• Nie Znaleziono Wyników

Mjr inż. K. Król

Lotnictwo obce n a w ypadek w ojny może działać nie­

zależnie od linii frontu. Zasięg jego ataków jest w sta­

nie objąć cały obszar k raju. Dlatego też troską naszą m usi być wzmocnienie obrony wszelkich objektów, a zwłaszcza objektów przemysłowych, narażonych na zburzenie przez przeciwnika.

Pow stający obecnie C entralny Okręg Przem ysłowy jest ze względu n a swe położenie w trójkącie bezpie­

czeństwa faktem w ażnym i pom yślnym dla ulokow ania najbardziej eksponowanych ośrodków przemysłowych, w w arunkach zapew niających im znacznie większe b ez­

pieczeństwo przed nalotam i.

Z p u n k tu w idzenia obrony przeciwlotniczej jedną z pierw szych czynności przy budowie zakładów przem y­

słowych jest w ybór terenu. Najw ażniejszym czynnikiem w danym przypadku jest zam askowanie objektu i dróg kom unikacji. F abryka m usi być dla lotnika tru d ­ na do znalezienia, wobec czego pow inna być umieszczo­

na zdała od dużych skupisk ludzkich, znaczniejszych roz- w idleń rzek, kolei, szos, jezior czy też charakterystycz­

nych wzgórz. Zakład przem ysłowy należy umieścić o ile możności w pofałdow anym terenie lub wysokopiennym lesie. Przed przystąpieniem do budowy pożądane jest dokonanie zdjęcia lotniczego projektow anego terenu, w celu skontrolow ania jego w alorów z p u n k tu widzenia OPL. Osiedle robotnicze powinno być ulokow ane w pew ­ nej odległości od samego zakładu przemysłowego. Sy­

tuow anie dwóch lub więcej w ytw órni w sąsiedztwie jest niewskazane.

Po dokonaniu w yboru tere n u fabrycznego należy skrupulatnie i racjonalnie rozplanow ać budynki. Po­

w inny one być rozlokowane (z uwzględnieniem ich prze­

znaczenia w produkcji) nieregularnie i w odległościach możliwie najw iększych. Należy unikać nadm iernie dłu­

gich lub wielkich budynków oraz bocznych paw ilonów łub przybudów ek. Drogi i bocznice kolejow e nie po­

w inny być planow ane w regularne szachownice, tak i bowiem układ dróg kom unikacyjnych jest doskonale w i­

doczny z powietrza.

Równie w ażnym czynnikiem jest zorientow anie p e r­

sonelu zakładu w rozplanow aniu budow li i urządze­

niach specjalnych, ja k schrony, pomieszczenia uszczel­

nione, kąpieliska, odkażalnie, p u nkty san itarn o -rato w - nicze itp. Drogi i place w ytw órni m uszą być sytuow ane w k ieru n k u najczęstszych w iatrów , co m a n a celu w y­

korzystanie jak najw iększej przew iewności n a wypadek atak u gazowego.

Z uw agi na to, że rozrzucenie budynków fabrycznych jest pożądane, ale jednocześnie i kosztowne, konieczna jest przy planow aniu w spółpraca inżyniera specjali­

sty z zakresu OPL z inżynierem budow lanym , projek­

tującym całokształt fabryki, których zadaniem będzie sharm onizow anie w alorów produkcyjnych zakładu z po­

stulatam i OPL.

Przechodząc z kolei do zagadnienia konstrukcji b u ­ dynków, zaznaczymy przede wszystkim , iż do niedaw na niedoceniano działania destrukcyjnego bomb gazowych, zapalających i odpryskowych. Dopiero rezu ltaty nalo­

tów eskadr bom bowych w H iszpanii i w Chinach przy ­ pom niały państw om europejskim o budow nictw ie stalo­

w ym i żelbetow ym oraz o stropach kleinow skich lub żelbetowych, w ytrzym ałych na w alący się z górnych pięter gruz. O statnie doświadczenia wykazały, że już sam szkielet stalow y lub żelbetowy jest do pewnego stopnia ochroną przed bombami, zwłaszcza mniejszego kalibru.

Obok konstrukcji szkieletowej bardzo w ażne je st sto­

sowanie fasad gładkich — bez gzymsów, ornam entów i balkonów. Ściany pow inny być od zew nątrz gładkie i zatarte, cokoły zaś obłożone klinkierem lub cegłą na

„fugę“, aby można je było łatw iej odkażać.

W celu ja k największego podniesienia ognioodpom o- ści budowli — dachy ich należy pokryw ać cienkim i p ły ­

tam i żelbetowymi lub blachą falistą. Na strychach nie wolno gromadzić m ateriałów , nadto dostęp do strychów musi być jak najłatw iejszy. Dachów i stropów drew nia­

nych w m iarę możności należy unikać, o ile by jednak zaszła konieczność użycia drew na, to m usi ono być po­

k ry te w arstw ą krzem ionki ognioodpornej. Podobnie i konstrukcję żelazną należy otulić betonem . N a halach fabrycznych nie wolno umieszczać św ietlików pozio­

mych. Muszą one być pionowe, w bocznych ścianach zaś należy zastosować okna żelazne. Szyby okien oraz świetlików fabrycznych m uszą być pom alow ane specjal­

ną farb ą blendującą.

M agazyny m ateriałów łatw opalnych należy budow ać możliwie małe. Dachy ich pow inny być w ykonane z etern itu lub z blachy. Poszczególne budynki m agazyno­

we należy oddzielić od siebie dość znaczną przestrzenią i każdy z nich otoczyć w ałem ziemnym, o ile nie po­

siadają innych przeszkód naturalnych.

Pyzy budowie w ytw órni nie należy zapominać i o czynnej obronie przeciwpożarow ej. Musi więc być za­

instalow anych kilka zbiorników wodnych w terenie i w m iarę możności dość duży staw. Poza tym do gasze­

nia pożaru potrzebna jest znaczna ilość piasku oraz sprzęt umieszczony w centrum fabryki.

Niezm iernie w ażna jest kw estia ciągłości produkcji naw et po nalocie. W tym celu należy odpowiednio za­

bezpieczyć najw ażniejsze ośrodki w ytw órni: elektrow ­ nię, stacje pomp, radiostacje, najw ażniejsze maszyny itp. W większych zakładach należałoby w m iarę możno­

ści rozlokować te objekty w bezpiecznych miejscach, przede w szystkim przez umieszczenie w schronach w szystkich podstaw ow ych ośrodków produkcji.

Do objektów zasługujących n a szczególną pieczę n a ­ leżą rów nież wszelkie urządzenia instalacyjne, elektry­

czne, telefoniczne, wodociągowe i kanalizacyjne, gazo­

we i C. O. W szystkie te instalacje trzeba ukryć sta ra n ­ nie w kanałach lub zasypać ziemią.

Oprócz ochrony urządzeń fabrycznych ogromnie w ażna jest ochrona personelu w ytw órni, dla którego za­

wczasu należy przygotować schrony ziemne. Pewność, że pracow nicy mogą się skryć w czasie nalotu, uodpor­

ni ich psychicznie n a w ypadek wojny. Schrony te w czasie pokoju można w ykorzystać n a magazyny, skła­

dy itp.

Obok wyżej wym ienionych środków obrony biernej — trzeba w ykorzystyw ać właściwości teren u i krajobrazu w ten sposób, aby budynki zacierały się i gubiły w nim możliwie najbardziej. N adto w nocy fabryka m usi być oświetlona tak, aby nie była widoczna*z pow ietrza oraz by św iatła w chwili nalotu mogły być natychm iast i całkowicie zgaszone z jednego punktu.

Podkreślić wreszcie należy spraw ę kolonij robotni­

czych. Oprócz w spom nianej dość znacznej odległości od fabryki, osiedla robotnicze pow inny być możliwie upo­

dobnione do zwykłych wsi i m iasteczek; w tym celu należy je rozmieszczać wzdłuż dróg lub szos. Tylko wówczas będą one tru d n e do odkrycia z powietrza. Do­

m y m ieszkalne blokowe lub kilkurodzinne m uszą być budow ane z cegły i o ile możności pokryte dacham i żel­

betowymi. Gzymsy domów pow inny być w m iarę moż­

ności ja k najbardziej zredukow ane. W piw nicach m u ­ szą znajdow ać się uszczelnione pomieszczenia bez la ­ biryntów i zakam arków .

Reasum ując powyższe rozw ażania, dochodzimy do wniosku, że budow nictw o pod kątem OPL opiera się głównie na dobrym przygotow aniu technicznym terenu, budow li iin stalacy j. O ile polskie zakłady przem y­

słowe będą skrupulatnie przestrzegały powyższych zasad, to nieprzyjaciel będzie mógł zlikwidować w najgorszym razie m ały odcinek „frontu przem ysło­

wego” i linia frontu bojowego nie będzie pozbawiona oparcia gospodarczego oraz psychicznego w zapleczu.

M i e s z k a n i a r o b o i n i c z e

Inż. Z. Piotrowski

Jednym z w ielu czynników, w pływ ających na stopień bezpieczeństwa pracy robotnika, jest jego stan fizyczny i psychiczny. Im stan ten jest lepszy, tym więcej jest danych do uniknięcia nieszczęśliwych w ypadków przy pracy.

W czasie pracy zostaje zużyta pew na część zasobów energii, które m uszą być uzupełnione poza w arsztatem pracy. Dlatego ta k w ażne są w arunki, w jakich pracow ­ nik przebyw a poza godzinami pracy i w ażne są jego w arunki mieszkaniowe.

Sądzę, że dzisiaj byłoby już zbyteczne dowodzić, iż wym aganie, by robotnik posiadał należyte mieszkanie, jest nie tylko postulatem sprawiedliwości społecznej, ale w arunkiem racjonalnej gospodarki społecznej. Na­

tom iast co do tego, jakim realnym w artościom m a dzi­

siaj odpowiadać u nas pojęcie „należytego" m ieszkania robotniczego, panuje ciągle jeszcze rozbieżność. B rak również jednolitego poglądu n a to, jakie form y m a przy­

brać pewność użytkow ania tego mieszkania. Pewność — to znaczy przeświadczenie robotnika, oparte na dośw iad­

czeniu, że wymaganiom, jakie na niego nakłada tak a czy inna form a użytkow ania m ieszkania, jest on w sta ­ nie sprostać bez uciekania się do ograniczeń, szkodli­

wych dla niego samego i jego rodziny.

/ /

Zarysow ują się tu w yraźnie dwa podejścia do zagad­

nienia. W pierw szym — p u nkt w yjścia stanow i współ­

czesny poziom wiedzy z dziedziny budow nictw a miesz­

kaniowego i w ynikające stąd racjonalne norm y jednost­

kowe pow ierzchni użytkow ej, przestrzeni mieszkalnej, stopnia naśw ietlenia, ogrzania, wentylow ania, a w resz­

cie funkcjonalnego rozgraniczenia i zainw estow ania m ieszkania. Jeżeli w dodatku uzupełnim y te założenia wym aganiem , by przy ustalaniu tych norm były wzięte pod uw agę wszelkie nowoczesne zdobycze techniczne, to otrzym am y pew ną logicznie związaną całość ujęcia za­

gadnienia m ieszkania robotniczego tak, jak powinno ono w yglądać w św ietle dzisiejszych, obiektyw nych możliwości technicznych. Tak u jęty program jednostki m ieszkalnej będzie m iał w szystkie zalety idealnego roz­

wiązania, jednak posiadać będzie tę zasadniczą wadę, że w eksploatacji okaże się niedostępny dla robotnika. Cóż bowiem z tego, że w stosunku do obecnych w arunków mieszkaniowych robotniczych będzie takie m ieszkanie oznaczać olbrzymi postęp, um ożliw iający znakomicie rozwój sił fizycznych i psychicznych w arstw y robotni­

czej — jeżeli koszt w yprodukow ania jednostki miesz­

kalnej będzie ta k wielki, iż ciężary, w ynikające z k o ­ nieczności obsługi k apitału zainwestowanego w budowę, przekroczą daleko możliwości budżetu robotniczego.

Próby takiego podejścia do zagadnienia m ieszkania ro ­ botniczego były już u nas niejednokrotnie czynione, d a­

jąc za każdym razem w ynik negatyw ny. Tym niem niej w dalszym ciągu podnoszą się głosy, uporczywie n a w ra ­ cające do takich „zasadniczych“ założeń.

Dla posunięcia naprzód spraw y m ieszkań robotniczych jest rzeczą niezm iernie w ażną zdanie sobie spraw y, na czym polega ta niechęć porzucenia omówionego sposobu ujm ow ania zagadnienia. Zagadnienie m ieszkania w ogó­

le, a więc i zagadnienie m ieszkań robotniczych, wyszło już daleko poza ram y wyłącznie doświadczenia budow ­ lanego. W ąskie do niedaw na grono specjalistów, którzy wchodzili w orbitę procesu produkcji m ieszkania, zna­

komicie się rozrosło. W płynęły n a to zarówno rozwój techniki i naukow ych badań w tej dziedzinie, jak i zm iana stosunków społeczno-gospodarczych. Dzisiaj osie­

dle m ieszkaniowe jest w ynikiem w spółpracy całego sze­

regu specjalistów, i to nie tylko z dziedziny techniki.

Każdy z nich, z n atu ry rzeczy, uw aża za niemożliwe zre­

zygnować bodaj z przeciętnych wymogów, jakie d yktu­

je poziom jego specjalności, licząc na to, że nadw yżka kosztów w ynikająca z takiego ujęcia będzie zbilansow a­

na oszczędnością w innym dziale. Synteza tych częścio­

wych stanow isk doprowadza w łaśnie do schem atu u ję­

cia zagadnienia m ieszkania robotniczego, które określić można jako idealistyczne, a które w efekcie, naw et w przypadku zrealizow ania zadania, czyni m ieszkanie ta ­ kie niedostępne dla robotnika.

Chcąc zatem w ybrnąć z błędnego koła, należy szukać innego podejścia do zagadnienia. Należy wyjść nie z teo­

retycznych przesłanek, określających jakość mieszkania, lecz z istniejących obecnie możliwości gospodarczych przeciętnych mas robotniczych. Innym i słowy rozum o­

w anie nasze przybiera form ułę: co i w ja k im zakresie z naszych zasobów wiadomości z dziedziny m ieszkaniow ej m ożliw e jest do zastosowania p rzy budowie m ieszkań robotniczych, by były one osiągalne dla robotnika.

Przy takim postaw ieniu spraw y na pierw szy plan w y­

suw a się kw estia budżetu robotniczego, a zwłaszcza tej kwoty, k tórą może ze swego budżetu przeznaczyć na opłatę z ty tu łu korzystania z m ieszkania. Mówiąc ko­

rzystanie, należy mieć na uw adze wszelkie jego formy, a więc zarów no posiadanie n a własność indyw idualne ja k i spółdzielcze, jak wreszcie dzierżawienie czy po- prostu najem . Ciężary, k tóre ponosić m usi użytkow nik m ieszkania, składają się z dwóch zasadniczych pozycyj.

Pierw sza — to obsługa kosztów w yprodukow ania miesz­

kania, druga — to w ydatki związane z utrzym aniem budynku w raz z otoczeniem w należytym stanie (konser­

wacja) i wszelkiego rodzaju koszty adm inistracyjne. J e ­ żeli weźmiemy pod uwagę, że konserw acja jest w dużej m ierze funkcją budowy (rodzaju budynku, jakości m a­

teriałów i wykonania), to m usim y przyjść do przekona­

nia, że czynnikiem grającym zasadniczą rolę dla wyso­

kości obciążeń z ty tu łu użytkow ania m ieszkania będzie koszt w yprodukow ania jednostki m ieszkalnej oraz w a­

ru n k i finansow ania budowy.

Stąd więc ogólną form ułę poprzednio podaną można bliżej skonkretyzow ać jako szukanie odpowiedzi na py­

tanie: jaką jednostkę m ieszkalną m ożna w yprodukow ać w danej m iejscowości i w danych w arunkach ry n k u bu­

dowlanego kosztem sum y, której annuitet p rzy danej stopie procentow ej i danym okresie am ortyzacyjnym stanowić będzie kw otę równą pozycji „m ieszkanie“ w budżecie robotniczym (biorąc pod uw agę pew ną popraw ­ kę konieczną do uw zględnienia z ty tu łu kosztów okre­

ślonych jako adm inistracyjne). W zależności ta k w y ra­

żonej m am y jako wielkości dane wysokość budżetu ro ­ botniczego oraz w arunki ry n k u budowlanego (koszt te ­

60

renu, koszt m ateriałów i robocizny w najszerszym rozu­

m ieniu tego wyrazu), zmiennymi będą jednostka miesz­

kalna, stopa procentow a i okres am ortyzacyjny.

Zanim przejdziem y do analizy tej zależności, wypada ustalić, co będziemy rozumieć przez określenie „jednost­

ka m ieszkalna".

Pojęcie dzisiejszego mieszkania, naw et w tak skrom ­ nym zakresie, jak mieszkanie robotnicze, nie da się zam knąć w ciasnych ram ach pojęcia „dachu nad gło­

wą", a więc wyłącznie odgrodzenia się i zabezpieczenia przed w rogimi w pływam i przyrody. Cywilizacja dzisiej­

sza zdążyła już przecie w dużej m ierze opanować przy­

rodę, zam ieniając ją z w roga na swego sprzymierzeńca.

Dzisiejsze mieszkanie powinno zapewniać pewne, moż­

liw e do osiągnięcia m inim um higieny i wygody. Higie­

na — to światło, powietrze, woda, estetyka otoczenia itp.

Wygoda—to praw idłow y rozdział funkcyj mieszkalnych, gospodarczych i kom unikacyjnych. Te dwie bowiem przesłanki: higiena i wygoda stanow ią podstaw ę rozwo­

ju k u ltu ry mieszkaniowej, bez której tru d n y jest do urzeczyw istnienia postulat rozw oju sił fizycznych i du­

chowych człowieka.

Dzisiejsze w arunki ekonomiczne i rozwój życia spo­

łecznego zm uszają do sprow adzenia powierzchni miesz­

kalnej w m ieszkaniach robotniczych do ta k szczupłych rozmiarów, że praw idłow y rozdział funkcyj jest najczę­

ściej nieosiągalny. Niemożliwe jest również w ram ach ta k skurczonej przestrzeni zapewnić jednostce miesz­

kalnej pełną sam owystarczalność, to znaczy zam knąć w granicach indyw idualnego m ieszkania wszelkie procesy związane z tym, co nazyw am y prow adzeniem pełnego gospodarstwa. Pew ne czynności m uszą być w ydzielone i zgrupowane. Dla ich w ykonyw ania zostają w ytw orzone specjalne pom ieszczenia u żytkow ane przez m ieszkańców pewnego zespołu jednostek m ieszkalnych.

Prócz tego istotną częścią składow ą każdego m ieszka­

nia, jego uzupełnieniem i rozszerzeniem, jest otaczająca przyroda, wolna, niezabudow ana przestrzeń z jej ziele­

nią, rzeźbą terenu, płaszczyznami wody itp.

Tak więc pojęcie jednostki m ieszkalnej w ykracza po­

za zakres zam kniętej przestrzeni indyw idualnego miesz­

kania.

Wobec tego koszt w yprodukow ania jednostki m iesz­

kalnej obejm uje zarówno koszt terenu wraz z jego urzą­

dzeniem , ja k i koszt budow y m ieszkania i wreszcie wszelkiego rodzaju pom ieszczeń o przeznaczeniu u ż y ­ teczności ogólnej.

Dość często zapom ina się o tym w rozw ażaniach nad obniżeniem kosztów w yprodukow ania jednostki miesz­

kalnej, ograniczając poszukiw ania jedynie do dziedziny kosztów budow y mieszkania.

A nalizując zależność między jednostką m ieszkalną i budżetem robotniczym według poprzednio podanej fo r­

muły, widzimy pew ne uproszczenia i niedomówienia.

A mianowicie budżet robotniczy został u jęty jako pew ­ na wielkość przeciętna zarobków. Jakkolw iek jest to te ­ oretycznie zupełnie możliwe, to jednak w praktyce nie da się utrzym ać. Otrzym any bowiem tą drogą rezultat będzie niedostępny dla dużej grupy robotników o zarob­

kach niższych niż przeciętne, a za skąpy dla robotników lepiej zarabiających. Stąd wniosek, że naw et w dzisiej­

szych czasach u nas m ieszkanie robotnicze nie stanow i jakiejś jednorodnej kategorii. Należałoby wprowadzić

conajm niej trzy kategorie: m ieszkań robotniczych n a j­

m niejszych, średnich i w iększych, przy czym nie chodzi tu jedynie o wielkość pow ierzchni mieszkalnej, ponie­

waż zróżniczkowanie może iść również w kierunku b a r­

dziej lub m niej pełnego uw zględnienia potrzeb higieny i w y gody1.

Niedomówieniem, czy, jeśli kto woli, brakiem om aw ia­

nej form uły zależności jest pominięcie czynnika, który możnaby nazwać społecznym. Wielkość zarobków nie jest proporcjonalna do wielkości rodziny. Liczne rodzi­

ny znajdują się w sytuacji daleko gorszej od rodzin m a- łodzietnych lub bezdzietnych.

Liczna rodzina potrzebuje znacznie większej po­

wierzchni m ieszkalnej, mogąc jednocześnie przeznaczyć m niejszą część swego budżetu na potrzeby m ieszkanio­

we. Rozwiązać tego dylem atu bez ingerencji pomocy społecznej nie sposób.

Nie znaczy to, by pomoc społeczna2 przy budowie m ieszkań robotniczych mogła się ograniczyć wyłącznie do tych. szczególnych wypadków. Że dzisiaj robotnik przeciętnie zarabiający nie jest w możności zdobyć od­

powiedniego m ieszkania w yprodukow anego na wolnym ry n k u — jest rzeczą udowodnioną i uzasadnianie jej w y­

kroczyłoby znacznie poza ram y niniejszego artykułu.

Chciałbym jedynie zwrócić uwagę n a form y, które m o­

że przybierać ta pomoc. A więc może tu wchodzić w grę dostarczenie: odpowiednich tanich, lub naw et darm o­

wych terenów , tanich długoterm inow ych kredytów , wreszcie stw orzenie ulg w opłatach i św iadczeniach wszelkiego rodzaju.

Pomoc tak a nie zwalnia, a przeciw nie zmusza do jak najoszczędniejszego szafow ania tym i zasobami.

W poszukiw aniu możliwych do osiągnięcia oszczędno­

ści w kosztach budow y można albo dążyć do sprym ity- zow ania sam ej koncepcji mieszkania, zachowując do­

tychczas zwyczajowo uświęcone m ateriały, sposób i m e­

tody budowy, albo cały nacisk położyć n a m aksym alne w szechstronne w yzyskanie m ateriałów i wprow adzenie now ych oszczędnych m etod organizacyjnych produkcji oraz propagow anie now ych racjonalniejszych sposobów u żytkow ania mieszkania.

W pierw szym przypadku, którego wygodnym hasłem będzie: „żadnego now atorstw a, żadnych eksperym entów "

osiągać będziemy oszczędność częściowo drogą rezygna­

cji z pew nych nowoczesnych wymogów higieny, a przede w szystkim wygody, co przy niezm iernie niskim pozio­

mie k u ltu ry mieszkaniowej w przeciętnych w arsztatach robotniczych u nas nie napotka n a sprzeciwy ze strony tych w arstw .

Przeciwnie, w w ielu przypadkach takie rozwiązanie byłoby zgodne z inertnym przyw iązaniem do form miesz­

1 Towarzystwo Osiedli Robotniczych utworzyło przez ustalenie norm wielkości powierzchni m ieszkalnej pe­

w ien typ m ieszkania robotniczego. Lecz jednocześnie określiło ściśle granice wysokości zarobków tej grupy robotników, k tó ra objęta jest akcją Tow arzystwa. Po­

niew aż norm y te u stalają górną granicę, przeto można scharakteryzow ać działalność T. O. R. jako obejm ującą najw yżej dwie niższe kategorie m ieszkań robotniczych.

2 D la uproszczenia przez pomoc społeczną rozumieć będziem y zarówno pomoc rządową, związków sam orzą­

dowych, ja k i instytucyj o charakterze społecznym, a wreszcie i pracodawców, jakkolw iek w tym ostatnim przypadku słuszniej byłoby można mówić o pomocy p ry ­ w atnej.

kalnych, dającym się zaobserwować przeciętnie we w szystkich w arstw ach społecznych, niezależnie od p o ­ ziomu kulturalnego i gospodarczego.

Prócz tego tradycjonalny sposób w ykonania, zapew ­ niając doświadczeniem stw ierdzoną długowieczność bu­

dowli, sięgającą daleko poza przew idyw any okres am or­

tyzacji zainw estow anych kapitałów , jest niezm iernie dla tychże kapitałów atrakcyjny. U jem ną natom iast stroną jest — pom ijając już słabą zdolność stw arzania przez t a ­ kie mieszkanie należytego podłoża do rozw oju k u ltu ry mieszkaniowej — obaw a szybkiego zdeprecjonow ania się ich wartości użytkowej w w ypadku szybkiego podnie­

sienia się ogólnego sta n d artu życiowego w arstw robot­

niczych, co nie powinno, a naw et nie może podlegać za­

niczych, co nie powinno, a naw et nie może podlegać za­