• Nie Znaleziono Wyników

Wiadomości Towaroznawcze : miesięcznik, 1947.01-02-03 nr 1-3

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wiadomości Towaroznawcze : miesięcznik, 1947.01-02-03 nr 1-3"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

WIADOMOŚCI

TOWAROZNAWCZE

M IE S IĘ C Z N IK

ftok V Kraków, Styczeń, Luty, Marzec 1947 N r I-3

:s

V ■ , /

T R E Ś Ć :

Julian Kamecki — Wykrywanie dodatku wody do soków owo­

cowych.

Jadwiga Ocetkiewicz — Na margines produkcji bekonów - Stanisław Witkowski — Perfekcjonizm jako niezbędny czynnik

■o Hągnięć wychowawczych i naukowych.

<9>' >

Program towaroznawstwa dla szkół zawodowych średnich gimnazjalnych.

Komunikat dla szkół.

0: ZB

W YD A W C A : S T U D IU M S P Ó Ł D Z IE L C Z E PRZY W Y D Z IA L E R O L N IC Z Y M U.J.

— ZAKŁAD TOWAROZNAWSTWA OGÓLNEGO l ROLNICZEGO -

(2)

Str 2 WIADOMOŚCI TOWAROZNAWCZE Nr 1 - 3

tow any i posiada e kstrakt około 10%, to z dużym praw dopodobieństw em można badany sok uważać za nierozcieńczony. Nawet zresztą i w tym wypadku dodatek 10 do 20% wody nie może być w y k ry ty z p'ewnością. Ten sposób analizy posiada bardzo ograniczone zastosowanie, gdyż naturalny sok ma­

linow y może ulegać bardzo szybko zm ianom wsku­

tek ferm entacji. Przykład takich zmian podaję w po­

niższej tabelce IV.

Tabela IV.

Zm iany składu w czasie ferm entacji naturalnego soku m alinow ęgo.

Czas badania C. wł. Ekstr. re fr. Kwas ja ko ja b łk o w y

1,036 9,80/0 1,81%

Po 24 godz. > 1,026 6,7 1,74

W ciągu 24 godzin n a stą piły poważne zmiany w cię­

żarze wł., zawartości ekstraktu a naw et nastąpił uby­

tek kwasu.

Jeżeli dodana woda zawierała azotany, oznacze­

nie tychże przy pom ocy np. dw ufenyloam iny może służyć do poparcia wniosku o dodatku wody.

2. Wykrywanie dodatku wody w sokach sfermentowanych.

W artościow y sprawdzian dodatku wody stanowi oznaczenie pop io łu i jego alkaliczności (4). Ponieważ stosunki klim atyczne, własności gleby, sposoby na­

wożenia mogą spowodować znaczne odchylenie „od przeciętnych wartości, dlatego podejm ow ano w ie lo ­ kro tn ie w Niemczech wyznaczanie średnich rocznych na sokach w yciśniętych przez fachow ców w labora­

toriu m . P om im o pew nych zastrzeżeń przeciwko tej form ie wyznaczania wytycznych, stanowi ona do dziś dnia podstawę do ocen soków w Niemczech.

W w yniku tych analiz uzyskano dla roczników 1905 do 1912 następujące w artości :

p o p i ó ł ... , 0,395-0,761%

alkaliczność . . . . 4,40 -9 ,2 7 liczba alkaliczności. . 9,20—13,30

W nowszych ćżasach Bund der Deutschen F rucht­

saftindustriellen na podstaw ie analiz soków w ykona­

nych ko m isyjn ie u sta lił następujące najniższe dane dla p ro d u k tó w handlowych.

Rok 1932 p o p ió ł 0,325% L. alkaliczn. 12

• 1933 , 0,440 „ 11,5

Od powyższych danych odbiegają m aliny, które wyhodow ano w wąrunkach nienorm alnych np. przy siln ym nawożeniu azotow ym oraz o b fity m zraszaniu wodą. Deszcz w czasie zbioru nie w pływ a poważniej na własności soku, gdyż pow oduje rozcieńczenie nie przewyższające 10%. D odatek obcych substancji m i­

neralnych pow oduje, że w yn iki oparte na oznacze­

niu popiołu stają się iluzoryczne. Uwzględnienie na­

tom ia st liczby alkaliczności pozwala często i w tych wypadkach na praw idłow ą ocenę, gdyż dodatek al- kałii i węglanów alicalicznych podwyższa liczbę alka­

liczności, a dodatek kwasów m ineralnych i ich soli kwaśnych obniża. Jeżeli dodatek substancji m ineral­

nych obcych został tak wykonany, że liczba alkaliczt ności nie uległa zmianie, to pozostaje ty lk o w yko ­ nanie ilościow ej analizy popiołu. Skład tego ostat­

niego wg Beythiena 2) jest następujący:

Tlenek potasow y K20 43,21 — 49,75 % Tlenek w apniow y CaO 5,87 — 10,07 Tlenek magnezowy M gO 4,04 — 7,73 Tlenek fosforow y P20 5 2,85 — 12,16

Chlor 1,21 — 1,95

Tlenek siarkow y SOs 3,26 — 6,01

W iększe odchylenia wskazują na dodatek obcych substancji m ineralnych a zarazem (jeżeli przytym zawartość pop io łu nie jest zwiększona) na dodatek w ody. Jeżeli dodana woda zawierała azotany, wystar­

czy do jej stw ierdzenia w ykrycie azotanów. Inne m etody 3) posiadają mniejsze zastosowanie.

Część doświadczalna.

W naszej literaturze brak system atycznych da­

nych dotyczących analiz soków. Dane statystyczne niem ieckie mogą częściowo nie odpowiadać naszym stosunkom . Z tego pow odu rozpocząłem w 1942 w laboratorium firm y dr fl. W ander system atyczne badania nadsyłanych m alin. Badań tych niestety nie m ogłem kontynuow ać w lątach następnych, tak, że pozostały one odosobnione. W tabeli IV zestawiłem w yniki otrzym ane w następujący sposób: kolum na 1 zawiera datę otrzym ania przesyłki m alin, druga c. wł., oznaczony areopnetrern, trzecia e kstra kt znale­

ziony przy pom ocy re fra k to m e tru (skala cukrowa), czwarta kolum na zawiera zawartość kwasu, ozna­

czoną przez m iareczkowanie i przeliczoną na kwas cytrynow y bezwodny, następne kolum ny — za­

wartość p o p io łu , alkaliczność i liczbę alkaliczności, oznaczone i obliczone ja k niżej.

Oznaczenie popiołu — odparow uje się 50 cm 3 soku do suchości, spala osad bez zetknięcia osadu z ga­

zami spalinow em i zaw ierającym i siarkę, spopiela wraz z węglem w yciągniętym wodą, przy niezbyt wy­

sokiej tem peraturze i szybko waży.

Oznaczenie alkaliczności popiołu - zalewa się p o p ió ł 25 — 30 cm 3 0,1 n kwasu siarkow ego, g otu je przez

10 m inut po zakryciu szkiełkiem zegarkow ym i nad­

m iar kwasu odm iareczków uje 0,1 n ługiem wobec fenolftaleiny. W ynik przelicza się na 100 cm 3 soku.

Liczba Alkaliczności. Dzieli się alkaliczność p op io łu przez zawartość popiołu.

(3)

\

Nr 1 - 3 WIADOMOŚCI TOWAROZNAWCZE Str. 3

dane odnosz.ee sie do m a,in z terenów niem ieckich Tabelą IV.

Analizy soku m alinow ego surowego z roku 1942 okręgu krakowskiego.

Pochodzenie melin Dała C. w ł. Ekstr. Kwas Paplół Alkalicz L. alka!.

Kalwaria 2 1 . VIII 1 , 0 3 0 7 , 2 1 , 8 0 0 , 4 4 5 , 3 1 2 , 0

Bolecbowlce 2 1 . VIII 1 , 0 3 0 7 ,1 2 . 1 8 0 , 3 8 3 ,1 8 , 2

Zielonki 2 2 . VIII 1 ,0 3 2 8 , 2 1 ,8 1 0 4 0 4 , 0 1 0 , 0

Glanowice 2 2 . r> 1 ,0 3 6 8 , 8 1 ,8 1 0 , 3 4 3 , 6 1 0 ,6

Clanowice 2 2 . 1 ,0 2 4 6 , 6 1 , 7 9 0 , 3 9 ,3 ,7 9 ,5

Michałowice 2 5 . V 1 ,0 1 7 5 , 2 1 , 7 9 0 . 3 8 3 , 3 8 , 6

Kalwaria 2 5 . 1 , 0 3 8 .8 ,8 1 , 6 9 0 , 3 8 3 , 6 9 , 5

Michałowice 2 7 . 1 , 0 2 8 7 ,1 2 , 0 0 0 . 4 1 4 , 3 1 0 , 5

Maków 2 7 .

1 ,0 2 1 5 , 2 2 , 2 0 0 , 4 4 4 , 2 9 , 5

Glanowice 2 9 , 1 , 0 2 0 5 , 2 1 , 6 8 0 , 3 7 3 , 7 1 0 , 0

Biały Kościół 3 0 . » 1 , 0 1 6 4 ,1 2 , 1 0 0 , 3 9 3 , 8 9 , 7

Michałowice 3 0 . 1 , 0 2 0 5 , 0 1 , 8 2 0 ,4 1 3 ,1 7 , 5

Biały Kościół 1. IX. 1 , 0 1 6

V 1 , 8 2 0 . 4 Û 3 , 7 9 , 2

Michałowice 4 . IX. 1 , 0 1 8 4 , 6 1 , 7 0 0 , 3 4 2 ,7 7 , 9

Surow iec analizowany w tabeli IV znajdow ał się w beczkach i był p okryty lub zwilżony sokiem, tak, że do wykonania prób ko ntro ln ych się nie nadawał.

można zastosować bez większych zmian do m alin z okręgu krakow skiego.

Liczba alkaliczności kilku badanych próbek leżała poniżej 10, a nawet poniżej 9. N iew ątpliw ie, zwłaszcza tę ostatnie dostawy były zafałszowane wodą.

Lab o ra to riu m analityczne dr fl. Wander S.R., Kraków,

1942 Streszczenie.

A utor przedyskutow ał najważniejszą m etodę uży­

waną do k o n tro li dodatku wody do m alin, w zględ­

nie soku m alinow ego t. j. oznaczenie zawartości p op io łu i liczby alkaliczności. Porów nał następnie przeciętne charakterystyczne soków m alinowych nie­

m ieckich z w ynikam i analiz własnych soków m a li­

now ych okręgu krakow skiego z roku 1942, przyczem doszedł do w niosku, że dane charakterystyczne nie­

m ieckie mogą być z pożytkiem użyte do oceny na­

szych soków, przynajm niej aż do czasu wykonania pełnych badań m alin krajow ych.

M iędzy nadesłanem i m alinam i znalazły się d w u krot­

nie m aliny w koszyku, tak, że można je było w y­

cisnąć w lab ora to riu m i sok zbadać. W yniki podaję w tabeli V.

Tabela V.

Analizy soku m alinowego surowego w yciśniętego z świeżych malin.

Pochodzenie malin Data C. w ł. Ekstr. Kwas. Popiół Alkalicz. L, a ik a l.

Kalwaria 21. VIII. 1 ,0 3 8 9 , 6 1 ,7 8 0 , 4 6 5 , 3 1 1 5

Michałowice 27. VIII. 1 , 0 4 2 1 0 , 2 1 ,8 2 0 . 4 3 4 , 7 1 0 , 9

Wnioski.

Summary.

The author discussed the main m ethods o f con­

tro llin g o f the am ount o f water in the raspberry juices, th a t is the d e te rm in a tio n o f ashes and alka­

line num ber (germ.: Alkalitatszahl). He com pared also the results of the analysis o f germ any raspber­

ries with the owns analysis o f the raspberries from t^le Cracow d is tric t in 1942 year, and stated, that the germ any characteristics dates, may be succes- fu lly aplied fo r the valuation o f polisch (Cracow d istric t) raspberries, u ntil the investigation o f the / raspberry juices from the Cracow country w ill be fu lly executed.

Przebadany m ateriał je st zbyt szczupły, ograni­

czony ty lk o do jednego sezonu i ź tego pow odu nie można na jego podstawie w yprow adzić pewnych i zbyt daleko sięgających wniosków . W każdym ra­

zie wydaje się uzasadniony wniosek, że przeciętne

Literatu ra . ,

1) Spaeth, Z. ü nte rs. d. Lebens., 4,97, ISO! ;■

2 ) Beythien, Z. f. ü n te rs. d. Lebens., 10,339,1905.

3) Juckenack, Barnes, Bleyer, Grossfeld, Hanbuch der Lebensm ittelchem ie, tom V, str, 661 r. 1938

/ , ‘

D r Jadw iga Ocetkiewicz

Na marginesie produkcji bekonów.

Zagadnienie uzyskania dew iz dla borykającego się z trudnościam i finansow ym i Państwa ,Polskiego wiąże się nierozdzielnie z naszymi obecnym i m ożliwościam i eksportow ym i. Odcinek naszej h o d o w li - zdewasto­

wanej prawie zupełnie, nie może być ich źródłem - a nawet wymaga im portu pogłow ia koni i bydła ro ­ gatego, dalej św iń, specjalnie w tych ostatnich dw u pozycjach, sztuk zarodowych.

Sytuacja jednak wymaga eksportu i to eksportu

m ożliw ie jaknajbardziej intenzywnego. Na odcinku ho­

dow lanym , jedynie trzoda chlewna może być ź ró d ­ łem materiału w yw ozow ego ze względu na swoją specyficzną płodność i szybkość w ym iany materiału rzeźnego. O tern, abyśmy m ogli konkurow ać z innym i krajami w produkcji np. mięsa w ołow ego, n igdy nie m ogliśm y, a tembardziej dzisiaj nie możemy myśleć.

Zostaje jedynie m ożliw ość p rodukcji mięsa św iń, i to specjalnie produkcja boczków,

) '

/

(4)

J

Str. 4 WIADOMOŚCI TOWAROZNAWCZE Nr 1 - 3

Nie w o ln o nam zapominać, że przed 1939 r. nasz boczek już w łaściw ie zdobył rynek angielski, nie do­

chodząc oczywiście do wyparcia zeń produkcji duń­

skiej, ale w każdym razie pozycja nasza była silna, a boczek polski byl znany i kupow any chętnie.

Od niepamiętnych czasów przyrządzanie boczków świńskich i ich wędzenie znane było mieszkańcom Europy. Na długi czas przed upowszechniemem, jako podstaw y pokarm owej chleba wypiekanego z mąki, boczek już był głów nym i popularnym środkiem spo­

żywczym europejczyka polującego na dziki.

- Boczek, który stanow i podstawę rannego posiłku każdego'Anglosasa przechodził co do swego wyglądu i smaku cały szereg zmian i to takich, jakim podlega chyba tylko moda damska na kapelusze, czy suknie, Przed 70—80 laty żądano boczka przerośniętego tłu ­ szczem o wielkiej, szerokiej w arstw ie słoniny. Dzisiaj wymagania są diametralnie inne: boczek, k tó ry może znaleźć zbyt na rynku angielskim, musi zawierać cienką w arstw ę słoniny — wyraźnie oddzielonej od w arstw y mięsa przy jaknajidealniejszym w yró w n a niu tejże pod względem grubości, np. niedopuszczalną rzeczą jest silniejsza w a rs tw a 's ło n in y w partji karku i szynki a cieńsza w partji grzbietow ej — oraz d u ż o m ię s a soczystego i smacznego, a nie przerośniętego tłu ­ szczem.

Sprostać wymaganiom rynku można jedynie przy tuczeniu bardzo m łodego zwierzęcia, które rosnąc -przy bardzo intentyw nem żyw ieniu da mięso i sło­

ninę w odpow iedniej jakości i um iejscow ieniu na tuszy.

Ważnem zagadnieniem jest też i uzyskanie tow aru w całej swej masie m ożliw ie jaknajbardziej jednoli­

tego, bo takiego jedynie żąda rynek.

/ ■ Przed rokiem 1939 najlepsze boczki produkow ała Dania, Polska i Estonia, nie biorąc oczywiście pod uwagę własnej, angielskiej produkcji.

Uwaga producenta musi być skierowana w 2-ch kierunkach: 1) w yb o ru odpow iedniej rasy św iń na­

dającej się do p rodukcji »bacons«, oraz 2) odpow ied­

niego żywienia.

Rasy św iń hodowane obecnie zasadniczo pocho­

dzą od 3 podstaw ow ych, w yjściow ych typów : a) sus' scrofa férus, d ) sus vittatus, c) sus mediterraneus.

Różnice, oprócz cech kranjologicznych, mniej tentu- jących dla praktyków , są bardzo duże także w typie produkow anego mięsa, tak, że współczesne, w ysoko hodowlane rasy w sw oim podstaw ow ym typie na­

wiązują silnie do odpow iednich dzikich przodków . Jeśli teraz pod nazwy łacińskie dzikich przodków św in i podsuniem y typy produkow anego mięsa, to zo­

baczymy, że a) sus scrofa (dzik europejski) o dp o w ia ­ da ty p o w i słoninowem u, b) sus vitatus (dzik azja­

tycki) — ty p o w i tłusto-m ięsnem u, c) sus mediterra-

neus (dzik basenu -Morza Śródziemnego) odpowiada ty p o w i przejściowemu od czysto słoninow ego do tłusto-mięsnego. Dzisiaj oczywista nie może być m o w y o rasach hodow lanych w czystym typie pierwotnego przodka W każdym razie w literaturze spotykamy się ze zestawieniem, które ma znaczenie zasadnicze dla omawianego tematu, a które cytuję za Prawocheńskim:

A. Typ słoninowy: przedstawiający czyste pochodne sus scrofa z nieznacznym dopływ em k rw i sus medi­

terraneus i vittatus, bez trudu rozpoznać można w h o ­ dow lanych rasach anglo-saskich:

rasa wessex — graniaste

» gloucester — centkowane

» tam w orth — złocisto-rude

» '■amerykańskie jednokopytow e.

C. Typ przejściowy do tłusto-mięsnego: pochodne sus scrofa ferns oraz widocznych krzyżówek sus me­

diterraneus, nieco mniej sus vittatus:

rasa wielka biała angielska (large w hite)

» wielka,biała kłapouchą (long w hite lopeared)

» ulsjer (U lsterpigs)

francuskie kroańskie (craonnais porc) uszlachetnione niemieckie (veredeltes Land­

schwein)

wielka czarna angielska (large black);

B. Typ-tłusto-mięsny: pochodne sus vittatus o ma­

łej domieszce k rw i sus scrofa i sus mediterraneus —

należą tu: /*-

średnia biała angielska (m iddle w hite) rasa berkshire

» lin ko ln (lincolnshire- curly coated)

» kum berlend (cumberland pigs)

niemiecka biała szlachetna (deutsches E del­

schwein)

oraz rasy amerykańskie: poland - china, duroc-jersey, c h e s te r-white, wreszcie:

hampshire, które w swym typie mają nacisk położony na produkcję smalcu.

Przy w yborze do h o d o w li św iń na boczki — z góry musimy w yelim inow ać cały ostatni typ tłpsto-m ięsny.

Na boczki nadają się jedynie św inie należące do 2-ch pierwszych typów , z tern, że o ile hodow cy angiel­

scy mogą się zastanawiać nad wyborem rasy i nie­

jednokrotnie preferować np. rasę tam w orth dla p ro ­ dukcji boczków, które są dopraw dy poza konkursem, jeśli chodzi o wymagania rynku pod względem ja­

kości mięsa i słoniny, o tyle hodow ca polski musi się zadow olić tern, co ma dostępnego — więc tam- w o rth ’ôw pod uwagę nié weźmie.

Badania duńskie wykazały dow odpie, że najlepszym rozwiązaniem zagadnienia zajmującego nas obecnie jest produkcja tow aru rzeźnego pochodzącego z go­

(5)

Nr 1 - 3 WIADOMOŚCI TOWAROZNAWCZE Str. 5

spodarstw, gdzie stosowano krzyżowanie rasy angiel­

skiej wielkiej białej z miejscową, kłapouchą świnią.

M io ty Fx krzyżów ki takiej dawały tow ar jakościow o i ilościow o najlepszy. Ujemne w yniki dawało łączenie między sobą. mieszańców, które dawały m ioty bardzo niejednolite i nie nadające się niejednokrotnie do p ro ­ dukcji boczka. ,

Jeśli przeglądniemy nasz boczkow y materiał przed 1939 rokiem to zobaczymy, że powyższą metodę sto­

sowano z powodzeniem i u nas. W c h w ili" obecnej zdawałoby się, że nie przedstawia ona większej tru d ­ ności: »bo zawsze można postawie na stacji kopula­

cyjnej knura o danym typie«, a tymczasem napotkać ona musi na trudności duże. Poprostu brak materiału hodowlanego takiego, któryby można uznać bez za­

strzeżeń za odpow iedni. Sprawę tę roztrzygnąć może im port dostateczny osobników męskich — tu nąsu- wają się zastrzeżenia: materiał zarodow y jest kosztow ny 0 ile chodzi o sztuki rzeczywiście cenne, bo zawsze kraj sprzedający niechętnie pozbywa się zagrauicę swoich preferentów, a jeśli sprzedaje, to tak drogo, aby rzeczywiście »wartało sprzedać« — kupujący zaś ponosi wszystkie straty w ynikłe -z m ożliw ości pad­

nięcia po drodze, trudności aklimatyzacji itp. co da­

lej podnosi cenę, materiału zaś lichego wOgóle nie opłaci się sprowadzać, albo sztuczna inseminacja spermą istniejących w kraju cennych reproduktorów ustalonego typu, co też wymaga dużych kosztów : jak odpow iedni technicy, opieka lekarsko-w eterynaryjna, aparatura, koszt środków lokom ocji, a więc autom o­

bili, materiałów pędnych itp. a jest niezbyt chętnie widziana przez posiadacży loch, którzy wolą widzieć osobnika męskiego — wreszcie ostatnia — może naj­

mniej efektowna i najmniej błyskotliw a droga — ale pewna droga: żaden knurek od rejestrowanej matki 1 ojca nie śmie zostać w ykastrow any, chyba, że tak orzeknie bądź lekarz weterynarii ze względu na cho­

robę, ale w tedy pow inien dać zezwolenie na piśmie na kastrację, gdzie będzie dokładnie wyszczególnione dlaczego kastracja miała miejsce, bądź okręgow y in ­ spektor h odow li, a więc fachowiec, do którego w pierw ­ szym rzędzie należy osąd co do przeznaczenia danej sztuki czy to do dalszej h o d o w li, czy też do kastracji.

W dzisiejszym naszym położeniu nie możemy so­

bie absolutnie pozw olić na 2 luksusy: 1) bezmyślne­

go w ykastrow yw ania osobników , któreby m ogły dać względnie dobre potom stw o, oraz 2) krycia loch na­

wet średniej wartości materiałem, który w typie i w y ­ glądzie zewnętrznym przedstawia efekt końcow y krzy­

żówek z niepraw dopodobnego zdarzenia. Na te dwa eksperymenty jesteśmy napewne za biedni.

Na konkursach opasowych w ‘ Smithfield, które są jakgdyby świńskiem D ^rby i Newmarket (miejsco­

wości, gdzie odbywają się w yścigi koni ang. oraz ich

aukcje) wielka biała angielska cieszy się sw oją zasłu­

żoną chwałą. W ieloletnia praca hodow ców angielskich nad doborem materiału, któ ry m iał dać wczesno d o j­

rzewający typ św ini boczkowej, doskonale zbudow a­

nej, jednolitej, w ytrzym ałej, zdrow ej święci swoje tryum fy. Długość i głębokość tułow ia, doskonały, sze- ro k i\z a d , w ypełniona, okrągła szynka, noga sucha o płaskiej kości, pionow o, rów nolegle ustawiona, pę­

d n y mocne, sprężyste, rów ne i gładkie, brzuch d o ­ brze w ypełniony z rów ną linią podbrzusza, słabizna głęboka i zwarta, głow a z lekka wklęsła, ryj szeroki, nie zadarty, duża szerokość między uszami i oczami, szyja lekka, kark nie za gruby, harm onijnie w y p e łn io n y ' między łopatkami — grzbiet długi - ró w n y i szeroki na karku aż do końca zadu - oto wzorzec wielkiej białej angielskiej, a zacazem i cel, któ ry musi być osiąg­

nięty, aby uzyskać dobry, bezkonkurencyjny boczek.

Duńczycy doszli w swojej produkcji »bacons« do perfekcji. Prowadzą oni rów nolegle dwie rasy: krajo­

wą duńską oraz wielką białą angielską w czystości i k rw i, a potom stw o pierwszej krzyżów ki Fx z łącze- \ nia tych 2-ch ras powstałe daje najzyskowniejszą p ro ­ dukcję boczków. Jeśli u nas nasze lokalnć św inie przekrzyżujemy, ale już celow o i świadomie materia­

łem w ielkiej białej - uzyskamy napewno popraw ^ sylw etki i stosunku słoniny do mięsa, tak, że to, co uzyskamy w Fx będzie może nie najlepszym, ale już - boczkiem.

Najlepsza jednak p o d względem rasy Świnia nie da nam zadawalającego boczku, ó ile brakować jej będzie celowego żywienia. Dochodzim y tu d o -d ru ­ giego kapitalnego zagadnienia.

Zasadą boczka jest jego waga przy równoczesnym określeniu wieku: 6 miesięcy = + 80 kg. żw. P ierw ­ sze tygodnie po odsądzeniu od matki są bodajże .naj­

ważniejsze: tu musimy założyć, że prosię hoczkowe m u s i . b y ć ż y w i o n e t a k s a m o , j a k p r o s i ę z a r o d o w e aż do 3-ciego miesiąca życia. Rozwój prosięcia zależy od mleczności matki i dlatego na ży­

wienie matki nąleży odrazu położyć jaknajwiększy na­

cisk. Maciora karmiąca i w ostatnich tygodniach proś- ności musi mieć karmę różnorodną, bogatą w sole mineralne i w itam iny, a także zapewniony stały' ruch po świeżym pow ietrzu i odpow iednie suche, ciepłe i w idne pomieszczenie. Pasza treściwa, -zielenina, sole mineralne, odpow iedni lokal i higiena tegoż są wa­

runkiem sine qua non. Doświadczenia nasze w yka ­ zały, że w pierwszych tygodniach życia prósięta przy­

rastają na wadze ponad 250 gram ów dziennie (Kar­

czewska — Szreńsk, Chlew nia Bychawska). Oczywi- stem jest, że taki przyrost m ożliw y jest tylko przy odpow iedniej mleczności maciory, a także i przy sta­

łym podkarm ianiu prosiąt. Zaczyna się to ostatnie od zabawy: prosięta są osobnikam i niepraw dopodobnie

\

(6)

Str. 6 WIADOMOŚCI TOWAROZNAWCZE Nr 1—3

wprost interesującymi się otoczeniem, a głównie czemś, co się nadaje do skonsumowania. Zainteresowanie ich przez wrzucenie w ściółkę z której je potem wyszu­

kują, całych ziarn rozmoczonego grochu, czy też ja­

kiegoś ziarna jest nader łatwe i należy do zabawy bardzo mile widzianej. Następnie podajemy w osob­

nym zagrodzeniu, gdzie maciora dojść nie móże, mleko pełne, najlepiej jeszcze ciepłe (uwaga przy wyborze krowy, musi być ona zupełnie wolna od gruźlicy!), które cieśzy się zawszezupelnym uznaniem. Oszczęd­

ności polegającej na poddawaniu prosiętom mleka chudego, nie należy stosować ani przy wychowie ma­

teriału zarodowego, ani boczków, aż dopiero po 16-tym tygodniu życia. Mleko kombinujemy z paszami treściwymi — tutaj pierwszor?ędną rolę odgrywa co mamy i w jakiej ilości. Mąki: jęczmienna i owsiana z dodatkiem śruty grochowej będą najcenniejszymi.

Stosunki mogą być różne — w każdym razie lepiej unikać w pierwszych tygodniach podkarmiania, spa­

sania pasz niewiadomego pochodzenia, jak np. otrąb, co do których nikt właściwie nie wie z czego się skła­

dają', a wartości żywieniowe są zawsze pod znakiem zapytania. Najlepiej i najpewniej prosię wychodzi na śrucie jęczmiennej w ilości 60% dawki, dalej 30%

śruty owsianej i 10% śruty grochowej. Skład paszy jest wiadomy tak, co do jej wartości żywieniowej, jak i co do składników. Lepiej nawet dać więcej śruty owsianej w miejsce jęczmiennej, aniżeli zastąpić tę ostatnią otrębami jęczmiennymi, które w dzisiejszym stanie rzeczy będą miały napewno z jęczmieniem jedy­

nie tylko nazwę wspólną, a składać się będą ze zmiot­

ków młynarskich.

Paszę tę zadajemy prosiętom w postaci kaszki ewent. śruty z mlekiem w proporcji w ch w ili odsą­

dzenia: 1 część śruty na 3 części mleka, do tego ostat­

niego, o ile prosięta nie korzystają z pastwiska musi dojść dodatek mieszanki soli mineralnych, potem zmie- nia się proporcję 2 części mleka na 1 część śruty, We wieku 3 do 4 miesięcy podajemy już 1/2 na T/2~~

mleka i śruty. W ówczas wodę należy podawać osob­

no. Jeśli chcemy w yelim inow ać mleko — musimy go mieć czym innem zastąpić: a więc mączką rybią czy mięsną, ale ta zamiana może mieć miejsce dopiero we w ieku 3 - 4 miesięcy. N orm ow anie dawek dla prosiąt tego typu (zarodowe i bekoniaki) ma znaczenie tylko o r ie n ta c y jn e . Także i pora zadawania paszy ma zna­

czenie: z początku odsądzenia pasza musi być zada­

wana 5 razy dziennie, potem 3 razy aż do wieku około 3— 4 miesięcy. Cennym dodatkiem będzie makuch lniany {tłoczony, nie ekstrahowany!), strączki grochu, marchew pastewna i mniejsza, nie handlowa marchew jadalna. Co do ilości - to trzeba pamiętać, że norm w c h w ili odsądzenia być zasadniczo nie p o w in n o — prosiak ma tyle dostać karmy, ile zje. 1 kg. w ym ie­

nionej poprzednio paszy pow inien przypaść na 20' kg.

żw. prosięcia, o ile nie chodzi ono po pastwisku, które oczywista zastąpić może część paszy. Trzeba zawsze pamiętać, że kombinacja paszy treściwej z mle­

kiem i pastwiskiem względnie zielonkami soczystemi z młodych m otylkow ych będzie zawsze najlepsza.

W 3-cim miesiącu życia rozdzielone prosięta prze­

znaczone do dalszej h o d o w li zaczynamy żyw ić mniej intenzywnie, ale sztuki przeznaczone na boczki żyw im y dalej przy zastosowaniu bardzo dużym paszy treści­

wej. W opasie boczkowym — zainteresowani jesteś­

my głów nie sprawą s z y b k o ś c i p r z y r o s t u świff.

W edług sposobu stosowanego w A n g łii przecięt­

ne dawki mieszaniny treściwej na sztukę i dobę w y ­ glądają, jak następuje: ,

wiek waga sztuki dawką

8— 12 tyg. 15— 20 kg. żw. do 1 kg.

12— 16 » 20— 30 ». » 1,2 kg.

1 6 - 2 0 * 30— 45 » ». 1,8 >

20— 24 » 45— 60 » % . 2,0 »

2 4 - 2 8 > 60— 80 » » 2,5 »

Dawki powyższe są stosowane przy zupełnym w y ­ łączeniu mleka, tak pełnego, jak i chudego. W naszych warunkach tego rodzaju eliminacja bezsprzecznie nie należałaby do bardzo korzystnych i dlatego nacisk trzeba położyć na kombinację mleka i paszy treściwej.

W edług Davies’a najlepszym połączeniem byłoby stosowanie nast. daw ki na 1 dzień i 1 sztukę:

4 kg. mleka odtłuszczonego, 1,8 kg. mąki jęczmiennej, 1,3 kg. ziemniaków.

P roporcjonalnie do w yrostu z przytoczone] poprzed­

nio dawki mieszanki paszy treściwej, elim inuje się w miarę upływającego cźasu % innych składników na korzyść mąki jęczmiennej, która specyficznie ko ­ rzystnie oddzialyw uje na jędrność słoniny. Uospodarz stale musi pamiętać o konieczności sharmonizowania kondycji swoich sztuk z ich przyrostem w agow ym . Jest to zadanie niełatwe, a dane literatury oraz sztywne wzorce muszą być stale kontrolow ane nietylko przez praktykę ogólną, ale i szczegółową, 'b o koniec koń­

ców, jak nie istnieją dwa jednakowe liście na drze­

wie, tak samo nie istnieją dwa identyczne prosiaki.

Zdolności hodowlane naszych gospodarzy mają tutaj szerokie pole do popisu.

Opas boczkow y dający w stosunkow o krótkim okresie czasu 6 miesięcy w których już mieści się całokształt życia bekoniaka m ożliw ość dw ukrotnego w ciągu jednego roku obrotu g otó w ko w e go jest dla gospodarstwa interesem niezłym - a dla Państwa — ze strony może najbardziej zdewastowanego odcinka życia gospodarczego — wielką pomocą,

Nasze bekoniarnie, choćby w najbliższej -okolicy;

(7)

N rg l-3 WIADOMOŚCI TOWAROZNAWCZE Str. 7

bekoniarnia w Dębicy i w Krakow ie w niedługim cza­

sie m ogłyby być źródłem, skąd w ychodziłyby pięknie opakowane bekony »madę in Poland«, przynosząc nawzajem cenne dewizy.

Obecnie - sygnalizują nam rychłe nadejście cen­

nego materiału zarodowego macior i kn u ró w rasy w ie l­

kiej białej angielskiej, a więc może marzenie o o dp o ­

w iednim knurze na stacji kopulacyjnej przestanie na­

leżeć do marzeń, a stanie się zwyczajną rzeczywistoś­

cią. W szystko zatem zależeć będzie tylko od ustosun­

kowania się ogółu hodow ców i odpow iedniego po­

prowadzenia pracy przez inspektorów h od o w li i po­

wołane do tego Zw iązki H o d o w c ó w .^

Inż. S tanisław W itkowski

Perfekcjonizm jako niezbędny czynnik osiągnięć wycho-

S ' '

wawczych i

1. Słowo wstępne.

Rozważania niniejsze m ają aspekty w yb itn ie dy­

daktyczne. Nie chodzi oczywiście o Wywieranie ja ­ kiegoś w pływ u w prost na czytelników , lecz o pozy­

skanie ich dla m oich te z : ażeby zechcieli z kolei owe tezy rozpowszechniać.

Tem at je st równocześnie bardzo łatwy i bardzo tru d n y. Tem at jest bardzo łatw y, gdyż opiera się ty lk o na przypom nieniu pewnych wiadom ości szkol­

n y c h ; natom iast ośw ietlenie tych w iadom ości ma już pewne cechy nowości, A realizacja w niosków z tych rozważań napotkała u nas na.ogrom ne tru d ­ ności z różnych przyczyn. Jedną z tych przyczyn jest poprostu przeoczenie, ale to przeoczenie w skali historycznej — pewnęgo niesłychanie ważnego czyn­

nika, m ianow icie znaczenia j a k o ś c i wykonań, ja ­ kości osiągnięć. W rezultacie zostaliśmy — w stop ­ niu niebezpiecznym dla naszej dalszej egzystencji — wyprzedzeni jakościow o na pewnych życiow o waż­

nych polach przez szereg społeczeństw. Dlatego za­

gadnienie przodowania 7 jakościow ego — to dla nas zagadnienie w rozm iarach „być, albo nie być” . ' W toku dalszych rozważań om ów ię zgrubsza

ogólną m etodę podniesienia jakości naszych osiąg­

nięć.

Zaznaczam jednak, że jest to olbrzym i, niezwykle bogaty tem at, przekraczający ramy jednego a rtykułu.

D latego jest szereg niedom ów ień. A rty k u ł je st w y n i­

kiem. długoletnich obserwacji ¡ porównań.

2 Podwaliny światowego znaczenia społeczeństw.

Po rzezi w czasie ostatniej w ojny — (w ciągu 5-ciu lat, w k tó re j straciliśm y powyżej 20% stanu ludności, /m im o naszego naturalnego przyrostu 400.000 głów rocznie) — nabrały decydującego zna­

czenia w ielkie organizacje społeczne. W obliczu tych faktów nasuwa się refleksja, czy jesteśm y społeczeń­

stwem historycznie ginącym , czy ty lk o w rekonw a­

lescencji? W każdym razie położenie nasze wymaga starannych, Wszechstronnych rozpatrzeń.

naukowych.

W arunkiem pełnej niezależności narodu czy spo­

łeczeństwa — je st jego znaczenie. Społeczeństwo tracące znaczenie — traci w ty m samym stopniu i rzeczywistą niezależność, wegetując niejednokrotnie tylko ja ko odrębna grupa ludnościow a.

Przykłady, to Katalończycy, Iberow ie — B asko­

wie, Rzymianie, Celtowie — Bretończycy, Łużyczanie, Tatarzy, A rabow ie, Cyganie.

Jakież są tedy czynniki znaczenia społeczeństwa?

M yln ym jest spotykane jeszcze dość często m n ie ­ manie, że takim decydującym .czynnikiem jest tylko liczebność lub siła m ilitarna. Ażeby uzyskać m o ż li­

wie rzeczowy pogląd na tę sprawę rozpatrzym y po­

prostu podw aliny światowego znaczenia trzech n ie ­ w ielkich, lecz m im o to czołow ych społeczeństw świata.

Naświetlę, ty lk o wąski lecz jakże ważny sektor osiągnięć jakościow o - w ytw órczych, z pom inięciem kulturalnych, które my Polacy posiadam y już na po­

ziom ie dostatecznie zbliżonym do poziom u czo ło ­ wych społeczeństw świata.

Szwajcaria.

Szwajcarów je st ty lk o cztery m iliony.

Trudno zaiste jest wprowadzić jakieś urozm aice­

nie, a tym bardziej ulepszenie w tych paru p r y m i ­ tyw nych przebiegach w ytw órczych, których w ynikiem je st znany biały ser krow i. Wszędzie, gdzie są krow y, robi się takie sery, bez zmian od tysiącleci. A jed­

nak Szwajcarzy p o tra fili wprowadzić tu szereg ulep­

szeń, stwarzając słynny gatunek sera szwajcarskiego.

Również w dziedzinie w ytw órczości jakościow ej czekolady' zasłynęła jedna z pierwszych szwajcarska w ytw ó rn ia Suchard.

Czyż nie św ietnym przem ysłem je st słynne hote­

larstwo szwajcarskie, które doprow adziło do szczy­

tow ej doskonałości obsługę przyjezdnych, sprzedając nie wyczerpujące się piękne w id o k i swej ojczyzny...

za -dolary i funty szterlingów?

Szwajcarzy m ają zam iłow anie do precyzji, która przejawia się wyraźnie już w opow ieści o W ilhelm ie

(8)

Str. 8 WIADOMOŚCI TOWAROZNAWCZE Nr 1 - 3

Tellu (precyzja strzału). Światową sławą cieszą się szwajcarskie instrum enty do pom iarów technicznych f-m y Am sler. Słynne są również z precyzji — m em ­ brany i gram ofony szwajcarskie, np. Paillard. Znane są w technice trudności przy w ykonyw aniu turbin parowych. O tóż w Szwajcarii znajdują się takie słyn­

ne w ytw órnie turbin parow ych, jak Escher Wyss, O e rliko n i B row n-B ow eri. \

Tam są również słynne ze szczytowej jakości swych w yrobów w ytw órnie silników spalinowych przem ysłowych B -ci Sulzer, sam ochodów Saurer oraz m o ty c y k li Mofo-Sacoche.

Najsławniejszym jednak jakościow ym przem ysłem szwajcarskim je s t bezkonkurencyjne zegarmistrzo- stwo. Porów najm y wartość m etalu i rubinowyeh rau- cików zegarka szwajcarskiego — z jego ceną! Stwier­

dzamy wówczas, że prawie całą w ajtość nadaje ze­

garkow i precyzyjną my£l i. praca Szwajcara.

Te wszystkie um iejętności Szwajcarów są skru ­ pulatnie eksploatow ane przez własną, energiczną przedsiębiorczość samych Szwajcarów. Ta rodzima przedsiębiorczość sprawia, że Szwajcarzy uczestniczą w najwyższym stopniu w całkow itym dochodzie ze swej p ra c y ./

Wypada' jednak przy tej sposobności przypom nieć, że do pionierów szwajcarskiego przem ysłu zegarm i­

strzow skiego zaliczają $ię również dwaj Polacy — powstańcy z 1831 roku — Patek i Czapek.

Na zakończenie przytaczam anegdotę, znakom i­

cie charakteryzującą ufność Szwajcarów w swą pre­

cyzję : Niem iec w rozm ow ie ze'S zw ajcarem dow o­

dził, że Szwajcarzy nie m ie liby żadnych szans w walce, z arm ią niem iecką, gdyż ta jest dziesięć razy licz­

niejsza od szw a jca rskie j; na to odpowiedział Szwaj­

c a r: „T o tylko znaczy, że każdy Szwajcar m usiałby wystrzelić dziesięć razy, co nie przedstawia dla n i­

kogo z nas większej tru d n o ści“ . — Znów naw iąza­

nie do precyzji ^strzału W ilhelm a Telia.

Holandia.

H olendrów jest tylko 8,5 m iliona.

Na ziem i holenderskiej nie ma żadnych źródeł e n e rg ii: ani węgla, ani wodospadów, ani nafty. O sła­

wione "w ia traki hęlenderskie nie śą w stanie tego braku wyrównać, dowodzą je d na k konstruktyw izm u Hótendrów. H olendrzy są urodzonym i hodow cam i;

um iejętności hodowlane są starannie kultyw ow ane rodzinam i i przekazywane z ,o jc a na syna. W ten sposób doprowadzono do doskonałości hodowlę b y­

dła słynnego ja ko bydło holenderskie.

D oprow adzono również do p e rfe k c ji hodowlę kw iatów ce b u lko w ych .-W szczególności tulipany, hia­

cyn ty i .ich cebulki r- holenderskie mają sławę świa­

tową. Spadek pen akcji przedsiębiorstw ogrodniczych

był przyczyną krachów giełdow ych. Podobnie kakao holenderskie ko lo n ia ln e (ty!ko p rze ró bka )m a sławęnaj- wyższej jakości, np. Van-H ooten. Doprowadzono ró w ­ nież do w ysokiego poziom u inspektową (cieplarnianą) hodowlę w inogron na ziemi holenderskiej, m ających szczególny pop yt w A ng lii. Holendrzy odznaczają się flegm ą, system atycznością i oszczędnością. Są przy- tym doskonałym i żeglarzami i kupcam i na miarę wszechświatową. Ich zdrowy rozsądek je st przed­

m iotem ogólnego respektu, a w Am eryce domieszka krw i holenderskiej w rodzinie jest przedm iotem dum y.

Holendrzy są jednak n ie tylko hodow cam i i han­

d lo w cam i; potra fią również wyrabiać sprzęt radio­

techniczny (P hilips) oraz świetnie szlifować diam en-' ty. Szlifowanie diam entów na brylanty jest specjalną um iejętnością.

Holendrzy n ie tylko je szlifują (Spinoza był takim szlifierzem ), lecz również nim i handlują. Jak wiem y, handel brylantam i nie jest bynajm niej deficytową fila n trop ią ... Również słynne Indie H olenderskie z 35 m ilionow ą Jawą na czele — nie są b ynajm niej ru j­

nującym interesem ...

Inaie Holenderskie mają łącznie 20Q0000 k m ’ pow ierzchni i 65 m ilionów mieszkańców. .

W idzim y więc, że Holendrzy są nie tylko bardzo pracow ici, lecz również bardzo przedsiębiorczy w kie­

runkach zapewniająch im duże dochody.

Szwecja*

Szwedów je st ty lk o 6 '/ ł m iliona.

Słynne są szwedzkie w yroby, do których p unk­

tem w yjściow ym jest drzewo, a więc zapałki szwedz­

k ie ; papiery w ysokogatunkow e i gazetowe (do ma­

szyn rotacyjnych); m ateriały wybuchowe o pod kła ­ dzie z n itro c e lu lo z y ; A lfre d Nobel — dynam it.

Słynna jest szwedzka stal w ysokogatunkow a; ło ­ żyska kulkow e S. K. F., brzytw y, Husquarna — ma­

szynki do mięsa, w yżym aczki, m o tocykle. Prym usy szwedzkie. S ilniki spalinowe „B o lin d e r” do kutrów . Łyżw y (Salhov.).

W ielki koncern budowy maszyn elektrycznych A. S. E. A.

T urbiny parowe Ljungstroem a.

A paraty telefoniczne i centrale Ericssona.

Działa przeciw lotnicze Bofors.

Wreszcie gim nastyka szwedzka.

Z wszechstronnych um iejętności Szwedów widać zarówno ich niestrudzoną przedsiębiorczość ko nstruk­

tyw ną jąk i eksploatacyjną, zapewniającą im m aksy­

malny udział w dochodach z własnych um iejętności i w ytw orów .

Szwedzi p o tra fili' również przeprowadzić u siebie na przestrzeni kilkudziesięciu lat konsekwentną i zwycięską walkę z alknholizm em , gdy poczuli się nim zagrożeni.

I

(9)

Nr 1—8 WIADOMOŚCI TOWAROZNAWCZE Śtr 9 /

W ten sposób można om ówić osiągnięcia ja ko ­ ściowe każdego społeczeństwa. Wów-czas widać, że każde z istniejących społeczeństw ma jakieś szczy­

towe, na miarę światową — osiągnięcia, j a k o ś c i o- w e. Nawet skrom na dziś Persja-lran ma słynne sza­

chy oraz dywany perskie. Podobnie Arabowie cyfry arabskife i słynne k o n ie ; analogicznie — Tatar i koń za Temudżyna. Czynnikiem aż 400-letniej trw a­

łości im perium rzym skiego były nie tylko legiony, lecz także słynne prawo rzym skie i adm inistracja rzymska. O w ielkich społeczeństwach' nie będę mó^

wił, bo one same dbają o własną propagandę w naj­

bardziej wyszukanych, sugestywnych form ach. Po­

winno to być właśnie dla nas przykładem . Przypo­

minam, iż pom inąłem osiągnięcia kulturalne tych społeczeństw, jako że my je m am y na w ystarczają­

cym poziom ie.

Na powyższych przykładach w idzim y, że podwa­

liną światowego znaczenia społeczeństw są ich szczytowe osiągnięcia jakościowe w zakresie rożnych pożytecznych, możliwie licznych — umiejętności

Te szczytowe osiągnięcia muszą iść jednak w jak najściślejszej parze z własną zdrową i silną przed­

siębiorczością eksploatacyjną, bez której najpraco­

witsze społeczeństw o nie zdobędzie żadnego zna­

czenia.

Dalsze zapotrzebowanie ilościowe je s t. głównie uzależnione od jakości um iejętności i ich. w ytworów.

Sprawna wytwórczość i l o ś c i o w a wymaga zre­

sztą też pewnej w ysokiej j a k o ś c i podstaw ow ej, m ianow icie jakości organizacji.

Bardzo ważny jest w tedy rówrijeż um iar w w y­

datkach konsum pcyjnych — na korzyść in w e stycyj­

nych, oraz unikanie wszelkiego m arnotrawstwa.

To są spiżowe prawa kształtujące międzyludzką rzeczywistość.

K ryterium jakości jest prostym a niezawodnym narzędziem trafnego wartościow ania.

K ryterium jakości, zastosowane do k tó re g o k o l­

w iek okresu h isto rii, znakom icie ułatw ia zrozum ienie każdorazowego kierunku przebiegów historycznych.

K ryterium jakości je s t też drogowskazem , a nawet narzędziem przewidywania na przyszłość.

3. Polska.

Jakież my mamy światowe m onopole jakościow e?

Był czas, że m ieliśm y świetną jazdę, praw dopo­

dobnie najlepszą na świecie, zwłaszcza w 17 wieku.

W idocznym punktem szczytowym tego rozkw itu była bitwa pod W iedniem w 1683 r. Późniejsze echa tej świetności to Sam osierra, Jazłow iec, Krechowce.

A więc także hodowla koni. K w itło również b artnic­

tw o, pszczelarstwo — słynne m iody staropolskie

póki nie p o ja w ił się cukier. W yrąbiam y dobre w ódki i papierosy, a także ładne zabawki.

Już w drugiej połowie XIX wieku zaczęło sobie zdobywać o pinię obuwie warszawskie oraz w łó kie n ­ nictwo łódzkie. W okresie lat 1918 — 1939 dołączają się do tego m eblarstwo, zwłaszcza' bydgoskie, oraz świetne szynki w puszkach — pom orskie. Wywóz bekonów, jaj, cukru i węgla nie m iał dość wyraźnego aspektu jakościow ego — chodziło głównie o ‘ zdo­

bycie dewiz na spłaty pożyczek zagranicznych. Cu­

kier był wywożony po cenach „d u m p ing o w ych “ . Zasłynęło wreszcie polskie lo tnictw o balonowe i sam o­

lotow e, zarówno sprzęt ja k i p ilo c i.y/Szybowce p ol­

skie i płatow ce silnikow e polskie RWD m iały repu­

tację światową. U m iem y budować dobre parowozy.

Również słynną była W ytw ó rn ia p ow łok balonowych w Legionow ie pod Warszawą. M ieliśm y szereg pięk­

nych w yn ikó w sportow ych. Reklam ow aliśm y nasze tereny łow ieckie.

W czasie ostatniej w ojny o k ry li się sławą lo tnicy i m arynarze polscy, a form acje lądowe potrzym y- wały świetne im ię żołnierza polskiego.

Polacy w yb ija li się wszędzie tam, gdzie potrzebne było największe ryzyko —- ryzyko własnego życia.

M am y bezsporny św iatow y p rym a t niezaw odno­

ści sprzym ierzeńczej i bezgranicznej ofiarności.

'Ja p o ń c z y c y rozreklam ow ali honorow e h arakiri swoich sam urajów, ale w czasie tej w ojny zupełnie nie zro b ili z niego „szerszego u ż y t k u \ Polacy nie za po w ia d ali' popełniania harakiri; w rzeczywistości przewyższyli Japończyków gotow ością do poświęceń w skali narodow ej i stali się W inkelriedem naro­

dów.

Lecz to są rekordy samo - wyniszczające!

Na szczęście wykazaliśm y zasadniczo dobrą o rie n ­ tację polityczną.

Przez długie w ie ki byliśm y kra je m rolniczym .,Ja­

kież śą nasze św iatowe, szczytowe osiągnięcia ja k o ­ ściowe na tym polu? (Owszem — m ów iło się o wy- chodow aniu polskiego jabłka gatunkow ego). Brak tych osiągnięć — to groźna broń w ręku naszych wrogów!

Poważnych przyczyn naszych zapóźnień należy jednak dopatryw ać się w tym , że w ciągu ostatnich 175 la t ziem ie nasze były 8-krotnie terenem prze­

marszów i walk całych arm ii, a więc średnio co 22 lata, zaś przez 124 lata b yliśm y w niew oli.

Należy jednak pam iętać, że i Czesi d ęsta li się pod panowanie Habsburgów już w 1526 r., a więc b lisko na 250 lat przed l-szytn rozbiorem Polski.

4. Nasz brak dociekliwości i konstrukty­

wizmu.

Jeżeli rozejrzym y się w autorstw ie doniosłych . > y

l

(10)

WIADOMOŚCI TOWAROZNAWCZE Nr 1 - 3

• ' ^ ---" "" ---!—... ... r Str. 10

odkryć, w ynalazków i ulepszeń to w idzim y, że posłu­

gujem y się m a s o w o w ytw oram i c u d z e j wynalaz­

czości i p ro du kcji, zapom inając zupełnie, że wystę­

pujem y głów nie w roli konsum entów , tłum aczy, od­

tw órców i naśladowców, a zbyt rzadko tw órców czy bodaj wytwórców. Nasz w kłąd tw órczy w cywilizację społeczeństw je s t jeszcze zbyt szczupły i nieciągły zakresowo, choć doskonały jakościow o. Mamy tylko nieliczne w ybitne osiągnięcia, odkrywczo-wynalazcze, chaotycznie rozsiane i bez należytej ko n tyn u a cji w kierunku udoskonaleniow o - eksploatacyjnym . Np.

K opernik, Olszewski i W róblew ski, Maria Skłodow ­ s k a -C u rie , Łukasiewicz, M archlewski. Na podstawie porównawczej znajom ości naszej bystrości um ysło­

wej można tw ierdzić, że nie jest to skutek braku uzdolnień, lecz ty lk o brak czujnośći z naszej strony w tym arcyważnym kierunku. Jest to zatem tylko zaniedbanie kierunkow e, które m usim y co prędzej odrobić. Jak w ielkie sku tki ma celowa m obilizacja konstru ktyw n ej inicjatyw y społeczeństwa,- to św ie t­

nym przykładem jest Japonia, która w przeciągu 80 lat stała się z pierw otnego państwa w yspiarskiego — nowoczesną potęgą przem ysłow ą. Dosadnym przy­

kładem żałosnych skutków braku konstruktyw izm u w społeczeństw ie je st Hiszpania, tracąca stale na znaczeniu m im o dawnej, koniun kturaln e j świetności.

Nie w olno nam wiec prześlizgiwać się beztrosko ponad faktam i niezm iernej doniosłości, że gdy inni wynaleźli i urzeczyw istnili takie rzeczy, ja k pism o, zegar, śruba, soczewka, karabin, parowóz, telefon, maszyny elektryczne, żarów ki, gram ofon, samochód, sam olot, radio, penicylina, radar i efekty energii atom ow ej, my prawie stanęliśm y pod względem w y­

nalazczym w m iejscu, niczem Chińczycy.

Pozostaje nam je d ynie ta wątpliwa pociecha, że brak ko nstru ktyw izm u technicznego i hodowlanego je s t bolączką ogólno słow iańską, a nie tylko polską, Nawet Czesi — wzór dla nas narazie dość o dległy — ograniczają się dotychczas raczej do wytw órczości czy rep ro du kcji lice n cyjn ej, czyli do dorównywania ia k u - pionym w zorom , a nie potra fią naogół jeszcze sam o­

dzielnie wyprzedzać jakóściow o. U czynili jednak już pa­

rę chlubnych w yłom ów w tej lini, ćt to przez swoją sztuczną biżuterię, sam odzielne konstrukcje dział (Skoda),turbin parowych (pierwsza Berneńska i Skoda), przez awangardowe konstrukcje sam ochodów (Tatra), i przez zorganizowanie w ytw ó rn i obuwia „B a ta “ .

N atom iast Rosjanie m ają szereg w ielkich osiąg­

nięć jakościow ych na różnych polach, począwszy od fizyki — poprzez biologię — aż po osiągnięcia p o li­

ty c z n o -m ilita rn e . Nie wszystkie te Osiągnięcia Ros­

jan były jednak do wybuchu w ojny dostatecznie znane reszcie świata.

Pozostałe narody słow iańskie nie wchodzą, z ja ­

kościowego punktu widzenia, niestety w ogóle w ra­

chubę.

Ten właśnie słabszy dotychczas konstruktywizm techniczno - hodowlano - rolniczy, słabszy Zmysł orga­

nizacyjny, mniejsza obowiązkowość i gorsza przez to gospodarka - są przyczyną pewnego lekcewa­

żenia nas przez społeczeństwa przodujące cywiliza­

cyjnie.

5. Sprawa zainteresowań wewnętrznych.

Gdy zapytać u nas młodzieńca czy panienkę: „ czy pan(i) ma jakieś specjalne zainteresowania?“ to zbyt często otrzym ujem y odpowiedź: „h m , intęresuje mnie wszystko potrosze, ale nic specjalnie."

Podobnie je st wśród starszych. Za dużo mamy ludzi bez zainteresowań, a przez to m ało pożytecz­

nych, bp mało intensyw nie pracujących. Dlatego też jesteśm y biedni.

Psychikę naszą cechuje przeważnie brak bodźców do trw ałego skupiania uwagi na napotykanych za­

gadnieniach; stąd brak „tre n in g u ” m yśli. Następ­

stwem tego jest mała w nikliw ość m yśli, słabe roz­

różnianie spraw ważnych od nieważnych oraz brak w ytrw ałego dążenia do osiągania realnych w yni­

ków. Konsekwencją powyższego stanu rzeczy jest nasza najgroźniejsza dotychczas wada narodowa, niedostatecznie jeszcze rozpoznana, to niechęć do rozwiązywania trudnych problemów, wymaga­

jących wytrwałego wysiłku myślowego. To są głów ne przeszkody w doprowadzeniu przez nas ja k ie j­

kolw iek um iejętności do perfekcji, co jest w arun­

kiem osiągania znaczenia. Tu m iewają swe źródło różne nasza pow ierzchow ne sądy i im prow izacje.

Niedobry to objaw , gdy kom uś zbyt często „n u ­ dzi się“ :to d o w ó d braku treści w ewnętrznej. Miarą tego, jak wielką wagę przywiązują np. Am erykanie do istnienia zainteresowań u je d no stki jest fakt, że ame­

rykańskie w ytw órnie film o w e starają się usilnie, aby każdej gwieździe film o w e j ptzypisyw ano jakieś żywe zainteresowanie. I tak gwiazdorzy są bodaj zbiera­

czami fajek czy p istoletó w , a gwiazdy mają kolekcje wachlarzy i t.p.

Straszną chorobą społeczną je s t gruźlica. Lecz jeszcze groźniejszą chorobą dla przyszłości społeczeń­

stwa jest brak zainteresowań. To zarodek niew oji, a z czasem naw et śm ierci społeczeństwa, choćby się ono składało z samych okazów zdrowia fizycz­

nego. Bo te zdrowe m ie rn o ty będą się najw yżej nadawa­

ły na w o ły robocze... dla innych, być może cherlaków o ilę nie będą sam orzutnie rozw ijały żadnych tru d ­ nych do naśladowania i korzystnych dla własnej egzystencji, a równocześnie poszukiwanych przez inne społeczeństw a — pożytecznych um iejętności.

Dlatego m usim y radykalnie likw id ow a ć wycho-

V

(11)

Nr 1 - 3 WIADOMOŚCI

wawczo typ m łodzieńca czy panny, sięgających po wykształcenie — zwłaszcza wyższe — ty lk o dla „p a ­ p ie rk a ” . Typ taki był u nas jeszcze przed wojną przerażająco częsty. W ejście m łodej jednostki w ży­

cie bez własnych wewnętrznych, wyraźnych zainte­

resowań jest- niedopuszczalne.

W ysuwany często argum ent, że bieda zmusza do myślenia tylko o bezpośrednim zarobku i przez to niema czasu na inne zainteresowania — je st s il­

nie podważony faktam i, że właśnie biedni chłopcy, ja k Franklin, Faraday, Edison i in. zostali w ielkim i wynalazcami.

M ieliśm y zresztą zawsze warstwę kilkudziesięciu tysięcy ludzi dziedzicznie dobrze s y tu o w a n y c h : co oni u nas u le pszyli?

Nie obala to jednak zasady, że naturalne, po­

godne życie osobiste w artościow ych jednostek, obok znośnej sytuacji m aterialnej — to nader pożądane zjaw isko społeczne.

Nie znamy niestety m echanizm u powstawania zainteresowań wewnętrznych, np. dlaczego kogoś in ­ teresuje szczególnie minet/alogia, snycerstw o, m ate­

m atyka, ogrodnictw o i t. p.?

Często spotyka się zdanie, że źródłem zaintere­

sowań wewnętrznych je st pragnienie poznania praw ­ dy. Zalążkiem trw ałych, specjalnych zainteresowań bywa wówczas zaciekawienie dla przyczynowości ja­

kichś zjawisk i badanie tej przyczynow ości w szcze­

gółach. Zainteresowania w ew nętrzne biorą n ie w ątp li­

wie swój początek w tej niezbadanej jeszczó właści­

wości psychiki, jaką je s t wyobraźnia. Na samych zainteresowaniach nie może się oczywiście kończyć, od silnych i trw ałych zaintesesowań pow inno się ty lk o zaczynać. Nie o biernych widzów chodzi, lecz o zawodników. Takim zaczątkiem pobudzającym na­

szą ciekawość bywają nieśm iertelne p yta n ia : „C o to je s t? ” „W ja k i sposób?” „D lacze g o ” ? i t. p. Cała wiedza ludzka powstała ja ko łańcuch najtrafniejszych odpow iedzi na tego rodzaju pytania.

Zadaniem wychowaw ców je s t tedy sugestywne bu­

dzenie sjłnych ¡'trw a ły c h pożytecznych zaintereso­

wań w każdej jednostce.

T ylko takie zainteresowania są bow iem bodźcem w ytrw ałych działań ko nstru ktyw n ych. Wobec nasżych wielkich zapóźnień na tym polu zachodzi obecnie paląca konieczność podniesienia poprostu gw ałtow ­ nego alarm u oraz energicznego pobudzenia a ktyw ­ ności ko n stru ktyw n e j całego społeczeństwa przy po­

m ocy rozum nej, rzeczowej propagandy.

6. Sprawa uzdolnień.

W arunkiem skuteczności działań są, oprócz zain­

teresowań — uzdolnienia. Nie tu jednak miejsce na rozpatryw anie tego niezwykle ciekawego zagad­

TOWAROZNAWCZE Str. 11

nienia, zwłaszcza w przypadku rozbieżności p o m ię ­ dzy zainteresowaniam i, a uzdolnieniam i. Wspomnę ' tylko, że nie ma naogół ludzi niezdolnych, są ty lk o ludzie nieodpow iednio zatrudnieni. Wczesne rozpo­

znanie swych uzdolnień je st dla każdego niezm iernie \ ważne. Człowiek pracujący z zam iłow aniem i w za­

kresie swych uzdolnień pracuje o wiele w ydajniej od zatrudnionego przym usow o. To je st truizm o za­

sadniczej doniosłości. Dlatego też nie należy obie­

rać fachu ty lk o w/g jego popłatności, gdyż ko niun ­ k tu ry ha specjalności są zmienne. N ajlepiej zaś p o ­ płaca na ogół to, co um iem y robić dobrze i prędko.

Należy sobie przy tym układać nie ty lk o poszcze­

gólne prace wykonawcze, lecz, o ile możności całe Życie p g. słynnych pięciu zasad Naukowej O rga­

nizacji P racy; są to : 1. Cel. 2. Analiza. 3. Plan.

4. W ykonanie Planu. 5. Kontrola. A więc, przede w szystkim należy obrać rozsądny cel życiowy. Dla człowieka m ającego zainteresowania i znającego swe uzdolnienia nie będzie to trudne.

7. Zasada perfekcji czyli niestrudzonego udoskonalania jakości.

Nie ma czynności nieważnych ani błahych, jeżeli je w ykonyw ać po m istrzowsku. Np. m istrzow skie chodzenie, bieganie, jazda na rowerze, skoki, gra w tenis, p ły w a n ie — są przedm iotem zawodów spor­

tow ych i podstawą egzystencji zawodowców. M i­

strzowska zabawa piłeczką — to podstawa zawodu żonglera. P odobnie-niew inne patrzenie na niebo, d o ­ prowadzone do w ysokiej um iejętności, jest podsta­

wową czynnością ogólnie szanowanego fachu astro­

noma. Również wszyścy pisujem y listy - lecz stąd jeszcze daleko do... pow ieści. Prawie każdą z w y­

m ienionych wyżej czynności p otrafi w ykonyw ać każdy z nas, lec? m istrze-fachowcy nawet z tego żyją. W i­

dzim y ja k ważnym czynnikiem jest tu perfekcja w y­

konania. Tak potraktow ane czynności stają się je d ­ nak trudne. Stąd też nasuwa się ważna konkluzja : n ie m a r z e c z y ł a t w y c h , g d y s i ę j e c h c e d o b r z e r o b i ć . A więc w rzeczywistości jest wręcz przeciwnie, niż się to w ydaje ludziom pow ierz­

chow nym . Pod tym kątem należy również patrzeć na celowość s p o rtu ; chodzi nie ty lk o o ruch na świe­

żym pow ietrzu i przestrzeganie zasad „ f a ir p la y” , lecz także o osobiste zapoznanie się z ogrom nym znaczeniem treningu, ćwićzenia - dla podńiesienia jakości osiągnięć. Z podobnych przyczyn am erykań­

ska rekordom ania i angielska mania zakładania s ię — m ają głębokie znaczenie wychowawcze.

Rekordom ania am erykańska jest bow iem nie ty lk o znam iennym przejawem psychicznym , ale i bodźcem do szczytowych osiągnięć.

O dnośnie angielskiej m anii zakładania się w y­

(12)

Str. 12 WIADOMOŚCI TOWAROZNAWCZE Nr 1 - 3

pada przede w szystkim -zaznaczyć, że dotrzym yw a­

nie warunków zakładu je st skrupulatnie przestrze­

gane. Tak pojm ow ana mania zakładania się uczy An­

glików ponoszenia odpow iedzialności za to, co m ó­

wią, uczy, posiadania ty lk o źródłow ych wiadom ości, zachęca do pierwszeństwa w ich zdobywaniu i uczy oceny ich wartości (zarodek Intelligence Service!).

Wreszcie uczy trafnego przewidywania. Albowiem kto często przegrywa ten traci auto ryte t i przypłaca to jeszcze pew nym i kosztami. N atom iast Słowian wogóle, a nas Polaków w szczególności cechuje do­

tychczas prawie zupełny, brak świadom ego nasta­

wienia jakościow ego.

Nawet w literaturze naszej brak wyraźnych wzo­

rów - bohaterów dążących do osiągnięć ja ko ścio ­ wych — , poza panem W o ło d yjow skim (w szabli) u Sienkiewicza. To jest dosadny przykład naszego dotychczasowego braku poważniejszych, świadom ych zainteresowań w tym arcyważnym kierunku.

Nie waham się tw ierdzić, że^o ile stan ten nie ulegnie radykalnej zmianie, to jest* on w niedalekiej, przyszłości historycznej w yro kie m śmierci dla nas.

A zatem koniecznym je st niestrudzone udoskonala­

nie przez nas wszelkich naszych um iejętności i w y­

tw orów .

To znaczy najpierw istnienie silnych i trw ałych, wewnętrznych zainteresowań, potem usilna nauka z dążeniem do fachow ości, gdyż zasada fachowości wychow uje tw órcze społeczeństwa. Dalej jest ko ­ nieczne dążenie fachowców do specjalizacji. Wśród specjalistów zaś m usim y krzewić zam iłowanie do precyzji. Muszą też oni rozwijać uporczywą docie­

kliwość i badawezość. Wszyscy specjaliści pow inni pielęgnować również technikę logicznego i w n ik li­

wego m y ś le n ia : po znalezieniu interesującego, po­

żytecznego tem atu — w ielokrotne niestrudzone po­

wracanie do tego tem atu , w ytrw ałe gromadzenie wszelkich przyczynków , pow tarzonie wszystkich og­

niw rozum owań i w yszukiw anie w nich usterek. Zna­

ko m itym pokrzepieniem w okresach zwątpienia czy zniechęcenia je st studiow anie życioryców pionierów nauki, te ch n iki i przem ysłu.

Równocześnie niezbędne je st ćwiczenie swych już nabytych um iejętności, a to wszystko z nastawie­

niem na niestrudzone udoskonalanie szczytowych osiągnięć. Innym i słow y w szystkich nas obowiązuje po doskonałym opanow aniu swej w ybranej u m ie ję t­

ności — dążenie do najskrom niejszych bodaj u l e p ­ s z e ń . Jak najbardziej pożądane je st przy tym p ro ­ wadzenie własnych studiów i doświadczeń,

T ylko takie postępow anie prowadzi niechybnie do p e r f e k c j i w ja kie jś pożytecznej um iejętności.

Dla takiej m etody pracy nśsuwa się więc nazwa ,p e r f e k ę j o n i z rń“ . P roponuję aż specjalną naz­

wę „p e rfe k ć jo n iz m “ nie dlatego, żeby to miała być jakaś nowa doktryna. Chodzi ty lk o o ja k n a jd o b it­

niejsze zaznaczenie, iż stoim y wobec nieubłaganej konieczności uczynienia ze znakom itego opanow y­

wania w ybranych um iejętności i ż niestrudzonego udoskonalania-naszych osiągnięć — zagadnienia za­

sadniczej wagi. ^

Nowością je st jedynie w yd d ięb n ie nie tej w iązk' zagadnień dla nadania im tym większej wagi — a nie

■sama ich treść. Narazie brak równoznacznego wyrazu polskiego. Najbliższe określenie — to chyba „ja k o - ścio w o ś ć "lu b doskonałość. M usim y stać się wszyscy czynnym i p e rfe kcjo n ista m i. P erfekćjonizm winien Ogarnąć najszersze masy społeczne i stać się jednym z naszych polskich prądów współczesnych. Ewentual.

ny brak wykształcenia nie jest tu żadnym „uspraw ie­

d liw ie n ie m “ , gdyż każdy może starać się jak n ajle ­ piej pracować na swoim poziom ie w ykonaw czym . To jest dem okratyzm perfekcjonizm u. Nie w olno nam gnuśnie zwalać obow iązku posiadania' doskonałych u m ie ję tn o ś c i i niestrudzonego doskonalenia cało-- k s z ta łtu - naszych osiągnięć — ty lk o na barki jakichś upatrzonych jednostek, chociażby najw ybitniejszych.

Powiedzieliśm y poprzednio, że nie ^ a ludzi m e -' zdolnych, a są tylko nieodpow iednio zatrudnieni; to nie jfest jakieś nowe spostrzeżenie.: podług w yn ika ­ jącej stąd zasady dobierania faęhu do uzdolnień kształcono i zatrudniano u nas pewien procent oby- w ateli(-ek) co najm niej już od kilkunastu lat. O tych tysiącach obyw ateli m ożem y tedy powiedzieć, że to sami zdolni i fachowi ludzie. Na nich spada więc już teraz obowiązek dalszego niestrudzonego udoskona­

lenia jakościow ego swych osiągnięć w m yśl w ytycz­

nych prefekcjonizm u.

Inne społeczeństwa uprawiają świadom ie perfek- cjonizm już od wielu dziesięcioleci, nie określając go je d yn ie dokładnie tą nazwą. Pow ojenna wystawa angielska pod hasłem „A n glia p o tra fi to zrobić" (B ri­

tain can make it) była typow ą wystawą p e rfe kcjo ­ nistyczną: w ystaw iono szereg eksponatów — p ierw o­

wzorów będących chlubnym dow odem najwyższych um iejętności konstruktyw nych i wykonawczych, a także m ożliw ości tw órczych.

M im o aljansu politycznego istnieje ostra ry w a li­

zacja jakościow a pom iędzy A nglią i A m eryką, od fo rm tow arzyskich począwszy a na sam olotach rakie­

tow ych i transatlantyku „Queen Elisabeth" skończyw­

szy.'

N ajśw ietniejszym wzorem perfekcjom zm u po­

zostaje dla nas dotychczas przyroda. S tudiow anie w spaniałej celowości je j schem atów teoretycznych i urieczyw istnień konstrukcyjnych przy równoczes­

nym w przęgnięciu do współdz-iałania najprostszych, znanych praw i tajem niczych jeszcze dla nas sił —

Cytaty

Powiązane dokumenty

2.Wykonawca zobowiązuje się wykonać przedmiot umowy z należytą starannością przy uwzględnieniu zawodowego charakteru prowadzonej przez Wykonawcę

nie tylko wtedy, kiedy ma się abso- nycb załet metody krytycznej i sposo- lutne poczucie siły i szanse całkowitego bu rozumowania. Niemal każdy sąd,

żania, po wydzieleniu się wody z międzyprzestrzen- nych koloidów i utworzeniu się kryształów zaczyna się dalszy proces (osmozy), przez który włókna

wskutek silnego działania promieni słonecznych itp. A więc czynnikami powodującymi wystąpienie mają być wyjątkowo układające się warunki atmosferyczne i

dzić się więc z nią należy w czasie zbioru i przerobu bardzo ostrożnie, w razie zatrucia jako podręczne autidotum stosuje się taninę i czarną kawę. Dostarcza

Owoce w formie surowej, możemy na ogół spożywać tylko Przez niedługi okres dojrzewania, zwłaszcza w Polsce, kłóra prawie zupełnie nie posiada przechowalni, ani

Jest to tablica ponaw ijana w odpow iedni sposób na w ałki umieszczone wewnątrz pudełka, którego je ­ dna ścianka je st celuloidow a (przeźroczysta). Nie jest to

robotwórczych dalej się rozwijała. Podobnie ma się rzecz, jeżeli soli jako środka konserwującego używa się do mięsa będącego już w stanie rozkładu, to