• Nie Znaleziono Wyników

DWA POGRZEBY: AUGUSTA II i STANISŁAWA AUGUSTA

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "DWA POGRZEBY: AUGUSTA II i STANISŁAWA AUGUSTA"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

A bp M IC HA Ł GODLEWSKI

DWA POGRZEBY: AUGUSTA II i STANISŁAW A AUGUSTA (1733— 1798— 1938)

Pogrzeb Augusta II

W pierw szych dniach stycznia 1733 roku N ajjaśniejszy A ugust II K ról Polski, W ielki K siążę L itew ski etc, etc. w to ­ w arzystw ie H e n ry k a B riihla i licznego orszaku w yruszył z D re­

zna do W arszaw y na nadchodzący sejm , m ając ciągle głowę pełną „swego w ielkiego p la n u ”. P rz ed w yjazdem do Polski żą­

dał A ugust od swego „ k a m p a tro n a ” *, tj. od króla F ry d e ry k a - W ilhelm a I pruskiego, ab y m u przysłano głośnego polityka b erlińskiego i pow iernika królew skiego, m in istra G rum bko- wa, dla bliższego i osobistego porozum ienia się z nim w róż­

nych w ażnych kw estiach. Z jechali się na popasie królew skim w K ro s s e n 2, niedaleko polskiej granicy. K ró l Jegom ość, w y ­ siadając z karocy, był w w yśm ienitym hum orze. „T ryskał dowcipem i w e rw ą ”, choć palce u lew ej nogi toczone g a n ­ greną m ocno m u dolegały. Z aledw ie w eszli do pocztowego zajazdu, poruszył A ugust spraw ę, k tó ra go od ty lu lat n u rto ­ w ała, — spraw ę podziału Rzeczypospolitej. „B ran d en b u rczy - kowi hojnie ofiarow ał T oruń i w ielki pas pograniczny w raz z m iastam i P ru s K rólew skich z w y ją tk ie m G dańska; dla siebie zatrzym yw ał W ielkopolskę i M ałopolskę z W ilnem , resztę zaś

1 S. A s k e n a z y , D w a stulecia X V I II i X I X , B adania i P rzy czy ­ ny I. W arszaw a 1901, s. 54, 55 i n.

2 K ro ssen — m ia steczk o nad Odrą w rejen cji fr a n k fu r c k ie j. Zob.

E- S t a r c z e w s k i , W idm o p r z e s z ło ś c i. S z k ic e h is to r y c z n e , W arszaw a 1929, s. 75.

(2)

110 A b p M IC H A Ł G O D L E W S K I [21 ziem w schodnich gotów b y ł oddać A nnie Joannów nie. O p ro fi­

tach dla C esarza K arola VI ju ż nie w spom niał „i w yraźną przeciw niem u okazyw ał zaw ziętość”.

„Nie ty lk o ofiarow ał tak ie w a ru n k i, lecz w prost się o nie upom inał”, spostrzega Askenazy. „Bez tego, w ołał, nie życzę sobie w cale sukcesji w Polsce i m ój syn je s t niezdolny p rze ­ nieść tego w szystkiego, com ja w y cierpiał w ciągu ty ch lat trz y d z ie stu ”. Po tak im w stępie gościnny am fitrio n kazał po­

dać szam pana i m apę Polski i ją ł z zapałem rozw ijać i tłu m a ­ czyć uśm iechniętem u P rusakow i son grand Dessein, zak re­

ślając linie podziałow e i w yznaczając m a rsz ru ty w ojsk zabor­

czych na ziem i polskiej. P iła zacna kom pania sześć godzin bez przerw y. G rum bkow -B iberius, choć w ypróbow any w noc­

nych p ija ty k a c h z F ry d erykiem -W ilhelm em , nie m ógł jed n a k sprostać tw a rd e j głowie Mocnego. A by się z nóg nie zwalić, ratow ał się, ja k m ógł, dolew ając zręcznie wody zam iast w ina do sw ojej szklanicy. A le A ugust pił do końca. O północy po libacji na w pół żywego w ynieśli go h a jd u c y do sąsiedniej kom naty.

N a z a ju trz b y ł król Jegom ość w o p łakanym stanie. P rz y ją ł G rum bkow a w rozpiętej koszuli, obrzm iały, siny, skrzyw iony i stęk ający z w idocznym niepokojem , że dnia poprzedniego zanadto się w ygadał...

„Nie rób z ty c h rzeczy h a ła su ” , w ybełkotał do P ru sa k a ża­

łosnym głosem na pożegnanie, ,,bo Polacy gotow i jeszcze sk rę ­ cić m i k a rk , — słyszysz”.

O rgia krosnieńska dobiła starego i chorego króla. D ojechał do W arszaw y w tak im stanie, że S ejm u nie m ógł osobiście otw orzyć. N aty ch m iast skorzystano z choroby królew skiej, aby zepsuć obrady®. Już na drugiej sesji L ubieniecki poseł czer­

nichow ski zatam ow ał czynności. D zięki jed n a k nadludzkim w ysiłkom C zartoryskich udało się na następ n ej sesji przy ­ w rócić izbie a ctivita tem , a n a w e t doprow adzić do podnie­

sienia now ej laski, — od obioru m arszałk a w osobie O żarow ­ skiego, oboźnego koronnego. B ył to w ielki sukces. T eraz mógł

s A s k e n a z y , o. c.

[3] D W A P O G R Z E B Y 111

król p raw n ie rozdać drogocenne w akanse i podpisać u pragnio­

ne dyplom y. A le król nie m yślał już o rozdaw nictw ie w akan- sów i o podpisach dyplom ów . W ił się w strasznych bólach na złoconym łożu w sypialni P ałacu Saskiego i zrozpaczony, prze­

rażony nikogo oprócz lek arzy i służby nie dopuszczał do siebie.

W nocy z d nia 31 stycznia n a 1 lutego rozpoczęła się agonia,

„albow iem gangrena z nogi tra fiła do serca”. O 2-giej godzinie nad ran e m p rzy ją ł o sta tn ie sa k ra m e n ty i zaw ołał donośnym głosem: „Boże, zm iłuj się n ad e m ną, całe m oje życie było jednym n iep rzerw anym grzechem : „m ein ganzes L eb en w ar eine ohnaufhórliche S iin d e ”. O p iątej nad ranem ju ż nie ż y ł 4.

„T ak w e w spaniałym pałacu królew skim , w swoim stołecz­

nym m ieście W arszaw ie — ciągnie A skenazy — a o d a rty z m a ­ je sta tu w e w łasnej duszy, osam otniony pośród w łasnych podda­

nych ze sm akiem w ina na ustach i podziału Polski w mózgu, um arł A ugust I I ”.

G dy w dn iu 3 lutego po n ara d z ie z sen ato ram i objął p ry ­ m as 3 a c tiv ita te m obradom p u b lic z n y m 6, Im ć p a n oboźny koronny, nie biorąc już laski do ręki, w napuszonej, baro k o ­ w ej m ow ie pożegnał Izbę. „N iespodziew ana, rzekł, ale zawsze do ludzkiej przyw iązana kondycji, szczęścia z nieszczęściem m etam orphosis asperitate opłakanej now iny skrępow aw szy ję ­ zyk, otw orzyć ust nie pozw ala: eripet verba dolor i sam ym tylko jęczeniem plus g e m itu ąuam voce loqui, dopuszcza.

Po zajaśniałej ojczyźnie, do pew nego uspokojenia pogodzie

4 J ed en z w ie lb ic ie li S a sa J a k u b K a zim ierz R u b in k o w sk i, rajca toruński i JK M sek retarz o p isu ją c o sta tn ie c h w ile k róla p ow tarza, że k ró lo w i „rem gratam u c z y n ią ”, o fia r o w a li się p rzy stro jo n eg o p o k a - w a le r sk u p red yk an ta do d y sp o zy cji sp row ad zić, a leć k ró l od rzu cił z n ie ­ sły ch a n y m resen ty m en tem n iep rzy sto jn ą pob ożn ości u słu gę. P rzy ta cza ­ jąc te zm y ślo n e szczeg ó ły p ra g n ą ł R u b in k o w sk i p o d k reślić „ g łęb o k ie p rzy w ią za n ie do M atki K o ścio ła K a to lick ieg o O rth od oxi R e g is”. Zob.

K. R u b i n k o w s k i , P ro m ie n ie cn ó t k ró le w s k ic h po ś m ie r te ln y m z a ­ ch o d zie N a jja ś n ie js z e g o S ło ń ca A u g u sta 11 etc. etc... P o zn a ń 1742.

5 T eodor P otock i.

0 „K urier P o ls k i”, 1833, s. 303.

(3)

11 2 A b p M IC H A Ł G O D L E W S K I [4]

burzliw a św iat nasz Polski zaciem nia pom roka. — Po ta k w e­

sołej p rzy uniw ersalnego pokoju zaszczycie sytuacji, — sm utne sieroctw a R zeczypospolitej przychodzą godziny... Ów praw d zi­

w y P ater Patriae, ów kochający aż do ostatniego życia te ra ź ­ niejszego hazard u m onarcha, ów k tó rem u nie tylko w olny nasz naród, ale dziedziczne jego Państw o ja k za przydom ek te n da­

w ały ty tu ł łaskaw y A ugusta, w n iep rzestarzałym w ieku żyć przestał...

Żegna przez m n ie P rześw ietn ą W .W .P.P. Izbę. D ziękuje za dotrzy m an ą panow aniu Jego w ierność; przeprasza, jeżeli się kom u chyba ty lk o z c irk u m sta n cji czasu, ale nie z odw ró­

cenia serca nie dogodziło, a w tam te j p ro te stu ją c się dobrze życzyć w ieczności...”

Z żałobą w „zan ad rzu ” w ielm ożni posłow ie opuścili salę obrad.

Po śm ierci k ró la w ojew oda kijow ski jak o staro sta w a r­

szaw ski 7 rozciągnął niezw łocznie opiekę nad zam kiem i „de­

pozytem ciała królew skiego”. Na dole w zam ku ulokow ał ja n ­ czarów swoich, n a górze zaś gran -m u szk ieteró w i dragonów obok kom naty, gdzie pod baldachim em na ozdobnym łożu egzanterow ane i nabalsam ow ane zwłoki m onarchy w k ró le w ­ skie p a ra m e n ty p rzy b ra n e spoczęły do d nia pogrzebu, w yzna­

czonego na 10 sierpnia t. r.

Szybka śm ierć k ró la w yw ołała k o n ste rn a cję w obozie sa­

skim. W ielcy d y g n itarze: M niszchowie, D enhofow ie, Szem be- kowie, B raniccy i in. łaską p ańską k u p ien i i utuczeni oraz zgra­

ja ciem nej szlachty z nim i trzy m ająca, lam entow ała n a d zgo­

nem m on arch y i żądała „osobliwie uroczystego” uczczenia jego pamięci.

„Zgasło słońce P olski”, po w tarzali jedni; „um arł zelant o h onor boski”, m ów ili drudzy: v iv e re descit, non laudari, tw ierdzili inni. „O dnow iciel złotych w Polsce w ieków..., w iele m an ier, porządków cudzoziem skich in tr o d u c to r8, p an w są­

dach spraw iedliw y, w w ojnach m ężny, w pokoju łaskaw y, w ap aren cjach w spaniały, w śm ierci pobożny...; zeszedł do

7 „K urier P o ls k i” 1733, s. 304.

8 Ks. B. C h m i e l o w s k i , N o w e A te n y . C zęść w tórn a, s. 368.

[5] D W A P O G R Z E B Y 113

grobu k ró l z W espazjanem C esarzem , z T rajanem , z Teodozju- szem m ają cy podobieństw o i n ieśm ierteln ej godny w e n e rac ji i afe k tu ...”

W ty m pięknym koncercie św ieckim w tórow ało ducho­

w ieństw o: biskupi, k a p itu ły , opaci, zakony, w śród których szczególną gorliw ością w oddaniu ostatniej posługi nieboszczy­

kowi celow ali ojcow ie T ow arzystw a Jezusow ego. Ju ż od d aw ­ na ojcow ie jezuici m ieli zm arłego P ana w w ielkiej estym ie za liczne dobrodziejstw a, ja k ie im św iadczył w ciągu długiego swego panow ania i za dow ody w yjątkow ego dla nich uznania.

Przecież już w 1697 r. w ich kościele, w e W rocław iu, K om unię Św iętą ritu catholico przyjąw szy, w obliczu K oś­

cioła katolikiem się deklarow ał.

Na kierow nika sum ienia obrał sobie jednego z ojców To­

w arzystw a Jezusow ego i królew ską opieką otoczył ich w To­

runiu. Ż arliw y o h onor boski sprow adził ojców do D rezna i siedm iu „operariuszów ” w w innicy C hrystusow ej sum ptem swoim utrzym yw ał, aby słowo boże opow iadali i błędnych na drogę p raw d y naw racali. Dwóch m isjonarzów jezuickich w L ip­

sku osadził, dał im kaplicę, m ieszkanie oraz ze sk a rb u swego pry w atn eg o „in p e rp e tu u m ” pensję i su sten tację i b ronił ich dzielnie wobec pospólstw a protestanckiego, „nakazując H au p t- w ach m iasta pod dom Jezuicki przenieść i ustaw icznym szyld­

w achem dzień i noc kaplicę pracow ników pańskich obw a­

row ać”

W 1727 r. w g ru d n iu polecił K ról Jegom ość pan u M aksy­

m ilianow i O ssolińskiem u, podskarbiem u koronnem u odesłać do kolegium Societatis Jesu w P iń sk u bogate złote v o tu m i za­

wiesić je nad grobem w ielebnego sługi Bożego A nd rzeja Bo- boli, o którego łaskach ludziom w yjednyw anych m iał obszerne referencje. Leżał wówczas N ajjaśn iejszy P a n w B iałym stoku u pana B ranickiego, chorążego koronnego w ciężkiej o p resji skutkiem „nadpsow ania k rw i w przednim palcu u lew ej nogi”

i niebaw em doznał sam , ja k św iadczy o ty m list O ssolińskiego do rek to ra kolegium pińskiego pisany, łaski „m elioracji” zdro-

9 R u b i n k o w s k i , o. c. s. C*.

8 — N asza Przeszłość

(4)

114 A b p M IC H A Ł G O D L E W S K I [ 6 ]

wia... W ięc nie dziw, że ojccw ie odd an em u ich pan u i szczo­

drobliw em u opiekunow i, gdy te ra z leżał n a m arach, uroczy­

stym i nabożeństw am i za jego duszę wdzięczność sw oją okazać pragnęli!

Cd chw ili zgonu A ugusta skw apliw ie w ysyłali ojcow ie s tu ­ dentów swoich na zam ek, aby u ciała królew skiego odpra- wow ali egzekw ie cum orationibus funeralibus. 26 lutego So- dalicja królew ska N iepokalanego Poczęcia, do członków k tó rej nieboszczyk należał, odśpiew ała O ffic iu m d efu n cto ru m , po czym proboszcz C ollegium Societatis Jesu, — pisze K u rie r Pol­

ski 10 — m ia ł m szę św. p rzy zm arłym i po sum ie p o n ty fik a ln e j, celebrow anej przez no m in ata poznańskiego, ichm ościów sen a­

torów i m in istró w do sąsiedniej k ap licy królew skiej zaprosił, gdzie zasiadłszy w ysłuchali żałobnej m ow y, k tó rą ks. A ndrzej M oraw ski Soc. Jesu provinciae lith. prof. reto ry k i wygłosił, w y rażając w niej im ieniem sw ojej p row incji głęboki żal z po­

wodu śm ierci króla i podnosząc zarazem w gorących słowach zasługi n ieśm ierteln ej pam ięci godnego P a n a fu n d ato ra dom ów jezuickich w D reźnie i Lipsku

„O becnym i b yli na nabożeństw ie: X że Im ć K rakow ski, K u ­ jaw ski, Płocki, Poznański, B iskupi, Im ć M arszałek W ielki Ko­

ronny; Xże Im ć K asztelan W ileński, Ich Mść K ijow ski, Ruski, W ojew odowie, X że Im ć P odkanclerzy L itew ski, Im ć P a n M ar­

szałek N adw . K oronny, Xże Im ć N om inat Płocki, Ich Mść XX.

S e k re ta rz i R eferen d arz K oronni, Im ć Łow czy K oronny in as- sistencja num erossim i audi to rii ta k Ichm ości P ra ła tó w , jak o i sta n u rycerskiego” .

N ie ty lk o w stolicy, ale i po całej ziem i polskiej zanoszono m odły za spokój duszy m iłościw ego p a n a i ojca Ojczyzny!

M iasto K raków , w n ieu tu lo n y m pozostając żalu ze stra ty N ajjaśniejszego K ró la, in recognitione wdzięczności k u P a n u

>0 1733, s. 334.

11 J u stu s dolor m in im a e S o c ie ta tis J e su ad A u g u sto s C in eres S.

A u g u sti II P o l. R eg. Iu stu ssa v o c e d eclaratu s per A nd. M o r a w s k i Soc.

J esu L ith u a n . P r o v . R et. P ro f. a 1733. 26 F eb ru ari V a rso v ia s. T yp Soc.

J e su in 4 o 14 p. p.

[7] D W A P O G R Z E B Y

115 sw em u uroczyste urządza egzekw ie 12 w kościele k a te d raln y m na zam ku oraz w kościele arch ip re z b ite ria ln y m , gdzie u sta ­ wiono osobliw y k a ta fa lk o trzech w ysokich gradusach z tru m ­ ną pąsow ym aksam item obitą i na czterech o rłach opartą. Na k a ta fa lk u stał k o n te rfe k t królew ski pod baldachim em z koroną, wokoło niego świece w sre b rn y c h lichtarzach, lu stra ze św ie­

cami, p o stu m en ty ze śm ierciam i jarzące pochodnie trz y m a ją ­ cym i i kolum ny z inskrypcjam i. S tu pachołków cechow ych, we dw ie linie rozciągnąw szy się w kościele, m odliło się p rzy ­ kładnie, przez całą sum ę, podczas k tórej na trzech chórach g ra ­ ła w yborna kapela.

We Lw ow ie imć ks. arcybiskup, ogłosiwszy dzw onieniem w e w szystkich kościołach fa ta J.K r.M ości, polecił w szyst­

kim księżom po 3 m sze św . odm ów ić za nieboszczyka i n a dzień trzeciego m arca solenne egzekw ie w k atedrze w yznaczył.

Tegoż dnia im ć biskup kam ieniecki w k a te d rze sw ojej lu- m inow anej i k irem obciągniętej z w ielką p ara d ą żałobną mszę św. celebrow ał. W pośrodku czterech w ysokich p iram id słoń- m i i feniksam i ozdobionych, słup pozłacany ulokow ana z „epi­

ta fiu m ”, zasługi zm arłego P an a proklam ującym . Te si publicus ad im a non p rosternit dolor,

S ta viator, com m unibus R egni lacrym is adde Tuas.

Fortuna publica hoc jacet tum ulo:

H ostium terror, R egni felicitas A u g ustus bello pace secundus P ater Patriae... etc. etc.

6 m arca A kadem ia krak o w sk a w kościele św. A n n y od­

p raw ia żałobne nabożeństw o praesentibus togatis A lm ae Ma- tris doctoribus et profesoribus. 8 m arca W ilno czci pam ięć swego m o n arch y celebrą przez pasterza w ileńskiego śpiew aną.

Na żądanie im ć ks. bisk u p a każdy k ap ła n m a nie trzy, ale cztery m sze św ięte aplikow ać in su ffra g iu m anim ae króla A ugusta.

11 m arca za w ydanym procesem imć biskupa przem y­

skiego w e w szystkich m iastach ziem i przem yskiej w asystencji

1! „K urier P o lsk i”, 1 II 1733.

(5)

116 A b p M IC H A Ł G O D L E W S K I [8]

m agistratów , cechów i pospólstw a „żałującego w ielkiej s tra ty P an a swego” odbyw ają się za niego egzekwie.

23 m arca celebra żałobna w k ated rze poznańskiej.

27 m arca nabożeństw o w S iem iatyczach u księży m isjona- rzów w kościele farn y m z k atafalk iem , z insygniam i na w ez­

głowiach, z 24 żołnierzam i i oficeram i lejb -reg im en tu w ojsk K sięstw a litew skiego i ze śpiew em gregoriańskim , a po sum ie tra k ta m e n t lautissim us u w ojew ody podlaskiego.

17 ap rila w k ated rze w łocław skiej adam aszkiem p rzybranej od 4 godz. rano do drugiej po południu trw ają ce nabożeństw a.

O fficiu m d efu n c to ru m śpiew ali oo. reform aci, po czym im ć biskup z p ra ła ta m i i kanonikam i p o n ty fik aln ą m szę św. od­

praw ił.

11 m a ja na Ja sn e j Górze Częstochow skiej za śp. króla uroczysta sum a z w igiliam i, w czasie k tó re j na kracie przed obrazem M atki N ajśw iętszej w ystaw iony był p o rtre t pobożnego króla d ostatkiem św iatła przyozdobiony.

13 m a ja nabożeństw o w K aliszu.

15 m a ja egzekw ie w Łomży.

20 m aja w B iałym stoku.

2 czerw ca w Radom iu u oo. b ern a rd y n ó w cum funerali apparatu.

3 lipca w P iotrkow ie itd. itd... Słow em w yliczyć niepo­

dobna w szystkich żałobnych obchodów po śm ierci n a jja ś n ie j­

szego A ugusta przez jego w iernych poddanych urządzanych.

Prześcigano się w „adorow aniu” św iąty ń Pańskich. Gdzie nie było adam aszków i kirów , zielonością i k ita jk a m i p rzy stra jan o ściany. W szędzie concursus populi, ilum inacje, o rnam enty, inskrypcje, m ądrze skoncypow ane i płacz ludu polskiego elo- k w en tn ie eksprym ujące...

10 sierpnia z ra n a biciem dzw onów we w szystkich kościo­

łach obwieszczono stolicy o nastąpić m ającym tra n sp o rto w a n iu ciał królew skich do K r a k o w a 1S. G w ardia koronna i g ran - m uszkieterow ie w szedłszy na dziedziniec zam kow y z parad ą stanęli wokoło baldachim u, gdzie obok tru m n y N ajjaśniejszego

13 R u b i n k o w s k i , o. c.

[9] D W A P O G R Z E B Y 117

A ugusta zdeponow ano ciała Imć króla J a n a i królow ej M arii, tej nocy od kapucynów na zam ek przew iezione. P o w igiliach przez k le r kolegiaty w arszaw skiej odśpiew anych i kazaniu Im ć X. A nd rzeja Załuskiego biskupa płockiego i kanclerza w ielkie­

go koronnego w k ated rze ad hunc a ctu m pięknie adornow a- nej ruszyła procesja z zam ku królew skiego przez K rakow skie Przedm ieście na Grzybów . Szły cechy z chorągw iam i na przod­

ku; zakony oo. jezuici, kapucyni, reform aci, franciszkanie, b ern a rd y n i, dom inikanie, obserw anici ze śpiew am i; k le r p a ra ­ fialny, kanonicy, biskupi i celebrans na o statek imć J a n Lipski, książę biskup krakow ski i k ard y n a ł w kapę odziany. Za nim i ciągnione były trz y wozy aksam item czerw onym p o k ryte, każdy wóz w 8 koni kapam i ustrojonych z woźnicam i w kapach i pa- jukam i w kapach przy każdej parze koni na obydw ie strony.

Za każdym wozem z osobna niesiono insygnia królew skie. Za śp. królow ą Jejm ością na w ezgłow iach niósł koronę I. P. P o­

tocki, w ojew oda bełzki, jab łk o Im ć P an D ębow ski refe re n d a rz koronny, a tera z biskup płocki. Za śp. królem J a n e m III koro­

nę Imć pan Szem bek w ojew oda sieradzki, berło I. P an Głębocki w ojew oda raw ski, jab łk o Im ć P a n Łuszczew ski kasztelan so- chaczewski; za śp. królem Im ć A ugustem koronę niósł Im ć P a n Potocki w ojew oda kijow ski, a te ra z h e tm a n w ielki koronny, berło Im ć P a n S ołtyk kasztelan lubelski, jab łk o Im ć P an R ud­

nicki kasztelan czerski. Za w ozam i gran-m uszkieterow ie zw y­

kłym try b e m m aszerow ali, gw ard ia koronna, m a g istra t i w koń­

cu m nogość pospólstw a przy śpiew aniu żałośnie psalm u: M ise­

rere m ei Deus przez duchow ieństw o, tudzież p rz y odgłosie dzwonów, resonancji kapeli i hucznym biciu arm a t.

Na G rzybow ie Im ć ks. K obielski biskup łucki, tru m n y okropiw szy, w ym ow ą w aled y k cję uczynił, po czym k ler, za­

kony i w szystkie b rac tw a do m iasta w róciły. A le g ran -m u - szkieterow ie dalej szli przy ciałach królew skich do Raszyna, a sta m tą d póty ich konw ojow ali, póki się z inną m ilicją przez Imć P a n a Poniatow skiego w ojew odę M azowieckiego i n a ten czas reg im en tarza koronnego na te n cel ordynow aną, nie n a ­ potkali. Z W arszaw y do K rakow a wozy z tru m n a m i kró lew ­

(6)

118 A b p M IC H A Ł G O D L E W S K I [10]

skim i tra k t m iały 14 na Raszyn, Tarczyn, Łętoszyce, M ogielnicę, Nowe M iasto, O drzyw ół, Drzewicę, Gonarczów , Radoszyce, B a­

rycze, Małogoszcz, Jędrzejów , W odzisław , K siążę M ałe, Słom ­ niki o trz y m ile od K rakow a.

G dy do m iasteczka, albo wsi się zbliżać m ieli, em isariusz p rzedtem jechał i d aw ał znać proboszczowi albo w ikariuszow i, lub rek torow i o zbliżaniu się ciał królew skich, żeby dzwoniono i z n ależy tą rew e re n c ją przyjm ow ano ciała. Na nocleg wozy na cm entarzu kościelnym lokowano, a gdzie kościoła nie było, na suchym i przestro n n y m m iejscu pod nam iotem , na te n ko­

niec w ystaw ionym .

Sześciu księży kapucynów i trzech dom inikanów drogę z ciałam i odbyw ających, co dzień rano, gdzie był kościół, za ichm ościów zm arłych k ró lestw a m szę św iętą odpraw ow ali, na k tó rą pospólstw o z dalekości się zbiegało, z subm isją i sk u ­ pieniem w ozy otaczając.

Im ć ks. K obielski biskup łucki procesją d y ry g u jący pilnie czuwał, aby w drodze indecencji nie było; a b y rano po chłodzie na dan y znak przez trą b ę , albo bęben w szyscy w kupie ruszali, aby w cześnie przed południem dla gorącości w cieniu na popas staw ali i pachołkow ie gałęziam i g rom ady m uch i robactw a w szelakiego, tru m n y i aksam ity paskudzącego, odpędzali. Dzie­

sięć dni fu n era lis ona tra n sp o rta c ja trw ała.

J a k ty lk o k o n d u k t z ciałam i królew skim i sta n ą ł w Słom ­ nikach, o trz y m ile od K rakow a, um yślnym dzw onieniem we w szystkich kościołach o tym oznajm iono m iastu, aby wszyscy n a z a ju trz w pogotow iu b y li na in tro d u k c ji wzwyż w ym ienio­

nych ciał.

Jakoż 21 augusta cechy, b rac tw a i zakony udały się na P rom nik, skąd przy biciu dzw onów i hucznym biciu a rm a t p ara d n a procesja trz y godziny trw a ją c a do kościoła św. Flo­

rian a z w ozam i królew skim i doszła. Imć ks. K obielski biskup łucki z p ra ła ta m i i kanonikam i w asystencji pp. senatorów i d y gnitarzów insygnia regalia niosących, kondukt prow a­

dził. Dla nieskończonego k a ta fa lk u ciała pod nam iotem na

14 R u b i n k o w s k i , o. c. s. K. k. 2. 3. i nn.

[ U ] D W A P O G R Z E B Y 119

cm en tarzu kościelnym zostały p rzy pilnej w arcie i dopiero dnia n astępnego po egzekw iach n a p rzy strojonym k a ta fa lk u je zde­

ponow ano. Przez dw a tygodnie codziennie m sze św ięte o d p ra ­ w iały się p rzy ciałach u św. F lo rian a i w kościele A rch ip rez- b ite ria ln y m p rzy cudow nym k ru cyfiksie i w innych kościo­

łach m iasta, póki z pom pą, m ajestato w i królew skiem u konw e- niu jącą do k a te d ry na m iejsce w iecznego odpocznienia p rze ­ niesione nie zostały.

W acław Rzewuski, w ów czas pisarz polny koronny, łzy rzew ne n ad grobem uw ielbianego swego pana przelew ając, pisał „w gorzkości serca”:

„K ról był pobożny, m ąd ry , spraw iedliw y, P rzy jem n y , hojny, u raz y nie m ściwy, W ojenny, słow em był ta k w spaniały, Że m u rów nego bodaj tro n y m iały...

Żyć będziesz w sercach naszych i tw e dzieła (sic!) W iekam i będzie ojczyzna sław iła,

Twe cnoty w pam ięci poda i opowie S ta ry m łodem u i ojciec synow i...”

Tak ż e g n a ła 13 i g rzebała Polska doby saskiej m onarchę swego, k ró la A ugusta II, króla w iarołom cę, zdrajcę, cynika, w szetecznika i g rab a rz a R zeczypospolitej, k tó ry od roku 1703 do chw ili zgonu z piekielną p rem e d y ta c ją nie przestaw ał knuć zbrodniczych spisków podziałow ych przeciw w łasnem u p a ń ­ stw u i narodow i...

Pogrzeb Stanisława Augusta w Petersburgu i w W ołczynie W iele ciekaw ych i nieznanych szczegółów o o statnich m ie­

siącach pobytu S tanisław a A ugusta w P e te rsb u rg u oraz o jego zgodnie i pogrzebie z n a jd u jem y w D zienniku S tan isław a Sie-

15 Ż al p u b liczn y po n ieo p ła k a n ej w ie k a m i śm ierci, po sm u tn ych od n as w n ieśm ierteln o ść w p rzen osin ach sła w n ej p a m ię c i N a jja ś n ie j­

szego k róla Im ć A u gu sta II w ie r sz e m ogłoszon y p rzez W a cła w a R z e ­ w u sk ieg o , p isarza poln ego k oron n ego w W arszaw ie. R. P. 1733. 3 F e - bruari:

(7)

1 2 0 A b p M IC H A Ł G O D L E W S K I [12]

strzeńcew icza-B ohusza pierw szego arcybiskupa m etro p o lity m o- hylow skiego i w nie w ydanej jego korespondencji z najbliższą rodziną. Od daw n a znał Siestrzeńcew icz S tanisław a A ugusta i zdaje się, że szczerze b y ł m u oddany. G dy w M oskwie przed uroczystościam i koronacyjnym i zap y tał go w icekanclerz książę A lek san d er K u ra k in czy znał króla p o lsk ie g o 18 odpow iedział bez nam ysłu, że S tan isław A ugust był jego dobroczyńcą.

Istotnie nie m ijał się z praw dą!

P rzed laty bow iem szczodrym i łaskam i obsypał go był P o­

niatow ski. O p atrzy ł go in tra tn y m i beneficjam i bobrujskim i ho­

m elskim , dał m u p rezen tę na kanonię grem ialn ą w ileńską;

ozdobił gw iązdą św. S tanisław a za w ym ow ne kazanie grom iące królobójców czeskich i w pływ am i swoim i w Rzym ie u k a rd y ­ nała A lbani p ro te k to ra Polski i m ark iza A ntici ułatw ił m u w reszcie o trzym anie sufragii w ileńskiej przy biskupie M as­

salskim , k tó ra w następstw ie utorow ała m u drogę do najw y ż­

szych d ostojeństw kościelnych w cesarstw ie rosyjskim . Po raz pierw szy po upadku R zeczypospolitej ujrzał Sie­

strzeńcew icz „króla jegom ości” 26 m arca 1797 r. w M oskwie w pałacu h r. Z achara G rigoriew icza C zernyszew a, gdzie król ze sw oją św itą zam ieszkał. P rz y ją ł go S tan isław A ugust nad w y raz łaskaw ie i w yraził m u wdzięczność „za a ten cję i uczucia przy w iązan ia”, jak ie m u tera z okazyw ał. „R espektem i w dzięcz­

nością — o d parł Siestrzeńcew icz — m ogłem jedynie zyskać aprobację W. K r. Mości, od którego doznane dobrodziejstw a w szystkim rozpow iadam . G dy m nie p y ta ł w ice-kanclerz, czy znam W. K r. Mość odrzekłem , że W. K r. Mość jest moim tw órcą i rozrzew niłem się. „Nie m ów m y w ięcej o przeszłości” , p rz e r­

w ał m u król. W tedy przedstaw ił arcybiskup S tanisław ow i A ugustow i obecnych d ep u tató w kijow skich: pp. Leona C har-

M. G o d l e w s k i et W. K r i k s i n e , Jo u rn a l e t co rre sp o n d e n c e de S ta n isla u s S ie s tr z e ń c e w ic z -B o h u s z , p r e m ie r A rc h e v e q u e M e tro p o lita n d e to u te s les E n g lices C a th o lią u e s c e s R u ssia e, 1 P a trie (1797— 1798) 12 m arca St. P etersb o u rg 1913. G o d l e w s k i M., A r c y b is k u p S ie s tr z e ń ­ c e w ic z i S ta n is ła w A u g u st w P e te rs b u rg u . W s to tr z y d z ie s tą ro czn icę ś m ie rc i o s ta tn ie g o k ró la p o lsk ieg o . K rak ów 1928, s. 4.

[13] D W A P O G R Z E B Y 12 1

lęskiego i R okitnickiego, k tó rzy z jen e rałe m K orzeniow skim i kasztelanem Podolskim pospieszyli króla pow itać.

„A fektu królew skiego niezm iennego w yrazy, zawsze dla m nie m iłe usłyszałem ”, pisał w p a rę dni później arcybiskup do sta re j sw ojej znajom ej p a n i Leonow ej C harlęskiej. „P ostarzał się kró l jegom ość, ale w igoru w pam ięci i konw ersacji nie zbyw a m u ” 17.

1 k w ietnia (S. S.) udał się S tan isław A ugust na m szę św.

do kościoła francuskiego św. L udw ika. W otoczeniu k le ru p rzy ­ jął uroczyście Siestrzeńcew icz K ró la polskiego u drzw i kościel­

nych i pow itał oracją. „N ajjaśniejszy P an ie — rzekł — zabroni­

łeś W. K r. M. mówić o przeszłych rzeczach, ale pozwolisz ła ­ skaw ie słodki łańcuch, k tó ry m serce m oje skrępow ałeś, w iecznie nosić i dobrodziejstw a, k tó rem iś m nie niegdyś obdarzył czuć i pom nieć, — dobrodziejstw a, z któ ry ch przez niew ypow iedzia­

ne na O jczyznę w yroki Boskie z poddaństw a posuniony na pa­

sterstw o, w idzę w kościołach swoich p rzykładne W. K r. M. n a ­ bożeństw o, a zatem idące pow szechne uszanow anie, rów ne m o­

jem u nieograniczonem u”. „P rze jęty jestem czułością W. M. P a ­ na, — odpow iedział król, — ośw iadczoną teraz, znaną m nie zawsze. Szacunek mój m iałem ku W. M P a n u zawsze. W n a j­

trudniejszych okolicznościach służyć Kościołowi W. P. um iałeś roztropnością i pobożnością, pow odując się rządzić Dom Boży, k tó ry naw ied zam ” 18.

W W ielki C zw artek dopełnił arcybiskup obrzędu pośw ię­

cenia O lejów św. w kościele św iętych P io tra i P a w ła w obec­

ności S tanisław a A ugusta, n u ncjusza L itty oraz tłu m u w ie r­

nych i w czasie m szy św. udzielił K om unii św. królow i, „który klęczał poza b a lu stra d ą lecz przed duchow ieństw em ”. W W iel­

ką Sobotę 4 k w ietnia składał arcybiskup królow i życzenia W e­

sołego A llelu ja i dłuższy czas zabaw ił u niego. Z atrzy m ał go król na obiad i ubolew ał nad jego dotkliw ym i dolegliw ościam i.

„W idać, — spostrzega Siestrzeńcew icz z pew nym zdziw ie­

niem , — go m usiano uprzedzić o m ojej chorobie hem oroidal-

17 P a p iery arcyb. S ie str z e ń c e w ic z a . Seria 11. (R azrjad II) 1797 r.

5 A pryla. A rch iw u m D ep. O bcych W yznań, P etersb u rg.

18 Jou rn al et C orr.” 1797, I. avril.

(8)

122 A b p M IC H A ł. G O D L E W S K I [14]

n e j”. Mógł się je d n a k arcybiskup nie dziwić, skoro na w szyst­

kie stro n y o niej rozpow iadał.

W czasie uroczystości koronacyjnych spotkał S iestrzeńce- wicz p a rę razy K róla Jegom ościa na salonach w K rem lu, lecz nie m iał sposobności z nim porozm aw iać.

W P e te rsb u rg u latem 1797 r. często odw iedzał arcybiskup S tanisław a A ugusta w P ałacu M arm urow ym i zawsze serdecz­

nie był przez niego przyjm ow any. W ysoko bow iem cenił kró l jego w ytraw ność, obrotność, rozum i w ykształcenie i lubił z nim

„dyskutow ać” o nau k ach n a tu ra ln y c h , o h isto rii i zasięgać od niego inform acji o Polakach zam ieszkałych nad New ą i po trze­

bujących w sparcia. N a Św ięta Bożego N arodzenia t. r. ofiaro­

w ał Siestrzeńcew icz królow i „dw ie beczułki dobranych jab łe k i kobiałkę suszonych śliw ek, przez okazję gu b ern ato rsk ą z M a- latycz przew iezionych”. D ziękow ał m u k r ó l 19 za pam ięć i za­

pew nił, „że piękne m alaty ck ie fru c h ty będą m u żołądek re ­ gulow ały”.

30 stycznia 1798 r. oglądał arcybiskup u księżnej D ołgoru- kowej z dom u B orjaty ń sk iej p rez e n t przeznaczony dla króla Jegomości. Był nim „osobliwy papugaj z B razylium z podgard­

lem żółtym i pąsow ym grzbietem po po rtu g alsk u m ów iący i ty m językiem śpiew ający...”

Nie zdążył jed n a k król Jegom ość papugi otrzym ać, gdyż niebaw em ciężko zasłabł, „ tk n ię ty apopleksją nerw o w ą” i 1 lu ­ tego (s. s.) ja k n o tu je arcybiskup w swoim dzienniku, o siód­

m ej godzinie z ra n a życie z a k o ń cz y ł20.

N ieprzew idziany zgon S tanisław a A ugusta d o tknął głęboko Siestrzeńcew icza. N a p a rę dni przed śm iercią królew ską, m ó­

w iła m u w praw dzie p ani L ebrenow a 21, „portretow a m a la rk a ”, że kró l je st blady, m izern y i cierpi na zaw roty głowy, ale podobną „indyspozycję” m iał S tan isław A ugust już p a rę razy,

19 L ist S ie strzeń cew icza do p. R o so ch a ck ieg o k om isarza dóbr a r c y ­ bisk u p ich z dnia 27 grudnia 1797 r. P a p iery arcb. Sostrz. Seria II (R az- rjad) a rch iw . D. O. W. P etersb u rg.

20 L. S i e m i e ń s k i , O sta tn i ro k ży c ia S ta n isła w a A u g u sta , K ra­

k ów 1862, s. 73.

P a n i V ig e L ebrun.

[15] D W A P O G R Z E B Y 123

więc Siestrzeńcew icz się nią nie zatrw ożył. Po otrzy m an iu ża­

łobnej w iadom ości o 9.30 z ran a , udał się do pałacu M arm u­

rowego i „ujrzaw szy dobrego P an a na łożu śm ierteln y m , do łez się w zruszył”.

Zgon króla nie p rzerw ał zabaw i uroczystości dw orskich, poniew aż żadnej żałoby na dw orze nie ogłoszono. 3 lutego od­

był się w ieczorem w a p a rta m e n ta c h cesarskich „ b a l” z racji św ięta o rd eru św. A nny, na k tó ry m arcybiskup jak o k a w a ler tego o rd eru m usiał być obecny.

„W czasie balu — pisze Siestrzeńcew icz w swoim D zienni­

k u 22 — rzekł do m nie cesarz: „Będziecie znów m ieli sm utną cerem onię w w aszym kościele”.

S i e s t r z e ń c e w i c z : Bardzo sm utną.

P a w e ł : Czy m ówiono w am o ceremonii?

S i e s t r z e ń c e w i c z : M am cerem oniał w kieszeni, k tó ­ ry ran o otrzym ałem i do którego dodałem m oje uw agi, tyczące się cerem onii kościelnych. Będzie kazanie i w języku...

P a w e ł : (ze zdziwieniem ): Nie, — poniew aż nic dobrego powiedzieć nie m ożna, więc lepiej nic nie mówić.

S i e s t r z e ń c e w i c z : P ra g n ąłe m zwrócić się do jego daw nych poddanych.

P a w e ł : Lepiej trzym ać się ściśle rozkazu.

S i e s t r z e ń c e w i c z : W ystarcza m i to. Czy nasze du­

chow ieństw o m a iść bezpośrednio przed tru m n ą królew ską?

Taki je s t u nas zwyczaj.

P a w e ł : U nas rów nież. U nas p a ru jeszcze duchow nych tow arzyszy spow iednikow i.

S i e s t r z e ń c e w i c z : U nas w szyscy idą razem . Czy m ożem y śpiew ać w czasie pogrzebu?

P a w e ł : Tak, w szystko w edług ry tu a łu . Chcę, aby po­

grzeb odbył się z najw iększą okazałością i w edług przepisów . Proszę przygotow ać się do tego.

Po rozm ow ie z P aw łem udał się arcybiskup n a z a ju trz (4 lu ­ tego) do m istrza cerem onii P io tra Stiepanow icza W ałujew a, którem u polecił cesarz w spraw ie pogrzebu S tanisław a A ugu-

22 „Journal et corres.” 1798, 3 F ev rir.

(9)

124 A b p M IC H A Ł G O D L E W S K I [16]

sta „odnositsia wo wsiom po duchow nom u o b rjad k u archiepi- skopu S iestrencew iczu”. U stalono na n aradzie d a tę pogrzebu, określono dzień w ystaw ienia zw łok królew skich i uzgodniono cerem oniał dw orski z obrzędam i kościelnym i, pozostaw iając je d n a k w szystko do ostatecznej decyzji im p e r a to ra 23. 11 lutego 0 5 godzinie po południu przy b y ł cesarz z w. ks. K o n stan ty m 1 książętam i fran cu sk im i K ondeuszem i d ’E n g h ie n 24 do P ałacu M arm urow ego. W w ielkiej sieni pałacow ej czekał na niego odziany w k apę z infułą na głowie arcy b isk u p m ohylow ski w otoczeniu dw óch infułatów , dwóch księży, czterech diako­

nów, rodziny królew skiej, szam belanów zm arłego króla oraz w yższych d y g n ita rzy dw oru rosyjskiego. G dy wszedł car, zło­

żył m u arcybiskup głęboki ukłon, podał na poduszce krzyż do ucałow ania i zaprow adził n a pierw sze piętro. P rzy w ejściu do sali tronow ej „obitej girem i białą k re p ą ” zwrócił się Paw eł do Siestrzeńcew icza z zapytaniem , gdzie m iał stanąć. „Pow ie­

działem m u, że w yżej i w skazałem m u, — n o tu je arcybiskup — m iejsce przy ścianie naprzeciw ko tro n u ” as. Po chw ili otw o­

rzy ły się drzw i od sąsiedniej sypialni Stanisław a A ugusta, i dw u n astu ludzi z dw oru królew skiego wniosło nieboszczyka odzianego w m u n d u r polskiej k a w a lerii narodow ej i w aksa­

m itn y p u rp u ro w y płaszcz i złożyli go na m arach, p o k rytych sre b rn o litą m ate rią . W ówczas w ziął im p e rato r z rą k w icekan­

clerza ks. K u ra k in a złotą koronę, podszedł do m a r i „uczyniw ­ szy pokłon ciału zeszłego króla..., raczył włożyć k o r o n ę 28 na głowę k ró le w sk ą ”. „O dm ów iłem w ted y , — pisze arcybiskup w swoim D zien n iku Reąuiescat in pace i pokropiłem zwłoki wodą św ięconą”. G dy arcybiskup podał następ n ie carow i sre b r­

ne pozłacane kropidło, zapytał go P aw eł I, ja k „m iał tę czyn­

ność spełnić”. „O dpow iedziałem m u — ciągnie S iestrzeńce-

23 „K raj” P etersb u rsk i 1898 r. I P ółrocze. D zia ł litera ck i. Ś m ierć i p ogrzeb S ta n isła w a A u gu sta, s. 60—83. Brak tam w ie lu szczeg ó łó w , które p rzytacza arcyb isk u p S iestrzeń cew icz w sw o im D zien n ik u .

24 L u d w ik A n ton i H en ryk d e B ourbon k sią żę d ’E n gh ien ro zstrze­

la n y 21 m arca 1804 r. w V in cen n es, b y ł o sta tn im p o to m k iem rodu K o n - d eu szów , id ą cy m w p rostej lin ii od R oberta, syna św . L u d w ik a.

23 „Journal et corresp on d an ce...” 1798, 11 F ev rier. --- 26 K orona tom b ak ow a su to złocona.

[17] D W A P O G R Z E B Y 125

wicz — że należy kropić, czyniąc znak krzyża nad zm arłym , i sam ręk ą znak krzyża uczyniłem . Z resztą pilnie m i się p rzy ­ p a try w a ł”. W. ks. K o n stantem u w edług cerem oniału podał k ro ­ pidło in fu ła t D ederko, książętom zaś francuskim — jed en ze zw ykłych asystujących księży, „aby w yróżnić członków dom u cesarskiego”.

W w igilię w ystaw ienia zw łok królew skich 10 lutego m iał Siestrzeńcew icz audiencję u cesarza. Illustrissim e et R eve- rcndissim e — rzekł do m nie cesarz w itając m nie i uśm iechając się”, pisze Siestrzeńcew icz, „i zaciągnął m nie do okna. M usim y omówić cerem onię pogrzebu królew skiego. 21 lutego tj. w po­

niedziałek w yruszy pochód z P ałacu M arm urow ego. T rw ać b ę­

dzie około półtorej godziny. Od godziny 9-tej w ojsko stanie w szyku bojow ym . B ędą strzelali i ja tam będę i oddam kró ­ lowi ostatn ią posługę. U nas, gdy ciało przy p ro w ad zają do cerkw i, nie m a m szy św., odm aw iają tylko litanie. A ja k jest u w as?”

S i e s t r z e ń c e w i c z : R y tu a ł głosi, że, gdy ciało przyno­

szą do kościoła przed południem i jest jeszcze czas na ftiszę św., to należy ją odpraw ić. Jeżeli później przyniosą zm arłego, to w ta k im w ypadku odm aw ia się tylko pew ne m odlitw y.

P a w e ł : Otóż urządzim y oszukaństw o. N iech najsam - przód odpraw ioną zostanie m sza św., a po przybyciu ciała, niech cerem onia trw a krótko. W tedy bow iem po śpiew ie d ia­

kona, ja k to było o statnim razem po śm ierci księcia W irtem - berskiego, każę strzelać. Do kościoła nie w ejdę, bo jeżeli b ę­

dzie 12° mrozu...

S i e s t r z e ń c e w i c z : Dobrze.

P a w e ł : K to p rzyjm ie ciało? Przecież sam i nie będziecie m ogli tego uczynić, bo w eźm iecie udział w procesji pogrze­

bowej.

S i e s t r z e ń c e w i c z : N uncjusz 27.

P a w e ł : Czy zechce?

S i e s t r z e ń c e w i c z : P ro siłem go i obiecał...

27 W a w rzy n iec L itta, n u n cju sz a p o sto lsk i w P o lsc e w la ta ch 1794—

1796.

(10)

1 2 6 A b p M IC H A Ł G O D L E W S K I 118]

15 lutego zwłoki królew skie spoczyw ające już w tru m n ie przeniesiono do drugiej sali, obróconej na kaplicę żałobną, in castrum d o lo ris 28 i ustaw iono n a w ysokim i bogatym k a ta ­ falku. O becny b ył rów nież im p e rato r ze sw ym i synam i, z ksią­

żętam i b urbońskim i i d y gnotarzam i dw oru i po raz w tó ry po­

kropił ciało króla. W ychodząc z P ałacu M arm urow ego, zapytał arcybiskupa, czy dobrze w yw iązał się z tej cerem onii, jako k o n fra te r w zakonie. O dpow iedział m u Siestrzeńcew icz, że doskonale, jak o p ro te k to r, (gdyż je st p ro te k to re m zakonu M al­

tańskiego). W program ie pogrzebu królew skiego zatw ierdzo­

nym przez ca ra zaszły jed n a k pew ne zm iany. U roczysta eks- p o rtacja zw łok S tanisław a A ugusta do kościoła św. K a ta rz y n y odbyła się nie 21 lecz 22 lutego. Czas był dżdżysty i m glisty i sk utkiem odw ilży kałuże błota na ulicach. C ar jechał konno obok k a ra w a n u „z obnażoną i spuszczoną szpadą”. T rum nę po­

przedzało duchow ieństw o, podzielone n a 3 grupy. „Pierw szą tw orzyli akolici w kom żach, księża w kom żach i dalm aty k ach oraz proboszcz św. K a ta rz y n y w kapie. W drugiej postępow ali arcybiskup m ohylow ski, m etropolita unicki Rostocki i dw aj infułaci. Otaczało ich 30 k adetów trzy m ający ch gorejące po­

chodnie. B ezpośrednio w reszcie przed k ara w an e m szedł kapelan królew ski ks. Ju re w ic z i dw óch akolitów .

Gdy tru m n ę królew ską w yniesiono z karaw an u , nuncjusz papieski, stojąc przy drzw iach kościelnych na podniesieniu, udzielił a b s o lu c ji29.

W śród m orza jarzących się św iateł stała tru m n a ze zw ło­

kam i S tanisław a A ugusta w kościele św. K a ta rz y n y na w spa­

niałym k a ta falk u , ozdobionym w edług planów a rc h ite k ta ce­

sarskiego B re n n y kolum nam i, urn am i, cyfram i królew skim i i posągam i geniuszów skrzydlatych. Sześciu oficerów i dw u­

n astu żołnierzy w srebrzystych zbrojach bez p rzerw y trzym ało w artę. W ieczorem zapraszano oficerów do jad a ln i arcy b isk u ­ piej i ugaszczano ich ze stołu królew skiego. Po nieszporach wpuszczono p u b lik ę do kościoła. T łum y cisnęły się do katafalk u . Je d e n z m istrzów cerem onii h r. Gołow kin opow iadał arcy b isk u ­

28 „Journal et co rresp on d an ce...” 1798, 15 F evrier.

29 „Journal et corresp on d an ce...” 1798, 22 F evrier.

[19] D W A P O G R Z E B Y 127

powi, że codziennie około trz y n a stu tysięcy ludzi odwiedzało kościół. 26 lutego w dniu pogrzebu po uroczystej m szy św.

śpiew anej przez nuncjusza apostolskiego w obecności S iestrzeń- cewicza, biskupa z R ennes e m ig ran ta francuskiego i dwóch in­

fułatów oraz licznego duchow ieństw a spuszczono tru m n ę kró ­ lew ską do k ry p ty znajdującej się przy w ejściu do zak rystii i umieszczono ją „w drugiej m ie d z ia n e j”. O tw ór k ry p ty na podłodze założono czarną gran ito w ą p łytą, na k tó rej car k a ­ zał w y ry ć odpow iedni pam iątkow y n a p is 30.

* * *

W cichą, gw iaździstą i ak sam itn ą noc letnią z 14 na 15 lip- ca 1938 r., pełną woni pól z falującym zbożem i tajem niczych m roków , — w W ołczynie nad B ugiem przed sta rą , zapadłą w ziem ię plebanią — panow ał ru ch niezw ykły... S ta ły zaku­

rzone b ry k i, stał ciężarow y pocztow y sam ochód, m igotały la­

tark i, sn u ły się cienie...

W obecności kilku policjantów i m iejscow ego proboszcza w yciągnięto z sam ochodu d rew n ia n ą pakę i p a ru ludzi ruszyło z nią do sąsiedniego kościoła... A le niebaw em przy b ram ie c m entarnej pochód się zatrzym ał... Rozległy się głosy w ciem ­ nościach...! Kłócono się i radzono, co począć, albow iem obszer­

na skrzynia w w ąskiej k am iennej bram ie cm en tarza nie m ogła się zmieścić. T rzeba było po nocy szukać pow rozów i w ciągać

30 W p o ło w ie m aja 1905 r. p rob oszcz p a r a fii św . K a ta rzy n y śp. k a ­ nonik K o n sta n ty B u tk iew icz, pp. D r S ta n isła w T om k ow icz i Dr. C h m iel z K rak ow a, prof. S ta n isia w P ta sz y c k i z P etersb u rg a oraz p iszą cy te sło w a z eszli do grobow ca S ta n isła w a A u gu sta. W p ośrodku k w a d r a to ­ w ej sk lep io n ej k ry p ty pod górn ym jej otw orem sta ła tru m n a k r ó le w ­ ska dęb ow a obita a k sa m item b a rw y b r u n a tn o -fio łk o w e j, w w ie lu m ie j­

scach p rzegn iłym . N a w ie k u tru m n y w id n ia ł k rzyż sreb rem w y sz y ty . A k sa m it tru m n y zd ob iły sreb rn e w y sz y te orły z h erb am i P o n ia to w sk ich na p iersia ch i c y fr y k ró lew sk ie. P o obu bokach p rzy tw ierd zo n e b y ły do tr jm n y p ó łk o liste brązow e an tab y, nad k tórym i w id a ć b y ło jeszcze w y ra źn ie sreb rn e orły i m on ogram y króla. P aradna tru m n a m ieściła w sob ie drugą d rew n ian ą, obitą n a zew n ą trz b ia łą a tła so w ą m aterią.

P o p o d n iesien iu jej w ie k a i a tła so w e g o ob icia, k tóre op ad ło i n ie b o sz -

(11)

128 A b p M IC H A Ł G O D L E W S K I [20]

pakę na m u r cm en tarn y . Za pierw szym razem m an ew r się nie udał: pow rozy p ęk ły i paka ru n ęła na ziemię. D opiero po dłu­

gich w ysiłkach przeciągnięto ją przez m u r i w niesiono do kościoła... P rz y św ietle dwóch la ta re k , tonących w m rocznym pustkow iu, złożono skrzynię po lew ej stronie od w ejścia do bocznej k aplicy opatrzonej m asyw nym i drzw iam i i szczelnie je zam knięto. T ylko przez otw ór w zam ku m ożna było dojrzeć d rew n ia n ą skrzynię, k ry ją c ą szczątki tego, kto był ongi królem S tanisław em A ugustem ...

Nie otaczali jego prochów , po długim w ygnaniu na ziem ię polską w racających, d y gnitarze Rzeczypospolitej..., ale za to stali nad jego tru m n ą pijani policjanci z Brześcia... M iast śpie­

wów gregoriańskich i dźw ięków kap eli dw orskiej — m iał ko­

ronow any nieboszczyk kw ilenie puszczyków i ćw ierkanie świerszczów... M iast m ów pogrzebow ych, gm inne ż a rty , sia r­

czyste przek leń stw a i słodkie „m acierzyste” słowa... T ak grze­

bała Polska O drodzona, ozonowa i legionow a Polska ostatniego swego króla, — słabego i nieszczęśliw ego króla, — ale króla m ecenasa, k ró la opiekuna ośw iaty po m araźm ie saskim , tw ó r­

cę korpusu k adetów i krzew iciela now ego ducha w narodzie, k tó ry przez długie lata, w dobie ciężkiej niew oli m iał krzepić najdzielniejszych obrońców polskości... G dy w kościele woł- czyńskim ukończono te sm utne czynności, zaczynało już św i­

tać... Na w idnokręgu, z topieli m gieł p o rannych w ychylały się ciem ne nadbużańskie bory...

czyk a p o k ry w a ło , u jrzeli ob ecn i p ostać o w in ię tą w ciem n y a k sa m itn y płaszcz... P ła szcz b y ł jed n a k tak zb u tw ia ły , ż e przy d o tk n ięciu w proch się ro zsy p y w a ł. Z g ło w y p o zo sta ło ty lk o troch ę p o p io łu oraz drobna czą stk a p o ty lic y (os ocip itis), m a ją ce k sz ta łt k onchy. O bok n iej n a strzę­

p ach je d w a b iu le ż a ła tom b ak ow a złocon a korona ordynarnej roboty.

W p o b liżu tru m n y pod ścian ą k ry p ty sta ły d w a o ło w ia n e n aczyn ia s zczeln ie za lu to w a n e, z a w ie r a ją c e w so b ie serce i w n ętrzn o ści króla (viscera e t p raecord ia R eg is S. A.). N a p o sa d zce le ż a ły różne prochy i szm aty m e ta lo w e , p ok ryte rdzą i poch od zące z p ierw szej trum ny, k tóra za p ew n e m ied zia n ą n ie b y ła , ja k g ło s iły w sp ó łc z e sn e op isy, lecz cy n o w ą i pod w p ły w e m w ilg o c i i d zia ła n ia są sie d n ie g o k a lo ry feru z b ie g ie m la t się rozpadła.

K s. A L F O N S SCHLETZ

NIEZNANE KAZANIA KS. A. BIERNACKIEGO Z DRUGIEJ POŁOWY XVIII WIEKU

I.

0 księdzu A ntonim B iernackim (1733— 1800) szczupłe po­

siadam y wiadomości. P ra ce o polskich m isjonarzach, ja k np.

K a m o c k i - P e r b o y r e , M em oires de la Congregation de la Mission, I, (Paryż 1863) i Księga P am iątkow a trzechsetlecia Zgrom adzenia K sięży M isjonarzy (K raków 1925) w cale n ie no­

tu ją nazw iska ks. B iernackiego. N iektóre d ro b n e szczegóły biograficzne zaczerpnąć m ożna z n o tate k archiw alnych, poroz­

rzucanych w rękopiśm iennych katalogach, a m. w: Catalogus sem inaristarum Sem inarii In te rn i Congregationis M issionis do- m us V arsaviensis 1, Catalogus vo tista ru m Congregationis M is­

sionis oraz Catalogus d om orum et personarum Congregatio­

nis M issio n is3.

Ks. A ntoni B iernacki pochodził z Pom orza, urodził się 2 lu ­ tego 1733 roku. W dw udziestym roku życia w stąp ił do m isjo ­ narzy w W arszaw ie u św. K rzyża (22 II 1753) ', za rządów w izytatorskich ks. P io tra Sliw ickiego. Po dw óch latach złożył 23 m aja 1755 r. śluby m is jo n a rs k ie 5. W n astępnych latach od­

d aje się studiom filozoficzno-teologicznym w sem inarium św ię-

1 Z aw iera sp is a lu m n ó w C ongr. M iss. od cza só w za ło żen ia s e m i­

narium w r. 1676 przez ks. E v eilla rd , w A rch. K sięży M isjon arzy w K ra ­ k o w ie na S tradom iu (AMS).

2 AM S.

s AM S.

4 C a t a l o g u s seminaristarum, A M S.

5 C a t a l o g u s votistarum , A SM . 9 — N asza Przeszłość

Cytaty

Powiązane dokumenty

Sudden base level fall (center plots in Figure 12) has a number of temporary effects: a temporal increase of the flow velocity over the topset, the effect of which increases in

Szkolenie CRM powinno odzwierciedlać kulturę organizacji operatora i należy je prowadzić zarówno w postaci zajęć teoretycznych, jak i w formie ćwiczeń praktycznych,

In this work, as a first step, we analyse a toroidal pipe, which differs from a straight pipe by the addition of one single parameter, the curvature, and we study its influence on

Ja k a powinna być postawa adwokata, jego stosunek do prowadzonej spra­ w y? Je st rzeczą oczywistą, że zadaniem adwokata jest przedstawienie wszystkich dowodów

[r]

Tryb poboru podlegających zwrotowi stypendiów i zasiłków pieniężnych, udzielonych studentom

[r]

Toczą się więc pogw arki przy kaw ie w pokoju adwokackim, koledzy w ym ieniają poglądy krytyczne, dyskusje w yw ołują w iele nam iętności. I tu sypią się z