• Nie Znaleziono Wyników

T eg o Ś w ięteg o p rz e d s ta w ia ją ja k o dya- . kona, t a k samo, j a k św iętego W a w r z y ń c a m a la rz e p rz e d s ta w ia ć zw ykli. J e s t to m ło­

dzieniec z k ró tk o strz y ż o n y m włosem, t r z y m a ją c y w lew ej rę c e g a łą z k ę palm ow ą, a w p ra w e j miecz, k tó ry m p rz e b ija s tra s z li­

wego sm oka.

C esarz M a k s y m ia n po pow rocie sw ym z A fryki do R z y m u k a z a ł n a u czczenie swego w sp ó łre g e n ta D y o k le c y a n a w y s ta w ić w s p a ­ n iały pałac, k t ó r y dotąd i s tn ie je w zw alisk ach , noszących miano „ r u in y ła ź n i D y o k le c y a n a ."

Do bu d o w an ia tego g m a c h u u ż y w a n o pojm

ą-nycli c h rześcijan , n a k ł a d a j ą c n a nich n a j ­ w yższe roboty. Nie d aw an o im an i we dnie ani w nocy odpoczynku. P e w ie n z n ak o m ity , b ogaty mąż, im ieniem T ra s o n , litu ją c się n a d s m u tn ą dolą s w y c h w spółchrześcijan, k a z a ł przez c z te re ch c h rz e śc ijań s k ich , o d w ażnych mężów: C y ry a k a , Syzyniusza, L a r g u s a i Sma- ra g d u s a zanosić im do w ię z ie n ia ta je m n ie n a j ­ p o trz e b n ie jsz e pożyw ienie. P a p ie ż , św ię ty Marcelli, w yśw ięcił d la te g o C y r y a k a i S y ­ zy n iu sza n a d y akonów i polecił im szcze­

gólniej pieczę n a d ubogimi. C y ry a k z całą gorliwością oddał się p e łn ie n iu sw ego urzędu.

K ie d y pew nego r a z u p rz y n ió sł ta je m n ie c h rz e śc ijań s k im ro b o tn ik o m pożyw ienie, spo­

s tr z e g ł pom iędzy nim i p o w ażnego sta rc a , k tó r y się z d a w a ł u p a d a ć pod ciężarem p r a c y . G łę b o k ą lito ścią z d jęty , p ro sił sta rc a , aby mu pozwolił za siebie odby­

wać roboty. S ta rz e c n a to zezwolił, uciekł, a C y r y a k w s tą p ił w jego miejsce i n a j ­ cięższe w y k o n y w a ł prace. Ale niezadługo został poznanym , po jm an y m i do w ięzien ia w trąconym .

T r z y l a t a m u sia ł p rzep ęd zić w więzie­

niu. W t e d y stało się, że s z a t a n o p ę ta ł córkę c e sarza D y o k le c y a n a . N ik t się nie znalazł, k tó ry b y mógł nie szczęśliw ej p a n ie n c e dopo- módz. Zaw ołano k a p ł a n a b ałw anów , a te m u

Czternastu św. Przyczyńców. 4:

— 49 —

I'

— 50 —

zły duch zeznał, że ty lk o w te n c z a s u s tą p i z panienki, g d y d y a k o n C y r y a k za n ią m o­

dlić się będzie. P o sła n o więc n a ty c h m ia s t po C y r y a k a i p rzyw iedziono go z w ięzie­

nia. Z a pomocą B ożą przez m odlitw ę i bło­

g o sław ień stw o uw olnił C y r y a k cesarzó w n ę od jej d ręczy ciela. C e sa rz o w a do głębi duszy, cudem ty m p rz e ję ta , pozwoliła, że C y ry a k mógł cesarzó w n ę uczyć, a potem j ą ochrzcić. C esarz sam z pow odu w iel­

kiej* miłości do córki, w ziął C y r y a k a pod sw ą obronę i p o d a ro w a ł mu p ię k n y dom, gdzie nie n a g a b y w a n y od n ie p rzy jació ł C hrystusa, m ógł swobodnie ze sw ym i t o w a ­ rzy szam i żyć i służyć Zbawicielowi.

W ty m czasie c ó rk a S a p o ra , k ró la P e r ­ sów, p o p a d ła w t a k ą s a m ą chorobę, co có rk a D y o k le c y a n a . S a p o r d ow iedziaw szy się, że d y a k o n C y ry a k uleczył cesarzów nę, w y p r a ­ w ił poselstwo n a d w ó r c e s a r s k i z prośbą o p rz y sła n ie mu św iętego D y a k o n a . U w ia ­ domiony o tem C y ry a k , w y b r a ł się n a ­ ty c h m ia s t w drogę. P o uciążliw ej podró­

ży, k t ó r ą odbył pieszo, d o s ta ł się szczę­

śliwie do k r ó la Sapora, W ło ż y w s z y ręce n a chorą, modlił się, i n a ty c h m ia s t s z a ­ t a n u stąp ił. N a te n cud zaż ą d ało n a t y c h ­ m ia st 420 osób C hrztu świętego. Po u d z ie ­ leniu odpow iednich n a u k i ochrzceniu świeżo n a w ró c o n y c h ch rześcijan , w rócił

Cy-- 51

r y a k do R zym u, gdzie z a ją ł znow u d a w n e swe m ieszkanie i służył B ogu n a czuw aniu, poście i modlitwie.

Do teg o czasu sta ł pod o p ie k ą c e s a rz a D y o k le c y a n a i n i k t mu nic złego w y rz ą d z ić nie mógł. Ale s tało się, że cesarz p r z e d s ię ­ wziął d a le k ą podróż, a o k r u tn y M ak sy m ian , k o r z y s ta ją c z jego nieobecności, p o sta n o w ił się tym czasem z c h rześcijan am i iiskromuić.

P i e r w s z ą ofiarą jeg o był d y a k o n Cyryak.

O kuto go w k a j d a n y i staw iono przed s ę ­ dziego K a rp a z y u s z a . T e n u c zy n ił mu zarzut, że potężnem u ce sa rz o w i M a k sy m ia n o w i od­

m a w ia po słu szeń stw a. „M y j e s te ś m y posłu szni cesarzowi, ale ofiary s k ła d a m y ty lk o P a n u naszemu, Jezusow i Chrystusowi*1, o d rz e k ł mu na to św. C y ry a k . W t e d y K a r p a z y u s z począł drw ić ze siwych włosów Św iętego, p o w ia ­ dając, że go zrobi młodym i ładnym . K a z a ł więc ro z to p ić smoły i w rz ą tk ie m ty m polać gfowę Ś w ięteg o . Z an ielsk ą c ierp liw o ścią zniósł Ś w ięty tę n a d e r bolesną m ęczarnię i głośno z a w o ła ł: „C hw ała T o b ie, o Panie!

że raczysz nam, sługom Twoim, p rzez bram ę męczarni wchodzić do K ró le s tw a niebieskie- go." „O s t a r y głu p cze1“ zaw ołał, śm iejąc się K arp azy u sz, „ c z y ż ch cesz c h ę tn ie um rzeć bolesną ś m ie r c ią ? " N a to mu odpow iedział C yryak: „ Z a w s z e było mojem p ragnieniem umrzeć dla C h r y s t u s a ! " T e r a z K a rp a z y u s z

4*

- 52

s ta r a ł się stałeg o w y z n a w c ę P a n a o b ie tn i­

cami p rz e c ią g n ą ć n a sw ą stronę. O b iecał mu w ielkie p o d a ru n k i, g d y b y bogom złożył ofiary. Na to znowu p o w ied ział C y r y a k :

„ D a j je tak im , k tó r z y P a n a naszego, J e ­ zusa C h ry stu sa, S tw o rz y c ie la św iata, znać nie ch c ą .“

P o z n a w s z y K a rp a z y u s z , że ani groźby, ani. p o c h le b stw a nie d o p ro w a d z ą stałeg o sługę Je z u so w e g o do z a p rz a n ia się W i a r y św iętej, pełen w ściekłości ro z k a z a ł go ro zciąg n ąć n a to rtu ra c h , p o w y ła m y w a ć członki i tłu c go p ałk am i. W p o ś ró d n ie sły c h a n y c h m ą k n i l słyszano z u s t cie rpliw ego M ę c z e n n ik a innych słów, j a k ty l k o : „Z m iłuj się n a d e mną, P a n ie ! zmiłuj się n a d e m n ą i bądź mi m i­

ł o ś c i w i 1 K a rp a z y u s z więc w idział się z w y ­ ciężonym, g d y ż ani męki n a to r t u r a c h nie zdołały odwieść Ś w ię te g o od miłości do J e ­ z u sa C hrystusa.

D la te g o K a rp a z y u s z doniósł o w sz y stk ie ® . cesarzowi, a ten niebaw em n a k a z a ł, aby św.

C y r y a k a oraz z wielu in n y m i chrześcijanam i, k tó r z y z nim więzienie podzielali, stracono.

W y p ro w a d z e n i na d rogę y ia sałaria, czyli drogę solną, zostali pom iędzy tą d ro g ą a o gro­

dami S a llu s ty u s z a stra c e n i, a od k a p ł a n a J a n a n ied alek o od m ie jsc a s t r a c e n ia p o g rz e ­ bani. W k i l k a m iesięcy później n a ro z k a z P a p ie ż a M arcellego podniesiono z g ro b u

ciała św ięte i d n ia 8 s ie rp n ia 309 u m iesz­

czono w. willi św iętej L u c y n y . C esarz Otton I (936 — 973) w y s t a r a ł się o j ę ­ li dnę rę k ę tego Ś w iętego, k t ó r ą złożono i w B am bergu, a d ru g ą r ę k ę p rz e s ła ł P a ­ pież L eon I X w ro k u 1049 o p a c tw u w Alt- dorf w Alzacyi.

Ś w ięty C y r y a k doznaje w w ielu o koli­

cach c h rz e ś c ija ń s k ic h szczególnej czci i je s t P a t r o n e m p rzeciw gw ałto w n y m pokusom.

MODLITWA

do świętego Cyryaka w gwałtownych pokusach.

W ie rn y , ś w ię ty Sługo B oga! T y ś z nie- p rz e ła m a n ą w iernością w y t r w a ł w w ierze w J e z u s a , S y n a B oga żywego, i nic nic zdołało Cię od J e z u s a oderw ać, ani kaj dany, ani n a w e t śmierć. D la tej stałej w iary, dla tej gorącej miłości dostąpiłeś też ła sk i, żeś mógł p rz e c iw n ik a Boga, owego n ig d y n iespoćzyw ającego n ie p r z y ­ jaciela rodu ludzkiego, owego od p o c z ą tk u m ordercę dusz, zwyciężać i w y g a n ia ć go z nieszczęśliw ych opętanych. — O, k t ó r y te ra z już o trz y m a łe ś z a p ła tę w chw ale niebieskiej za T w o j ą w ie rn ą służbę, weźmij mnie pod T w o ją opiekę i dopomóż T w o ją przyczyną, abym pokusy, k tó r e się n a mnie cisną, zdołał zwyciężyć. T y znasz p o d s tę p y

n ie p rz y ja c ie la ludzkości, T y znasz jeg o p o d ­ szepty, T y wiesz, ja k o on dniem i n o c ą k r ą ż y ku z a tra c e n iu dusz. J a je d n a k ż e chcę m ą d u ­ szę u ra to w a ć , j a uie chcę pójść za obrazam i tw o rzącem i się w mej w yobraźni. A je d n a k , g d y myślę, że ju ż je odepchnąłem , c isn ą n a ranie t a k g w ałto w n ie , że m am obawę, abym n a nie nie zezwolił. Ach, k ochany, św ięty d y a k o m e ! b ła g a m Cię, o każ T w ą potęgę, k t ó r ą Ci J e z u s ju ż za ż y cia T w eg o dał n a d sz a ta n e m , i w y p ę d ź n i e p r z y ja c ie la z mej duszy, skoro on "z p o k u s a m i do mnie się zbliży. G dyby to j e d n a k było w o lą B o sk ą, że mam pod naciskiem pokus cierpieć dalej, to w s ta w się za m ną, abym o- trz y m a ł łask ę, iżbym m ógł się im zaw sze oprzeć i duszę m oją, k t ó r a ’ przez C h rzest św ięty s t a ł a się ś w ią ty n ią D u c h a świętego, zachow ać od w szelkiej zmazy. Amen.

54

Powiązane dokumenty