• Nie Znaleziono Wyników

Gazetka dla Kobiet, 1924, R. 2, nr 4

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Gazetka dla Kobiet, 1924, R. 2, nr 4"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

GAZETKA DLA KOBIET

_____________ 2 BOS8EWI DLA OJCZYZg3Y_____________

Redakcja i A dm inistracja: W arszaw a, Nowy-Swiat 34 m. 4, Tel. 244-15. Katowice, W arszaw ska 58. T e H 3 3 0 TREŚĆ NUM ERU: Zm artw ychw stanie Pańskie. P. R e s t o r f f o w a . — Bank Polski. A. Z d a n o w s k i . Ks. biskup Cieplak, — Kopiec Kościuszki. C. N i e w i a d o m s k a . — Bogactwo Polski. M r ó w k a . — Szm igus. P. R. — Ciotka Feliksovva. P. R, — Jaskółka. M. K o n o p n i c k a . — Zjazd Związku Kółek W lościanek w Poznaniu. A n i e l a Z d a n o w s k a . — W iadomości ciekawe. —■ O miłości ludzi. Fr.

O e n s ó w n a . — Urządzenie ogródków warzywnych. Z. B o r o w s k a . — Przepisy kuchenne.

Z m e n ^ e M o iie PsfisKlo.

Bazom z wiosną, ze słońcem, z ciepłem, co budzi n a tu rę z zimowego uśpienia, przypadają święta Z m art­

wychwstania Pańskiego, cudowne święta, radosne, we­

sołe, wlewają otuchę w serca zbolałe i chore, wlewają nadzieję, że „wszelki sm utek w radość się obróci“, jak nam to C hrystus obiecał. I mówi nam jeszcze Jezus swemi cudownemu słowami, które każdy czyta w E w angelji ,.I wy teraz sm utek macie, lecz zaaię oglą­

dam was, a będzie się radowało serce wasze, a radości waszej ‘żaden od vras n ie ’ odejmie“.

Mój Boże, co to za otucha, co to za spokój spływa w każdą zbolałą sm utną dusze, gdy takie czyta o b ie t­

nice. O glądam was — mówi Jezus — to znaczy, widzę was, czuwam nad wami, wiem co was boli, co wam po­

trzeba i dam wam radość, której wara n ik t nie odej­

mie. A c h ! gdybyśmy tylko żywą wiarę m ia ły ,'ży ły ­ byśmy spokojnie pod okiem Bożcm, bezpiecznie i ufnie składając u stóp Jego wszystkie smutki i tru d y i u tra ­ pienia cocizienne, z okiem ciągle w pa trzonom \v przy­

szłość, w tę radosną, jasną przyszłość, kiedy to wszelki sm utek w radość się obróci.

A żywym obrazem tej jasnej przyszłości to — Zm artw ychw stanie Pańskie. W wielki" P ią te k skona C hrystus na drzewie K rzyża rozpięty, tak jak skona każdy z nas, a w Niedzielę w stanie z grobu w. chwale i radości, tak jak każdy z nas kiedyś zm artw ychw sta­

nie. I tak życie cale C hrystus i jego zgon jest jednym ciągłym wzorem do naśladow ania dla człowieka, a J e ­ go Zm artw ychw stanie jest obietnicą tego co nas cze­

ka.

Siostry drogie, kobieta Polka ma za zadanlo życia przechowywać w rodzinie swojej .wiarę żywą w święte tajem nice nauki Chrystusow ej i,pilnow ać, "by zasady te j nauki Bożej byty w . codziennem ż y c iu , stosowane.

Bodzina polska powinna żyć owiana duchem Bożym, jak powietrzem . Życie C hrystusa winno być naszym wzorom do naśladow ania na codzie;!, ni etyl ko od świę­

ta. M atka zacna, pokazując swemu dzieciątku obra­

zek Jezusa m aleńkiego, rnbże mu, choćby dopiero pa­

r ę ‘lat miało, już powiedzieć i Oto w izerunek twego • najlepszego przyjaciela* brata, Jezus był taki sam jak ty, bawił się z dziećmi; tak jak ty, byk ubogo ubrany, cłioozil boso w jednej koszu! i nie, pom agał mamusi swej w pracy, ale nikomu nigdy nie dokuczał, był po- aluszny i dobry, staraj się. go naśladować. A " sama p atrząc często na krucyfiks, z Niego czerpać może siłę do w alki z życiem i do w ytrw ania w dobrem.

A święta wszystkie w rodzinie polskiej powinny być obchodzone uroczyście, według starych zwycza­

jów. W ięc na stole ze „Święconem“ stanie baranek wielkanocny, jeżeli nie kupny, to może być ładnie z m asła w yrobiony i jajk a kraszone, pisanki różnokolo­

rowe i placek rum iany i babka ustrojona w czepiec z lu k ru białego i co kto m a z jedzenia, a przed połud­

niowym posiłkiem wszyscy w dzień (W ielkanocny po­

dzielimy się jajkiem święconem i ucałujem y się ser­

decznie, przebaczając sobie nawzajem urazy i krzyw ­ dy, żeby każdy radość m iał w sercu w ten radosny dzień. I tak trzeba żyć w jedności z kościołem, z ko­

ściołem się smucić, z kościołem się cieszyć, bo m y wszyscy w ierni katolicy stanowimy jeden kościół.

M yślą. i.se rc em dzielę się z wami, czytelniczki, jajkiem święconem, życząc wam z całej duszy, żeby w rodzinach waszych, w pracach waszych, w każdej m yśli waszej, w każdem słowie i czynie,, żył C hrystus Zm artw ychw stały. P . Resforlfow a.

B A N K P O L S K I .

Od wielu tygodni pisze się i mówi o napraw ie skarbu. Dzięki Bogu, coraz lepiej się dzieje pod tym względem. D rożyzną nie rośnie, m arka nie traci w ar­

tości, dolar, o k tó ry tak trudno było, staniał i łatwo go nabyć.

Najważniejsze to, że popraw ą gospodarki wewnę­

trznej Polska zyskała zaufanie za granicą. — A dla­

czego to zaufanie obbych narodów jest nam potrzeb­

ne? —-

K ra j nasz zniszczony i budujący się od nowa po­

trzebuje pieniędzy —r- na koleje, drogi, podniesienie przem ysłu, rolnictw a, szkoły i t. p. N a to wystarczyć me mogą podatki — trzeba szukać pożyczki. D otąd szukano tej pożyczki za granicą, gdzie dużo jest bo- . gactw a i' łatwo o k re d y t. N iestety' wskutek niepoko­

jów, bezładu, jak i u nas _był długo, n ik t nie m iał do näs zaufania, -— Bano się, czy kapitały umieszczone

W Polsce będą pewne. Rząd W itosa i obecny 'Grab­

skiego postanowił pożyczki szukać w k raju , zakłada­

jąc B ank Romki, ktorego włady (akcje) nabędzie sani naród. B ank taki musi mieć wpływ na to, komu, na co i w jak ie j wysokości pożyczać będzie pienią Izo. — W ooec tego chodziło, żeby wkłady były tylko w pol­

skich rękach, nie w żydowskich albo niemieckich. — N aród rozumiał ten wielki obowiązek i dał tern do­

wód, że umie sobie sam radzić. W tym tygodniu za­

kończyły się zapisy na B ank i okazało się, że praw ia wszystkie akcje zostały przez swoich zakupione. —•

Jest, nadzieja, że teraz i zagraniczni kapitaliści bę­

dą mieć zau i. .de do Polski, gdy zobaczą, że sobie sami

radzić um iemy- . A- Zdanowska.

(2)

Strona 7 - G A Z E T K A D L A K O B I E T INumer 4

P o w ielkich staraniach stolicy A postolskiej i Rzą­

du Polskiego Bolszewicy zdecydowali się uwolnić B iskupa Cieplaka, który z księdzem Budkiewiczem, podstępnie potem w więzieniu zamordowanym i kil­

kunastom a księżmi uwięzieni zostali przed rokiem przeszło w Moskwie. B iskupa C ieplaka nie chcą je­

dnak przepuścić do Polski — snać; się boją, by widok m ęczennika za w iarę nic wzburzył przeciw nim całe­

go narodu polskiego, —- toć oni zawsze rachują, żo swoje w pływ y i rządy w Polsce wprowadzą. Wobec tego ks. B iskup Cieplak pojedzic prosto do Rzymu.

X X X K Ä X K K X X X X X X X X K 21X X X X X X X X X X X X

Kopiec Kościuszki.

Od redakcji.

N aczelnik Kościuszko przysiągł n a rynku w K ra ­ kowie, wobec licznie zgromadzonego ludu, żc walczyć będzie w obronie Ojczyzny. W ezwał cały naród, by stanął do tej obrony, obiecując rów ne praw a dla wszy­

stkich, k tó rzy na wezwanie to pośpieszą. S taw ili się licznie chłopi z okolic K rakow a, z kosami na sztorc sadzo nem i zam iast broni. •— W bitw ie pod Racław i­

cami wykazali, że dali niem i rady moskiewskim pała­

szom. W ojciech B artos, gospodarz ze wsi Rręclowice w proszowskiem, na czele kosynierów i z takim roz­

machem ru n ął na wrogów, że ich rozprószył i zdobył 12 arm at. W ojcicęk, B arto s otrzym ał za ten czyn od naczelnika K o ś ^ y y k i gorącą pochwałę, szlachectwo i nazwisko G ło w J k i, pod któeem jest znany w hi- śtotrjh. — O "..Kościuszce, jako o chlubie swojej, pa­

m iętać musi cały naród. 4 kwietnia jako w rocznicę bitw y pod Racław icam i, przypom inam y też o nim na­

szym czytelniczkom.

;Widzi w polu te mogiłę przeddzień daleki.

Każda chata na nją patrzy, od wieku po wieki Na jej straży będą Miłość i Wiara, dwie służki.

Wawel runie, a zostanie Mogiła Kościuszki.

(Z U jejsk ieg o .)

K ażdy zwiedza ten pomnik, ktokolw iek jest w K rakow ie: dla cudzoziemca to piękna wycieczka, dla P.olaka świątynia, k tó rej pom inąć nie wolno!

Dlaczego? Dlaczego naród złożył prochy tego wodza na W awelu, wśród królów, a lud usypał mu w polu mogiłę na świętej, krwawej ziemi % Maćicjo- wic, aby o nim świadczyła, po wiek wieki ?

K ażde dziecko polskie wic, kto był Kościuszko, lecz zastanówmy się nad jego życiem, aby Zrozumieć, ezem sobie zasłużył na cześć i miłość całego narodu.

Tadeusz Kościuszko był ubogim cbłópęem, — ro­

dzice jego mięli jedną wioskę, ale dzieci było kilkoro, więc gdy skończył szkołę rycerską w W arszawie, nie m iał za co kupić stopnia ci i cera, a bez zapłaty nie mógł w w ojsku polakiem objąć tego stanowiska. Złe to było praw o za k ró la Stanisław a Poniatow skiego, ale takie było. A przecież po to pracował, i ja k jesz­

cze pracował, aby służyć Ojczyźnie i walczyć o je j wolność, W. Polsce nie "ma dla niego miejsca, ale w Am eryce toczy się w alka o wolność, więc Kościuszko śpieszy na pomoc tym , którzy nic chcą być niew olni­

kami. P o lak wszędzie wolności bronić p ow inien: naj­

pierw w łasnej a następnie wszystkich ludzi, bo w szyst­

kie narody muszą zostać wolne.

N ik t go nie znał w Ameryce i nie wiedział, czy Jtożo by« ten młody inżynier woj­

skowy, k tóry w ygląda skrom nie i nie chwali się wca­

le. Ale prędko poznano jego wartość. Poznano go, o- eeniono, pokochano, zrobiono generałem i wyznaczo­

no pensję, a kiedy wojna skończyła się szczęśliwie, powrócił do k ra ju i w stąpił do polskiego, wojska, bo właśnie w Polsce rozpoczęta się walka o wolnofć. .

P olacy dzięki dobrym szk R u ń zrozumieli, że w k ra ju źle a ę d zie je : k rz y w i i i niesprawiedliwość, więc postanow ili zmienić wszystkie prawa, dać wol­

ność wszystkm ludziom, niefyiko szlac.ncic, jak było dotychczas, i te piękne nowo praw a napisali i przy­

jęli. — To się- nazywa K onstytucja Trzeciego M aja, M ała tylko g arstk a chciwych i próżnych panów nie chciała zgodzić się na to, pragnęła utrzym ać wszystko po dawnemu, a ponieważ napraw dę było ich ty lk o trzech, więc n a tu ra ln ie m usieli szukać pomocy obcej i dostali wojsko od cesarzowej Rosji, K atarzy­

ny I I ., k tó ra m yślała za tę wielką łaskę zabrać część P olskiej ziemi.

' W ięc była wojna z Rosją, Wojna o wolność i lep­

sze praw a; dla Kościuszki w ybiła godzina zasługi.

Lecz z a l e d w i e Polacy zaczęli zwyciężać, król roz­

kazał wojsku broń z ł o ż y ć i sani poddał się dobrowol­

nie rozkazom K atarzyny II.

Oni już poznali Kościuszkę i ogłaszają go wo­

dzem, Naczelnikiem . N ie będą słuchać króla, tylko je­

go, niech im broni Ojczyzny, a wszyscy staną przy

nim. ,

Stanął Kościuszko na K rakow skim R ynku, m iecz podniósł w niebo i składa przysięgę, że walczyć nim będzie tylko w obronie Ojczyzny, nigdy dla korzyści własnej.

I natychm iast cały naród wezwał do powstania,

— w szystkich: rycerzy, mieszczan, chłopów, kobiety, księży, każdy winien służyć Ojczyźnie jak może, bo

ona wszystkich M atką. z

Posypały się sukmany do obozu wodza, — nie m ają broni palnej, kosy na sztorc postaw ili i już sta­

nowią wojsko kosynierów. A jak dzielne, niech powie­

dzą Racławice, gdzie kosami arm aty na w rogu zdo­

byli. To też Kościuszko przywdział krakow ską sukm a­

nę, bo chłopi z pod K rakow a najdzielniej się spisali, i odtąd chodził w tym stroju.

D la żołnierzy był ojcem. Ojca w nim widział k ra j cały. Rozum ieli to wszyscy, że nie dla siebie walczy, nie o własną chwalę m u chodzi, że chętnie zginie, byle uratow ał Polskę.

N iestety, ciężko ranny pod Maciejowicami, dostał się do niewoli, a P olska zginęła, gdyż bez wodza n a j­

lepsze wojsko nie zwycięży. Uwolniony po ro k u z niewoli, wyjechał za granicę. N ie chciał mieszkać w k raju , zabranym przez wroga, nic chciał złożyć przysięgi obcemu monarsze. W ybrał sobie k ra j wolny, Szwajcar ję. Żył z pensji, którą m u w ypłaciła A m ery­

ka za jego piękną służbę. M ajątku nie m iał, lecz tern co posiadał, dzielił się z biedniejszymi, nie zostawia­

ją c n a rzeczy niezbędne. N i e w ątpił nigdy o a n a r- twy chwatami u Polski, chociaż nie iniał nadziei docze­

kać tej %li w iii.

B y ł synem Ojczyzny cały: sercem, duszą, każdą m yślą, każdym czynem, - - dla siebie nic nie wziął z życia, oprócz ran i bólu. •

Był Polakiem i bratem wszystkich dzieci, czy w sukm anie, czy w złocie, to m u wszystko jedno, było w ich piersi bilo serce prawe i kochające M atkę.

W ielki rycerz bez skazy, bo plam y na nim niem a.

W ięc naród ciało jego złożył między królów, a lu d usypał mogiłę królewską, k tó ra trw ać będzie, póki m e zaginie imię P o la k a i P olski na ziemi.

C ecylja N iew iadom ską

(3)

Bogactwa Polski.

E l l m a t .

O glebach wiecie już, szanowne i kochane czytel­

niczki. B yle tylko kolo nich pracow icie chodzić, da­

dzą chleba poddos tatkiem i wyżywią w szystkie swo­

je dzieci. A le jeszcze, żeby ziemia urodziła, a my, że­

byśmy wszystko dobrze spożytkowali, dał nam P a n Bóg tak ie w arunki klim atyczne, żeśmy za nie dzień i noc wdzięczni Mu być winni.

Bo nie mamy ani mrozów wielkich, a oziminy, o- tulono pierzynką z śniegu, spokojnie czekają na słońca prom ienie. A ni upałów, jak ie m ają ludzie południo­

wych krain, k tó re roślinność w popiół obracają. W i­

chry silne m amy w górach i k rajach podgórskich.

W ia tr, ta k zwaipy halny, często wózek górski z ko­

niem, woźnicą i gościem w nim jadącym , zdmuchnie z drogi w Zakopanem, niby piórko. A le ile to tam cudów za to Boża ręka zostawiła! Ja k ie pow ietrze czyste, jak ie lasy sosnowe i jodłowe. A jakie w nockę niebo nad tym zakątkiem naszej ziemi gwiaździste!

Nigdzie nie naliczy się tyle gwiazd, co tam, gdzie ci żadna chm urka jej nio zasłoni, a zda się takie są bliskie, że ino sięgnąć ręką po nie.

A ilu to ludzi, nic tylko sarpem oddychaniem tern czystem powietrzem od śm ierci się uchroniło. Do Za­

kopanego jeżdżą ludzie się leczyć od strasznej choroby płucnej, suchotam i zwanej, k tó ra jest wielkim wro­

giem ludzkości, a tam właśnie często płuca się wygoją, kaszel m ija i człowiek znów zdrowy może cieszyć się życiem.

W ody rzek, jiezior i «stawów mamy też poddo- statkiem . Sam a W isła m a 1000 kilom etrów długości, co razem sprawia, że od suszy ziemi nie cierpi, bo z o- parów i m gieł powstały deszcz rosi glebę rzęsiście.

To też w tych doskonałych dla rolnictw a w arun­

kach, ziemia prąeow itą ręką dobrze przeorana, w po­

rę obsiana, a zasilona daje nam przy błogosławień­

stwie Bożem plon obfity, nie tylko zabezpiecza chłeb wszystkim, którzy żyją na wielkim obszarze 308 ty­

sięcy mil- kw adratow ych naszej najjaśniejszej R ze­

czypospolitej, ale zapewnia wielkie bogactwo, a z ni om i rozkwit wszelkiego dobra.

W ięc cieszmy się, zarówno słońca promieniami, jak deszczu ulewą. W szystko obmyśla za nas Ten, K tó­

ry nad słońcem i gwiazdami trzym a straż, w ielki nasz Stw órca na N iebie i za wszystko odpłacajmy Mu usilną pracą, na którą Jego dary czekają. M r ó w k a .

^ O O O O C X X ^ O p O O O C X X X X X X X X X X X X X X X X X

S Z M I G U S .

J e s t staroświecki zwyczaj w Bolące sprawiać so­

bie w drugie święto W ielkanocne „szm igus“. Tego dnia oblewają jedni drugich wodą, uciechy jest przy tom i śmiechu co niem iara. Zwyczaj ten podobno po­

chodzi z ty en czasów, gdy polski naród przyjm ow ał wiarę Chrystusow ą i w poniedziałek W ielkanocny od­

bywał się C hrzest św. całych ogrom nych grom ad lu ­ dzi zebranych na placach. K apłani katoliccy skraplali ludzi wodą święconą, ci odmawiali głośno przepisaną przysięgę, a potem całym grupom księża nadawali jedno imię i udawali się dalej do drugiej gromady.

Te to masowe skraplanie wodą przem ieniło się potem w „szmigusC

Zabawka to niew inna i wesoła, póki niem a w niej przesady, skropić kogoś z buteleczki wodą, lub nawet wylać m u kubeczek wody za kołnierz, to jeszcze nic strasznego, ale bywa, że gdy młodzi się rozbrykają, wiadram i na siebie leją wodę, « naw et p o tra fią

rzucić kogoś do rzeki lub stawu, tego pochwalić nie można, bo z takiej zabawy ciężka choroba i śmierć być może. N ieraz się o tern słyszy. P ry sk an ie w oczy wodą kolońską, czy jakiem iś perfum am i, może spro­

wadzić chorobę oczu, tak się tra fiło jednej mojej zna­

jom ej, że po takim szmigusie o mało oka nie straciła i parę miesięcy m usiała się leczyć, a co się nacierpiała...

Tak, tak m oje panienki i chłopcy, w każdej zabawie m usi być rozsądek i n ikt nie ma praw a cudzego zdro­

w ia sobie lekceważyć dla zabawki. Niechże będzie szmigus, ale bez rozbrykania. P , R.

X X X X X X X X X X X X X XX XX X XX X XX X XX X XX X Marjja Konopnicka.

J a s k ó & k a .

Z za m orza powraca!... Ach leci tu, leci, Jaskółka pod strzechę, pod naszą...

A cichoż ty, bosa grom adko! sza, dzieoU S o krzyki ptaszynę wystraszą...

Ach, spiesz się dziewczyno, nie splataj warkoczy, | Do stru g i za wioskę bież strz a łą ; jt V N im ptaszek w niej skrzydła czarniaw e umoczy,

T y w wodzie twarzyczkę myj białą.

Jeżeli się uda ten wyścig z jaskółką I staniesz ty pierwsza u wody, To słońce przez lato całując twe czółko,

Smagłośoią nie przyćmi urody.

H e j chłopcze tęskniący! Śledź bystrem spojrzeniem#

Ordzie ptaszek gniazdeczko uściele,.

Tam w późne dosiewki ślij sw ata z pierścieniem;

A w zapust w ypraw iaj wesele!

T y m łoda gosposiu wybiegnij z wrzecionem, N im w locie się zwinie jaskółka,

Cieniuchną niteczkę pas oczkiem srebrzonem N aw ijaj, nawijaj u kółka;

A lcicdy jesionią zaświecisz łuczywo I siądziesz prząść lniane włókienka.

To nitka, jak ptaszek, okręci się żywo, I równa i mocna i cienka.

Dziaduniu, babusiu, siadajcie u proga Bod przyzbę, na ławie dębowej, N iech dla głów siw iutkich uprosi ü Boga

Jask ó łk a ten roczek, ten nowy!

Ach leci, ach leci! powraca z za morza Do naszej wioskowej zagrody,

I cżarnem skrzydełkiem pozdrawia rozdroża, I łąki, i pola i wody.

XXXXXXXXXXÄ3CXXXXXKXXXXÄXXXXXXX

ISCH

Z praw dziw ą przyjem nością otrzym aliśm y w Za­

rządzie K ół Gospodyń w G entr. Tow. rtolniczem za­

proszenie na zjazd Związku K ółek W łościanek w Bo- znaniu.

Ciekawa byłam poznać tam tejsze organizacje go­

spodarcze, które od tak dawna się rozw ijały, wykazu­

jąc, jak dzięki um iejętności rolniczej, na gorszych na­

w et gru n tach można wysoko podnieść wydajność. —-*

Tern bardziej zajęła jnie organizacja Związku K&l

(4)

Strona 4 G A Z E T K A D L A K O B I E T Numer 4 W łośeianek. B ada byłam porównać ich pracę z naszą

w kółkach gospodarczych, aby się nauczyć, jak lepie]

ją prowadzić.

Zjazd rozpoczął się dnia 26. m arca nabożeństwem w m ałym kościółku S t. Józefa. P otem udałyśm y się na zebranie do sali bibljoteki uniw ersyteckiej.

Mimo deszczu 300 delegatek zapełniło salę. P rz e ­ ważają stroje ludowe. Suto fałdowane ciemne spódni­

ce, długie jedw abne fartu ch y , chustki czarne aksa- . m itne, lub tureckie wełniane z przodu wiązane, wspa­

niałe korale prawdziwe dopełniają stroju. Gdzienie­

gdzie widać z pod chustek białe ludowe czepki ślicz­

nie karbow ane. — To M azurki z nad granicy p ru ­ skiej tak się noszą.

T aka zamożność, dostojność i powaga bije od tych dzielnych m atek, co to jak te ze W rześni wolały swe dzieci narazić na katow anie pru.sk. nauczyciela, a po- eierza niemieckiego mówić nie pozwoliły, — że cześć się dla nich czuje i wdzięczność, że były największą obroną przeciw zniem czeniu, dając swym dzieciom uczciwość, twardość, pracowitość i wielką miłość Bo­

ga i Ojczyzny. —

Zebranie zagaiła przewodnicząca Związku p. Nie- golew ska z Niegolewa, w itając przybyłego na Zjazd Ks. B iskupa Łukomskicgo, przedstaw iciela Izby rolni­

czej, P a tro n a K ółek rolniczych, Ziemianek, N arodo­

wej organizacji kobiet, gości i delegatek z Kółek. — Zaprosiła na przewodniczącą obradom p. Brezinę i k ilk a najdzielniej się odznaczających pracą w K ół­

kach delgatek.

W sprawozdaniu roćznem p. Niegolew ska w yka­

zuje, że kółek jest 77, członkiń 3000. W 73 kołkach przewodniczącemi są ziemianki ze dworów, w 3 same włościanki. W idać z tego usilną i łączną współpracę dworu ze wsią, k tó ra zawsze cechowała WielkopoTskę,

•— co stanowiło wielką jej siłę przeciw wrogom i za­

pewniało pom yślny rozwój Kółkom rolniczym.

N iektóre K ółka odznaczają się dużą ruchliwością i liczebnością, gdyż należy do nich po sto kilkadzie­

siąt kobiet.

CIOTKA FEL IKSOWA.

(Dokończenie.)

T rzeba tedy powtórzyć te słowa, których ciotka flśe dokończyła.

— A no widzisz, chłopcze drogi, — mówi- do m nie ciotka — zapam iętaj to sobie n a całe życie, że nie tyle rozum em z drugim i zrobisz, co sercem -j- nie tyle m ądrością, co dobrocią. Z miłością trzeba liść do ludzi, z gorącą miłością. Człowiek ciemny, nieoświecony, to jak dziecko: złością z nim n i c nie zrobisz. M ądrego twego gadania oh nie usłucha, nie zrozumie.

' A le p rzy garnij go, uściśnij, to ci serce otworzy i będzie szedł źa tobą, i wyprowadzisz g o ,łatwo z dro­

gi złej na dobrą, z w ystępku do cnoty. Miłość to n aj­

potężniejsza bron n a ludzi, gdy tą bronią będziesz Wałczył, to zwyciężysz.. ; 1

Tak mię nauczyła ciotka Del iksowa. A słowa jej ry ły mi się głęboko w sercu i pamięci. J

Od tego wieczora inaczej jakoś zacząłem patrzeć ną ludzi. Zacząłem też lepiej rozumieć życie ciotki.

Zacząłem lepszym być dla łudzi i pom agać ciotce w jej pracy nad nimi.

I Bogu dziękuję do dziś dnia, że w młodych l a ­ tach m iałem ją nad sobą. O, gdyby nie ona, wzdąłbym się nieraz do ki ja na ludźi. Ä najbardzej oburzała m nie ludzka niewdzięczność.

Oto opowiem, jak to niektórzy ludzie um ieją złem za dobroć płacić. Jednego dnia — było tó w miesią- Ä« listopadzie — wybuchł pożar w sąsiedniej wiosęe,

Ogółem odbyło się w K ółkach 430 pogadanek, prowadzonych przez panie przewodniczące oraz in­

stru k to rk i i instruktorów z Poznania. W 15 kółkach odbywały się ku rsy szycia. W 27 prowadzono prze­

m ysł domowy. K ilka K ół urządziło wystawy ogrodni- eze i przem ysłu domowego. W kilku sprowadzano to­

w ary, drób rasowy i knury.

P ra c a zatem choć niedawna, ho Związek istnieje dopiero dwa lata, rozwija się bardzo pomyślnie. D otąd jeszcze w 7 powiatach kółek niema.

P o skońezonem spraw ozdaniu przemówił pięknie Ks. Biskup, w yrażając uznanie dla pożytecznej p ra ­ cy Związku, zaznaczył jak niezm iernie ważny jest udział kobiet w gospodarczym rozwoju k raju . Zachę­

cał do najliczniejszego zapisyw ania się do K ółek, gdyż wtedy najlepiej zrozum ieją kobiety ważność postępu rolniczego, a nie będą go u trudniały, jak się to często dotąd zdarzało.

P otem przem aw iali przedstaw iciele Izby rolniczej tj. samorządu do spraw rolniczych, ja k i jest w po- znańskiem i P a tro n a K ółek rolniczych. Obaj, .uzna­

jąc wartość pracy kobiet, zwracają sic w im ieniu swych in sty tu cji ofiarując pomoc swą i poparcie. Jak o przewodnicząca Kół gospodyń, czułam się także w o- bowiązku w im ieniu swojem i wszystkich członkiń zwrócić się z serdeeznem pozdrowieniem i życzenia­

mi szczęśliwego rozwoju tak bliskiej nam organizacji.

— Przypom niałam ciężkie w arunki, w jakich my w K rólestw ie pracow aliśm y od lat wielu. Niem cy cie­

miężyli, ale dali oświatę, rozwój gospodarczy kraju.

U nas i to było zabronione. Pierw sze K ółka rolnicze prześladowane były i śledzone. — W ładze rządowe szerzyły nieufność i nienawiść między dworem i wsią.

W ysiłkiem niezmiernym, gdy tylko ucisk zelżał, po­

w stały liczne kółka rolnicze, kółka ziem ianek, niższe szkoły rolnicze, z których uczennice i uczniowie, jak praw-dziwi apostoł o wienz ofiarnością i zapałem w racali do swoich wsi, by nieść oświatę. — Dziś złączeni r a ­ zem, chcemy się od W as uczyć, nawiązać serdeczne i bliskie stosunki, by wspólnie dla Polski pracować.

Spłonęło chat kilkanaście. Po pożarze cała grom ada pogorzelców przyw lokła się do naszej wioski, błaga­

jąc ratunku, wsparcia, przy tu łk u dla siebie i dla dzie­

ci. Ciotka Feliksow a na roścież otworzyła drzwi swej chaty, garnęła, p rzytulała dzieci i kobiety, ile tylko wejść ich m-ogło. Zda się, ściany tego przy tu łk u go­

ścinnego rozszerzały się, by jak najw ięcej biedaków]

osłonić.

Gdy chata była pełniutka, otw arliśm y drzwi sto­

dółki, nie zważając na to, że w k ąeiefstały w orki ze zbożem, że tuż przez ścianę był składzik z zapasam i na całą zimę. A by tylko dać przytułek biedakom, sła­

liśm y słomę i układali na noc, gdzie jeno się dało.

Błogosław ieństw a i dziękczynienia Sypały się na gło­

wę ciotki, a w jej oczach łzy stały jak brylanty.

Sam a nie m iała gdzie głowy skłonić. Całą noc.

chodziła tylko i otulała ezem m ogła dzieci od chłodu.

N azajutrz od św itu starsi w yruszyli szukać' za­

robku lub służby, a dzieci kilkanaścioro znów tuliła' i karm iła ciotka. Chodziła po wsi z dzbankiem i wy­

żebryw ała po kropelce m leka dla biedaków.

T ak trw ało przez kilk a dni. Aż wreszcie wszyscy starsi znaleźli jakieś zajęcie n a zimę i przychodzili po dzieci do ciotki. N ie broniła im też nocować, a że­

gnała błogosławieństwem n a drogę.

A le czy wiecie, jaką pa tę. dobroć m iała zapłatę.

Oto k ilk u z pomiędzy tych pogorzelców dobrało się jednej nocy i okradło ciotkę do cna,

K iedy zrana w stała, znalazła tę odzież, co koło niej na łóżku leżała, więcej nic. I skrzynie p o tra fili opróżnić i ze składziku wszystko, w y b ra li .Wywiedzieli

(5)

4

N astępnie odbył się odczyt o hodowli drobiu i przem ówienie gorące p. (łazow skiej z T orunia o „O- bowiązkach obywatelskich kobiet“, w którem mów­

czyni zaznaczyła, że Polki do obowiązków względem k ra ju zawsze się poczuwały. Przytoczyła liczne przy­

kłady poświęcenia i dzielności kobiet, począwszy od najdaw niejszych czasów, bo od W andy, k tó ra wolała zginąć niż k raj niemcowi oddać -— aż do ostatniej wojny, gdy w obronie Lwowa m atki Wraz z dziećmi chw ytały za broń, by w roga odeprzeć. Zasłużyły więc P o lk i na równe praw a, jakie m ają obecnie, tylko m uszą je znać i umieć z nich korzystać.

P o zebraniu zwędziłyśmy zamek cesarski. Ogrom w spaniały, -—. k tó ry sobie cesarz niem iecki postawił na ziemi polskiej, na znak wiecznego panowania nad nią niemców. — P onury, wielki, potężny ten zamek, ogromne zimne sale, wykuci w kam ieniu na ścianach zbrojni rycerze, przejm ują zgrozą i. przypom inają pruskie prześladow anie i gnębienie — ale i wielką potęgę ludzkiej sprawiedliwości, k tó ra tę pychę i bu­

tę pruską skruszyła.

P o zwiedzeniu ogrodu zoologicznego, gdzie oglą­

dałyśm y różne dzikie i osobliwe zwierzęta, zjazd się zakończył.

Żałuję tylko, że nie było możności zapoznać się bliżej z tak bardzo sympatycznemu uczestniczkami Zjazdu. — Ale wobec braku, noclegów i kosztów, t r u ­ dno było pobykprzedłużyć. N a przyszł. byłoby jednak bardzo pożądane, żeby zjazd trw ał dwa dni i żeby m ogły przyjeżdżać liczniej delegatki innych organi- zaeyj.

Mam nadzieję, że na przyszły rok członkinie n a­

szych K ół Gospodyń chętnie się w y b io rifn a tak ą wy­

cieczkę do P oznania i pod Poznań, żeby zwiedzić go­

spodarstw a wiejskie. My w zamian z radością w itać będziemy na naszym zjeździć w W arszawie lub Czę­

stochowie siostry z poznańskiego.

A niela Zdanowska, się h ultaje kiedy m nie w domu nie-było, skorzystali, że ciotka będąc od w ielu dni strudzona i niewywcza- sowana, mocno zasnęła. P rzepatrzyli wszystfeśe k ą ty i szli jak do swego. Zabrał i wszystko prawie, i z chaty i ze stodółki.

Trzeba jednak przyznać, że w tern nieszczęściu i

•pociechę też ciotka m iała. .

Gdy ludzie w e wsi dowiedzieli się, co ją spotkało, w net pośpieszyli z pomocą. Ten pożyczył jej zboża na zasiew, ten przyniósł k a rto fli półkorczyk, gospodynie niosły jaja, m asło, płótno na koszule i wełniaki, — nieśli co kto mógł. A ciotka zam iast smucić się i wy­

rzekać na swoją biedę i na niegodżiwość ludzką, łzy radości lała za ludzkie do n iej przywiązanie, za dobroć i serce okazane jej w biedzie.

— Ot widzisz — mówiła, — za parę złych, co to dobrych serc na świecie. P rzez tam tych ludzi z innej wsi przekonałam się, jak m nie swoi kochają.

I błogosławiła los swój i swoją wioskę rodzinną.

Oj, święta była ta naeża ciotka!

J a k pogodne, spokojne, słodkie byłoi jej usposo­

bienie, jak ciche życie całe, tak cichą b yła też jej śmierć. Bez trw ogi i niepokoju, bez narzekań i la­

m entów usnęła cicho i poszła do Boga.

Chorą się czuła od jakiegoś .czasu, aż wreszcie jednego dnia nie wstała do swych codziennych ■ zajęć.

W ezwała księdza, wyspowiadała się i mówiła, że czuje zgon bliski i że radaby pożegnać się ze wszystkimi.

G dym pobiegł z tą sm utną wiadomością na wieś, zaczęli się do chaty schodzić sąsiedzi i znajomi. Ona każdego w,olała do łóżka, ściskała głowy swoich s$-

Wiadomości ciekawe.

T abor kolejowy, to bardzo w ażna spraw a <lla na­

szego przem ysłu i handlu. To też z radością dzielimy się z naszemi Czytelniczkam i wiadomością, że zapasy parowozów i wagonów w zrastają bardzo szybko. Iło- pjanie w r. 1915, Niemcy w r. 1918 zabrali i loko­

motyw i wagonów, ile się tylko dało. T ra k ta t wer­

salski zmusił ich do zwrócenia nam znacznej części, ale dotąd, przy wzmożonej produkcji węgla, nafty, soli, ziarna, brak wagonów odczuwamy.

"Własna nasza fab ry k a w styczniu bieżącego ro­

k u wypuściła ze:sw ych w arsztatów pierwszą lokomo­

tywę. Odbyło się to z w ielką uroczystością wobec P r e ­ zydenta, M arszalka i panów m inistrów .

K ongres rolniczy, to znaczy w ielki zjazd rolni-, ków większej i m ałej własności, odbędzie się w W a r­

szawie, w czerwcu bieżącego roku. Z całej Polski zjadą się rolnicy i w gm achu C entralnego Tow arzy­

stwa Rolniczego obradować będą nad wszystku.mi sprawami związanemi z rolnictw em . I o podatkach i o pracy na roli i o ubezpieczeniu służby ro ln e j i a ogól nem ubezpieczeniu rolnem . O wy wozie i przy­

wozie i o cenach rynkow ych, słowem o tern wszyst- kiem, co w k ra ju rolniczym , jak nasz, jest najw a­

żniejszą sprawą. Prezesem całego zjazdu obrano p o sła J . Goś cieki ego.

N ajtańszcm Eikisiem w Polsce potL»bno są K iel­

ce. A najdroższe jest Borysław , w okolicach m ający kopalnie n a fty , R ybnik na Górnym Śląsku, m ający kopalnie w ęgla i "Wilno, które m a blisko... bolsze­

wików.

W M odlinie oficerowie obozu warszaw skiego pragnąc uczcie pamięć poległych kolegów, założyli ochronkę, w k tó re j znalazło opiekę i naukę 68 dzie­

ci — sierot po poległych za Ojczyznę. O chronka, pro­

wadzona przez siostry „rodziny M&rji“, zapewnia dobry kierunek wychowańcóm, którzy oby przynió­

sł adek i przyjaciółek, tu liła dzieci swoje chrzestne i błogosławiła je, a zapłakane kobiety pocieszała.

— N ie płaczcie, drogie moje. M nie tam stokroć lepiej będzie, niż tu na ziemi, a nie zapomnę o was i tam ,. U stóp Najświętszej P an ien k i wybiegam dla w as niejedną łaskę... N ie płaczcie...

1 cichym, słabym, 'przeryńrajiym głosem daw ali jeszcze rady i nauki. T ak trw ało jdo wjeezora.

G dy wszyscy Odeszli, a ja p a d o m przy niej na kolana, wzięła mię za rękę i jeszcze nauczała:

— Kocfiąj ludzi... pracuj niętylko dla siebie, ale i dlą nich... M iłość.to tak a słodka rzecz.

P o tem jej u sta zaczęły szepltać słowa modlitwy.

J a czułem na swej ręce, jak dłoń jej chłodła i sztyw­

niała, a u s ta ; wciąż* jeszcze w ym aw iały święte imiona Jezusa i M arji. P otem i to ustało, i cisza w ielka zro­

biła się w izbie... cisza śmierć,

.0, niech ci ziemia lekką będzie* droga, ukochana’

staruszko! Dziś, kiedy żółty piasek pod m ogiłą przy­

kryw a drogie twoje zwłoki, a "serce pęka m i z bólu, chcę1 choć jakikolw iek ślad zostawić po tobie. Dlatego;

piszę to wspomnienie. Niech ojbraz twój, coś chodziła wśród nas, czyniąc dobrze każdemu, coś nas ta k ko­

chała jak dzieci, nigdy nie zaginie, niech nie wycho­

dzi z pamięci naszej. S tarajm y się rady i nauki tw oje często sobie przypom inać i według nich postępować, żeby za tw ym przykładem idąc, krzewić w sobie f i o l ­ ką, gorącą, serdeczną miłość dla ludzi. Paw eł (P.R .)

Koniec.

(6)

Struna 6 G A Z E T K A D L A K O B I E T Numer * śli pociechę tym zacnym ludziom, co o ich los za­

dbali. Szerzyć światło n a u k i to jedna z najpilniej­

szych prac w Polsce, gdzie niestety tak dużo jeszcze ludzi nie umie czytać.

Sprowadzenie zwłok H enryka Sienkiewicza. Za­

powiada się w ielka narodow a uroczystość. Oto — m ają być sprowadzone drogie nam zwłoki naszego ukochanego autora, co nam pisał o bohaterskich czasach P olsk i i o B a rtk u zwycięzcy, a krzepił ducha podczas niewoli. U m arł czasu wojny w Szwajcarji, gdzie dotąd spoczywa. A le duch jego pewno z u tę­

sknieniem p atrzy z Nieba, pragnąc, aby proch ziem­

skiej powłoki złączył się z ziemią ojjgzystą. Stanie się to niebawem, o ozem zawiadomi m /* nasze C zytelni­

czki.

K to najszybciej staw ił się na wezwanie do służby wojskowej? M inisterstw o spraw wojskowych zarzą­

dziło próbne powołanie rezerwistów, aby się przeko­

nać jak prędko staw ią się n a apel żołnierze. Otóż M aksym iljan Jasiek, ze wsi W ądzyna w pcw. dział­

dowskim i W acław Chyźniak, ze wsi Bereźnica na W ołyniu pierw si przybyli na wezwanie. Pierw szy do­

stawszy rozkaz o godz. 3 zrana, staw ił się o godz. 7«

rano w oddziele, odległym o 34 kilom. D ru g i prze­

był odległość 15 kilom. w. przeciągu półtorej godzi­

ny od oliwili otrzym ania rozkazu. Oficerowie S zta­

bu G eneralnego, chcąc dać w yraz uznania dla wyso­

kiego pojmowania obowiązków obyw atelskich przez powyższych Azerwistów, szeregowych, ufundow ali drogą dobrowolnej składki upom inki dla nich w po­

staci zegarków kieszonkowych i książek z dedykacją:

„Za gotowość służenia Ojczyźnie“; któro zostały im doręczone wraz z osobistem pismem szefa Sztabu G eneralnego. N asz żołnierz i w czasie wojny i po­

koju zawsze jest dzielny.

Kzzxxxxxzzzzxxzxrzzxxxrxrixzrxxj' xxxrxxrx

O miłości ludzi.

Po B ogu marny jeszcze na świecie do kochania wiele. D obra m atk a zawczasu w inna już czuwać i pracować nad sercem swego dziecięcia, bv ono po­

tra fiło ukochać jak najwięcej.- -m

Słyszy się często, jak o sercach ludzkich mówdą:

złe serce, dobre serce, zimne serce, gorące, złote, ka­

m ienne itd. Bo też rzeczywiście różne serca są w lu ­ dziach. Jednego ścrce jest czułe, dobre, złote, które w zruszy się nairfyidok każdej łzy bliźniego, n a widok krzywdy, bólu, krw i. Zabije gwałtownie radością, gdy się na świeoie co dobrego stanie, albo pęknie z żalu.

Człowiek z tukiem sercem — choć rzadko zdolny jest do bohaterskich czynów, nie przełknie sam posiłku, gdy widzi głodnych, nie spocznie jeśli kto pomocy potrzebuje, nie roźeśmieje się, gdy inni płaczą i rad- by każdem u nieba przychylić.

Zdarza s-ię też człowiek z sercem bardzo gorącem.

T aki z zapom nieniem o sobie»gotów jest do najw ięk­

szych poświęceń, do ofiary ze wszystkiego co posia­

da, naw et z własnego życia. Taki pierwszy zerwie się do ratunku, gdy pożar naw iedzi bliźniego; tak i rzuci się W spienione n u rty za to n ący m ; tacy znajdują się między obrońcam i ojczyzny. Ile to łudzi z takiem i .sercami za gorące ukochanie Polski, za chęć służenia je j do ostatniego tchu, szło w m roźne strony Syberji, ou srogą poniew ierkę i długą tęsknotę za s w y m i!

B yw a człowiek z sercem karni en nem, k tó ry może porznąć i zabić siostrę, b rata , ojca, rodzoną .matkę.

# . h y w a też i ta k i (tych pono najw ięcej), co znowuż Sta wew nątrz tylko kaw ał mięsa, — ot ta k ie sobie zw yczajne bydlęęe .serce, sej-ce zimne, obojętne.

Posiadacz takiego serca to samolub, sobek nie­

miły, k tóry kocha bardzo, ale tylko siebie. On m usi mieć dla swojej osoby dużo miejsca, choćby inni nie m ieli go wcale — dużo jedzenia, choćby naokoło m ar­

li z głodu, — idąc, nie ustąpi nikom u z drogi; zawsze i wszędzie musi się dziać po jego woli.

A niech tam wszyscy przepadną; byle jem u było dobrze. Sobka można poznać przy jedzeniu, przy ro­

bocie, przy zabawie, w podróży, w kościele, wszędzie.

Scbek nic nie zrobi dla dobra ogólnego, owszem on jśszcze zepsuje, jeśli jem u tak potrzeba. S obka do­

tk nąć nie można, bo się mści.

K tóraż m atka chciałaby m atką być takiego ł P raw da, że kiedy wokoło dużo krzywdy, dużo bólu, biedy .i łez, ty z sercem czułem ciężko jest żyć, gdyż cno często cierpieć musi. Gdyby jednak wszyst­

kie m atki serca w dzieciach swych rozbudziły, to i krzyw dy na świecie i biedy i łez byłoby o wiele mniej.

Inaczejby świat cały w y g ląd ał!

* * *

Je śli m atka posiada serce lepszego rodzaju, to jej bardzo o to chodzić powinno, by z dziecka nie w yrósł zły człowiek. Ju ż wcześnie przyglądać się po­

winna, jakie też to serduszko jest w m aleństw ie i w dobrem? rozwijać. /

Zdarza się często, że dziecina przyjdzie już na świat z dobrem, złotem serduszkiem. Kochane tak ie m aleństwo płacze, gdy widzi obok jaką wyraźną krzy­

wdę, dzieli się chętnie wszystkiem, co posiada. N ie może jeszcze odkroić albo odłamać, to choć odgryzie

kąsek i daje. ,

D obra m atka p atrzy na to rozradowana, a nie­

świadoma o zgrozo! gniew a się na poczciwą dziecinę, grozi jej karą, albo naw et bije i dzielić się z drugim i nie pozwala.

Przez nieświadomość często m atka sama prow a­

dzi dziecko na złą drogę. N iem raw e biedactwo, stąpa­

jąc na niepewnych jeszcze nóżkach, straciło równo­

wagę i bęc: wycięło głowiną w róg szafy. Płacze więct i ciągnie do m atki, be tam znajdzie ukojenie i lekar­

stwo na swój ból. ,

D obra m atka ma różne lekarstw a na takie Liedy.

P rzykłada szmatkę umoczoną w zimnej wodzie, przy­

tu li, lekkim pocałunkiem w stłuczone m iejsce ból złagodzi, okaże przytem swojo niezadowolenie, że dziecko nieuwagą naraziło się na wypadek,

A le co robi m atka inna ? U żala się ona nad za­

płakaną swoją pociechą i szuka winowa;cy, by krzyw ­ dę pomścić i tern cierpienie dziecka złagodzić. Szafa w inna, że tw arda. E j, trzeba obić, nie darować! B ie­

rze się k ija czy paska i z rozkoszą wym ierza niby za­

służoną karę.

D ziecinka m a jeszcze łzy na rzęsach, ale z oczek już zadowolenie patrzy, bo kochająca m atka na biedę po­

radziła.

• N a drugi raz poradzi sobie same, a im dalej, tern lepiej. Przez zemstę wybije zęby towarzyszowi zabaw, petem podpali sąsiada, pozwie do sądu osiwiałych ro­

dziców.

Coraz liczniejsze ochronki i szkoły, śliczne w ier­

sze i piosenki żałosne o prześladow anych kalekach, o moczonych psklętach i inne spraw iły to, że spotyka się między chłopcami m niej takich m ałych katów, jak dawniej, co to psuli gniazda ptaszę, robili sobie w ia­

traczki z chrabąszczy, albo nawłóczyli je na nici, ro­

biąc 7. tego żywe na szyję ozdoby. J u ż dzisiaj zno­

śniejsze m a życie kaleka, lepiej też p taszy norh, ża­

bom, kretom , nietoperzom, nie poprawiło się jednak wiele tyra wszystkim staruszkom nieszczęsnym, któ­

rzy, jako niezdatni do pracy, najgorsze w domu zaj­

m u ia kąty.

(7)

S

Ten sam m iły wnuczek, k tó ry oburzyłby się na widok męczonego robaka, obchodzi się n'elitoscSwie z trzęsącą się babką, z siw iutkim , niedołężnym dziadu- siem ; bo o tern, że starow iny cierpią, że ich też boli, żaden jeszcze wierszyk nie powiedział dziecku dotąd, a m atka... E j! Boże je d y n y ! aż przykro wspominać!

M atka sama obchodzi się po iy rań sk u z tym i, których kochać i otaczać opieką powinna, z tym i, którzy nie­

gdyś pokłdali w niej nadzieję, jak ona dziś w swojem potomstwie.

M atek więc wina, że są między ludźm i samoluby, mściciele, ty rany, i m atki też sprawić mogą, by ich już w natępnych pokoleniach nie było.

K iech dziecko, choć m ałe, uczy się nie ty łk a w ochronce czy szkole, ale i od m atk i: odczuwać cierpie­

nia drugich, pomagać potrzebującym , nieb rac nikom u najm niejszej nawet rzeczy, owczbm jeszcze się dzielić.

N iech się nauczy od m atki wybaczać urazy, niech od niej nauczy się dziecko kochać szlachetnie; a cno­

ta ona święta wejdzie w jego krew i pwez ca le ż y c ie będzie m u jasnym drogowskazem.

Franciszka Gensówna.

xznzxxz

Z X X Z Z 1 X 1 X X X X X Z X X

xxxxxxxxxxxxxxzx

Urządzenie o p ó i J i ia r z p n p S .

Słyszym y zewsząd, że za mało jadam y jarzyn i owoców, które um iejętnie przyrządzone nietylko do­

brze smakują, ale są zdręwe. Ludzie, którzy odżywia­

ją się przeważnie potrawam i mięsnemi, podlegają ró­

żnym chorobom. W szystko zatem przem awia, by go­

spodynie upraw iały ja k - najwięcej warzyw. M roźna i długotrw ała zima ustąpiła, słonko przygrzewa, prę­

dzej więc urządzajm y nasze ogródki, śpieszmy z sie­

wem, by na czas wydały nam plony. Ale bierzmy się do tego um iejętnie i robotę w ykonujm y z pewnym, planem.

Przez dłuższy czas nie można siać ani sadzić je­

dnej rośliny po drugiej, gdyż wtedy g ru n t się wy­

czerpuje. P rzy tern jedne warzywa potrzebują nawozu pierwszorooznego, inne lepiej się udają w gruncie w drugim lub naw et trzecim roku po nawozie. P ra w ie wszystkie jednak lubią nawóz meco przetraw iony i dlatego najlepiej g ru n t pod warzywa mierzwić na je­

sień. Jeżeli zaś tego niezrobiono, to mierzwiąc n a wio­

snę przed samym siewem, użyć najlepiej kom postu lub wyskrobków ze stajni czy obory. Trzeba zatem przy urządzaniu warzywników zastosować plodo- zmian.

Gdy pod upraw ę warzyw marny g ru n t więcej ja­

łowy, wtedy - corocznie nawozimy połowę przest rzeni, upraw iając na n ie j: kapustę, ogórki, sałatę, pomido­

ry, szpinak, kalarepę, brukiew d t p .! na drugiej poło­

wie gnojonej przed rokiem, cebulę m archew, p ietru­

szkę, buraki i rośliny strączkowe, jak groch, fasolę.

W gru n tach żyźniejśzych stosują plodozmian 3- polowy, dzieląc całą przestrzeń na trzy części i co rok tylko jedną nawożąc:

1-szą część przeznaczamy pod rośliny, w ym aga­

jące pier wszor ocznego nawozu jak kapusta, sałata, ogórki, dynie albo.banie, pom idory l tp .:

2-ga część warzywa, zadowalające się nawozem drugorocznym , jak to : m archew, pietruszka, buraki, cebula (cebula posadzona ną. świeżym nawozie wyda olbrzym i szozypśór i będą ją zjadały białe robaczki);

3-cia część: warzywa które w ym agają jeszcze m niej żyznego g ru n tu i udadzą się naw et n a gruncie w 3-cim roku po nawozie, ja k groch i fasola. N a dru ­ gi rok nawozimy 3-cią część- na 3-ci 2 gą, na 4-ty 1-szą Część i t. tL

D la warzyw trw ałych czyli pozostających przez ciąg kilku la t na tern samem m iejscu, trzeba prze­

znaczyć osobną działkę, k tó ra w dwu i trzy-polowym płodozmianie zupełnie nic jest brana pod uwagę. N a tej cząstce upraw iam y truskaw ki, szczypiorek, siedm io łatkę, rabarbar, szczaw.

- Gdy już mamy ziemię pod warzyw a nawiezioną i skopaną, wtedy każdą część dzielimy bruzdam i przy pomocy sznura łia zagony dwułokciowej szerokości, bruzdy w inny m ierągć przynajm niej jedną stopę. W miejscowościach o dużym spadku w ziemi więcej' su­

chej bruzdy w inny iść w poprzek pochyłości, ażeby zatrzym yw ały w ilgoć; w ziemiach wilgotnych lepiej robić je w kierunku spadku.

W ziemiach suchych wystarczy bruzdy przede­

ptać, w w ilgotnych zaś pogłębia się je szpadlem, roz­

rzucając ziemię na sąsiednie zagony, ażeby odciągały nadm iar wody.

N ajlepiej jest zasiewać wszelkie warzywa w rzą­

d k i robione w poprzek zagon a, gdyż sposób ten uła­

twia pielenie i okopywanie a warzyw a m ają po obu stronach dość m iejsca do rozrastania się. Ziarno po­

w inno być p rzykryte tak głęboko, ażeby w arstw a znajdującej się nad niem ziemi, była ‘1 razy grubszą niż samo ziarno. Nasi on ko bardzo drobne wystarczy po zasianiu przyklepać deseczką. Rośliny zbyt gęsto wzeszło należy jaknajw cześniej przerwać.

D obre plony warzyw zależą nie tylko cd upraw y i wynawożenią, ale i od jakości nasion. D latego też powinniśmy się starać sami wychować nasiona z najlepszych roślin lub też kupować w pierwszorzę­

dny w składach nasion i syndykatach rolniczych. N i­

gdy zad gosposie kochane, nic kupujcie nasion na ta r­

gach u żydów, bo choć oni "taniej sprzedają, ale zaw­

sze oszukają. Z. B rortnrsha.

Przepisy kuchenne.

Ogólne uw agi przy pieczeniu ciasta.

Aby się ciasto udarzyło, m usimy m ieć dobrą, su­

chą mąkę (należy przesiać przez sito), dobre świeże drożdże, oraz izba, w k tórej ciasto się w yrabia, musi być bardzo ciepła (20 do 25 Stopni R.) i żadne stawia»- nie ciasta przy piecu nie pomoże, jeżeli m ieszkanie .niedostatecznie ogrzane. P ie c jest również bardzo wa­

żnym w arunkiem przy pieczeniu ciasta, powinien być zawczasu wypalony, żeby ciasto w oczekiwaniu pieca nie przerastało i lepiej gdy jest za gorący, łatwiej bo­

wiem trochę ostudzić niż nagrzać. I ta k z ciast droż- dżowych babki w ym agają szczególnie gorącego pieca, parzone jeszcze silniejszego, jak na chleb razowy, bułki troszeczkę słabszego, kruche ciastko potrzebuje również dobrego, ale już m niej silnego ognia. P ie t się próbuje m ąką, jeżeli się nie pali a ty lk o prędko rum ieni — dobry. B abki trzym ać w piecu do 1 ½ godz bulki zwyczajne godzinę.

W ażną jest rzeczą wiedzieć, wiele drożdży brać dc ciasta. Do parzonego ciasta liczy się na 1 gi n. (2 kłg) m ąki z 12— 16 łut. (16— 20) dkg) drożdży, na zwyczaj­

ne bulki, pierożki, raczuszki i t. p. na 1 grn, (2 klg) m ąki 8 łutów (10 dkg) drożdży. Gdy ciasto nie chce rosnąć, dosypać nieco sody oczyszczonej, gdy droż­

dże niezbyt pewne, również użyć tego sposobu- C i*

(8)

/ iii &

Strona 8 g a z E Y l A D L A K O B I E T ■ N um er 4

sto n a bułki nio powinno być bardzo rzadkie, w tedy bułki w gorącym piecu rozpływ ają się i będą płaskie.

Ciasto na bułki powinno być takiej gęstości, żeby go m ożna nożem rozkroić, a nie ciągnęło się za no­

żem. W yrabiać należy ciasto tak długo, aby zupełnie od rą k odstało.

S ernik. 2 ½ f. sera zemleć z 6 gotowań cmi k a r­

toflam i (bez soli). Rozetrzeć ten ser i k a rto fle z 1 f.

cukru, wanilją, 4 łyżkami śm ietany i 8 całemi jajam i.

Na podkład ciasto z % f. m ąki, 1 jaja, trochę sody, łyżka smalcu i trochę śm ietany, cukru dodać do sma­

ku. P lacek włożyć do blachy lub tortow nicy wysma­

rowanej smalcem i nałożyć przyrządzonym serem.

P rzed samem położeniem na ciasto ser lekko wymie­

szać z rodzeniam i, cykutą i m igdałam i krajanem i.

K ruche ciastko lub placek. 1 litr mąki, szklanka cukru, 20 dkg. smalcu, na koniec noża sody oczysz­

czonej, skórki cytrynow ej lub pomarańczowej, kaw a­

łeczek wanilji, rozetrzeć to wszystko razem n a m iał­

ko. Potem dodać 2 całe ja ja i 1 żółtko (białko zesta­

wić do sm arow ania), szklankę śm ietany kwaśnej lub mleka, zagnieść wszystko razem, ciasto wolne ja k na pierogi. .Rozwałkować na % cm., w ykraw ać ciastka, posmarować białkiem, posypać cukrem , makiom lub anyżkiem. Piec dość ciepły. Można z tego ciasta zro­

bić placek n a dużą blachę, przełożyć m arm oladą z ja­

błek, posmarować białkiem, posypać cukrem i upiec.

P lack i kruche z serem. Szklanka mleka, trzy ca- jaja, szklankę cukru, łyżkę masła, proszek w au i ijo- wy i łu t amoniaku, wymieszaj na miseczce i w to wsy- puj po tro ch u m ąki, aż się zrobi takio jak na lano kluski. Gdy dobrze roztarte, że grudek wcale niema, zostaw tak n a noc. N a drugi dzień dosyp ty le mąki, żeby można był.o ciasto wałkować. W yłóż go na stol­

nicę. i rób placki na palec grube. Połóż je na blasze i upiec do lekko rum ianego koloru. Tymczasem przy- góluj s e r : T rzy fu n t o wy świeży ser połam na kawał­

ki i rozetrzej w misce glinianej -wałkiem, [ dodaj 2 szklanki cukru, 2 jajk ą i trochę wabili. G dy masa do­

brze roztarta- posm aruj nią: grubo plaski i w staw znowu w piec, aż ślę ser tro c h ę :zrum ieńi. N ie wyj­

muj z blaszek aż zupełnie ostygnie.

T orcik z fasoli. Namocz na noc kilo fasoli, na d ru g i dzień ugotuj ją do miękkości. W odę odpędź i p rzetasuj fasolę przez purszlak do miski. Dosyp 2 szklanki cukru, proszek w anilii i łyżeczkę sody oczy­

szczonej, W yłóż tę masę na okrągłą blaszkę dzieląc na trzy części, żeby mieć trzy placki f każdy upiec do rum ianego koloru. P osm aruj dwa placki grubo m arm oladą lub powidłami, ułóż jeden na drugi, po­

kryj trzecim plackiem i na drugi dzień k ra j ostrym nożem i podawaj do święconego.

Baby awyczajne. Bierze się 1 garniec m ąki, prze-, siewa i wygrzewa. Do środka wlewa się' k w a rta wol­

nego m leka i 10 łutów drożdży rozrobionych w kwa­

terce letniego m leka, rozrabia się w środku tym pły­

nem trochę m ąki i zostawia aby rosło. Gdy zacznie do­

brze rosnąć, wlewa się w to żółtek ubitych z cukrem cd 30—40, ile kto chce i ma, jeżeli żółtek 30, to wzdąć do tego 8 białek na pianę ubitych, cukru f u n t i pół, m asła fu n t, rodzenek, z których pestki wyjęto, bS fu n ­ ta , dla zapachu dodać skórki cytrynow ej lub poma-

rańczowej. W yrobić ciasto z godzinę, a potem kłaść zaraz w form y masłem wysmarowane, postaw ić w cie­

ple aby wyrosły do trzech czwartych form y, a nastę­

pnie wstawić w gorący piec na godzinę.

Śledzie smażone marynowane. Śledzie wymoczo­

ne oczyścić, wyjąć ości, pokroić n a cztery dzwonka, o tarzać w mące, usmażyć na oleju. Osobno udusić w oleju cieniutko pokrajane jarzyny — m archew, pie­

truszkę, cebulę, przełożyć niemi śledzie, zalać cetera niezbyt mocnym, przegotowanym z korzeniam i. W y­

borna potraw a podana z kartoflam i.

ÜÖBööaBOöOöQöööQöööö

C o r a d z i , G s z e & a " ?

Rób dobrze ile tylko możesz. N a wdzięczność ani czekaj, ani się oglądaj. Sum ienia słuchaj. Je śli ono spokojne, to już masz nagrodę. Choćby i bez nagrody, to nie ustaw aj, bo życie często bywa zdradne i jedno drugiem u łatwiejszem go czynić powinno.

* * *

D baj o męża, dzieci, dom, rodzinę. Ale pamiętaj, że cala P o lsk a to jeden nasź k ra j umiłowany, że wszystko na niej nasze, że wszyscy w niej swoi. Znajdź w sercu umiłowanie dla wszystkiego i wszystkich, a coraz lepiej będzie w naszej Rzeczypospolitej.

* * *

Q żołnierza dbaj. O każdego, swój czy nieswój*

krew niak czy nie krew niak. Każdy n asz." Każdy cię­

żką i tw ardą przechodzi służbę, którą zdobywa za­

szczytne m ia n o : Obrońcy Ojczyzny — ale które mu słodzić należy. Gzem możesz, spraw m u radosną chwi­

lę, bo w koszarach czasem chłodno i nie zawsze syto. , L. K.

zasyłamy wszystkim Czytelniczkom i Czytelnikom H e slak c -iB ,

Dla ułatwienia czytelnikom opłacania miesięcznych numerów Gazetki opłaciliśmy numer Konta Pocztow e! Kasy O szczędności ' 0 otrzymaniu Gazetki prosimy pieniędzy nie przesyłać przekazem, lecz w płacić je na swojej poczcie na numer „Ga-eiki dla Kobiet“ 6 2 8 5 Wszelką korespondencję „Gazetki dla Kobiet“ należy skierowyw ać pod adresem: Warszawa, N ow y Św iat 34 m, 4 albo Katowic®

Goniec Śląski. Redaktor wydawca: Zotia Kałeska, Warszawa. Mokotowska 4U

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na początku, jak zaczęłam pracować, jak wiedziałam, że będę prowadziła zajęcia, to było to dla mnie wielkim stresem - stanąć przed grupą obcych ludzi i przekazywać im

dzie często do Pesztu w odwiedziny do dzieci, lecz żony nie zabrał nigdy z sobą, musiała się tylko zadowolić wiadomością, że chłopcy dobrze się

— Serdecznie życzym y gospodyniom klonow- skm, żeby rychło u siebie nasze rady zastosow ały..

N ie każdemu jest dane dokonywać w ielk ich czynów , składać hojne ofiary na ołtarzu O jczyzny, ale każd y z nas przez w ypełnienie gorliw e swoich szarych

szczone, będą wiozły rzeżką młódź, k tó ra ze śpiewami, wesołością, zajedzie do najbliższej wsi na nabożeństwo, a potem dalej, zostawiając tylko tyle czasu,

Gdyby nie można było inaczej, to zacząć przymusem, ale jeśli dziecko tyle już rozwinięte, że można do jego rozumu i serca przemówić, to wszelkich przymusów

Po obejrzeniu tych wspaniałych budynków i wysłuchaniu objśnicń, udzielanych u- przejmie przez panów Dyrektorów, udaliśmy się do poblizkiego domu, w którym

zówki, które tutaj daję, są tylko ostrzeżeniem, jäk sie zachować, żeby choremu nie zaszkodzić, oo bardzo la#-, wo się dzieje, szczególni oj przy