• Nie Znaleziono Wyników

Łuna w pękniętym lustrze – obrazy wojny

Już w pierwszej dojrzałej powieści Chwina, czyli w Hanemannie, ujawniło się jego zainteresowanie tą tematyką katastrofizmu. Przypomnijmy, że historycznym tłem tego

407 B. Żynis, Koniec świata raz jeszcze. Katastroficzne wątki w prozie Tadeusza Konwickiego, Słupsk 2013, s. 7-8.

408 M. Jankowska, Samozagłada cywilizacji, czyli spełniająca się apokalipsa. Rozważania nad „Naszą wesołą apokalipsą” Leszka Kołakowskiego, [w:] Czas apokalipsy. Koniec dziejów w kulturze od późnego średniowiecza do współczesności, pod red. K. Kopani, Warszawa 2012, s. 29.

174 utworu są losy Niemców, którzy w 1945 roku uciekali z Gdańska przed wkraczającą Armią Czerwoną. Wśród nich jest główny bohater, Manfred Hanemann, profesor anatomii w gdańskim Instytucie Anatomii. Wydarzenia związane z dramatyczną ewakuacją Niemców z Gdańska przedstawione są w początkowej części powieści, kiedy Hanemann wraz zaprzyjaźnioną rodziną Walmannów rusza w kierunku statku, który ma popłynąć do Hamburga. Bohaterów przemierzających bombardowane miasto, które staje się apokaliptycznym miejscem, Chwin opisuje w rozdziale zatytułowanym Kruche.

W inicjalnym zdaniu dostrzec można sposób tworzenia obrazu o wzniosłym zabarwieniu:

O piątej szli szybko wiaduktem obok dworca w Langfuhr, pochylając głowę, gdy wysoko, z szarpiącym świstem, na ciemnym niebie ponad kratownicą mostu przelatywały w stronę lotniska pociski wystrzeliwane z Emaus albo Schidlitz (…)409.

Budowanie apokaliptycznej wizji rozpoczyna Chwin od wprowadzenia wrażenia niepokoju. Ludzie uciekający z Gdańska zmierzają w stronę portu. Nad ich głowami przelatują pociski. Pisarz stosuje tu wertykalny, charakterystyczny dla wzniosłości opis.

Pochylonym ludziom przeciwstawione zostaje ciemne niebo, co poszerza przestrzeń obrazu i ukazuje niebezpieczeństwo, które znajduje się jeszcze w oddali.

Istotną rolę odgrywa w tym fragmencie dźwięk wzbudzający przerażenie.

Sam nadmierny hałas – pisze, wyróżniając przyczyny wzniosłości Edmund Burke – wystarczy, by obezwładnić duszę, zawiesić jej działanie i napełnić trwogą. Ryk wielkich wodospadów, szalejących burz, grzmotów czy artylerii budzi w umyśle wielkie i pełne grozy doznanie, choć w tych odmianach dźwięku nie możemy dostrzec żadnej subtelności ani kunsztu410.

W dalszej części opisu powtarza się obraz świszczących i przelatujących wysoko na niebie pocisków. To dźwięk, który budzi trwogę i poprzedza apokaliptyczne sceny, gdy wśród kolejnych wybuchów ludzie chcą jak najszybciej dostać się na statek:

(…) gdy usiłował wypatrzyć, czy coś się nie rusza w ciemności za falochronem, powietrze zadrżało i huk pękającego szrapnela zmieszał się z jazgotem pękających szyb. Tłum na placu zakołysał się, bardziej chyba przerażony wrzaskiem zranionej kobiety, niż łoskotem

409 S. Chwin, Hanemann, Gdańsk 1995, s. 40.

410 E. Burke, op. cit., s. 94.

175 wybuchów, które długą serią rozsypały się nad kanałem. Deszcz odłamków zaszeleścił po wodzie i zabrzęczał po szklanym dachu magazynu. Dziewczynki krzyczały przeraźliwie, widząc na śniegu, parę kroków od rampy, czarny rozmazany ślad, który ciągnął się za nogą kobiety wleczonej przez matkę wołającą o pomoc411.

Natężenie dźwięków, nowych i przerażających, wywołuje uczucie trwogi.

Przywołany opis jest bardzo sugestywny, ponieważ jest on miejscem intensyfikacji strachu. Wzniosłość apokaliptycznej wizji, przedstawianej w przywołanym fragmencie, ewokowana jest także przez gwałtowne eksplozje pocisków. O ludzkiej reakcji wobec nagłości pisał Burke: „Wszystko co nagłe i nieoczekiwane budzi naszą czujność, to jest mamy poczucie niebezpieczeństwa, przed którym nasza natura każe nam się strzec”412. Elementy apokaliptycznej wzniosłości: nagłość, trwoga, dźwięk, wertykalna kompozycja przestrzeni stanowią dla gdańskiego pisarza środki, za pomocą których może opisać to, co straszne, związane z wojennym doświadczeniem śmierci.

W rozdziale Trzciny apokaliptyczne motywy rozsiane są bardzo gęsto. Bohaterowie z przerażeniem obserwują dokonujące się dzieło wojennej pożogi:

A gdy wyszli na aleję z tramwajowymi torami, która biegła prosto ku morzu, otworzył się przed nimi widok na jaskrawą kolumnę ognia, bijącą w niebo, aż zatrzymali się w zdeptanym śniegu (…)413.

Nagłe zatrzymanie się bohaterów świadczy o sile i niesamowitości obrazu, który dostrzegli. Wrażenie ogromu ognia zostaje zbudowane poprzez jego dynamiczne, a zarazem wertykalne przedstawienie. Płonące magazyny niosą z sobą następne zagrożenie, bowiem oświetlają morskie nabrzeże i ułatwiają zlokalizowanie celu żołnierzom artylerii. Zdają sobie z tego sprawę bohaterowie, ale, chcąc oszczędzić niepokoju dzieciom Wallmanów, przemilczają tę wiedzę. Czytelnika informuje o tym jednak narrator:

Ale tego ani pan Walmann, ani Hanemann nie powiedzieli głośno, bo nie było o czym mówić; trzeba było dostać się do portu jak najszybciej, nawet jeśliby rozpoczęło się najgorsze; nie było o czym mówić, tym bardziej, że dziewczynki na widok dalekiego

411 S. Chwin, Hanemann., s. 45.

412 E. Burke, op. cit., s. 94.

413 S. Chwin, Hanemann, s. 42.

176 ognia, który stał na dachami Neufahrwasser, otrząsnęły się z lęku, tak jakby widok jasnej smugi, podpierającej niebo brunatnym żarem, wydał im się mniej groźny niż widok czarnych ulic w okolicach wiaduktu, gdzie domy, w których nie jaśniało żadne okno, zamykały przestrzeń ze wszystkich stron414.

Warto zwrócić w tym fragmencie uwagę na efekt wzniosłości wytworzony za pomocą perspektywy, ku której zwróceni są bohaterowie. To, co zostaje przedstawione w oddaleniu, wzbudza niepokój, ale łagodzi doświadczaną wcześniej przez dziewczynki trwogę. Wzniosłość rodzi się zatem w otwartej przestrzeni, w której odległość stanowi swoisty bufor bezpieczeństwa. Dlatego obserwowany słup ognia nie przeraża tak bardzo, jak znajdujące się blisko bohaterów ciemne budynki, tworzące klaustrofobiczną przestrzeń. Istotnym elementem wplecionym w tę wizję jest przemilczenie informacji o śmiertelnym zagrożeniu, w które może nastąpić w każdej chwili. Mamy tu do czynienia

„z celowym przemilczeniem dla czyjegoś dobra”415, ale wydaje się, że zachowanie bohaterów łączy się także ze świadomością nieuchronności zbliżających się wydarzeń i z bliskością śmierci.

Gdy bohaterowie zbliżają się do holownika mającego ich zawieźć na statek

„Friedrich Bernhoff”, następuje intensyfikacja apokaliptycznych elementów narracji.

Pojawiają się huk i błyski eksplozji, krzyki i płacz ludzi, „ogień, wybuchający purpurową jasnością”416, który odbija się w wodzie, a także niebo „pełne poszarpanych chmur”417. Chwin w kilku miejscach kończy zdania wielokropkiem, sygnalizując, że te tragiczne wydarzenia nie są w pełni możliwe do przedstawienia.

Dalsze historie bohaterów, którzy próbują uciec z Gdańska, ukazują nieprzewidywalny charakter ludzkiego losu podczas wojny. Hanemann, ogłuszony wybuchem bomby, traci przytomność, co sprawia, że pozostaje w Gdańsku, by następnie – już po „wyzwoleniu” – rozpocząć tu nowy rozdział swojego życia. Szukając schronienia, wchodzi do mieszkania znajomych Schultzów. Wewnątrz napotyka meble i przedmioty, które rodzina zniszczyła przed opuszczeniem Gdańska. Chwin po tym, jak Hanemann wychodzi z mieszkania, umieszcza następujący opis:

414 Ibidem.

415 D. Korwin-Piotrowska, Cisza, milczenie, przemilczenie oraz pauza – podstawowe rozróżnienia, [w:]

eadem, Białe znaki. Milczenie w strukturze i znaczeniu utworów narracyjnych, Kraków 2015, s. 77.

416 S. Chwin, Hanemann, s. 48.

417 Ibidem, s. 49.

177 Na ścianach pokoju Güntera jaśniały prostokąty po zdjętych fotografiach. W kuchennym piecu przesypywał się popiół spalonych zdjęć. Rozerwana firanka falowała jak wodorosty na dnie rzeki. Żyrandol podzwaniał w mroku kryształowymi szklankami.

W pękniętym lustrze to gasły, to zapalały się światła łuny nad Langfuhr418.

Pisarz przedstawia tu symboliczną wizję, którą można chyba określić mianem postapokaliptycznej. Opis mieszkania ukazuje koniec rodzinnego świata, którego elementy zostały zniszczone. Ślady niedawnej, ludzkiej obecności są jeszcze wyraźne, ale poczucie braku życia jest tu znaczące. Zwierciadło, które odbijało piękną rzeczywistość, teraz odbija łunę nad Wrzeszczem. Poprzez to odbicie Chwin ukazuje oddalającą się apokalipsę, która na zawsze zmieniła historię Gdańska i jego mieszkańców.

Okrutny los spotyka natomiast rodzinę Walmannów, bowiem statek „Friedrich Bernhoff”, na który się dostali, został zatopiony. Poprzez wprowadzenie motywu

„Friedricha Bernhoffa” Chwin nawiązuje do katastrofy okrętu „Wilhelm Gustloff”, który zatonął 30 stycznia 1945 roku po storpedowaniu przez sowiecką jednostkę podwodną419. Na pokładzie statku znalazło się ponad 10 tysięcy osób, głównie uchodźców z Trójmiasta, z których przeżyło 1239 osób420. Była to najbardziej tragiczna katastrofa morska w historii421.

O przebiegu wydarzeń rozgrywających się na statku „Friedrich Bernhoff”

Hanemann dowiaduje się z listu od ocalałego z katastrofy Martina Retza.

W powieściowym opisie dramatu uderzające są nie tylko sceny związane ze śmiercią podróżujących, ale także słowa bohaterów, które wskazują na niepokojącą i niemożliwą do wytłumaczenia przewrotność losu. Mam tu przede wszystkim na myśli wypowiedź pani Walmann z chwili, gdy znalazła się na statku mającym zagwarantować ucieczkę jej rodzinie. Bohaterka wspomniała o Hanemannie, który został na brzegu:

418 Ibidem, s. 55.

419 Nazwa tego statku nie jest potwierdzona historycznie, ale fakty zatopienia statków z uchodźcami z Gdańska zdarzały się pod koniec wojny nagminnie. Temat tragedii „Wilhelma Gustloffa” podjął Günter Grass w książce zatytułowanej Idąc rakiem, Gdańsk 2002. Warto dodać, że twórczość niemieckiego pisarza (szczególnie powieść Blaszany bębenek) często wspominana była w kontekście obrazów wypędzenia Niemców przedstawionych przez Chwina w Hanemannie.

420 Liczbę tę podaję za informacjami przytoczonymi w dokumentalnym filmie Gustloff – ostatni rejs (2008), scen. Ch. Frei, A. Greulich, R. Schlosshan.

421 W 2008 roku Joseph Vilsamaier na podstawie scenariusza napisanego przez Rainera Berga nakręcił film fabularny zatytułowany Die Gustloff (polski tytuł: Gustloff – rejs ku śmierci).

178 Tam musiało zginać bardzo dużo ludzi. Pan Hanemann szedł do nas, ale potem… (…) Gdy dopłynęliśmy do „Bernhoffa”, obejrzałam się i aż mi serce zamarło, bo tam na brzegu, był jeden wielki ogień między domami…422.

Wielokropek, którym kończ się jej relacja, jest formą emocjonalnego zamilknięcia. Bohaterka spodziewała się bowiem śmierci Hanemanna, ale nie chciała wprost werbalizować swoich przypuszczeń. Chwin cytuje zaś jej wypowiedź, by odsłonić drugą, równoległą do losów Hanemanna, perspektywę wydarzeń związanych z ucieczką Niemców z Gdańska. Pisarz ukazuje bliskie relacje między konkretnymi bohaterami oraz tragiczną zmienność ich losów, bo – jak mówi Hanemann o Walmannach po przeczytaniu listu od Retza – „Przecież to właśnie oni mieli większe szanse niż ci, którzy zostali”423. Chwin dotyka w tym miejscu osobistych uczuć bohatera, ukazuje go w chwili zmagania się z wyrzutami sumienia. Są one bezpodstawne, bowiem u ich źródeł nie leży wiedza o konsekwencjach podejmowanych wyborów, lecz dziwny przypadek, który wkradł się w apokaliptyczne, wojenne wydarzenia.