• Nie Znaleziono Wyników

Gazetka dla Kobiet, 1923, R. 1, nr 6

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Gazetka dla Kobiet, 1923, R. 1, nr 6"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

ROK !.

* #

WARSZAWA— KATOWICE. GRUDZIEŃ 1923 f. Nr. 6.

KA DLA KOBIET

Z BUSSEli OLU OJCZYZNY

Redakcja i Administracja: W arszawa, N ow y-Sw iat 34 m. 4. Tel 244-15. Katowice, W arszawska 58. Tel. 1330

BOŻE NARODZENIE

Zbliżają się Św ięta Bożego Narodzenia, najw esel­

sze św ię ta w roku, takie jakieś rozśpiewane, rozjaś­

nione, pełne radości i czaru.

W szystkie kościoły od.sam ej P asterk i, aż się za­

noszą od śpiewu, a pieśni to nie lada jakie wypływają ze Św iątyń Pańskich i niosą się po wsiach i m iastach, a każdy m a je na ustach i w duszy, to staropolskie Ko­

lendy. W esołe, czasem naw et i ucieszne, a serdeczne takie i swojskie, że od nich się. rozgrzewa każde pol­

skie serce. H ej! K o len d a! K o le n d a ! śpiewa każde dziecko. H ej 1 K olenda! K o len d a! nuci staruszek przy kominie. H e j ! Kolenda! K o len d a! cienko wycią­

ga każda dziewucha przy kołow rotku. I biegają wy­

rostki po wsiach z „Gwiazdą“, z „H erodam i“, lub z

„Szopką“ , i za Trzech K róli poprzebierani i za pastusz­

ków, a wszystkim wesoło. Pogodzili się zwaśnieni przy W igilijnej wieczerzy, gdy się łam ali opłatkiem , i bezdomni, a sam otni znaleźli w tym dniu gościnę i ciepło w rodzinnych domach, żeby każdemu radośnie było. W każdym okienku błyszczą gwiazdki na choin­

ce i w oczach dzieci też błyszczą, bo to dziś święto dzie­

cinne, rodzinne.

Bo też i pam iątkę obchodzimy najweselszą, naj- 1928 — rna laty zeszedł ze swego niebieskiego tro n u 1923 — na laty zeszedł ze swego niebieskiego tro n u pomiędzy ludzi, na ziemię przybył, między swoje uko­

chane dzieci, nie jako Stw órca i P an, ale jako b rat, nie, żeby świat sądzić, ale żeby go zbawić. Ja k o dzie­

cin# m aleńka urodził się z N iew iasty, żeby zaznać wszystkiego, co ludzkie, żeby być Bogiem-Człowię-

I r iiam.

I w ubóstwie się narodził większem, niż najbied­

niejszy z nas, naw et nie w domu M atki Swej N a j­

świętszej, ale w podróży, w opuszczonej stajence, w ci­

szy, zdała od ludzi, w pokorze i poniżeniu, między by­

dlątkam i, jakby nas tern uczyć chciał, żc skarby naj­

większe, jedyną wartość m ające to te, co w sercu czło­

wieka się m ieszczą; a to co oczom ludzkim się podoba i piękne stroje i bogactwa ziemskie, niczcm są, gdy w duszy pustka albo grzech. Bóg Bogiem był, choć się w stajence urodził. I aniołowie go tam znaleźli i dobrzy ludzie witać go przybiegli i m ędrcy pokłon m u tam oddawali, a szopka uboga zajaśniała światłem gwiazdy Betleem skiej i rozśpiewała się. pieśnią chwa­

lebną, bo w niej był Bóg.

I dziś, jak przed wiekami, w ciszy, pokorze i od­

osobnieniu czeka na nas C hrystus Bóg, u k ry ty w ołta­

rzach naszych kościołów dzień i noc, zawsze gótowy przygarnąć nas i wysłuchać.

Czeka na cierpiących, żeby ich uleczyć. Czeka na sm utnych, żeby ich pocieszyć. Czeka na grzesz­

nych, żeby im przebaczyć. Czeka na słabych duchem, żeby ich wzmocnić.

I na ciebie czeka, k tó ra to czytasz t woła „Chodź do m nie ty, k tó ra pracujesz i jesteś obciążona, a ja ciebie ochłodzę“ . Czyż Mu odmówisz swojego serca?...

T em u m aleńkiem u Bożemu D zieciątku, co ma oczka ja k gwiazdki z nieba, co leży drobniutki w pieluszkach na sianku, co różowe rączki wyciąga do ciebie. On przyjął na siebie tę postać, żeby ciebie ośmielić. Id ź bez obawy do Stołu Pańskiego,a gdy C hrystus wejdzie do twego serca, mów do Niego jak do Dzieciątka, po- prostu, poufnie, szczerze.

Polecaj Mu dom swój, dzieci, rodziców i męża, i oddaj Mu k raj Polski w opiekę, tak , żebyśmy w dniu Bożego N arodzenia wszystkie kobiety P o lk i zjedno­

czyć mogły głosy nasze w jedną w ielką pieśń błagalną:

„Podnieś rękę Boże Dziecię, błogosław ojczyznę miłą, W dobrych rządach, w dobrym bycie, w spieraj jej silę

swą siłą, Dom nasz i m ajętność całą i nasze wioski z m iastam i.

A słowo ciałem się stało i mieszkało między nam i“ .

P. Restorffow#.

(2)

®

strona 2 G A Z E T K A D L A K O B I E T __________________ Numer 6

TREŚĆ N U M ER U : Od głównej pisarki Gazetki dla K obiet. Boże N arodzenie — P. R e s t o r f f o w a . Krwawy dzień A n i e l a Z d a n o w s k a. W igilj a w Szwecji — S e l m a L a n g e s l o v . Szkoła go- spodarcza D. J a k u nas stoi spraw a wychowań ia — F r a n c i s z k a G e n s ó w n a . Ma d ra M atka

—— dr. Z a b o r o w s k a . O P iekarach, kościółku i jeg o św. obrazie M atki Boskiej — L. R. Wiadomości ciekawe. Kiv*uiki na trzech m orgach. — Mrówka. R ady praktyczne: W ieczerza w igilijna. Uw agi „G a­

zetki“ — P . R e s t o r f f o w a .

P rz y nadchodzących świętach przesyłam y Wam, kochane Czytelniczki, serdeczne życzenia wszystkie­

go najlepszego. Łamiąc się opłatkiem w dniu wigi­

lijnym , wspom inajcie o tych, które calem sercem p ra ­ gną W am służyć radą i pomocą na k artach Gazetki i o wszystkich siostrach współczytelniczkach, rozsia­

nych po całej Polsce.

Zjednoczmy się wszystkie m yślą i sercem.. P ro ś­

my Dzieciątko Boże i Jego Matkę Najświętszą, byś-

% my m iały g ł ę b o k ą w i a r ę w Boga i w przezna­

czenie, jakie wskazał naszej Ojczyźnie, budząc ją do życia po latach niewoli. Miejmy n i e z a c h w i a ­ n ą n a d z i e j ę , że ciężkie chwile, jakie przeżywa­

my, miną, że wysiłkom naszych wrogów, pragnących fzerzyć nienawiść bratnią i niezgodę, potrafim y się przeciwstawić. I serca pełne m i ł o ś c i B o g a i b l i ź n i e g o , która da siłę m atkom polskim do cho­

wania uczciwych i dzielnych pokoleń.

im w Ł w m ism m n w iim w m

A niela Zdanowska.

Krwawy dzień.

Ból głęboki przejął wszystkie serca w Polsce na wieść o krw aw ej zbrodni w K rakow ie, dokonanej na wojsku, naszej chlubie, naszej radości.

N ajboleśniej dotknięte są serca m atek. Toż one przez la ta niewoli, krzepiły ducha w narodzie, one podtrzym yw ały wiarę w świetlaną jego przyszłość. A dziś w wolnej Polsce patrzą na Kainową zdradę.

W śród ciemnych tłum ów podburzonych przez Wrogów narodu, przygotowano zasadzkę na wojsko.

N ie używszy broni padają nasi chłopcy rażeni od kul skrytobójczych z dachów, z okien, z za drzew.

N a rannych, um ierających rzucają się bandy wy­

rostków, dobijają i rabują!....

O zgrozo! o bólu nad b ó le ! Gdzie są te m atki nieszczęsne, które ich rodziły i chowały, — nie na chlubę, lecz na hańbę narodu, i tego trrodu wawel­

skiego, ku którem u oczyt wszystkie z\. .ócone.

Przypom inają mi się j ^ b y prorocze słowa p. Bra- mowskiej, czcigodnej pracow nicy i działaczki śląskiej włościanki, trzykrotnie więzionej przez Prusaków — wypowiedziane rok temu, na jednym z zebrań M atek chrześciańskich w K rakow ie, na k tó re zaledwie kilk a­

naście kobiet przybyło.

„Gdy przem awiam teraz na zebraniach Tow. P o ­ lek na Śląsku, które zawsze gromadzą po pareset ko­

biet, zaczynam od słów hym nu radości: „ W ielbij duszo m oja Pana*' — bo wielkie • szczęście otrzym ał

nasz naród przez niepodległość i zjednoczenie, które tam wszyscy głęboko rozumiemy i z przejęciem Bogu zań dziękujem y. Tu jednak, patrząc na XV a sza obojęt­

ność i nieobecność w takich chwilach, kiedy wszystkie kobiety zjednoczyć i porozumieć się muszą, — tu , w tyra K rakowie, do którego jak do miejsca świętego ro­

c z n i e .pielgrzym ką przybyw aliśm y ze Śląska — dziś vńdżę, że jeno m ury i prochy dawnych bohaterów zostały, a ludzie śpią obojętnie — to też raczej za­

cząć muszę swe przemówienie hymnem bólu i sm utku

„G orzkie żale'*.

O gorzkie niech będą żale, gorzkie wyrzuty W as wszystkich,w których rodzinie znalazł się K ain w yrod­

ny i ~Was, które obojętnie i bezczynnie patrzycie na bezkarną robotę burzycielską wrogów XV i ary św. i narodu.

— W W aszej mocy poruszyć i zmienić serca za- tw iardziałe. J a k a kobieta — jaki jej wpływ, taka ro­

dzina.

Z całego k ra ju idzie ku W am w ołanie: zbudźcie się, stańcie mocno do walki ze złem. P atrzcie, jak rozum ie swoje zadanie Ślązaczka jako żona robotnika czy rolnika — jakie tam m a znaczenie. Chlubą też po wieczne czasy dla narodu zostanie, bo jej przedewszy- stkiem odzyskanie Śląska zawdzięcza.

aannonoagnnGŁmaaonna

Selma Langeslov.

Wigilja w Szwecji.

Było to w w igilję Bożego Narodzenia, wszyscy poszli do kościoła z w yjątkiem m nie i babuni.

Zdaje mi się, że zostałyśmy same w domu, nie mo­

gąc towarzyszyć wszystkim, ona z powodu swego po­

deszłego wieku, ja dlatego, że byłam za mała. — Obie łysiny sm utne, nie mogąc być na Pasterce. Gdy ta k siedziałyśmy samotnie, babunia zaczęła opowiadać:

„Szedł człowiek w noc ciemną i szukał ogfnia.

Szedł od drzwi do drzwi, pukając m ówił: „ P rzy ja­

ciele pomóżcie m i! Żona m oja powiła dzieciątko, po­

trzebuję ognia, żeby ogrzać ją i m aleńkiego".

„Noc była jednak późna, wszyscy spali, n ik t m u nie odpowiadał. Człowiek szedł dalej. W tem do­

strzegł światło, błyszczące zdaleka. Skierow ał się w tę stronę i ujrzał ognisko rozpalone w polu. B iałe owce leżały dokoła, a stary pasterz siedział skulony pil­

nując stado.

Gdy człowiek szukając ognia, zbliżył się do owiec, zobaczył trzy wielkie psy, leżące u nóg pasterza. —■

.W szystkie zerw ały się otw ierając szerokie paszcze;

żaden dźwięk jednak z nich się nie wydobył. Czło­

wiek spostrzegł ich sierść tnajeżoną i białe kły, lśniące w św ietle ogniska. W szystkie trz y rzuciły się na nie­

go — jeden schwycił za rękę, drugi za nogę, trzeci wspiął się do gardła. Lecz szczęki i zęby odmówiły

Selm a Langeslöv jest znaną pisarką szwedzką

(3)

#

Numer 6_______________________ G A Z E T K A D L A K O B I E T ______________________ Strona o im posłuszeństw a i człowiek nie poniósł żadnej szko­

dy. — W tedy chciał zbliżyć się do ogniska, by wziąć to, czego potrzebował, ale owiec było tak dużo i ta k blisko siebie leżały, że nie mógł utorow ać sobie przej­

ścia. M usiał stąpać po zwierzętach, a żadne się nie obudziło ani poruszyło.

Do tej chwili słuchałam babuni bez przerw y, ale .wytrzymać już nie mogłam.

„Dlaczego tak było babuniu“ — spytałam .

— Dowiesz się później — odparła i ciągnęła da­

lej.

„Gdy człowiek zbliżył się do ogniska, pasterz pod­

niósł głowę. Był to człowiek ponury, zły i tw ardy dla

"wszystkich. G dy tylko zobaczył nieznajomego, schwy­

cił swoją laskę pasterską, ostro zaciosauą i rzucił w niego. Laska, świszcząc leciała wprost ku niemu, lec : w chwili dotknięcia go zwróciła się i zaryła głęboko yr ziemię.

Znowu przerw ałam babuni:

„B abuniu, dlaczego laska nie chciała uderzyć te ­ go człowieka

Babunia, nie troszcząc się nawet, opowiadała da­

lej :

„W tedy człowiek zbliżył się do pasterza, mówiąc m u : „Przyjacielu, pomóż mi i pozwól wziąć ognia!

Żona m oja powiła dzieciątko, muszę ogrzać ją i m a­

leńkiego“.

P asterz m iał ochotę odmówić, lecz pom yślał o psach, które nie m ogły szczekać, o owcach, które się nie obudziły i nie uciekły, o lasce, k tó ra nie chciała uderzyć i przeląkł się. —

„W eź to, czego potrzebujesz“ — odpowiedział.

O gień kończył się dopalać. A ni gałązki, ani głowni płonącej nie było, jedynie żarzące węgle pozo­

sta ły w ognisku. A człowiek nie m iał łopatki, ani nic innego do zabrania żaru. W idząc to, pasterz ciąg­

nął złośliw ie: „W eź tyle, ile tylko zechcesz“ — i cie­

szył się na myśl, że nieznajom y będzie w kłopocie, jak to zrobić. -—

Lecz człowiek schylił się, odgarnął popiół i gołe- m i rękam i wybierał żarzące węgle i kładł je w poły płaszcza. A żar nie palił mu, ani rąk, ani odzieży;

■zabrał go spokojnie, jakby to były jabłka lub orzechy.

„B abuniu, dlaczego ogień nie chciał parzyć tego Człowieka?“

„Przekonasz się w krótce“ — i ciągnęła dalej.

„G dy pasterz, k tóry był człowiekiem ponurym i tw ardym , zobaczył te dziwy, zadał sobie p y ta n ie : „Co to za niezwykła noc, w k tó rej psy nie gryzą, owce się nie boją, laska nie kaleczy i ogień nie p a rz y !“ Za­

w rócił z drogi nieznajomego i zapytał: „Co to za dziw na noc, w której naw et nieżywe przedm ioty oka­

zują litość?“ — Człowiek odrzekł: „N ie mogę ci po­

wiedzieć, skoro sam tego nie wodzisz“ i spiesznie od­

szedł, aby rozpalić ogień, by ogrzać żonę i m aleńkie dziecko. —

„P asterz pomyślał, że nie może stracić go z oczu dopóki nie zrozumie, co to wszystko znaczy. W stał i szedł za nim. —

P rzekonał się w krótce, że człowiek ten nie ma najskrom niejszej chaty — żona i dzieciątko leżą w głę­

b i groty, k tórej ściany kam ienne są zimne i wilgotne.

Pom yślał sobie, że m aleństwo niew inne może zgi­

nąć z zimna i choć był człowiekiem tw ardym , serce drgnęło litością na widok tej nędzy. Zrzucił z ram ion w orek p asterski i w yjął zeń białą m ufkę i ciepłą skór­

k ę 7. baranka, podał ją nieznajomemu, prosząc, by po­

łożył na niej dzieciątko. —

W tej chwili, gdy dał dowód dobroci i m iłosier­

dzia, otworzyły się oczy jego. Zobaczył i usłyszał to, czego dotąd nie widział i nie słyszał. Otoczył go k rąg aniołów o skrzydłach srebrzystych. K ażdy z nich

trzym ał lutnię i wszyscy śpiew ali głosam i czystemi, że się narodził Zbawiciel wszego św iata Odkupiciel.

W tedy zrozumiał, że to noc radości, w k tórej na­

w et m artw e przedm ioty krzyw dy nikom u nie robią.

N ie tylko g ro ta jaśniała anielskiem i skrzydłam i • — by­

ło ich pełno na stoku gór i aż hen ku niebu wznoszą się, śpiewając. Całemi gromadami zbliżają się drogą, wszystkie w patrują się w Dzieciątko,

Wszędzie radość, wszędzie wesele, śpiew i muzyka.

P asterz, k tó ry przed chwilą widział jeno noc ciemną, ujrzał te wszystkie cuda. I doznał tyle szczęścia, że oczy jego przejrzały, że padł na kolana i Bogu dzięki składał.“

Gdy babunia doszła do tego p u n k tu swego opo­

wiadania, w estchnęła i rze k ła :

„M y także możemy ujrzeć to, co zobaczył pasterz.

W noc w igilijną anioły Boże unoszą się na skrzydłach srebrzystych ku niebu i od nas tylko zależy, by ich o- glądać“.

Położyła rękę na mojej głowie i dodała:

„Pam iętaj, że to, co ci mówię, jest również praw ­ dziwe, jak to, że patrzysz na mnie. N ie chodzi o świa­

tło lamp, słońca i księżyca, lecz o sumienie czyste i serce m iłosierne, — w tedy oczy nasze ujrzą światło M ajestatu Bożego“.

Szkoła gospodarcza.

Czem jest szkoła gospodarcza dla dziewczyny w iejskiej i co jej dać może w krótkim , bo 11-to mie­

sięcznym okresie czasu, niech posłuży jako żywy do­

wód opis wystawy z prac uczenie w szkole żeńskiej w Nieszkowie p. Miechów. Czego na niej nie było?

A wszystko zrobione przez uezenice, które przyszły do szkoły tylko ze słabem i wiadomościami czytania i p isa n ia !

Szycie, krój, h a ft, na którym tak naszym dziew <

czętom żależy, przedstaw iało się znakomicie. B ieli i zna, męska i damska, ozdobiona — m ereżkam i i haf tam i, fartu szk i l bluzki wyszyte w desenie różnokolo rowe, serw ety, serw etki, u b ranka— dziecinne, su k n ią roboty z włóczki na d ru tach ja k : rękawiczki, poń­

czochy i t. d.

Um ieć skroić prawidłowo i zgrabnie, przerobić

— Cóż to za rzecz wygodna i potrzebna — gospodyni!:

— D alej spiżarnia i piwnica zaopatrzona na zi­

mę w płody ziemi w gatunkach najlepszych, hodowa­

nych w ogrodzie szkolnym przez uezenice. W spa­

niale i ładnie w yglądała piekarnia przystrojona cia­

stami różnego gatunku, piernikam i, pieczywem i t. d.

M leczarnia bogata w różne gatunki serów : bia­

łych, żółtych, gomułki.

— Chlewnia z rasowemi gatunkam i świń, oraz k u rn ik i z pięknie wyhodowanemi zielononóżkami z własnej wyłęgarki.

— Co może nauczyć się dziewczyna w tym k ró t­

kim czasie, ile zdobyć wiadomości gospodarczych na­

praw dę niezbędnych, wyświetlić sobie wiele spraw, nauczyć się pracować L gospodarzyć!

To też nic dziwnego, że z żalem i niechęcią opusz­

czają szkolę, k tó ra jest prawdziwym skarbem dla na­

szych przyszłych m łodych gospodyń wiejskich.

7. X I I . 23 r. S. D.

Z przyjemnością praw dziw ą zamieszczamy ten o- pis w Gazetce, zwrracając uwagę czytelniczkom na o- grom ne korzyści, jakie odnosi uczenica kończąca szkołę gospodarczą. — Jeżeli kiedy, to dziś w łaśnie kiedy ta k bardzo chodzi o podniesienie gospodarcze, k ra ju , dorównanie pod tym względem sąsiadom na­

szym z Zachodu, trzeba baczną uwagę zwrócić n a zar

(4)

Strona 4 G A Z E T K A D L A K O K T E T Numer 6 dania kobiet w te j pracy. — M leczarstwo, hodowla

trzody i drobiu są główne podstawy dobrobytu dro­

bnego rolnika zagranicą. W Polsce wszystkie te działy prowadzą kobiety, a nie w ielkie o nich m ają pojęcie. P o wojnie postęp na wsi jest widoczny.

"Wzrosły potrzeby, chęć wygodniejszego, ładniejszego urządzenia m ieszkania, założenie sadu, lepszego i sta.- ranniejszego gotowania, strojniejszego ubrania i t. d.

— Ale to wszystko trzeba umieć zrobić — nie dość, mieć z czego — trzeba wiedzieć jak. Tego właśnie uczy Szkoła Gospodarcza, dając przy tein w stosun­

kowo krótkim czasie dużo ogłady tow arzyskiej, ogóln.

w ykształcenia, poczucia i zrozum ienia obowiązków narodowych i obywatelskich, względem swojej rodzi­

ny, swojej wsi, gm iny i całej Ojczyzny.

Je d n a jest jeszcze korzyść ważna, to zbliżenie się i poznanie uczenie z rozm aitych stron kraju. D late­

go też bardzo gorąco zachęcamy Ślązaczki, żeby przy­

były do szkół gospodarcz. w Kongresówce lub Mało- polsc-e, gdzie same wprawią się w poprawne włada­

nie mową polską a tutejszym dziewczętom pokażą, jak to na Śląsku kobiety dzielnie pracują w Towarz.

Polek, w stowarzyszeniach młodzieży, czego tak bar­

dzo potrzba. — Jedną z najbliższych Śląska szkół, jest Mieszków w W ojewództwie Kieleckim.

Przed paru łaty uczennice tej szkoły były na wy­

cieczce na Śląsku Cieszyńskim. Zwiedzałyśmy gospo­

darstw a wiejskie. Serdeczna gościnność, jakiej do­

znałyśmy wtedy, niezatarte zostawiła nam wspomnie­

nie. W spom nienie te pragniem y wznowić i żywić przez nawiązanie jeszcze bliższych stosunków przez uczennice, to też w im ieniu zarządu szkoły w Miesz­

kowie zwracamy się z serdecznym wezwaniem do ma­

tek ze Śląska Cieszyńskiego i Górnego, żeby swe cór­

ki do szkoły w Mieszkowie skierowały.

N auka rozpocznie się 1. stycznia, zgłoszenia za­

tem trzeba wysyłać zaraz.

W arunki opłaty dla wszystkich szkół gospodar­

czych obecnie oznaczone w zbożu 1 entn. żyta lub pieniądze odpowiednio do ceny, płatne w dwóch ra ­ tach półrocznych.

Adres szkoły: Wojew. Kieleckie, Miechów, Słaboszów Mieszków, Szkoła Gospodarcza.

Dojazd z Katowic do Miechowa — potem kolej­

ką do Słaboszowa tuż obok szkoły.

Jak u nas słoi sprawa wychowania?

f Gdy m łoda kobieta idzie „na swoje“, gromadzi Już zawczasu wszystko, co jej się tam przydać może.

Je śli to ma być na wsi, uczy się od m atki lub sąsia­

dek, czasem naw et i z gazet, jak w gospodarstwie radzie. — Ju ż wiele kobiet zrozumiało, że się tego uczyć trzeba, że się to opłaci, i uczą się kobieciny, by groszem zarobionym w ten sposób przysporzyć m ająt­

ku, lub opatrzyć domowe potrzeby. M ają już w wiciu miejscach rasowe gniazda drobiu, rasowe świnie, kro­

wy. Uczą się, jak hodować cielęta, prosięta, indyczę­

ta, A le jak wychować najdoskonalszy tw ór Boży — człowieka, k tóry powinien być chlubą gniazda rodzin­

nego, obywatelem k raju , jednostką, k tó ra ma przyspo­

rzyć chwały Bożej na ziemi, — tego się u nas kobiety

nie uczą, a takich co rozum ieją, że uczyć się trzeba, jest strasznie mało.

0 wychowaniu dzieci piszę już sporo, często toż m ów ię.o tern na zebraniach kółkowych. Ale m łoda dziewczyna przed pójściem za mąż o w ychow aniu dzieci uczyć się nic może, bo to przecież „nie pasuje“.;

N aw et jej na myśl nie przyjdzie, by się tego li­

czyć. A gdyby nawet przyszło, gdyby jakim cudów-!

nym sposobem myśl ta święta do duszy jej się zakra­

dła, uczyćby się m usiała pokryjom u, by uniknąć drwin, docinków, prześladowań. —

Kiedy więc przyszła m atka panną jest, uczyć się z tych powodów nie może, a kiedy już m atką i gospo­

dynią, to też nic może, bo znowu brak czasu. Z resztą z dzieciaków niema dochodu, jak z kurcząt, prosiąt i innych gospodarskich wytworów. Po co się tam z niemi bawić!

Gdy zapracowane matczysko nauczy dziecinę ca­

łego pacierza, gdy żywi i odziewa, a jeszcze od czasu do czasu w przystępie gniew u stłucze dziecko — jak' to mówią — na kwaśne jabłko, to już wszystko, co, tak przygotowana m atka zrobić umie i może. —

Dzieci więc nasze są przeważnie opuszczone i chowają się same. Same* Oj, żeby to same! K to wie, czyby nawet lepiej na tern nie wyszły. Ale na­

prawdę ile to nieszczęsne dzieciny napatrzą się i na­

słuchają! J a k wiele m ają złych przykładów od sta r­

szych naokoło, a nieraz od własnych naw et rodziców!' P rzy dzieciach starsi kłócą się, krzywdzą, procesują,

— codziennie popełniają grzechy i najgorsze zbrodnie.

Spotyka się to co krok i na wsi i w mieście — u za­

możnych i u biedaków, — ludzi nieoświeconych i u takich, co niby naukę m ają, -— wszędzie, wszędzie!

1 dziwić się tu, że dzieci niepoczciwe, że młodzież coraz gorsza, że zła wśród nas dużo!

A kto tak bez litości wypędza dzieci na pasionkę od wczesnej wiosny aż do późnej jesieni, gdzie dziat­

wa, ta przyszłość i nadzieja narodu, całe dnie żyje z bydłem i z nudów popełnia różne grzeszne zbytki, zapraw iając się do złego? Kto je posyła w mieście z workami na kradzież węgła? a na wsi na cudze pole?!

K to bierze m aleństw a niewinne na zabawy pijackie i poi je tam trucizną?

Przez niedbałe wychowanie dzieci, brak opieki nad niemi i złe przykłady naokoło szerzy się zło i sze­

rzy. Sporo już ludzi pracuje nad podniesieniem naro­

du, ale robota idzie jak z kamienia. —

Jedni robią, drudzy psują. Je d n i mozolą się do potu, by ojczyznę dźwigać, drudzy spychają ją w prze*

paść.

A byłoby jeszcze gorzej, gdyby nie w yraźna opie­

ka Boża, k tó ra sprawia, że nie wszystkie zaniedbane dzieci giną w odmęcie zgorszenia i brudu.

Istn y to cud Boży taka złota dusza, k tórej się rdza nie ima. Cudów jednak podobnych i Bóg nam odmó­

wi, jeśli spraw a wychowania dalej będzie źle stała.

Franciszka Gensówna. !. |

I

(5)

Numer 6 G A Z E T K A ' D L A K O B I E T Strona 5

M Ą D R A M A T K A .

— P a n i Wojciechowo — zawołała pukając do drzwi młoda gosposia, z tęgim chłopakiem na ręku.

Niech-no pani m nie puści, bo chcę pani pokazać, ja ­ kiego mam syna zdrowego, i panine dzieci lepiej się nie chowały.

— A prawda, że piękny — odrzekła W ojciecho­

wa, wpuszczając gosposię do domu. — A wiele ma miesięcy?

— Siedem skończył na piętnastego. Niech pani patrzy, jak i m ocny! ,— chwaliła się młoda m atka. — I ząbki m a już dwa a wcale przy nich nie chorował!'

— Kiedy z tem i zębami to dużo ludzie przesa­

dzają, -r- odrzekła W ojciechowa. — Praw da, że jak ząbki się pokazać m ają, to dziecko trochę słabsze i m arudne zwykle. Ale choroba, gorączka albo brzu­

szek wcale nie od ząbków pochodzą. W gorączce dzią- sełka wiotczeją, więc ząbek łatw iej się wtedy przerż­

nie, ale to nic on chorobę wywołał. — Dotychczas ba­

łam się co innego m u dawać, jak pierś. Co prawda, to i potrzeby nie było, bo pokarm u mam dosyć. A le teraz roboty więcej, więc radabym czasem co innego dziecku dać, żeby swobody mieć więcej. M oja m atka o to się gniewa, mówi, że dziecku szkodzi, więc przy­

szłam się pani poradzić.

— N ie zaszkodzi wcale, kiedy dziecko już wię­

cej m a niż pól roku — odpowiedziała W ojciechowa.

Przeciw nie, naw et dobrze zrobi dziecku w tym wie­

ku. Tylko trzeba wiedzieć, co dawać.

— To niech m nie pani nauczy — prosiła gosposia.

— Niech pani zacznie dawać raz dziennie gęsty klcik przecierany z kaszy jęczmiennej albo z gniecio­

nego owsa. A drugi raz znowu taką potraw ę: łyżecz­

kę pszennej mąki rozrobić ostrożnie szklanką m le­

ka, żeby się kluski nic zrobiły, dodać cukru ze dwie łyżeczki i ugotować. Dzieci to bardzo lu bią. Jeżeli dziecko będzie miało zdrowy żołądek, to można da­

wać na zmianę ta rte k arto fle, zarobione mlekiem, m archew ką dobrze ugotowaną i p rze tartą drobniut­

ko, na tarce u ta rtą zacierką z m lekiem a nawet bu­

raczki przecierane, masłem kraszone, ale bardzo os­

trożnie, bo od nich dziecko często choruje. N a pierw ­ szy raz każdej nowej potraw y dać trzeba parę łyżek zaledwie, dopiero, jeżeli nie zaszkodzi, dać można więcej.

J a je k nie trzeba dawać, aż dopiero gdy rok skoń- czy, W tedy najlepiej lane kluseczki z mlekiem zro­

bić albo dać jajko na mięko, ale nic więcej jak jedno na dzień. Jesienią, gdy jab łk a dobrze dojrzeją, mo­

żna je gotować, najlepiej wraz ze skórką i pestkam i a potem przez sito przefasować i osłodziwszy, dać trochę dziecku.

Cokolwiek się jednak daje, zawsze pam iętać na­

leży, by w czystych naczyniach gotować, w czystych podawać, przed m ueham i chronić i zawsze dawać świeże jedzenie, a nie odgrzewane. W tedy dziecku będzie służyć na zdrowie. A le nawet, jeśli dziecko na takiem jedzeniu zdrowo się chować będzie, nie na­

leży go odstawiać, aż rok skończy, a już nigdy latem ,

podczas upałów. A jeżeli mu się żołądek zepsuje, to zaraz trzeba wszelkie potraw y cofnąć, a n a samej piersi parę dni przetrzym ać, biedactwo wydo- brzeje.

0 M r e c k , Kościółka i lego i®.

okrazie Metki Boskiej.

Nazwa P iek ary pochodzi z niepam iętnych czar sów, a nazwa P ie k ary Niemieckie jest niewłaściwą.

D la odróżnienia od P iek ar w K rólestw ie należałoby je nazwać „P iekaram i Śląskiem!" lub „P iekaram i W ielkiem i“. Za panowania Kazim ierza, pana na Ko­

źlu i Bytom iu, mieszkańcy wsi P ie k ar i okolicznych osad wybudowali w roku 1303 kościółek, pod wezwa­

niem Św. B artłom ieja. Kościółek zbudowano z drze­

wa sosnowego. B ył mały, gontam i k ryty i ó jednej tylko wieżyczce. P o lew ej stronie kościoła, przy za- k ry stji zbudowano ołtarz, a w nim umieszczono o- braz Marji P anny z dzieciną Bożą n a ręku.

Obraz św., m alowany n a drzewie lipowem, nale­

ży do najdaw niejszych wizerunków Boga-Rodzicy $ kto go malował i skąd go sprowadzono — niewiado­

mo. Pobożny lud tłum nie g arnął się do niego, szu­

kając pociechy i pomocy w swojej niedoli. Modły, nic były darem ne, M atka Boska- hojną dłonią rdzie- lała proszącym laski w cichości, bez rozgłosu. Taki stan kościółka piekarskiego i jego świętego obrazu trw ał przeszło 3 wieki.

Około roku 1653 przy kościele piekarskim był proboszczem ks. Jakób Buczkowski, kapłan cnotliwy, gorliw ie pracujący nad ożywieniem miłości ku M atce Najświętszej, albowiem w owym czasie lud począł zdradzać objawy niem oralności i niezgody. Chciwość dobrych zarobków przy wydobywaniu obfitych skar­

bów z łona ziemi Bytom skiej prowadziła do zepsucia.

W ojna szwedzka wy rodziła gorzki owoc. Tam, gdzie szwedzka noga powstała — tam już nie było ani mo­

ralności, ani cnoty, ani w iary. Zło przedostało się na Śląsk Górny i rozgościło się w ziemi śląskiej. W<

tym to czasie gniew Boży wstrząsnął, całą okolicą. W, larnow skich Górach i w przyległych miejscowościach wybuchło morowe powietrze. B yła to straszna zara-t za, ludzie padali .jak muchy. Człowiek nie wiedział, kiedy go śmierć zaskoczy. Zarażonego morowem po­

wietrzem opanowywały mdłości, po nich następowały, kurcze: chory padał na ziemię, zsiniał, z c z e r n ia ł...

nie żył.

Pew nego dnia, zaczęli się ludzie gromadzić na rynku, ażeby wspólnie umrzeć i w jednym wspólnym grobie spocząć na wieki. W tedy to Tarnow iczanie przypom nieli sobie M atkę najświętszą w P iekarach, tę uzdrowicielkę chorych i pocieszycielkę strapio­

nych „Chodźmy do P iek ar — do M atki naszej!“ , . , krzyknięto jednogłośnie, — Ona nam przebaczy na­

sze w iny — poratuje — pocieszy.

1 wyciągnął się sznur ludu w stronę P ie k ar z chorągwiami, obrazami, poprzedzony przez dwóch m isjonarzy Ojców Jezuitów . „Św ięty Boże święty mocny — święty nieśm iertelny“, śpiewano. To była pierwsza pielgrzym ka, któ ra przyszła" z T arnow skich Gór do P ie k a r; a w pielgrzym ce tej brały udział wszystkie w arstw y społeczeństwa. N aród przed o- brazein M atki Boskiej padł na kolana. N ic m odlił kię, gdyż w tej w ielkiej trwodze i nieszczęściu słów m u do m odlitwy zabrakło; ale płakał, łkał, jęczał ze wzniesionemi do M atki N ajśw iętszej rękam i. I stal

(6)

Ą »

Strona 6 * G A Z E T K A D L A K O B I E T

cud — zaraza ustała, wypadki śm ierci się nie po­

wtórzyły.

C uda M atki Boskiej P iekarskiej w strząsnęły ca­

łym k rajem . Sław a jej z szybkością szerzyła się po świecie i doszła do tronów królewskich. Przychodzili pielgrzymi masami odwiedzać to miejsce święte. P rz y ­ bywali z różnych stro n k ra ju i z ziem pozakrcsowych.

Ksiądz Roczkowski z jednym kapelanem nie był w sta­

nie obsłużyć przybyw ających pątników , którzy skła­

dali hold N ajświętszej M arji Pannie. N a prośbę jego rek to r kolegjum Jezuitów w Krakowie, zezwolił na przeniesienie Jezuitów z Tarnow skich G ór do P iekar, którzy odtąd już mieli w swojej pieczy św iątynię i jej cudowny w izerunek N. M. P . 134 la t Jezuici zawia­

dywali tym kościołem aż do sekularyzacji klasztorów śląskich, czyli do roku 1810.

W roku 1680 wybuchło morowe powietrze w P r a ­ dze, które tysiące ofiar pociągnęło za sobą. Cesarz Leopold, wiedząc o cudownym obrazie M atki Boskiej w Piekarach, udał się z prośbą do biskupa krakow ­ skiego o wypożyczenie obrazu świętego i o przeniesie­

nie go z P ie k ar do P ra g i. Ks. biskup przychylił się do prośby cesarza i wysłał obraz św. dnia 19. lutego 1680 do P ra g i. Gdy obraz św. przywieziono do P ra g i, cesarz kazał go umieścić w kaplicy domowej. N ie­

bawem przyniesiono na noszach przed obraz M atki Bo­

skiej ciężko chorego, znanego całej Pradze zakrystia­

na. Chory na widok obrazu świętego oprzytom niaw­

szy, począł gorąco się modlić; a w m iarę tej szczerej modlitwy uczuwał w ciele swojem polepszenie i śm ier­

telnie chory zakrystian wyzdrowiał.

Cudowne uzdrowienie zakrystjana wstrząsnęło ca­

łą P rag ą. D nia 15. m arca wczesnym rankiem odbyło się nabożeństwo uroczyste, celebrowane przez biskupa W a l d s t c i n a . N astępnie rozpoczęła się procesja.

Dziesięciu kapłanów niosło na swych barkach cudowny obraz. Procesja przechodziła przez wszystkie ulice m iasta. Pod koniec procesji obraz M atki Boskiej za- niesiono'do kaplicy Ś-go W acława w pałacu cesarskim, gdzie go przyozdobiono licznemi kosztownemi wotami.

Cesarz Leopold przystroił osobiście obraz święty 15 djam entam i. Cesarzowa zawiesiła na szyjce P a n a J e ­ zusa naszyjnik z drogich kam ieni. In n i ofirow ali pier­

ścienie złote i najrozm aitsze srebrne i złote wota. Bo­

gactw a te, złożone ze szczerego serca przez rodzinę cesarską i przez jud pobożny, były dowodem wdzięcz­

ności czcicieli M arji. M atka Boska nie potrzebuje ziemskich kosztowności, bo najmilszą dla N iej ofiarą jest szczere serce żałującego za grzechy człowieka.

Tego samego dnia, 15-go m arca ustała zaraza i następ­

nego dnia wywieziono obraz święty z P ra g i Czeskiej napow rót do P iekar, gdzie go z wielką uroczystością w dawne swoje miejsce, w w ielki ołtarz włożono.

^ XXXXX XX XXX XX XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXx i :

Wiadomości ciekawe.

N apraw a Skarbu jest dziś pierwszym w arunkiem siły i potęgi, a naw et samego istnienia naszego P a ń ­ stwa. D latego jest ona celem i najważniejszem zada­

niem obecnego Rządu większości narodow ej. W sku­

te k czteroletniej rozrzutnej gospodarki dziś Skarb jest pusty, bo nie ściągano podatków tyle, by wystarczały na potrzeby Państw a. Pieniądz jest chory, bo gdy nie było czem opłacać wydatków, drukow ano m a r k i Mno­

żyło się ich coraz więcej i coraz bardziej spadały w cenie, coraz m niej można było za nie kupić. P rzesta­

ło już pomagać i zwiększanie podatków, bo zanim w płynęły do kasy, już w artość ich przez ten czas spar dła i znowu nie w ystarczały na pokrycie wydatków.

Ażeby tem u zaradzić, M inister S karbu zaproponował.

Numer 6 a Sejm uchwali! waloryzację dochodów państwowych, to znaczy, określił ich wartość w m ierniku stałym , we fra n k u szwajcarskim, którem u ma być rów ny w przy­

szłości nasz zloty, k tóry m a hyc niedługo już wprowa­

dzony. Jeżeli m arka spada, to więcej tych m arek trzeba za fra n k zapłacić.

W ten sposób będzie podwójna korzyść, bo nie- tylko że S karb nie będzie tracił z powodu spadku m ar- xi, ale prędzej pieniądze będą wpływać do kas pań­

stwowych, ho już ludzie niuczciwi nie będą mieli inte­

resu ociągać się z płaceniem podatków do czasu, kie­

dy m arka straci w artość i lżej będzie ją wydać, lecz przeciwnie, pośpieszą się, wiedząc, że ju tro będa mu­

sieli więcej m arek zapłacić, niż dzisiaj.

. Niemcy nie chciały płacić odszkodowań,do których się zobowiązały przy zaw ieraniu pokoju po wielkiej wojnie światowej. Poniew aż największe sumy nale­

żały mię b ran ej! i Belgji, które najbardzej w skutek wojny i barbarzyństw a Niemców ucierpiały, więc za­

żądały te państwa zastawów, aby mieć pewność że należne im sumy będą wpłacone, i zajęły zagłębie ’rze­

ki E u h ry , ażeby produkcją tam tejszych kopalń pokryć choc część poniesionych szkód. Niemcy chcąc do­

wieść, że i w ten sposób F ran cja nic nie otrzyma, na- kazały robotnikom strajk, niewykonywanie zleceń władz francuskich i możliwe szkodzenie im w pracy.

A le ludzie żyć muszą, gdy nie mogli pracować, mu­

siał im rząd niemiecki płacić, a gdy nie m iał czem4>o przem ysł m e chciał płacie większych podatków,’ — trzeba było puścić w ruch maszynę drukarska. I oto dzis m arka niem iecka większą wartość przedstaw ia jako papier, niż jako pieniądz. Żebrak woli dostać 100 papierków po 10 m arek, tj. 1000 m k„ niż jeden papierek 5000, bo drobne sprzedaje na wagę i więcej otrzym uje, niż za wartość pieniężna. W agonam i też wywożą się drobniejsze banknoty niemieckie zagrani­

cę, np do Jugosław ji, jako surowiec, z którego tam przerabiają papier na banknoty dla siebie. Tak to sami Niemcy się ukarali, i w dodatku m usieli się pod­

dać, odwołać zarządzenia strajkow e i rozpocząć loko­

wania z F ra n cją i B elgją co do sposobu spłaty Odszko­

dowań. W ytrw ałość i cierpliwość F ra n cji zwyciężyła.

K ina mówiące. N auka robi coraz większe po­

stępy. O statnio wynaleziono sposób utrw alania na film ie również i głosu ludzkiego. W krótce więc za­

pewne zobaczymy w kinach obrazy, na które nietvlko patrzeć będziemy z przyjemnością, ale i słuchac głosu grających. N iepotrzebne będą wtedy w yjaśnienia piśm ienne pomiędzy jednym obrazem a drugim .

^ixxxxxxxxxjyLxjsxzxm xxxxxfixzxxxrrxT T rg

Kurniki

nu

trzech morgach.

— O la Boga! A któż to koło nich chodzi. Któż to żywi, poi i podbiera ja ja ? Jakże to? Gdzie? Boć zanim trz y m orgi obejdziesz to już czas i robota. A’

tu, jeśli ci każda jeszcze dzioby wystawia, żeby w nie co włożyć... Mówcie, gdzie to jest?

— W Ju lin ie, nad rzeką Riwcem. N a tej samej sławnej radzym ińikiej ziemi, po k tórej hordy bolsze­

wickie stąpały, a które nasi dzielni żołnierze odegnali precz. N a tej ziemi, k tó ra zasiała się trupam i synów kolski, a k tó rą dziś już zorali, zasiali i Bóg plonem pobłogosławił, jak błogosławił tym, którzy bronili ziemi naszej rodzinnej.

Województwo to je s t warszawskie. Sześćdziesiąt morgów, nad rzeką z laskiem , domem, sadem, nabyły

(7)

Numer 6 G A Z E T K A D L A K O B I E T Strona 7 p. H elena Paderew ska, godna małżonka naszego by­

łego prezydenta i p rz e z tw rr.ia ;e i kawał ziemi ua .‘ ( '.iw a n ie szkoły «lar:v.vł. w k(-‘ :t> głównie ma­

ją się uczyć dziewczęta hodowli drobiu.

W iecie szanowne i kochane Gospodynie, że jak człowiek — człowiekowi, tak koń — koniowi, prosiak

— prosiakowi i k u ra — kurze nierówne.

Wiecie, że są i stajnie i obory i chlewnie zawodo­

we, k tó re wydają piękne okazy, zdrowe, obdarzone wszystkiemi przym iotam i ich gatunkow i należnemi, otrzym ane tylko dzięki starannem u baczeniu i dobrej hodowli.

W iecie, że stowarzyszenie ziem ianek oddawna pracuje nad popraw ieniem rasy kur, któreby były i nieśne i mięso m iały obfite i były dobremi m atkam i, a wywodziły pokolenie żwawe, z tern i samemi dodat.niemi cechami.

Otóż pani Paderew ska, choć mieszka za granicą naszego k raju , zawsze myślą i pamięcią nas darzy. U siebie na szwajcarskiej ziemi, założyła oddawna wzo­

rowe k u rn ik i i niem a gatunku kur, któreby się tam nie znalazły I z A nglji wielkie wiandoty, i m ałe ja­

pońskie kureczki i pstre i białe jak mleko, i z A m ery­

ki i A ustralji, i z całego świata, po którym ze swym czcigodnym m ałżonkiem jeździ, zwoziła a zwoziła ślicz­

ny drób i do Polski często przysyłała jaja. T eraz za­

pragnęła sama się zająć drobiem na naszej ziemi, wi­

dząc w racjonalnej jego hodowli wielką przyszłość dla gospodarstw naszych.

Ja k że się do tego wzięła ?

Otóż, w tym J u lin ie dom zrujnow any poleciła na­

prawić. Spraw nem u inżynierow i powierzyła zaprowa­

dzenie kanalizacji i elektryczności, a że miljonów nie żałowała, powstało istne kurze miasteczko oplecione eiatką drucianą, z ulicam i też siatką przedziełonemi, ze zbiornikam i wody dla drobiu, z kurnikam i dla każdego g atunku osobnemi, wyglądającem i jak istne cacka.

A kiedy to wszystko już było gotowe, zjechały do J u lin a klatk i ze Szw ajcarji, a z nich wysypało się sto sztuk 'najprzedniejszego g atunku drobiu.

N ajpierw patrzało to wszystko nieufnie. D opie­

ro kiedy koguty rozejrzały się w obejściu, kiedy oglą­

dając się do koła statecznym a ostróżnym krokiem zm ierzyły przeznaczone dla dalszego by tu tereny, i zapiały na znak zadowolenia, w tedy koło każdego zbierały się cichutko drepcące dotąd k u rk i, i zaczęło się radosne gdakanie i grzebanie piasku i żwiru, za­

glądanie do basenu.

Było to w czerwcu bieżącego roku.

A kiedy, w parę miesięcy, znów oglądałam to śliczne miejsce, już mi powiedział pan Zarządzający, że ani jedna sztuka nie ucierpiała na zmianie miejsca, że wszystko zdrowe i sprezentow ał parę set przychów ku już wylęgłego na polskim piasku radzym ińskiej ziemi.

Szkoła jeszcze nie otw arta. Czeka widocznie, aby okiem ogarnęła całą siedzibę najpierw , ta, z k tórej woli i zabiegów ona powstała.

Zanim to się stanie, pani H elena Paderew ska za­

skarbiła już sobie wdzięczność całej okolicy. Mnóstwo jest zgłoszeń o jaja, o kury, o kaczki, pływające we

własnych zbiornikach wody, sprowadzonej kanalikiem z Kiw ca tu ż płynącego. Sam pan starosta pow iatu Badowskiego zjechał na miejsce, dziwował się, a chwa­

lił, a pragnął, żeby to w całym powiecie jego pieczy powierzonym był tak piękny drób.

Silna wola i wielka ofiarność dzielnej kobiety dar ła nam pięknie urządzoną placówkę dla pracy, m ają­

cej na celu podniesienie hodowli drobiu, k tó ra w nąr szym kobiecym gospodarstw ie może wydać bardzo ob-

fity plon. Mrówka.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxixxxxxxi

X

Rady praktyczne.

Wieczerza wigilijna,

W żadnym k ra ju wieczerza w igilijna nie je st ob­

chodzona tak uroczyście jak u nas. Rozm aite zwycza­

je z małemi zmianami pow tarzają się w całej Polsce.

Byłoby dla nas bardzo ciekawe, gdyby czytelniczki G azetki nadesłały nam opis wieczerzy w igilijnej w swojej okolicy i zwyczaj starodawnych, które z tym dniem są związane. Podajem y obecnie przepis na po­

traw y zwykle wtedy podawane. Pierw szy przepis wi- gilji skrom ny — drugi wystawniejszy.

1) Barszcz żytni n a kwasie przygotow anym z żyt­

niej razowej m ąki (zwany żurem w K rakow skiem ).

Zakwaszony w glinianym g arnku — m ąka zalana prze­

gotowaną letnią wodą — dodać do kwaszenia trochę czosnku lub cebuli. M usi stać w cieple parę dni. Do użycia przecedzić przez gęste sito do gotującej wody.

— Dodać parę grzybków — podaje się na w igilję czy­

sty do ehleba.

Kapusta z grzybam i gotow ana słodka lu b kwaszo­

na.

Paluszki z makiem. Ciasto zagniecione jak na makaron, robi się podłużne wałeczki pokrajane nożem.

Po ugotow aniu podaje się z makiem.

M ak gotuje się, odcedza, przepuszcza przez m a­

szynkę lub odrazu uciera z cukrem wałkiem w donicy, dodaje się zapachu cynam onu lub w aniłji.

Susz. N a zakończenie suszone owoce gotowane z cukrem.

2) Zupa grzybowa. G otuje się smak z jarzy n (tro ­ chę m archwi i pietruszki) do tego wrzuca się dobrą garść suszonych grzybów. Osobno gotuje się łazanki na wodzie. Ciasto tw ardo zagniecione jak na m aka­

ron, przeschnięte,cienko w ałkow ane,krajane w drobne paski, na samym wydaniu w rzuca się ugotowane ła­

zanki, aby nie rozmokły w zupie

albo Zupa rybna. N a sm aku z jarzy n gotuje się drobne rybki, płotki, dodać trochę k o rz e n i, pieprzu, ang. ziela, odcedzić — jarzynki drobno pokrajać. Dać łazanki albo lane kluski.

Ryba gotowana. Oczyszczone ryby kraje się w dzwonka lub jeżeli można, w całości w staw ia w gotu­

jący się na długiej blaszce lu b brytw ance smak z ja­

rzyn (marchew, pietruszka, seler, cebula k ra ja n a w paski) trochę korzeni. G otuje się krótko, bo łatw o się orzegotuje i rozleci. Można podać prosto z wody po­

(8)

Strona 8 G A Z E T K A D L A K O B I E T N u m e r i lew ając roztopionym i zrum ienionym masłem i sieka-

uemi jajam i na tw ardo gotow a nom i, do tego świeże k arto fle. Albo z jarzynam i osobno robi się zasmażkę z pół łyżki m asła i łyżki m ąki — rozprowadza się sma­

kiem z ryby, dodając do tego drobno k rajane jarzyny.

Sosem tym polać ryby.

Dyba smażona. R y b y . oczyszczone k ra je się w dzwonka, soli, tarza w m ące pszennej -— macza w roz­

biłem całym jajku, posypuje ta r tą bułką i smaży na rozpalę nem i zrum ienionym maśle, Do tego podać kapustę z grzybam i.

S u s z z owoców z cukrem.

Ciastka z makiem. K w arta m ąki pszennej,-łyżka masła, szczyptę soli, pół szklanki cukru, pół łyżeczki sody oczyszczonej, w yrobie dobrze, rozwałkować cien­

ko, wyciskać ciastka kieliszkiem lub inną form ą, po­

smarować wodą, posypać cukrem i upiec. Ułożyć ład ­ nie na m aku utartym , przyrzeczonym, zak wyżej.

Strucle.

2 litry m ąki pszennej rozezynie 2 litram i słodkie­

go lekkiego m leka, dodać 20 deka drożdży rozmoczo­

nych w m leku. J a k podrośnie dosypać znowu 2 litry m ąki osobno, ubić do białości 10 całych jaj z dwoma szklankam i cukru, wlać do taryuy, w yrabiać i w ybijać aby odstało od ręki, dodać 2 łyżki duże masła rozto­

pionego letniego, łyżeczkę soli — zapachu — cyna­

monu, w anilji albo skórki pomarańczowej. —- O dy w y­

rośnie ciasto, robić podłużne strueelki gładkie lub ple­

cione.

Gdy chcemy mieć strucle nadziewane makiem lub powidłami, trzeba ciasto w yrośnięte rozwałkować na stolnicy wałkiem. Ułożyć na ciaście w ar twę zapra­

wionego jak na wigilię m aku lub powideł ocukrzonych i z zapachem (muszą być ciepłe, żeby ciasta nie zazię­

bić). Zwijać potem ciasto szczelnie przyciskając, że­

by skórka nie odstawała, na końcu posmarować białkiem . Kadziowane muszą dłużej być w piecu,

Przepis na katarzynki.

4 całe ja ja ubić do białości z X f. cukru, dodać X fu n ta m iodu zrum ienionego, 2 fu n ty żytniej mąki, 1 łyżeczkę utłuczonych korzeni (angielskiego pieprzu, gwoździków, kw iatu m uszkatołow ego), 1 łyżecz. n at re­

nu i łyżkę masła. Ciasto powinno być tak ie tw arde, jak na kluski. Rozwałkować na stolnicy, wykrawać forem ką pierniczki, kłaść na blachę, wysmarowaną miodem. Pierniczki można smarować po wierzchu ja j­

kiem, po upieczeniu nabierają ładnego połysku. — Piec w niezbyt gorącym piecu póki się nie zarum ienią.

Keksy.

X funta masła utrzeć do białości 25cioma całemi jajam i. Do tego dodać V» fu n ta cukru, 1 ½ fu n ta m ą­

ki, 1 proszek waniljowego cukru i 1 proszek Oetkera, Ciasto dobrze rękoma wyrobić, rozwałkować, w ykra­

wać forem kam i ciastka, kłaść na blachę posmaroaną m asłem. Ciastka smarować białkiem , posypywać cu­

krem wymieszanym z makiom.

P iernik,

Do 1 szklanki zagotowanego miodu, gdy kipi, wszpać Yz fu n ta cukru. Po dwurazowem zagotow aniu odstawić, a gdy trochę w ystygnie, wlać w to 2 dkg.

potażu rozpuszczonego w pół szklance piwa. Dodać łyżkę świeżego masła, skórkę z cytry n y o ta rtą na tar- ku, na koniec noża pieprzu angielskiego, tyleż prze­

sianego cynamonu i gwoździków. Ubić 4 całe ja ja na pianę, wsypać kw artę m ąki, drobno usiekanej skórki pomarańczowej, trochę orzechów włoskich również, drobno usiekanych, wymieszać wszystko razem, wylać na blachę, wysmarowaną msłem i piec przez 1 ¼ go­

dziny. W yjąć z pieca, gdy ciasto nie przylega do za­

głębionego w nim patyczka.

Pierniczki (Całuski),

2 fu n ty miodu, 1 fu n t cukru, zagotować do zaru­

m ienienia, przestudzić, następnie wsypać 3 kw arty mą­

ki pszennej, gorszej, dodać 4 jaja, 2 łyżeczki natronu, tyleż tłuczonych i przesianych korzeni, ciasto wyrobić, w ykrawać ogrągłe małe pierniczki, układać na blasze wysmarowanej miodem. P o upieczeniu można polu- krowć białym lukrem .

L ukier biały.

U bić pianę 25eiu białek, wsypać w nią fu n t m iał­

kiego przesianego cukru i trzeć wałkiem w donicy, aż się bąble zaczną tworzyć. Potem dodać do smaku so­

ku z cytryny, smarować pierniczki nożem i wstawić na 5 m inut do zupełnie letniego pieca,

U w agi „G azetki".

Ten wielki cud, którego pam iątkę obchodzi w dniu 25tym grudnia cały świat chrześcijański, ten wielki cud, k tóry się stał w Betleera.sk. stajence, w niezw ykły i radosny sposób obchodzi kobiety, bo przecież od tej cudownej godziny kobieta podniesiona została z nie­

woli i poniżenia do godności ludzkiej. C hrystus P a n i Róg nasz, przedtem nim św iat zbawił, zbawił kobietę z roli sługi i niewolnicy mężczyzny uczynił ją jem u równą. Och! jakże powinnyśmy czcić i kochać wiarę naszą świętą, kościół nasz katolicki, C hrystusa i Zbaw­

cę, który nas taką miłością otacza, który dal nam Mat­

kę Swoją, jako Opiekunkę i Orędowniczkę w niebie, k tóry otworzył przed nami kobietami, drogę do pracy, do samodzielności, do równouprawnienia.

W szak w starym zakonie do dziś dnia utrzym ane jest twierdzenie, że kobieta duszy nawet nic ma, że ją częściowo otrzym uje od męża i dlatego niezamężnym żydówkom nie wolno jest naw et przestąpić progu sy­

nagogi, a i m ężatki mają w niej osobne przeznaczone miejsce, z osobnym, wejściem.

Chrześcijanizm wyzwolił kobietę, pamiętajmy o tern w świętym dniu N arodzenia C hrystusa.

P. R estorffow a.

Dla ułatw ienia czytelnikom opłacania miesięcznych num erów Gazetki, opłaciliśmy num er Konta Pocztow ej Kasy Oszczędności.

Po otrzym aniu Gazetki prosim y pieniędzy nie przesyłać przekazem , lecz w płacić je na swojej poczcie na num er „Gazetki dla Kobiet" 6295.

Wszelką korespondencję „O rzełki dla K obiet“ należy skierow yw ać pod adresem ; Warszawa, Nowy Ś w iat 34 tu 4 albo Katowice Goniec Śląski. R edaktor w ydaw ca; Zofia Z aleska, Warszawa. M okotowska 41.

Cytaty

Powiązane dokumenty

dzie często do Pesztu w odwiedziny do dzieci, lecz żony nie zabrał nigdy z sobą, musiała się tylko zadowolić wiadomością, że chłopcy dobrze się

— Serdecznie życzym y gospodyniom klonow- skm, żeby rychło u siebie nasze rady zastosow ały..

cał do najliczniejszego zapisyw ania się do K ółek, gdyż wtedy najlepiej zrozum ieją kobiety ważność postępu rolniczego, a nie będą go u trudniały, jak się

N ie każdemu jest dane dokonywać w ielk ich czynów , składać hojne ofiary na ołtarzu O jczyzny, ale każd y z nas przez w ypełnienie gorliw e swoich szarych

nosci. Po otrzymaniu Oazetki prosimy. pd gf6wnej pisarki Gazetki dla Kobiet. Czwarty juz numer Gazetki posylamy Kochane Czytelnic~k i. Ma.my nadziej~ :ie od 1

Maryi Panny. Maryi Panny, przed kazdym wazmeJszem. postano- wieniem, przed kazdq. bitwq., proszqc ty Paniq. Na kazdym kroku mamy dowody, ze i Najswiytsza Panienka,

Tak jak wtedy przed wiekami krzy.iowali Go i:ydzi nie widzq.c w Nim Boga lecz buntownika przeciw porzq.dkowi przez nich ustanowionemu, tak dzis, gdy zbro- dnia