Mjr inż. K. Król
Lotnictwo obce n a w ypadek w ojny może działać nie
zależnie od linii frontu. Zasięg jego ataków jest w sta
nie objąć cały obszar k raju. Dlatego też troską naszą m usi być wzmocnienie obrony wszelkich objektów, a zwłaszcza objektów przemysłowych, narażonych na zburzenie przez przeciwnika.
Pow stający obecnie C entralny Okręg Przem ysłowy jest ze względu n a swe położenie w trójkącie bezpie
czeństwa faktem w ażnym i pom yślnym dla ulokow ania najbardziej eksponowanych ośrodków przemysłowych, w w arunkach zapew niających im znacznie większe b ez
pieczeństwo przed nalotam i.
Z p u n k tu w idzenia obrony przeciwlotniczej jedną z pierw szych czynności przy budowie zakładów przem y
słowych jest w ybór terenu. Najw ażniejszym czynnikiem w danym przypadku jest zam askowanie objektu i dróg kom unikacji. F abryka m usi być dla lotnika tru d na do znalezienia, wobec czego pow inna być umieszczo
na zdała od dużych skupisk ludzkich, znaczniejszych roz- w idleń rzek, kolei, szos, jezior czy też charakterystycz
nych wzgórz. Zakład przem ysłowy należy umieścić o ile możności w pofałdow anym terenie lub wysokopiennym lesie. Przed przystąpieniem do budowy pożądane jest dokonanie zdjęcia lotniczego projektow anego terenu, w celu skontrolow ania jego w alorów z p u n k tu widzenia OPL. Osiedle robotnicze powinno być ulokow ane w pew nej odległości od samego zakładu przemysłowego. Sy
tuow anie dwóch lub więcej w ytw órni w sąsiedztwie jest niewskazane.
Po dokonaniu w yboru tere n u fabrycznego należy skrupulatnie i racjonalnie rozplanow ać budynki. Po
w inny one być rozlokowane (z uwzględnieniem ich prze
znaczenia w produkcji) nieregularnie i w odległościach możliwie najw iększych. Należy unikać nadm iernie dłu
gich lub wielkich budynków oraz bocznych paw ilonów łub przybudów ek. Drogi i bocznice kolejow e nie po
w inny być planow ane w regularne szachownice, tak i bowiem układ dróg kom unikacyjnych jest doskonale w i
doczny z powietrza.
Równie w ażnym czynnikiem jest zorientow anie p e r
sonelu zakładu w rozplanow aniu budow li i urządze
niach specjalnych, ja k schrony, pomieszczenia uszczel
nione, kąpieliska, odkażalnie, p u nkty san itarn o -rato w - nicze itp. Drogi i place w ytw órni m uszą być sytuow ane w k ieru n k u najczęstszych w iatrów , co m a n a celu w y
korzystanie jak najw iększej przew iewności n a wypadek atak u gazowego.
Z uw agi na to, że rozrzucenie budynków fabrycznych jest pożądane, ale jednocześnie i kosztowne, konieczna jest przy planow aniu w spółpraca inżyniera specjali
sty z zakresu OPL z inżynierem budow lanym , projek
tującym całokształt fabryki, których zadaniem będzie sharm onizow anie w alorów produkcyjnych zakładu z po
stulatam i OPL.
Przechodząc z kolei do zagadnienia konstrukcji b u dynków, zaznaczymy przede wszystkim , iż do niedaw na niedoceniano działania destrukcyjnego bomb gazowych, zapalających i odpryskowych. Dopiero rezu ltaty nalo
tów eskadr bom bowych w H iszpanii i w Chinach przy pom niały państw om europejskim o budow nictw ie stalo
w ym i żelbetow ym oraz o stropach kleinow skich lub żelbetowych, w ytrzym ałych na w alący się z górnych pięter gruz. O statnie doświadczenia wykazały, że już sam szkielet stalow y lub żelbetowy jest do pewnego stopnia ochroną przed bombami, zwłaszcza mniejszego kalibru.
Obok konstrukcji szkieletowej bardzo w ażne je st sto
sowanie fasad gładkich — bez gzymsów, ornam entów i balkonów. Ściany pow inny być od zew nątrz gładkie i zatarte, cokoły zaś obłożone klinkierem lub cegłą na
„fugę“, aby można je było łatw iej odkażać.
W celu ja k największego podniesienia ognioodpom o- ści budowli — dachy ich należy pokryw ać cienkim i p ły
tam i żelbetowymi lub blachą falistą. Na strychach nie wolno gromadzić m ateriałów , nadto dostęp do strychów musi być jak najłatw iejszy. Dachów i stropów drew nia
nych w m iarę możności należy unikać, o ile by jednak zaszła konieczność użycia drew na, to m usi ono być po
k ry te w arstw ą krzem ionki ognioodpornej. Podobnie i konstrukcję żelazną należy otulić betonem . N a halach fabrycznych nie wolno umieszczać św ietlików pozio
mych. Muszą one być pionowe, w bocznych ścianach zaś należy zastosować okna żelazne. Szyby okien oraz świetlików fabrycznych m uszą być pom alow ane specjal
ną farb ą blendującą.
M agazyny m ateriałów łatw opalnych należy budow ać możliwie małe. Dachy ich pow inny być w ykonane z etern itu lub z blachy. Poszczególne budynki m agazyno
we należy oddzielić od siebie dość znaczną przestrzenią i każdy z nich otoczyć w ałem ziemnym, o ile nie po
siadają innych przeszkód naturalnych.
Pyzy budowie w ytw órni nie należy zapominać i o czynnej obronie przeciwpożarow ej. Musi więc być za
instalow anych kilka zbiorników wodnych w terenie i w m iarę możności dość duży staw. Poza tym do gasze
nia pożaru potrzebna jest znaczna ilość piasku oraz sprzęt umieszczony w centrum fabryki.
Niezm iernie w ażna jest kw estia ciągłości produkcji naw et po nalocie. W tym celu należy odpowiednio za
bezpieczyć najw ażniejsze ośrodki w ytw órni: elektrow nię, stacje pomp, radiostacje, najw ażniejsze maszyny itp. W większych zakładach należałoby w m iarę możno
ści rozlokować te objekty w bezpiecznych miejscach, przede w szystkim przez umieszczenie w schronach w szystkich podstaw ow ych ośrodków produkcji.
Do objektów zasługujących n a szczególną pieczę n a leżą rów nież wszelkie urządzenia instalacyjne, elektry
czne, telefoniczne, wodociągowe i kanalizacyjne, gazo
we i C. O. W szystkie te instalacje trzeba ukryć sta ra n nie w kanałach lub zasypać ziemią.
Oprócz ochrony urządzeń fabrycznych ogromnie w ażna jest ochrona personelu w ytw órni, dla którego za
wczasu należy przygotować schrony ziemne. Pewność, że pracow nicy mogą się skryć w czasie nalotu, uodpor
ni ich psychicznie n a w ypadek wojny. Schrony te w czasie pokoju można w ykorzystać n a magazyny, skła
dy itp.
Obok wyżej wym ienionych środków obrony biernej — trzeba w ykorzystyw ać właściwości teren u i krajobrazu w ten sposób, aby budynki zacierały się i gubiły w nim możliwie najbardziej. N adto w nocy fabryka m usi być oświetlona tak, aby nie była widoczna*z pow ietrza oraz by św iatła w chwili nalotu mogły być natychm iast i całkowicie zgaszone z jednego punktu.
Podkreślić wreszcie należy spraw ę kolonij robotni
czych. Oprócz w spom nianej dość znacznej odległości od fabryki, osiedla robotnicze pow inny być możliwie upo
dobnione do zwykłych wsi i m iasteczek; w tym celu należy je rozmieszczać wzdłuż dróg lub szos. Tylko wówczas będą one tru d n e do odkrycia z powietrza. Do
m y m ieszkalne blokowe lub kilkurodzinne m uszą być budow ane z cegły i o ile możności pokryte dacham i żel
betowymi. Gzymsy domów pow inny być w m iarę moż
ności ja k najbardziej zredukow ane. W piw nicach m u szą znajdow ać się uszczelnione pomieszczenia bez la biryntów i zakam arków .
Reasum ując powyższe rozw ażania, dochodzimy do wniosku, że budow nictw o pod kątem OPL opiera się głównie na dobrym przygotow aniu technicznym terenu, budow li iin stalacy j. O ile polskie zakłady przem y
słowe będą skrupulatnie przestrzegały powyższych zasad, to nieprzyjaciel będzie mógł zlikwidować w najgorszym razie m ały odcinek „frontu przem ysło
wego” i linia frontu bojowego nie będzie pozbawiona oparcia gospodarczego oraz psychicznego w zapleczu.
M i e s z k a n i a r o b o i n i c z e
Inż. Z. Piotrowski
Jednym z w ielu czynników, w pływ ających na stopień bezpieczeństwa pracy robotnika, jest jego stan fizyczny i psychiczny. Im stan ten jest lepszy, tym więcej jest danych do uniknięcia nieszczęśliwych w ypadków przy pracy.
W czasie pracy zostaje zużyta pew na część zasobów energii, które m uszą być uzupełnione poza w arsztatem pracy. Dlatego ta k w ażne są w arunki, w jakich pracow nik przebyw a poza godzinami pracy i w ażne są jego w arunki mieszkaniowe.
Sądzę, że dzisiaj byłoby już zbyteczne dowodzić, iż wym aganie, by robotnik posiadał należyte mieszkanie, jest nie tylko postulatem sprawiedliwości społecznej, ale w arunkiem racjonalnej gospodarki społecznej. Na
tom iast co do tego, jakim realnym w artościom m a dzi
siaj odpowiadać u nas pojęcie „należytego" m ieszkania robotniczego, panuje ciągle jeszcze rozbieżność. B rak również jednolitego poglądu n a to, jakie form y m a przy
brać pewność użytkow ania tego mieszkania. Pewność — to znaczy przeświadczenie robotnika, oparte na dośw iad
czeniu, że wymaganiom, jakie na niego nakłada tak a czy inna form a użytkow ania m ieszkania, jest on w sta nie sprostać bez uciekania się do ograniczeń, szkodli
wych dla niego samego i jego rodziny.
/ /
Zarysow ują się tu w yraźnie dwa podejścia do zagad
nienia. W pierw szym — p u nkt w yjścia stanow i współ
czesny poziom wiedzy z dziedziny budow nictw a miesz
kaniowego i w ynikające stąd racjonalne norm y jednost
kowe pow ierzchni użytkow ej, przestrzeni mieszkalnej, stopnia naśw ietlenia, ogrzania, wentylow ania, a w resz
cie funkcjonalnego rozgraniczenia i zainw estow ania m ieszkania. Jeżeli w dodatku uzupełnim y te założenia wym aganiem , by przy ustalaniu tych norm były wzięte pod uw agę wszelkie nowoczesne zdobycze techniczne, to otrzym am y pew ną logicznie związaną całość ujęcia za
gadnienia m ieszkania robotniczego tak, jak powinno ono w yglądać w św ietle dzisiejszych, obiektyw nych możliwości technicznych. Tak u jęty program jednostki m ieszkalnej będzie m iał w szystkie zalety idealnego roz
wiązania, jednak posiadać będzie tę zasadniczą wadę, że w eksploatacji okaże się niedostępny dla robotnika. Cóż bowiem z tego, że w stosunku do obecnych w arunków mieszkaniowych robotniczych będzie takie m ieszkanie oznaczać olbrzymi postęp, um ożliw iający znakomicie rozwój sił fizycznych i psychicznych w arstw y robotni
czej — jeżeli koszt w yprodukow ania jednostki miesz
kalnej będzie ta k wielki, iż ciężary, w ynikające z k o nieczności obsługi k apitału zainwestowanego w budowę, przekroczą daleko możliwości budżetu robotniczego.
Próby takiego podejścia do zagadnienia m ieszkania ro botniczego były już u nas niejednokrotnie czynione, d a
jąc za każdym razem w ynik negatyw ny. Tym niem niej w dalszym ciągu podnoszą się głosy, uporczywie n a w ra cające do takich „zasadniczych“ założeń.
Dla posunięcia naprzód spraw y m ieszkań robotniczych jest rzeczą niezm iernie w ażną zdanie sobie spraw y, na czym polega ta niechęć porzucenia omówionego sposobu ujm ow ania zagadnienia. Zagadnienie m ieszkania w ogó
le, a więc i zagadnienie m ieszkań robotniczych, wyszło już daleko poza ram y wyłącznie doświadczenia budow lanego. W ąskie do niedaw na grono specjalistów, którzy wchodzili w orbitę procesu produkcji m ieszkania, zna
komicie się rozrosło. W płynęły n a to zarówno rozwój techniki i naukow ych badań w tej dziedzinie, jak i zm iana stosunków społeczno-gospodarczych. Dzisiaj osie
dle m ieszkaniowe jest w ynikiem w spółpracy całego sze
regu specjalistów, i to nie tylko z dziedziny techniki.
Każdy z nich, z n atu ry rzeczy, uw aża za niemożliwe zre
zygnować bodaj z przeciętnych wymogów, jakie d yktu
je poziom jego specjalności, licząc na to, że nadw yżka kosztów w ynikająca z takiego ujęcia będzie zbilansow a
na oszczędnością w innym dziale. Synteza tych częścio
wych stanow isk doprowadza w łaśnie do schem atu u ję
cia zagadnienia m ieszkania robotniczego, które określić można jako idealistyczne, a które w efekcie, naw et w przypadku zrealizow ania zadania, czyni m ieszkanie ta kie niedostępne dla robotnika.
Chcąc zatem w ybrnąć z błędnego koła, należy szukać innego podejścia do zagadnienia. Należy wyjść nie z teo
retycznych przesłanek, określających jakość mieszkania, lecz z istniejących obecnie możliwości gospodarczych przeciętnych mas robotniczych. Innym i słowy rozum o
w anie nasze przybiera form ułę: co i w ja k im zakresie z naszych zasobów wiadomości z dziedziny m ieszkaniow ej m ożliw e jest do zastosowania p rzy budowie m ieszkań robotniczych, by były one osiągalne dla robotnika.
Przy takim postaw ieniu spraw y na pierw szy plan w y
suw a się kw estia budżetu robotniczego, a zwłaszcza tej kwoty, k tórą może ze swego budżetu przeznaczyć na opłatę z ty tu łu korzystania z m ieszkania. Mówiąc ko
rzystanie, należy mieć na uw adze wszelkie jego formy, a więc zarów no posiadanie n a własność indyw idualne ja k i spółdzielcze, jak wreszcie dzierżawienie czy po- prostu najem . Ciężary, k tóre ponosić m usi użytkow nik m ieszkania, składają się z dwóch zasadniczych pozycyj.
Pierw sza — to obsługa kosztów w yprodukow ania miesz
kania, druga — to w ydatki związane z utrzym aniem budynku w raz z otoczeniem w należytym stanie (konser
wacja) i wszelkiego rodzaju koszty adm inistracyjne. J e żeli weźmiemy pod uwagę, że konserw acja jest w dużej m ierze funkcją budowy (rodzaju budynku, jakości m a
teriałów i wykonania), to m usim y przyjść do przekona
nia, że czynnikiem grającym zasadniczą rolę dla wyso
kości obciążeń z ty tu łu użytkow ania m ieszkania będzie koszt w yprodukow ania jednostki m ieszkalnej oraz w a
ru n k i finansow ania budowy.
Stąd więc ogólną form ułę poprzednio podaną można bliżej skonkretyzow ać jako szukanie odpowiedzi na py
tanie: jaką jednostkę m ieszkalną m ożna w yprodukow ać w danej m iejscowości i w danych w arunkach ry n k u bu
dowlanego kosztem sum y, której annuitet p rzy danej stopie procentow ej i danym okresie am ortyzacyjnym stanowić będzie kw otę równą pozycji „m ieszkanie“ w budżecie robotniczym (biorąc pod uw agę pew ną popraw kę konieczną do uw zględnienia z ty tu łu kosztów okre
ślonych jako adm inistracyjne). W zależności ta k w y ra
żonej m am y jako wielkości dane wysokość budżetu ro botniczego oraz w arunki ry n k u budowlanego (koszt te
60
renu, koszt m ateriałów i robocizny w najszerszym rozu
m ieniu tego wyrazu), zmiennymi będą jednostka miesz
kalna, stopa procentow a i okres am ortyzacyjny.
Zanim przejdziem y do analizy tej zależności, wypada ustalić, co będziemy rozumieć przez określenie „jednost
ka m ieszkalna".
Pojęcie dzisiejszego mieszkania, naw et w tak skrom nym zakresie, jak mieszkanie robotnicze, nie da się zam knąć w ciasnych ram ach pojęcia „dachu nad gło
wą", a więc wyłącznie odgrodzenia się i zabezpieczenia przed w rogimi w pływam i przyrody. Cywilizacja dzisiej
sza zdążyła już przecie w dużej m ierze opanować przy
rodę, zam ieniając ją z w roga na swego sprzymierzeńca.
Dzisiejsze mieszkanie powinno zapewniać pewne, moż
liw e do osiągnięcia m inim um higieny i wygody. Higie
na — to światło, powietrze, woda, estetyka otoczenia itp.
Wygoda—to praw idłow y rozdział funkcyj mieszkalnych, gospodarczych i kom unikacyjnych. Te dwie bowiem przesłanki: higiena i wygoda stanow ią podstaw ę rozwo
ju k u ltu ry mieszkaniowej, bez której tru d n y jest do urzeczyw istnienia postulat rozw oju sił fizycznych i du
chowych człowieka.
Dzisiejsze w arunki ekonomiczne i rozwój życia spo
łecznego zm uszają do sprow adzenia powierzchni miesz
kalnej w m ieszkaniach robotniczych do ta k szczupłych rozmiarów, że praw idłow y rozdział funkcyj jest najczę
ściej nieosiągalny. Niemożliwe jest również w ram ach ta k skurczonej przestrzeni zapewnić jednostce miesz
kalnej pełną sam owystarczalność, to znaczy zam knąć w granicach indyw idualnego m ieszkania wszelkie procesy związane z tym, co nazyw am y prow adzeniem pełnego gospodarstwa. Pew ne czynności m uszą być w ydzielone i zgrupowane. Dla ich w ykonyw ania zostają w ytw orzone specjalne pom ieszczenia u żytkow ane przez m ieszkańców pewnego zespołu jednostek m ieszkalnych.
Prócz tego istotną częścią składow ą każdego m ieszka
nia, jego uzupełnieniem i rozszerzeniem, jest otaczająca przyroda, wolna, niezabudow ana przestrzeń z jej ziele
nią, rzeźbą terenu, płaszczyznami wody itp.
Tak więc pojęcie jednostki m ieszkalnej w ykracza po
za zakres zam kniętej przestrzeni indyw idualnego miesz
kania.
Wobec tego koszt w yprodukow ania jednostki m iesz
kalnej obejm uje zarówno koszt terenu wraz z jego urzą
dzeniem , ja k i koszt budow y m ieszkania i wreszcie wszelkiego rodzaju pom ieszczeń o przeznaczeniu u ż y teczności ogólnej.
Dość często zapom ina się o tym w rozw ażaniach nad obniżeniem kosztów w yprodukow ania jednostki miesz
kalnej, ograniczając poszukiw ania jedynie do dziedziny kosztów budow y mieszkania.
A nalizując zależność między jednostką m ieszkalną i budżetem robotniczym według poprzednio podanej fo r
muły, widzimy pew ne uproszczenia i niedomówienia.
A mianowicie budżet robotniczy został u jęty jako pew na wielkość przeciętna zarobków. Jakkolw iek jest to te oretycznie zupełnie możliwe, to jednak w praktyce nie da się utrzym ać. Otrzym any bowiem tą drogą rezultat będzie niedostępny dla dużej grupy robotników o zarob
kach niższych niż przeciętne, a za skąpy dla robotników lepiej zarabiających. Stąd wniosek, że naw et w dzisiej
szych czasach u nas m ieszkanie robotnicze nie stanow i jakiejś jednorodnej kategorii. Należałoby wprowadzić
conajm niej trzy kategorie: m ieszkań robotniczych n a j
m niejszych, średnich i w iększych, przy czym nie chodzi tu jedynie o wielkość pow ierzchni mieszkalnej, ponie
waż zróżniczkowanie może iść również w kierunku b a r
dziej lub m niej pełnego uw zględnienia potrzeb higieny i w y gody1.
Niedomówieniem, czy, jeśli kto woli, brakiem om aw ia
nej form uły zależności jest pominięcie czynnika, który możnaby nazwać społecznym. Wielkość zarobków nie jest proporcjonalna do wielkości rodziny. Liczne rodzi
ny znajdują się w sytuacji daleko gorszej od rodzin m a- łodzietnych lub bezdzietnych.
Liczna rodzina potrzebuje znacznie większej po
wierzchni m ieszkalnej, mogąc jednocześnie przeznaczyć m niejszą część swego budżetu na potrzeby m ieszkanio
we. Rozwiązać tego dylem atu bez ingerencji pomocy społecznej nie sposób.
Nie znaczy to, by pomoc społeczna2 przy budowie m ieszkań robotniczych mogła się ograniczyć wyłącznie do tych. szczególnych wypadków. Że dzisiaj robotnik przeciętnie zarabiający nie jest w możności zdobyć od
powiedniego m ieszkania w yprodukow anego na wolnym ry n k u — jest rzeczą udowodnioną i uzasadnianie jej w y
kroczyłoby znacznie poza ram y niniejszego artykułu.
Chciałbym jedynie zwrócić uwagę n a form y, które m o
że przybierać ta pomoc. A więc może tu wchodzić w grę dostarczenie: odpowiednich tanich, lub naw et darm o
wych terenów , tanich długoterm inow ych kredytów , wreszcie stw orzenie ulg w opłatach i św iadczeniach wszelkiego rodzaju.
Pomoc tak a nie zwalnia, a przeciw nie zmusza do jak najoszczędniejszego szafow ania tym i zasobami.
W poszukiw aniu możliwych do osiągnięcia oszczędno
ści w kosztach budow y można albo dążyć do sprym ity- zow ania sam ej koncepcji mieszkania, zachowując do
tychczas zwyczajowo uświęcone m ateriały, sposób i m e
tody budowy, albo cały nacisk położyć n a m aksym alne w szechstronne w yzyskanie m ateriałów i wprow adzenie now ych oszczędnych m etod organizacyjnych produkcji oraz propagow anie now ych racjonalniejszych sposobów u żytkow ania mieszkania.
W pierw szym przypadku, którego wygodnym hasłem będzie: „żadnego now atorstw a, żadnych eksperym entów "
osiągać będziemy oszczędność częściowo drogą rezygna
cji z pew nych nowoczesnych wymogów higieny, a przede w szystkim wygody, co przy niezm iernie niskim pozio
mie k u ltu ry mieszkaniowej w przeciętnych w arsztatach robotniczych u nas nie napotka n a sprzeciwy ze strony tych w arstw .
Przeciwnie, w w ielu przypadkach takie rozwiązanie byłoby zgodne z inertnym przyw iązaniem do form miesz
1 Towarzystwo Osiedli Robotniczych utworzyło przez ustalenie norm wielkości powierzchni m ieszkalnej pe
w ien typ m ieszkania robotniczego. Lecz jednocześnie określiło ściśle granice wysokości zarobków tej grupy robotników, k tó ra objęta jest akcją Tow arzystwa. Po
niew aż norm y te u stalają górną granicę, przeto można scharakteryzow ać działalność T. O. R. jako obejm ującą najw yżej dwie niższe kategorie m ieszkań robotniczych.
2 D la uproszczenia przez pomoc społeczną rozumieć będziem y zarówno pomoc rządową, związków sam orzą
dowych, ja k i instytucyj o charakterze społecznym, a wreszcie i pracodawców, jakkolw iek w tym ostatnim przypadku słuszniej byłoby można mówić o pomocy p ry w atnej.
kalnych, dającym się zaobserwować przeciętnie we w szystkich w arstw ach społecznych, niezależnie od p o ziomu kulturalnego i gospodarczego.
Prócz tego tradycjonalny sposób w ykonania, zapew niając doświadczeniem stw ierdzoną długowieczność bu
dowli, sięgającą daleko poza przew idyw any okres am or
tyzacji zainw estow anych kapitałów , jest niezm iernie dla tychże kapitałów atrakcyjny. U jem ną natom iast stroną jest — pom ijając już słabą zdolność stw arzania przez t a kie mieszkanie należytego podłoża do rozw oju k u ltu ry mieszkaniowej — obaw a szybkiego zdeprecjonow ania się ich wartości użytkowej w w ypadku szybkiego podnie
sienia się ogólnego sta n d artu życiowego w arstw robot
niczych, co nie powinno, a naw et nie może podlegać za
niczych, co nie powinno, a naw et nie może podlegać za