• Nie Znaleziono Wyników

Od 1942 roku byłem w armii, byłem na jednej akcji - Wojciech Malec - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Od 1942 roku byłem w armii, byłem na jednej akcji - Wojciech Malec - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

WOJCIECH MALEC

ur. 1922; Bukowa

Miejsce i czas wydarzeń Lubelszczyzna, II wojna światowa

Słowa kluczowe projekt Etnografia Lubelszczyzny, Bataliony Chłopskie, Kocudza, II wojna światowa, partyzanci, Dzwola, Lublin, Biłgoraj, Zdzisławice, Konstantynów, komuniści

Od 1942 roku byłem w armii, byłem na jednej akcji

[...] od czterdziestego drugiego roku byłem w armii w tej organizacji podziemnej. To było najpierw, jak to się tam to nazywało, nie wiem, później nas do BCH włączyli Batalionów Chłopskich. I do tej pory przetrwałem w tej organizacji. Teraz prowadzę Związek Kombatantów w Lublinie i Biłgoraju.

[…] myśmy byli tylko na jednej akcji do której nie mogę, nie mogę zapomnieć tej akcji.

Ja miałem kontakt z tą tam był taki kierownik w tartaku i tam był oficer Wojska Polskiego i on mówi tak że: „Wiesz co, wybij dowódców drużyny”. Ja mówię że: „Ja w wojsku nie byłem to ja nie będę”. – „Będzie Pan przychodził do mnie tydzień czasu i ja pana nauczę”. I tak było. Chodziłem przez tydzień czasu. Był taki dowódca na gminę Kocudzy, Zapola się nazywał. Przyjechał kiedyś do mnie i mówi tak: „Będzie, twój oddział ma brać udział w akcji”. – „W jakiej?”. – „Tajemnica, nie wolno gadać”. I furmana przyszła, na drugi dzień tam gdzieś przed po pierwszej no i ja tam tasuje drużynę zabrałem, było nas z dziewięciu czy ileś no i, pojechaliśmy. Przyjechaliśmy pod, tylko pod Kocudzę, bo to tam kazali. Była taka dwugajówka […] jak się kończą Zdzisławice. To dwa było dwie gajówki i tam właśnie ten był ten zjazd. Tam przyjechali jak co tam było w tych organizacji tych tych partyzantów. One były takie wiejskie te organizacje, nie że tam partyzanty. Co to będzie pytają się, nikt nic nie wie. Później patrzymy jedzie furmanka, jedzie pięciu Niemców. A tu był taki oddział lancy i tyż tam gdzieś mieli mundury niemieckie na te […] mundury przyjechali tam do nas. […] ja się dostałem do takiej grupy, która właśnie na Kocudzę szła. […] Tośmy poszli Zdzisławicami i późni na koniec Zdzisławic i droga jest do Dzwoli. Tu żeśmy się zatrzymali, tam dowódca pułku zatrzymał nas i czekamy. Późni patrzymy niebieskie yy zielone światło miga, aha to znaczy trzeba się ukryć i żeśmy poszli. Weszliśmy na początek Kocudzy tam, było tam parę domów w każdym razie mamy te domy obskoczyć. To te chłopaki młode raz dwa obskoczyły ten dom ale nikogo nie było, poszliśmy dalej. Idziemy na wieś, żeśmy przyszli w jedno miejsce tam, znów nam

(2)

każą jakiś tam dom o tego, otoczyć. Ja to pamiętam stanąłem chyba, tak jak była o tutej była topola, a tu była takie co konopie moczyli taki, taki kanał cztery na dwa, taki duży, pełno wody. I widzę stąd że tam, ten oddział jakieś trzydzieści metrów może mniej więcej, ten oddział coś tam coś dobijają się do tej chałupy. Nich tam nie otwiera. W końcu słyszę seria z karabinu maszynowego. A późni granat. To te partyzanty ten nasze tak zrobiły i proszę pana i tam późni wynosili te różne rzeczy, bo to przyjechali z oddziału partyzanckiego, tutej w te stronę miedzy innymi tą akcję przeprowadzić, ale i zabrać owsa, bo owsa nie mieli dla koni. Pamiętam oni tam wynosili chleb z tego domu, kto tam późni się okazało co tam było, no i jak tak patrzyłem, to się schowałem za te topole, bo se myślę nie wiadomo może jakiś odwet będzie. Tak otwarły się drzwi ten zamek i człowiek siedzi na, na podłodze tak o. Tak ten granat wybuchł ale to nie był obcy tylko zaczepny. Też tam go trochę pokaleczyło tam prawdopodobnie. Ja późni chciałem się z nim spotkać ale już nie żył, parę lat [po tym zdarzeniu]. No i proszę pana późni jeszcze przeszli dalej aż do Konstantowa.

Tam też parę tych budynków my okraczali, nikogo nie złapali bo tam ludzie gdzieś wiedzieli że o co tu chodzi. Z powrotem śmy wracali to w Dzwoli taki gospodarz był gdzie jakiś bogaty miał owsa pełno na górze. Ten owies my wszytki zabrali z tego z tej góry na te furmanki partyzanckie i tam zabrali ten owies. I [...] się akcja skończyła, do domu śmy zajechali. Późni się okazuje że co to było, ten dowódca nasz, ten Batalionów Chłopskich to był AK-owiec już tam nie wiem w tym czasie tam to były różne. Prowadzili walkę przeciwko komunistą, wtedy byli komuniści i oni przeciwko tym komunistą była akcja. I to był atak na tego sekretarza komitetu w Biłgoraju. Ja ciekłem ze strachu, bo się gdzieś dowiedział, że Bukowa brała udział. A myśmy tam brali, my tam [nie] wiedzieli po co tam jedziemy. Rozkaz był to trzeba było jechać to trza jechać.

Data i miejsce nagrania 2012-03-15, Bukowa

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Justyna Lasota

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Bo ona była zaproszona na ten Nobel, przez Miłosza właśnie, jako osoba, która przez niego była wyznaczona z Polski, taka reprezentantka. Później, jak był kręcony film

I byłem na jednym spotkaniu w Lublinie, to był jakiś zjazd regionalny Unii Wolności – był profesor Geremek, wtedy zaproszony - i pamiętam właśnie też prześwietną rozmowę

Mówił, że jest niebezpiecznie, ale bardzo lubił jeździć w tamte strony, zresztą oni sobie przekazywali na tych dworcach, gdzie przesiadki mieli, gdzie noclegownie i tak dalej, więc

Słowa kluczowe Lublin, PRL, Zemborzyce, rzeka Bystrzyca, dzieciństwo, raki, projekt Lublin.. W kręgu żywiołów

Właściwie chyba dopiero, jak rząd Olszewskiego został powołany, to wtedy trochę inne spojrzenie było. Data i miejsce nagrania

I to trwało czasami bardzo długo, bo oni tak dobrze się matematyki widocznie nie uczyli, ale za każdym razem mieli jakiś błąd i ponieważ to był błąd, brakowało im jednej,

[Mimo to] dwa, trzy razy do roku jeździłem tam i w miarę możliwości na tyle, na ile można było, żeśmy z synem ten teren porządkowali. Z każdego roku

W domu chodziłem ubrany, no przynajmniej w jakieś spodenki, w koszulę, a tam jak kazali mi się rozebrać, to po prostu po kilku godzinach, to już miałem porządne oparzenia.