14 0
N ie tylko ta k ich ogrodów, ale i ta k ich łąk, lasów, jezior, spokojnych zakątków, ta k ich wysp i m iejsc szczęśliwych. C zekają na nas jedynie w poezji i w sztuce, a w ich pozatekstow e istn ien ie nie w ierzy n ik t, an i poeci, an i teoretycy literatury. A u
to r k siążki pośw ięconej w spółczesnym śladom daw nej trad y c ji idyllicznej m ocno ak centuje zbawczą m oc fikcji, bez której „rzeczywistość staje się nie do zniesie
n ia ” (s. 324)1. M arek Z aleski stawia tezę, która podnosi znacznie rangę w ywodzą
cego się z an ty k u skonw encjonalizow anego g atu n k u , a która zn a jd u je w jego in te rp retac jac h ró żnorodne potw ierdzenia: „O d eklog W ergiliusza po w iersze dzi
siaj pisane, idylla [...] stanow i u cieleśnienie kondycji samej poezji, m im etyzuje m odel świata, w k tó ry m poezja staje się p rze d m io te m w łasnego zain tereso w an ia”
(s. 315). Tak pojm ow ana idylla staje się wręcz m odelem literackości w ogóle, a prócz tego sw oistym w zorcem doskonałego szczęścia dostępnego człowiekowi jedynie dzięki p rag n ie n iu , które tran sc en d u je poza rzeczywistość. S tąd prow adzić może droga w rozm aitych kieru n k ach , naw et w stronę obietnic m etafizycznych czy escha
tologicznych. Zapow iedź, że „św iat będzie zbaw iony przez d ziecko”, m arzenie o „pow tórnym d zieciństw ie”, m esjańskie nadzieje, poszukiw anie R aju U tracone
g o . Badacz nie pod ejm u je tych dróg, chyba że czynią ta k jego bohaterow ie - tw órcy idyllicznych w izji; d ek laru je n ato m ia st w ielokrotnie zainteresow anie k o n cepcjam i F reuda i L acana, przyw ołując ich w yjaśnienia zw iązane z ludzką potrzebą m arzeń o doskonałych k rain a c h i o doskonałym szczęściu: „F antazja (i fikcja b ę
dąca jej wytworem ) jest m ostem łączącym sztukę z tym , co nieśw iadom e. W k o n cepcji Freudow skiej jest sp e łn ie n iem ży czen ia/p rag n ien ia, które w przed staw ie
1 M. Z aleski Echa idylli w literaturze polskiej doby nowoczesności i późnej nowoczesności, U niversitas, K raków 2007.
n iu literac k im zn a jd u je swój w yraz” (s. 317). Jak pogodzić jouissance - dom enę
„w ymykającej się językowi intensyw ności dośw iadczenia” (s. 314), ekstazy, p rze
kroczenia - i konw encję literacką, sferę, w której w łada k ry teriu m estetyczne? Tylko poprzez lu d zk ie p rag n ie n ie, które jest p rag n ie n iem p rag n ie n ia, p rag n ie n iem n ie
możliw ego. W d u ch u w iary w ocalającą rolę fantazji, a zarazem w sens konw encji literac k ich M arek Z aleski sam n ap isał kolejną m agiczną książkę. Książke, której aura p rzypom ina nostalgiczną, ale nie sen ty m en taln ą, atm osferę unoszącą się nad Formami pamięci. W Echach idylli to, co sielankow e i pozaczasow e, zderzane jest raz po raz z dw udziestow iecznym złem.
W swojej najnow szej książce b adacz nie grom adzi przykładów dla nich samych, nie k ataloguje dw udziestow iecznych stylizow anych idylli, n ie u kłada ich także w p o rzą d k u chronologicznym , ale tro p i, jak to podkreśla w tytu le, w łaśnie „echa id y lli” w literatu rz e now oczesnej. Ślady dawnej idylliczności są znacznie ciekaw sze niż „idylle rek o n stru o w an e”, o ile coś takiego w ogóle jest m ożliw e. N ieoczy
w iste, odległe, n ie ra z polem iczne naw iązania do dawnej to p ik i okazują się znacz
nie istotniejsze dla now oczesnej lite ra tu ry niż stylizacje.
Badacz „form p am ięc i” podąża „tro p am i tropów id yllicznych”, jak b rzm i tytuł jednego z najobszerniejszych rozdziałów książki, w którym znalazło się m iejsce dla potraktow anego jako antyidylla p o em atu A ndrzeja Bursy L uiza. W in te rp re ta cji Zaleskiego L uiza o rysach Pięknej P ani zarazem łagodnej i okrutnej (La Belle Dame sans Merci) staje się m iędzy in n y m i alegorią Poezji. „Ironiczny, grający dy
sonansam i p oem at B ursy to k artk a z dziejów pow inow actw m odernistycznej w raż
liw ości” (s. 82). W k ręgu oddziaływ ania idylli znalazł się także M iro n Białoszew
ski i jego sakralizacje zwykłości czy P iotr Som m er i jego otwockie ogrody.
N ajw ażniejszym , choć n ie jak o u k ry ty m b o h a te re m Z aleskiego, jest jed n ak Czesław M iłosz - (s)twórca Św iata - nie tylko cyklu Świat. Poema naiwne, ale de
m iu rg tw orzący ze słów (i „ze św iata już danego”) swój kosm os. A utor książki Zamiast nie poświęca w praw dzie jednego osobnego rozd ziału u lu b io n e m u poecie, jed n ak n a d w ielom a jego in te rp re ta c ja m i unosi się d u ch wyw iedzionej z poezji M iłosza ironicznej, n ieraz bolesnej pastoralności. To w łaśnie M iłosz jawi się po le k tu rze Ech idylli jako najw ażniejszy dw udziestow ieczny - nie, nie k o n ty n u a to r - ale re in te rp re ta to r w ątków dawnej polskiej i europejskiej sielanki. Z aleski opisu
je m istrzow ski sposób, w jaki M iłosz w ykorzystał m agiczną in k a n tac ję „Wolno owieczki m oje, w olno p o s t ę p u j c i e . ”, rozm aite chwyty, za pom ocą których, p ro w adząc grę z tradycją, tw orzył arcydzieła. Taką poetycką p erłą jest n ap isan y po d czas w ojny w iersz-apokryf Sicilia sive insula Mirandae dedykow any A nnie Iwasz- kiewiczowej - „wyspa na m o rzu łez, azyl na sk raju p rze p aśc i” - jak m ówi o nim Zaleski (s. 17). M iłosza m ożna chyba uznać za najw ybitniejszego poszukiw acza śladów dawnej „naiw nej” idylliczności w skażonym stuleciu.
N ajdaw niejszą polską „now oczesną” idyllą jest w książce M arka Zaleskiego poem at Słowackiego W Szwajcarii. Pod p ió rem w spółczesnego krytyka pow staje błyskotliw a in te rp re tac ja dzieła w kontekście estetyki ro m an ty zm u , z nieoczyw i
stym i odw ołaniam i do psychoanalizy. M arek Z aleski nie stro n i od in te rp re to w a
14 1
14 2
n ia bio g rafii twórców. Podobnie jak ze Słow ackim p o stępuje z Schulzem , u k tó re
go doszukuje się śladów m asochizm u nie tylko w ry su n k ach i opow iadaniach, ale także w życiu pryw atnym . K onfrontuje jego twórczość z biografią, z p rzy m iark a
m i do niezrealizow anej m ałżeńskiej idylli, w reszcie z dającą o sobie znać w n ie których w ypow iedziach m asochistyczną d o m in a n tą osobowości pisarza i rysow ni
ka. Idylliczność Schulza, opisyw ana w szkicu zatytułow anym Masochista na Cyte- rze, prow adzi do pytań, czy idea „pow tórnego dzieciństw a”, o której pisał w liście do A ndrzeja Pleśniew icza, jest fu n d a m e n te m artystycznych poszukiw ań artysty.
G dzie u autora Sklepów cynamonowych ukryły się w ątki bukolicznej szczęśliwości?
To przede w szystkim m otyw doskonałej jedności syna z ojcem , gdy „m atk i jeszcze [...] nie było” z Księgi, idylla dziecięcej tw órczości z Genialnej epoki, obraz u to p ij
nej k rain y z Republiki marzeń, podszyta zapow iedzią k resu m ałżeńska sielanka z Oj
czyzny, w reszcie nastrój m łodzieńczych fetes galantes z Wiosny.
Bardzo interesującym w ątkiem są u Zaleskiego pow racające zw iązki idylli i ele
gii, ich podobieństw a i różnice. N ieraz jest tak , że przykłady, k tóre badacz w ybie
ra, sytu u ją się gdzieś na pogran iczu obu daw nych gatunków . Są tu elegie, które w o d n ie sie n iu do m in io n ej już szczęśliwej a u traconej przeszłości u ru ch a m iają cały sielankow y sztafaż, nieraz w sposób now atorski i niekonw encjonalny. Takie są w łaśnie te spośród autobiograficznych elegii L eśm iana, któ re m ożna nazwać elegiam i dzieciństw a. Bywają też b ardziej skom plikow ane p rzy p a d k i idylliczno- -elegijnego pogranicza. W m elancholijnych p ró b ac h „re-k reacji” sielanki ta i się elegijne rozpoznanie.
O sobny w ażny k rą g n aw ią za ń do anty czn eg o g a tu n k u , k tó re m u w książce Zaleskiego przy zn an e zostało znaczące m iejsce, to pow ojenna idylla skłam ana - zarów no p seudoidylla z utw orów socrealistycznych, jak i fałszywa idylla realizo w ana w realnych O borach, isto tn ie w sielankow ej, parkow ej scenerii, ale w zdecy
dow anie n ieidyllicznych czasach. A utor zw raca uwagę na „skwapliw ość, z jaką śro
dowisko literató w zaakceptow ało swoje odosobnienie w luksusow ych rezerw atach”
(s. 195). K ontrast dla oficjalnego kłam stw a stanow i u Zaleskiego pryw atne n ieofi
cjalne i a-ideologiczne schronienie Białoszewskiego, C zachorow skiego i ich p rzy
jaciół. Sym pozja w Kobyłce to p o d każdym w zględem przeciw ieństw o spotkań w O borach z h ie ra rc h ią „rang” pisarzy przek ład ającą się na h ie ra rc h ię stolików.
P oniew aż jest już Kobyłka i Otwock, m ożna poszerzyć geografię podw arszaw skich m iejsc sielskich o idyllę K onstancina, Podkowy Leśnej czy M ilanów ka b ę
dącego p rze strzen ią idylli zderzonej z w szechobecną śm iercią w ogrodowych w ier
szach Jarosław a M arka Rym kiewcza. Z kolei łagodne i p o p u la rn e echo tego lokal
nego m itu to inteligenckie „truskaw ki w M ilan ó w k u ” z p io se n k i M łynarskiego.
C hodzi o zawsze pryw atne czy półpryw atne otium godne przeciw staw ienia oficjal
n em u m iejscu u społeczniania artystów. To ciekawe, że żadne inne m iasto w Polsce prócz W arszaw y nie w ytworzyło ta k bogatej m itologii p odm iejskich, sielskich oko
lic, do których ucieka się p rze d b ru d em , zgiełkiem , polityką i nacisk iem czasów.
Ten sam Iw aszkiew icz, k tó ry gestem praw dziw ego gospodarza zapraszał literatów do Obór, dla siebie przeznaczał zu p e łn ie inne otium, m iejsce, które spraw dziło się
w roli schronienia nie tylko dla niego i jego b lisk ich już podczas wojny. Stawisko z listów, dzien n ik a i w ierszy jawi się jako m iejsce szczególne, m iejsce do którego b ronią p rzystępu w ierne psy i w ierne drzewa. M iejsce przy tym niew olne od starości i u m ie ran ia (jak A rkadia, w której była już śm ierć), m iejsce cierp ien ia i osam ot
nienia.
Jest gdzieś k rain a, m usi być, gdzie piękne Staw isko nie przysparza żadnych kłopotów, gdzie żona jest tak czuła i m ądra jak H a n ia daw niej, [...] gdzie tańczą p ięk n i i czyści - gdzie jest dobrze, dobrze, dobrze. Bo tu jest źle, źle, źle. Przecież gdzieś w jakichś utw o
rach m uzycznych, w w ierszach M ickiew icza, w p ro m ien iu zachodu - m ieści się ta je m n i
ca n igdy niedostępnego, niem ożliw ego, a tak realnie w yobrażalnego szczęścia2
- ta k ą w yrażającą p rag n ie n ie idylli skargę zapisał Iwaszkiew icz w d zien n ik u pod d atą 4 g ru d n ia 1955.
M arka Z aleskiego in te resu je rów nież „idylla sk orum pow ana” - jej w ybitnym (niestety) re p rez en ta n tem jest G ałczyński w ykorzystujący antyczną topikę w utw o
rach satyrycznych, groteskow ych i w politycznych panegirykach. Ta cyniczna wersja idylli m iała w ielu naśladowców, którzy w la tac h 50. p isali pierw szom ajow e w ier
sze do szkolnych czytanek. To o rn am e n tato rz y - jak z w iersza H erb erta - „ozda- biacze i sz tu k ato rz y / tw órcy aniołków fruw ających” :
N a ulicy radosnych pochodów szary m u r w ięzienny w oczy kłuje brzydka plam a w krajobrazie idealnym
sztukatorów co najlepszych wezwali całą noc sztu k ato rzy m alow ali
naw et plecy tych co siedzą z tam tej strony na różowo3
M inęły czasy, gdy poeci tylko „śpiew ali” i w ysławiali, kiedy bezinteresow nie głosili pochw ałę tego, co jest. Jeśli jeszcze m ożna założyć, że z dobrą w iarą tworzył p rze d w ojną L u cjan Szenw ald i że jego poem at Scena przy strumieniu to praw dziw a
„idylla p ro le ta ria c k a ”, w szczere in ten cje socrealistycznych „sztukatorów ” tru d n o uwierzyć. Śmierci nie ma! - tak i ty tu ł nosi szkic dotyczący socrealistycznych sposo
bów używ ania (i nadużyw ania) sielankow ej topiki. Z aleski ak centuje isto tn ą róż
nicę m iędzy, po d w ielom a w zględam i podobnym i, m itologiam i k o m u n iz m u i fa
szyzm u Ta pierw sza opierała się na (fałszywej) afirm acji życia, ta druga przynosiła apoteozę śm ierci.
Z aleskiego in te resu ją nie tylko fałszywe idylle i antyidylle, ale też znacznie m niej uchw ytne „nieidylle” . N aw et te „obok-idylle”, „a-idylle” w ym agały od czy
te ln ik a znajom ości pierw otnego w zorca. I - o p arad o k sie - sielankowość w XX w ieku przechow ała się na przekór „zagładzie g atunków ” w łaśnie w antyidylli. Ta
2 J. Iw aszkiew icz Dzienniki 1911-1955, oprac. A. i R. Papiescy, C zytelnik, W arszawa 2007, s. 529.
3 Z. H e rb ert Wiersze wybrane, wyb. i oprac. R. K rynicki, a5, K raków 2004, s. 71.
14 3
14 4
swoista „pam ięć g enetyczna”, czy raczej „genologiczna” pozw oliła jej nieoczeki
w anie ożyć w późniejszych czasach.
Echa idylli w prozie XX w ieku to u Zaleskiego Kronika wypadków miłosnych i in n e pow ieści T adeusza K onwickiego (wśród n ic h dziecięcy i niedziecięcy Zwie- rzoczłekoupiór) - p asto ra ln e an ty b aśn ie opow iadające o podstaw ow ych lu d zk ich p rag n ie n iac h , o tęsknocie za w zajem ną, w ierną m iłością, o sile życia, któ re p rze
zwycięża śm ierć i o klęsce tych pragnień. K onw ickiem u p atro n u je M ickiewicz i M i
łosz, zwłaszcza te n z Doliny Issy. Badacz w ybiera także Tworki M arka Bieńczyka, w których zaakcentow any został bolesny k o n trast m iędzy p o ten cjaln ą idyllą a tym, co przyniosła historia. To specyficzny przy p ad ek utw oru pisanego ze św iadom o
ścią, a naw et nadśw iadom ością, literacką, kunsztow nie inkrustow anego aluzjam i do rokoka, zad an y m i do rozszyfrow ania czytelnikow i-erudycie aluzjam i, w tym także do dzieł S tarobinskiego.
Echa idylli to książka n ap isan a pew ną ręk ą w ytraw nego eseisty, k tóry nawet gdy sw obodnie i, zdaw ałoby się, bez h ie ra rc h ii opow iada o n ie podobnych do sie
bie zjaw iskach literack ich , zawsze m a za sobą zbudow aną przez siebie i przem y ślaną k o n stru k cję z niew ypow iedzianych do końca w sam ych esejach prześw iad
czeń dotyczących lite ra tu ry i człow ieczeństw a. Jest w śród n ic h i to, ugruntow ane w b ad a n ia ch n a d M iłoszem , że „poeta żyje p ow tórzeniem ”, że pow tórzenie jest dostępnym poezji przeczuciem tego, co nieskończone, na w skroś lu d z k im za d a t
kiem n ieśm ierteln o ści. N ie jest przy p ad k iem , że jednym z u lu b io n y c h cytatów Zaleskiego jest przypow ieść z Doliny Issy: „człowiek jest jak owca, n a d któ rą Bóg zbudow ał d rugą owcę z pow ietrza, i praw dziw a owca n ie chce w żaden sposób być sam a sobą, tylko tą d ru g ą ” (s. 322). K rytyk przek ład a te słowa na język Blanchota i L acana, ale w oryginalnym b rz m ie n iu m ają one baśniow ą głębię i urok pastoral- ności - ta k niep rzep arty , że chce się je powtórzyć.
Po tej u m a cn ia ją cej w p rz e k o n a n iu o w adze tra d y c ji sielankow ej le k tu rz e chciałoby się opow iadać dalej dzieje idylliczności na przełom ie X X i X XI w ieku.
W poezji u pro g u nowego stulecia topika idylliczna m a się zadziw iająco dobrze.
Poeci tw orzą sztuczne i ekologiczne raje dzieciństw a w łasnego i swoich dzieci, ar
kadie piaskow nic i placów zabaw blisko sąsiadujące z cm en tarzam i, jak w Całej w piachu D ariu sza Suski. N ajczęściej jest w tych w ierszach trochę idylli a trochę elegii - z jej egzystencjalnym rozpoznaniem , apoteozą P am ięci i „gestem pożeg
n a n ia ” . Poeci d opisali już w iele utw orów godnych n o bilitującej antologii wydanej w serii B iblioteka N arodow a4. Tu n ajm łodszym autorem był urodzony w 1948 roku Stanisław Stabro, dodajm y - jedyny w tom ie p rzedstaw iciel pokolenia ’68 - i do
dajm y także - pokolenia, którego dom eną była antyidylla, nie zaś stylizow ana sie
lanka. N a stęp n y rozdział (niezależnie od tego, czy późnej now oczesności czy może już ponow oczesności) w ypełniają Jacek P odsiadło i jego rówieśnicy, którzy piszą eklogi - w śród n ic h najchętniej (wzorem Josifa Brodskiego) te zimowe. Idylle i prze
4 Idylla polska. Antologia, wyb. i w stęp A. W itkow ska, w spółpr. I. Jarosińska, W L, W rocław 1995.
w rotne nie-idylle tw orzy generacja Tom asza Różyckiego, D ariu sza Suski, Pawła M arcinkiew icza czy D ariu sza Sośnickiego. Twórcy uro d zen i około ro k u 1970 są p o d tym w zględem szczególnie interesujący, gdyż w przeciw ieństw ie do p o p rze d ników są n ie d o tk n ię ci nie tylko tra u m ą wojny, ale także tra u m ą pow ojennej sytu
acji politycznej. Przecież idylliczno-elegijne wiersze M aja czy Polkow skiego były p isa n e w la tac h sied em d ziesiąty ch i osiem d ziesiąty ch ciągle jeszcze przeciw ko czem uś i tym sam ym stanow ią ciekaw y rew ers „reżim ow ych” idylli z lat p ięćdzie
siątych. W latach dziew ięćdziesiątych pisze się już tylko wobec d ra m a tu egzysten
cji i wobec tradycji. Idyllicznym sch ro n ien iem jest u Różyckiego re-kreow any raj dzieciństw a z to m u Kolonie (2006). N ie w spom inałabym o tym ak u ra t tom ie p o etyckim , gdyby nie to, że prócz prow adzonej w n im gry w ielom a idyllicznym i tr a dycjam i (rajskie wyspy, dalekie wyprawy, dziecięce w akacje, Raj U tracony) jest też b ardzo isto tn y w atek autotem atyczny, w któ ry m dochodzi do głosu św iado
mość tego, czym jest p rag n ie n ie i czym jest pisanie, co dzięki poezji ginie, a co ożywa. Rów nież w cześniejsza „chata u m a ita ” z tom u po d ta k im w łaśnie ty tu łem to w czystej p ostaci p rze trw a ln ik idylliczności w pisujący się w zn an ą od czasów staropolskich topikę idylli bożonarodzeniow ej:
M ak, trzy razy zmielony, orzechy i m iód.
Barszcz z uszkam i, pierogi. C h a ta u m aita.
T eraz nie m a nicość d o stępu, ona nie zna W cale tej piosenki, k tó rą śpiew am jej na złość.5
Poeci w ciąż śpiew ają pio sen k i przeciw nicości, b u d u ją schronienia ze słów, by d ra m a ty c z n ie u ry w ając n u c o n e m e lo d ie p o w tarz ać za M iło szem : „D a lej nie u m ie m ” . Ten retoryczny gest aposiopesis bardzo dobrze zna badacz pam ięci, sielan
ki i tw órczości M iłosza. Swoją książkę zam yka jed n ak m niej dram atycznie, afir- m ując pow tórzenie, p odtrzym ując u to p ię „drogi okrężn ej”, o której m arzył Schulz a p rze d n im rom antycy. O tym w łaśnie p ra g n ie n iu pow rotu do p o cz ątk u pisał w sw oim trak ta c ie - nie, nie o m a n ek in a ch - ale o m a rio n etk a ch H e in ric h von K leist: „Lecz raj zam knięty, a za n am i C h eru b , m u sim y odbyć podróż naokoło św iata, zajrzeć, czy p rzy p ad k iem nie jest otw arty gdzie bąd ź od ty łu ” 6.
A nna CZABANOW SKA-W RÓBEL
5 T. Różycki Wiersze, L am pa i Iskra Boża, W arszaw a 2004, s.123.
6 H. K leist O teatrze marionetek, „ C h im era ” 1904 t. V II, s. 36.
14 5
14 6
Abstract
Anna CZABANOWSKA-WRÓBEL Jagiellonian U niversity (Kraków )
You Won’t Find Such Gardens in This W orld...
Review: M. Zaleski, Echa idylli w literaturze polskiej d o b y n o w o czesn o ści i p ó źn ej no w oczesn ości [‘Echoes of idyll in Polish literature of the modernity and late-modernity age'], TA iW PN Universitas, Kraków 2007
Discussion of the major circles of idyllicity, as discerned by the author w ho believes that remote, and at times polemic, references to the topic of the early periods are more of essence to modern literature than stylisations can be. O n interpreting old and new works (from Juliusz Słowacki's poem W Szwajcarii to Marek Bieńczyk's novel Tworki), exposed traces of idyll in poetry (Bursa, Białoszewski) and prose (Schulz, Konwicki). A separate status was assigned to pseudo-idyllic images in socialist-realist pieces and the fake idyll of the life of men-of-letters at the ‘creative w o rk resort' in Obory. T h e book is indicative of certain new possibilities of reading Polish 2 l s t century poetry.