• Nie Znaleziono Wyników

Św iętego teg o p r z e d s t a w i a j ą ja k o Strzel­

ca z t r ą b ą ro g o w ą p r z y bo k u i z w łó ­ cznią w ręku, z zielo n ą c z a p k ą na g ło ­ wie: obok niego stoi je le ń z k rz y ż e m p o ­ m iędzy rogam i. O jeg o życiu je s t n a s t ę p u ­ j ą c a le g e n d a :

U ro d z o n y i w y ch o w an y w p o g a ń stw ie , m iał p ie rw o tn e imię P la c y d i t a k się odzna czył w służbie w ojskow ej, że o s ię g n ą ł sto ­ pień w ysokiego oficera i cieszył się p r z y ­ chylnością i p r z y je m n o ś c ią c e sa rz y T y t u s a i T r a ja n a . Pomimo,, że b y ł poganinem , żył w ed łu g sum ienia, był ła g o d n y m i cichym w obejściu z bliźnimi, m ianow icie z ubogimi, k tó r y c h b y ł w s p a n ia ły m dobroczyńcą, i dla k tó ry c h m a ją tk ie m sw ym p o z y sk a ł p rz y ja c ió ł w niebie. Zonie jeg o było imię T r a j a n a ; b y ła to j e d n a z n a jp ię k n ie js z y c h i najm aję- tni ej szy ch n ie w ia s t m ia s ta Rzymu. M ałżon­

k ow ie ci m ieli dwóch synów.

G łó w n ą uciechę zn ajd o w a ł E u s ta c h iu s z w polow aniu. P e w n e g o razu , z d a ła od sw ych to w a rz y sz y , ścigał p ięknego jelenia. J e l e ń u c ie k a ł w n a jg łę b s z ą część lasu, a E u s ta c h iu s z gonił za nim. N agle n a s k a lis ty m w zgórzu j e le ń p r z y s ta n ą ł. E u s t a c h iu s z z m ie rz y ł do niego z łu k u i już chciał s t r z a łę wypuścić, w s trz y m a ł się je d n a k ż e , gdyż pom iędzy r o ­

— 58

g am i jego u jr z a ł cu d n ie błyszczący k rz y ż z w izerunkiem Z baw iciela, k t ó r y do niego prze m ó w ił: „P la c y d z ie , czemu mnie ścigasz?

Uwierz we Mnie, k tó r y m j e s t C h ry stu s i d a ­ wno za to b ą ścigałem. Id ź do przełożonego chrześcijan i. daj się ochrzcić, albowiem p o ­ nieważ w zględem u bogich byłeś m iło sie r­

nym, i J a chcę o k azać m iłosierdzie nad tobą, ale p o w ia d a m ci, że w iele d la Mnie cierpieć będziesz m u s ia ł.“ P la c y d u słu c h a ł tego głosu, pow rócił do. m ia sta , w y s z u k a ł" ' k ato lick ieg o B isk u p a , d a ł się uczyć i o- chrzcić i o tr z y m a ł imię „ E u s t a c li i u s z.“

Żona jego i synow ie d o stąp ili t a k ż e ła s k i C hrztu świętego, i o trz y m a ła im ię Teofi- sta, synow ie zaś 'j e d e n A g ap istu s, drugi Teofistus.

N iedługo s p ra w d z iła się p rz e p o w ie d n ia C h ry stu sa. S tr a s z liw a m orow a z a r a z a p o zb a­

wiła go w szy stk ich służebnych dom ow ników obojej płci, a m a j ą t e k jego w s k u te k ro z ­ m aitych nieszczęśliw ych okoliczności z m a r ­ niał. Całkiem p o d u p a d ły p o sta n o w ił udać się z ro d zin ą do E g ip tu . J a k o ż w siad łszy n a o k rę t popłynął, lecz nie m ogąc przy w y ­ ląd o w a n iu zapłacić przew ozu, ze zg ro z ą p a ­ trz e ć m usiał, j a k k a p i t a n żonę jego, p ię k n ą Teofistę g w a łte m n a okręcie za trz y m a w szy , od p ły n ął z p ow rotem . Z bólem se rc a p o ­ szedł za s y n a m i w głąb k r a j u obcego i do­

- 59

szedł do rzeki, na» k tó r e j m ostu nie było.

T rz e b a w iec było dzieci przenieść je dno po drągiem . P rz e n ió słsz y szczęśliw ie A g a p is ta na d ru g ą s tro n ę , w r a c a po Teofista, ale bę­

dąc n a ś ro d k u rzeki, widzi z p rz e ra że n ie m , że lew n ad b ieg a, n a p a d a i unosi A g a p is ta . W p rz e ra ż e n iu swem chce dobiedz do T e o ­ fista, ale w tej chwili w y b ie g a wTilk z k r z e ­ winy, c h w y t a chłopczynę i unosi.

L e g e n d a dochow ała nam n a w e t sk a rg ę , j a k ą ję czał s tr a p io n y E u s t a c h i u s z po stra c ie żony i synów. „Cóż m am począć, j a bezlistne drzewo, j a bezw odny ogród! Z ócz moich pły n ą łzy strum ieniem . Na z e w n ą tr z widzę s t r a t ę m a j ą t k u mego, a co więcej jeszcze, s t r a t ę mej żony i dzieci. W e w n ą t r z nic więcej, j a k m ęczarnie i p o kusy! J a k j a mam być p o słu sz n y i n a chleb zarobić, ja, k tó r y m się ty lk o ro z k a z y w a ć n a u c z y ł ? G dzież zn ajd ę k ą c ik ziemi, g d zieb y m mógł u m rz e ć s p o k o jn ie ? “

T a k la m e n tu ją c , d o sta ł się n a d r u g ą s tr o n ę rzeki. Długo jeszcze iść musiał, aż n a tra fił w ioskę, w k tó re j p r z y ją ł służbę u jednego w ieśn iak a i w pocie czoła p ra c o w a ł m u p rzez l a t piętnaście. W tym czasie (około r. 100 po narodź. C h ry s tu s a ) z a w ik ła ł się cesarz T r a j a n w n iebezpieczną w ojnę z Decebalem , k ró lem D aków . P o b ity w k ilk u bitw ach, żałow ał w ra z z w o jsk iem u t r a t y t a k w y p r ó ­

— 60 —

bow anego wodza, jak im był E u s ta c h iu s z , k t ó r y mieczem sw ym ty łe k ro ć ra z y n ie ­ przyjaciół u p o k a rz a ł. R ozesłał więc na w sz y stk ie s tro n y pewną, ilość żołnierzy, aby go poszukali. Udało im się znaleźć go w wiosce B a d y ssu s, gdzie go poznano po bliźnie n a ram ieniu. N a ty c h m ia s t go zabrali i zaw iedli do c e sarza, k t ó r y mu p rzy w ró c ił w sz y stk ie godności, s ta w ił na czele armii i w y p ra w ił p rz e c iw k o Dakom.

E u s t a c h iu s z w k ilk u b itw ach pogrom ił nie­

p rz y ja c ie la i o trz y m a ł pozw olenie w p r o w a ­ dzenia zw ycięskiego w o jsk a w tryumfie do Rzymu.

K ie d y w ojsko w r a c a ją c do R z y m u , w y­

siadło z o k rę tó w , z n a jd o w a ło się n a nocleg u w domu pew n eg o zamożnego^ o b y w a te la dwóch k a p ita n ó w z n a k o m ity c h z ich w alecz­

ności. W obecności u słu g u ją c e j im n iew iasty , k t ó r a t u w ty m domu słu ż y ła za ogrodniczkę, opowiadali sobie obaj w o jacy dzieje swej młodości. J e d e n z nich p o w i a d a ł : „ Z mych l a t dziecięcych wiem ty lk o ty le , że mój ojciec n a z y w a ł się E u s ta c h iu s z , a m a t k a Teofista, i że w n a jw ię k s z e m ub ó stw ie opuściliśmy ojczyznę. W p odróży m a tk ę m o ją u p r o w a ­ dził k a p i t a n o k rę to w y , b r a t a m ego zaś, k t ó ­ rego ojciec p rzen ió sł na d r u g ą s tr o n ę ja k ie jś rzeki, n a p a d ł lew i u n ió s ł; mnie zaś, gdy ojciec po mnie w racał, n a p a d ł wilk i t a k ż e

uniósł. P r z y p a d k ie m p a s te rz j e d e n zdo­

łał mnie w y r w a ć z paszczęki w ilk a, w ziął do c h a ty sw ojej i w ychow ał. D o ro słszy la t m łodzieńczych, w stąp iłem do arm ii c e ­ sarskiej.

L e d w ie dokończył o sta tn ie g o słowa, g d y d ru g i to w a rz y s z broni się zerw ał, padł mu n a szyję i w y k r z y k n ą ł : „ T y ś j e s t Teofistus, a ja m twój b r a t A gapius, k tó re g o le w porw ał, ale m nie od niego u- wolniono. U k lęk n ijm y i p o dziękujm y B ogu za r a tu n e k , i że n as szczęśliw ie ze sobą p o ł ą c z y ł / 1

O grodniczka, z a tr u d n io n a w pobliżu nich, z w z ra s ta ją c e m zajęciem s łu c h a ła ich ro z ­ mowy. W re s z c ie nie m ogąc się p o w s tr z y ­ mać, pobiegła do nich z o k rz y k ie m r a ­ dości: „G dyście w y bracia, a E u s t a c h i u s z j e s t w aszy m ojcem ", za w o ła ła , „ to m j a w a sz a m a tk a T e o fis ta !" K tó ż opisze r a ­ dość, j a k a n a p e łn iła se rc a ich n a to c u ­ downe sp o tk a n ie ! W n e t odszu k an o E u sta - chiusza, albowiem g d y odnalezieniem dzieci uszczęśliw iona m a tk a s t a n ę ła p rz e d w o ­ dzem z p rośbą, aby mogła pod jego o- p ie k ą w rócić do lizy m u , w te d y poznała w nim swego męża, a on u t r a c o n ą m a łż o n ­ kę. O pow iedziała mu, że k a p i t a n o k r ę t o ­ wy, k t ó r y ich t a k o k ru tn ie rozłączył, u m a rł n a g łą śm iercią, poczem m a jtk o w ie sprzedali

2 62

j ą j a k o niewolnicę,o a pan od d al jej dozór n a d ogrodem.

E u s t a c h iu s z a radość b y ła bez granic, mianowicie, g d y się dowiedział, że synow ie A gapius i Teofistus jeszcze ż y ją i w jego arm ii jak o k a p ita n o w ie służą. N a ty c h m ia s t k a z a ł ich przyw ołać, a potem zg ro m ad ziw szy wojsko, oznajm ił w szystkim , j a k cudownie o d zy sk ał żonę i dzieci. R a d o ść z teg o po­

w odu p a n o w a ła w w o js k u w ielka.

T y m czasem cesarz T r a j a n j u ż um arł, a na jego miejsce n a s t ą p i ł H a d r y a n , k tó r y E u s ta - c h iu sza p r z y ją ł w R zy m ie z w ielkiem i o z n a ­ kami honorowem i. W try u m fa ln y m po ch o ­ dzie p rz e p ro w a d ził go p rzez sz e re g i u r a d o ­ w anego lu d u do' ś w ią ty n i b o ż k a w o jn y , aby tam złożyć b ałw an o w i ofiarę d ziękczynną.

P r z e d b ra m ą św ią ty n i ośw iadczył je d n a k ż e E u s ta c h iu s z zd u m iałem u cesarzow i, że je s t chrześcijaninem i nigdy bogom ofiarować nic będzie. To rozgniew ało c e s a rz a i przychylność jego zam ieniła się w nienaw iść, sk o ro się d o ­ wiedział, że cała ro d z in a wodza j e s t c h rz e śc i­

ja ń s k ą . N a ty c h m ia s t za p o m in a ją c obow iązku wdzięczności, k azał E u s t a c h i u s z a z żoną i dziećmi porzucić lw u srogiem u n a pożarcie.

Ale lew p rz y p a d ł do ich nóg i p o k o rn ie się łasił. N iew zru szo n y ty m cudem cesarz, k a z a ł próżnego w e w n ą trz wołu żelaznego rozpalić do czerwoności, w rzu cić w niego E u s t a

-— 63

cliiusza z rodziną, i spalić żyw cem . K ie d y po trz e c h dn iach szukano za szc z ą tk a m i spalonych, znaleziono w szy stk ie c z te ry ciała n ie tk n ię te ogniem, ja k b y w łaśn ie co dopiero słodko zasnęły. Stało się to 20 w rz e śn ia 120 r o k u .

L u d k a to lic k i w zy w a św iętego K a s t a ­ ch insza jak o P a t r o n a w u cisk ach tego życia i przeciw strachow i śm iertelnem u.

MODLITWA

di> świętego Eustachiusza, Męczennika, w m ezaslu/onem ubóstwie.

Ś w ię ty E u s t a c h i u s z u ! T obie k a z a i Bóg p rzez długi czas d ź w ig a ć k rz y ż u b ó stw a ; T y ś m usiał, z a m ia s t panow ać, p rzez długie l a ta pełnić służbę n ie w o ln ik a i je ść g o rz k i chleb boleści i cierpienia, a w s z y stk o to zn o ­ sić m usiałeś, c h o c ia ż . ż a d n a w ina nie ciężyła n a T w e j duszy. J e d n a k ż e w dośw iadczeniu, j a k ie B óg na Ciebie włożył, o k azałeś się s t a ­ łym, bez s z e m ra n ia i s k a rg i nachyliłeś głowę pod J e g o rę k ę , cierpliw ie znosiłeś k rz y ż ubó­

s tw a i w sz y stk o , co z niem połączone, jak o to: w zgardę, hańbę, szy d e rstw o i n a ig ra w a - nia. Ach, i mnie n a c is k a k rz y ż u b ó s tw a ; j a m nie w łożył k r z y ż a tego n a siebie przez lekkom yślność, z b y tk o w a n ia i rozrzutność, ale B óg zesłał go n a mnie. P r z e to p ro sz ę

64

-Cię, o św ię ty Sługo Boży, dopomóż mi T w o ją p rzy czy n ą, abym i j a bez s z e m ra n ia i s k a r g cierpliw ie i po słu szn ie ten k r z y ż n ie ­ zasłużonego u b ó stw a znosił, abym w mem sm u tn em położeniu nie u p a d ł n a d u ch u i nie popadł w rozpacz, ty lk o podobnie, j a k T y , m iał nadzieję w dobroci i m iłosierdziu P a ­ n a i B oga mego, k t ó r y poniża i w y w y ższa, k t ó r y bierze i znow u p o w r a c a obficie, k t ó ­ r y zasm u ca i znow u cieszy, a ubogim w duchu, tym , k tó r z y ubogiego J e z u s a n a ­ śladują, szczęśliwe o g lą d a n ie o blicza Swego, i wieczną, so w itą z a p ła tę w niebie obie­

cał. Amen.

MODLITW A

zasmuconych rodziców do św. Eustachiusza, za wyrodne dziecko.

O św7. E u s ta c h iu s z u ! j a k im bólem serce T w e było p rz e ję te , g d y Ci T w e u k o c h a n e dzieci były p o rw a n e ! I le ż to r a z y z n a jw ię k s z ą boleścią w sercu m yślałeś o nich, bez n a ­ dziei, że je k ie d y k o lw ie k zobaczysz! Aleś T y m iał tę pociechę, że to były pobożne, miłe B ogu dziatki, k tó r e la s k ę C hrztu św. z a ­ chow yw ały i o b aw iały się Boga, przed k t ó ­ rego obliczem zaw sze w niew inności c h o ­ dziły. J a zaś m am w y ro d n e dziecko, k tó r e nie zw ażając na troskliw ość, j a k ą je otaczałem ,

opuściło d ro g ę cnoty i pobożności, a u w ie ­ dzione i oszukane p rzez ś w ia t odpadło od Boga, poszło sz e ro k ą d ro g ą, k t ó r a p r o w a d z i do zguby. Ach, j a k ciężko t r a p i mnie dzień i noc t a myśl, że dziecko moje może z ap o m ­ nieć zupełnie o Bogn, a p o g rą ż o n e w n a ­ m iętnościach, złych n a ło g a c h i w y s tę p k a c h tego św iata, m oże popaść n a w ieczne p o t ę ­ pienie! Ach, k ochany, św. E u s ta c h iu s z u , b ł a ­ g am Cię gorąco, módl się za m n ą u tr o n u B oga, aby D uch św. m em u zaśle p io n e m u dzieck u o tw o rz y ł oczy, iżby poznało, co do p raw d ziw eg o p o k o ju służy, aby p r z y ­ pomniało sobie n a u k i ro d z icielsk ie; aby zerw ało w iążące je p ę t a tego ś w ia ta , i wróciło, j a k on syn m a r n o t r a w n y do d o m u ojcow skiego i do sw ego O jca, k t ó r y j e stw orzył, do J e z u s a , k t ó r y je p rz e z C h rz e st św ię ty poświęcił. Amen.

II. Ś w i ę t y I d z i .

Na obrazach p r z e d s t a w i a j ą św. Id z ie g o jako o p a ta w długiej, c z a rn e j sukni, z s arn a przy jeg o boku.

Św ięty ten o p a t uro d ził się w A te n a c h . J u ż w m łodości odznaczał się szczególną bo- ja ź n ią przed c h w a łą l u d z k ą i d o czesn ą s ła w ą . Chciał on n ie z n a n y i nie m a ją c y z n a c z e n ia

Czternastu św. Przyczyńców. • 5

B o g u i P a n u sw em u służyć, dlatego, g d y sła w a je g o pobożności ro zn io sła się daleko i szeroko, p o s ta n o w ił opuścić sw e 'o j c z y s t e m iasto, a u dać się do Rzymu. K u tem u ce­

lowi począł sz u k a ć o k rę tu , n a k tó r y m b y się mógł przew ieźć p rzez morze. G d y w łaśnie t za stó so w n y m o k rę te m u p a tr y w a ł, u jrz a ł n a pełnem m orzu o kręt, k t ó r y w alcząc z wichrem, blizkim był zatonięcia. Ś w ięty n a te n widok p a d ł n a k o la n a " i p o czął sie gorąco modlić o ocalenie tego o k r ę tu ' I oto o k r ę t szczęśliw ie p rz y b y ł do lądu.

P a n tego o k rę tu , k t ó r y w idział Św iętego sie modlącego, za b ra ł go na p ro śb ę po k ilk u dniach ze sobą b e z p ła tn ie do Rzymu, w nadziei, że s a m a ju ż obecność ta k ieg o m ę ż a za c h o w a o k r ę t od podobnych n i e ­ bezp ieczeń stw . P o c z te re c h dn iach szczę­

śliwej p odróży p rz y b ito do p ew n ej wyspy,, gdzie Idzi odw iedził w u k ry c iu żyjącego pobożnego p u ste ln ik a , a po tem p o p ły n ą ł n a ty m sam ym o k ręcie do F r a n c y i i u d ał się do A rles, do B is k u p a C ezarego. N ie ­ długo je d n a k ż e p o b a w ia ł u niego, a lb o ­ wiem zam iło w an ie do sam o tn o ści pchało' go w in n ą s tro n ę. P r z e p r a w i w s z y się przez rzek ę R o d a n , u d ał się do wielkiego lasu w b is k u p s tw ie Nimes:. T u w y b rał n a jd z ik s z ą puszczę, a w niej ciem ną j a ­ sk in ię n a m ieszkanie. O d d a n y ty lk o Bogu

— 66 —

i rozm yślaniu, ży w ił się bardzo s k ro m n ie owocami i k o rz o n k a m i roślin, aż pew n eg o ra z u p rz y b ie g ła do niego s a r n a , z b liży ła się bez bojaźni i p o d a ła mu sw e mleko.

W ie le la t ży w ił się jej m lekiem , d z ię k u ­ ją c codzień Bogu, że m u pozwolił n a te n cudow ny sposób życie sw e u trz y m a ć . Stało się, że W e m b a , k ró l Gotów, około ro k u 673 z a rz ą d z ił w ie lk ie polowanie. P s y w n e t w y ­ tr o p i ł y ow ą s a rn ę , k t ó r a c z em p ręd zej s c h ro ­ n iła się do ja s k in i p u ste ln ik a . K ró l ze sw ą św itą pobiegł za n ią aż do ja s k in i, ale t a t a k b y ła cierniem za ro słą , że się s t a ł a n i e p r z y ­ stęp n ą. O bstaw iono więc j a s k in ię strz e lc a m i, a król sam w y p u śc ił strz a łę do w n ę t r z a j a ­ skini. Myśląc, że trafi s a rn ę , p rzeszy ł s t r z a ł ą p u ste ln ik a . T e r a z g w a łte m w d o sta n o się do ja s k in i i z zdum ieniem sp o strzeżo n o leżącego w e k r w i ra n n e g o p u s te ln ik a , a s a r n ę p rz y jeg o boku. K ról, litością z d jęty , k a z a ł n a ­ ty c h m ia s t r a n ę op atrzy ć, prosił Św iętego o p rz e b a c ze n ie i p rz y rz e k ł, że n a tem s a ­ mem m iejscu, gdzie go z ran ił, w y b u d u je k la s z to r. S k o ro k la s z to r b y ł z budow anym , został Idzi w yśw ięconym n a k a p ła n a , i p ie r ­ wszym opatein nowego k la sz to ru .

P o d je g o k ie ro w n ic tw e m p ro w ad ziło k ilk u mężów, k t ó r z y do k la s z to r u w s tą p ili, p r a ­ w dziw ie ś w ią to b liw e życie. O tem u s ły s z a ł

— 67 —

5*

M artell, król F r a n k ó w , i z a w e z w a ł go do siebie. C ie rp ia ł on wielce n a w ie lk ą nie- spokojność s u m ien ia i s p o d ziew ał się, że Ś w ięty mu j ą przyw róci. I d z i się s ta w ił i od B o g a oświecony, o b jaw ił królow i, że dopiero od z g ry z o t su m ie n ia w olnym będzie, skoro swój g rz e c h n a spow iedzi z a ta jo n y k a p ła n o w i o tw a rc ie w y zn a. M a rte ll p rz e ­ r a ż o n y i z d u m ia ły u c z y n ił j a k mu Ś w ię ty zalecił, zn a la z ł spokojność s u m ien ia i u d a ­ row a! go bogato. Id zi zaś z ra d o śc ią w r ó ­ cił do sw ego u k o ch an eg o k la s z to ru , ży ł ta m w e d łu g r e g u ły św ięteg o B e n e d y k ta , z a ­ łożyciela ząk o n u , i u m a r ł 1 w rz e śn ia 725 r.

w późnym w ieku.

Ś w ię ty Id zi p r z y b y w a z pom ocą tym, k tó r z y się o b a w ia ją lub w s ty d z ą o d p raw ić szczerej spowiedzi.

MODLITWA

(lo świętego Idziego o poznanie grzechów i dobrą, szczerą spowiedź.

O św ięty idzi, T y ś ju ż w p ierw szej mło­

dości w ziął sobie do s e r c a s ło w a P a n a :

„U czcie się ode Mnie, albow iem J a je s te m cichy i poko rn eg o s e r c a “ , d lateg o w z g a rd z i­

łeś k a ż d ą ch w a łą i k a ż d y m z a sz c z y te m tego św iata, a przez to z y s k a łe ś ła s k ę , żeś se rc e zach o w ał czyste, i aż do późnego w ie k u

zdołałeś pro w ad zić miłe B o g u życie. J a zaś m iz e rn y m uszę z b o leścią w y z n a ć , że z pychy, lekkom yślności i n ie w czesn ej zarozum iałości poszedłem za mem i skłonnościam i, w y s z u k i ­ w ałem nieb ezp ieczn e sposobności, o d d ałem się uciechom tego św iata, zg rz e sz y łem ciężko i często, i obraziłem, zasm uciłem i z a g n ie w a ­ łe m mego n a jle p sz e g o P a n a , B o g a i Ojca.

Ach, p r z e ję ty boleścią za me s tr a c o n e ży­

cie, p ełen sk ru c h y , że u tr a c iłe m ła s k ę B o g a i n a J e g o sp ra w ie d liw y g n ie w zasłużyłem , p r a g n ę z całego s e r c a p rz e b a c z e n ia p rzez szczerą, p o k o r n ą spow iedź. J e d n a k ż e p y ­ c h a m oja o p ie ra się tem u, a s tr a c h i p r z e ­ ra ż e n ie mnie p rz e jm u je n a myśl, że m am g rz e c h y moje w y z n a ć kap łan o w i. Do tego n ie znam w sz y stk ic h moich g rzech ó w i w y ­ stę p k ó w , ja k ż e ż m am się ich szczerze spo­

wiadać, aby uzyskać p r z e b a c z e n ia ? P r z e t o proszę Cię, o Sługo Boży! w y jed n aj mi T w o j ą p rz y c z y n ą , aby D uch św ię ty S w em ś w iatłem niebieskiem oświecił me serce, iż ­ bym poznał mnogość, w ielk o ść i złośliwość g rz e c h ó w m oich; niech aj mi dopom oże, abym się ich t a k pokornie, w s k ru s z e i szczerze spow iadał, j a k to ty ln św ię ty c h p o k u tn ik ó w uczyniło, iżbym odpuszczenia g rz e c h ó w i s p o ­ k o ju s u m ien ia dostąpił. Amen.

— 70 —

Święta Małgorzata, Panna i Męczenniczka.

Obraz tej św ię te j D z ie w ic y p r z e d s t a w i a p ię k n ą n ie w ia s tę , o d z ia n ą k ró le w s k im p ła s z ­ czem ; w r ę k u t r z y m a w łócznię z k rzy żem , k t ó r ą p r z e b ija brzy d k ieg o sm oka.

Ś w ię ta M a łg o rz a ta pochodzi z A ntyo- chii, gdzie ojciec jej, A d e z y u sz imieniem, b y ł k a p ła n e m bałw anów . B a rd z o ry ch ło s tra c iw s z y rodziców, n a u c z y ł a się w ia ry w J e z u s a od sw ojej m am ki, k t ó r a b y ła ch rz e śc ijan k ą . J a k o dziew czę p i ę t n a s t o ­ le tn ie p a s a ła owce. P e w n e g o ra z u u jr z a ł j ą p r e fe k t m iejski, Olibryusz, i z a p a lił się n i e c z y s tą do niej miłością. P o s ł a ł w ię c do niej jediiego z s w y c h z a u fa n y c h , i k a z a ł je j pow iedzieć, że j ą chce zaślubić. D z ie ­ w ica te m się b a rd z o p rz e lę k ła i o dpow ie­

działa p o sła ń c o w i: „ N ie p ra g n ę w aszeg o pan a, albowiem n a oblubieńca w y b r a ła m so­

bie P a n a naszego, J e z u s a C h r y s tu s a ." K ie d y to posłaniec O libryuszow i doniósł, r o z g n ie ­ w a ł się bard zo i k a z a ł g w a łte m dziewicę p rz e d siebie p r z y p ro w a d z ić. „ J a k ci im ię“ , z a p y ta ł, „i j a k ie g o ś s t a n u ? “ N a to odpo­

w ie d z ia ła M a łg o r z a ta : „ J a u w ielb iam J e ­ z u sa C h ry stu sa , W s z e c h m o g ą ce g o Boga, j e ­ stem c h rzco n ą i J e g o s ł u ż e b n i c ą ; zow ią mnie M a łg o rz a tą , a j e s te m z s z la c h e tn e g o ro d u .“ „ Ż e ś j e s t z s z la c h e tn e g o ro d u i że

— 71

ci M a łg o rz a ta imię, to tw ej p iękności p r z y ­ stoi", rz e k ł n a to O libryusz, „ a le że w ie ­ rzy sz w ja k ie g o ś u k rz y ż o w a n e g o Boga, k t ó ­ rem u C h ry stu s Im ię, to w ie lk ie g łu p stw o i w styd dla c ie b ie !" Na to z a p y t a ł a M ałgo­

r z a t a : „ S k ą d ty wiesz, że J e z u s C h ry stu s z o s ta ł u k rz y ż o w a n y m ?“ „ Z k s ią ż e k " , od­

r z e k ł O libryusz. „C zem uś w n aszy ch ś w ię ­ ty c h k s i ą ż k a c h dalej nie c z y t a ł ? " z a p y t a ł a ś w ię ta dziew ica, „ p rz e c ież T e n , k t ó r y był u k rz y ż o w a n y , trzeciego d n ia z m a r t w y c h ­ w s ta ł i w s tą p ił n a niebiosa, g d zie w ieczn a p a n u je szczęśliw ość." U d e rz o n y i ro z g n ie ­ w a n y t ą odpow iedzią O libryusz, k a z a ł M ał­

g o rz a tę w trą c ić do więzienia. K ied y po­

w tó rn ie s ta w ić j ą przed siebie k a z a ł, r z e k ł:

„M ałg o rzato , miej litość n a d t w o j ą p ię k n o ­ ścią." M a łg o rz a ta o d p o w ie d z ia ła : „ J a m am litość n a d p ięk n o śc ią mej duszy, k t ó r a m a n a sobie w y r y t y obraz B o g a ; tej piękności n a r u s z y ć n ie m o g ę.“

Do w ściekłości d o p ro w a d z o n y t ą s ta ło ­ śc ią p r e f e k t k a z a ł j ą s tra s z liw ie m ęczyć n a to r tu r a c h , a potem w rzu cić do w ięzienia.

T u u k a z a ł je j się s z a ta n w p o sta c i sm o k a i g ro ził je j, że j ą pożre, jeśli się C h ry s tu s a nie zaprze. D z ie w ic a u z b ro iła się w k rz y ż i nie o d s tą p iła od w alki, dopóki nie zeznał:

„ M y ( s z a ta n i) zazdrościm y wielce c h rz e ś c ija ­ nom, albow iem oni m ogą w nieb ie za ją ć to

- 72 —

miejsce, k tó re ś m y zajm ow ali, i g d y b y śm y mogli te m u przeszkodzić, ch ętn ie b y śm y to uczynili." W te d y r z e k ł a dziew ica: „M nie t y szkodzić nie zdołasz, albowiem J e z u s C h ry s tu s j e s t moim O brońcą,/' P o c z e m w zniósłszy oczy k u niebu, r z e k ła : „ W s z e c h ­ m ogący P a n i e B oże! błagam dobroci T w o ­ jej, abyś mi dał szczęśliwość w ieczną, albo­

wiem pokładam m ocną ufność w T obie i w słowie T w o je m .“ W t e d y u k a z a ło jej się św iatło z nieba, a w tem św ietle u j r z a ła bły sz c z ą c y k rzyż, n a k t ó r y m u g ó ry sie d z ia ła gołębica. T e r a z zły duch uciek ł

Z now u staw iono j ą przed p r e f e k t a Oli- b ry u sza, k t ó r y p onow nie n a m a w ia ł j ą do z a p r z a n ią się C h ry stu sa . K ie d y i ty m r a ­ zem stałość sw ą ok a z a ła , w rzucono ją w n aczynie p ełn e w rzącej wody, ale w y ­ szła z niej nieu szk o d zo n ą. N a t e n cud n a ­ wróciło się z a raz mnóstwo pogan, M ałgo­

rzacie zaś ucięto głowę. Z an im po d ała k a to w i głow ę do ucięcia, z w ró ciła się do o ta c z a jąc y c h j ą pogan, m ó w ią c : „ P o ­ znajcież ra z przecie w aszego S tw órcę, B o g a O jca, J e z u s a C h ry s tu s a , S y n a J e g o a Z b a ­ wiciela w aszego, i D u c h a św iętego, Po- św ięciciela.a

U m a r ła w ro k u 275 i je s t w z y w a n ą ja k o P a t r o n k a w p o k u sach i w ątp liw o ściach .

MODLITWA

do śniętej Małgorzaty w pokusach przeciw świętej cnocie czystości.

Ś w ię ta M ałgorzato! T y ś pięk n o ść T w e ­ go dziewiczego ciała i n iew in n o ść p rz e z C h rzest św ięty oczyszczonej duszy w ie rn ie zachow ała, T y ś nie pozw oliła n a r o z łą c z e ­ nie się. z T w y m najm ilszym , n a jc z y stsz y m , n a jp ię k n ie jsz y m O blubieńcem , i op arłaś się pochlebstw u, w s z y s tk im obietnicom , n a w e t n a jsro ż sz e męki w y trz y m a ła ś . O, ś w ię ta P a n n o ! módl się za m n ą o ła sk ę , abym n ig d y nie zapom niał, j a k p ię k n e m j e s t w oczach B o g a n ie zm azan e ciało, j a k k o ­ s z to w n ą n iew in n o ść duszy, j a k wszelki p rz e p y c h i w s z y s tk ie d o b ra nie m ogą z n ią iść w p orów nanie, i dopomóż mi, aby w e ­ w n ę t r z n e po k u sy przeciw te j n a jp ię k n ie js z e j cnocie i n a jp ię k n ie js z e m u darow i B oga s t a ­ teczn ie p rzez u sta w ic z n ą , p e łn ą ufności mo­

dlitw ę zw alczał, i w n ied o w ie rz a n iu sobie sam em u u n ik a ł w szelkich n ie b e z p ie cz e ń stw n iew in n o ści z a g r a ż a ją c y c h ; dopomóż, abym nie słu c h a ł słodkich słów pochlebcy, ani na obietnice nie zw ażał, i dopomóż, żebym zaw sze sobie przypom inał, ile to dziewic dla ich miłości k n ich B o sk ie m u O blubień­

cowi w Kościele k a to lic k im cześć odbiera, a w niebie w iecznej z a ż y w a szczęśliwości.

Módl sie z a m ną, o Ś w ię ta ! abym w w alce s tateczn ie, j a k o T y , w y t r w a ł i d o s ta ł się w T w o je i tj d u inn y ch św ię ty c h D ziew ic grono, iżb y m w niebie m ógł śpiew ać P i e ś ń n o w ą i za B a r a n k ie m J e z u s iść ta m , do­

k ą d On idzie. Amen.

— 74 —

Powiązane dokumenty