• Nie Znaleziono Wyników

Architektura ludowa Kotliny Jeleniogórskiej i okolic. Przeszłość i współczesność

Folk architecture of the Jelenia Góra Valley and neighboring areas. Past and present

Streszczenie

Tradycyjna architektura ludowa w Kotlinie Jeleniogórskiej i jej okolicach coraz szybciej ginie. To przede wszystkim brak edukacji sprawia, że nie ma świadomości, iż tracimy coś cennego, co nie jest tylko bryłą, zbiorem kamieni i drewna, ale coś, co łączy się ze sztuką tradycyjnego budownictwa, poszano-waniem krajobrazu, dziedzictwem i lokalną tożsamością. Choć sytuacja nie napawa optymizmem, w ostatnich latach można zauważyć niewielkie zmiany, które nieco wyhamowują ten trend.

Słowa kluczowe: chałupa, dom przysłupowy, architektura ludowa, chałupa sudecka, zabytek, ochrona krajobrazu, Karkonosze, Łużyce.

Abstract

Traditional folk architecture of the Jelenia Góra Valley and its surroundings are getting lost more and more quickly. First and foremost, lack of education means that there is no awareness that we are losing something valuable, which is not just a block, a collection of stones and wood, but something that is com-bined with the art of traditional construction, respect for the landscape, herit-age and local identity. Although the situation is not optimistic, in recent years there have been slight changes that somewhat slow down this trend.

Key words: cottage, Umgebindehaus, folk architecture, Sudeten hut, monu-ment, landscape protection, Giant Mountains, Lusatia.

Niniejszy tekst wynika z potrzeby refleksji i opisu tematu wbrew pozo-rom dość mało znanego, jakim jest architektura ludowa w Kotlinie Jelenio-górskiej i okolicach aż po Łużyce. Temat zachowania i ochrony wiejskich i małomiasteczkowych budowli drewnianych i drewniano-kamiennych po-wstałych przed 1945 r. jest zbyt mało obecny w publicznym dyskursie. Wynika to przede wszystkim z problemu braku świadomości i edukacji do-tyczącej architektury, kontekstów, dziedzictwa i historii, kwestii prawnych i problemów ochrony zabytków. Jest to też kwestia poczucia estetyki oraz dbałości o krajobraz, który powinien być traktowany jako przestrzeń wspól-na, własność całej społeczności. Na Dolnym Śląsku istnieje już świadomość istnienia zabytków, ale są one kojarzone ze spektakularnymi budowlami takimi jak pałace, obiekty uzdrowiskowe czy sakralne. Jednak rozumienie, że nie tylko wyżej wymienione obiekty mogą być zabytkiem lub świadkiem historii czy dziedzictwem, prawie nie istnieje. Edukacja na temat tego, co nas otacza, zwłaszcza, gdy chodzi o architekturę tradycyjną, ochronę krajo-brazu jest bardzo słaba. Jest to temat bliski niewielu – naukowcom, pasjona-tom-regionalistom, niektórym inwestorom, właścicielom. A szkoda, bo świadomość dziedzictwa powinna być immanentną częścią edukacji każde-go mieszkańca nie tylko omawianej tu Kotliny Jeleniogórskiej i okolic, ale całego kraju. Niestety nie dba się o to, co skutkuje nie tylko dewastacją obiektów omawianej architektury oraz pejzażu kulturowego, ale co równie istotne – powszechnym chaosem budowlanym, bylejakością i brakiem poszanowania dla krajobrazu. Jest to widoczne wszędzie i nie odnosi się jedynie do architektury tradycyjnej. Dodatkowym problemem jest globa-lizm, który prowadzi do unifikacji architektury: coraz trudniej wyróżnić indywidualne cechy wiążące się z danym regionem czy krajem. Zanika sztuka tradycyjnego budownictwa lokalnego. Każdy region w Polsce miał niegdyś zbiór unikalnych cech, swoisty styl budownictwa, ale niestety dziś są one coraz bardziej niszczone, zacierane lub zapomniane. Ich miejsce zajmują szczelnie zaklejone plastikiem i styropianem, pozbawione proporcji budowle – z przeskalowanymi daszkami czy „gargamelowatymi” wieżycz-kami (to tylko niektóre przykłady). Sztucznie przenoszone są wzory obce, nie mające nic wspólnego z regionem, które mają tworzyć złudzenie archi-tektury z nim związanej, czego najbardziej znanym przykładem są góralskie chaty z Podhala stawiane w Karkonoszach i Górach Izerskich.

Architektura ludowa Kotliny Jeleniogórskiej i okolic. Przeszłość i współczesność 99 Architektura (nie tylko ludowa) zatraca więc swe cechy indywidualne i staje się podobna do siebie w każdym regionie. Dramat ten szczególnie widoczny jest w regionach górskich, gdzie architektura tradycyjna była szczególnie wyrazista. Stąd też istnieje coraz większa potrzeba

popularyza-cji tematu ludowej architektury tradycyjnej po to, by powstrzymać jej degradację i ratować jeszcze to, co zostało, co jest celem niniejszego tekstu.

Zanik i niszczenie architektury tradycyjnej

Zabytki są traktowane jak niepotrzebne „zawalidrogi”, które stwarzają problemy. Niszczy się je, bo „przeszkadzają” nowym inwestycjom – przede wszystkim hotelowym i biznesowym.

Cierpią na tym szczególnie te mniej spektakularne, nie będące pałacami i zamkami, czyli obiekty architektury ludowej i industrialne. Ilustracją tego zjawiska jest autentyczna opowieść handlarza starociami, który bez żenady chwalił się Autorce niniejszego tekstu, że zarobił na rozbiórce leśniczówki Schaffgotschów gdzieś w Kotlinie Jeleniogórskiej (dokładnego miejsca nie ujawnił). Konserwator zabytków nakazał remont obiektu. Na takie dictum handlarz zniszczył obiekt wyciągając wszystko, co nadawało się na handel i powodując częściowe zawalenie się. W tej sytuacji konserwator wydał zgodę na wyburzenie.

Opowieść ta nie jest odosobniona. Można by przytoczyć jeszcze wiele innych – jak choćby tą dotyczącą sprawy nielegalnego wyburzenia fabryki lnu „Orzeł” w Mysłakowicach czy znikania kolejnych chałup przysłupo-wych i innych obiektów objętych często ochroną konserwatorską, np. w Świeradowie-Zdroju, Kowarach czy Gruszkowie. Są one doskonałą ilustracją, jak wiele problemów łączy się z ochroną dziedzictwa. A jeśli do-łączyć do tego kwestie dotyczące polskiego prawa ochrony zabytków, które nie sprzyja zwłaszcza małym inwestorom chcącym odnowić obiekt zabyt-kowy, to widać, jak jest to skomplikowana materia.

Krajobraz obszaru Sudetów Zachodnich (szczególnie Karkonoszy i Gór Izerskich) oraz Górnych i Dolnych Łużyc podlega stałym zmianom, które często zaburzają zamysł przedwojennych urbanistów lub po prostu niszczą jego harmonię. Powstają np. gigantyczne budowle w stylu Galerii Sudeckiej w Jeleniej Górze czy szczególnie wrzynającej się w panoramę Karkonoszy hali fabryki Marconi w Piechowicach. Wcześniej powstałe osiedla

wielko-płytowe dopełniają urbanistycznego i architektonicznego chaosu. Coraz bardziej gubi się to, co kiedyś stanowiło wartość i przyciągało w te strony wielu turystów, wczasowiczów czy bogatych inwestorów – piękno krajo-brazu połączone z dostosowaną do niego architekturą. Nie mam tu na myśli jedynie architektury tradycyjnej, jak np. chałup, gospód czy obejść, ale i bliższej współczesności, takiej jak stare pensjonaty w Świeradowie, Kar-paczu, Szklarskiej Porębie, secesyjne kamienice w Jeleniej Górze, czy stare górnicze osiedla np. w Kowarach (ul. Bema).

Choć Kotlina Jeleniogórska poniosła stosunkowo małe straty wojenne (główny front ją ominął i ocalała prawie cała infrastruktura), to okres powo-jenny można nazwać stopniowym jej degradowaniem. A przecież ludowa architektura stanowi o unikalności tego regionu. Niestety, w większości przypadków stare domy niszczeją, są przerabiane w karygodny sposób lub są wyburzane, a na ich miejsce powstają „lepsze”. Mieszkańcy dokonując remontów najczęściej nakładają na elewacje plastikowe panele lub styro-pian, co dla drewnianych ścian jest zabójstwem, tynki zamiast na biało ma-lują w pastelowe odcienie różowego lub żółtego, co piszący o polskiej ar-chitekturze reporter Filip Springer trafnie nazwał „pastelozą”. Izby zrębowe są zamurowywane, okna powiększane i wstawiane plastikowe, na dachach zaś zamiast tradycyjnych pokryć takich jak łupek i ceramiczna dachówka, pojawia się ondulina (falista płyta bitumiczna) lub blachodachówka.

Dlaczego tak się dzieje? Składa się na to kilka czynników. Najprost-szym, ale i najbardziej powierzchownym wyjaśnieniem jest brak funduszy, jednak przyczyny tej sytuacji są o wiele bardziej złożone. Na początku najważ-niejsze było to, że po II wojnie światowej osadnicy nie byli pewni swojej przy-szłości na „Ziemiach Odzyskanych”. Przekonanie o zagrożeniu III wojną świa-tową było powszechne, a poczucie tymczasowości i niepewności bytowania w nowym miejscu były duże. Nie dziwi więc, że nie dbano o przejęty majątek – uważając, że „poniemieckie” można dowolnie niszczyć. Przykładem takiego poczucia tymczasowości było mieszkanie osadników w chałupach dopóki był cały dach. Gdy zaczynał przeciekać – nie naprawiali go, lecz przenosili się do części domu, w którym dach był jeszcze cały lub przeprowadzali się do innej chałupy. Zdarzało się też, że przeprowadzka do jednej części domu kończyła się powolną rozbiórką nieużywanej części i paleniem w piecu drewnem z dachu, podłóg lub ścian. W ten sposób wiele chałup na zawsze zniknęło. Dodatkowo trzeba uwzględnić, że gospodarstwa wiejskie często były zbyt

Architektura ludowa Kotliny Jeleniogórskiej i okolic. Przeszłość i współczesność 101 duże na potrzeby nowych mieszkańców, więc część nieużywanych obiek-tów z czasem ulegała dewastacji.

Kolejnym czynnikiem było to, że majątek na „Ziemiach Odzyskanych” traktowano jako zadośćuczynienie za krzywdy wojenne. W związku z tym nie tylko go niszczono, ale i wywożono w głąb Polski – do czego w dużej mierze przyczyniły się również instytucje państwowe. Z drugiej strony wy-stępowało zjawisko szabrownictwa (szczególnie w pierwszych latach po wojnie), czyli grabież wszystkiego, co ma wartość.

Następnym czynnikiem przyczyniającym się do degradowania lokalnej architektury były do lat 90. XX w. nieuregulowane sprawy prawa własności nieruchomości oraz brak środków finansowych na remonty. Ten ostatni element był szczególnie istotny w latach 90. i dwutysięcznych, gdzie wiele budowli popadło w ruinę ze względu na porzucenie ich przez państwowego właściciela lub nieuregulowanych spraw majątkowych (zwłaszcza

spadko-wych). Współcześnie najczęstszą przyczyną popadania tych obiektów w ruinę jest brak świadomości właścicieli, którzy zamiast remontować wolą

wznieść nowy budynek. Jest to wygodniejsze, a co dla nich istotne: tańsze. Można tych inwestorów potępiać, jednak z drugiej strony gdyby chcieli remontować taki obiekt, brakuje systemowego wsparcia – szczególnie ze strony samorządu (brak planów zagospodarowania, kwestie urbanistyki, wsparcia finansowego i know-how itp.) czy administracji państwowej, ta-kiej jak choćby konserwatorów zabytków czy architektów gminnych. I na-wet, jeśli właściciele mają świadomość wartości kulturowej obiektu, to wła-śnie brak środków finansowych na remonty i utrzymanie budynku jest jed-nym z bardzo istotnych czynników. Państwo nakłada wiele obowiązków, niewiele dając w zamian. Dlatego niewielu właścicieli chce wpisać swe nie-ruchomości do rejestru zabytków, co powoduje, że liczne z nich bezpowrot-nie znikają. Państwo bezpowrot-nie wystarczająco wspiera, a wręcz utrudnia zachowa-nie takich obiektów. Ponadto organy ścigania – policja, prokuratorzy i sę-dziowie nie są wystarczająco wyszkoleni w kwestii niszczenia dziedzictwa1

.

1 Za zniszczenie zabytkowej przędzalni fabryki lnu „Orzeł” w Mysłakowicach początkowo prokurator zażądał grzywny w wysokości 7 tys. zł. Dopiero po tym, gdy sprawa zrobiła się głośna w mediach sąd zmienił zdanie i zasądził 80 tys. zł. Był to jednak wyjątek. Najczęściej kary są (jeśli w ogóle są nakładane) wręcz symboliczne, więc prawo nie broni zabytków kul-tury wystarczająco. Zob. Święcki R., 2014.12.01, Wyrok za rozbiórkę zabytkowej przędzalni

zakładów lniarskich Orzeł w Mysłakowicach, http://jeleniagora.naszemiasto.pl/artykul/

wyrok-za-rozbiorke-zabytkowej-przedzalni-zakladow,2628378,artgal,t,id,tm.html [dostęp 24.01.2018].

Charakter architektury tradycyjnej na terenach górskich i podgórskich

Ludowa architektura tradycyjna jest pojęciem bardzo szerokim, bo od-nosi się do architektury w całych Sudetach, pogórzu i na Łużycach. To

wy-nik mieszania się wpływów niemieckich, czeskich, alpejskich, tyrolskich i skandynawskich. Była zdeterminowana warunkami tutaj panującymi –

przede wszystkim klimatem oraz ukształtowaniem terenu. Wiele elementów różni chatę z Kotliny Kłodzkiej, Jeleniogórskiej czy Łużyc, ale mają też wiele wspólnego, jak choćby skośny dach a pod nim gospodarczy strych, część zrębową i kamienną, bielone ściany, czy kamienna podmurówka.

Również rozmieszczenie chałup (zwłaszcza na terenach wiejskich)było dość podobne, bo wymuszane przez ukształtowanie terenu. Były one za-zwyczaj dość luźno rozrzucone wzdłuż drogi lub w pobliżu źródeł wody, strumieni oraz łąk – często powstałych po wcześniejszych wyrębach drze-wa. W dolinach zabudowa koncentrowała się najczęściej wzdłuż drogi lub rzeki lub dostosowywała się do zabudowy miejskiej.

Fot. 1. Typowa zabudowa wsi górskiej – Malá Úpa (po polskiej stronie Przełęcz Okraj). Chału-py kryte gontem, z częścią zrębową (drewnianą), kamienną umożliwiającą wwóz siana i słomy na strych. Powyżej i poniżej każdej chałupy był pas łąki umożliwiającej wypas bydła i dostęp do strumienia. W latach 20 i 30. XX w. miejscowi mieszkańcy zaczęli przerzucać się z rolnictwa na obsługę turystów. Zabudowa w znacznej części zachowała się do dziś i wieś jako całość urbani-styczna i poszczególne obiekty, jest pod opieką czeskiego konserwatora zabytków.

Architektura ludowa Kotliny Jeleniogórskiej i okolic. Przeszłość i współczesność 103 Bez względu na lokalizację wykorzystano najbardziej dostępne materia-ły budowlane występujące tu prawie wszędzie – drewno świerkowe, mo-drzewiowe, granit czy łupek. Budowa domu była przedsięwzięciem na skalę całej wsi. Sąsiedzi pomagali sobie wzajemnie: w zwiezieniu ściętego drze-wa, jego obróbce. Było ono bardzo uważnie wybierane: nie mogło być pokręcone lub pochodzić z powalonego wcześniej drzewa (wykrotu)2

. Do części kamiennej używano kamieni z najbliższej okolicy. Był to surowiec występujący w nadmiarze.

Ze względu na konstrukcję najwięcej wspólnego mają chałupy stawiane w regionie Karkonoszy i Pogórza Izerskiego. Początkowo były budowane cał-kowicie z drewna (ze wspólną częścią dla ludzi i zwierząt) na zboczach gór i łąk. Jedynie komin był kamienny, a piec murowany. Potem chałupy podzielo-no na dwie części: drewnianą – zrębową posadowioną na kamiennym funda-mencie oraz kamienną przeznaczoną do celów gospodarskich (obora, chlew czy w późniejszych czasach warsztat rzemieślniczy, np. szlifierzy szkła). Część kamienna i zrębowa były oddzielone od siebie sienią, z której można było wejść do części mieszkalnej, schodami na piętro, do obory lub na podwórze. W części kamiennej znajdowała się czasem tzw. mleczna piwnica, gdzie prze-chowywano wyroby z mleka, które były ochładzane zimną wodą z pobliskiego strumienia. W części zrębowej znajdowała się jedna lub dwie izby mieszkalne. Mieściła się tam kuchnia z piecem w rogu. Strych był magazynem, spichrzem i stodołą jednocześnie. Siano było do niej dostarczane dzięki niezwykle pomocnemu drewnianemu pomostowi, łączącemu chatę z najbliższą pochyło-ścią. Pod koniec XIX w. pomosty zabudowywano tworząc dodatkową część domu. Całość przykrywał dwuspadowy dach z łupanych gontów, które pokry-wały również ściany szczytowe.

W późniejszym czasie gonty na dachu były przykrywane papą lub droż-szym i trwaldroż-szym łupkiem. Elewację przykryły deski, łupek lub eternit (płytki azbestowo-cementowe), który ze względu na dość niską cenę zyskał popularność przed II wojną światową. Eternit i łupek stały się popularnym materiałem kładzionym na elewacje nie tylko, jako materiał izolacyjny, głównie chroniący od wiatru i wody, ale i element ozdobny świadczący o guście, zamożności właściciela i kunszcie rzemieślnika. Zarówno płytki

2 Zwyczaje związane z budową domu; strona Facebook: Dolnośląska Architektura Drewniana, 20 listopada o 19:07, https://www.facebook.com/permalink.php?story_ fbid =2003130866678308&id=1374767029514698 [dostęp 24.11.2017].

eternitowe, jak łupek miały różne odcienie, dzięki czemu tworzono na elewacjach i dachach piękne wzory.

Po II wojnie światowej dachy zaczęto przykrywać blachą.

Fot. 2. Mysłakowice – krycie dachu łupkiem. Znakomity przykład kunsztu dekarza, który wykonał widoczny na zdjęciu, tzw. kosz. Dziś bardzo trudno znaleźć fachowca, który byłby w stanie taki kosz wykonać.

Źródło: Wijas-Grocholska E., Sudety: pokrycia dachowe z lokalnego łupku, http://www.klubdachy.pl/branza/sudety-pokrycia-dachowe-z-lokalnego-lupku/ [dostęp 30.01.2018].

Fot. 3. Chata przysłupowa z pięknym szczytem i frontem z mozaiką z wielu kolorów łupka. Przykład mistrzostwa dawnych rzemieślników. Rębiszów, powiat lwówecki.

Źródło: Dolny Śląsk na fotografii, https://dolny-slask.org.pl/715678,foto.html [dostęp 30.01.2018].

Architektura ludowa Kotliny Jeleniogórskiej i okolic. Przeszłość i współczesność 105 O ile w górach budowano budy – pasterskie chaty o prostej konstrukcji drewniano-kamiennej, o tyle na niżej położonych terenach stosowano

techno-logie nieco bardziej skomplikowane. Były to domy przysłupowe podobne w bryle do chałup pasterskich, z tym, że zastosowano tu drewniane słupy, na

których opierał się dach. Z czasem zaczęto budować domy wyższe niż parte-rowe oparte na drewnianych konstrukcjach szkieletowych. Piętro wspierało się na niezależnym posadowieniu na słupach osadzonych na przyziemiu, co pod-trzymywało całość. Konstrukcję usztywniały przymocowane do słupów miecze (czasem łukowate lub rzeźbione), które wspierały dach lub piętro. Izba zrębowa nie miała funkcji nośnej. Na parterze słupy okalały izbę zrębową zbudowaną z grubych belek, podtrzymując tym samym górę budynku, dach lub/i ściany – gdy było piętro. Tu stosowano już bardziej zaawansowane techniki (rozwijane już od XIV w.), bo ściany tzw. szachulec3

były wypełniane mieszanką gliny ze słomą lub innym materiałem (np. trociny, zrębki, szczecina, paździerze).

Kon-strukcja ryglowa to widoczne na elewacji piętra ułożone krzyżowo belki (kratownica).

Fot. 4. Etapy budowy domu szachulcowo-przysłupowego: 1. ogólna bryła domu. 2. murowana (najczęściej kamienna, tynkowana) część gospodarcza wraz z sienią, kominem i piecem, w której mieściła się spiżarnia i pomieszczenie na żywy inwentarz. 3. drewniana, skrzynkowej budowy, izba. 4. stół ciesielski opasający przysłupami izbę i stanowiący podstawę piętra. 5. piętro z kratow-nicy drewnianej wypełnionej szachulcem. 6. dom nakryty dwuspadowym dachem.

Źródło: Zabudowa łużycka i szachulec, http://www.bogatynia.dwr.pl/luzyckie.html

[dostęp 02.02.2018].

3 Czasem wymiennie zamiast szachulec mówi się mur pruski, co jest błędne. Są to podobne konstrukcje z belek, ale nie takie same. W murze pruskim ściana wypełniona jest cegłą a nie gliną wymieszaną z sieczką.

Pasterze i rzemieślnicy

Budowniczowie chałup byli bardzo pragmatyczni i podstawowym kryterium ich tworzenia była praktyczność dostosowana do warunków życia i potrzeb mieszkańców. Można to doskonale obserwować na przykładzie górskich chat (tzw. bud), stawianych w górach. Osadnictwo górskie począt-kowo było prowadzone głównie przez pasterzy i czasem tzw. laborantów4

, którzy zbierali zioła na handel i do wyrobu medykamentów. Początkowo były to pojedyncze, drewniane domy podzielone na część mieszkalną dla ludzi i pomieszczenie dla zwierząt. Określano je nazwą „bouda”5

wywodzą-cą się z języka czeskiego, potem przekształcono ją w języku niemieckim na „baude”, a w polskim „buda”. Pełniły one nie tylko funkcje pasterskie, ale i strażnicze – na granicy Śląska i Czech oraz dóbr ziemskich. W Karko-noszach w XVII wieku istniało 5 takich obiektów: 3 z nich były po stronie śląskiej. Budy w XVIII w. zaczęły zmieniać swoje funkcje i stały się cen-trami rodzącej się turystyki – przekształciły się w schroniska. Najstarsza z nich po polskiej stronie dzisiejsza Strzecha Akademicka, zwana wcześniej

budą Samuela, a później Hampla, a po stronie czeskiej Lučni Bouda. Na obszarze Karkonoszy na początku XIX w. odnotowano ok. 2500-2600

chat górskich, w których mieszkało 21 tys. osób utrzymujących się z ho-dowli 10 tys. kóz oraz 20 tys. krów6.

Zarówno chaty pasterskie jak i te położone niżej były uzależnione od łąk. Bez nich nie byłoby możliwe prowadzenie gospodarstwa. Dlatego nad lub przed domem była łąka, na której wypasano bydło. Górska ziemia nie była żyzna, miała dużo kamieni, więc gospodarowanie na niej wymagało wiele wysiłku. Od zbiorów siana zależał byt całego gospodarstwa – zwłasz-cza zwierząt. Dlatego siano było zbierane nawet w najwyższych partiach gór, np. na Równi pod Śnieżką. Jednak ze względu na trudne warunki wege-tacji roślin, zbiory pod Śnieżką były możliwe średnio, co dwa lata. Tam, gdzie możliwe było nawożenie łąk (najbliżej gospodarstw), zbiory były

4

Zob. Wiater P., Laboranci w Karkonoszach i Górach Izerskich, „Rocznik Jeleniogórski”, Jelenia Góra 2007, http://jbc.jelenia-gora.pl/Content/4611/rj_2007_m.pdf [dostęp 08.12.2017].

5

Krause E., Aus der Geschichte alter Riesengebirgsbauden, http://riesen-gebirgler.de/gebirge/Baude/Riesengebirgsbauden.htm [dostęp 28.11.2017].

6 Promke R., Karkonoskie budy, http://jbc.jelenia-gora.pl/dlibra/plain-content?id=15304 [dostęp 24.01.2018].

Architektura ludowa Kotliny Jeleniogórskiej i okolic. Przeszłość i współczesność 107 możliwe dwa lub nawet trzy razy do roku. Ze względu na trudny teren siano zwożono saniami rogatymi z kółeczkami lub znoszono na plecach.

Fot. 5. Zwóz siana w nieistniejącej wsi górskiej Forstbauden (Budniki).

Źródło: zbiory własne, pocztówka prawdopodobnie z 1930 r.

Fot. 6. Buda pasterska Hampel Baude (obecnie Strzecha Akademicka) w latach 1825-1830 na litografii C. Mattisa z „Malerische Reise ins Riesengebirge”.

Źródło: Dolny Śląsk na fotografii, https://dolny-slask.org.pl/photo.action?view=&id= 820220&idEntity=521553[dostęp 30.01.2018].

Tak trudne warunki spowodowały, że mieszkańcy bud w drugiej połowie XIX w. zaczęli zajmować się przynoszącym większe dochody i nieraz