jezusa. Było ono wyśmienicie ocl opa­

trzności bożej obm yślanym środkiem i silną j zarazem tam ą przeciw ko spustoszeniu, ja ­ kie ta sekta szerzyła dokoła. Zrozumieli to dobrze Janseniści i dlatego objaw y tego nabożeństw a bacznem śledzili okiem i śpieszno im było, ju ż w pierwszym za- j

wiązku jego, osławić takow e, zohydzić, | i tym sposobem raz na zawsze podkopać j

i obalić. Zawsze ci sekciarze deptali z po­

gardą to wszystko, co tylko nosiło na sobie cechę katolicyzm u i wewnętrznej pobożności. Uważali i słusznie cześć Serca Jezusow ego, jak o symbolu nieskoń­

czonej miłości Boga — Człowieka dla ludzi, za uroczyste zaprzeczenie błędnych swych doktryn o usprawiedliwieniu, a czę­

ste przystępowanie do komunii św., które to nabożeństw o iisilnie poleca, za pro test | przeciw jansenistow skiej m etodzie w strzy­

m ywania się od kom unii św latam i ca- łemi, pod pozorem, że człowiek do niej należycie nigdy przygotow ać się nie może.

W reszcie cnoty, które to nowe nabożeń­

stwo wiernym zalecało : czynna miłość bliźniego, pokora i prostota w służbie bożej, były potępieniem pychy, uporu i obłudnej surowości tych sekciarzy.

Praw da, że przeciw ko Jansenistom wy­

stąpiło niebawem wielu gorliwych kardy- 4 0J!)

(30)

I nałów, ja k Boschi i G erdii; ja k biskupi:

św. Alfons de Liguory, Vanucci i Fum el;

J e z u ic i: B enedykt i Ferdynand Tetamus, Marques, Faure, Mozzi, Goldhagen, Schau- enburg i Heli, broniąc i rozszerzając cześć Serca Jezusow ego z gorliwością apostol­

ską, ja k o tem obszerniej w znakom item dziele ks. Nillesa S. J . doczytać się mo­

żna i). Ale zanim to nastąpiło, burza jan- senistowska m iała czasu dosyć szumieć i szaleć przeciw nabożeństw u do Serca Jezusow ego. Tak np. biskup z K onstan- c y i2) otrzym ał już w r. 1674 od K lem en­

sa X breve, upoważniające go do w pro­

wadzenia bractw a Serca Jez. w dyecezyi swojej. Z obawy atoli przed Jansenistam i, przez lat 14 zwlekał z ogłoszeniem jego.

W istocie zaraz po odczytaniu wspomnio- nego breve 25 stycznia 1688 r. podnieśli Janseniści przeciwko niemu swój g ło s 3).

W iem y o tem z listów bł. M ałgorzaty, która między innem i i to opowiada, że za poduszczeniem Jansenitów , wszy­

stkim proboszczom miano zabronić zapro-

*) De rationibus testorum SS. Cordis Jesu et Purissim i Cordis Mariae. O eniponte 1885, 2 vo- lum. edit. V.

J) C onstances w Norm andyi.

3) V ie et O euvres. T. II. str. 297, list 119 pi­

san y do Matki de Saum aise pod d. 7 maja 1690.

(31)

- 27

r ^ _ - - - -

wadzenia now ych nabożeństw , a m iano-1

wicie do Najsł. Serca Jezusow ego, druka­

rzom zaś zakazano drukować książek o tym przedmiocie. W m iarę rozkrzew iania się nabożeństw a do Serca Jez. w zrastała ta ­ kże przeciwko niem u zawziętość i niczem

i nieubłagana nienawiść sekciarska. Książki, czasopisma, broszury i pism a ulotne ja n-1

senistowskie z owych czasów są przepeł­

nione naj nikczemniej szemi oszczerstwami przeciwko tem u nabożeństw u, jego roz- j krzewicielom i obrońcom. W nieustannej tej walce posługiwali się naw et podrabia- j

niem lub fałszowaniem tekstu. Tak mię­

dzy innemi tw ierdzili, że ciału Chrystu­

sowemu nie godzi się czci boskiej odda-1 wać; że katolicy czcząc Zbawiciela naszego Serce, czczą je jak o cząstkę jak ąś Jeg o ciała od Bóstwa oderwaną, z Niem nie złą­

czoną. Rew elacye czyli objaw ienia Świę­

tych, podług ich pojęć, miały być p o p ro -;

stu zmyśleniem i sfałszowanym towarem, k tóry jezuita K laudyusz de la Colombiere, po Kalwinie, Tomaszu Goodwinie, zwolen­

niku Socynianów, Nestoryanów i Kwa- krów angielskich odziedziczył, a wielką w yprzedaż tego tow aru pow ierzył Mał­

gorzacie Alacoque i jej zakonow i1). W ea-

') Annali E cclesia stici z d. 17 w rześn. 1781- N illes T. I. str. 217.

A

(32)

r ..— — ---n łym zawiązku nabożeństw a do Serca Jez.

nic innego nie widzieli tylko odegrzane j kacerstw o Nestoryusza. Czcicieli Serca Jez.

nazywali faryzeuszami, Kafarnaitam i, Ala- koquistam i, sercochwalcam i itp. Z równą zapalczywością powstawali Janseniści prze­

ciw obrazom Najśw. SerOU: jedni zwali je „świętymi m uszkutam i“, inni upatryw ali w nich „praw dziwy wizerunek Ju d a sz a 14.

W tej to nieszlachetnej walce odznaczyło się przedewszystkiem jansenistow skie cza­

sopismo „Nou velles Ecclesiastiques“ (No­

winy kościelne), przełożone później w A m ­ sterdam ie i U trechcie na język flamandzki, w Medyolanie na włoski, które mówiąc tu nawiasowo tak były budującem i pou- j

czającem , iż w samym Rzymie i Paryżu publicznie ręką k a ta spalonem zostało.

Na każdej niemal stronicy tych „Now in11

spotkać się mogłeś z pełną zjadliwych przycinków k ry ty k ą, wym ierzoną w prost przeciw tem u nabożeństw u, jeg o rozkrze- wicielom i obrońcom ’).

Tak rzeczy stały aż do r. 1729, kiedy Ja n Languet, ówczesny biskup Swessio- neński (Soissons), późniejszy arcybiskup Senneński (Sens), życie bł. M ałgorzaty dru-

- 28

*) N illes T. I. str. 244.

L -

(33)

- 29 -

- 4--- ^--- --- --- <

kiem ogłosił, dedykował je królowej Ma­

ryi Leszczyńskiej, i zainteresow ał niem i żywo świat uczony. W przydługiej, lecz | gruntow nie opracow anej przedmowie, broni porządku^ nadprzyrodzonego i życia m is ty -!

cznego Św iętych przeciw niedowiarkom swojego wieku, ju ż podówczas podnoszą­

cym głow ę, i powołuje się w tem na po­

wagę Bossueta. Nie przypadło to do smaku filozofom i Jansenistom . Podali sobie więc ręce i ogłosili zgodnie ów życiorys za tka­

ninę marzeń, urojeń, rażących dzieciństw, błędów i nadzwyczaj gorszących herezyj.

W lat 24 potem (1753) biskup L anguet zakończył swój doczesny żywot, a głośny encyklopedysta d’A lem bert, wygłosił nad grobem nieboszczyka, jak o członka aka­

demii paryskiej, żałobną mowę, w której nie pom inął i życiorysu M ałgorzaty tw ier­

dząc stanowczo, iż to je s t rzeczą niepo­

dobną, ażeby owo dzieło z pod pióra tak i światłego prałnta wyjść mogło, lecz, że to j być musiał utw ór jakiegoś nieuka mnicha, którego ramocie prałat, członek akademii, zkądinąd wcale tem u obcy, nazwiska swe­

go użyczył. K tóżby zresztą dzisiaj w X V III stuleciu takim rzeczom mógł dawać wiarę, o jakich ów życiorys praw i?

Ale co tu bardziej jeszcze zadziwia, to j j ta okoliczność, że naw et niektórzy biskupi

--- --- ---

(34)

- 30 -

! * - ...- « *

katoliccy, ja k n. p. D aniel de Caylus su-

! fragan z Auxerre, ganili tę k sią ż k ę '), zo- wiąc opowiedziane w niej objaw ienia po- prostu „nieprzystojnością“, a książkę całą

i „nieprzyzwoitym rom ansem14 2), niejedne­

mu zaś powieściopisarzowi i poecie, jak Pironowi, dostarczył on obfitego m ateryału do rozlicznych artykułów ulotnych, poe­

matów i pamfletów, w yszydzających cześć

1 Najsłodszego Serca Jezusow ego. W mię- ' szali się w tę spraw ę naw et praw nicy i j adwokaci, chyba dlatego tylko, ażeby ul-

j żyć nieoo trudu i pracy zakrystyanom i ko- j ścielnym, którzy z inicyatyw y dbałych o

j cześć Bożą plebanów, z ja k największą

| starannością kościoły na uroczystość Serca Jez. przyozdabiać musieli. Tak między in- nemi w r. 1776, w wigilią uroczystości Najśw. Serca, proboszcz wraz z wikarym parafii St. Andre- des- Ares, odbiera akt urzędowy od kom itetu kościelnego tejże parafii, w zbraniający obchodu rzeczonego święta. A nie był to jedyny w ypadek

j w tym rodzaju. Inny protokół rady mia­

sta z r. 1781 podpisany przez pięciu ad­

wokatów, orzeka raz na zawsze, że komi- I te t parafialny m a prawo sprzeciwienia się

! obchodowi święta nieprzyjętego, ja k mó- i ‘) D an iel str. 311. 2) N illes T. I. str. 220.

w --- —— <*t

(35)

- 31

* - --- --- 4 #

wią, pi’zez żaden synod. Pom iędzy boha­

teram i tej niechhibnej walki odznaczył się przedewszystkiem exoratoryanin Tabaraud, a znacznie później, bo w r. 1828 schyzma- bycki H enryk Gregoire, biskup niegdyś w Blois, który w swojej „Histoire des lectes religieuses“, w osobnym rozdziale

>od tytułem : Cordicołcs, ou Histoire criti- que des dśvotions nouvelles au Sacrś Coeur je Jesus et au Coeur de M ańe, wszystkie ansenistowskie, już dawno zapomniane brednie na nowo odgrzyw a ’).

Zapomocą antireligijnej prasy ja d sekty ansenistowskiej wcisnął się i do innych crajów katolickich. W samym W iedniu za ządów Maryi Teresy, ochmistrzami mło- lych arcyksiążąt byli Janseniści, duch tej ekty opanował z łatwością ukoronowane -,‘łowy w Austryi, w Toskanii i elekt ora-

ie Kolońskim.

Na gruncie Jansenizm u wyrosło i doj- zało za panow ania cesarza Józefa I I (1780 -1790), smutnej pamięci józefińskie usta­

wodawstwo, zamieniające Kośoiół katolicki / instytucyą państw ow ą, i poddające bi- kupów, proboszczów, seminarya, zakony, aboźeństw a naw et parafialne, a przede-

‘) L eroy, D e SS. Corde J esu ejusque eultu.

1 eod ii 1882, str. 125.

U — --- 4

(36)

- 32 -

$$--- --- --- #iyj> i wszystkiem dobra i m ajątki duchowne pod szczególniejszą opiekę i kontrolę cesar­

skiego rządu. N a pierwszem m iejscu na­

turalnie paść m usiały ofiarą nabożeństw a do Najśw. Serca Jezusow ego. Duchem re­

form atorskim owiany J ó z e f I I nazywał je

„niedorzecznem i fantastycznem nabożeń­

stwem “ '); z tego powodu poznosił on j e-1 dnym zamachem pióra wszystkie bractw a Serca Jez. w swem rozległem państwie.

Gotowi na jeg o rozkazy urzędnicy zostali upoważnieni do w yrzucania z kościołów ! wszelkich wizerunków Serca Jezusow ego a w razie niemożebności, do przekształce­

nia ich na inne, ja k to n. p. miało miejsce w kościele pojezuickim w Insbruku 1791 j roku 2). Profesorom akadem ickim polecono j

z góry, ażeby rozkrzewianiu czci Serca Jez. energiczny stawiali opór. K apłani u- j biegający się o stopień doktorski osobną i musieli składać przysięgę, że w Nabożeń-

') Sam n aw et biograf J ó zefa II oburza się na t o : ,,Von der A ndacht g eg en das H erz Jesu , o Gott! da larm t er, dass es ganz abscheulich ist.

2) N ie z p ierw szym to zresztą w historyi na­

szeg o n ab ożeń stw a spotykam y się teg o rodzaju faktem. W r. 1774 pow yrzucano w R zym ie z ko­

ścio łó w obrazy Serca Jez., m im ow oli zapew ne

! i w ied zy K lem en sa X IV , w ostatniej pod ten j czas ju ż będącego chorobie. (X . P łoch ock i T. J.

i K azania o nab ożeń stw ie do N. Serca Jez. str. 185).

--- --- r-di

(37)

33

« f stwie do Najsł. Serca żadnego zgoła udziału brać nie b ę d ą '). Święto Serca Jez. w ykre­

ślono ze w szystkich kalendarzy liturgi­

cznych; za rozdaw anie jakichbądź książe­

czek o Sercu Jez. skazyw ano na grzywny lub więzienie. Między innymi pobożny i gorliwy kapłan wiedeński Maksymilian Heli, słynny m atem atyk i astronom cesar­

ski, za rozdaw anie zakazanych książeczek | o Śercu Jez. zapłacił karę 500 złr. P a t r y - ; cyusza Pasta, kanonika wiedeńskiego, ska- j

zano za takie samo przewinienie na 1 0; dniowy areszt i grzyw nę 1 0 0 złr., zapew ne j

na postrach innym kapłanom, gdyby któ­

rem u z nich przyszła ochota podobnej | dopuścić się zbrodni. Niestety, znale­

źli się i kapłani, którzy wraz z józefiń­

skim rządem tępili nabożeństw o Serca J e ­ zusowego. W ybitne między nimi miejsce zajął M arek W ittola, prałat-infułat w Bien- ku, proboszcz w Probstdorfie, który naj­

przód w czasopiśmie kościelnem „W iener K irchenzeitung‘£ przez całe pięciolecie

') Oto dosłow ite brzm ienie tej ciekaw ej przy-1 s i ę g i: „Spondeo, m e religionem christianam a spuriis cultibus integram serv a tu ru m ; disciplinas th eologicas a jeju n is scholasticorum opinationi­

bus repurgaturum ; veram , quae ad m entem Jesu Christi sit, theologiam exculturum illam que ad usus vitae hum anae constanter et so llicite tra- j

ducturum 11 ■

O czci N. S. J. 2

-4

(38)

--- — --- <M

ijp f

(1784—1789), a później w swem smutnej pamięci dziele Neuesłe Beitrdye zur Reli- gionslehre und Kirchengeschichte, dowcipko­

wał i szydził bezkarnie z nabożeństw a do j

Serca Jez., zowiąc je nieinaczej, tylko

„Eingeweide - A ndacht11 nabożeństwem do wnętrzności, a jeg o zwolenników „H erzler- i

A postel“ ; wszystkie zaś jansenistow skie j krajow e i zagraniczne pisma gorąco po- 1 pierał i zachwalał.

Pom agali mu tej roboty Ja n Huber, j proboszcz w Sindelburgu, profesor filozo- j iii na wszechnicy M onachijskiej i ksiądz Franciszek Gmeiner, profesor historyi ko­

ścielnej ; a nawet, co przykro powiedzieć, niektórzy książęta kościoła. Tak n. p. lir.

A ntoni Colloredo, arcybiskup Ołomunie- cki, listem okólnym z d. 26 lutego 1783 do kleru m orawskiego i szląskiego, zniósł samowolnie wszystkie odpusty, jakie od Stolicy św. bractwu Serca Jezusow ego n a­

dane zostały. Inny prałat, Jan Morosini, biskup z W erony, wydał pod d. 4 stycz.

1782 tak klasyczny list pasterski o tem nabożeństwie, iż Jó z ef II dekretem z dnia

2 0 lutego t. r. wszystkim go biskupom

austryackim rozesłał i za wzór listów pa­

sterskich p o sta w ił'). Tak więc naw et ka-

') N illes, Parergon ad historiam festi T. I. str.

218—236.

•i

i »...

Cytaty

Powiązane dokumenty

Hakowanie urządzenia za pomocą interfejsów UART i SWD 196 Hakowanie mikrokontrolera STM32F103C8T6 (black pill) 197. Przygotowanie środowiska diagnostycznego

prawidłowość podłączeń oraz funkcjonowanie i stan podlicznika. Z kontroli, w trakcie której wykryto nieprawidłowości sporządzany jest protokół, podpisywany przez

W ubiegłym tygodniu odbyły się pierwsze sesje rady miejskiej i rady powiatu.. Czytelnicy „G azety&#34; w ybiorą

Wystawa oprawy książki.. alten

Jest skuteczna długofalowo: bierze pod uwagę to, co dziecko myśli, czuje, czego się uczy i jakie podejmuje decyzje o sobie samym i o swoim świecie i jak

ły osadzić go w areszcie. Pan Kalasanty 'Się' śpieszj'. Wydział śledczy w ŁOdzi zaalar- zakrystji. Tam wyłamali drzwiczki SI\ronma mansarda na ozwartern mowany

zanie członków rodziny królew skiej. Zam ek w W indsorze, gdzie od czterd ziestu lat żadnych przeistoczeń nie dokonano, oddany został w ręce całego zastępu

Sko- rzystałem także ze zbiorów Archiwum Wojskowego w Gdyni, gdzie znajdują się dokumenty Zarządu Politycznego (ZP) MW z lat 1956–1965. Zawierają one m.in. Istotnych informa-