Zbigniew Nowak
"Kazimierz Brodziński jako historyk
literatury", Rościsław Skręt,
Warszawa-Kraków 1962, Państwowe
Wydawnictwo Naukowe, Polska
Akademia Nauk, Oddział w
Krakowie, Prace Komisji
Historycznoliterackiej... : [recenzja]
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce
literatury polskiej 54/3, 206-211
skiego w tej sprawie można by streścić: co zepsuł m łodszy brat-rew olucjonista, to starszy, rozważny m usiał naprawić, m yśląc o dniu codziennym. Sądy tego typu, cenne jako deklaracja autorska, z pewnością n iew iele pomogą w rozw ikłaniu skom plikowanych dróg dziejów polskich, zwłaszcza w X IX wieku.
W historii Szubrawców istnieje tajem niczy m oment fascynujący w iele osób — to powody likw idacji ich pisma i stosunek policji do członków zespołu. Otóż pierw szą z ciem nych k w estii Skwarczyński w yjaśnia w sposób chyba zbyt prosty i zbyt dla jego celów interpretacyjnych w ygodny — interw encją cenzury. W ydaje się jednak, że n iew ątpliw y fakt interw encji cenzury spełnił rolę niejako techniczną, rolę zakazu. Dla czytelnika num erów „W iadomości” z kilku ostatnich m iesięcy ich istn ien ia jest jednak oczywiste, że pism o to przeżywało kryzys, z którego, być może, w ogóle by się już nie w ydobyło. Kryzys w yw ołany w ielom a czynnikami.
A w ięc dramatem satyry w kraju rządzonym przez despotę. W krótkim okre sie liberalizm u Aleksandra I rozkwita społeczna, w ojująca, satyra „W iadomości”. A le już w r. 1823 niem ożliw e byłoby powtórzenie Machiny do bicia chłopów. P o dobnie jak precedens, który zrodził ów znakomity artykuł — akcja u w łaszczenio wa — został przez rząd definityw nie zawieszony. W tej sytuacji gw ałtow n ie po czął się kurczyć zakres tem atów satyry i zakres obserwacji ograniczany do spraw „dozw olonych”, jakichś drobnych grzeszków, towarzyskich skandalików, osobistych ataków i rozgrywek. I w końcu za taki bardzo personalny atak na mało in teresu jącą osobę (Antoniego Chrapowickiego) przerwano egzystencję pisma.
A w ięc konserwatyzm em estetycznym . Publicyści „Wiadomości” nie byliby w stanie okazać sym patii ani dla prób ufilozoficznienia języka polskiego — a w ym agała tego recepcja niem ieckiego idealizm u filozoficznego — ani dla k ształ tujących się w ów czas pasji regionalistycznych. A były to istotne składniki rom an tyzm u i odegrały niem ałą rolę w form owaniu się nowożytnej świadomości estety cz nej. Pism o nieuchronnie popadać w ięc m usiało w konflikt z duchem czasu, choć przecież rozpoczynało karierę jako organ św iatły i postępowy. Chorążym postępu nie mogło być jednak nadal pismo, które twierdziło, że Kant jest m ętniakiem , m etafizykę m iało za smalone duby, a zbieractwo starożytności za św ietną okazję do drwin z Dionizego Paszkiewicza. Maluczko, a stałoby się klubem „twardogło- w y c h ”, przekpiwających, jak Koźmian, romantyczne głupstw a.
Wydaje się, że są to w szystko sprawy toczące się o w iele powyżej cenzorskich bądź policyjnych kompetencji.
Szczegółową dyskusję z autorem można by kontynuow ać. Nie chodzi jednak o kom pletność, zawsze względną', recenzenckich refleksji, lecz o wydobycie pod staw ow ych, jak się w ydaje, lin ii interpretacyjnych książki. Są to założenia d osta tecznie ważne, aby o nich dyskutować.
Alina W itk o w sk a
R o ś c i s ł a w S k r ę t , KAZIMIERZ BRODZIŃSKI JAKO HISTORYK LITE RATURY. Warszawa—Kraków 1962. Państw ow e W ydawnictwo Naukowe, s. 150, 2 nlb. Polska Akademia Nauk. Oddział w Krakowie. Prace Kom isji H istoryczno literackiej. Num er 3. (Redaktor naukowy S t a n i s ł a w P i g o ń ) .
W latach 1822—1830 Kazimierz Brodziński, jako profesor U niw ersytetu War szawskiego, w ykładał literaturę polską łącznie z w ym ow ą, stylistyk ą i estetyką. W ykłady te u w spółczesnych cieszyły się dobrą sławą. Przygotowane przez w y k ła dow cę do druku, zaginęły jednak w trudnych warunkach życia narodowego okresu
polistopadowego. Dopiero po latach — w związku z przygotowaniem zbiorowego wydania, tzw. p ozn ań sk iego1 — Franciszek Salezy Dm ochowski dotarł do zachow a nych u córki poety brulionów kursu literatury, polecił sporządzić z nich kopię, i na tej podstaw ie K raszewski opublikował tekst w y k ła d ó w 2.
Jednak był to tekst bardzo zniekształcony błędam i kopistów i poprawkam i Dmochowskiego, zarówno natury językow o-stylistycznej, jak i — co gorsza — m e rytorycznej. R ościsław Skręt — przed napisaniem rozprawy o Brodzińskim jako historyku literatury — opracował krytyczne w ydanie w ykładów uniw ersyteckich w ramach Dzieł Kazim ierza Brodzińskiego pod redakcją Stanisław a P ig o n ia 3. Tak w ięc interpretację dorobku historycznoliterackiego Brodzińskiego oparto na m ocnej podstaw ie filologicznej, bowiem w ydaw ca ustalił poprawny tekst w ykładów i opa trzył go w yczerpującym komentarzem.
Przyjrzyjm y się głów nym w ynikom rozprawy. Na w stępie (s. 5—6) autor przedstawił czytelnikow i zw ięzły stan badań, z którego w ynika, że i w spółcześni, i potom ni cenili bardzo w ysoko prelekcje Brodzińskiego, upatrując w nim p ierw szego naprawdę przedstaw iciela dyscypliny historycznoliterackiej w Polsce. Oczy w iście, że Brodziński m iał poprzedników: ale byli to przeważnie bibliografow ie n ie zdolni do hierarchizacji i syntezy zebranego m ateriału (rozdz. I).
Stosunek do literatury przedmiotu, w ykorzystanej przez Brodzińskiego, om ó w ił autor także osobno (rozdz. IV), poddając drobiazgowej analizie stopień oryginal ności w ykładów i ich zależność od ów czesnych badaczy polskich i ob cy ch 4. Oka zało się, że w ykłady z literatury polskiej były najbardziej oryginalne, natom iast w ykłady z w ym ow y, stylistyk i i estetyk i — to tylko kompilacja.
Rozdziały II i III zaw ierają charakterystykę m etody Brodzińskiego. Profesor w arszaw ski nie ograniczył się do literatury pięknej: przedm iotem w ykładów uczynił także w ym ow ę, publicystykę, historiografię, dzieje języka, inform ował naw et o in nych dyscyplinach naukowych i ich w ybitnych przedstawicielach — słowem, b yły to w łaściw ie dzieje szeroko pojętego piśm iennictw a polskiego. Literaturę łączył jak najściślej z życiem narodu: bo ona nie tylko odzwierciedla życie, ale i w p ływ a na nie — te w łaśnie funkcje literatury powinien badać historyk (podobnie pojm ow a li zadania historiografii literackiej F. Schlegel, J. Ch. L. Simonde de Sism ondi, pani de Stael). Zagadnienia estetyczno-form alne staw iał Brodziński na drugim planie. Podział literatury polskiej na pięć okresów w ziął z Historii literatury polskiej Feliksa Bentkowskiego. Każdy okres poprzedzał tłem historycznokulturalnym .
Zer-l K. B r o d z i ń s k i , Pisma. Wydanie zupełne, poprawne i dopełnione z nie ogłoszonych rękopism ów staraniem J. I. K r a s z e w s k i e g o . T. 1—8. Poznań 1872— 1874.
2 Kopia w ykładów zachowała s i ę . w Bibliotece Jagiellońskiej (rkps 4610). W w ydaniu poznańskim Pism B r o d z i ń s k i e g o w ykłady ogłoszono w n a stę pującym porządku: kurs literatury polskiej (t. 3—5); kurs stylistyk i i w ym ow y (t. 5); kurs estetyk i (t. 6).
3 W serii tej ukazały się, jak dotąd, Poezje w opracowaniu Cz. Z g o r z e l - s k i e g o (t. 1—2, W rocław 1959). Należałoby życzyć, by i inne tomy tej edycji ujrza ły św iatło dzienne, w tym także trzy tomy przygotowane całkow icie do druku przez R. S k r ę t a .
4 Odpowiedni m ateriał dowodowy, dotyczący nie tylko kursu literatury, ale i kursów w ym ow y, stylu i estetyki, zgromadził R. S k r ę t w cześniej w artykule O źródłach w y k ła d ó w u niw ersyteckich Kazim ierza Brodzińskiego. W: Księga p a
w al na ogół z zasadą w ykładu w oparciu o gatunki literackie (takiej zasadzie był w ierny J. F. Laharpe, w Polsce Bentkowski), stosował natom iast zasadę chronolo giczną (może pod w pływ em F. Bouterweka). Ujęcie syntetyczne górowało nad ana litycznym ; to drugie pojawiało się w tedy, gdy była mowa o twórcach n ajw ybit niejszych. Osobne w ykłady poświęcił Brodziński dram atowi i teatrow i p o lsk iem u 5. W ykładowca nie stronił od dydaktyki (np. postulow ał podejm owanie określonych badań, w skazyw ał literatom tem aty do opracowania). Skłonny był do polemiki. Dbał o stronę form alną wykładu. Dążył do obiektyw izm u, ale często ujaw niał się em ocjonalny stosunek do ulubionych pisarzy, cenionych nadm iernie (jak np. tw ór czość Marcina Molskiego). Ponieważ m iał nade w szystko upodobanie w sielance, chętnie m ów ił o sielankopisarzach i sporo uwagi poświęcał teorii tego gatunku lite rackiego.
Rozdział V (najobszerniejszy: s. 33— 123) przynosi w nikliw ą i w szechstronną analizę poszczególnych działów kursu historycznoliterackiego. Najbardziej niezależ ny i twórczy — w edług autora rozprawy — był Brodziński w swych sądach o poezji, z których niejeden zachował moc obowiązującą do dzisiaj (np. W. Borowy w swej książce z 1948 r. O poezji polskiej w iek u XVIII często się odw oływał do jego sądów). Jak poważnie pojm ował w ykładow ca swe obowiązki, świadczyć o tym może stwierdzony przez Skręta fakt, że sięgał naw et do rękopisów niektórych poetów (np. Gawińskiego, Kniaźnina — s. 36). O m ówienie twórczości poety poprze dzał informacją biograficzną, zwykle dość skąpą. Nie umiał jeszcze nakreślić roz woju twórczości poetyckiej. Był chyba pierwszym , który zwracał uwagę na dzieje sław y pisarza (dał np. obraz recepcji K ochanow skiego aż po pierwsze dziesięcio lecia w ieku XIX). Śladem ów czesnej historiografii i krytyki literackiej (zwłaszcza klasycystycznej) często zestaw iał twórczość różnych p o etó w 0. Jako preromantyk, p ośw ięcił sporo m iejsca poezji ludowej, w ykazując jej związki z literaturą pisaną. Pragnąc przybliżyć słuchaczowi twórczość poetów, Brodziński cytow ał ich obficie, ale tek sty cytow ane z reguły zniekształcał. A to bądź ze w zględów dydaktycznych (by nie odstraszać młodzieży trudnościam i staropolszczyzny), bądź cenzuralnych, bądź w reszcie z uwagi na w łasną poetykę. R ościsław Skręt pokazał tu czytelnikow i bardzo pouczający m ateriał (s. 38—44), który można było zgromadzić tylko dzięki w ykonanej uprzednio krytyce filologicznej tekstu wykładów .
Po poezji drugie m iejsce w kursie uniw ersyteckim Brodzińskiego zajm uje w y mowa, której obraz nie jest już tak oryginalny. Najlepiej wypadło om ówienie dzia łalności kaznodziejskiej Fabiana Birkowskiego. Jak w w ykładzie poezji, i w tym 5 W ydzielenie rodzaju dramatycznego z kursu literatury można by tłum aczyć szczególnym zainteresowaniem Brodzińskiego dla teatru, zrodzonym w czasie p eł nienia obowiązków sekretarza Teatru Narodowego w Warszawie w latach 1816— 1822. Stanow isko sekretarza mogło także u łatw ić Brodzińskiem u poszukiwania teatraliów .
0 Spostrzeżenie R. S k r ę t a , że Brodziński zdawał sobie sprawę z granic sto sow alności metody paraleli (s. 50), można by dopełnić głęboką i krytyczną uwagą z w ykładu o Krasickim, posługującym się — śladem Plutarcha — licznym i para lelam i ( B r o d z i ń s k i , Pisma, t. 4, s. 348): „Historia nie może na każde zawołanie dostarczać tych stosunków i symetrii, jakie dowcip w przymiotach i przeznaczeniach dwóch ludzi chce gw ałtem wykazać. D latego musi on [Plutarch] często przekształ cać prawdę, ubiegając się raczej za jej podobieństwem i wdać się w subtelne dro biazgi, które pod względem historycznym nic nauczyć nie mogą. Zresztą podobna metoda trąci monotonią i służy raczej ćw iczeniu pamięci przez rekapitulacją zdań i wypadków aniżeli filozoficznem u ich rozbiorow i”.
dziale posługiwał się Brodziński obszernymi cytatam i (zwykle przekształconymi) i paralelami.
Do interesujących w niosków doszedł autor rozprawy, rozpatrując obszerne tło bistorycznokulturalne w ykładów , polskie i obce. Otóż Brodziński specjalne zaintere sowanie okazyw ał dziejom ośw iaty, zwłaszcza Akadem ii Krakowskiej. Z sym patią m ówił o w pływ ie reform acji na rozwój kultury polskiej. Choć doceniał rolę chrześ cijaństw a w Polsce, duchow ieństw u był niechętny. Rzecz znamienna, że an tyk lery- kalizm Brodzińskiego w yrażał się pośrednio: m ianowicie poprzez relacjonowanie odpowiednich faktów i przytaczanie cudzych opinii. Bardzo czuły był na niedolę chłopską, toteż stale inform ow ał o pisarzach-obrońcach chłopa w dawnej Polsce. Wobec Zachodu zajm ował postaw ę krytyczną. Entuzjazm ował się antykiem , ale znał go słabo. Znam ienny też był dla Brodzińskiego — jako poprzednika romantyzmu — niechętny stosunek do literatury .i w ogóle kultury francuskiej. O w iele więcej miał do zawdzięczenia niem ieckim autorytetom estetyczno-krytycznym .
Z innych ciekawych spraw w ydobytych przez rozprawę w ym ienić trzeba stosu nek do języka polskiego, którego dzieje zajmują sporo m iejsca w programie w y kładów. Był w ięc Brodziński jakby prekursorem postulow anego dzisiaj traktowania razem kultury językow ej i dziejów literatury.
Rozdział VI dotyczy drobniejszych prac historycznoliterackich Brodzińskiego, jak zarysów piśm iennictw a polskiego (np. w rozprawie O klasyczności i roman -
tyczności); portretów literackich (z nich najciekaw szy portret Birkowskiego); sy l
w etek pisarzów polskich i obcych (cykl artykułów w „Magazynie Pow szechnym ” z lat 1834—1835); rozpraw z teorii literatury (są w nich także dzieje om awianego gatunku literackiego, np. elegii, satyry itp.).
Po tak szczegółowej analizie (podaliśmy tylko jej w nioski najważniejsze) na stępują końcowe uwagi autora, który stwierdza, że Brodziński, w ziąw szy niejedno od historiografii literackiej Zachodu, syntezę polskiej literatury zbudował jednak sam, i to w przeciągu zaledwie kilku lat, form ułując niejednokrotnie zupełnie nowe zagadnienia i w ypow iadając sądy, z których w iele zachowało aktualność po dzień dzisiejszy. Jednak ta pionierska i ważna praca — konkluduje autor — poszła w za pom nienie aż do chw ili publikacji poznańskiego w ydania Pism, tzn. wtedy, gdy w ykłady Brodzińskiego m iały n iestety już tylko wartość dokumentu historycznego.
W rozprawie Skręta zwraca uwagę bardzo staranne w ykorzystanie literatury przedmiotu. Autor w yzyskał także — o ile to tylko było potrzebne — dorobek B rodzińskiego-krytyka i Brodzińskiego-poety. Każde swe spostrzeżenie skrupulatnie udokum entował, posługując się głów nie zw ięzłym i i trafnie dobranymi cytatami lo kalizow anym i w tekście w ykładów w wydaniu poznańskim, ale tekście spraw dzonym i bardzo często ulepszonym na podstawie kopii Dmochowskiego. W ogóle głów ną zaletą rozprawy — mimo jej analitycznego charakteru — jest zw ięz łość i esencjonalność. '
Gruntowna rozprawa Rościsława Skręta w niew ielu tylko punktach wym aga d opełnień czy sprostowań.
Zainteresowanie Brodzińskiego kształtem językow o-stylistycznym poezji słu sz nie w yw odzi autor nie tylko z osobistej w rażliw ości profesora-poety, ale i z „w pły w u klasycystycznej krytyki, odznaczającej się predylekcją do zagadnień form al n y ch ” (s. 46; por. też s. 48). Ale obok tego trzeba by uwzględnić ciągle żyw y w pływ dziedzictw a stanisław ow skiego, tak troskającego się o narodowy język, dziedzictwa żyw otnego także w świadom ości Brodzińskiego, jak o tym świadczy niejeden jego utw ór poetycki (np. P rzy oddaniu medalu Kopczyńskiem u, Żal za polskim ję zyk iem itp.) czy w ym ow na apostrofa do „płci p ięknej” w zakończeniu rozprawy O klasycz-
uości i romantyczności.
Trafne spostrzeżenie o „dużej dbałości o stronę zewnętrzną w ykładu ” ze strony B rodzińskiego (s. 24) w ym agałoby może pogłębienia: w szak w szelka w ym ow a (także i szkolna, zwłaszcza uniwersytecka) m iała być — w edług ów czesnych p o glądów teoretycznych — tworem świadom ego i zamierzonego artyzmu.
Na stronie 117 wspomina autor o porównaniu, jakie Brodziński przeprowadza m iędzy Polską a Hiszpanią i upatruje tu jakby w p ływ Sism ondiego. Ale przede w szystk im wiadomo, że to L elew el napisał słynną Paralelę Hiszpanii z P o l s k ą 1. W ydał ją wprawdzie dopiero w r. 1831, ale pewne jej elem enty pojaw iły się za pew ne w cześniej w wykładach w arszawskich znakom itego historyka, w ięc echa m ogły dotrzeć i do Brodzińskiego.
Sprostowania wym agałoby twierdzenie, że rozprawy O elegii i O satyrze po w staw ały rów nolegle z pracą nad kursem historii literatury (s. 9). Chyba jednak nieco w cześniej, bo w protokole posiedzeń Towarzystwa Przyjaciół Nauk pod datą 4 m arca 1821 spotykamy oświadczenie Brodzińskiego, że „o satyrze, eleg ii i epigra m acie [...] ma pisma gotowe [...]” 8 — a w ykłady rozpoczął dopiero w październiku 1822.
Czytamy na s. 129: „wiadomo, że słuchał w ykładów Brodzińskiego Chopin, a najprawdopodobniej i Zygm unt K rasiński”. Jak wykazują ostatnie badania 9, jest raczej rzeczą w ątpliw ą, by Chopin w czasie sw ego pobytu w konserwatorium m ógł uczęszczać na w ykłady Brodzińskiego. Natom iast Krasiński z pewnością był ich słuchaczem . M ówi o tym list K rasińskiego pisany do ojca z końcem września 1827, a także i raport, który sporządził inspektor generalny U niw ersytetu W arszawskiego H onoriusz Carre o w ystąpieniu Krasińskiego w dniu 20 marca 1829 przed prelekcją Brodzińskiego 10.
A utor gromadził także opinie o w ykładach Brodzińskiego zanotowane w e w spom nieniach słuchaczów (s. 129 i 139). Trzeba listę w spom nień uzupełnić jeszcze dwom a nazwiskami. Aleksander Jełow icki tak pisał o w ykładach Brodzińskiego:
„Wykład literatury polskiej był najśw ietniejszy, a było do niego dwóch nauczy cieli: szumny Osiński i serdeczny Brodziński; pierwszy był dobitnym wyrazem za- p leśniałej starzyzny, drugi w yobrazicielem wzrastającego postępu. Brodziński do piero nabywał sław y, cichy, Spokojny, czuły, żołnierz i poeta; Osiński, zarozum iały, nadęty, dowcipniś i wierszopis, a tak roztrąbił swoją sław ę przesadnym czytaniem na tem pa, że pierwszy raz przychodziło się na jego w ykład jak do wyroczni, jak na posłuchanie do mocarza w szystkich rozumów. Na w ykład Brodzińskiego szło się jak do poufałego przyjaciela, a w ychodziło się zawsze z sercem rozczulonym i ze łzą w oku. Wychodząc pierwszy raz z w ykładu Osińskiego, wspom niałem sobie na sław ne »parturiunt monies, nascitur ridiculus mus«. Pomimo to w ykład O siń skiego był uprzyw ilejow ańszy, przychodzili nań paniczowie i kobiety w ielkiego św iata [...1” il.
Uryw am y wspom nienie na tej paraleli, po której następuje ostra krytyka d yle- tantyzm u i aktorstwa Osińskiego. Kazimierz W ładysław Wójcicki skreślił paralelę
7 J. L e l e w e l , Dzieła. T. 8. Warszawa 1961, s. 257 n.
8 A k ta Towarz ystioa Przyjaciół Nauk. Archiwum Główne A kt D awnych
w W arszawie, vol. 61, s. 228.
9 T. F r ą c z y k , Warszawa młodości Chopina. Kraków 1961, s. 208—219. 1,1 J. K a l l e n b a c h , Z ygm un t Krasiński. Życie i tw órczość lat m łodych
(1812—1838). T. 1. L w ów 1904, s. 61, 79—80.
11 A. J e ł o w i c k i , Moje wspomnienia. T. 1. Paryż 1839, s. 112—113. Należy tu dodać, że L. Osiński w rzeczyw istości w ykładał literaturę powszechną, a nie polską, jak by chciał pamiętnikarz.
podobną i również nad O sińskiego w ynosił Brodzińskiego: bo pierwszy liczył tylko na „efekt teatraln y” i objaw iał „nicość poglądu i stanow iska”, gdy drugi torow ał drogę odrodzeniu literackiem u, skupiając „grono [...] prawdziwych znaw ców grun townej nauki” 12.
N awet do literatury przedlistopadowej docierały echa tych w ykładów. Bohater powieści Stanisław a Bratkowskiego, Kazimierz, pisał w liście do sw ego przyjaciela Karola:
„W uniw ersytecie najczęściej bywam na posiedzeniach profesora Brodzińskiego i Osińskiego, zachw ycają mnie obadwa. Potomność, co ich dzieła czytać będzie, da o nich wyrok; m y przestańm y na tym i tym się cieszmy, że przynajmniej ich p ięk ności uczuć u m iem y” 13.
Otóż w yrok potom ności jest znany. Gruntowne i w yczerpujące uzasadnienie w y roku, jeśli idzie o Brodzińskiego, znajdujemy w cennej rozprawie Rościsław a Skręta, która dla badań nad początkam i naszej historiografii literackiej ma znaczenie pod stawowe.
Zbigniew Jerzy N ow ak
W i t o l d B i l l i p, MICKIEWICZ W OCZACH WSPÓŁCZESNYCH. DZIEJE RECEPCJI NA ZIEMIACH POLSKICH W LATACH 1818—1830. ANTOLOGIA. (Redaktor naukowy M a r i a Ż m i g r o d z k a ) . Wrocław—Warszawa—Kraków 1962. Zakład Narodowy im ienia O ssolińskich — W ydawnictwo, s. 396.
Walka rom antyków z klasykam i w Polsce nie zasługuje w pełni na swoją nazwę. To nie była w alka, ale pogrom. Pogrom w tym sensie, że w łaściw ie raz na zawsze ugaszono prom ieniowanie polskiej literackiej tradycji klasycznej. U bóstw o tej tradycji w porównaniu z w ielkim i literaturam i Zachodu, w spaniałość talen tów m łodego pokolenia, sytuacja polityczna kraju, w którym bardziej niż gdziekolw iek indziej słow o poety rom antycznego staw ało się bronią w w alce o byt narodu — w szystko złożyło się na absolutność tego zw ycięstw a. Toteż dalsze dzieje naszej literatury będą odtąd dziejam i romantyzmu lub nigdy nie zakończonej dyskusji z nim na coraz to innej scenie ustaw ianej przez historię. Poetyka późniejszych po koleń będzie z rom antyzmu w yrastać, a próby przeciwstaw ienia się jej dochodzić będą do nas niezw ykle okólną drogą — ze w zorów obcych.
Pozycje pseudoklasyków, tej ariergardy cofającej się epoki były w ięc w Polsce łatw iejsze do obalenia niż gdziekolwiek. Ale i poza Polską sytuacja ich była ża łosna. M ierność talen tów jest tu raczej regułą; w ielk i talent to w ielka w rażliw ość na otaczającą rzeczyw istość i jej problemy, to szukanie nowych sposobów ich w yrażenia. Jednak w alka tych dwóch kierunków zrobiła karierę głośniejszą od in nych sporów literackich i bardziej brzemienną w skutki społeczne. Słow o pisane w chodziło w tedy w zenit swojej potęgi. Literatura piękna była wów czas jedyną form ą sztuki, która znajdowała naprawdę m asowego i coraz bardziej św iadom ego odbiorcę. Nic też dziwnego, że spór wzbudzał nam iętności, choć często strony nie zdaw ały sobie w pełni sprawy z jego istoty.
12 K. W. W ó j c i c k i, Ż yc io ry sy zn akom itych ludzi wsław ion ych w różnych
zawodach. T. 1. Warszawa 1850, s. 18—19.
13 S. B r a t k o w s k i , Helena i Kazimierz. Romans treści narodowej. Warszawa 1828, s. 52.