• Nie Znaleziono Wyników

Prywatna apokalipsa. Złoty Pelikan

Omówiona w poprzednim rozdziale powieść Hanemann daje też inną odpowiedź na pytanie, dlaczego Chwin tak często wykorzystuje figurę apokalipsy. Pisarza interesuje mianowicie proces podnoszenia się bohatera z upadku – dlatego właśnie stawia go przed osobistą katastrofą. Hanemann doświadczony zostaje podwójnie. Staje on bowiem w obliczu gwałtowności wojny, a ponadto w jej trakcie traci swoją ukochaną kobietę, która ginie w katastrofie statku. Po tych tragicznych wydarzeniach rozpoczyna się przemiana, moralna odnowa bohatera, który zostaje uwznioślony właśnie poprzez siłę pozwalającą mu na przetrwanie pomimo doświadczenia prywatnej apokalipsy.

Pojęcie „prywatnej apokalipsy” może odnosić się do osobistego życia człowieka i może być rozumiane w sposób metaforyczny, jako ogromne cierpienie lub największa tragedia. W taki sposób ukazani są bohaterowie wykreowani przez pisarza: Hanka w Hanemannie (która po próbie samobójczej wraca do zmagań z życiem), Krystyna w Żonie prezydenta (bohaterka przechodzi głęboką metamorfozę po zdradzie męża),

422 S. Chwin, Hanemann, s. 96.

423 Ibidem, s. 100.

179 Andrzej z powieści Esther, Natalia ze Złotego pelikana (która po życiowym niepowodzeniu poświęca swoje życie, pomagając bezdomnym), nawet prokurator Hammels z Panny Ferbelin (który po śmierci żony stopniowo odnajduje właściwy system wartości). Prywatna apokalipsa dotyka także głównego bohatera powieści Złoty pelikan, który – w odróżnieniu od wymienionych wcześniej postaci – nie jest w stanie przeciwstawić się losowi.

Złoty pelikan to powieść opisująca historię Jakuba, uniwersyteckiego wykładowcy, którego życie załamuje się w momencie, gdy przypadkowo dowiaduje się, że jedna z jego studentek mogła popełnić samobójstwo. Bohater zaczyna rozpamiętywać swoją przeszłość, próbuje dowiedzieć się prawdy o samobójstwie studentki, staje przed wieloma egzystencjalnymi pytaniami i powoli zaczyna usuwać się na margines społeczeństwa. Osamotniony i bezdomny, trafia na Gdański dworzec, skąd zabiera go Hilda, która przez jakiś czas staje się towarzyszką jego wędrówek. Kolejną osobą, która zaopiekowała się opuszczonym bohaterem, jest Natalia. Z jej opowieści wynika, że to właśnie ona jest niedoszłą samobójczynią, którą egzaminował Jakub. Złoty pelikan jawi się zatem jako studium przypadku, który w nieprzewidziany sposób zmienia i splata ludzkie losy. Opowieść przedstawiona przez Chwina od samego początku wydaje się w dziwny sposób teatralna. Przypatrzmy się jednemu z jej początkowych fragmentów:

Gdy Jakub szykował się do przyjścia na świat, sławni uczeni z kraju, który się po drugiej stronie oceanu, odkryli, że prawdopodobieństwo powstania życia na Ziemi równało się mniej więcej jeden do pięciu bilionów sześciuset miliardów ośmiuset milionów dziewiętnastu tysięcy, prawdopodobieństwo zaś, że wśród licznych form życia powstanie jedna, szczególna, której zostanie nadane imię Jakub było sto milionów razy mniejsze.

Szczęście jednak uśmiechnęło się do matki Jakuba i oto którejś nocy, gdy burza rozjaśniała błyskawicami czarne niebo nad miastem, z wirujących protonów ułożył się w jej łonie zgrabny kształt chłopca424.

Zaistnienie głównego bohatera zostaje ukazane jako akt przychylności losu.

Wszechświat jest tu wielki, a bohater jest jego maleńką, przypadkową częścią. Jakub nie jest przedstawiony jako człowiek z krwi i kości, ale jako pacynka w rękach aktora – nieokreślonej Siły, która pozwoliła mu pojawić się na scenie świata. Chwin stosuje tu

424 S. Chwin, Złoty pelikan, s. 6-7.

180 powiększający model narracji, w której świat zestawiony z bohaterem rozrasta się425. Dostrzec tu można także przykład fałszywej wzniosłości. Wprowadzenie bohatera na scenę świata jest zbyt wyreżyserowane, przesadnie uroczyste, jego zrodzenie się wśród błyskawic zbyt niesamowite. Zaobserwować to można również w innym miejscu:

Jakub szedł na Wyspę Spichrzów.

Tymczasem w dalekim dorzeczu Amazonki umierały lasy deszczowe, dziura ozonowa otwierała się nad lodowcami Antarktydy, mieszkańcy zaś Australii ratowali stado wielorybów, które zabłąkało się właśnie na mieliznę koło Sydney. W tysiącach miast miliony ludzi wypijały miliony filiżanek kawy426.

Widać zatem, że Chwin – konstruując bohatera w Złotym pelikanie – czerpie z repertuaru chwytów teatralnych, a precyzyjniej: nawiązuje do teatru marionetek427. Motyw ten pojawiał się wielokrotnie w dobie romantyzmu:

Wielu wybitnych przedstawicieli niemieckiej literatury pisało o teatrze lalek, m.in.

J. W. Goethe, E.T.A. Hoffmann, H. von Kleist, L. Tieck. Na gruncie literackim stał się on źródłem metafory, twórczą inspiracją. Pisarze z jednej strony widzieli w tym teatrze pomniejszony obraz świata, a w lalce metaforę ludzkiego losu, z drugiej szukali w niej idealnego aktora428.

Marionetka kojarzy się z kilkoma charakterystycznymi cechami: z bezwolnością, mechanicznością, bezdusznością, także z błazeństwem (bowiem mamy zwyczaj śmiać się z lalek, gdyż wiemy, że nie przeżywają one naprawdę, że ktoś się nimi posługuje). Bardzo podobnie odbierać można sposób ukazania bohatera Złotego pelikana, bowiem już w momencie jego narodzin czytelnik zauważa, iż Jakub jest ubezwłasnowolniony, znajduje się pod władzą losu, na początku przychylnego, później coraz bardziej

425 Podobny motyw zaobserwować można w wierszu Cypriana Norwida Marionetki. Poeta pisze w jednej ze strof: „Jak się nie nudzić? gdy oto nad globem / Milion gwiazd cichych się świeci. / A każda innym jaśnieje sposobem, / A wszystko stoi – i leci…” Por. C.K. Norwid, Marionetki, [w:] Norwid. Znaki na papierze, Olszanica 2008, s. 110.

426 Ibidem, s. 68-69.

427 Nieprzypadkowo na okładce jednego z wydań powieści umieszczono zdjęcie autorstwa Adama Juliusza Chwina, które przedstawia parę aktorów, ulicznych błaznów. Pozwala to symbolicznie zaznaczyć ową teatralność powieści.

428 D. Kosiński, A. Wypych-Gawrońska, A. Staniej, A. Marszałek, M. Sugiera, J. Leśnierowska, Słownik wiedzy o teatrze, Bielsko-Biała 2007, s. 342.

181 złośliwego. Aspekt mechaniczności uwidocznia się szczególnie w momencie, gdy Jakub znajduje się w szpitalu, gdzie podłączony jest do medycznych urządzeń:

Ten młyn mechanicznego życia – czujny, wiecznie uważny, nie znający zmęczenia – obracał się ze spokojną regularnością przypływów i odpływów oceanów, radząc sobie doskonale bez niczyjej pomocy429.

Tematyka związana z błazeństwem pojawia się natomiast w innym fragmencie powieści i splata topos teatru lalek z motywami apokaliptycznymi. Chwin przedstawia sytuację, w której Jakub dokonuje kradzieży jakiegoś przedmiotu podczas zakupów.

Motywacja tego działania nie jest znana:

Dlaczego to robił, nie wiedział. Miał pieniądze, prace, posadę, ludzki szacunek. Ale nagle ta rozświetlona przestrzeń wielkiego sklepu, dotąd odgrodzona demarkacyjną linia kas, pilnie strzeżona przez dwóch ogolonych do skóry ochroniarzy, którzy jak senne ogary krążyli wśród półek, otworzyła się przed nim jak grota z baśniowymi skarbami Sezamu430.

Działanie bohatera jest zatem irracjonalne. Nieznana siła każe mu zachowywać się w sposób nieadekwatny do jego społecznej pozycji. Jakub, któremu kradzież się powiodła, obserwuje sytuację, zachowanie rodziny, która została przyłapana na kradzieży kilku produktów. Matka stawia rodzinę w sytuacji pokrzywdzonych, z wielkim wyrzutem szuka usprawiedliwienia w trudnym położeniu finansowym rodziny, oskarża właściciela supermarketów o rozwiązłość, pyta, czy ma się teraz wyspowiadać z kradzieży wafelka?

Ta sytuacja rozśmiesza bohatera, bowiem wyobraża sobie ją jako wydarzenie apokaliptyczne:

Nagle ta scena, ta głupia, bezsensowna scena z matką, ojcem i dzieckiem, których przyłapano na kradzieży sardynek, mydełka i wafelka, nabrała rozmachu biblijnej wizji.

Prawdziwy Michał Anioł w Kaplicy Sykstyńskiej! Oto Dobro wśród błyskawic i burzowych chmur starło się na równinach Armagedonu z siłami Zła. Tylko gdzie było Dobro a gdzie Zło? (…)

429 S. Chwin. Złoty pelikan, s. 267.

430 Ibidem, s. 122.

182 Przecież ta szarpiąca się z ochroniarzami kobieta była przekonana, że… Pan Jezus jest po jej stronie! (…) Ileż to razy mówiono jej, że bogaczom będzie trudniej wejść do Królestwa Niebieskiego niż wielbłądowi przejść przez ucho igielne. I naraz to, co jeszcze przed chwilą było epickim freskiem wielkiego Michała Anioła, stoczyło się w farsę.

To dlatego się roześmiał. Nagle bitwa na równinach Armagedonu zmieniła się w groteskowy spektakl rodem z comedii dell’arte. O, Poliszynelu! O, Arlekinie!431

Rozbawienie Jakuba (narratora?) pojawia się dlatego, że próbuje on wyobrazić sobie eschatologiczny wymiar rozstrzygnięcia sprawy błahej kradzieży, w jakiś sposób usprawiedliwionej. Apokaliptyczna wizja Sądu Ostatecznego zostaje pozbawiona wzniosłości, przemienia się w scenę groteskową. Bohater kpi sobie z całego wydarzenia, wydaje mu się, że jest świadkiem improwizowanej sceny rodem z comedii dell’arte (symbolizuje ją postać Arlekin) i bliskiemu jej teatrowi marionetek (Poliszynel to popularny bohater lalkowych komedii). Śmiech Jakuba jest związany z jego nieświadomością, że on sam jest również marionetką. Można odnieść wrażenie, że oto marionetka śmieje się z marionetek, ale za tą komediową sytuacją, za śmiechem kryje się nieobliczalny i złośliwy los, który zmieni życie Jakuba, wyrzuci go na ulicę. Wokół tego teatralnego toposu Chwin zbuduje całą fabułę swojej powieści.

Na losy Jakuba warto także spojrzeć także w inny sposób, korzystając z interesującej koncepcji teatru lalek, zaproponowanej przez Heinricha von Kleista.

Niemiecki poeta i dramaturg doby romantyzmu w rozprawie O teatrze marionetek z 1810 roku starał się pokazać cechy człowieka jako marionetki. Jest wiec ona obdarzona na początku stanem niesamowitej nieświadomości, trochę jak na początku stworzenia świata. Następnie, w kontakcie z rzeczywistością, nabywając coraz to nowych doświadczeń życiowych, dochodzi do utraty tego pierwotnego stanu naiwnego szczęścia, by na końcu zatoczyć koło, powracając niejako do punktu wyjścia, ale już z zupełnie innym bagażem wiedzy:

(…) prawdziwy wdzięk można odzyskać dopiero wówczas, gdy poznanie ludzkie

„przejdzie jak gdyby w nieskończoność”, bowiem to poznanie umożliwi człowiekowi ponowne osiągnięcie stanu nieświadomości432.

431 Ibidem, s. 124-125.

432 Wstęp do: Pisma teoretyczne niemieckich romantyków, wyb. i oprac. T. Namowicz, Wrocław 2000, s. LXXXIV.

183 Jest rzeczą bardzo znamienną, że właśnie w taki sposób ukazana została życiowa wędrówka bohatera Złotego pelikana. Jakub rodzi się, „chwyciwszy łapczywie głęboki haust nadmorskiego powietrza”433, później zmaga się z przeznaczeniem, pogrążony zostaje w poczuciu winy, które ciągnie go w ciemne rejony egzystencji. Doświadczenia, które zbiera, powoli przesuwają go ku dojrzałości. W jego obserwacjach zaczynają się pojawiać obrazy prawdziwej wzniosłości, które są zwiastunem tej przemiany. Jeden z takich momentów pojawia się, gdy Jakub wychodzi ze sklepu, w którym dokonał kradzieży:

Nie było żadnych elektronicznych bramek. To nie ten sklep. A nad miastem piękna pogoda! Obłoki, obłoki, jak bije serce, jaki żal i smutek ziemi. O jakże wy straszne jesteście, stróże świata, obłoki!434

We fragmencie tym dostrzec można czytelną aluzję do wiersza Czesława Miłosza zatytułowanego Obłoki435 z tomiku Trzy zimy. W utworze tym podmiot obserwuje obłoki, a snując wewnętrzne przemyślenia, dokonuje podsumowania własnego życia, odsłania prawdę o samym sobie. Wyznaje między innymi: „(…) kłamstwa mego najpiękniejsze farby / zakryły prawdę. Wtedy spuszczam oczy i czuję wicher, co przeze mnie wieje / palący suchy”436. Słowa te trafnie opisują sytuację Jakuba – popełnił on właśnie grzech kłamstwa437, które spowodowało, że jego życie utraciło stabilność. W tej sytuacji zaczyna odkrywać swój prawdziwy obraz, dzięki czemu w końcowych partiach powieści powróci do nieskończoności – dokładnie tak, jak interpretował los człowieka Heinrich von Kleist.

Powraca w sposób szczególny. Wicher z wiersza Miłosza łagodnieje: „Lekki podmuch wiatru uniósł go w górę”438. Ostatni akt życia bohatera przedstawiony jest bowiem jako lot ku światłu i blaskowi, za którymi kryje się wzniosła scena Sądu Ostatecznego:

Przed sobą ujrzał Sąd.

433 S. Chwin. Złoty pelikan, s 7.

434 Ibidem, s. 120.

435 Cz. Miłosz, Obłoki, [w:] idem, Wiersze wszystkie, Kraków 2011, s. 91 (wiersz z tomu Trzy zimy).

436 Ibidem.

437 Na początku powieści Jakub, będący członkiem uniwersyteckiej komisji egzaminacyjnej, nie zweryfikował zażalenia jednej ze studentek, że jej negatywna ocena jest sprawą pomyłki. Bohater przesądza o niepowodzeniu dziewczyny, a później dowiaduje się, że być może popełniła ona samobójstwo.

Ten moment przesądza o emocjonalnym rozchwianiu bohatera i jego degradacji.

438 S. Chwin, Złoty pelikan, s. 270.

184 Pod klifem stał ktoś w srebrnej zbroi. Wielkie białe obłoki płynęły nad spokojnym morzem. Na pustej plaży leżała żelazna waga. Fale leniwie uderzały o kamienisty brzeg439.